berent list autora prochna, Filologia polska


WACŁAW BERENT

List autora „Próchna” - druk w Chimerze 1901, t. IV, z. 12, s. 465-467.

Wobec usunięcia właściwej akcji w międzyrozdziały, wyrzucenia jej poza nawias powieści, wobec pozostawienia jedynie koniecznego tła wrażeń, chłoniętych przez owo próchno, dla którego rozkładowym fermentem jest wyobraźnia i nielitościwie czujna myśl - nie o moralność tam chyba iść może, lecz o prawomyślność i prawowierność. W tym znaczeniu moralniejszym jest oczywiście ten, którego duch nie błądzi, ponieważ śpi, jego „strawa” - „zdrową”, ponieważ w setkach ust już przeżutą i prześlinioną; taki na niczym nie bankrutuje, ponieważ niczego sam nie szuka, ponieważ rzetelnie, szczerze i wewnętrznie w nic już nawet wierzyć nie pragnie. Jemu wystarcza owa na użytek zewnętrzny służąca, lecz z własnym wnętrzem „twórcy” nic nie mająca wspólnego - „sztuka”.

Są wszakże i inni, dla których sztuka jest najostatniejszą potrzebą ducha, przyrodzonym piętnem umysłowości, „głodem i bólem ich wnętrzności”, klęskową rozterką z życiem, nieraz fatalistyczną wprost koniecznością wgłębiania się całą siłą myśli i uczucia we wszystkie wrażenia, objawy i w samych siebie, a więc we wszystkie przekazane wartości, normy, dogmaty i wierzenia. Wśród czujących, co zarazem i myśleć potrafią, jest takich wielu, dziś więcej niż kiedykolwiek. I oni wszyscy, niezależnie od tego, czy władają artystycznym narzędziem, czy się udzielają lub nie, wszyscy oni są dziećmi sztuki, są prawymi artystami. Zaś wśród szukających jest wielu takich, których głód wrażeń rzuca w złe wiry wielkomiejskie, głód ducha wiedzie na beznadziejne, błędne ścieżki; jedno i drugie szczepi im niemoc serdeczną, jad wyłącznych myśli o „sobie samym”, i kruszy im w dłoniach miary wszelkich wartości. Dziś więcej niż kiedykolwiek. I oto gdzie się zaczyna próchno.

Który z tych dwóch przedstawicieli artyzmu i sztuki jest „moralniejszym”, nie może być wątpliwości, natomiast powstać może poważne pytanie, który z nich niesie ze sobą zarodki przyszłości? który na przyszłe ciemne drogi ducha ludzkiego wnosi choćby najdrobniejsze płomyki świadomości? Może niejeden pomyślał już nad tym, że błądzący duch jest bądź co bądź więcej wart od sennego i upartego, z których pierwszy rodzi wokół łatwe zadowolenia, drugi z brutalną zawziętością wyrywa wszystkie nowe kiełki dlatego tylko, że swój wzrost nie tak rozpoczynają, jak to stare drzewa czyniły. Może niejeden zastanowił się już nad tym, że tam, gdzie drga i krwawi serce, gdzie myśl pracuje bezustannie i zrywa się do najwyższych wzlotów, że tam nie może chyba być mowy wyłącznie tylko o niemoralności? że niespokojna, twórcza myśl, szukająca nowych dróg, najłatwiej na błędne ścieżki schodzi i że te jej błądzenia nie są zupełnie bezowocne? że próchno staje się wszak z czasem płodną mierzwą, na której kiedyś dziewicze nawet bory wyrosnąć mogą? że klęska nieodwołalna zaczyna się tam dopiero, gdzie rodzajną bądź co bądź próchnicę przysypią piaski jałowe?

