Czarodziejski świat Doroty Gellner
Zbiór tekstów do ćwiczeń w czytaniu metodą sylabową przygotowała Magdalena Moczadło
Zamek
Stoi zamek na pagórku w pelerynie
i w kapturku. Ma na murach koraliki, bransoletki i grzebyki. Krzyczą damy:
- On na wieży koronkowy ma kołnierzyk! Tu falbanki, tam cekiny, w złotych bramach serpentyny! Coś z tym zamkiem jest nie tak! Może mu rozumu brak?
Zamek na to, szczerząc schody:
- Ja urządzam rewię mody!
Balonik
Idę sobie z balonikiem. On na sznurku, ja chodnikiem. Ja jem ciastko, a on nie je, tylko się do sznurka śmieje.
Skacze żaba z wielkim krzykiem:
Będę tańczyć z balonikiem!
Smok się w smoczą głowę skrobie:
Ja balonik wezmę sobie!
Mysz przebrała się w sukienkę:
Chcę z balonem iść pod rękę!
Gdy balonik tego słuchał, jeszcze bardziej się nadmuchał, wrzasnął:
- Tego już za wiele! Przecież ja się nie podzielę! Mogę pęknąć, jeśli chcecie. Lecz co wtedy mieć będziecie?
Zimowe dywany
Przy trzepaku stoi zima i trzepaczkę
w rękach trzyma. A jak jej się znudzi stanie, to się weźmie za trzepanie.
Jeden dywan z lodu tkany. Drugi - śniegiem posypany. Trzeci - zimny i błyszczący, a ostatni - latający!
No i proszę! Właśnie na nim siadła zima
z bagażami i wrzasnęła cienkim głosem:
- Chyba wiosnę czuję nosem! Nie chcę słyszeć nic o wiośnie! Odlatuję, gdzie pieprz rośnie!
Złote śmieci
Złote maski, złote blaski, złote spinki, złote laski, złote suknie z cekinami przelatują za oknami. Sąsiad z domu wybiegł z wędką, złotą laskę złapał prędko.
Ktoś z balkonu się wychylił, schwytał suknię
w jednej chwili.
Obudziły się dziewczynki - biegną łapać złote spinki.
A dozorca maską świeci i zamiata złote śmieci: złote iskry i migoty, złotą puszkę, papier złoty, mrucząc:
- Ale śmieci moc! Ale zwariowana noc!
Domy
Pod chmurami, z każdej strony, rozświetlone tańczą domy. Noc nad miastem przepłynęła, złote skrzydła im przypięła.
I już skaczą pod gwiazdami potrząsając balkonami: domy z rynku i z uliczek, rząd tęczowych kamieniczek, sklepy pełne niespodzianek, jakaś brama, jakiś ganek...
Nawet ratusz pośród chmur gubi w pędzie pęki piór.
A my śpimy i myślimy, że po prostu o tym śnimy.
A my śpimy i nie wiemy, że też udział w tym bierzemy.
Deszczowy Dziadek
Ten Deszczowy dziadek ciągle kogoś szuka - to Deszczowej Wnuczki, to Mokrego Wnuka. Łazi po ulicach z zachmurzoną miną, a Deszczowe Wnuki stale gdzieś mu giną!
Włożył okulary, zajrzał do kałuży. Patrzcie! Od szukania nos mu się wydłużył!
Rynny przeszukuje, puka w parasole:
Ja Deszczowym Wnukom zniknąć nie pozwolę!
Dziadku! - piszczą Wnuki - wcale nie znikamy! Zajrzyj do kalosza, to się przywitamy!
Latające schody
Nasze schody w naszym bloku zbuntowały się w tym roku. Strych przebiły, dach przebiły
i przez dziurę wyskoczyły! Przeleciały nieba pół, wcale nie chcą wracać w dół !
Z lewej księżyc, z prawej słońce, w środku schody latające. A przy schodach dwie poręcze - tak jak dwie tęczowe tęcze.
Nasza mama zawołała:
Tylko winda nam została !
