O relacjach semantycznych między nazwami członków rodziny
Charakterystyczną cechą leksykalnego pola osobowych nazw pokrewieństwa i powinowactwa jest splot konwersów i pojęć komplementarnych, a także pojęć wobec nich nadrzędnych: szczególnych - bo tylko „dwuelementowych” - kolektywów (pojęć zbiorowych), hiperonimów (nazw rodzajowych) i holonimów (nazw całości).
Konwersja, która jest tyleż przeciwstawnością leksykalną co synonimią składniową (por. Radwańska 1992), zachodzi na przykład między takimi jednostkami, jak dziecko/syn/córka z jednej strony a rodzice/ojciec/matka z drugiej czy też między wnukiem/wnuczką a dziadkami/dziadkiem/babcią. Komplementarność (inaczej sprzeczność logiczna) w polu nazw członków rodziny zawsze jest oparta na opozycji płci, np. syn i córka, ojciec i matka, dziadek i babcia (w języku prawnym - babka). Oczywiście pojęciami nadrzędnymi wobec wymienionych wyżej par są odpowiednio: dziecko (w jednym z dwu podstawowych znaczeń), rodzice, dziadkowie. Takie z kolei pary, jak mąż i żona czy brat i siostra, odznaczają się zarówno konwersją, jak i komplementarnością, przy czym ta ostania znów potwierdzana jest przez pojęcie nadrzędne (współmałżonek, rodzeństwo).
Właśnie to nagromadzenie w jednym polu leksykalnym wymienionych typów relacji semantycznych i ich nakładanie się na siebie dostarcza szczególnych trudności w realizacji zasad poprawnego definiowania - rozczłonkowania i niedopuszczania błędnych kół. Istnieje niebezpieczeństwo definiowania zwrotnego między pojęciami komplementarnymi i pojęciami wobec nich nadrzędnymi, por. ojciec i matka a rodzice, syn i córka a dziecko, brat i siostra a rodzeństwo. Intuicja nie podpowiada, które z tych definicyjnie splatanych ze sobą pojęć są prostsze, a które bardziej złożone. Pokażemy, że stosunki semantyczne w trzech przywołanych przykładach są jednoznacznie interpretowalne, lecz zarazem w każdym z nich inne - odpowiednio do specyfiki trzech różnych typów relacji semantycznych: kolektywności, hiperonimii i partonimii.
Najpierw skupimy się na definicyjnych zależnościach między dwoma elementami pola osobowych nazw pokrewieństwa, które można uważać za centralne - między dzieckiem i rodzicami (punkt 1.). Potem ocenimy relacje semantyczne między rodzeństwem a bratem i siostrą (punkt 2.).
1. Czym jest dziecko dla rodziców, a rodzice dla dziecka?
Jak powiedzieliśmy, między dzieckiem i rodzicami zachodzi relacja konwersji. Jednocześnie obydwa te pojęcia są zakresowo nadrzędne wobec jednostek komplementarnych: dziecko wobec syna i córki, rodzice wobec ojca i matki.
Rzeczownik dziecko ma dwa podstawowe znaczenia - jest to bowiem nazwa osobowa określająca albo wiek (`osoba niedorosłaʼ), albo pokrewieństwo. W odniesieniu do tego drugiego znaczenia (dziecko2) praktykę leksykograficzną i obiegowe intuicje streścić można następującą definicją: `człowiek w relacji do swoich rodziców; syn lub córka (niezależnie od wieku)ʼ. Nietrudno jednak zauważyć, że taka definicja odznacza się redundancją. Dla poprawnej i jednakowej denotacji wystarczy wszak część przed średnikiem: `człowiek w relacji do swoich rodzicówʼ lub za średnikiem: `syn lub córkaʼ; w obu wypadkach nie trzeba dodawać, że niezależnie od wieku. Pierwsza skrócona definicja profiluje dziecko2 jako pojęcie relacyjne wobec konwersyjnego pojęcia rodziców, druga - jako pojęcie zbiorowe (semantycznie bardziej złożone) wobec komplementarnych jednostek syn i córka.
W. Miodunka (1989: 243-251), przestrzegając przed definicjami rozwlekłymi i kumulującymi różne znaczenia, dość szczegółowo odwołał się właśnie do przykładu rzeczownika dziecko2. Opowiadając się za definicją `syn lub córkaʼ, nie podjął jednak problemu błędnych kół w definiowaniu nazw najbliższego pokrewieństwa; nie osadził bowiem definicji dziecka2 wobec definicji innych jednostek z tego samego pola leksykalnego.
Tymczasem jeśli syna i córkę definiujemy („z powrotem”) za pomocą pojęcia dziecka, jako - odpowiednio - `dziecko płci męskiejʼ i `dziecko płci żeńskiejʼ, to dopuszczamy się ewidentnego - bo tylko dwuogniwowego - błędnego koła pośredniego.
