„Wielki Testament” François Villon
1. Biografia Françoisa Villona.
Naprawdę nazywał się Franciszek (François) z Moncorbier. Urodził się w 1431 roku w rodzinie paryskich nędzarzy. Po śmierci ojca chłopca przygarnął Wilhelm Villon, krewny; przyszły poeta przybrał jego nazwisko. Wilhelm Villon zajął się wychowaniem i kształceniem młodego Franciszka- umieścił go w klasztorze św. Benedykta, przy którym był kanonikiem. W 1449 r., Franciszek otrzymał stopień bakałarza, a w 1452 „licencjata Sztuk”. Studia na uniwersytecie paryskim, chronionym prawem kanonicznym, oznaczały dla Villona wejście w świat najniebezpieczniejszych złoczyńców i przestępców, którzy tłumnie gromadzili się wokół uczelni. Franciszek szybko związał się z towarzystwem, dla którego o wiele ważniejsze było spędzanie czasu w knajpie niż na zajęciach czy nauce.
Początek „poważnej” kariery przestępczej Villona datuje się na rok 1455, kiedy to w sprzeczce o jakąś kobietę imieniem Ysabeau, Franciszek- prawdopodobnie działając w obronie własnego życia- zabił człowieka. Sprawa została umorzona, ale zanim do tego doszło, Villon przez kilka miesięcy tułał się poza granicami miasta. W trakcie tego dobrowolnego wygnania poznał kilka grup przestępczych, wreszcie związał się ze słynną szjką rabusiów i podpalaczy zwanych Coquillards (muszelnikami), został nie tylko ich towarzyszem, ale również i bardem.
Do Paryża Villon wrócił w roku 1456 i od razu, wraz z kolegami, wziął udział we włamaniu do skarbca kolegium nawarskiego. Kradzież się powiodła, a rozochocona sukcesem i zyskiem w wysokości 500 dukatów szajka zaplanowała nowy napad. „Skok” miał się odbyć prawdopodobnie gdzieś w okolicy Angres, tam bowiem na rozpoznanie wysłano Villona. W drodze do Angres powstał poemat zatytułowany „Legaty” (w średniowiecznej francuszczyźnie Les Lais, współczesnie: Les legs), później nazwany „Małym Testamentem”. Był to niewielki rozmiarami utwór o charakterze satyrycznym, zawierający opis zarówno ówczesnych przyjaciół jak i wrogów poety. O ile „Legaty” mogły być śmieszne w XV wieku dla kręgu czytelników orientujących się w realiach paryskiego półświatka, o tyle dzisiaj humor i zawarte w „Małym Testamencie” aluzje są raczej trudne do odczytania i zrozumienia.
W czasie gdy Franciszek Villon znajdował się na przeszpiegach w okolicach Angres, kradzież w kolegium nawarskim wyszła na jaw i banda została rozbita. Poeta-bandyta nie mógł wrócić do Paryża, bo w stolicy Francji zostałby natychmiast uwięziony. W tej sytuacji Villon ruszył dalej na tułaczkę. W jej trakcie przybył do Blois, do księcia Karola Orleańskiego, uznawanego za najwybitniejszego poetę ówczesnej Francji, i tam wziął udział w turnieju improwizacji poetyckiej na temat: W pobliżu źródła umieram z pragnienia... Z nieznanych powodów Villon trafił do więzienia w Orléans (Orleanie), jednak uratowała go amnestia, spowodowana wjazdem do miasta młodziutkiej księżniczki.
Co działo się potem z Villonem, nie wiadomo, kolejny ślad prowadzi do następnego więzienia, tym razem w Meungs, gdzie powstała ballada „Czyż opuścicie biednego Wilona?”. Poeta- więzień miał szczęście, gdyż już po raz drugi wybawiła go amnestia - tym razem za sprawą śmierci króla Karola i objęcia tronu przez Ludwika XI, który z koronacji wracał właśnie przez Meungs. Można przypuszczać, że amnestia objęła również oskarżonych o kradzież nawarską, ponieważ w roku 1461 Villon wrócił do Paryża. Tu napisał „Wielki Testament” (wyd. 1489), utwór podsumowujący całe jego dotychczasowe życie. W związku z dawną kradzieżą w kolegium nawarskim po raz kolejny został zamknięty w więzieniu, ale zobowiązał się do rekompensaty strat i szczęśliwie wyszedł na wolność.
Paryż okazał się jednak dla poety pechowym miastem: Villon wplątał się w nocną bójkę, zakończoną śmiercią jakiegoś poważnego mieszczanina. Jeszcze raz trafił do więzienia, tym razem jednak sprawa wyglądała na znacznie poważniejszą. Poeta został poddany torturom (tzw. tortura wodna), a po ich zakończeniu skazany na śmierć przez powieszenie. Wtedy - już jako skazaniec - napisał „Balladę wisielców” (znaną także pod tytułami „Ballada o wisielcach” oraz „Nagrobek w formie ballady, który Wilon sporządził dla siebie y swoich kompanów, nadziewając się bydź z nimi powieszony”) i apelował o zamianę kary śmierci na wygnanie. Wyrok został zmieniony na dziesięcioletnie wygnanie ze stolicy Francji.
Franciszek Villon opuścił Paryż w roku 1463 i w tym momencie urywają się wszelkie informacje na jego temat. Fakt ten oznacza, według historyków literatury, że niedługo po roku 1463 Villon zmarł lub został zabity - trudno wyobrazić sobie, żeby poeta o tak wielkiej aktywności twórczej nie napisał już żadnego utworu, trudno też przypuszczać, żeby o Villonie - przestępcy nie zachowały się żadne wzmianki w kronikach kryminalnych.
2. Villon a francuskie średniowiecze.
W opinii wielu mediewistów oraz historyków literatury, wieku XIV i XV były dla francuskiego średniowiecza czasem raczej regresu niż bujnego rozwoju literackiego. Przede wszystkim był to okres przejściowy między średniowieczem a renesansem. Fundament wieków średnich był na tyle mocny, by jeszcze trwać w piętnastym stuleciu naszej ery, coraz częściej dawało się jednak zauważyć zwiastuny myśli odrodzeniowej, która do Francji docierała przede wszystkim od południa, a więc z Włoch. Jednocześnie pogłębiał się kryzys wewnętrzny w łonie ówczesnego hegemona Europy- Kościoła rzymskokatolickiego. Był to kryzys zauważalny na wielu płaszczyznach, przede wszystkim religijnej, etycznej i obyczajowej. Rzymowi zagrażały kolejne schizmy (przede wszystkim tzw. schizma zachodnia, trwająca od roku 1378 do 1414), walki o tron papieski (po roku 1378 na czele kościoła stało dwóch nie uznających się wzajemnie papieży, a po 1409- nawet trzech) oraz myśl reformatorska (zwłaszcza husytyzm). W roku 1415 w Czechach został spalony na stosie Jan Hus, uznawany za protagonistę Marcina Lutra. W roku 1431 w Bazylei rozpoczął się sobór ekumeniczny poświęcony przezwyciężeniu husyckiej herezji.
