HAYEK Friedrich August von (ur. 8 V 1899 w Wiedniu, zm. 23 III 1992 we Fryburgu Bryzgowijskim) — neoliber. ekonomista oraz filozof polityki i prawa.
ŻYCIE I DZIEŁA
H. pochodził z nobilitowanej przez cesarza Franciszka Józefa II rodziny morawskiej, która wydała wielu uczonych specjalizujących się w naukach przyr.; 1916 H. służył na froncie wł.; wskutek ran został odesłany do domu; podjął studia praw. i ekonom. na Uniw. Wiedeńskim; uzyskał doktoraty w zakresie prawa (1921) i nauk polit. (1923); pod wpływem swego uniw. mistrza, przedstawiciela tzw. austr. szkoły ekonom., Ludwiga von Misesa wyzbył się młodzieńczych sympatii do socjalizmu (w umiarkowanej odmianie „fabianizmu”); 1921-26 był dyrektorem Austr. Instytutu Badań nad Koniunkturą, a 1927-31 wykładał ekonomię na Uniw. Wiedeńskim; od 1931 był profesorem ekonomii i statystyki w London School of Economics; podejmując już od końca lat 20. badania nad teorią pieniądza i zjawiskiem inflacji, wszedł w ostrą polemikę z najbardziej cenionym wówczas ekonomistą na świecie, zwolennikiem tzw. teorii podażowej i propagatorem szeroko zakrojonego interwencjonizmu państwowego — J.M. Keynesem. Po Anschlussie Austrii (1938) przyjął poddaństwo brytyjskie.
Był pomysłodawcą, współzałożycielem i pierwszym prezesem Towarzystwa Mont Pelerin (Mont Pelerin Society), zał. 1947 w szwajc. kurorcie o tej samej nazwie, które skupiało elitarne grono 36 obrońców wolnej przedsiębiorczości o przekonaniach liber. bądź konserw.; H. proponował dla stowarzyszenia nazwęTowarzystwo Lorda Actona, lecz nie zaakceptowali jej — w większości protestanccy — uczestnicy spotkania założycielskiego wyłącznie dlatego, że Acton był katolikiem; sam H. był zresztą indyferentny religijnie; uważał jednak, że moralność oparta na religii jest niezbędnym fundamentem cywilizacji, rządów prawa i wolnej gospodarki. 1950 przeniósł się do USA, powołany na Katedrę Nauk Społ. i Mor. Uniwersytetu w Chicago, który zaliczył go również w poczet członków Komitetu Myśli Społ.; po powrocie do Europy (1962) wykładał do 1967 politykę ekonom. we Fryburgu szwajc. (gościnnie również w Salzburgu); 1974 otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii, lecz wespół z reprezentującym diametralnie przeciwne poglądy szwedz. socjaldemokratą, G. Myrdalem.
Pierwsze publikowane prace ekonomiczne H. (Prices and Production, London 1931; Monetary Theory and Trade Cycle, London 1933; The Pure Theory of Capital, London 1942) były dyskutowane jedynie wśród specjalistów; sytuacja odmieniła się zasadniczo po opublikowaniu książki ostrzegającej przed nadejściem „socjalistycznego niewolnictwa” jako skutku wzrastającej interwencji rządu w życie gosp. i społ. — The Road of Serfdom(London 1944; Droga do niewoli, Londyn 1982; Droga do niewolnictwa, Wrocław 1985, II obieg); skrócone wydanie, które ukazało się w USA w „Rider`s Digest” (1947), okazało się bestsellerem; następnie H. ogłosiłIndividualism and Economic Order (London 1948), The Counter-Revolution of Science. Studies on the Abuse of Reason (Glencoe Illinois 1952) i The Sensory Order (Chicago 1952); wyznaniem wiary w klas. liberalizm na modłę XVII- i XVIII-wiecznych wigów, była The Constitution of Liberty (Chicago 1960, niepełny przekł. pol.Konstytucja wolności, Warszawa 1987, II obieg); stała się ona „biblią” także liber. i libertariańskich konserwatystów epoki M. Thatcher w Wlk. Brytanii i R. Reagana w USA; po Studies in Philosophy, Politics and Economics (Chicago 1967) opublikował z kolei swoje opus magnum z dziedziny filozofii prawa — Law, Legislation and Liberty. A New Statement of the Liberal Principles of Justice and Political Economy (Chicago 1973-79), a także New Studies in Philosophy, Politics, Economics and the History of Ideas (Chicago 1978); jego ostatnim dziełem, gdzie raz jeszcze rozprawił się ze „zgubną próżnością” utopijnego konstruktywizmu było The Fatal Conceit: The Errors of Socialism, 1988.
Zebrane dzieła H.: The Essence of Hayek, Stanford Univ. 1984; The Collected Works of Friedrich August Hayek, London and New York 1989-.
