8418


JASEŁKA

AKT I

Osoby: Lucyfer, Wieść.

(Lucyfer przechadza się po scenie, na środku stoi tron).

LUCYFER

O, jak pięknie, jak wspaniale rządzić na tym pięknym świecie i spoglądać jak gorąco hołd mi składa ludzkie plemię. Mym królestwem otchłań piekła, pełna bólu i tęsknoty. - Moim prawem - gniew i zemsta, celem - dusze zatraconych. Jeśli ktoś mi wejdzie w drogę, nie chciałbym być w jego skórze. Wnet przekona się, co znaczy ze mną żyć i mi służyć. Jam najwyższy …

(Lucyfer nie kończy, gdyż ukazuje się jasność, z trwogą mówi dalej).

LUCYFER

Ale co to, co się dzieje? Czy pode mną tron się chwieje?!

(Siada szybko na tronie i kurczowo się go trzyma. Wchodzi Wieść).

LUCYFER

Któż ty jesteś? Czego chcesz?

WIEŚĆ

Jestem wieścią wszechświata, opowiadam nowinę. Bóg się rodzi w Betlejem, z świętej Matki - Dziewicy. Pomknę teraz na ziemię, wszystko zbudzę nowiną, wszystko złączę do chóru, aby brzmiało radośnie: GLORIA IN EXELSIS DEO! (Wychodzi).

LUCYFER

Tylko ja się nie złączę! Nie zaśpiewam: GLORIA …! Bóg się rodzi - obietnica się wypełnia, którą Stwórca wyrzekł w raju. Lecz, czy Stwórca może przyjąć postać sługi? Pan przychodzi wraz z miłością, którą chce zapalić świat. Na to nigdy nie pozwolę! I zatrwożę wszystkich ludzi tak, że nikt nie powie: Hosanna, Bogu, co z nieba przychodzi.

AKT II

Osoby: Jasiek, Maciek, Wojtek, Szymek, Józek, Bartosz, Kuba, Lucyfer, Michał.

(Jasna noc. Pole. W środku sceny ognisko, pień lub kamień. Po podniesieniu kurtyny, słychać za sceną kolędę. Powoli wchodzi Jasiek).

JASIEK

Jakże dzisiejsza nocka przemiła, wszędzie cichutko, wsystko zasnęło, tylko gwiazdecki w górze mrugają. Zaśpiewam wam i zagram na mojej fujarce. W cichutkiej nocy głos jej na pewno do was doleci. (Cichutko gra).

(Wchodzi Maciek i reszta pasterzy).

MACIEK - Kto tu gra?

WOJTEK - A juści nasz świdrygał - Jasiek!

SZYMEK - Jak widzę - toś nutami, jak tym descem nasiąkł!

JASIEK - Cóz robić, kiedy Pan Bóg ze mnie zrobił wesołka.

MACIEK

A wies ze ty, gdzie teraz chudoba się pasie? Zobacys - wkrótce będzies w wielkim ambarasie! Ty nigdy nie pilnujes jak należy bydła!

JASIEK

Bodaj ze ci jadacka za te gdyry zbzydła! Myślis, że jak juz grom, ni mom w sercu łowiec?

SZYMEK

Dobze juz, dobze, dajcie chłopy spokój. Nie cas teraz na swary i kłótnie. O, patzcie, ktoś zbliża się ku nam dobitnie!

LUCYRER

Łaskawi ludzie, jestem w podróży. Noc już zapadła, a jam zmęczony. Śmiem o gościnę prosić was grzecznie.

WOJTEK

Skoroście panie drogą umęceni, to pójdźcie racej tam, do zagrody. W zagrodzie damy dobre posłanie i pokrzepienie, jakie dla gościa podać się godzi. Tu scere pole.

LUCYFER

Dzięki ci szczerze pasterzu złoty. Zapewne dobrze przy was odpocznę.

ZEK

Jezeli wolno, to chciałbym spytać, dokąd dążycie tak późną porą?

LUCYFER - Jestem wygnańcem …

PASTERZE - On jest wygnańcem …? (Zaciekawieni zbliżają się do niego).

LUCYFER

Już miałem zasiąść na złotym tronie, tylko zdradziecko na mnie napadli, tron mi wydarli, wygnali z kraju …

SZYMEK

Usiądźcie prosę, boście dostojni. My zaś pasterze prości, ubodzy, ale nie zdrajcy.

LUCYFER

O, gdybym takich jak ty pasterzu, skupił przy sobie tysiąc tysięcy …

JASIEK

Toście na pewno nas nawiedzili gwoli werbunku, by tron odzyskać?

