WIGILIJNY PARADOKS, KATECHEZA, Jasełka(1)


WIGILIJNY PARADOKS

OBSADA : Narrator, Ojciec, Matka, Tomek, Agata, Tadziu oraz głos cioci Wiesi i sąsiada.

DEKORACJA POKOJU : gazety, kolorowe czasopisma młodzieżowe, pilot telewizyjny, kufel, sok jabłkowy, cola, dywan, ścierki, puszki po piwie, butelki po wódce, wypełnione reklamówki, list w kopercie, mała choinka, dwa telefony komórkowe, ankiety.

Całość domaga się odpowiedniej oprawy muzycznej - muzyka może towarzyszyć wypowiedziom narratora lub podkreślać niektóre wypowiedzi aktorów. Potrzebne jest nagranie audio kilka fragmentów programów telewizyjnych.

Niektóre elementy teksu stwarzają możliwość dowolnej interpretacji lub modyfikacji - rozbudowy, skrócenia lub pominięcia - w zależności od inwencji reżysera. Czas trwania całości - 40 minut.

AKT I

Narrator : Nareszcie jesteście, siedzę tu i czekam na was już jakiś czas. Cieszę się, że jesteście. Witam bardzo gorąco dyrekcję szkoły, wszystkich uczniów, nauczycieli oraz inne osoby, które być może są w tej sali, a nie mieszczą się w żadnym z tych trzech podzbiorów.

Zawsze kiedy zbliżają się święta Bożego Narodzenia, zastanawiam się, o co w nich chodzi. Cieszę się, że przez kilka dni nie trzeba chodzić do pracy … Wy cieszycie się, że nie musicie chodzić do szkoły. Tak, wolny czas to piękny element świąt. Podobają mi się prezenty pod choinką … Któż ich nie lubi? No i sama choinka - pięknie przystrojona, czasem nawet pachnąca, wprowadza ten specyficzny świąteczny nastrój. Wszystko razem nosi nazwę BOŻE NARODZENIE, więc zastanawiam się, czy w tych dniach Bóg naprawdę się rodzi … A jeśli tak, to jak? Gdzie? Kiedy? Czy może to tylko ogólnoświatowa doroczna akademia, która ma upamiętniać wydarzenie sprzed dwóch tysięcy lat? Albo inaczej : czy to, co jest w nazwie święta, dzieję się naprawdę, czy nie? Ciekawy problem prawda? Cały czas szukam odpowiedzi, mam nadzieję, że poszukamy jej dzisiaj razem.

Chcę wam opowiedzieć historię pewniej rodziny. Nie wiem, czy to będzie zwykła opowiastka, czy trzymający w napięciu dramat, a może komedia … Chcę wam pokazać kilka chwil z jednego ich dnia. Jest wigilijne popołudnie, każdy ma swoje zadania, z których musie się wywiązać. Jak to w szczegółach wygląda, zaraz zobaczycie. Powiem wam jeszcze tylko, że ojciec obiecał dzieciom pod choinkę - komputer i od kiedy złożył tę obietnicę, nie przestawał wyręczać się dziećmi w każdej możliwej domowej pracy, szantażując ich obiecanym komputerem. Stawał się przy tym coraz bardziej nerwowy, bo zbliżał się nieuchronnie dzień Wigilii, dzień spełnienia złożonej obietnicy. A kiedy dzień ten nadszedł … Zresztą zobaczcie sami…

Ojciec siedzi w fotelu, czyta gazetę ( ma ich kilka ), obok piwo w puszcze.

Ojciec : Głupoty wypisują! Ja bym ich tam wszystkich nauczył, jak się rządzi. Darmozjady! Dopchali się do władzy i trzymają mocno! (odkłada gazetę) Człowiek się tylko (otwiera piwo) denerowac musi (nalewa sobie i robi łyk). I nic ciekawego nie piszą, same głupoty: ( przegląda szpalty, natrafia na tytuł) „Tradycje wigilijne na Śląsku” (czyta powoli literuje) . No ciekawe, co to za tradycje… tradycje! (ironicznie) Jest wolne, to trzeba odpocząć po robocie, a nie tam (popija piwo) „tradycje” Przeglądając dalej szpalty, natrafia na reklamę : „ Najlepsze drzewka - konkurencyjne ceny. Tylko u nas - tylko dzisiaj! Przyjdź - zobacz - wybierz! Firma <<Drzewex>>, Leśna 163” Śmieje się „Drzewex” (ironicznie) A bo to człowiek głupi, sam nie umie choinki skombinować?! Przegląda jeszcze chwilę, po czym odkłada gazetę i włącza pilotem TV. Dość tego, za dużo druku może człowieka ogłupić. Zobaczmy, co tam na świecie …

Natrafia na kolędy śpiewane przez chór, następnie na mszę świętą, wreszcie na sport przy którym zatrzymuje się z wyraźnym zadowoleniem na twarzy. Popija piwo. Po chwili wchodzą dzieci z dywanem wytrzepanym na podwórku.

Tomek : Rozłożyć od razu czy potem?

Ojciec : Potem? Potem to synu przyjdzie baba z kotem! Rozkładać, ale cicho!

Dzieci rozkładają dywan równo na podłodze, ojciec nie odrywa się od TV.

Tomek: Tato, to my skoczymy na chwilę do Jolki, pogramy sobie na komputerze, ostatni raz u kogoś (to mówiąc zwraca się porozumiewawczo do siostry) , no nie? Z uśmiechem, bo spodziewają się dostać komputer pod choinkę, przybijają z siostrą „piątkę”.

Ojciec : Gdzie do Jolki? Święta idą, a w domu gdzie się nie patrzy, tam brud. Bierzcie za ściery i wio! Podłogi, kurz na meblach! Porządek ma być zanim matka wróci!

Tomek: (do siostry) Ty podłogi, ja meble.

Agata : Hola, hola braciszku! Sam się czołgaj po podłodze!

Tomek : Ej, nie pyskuj starszemu (ściszonym głosem) nie denerwuj ojca!

Agata : Sam go nie denerwuj, ja ścieram kurze.