POGLĄDY
myśl ekonomiczna. W powszechnej opinii H. jest sztandarową postacią i uznanym autorytetem ekonomii leseferystycznej, w szczególności monetarnej teorii cyklów gospodarczych oraz teorii kapitału; w odróżnieniu jednak od pozytywistycznie zorientowanych monetarystów ze „szkoły chicagowskiej” (z którymi często, a błędnie, jest kojarzony) nie ufał mierzalnym agregatom ekonomicznym, łatwo sprowadzalnym do technik ekonometrycznych, które często wykazują regularność, zwłaszcza zależności pomiędzy wzrostem podaży pieniądza, a ogólnym wzrostem cen; uważał bowiem, że identyfikowanie nawet dobrze potwierdzonych statystycznie regularności jest typowym błędem „naukowym”, gdyż regularności te ukrywają właściwą rzeczywistość gospodarczą, niewyrażalną w kategoriach ilościowych, którą należy rekonstruować w wyobraźni, opierając się na zasadach mikroekonomii jednostki, a nie — pozornie bardziej „naukowej” — makroekonomii, którą lubią epatować keynesiści; takie podejście pozwoliło H. przepowiedzieć „wielką depresję” lat 1929-33 wbrew optymizmowi ortodoksyjnych monetarystów, sądzących, że gospodarka weszła na drogę trwałej prosperity: H. natomiast dowodził, że postępujący wzrost gospodarczy bez inflacji kryje stan nierównowagi, spowodowanej nadmierną produkcją pieniądza w poprzednim okresie.
W swojej ogólnej teorii kryzysów gospodarczych H. koncentrował się na zakłóceniach, jakie występują w działaniu rynku w wyniku inflacji kredytu w całej rozciągłości długiego łańcucha decyzji mikroekonomicznych, od których zależy dystrybucja zasobów pieniężnych; kryzys zatem nie jest „incydentem”, ale zakończeniem pewnego procesu, który zaczyna się dokładnie w tym momencie, kiedy rodzą się przyczyny boomu, poprzedzającego kryzys; u początku każdej prosperity jest jakiś wypadek lub seria wypadków (np. wynaleziona innowacja technologiczna, obniżenie barier celnych, otwarcie nowych rynków), które zwiększają prawdopodobieństwo zysków dla niektórych gałęzi przemysłu; uwzględniając te perspektywy zwiększają one swoje wydatki inwestycyjne, w związku z czym żądają od banków więcej kredytu na ich sfinansowanie; banki odpowiadają na to pozytywnie, zwiększając ofertę kredytową, ale czynią to na warunkach kredytu niższego niż ten, jak powinien być (wedle stawek oprocentowania) udzielony, gdyby informacja o nowych perspektywach zysku była szybko rozprowadzona do wszystkich podmiotów rynku; w konsekwencji nienaturalnego potanienia kredytu ożywienie gospodarcze mało związane jest z faktem zwiększenia się realnego popytu na finalne dobra konsumpcyjne: upraszczając można powiedzieć, że kto inny wziął niskooprocentowany kredyt, a kto inny najbardziej na tym skorzystał, gdyż inwestycje zamortyzują się (w przewidywaniach: korzystnie) dopiero po pewnym czasie, podczas gdy tani pieniądz zacznie krążyć od razu i pojawi się w formie płac napędzających popyt konsumpcyjny, co pociągnie za sobą wzrost ceny dóbr konsumpcyjnych; w tym właśnie momencie zacznie się kryzys, który będzie skutkiem epidemii błędnych decyzji w stosunku do rzeczywistych warunków końcowej ewolucji popytu: wiele projektów inwestycyjnych powziętych w fazie przewidywania korzyści na zasadzie „antycypowanej rentowności” nigdy się nie zmaterializuje, natomiast nowy rozkwit przemysłów konsumpcyjnych zakłóci strukturę kosztów względnych, w związku z którą wykonano uprzednie kalkulacje; inwestycje, które uważano za rentowne, okażą się mało lub wcale nie rentowne, a przedsiębiorstwa uważane za „rozwojowe” zbankrutują; koniec końców zatem, kryzys nie jest skutkiem jakiejś autonomicznej depresji popytu, lecz konsekwencją procesu dyslokacji delikatnego systemu cen względnych, którego źródłem z kolei jest istniejąca w danym momencie różnica pomiędzy stopami oprocentowania naturalnymi w danej gospodarce a praktykowanymi; nieuchronnie korygująca recesja jest zaś niczym innym, jak ujawnieniem błędów będących serią zakłóceń samoregulującego się mechanizmu cenowego przez wprowadzanie do gospodarki z zewnątrz (zwłaszcza przez rządy) fałszywych informacji, będących podstawą błędnych decyzji podmiotów gospodarczych w ich wyborach inwestycyjnych.
Odmienne podejście H. miał także do praktycznych problemów polityki monetarnej, na czele z finansową rozrzutnością władzy publicznej: podczas gdy typowy monetarysta Milton Friedman domagał się ograniczenia podaży pieniądza za pomocą przepisu prawnego, najlepiej konstytucyjnego, H. — według którego nie ma czegoś takiego, jak „zasób pieniędzy”, a jeśli spróbuje się go sztucznie ograniczyć, natychmiast pojawią się inne formy pieniądza szkodzące gospodarce — proponował rozwiązanie jeszcze bardziej radykalne, tj. dopuszczenie do autentycznego współzawodnictwa pomiędzy walutami, także pozarządowymi, a wówczas — jeśli ludzie będą mogli używać tych walut, których chcą — przetrwa tylko waluta najmocniejsza.