LUCYFER

Wszystkich z radością na żołd swój wezmę, dam ile chcecie, bo u mnie dużo dolarów w złocie. (Z kieszeni wyjmuje garść złotych dolarów i bawi się nimi).

PASTERZE - Rety, o rety! Złote dolary! (Podchodzą do niego i przypatrują się dolarom).

WOJTEK

Wybaccie panie naszej prostocie, że z wami mówim jakobyście jakbyście nami trzodę pasali.

LUCYFER

Bardzo rad jestem z waszej prostoty, śmiałej a szczerej. Jeżeli będziecie radzi mnie gościć przez kilka dni, za dnia zobaczę wasze owieczki. Może co kupię … złotem zapłacę!

WOJTEK - Radzi wam będziem. Cy coś spzedamy …

SZYMEK - Dobze by było! Złotem zapłaci. Wzystko mu spsedać.

WOJTEK

Dostojny panie, o nasej tsodzie Bartos rozstsyga. Lec on w zagrodzie. W dzień się ułozył.

(pianie koguta).

WOJTEK - Hejze chłopy, w skocne pary, niech się dusa rozweseli!

LUCYFER - Nuże grajki, grać wesoło! A od ucha!

(Taniec. Lucyfer zachęca do tańca).

LUCYFER - Macie grajki za zmęczenie! (Daje dolary). Dalej grajcie!

SZYMEK - Ano, chłopy, wola Pana, by tańcować az do rana. (Taniec - pianie koguta).

MACIEK

Dość tego na dzisiaj! Kury pieją! Na spocynek wsystkim pora. Janek dzisiaj w nocy cuwa.

(Pasterze układają się do snu. Janek wychodzi. Wojtek podchodzi do Lucyfera).

WOJTEK - Jeśli łaska, to sukmanę wam rozścielem.

LUCYFER - O, nie trzeba. (Wychodząc). Ja gdzieś z boku spocznę sobie.

(Pasterze zasypiają. Po chwili wchodzi Lucyfer i sprawdza czy pasterze śpią).

LUCYFER

Już pisnęli. (Usuwa się od nich). Ha przeklęci! Śpijcie! Śpijcie! Byście okiem nie ujrzeli, ani uchem nie słyszeli, ani sercem nie odczuli, jak na ziemię Słowo Boga przyjdzie z Matki - Dziewicy! Nie na darmo ich wodziłem w skocznym tańca korowodzie. Teraz będą spać kamieniem i tak prześpią noc dzisiejszą, w której Bóg na świat przychodzi. Potem targi o bydlątka, a przy targach wszystkich chwycę. Już widziałem w oczach błysk, gdym im złoto pokazywał. A znów człowiek przy chciwości duszę sprzeda, boga sprzeda.

(W głębi sceny zjawia się Michał z mieczem).

MICHAŁ - Lucyfer!

LUCYFER - (trwożnie) Ktoś mnie woła po imieniu …

MICHAŁ - Lucyfer!

LUCYFER - Głos mi znany, choć nie z ziemi. (Zwraca się do Michała):

Któż ty jesteś, co na mieczu ręką wsparty patrzysz groźnie?

MICHAŁ

Zapomniałeś, kto się z tobą w walce zmierzył oko w oko, gdyś w niebiosach dumnie powstał przeciw Stwórcy?

LUCYFER - Pamiętam dobrze, panie jasnolicy, jednak przed tobą czoła nie pochylę.

MICHAŁ

Kłamstwem uwiodłeś rodziców ludzkości, kłamstwem uwiodłeś jego pokolenie - lecz Sowo Boże, zrodzone na ziemi, odkupi ludzi własną krwią na krzyżu, uczyni dziećmi swego Ojca w niebie. A ci pasterze, co tu śpią spokojnie, pierwsi przybędą z pokłonem do Pana.

LUCYFER

O mój panie jasnolicy, nigdy na to nie pozwolę, żeby mieli Chrystusowi złożyć hołd!

MICHAŁ

Ponad tobą Pan jest w niebie, który wsławi Syna swego, da Mu imię ponad wszelkie imię. Z woli Jego tu przychodzę, by pasterzy zaprowadzić do Chrystusa w Betlejemie. W imię Pana najwyższego odejdź stąd!

LUCYFER - W imię Stwórcy odejść każe … (wychodzi).

MICHAŁ

(Wyciąga rękę nad pasterzami). Bądźcie pasterze błogosławieni, że w swoich sercach nie znacie zdrady. Zbliża się chwili święta, radosna, że Zbawcę swego w żłobie ujrzycie.

(Michał wychodzi za scenę. Słychać fujarkę wchodzącego Jaśka).