Aby go uniknąć, definicje syna i córki zamiast na dziecku możemy oprzeć na rodzicach:
syn `osoba płci męskiej w relacji do swoich rodzicówʼ,
córka `osoba płci żeńskiej w relacji do swoich rodzicówʼ.
Użyte w definiensach wyrażenia „osoba płci męskiej” / „osoba płci żeńskiej” wydają się lepsze niż „mężczyzna” i „kobieta”, gdyż nie sugerują dorosłości.
Sądzimy jednak, że komplementarne pojęcia syn i córka wcale nie są semantycznie prostsze od dziecka2, a zatem opowiadamy się za innym - w leksykografii rzadziej obieranym - sposobem definiowania tej ostatniej jednostki: `człowiek w relacji do swoich rodzicówʼ. Można zatem przyjąć najprostsze definicje syna i córki - te z udziałem dziecka - zamiast tych z udziałem rodziców. W każdym razie odrzucamy definicję dziecka `syn lub córkaʼ.
Znaczenie rodziców pospolicie ujmuje się jako sumę pojęć komplementarnych: `ojciec i matkaʼ (analogicznie do dziecka2). W odróżnieniu od „sumarycznej” definicji dziecka (`syn lub córkaʼ) taka definicja nie budzi zastrzeżeń co do rozczłonkowalności. Jeśli jednak definicje ojca i matki odsyłają do dziecka (np. ojciec `mężczyzna, który spłodził dzieckoʼ; matka `kobieta, która urodziła dzieckoʼ), to starania, by nie dopuścić do błędnych kół między dzieckiem2 z jednej a synem i córką z drugiej strony, okazują się daremne; i tak powstanie bowiem błędne koło - tyle że bardziej „wyrafinowane” (złożone), trzyogniwowe: między dzieckiem2, rodzicami i ojcem/matką.
Czy błędnych kół można w ogóle uniknąć?
Według P. Żmigrodzkiego (2009: 192) mniejszym złem jest definiowanie ignotum per ignotum (niezrozumiałego przez niezrozumiałe) niż definiowanie idem per idem (z błędnymi kołami). Kierując się tą zasadą, redaktor powstającego Wielkiego słownika języka polskiego proponuje następujący układ definicji:
ojciec `dla jakiejś osoby: mężczyzna, który ją spłodziłʼ;
matka `dla jakiejś osoby: kobieta, która ją urodziłaʼ;
rodzice `dla jakiejś osoby: ojciec i matkaʼ;
dziecko `dziecko jakiegoś mężczyzny: osoba, którą on spłodził; dziecko jakiejś kobiety: osoba, którą ona urodziłaʼ;
syn `dziecko płci męskiejʼ;
córka `dziecko płci żeńskiejʼ.
Układ ten rzeczywiście wolny jest od błędnych kół pośrednich, ale za to definicja dziecka zdaje się zawierać - jeszcze gorsze! - błędne koło bezpośrednie: w definiensie powtórzone jest definiendum.
Żmigrodzki (2009: 192-193) przedstawia wprawdzie swoje definicje jako kontekstowe (właśnie ze względu na elementy: dla jakiejś osoby / jakiejś kobiety / jakiegoś mężczyzny), ale mamy tu do czynienia raczej z tylko połowiczną, niezbyt przekonującą, realizacją tego typu prezentacji znaczenia. W „prawdziwych” definicjach kontekstowych (przynajmniej w ujęciu M. Bańki, zob. 2001: 92-102) zaciera się bowiem podział na strefę definiendum i strefę definiensa. Prezentowana przez Żmigrodzkiego definicja dziecka mieści się raczej w tradycyjnym typie definicji typu zakresowego. Przez swoje rozdwojenie podkreśla, że czym innym jest bycie dzieckiem wobec kobiety, a czym innym wobec mężczyzny. Byłyby więc podstawy do wyróżnienia dwóch osobnych (pod)znaczeń:
a) `człowiek w relacji do kobiety, która…ʼ,
b) `człowiek w relacji do mężczyzny, który…ʼ.
Pozostajemy zwolennikami „integralności” znaczenia dziecka2, a więc jeszcze raz opowiadamy się za definicją najprostszą: `człowiek w relacji do swoich rodzicówʼ.
Co do udziału dziecka w objaśnianiu znaczeń nazw czynności urodzić i płodzić, stwierdzamy, że od błędnych kół należy odróżniać wspólny kontekst definiendum i definiensa. Zwłaszcza czasowników nie da się definiować „w izolacji”; w definicjach jednostek urodzić i płodzić dziecko jest właśnie tym elementem kontekstu wspólnego:
kobieta rodzi dziecko / dziecko rodzi się = `dziecko przestaje być częścią ciała kobiety, w której się rozwijałoʼ;
mężczyzna płodzi dziecko = `mężczyzna powoduje, że w ciele kobiety powstaje życie i rozwija się dzieckoʼ.