Tata na to:
Tak, tak, tak! A po schodach łazi ptak !
Mysia orkiestra
Dla kotów w Sylwestra gra mysia orkiestra. Stanęła pod bramą, gra w kółko to samo.
Mysz pierwsza po strunach ogonem przebiera. Mysz druga się śmieje jak głupi do sera. A trzecia i czwarta ze złotym bębenkiem, fałszując okropnie, śpiewają piosenkę.
Więc koty z piwnicy stos waty przyniosły i uszy zatkały i gdzieś się wyniosły, wołając:
- Ach, nie ma jak kocia muzyka! Od mysiej niestety dostaje się bzika!
Malutkie krasnale
O! Leżą w kołyskach malutkie krasnale. Tak małe, że w sumie nie widać ich wcale. Gdy zaczną chichotać lub wrzeszczeć
i kichać, to też tak cichutko, że wcale nie słychać.
Kołysek, niestety, nikt także nie dojrzy, bo zaraz znikają, gdy ktoś na nie spojrzy. Pieluszki się suszą uprane i czyste, lecz też ich nie widać, bo są przezroczyste.
A niania, gdy tylko pieluszki uprała, zniknęła i też niewidzialna się stała.
Kołyski ziewają ... Krasnale w nich śpią .... Choć sama już nie wiem, skąd wiem, że tam są ?
Kryształowe Straszydełko
Oto portret Straszydełka. Głowa, nogi i skrzydełka.
A na głowie co? Czapeczka! W pomponikach
i dzwoneczkach! Wyszywana w złote wzorki, taka,
jaką lubią stworki.
Na spacerze, na wycieczce grają dzwonki przy czapeczce. To jest taki mały cud - grają, choć nie znają nut! Nad górami, nad doliną kryształowe dźwięki płyną.
Straszydełko kiwa głową, chwyta nutkę kryształową. Nagle woła:
Koniec grania! Bo zabieram się do spania!
Patrzcie! Zdjęło czapkę z głowy! Zniknął koncert kryształowy!
W ciemnym świecie
Gdzieś pod ziemią, w ciemnym świecie, korytarze biegną krecie. Po nich stary, kreci ród spaceruje w tył i w przód.
Czarne windy, czarne schody, wszystko według kreciej mody. Czarne lustra, czarne bramy, czarny świat zaczarowany. Nigdzie świeczki, ni latarni -
- i mieszkańcy także czarni.
W czarnym kącie kretowiska mała buja się kołyska. Śpią w niej czarne, krecie dzieci, czasem
w snach im gwiazda świeci!
Sweterek z lusterek
Sweterek z lusterek dostałam od wróżki. Znalazłam go rano na brzegu poduszki.
Sweterek z lusterek srebrzysty, błyszczący, co wszystko odbija, gdy chce lub niechcący. Sweterek świecący, sweterek lustrzany odbija podłogę i sufit,
i ściany.
I drzewa odbija, gdy jestem na dworze. Lecz muszę uważać, bo potłuc się może!
Smok
Smok w prezencie dostał śpiewnik. A od kogo? Od królewny. Wziął mikrofon i głos ćwiczy, lecz nie śpiewa, tylko ryczy!
Przestraszyły się owieczki:
Przestań ryczeć głosem z beczki!
Zawołały piękne damy:
My już uszy chore mamy!
I dokoła słychać krzyki:
- Trzeba kupić nauszniki! Albo waty całe fury! Żeby w uszach zatkać dziury!
Wtem zębami smok zadzwonił, publiczności się ukłonił:
- Bardzo proszę - rzekł - o ciszę! Bo sam siebie już nie słyszę!
Dziwadło
Patrz! Stoi pod sosną zwierciadło! Kto w nim się przegląda? Dziwadło! Dziwaczne przymierza buciska i w suknię dziwaczną się wciska. I bardzo się sobie podoba! Od palca u nogi - do dzioba!
Patrzyło Dziwadło w zwierciadło, aż nagle zwierciadło pobladło. Pobladło i z ramy wypadło, na sto się kawałków rozpadło.