Do obiegowych (począwszy od Adama Smitha) w klasycznym leseferyzmie koncepcji podziału pracy i „niewidzialnej ręki” rynku H. dodał też istotną tezę o podziale wiedzy, wymierzoną w złudzenie racjonalizmu, jakoby pojedynczy umysł był w stanie rozsądnie i odpowiedzialnie kierować działaniami wielu, a intencjonalnie nawet wszystkimi podmiotami gospodarczymi, i efektywnie je kontrolować; jest to wykluczone ponieważ wiedza, której potrzebowałby taki umysł do sprawowania podobnego kierownictwa, jest niemożliwa do zdobycia: istnieje ona wyłącznie w formie „pokawałkowanej” i rozproszonej pomiędzy miliony indywidualnych podmiotów, używających jej do swoich partykularnych celów, i to z reguły nieświadomie, choć (też bezwiednie) przyczyniając się do powszechnego i bardzo skomplikowanego uporządkowania. W świecie nieustannych zmian i niepewności, w którym ceny zmieniają się gwałtownie wraz ze zmianami gustów i technologii, żaden planista nie może wiedzieć, czym jest (zakładana przez keynesistów) „doskonała równowaga”, czyli uporządkowanie cen spajające zamiary sprzedających i kupujących. To zasadnicze twierdzenie o ograniczoności naszej wiedzy pozwala H. widzieć w mniemaniu, iż gospodarka może być zaprojektowana, a system prawny stworzony raz na zawsze w postaci nieomylnego i niezawodnego kodeksu, przejaw i dowód niezwykle szkodliwej pychy (hybris) rozumu ludzkiego, będącej szczególnym piętnem epoki współczesnej. H. zgadza się wprawdzie z ogólną przesłanką myślenia „socjalistów rynkowych”, iż celem i zadaniem wszelkiej gospodarki jest zaspokajanie potrzeb konsumenta, ale odrzuca pogląd o możliwości wypełnienia tego celu — i zachowania rynku — bez zachowania własności prywatnej, mnogości indywidualnych podmiotów gospodarowania oraz zysku przedsiębiorcy jako realnej motywacji podejmowania ryzykownych przedsięwzięć, czego nigdy nie będą w stanie zastąpić dyrektywy rządowe, symulowane „wycenianie kosztów ubocznych” itp.; zysk natomiast jest „informacją zbiorczą”, dostępną każdemu, bez względu na stopień jego wiedzy, a podmiot gospodarujący nie musi wiedzieć dlaczego jakaś produkcja jest zyskowna, wystarczy mu wiedzieć, że jest taka w istocie.
Pozornemu porządkowi gospodarki „planowej”, będącej wytworem racjonalistycznej mentalności konstruktywizmu i „oświeconego despotyzmu”, przeciwstawia H. apologię ładu „spontanicznego”, który realizuje się samorzutnie, jako wypadkowa niezliczonej ilości decyzji indywidualnych, na „wolnym rynku”; sytuuje to go na pozycjach obrońców kapitalizmu; rozróżnienie pomiędzy ładem zaplanowanym i „teleokratycznym”, tj. ustanowionym z określonym zadaniem do spełnienia (od telos = cel), a samorzutnym odkryli już, zdaniem H., Grecy wyrażając je za pomocą pojęć taxis i kosmos: taxis to porządek posiadający konkretny cel do spełnienia i podporządkowany jednemu podmiotowi, który posiadł wiedzę o tym celu, pozwalającą mu kontrolować jego realizację; kosmos natomiast nie ma ani nadrzędnego celu, ani regulującego wszystko sprawcy, który rozdzielałby zadania i obowiązki; w ładzie „kosmicznym” każde indywidualne zamierzenie jest jednakowo zasadne i upoważnione do rywalizacji z innymi, jako że nie ma żadnych podstaw teoretycznych, ani praktycznych, do przesądzenia, które zamierzenie zwycięży, i jaki wyłoni się z tego porządek; z indywidualnych działań tworzy się jakaś harmonijna całość, jednak reguły tworzenia tej harmonii nie są dane a priori, lecz mogą być co najwyżej na pół świadomie odczuwane. O ile w świecie nowożytnym wizja taxis zdaje się przenikać koncepcję umowy społecznej, która ma oczywiste implikacje etatystyczne, albowiem zakłada, że musi istnieć ciało kontrolujące przestrzeganie ustalonych w „kontrakcie” explicite reguł, o tyle przykładem kosmosu jest — na gruncie jurysprudencji — anglosaska tradycja Common Law, natomiast w życiu gospodarczym właśnie wolny rynek, gdzie jednostki zaangażowane w jego operacje, żyją kierowane „niewidzialną ręką” — lecz nie samych tylko „praw rynkowych”, lecz również społecznego obyczaju, więzi wspólnotowych, zasad moralnych i niepisanych, ale głęboko zinternalizowanych, reguł zachowania.