Na gruncie „bardziej krępującego” systemu definicji tradycyjnych (bezkontekstowych) opowiadamy się za definicjami ojca i matki z udziałem zaimka nieokreślonego:
ojciec `mężczyzna, który kogoś spłodziłʼ
matka `kobieta, która kogoś urodziłaʼ.
W sumie proponowane zależności definicyjne można przedstawić za pomocą następującego schematu:
|
|
|
|
płodzić |
|
|
|
|
|
|
córka |
|
|
urodzić |
Każda strzałka biegnie od definiendum do składnika definiensa. Liniami przerywanymi zaznaczono zależność pozorną: od definiowanych jednostek czasownikowych płodzić i rodzić do dziecka jako co najwyżej kontekstowego składnika ich definicji.
Rodzice są wobec ojca i matki szczególnym, bo tylko „dwulementowym” pojęciem zbiorowym. Dziecko można z kolei uważać za szczególne pojęcie hiperonimiczne - takie, które ma też tylko dwa znaczeniowo różne (komplementarne) typy hiponimów: pojęcie syna i pojęcie córki. Podstawowa różnica między kolektywnością i hiponimią dotyczy względnego stopnia złożoności semantycznej: w stosunku do pojęć podrzędnych (o węższym zakresie) pojęcia zbiorowe (kolektywne) są bardziej złożone, a hiperonimy - prostsze. Hiponimia w odróżnieniu od kolektywności jest zatem zgodna z zasadą odwrotnie proporcjonalnego stosunku między zakresem i treścią pojęcia (hiperonim ma szerszy zakres i uboższą treść; hiponim ma węższy zakres i bogatszą treść). Podczas gdy hiperonim jest podstawowym tworzywem definicji hiponimów (w klasycznej definicji równościowej rozczłonkowanej jako tzw. genus proximum), pojęcia zbiorowe nie objaśniają swych subkategorii, lecz raczej same powinny być przez nie objaśniane.
2. Czy rodzeństwo to bracia i siostry?
Odrzuciliśmy obiegową definicję dziecka jako pojęcia zbiorowego `syn lub córkaʼ. Odrzucamy też analogiczną i bodaj „jeszcze bardziej oczywistą” definicję rodzeństwa: `bracia i siostryʼ. Sądzimy, że to brata i siostrę należy definiować za pomocą pojęcia rodzeństwa (ʻosoba płci męskiej/żeńskiej w relacji do swojego rodzeństwaʻ), a nie odwrotnie. Rodzeństwo to `osoby, które mają tych samych rodzicówʼ. Temu pojęciu bliżej zatem do hiperonimów niż do kolektywów - tak jak hiperonimy odznacza się bowiem mniejszym stopniem złożoności semantycznej od jednostek zakresowo podrzędnych. Między rodzeństwem a bratem/siostrą nie ma jednak relacji hiponimii, lecz partonimia - relacja między nazwą całości (holonimem) i nazwą części (partonimem). Partonimia niesłusznie bywa więc podciągana pod kolektywność. Faktem jest jednak, że szeroko rozumiana partonimia nie ma jednolitego charakteru co do stosunku złożoności semantycznej między holonimem (H) i partonimem (P).
Ze względu na istniejące między tymi dwoma komponentami partonimii implikacje dają się rozróżnić trzy jej typy:
1. partonimia z implikacją dwustronną (np. drzewo - pień):
z tego, że x jest P, wynika, że x jest częścią H;
z tego, że x jest H, wynika, że częścią x jest P
(por.: każdy pień jest częścią drzewa i każde drzewo zawiera pień);
2. partonimia z implikacją jednostronną: od partonimu do holonimu (np. roślina - łodyga):
z tego, że x jest P, wynika, że x jest częścią H;
z tego, że x jest H, nie wynika (nie musi wynikać!), że częścią x jest P
(por.: każda łodyga jest częścią rośliny, ale nie każda roślina zawiera łodygę);
3. partonimia z implikacją jednostronną: od holonimu do partonimu (np. samochód - silnik):
z tego, że x jest H, wynika, że częścią x jest P;
z tego, że x jest P, nie wynika, że x jest częścią H
(por.: każdy samochód zawiera silnik, ale nie każdy silnik jest częścią samochodu).
Jeśli brak nawet jednostronnej implikacji między nazwą całości i nazwą części, nie ma podstaw do orzekania partonimii.