O rany! Wrzasnęło Dziwadło, uciekło
i w lesie przepadło. I pewnie za krzakiem gdzieś stoi, zwierciadła w kawałkach się boi.
Ktoś
Kiedy ciemno było wokół, to KTOŚ przemknął przez mój pokój. Taki był jak jasna smużka. Czy to duszek był? Czy wróżka? Kiedy w tańcu się zakręcił, zamigotał jak diamencik. Gdy na chwilę się zatrzymał, mienił się jak serpentyna.
Miałam go przez chwilę w ręce! Był jak broszka na sukience, jak pierścionek, jak perełka, okruch światła, odblask szkiełka…
W końcu w szafie go ukryłam, lecz do szafy klucz zgubiłam. Potem szafę gdzieś sprzedałam razem z TYM, co tam schowałam!
Strachy
Było sobie małe miasto. Fajnie było w nim, choć ciasno. Domy miały złote dachy, a w tych domach żyły strachy.
Jakie strachy? Czy ja wiem? Może STRACH PRZED DUŻYM PSEM, STRACH PRZED BURZĄ, PRZED ANGINĄ, STRACH PRZED TATY GROŹNĄ MINĄ…
Raz dziewczynka jakaś mała do miasteczka przyjechała i wrzasnęła:
- Ram, tam, tam! A ja STRACHY w nosie mam! Jeśli wam odwagi brak, też możecie wrzasnąć tak!
Balowa noc
Noc przysiada na kominach, złote broszki im przypina. W złote wstążki i falbanki stroi okna
i firanki. Rzuca w górę złote szale - zmienia świat w balową salę!
I już biegną w stronę bramy nasze kapcie
i piżamy, i koszulki, i szlafroki - już się wznoszą pod obłoki!
My wznosimy się za nimi razem z łóżkiem,
w którym śpimy. Razem z kołdrą koronkową odpływamy w NOC BALOWĄ !
Babcia
Ja wam powiem, jak to było. Coś nam babcię odmieniło! W złotą suknię się przebrała i karetą odjechała. Zaprzężoną w koni sześć! Pomachała nam i cześć!
Pan dozorca wrzasnął:
Co to? Kto karetą jeździ złotą?
Zaskrzypiały złote koła.
- To ja jeżdżę! - babcia woła. - Ale o co tyle krzyku? Czy ja jeżdżę po trawniku? Czy się pcham do piaskownicy? Nie! Ja jeżdżę po ulicy! Na parkingu stanę zaraz i zakończę ten ambaras!
Złote Aniołki
Złote krzesła, złote stołki - siedzą na nich trzy Aniołki. Złote nitki i wstążeczki - szyją sobie sukieneczki. Złote szpulki i nożyczki, złote haftki, koraliczki, tutaj szyją, tam znów prują, tu coś podrą, tam cerują…
A gdy skończą złote szycie, to rozpłyną się
w błękicie.
Lecz gdy w niebo spojrzysz nocą, złote wstążki zamigocą i czasami, gdzieś na chmurze, złota szpulka błyśnie w górze.
Srebrne Duszki
Srebrne koce i poduszki - siedzą na nich srebrne Duszki. Srebrnej włóczki srebrne metry - robią Duszki srebrne swetry. Srebrne druty
w dłoniach mają, srebrne oczka obliczają. Jedno oczko zapłakane, drugie oczko roześmiane, trzecie oczko mrugające, czwarte małe i błyszczące!
Ufff… skończyły pracę Duszki. Już nie marzną Duszkom brzuszki. Już przed srebrnym lustrem stają, srebrne swetry przymierzają. Będą chodzić
w nich po niebie i uśmiechać się do ciebie!
Śmieszny zamek
W ciemnym kącie, pełnym kurzu, śmieszny zamek jest na wzgórzu. Wszyscy, którzy w nim mieszkali, dawno gdzieś pouciekali. Więc na starej wisi bramie ogłoszenie w złotej ramie:
ZATRUDNIMY:
I zaczniemy bajkę nową! |
KSIĘŻNICZKA I MORZE
Siedziała księżniczka nad morzem wzburzonym i fale czesała grzebieniem zielonym.