Tomek: Nie będziesz mi rozkazywała, jasne?

Agata: Ciemne! ( zaczynają przepychankę o ścierkę do kurzu )

Ojciec : Ej, odbiło wam? Człowiek tu TV ogląda, może trochę wyczucia nie? O co tam chodzi?

Agata : ( z gniewem ) Ja nie będę się czołgała ze ścierą po podłodze, teraz jego kolej ( wskazuję na brata)

Tomek : Chyba cię pogięło !

Ojciec : Ty! Tomek! Wyrażaj się człowieku!

Tomek : ( z nieporozumieniem i pytaniem w głosie ) O co chodzi? O „ pogięło” … ?

Ojciec : Słuchajcie, nie będę z wami negocjował. Albo posprzątacie to, co mówiłem, albo pod choinką dzisiaj guzik znajdziecie. Jasne? Tomek - meble, Agata - podłogi!

Dzieci z wielką niechęcią, stroją miny, zabierają się do pracy. Ojciec wyłącza TV i wraca do gazet.

Agata : Tato, a gdzie w ogóle jest choinka? Trzeba by ją ubrać …

Ojciec : Ty się nie martw o choinkę ( popija piwo) ojciec panuję nad sytuacją.

Agata : Szkoda, że jeszcze jej nie ma, zaraz mama wróci pewnie by się ucieszyła.

Ojciec : Matka się ucieszy, jak zobaczy błysk w mieszkaniu. To wasza działka, nie?

Agata : Tato, a skąd weźmiesz choinkę, przecież już się późno robi?

Ojciec : Dziewczyno, daj żyć! Powiedziałem, że będzie to będzie.

Agata : A co my tam zawiesimy? W zeszłym roku już ozdób brakowało.

Ojciec : A co Ty mi takimi bzdurami głowę zawracasz? Coś tam się zawiesi.

Tomek : ( ściszonym głosem, pokazuję puszkę po piwie, którą wyjął z szafki ) Może puszki? Będą dość oryginalne.

Ojciec : ( wskazuję na stolik, przy którym siedzi ) Synu co ty tam mruczysz? Ze stolika jeszcze zetrzyj.

Tomek : ( wyciera kurz w okolicy gniazdka elektrycznego ) Aaa! Kopnęło mnie!

Ojciec : Prąd cię popieścił? Kolejna nauczka. A ojciec tyle razy gadał ( hiperwyraźnie) nie baw się prądem pochopnie, bo cię prąd kopnie.

Ojciec ze zrezygnowaniem machnął ręką. Wchodzi mama z ciężkimi torbami, idzie wolno, stawiając torby na ziemi)

Ojciec : ( ze zdziwieniem i radością ) Kochanie, już jesteś?

Matka: Już jestem? Znaczy za wcześnie? Rąk nie czuję od tych ciężarów, może byś pomógł? (ojciec chce jakby wstać z fotela, ale rezygnuje)

Ojciec : A postawże na podłodze, Agatka wypakuje.

Matka wzdycha wymownie, kiwa głową. Następnie zwraca się do dzieci, przyglądając się temu, co robią.

Matka : No dzieci jestem dumna. Podłoga zaczyna błyszczeć … i dywan wytrzepany, kurz wytarty. Jesteście kochani.

Ojciec : Kochani … (popija piwo) moi. Gdyby się człowiek wszystkim nie zajął, to by był brud jak zawsze.

Matka : Oj przestań, Mieciu, czym ty się zająłeś? Pokrzyczałeś pewnie i tyle.

Ojciec : Pokrzyczałeś? Gdyby się człowiek nie zatroszczył. Matka wchodzi mu w słowo.

Matka : Daj spokój. Powiedz lepiej, gdzie nasza choinka, bo jakoś jej tu nie widzę?

Ojciec : Właśnie wybierałem się na targ. Wstaje z fotela. Przyniosę najdorodniejszą i w dobrej cenie!

Matka : Mieciu! Na jaki targ? Targ był czynny do południa, teraz tam już nie kupisz. Ojciec jakby zdziwiony, ale nie daje tego po sobie poznać.

Ojciec : Spokojna głowa, kapitan czuwa. Wyruszam. Ubiera buty i kurtkę, wychodzi.

Matka : (Pieszczotliwie) Oj, ty mój kapitanie (przytula się do niego) Tylko przynieś jakieś drzewko, koniecznie

Ojciec wykonuje potwierdzające skinienie głową i wychodzi ; matka macha mu ręką.

Matka : Słuchajcie, nie uwierzycie! Przyszedł list z Przemyśla. Otwiera go.

Tomek : Nie! Tylko nie to, co myślę!

Agata : (do brata) Może to tylko życzenia?

Tomek : Normalni ludzie życzenia piszą na kartkach. Po co list? W dodatku „ priorytet”

Agata : (do mamy) Priorytet?

Matka : Pewnie wysłała dziś rano

Agata : Przeczytaj

Matka : Pismo cioci Wieśki posłuchajcie …

Zza kurtyny dobiega głos ze wschodnim akcentem; dzieci - minami lub gestami - na bieżąco komentują jego treść.

Kochani wszyscy!

Na samym początku pozdrawiam was serdecznie i zapytujem się o zdrowi? U nas dobrze. Bardzośmy się ucieszyli z waszego zaproszenia na drugi Dzień Świąt, czyli pojutrze. No problem jeden wystąpił u nas, że Stasiowi musowo w sobotę raniutko do interesu wracać. A na jeden piątek przyjeżdżać nam nie w porę, więc w piątek nie przyjedziem, za to jeszcze dzisiaj po południu, a w piątek to już wracać nam trzeba będzie. Myślimy, że list na czas dojdzie, a wy przyjmiecie nas do siebie, to nic, że dwa dni wcześniej. Na tym kończę i całuję was mocno. Wiesia.