Francją rządził do końca XIV stulecia umysłowo chory król Karol VI, zwany Szalonym. Na tron wstąpił w roku 1380, mając zaledwie 12 lat. Okres jego rządów, a właściwie rządów skłóconej rady regencyjnej, to czas wewnętrznych sporów, kłótni i walk o władzę. Dawne ideały, wzorce osobowe doskonałego rycerza chrześcijańskiego czy idealnego władcy uległy ewolucji, przeobrażeniom wynikającym ze zmieniającej się sytuacji ekonomiczno-politycznej kraju. W roku 1407 zamordowany został książę Ludwik Orleański, co doprowadziło do wybuchu wojny domowej. Sześć lat później w Paryżu tłum pod wodzą rzeźnika Szymona Caboche'a zaatakował Bastylię, próbując wymusić na królu obniżenie podatków. Ta krwawa rewolta była jednym z przejawów walki o władzę we Francji dwóch potężnych stronnictw- Burgundów i Orleańczyków. Na domiar złego Francuzi zaangażowani byli w wojnę stuletnią (1337-1453), w której szczególną dzielnością w walce obronnej przeciwko pustoszącym Francję Anglikom odznaczyła się Joanna d'Arc, zwana Dziewica Orleańską. Joanna d'Arc doprowadziła - w roku 1429- do uwolnienia oblężonego przez Anglików Orleanu, co spowodowało przełom w wojnie. Bohaterska Dziewica Orleańska została rok później wzięta do niewoli burgundzkiej, wydana Anglikom i -w 1431 roku- stracona w Rouen, po procesie, w którym oskarżono ją o herezję i czary. Wojna stuletnia oznaczała dla Francji czasy wielu nieszczęść, kraj był pustoszony rabunkami i jakby tego było mało- sytuację ludności cywilnej pogorszyła zaraza.
W takiej mniej więcej sytuacji, w roku 1431, a więc w roku soboru bazylejskiego i śmierci Joanny d'Arc, w stolicy Francji na świat przyszedł Franciszek Villon, dziecko paryskich nędzarzy, przyszły bandyta, trudniący się tak sutenerstwem jak i kradzieżami, rzezimieszek zamieszany w kilka zabójstw i omal nie powieszony na szubienicy, a jednocześnie pierwszy poeta francuskiego średniowiecza, w którego twórczości tak mocno zaznaczyła się indywidualność i osobowość autora. Dlatego też o Villonie mówi się jako o pierwszej wybitnej jednostce w poezji francuskiej- dotychczas kanon poezji wyznaczali twórcy opierający się na dorobku zbiorowym- przede wszystkim na starych pieśniach, podaniach i legendach (np. utwory z kręgu chanson de geste- „Pieśń o Rolandzie”, „Dzieje Tristana i Izoldy”). Villon zwrócił się nie ku narodowym mitom, lecz pisał o otaczającej go rzeczywistości, którą w dodatku nie tylko opisywał, ale także nieraz poddawał surowej i subiektywnej ocenie. Ważne są także jego dokonania w dziedzinie reformy języka poetyckiego, przede wszystkim zerwanie z patosem i wzniosłością cechującą pieśni o wielkich bohaterach, ale także- z drugiej strony- odejście od gwary poezji „niskiej”. Język Villona jest prosty i, nieraz, wulgarny, lecz doskonale wyraża świat uczuć i przemyśleń autora „Wielkiego Testamentu”.
3. Okoliczności powstania „Wielkiego Testamentu”.
Najbardziej znanym utworem, swego rodzaju podsumowaniem życia i twórczości artysty, jest „Wielki Testament”, powstały w roku 1461, a więc około dwa lata przed domniemana śmiercią poety. Utwór jest nazwany poetycka suma doświadczeń i przemyśleń Villona, człowieka zaledwie trzydziestoletniego, a już zmęczonego życiem i zniszczonego fizycznie.
W czasie gdy „Wielki Testament” powstawał, Villon miał już za sobą liczne pobyty we francuskich więzieniach, niejednokrotnie musiał być w nich głodzony, bity i torturowany- ślady tych ciężkich doświadczeń widać w poszczególnych strofach utworu. Nierzadko pojawiają się na kartach „Testamentu” imiona oprawców, przez których życie młodzieńca stopniowo zmieniało się w koszmar. Villon wspomina ich z goryczą, ironicznie zapisując swój „majątek”, jednak doskonale widać, że pod maską żartu kryje się człowiek ścigany i niejednokrotnie zraniony. Co gorsza, Villon zdaje sobie doskonale sprawę z faktu, że katusze i prześladowania, jakie nań spadły, były konsekwencją zbójeckiego i przestępczego życia, które sam sobie wybrał.
Innymi doświadczeniami życiowymi, jakimi poeta podzielił się z czytelnikami, były rozczarowania miłosne, jakich Villonowi nie szczędziło życie. Spośród pań serca, wymienionych w utworze z imienia, każda wykorzystywała go i mamiła pięknymi słowami, żadna nie dała miłości. Paradoksalnie, najuczciwszą z kobiet wydawać się może „gruba Małgośka”, sprowadzająca cały urok miłosnej fascynacji do wygodnego łóżka w domu publicznym i wyuzdanych harców pijanych kochanków.
Franciszek Villon umieścił w „Wielkim Testamencie” również utwory straszne, napisane w różnych okresach i sytuacjach życiowych. Fakt ten podkreśla „rozliczeniowy” charakter całości, próbę objęcia jednym spojrzeniem nie tylko własnego życia, lecz także całej swojej dotychczasowej twórczości.
4. Problematyka „Wielkiego Testamentu”.
Wg Tadeusza Boy Żeleńskiego „Wielki Testament” to: utwór, w którym [Villon] zamyka całego siebie, wszystkie swoje żale i nienawiści, wspominki i marzenia, całą wyrwę paryskiego ulicznika i melancholię przedwcześnie zmarniałego tułacza i tragizm spojrzenia na świat z drugiego brzegu.
Na pierwszy plan wysuwają się trzy grupy problemów:
Problem śmierci i przemijania, powiązany z przeświadczeniem o marności, znikomości życia ziemskiego
Autotematyzm, czyli Villon piszący o sobie i swojej twórczości (twórczość artystyczna, rozważania na temat tworzenia poezji i życia poety- człowieka inaczej widzącego świat
Miłość, cierpienie miłosne, zawód, wartość ludzkich uczuć.
