6278


0x01 graphic

DROGA

Uważność oddechu

Wstęp

Oddychanie to jedna z najważniejszych funkcji życiowych. Jakakolwiek istota, która pragnie uzyskać energię z utleniania substratów wykształca proces wymiany gazów pomiędzy organizmem a jego środowiskiem, zapewniając sobie dopływ tlenu do tkanek jednocześnie usuwając zeń dwutlenek węgla. Wszelkie zwierzęta oraz gatunek ludzki aby uzyskać energię niezbędną do procesów życiowych musi oddychać.

Uważa się, że oddech był i jest najważniejszym obiektem medytacyjnym.

Cztery ustanowienia uważności a oddech


1. obserwacja ciała

2. obserwacja doznań i uczuć

3. obserwacja umysłu

4. obserwacja natury zjawisk

Ciało jako materialne i najsilniej podlegające uwarunkowaniom będzie podstawą tej metody. Pierwszą metodą będzie uważność oddychania. Już w samej strukturze sekcji o oddechu można dostrzec zalążek całej formuły, gdy mowa sugeruje by zmieniać tak postrzeganie oddechu, by wgłębiać się weń coraz bardziej, jednocześnie wraz ze wzrostem poziomu koncentracji i uważności dostrzegać coraz szersze spektrum oddechu. Wglądy jakie zaczną pojawiać się odnośnie oddychania, bazując na tym co fizyczne, będą stopniowo oddalać się od materialności w kierunku realizacji i pełnego zrozumienia tego co nie jest materialne. Ciało będzie postrzegane na różne sposoby, powoli oddalając się od cielesności, w kierunku tego co nieuwarunkowane materialnie, podążając w stronę tego co uniwersalne (w stronę natury zjawisk). Kolejnym ćwiczeniem jest obserwacja doznań i uczuć. Doznania związane są z ciałem i uwarunkowane materialnością. Odróżnić je należy od uczuć, które pojawiają się w umyśle i nie są już tak bardzo podległe ciału. Jest to zatem sfera pomiędzy cielesnością (doznania) a tym co umysłowe (uczucia). Oczko wyżej znajduje się sam umysł. Nie można jednak dostrzec umysłu bez myśli. Dlatego też ten przykład uznaje, że obserwacja umysłu jest równa także obserwacji myśli, co ma swoje uzasadnienie w tekście. Dla wielu umysł jest ostateczną rzeczywistością. Jednak istnieją prawa, które wychodzą niejako poza nawet sam umysł, najlepszym przykładem jest tu rzecz jasna - Piękne Światło. Zatem ostateczną i najważniejszą sferą jest doskonalenie umysłu w obserwacji natury zjawisk. Nauka ta ma szerokie spektrum znaczeniowe, jednak tutaj nie oznacza myśli, ani obiektów mentalnych, a raczej naturę zjawisk, charakter, prawdę bądź naukę jaką ze sobą niosą. Oczywiście możemy rozmyślać nad tą Nauką, co będzie prowadzić do wnikliwości, wglądów i mądrości. Co więcej, możemy założyć, że natura zjawisk jest na tyle uniwersalna, że ma zastosowanie w stosunku do każdego człowieka. W skrócie można rzec, że Nauka ta to rzeczywistość i opis tej rzeczywistości. Nie jest to opis dokładny i szczegółowy, ponieważ naucza się tylko w jednym celu - w celu ustania krzywdy.

Ciało w ciele?

Ciało w ciele oznacza koncentrację wyłącznie na ciele, bez jakichkolwiek „domieszek” w postaci myśli, odczuć, doznań czy nawet wglądów, ponieważ koncentracja wymaga pojedynczości i silnego osadzenia na obiekcie. Niestety, koncentracja nie polega na wyłączeniu pozostałych czynników, gdyż koncentracja ma jedynie naturę „bycia ponad”, czyli niejako górować nad nimi wszystkimi. Skupiając się na ciele nadal jednak myślimy, bez doznań nie byłoby mowy o jakiejkolwiek percepcji ciała, więc trudno też odcinać się od doznań, nie można też zapomnieć, że oddech to wdech i wydech, co jest naturą zjawiska zwanego oddechem. Koncentracja nie jest jednopunktowym otępieniem, a raczej ogniskuje wszelkie aktywne czynniki, niczym starożytne akwedukty, dzięki stopniowemu zawężaniu kanału, którym spływała woda, dzięki czemu można było wytworzyć ciśnienie, umożliwiające funkcjonowanie fontann w mieście. Koncentracja jest, jak sama nazwa wskazuje czymś przeciwnym do rozproszenia, roztargnienia. Zatem aby odpowiednio „skanalizować” przejawiające się zjawiska, należy skupić się na ciele takim jakie jest. Oznacza to, że nie projektujemy ani nie wyobrażamy sobie danego obiektu, w tym wypadku ciała, ale obserwujemy takie jakim jest, rzeczywiste w całej swej złożoności. Zatem będziemy myśleć o ciele, będziemy odbierać doznania zeń płynące, będziemy świadomi, że wdech jest wdechem i jest on niestały i musi się skończyć by pojawił się wydech który trwa, dostrzegając z przejrzystym zrozumieniem ciało takie jakim jest (…)” Nie oznacza to rzecz jasna przyzwolenia na koncentrowanie się na myśleniu o ciele, co najczęściej może się przydarzyć, a o takie zawężenie wszystkich aktywnych czynników by móc wytworzyć silny „strumień” (idąc za porównaniem do akweduktu), tak aby w pewnym momencie można było wyraźnie oznajmić „oto jest ciało”. Jeśli medytujący zacznie praktykę obserwacji oddechu myśląc o tym, by skoncentrować umysł, będzie to tylko myślenie (pełne pragnienia) by pojawiła się koncentracja i nic więcej.

Po przeciwnej stronie są ci nauczyciele medytacji, którzy uznają tę naukę za objaśniającą jedynie podejście tzw „vipassany” - czyli czystego wglądu, odżegnując się od „koncentracji” czyli praktyki wyciszania poprzez skupienie (właśnie dzięki Janom). Nie trzeba tu długo wyjaśniać, że wgląd i koncentracja umysłu potrzebują siebie nawzajem i można mieć głęboki wgląd w rzeczywistość w trakcie jak ćwiczy się koncentrację, jak też z drugiej strony nieustanna obserwacja zmieniającego się obiektu medytacji potrafi ustabilizować umysł dając możliwość wchłonięcia medytacyjnego (Jana). Jednoczesne pojawienie się rozpoznania prawdziwej natury tego co się przejawia wraz ze stabilnością i skupieniem umysłu jest jak najbardziej możliwe, a nawet wskazane.

Doznania i uczucia

Dla wygody przyjęto podwójne nazewnictwo; uczucia to wszystkie uczucia umysłowe, błogie - przyjemne, bądź krzywdzące - nieprzyjemne. Określeniem uczuć należących do ciała przyjęto słowo doznania. Mogą być zatem doznania miłe - przyjemne bądź bolesne - nieprzyjemne. przyjęto tu tłumaczenie obserwacji uczuć i doznań, by wyraźnie podkreślić rozróżnienie umysłowych od cielesnych.

Umysł

Aby zaobserwować umysł potrzebne są myśli. Komentarze dają porównanie do przejrzystej szklanki wody jako porównania do umysłu oraz różnokolorowych farbek wlewanych do szklanki. Umysł nieustannie zatem zmienia „kolor” pod wpływem mieszania się ze sobą starych i nowych pigmentów, bądź też zabarwianie całej zawartości umysłu jednym kolorem, na przykład gdy mowa o silnych uczuciach jak gniew czy strach. Umysł i to co umysłowe, czyli myśli. Dlatego chcąc badać i dostrzegać myśli oraz umysł, należy uznać jedność umysłu i myśli.