AKT II

Narrator : Czas Bożego Narodzenia to kilka dni danych nam do naszej wyłącznej dyspozycji. Nie tylko przez „ustawy państwowe”, dzięki którym są to dni wolne od pracy ( a zwłaszcza od szkoły), ale też przez „ustawy religijne”, które czynią z tych dni czas szczególny : czas radości, czas umacniania więzi z rodziną, czas rozbudzania i umacniania wiary … W każdym razie jest to ważny czas zagospodarowania, w dużej części, do samodzielnego zagospodarowania, a to nie jest łatwe.

Jak radzą sobie z tym bohaterowie opowieści - sami widzicie. Ach, życie w ogóle nie jest łatwe. Wy o tym wiecie najlepiej, drodzy uczniowie (nauczyciele też) Pamiętacie z pewnością ponury wrześniowy poranek, kiedy to zostaliście wepchnięci w ten zaklęty krąg odpytywania, sprawdzianów i poprawek? Wyzwolenie z tego kręgu przyjść może dopiero za kilka lat i wtedy tego słonecznego, czerwcowego poranka też pewnie przez jakiś czas zapomnicie. To byłaby najgorsza porażka, gdyby ktoś lata spędzone w tym kręgu uznał za czas stracony … Czas stracony to najgorsza strata, bo bezpowrotna …

Wielką sztuką jest umieć dobrze wykorzystać dany sobie czas, czy to długie lata w szkole, czy to czas Bożego Narodzenia; dni, które mogą być tylko feriami sylwestrowymi lub noworoczni, ale mogą być też prawdziwymi świętem ze wszystkimi jego elementami.

Pytanie, które postawiłem wcześniej: „czy to, co jest w nazwie Bożego Narodzenia, dzieje się naprawdę, czy nie? musi jeszcze poczekać na odpowiedź, na razie może ona być tylko negatywna - nic się nie dzieje, po prostu nadszedł dłuższy weekend : sprzątanie, zakupy, telewizja, muzyczka, piweczko … Wprawdzie ojca można nazwać w pewnym sensie „człowiekiem radosnym” (z ironią) ma tez przyjechać rodzina, więc będzie okazja do umacniania więzi rodzinnych, choć chyba te bliższe dość znacznie odstają tu od ideału. No i wciąż nie wiemy, czy są to ludzie wierzący … Nie wiem nawet, czy można legalnie dziś kogoś o to zapytać? Ale nie traćmy nadziei, na tym moja opowieść się nie kończy. Zanim ci państwo zasiądą do wigilijnej wieczerzy, sporo się jeszcze wydarzy.

Ojciec wraca z jakąś wybrakowaną choinką - ma ona jakiś charakterystyczny defekt.

Ojciec : (krzyczy do syna słuchającego głośnej muzyki) Ścisz ten hałas, wytrzymać nie można. Tomek przycisza muzykę.

Tomek : Szybko wróciłeś. Na targu jeszcze handlowali?

Ojciec : ( z dumą w głosie) Handlowali - nie handlowali. Choinka jest, i to jaka. Świeżo ścinana!

Tomek : (oglądając ją pobieżnie) Taka sobie

Ojciec : W tej cenie, synu, najlepsza. W ogóle innych nie było. Facet normalnie stał z ostatnią… Kulturalny gość, elegancki dresik, białe adidaski, a nie jakiś taki, co dopiero z lasu wyszedł. Handel z takim, to prawdziwa przyjemność, no i prawdziwa okazja.

Tomek : (z ironią w głosie) : No, no jak to ostatnia, to naprawdę musiała być okazja.

Ojciec : Synu, nie bądź wredny! Zrobiłeś, co kazałem?

Tomek : Już dawno.

Ojciec : To bierz się za to drzewko, ustaw je jakoś i przystrój.

Tomek : Ja mam stroić choinkę? To działka Agaty.

Ojciec : Nie gadaj mi tu teraz o działkach i o ogrodach tylko rób co trzeba. Tam ją ustaw. Wskazuje miejsce koło prezentów; sam siada w fotelu.

Ojciec : (woła w kierunku kuchni, przechwalając się) ; Krysiu! Jest choinka! I to ładna!

Matka : No zobaczmy tą piękność. Matka przychodzi z kuchni i przygląda się choince. No wiesz (z rezygnacją) najbrzydsza może nie jest, ale …

Ojciec : Kochanie to była prawdziwa okazja! Facet miał ostatnią za 20zł sprzedał. Świeżo ścinana!

Matka : 20zł … rzeczywiście niezwykła cena. W tym momencie Tomek przenosi w sposób widoczny butelkę po wódce do kuchni, tak, aby wywołać skojarzenie z kupnem choinki. Słuchaj przyszedł list od Wiesi i Stasia. Przyjeżdżają dzisiaj.

Ojciec : ( zdziwienie z gniewem) O kurde! To fajnie ( z udawaną radością i spokojem drapie się w głowę) trzeba by barek zaopatrzyć.

Matka : Nie trzeba by! Poza tym pusty nie jest!

Ojciec :Wiem, że pusty nie jest, ale sama wiesz, jak Stasiowi przyjdą smaki, to ma takie możliwości, że ja..

Matka : (ze znudzeniem) Przestań. Powiedz mi lepiej, Mieciu, czy byłeś już u spowiedzi

Ojciec : (bardzo zdziwiony i zbity z tropu) ; no, co ty! U spowiedzi? (pewniej) przed świętami zawsze chodzi się do spowiedzi.

Matka : (ze zniecierpliwieniem) czyli już byłeś?

Ojciec : Wiesz, najbardziej lubię chodzić do tego wysokiego księdza w okularach.

Matka : (dość stanowczo) Mieciu, to byłeś, czy nie byłeś?

Ojciec : No co ty, tak nagle z tą spowiedzią? ( z oburzeniem i zniecierpliwieniem) nudzisz się czy co?

Matka : Ciszej. Rozmawiałam właśnie z Agatą i ona pytała się, czy też byliśmy u spowiedzi, bo oni z Tomkiem byli już 3 dni temu.

W trakcie tej wypowiedzi dzwoni telefon; ojciec drapie się po głowie i siada w fotelu; matka odbiera telefon, a ojciec nawiązuje z nią dialog pozawerbalny - robi miny, gesty proporcjonalne do posłyszanych wypowiedzi.