<Śmierć i przemijanie. Marność życia ziemskiego.>
O twórczości Villona można śmiało powiedzieć, że jest wręcz napiętnowana świadomością nieuchronnej śmierci. Poeta, który marnował swoje życie na kradzieżach, rozbojach i pobytach w więzieniach, egzystował w stałym zagrożeniu, można wręcz rzec, że na co dzień obcował ze śmiercią. Zginąć mógł zarówno w bójce, jak i skazany przez sąd za popełnione przestępstwa. Świadczy o tym dobitnie choćby czterowiersz:
„Franciszek jestem, co tak gorszy was,
Rodem z Paryża, koło Pontoise
Gdy stryk mi grdykę zdusi dla mych skaz,
Nie strzyma szyja dupy, proszę was”.
Wizja śmierci przez powieszenie staje się także motywem przewodnim dla dłuższego utworu- „Ballady o wisielcach”, znanej także pod tytułem: „Nagrobek w formie ballady, który Wilon sporządził dla siebie y swoich kompanów, nadziewając się bydź z nimi powieszony”.
Paradoksalnie, śmierć może się stać dla zmęczonego życiem Villona wybawieniem, ucieczką od świata, w którym spotkało go tak wiele zła. Nic więc dziwnego, że w „Piosnce lub raczey rondzie” znajdują się słowa mogące kojarzyć się z przywołaniem tego, co nieuniknione: Śmierć, day-że mi odpocznienie.
Motyw śmierci, niezwykle popularny w epoce średniowiecza, bardzo często pojawia się więc w utworach Franciszka Villona. O ile jednak ludzi współczesnych poecie śmierć przerażała, ale jednocześnie napełniała nadzieją na życie wieczne w Raju, o tyle dla staczającego się drogą występku poety- przestępcy koniec życia oznaczał Sąd Ostateczny i karę za popełnione grzech. W jednym jest Villon typowym przedstawicielem swej epoki- w swym obeznaniu, a nawet pewnej poufałości ze śmiercią. Średniowiecze oswoiło ludzi z umieraniem- sprawiły to częste wojny, głód, przetaczające się przez miasta epidemie, wysoka umieralność niemowląt oraz niska średnia wieku dorosłych, którym przychodziło zakończyć życie. Widok zwłok nie szokował, widok ludzkich kości był czymś niemalże zwyczajnym. Jednak Villon, który z racji swej profesji znalazł się nieraz oko w oko ze śmiercią, potrafił oddać jej grozę i okrucieństwo z realizmem, na jaki niewielu późniejszych twórców mogło się zdobyć.
Perspektywa śmierci przypomina ludziom o ich rychłym końcu. W tej sytuacji największym wrogiem człowieka zdaje się być bezlitosny czas, biegnący zbyt szybko i bezwzględnie zabierający najlepsze i najszczęśliwsze dni młodości, siły i tężyzny życiowej. Mający zaledwie 30 lat Villon, niczym wiekowy starzec, pisze o swojej młodości, że ta:
„Odeszła (...) pomkła iako zaiąc;
Tak nagle uleciała oto,
Nic w darze mi nie ostawiając”.
Z kolei bohaterka utworu zatytułowanego „Żale piękney płatnerki dobrze już sięgniętej przez starość” z żalem wzdycha do swej minionej urody, narzekając:
„Ha! Ty starości, coś tak wcześnie
Z nóg mnie zwaliła, ty niedobra?”.
Podobnie ja w starotestamentowej „Księdze Koheleta” najczęsciej powtarzane są słowa „vanitas vanitatum et omnia vanitas”, TAK I Villon w „Balladzie o paniach minionego czasu” stawia dramatyczne pytanie: „Ach, gdzie są niegdysieysze śniegi?”. Utwór jest ciągiem wymienionych z imienia wielkich dam i legendarnych bohaterek, które łączy jedno- wszystkie już należą do przeszłości, wszystkie nie żyją. Także w „Balladzie w teyże samey materyey” pisze Villon:
„Precz znika z ziemi to co żywe,
Hey, iak ten wichr, co w polu wieie...”,
Stale obracając się w kręgu pojęć i motywów znanych z przywołanej już „Księgo Koheleta” oraz z „Księgi Hioba”. Nieważne są doczesne dobra, nieistotny zgromadzony majątek, bez znaczenia uroda, sława, dobre imię czy też tężyzna fizyczna. Z czasem wszystko przeminie, a w obliczu śmierci nawet największy bogacz stanie bezbronny- niczym się nie wykupi i umrze, przestanie istnieć dokładnie tak samo jak żebrak, którym pogardza przez całe życie. Śmierć, dzięki swej powszechności, jest najbardziej demokratycznym zjawiskiem na świecie- wyrównuje stany i majątki, nic więc dziwnego, że jawi się w wierszach Villona jako siła straszna, bezwzględna, lecz jednocześnie sprawiedliwa.
<Autotematyzm u Villona.>
Na „Wielki Testament” składają się liczne refleksje i spostrzeżenia Villona natury egzystencjalnej oraz artystycznej. I znowu, jak w przypadku przemyśleń związanych z przemijaniem i śmiercią, brutalność obrazowania i dosłowność przekazu będzie harmonijnie współistniała ze specyficznym dla francuskiego poety- bandziora poczuciem humoru, przepojonym ironią i goryczą. Poetycki testament Villona to także rozważania o sobie samym i o własnej twórczości. To ciekawy ślad w średniowiecznym życiu literackim, to już zapowiedź renesansu. O ile bowiem istotą poezji średniowiecznej było pisanie „Ad maiorem Dei gloriam” (ku większej chwale Bożej), nakaz skromności, z którego wynikała anonimowość większości utworów tej epoki (podpisywanie się mogło uchodzić za akt pychy), o tyle renesans przyniósł wiersze, którymi poeci pragnęli zapewnić sobie nieśmiertelność, niczym starożytny poeta Horacy: „zbudować pomnik trwalszy niż ze spiży...”.
Tak właśnie „Wielki Testament”, wyprzedzający swą epokę w rozpaczliwym dążeniu autora do zerwania z anonimowością, do zapisania się w pamięci potomnych, do przetrwania. Villon niejednokrotnie wspomina w utworze koleje swego życia, właściwie dzięki „Testamentowi”, udało się zrekonstruować niektóre epizody jego zbójeckiej egzystencji. Pisze tez o innych swoich wierszach, o okolicznościach, w jakich powstały, o ich przyjęciu i perypetiach, jakie miał z czytelnikami- jak na przykład z samowolną zmianą tytułu z „Legaty” na „Mały Testament”, czego Villon ani nie wymyślił, ani nie pochwalał, a na co zrezygnowany w końcu machnął ręką. Ocenia też siebie jako poetę i poddaje krytyce własny dorobek twórczy. Zwraca uwagę spora świadomość poetycka Villona, zdającego sobie sprawę z własnego talentu oraz z szansy, jaką ma na pozostanie w pamięci potomnych. To dzięki zapiskom w „Wielkim Testamencie” dowiadujemy się, jakie imiona miały kolejne ukochane poety, jak nazywali się jego przyjaciele, a jak prześladowcy.