Natura zjawisk

Zdano sobie sprawę, że nie dość, że umysł także podlegał pewnym regułom, to na dodatek był na tyle plastyczny, że dało się go zmienić, kultywować, uprawiać, ćwiczyć bądź rzeźbić. Wszelkie te słowa pochodzą ze sfery materialnej ale oznaczać mogą także doskonalenie umysłu właśnie dzięki charakteryzującej zarówno umysłu jak i form materialnych potencjalnej modalności stąd słowo medytacja można przełożyć dosłownie jako kultywowanie. Zatem aby odnieść sukces w ulepszeniu umysłu i wykorzystaniu jego potencjału na własną korzyść, należało najpierw poznać reguły jakim podlegał. Wyłożona natura zjawisk jest zbiorem prawideł które mają zastosowanie do umysłu, a które pozwalają wyzwolić tenże umysł od cierpienia.

Różnica między obserwacją umysłu a obserwacją natury zjawisk jest więc taka: dostrzegając umysł, widzimy jaki jest jego charakter, jak się przejawia, lecz dopiero natura zjawisk podaje nam receptę w jaki sposób możemy wyplątać umysł ze skaz, osiągając „nieowinięty”, zatem „rozwinięty” albo wyswobodzony stan. Nie oznacza to, że wszystkie opisane czynniki w rozdziale o naturze zjawisk są czymś różnym od myśli. Można powiedzieć, że jest to swego rodzaju forma myślowa, składająca się oczywiście z konstrukcji mentalnych. Ogólnie - jest to zbiór prawideł, który w użyteczny sposób można wykorzystać.

Warto zaznaczyć, że do odpowiedniego badania tak subtelnych zjawisk jak zjawiska mentalne i umysł, potrzebna jest spora doza perspektywy.

Nie oznacza to, że kontemplacja ciała, doznań i uczuć, bądź umysłu nie pozwala na rozwój, wręcz przeciwnie. Warto zaznaczyć, że nie sama praktyka obserwacji prowadzi do wyzwolenia, a to jak praktykujemy. Jeśli medytacja zmienia nas na lepsze, jeśli korzystamy z jej dobrodziejstw - znaczy, że wybraliśmy odpowiednią metodę. Jeśli praktyka przynosi jedynie smutek i wzmaga reakcje neurotyczne - oznacza to, podobnie jak w przyrodzie - że dzieje się coś nieodpowiedniego. Dla przykładu - śnieg jest czymś naturalnym, natomiast zamieć śnieżna w lipcu - jest anomalią. Zatem bycie przygnębionym, popadanie w depresję spowodowaną medytacją oznacza tylko jedno - nieodpowiednie użycie pewnych prawideł stosowanych w sferze umysłowej. Dlatego, należy mądrze zmienić obiekt, tak by doszedł do równowagi. Potrzeba zatem pewnej perspektywy przy ocenie własnego umysłu, by dowiedzieć się które czynniki natury zjawisk doskonalić. Będzie to cenne przy badaniu ustępu odnośnie pogłębienia wglądu.

Wgląd

Skoro zatem nie chodzi o zdolności parapsychiczne, być może, jak sądzą inni, chodzi o zwykłe materialistyczne podejście do swego oddechu, doznań, etc.. Znów, jeśli mowa o własnym oddechu, można się zgodzić, ponieważ można obserwować oddech odczuwając go wewnątrz (jakkolwiek to będzie zinterpretowane, czy wewnątrz oznacza płuca, brzuch, gardło czy też punkt pod nozdrzami, nad górną wargą, odczuwany głębiej, wewnątrz) w zestawieniu z zewnętrznym, powierzchownym doznawaniem oddechu (na powierzchni, czyli dotyk oddechu na skórze, ciepło i zimno, swędzenie, etc). Co więcej, takie wyjaśnienie działa także w przypadku doznań cielesnych. Bazuje to na budowie ciała i jego unerwieniu. Faktycznie, istnieją dwa rodzaje receptorów, wg współczesnej nauki: eksteroreceptory - pobudzane przez zewnętrzne bodźce fizyczne lub chemiczne, np. światło, dźwięk, w przeciwieństwie do interoreceptorów reagujących na procesy zachodzące wewnątrz organizmu. Zatem doznania cielesne mogą być odbierane powierzchownie, na przykład dotyk, uścisk, ból, temperatura, ale mogą też być odbierane „od wewnątrz” poprzez np. receptor czucia głębokiego informujący o pozycji ciała, jak też inne występujące w mięśniach szkieletowych, ścięgnach i stawach.

Jednak problem pozostaje nadal odnośnie uczuć mentalnych, samego umysłu i zjawisk, które się w nim przejawiają oraz ich natury. „W ten sposób utrzymuje obserwację ciała takiego jakim jest od wewnątrz, utrzymuje obserwację ciała takiego jakim jest z zewnątrz, utrzymuje obserwację ciała takiego jakim jest zarówno od wewnątrz jak i z zewnątrz.”

Wewnątrz ciała takiego jakim jest oznacza tylko tyle, że jesteśmy świadomi oddechu, ale także świadomi ciała, które się zestarzeje i umrze. Co więcej, świadomość odczuć i doznań, swego umysłu i natury zjawisk ma taką samą naturę - obiekt zatem może się zmienić, uważność będzie zależała od samego medytującego. Zatem obserwacja od wewnątrz to bycie świadomym („samemu” chciałoby się rzec.. Jak wspomnieliśmy, znaczy to coś poza, na zewnątrz, z perspektywy. Dodając do tego meritum, jakim jest świadomość, mamy zwykłą obserwację świadomości. Innymi słowy - bycie świadomym świadomości (ciała, uczuć i doznań, umysłu, natury zjawisk). Zatem oddychając można być świadomym oddychania (wewnątrz) ale można też w pewnym momencie spostrzec, że jest się świadomym tej świadomości oddychania, co jest pewnym wyjściem poza system, na zewnątrz, dostrzegając w perspektywie. Jeśli dla kogoś wydaje się to dziwne, polecam spróbowanie tego w praktyce - nie jest to niczym nadzwyczajnym. Dlatego też ten fragment trafnie uznany jest za wgląd. Jest to swego rodzaju instrukcja dla tych, którzy są być może nieco bardziej zaawansowani, ale nie chodzi tu o wykształcanie ponadludzkich zdolności, gdyż bycie świadomym świadomości do specjalnie trudnych wyczynów medytacyjnych nie należy. Zdając sobie sprawę z tego jak uważność skacze z obiektu na obiekt, albo jak pozostaje na jednym obiekcie, na przykład na oddechu, każdy doświadczywszy tej perspektywy przyzna, że jest to pewien dystans, obserwowanie uważności niejako z zewnątrz. Ważne by być uważnym zarówno wewnątrz jak i z zewnątrz - co jest kolejnym stopniem wglądu, kolejną perspektywą, kolejnym wzniesieniem się ponad albo poza pewien system, to znaczy ponad to co uważamy za wewnętrzne i to co zewnętrzne. Będąc świadomym oddechu, by następnie być świadomym świadomości oddechu, by następnie być świadomym zarówno świadomości oddechu jak i świadomości oddechu, etc. Wymusza to natychmiast refleksję przemijalności konkretnej chwili uważności. Dzięki takiej obserwacji, medytujący rozumie naturę pojawiania się zjawisk w ciele. Można powiedzieć, że każdy świadomy moment przemija, ulatuje.