JASIEK

Jesce ja nie bacę, zeby moje ocy, oglądały kiedy takie ślicne nocki jak dzisiejsa nocka. Nie wiem co się dzieje, jasne gwiazdy świecą - o północku dnieje …

(Od gwiazdy Bożego Narodzenia rozlewa się po niebie złocista łuna. Na obłokach ukazują się aniołowie).

JASIEK

(Przerażony) Ola Boga! Słońce świeci! Jakieś wojsko z nieba leci! Zdaje mi się, że śpiewają. Ogniem ziemię zapalają.

Gwałtu! Gwałtu pastuszkowie. Słyszcie, słyszcie, co wam powiem: ogień się błyska, a droga śliska. Uciekać!

Strachy! Strachy nad strachami! Jasność bije promieniami! O, tam dokoła! Już koniec świata. Źle z nami!

ANIOŁEK

Nie bój się, nie bój Jaśku pastuszku. Jakeś ty, takom ja u Boga służką. Zwiastuję wesołe lata, że się wam Zbawiciel świata w Betlejem narodził, tak sławnym mieście, więc Jego czym prędzej przywitać bieżcie!

(Jasiek na pół przytomny dopada pasterzy i najbliższego z nich budzi).

JASIEK - Wojciechu!

WOJTEK - (Zaspany) A cego?

JASIEK - Wstawaj!

WOJTEK - Co złego?

JASIEK - Nie złeć to, ino wdzięcne głosy …

WOJTEK - (Przewraca się na drugi bok) To wyskoc!

JASIEK - O, wierz mi - w ogniu całe niebiosy!

WOJTEK - Ogrzej się!

JASIEK - Żart na stronę!

WOJTEK - Czy prawda?

JASIEK - Widzis łonę?

WOJTEK

(Zrywa się) A to co?! Daj mi sukmanę to w skok wstanę … Niech oko zobacy co to znacy. O niescęśliwa ta godzina! Smutnać to będzie jakaś nowina.

JASIEK

(Daje sukmanę) Na! Ino wstań chyzo - nie bredź wiele, wnet będzies miał nie smutek, lec wesele!

WOJTEK - (Rozgląda się powoli) A kędys tał łuna, co tak o niej bredzis?

JASIEK

Laboga, cyś ślepy, cy jesce nie widzis? Przetsyj jeno ocy, poźryj w prawą stronę, nad samym Betlejem widać wielką łonę.

WOJTEK

Oj, prawda - juz widzę, ale to nie zarty! Tyś mi prawdę mówił, ja byłem uparty. Mój Jaśku, mój ślicny, cóz my ucyniwa?

JASIEK - Ja myślę - najlepiej drugich pobudziwa.

WOJTEK z JAŚKIEM

(Na przemian) Bartek, Symek, Maciek, Józek, Kuba! Gwałtu, wstańcie prędko, bo nad nami zguba. Jak porznięci tęgo śpicie. My tu wzescymy, a wy nie słysycie?!

SZYMEK - A cegóz wzescyta?

JÓZEK - Cóz się złego stało?

MACIEK - Pewnie nasą tsodę niescęście spotkało?

KUBA - Albo wam się co śni, albo dusi zmora.

WOJTEK

Tak ci ja tez mówił, jak mnie Jasiek budził. Wstać mi się nie chciało, ledwie mnie docucił. Myślałem, ze przez sen, ten nocny maruda wzescy i opowiada jakieś nowe cuda.

JASIEK

Wstawajcie bracia, a wsystko ujzycie: dziwy niesłychane, co im nie wierzycie. Jakby ciężkim młotem, serce we mnie bije … Moze z nas juz zaden jutra nie dozyje.

MACIEK

Gwałtu! Niebo gore, ziemia się zapala, widno, na świat cały niescęście się zwala. Uciekajmy rychło, nie ma na co cekać. Dyć lepiej za wcasu niz późno uciekać!

(Biegną, ukazują się Anioły. Za sceną słychać melodię kolędy: „Gdy się Chrystus rodzi).

ANIOŁ

GLORIA! GLORIA! GLORIA IN EXCELSIS DEO! Idźcie do Betlejem, gdzie Dziecię zrodzone, w pieluszki spowite, w żłobie położone. Oddajcie Mu pokłon Boski. On osłodzi wasze troski. GLORIA! GLORIA! GLORIA IN EXCELSIS DEO!

(Anioł odchodzi. Pasterze przerażeni. Wchodzi Lucyfer).

JASIEK - (Do Lucyfera) Dziwy panie dziś się dzieją!