Sporo miejsca Villon poświęca własnej osobie, pisze, iż jest „smutny, zmurszały duchem ciałem”, nie posiadał żadnych umiejętności, „rzemiosła, mienia sztuki”, ani majątku, ponadto czuje się zmęczony wieczną samotnością „... przez wszystkich opuszczony” i tułaczkę „tułacz wiekuisty”. Uderza szczerość poety otwarcie mówiącego o swym skrajnym ubóstwie i głodzie, o wychudłym ciele, którym „Robactwo się (...) nie naie” i o swoim zmarnowanym życiu.
„Wielki Testament” jest zarówno daleką wędrówką w głąb duszy Villona, jak i w głąb jego ciała. Poeta nie unika krytycznego i bolesnego rozrachunku z własnym zdrowiem, analizie poddając nawet tak prozaiczne i pozbawione jakiegokolwiek zabarwienia lirycznego symptomy choroby, jak kolor śliny:
„Wiem, że iuż czas mi w lepsze kraie;
Charkam- materia biała, brzydka-
Plwociny niby kurze iaie”.
Sporo z wierszy Villona można dowiedzieć się o jego stosunku do Boga oraz religii. Jest to sprawa interesująca i złożona. Villon był człowiekiem wierzącym. Dowodzą tego choćby „Ballada, iaką Wilon napisał na prośbę swey matki, aby ubłagać łaski Nayświętszey Panny”, z refrenem:
„W tey wierze pragnę żyć iak y umierać”,
czy liczne, rozrzucone po całym tekście apostrofy do Chrystusa i Matki Boskiej. Jego wiara jest jednak często wiarą łotrzyka, mającego nadzieję, że Bóg wybawi go od ognia piekielnego, że na Sądzie Ostatecznym jakoś mu się upiecze. Stąd, jeżeli podmiot liryczny- Villon się modli, to zazwyczaj wplata w słowa modlitwy jakieś życzenia bądź prośby związane z własną osobą, z odroczeniem nieuchronnego „wyroku” za bezbożne i wszeteczne życie, jakie bez wątpienia prowadził
<Miłość.>
„Tak moie oto miłowanie
Odmienne było y zdradliwe (...);
Każdy, ścirpiawszy kaźń nieznośną,
Na końcu będzie tak zwiedziony,
Iak ia, co wszędy zwą mnie głośno:
M i ł o ś n i k z h a ń b ą p r z e p ę d z o n y”.
W życiu Villona było wiele kobiet, co zważywszy na fakt, że najpierw obracał się w kręgach „złotej” młodzieży paryskiej, a później w domach publicznych- nie powinno dziwić. W „Wielkim Testamencie” trzy panie serca poety zabawiają na dłużej. Pierwszą i trzecią są kobiety, które uczuciem młodego Villona wzgardziły; Katarzyna de Vausselles, do której odnosi się powyższy cytat, a która była chyba jedyną prawdziwą i wielką miłością poety, oraz nieznana z nazwiska Marta.
Villon, który w końcu stwierdza „Precz od się ścigam już Amory”, a w „Balladzie Wilona do swey miłey” dodaje z goryczą:
„Zwodna miłości, cierpieniem zbyt droga,
Okrutna w skutku, w słodyczy obłudna;
Miłości twardsza niźli stal złowroga...”,
Przeżył w swoim życiu uczuciowym niejedno rozczarowanie i zawód miłosny. Damy z dobrych domów były dlań nieosiągalne, był dla nich zbyt biedny i zbyt zdemoralizowany. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie została mu już tylko gruba Małgośka, bohaterka „Ballady o grubey Małgośce” - utworu przepełnionego cynizmem, wyrastającego z nurtu przekory wobec „tradycyjnej” poezji miłosnej. Ten pełen obscenizmu, brutalności, erotyzmu utwór ma za zadanie nie tylko zszokować i sprowokować odbiorców, ale także pokazuje inną „uliczną” stronę miłości.
5. Gatunek- średniowieczna ballada.
Bez wątpienia formą poetycką, do której Villon odwoływał się w swej twórczości najczęściej, była ballada. Nazwa gatunku pochodzi od francuskiego słowa baller, czyli „tańczyć”. Na klasyczną średniowieczną balladę składały się trzy strofy ośmio- lub dziesięciowierszowe oraz, zamykające utwór, krótkie kilkuwersowe „Przesłanie”. Słowem zaczynającym przesłanie było zazwyczaj „Książę”. Ballady Villona można znaleźć zarówno wśród utworów wplecionych w „Wielki Testament”, jak i wśród utworów luźnych, powstałych pod wpływem różnych okoliczności. Poeta posługiwał się przeważnie ośmio- i dziesięciozgłoskowcem, stosując bogate rymy.
Problematyka ballad Villona jest różnorodna, ale najczęściej pojawiającymi się motywami są śmierć, marność ludzkiego życia, przemijanie oraz miłość. Do najbardziej znanych ballad Franciszka należy „Ballada o paniach minionego czasu”, utwór przesiąknięty wręcz obsesją przemijania, zawierający znane zakończenie poszczególnych strof: „Ach, gdzie są niegdysieysze śniegi?”. Słowa te przeszły do języka potocznego, sparafrazował je m.in. Joseph Heller w swej słynnej powieści „Paragraf 22”, w której bohater pyta w pewnym momencie: „Gdzie jest niegdysiejszy Snowden?”. Temu samemu problemowi poświęcona jest „Ballada o panach dawnego czasu, prowadząca daley ten sam przedmiot”, przywołująca wybitnych mężów, którzy zasłynęli w przeszłości, oraz „Ballada w teyże samey materyey”. Poszczególne strofy pierwszej z nich kończy zapytanie: „Kędy Szarlemań (Karol Wielki) iest waleczny!”, drugiej zaś- nostalgiczne westchnienie „Hey, iak ten wichr, co w polu wieie...”. Przeczucie nadchodzącej, nieuchronnej śmierci znaleźć można także w innej balladzie, zatytułowanej „Ballada o wisielcach”.
Innym interesującym utworem należącym do tego gatunku jest „Ballada o Wilonie y grubej Małgośce”, przykład obscenicznego erotyku graniczącego z wulgaryzmem. Akcja liryczna utworu rozgrywa się w domu publicznym, o czym poeta pisze bez żenady:
„Iak sława nami, tak my gardzim sławą,
W bordelu, kędy mamy zacne leże”.