Matka : Dobry wieczór, proszę

Głos Wiesi : O, Krysiu, dobry wieczór. Wieśka z tej strony. Słuchaj, ja dzwonię do was, bo nieszczęście u nas się stało!

Matka : ( z wielkim niepokojem, zwracając się pytająco w stronę męża) ; Co się stało?

Głos Wiesi : Wypadek mieliśmy, cały samochód zepsuty, jechać dalej nie można! Słuchaj

Matka : A co z wami? Nic wam się nie stało?

Głos Wiesi : Chyba nic. Słuchaj, Stasia tylko coś ręka boli, ale żyjemy wszyscy, tylko samochód cały zepsuty!

Matka : No to macie Wigilię … Co teraz?

Głos Wiesi : Słuchaj, nie wiem. Kolega już po nas wyjechał i zabierze nas z powrotem, a auto do naprawy idzie, bo wiesz całe jest …

Matka : (przerywa jej) Tak, tak wiem. Więc nie przyjedziecie dzisiaj?

Głos Wiesi : No właśnie, w tej sprawie. My ze Stasiem nie przyjedziemy, bo jak? Ale Tadziu chce koniecznie przyjechać, bo ma jakąś sprawę do was i musi się z wami spotkać. Pojechał pociągiem, niedługo powinien być na miejscu. Przyjmiecie go tam was?

Matka : Ależ pewnie, że przyjmiemy. Dobrze, że przynajmniej on przyjedzie, bo czekamy …

Głos Wiesi : No już jechaliśmy do was, ale ten wypadek, a teraz czym jechac dalej, jak auto całe zepsute? Słuchaj, Krysiu, ściskamy was mocno i całujemy gorąco. Będę kończyc. Wesołych Świąt! Pozdrów Miecia i dzieci.

Matka : Dziękujemy, że zadzwoniłaś. Naprawdę, jeszcze raz współczujemy wam tej sytuacji. No cóż, mimo wszystko, Wesołych Świąt. Pa, Wiesiu.

Głos Wiesi : Pa, kochana, pa.

Matka : Nasi goście mieli wypadek. Samochód uszkodzony. Wiesia i Stasiu wracają do siebie, a Tadziu jedzie do nas pociągiem, podobno ma jakąś sprawę.

Agata : (weszła przed chwilą z kuchni) Wypadek mieli? Co z nimi?

Matka : Z nimi w porządku, tylko (naśladując nieco głos Wiesi) „samochód cały zepsuty”

Ojciec : (machając ręką) To się naprawi. A to pecha mają, żeby takie coś w samą Wigilię…

Matka : No cóż. Najważniejsze, że z nimi wszystko w porządku.

Do Agaty : Idź, powiedz Tomkowi, że Tadziu sam przyjedzie i że zaraz tu będzie. Agata wychodzi do kuchni.

Ojciec : ( z przesadnym zmartwieniem, aby odwrócić uwagę od przerwanego momentu spowiedzi) no wiesz co, taki wypadek w samą Wigilię, Nie chciałbym, żeby nas …

Matka : (wchodząc mu w słowo) Mieciu, najważniejsze, że nic im się nie stało. A wracając do tematu spowiedzi … W kuchni wszystko prawie gotowe, Agatka dopilnuje reszty idziemy?

Ojciec : ( po chwili zastanowienia ) Poszedłbym nawet, ale z czego mam się księdzu spowiadac? Nikogo żem nie zabił, nic nie ukradł, krzywda się nikomu w domu nie dzieje…

Wzrusza ramionami; zapytanie i zdziwienie w glosie.

Matka : No więc, jak chcesz. Wrócę niedługo. Pa. Ubiera się i wychodzi.

Ojciec : Pa, pa. Siada w fotelu i wzdycha. Co za dzień … ( zaczyna przeglądac gazety)

Tomek : To ja skoczę na cmentarz, do dziadków. Ubiera się i wychodzi.

Ojciec odwraca się tylko w jego stronę i jakby w zamyśleniu potwierdzająco kiwa głową.

AKT III

Narrator: Wyjaśniło się - są wśród nich chrześcijanie. Dzieci, chcąc lepiej przeżyć święta, przyjęły sakrament pokuty i pojednania, ich mama uczyniła to samo, choć nieco później, tylko ojciec wciąż pozostaje „neutralny”. Podoba mi się postawa tych dzieci. Zauważyliście, że one poszły do spowiedzi wcześniej od rodziców? Nie czekały ani na ich przykład, ani na słowa zachęty do nakazu. Chyba są w takim wieku, w którym zaczynają, powoli sami brać odpowiedzialność za kształt swojego życia religijnego i swojej wiary. To budujący przykład, wart, tego, aby go naśladować.

Problem jedynie w tym, że abym był za coś rzetelnie odpowiedzialny, to musi być to dla mnie naprawdę ważne. I w tym miejscu rodzi się pytanie? Po co ta cała otoczka religijna Świąt : sakramenty, modlitwa, czytanie Ewangelii o Bożym Narodzeniu przed kolacją wigilijną, dzielenie się opłatkiem, śpiew kolęd, pasterka, odwiedziny księdza w domu - dlaczego to wszystko ma być naprawdę ważne? Jeśli ktoś z was zdążył już zadać sobie to pytanie, to serdecznie gratuluję! To chrześcijanin, który uczciwie poszukuje fundamentów i uzasadnienia dla swojej wiary. Wiadomo, życie religijne to nie matematyka, tutaj wszystkiego nie da się udowodnić, czy uzasadnić, ale jeśli całkowicie zwolnisz się z poszukiwania tych uzasadnień, pewnego dnia odczujesz, że twoje pozaszkolne lub pozazawodowe życie to tylko zakupy, sprzątnie, gotowanie albo wygodny fotel, telewizja, piwko. Czy to jest szczyt twoich marzeń?

Pani Krysi i pana Miecia już raczej nie zmienimy, ale młodzież wciąż ma szansę. Wystarczy odrobina woli i ambicji, nie tylko naukowych i zawodowych, ale także tych w życiu osobistym i rodzinnym.