Na czym więc polega tytułowe ustanawianie świadomości? Ta metoda ma jeden cel - jest nią takie ukształtowanie świadomości, które pozwoli zrozumieć w pełni Cztery Szlachetne Prawdy. Nie istotne są żadne zdolności paranormalne, nie ważny jest „rodzaj wglądu” jaki się rzekomo „zdobyło” medytując wgląd. Jedyną „zdobyczą” tego rodzaju medytacji jest zrozumienie i utwierdzenie się w konkretnej rzeczywistości na jaką zwracamy uwagę. „Oto ciało” - jest oznajmieniem, sugerującym, że taki ktoś dostrzega to czym to ciało jest. Sugeruję byśmy zbudowali w sobie czyste zrozumienie i niepodlegającą niczemu czystą świadomość, pozostając bez lgnięcia do świata. Jedynie ktoś kto przetarł oczy z kurzu potrafi widzieć wyraźnie. Chcąc dostrzec Cztery Szlachetne Prawdy, musimy przetrzeć, oczyścić naszą świadomość, bo to ona faktycznie „postrzega”. Zatem akapit ten sugeruje pogłębienie nieco perspektywy postrzegania rzeczywistości, tak by móc dostrzec „czystą” świadomością oraz by mogło pojawić się „czyste” zrozumienie. Nie chodzi tu zatem o fetysz zbierania kolejnych poziomów wglądów, ani o dążenie do zdobycia nadludzkich zdolności, a jedynie o najnormalniejsze zrozumienie rzeczywistości, w pełni, takiej jaka się przejawia w danej chwili. Możemy to zrobić jedynie wtedy gdy dostrzeżemy to w perspektywie. Definicja mądrości brzmi: widzieć rzeczy z różnych stron, w różnych perspektywach. Nauka zatem uczy jak wzmocnić w sobie zdolność postrzegania, czyli uważności, by następnie móc dostrzec perspektywę, która prowadzi do pojawienia się mądrości, a ta wiedzie prosto do wyswobodzenia z krzywdy.

Uważność oddechu w głównej mierze uznawana jest jako najważniejszy obiekt medytacyjny. Praktyka ta prowadzić miała do uwolnienia się od skaz, dla Przebudzonych natomiast była przyjemnym przebywaniem w tu i teraz, dostarczając także uważności i przejrzystego zrozumienia

Jak jest wyjaśnione, obserwacja oddechu spełnia bądź też realizuje praktykę wszystkich czterech ustanowień uważności. Dzięki oddechowi i realizacji czterech ustanowień uważności można doprowadzić do spełnienia wszystkich siedmiu czynników oświecenia. Na samym końcu się wyjaśnia też jak poprzez oddech, spełniający cztery ustanowienia uważności, spełniające siedem czynników oświecenia można osiągnąć i urzeczywistnić wyzwolenie poprzez prawdziwą wiedzę czyli synonim Pięknego Światła. Można zatem rzec, że cała ścieżka opierać się może na uważności oddechu, więc leży tuż pod nosem… dosłownie.

Na początku warto zauważyć zmianę jaka następuje w sposobie praktyki oddechu. Dwie pierwsze metody są niejako pasywne, dostrzegając jakość oddechu jako takiego. Dwie ostatnie pozycje są bardziej aktywne, ponieważ użyto tam słowa trening, ćwiczenie się, wyuczenie, praktykę. Jest to zatem pewien rodzaj wysiłku, bądź świadomego uczestnictwa w opisanym procesie.

Całe ciało oznacza - ciało oddechu. Przyjmowano, że „całość ciała” odnosi się do oddechu i do jego pełnej percepcji.

Wdech i wydech są cielesne, zjawiska te są powiązane z ciałem, dlatego wdech i wydech to złożoności ciała. Najsampierw należy ukierunkować rozpatrywanie i wniknąć dochodzeniem, dopiero wtedy można przełożyć to na mowę dosł. przełamać), dlatego ukierunkowane rozpatrywanie i wnikliwe dochodzenie to złożoności mowy. Kojarzenie i uczucia są umysłowe, zjawiska te są powiązane z umysłem dlatego kojarzenie i uczucia to złożoności umysłu.

Wróćmy jeszcze do oddechu i do tego jak przejawia się on w ciele. Oddech i ciało są ze sobą sprzężone dość ściśle. Łatwo to zauważyć wbiegając po schodach z parteru na czwarte piętro. Oddech zmienia się zatem wraz z ciałem, ale co także da się łatwo zauważyć, oddech sprzężony jest także z umysłem. Inaczej oddychamy gdy płaczemy, gdy się śmiejemy, gdy jest w nas pożądanie bądź niechęć. Czasem nie będą to tak wyraźne zmiany oddechu jak podczas biegania bądź innych czynności fizycznych, natomiast da się, mając wyczulony na oddech umysł, zauważyć te subtelne różnice inspirowane stanami umysłowymi.

Wszystkie te metody medytacyjne posiadają oddech za podstawę, jako punkt odniesienia w procesie praktyki. Nigdzie nie jest powiedziane, że należy praktykować krok po kroku, czyli rozpoczynać od pierwszej i kończyć na ostatniej, zgodnie z wymienioną kolejnością.

Obserwuj oddech, normalny i naturalny, który jest z początku głęboki. Z czasem jednak staje się płytszy. Dlaczego tak się dzieje? Należy spojrzeć na całe ciało, oraz rozluźnić i zrelaksować wszystkie napięcia i blokady w ciele. Wtedy oddech staje się coraz bardziej subtelny. A być może jest na odwrót, czyli poprzez uspokojenie oddechu nasze ciało zaczyna się uspokajać. Na tym właśnie polega to sprzężenie, współzależność. To wgłębianie się i penetracja coraz bardziej subtelnych przejawów tego połączenia ma nam pomóc w ćwiczeniu naszej uważności.

Uczy to podobnej medytacji, tzn sugeruje byśmy dostrzegali ciało i jego części oraz byśmy docierali oddechem do tych części, które są bolesne, gdzie są jakieś skurcze, miejsca gdzie czujemy napięcie, drętwotę bądź inne nieprzyjemne doznania. Wszędzie tam powinniśmy wg techniki „wejśćoddechem, czyli po prawdzie mając za podstawę oddech uświadomić sobie konkretne miejsce i poczuć je. Z odczuciami w ciele pracują także medytujący wg techniki jakiej uczy S.N. Goenka - tam także skanuje się ciało, część po części badając je obiektywnie i nie angażując się w jakiekolwiek doznania, pozostając w pełni zrównoważonym wobec wszelkich form przejawiania się odczuć w ciele. Natomiast obie techniki proponują nam byśmy dostrzegali coraz bardziej subtelną rzeczywistość ciała, gdy już poradzimy sobie z bólem i napięciami, wtedy dostrzec możemy szersze spektrum rzeczywistości cielesno-umysłowej.

Wyjaśnieniem byłby natomiast ruch - jako cecha (jakość) pierwiastka wiatru. To dzięki poruszeniom zarówno powietrza wchodzącego i wychodzącego z nozdrzy dostrzegamy oddech, ale byłby to też ruch całego ciała gdy napełnia się powietrzem w płucach oraz gdy wypuszcza je stamtąd. Mowa o ustanowieniach uważności) należy dostrzegać ciało takie jakim jest. Zatem w tym kontekście wyjaśnienie, jest jak najbardziej trafne, ponieważ to co tworzy ciało, czyli to przez co możemy odczuć ciało jest między innymi wdech i wydech.