Miłość została w tym utworze ukazana jako erotyczna żądza, pozbawiona duchowych wzruszeń:
„Deszcz, grad, wichura, mam móy chleb powszedni;
Małgośka świnia, iam też świntuch przedni,
Kto lepszy z dwoyga? pusty śmiech mnie bierze,
Iak płaszcz z poszewką, tak my - rzekę szczerze -
Plugastwu radzi, żyiem też plugawo (...)”.
Z kolei prawdziwym spiętrzeniem obrzydliwości jest utwór lakonicznie zatytułowany „Ballada” („Niechaj się smażą zawistne ięzyki!”). Villon wzniósł się w nim na szczyty prowokacji estetycznej, właściwie całą balladę wypełnia istna litania niesmacznych skojarzeń i przekleństw, wśród których do najbardziej fantazyjnych należą:
„W smole y łoiu, rozrobionych w szczynie
Żydówki starey, y pocie cuchnącym,
Y nóg toczonych trądem popłuczynie;
W gnoiu, co mości zdeptane trzewiki,
(...) Niechay się smażą zawistne ięzyki!”.
Niektóre ballady Villona posiadają element dydaktyzmu. Takim utworem, w którym francuski poeta- rzezimieszek pragnie przekazać potomnym naukę moralną, jest z pewnością „Ballada zawierająca dobrą naukę dla chłopiąt złego życia”. Sekwencja zamykająca każdą strofę zawiera smutne przeświadczenie, że wszystkie zarobione przez mężczyzn pieniądze prędzej czy później zostaną zmarnowane: „Wszystko na karczmę i dziewczęta”.
Niezmierne bogactwo tematyczne i problemowe ballad Villona sprawia, że wymykają się one jednoznacznej klasyfikacji, nic jednak dziwnego, skoro adresatami utworów tego francuskiego barda może być zarówno jego własna matka, Matka Boska, jak i panie lekkiego obyczaju.
6. „Wielki Testament”- kompozycja.
Pisząc „Wielki Testament” Villon odwoływał się do modnego w dobie średniowiecza gatunku określanego terminem „pożegnanie”. Istotą lirycznego testamentu jest zapisywanie przez poetę swojego majątku, na który składają się raczej przemyślenia i mądrości życiowe niż pieniądze czy inne dobra materialne. Charakterystyczna cechą „Wielkiego Testamentu” jest wszechobecna ironia, towarzysząca poetyckiemu „testowaniu”.
Na „Wielki Testament” składa się wiele utworów. Sam testament jest czymś w rodzaju liryczne ramy, wiodącej myśli, w którą Villon wkomponował powstałe już dawniej wiersze, głównie ballady. W ten sposób powstała całość niejednolita i nierówna, lecz jednocześnie intrygująca- poszczególne fragmenty „Testamentu” to luźne utwory, których tematyka jest związana z aktualnie poruszanymi problemami.
7. „Kodycyl”, czyli utwory dodane.
Z czasem do „Wielkiego Testamentu” różni wydawcy dodawali tak zwany „Kodycyl”, na który składały się luźne utwory autorstwa Villona. Termin „kodycyl” został zaczerpnięty z języka francuskiego, gdzie słowo „codicille” oznaczało suplement testamentu. Terminem „kodycyl” określa się późniejszy dodatek do testamentu, rozporządzenie majątkiem na wypadek śmierci bez ustanowienia spadkobiercy.
8. Streszczenie.
Strofy I-XLI
Trzydziestoletni narrator (Villon) opowiada o pobycie więzieniu. Po trosze ironicznie, po trosze złośliwie wyraża się o biskupie, który był jego oprawcą. Nie chce jednak pomsty na księdzu, wie, że Bóg go sam osądzi. Zgodnie z nauką Kościoła modli się za swego wroga. Jest to jednak „pikardzki pacierz” czyli modlitwa niewierzącego, która na pewno nie zostanie spełniona. Natomiast szczerą modlitwę kieruje Villon w intencji Króla Ludwika, swego wybawiciela. Prosi dla niego o dobra ziemskie i pośmiertne. Narrator, choć nie posiada wiele mienia, pragnie teraz spisać swój jedyny i nieodwołalny testament:
„Piszę go w sześćdziesiątym roku
Y pierwszym, kiedy mnie wyzwolił
Dobry król z kaźniey y wyroku
Y znów ku życiu mnie pozwolił;
Za co, póki mi serce biie,
Zawżdy on będzie móy dobrodziey,
Y czcić go będę, póki żyię;
Dobra przepomnieć się nie godzi”.
Rozpoczyna się spowiedź grzesznika, który jednak wierzy, że Bóg, karzący jedynie zatwardziałych, pragnie jego zbawienia. Źródła swojej skłonności do grzechu upatruje Villon w nędzy i cierpieniu. Przytacza historię Diomedesa, nędzarza i łotra, z czasów króla Alexandra, który przywiedziony przed oblicze cesarza i zapytany o przyczyny jego występków odpowiedział, że został złodziejem z powodu „nędzy nazbyt srogiej”. Na te słowa monarcha odmienił jego dole, a Diomedes odtąd stał się zacnym człowiekiem. Villonowi marzy się podobny los. Narrator biedzi nad swą zmarnowaną młodością. Żałuje, że zamiast pilnie się uczyć, szalał bardziej niż inni. Teraz jest nędzarzem, choć mógł mieć dom i miłość. Przyznaje, że kochał nie raz, ale obecnie głód i bieda odwodzą go od miłosnych dróżek. Wspomina ponadto swoich dawnych kompanów: wielu już pomarło, ale wśród tych, co wciąż chodzą po ziemi, są zarówno biedni, jak i bogaci. Jak odmienne są ich losy: możni żyją spokojnie, drwiąc z biedy za zastawionymi smakowitym jadłem stołami. Biedacy, jak Villon nie mając nic, muszą chodzić po prośbie. Tak się przedstawia średniowieczny nędzarz:
„Biedakiem iestem iuż od młodu -
Ot, niebożęta leda iacy ! -
Oyciec móy był z biednego rodu,
Toż praszczur, co był zwan Horacy.
Bieda nas ściga aż do trumny.
Gdzie zewłok przodków mych złożony,
Nie sterczy tam grobowiec dumny,
Nie uźrzysz bereł ni korony”.
Villon wie jednak, że wszystkich: bogatych i biednych, hojnych i skąpych, czeka ten sam koniec - śmierć. Od śmierci nikt nie uchroni człowieka, nikt go nie zastąpi w ostatecznym losie. Ludzkie - nawet najpiękniejsze - ciała skazane są na rozkład i zgniliznę.
„Ballada o paniach minionego czasu”.