LUCYFER - Nic takiego nie spostrzegłem!

SZYMEK - Wielka jasność nad Betlejem zaświeciła!

LUCYFER - Pewnie pożar w tamtej stronie.

SZYMEK - Ależ gdzież tam, jasny panie! Całe niebo rozgozało! Pozar nigdy tam nie płonie!

ZEK - A do tego Aniołowie ze śpiewem do nas psysli!

LUCYFER - Aniołowie? Może wam się tylko śniło? Śliczne, śliczne sny żeście mieli!

WOJTEK

Śniło, śniło! Jesce cego! Ja nie we śnie, lec na jawie ową jasność zobaczyłem. Oni równiez juz nie spali, gdy Anieli do nas psysli. Ej, mój panie, mnie się widzi, ze wy innej niz my wiary!

LUCYFER

Wcale, wcale nie obstaję! Różne dziwy są na świecie. Może prawda, co mówicie. Lecz i złuda mogła być. Więc najlepiej uczynicie, gdy będziecie dalej śnić o Aniołkach …

SZYMEK

Być nie moze! Tam w Betlejem Dziecię z nieba na nas ceka! Taka gadka, jako twoja - jasny panie - to pokusa! Dalej bracia, do Betlejem!

PASTERZE - W drogę, w drogę!

LUCYFER

Ja innego jestem zdania. Gdy naprawdę tam w Betlejem zaszły dzisiaj jakieś dziwy, to wieść o nich w całym kraju głośna będzie. Więc kapłani rzecz zbadają. Gdy się cała rzecz wyjaśni, będzie można iść z pokłonem. Więc wam radzę - zaczekajcie!

MACIEK - Dobrze radzi, zacekajmy!

JASIEK - Zła to rada, zaraz chodźmy! (Wchodzi stary Bartosz).

BARTOSZ

Pokój z wami, moje dziatki. Cóz takiego u was zasło, ze do zwady u was dosło?

JASIEK - Ach Bartosu! Jak to dobze zeście psysli!

BARTOSZ - Co się stało?

WOJTEK - Dziwna jasność zaświeciła nad Betlejem.

BARTOSZ - Co mówicie?

SZYMEK - I Anieli do nas psysli.

BARTOSZ - Anieli? Cego oni od was chcieli?

JÓZEK - Oznajmili, ze w Betlejem jakieś Dziecię się zrodziło.

BARTOSZ - Dziwy, dziwy powiadacie … !

WOJTEK

Lec się zgodzić nie możemy. Jedni zaraz iść by chcieli, by zobaczyć owo Dziecię. Drudzy znowu chcą zacekać, jak nam jasny pan doradza.

LUCYFER - Zdrowy rozum tak wskazuje!

JASIEK - Lec wy, panie, go nie macie!

LUCYFER - Tylko panku bez przygany!

SZYMEK

Wy Bartosu, co powiecie? Jak te śpiewy na niebiosach o Dziecinie, co się z Panny narodziło, wyjaśnicie?

MACIEK - Wyście starsy, wiele wiecie! Wytłumaczcie nam te dziwy.

BARTOSZ - Zaraz, zaraz moje dziatki, tylko usiąść mi pozwólcie.

(Siada na stołku. Wkoło niego skupiają się pasterze).

BARTOSZ

Z tego, coście mi mówili, z tego com w Biblii cytał, z tego co wiem od praojców - to tak sobie w sercu wazę, ze to pewnie Bóg Mesyjas, jesce w raju obiecany, na świat psysedł.

PASTERZE - Tak mówicie? …

BARTOSZ - Nie inaczej moi mili.

JASIEK - (Do Lucyfera) Cóz wy na to, jasny panie?

LUCYFER

Prawdę rzekli Bartosz stary, że Bóg przyrzekł Adamowi zesłać z nieba Zbawiciela. Ale błądzą, kiedy mówią, że w Betlejem, On się zjawi. Zbawca świata - wszak to, ludzie, Pan nad pany! Jakże może jako żebrak lub niewolnik, rodzić się w bydlęcej stajni? W Jeruzalem … Na Syjonie … tam dla Zbawcy miejsce godne!

BARTOSZ - Właśnie, właśnie, że w Betlejem, tak Micheasz Prorok mówił.

MACIEK

Słyszysz panie! Bartos nas nie w ciemię bity! Idźże sobie skądeś psysedł, a nas nie kuś.

BARTOSZ - (Wstaje) Moje dzieci, Panu z nieba trzeba złożyć złote dary.

LUCYFER - Bardzo słusznie, Panu z nieba trzeba złożyć złote dary.

BARTOSZ

Nas na złote nie stać, Panie, bo ubodzy z nas pasterze.