Leseferyzm H. jest jednak odmienny od równie wrogiego każdej postaci socjalizmu, lecz podobnie jak on racjonalistycznego leseferyzmu (F. Bastiat, L. von Mises, A. Rand), który w wolnym rynku pragnie widzieć rodzaj prawa naturalnego i „harmonii wprzód ustanowionej”, a więc świecką namiastkę lex aeterna; nie jest on racjonalistyczny (ani — jak M. Friedmana — utylitarystyczny), lecz ewolucjonistyczny, gdyż narodziny wolnego rynku (resp. kapitalizmu) traktowane są tu nie jako „konieczność”, lecz efekt skomplikowanego i długiego procesu rozwojowego cywilizacji, nieodłączny od całości rozwoju duchowego i moralnego, pojęć prawa, wolności, własności etc.; ład „kosmosu” rynkowego jest zatem zaledwie częścią wspólnoty kultury, acz — w odróżnieniu od „organicznych” koncepcji wspólnotowych, charakterystycznych dla romantyzmu czy konserwatyzmu, kosmos H. jest zindywidualizowany i spluralizowany: zamieszkują go jednostki o często wzajemnie sprzecznych celach, a nie „stany” i inne „ciała społeczne”, czy „organiczny naród”.
Naturę ładu rynkowego opisuje H. również przy pomocy pojęcia „katalaksja”, wywiedzionego z greckiego czasownika katallattein, który oznaczał zarówno „wymieniać”, jak i — co znamienne — „przyjmować do wspólnoty” i „przemieniać wroga w przyjaciela”; wprawdzie Grecy nie mieli odpowiadającego temu czasownikowi rzeczownika, ale gdyby go posiadali, to miałby on zapewne formę katallaxia, którym to słowem H. określa „ład wytworzony przez grę sił rynkowych dzięki ludzkiej aktywności, która stosuje się do reguł prawa własności, szkód i kontraktu” (Ład rynkowy czyli katalaksja /fragment Law, Legislation and Liberty/, „Znak — Idee” 6 Filozofia wolnego rynku, bdw, s. 49); „gra katalaktyczna” zachowuje charakter gry w znaczeniu definiowanym słownikowo jako współzawodnictwo prowadzone z regułami i rozstrzygane dzięki większej zręczności, sile lub szczęściu, i jest grą tworzącą bogactwo (w przeciwieństwie do tego, co w teorii gier nazywa się grą o sumie zerowej), to znaczy „prowadzącą do powiększenia strumienia dóbr i wzrostu szans na zaspokojenie potrzeb wszystkich jej uczestników” (ibid., s. 50); gra tego rodzaju nie jest podporządkowana żadnym wyznaczonym z zewnątrz celom, lecz jedynie abstrakcyjnym regułom słusznego postępowania, które obowiązują wszystkich; reguły te mogą określać szanse graczy, ale nie mają żadnego wpływu na konkretne rezultaty działań, które zależeć będą po części od umiejętności biorących w grze uczestników, po części zaś od przypadku, dlatego wyniku tej gry nie można nazywać ani „sprawiedliwym”, ani „niesprawiedliwym”; niesprawiedliwe byłoby natomiast to, gdyby „nagroda” otrzymana w rezultacie sukcesu w grze katalaktycznej zależała całkowicie od okoliczności, które można kontrolować i przewidzieć; podobnie, za sprawiedliwą nie może zostać uznana ingerencja („interwencja”) nakazów w porządek katalaktyczny, która zawsze jest opresją i rodzi chaos. Samo pojęcie „sprawiedliwości społecznej” (dystrybutywnej), hołubione przez socjalistów wszystkich odcieni, uważał H. za „miraż” wynikający z grubego i naiwnego błędu antropomorfizmu, tj. przypisywania społeczeństwu cechy osoby; aczkolwiek żywił on nadzieję, że kiedyś „sprawiedliwość społeczna” zostanie w końcu uznana za „oszukańczą mrzonkę, jaka kusiła ludzi, aby porzucili wiele wartości inspirujących w przeszłości rozwój cywilizacji”, to jednak aktualnie, „w przeświadczeniu, że stan zbliżony do 'sprawiedliwości społecznej' mógłby być osiągnięty, ludzie oddali władzę w ręce rządu, który nie może teraz odmówić jej użycia — w celu zaspokojenia roszczeń rosnącej liczby szczególnych interesów wszystkich tych, którzy nauczyli się korzystać z otwartego sezamu 'sprawiedliwości społecznej'” (Miraż sprawiedliwości społecznej /fragment Law, Legislation and Liberty, w: „Zdanie Suplement” 3/1987, s. 6).