Rzecz jasna można przyjąć interpretację klasyczną, zwłaszcza gdy pragnie się praktykować wchłonięcia medytacyjne. Wtedy jak najbardziej pomocne i użyteczne jest samo skupienie się na jednym punkcie, najlepiej tuż pod nozdrzami, nad górną wargą, tak by obserwując poszczególne części oddechu, coraz subtelniejszego, najpierw wypraktykować piękne światło (znak medytacyjny), który następnie „pochłania” medytującego bądź też medytujący osiąga „wchłonięcie” czyli Janę. Mimo iż można osiągnąć Janę będąc świadomym całego ciała, to równie dobrze można w nią wejść skupiając się wyłącznie na jednym miejscu dotyku oddechu.

Bazując na podejściu ze źródeł spróbujmy jednak połączyć obie interpretacje, uznając je jako pewne części szerszego spektrum. Otóż nie jest niczym trudnym w trakcie praktyki, skupiając się na oddechu zacząć odczuwać całe ciało. Nie będzie to rozkojarzenie, gdyż uwaga bazując na oddechu zacznie odczuwać poruszenia tymże oddechem w ciele. Najwyraźniejszy oddech będzie tuż pod dziurkami nosa, jak również w okolicach przepony. Mimo wszystko w krótkim czasie da się odczuć oddech nie tylko w tych wyrazistych miejscach, ale także zacznie pojawiać się w innych jak ręce, nogi, głowa, plecy. Dobrym pomysłem jest skanować ciało bazując na oddechu, robiąc to skrupulatnie i metodycznie, tak jak uczy tego Goenka, czyli przechodzić w pewnym systemie, tak by nie opuścić żadnej najmniejszej części ciała. Z drugiej strony, warto przyjąć wskazówki, w których można dowiedzieć się co dokładnie robić gdy już jest się w jakiejś części ciała. Zatem, odczuwając całe ciało, bądź będąc uważnością na konkretnej części ciała, znacznie łatwiej będzie nam dostrzec także początek, środek i koniec zarówno wdechu i wydechu. Tym sposobem nie zawężamy, a rozszerzamy nasze spektrum uważności oddechu. Zatem, wdech i wydech jest jedną z wielu jakości ciała i to na tej jakości ciała proponuję się skupić.

Absorpcja mentalna pierwszego stopnia zwana po prostu pierwszą janą składa się z pięciu elementów:
1. Ukierunkowane rozpatrywanie, nakierowuje umysł na przedmiot medytacji,
2. Wnikliwe dochodzenie, „zakotwicza się w nim” i go podtrzymuje, dzięki czemu stan nakierowania umysłu jest kontynuowany i intensyfikowany,
3. Radosne uniesienie
4. Szczęście/błogość,
5. Zintegrowana unifikacja.

Zanik ukierunkowanego rozpatrywania oraz wnikliwego dochodzenia doprowadza do wejścia w drugą Janę - pozostają radosne uniesienie, szczęście oraz zintegrowana unifikacja. W trzeciej Janie zanika radosne uniesienie, a w czwartej na miejsce szczęścia pojawia się zrównoważenie. Warto nadmienić, że w ostatnim stopniu wchłonięcia oddech zanika całkowicie. Sugeruje też, że oddech zanika już podczas osiągania Pięknego światła (znaku medytacyjnego, zwykle jasnego światła, choć może to być inny rodzaj przejawiania się koncentracji w „oku” umysłu).

Dzięki powyższemu bardzo skrótowemu przedstawieniu absorpcji mentalnych możemy przyjrzeć się temu jeszcze raz. Różnice między tekstem, a doświadczeniem wchłonięć polega na tym, że tutaj medytujący wzbudza w sobie błogość i radosne uniesienie, podczas gdy w praktyce Jan czynniki te pojawiają się niemal samoczynnie. Kolejnym, znacznie silniejszym argumentem jest fakt, że wszystkie te ćwiczenia za swoją podstawę mają oddech, zatem gdyby przyjąć te założenia, wtedy dwie pierwsze części tego ćwiczenia byłyby na bezdechu. Starsze komentarze sugerują, że tylko w czwartej, ostatniej materialnej Janie dochodzi do zaniku oddechu. Nie jest to wymuszony bezdech a całkowicie naturalny stan, w którym dochodzi do zaprzestania oddechu jako takiego. Jest to możliwe ponieważ ciało, oddycha dwojako - na czas wchłonięcia ciało mogłoby przestawić się na oddychanie komórkowe, bez jakiejkolwiek wymiany gazów (być może wtedy tlen pobierany jest poprzez skórę? - na pewno potrzebne byłyby szersze badania naukowe). Istnieją przypadki osób, które nie potrafiąc pływać topiły się, tzn doszło pod wodą do całkowitego zaniku oddechu. Po kilku minutach nadal możliwe jest ich odratowanie bez uszczerbku na zdrowiu, wyławiając je z wody i przywracając im oddech. Nie należy zatem obawiać się świadomego bezdechu gdy pojawi się we wchłonięciu. Z drugiej strony charakterystyką wchłonięcia jest to, że oddech przestaje być obiektem, a staje się nim odpowiednio Piękne światło i Jana.

Jak zatem osiąga się wchłonięcie? Najpierw należy stworzyć odpowiednie warunki, najlepiej gdy podejmie się praktykę w cichym miejscu. Prawdą jest, że podążanie od nosa przez płuca do przepony i z powrotem nie spowoduje spontanicznego pojawienia się Pięknego światła ani wchłonięcia (niektórzy sugerowali, że to są te "części" oddechu/ciała, które należy obserwować). Jeśli ktoś pragnie wejść w Janę musi utrzymać umysł na jednym, wyraźnym miejscu, w którym można poczuć dotyk oddechu.

Medytujący powinien postawić umysł na straży by obserwował wchodzące i wychodzące oddechy, dostrzegając ich zmienną naturę, gdyż każdy wdech i każdy wydech różnią się od siebie, są unikalne.

Jeszcze jedno porównanie odnośnie oddechu. Jeśli ktoś wziąłby wielką sztabę z brązu i walnął w ogromny gong, rozległby się głośny dźwięk. Z czasem jednak dźwięk ten zanikałby a osoba, która uderzyła w gong z chwili na chwilę słyszałaby coraz cichszy dźwięk. Tak jak zanika dźwięk gongu tak oddech, gdy zacznie się go świadomie obserwować także zanika i staje się coraz subtelniejszy. To właśnie tutaj widziałbym klucz do całej nauki. Ta przedziwna charakterystyka oddechu przejawia się we wszystkich ćwiczeniach. Przyjemność, która pojawia się w trakcie obserwacji tego pięknego oddechu jest rodzajem “kleju”, który przykleja uwagę umysłu do oddechu. Powoduje to pozostawanie uważności na oddechu bez jakiegokolwiek wysiłku. Osoba taka pozostaje z tym pięknym oddechem z całą swoją uważnością, dlatego że umysł chce doświadczać takiego pięknego oddychania. Na tym etapie umysł czerpie tyle przyjemności z obserwacji swojego pięknego oddechu, że nie chce podążać gdziekolwiek indziej. Pozostaje z tym oddechem automatycznie. Jest na tyle usatysfakcjonowany z bycia z przyjemnym i pięknym oddechem, że jakiekolwiek rozkojarzenia zanikają. Ktoś taki jest w pełni świadomy oddychania bez jakiejkolwiek potrzeby kontrolowania umysłu. Uważność oddechu na tym etapie staje się bezwysiłkowa.