LUCYFER

Nie macie złota? Ja wam dostarczę. Owieczki kupię, złotem zapłacę. Czekajcie jeszcze.

WOJTEK

A ja myślę, że do Pana, co psychodzi ludzi zbawić, nie tseba złota nieść tylko serce czyste. Stąd ci radzę, idź gdzie indziej sukać scęścia! Dalej - w drogę!

BARTOSZ - A więc pójdźmy do Betlejem witać naszego Pana!

PASTERZE - Do Betlejem! (Wychodzą).

(Kolęda „Pójdźmy wszyscy”. Wchodzi Michał).

LUCYFER - Wracasz panie jasnolicy? Chcesz się chełpić, żeś ich uwiódł?

MICHAŁ - Kto nakłania ludzi prawdą, kto miłością ich pociąga - ten zwycięża nie uwodzi!

LUCYFER

Tędzy pójdą do szopy. Ha, nie puszczę ich i zobaczą wszyscy, że z wycieczki do szopeczki będziem mieli krotochwilę. (Chce odejść).

MICHAŁ - Wstrzymaj się! Ja za nimi pójdę. (Wychodzi).

LUCYFER - Wszyscy poszli do Chrystusa …

AKT III

Osoby: Lucyfer, Herod, Żołnierz, Rabbi, Kacper, Melchior, Baltazar, Herodowa, Śmierć

(Pałac Heroda. Lucyfer siedzi na tronie).

LUCYFER

Herod mój, Herod mnie słucha. To tron mój, ja tu panuję, ja tu rządzę. Co ja zechcę, to Herod zrobi. Ktoś idzie - Herod. (Lucyfer kryje się za tronem).

HEROD

Otom jest pan nad światem i mocarz nad mocarze. Przed moim majestatem wszystko pada na twarze. Miecza mego brzeszczotem podbiłem cudze ziemie; krwią, żelazem i złotem uciskam ludzkie plemię. Królów brałem w niewolę, obalałem ich trony. Kładłem sobie na czole zdarte z ich głów korony. Tysiąc wsi, tysiąc grodów obróciłem w perzynę. Sto podbitych narodów blednie, kiedy ja skinę. Mój nakaz światem włada i rządzę berłem krwawym. Zwyciężonemu biada, bo siła jest przed prawem. (Siada na tronie. Wchodzi żołnierz).

ŻOŁNIERZ - Herodzie. Cześć Tobie.

HEROD - Czasu nie mam.

ŻOŁNIERZ - Władco mój, wieść to spieszna.

HEROD - Dobra, mów.

ŻOŁNIERZ - Do twych bram przyszli jacyś królowie, potężni i możni.

HEROD - (Zrywa się z tronu) Z wojskiem!?

ZOŁNIERZ

Bez broni, nie groźni, tylko bogate na nich szaty. W twarzach dostojność i skupienie, ludziom rzucają wkrąg dukaty, a tłum radosny.

HEROD

Na stracenie każdego, który ma złoto, każdego wdeptać w błoto, kto w moim państwie chce być syty. (Po chwili).

Wprowadzić straże wszędy, żeby nie ukradł mi który z tych przybłędów tronu. Idź wołaj - nienawiść czuję i lęk czuję. (Wchodzą królowie).

HEROD - Kogo dom mój gości?

KACPER

Witaj królu Herodzie, nasz możny sąsiedzie. Słyszymy, jako w tym kraju nowina, że Maryja Panienka porodziła Syna. Od Boga pochodzi z rodziny królewskiej i ma być ogłoszony jako król żydowski.

HEROD

(Przerażony) Co mówisz, królu Kacprze? Czyżem dobrze słyszał jako ma być kto inny, co się królem pisał. Powiedzcież mi przecie skądże o tym wiecie, że się narodziło to królewskie Dziecię?

MELCHIOR

Anioł Pański nam się we śnie pokazał i do tej Dzieciny wędrować nam kazał. Więc żeśmy w drogę ruszyli, byśmy się Jemu pięknie pokłonili.

HEROD - A gdzież ten żydowski król jest narodzony? Powiedzcie, bym i ja oddał pokłony.

BALTAZAR

Królu Herodzie. My sami nie wiemy, jeno za promieniem gwiazdy wędrujemy. Dzisiaj gwiazda nie świeciła, więc nam droga się zgubiła.

HEROD

(Kaszle. Wchodzi żołnierz). Prędko wołaj tu Rabina, niech mi tu z księgami Proroków przyjdzie. Chcę wiedzieć, gdzie się ma narodzić ta Dziecina.