Podmiot ballady pyta, gdzie są teraz kobiety, które słynęły z wielkiej urody. Spośród pięknych, sławnych, dzielnych, kochanych tego świata wymienia między innymi: Florę, Archippę, Tais, Echo oraz Helois, królową Blankę, Joannę d'Arc. W przesłaniu poeta radzi nie pytać, gdzie są „hoże dziewki”, bo to pytanie przywodzi w odpowiedzi przyśpiewkę:
„Ach, gdzie są niegdysieysze śniegi!”
„Ballada o paniach minionego czasu” jest najsłynniejszym fragmentem „Wielkiego Testamentu”, przywołuje topos Ubi sunt (łac. "Gdzież są") (określenie literackiego motywu przemijania, marności świata i tęsknoty za przeszłością).
”Ballada o panach dawnego czasu prowadząca daley ten sam przedmiot”.
W tej balladzie podmiot wspomina dawnych walecznych, mądrych władców i rycerzy, sam siebie przywołuje do porządku: nie ma po co zadawać tak głupich pytań, wszyscy skończyli tak samo:
„Wszytko to ieno dym y mara;
Nikt się od śmierci nie wykupi
Za berło ani za talara;”
„Ballada w teyże samey materyey”.
Ciągnąc dalej temat przemijania, poeta mówi, że nawet pobożni apostołowie i księża nie ujdą śmierci. Wszyscy odejdą:
„Hey, jak ten wichr, co w polu wieie...”.
Strofy XLII-XLVI
Skoro śmierć dotyka papieży i królów, dlaczego miałaby ominąć nędzarza - autora testamentu? Ale podmiot jest pogodzony z tym wyrokiem, nie boi się uczciwej śmierci, chce tylko zażyć trochę życia. Starzy ludzie też by się chcieli bawić, jak młodzi, ale powstrzymuje ich strach przed Bogiem. Po kwietnej młodości nadchodzi starość, która staje się przedmiotem pogardy.
”Żale pięknej Płatnerki dobrze iuż sięgniętej przez starość” (strofy XLVII-LVI)
Poeta przywołuje skargi pięknej Płatnerki (prostytuki), która przeklina starość oraz nędzę teraźniejszego żywota. Kobieta ubolewa nad starością, bo ta według niej przyszła za szybko, za szybko odebrała jej pychę i dumę, jaką czerpała z niezwykłej urody. Płatnerka wspomina dawnych odrzuconych adoratorów oraz chłopca, którego „ulubiła”. Kiedy kochała, była wstanie zrobić wszystko dla swej miłości. Ukochany jednak dawno umarł, a Płatnerka oglądając dziś swoje ciało w lustrze, dostrzega jedynie jego nędzę i brzydotę. Nic nie pozostało z jej dawnych uroków. Takim podsumowaniem kończy swój lament:
„Tak dobrych czasów żałujemy,
Gomada starych wiedźm, siedząca
W kuczki, w żałości grzęznąc niemey,
Łachmanów kupa, ot, cuchnąca;
Niby konopnych sznur paździerzy,
Co ledwo zatli sie, iuż gaśnie;
Niegdy kwiat ziemi, cudny, wieży:
Otoć samicza dola właśnie.”
„Ballada piękney Płatnerki do dziewcząt letkiego obyczaju”.
Płatnerka zwraca się do młodych dziewcząt: Rozalii, Cecylii, Wilhelminy, Katarzyny, Jaśki i Zośki, by używały życia i mężczyzn, póki są młode i piękne. Starość przyjdzie stanowczo za szybko i wtedy będzie już za późno, bo:
„Minie uroda, gładkość luba
Stopi się w kształt brudnego śniegu;
Tyle wam będzie wasza chluba,
Co grosz, wypadły iuż z obiegu”.
Strofy LVII-LXIV
Poeta spisuje wiernie rady „wczorajszej dziewki”, choć nie wie czy są słuszne. Przywołuje też gdzie
indziej zasłyszane słowa: panny, które sprzedają się za „grosz miły” kocha się tylko „najem”, zacny człowiek szuka miłości u zacnych panien. Jednak poeta dochodzi do wniosku, że przecież początkowo wszystkie dziewki są niewinne, cnotliwe, kochają się w jednym (kleryku, żaczku, mnichu), ale potem naglone potrzebą oddają swoje wdzięki w posiadanie każdemu.
„Co ie pcha k'temu ? Nie chcąc cześci
Samiczey kalać, tako mniemam,
Że taki snadź iuż los niewieści;
Inszego sądu o tem nie mam;”
„Podwóyna ballada w tymże samym przedmiocie”.
Podmiot ballady jakby na przekór kończącego każdą strofę refrenu:
„Szczęśliw, kto nie zna co te rany!”
(oczywiście idzie o rany zadane przez miłość), zachęca do rzucania się w wir miłosnych uniesień. Mimo że opisuje przypadki miłosne nie mające raczej szczęśliwego zakończenia, to nie wyobraża sobie, żeby „żaczek” miał się wyrzec młodych „dzierlatek”. Obok opowieści rodem z „Biblii” (Salomon, Dawid) czy mitologii (Orfeusz, Narcyz) przywołuje również historię swego uczucia do czarnookiej Kasi:
„O sobie, biednym, też rzec muszę:
Zbito mnie niby w rzece płótno,
Na goło, drągiem... Na mą duszę,
Tę kaźń któż ziednał mi okrutną,
Ieśli nie Kasia czarnooka?”.
Strofy LXV-LXXXIX
Villon wspomina dalej Kasię, w której był kiedyś bez pamięci zakochany. Dziewczyna tak go w sobie rozkochała, że mogła mu wmówić wszystko, a on wierzył jak dziecko:
„Na niebo, że to misa z cyny,
Na obłok, że cielęca skóra,
Na ranek, że to wieczór siny,
Na głąb kapusty, że to góra;
Na stary fuzel, że moszcz młody,
Na świnie, że to młyn powietrzny,
Na powróz, że to włosek z brody,
Na mnicha, że to rycerz grzeczny...”.
Miłość jednak jak to zwykle bywa okazała się zdradliwa, a Villon został przepędzony przez
ukochaną. Teraz nie pozwala sobie na Amory. Dziś, kiedy zbliża się śmierć, nikt go nie kocha, on jednak nie życzy źle nikomu, przebacza nawet swoim więziennym oprawcom. Leżąc w łóżku zaczyna dyktować swój testament towarzyszowi - klerykowi o imieniu Fremin.
Testamet zaczyna od wezwania św. Trójcy, Villon jest przekonany, że Bóg nad nim czuwa, bo przecież Jezus przedłożył trędowatego nad bogacza. Tak tchnienie swe poeta oddaje Trójcy świętej, ciało rodzicielce Ziemi, ukochanemu opiekunowi: „dobremu oćcu - więcey! -/ Mistrzu Wilhelmu Wilonowi” pozostawia swoje księgi. W testamencie wspomina również rodzoną matkę, której przysporzył wiele kłopotów i boleści, zmawia za nią modlitwę do Najświętszej Panny.