Agata : (podchodzi do ojca i siada obok niego) Tato, ty to masz zdrowie do czytania, ja to nie umiałabym tyle czytać.

Ojciec : (pouczająco) No córeczko, trzeba się rozwijać, trzeba być na bieżąco, życie nie stoi w miejscu.

Agata : też się rozwijam, czytam fajne czasopisma. Są tu bardzo ciekawe artykuły, takie życiowe i dużo zdjęć. (unosi do góry jakiś kolorowy młodzieżowy tygodnik)

Ojciec : Dziecko, co ty możesz wiedzieć o życiu? Jak będziesz w moim wieku, to dopiero Ci się oczy otworzą.

Agata : No … (czytają przez chwilę w ciszy)

Ojciec: ( z gniewem) No, co za dureń jeden z drugim. Wyobraź sobie, jeden poseł z drugim wysypali zboże z wagonów na ziemię, całe zboże, prosto do śniegu albo błota!

Agata : A posłuchaj tego. Jedna dziewczyna ma numer telefonu od chłopaka, który jej się podoba, on jest od niej 3 lata starszy. Wysyła mu takie miłe SMS- y nawet kilka razy dziennie. Ale on jej odpisał, że nie życzy sobie takich SMS- ów. Co ona ma teraz zrobić?

Ojciec : Dziecko, co ty za głupoty czytasz? Zajęłabyś się lepiej czymś konkretnym. Do stołu lepiej ponakrywaj.

Agata : Ale tato, to nie są głupoty. No pomyśl sam, co ona ma teraz zrobić? Chyba nie będzie go przepraszać … ?

Z wyraźnym zapytaniem w głosie czyta i przewraca następną stronę; ojciec kiwa głową

Jednak będzie … czyta dalej ; dzwonek do drzwi.

Agata : Tomek kluczy nie wziął. Idzie otworzyć.

Tadziu : ( grzecznie i oficjalnie ) Dobry wieczór!

Agata : ( z uśmiechem i radością) Czesc ! (nieco poważniej) słyszałam o waszym wypadku, smutne wydarzenie.

Tadziu : Podobnie jak wszystko na świecie, tak i ten incydent ma swoje dobre i złe strony. (wchodzi dalej, zwraca się do ojca ) Dzień dobry wszystkim!

Ojciec : Dobry wieczór, Tadziu. Jak tam podróż?

Tadziu : Dziękuje, całkiem dobrze. Miałem miejsce siedzące i ciekawe towarzystwo w przedziale. Proszę sobie wyobrazić - niesamowita historia! (opowiada z pasją) Naprzeciwko mnie siedziała zakochana para, niemal bez przerwy obsypywali się ( z nutką ironii) wyrazami czułości, a obok mnie siedział starszy pan, ubrany tak ciemnawo, szarawo. I w pewnym momencie on wyjął różaniec i zaczął się modlić. ( dalej z nutką sensacji i tajemnicy ) wtedy się zaczęło. Dziewczynie z przeciwka zrobiło się chyba głupio, że tak się obściskują i zapytała :

- Przepraszam, czy Pan jest księdzem?

- A on na to : „Nie dlaczego Pani pyta? Czyżby świecki człowiek nie mógł się pomodlić? „

- A oni do niego : „Pan wierzy w te głupoty? „

- A on: „ Dlaczego głupoty? Jestem wierzący i chcę się modlić”.

A oni: „ Panie, te czasy już minęły, teraz to już niemodne. Teraz trzeba zdobywać wykształcenie i robić karierę. My oboje studiujemy, na V roku na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, potem chcemy otworzyć kancelarię prawniczą, żeby - wie pan - pomagać ludziom i zarabiać pieniądze”

- A on na to : „ Piękne plany, też kiedyś chciałem otworzyć własną firmę, ale ostatecznie podjąłem inną pracę”.

- Oni : „ No cóż, może zabrakło odrobiny silnej woli, może wykształcenia” - Tak z ironią w głosie to mówił, a ten starszy gość spokojnie i skromnie przyznał mu rację i powiedział :

- Chyba tak, ale w sumie teraz, 4 lata przed emeryturą, czuję się zawodowo spełniony i wie Pan co? Uważam, że jestem szczęśliwym człowiekiem.

- A oni : „ No tak, podobno religia pomaga, zwłaszcza ludziom starszym, w leczeniu niespełnionych ambicji, kompleksów i innych trudności” - Tu rzucił bezczelne spojrzenie na różaniec.

A on spokojnie na to : „ O nie, drogi panie, religia to nie terapia psychologiczna dla ubogich, to coś głębszego, to więź człowieka z Bogiem.”

- Młody na to : „ Daj pan spokój z tą religią, teraz liczy się wykształcenie, kariera. Czym się pan właściwie zajmuję? „

- On mu na to: „ wie pan, długo by mówic, dam Panu służbową wizytówkę, Pan jest inteligentny, młody człowiek, to się Pan domyśli, czym się zajmuję. O proszę” I wręcza mu mały prostokątny czarno - biały kartonik.

I teraz największa sensacja! Gdybyście widzieli jego minę! Przeczytał, otworzył usta, pokazał swojej dziewczynie - ta się dość wyraźnie zarumieniła. Wreszcie przeliterował napisy : „ Profesor, doktor habilitowany, Jerzy Panicz, Dziekan Wydziału Nauk Humanistycznych, Uniwersytet Wrocławski” I od tego momentu w przedziale nastała cisza. Profesor modlił się, a młodzi siedzieli bez słów i gestów. Niesamowita historia.

Agata : Ale czad, to się studentom musiało łysawo zrobić.

Tadziu : Najlepsze były ich miny, kiedy przeczytali wizytówkę. Ach, gdybyście mogli je zobaczyć!

Ojciec: No ciekawe, ale powiedz lepiej, co to za wypadek mieliście, bo się tu rozgadałeś, a tam podobno wielkie nieszczęście, mama dzwoniła.