Warto zatem przyjrzeć się tym dwóm pierwszym czynnikom, które wg przyjętej nauki miałyby odnosić się do uczuć i doznań.

Odczuwanie radosnego uniesieni, może oznaczać także coś upajającego, coś zachwycającego, rozkosznego, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, nie będzie to zatem nic co sugerowałoby stan wskazujący poprzez odurzenie, oszołomienie, upicie się. Chodzi o to by to uniesienie nie przelało się i nie stało się czymś niepożytecznym i niewłaściwym jak choćby roztrzęsienie, wybuchowość bądź podniecenie.

Ponieważ przyjemność pojawia się w trakcie procesu puszczania, nie może zatem powodować przywiązania. Nie można być do czegoś przywiązanym i jednocześnie odpuszczać to w tym samym czasie. Ten rodzaj przyjemności, który pojawia się wraz z pięknym oddechem jest w rzeczywistości wyraźnym znakiem, że jakaś część przywiązania została właśnie odpuszczona.

Tutaj kończą się odniesienia do Jan gdyż kolejne dwa aspekty oddechu mają się nijak do technicznego objaśnienia absorpcji mentalnych. Po pierwsze jak powiedziane jest: „kojarzenie i uczucia są umysłowe, zjawiska te są powiązane z umysłem, dlatego kojarzenie i uczucia to złożoności umysłu.”

Trudno, bądź też niemożliwym jest narzucić własną wolą uspokojenie, tak by umysł był spokojny i stabilny. Jeśli natomiast umysł dostrzega obiekt, który staje się coraz subtelniejszy i spokojniejszy, wtedy tenże umysł także przejawia podobne cechy co obserwowane zjawisko. Dlatego ostatnia część tej nauki mówi o uspokojeniu wszelakich złożoności umysłu Są to kolejne stopnie zaniku, jak pogłos gongu, który staje się coraz cichszy.

Jest to pewna jakość wśród innych jakości doznań i uczuć, a mianowicie jest to dobre przyłożenie uwagi do wdechu i wydechu

Byłby to zatem ten „klej” który starannie i silnie przykleja uwagę umysłu do oddechu. Zatem jakiekolwiek przyjemne doznanie czy uczucie, które motywuje i nakierowuje na oddech byłoby tą jakością, o którą chodzi w ćwiczeniu. Warto zauważyć, że dobre przyłożenie uwagi jako takie nie jest uczuciem czy doznaniem. Jest to natomiast złożoność umysłu, która może wzniecić konkretne uczucie lub doznanie. Wniosek stąd taki, że chcąc uspokoić uczucia, powinniśmy zacząć obserwować umysł.

Gdy ucichną uczucia i skojarzenia oraz najprawdopodobniej wszelkie myśli które rozpraszałyby uważność oddechu, jest szansa, że dostrzeżemy umysł. Czym jest tutaj umysł? Najpierw warto zastanowić się na czym polega odczuwanie tegoż umysłu. Na pewno nie będzie to racjonalizujący, wyrachowany rodzaj poznania, gdyż to wiązałoby się z ukierunkowanym rozpatrywaniem oraz wnikliwym dochodzeniem, które także zalicza się do złożoności umysłu. Sugeruję w tym miejscu użycie słowa „doświadczając umysł…” zdając sobie sprawę, że różni się to od oryginału. Na pewno będzie to pewien rodzaj niewymuszonego, intuicyjnego uprzytomnienia sobie, bądź bezpośredniego świadectwa obecności czystego umysłu. Zatem odczuwając, niemal dotykając czegoś co moglibyśmy nazwać jaźnią, bądź podświadomością, po prawdzie będzie niczym więcej jak tylko świadomością. Zatem, być może jak sugeruje komentarz do Mowa o ustanowieniach uważności) odnośnie wglądów, chodzi po prostu o bycie świadomym świadomości, o bycie uważnym świadomości, tu w kontekście oddychania? Na pewno, porównując oba teksty odnaleźć można wiele podobieństw. Z działu o obserwacji umysłu wymieniono jedynie pozytywne cechy umysłu, by je wypraktykować, oraz wzbudzić w sobie w trakcie wdechu i wydechu. Zadowalając umysł, w takim kontekście i takiej interpretacji byłoby świadomym nasyceniem umysłu, dając mu spełnienie, tak by świadomość nie musiała niczego więcej pobierać, by była zadowolona z tego co jest - czyli z oddechu. Co ciekawe zwykle pojawia się to w często używanej frazie i wymieniana jest przed radosnym uniesieniem, co byłoby kolejnym argumentem za tym, że nie jest to mowa o wchłonięciach, ani o budowaniu koncentracji.

Jeśli naprowadza się swój umysł w stronę jakiegoś inspirującego obiektu medytacyjnego, pojawi się w nim zadowolenie. Dzięki zadowoleniu pojawi się radosne uniesienie. Dzięki radosnemu uniesieniu pojawi się uspokojenie w ciele. Dzięki uspokojonemu ciału pojawi się błogie uczucie. Dzięki błogości w umyśle pojawi się skupienie.

Skupienie jednakowoż pojawia się jako kolejny czynnik, który należy wyszkolić. Dzięki temu może dojść do wyswobodzenia, choć nie będzie to jeszcze pełne wyzwolenie, a raczej, tak jak w mowie o ustanowieniach uważności byłby to umysł tymczasowo wyswobodzony z przeszkód bądź skaz umysłu. W momencie tak mocnego skupienia na oddechu wszelkie niekorzystne stany umysłu zanikają.

Nie ma mowy o uważności oddechu w kimś, kto gubi uważność, w kim brak przejrzystego zrozumienia

Wspomina się o dwóch istotnych czynnikach, które nie powinny być uspakajane, a wręcz przeciwnie, wzniecane. Mowa oczywiście o uważności oraz o aspekcie mądrości - przejrzystym zrozumieniu. Należy jasno rozróżnić świadomość od uważności, gdyż ten drugi czynnik więcej ma wspólnego ze skupieniem. Koncentracja jest potrzebna także do tego by móc uchwycić najsubtelniejszą rzeczywistość jaką można dostrzec w tym na sążeń długim ciele - mianowicie naturę zjawisk.

Tutaj jeszcze raz warto odnotować, że ustanowienie uważności nie jest obserwacją obiektów umysłowych czy myśli, co wyraźnie widać w powyższym fragmencie. Natura zjawisk oznacza prawdziwą charakterystykę rzeczywistości, takiej jaka jest, dającą się opisać jako rzeczywistość i jako opis rzeczywistości przez Przebudzonego.

Jak już zostało wspomniane, każdy wdech jest inny. Na tym etapie trudno ocenić jak mądrość potrafi rozróżnić oddechy, skoro kojarzenie zostało uspokojone? Na pewno uspokojenie nie oznacza całkowitego wygaśnięcia, więc może chodzi tylko o taki rodzaj uspokojenia zespolenia umysłu i materii by nie przesłaniał tego co prawdziwe. Jeśli wyostrzyć na tyle uważność, wyciszając jednocześnie większe i przeszkadzające czynniki, wtedy też, mając odpowiednie proporcje w postrzeganiu, będziemy zdolni dostrzec prawdziwą naturę zjawisk.