”Ballada, iaką Wilon napisał na prośbę swey matki, aby ubłagać łaski Nayświętszey Panny”.
W tej balladzie narrator wciela się w postać własnej matki (starej, ubogiej prostaczki) i jako ona przemawia do Najświętszej Panny. Ballada jest modlitwą o przebaczenie grzechów i pośmiertne przyjęcie w poczet zbawionych. Kobiecina zapewnia Królową Niebios o swej ufności i wierności wobec Jezusa. Ballada ta zawiera również akt wiary w niepokalane poczęcie:
„Dziewico, któraś, nie racząc otwierać
Żywota, owoc bez zmazy poczęła.
W tey wierze pragnę żyć iak y umierać.”
Strofy XC-XCIII
Kolejny zapis w Villonowym testamencie, tym razem dla ukochanej Różyczki, poeta nie zapisuje jej nic (ani serca, ani nawet wątroby) poza Balladą.
”Ballada Wilona dla swey miłey”
Ballada rozpoczyna się apostrofą do miłości zwodnej i nieszczęśliwej. Poeta wspomina swoją bezwolność wobec ukochanej. Oczekuje czasu, kiedy ciało ukochanej będzie pomarszczone, żółte i brzydkie, by mógł się z niej zaśmiać, ale uświadamia sobie, że i on będzie już wtedy „staruchem”. Powraca tutaj znamienny refren:
„Nie dręczyć, ale wspomagać biedaka”.
Miłość powinna być dla niego - nędzarza i cierpiętnika - ukojeniem, a jest kolejną przyczyną męczarni.
Strofa XCIV
Villon zapisuje „imć Marszant Ytierowi” poniższą piosnkę.
”Piosnka lub raczey rondo”.
Wezwanie do Śmierci, poeta pyta, czemu zabrała mu jego ukochaną, czemu teraz chce zabrać jego. W dwojgu zakochanych biło jedno serce, skoro ona odeszła i trzeba jego zabrać z tej ziemii.
Strofy XCV-CXXV
Kolejne zapisy w testamencie: Villon rozdaje swoje „dobra” (między innymi kozik, trzy garście groszy, kęs tłustego ciastka, ukradzionego z kuchni pisarza, poszewkę z sakwy) tym, którzy mu nie raz pomogli
lub dzielili jego los. Na koniec ofiarowuje „Balladę y modlitwę” „mistrzowi Ianu Kotru”, który reprezentował narratora w trybunale.
”Balladę y modlitwę”
Villon modli się o zbawienie dla Kotra Iana, prosi o wstawiennictwo Noego, Lota oraz Archityklina za jednego z największych pijaków, jakich widział świat.
Strofy CXXVI-CXXXIX
Następne zapisy w testamencie: Villon pragnie nauczyć trzech lichwiarzy łaciny, za sprawą kleryków (choć nie są jego synami), pisze dwa listy do kolatora, dalej wymienia jeszcze kilku towarzyszy. Ostatniemu z nich ofiarowuje balladę.
”Ballada, iaką Wilon udarował pewnego świeżo ożenionego szlachcica, iżby posłał ią swey małżonce, którą zdobył sobie mieczem”.
Mamy tu do czynienia z pieśnią miłosna. Villon pisze w imieniu pewnego świeżego żonkosia, który „wywalczył swoią damę/ W turnieyu króla Reneusa,/ Zagnawszy w kozi róg (...) Hektora oraz Troilusa”. Jako zakochany mąż tłumaczy ukochanej czemu są razem, wyraża wiarę, że sama obecność małżonki będzie mu ukojeniem w najgorszych cierpieniach. Poza tym prawi jej szereg komplementów.
Strofy CXL-CXLI
Tu wspomina Villon Iana Perdyera oraz jego brata Franciszka, ale nie wspomina ich bynajmniej jako przyjaciół i spadkobierców:
„Za to, w szczególney dość potrzebie,
Franciszek przez swóy ozór szpetny,
Na wpół z rozkazu, na wpół z siebie,
Uczcił mnie w sposób zbyt szlachetny.”
Kolejna ballada zdaje się być inspirowana czynem wspomnianego Franciszka.
”Ballada”.
Ciekawy utwór jest przekleństwem rzucanym na zawistne języki: „Niechay się smażą zawistne ięzyki!”. Ballada ta obfituje w liczne wulgaryzmy, opisy okropieństw, szpetot, zgnilizny, to wszystko razem tworzy obraz najgorszych i najbardziej niesmacznych przykrości, jakie powinny spotkać kogoś, kto jest człowiekiem o zawistnym języku.
Strofy CXLII-CXLIII
Villon dedykuje Przeciwrzeczenia Ianowi Kuriowi.
”Ballada zatytułowana: Przeciwrzeczenia Fran-Gontirowe”.
Tezą tej ballady jest zdanie:
„Nie masz nic w świecie nad wygodne życie”.
Jest to właśnie zaprzeczenie tezy Gontira, który w przeciwieństwie do Villona chwali swoją biedę. Podmiot opisując życie Gontina i jego kochanki nie szczędzi niesmacznych szczegółów, a zestawiając ten nędzny obraz z obrazem życia dostatniego, dodatkowo ośmiesza i tak nieprzystojną parę.
Strofa CXLIV
Villon życzy sobie, aby Pani de Bruier zajęła się umacnianiem wiary swojej i dwóch dziewuszek (zdaje się, że mowa tu o właścicielce domu schadzek).
”Ballada o niewiastach parizkich”
Villon wywyższa paryskie dziewczyny, słynące szczególnie z ostrych języczków. Kobiety żadnej innej nacji nie dorównają im bystrością, błyskotliwością i giętkością wymowy.
Strofy CXLV-CL
Villon przywołuje obraz paryżanek rozsiadających się na swych spódnicach w kościelnych nawach. Jakiż to przepiękny widok! Opisuje zabiegi „biednych dziewcząt”, które w dzień pracują w pocie czoła, by nocą mogły się zabawić. Spośród nich szczególnie sobie poeta upodobał grubą Małgośkę i jej dedykuje kolejną balladę.
”Ballada o Wilonie y Grubey Małgośce”.
Wilon wchodzi w rolę sutenera Grubej Małgośki. Jest dobry dla niej, gdy kobieta przynosi pieniądze od klientów, kiedy zaś wraca z niczym, wpada we wściekłość i bije swoją podopieczną. Potem, kiedy razem coś wypija, godzą się. Ostatecznie oboje żyją plugawo, jak świnie: „Małgośka świnia, iam też świntuch przedni”.
Strofy CLI-CLVIII
Villon wspomina tu publiczne szkoły, szpitale oraz dzieci porzucone przez rodziców.