filozofia polityki i prawa. Dwa rozumienia i dwa typy ładu nie dotyczą, w ujęciu H., wyłącznie wąsko pojętej sfery gospodarki, lecz całości organizacji życia społecznego. Może być ono również zbudowane jako porządek typu organizacyjnego, nazywany „teleokratycznym” z uwagi na fakt, iż polega on na wyznaczaniu jednostkom określonych zadań, wskutek czego przepisy tego porządku mają charakter rozkazów — albo jako ład samorzutny, oparty na abstrakcyjnych, powszechnych i wyłącznie negatywnych regułach postępowania typu „nie zabijaj”, „nie świadcz fałszywie”, „nie kradnij”, a więc „nomotetyczny”, bo ufundowany na ogólnych prawach (nomoi). H. przywoływał słynną maksymę XVIII-wiecznego jurysty, lorda Mansfielda, iż prawo zwyczajowe „nie składa się z konkretnych przypadków, lecz z ogólnych zasad, których ilustracją i wyjaśnieniem są te przypadki”; kto tak rozumuje, ten zda sobie sprawę z tego, że „nie każde prawo może być rezultatem legislacji, albowiem władza ustawodawcza zakłada już z góry obowiązywanie pewnych wspólnych reguł” (Zmienne pojęcie prawa /fragment Law, Legislation and Liberty/ w: „Znak — Idee” 6, s. 66); tylko na tej podstawie, że prawo istnieje wcześniej, niezależnie od władzy, i ma oparcie w powszechnej opinii co do tego, co słuszne i niesłuszne, władza może żądać posłuszeństwa wykonywanemu przez nią prawu, a jednocześnie sama podlega ograniczeniom przez reguły prawa ją poprzedzające; prawo zatem winno być raczej „odnajdywane” niż „stanowione”.
Ład teleokratyczny, którego panowanie dostrzega H. nie tylko w socjalizmie, ale również — jako kierunek ewolucji — w zdeformowanym etatyzmem i interwencjonizmem państwowym, demokratycznym „państwie opiekuńczym” współczesnego Zachodu, implikuje natomiast ciągły przyrost nakazów i zakazów, tak iż kresem „postępu” musi być sytuacja równoznaczna z nabraniem przez całe społeczeństwo charakteru organizacji. W takim zaś społeczeństwie „wiedza rozproszona” członków społeczności „nomokratycznej” stałaby się bezużyteczna, a nawet szkodliwa z punktu widzenia wyznaczonego celu; zamiast nielicznych nomoi, „teleokracja” potrzebuje starających się przewidzieć i rozwiązać wszystko drobiazgowych regulaminów, toteż prawo pozytywne wypiera w nich zupełnie zwyczaje i reguły ogólne.
Negacja pozytywizmu prawniczego, uzasadniającego „cyfrokratyczną” władzę większości kosztem ładu nomokratycznego oraz socjalnego konstruktywizmu, krytyka — wyznawanej także przez demoliberałów — koncepcji umowy społecznej, zdecydowany opór przeciwko wszelkim odmianom socjalizmu i totalitaryzmu, wreszcie życzliwe akcentowanie fundamentalnej roli reguł moralnych oraz szacunek dla tradycji, zbliżają H. do konserwatystów (zwłaszcza ewolucjonistycznych, spotykanych zazwyczaj na gruncie anglosaskim), tak dalece, że często jest on przedstawiany po prostu jako sztandarowa postać współczesnego konserwatyzmu. Jest to jednak nieporozumienie, uczciwie dezawuowane także przez samego zainteresowanego, który swoją Konstytucję wolności opatrzył posłowiem wyjaśniającym Dlaczego nie jestem konserwatystą (przekł. pol. w: B. Sobolewska, M. Sobolewski, Myśl polityczna XIX i XX w. Liberalizm, Warszawa 1978). Pomimo zasług przyznawanych konserwatystom (a nawet reakcjonistom, takim jak S. T. Coleridge, de Bonald, de Maistre, Justus Möser czy Donoso Cortés) w dziele wykazania znaczenia samorzutnie wyrosłych instytucji takich jak język, prawo, moralność i zwyczaje, H. stawia konserwatyzmowi zarzut niezdolności do zaproponowania alternatywy wobec kierunku „ku któremu zdążamy”, tj. omnipotentnego państwa „organizacyjnego”; uważając za naturalną i uzasadnioną niechęć konserwatystów do „zbyt gwałtownych” zmian w instytucjach i polityce, zarzuca im jednak brak „odwagi i zaufania” w „spontaniczne siły dostosowania”, jak również „gotowości pozostawienia swobodnego biegu zmianie, nawet jeśli nie możemy przewidzieć, gdzie prowadzi”, toteż w konsekwencji „konserwatyści skłonni są użyć władzy rządu, by zapobiec zmianie lub ograniczyć jej tempo (ibid., s. 575); w ogóle, konserwatysta czuje się bezpieczny i zadowolony tylko wtedy, kiedy jest przekonany, że jakaś wyższa mądrość nadzoruje i pilnuje zmiany” (ibid.). Hayekowi nie podobają się także takie cechy konserwatyzmu, jak umiłowanie autorytetu; zasadnicza zgoda na przymus władzy tak długo, jak używana jest ona do celów, które on uważa za słuszne; brak zasad politycznych (nie w sensie silnych przekonań moralnych, lecz zdolności do współpracy z ludźmi o wartościach moralnych różnych od jego wartości); elitaryzm identyczny z przekonaniem o istnieniu hierarchii z góry ustanowionej (podczas gdy dla też nieegalitarnego liberała status elity nie może być sformalizowany); postrzeganie demokracji jako formy złej per se; skłonność do protekcjonizmu w gospodarce (zwłaszcza chroniącego własność rolną); bliski związek konserwatyzmu z nacjonalizmem lub imperializmem; wreszcie „uciekanie się do mistycyzmu” oraz „nietolerancji” religijnej.