Tadziu : Ja wiem, czy nieszczęście? Nikomu nic się nie stało, nie licząc tego biednego zwierzęcia. Coś tam się wgniotło z przodu samochodu, chyba spojler, czy błotnik.

Ojciec : Musiało się porządnie wgnieść, skoro nie dało się dalej jechać?

Tadziu : (ze zniecierpliwieniem) : Oj stryjku, nie wiem, coś tam się wgniotło, zablokowało się jedno koło, ale podobno da się to naprawić. Gdzie ciocia i Tomek?

Agata : Zaraz wrócą, mama poszła do spowiedzi, a Tomek na cmentarz - do dziadków.

Tadziu : No pięknie! ( wyjmuję z plecaka notatnik i jakieś kartki) No proszę, u was mi się uda.

Agata : Co się uda?

Tadziu : Właśnie. Chciałem zaczekać aż będą wszyscy, ale przecież mogę was wtajemniczyć, Posłuchajcie! Do 16 stycznia muszę oddać na uczelni pracę zaliczeniową z socjologii. W tym celu muszę przeprowadzić ankietę w co najmniej kilkunastu rodzinach. Temat pracy to : „ Boże Narodzenie we współczesnej rodzinie” Mam tu listę pytań ( pokazuje kartki ), na które chciałbym, abyście odpowiedzieli, jeśli się zgodzicie oczywiście.

Ojciec : Tadek, są święta, dałbyś ludziom odpocząć, a nie jakieś testy tu chcesz robić.

Tadziu : Stryjku, udział w ankiecie jest dobrowolny, możesz odmówić. Ale mama mówiła, że uprzedzi was telefonicznie, że będę miał prośbę.

Ojciec : Chyba coś tam mówiła.

Agata : ( do Tadzia ) Daj mi jedną. Trudne pytania?

Tadziu : No coś ty? Wystarczy trochę czasu i dobrej woli. Masz ( i dodaje ironicznie) zrób sobie test.

Agata: ( z ironicznym grymasem ) Tego akurat nie muszę, wiesz?!

Tadziu : ( z uśmiechem) No, ja myślę! Ale widzę, że ten akurat chcesz … Dzięki z góry!

Zwraca się do ojca. To jak stryjku, rzucisz okiem?

Ojciec : No daj, zobaczymy.

Dzwonek do drzwi.

Agata : To pewnie oni.

Sąsiad : Dobry wieczór! ( z gniewem) wołaj ojca!

Agata : Tato, sąsiad do Ciebie

Ojciec: idę. ( udaję się w stronę drzwi i tam rozmawiają; Agata wraca do Tadzia i oglądają jego ankiety, gestami i mimika komentują rozmowę ojca z sąsiadem, którą tylko słychać. Ooo cześć! Wesołych świąt ! co tam?

Sąsiad : ( z wielkim gniewem i agresją w głosie ) Cześć, na razie są średnio wesołe. Wyobraź sobie, jakiś cham, ściął mi choinkę przed domem! Tą małą, co na środku rosła. Widzisz, złodzieje nie pogardzą nawet takim czymś, mówię ci, jakie mam nerwy! Jakbym tak dostał tego gościa w swoje ręce, to bym mu chyba …

Ociec : Szkoda nerwów. Bandziorstwo jest dzisiaj straszne i tyle! Wiesz co, żeby w dzień Wigilii taki numer? Ludzie już naprawdę sumienia nie mają!

Sąsiad : Ale słuchaj! Ja tego złodzieja widziałem, rozumiesz? Widziałem na własne oczy! Podchodzę do okna, tak jakoś, chyba przeczucie, patrzę, a przez płot przeskakuje jeden młodzian. Pamiętam, że był w dresie i maił białe adidasy. Mówię ci, choinka już za płotem, a on myk, choinkę pod rękę i długa! Nie zdążyłem za nim. Chodzę teraz po znajomych i pytam, czy może nie widzieli gościa z ta choinka, bo mówię ci Mietek, takie mam nerwy, że …

Ojciec: ( bardzo zmieszany) Stary, słuchaj, nie ma rady, takie bandyctwo teraz, że mówię ci, strach się bac.

Sąsiad : Ale wyobraź sobie, Mietek, ten młodzian na pewno ściął ją, żeby na wódę sprzedać, za jakieś marne grosze! Mówię ci, tacy to sumienia nie mają. Gdyby jeszcze jakoś kulturalnie, z korzeniem ją wykopał, wiesz, z głową jakby to zrobił, to nie! Rozwalił pień siekierą jak jakiś niewidomy i całe starania człowieka poszły na marne. A najgorsze, powiem ci, jest to, że potem taki znajdzie sobie drugiego głupka, który mu to drzewko kupi! Widzi taki, że pień poharatany, gałązki pogięte i połamane, widzi rozumiesz, że to złodziej, patrzy na tę zakazaną mordę w dresie i kupuje. I zadowolony! Bohater, bo zakupy zrobił po korzystnej cenie! Zamiast uczciwie, legalnie na targu czy gdzieś, to bierze od takiego!

Ojciec : Bardzo zmieszany ) stary, normalnie kanał, mówię ci! Wiesz co, zaprosiłbym cie dalej, ale mamy gości i zaraz siadamy do stołu … Umówimy się po świętach, to pogadamy.

Sąsiad : Nie ma sprawy. Ja tylko tak, z pytaniem. Może widziałeś gdzieś gościa w dresie i w białych adidasach albo słyszałeś, że ktoś super korzystnie zakupy zrobił. Jakby co, to daj znać, bo wiesz, niby święta idą, ale nerwy mam, mówię ci, straszne.

Ojciec : Kupuję, jakby co, dam ci znać

Sąsiad : Dobra, na razie, trzymaj się, Wesołych …

Ojciec : Cześć, Wesołych …

Wraca na fotel bardzo zrezygnowany. Tadziu to zauważa.

Tadziu : Tak cie stryjku poruszyło? No cóż każdy ma jakieś zmartwienia. Weź na przykład nasz samochód po wypadku, to jest dopiero zmartwienie! Ale się nie poddajemy - trzeba życ dalej. Dodaje refleksyjnie. Fakt, na końcu tego życia zwykle się umiera, ale cóż taki nasz los.