(Żołnierz wychodzi. Herod zwraca się do królów).

HEROD - to dziś wam ta gwiazda znikła?

MELCHIOR - Tak, dzisiaj.

(Wchodzi żołnierz).

ŻOŁNIERZ - Wasza wysokość. Wedle rozkazu, Rabbi z księgami nadchodzi.

(Żołnierz wychodzi. Wchodzi Rabbi).

RABBI - Sława ci królu, wodzu i panie.

HEROD

Mów, co wiesz o Mesjaszu mój kapłanie. O jakimś Zbawcy i Orędowniku. Tylko bądź wobec swego pana szczery. Nie zataj żadnej złej, ni dobrej wieści. Bo w tym tkwić będzie wątek tej powieści.

RABBI - Oto, co mówią księgi. Nastaw królu ucha. (Czyta).

Z Ducha się pocznie. Panna Maryja zrodzi Syna, z rodziny wybrana Dawida. Zbawicielem zwać Go będą ludy, kolebką będzie Mu kraina Judy. Ze wszech stron świata władcy hołd Mu złożą i w Nim uznają moc i mądrość Bożą. W Betlejem król się zrodzi żydowski, Zbawiciel świata, Emmanuel Boski!

(Zwraca się do króla).

Tak Prorocy spisali i pokoleniom w piśmie przekazali, królu! I nie masz takiej ludzkiej siły, by się w tych księgach słowa przemieniły! (Kłania się i wychodzi).

KACPER

A więc do Betlejem z nami pójdź Herodzie. Wielką Nowinę powitamy w zgodzie.

HEROD

Nie czas mi teraz. Gdy wracać będziecie, wstąpcie, rzeknijcie gdzie leży to Dziecię. I ja chcę Mu oddać pokłon. Dziś nie na to pora, bo głowa czegoś majaczy, więc chora.

BALTAZAR

Idziemy, a gdy znajdziemy, pójdziemy z powrotem, wtedy tu wstąpimy, powiemy ci o tym.

HEROD - Ach tak, dam wam zaraz króla!

LUCYFER - On cię zrzuci z tronu, zabij Go!

HEROD - Zabić Go? Tak, to dobre. Żołnierzu! (Wchodzi żołnierz).

HEROD

Mówią księgi, że Betlejem jest miejscem, kędy się ukrywa rywal. Wezwij oddział i wyrąb w pień niemowląt ciżbę. Niechaj płacze i Betlejem i Roma za to, że ukryły wroga mego tronu. A, że nie wiem, czy los podstępny w mym sercu nie schował zarodka przyszłych buntów, tedy niech się stanie. Również krwią mego dziecka niech zbroczy się posadzka komnat.

ŻOŁNIERZ - Stanie się jak każesz! (Składa ukłon i wychodzi).

HEROD - Poszedł. Wreszcie jestem sam.

(Głos zza sceny: nie zabijajcie, to moje dzieci; płacz).

HEROD - (Z przerażeniem), Co się dzieje? Jakiś szatan budzi znów poczwary?

(Na scenę wpada Herodowa).

HERODOWA

Podłości! Królu i cesarzu! Tyranie i morderco! Popatrz cóżeś rozkazał. Nie żyje mój synek - nie żyje! Przeklinam ciebie! Bóg przeklina, żeś wziął mnie, matce życie syna. Przeklinam płaczem i cierpieniem, na wieczne potępienie!!! (Odchodzi płacząc).

HEROD - O, zgrozo, zgrozo! Dziecię moje! Blado mi w oczach. Czy mi się śni?

(Herod zdławionym głosem płacze). Weźcie te widma, weźcie te upiory …

Hej, służba - nie ma nikogo. Wszyscy mnie opuścili.

ŚMIERĆ

Ale ja cię nie opuściłam. Ja zawsze przy tobie. Za twoje niegodziwe słowa, ścięta będzie twoja głowa.

HEROD

A śmiałabyś się porwać na króla możnego, co ma wielki majestat wedle boku swego? Jako księżyc możniejszy między gwiazdami świeci, tak ja, Herod, na ziemi możniejszy od śmierci.

ŚMIERĆ

Sława z tobą monarcho potężny. Schodź zaraz z tronu swojego. Potrzebny nam jest bohater mężny na parobka, dla czarta samego. Po to w to miejsce przybyłam, abym cię na dno piekieł pogrążyła.

HEROD

(Klęka) Ach, droga pani, wstrzymaj się w swej złości, dam ci złote purpury, okryć nagie kości. Dam ci wielkie urzędy, kosztowne ornaty, oddam ci swą koronę, klejnotowe szaty. Weź sobie moją żonę i synka mojego, tylko wstydź się zabijać króla potężnego.