H. był myślicielem autoidentyfikującym się jako „klasyczny” liberał, zajmujący pozycję „idealnego środka” pomiędzy konserwatyzmem a socjalizmem, i dla którego wolność „od” arbitralnego przymusu, zwana pospolicie wolnością „negatywną”, była naczelną wartość filozofii politycznej. Konstatując atoli szczególną niewygodę swojej osobistej pozycji ideowej — będącą następstwem ewolucji XX-wiecznego liberalizmu ku lewicowemu radykalizmowi, a równolegle coraz częstszego (zwłaszcza w USA) identyfikowania stanowiska „autentycznie” liberalnego z konserwatyzmem; odrzucając wreszcie termin „libertarianizm” jako wyjątkowo nieatrakcyjny językowo, H. znajdował dla siebie jedyne możliwe wyjście w samookreśleniu się mianem „starego Wiga” (Old Whig), dla zaakcentowania ideowej solidarności z klasycznymi liberałami, począwszy od autorów angielskiej „rewolucji chwalebnej” 1688 roku po lorda Actona, T.B. Macaulaya i W.E. Gladstone`a. W odróżnieniu od „nowych wigów”, skłaniających się ku racjonalizmowi, a tym bardziej od „postępowych” socjalliberałów, „stary Wig” (z akcentem na „stary”) ceni nade wszystko wolność i spontaniczność oraz akceptuje jedynie konstytucyjny „rząd ograniczony”, oparty o zasadę „rządów prawa” — zwyczajowego i ogólnego; w stosunku do demokracji zachowuje sceptycyzm, ale za głównego wroga uważa nie ją, lecz „rząd nieograniczony” oraz kolektywizm, zaś jej wady proponuje skorygować ustrojową koncepcją demarchii, tj. systemu, w którym legislatywa stanowiłaby jedynie normy powszechnie obowiązujące, nie wkraczając w sferę rządzenia; jest antyracjonalistą, jeśli racjonalizm identyfikować z konstruktywizmem, ale nie wrogiem rozumu; mimo wrodzonego sceptycyzmu, czuje odrazę do („wojowniczej i z gruntu nieliberalnej”) postawy antyreligijnej, ożywiającej znaczną część liberalizmu kontynentalnego, lecz nawet jeśli sam jest religijny, sprawy ducha i sprawy doczesne stanowią [dla niego] dwie różne sfery, których nie powinno się mieszać (ibid., s. 561).
Jeśli jakiegoś XX-wiecznego ekonomistę można nazwać człowiekiem renesansu, to był nim Friedrich Hayek. Położył on fundamentalne zasady pod teorię polityki, psychologię i ekonomię. W dziedzinie w której znaczenie idei jest często przysłaniane przez ekspansję kolejnych teorii, znaczna część jego wkładu jest tak znakomita, że ludzie ciągle czytają te teorie, choć minęło ponad pięćdziesiąt lat od chwili ich spisania. Dzisiaj wielu absolwentów ekonomii, na przykład, bada jego artykuły z lat 30. i 40. na temat ekonomii i poznania - spostrzeżeń, których niektórzy ze starszych ekonomistów ciągle do końca nie rozumieją. Nie byłoby zaskoczeniem, gdyby istotna mniejszość ekonomistów ciągle czytała i uczyła się z tych artykułów w roku 2050. W książce „Commanding Heights”, Daniel Yergin przywołuje Hayeka jako „przodującego” ekonomistę ostatniej połowy dwudziestego wieku.
Hayek był najbardziej znanym ze zwolenników austriackiej szkoły ekonomii. W rzeczywistości, był on jedynym ważnym członkiem austriackiej szkoły, który faktycznie urodził się i dorastał na terenie dzisiejszej Austrii (jeszcze Friedrich von Wieser - przyp. tłumacza). Po I wojnie światowej Hayek zdobył swój doktorat w prawie i naukach politycznych na Uniwersytecie Wiedeńskim. Następnie, razem z innymi młodymi ekonomistami: Gottfriedem Haberlerem, Fritzem Machlupem i Oskarem Morgensternem, uczęszczał na prywatne seminaria Ludwiga von Misesa - najważniejszego wtedy austriackiego ekonomisty. W 1927 Hayek został dyrektorem nowo powstałego Austriackiego Instytutu Badań Cyklu Koniunkturalnego. We wczesnych latach 30., na zaproszenie Lionela Robbinsa, przeprowadził się na wydział Londyńskiej Szkoły Ekonomii, gdzie pozostał przez następne osiemnaście lat. W 1938 otrzymał brytyjskie obywatelstwo.