Ojciec : ( ze zdenerwowaniem ) Tadek co ty gadasz?

Agata : Tadziu, tato ukradł choinkę! Ojciec pokazuje zdziwienie na twarzy

Ojciec : Nie ukradł, tylko uczciwie kupił!

Agata : Kupił kradzioną

Ojciec : ( ostatni raz sylabizuje ) tak jest, ku - pił

Tadziu : Obiektywnie rzecz biorąc, mamy tu do czynienia z paserstwem! ( rozlegają się trzy szybkie dzwonki do drzwi, wchodzą mama z Tomkiem; ojciec daje zdecydowanie znak, żeby nie kontynuować tego wątku, np. psst i czytelny gest )

Matka : Ooo, Tadziu, szybko przyjechałeś. W tym samym czasie Tomek przechodzi obok Tadzia beznamiętnie, prawie go nie zauważa, rzuca tylko niedbale.

Tomek : Cześć.

Tadziu : Dobry wieczór ciociu.

Matka : No, co tam się stało, taki pech, takie nieszczęście i to w Wigilię.

Ojciec : Ależ Krysiu, najważniejsze, że im się nic nie stało. Zobacz, Tadziu przywiózł sobie do nas zadanie domowe. Wstaje i pokazuje żonie swoją ankietę.

Tadziu : No właśnie. Mamusia chyba uprzedzała… Mogłaby ciocia spojrzeć i ewentualnie odpowiedzieć na pytania?

Matka : Oczywiście Tadziu, ale nie teraz. Teraz zapraszam wszystkich do stołu. Agatko, dopilnowałaś wszystkiego? Możemy zaczynać?

Agata : Tak mamo, w gościnnym stół nakryty, w kuchni wszystko gotowe, tylko podawać.

Matka : Zuch dziewczyna. ( całuje ją w czółko i przytula ) Zapraszamy więc do stołu. Pora zasiąść do wigilijnej kolacji.

Ojciec : Ano pora, czas najwyższy.

Tadziu : A potem wrócimy do ankiet?

Matka : Oczywiście, Tadziu. Potem będziemy mieć dużo czasu.

Ojciec, Matka i Tadzia wchodzą do gościnnego; Tomek daje znaki Agacie, żeby jeszcze została i kiedy już zostają sami, opowiada jej z pasją

Tomek : Wyobraź sobie zdobyłem 14 620 punktów i doszedłem aż do 7 komnaty, a zużyłem tylko 2 życia! Jestem nowym mistrzem. Jolka jest zachwycona! Wiesz, że jej rekord to tylko marne 8 tysięcy?

Agata : No jasne! Wiedziałam, że nie byłeś na cmentarzu!

Tomek : No coś ty, to był blef, inaczej by mnie nie wypuścili. Co ty na to 14 620!

Agata : No nieźle. A co ty na to? ( pokazuje mu ankietę Tadzia)

Tomek : Daj spokój, chłopak przesadza. Wymądrzać się tu przyjechał i tyle. No zobacz: ( cytuje pytanie z ankiety) Czy modlisz się regularnie, np. codziennie?” Modlitwa codziennie? ( odpowiada sobie ironicznie ) To już chyba fanatyzm religijny, nie? ( ostatnie słówko może być skierowane w stronę publiczności )

Agata : Tak myślisz? A wiesz, że ojciec kupił choinkę, którą ukradli sąsiadowi z przeciwka sprzed domu? Normalnie ścieli przed domem i sprzedali kilka ulic dalej. Ojciec jest załamany, nie chce, żeby mama się, dowiedziała.

Tomek : ( ze śmiechem ) Bajerujesz? Poważnie? Ale numer! Zdolny jest ten nasz tatuś, nie ma co.

Agata : ( z dumą) No, zdolny, a ja nie mniej od niego. Wyobraź sobie, że sama przyrządziłam i usmażyłam karpie na dzisiejszą kolację.

Tomek : ( ironicznie ) Niesamowite! Gdzie to zgłosić?

Agata : No wiesz, mógłbyś choć raz docenić moją pracę.

Tomek : Bardzo chętnie docenię ( odchodzi od niej na „ bezpieczną odległość” ) ale lepiej poczekam, aż ktoś ich najpierw skosztuje ( wybiegają do „ gościnnego” )

AKT V

Narrator : Potem była wigilijna kolacja. Przed jedzeniem pomodlili się i podzielili opłatkiem, ale Ewangelii o Bożym Narodzeniu nie czytali, bo najpierw nie mogli znaleźć Biblii ( Tadziu to nawet posprzeczał się ze stryjkiem, czy Biblia i Pismo Święte to jest to samo, bo Pan Mieciu stwierdził, że nie) ale kiedy już znaleźli Biblię i odpowiedni fragment, ojciec zarządził, że skoro zupa nalana, to nie można już czytać, bo wszystko wystygnie.