I ryby przedziwne przez grzebień skakały -
diamenty tym rybom w ogonach błyszczały!
Siedziała księżniczka i morze czesała i fala za falą posłusznie znikała.
Aż morze się w gładkie zwierciadło zmieniło
i niebo się w tafli spokojnej odbiło!
Zaklęta uliczka
Siostrzyczka z braciszkiem, braciszek
z siostrzyczką szli sobie na spacer zaklętą
uliczką. Braciszek siostrzyczkę prowadził
za rękę, mijali ze śmiechem latarnie
zaklęte.
Raz po raz znikała zaklęta uliczka,
raz znikał braciszek, raz znowu
siostrzyczka. Raz sobie tańczyli, raz
sobie skakali, to znów nad uliczką na
skrzydłach latali.
Raz byli różowi, raz byli srebrzyści,
raz z drzew opadali podobni do liści.
I tak się nawzajem pytali przejęci:
- A może my także jesteśmy zaklęci?
Dziwna kareta
Przez drogi, bezdroża pędziła kareta. Nie
było w niej króla, nie było stangreta, nie było
królewny, nie było księżniczki - był wachlarz
tęczowy i dwie rękawiczki!
Pędziła kareta przez czarne zakręty,
ciągnęło karetę sześć koni zaklętych.
Stanęła kareta - trzasnęły w niej drzwiczki.
Pojawił się wachlarz i dwie rękawiczki. Ślad
stopy na piasku - ślad bardzo maleńki
- i śmiech było słychać i szelest sukienki.
I ktoś niewidzialny przystanął na skale
i przejrzał się w rzeki błyszczącym krysztale.
W STARYM POWOZIE
Jechał książę wąwozem. Jechał starym
powozem. Miał poduchy ze złota, na poduchach
wiózł kota.
Kot był w kłębek zwinięty, miał za uchem
diamenty, na ogonie miał perły, no i mruczał bez
przerwy. Mruczał księciu do ucha, lśniła złota
poducha.
Już od tego mruczenia książę w śpiocha się
zmienia!
Zepchnął z poduch kocura, sam w poduchy
nos wtula, czarne oczy przymruża, w srebrny
sen się zanurza.
Jedzie kocur wąwozem, jedzie starym
powozem, książę śpi na poduchach, chrapie kotu
do ucha!
RYCERZE
Po drogach, bezdrożach jechali rycerze
ubrani w utkane ze srebra pancerze. Jechali
rycerze po lesie, po łące - pancerze ich były jak
żuki błyszczące. A miecze ich były jak słońca
promienie, a oczy ich lśniły jak drogie kamienie.
Stanęli rycerze zmęczeni podróżą, stanęli
przed krzakiem, co złotą kwitł różą. I stali
zdumieni i pełni powagi i ściąć tego piękna nie
mieli odwagi.
JA CZEKAM
Ja czekam na ciebie! I tęsknię okropnie.
Raz staję przy furtce, raz staję przy oknie.
Od tego czekania rozbolą mnie nogi! Urosną
mi włosy do samej podłogi! I chuda się zrobię
i strasznie zgrzybiała… Zobaczysz! Jak wrócisz,
sto lat będę miała!
A jak jeszcze trochę przy furtce postoję,
to bluszcz mnie oplecie i dzikie powoje…
- Co mówisz? Że tylko pięć minut to trwało?
PIĘĆ MINUT BEZ CIEBIE - TO NIE JEST
TAK MAŁO!
PAWIE
Idą pawie przez trawnik złoty,
niosą w pawich ogonach klejnoty.
Idą pawie nad staw przezroczysty,
a w ogonach im lśnią ametysty, płonie diament,
rubin się pali i wśród piór błyszczy broszka
z opali.
Przyszły pawie nad staw, przystanęły, krople
wody do dziobów przypięły i odbiła woda
zmącona pawie głowy w małych, srebrnych
koronach.