Większa część pracy Hayeka w latach 20. i 30. dotyczyła austriackiej teorii cyklu koniunkturalnego, teorii kapitału i teorii monetarnej. Hayek dostrzegał połączenia między wszystkimi trzema. Głównym problemem każdej gospodarki, jak argumentował, jest to jak skoordynowane są ludzkie działania. Zauważył, podobnie jak Adam Smith, że system cen - wolnorynkowy - w najlepszy możliwy sposób koordynował ludzkie działania, mimo że koordynacja ta nie była powodowana niczyją intencją. Rynek, twierdził Hayek, był spontanicznym porządkiem. Przez spontaniczny, Hayek rozumiał nieplanowany - rynek nie był przez nikogo zaprojektowany, ale powoli ewoluował jako rezultat ludzkiego działania. Jednak system nie działał idealnie. Co powodowało, pytał Hayek, że na rynku tak wielu ludzie nie może znaleźć pracy?
Jedną z przyczyn, jak twierdził, był wzrost podaży pieniądza, powodowany przez bank centralny. Taki wzrost, argumentował w „Ceny i produkcja”, prowadził do obniżenia stóp procentowych, co w sposób sztuczny tworzyło tanie kredyty. Biznesmenom ułatwiało to przeprowadzanie inwestycji kapitałowych, czego nie zrobiliby, gdyby zrozumieli, że cenowy obraz rynku kredytowego jest zniekształcony. Ale inwestycje kapitałowe nie są jednorodne. Długoterminowe inwestycje są bardziej wrażliwe na stopy procentowe niż te krótkoterminowe. Podobnie jak długoterminowe lokaty są bardziej wrażliwe na oprocentowanie niż bony skarbowe. Zatem, wnioskował, sztucznie obniżone stopy procentowe nie tylko powodowały sztucznie wysoki poziom inwestycji, ale również powodowały “malinvestment” - zbyt wiele inwestycji w długoterminowe projekty względem krótkoterminowych, przez co boom przeradzał się w krach. Hayek postrzegał taki krach jako zdrową i konieczną korektę. Sposób na uniknięcie krachów, dowodził, to unikanie boomów, które je powodują.
Hayek i Keynes budowali swoje modele światowej ekonomii w tym samym czasie. Znali nawzajem swoje poglądy i walczyli tam, gdzie występowały między nimi różnice. Większość ekonomistów wierzy, że wojnę wygrała „Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza” (1936) Keynesa. Hayek, do końca swoich dni, nigdy się z tym nie zgodził, podobnie jak pozostali członkowie szkoły austriackiej. Hayek twierdził, że keynesowska polityka zwalczania bezrobocia nieuchronnie powodowała inflację, gdyż w celu utrzymania niskiego bezrobocia, bank centralny musiał coraz szybciej i szybciej zwiększać podaż pieniądza, powodując tym inflację coraz wyższą. Pogląd Hayeka, który wyraził już w 1958 roku, jest obecnie akceptowany przez ekonomistów głównego nurtu.
W późnych latach 30. i wczesnych 40., Hayek rozważał, czy socjalistyczne planowanie jest wstanie działać. Dowodził, że nie. Powodem był fakt, że w socjalistycznej gospodarce planiści nie posiadali odpowiednich danych potrzebnych do odpowiedniej alokacji zasobów. Hayek zwrócił uwagę, że te dane nie tylko nie są „dane”, ale zwyczajnie nie istnieją i nie mogą istnieć, dla żadnego pojedynczego umysłu lub małej liczby umysłów. Raczej, każdy ma wiedzę na temat poszczególnych zasobów i potencjalnych możliwości spożytkowania ich, czego żaden centralny planista mieć nie może. Zaletą wolnego rynku, twierdził Hayek, jest to, że daje ludziom maksymalną swobodę wykorzystanie informacji, które posiadają. W skrócie, to procesy rynkowe dostarczają niezbędnych danych. Bez rynku informacja praktycznie nie istnieje.
Ekonomiści głównego nurtu a nawet wielu socjalistycznych ekonomistów, dzisiaj akceptuje ten argument Hayeka. Ekonomista Jeffre Sachs z Columbia Universit zauważa: „Jeśli zapytasz ekonomistę gdzie najlepiej inwestować, które branże się rozwiną, które branże się wyspecjalizują, nie spodziewaj się zadowalającej odpowiedzi. Ekonomiści nie posiadają odpowiednich danych na temat działalności przedsiębiorców. Kiedy jakiś laik mnie spyta: Dobrze, co powinien produkować? Ja mówię: Nie wiem.”
W 1944 Hayek również zaatakował socjalizm z całkiem innego punktu widzenia. Będąc w Austrii, Hayek obserwował rozwój wydarzeń w pobliskich Niemczech w latach 20. i wczesnych 30. Po przeprowadzce do Wielkiej Brytanii, zwrócił uwagę, że wielu brytyjskich socjalistów opowiadało się za tą samą polityką rządowej kontroli ludzkiego życia, co ich niemieccy odpowiednicy w latach 20. Zauważył również, że naziści, to tak naprawdę byli narodowi socjaliści, tzn. prezentowali równocześnie poglądy socjalistyczne i nacjonalistyczne. Wtedy Hayek napisał „Drogę do zniewolenia”, aby ostrzec brytyjskich obywateli przed niebezpieczeństwami socjalizmu. Jego najważniejszą tezą było to, że rządowa kontrola naszego życia gospodarczego prowadzi nieuchronnie do totalitaryzmu. „Kontrola gospodarcza nie jest tylko kontrolą pewnego sektora ludzkiego życia, który można oddzielić od reszty” - pisał - „to jest kontrola środków potrzebnych do realizacji każdego naszego celu”.