ŚMIERĆ

Ja się wstydzić nie umiem, to nie w mym zwyczaju, nie pomoże, pójdź niebożę, na rozkaz Boski ścinam łeb katowski. Ostatni znak i ta-a-a-a-k! (Herod pada).

LUCYFER - Jest, jest, a tak długo na to czekałem. Hej, służba, chodźcie, cieszcie się!

(Wpadają diabły - skaczą. Lucyfer wkłada koronę na swoją głowę, bierze berło i siada na tronie).

LUCYFER

Teraz ja tu królem, nikt nie zaprzeczy. Kazałeś królu wyciąć betlejemskie dzieci, a nie wiedziałeś, że tobie samemu głowa z karku zleci. Królu Herodzie, za twoje zbytki, chodź do piekła, boś ty brzydki.

(Diabły skacząc i krzycząc wybiegają wraz z ciałem Heroda za scenę).

AKT IV

Osoby: Maryja, Józef, Gabriel, Michał, Anioły, Pasterze, Trzej Królowie.

(Stajenka. W głębi żłóbek, obok siedzi Maryja, Józef stoi wpatrzony w Dziecię. Na przodzie sceny stoją dwaj Archaniołowi: Gabriel i Michał).

MICHAŁ - Od oblicza Pana pierwsi przylatujem spojrzeć w tajemnicę wcielonego Słowa.

GABRIEL - Z jasności Syjonu zleciałem na ziemię, gdzie Słowo odwieczne Dzieciną się rodzi.

MICHAŁ - Z lękiem czci tu stoję, bowiem na tym miejscu Bóg - Człowiek się rodzi.

(Michał chwilę wpatruje się w żłóbek).

MICHAŁ

Bóg z Boga … Światłość ze światłości … mieści się w tym żłobie …? - Panie! Czy Ty mieszkasz w niebiosach w nieprzystępnej światłości jako Stwórca wszechświata - czy też w stajni ubogiej … jako słaba Dziecina, drżysz w pieluszki spowity … Zawsze jesteś najwyższy, zawsze Bogiem zostajesz. W proch upadam przed Tobą, w głębokim ukłonie swoim Pana uznaję! (Klęka).

GABRIEL

Gdy za Jego rozkazem od początków wszechświata żyw z nicości wyszedłem i przed Jego obliczem po raz pierwszy stanąłem, na twarz przed Nim upadłem i nie śmiąc ku Niemu zwrócić swego spojrzenia, rozpostarłem nad sobą archanielskie me skrzydła i wyrzekłem: Święty, święty, święty! Kiedy dzisiaj spoglądam na Dziecinę w żłobie, nie wiem, co mam powiedzieć? Nie wiem jak Go uwielbiać? O światłości odwieczna, niepojęta miłości, choć się kryjesz przede mną w człowieczeństwa osobie, z czcią najgłębszą się korzę wobec Ciebie we żłobie. (Klęka). I tak samo jak w niebie Twój majestat uwielbiam: Święty, święty, święty.

MICHAŁ

(Stojąc) Dziś się wstydzę tej chwały, której udzieliłeś mi w niebie. Ja - z Twej łaski wspaniały - Ty swą jasność zgasiłeś! Jam jest książę aniołów - Ty zaś słabą Dzieciną! Ja mam szaty królewskie - Ty w pieluszki spowity! O światłości odwieczna, niepojęta miłości. Bierz, o Panie me blaski, moje szaty anielskie … Bierz to wszystko, bo Twoje …

GABRIEL

Gdy Ty królem niebiosów, chociaż leżysz w żłobie - to do Ciebie przyjść muszą wszystkie chóry anielskie.

Hej, Anioły, wyjdźcie z niebios, przylatujcie do szopy, gdzie we żłobie Bóg leży.

(Kolęda „Gdy się Chrystus rodzi”. Wchodzą Aniołowie. Niosą koronę i berło. Michał staje obok Józefa, Gabriel obok Maryi).

GABRIEL - Święta Maryjo, z niewiast wybrana na Matkę Bożego Syna.

WSZYSCY - Bądź pozdrowiona!

MICHAŁ

Gdy Pan Jezus z Tobą, gdyś łaski pełna, gdyś w swoim łonie Boga nosiła - stają przed Tobą anielskie chóry, by na Twe skronie włożyć koronę Królowej nieba.

(Michał z rąl aniołka bierze koronę i wkłada Maryi na głowę).

MICHAŁ - Bogurodzico, przyjmij z rąk naszych koronę nieba!