Ciekawe były też niektóre prezenty pod choinką, może dlatego, że w tym roku zajmował się nimi osobiście ojciec. On sam dostał butelkę wódki, a jego żona - cóż za zbieg okoliczności - słoik kiszonych ogórków. Najsmutniejsi jednak byli Tomek z Agatą, zamiast obiecanego komputera, dostali kalkulator, przy czym ojciec bardzo autorytatywnie tłumaczył, że to jest właśnie obiecany komputer. Chyba w odwecie za to naciągane tłumaczenie ojca, Tomek opowiedział mamie o najbardziej prawdopodobnym pochodzeniu ich tegorocznej choinki. Wprawiło to ojca w poważny dyskomfort, ale zaleczył go odpowiednio po kolacji. Nawet był potem chętny do śpiewania kolęd. A późnym wieczorem, niektórzy wybrali się na pasterkę. W międzyczasie Tadziu zmusił domowników do wypełnienia ankiety. Tadziu ma jeszcze do was gorącą prośbę - chce abyście również i wy pomogli mu i odpowiedzieli na pytania. Za chwilę stanie tutaj przy wyjściu i będzie rozdawał swoje ankiety, zabierzcie je, proszę. To będzie nieoceniona pomoc. Nie wiem, na ile ta opowieść przyczyniła się do sformułowania odpowiedzi na postawione na początku pytania : Czy w tych dniach Bóg naprawdę znów się rodzi? Jeśli tak, to jak? Gdzie? Kiedy? Czy to tylko ogólnoświatowa doroczna akademia, którą ma upamiętnić wydarzenie sprzed dwóch tysięcy lat? Wiem, że odpowiedzi każdy musi udzielić sobie sam. Jeśli w tych dniach nie zabraknie chwili refleksji o narodzinach Boga, a w twoim sercu nie zabraknie uczucia radości i chęci bycia lepszym, jeśli wykorzystasz te dni nie tylko do odpoczynku, ale także w celu rzeczywistego odnowienia i umocnienia swoich więzi rodzinnych, a także więzi z Bogiem w sakramentach i modlitwie, to bądź pewny, że w tych dniach On naprawdę znów się rodzi! Jak? Niewidzialnie. Gdzie? W twoim sercu. Kiedy? Kiedy tylko zaprosisz Go do swojego życia. Jesteś dzisiaj Tomkiem lub Agatą, wszystko przed tobą, powodzenia! I pamiętaj, Jezus nadaremnie urodziłby się kiedyś w betlejemskim żłobie, gdybyś ty nie pozwolił mu dziś, na nowo narodzić się w Tobie!

Poniższą ankietę Tadziu ( przy pomocy innych aktorów ) może rozdać uczestnikom przedstawienia przy wychodzeniu z sali. Może też ją zmodyfikować, aby trafiła do odpowiednich odbiorców lub całkowicie pominąć, korygując wówczas odpowiednio ostatni test Narratora.

Ankieta na temat

„ BOŻE NARODZENIE WE WSPÓŁCZESNEJ RODZINIE „

UDZIAŁ - DOBROWOLNY; ANONIMOWOŚC - PEŁNA; PRZEZNACZENIE - NA WŁASNY UŻYTEK

Czym są dla Ciebie święta Bożego Narodzenia?

  1. Bardzo potrzebnymi feriami lub urlopem przed sylwestrem.

  2. To kilka dni, w których robimy sobie miłe niespodzianki.

  3. To dni, w których jestem szczególnie radosnym człowiekiem, czuję, że chce być coraz lepszym; przystępuje także do sakramentów.

Czy te dni posiadają w Twoim życiu jakiś akcent religijny?

  1. Nie, ale dużo czasu spędzam przy komputerze, dzięki czemu też się rozwijam.

  2. Nie, ale oglądam dużo telewizji i czasem posłucham kolęd w dobrym wykonaniu.

  3. Tak, staram się nie zaniedbywać modlitwy, dużo czytam - w tych dniach szczególnie Pismo Święte - oraz cieszę się na możliwość porozmawiania osobiście z księdzem podczas kolędy.

Czy uczestniczysz w tych dniach w liturgii?

  1. Nie uczestniczę, bo w tych dniach należy przede wszystkim wypocząć.

  2. Uczestniczę lub nie - zależy od okoliczności ( pogoda, nastrój, godzina)

  3. Uczestniczę, zwłaszcza w pasterce, bo uważam, że są sytuacje, kiedy trzeba pokazać swoją wiarę na zewnątrz - Boże Narodzenie to z pewnością jedna z tych sytuacji.

Czy w tych dniach starasz się spędzać więcej, niż zwykle, czasu z rodziną?

  1. Niekoniecznie, u nas chodzi głownie o to, aby się dobrze wyspać i wypocząć.

  2. Wolałbym wyskoczyć na parę dni z kumplami, ale rodzice mi nie pozwalają.

  3. Staram się nadrobić - stracony w codziennej gonitwie - czas i więcej niż zwykle poświęcić na przebywanie, rozmowy, a nawet spacery w gronie najbliższej rodziny.

Czy starasz się, aby w Twojej rodzinie Święta były czasem radości i spokoju?

  1. Nie zmuszam się do jakiś dziwnych zachowań, w każdej sytuacji jestem sobą

  2. To rodzicom powinno zależeć na dobrej atmosferze, niech oni się martwią.

  3. Robię wszystko, co w mojej mocy, aby przeprosić za niestosowne zachowania czy postawy w ostatnim czasie, zwłaszcza za te, które były dla moich najbliższych naprawdę przykre.

Jak wyobrażasz sobie Boże Narodzenie w Twojej własnej rodzinie, którą kiedyś założysz?

  1. Na razie o tym nie myślę, to bardzo odległa przyszłość.

  2. Każdy robi to, na co ma ochotę, zero zmuszania kogokolwiek do czegokolwiek.

  3. Dołożę wielkich starań, aby te dni upływały w szczególnej atmosferze, nie zabraknie najważniejszych elementów tych Świąt : dobroci i życzliwości, modlitwy i sakramentów, czasu i serca dla najbliższych; to będzie prawdziwe Boże Narodzenie.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wigilia'04, KATECHEZA, # Jasełka
Wigilia'06, KATECHEZA, # Jasełka
Maleńka Miłość (2), KATECHEZA, Jasełka(1)
JASEŁKA 2009 - scenariusz, KATECHEZA, # Jasełka
Jasełka, KATECHEZA, # Jasełka
Baśniowe jasełka, KATECHEZA, Jasełka(1)
SCENARIUSZ spotkania przy choince, KATECHEZA, # Jasełka
Misterium Bożonarodzeniowe, KATECHEZA, Jasełka(1)
ŚWIĄTECZNA ULICA, KATECHEZA, Jasełka(1)
Jaselka 2001, KATECHEZA, Jasełka(1)
Jasełka(1), KATECHEZA, # Jasełka
Trzej Mędrcy i chłopiec, KATECHEZA, Jasełka(1)
POWITAJMY MALEŃKIEGO, KATECHEZA, Jasełka(1)
jasełka 1, KATECHEZA, # Jasełka

więcej podobnych podstron