Ku zaskoczeniu niektórych, John Maynard Keynes bardzo pochwalił książkę. Na okładce książki zamieszczone cytat słów Keynesa: „W mojej opinii jest to wielka książka… Moralnie i filozoficznie zgadzam się z niemal całą jej treścią, głęboko poruszony”.
Chociaż Hayek w zamierzeniu kierował „Drogę do zniewolenia” jedynie dla brytyjskich czytelników, sprzedała się ona równie dobrze w Stanach Zjednoczonych. W rzeczywistości okrojona przez Reader's Digest. W tej książce Hayek daje się poznać jako wiodący liberał klasyczny; dziś byłby nazwany wolnościowcem albo pro-wolnorynkowcem. Kilka lat później, wraz z Miltonem Friedmanem, Georgem Stiglerem i innymi, stworzył Mont Pelerin Society, towarzystwo w którym klasyczni liberałowie mogli spotykać się co dwa lata i udzielać sobie wsparcie moralnego w kwestiach, w których wydawali się przegrywać.
W 1950 Hayek został profesorem nauk społecznych i moralnych na Uniwersytecie w Chicago, gdzie pozostał do 1962. Podczas tego czasu zajmował się metodologią, psychologią i teorią polityczną. W kwestiach metodologii Hayek zaatakował „scjentyzm” - próbę zastosowania metod znanych z nauk fizycznych do nauk społecznych. Argumentował, że ponieważ nauka społeczna, w tym ekonomia, dotyczy ludzi, a nie martwych obiektów, to nie może się obyć bez brania pod uwagę ludzkich celów. Szkoła austriacka już w 1870 wykazała, że wartość przedmiotu wynika z możliwości jego zastosowania do realizacji ludzkich celów. Hayek twierdził, że socjologowie powinni to szerzej brać pod uwagę. Jego zdanie na ten temat zostało wyrażone w „The Counter-Revolution of Science: Studies in the Abuse of Reason” (w Polsce pt. „Nadużycie rozumu”). O psychologii Hayek napisał pracę „The Sensory Order: An Inquiry into the Foundations of Theoretical Psychology”.
W kwestiach politycznej, swoje poglądy na temat odpowiedniej roli rządu oddał w książce „Konstytucja wolności”. Jest to bardziej obszerny wykład na rolę rządu, niż te utrzymywane przez innych klasycznych liberałów. W książce omówił podstawowe zasady wolności oraz oparł na nich swoje propozycje polityczne. Jego główny zarzut dotyczy podatku progresywnego i to nie tylko tego, że jest niewydajny, ale też faktu, że narusza równość wobec prawa. W przypisie do książki „Dlaczego nie jestem konserwatystą”, Hayek zestawia swój klasyczny liberalizm z konserwatyzmem. Wśród przyczyn dla których odrzuca konserwatyzm było to, że moralne i religijne idee nie mogą stanowić „obiektów przymusu” i że konserwatyzm jest wrogi wobec internacjonalizmu i podatny na stanie się skrajnym nacjonalizmem.
W 1962 Hayek wrócił do Europy jako profesor polityki gospodarczej na Uniwersytecie w Freiburgu w Breisgau, na zachodzie Niemiec, i pozostał tam do 1968. Następnie wykładał na Uniwersytecie w Salzburgu w Austrii przez kolejne dziewięć lat, po czym przeszedł na emeryturę. Jego aktywność publikacji zwolniła znacząco we wczesnych latach 70. W 1974 otrzymał nagrodę Nobla wspólnie z Gunnerem Myrdalem za „pionierskie prace w teorii pieniądza oraz wahań gospodarczych i wnikliwą analizę zależności zjawisk ekonomicznych, społecznych i instytucjonalnych”. Nagroda wydawała się tchnąć w Hayeka nowe życie, gdyż zaczął znowu aktywnie udzielać się w ekonomii i polityce.
Wielu ludzi staje się bardziej konserwatywnych w starszych latach życia. Hayek stał się bardziej radykalny. Mimo że przez znaczną część swojego życia zdawał się sprzyjać centralnej bankowości, w latach 70. zaczął popierał denacjonalizację pieniądza. Argumentował, że przedsiębiorstwa prywatne, używając różnych walut, miałyby motywację do utrzymania siły nabywczej tych walut. Klienci mogliby wybierać spośród konkurencyjnych walut. Wysoce prawdopodobne, że zgodnie ze spontanicznych porządkiem w który tak bardzo wierzył Hayek, powróciliby do standardu złota. Wraz z upadkiem komunizmu we Wschodniej Europie, niektórzy doradcy ekonomiczni uważali propozycję Hayeka za dobrą alternatywę dla systemu walut o stałym kursie.
Hayek publikował jeszcze w wieku osiemdziesięciu dziewięciu lat. W swojej książce „Zgubna pycha rozumu” wytłumaczył, dlaczego socjalizm jest taki atrakcyjny dla intelektualistów oraz obalił podstawy ich przekonań.