Wraz ze zrozumieniem, że wszystko jest nietrwałe i podlega zmianie pojawia się wyczerpanie żądzy, sugerując całkowite wygaśnięcie, bądź też głęboki wgląd w rzeczywistość. W odniesieniu do oddechu zarówno obserwacja wyczerpania żądzy, obserwacja zanikania oraz obserwacja poniechania, być może chodzi także o sam oddech, który w poprzednich krokach był miłym i przyjemnym obiektem. Stąd Nirwāna, zgodnie ze źródłosłowem byłaby nieuwiązaniem, wolnością od wszelkich więzów, zniewoleń, jarzma, rygoru dyktowanego przez skażony umysł. Sugeruje się tu, że wszystko płonie, nie można zgasić ognia większym ogniem, a jedynie poprzez brak dodawania paliwa, ogień samoczynnie wygasa..

Wszak nienawiścią nigdy się nienawiści nie uśmierzy,
Jedynie poprzez brak nienawiści nastąpi nienawiści uśmierzenie,
oto prawdy pradawnej w tym świecie przejawienie.

Tutaj wgląd i uspokojenie poprzez koncentracje oddziaływają wspierając się wzajemnie. Zatem jeśli ktokolwiek miałby jeszcze wątpliwości, czy można rozwijać Vipassanę, bądź Samathę oddzielnie - tutaj znajduje się jeden z jaskrawszych przykładów, gdzie takie dzielące podejście do rozwoju umysłu jest po prostu niezgodne z tym co jest w naukach. Należy mieć odpowiednie proporcje, także w stosunku do praktyki. Tęsknoty i troski, o których mówi się wyjaśniając tę ścieżkę mogą odnosić się do świata jak też do naszych ambicji i egotyzmu, także odnośnie tzw zrealizowania duchowego. Innymi słowy nie chodzi o to jak bardzo uważamy się za oświeconych, bądź oddanych uczniów, etc - to wszystko będzie formą stawania się, będzie miało niewiele wspólnego z mądrością i zrównoważeniem.

Ten kto porzucił wszelkie tęsknoty i troski, jest w posiadaniu mądrego postrzegania i dobrego zrównoważenia

Czynniki oświecenia

Wartym wspomnienia jest fakt, że oddech, będący narzędziem do kultywowania uważności, przyczynia się do budowania siedmiu czynników oświecenia.

doskonaląc i praktykując uważność oddechu może przynieść to wielki rezultat i wielką korzyść, w postaci siedmiu czynników oświecenia.

Czym są czynniki oświecenia i jak się je powinno praktykować w kontekście uważności oddychania? Pierwszy czynnik oznaczający uważne przebywanie z obiektem medytacji, wybranych przeważnie ze zbioru czterech podstaw uważności (1. ciało, 2. uczucia i doznania, 3. umysł, 4. natura zjawisk) - tym będzie uważność jako pierwszy czynnik oświecenia Gdy uważność się ustabilizuje, w momencie gdy praktykujący nauczy się dostrzegać wyraźnie charakterystyki obiektu, potrafiąc jednocześnie rozróżniać między pożytecznymi i niepożytecznymi stanami umysłu jakie pojawiają się w trakcie medytacji - tak będzie wyglądało badanie umysłu jako drugi czynnik oświecenia To z kolei wzmaga w medytującym wysiłek, wzbudzając motywację do praktyki - czyli trzeci czynnik oświecenia zwany energią lub odwagą . Wraz z takim zapałem w procesie oczyszczania umysłu pojawia się radosne uniesienie - stając się czwartym czynnikiem oświecenia. Gdy radosne uniesienie podda się procesowi dalszego doskonalenia doprowadza to do uspokojenia ciała i umysłu - czyli piątego czynnika oświecenia zwanego uspokojeniem. Cichy i spokojny umysł łatwo poddać unifikacji - tak powstaje koncentracja zwana też skupieniem, jako szósty czynnik oświecenia. Widząc skoncentrowany umysł ma się w sobie zrównoważenie - które jest siódmym, ostatnim czynnikiem oświecenia. Wraz z powstawaniem kolejnego czynnika, poprzedni nie zanika, lecz pozostaje współdziałając razem z nim (choć niektórzy twierdzą, że radosne uniesienie zanika wraz z pogłębianiem koncentracji). Zatem w zaawansowanym stadium rozwoju, wszystkie siedem czynników oświecenia działają jednocześnie, każdy z nich wnosząc swój charakterystyczny wkład w doskonalenie umysłu.

Wszystkie siedem czynników oświecenia podzielić można na dwie grupy; aktywującą oraz powstrzymującą. Pierwsza grupa składa się z początkowych trzech czynników: badanie umysłu, energia, radosne uniesienie. Druga grupa to późniejsze czynniki: uspokojenie, koncentracja, zrównoważenie. Czynniki aktywujące powinny być rozwijane wtedy gdy umysł jest ospały i leniwy, tak jakby ktoś podkładał suche drewno do małego ognia by stworzyć wielki płomień. Powstrzymujące czynniki mają za zadanie przystopować wzburzony umysł, tak jak chcąc ugasić wielki ogień skrapla się go wodą i wrzuca do niego mokrą trawę. Uważność nie należy do żadnej z grup ponieważ jest potrzebna zawsze i wszędzie, zwłaszcza po to by utrzymywać czynniki aktywujące i powstrzymujące w odpowiedniej równowadze.

Jak łatwo się domyślić oddech nie dość, że jest przejawem uważności jako czynnika oświecenia, to na dodatek spełnia praktykowanie wszystkich siedmiu czynników. Innymi słowy, nie tylko jest strażnikiem równoważącym obie grupy, to na dodatek samodzielnie potrafi aktywować lub powstrzymać pewne stany umysłu. Zdarzenia wzięte z życia udowadniają te prawidła. Gdy musimy coś zrobić, nawet coś trywialnego jak podniesienie czegoś ciężkiego - zwykle przed tym wysiłkiem odetchniemy pełną piersią, wzbudzając energię w ciele. Tak samo jednak można praktykować gdy umysł jest ospały, apatyczny czy nawet depresyjny - wzbudzając uważność oddechu w takim momencie. Z drugiej strony, gdy skończymy nieść coś ciężkiego, zwykle przecierając pot z czoła także głośno odetchniemy po skończonej pracy. Gdy natomiast umysł jest wzburzony - głębokie i spokojne oddechy bardzo pomagają osobom, które wpadły w panikę, są rozdygotane bądź w jakiś sposób mocno poruszone (także zbytnim podnieceniem związanym z pragnieniem lub jakimkolwiek rozgorączkowaniem).

Jako arbiter obu grup oddech także może być traktowany jako rodzaj rozsądku, właściwej oceny. Obserwując oddech możemy ocenić jego charakterystykę, decydując w jaką stronę powinna pójść praktyka - czy umysł jest senny czy może zbytnio rozproszony? Na której właściwości oddechu należy się w konkretnej chwili skupić? Jako że sama uważność oddechu, spełnia praktykę wszystkich siedmiu czynników oświecenia, zatem wystarczy trwać w uważności oddychania z chwili na chwilę, by ustabilizować umysł.

Po co praktykować?

Słowo "technika medytacyjna" może rodzić kolejne pejoratywne skojarzenia. Faktycznie, nie ma tu nic zbytnio technicznego, skomplikowanego, trudnego. Wszystko staje się prostsze, gdy ma się odpowiednią perspektywę wobec tego. Sam wybór techniki także nie powinien być problematyczny.

. Nauczając stwierdza się jedynie fakt, bądź też uniwersalną zasadę: jak jest to, pojawia się tamto, ze wstrzymaniem tego, wstrzymane zostaje tamto. Jest to droga do wolności, która jest właśnie rezultatem praktyki, w tym wypadku uważności oddechu.

Rezultat docelowy jest jeden - nie-uwiązanie.