„To całe współczesne jakoby próchno duchowe - to jest rzecz fikcyjna! Cela n'existe pas, ponieważ tego nie widać na moim podwórzu.” - Ta roztropna uwaga powinna uspokoić najbardziej. Jako środki ułatwiające wskazuję: czysto formalny, celowy zresztą wzgląd, że rzecz dzieje się na wielkomiejskich brukach Europy (a więc: zagraniczność! nieswojskość! A beau mentir qui vient de loin! {znaczy tyle, co ang.: long ways, long lies; lub hiszp.: de luengas vías, luengas mentiras}); następnie, wspomniane powyżej dwa ostatnie rozdziały powieści (a więc: „nauki tajemne!”, buddyzmy! A beau mentir itd.). Tego wszystkiego u nas nie ma!

A jeśli czasem z cudzego podwórza zaleci tchnienie rozkładu, śmierci, a nawet zbrodni, jeśli, u nas zwłaszcza - (wobec braku wielorakich i głębszych zainteresowań, tzn. inteligencji) - tchnienia takie stać się mogą niebezpieczeństwem nie tylko dla starych panien i teatromanek; - czyżby wtedy tłumaczyły rzecz w dostatecznej mierze plotka, oszczerstwo i koncept? Czyżby wszelka próba wyjścia poza etyczną metodę tłumaczenia zjawisk społecznych była zuchwałym zamachem na „społeczne zdrowie”?

Ale czynić z tego wszystkiego niebezpieczeństwo społeczne wolno pono wtedy tylko, gdy się w porozumieniu z gazetami wywiesi sztandar bojowy z napisem: przeciw - „pozytywistom”, „liberałom”, „masonom”, „nadludziom” lub „dekadentom”.

A więc przypuśćmy na chwilę ... dekadenci. - „Jakże miło! Oto jak sami siebie ... itd.” Jest kogoś czymś obryzgać. Dosyć wywiać pierwsze lepsze zdanie z całości, bez właściwego oświetlenia, bez ducha, jakim całość przemawia. Tam, gdzie o duchowym rozkładzie mowa, znajdzie się dosyć błota dla obryzgania nim przede wszystkim tego, co na nie wskazywać się ośmiela. Winien jest ten, co widzi i czuje. - Czyżby tylko ślepy lub obłudny był „zdrowym” czynnikiem społecznym?



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
List motywacyjny, Rozrywka, FILOLOGIA POLSKA, FILOLOGIA POLSKA, PIERWSZY ROK - drugi semestr
list motywacyjny2, Rozrywka, FILOLOGIA POLSKA, FILOLOGIA POLSKA, PIERWSZY ROK - drugi semestr, Przem
List żaka do panny, Rozrywka, FILOLOGIA POLSKA, FILOLOGIA POLSKA, PIERWSZY ROK - pierwszy semestr
LIST POCHWALNY, filologia polska- AJD, 2 rok, 1 semsestr, warsztaty pisania
List, Notatki, Filologia polska i specjalizacja nauczycielska
List żaka do panny, Rozrywka, FILOLOGIA POLSKA, FILOLOGIA POLSKA, PIERWSZY ROK - pierwszy semestr
czesci mowy - dodatkowa tabela (1), Filologia polska II rok, fleksja i składnia
Terapia logopedyczna Konspekt 2, PWSZ Tarnów Filologia polska II rok, PWSZ Tarnów Filologia polska I
Inwokacja Odyseja, FILOLOGIA POLSKA, Łacina i kultura antyczna
Mecenat Czartoryskich, Filologia polska
NAJSTARSZE ZABYTKI JEZYKA POLSKIEGO, filologia polska, staropolska
Uczucia Juliusza Słowackiego na podstawie utworów, Notatki, Filologia polska i specjalizacja nauczyc
Czysta forma wg Witkacego, FILOLOGIA POLSKA UWM, Dwudziestolecie
Obrona Sokratesa, filologia polska, Staropolska
Morfemy, Filologia polska, Gramatyka opisowa języka polskiego
słówka, Filologia polska, Łacina
konsp r, PWSZ Tarnów Filologia polska II rok, PWSZ Tranów Logopedia

więcej podobnych podstron