”Piękna lekcya Wilona do straconych dziatek”. (strofy CLVI-CLVIII)
Poeta poucza „stracone dziatki” o prawdziwych wartościach życiowych. W życiu nie chodzi „o orzechy”, ziemskie bytowanie to walka nie tylko o ciało, ale i o duszę, a w dalszej perspektywie życie wieczne:
„Kto przegra, na nic późne żale;
Hańbę ten ścirpi y katusze!”.
Jednak lekcja kończy się poradą innego charakteru: najważniejsze, by czasem osuszyć beczułkę wina i wydać pieniądze, jeżeli akurat się je ma.
„Ballada zawierająca dobrą naukę dla chłopiąt złego życia”.
Każdy - gracz w kości, oszust, handlarz odpustami - wydaje najwięcej pieniędzy na karczmę i dziewczęta. Kimkolwiek by nie był, mężczyzna zawsze ulegnie czyhającym w karczmach pokusom: kobietom i alkoholowi. Wszyscy z radością oddają się rozpuście, nie bacząc na ponoszone koszta.
Strofy CLIX-CLXV
Villon przestrzega przed brakiem opamiętania w grzechu, przecież wszystkich czeka kiedyś śmierć, a po niej sąd Boży. Śmierć nie baczy na majątek i stan:
„Kiedy na one patrzę głowy,
Het, porzucone w tey kostnicy,
Rozeznać pośród ciżby owey
Człek by się silił po próżnicy,
Gdzie zacne są referendarze,
Kędy biskupy znów nadobne,
Pachołki czy też dygnitarze -
Iedne do drugich zbyt podobne!”.
Wszyscy jesteśmy równi wobec śmierci.
”Rondo”.
Szczęśliwym trafem wypuszczony z więzienia skazaniec wierzy, że teraz jego los się odmieni. Zaznał już swojej kary i teraz ma nadzieję, że nie zazna już uszczerbku ani na ciele, ani na duszy. Prosi Bóga, by skruszył jego serce i pozwoli zbliżać się W radości
do jego Majestatu.
Strofy CLXVII-CLXXVIII
Kolejny spis porad i nakazów dla przyjaciół: mistrzowi Lomerowi narrator testuje miłość płci gładkiej, ale zakazuje mu się kochać w jakiejkolwiek pannie, mężatce czy wdowie, nie wolno też płacić za miłość; Jakobowi zezwala starać się o kobiece względy, ale broni mu żenić się z którąkolwiek; imć Seneszali przekazuje pisarskie brednie, które obdarowany może wrzucić do pieca; Jan z Kala ma w razie potrzeby wyczyścić „Testament” z „przeszkód”. Ciało Villona ma zostać pochowane w kaplicy świętej Jadwigi (bez grobowca, by nie obciążać nikogo kosztami). Na mogile ma znaleźć się poniższy napis autorstwa poety:
„TU LEGŁ, Z AMORA DŁONI SROGIEY,
Z SERCEM BOLEŚNIE SKALECZONEM,
ZACZYNA LICHY Y UBOGI,
CO BYŁ FRANCISZKIEM ZWAŃ WILONEM;
ZIEMI NIE POSIADŁ NI ZAGONA,
ODDAWAŁ WSZYTKO: CHLEB, KOSZYCZEK,
STÓŁ. ANO TEDY, ZA WILONA,
ODMÓWCIE BOGU TEN WIERSZYCZEK”.
„Rondo”.
Modlitwa za zmarłego biedaka, tułacza, więźnia uśmierconego celnym strzałem „w zadek”, w której prosi się o wiekuisty odpoczynek dla niego.
Strofy CLXXIX-CLXXXI
Villon prosi by podczas pogrzebu biły dzwony.
”Ballada, w którey Wilon pyta u wszystkich przebaczenia”.
Poeta prosi wszystkich o przebaczenie: zakonników, dewotki, wałkoniów, ślicznotki różnego autoramentu, biboszów. Villon nie baczy tylko na przebaczenie tych, którzy kazali mu przestrzegać świętych postów i żywili twardym chlebem - tą grupę traktuje z pogardą i niechęcią:
„Niech im kto siódme mości żebra,
Wziąwszy tęgiego głaz kamienia
Lub kiy sękaty; niech ich febra...
U wszytkich pytam przebaczenia.”
„Ballada, służąca na zakończenie”.
Villon kończąc „Wielki Testament” zaprasza wszystkich na pogrzeb, by przybyli pożegnać biedaka, który padł ofiarą miłości.
8. „Wielki Testament” jako dokument epoki.
Wielki Testament można również potraktować jako ciekawy dokument pewnej epoki. Na pewno nie jest to przekaz obiektywny, ale właśnie jego podstawową zaletą okazuje się subiektywizm narratora i jego specyficzne cechy. Zauważmy, że Villon to z jednej strony biedny, zdemoralizowany rzezimieszek, z drugiej jednak człowiek wykształcony (jak na owe czasy, to bardzo wykształcony). Świadczy o tym choćby znajomość imion postaci mitologicznych, biblijnych, historycznych, które często przywołuje w tekście. Tak więc osobowość Villona łączy w sobie cechy człowieka wykształconego i ulicznika. Podobnie jego język jest pełen kontrastów: wulgaryzmom towarzyszy obecność takich postaci jak Salomon, Dawid, Orfeusz, itp. „Testament” to poza wszystkim ciekawy obraz świadomości człowieka końca Średniowiecza.
Oczywiście w życiu średniowiecznego człowieka - nawet rzezimieszka - nie mogło zabraknąć Boga. W Testamencie nie brak aktów wiary i wierności wygłaszanych przez umierającego. (Oczywiście współczesnemu człowiekowi dziwne się może wydać, że trzydziestoletni mężczyzna przygotowuje się na śmierć, ale pamiętajmy, że standardy ówczesnego życia były zupełnie inne niż nasze. Człowiek Średniowiecza żył w nieustannej bliskości ze śmiercią i z reguły nie dożywał późnej starości). Villon wielokrotnie zwraca się do Boga, Jezusa, Najświętszej Marii Panny z prośbą o pomoc, wstawiennictwo czy przebaczenie. Villon jak każdy ówcześnie myśli o zbawieniu swe duszy. Nie wypiera się swoich grzechów, wręcz przeciwnie, mówi o nich otwarcie, nie boi się jednak Boskiego potępienia, ufa Jezusowemu miłosierdziu, które obdarzyło litością większych grzeszników niż on.
Villon dostarcza również opisów ówczesnej obyczajowości, stosunków międzyludzkich (szczególnie damsko-męskich), pokazuje jak wyglądał średniowieczny Paryż (oczywiście chodzi tu o wyrywkowe obrazki z życia biedoty, a nie panoramiczne przedstawienie miasta).
14