KSIĘŻNICZKA I ŚWIT
Płynęła księżniczka łódką z malachitu. Płynęła po
rzece utkanej z błękitu.
Płynęła księżniczka w przejrzystym welonie, aż świt wstał znad wody i podał jej dłonie.
I wszystko zniknęło! Rozwiało się w dali! Świt, łódka, księżniczka i wiosła z opali.
CZAROWNIK
Porzucił czarownik zamglone moczary
i spieszy do zamku, by zanieść złe czary. Złe
myśli, złe słowa i życzeń złych moc. Widzicie,
jak pędzi? Jak leci przez noc?
Przemyka w ciemnościach jak czarny, zły
cień, by stanąć przed bramą, nim zacznie się
dzień.
Przez dziurkę od klucza do środka się
wcisnął! Odnalazł komnatę ze złotą kołyską!
A w złotej kołysce królewna leżała
i pierwszy swój uśmiech w prezencie mu dała!
Popędził czarownik na czarne moczary, utopił
złe myśli, złe słowa, złe czary. A potem do
zamku powrócił w podskokach. Królewny pilnuje!
Nie spuszcza z niej oka!
ZŁOTA JASZCZURKA
W bluszczu srebrzystych splotach siedzi
jaszczurka złota.
W bluszczu srebrnych wianuszkach -
jaszczurka na złotych nóżkach.
W bluszczu srebrnych warkoczach -
jaszczurka o złotych oczach.
Z bluszczu srebrnych koronek wystaje złoty
ogonek! Posiedziała przez chwilę, potem
zniknęła i tyle. Drżą bluszczu srebrne sznurki -
nie ma w nich złotej jaszczurki!
GRZYBY
Pod modrzewiem i pod sosną grzyby budzą
się i rosną. Pod bukami, pod olchami,
w kapeluszach z woalkami! Na mchu srebrnym
i na piasku - nóżki mają z alabastru.
Grzyby złote, grzyby w groszki, wpięte w las
jak leśne broszki.
A nad nimi, wśród pajęczyn, lśni tęczowy
okruch tęczy. Czy sam w cienkie sieci wpadł?
Czy go pająk niebu skradł?
TĘCZOWY BAL
W bucikach ze srebra, w bucikach ze złota,
w szumiących sukienkach, jak w lekkich
obłokach, tańczymy wesoło raz tam, a raz tu, na
balu tęczowym. Na balu ze snu!
Na skrzydłach wachlarzy fruwamy po sali,
a deszcz barwnych świateł dokoła się pali.
I wszystko wiruje! I kręci się świat! A sala
balowa zakwita jak kwiat!
ZŁOTY GRAJEK
Kiedy złoty grajek grał, sad obudził się
i wstał. Strząsnął z liści resztki gwiazd, ptasi
śpiew wysypał z gniazd.
I stanęło dziecko w drzwiach. Dziecko
jeszcze całe w snach.
Uśmiechnęło się do świata, zanurzyło dłonie
w kwiatach. W aksamitną wpadło trawę,
w oczach miało nieba skrawek.
A za drzewem grajek grał. Złote pióra
w skrzydłach miał.
SZKLANE RÓŻE
Kruche, lśniące, migocące, pną się szklane
róże pnące.
Poplątane pędy szklane oplatają już altanę,
która zaraz zniknie! Zginie! W szklanej skryje
się gęstwinie!
Już altany dach przykrywa tkany w róże
szklany dywan. Już altany wszystkie ściany palą
się jak witraż szklany. I spadają mi na głowę
płatki szklane, kolorowe…
W OGRODZIE
Zanurzam się w ogrodzie jak
w szmaragdowej wodzie. Pod jabłonią
przepływam, tęczowe jabłka zrywam.
Patrzcie, gdzie teraz jestem! Nurkuję pod
agrestem! A teraz płynę dalej, przez traw
zielone fale.
Kłaniają mi się nisko jeżyny i maliny - bo
jestem tu królową! W koronie z pajęczyny!
1
2
2