WSZYSCY - Królowo nieba bądź pozdrowiona!

MICHAŁ

Królowo nasza! Tyś ludziom dała Bożego Syna na Zbawiciela. Ty też do Niego prowadzić będziesz wszystkie narody. U nóg Twych klękam, gotów do walki o większą chwałę Syna Twojego.

MARYJA - (Śpiewa kolędę „Lulajże Jezuniu”).

(Śpiew kolędy „Przybierzeli do Betlejem”. Wchodzą pasterze. Przyklękają przed żłóbkiem).

BARTOSZ

(W imieniu pasterzy). Złota Panie nie niesiemy, bo ubodzy z nas pasterze. Za to serca Ci dajemy, kochające Ciebie szczerze. Sercem dary ozłocimy, gdy kolędę zanucimy.

(Pasterze śpiewają kolędę „Jezusa narodzonego wszyscy witajmy”).

(Anioły śpiewają kolędę „Mędrcy świata”, w trakcie której wchodzą Trzej Królowie, podchodzą do Świętej Rodziny i przyklękają).

KACPER

Kraj mój bogaty, Jezu drogi, przeto przynoszę Ci bryłę złota, abyś je rozdać mógł wśród biednych, których los gnębił i omotał. Niech złoto idzie między lud i zaspokoi głód.

MELCHIOR

Z mojego kraju, z dalekiego Wschodu, niosę szkatułkę żywicy złocistej. Mirrę Ci niosę Mesjaszu Boski - zwycięstwo dobra jest już bliskie. Niech pójdzie poprzez cały świat, że człowiek człowiekowi jest brat.

BALTAZAR

A ja, kadzidło, aromaty w skrzyneczce Ci przyniosłem, Panie. Z krzewów różanych wyciśnięte soki składam Ci w nóżkach tu, na sianie. I niech miłości idzie bój, promienny sztandar twój.

MELCHIOR

Tobie, Panie niech hosanna, śpiewa wiecznie ziemia cała! Tyś nam przyniósł prawdę z nieba! Tyś nam swoją miłość dał! Gdzie Ty żyjesz, tam już nie ma ani pana ani sługi, ale wszyscy równi są. Jako jedne członki Twoje! Bierz korony nasze złote, królem naszym będziesz Ty sam.

(Przed żłóbkiem składają korony).

Daj nam tylko łaskę Twoją, swoją miłość rozlej w nas. święty Boże, święty mocny, święty nieśmiertelny.

GABRIEL

Dziękujemy wam królowie, za podarki wasze śliczne. A za miłość waszą szczerą, z jaką każdy z was tu klękał, Dziecię Boże wam nagrodzi i do swej chwały weźmie. Wszystkie ludzkie pokolenia, co z pokłonem tutaj przyjdą, będą chwalić wiarę waszą.

MICHAŁ

Zgromadziłeś Chryste, ludzkie pokolenia. Wszystkim dałeś moc, że się mogą zwać dziećmi Twego Ojca, który jest w niebiosach. Zjednoczyłeś Panie przeróżne narody w jedno ciało swoje. Aby wszyscy w Tobie jedno serce mieli i jedną rodzinę ludzkości stworzyli. Gdyś się zjawił na ziemi, śpiewać nam kazałeś: Chwała Bogu na niebie, a pokój na ziemi ludziom dobrej woli. Obietnice swoje dzisiaj spełnij, Panie, obdarz świat pokojem.

GABRIEL

Słuchajcie wszyscy ludzie dobrej woli. Dziś jest ten wieczór, w którym Bóg się rodzi. Dziś zapomnijcie, że was życie boli. Dziś się w jasełkach Bóg narodził. Naród nasz klęską obarczony srogą, hartował serce, by miało moc stali. Zdeptana wolność pod najeźdźcy nogą, nie mogła zginąć, i wróg się w niej spalił!

MICHAŁ

I wszyscy, którzy tu jesteście, wielką nowinę nieście na cały świat, że dziś umarła już nienawiść i że jest człowiek człowiekowi - brat. Idźcie i głoście Ewangelię, która potępia złość, zazdrość i brud. Idźcie i głoście, że się stała Wielka Nowina, że stał się wielki cud.

WSZYSCY

(Z pokłonem) Ślubujemy Tobie, Jezusie Maleńki, w żłobie położony, w biedocie stajenki. Ślubujemy Ci - Boże, że Polski nie damy! I w przysiędze tej, Jezu - wytrwamy!

(Wszyscy podnoszą prawą rękę i śpiewają: „Podnieś rączkę, Boże Dziecię”).

10



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
8418
8418
8418
8418
8418

więcej podobnych podstron