Dobrym pytaniem jest motywacja z jaką się rozpoczyna medytację. Nie można uprawiać medytacji dla samej tylko praktyki. Jednym z motywatorów do rozpoczęcia mogłaby być wolność. Tak jak rozległy ocean ma tylko jeden smak — smak soli, tak ta nauka ma tylko jeden smak — smak wyzwolenia.

Nie będzie to zaskakujące jeśli stwierdzi się, że wyzwolenie, którego szukają ludzie oznacza wolność od uwarunkowań, innymi słowy tych wszystkich rzeczy, które ograniczają nas, przeciążają, nazbyt absorbują, powodując strapienie i udrękę, bojaźń i trwogę, wzniecają w nas zachłanność, której nie chcemy, której nie poznajemy, albo nie jest ona naszą, a jest niejako indukowana w nas przez świat zewnętrzny. Ten kto czuje się w jakimś stopniu skrzywdzony, bądź nieusatysfakcjonowany tym jak rzeczy się mają - ten najprawdopodobniej będzie chciał przerwać ten niepomyślny stan. Nic bardziej mylnego! Nikt nie chce po prawdzie uwalniać się z „całości” krzywdy, a jedynie z tej, która drażni nas w konkretnej chwili, nie pozwalając na tak zwane „używanie życia”.

Jaki ma to związek z oddechem? Można wyobrazić sobie, że wdech i wydech są narzędziami potrzebnymi do złamania kodu i wyjścia ze złowieszczego oprogramowania jakie sami sobie zainstalowaliśmy. Co więcej staliśmy się niewolnikami własnych produktów, wierząc że są wyznacznikiem cywilizacji i „oświecenia”. Tak jak rolnik jest sługą motyki, a myśliwy - włóczni, tak w dzisiejszych czasach człowiek ponowoczesny wytworzył tysiące wiążących i ograniczających przedmiotów, poczynając od komputerów i telewizji a kończąc na plastikowych klapkach czy okularach przeciwsłonecznych. Te tysiące należy pomnożyć przez kolejne tysiące czynników, ponieważ istotne jest nie tylko w jaki sposób na przykład okulary takowe przeciwdziałają promieniom słonecznym „chroniąc” nasze oczy, lecz też jaka jest marka tychże, czy mają filtr UV, oraz to czy dobrze w nich wyglądamy. Można kwestionować czy aby na pewno cywilizacja ludzka stała się niewolnikiem okularów przeciwsłonecznych, jednak warto zastanowić się czy jest to tak samo zabawne w przypadku polityki czy takiego wynalazku jak pieniądz.

Jeśli oddech ma nam pomóc w uwolnieniu się od przywiązania do tego wszystkiego - jak tego dokonać, oraz co stanie się po tym jak uwolnimy się od tej masy zniewoleń?

„Umysł poprzedza wszelki stan rzeczy”, można zdać sobie sprawę, że wszelka aktywność umysłu w pewnym sensie współtworzy rzeczywistość. Nie ma sensu pytać jaki to dokładnie procent kreacji umysłu. Nie liczy się w jakiej mierze jesteśmy odpowiedzialni za tworzenie auto-iluzji, a raczej starać się to co odrealnione - doprowadzić do zaniku. To naturalne, że gdy czas się obudzić, chcemy żeby sen się skończył. Co ważne - nie wszystko co związane z aktywnością umysłu jest dezorientującą ułudą, gdyż możliwe jest umiejętne działanie (umysłem), tak jak we śnie czasem zdarza się, że chcemy się obudzić. Dzięki praktyce medytujący krok po kroku odkrywa kolejne pokłady iluzji, pragnienia i niechęci - wszystko co jest wsteczne do pełnego wyzwolenia.

Od wszelkich stanów, bądź światów wchłonięcia medytacyjnego (jany) - gdzie istnieje wyłącznie subtelna materia, nawet od stanów niematerialnych, które są już tylko umysłem, od tego wszystkiego uwolnił się przebudzony - czyli ten który wyzbył się pragnienia do stawania się, który „osiągnął” całkowity zanik.

Ten ludzki świat nie ma zatem wiele do zaoferowania w porównaniu z ostateczną wolnością. Oddech, który jest jak myśl o przebudzeniu we śnie, stabilizuje nasz umysł, nie pozwalając mu gonić za wszelkimi sztucznościami tego świata czy też protezami, które miałyby nam umilić egzystencję, zdejmując z oczu kolejną zasłonę iluzji, wreszcie może stać się narzędziem pełnego uwolnienia. To oddech, mimo, że związany z tym światem, potrafi, dzięki odpowiedniemu nastawieniu, zwanym stosownym przyłożeniem uwagi -oraz jego konsekwencjami, prowadzącymi do prawdziwej wiedzy, uwolnić z kołowrotu wcieleń. Nie będąc zniewoleni przez działanie tego złowieszczego koła ani podlegli jego funkcjonalności, wykraczamy poza zasięg jakiejkolwiek definicji - zatem wygasając jak lampa, pozbywając się „płomienia” (które dla wielu jest jedynym wyznacznikiem życia jako takiego) przekraczamy życie oraz śmierć, budząc się do absolutnej (to znaczy nieograniczonej niczym) wolności.

Warto w tym miejscu jeszcze raz przyjrzeć się metodzie uważności oddechu. Oddech jest naturalnym narkotykiem, jest pewnego rodzaju pokarmem, a jak wiadomo ciało w toku ewolucji wykształciło mechanizm nagrody gdy zachodzi proces pożywiania się. Choć wiele osób może nie zdawać sobie z tego sprawy, ponieważ oddychanie im spowszedniało, to robiąc zarówno wdech jak i wydech dajemy ciału energię, której tak potrzebuje. Nie jest to żadna mistyczna energia, a będzie to zwykłe paliwo potrzebne do funkcjonowania ciała. Wygląda więc na to, że oddech jest perfekcyjnym narkotykiem, bez efektów ubocznych, bez prohibicji czy wykluczenia społecznego, gdzie jedynym ograniczeniem jest pojemność naszych płuc. Oczywiście dyskusyjny może być efekt tego uzależnienia, gdyż nagradzanie odczuwane w umyśle jest bardzo subtelne. Wystarczy jednak zwrócić uwagę na oddech, nie uciekać przed przyjemnością, która z czasem odczuwana będzie coraz wyraźniej, by dostrzec, że wszystko zależy od tego, z jakimi intencjami usiedliśmy do medytacji.

Metoda opisana w tekstach jest czymś znacznie głębszym niż tylko próbą skosztowania odrobiny błogości. Tekst wyraźnie wskazuje, aby praktykujący, mając odpowiednie intencje i właściwie skierowaną uwagę postarał się (wręcz podjął pewien wysiłek) w celu dostrzeżenia coraz to subtelniejszej rzeczywistości. To staranie nie jest siłowe, jednak ma w sobie czynnik determinacji umysłowej. Wymienione sposoby (pomijając dwa pierwsze) są pewnym programowaniem naszej praktyki. Nie oznacza to, że powinniśmy praktykować autosugestię, bądź wyobrażać sobie coś czego nie dostrzegamy, czego nie potrafimy jeszcze wyraźnie stwierdzić. Jednak bez takich wskazówek umysł puszczony samopas najprawdopodobniej zabłądzi w przyjemnym samooszukiwaniu się, w kolejnych fantazjach, wyobrażeniach czy iluzjach.

Praktyka oddechu nie jest czymś mechanicznym, co odnotowuje się i liczy niczym kalkulacje w komputerze. Gdy powstaje koncentracja bazująca na uważności oddechu oznacza to, że praktykujący odpowiednio się postarał i tak właśnie wyglądają wyniki jego starań. Podczas medytacji oddychanie musi mieć kontekst. Przebywanie w nim czy też osiadanie, to, można rzec, wstępna, początkowa faza medytacji właściwej. Po pierwsze, taka całkowita bezwysiłkowość nie zaprowadzi do koncentracji, ponieważ uważność jest zbyt słaba i z czasem umysł mimo odczuwanej przyjemności nie wzbudzi skupienia a raczej (subtelne bądź całkiem duże) pożądanie. Kontekst czy też motywacja z jaką siedzi się w medytacji jest bardzo istotna. Rzecz jasna nie chodzi o nadmierne staranie się, ale ten kto twierdzi, że nie należy w ogóle zwracać uwagi na postawione cele, ten także jest zwolennikiem pewnego ekstremum. Z jednej strony będą ci, którzy pocą się i neurotycznie sprawdzają swoje postępy, z drugiej będą ci, którzy ignorują jakiekolwiek zasady czy wskazówki, tylko siedząc. Paradoksalnie, ci którzy myślą (sic!) że tylko siedzą, także wytwarzają w sobie pewien kontekst praktyki - to jest właśnie - kontekst tylko siedzenia i ignorowania jakichkolwiek wskazówek. Prawdą jest to, że w dzisiejszym świecie każdy jest "mistrzem medytacji". To, w połączeniu z dostępnością do wielu różnych książek i wykładów odnośnie praktyki może powodować pomieszanie, czasem sprzeczność i w końcu brak rezultatów, czego następstwem jest rozczarowanie w stosunku do całej praktyki.

Uczymy tu drogi która wiedzie przez środek skrajności. Praktykujący, jak wynika z nazwy - praktykuje, zatem stara się i chce czegoś dokonać, uwolnić się ze skaz i przeszkód, które powodują cierpienie i krzywdę w jego życiu. Oczywiście istnieje gama różnych metod, które można wykorzystywać w konkretnych sytuacjach, tutaj jednak mowa jest o uważności oddychania. Ten rodzaj medytacji jest uniwersalny, to znaczy może go praktykować każda osoba, w każdej chwili, gdy tylko może. medytują inaczej niż ci, którzy nie przedostali się na drugą stronę brzegu. Mimo, że nieoświecony i oświecony obserwują swój oddech - to są to dwie różne metody, dwie oddzielne medytacje. Koncentracja u osoby zaczynającej praktykę w porównaniu z kimś wyzwolonym, naturalnie różni się. Co bardziej znamienne, motywacja, kontekst czy intencja z jaką podejmuje się praktyki też jest zupełnie inna. Ta pierwsza osoba musi przejść kilka urzeczywistnień, osiągnąć kilku wglądów, odpuścić przywiązanie, rozwiać iluzję, wznieść się ponad ignorancję, uspokoić gniew, etc. - tak by wreszcie dostrzec prawdę i zrealizować nie-uwiązanie. Ten kto przeszedł na drugą stronę, kto odłożył cały znój pracy, ponieważ zostało ukończone to co miało być zrobione - dla takiego kogoś nie ma więcej osiągnięć, więc czuje się całkiem bezpiecznie. Jedyne co robi to odświeża swoją uważność i przejrzyste zrozumienie oraz odpoczywa osiadając w oddechu. Zatem „osiadanie” zarezerwowane byłoby dla urzeczywistnionych. Chwalebnym jest naśladowanie przebudzonych, ale należy to robić umiejętnie - to znaczy naśladować ich w zachowaniu i praktyce - praktykując uważność oddechu - ale nasza, nieoświeconych praktyka będzie z goła czymś innym od tego co oni robią. Jest to jak najbardziej motywujące, że oświeceni i nieoświeceni patrzą na „ten sam” obiekt - choć jak wiadomo nie ma tego samego oddechu, ponieważ dwa kolejne wdechy u jednego człowieka będą zupełnie różne.

Oczywiście istnieje problem dążenia do rezultatów. Głównie problem ten polega na tym, że myślimy, że nasze chcenie potrafi zmienić świat i nas samych. Gdy choć na moment zawiesi się koncepcję „ja i moje” wtedy uważność oddechu lub koncentracja z tym związana nie będzie zmieniać „mnie” ale tylko doskonalić pewne czynniki (na zasadzie przyczynowo-skutkowej, a nie poprzez chcenie), będzie wpływać na pięć składowych przywiązania tak, że z każdym siedzeniem będą one coraz mniej przywiązywały ego przejawiać się będzie coraz mniej cierpienia, bólu, krzywdy i nieszczęścia. Innymi słowy - jeśli czegoś chcemy (nawet wyzwolenia) zwykle przywiązujemy się do pewnej idei, pomysłu, wyobrażenia odnośnie tego czym wyzwolenie jest. To dlatego niektórzy mistrzowie medytacji radzili swym nakierowanym na cel (czyli na własnym chceniu) uczniom by przestali siedzieć z jakimkolwiek pożądaniem.

Warto też zwrócić uwagę na fakt, że zwierzęta (z tego co nam wiadomo) nie obserwują oddechu, tak samo jak większość z nich nie potrafi rozpoznać się w lustrze. Oddech jest właśnie takim lustrem, lecz jest to tylko odbicie, zatem pewna informacja zwrotna jaką odbieramy odnośnie umysłu. Rozpoznanie tego jest zaledwie pierwszym krokiem. Tekst, uczy nas jak patrzeć na umysł. Możemy rzecz jasna przeglądać się w oddechu i zachwycać się tym co tam dostrzeżemy, jednak będzie to, mówiąc słowami Nauczyciela - niepożyteczne. Istotą praktyki jest taki rodzaj umiejętnego obserwowania, który doprowadza do pełnego zaniku krzywdy.

To właśnie od tego do czego dążymy bądź też co chcemy poprzez praktykę osiągnąć, zależy sposób w jaki będziemy uważni oddechu. Innymi słowy, każdy sposób powodujący uważność oddechu (dzięki któremu uważność ta staje się silniejsza i jakościowo lepsza) będzie dobry. Co oznacza uważność oddechu? Gdy rozpoznać można wdech jako wdech i wydech jako wydech.

Jeśli tylko oddech jest faktycznie rejestrowany i odbiór ten powoduje że medytujący staje się coraz bardziej uważny, co z kolei wzmacnia jego koncentrację - tak dobrane miejsce będzie odpowiednie.

Konkluzja

Uważność oddechu jest w stanie spełnić wszelkie wymogi, które potrzebne są w osiągnięciu oświecenia. Jakkolwiek słowo „osiągnięcie” jest tu tylko formą językową, gdyż jak wyżej wspomniano, byłoby to raczej odpuszczenie bądź zanik, niż „sięganie” lub „osiąganie”.

Po prawdzie jest to podejście można rzec całościowe, gdyż zwykła medytacja spełniać może praktykowanie całej ścieżki, jednak by praktykować w ten sposób należy być na tej ścieżce, co oznacza trening moralny, naukę koncentracji i wykształcenie w sobie mądrości. Sama świadomość oddechu nie może przyczynić się do oświecenia - gdyż niemal wszystkie organizmy żywe oddychają, być może będąc chwilami przytomnymi swego oddychania. Niektórym oddychającym istotom bardzo daleko do uwolnienia, gdyż narzędzie by tego dokonać, które jest podstawą ich życia, zwykle jest przez nie ignorowane.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
6278
6278
6278
6278

więcej podobnych podstron