W relacji partonimii typu 1. i 2. - zgodnie ze strukturalistycznym prymatem całości nad częścią - partonimy odznaczają się większą złożonością semantyczną niż holonim, co jest analogiczne w stosunku do hiperonimii. Mamy więc (powinniśmy mieć) definicje typu: łodyga `część rośliny…ʼ i pień `część drzewa…ʼ. Jeśli zaś chodzi o partonimię typu 3., różnica w stopniu złożoności semantycznej między partonimami i holonimem nie jest klarowna, choć to raczej partonimy mogą służyć do zdefiniowania holonimu niż odwrotnie. Dla głównego przedmiotu naszych rozważań interpretacja typu 3. nie jest jednak istotna. Relacja między bratem/siostrą i rodzeństwem reprezentuje bowiem typ 2. partonimii (implikacja od partonimu do holonimu): każdy brat i każda siostra jest „częścią” rodzeństwa, ale nie każde rodzeństwo „zawiera” i brata, i siostrę.
Podsumowanie
W zbiorze nazw pokrewieństwa i powinowactwa występują trzy typy relacji semantycznych nierównorzędnych - między szeroko rozumianym pojęciem nadrzędnym i parą „dopełniających się” opozycyjnych pod względem płci pojęć podrzędnych: między rodzicami i ojcem/matką zachodzi relacja kolektywności, między dzieckiem i synem/córką - relacja hiponimii, a między rodzeństwem i bratem/siostrą - relacja partonimii (z implikacją jednostronną: od partonimu do holonimu). Każda z tych trzech relacji wiąże się zatem z komplementarnością, choć „dwójkowość” (parzystość) jest tylko szczególnym (krańcowym) przypadkiem współistnienia - znaczeniowo różnych - nazw elementów zbioru, hiponimów i partonimów.
O sposobie poprawnych powiązań definicyjnych między członami relacji semantycznych (o „kierunku” definiowania) decyduje ich względny stopień złożoności semantycznej (treściowej), który wynika z samej istoty danej relacji. Dla kolektywności charakterystyczna jest większa złożoność pojęcia nadrzędnego, czyli kolektiwum (nazwy zbioru) w stosunku do jego pojęć składowych (nazw elementów zbioru). W definicji ojca i matki nie należy zatem używać („kolektywnych”) rodziców. Dla hiponimii i partonimii z implikowanym holonimem (typ 1. lub 2.) charakterystyczna jest z kolei większa złożoność semantyczna pojęć podrzędnych, odpowiednio: hiponimów w stosunku do hiperonimu i partonimów (nazw części) w stosunku do holonimu (nazwy całości). Dziecko (hiperonim) nie powinno być zatem definiowane za pomocą syna i córki (kohiponimów), a rodzeństwo (holonim) - za pomocą brata i siostry (implikujących go partonimów). Dziecko2 to `człowiek w relacji do swoich rodzicówʼ, rodzeństwo to `osoby, które mają tych samych rodzicówʼ.
Literatura
Miodunka W., 1989, Podstawy leksykologii i leksykografii, Warszawa.
Radwańska A.,1992, Relacja konwersji leksykalnej w języku polskim, „Poradnik Językowy”, z. 8, s. 589-597.
Taylor J.R., 2002, Kategoryzacja w języku, przełożyła A. Skucińska, Kraków.
Wierzbicka A., 1999, Język - umysł - kultura, wybór prac pod red. J. Bartmińskiego, Warszawa.
Żmigrodzki P., 2009, Najważniejsze zasady opisu znaczenia w „Wielkim słowniku języka polskiego”, „Lingusitica Copernicana” 1, s. 183-197.
Jak wiadomo, o pełniejszy opis znaczenia matki i ojca - jako dynamicznych struktur wieloaspektowych (wielodomenowych) - upomniało się językoznawstwo kognitywne (por. Taylor 2002: 126-127). Dzięki Lakoffowi zwłaszcza pojęcie matki stało się ikoną holistycznego (antyredukcjonistycznego) opisu znaczenia. Poniżej wymieniamy zestawy domen pojęcia matki i ojca.
Domeny bycia matką:
genetyczna (dawczyni komórki jajowej, z której powstaje życie),
rodzicielska (matka biologiczna),
„karmicielska” (por. mamka),
wychowawcza,
uczuciowa (por. kochać jak matka [młodszą od siebie osobę]),
prawna (por. matka zastępcza lub adopcyjna jako prawna opiekunka dziecka, którego nie urodziła),
małżeńska (żona ojca, por. macocha),
„godnościowa” (starsza kobieta zasługująca na szacunek).
Domeny bycia ojcem:
genetyczna (dawca plemnika, z którego powstaje życie),
„płodnościowa” (mężczyzna, który spowodował powstanie istoty żywej przez zapłodnienie kobiety),
odpowiedzialności,
autorytetu,
małżeńska (mąż matki, por. ojczym),
uczuciowa (kochać jak ojciec [młodszą od siebie osobę]).
Zestawy domen komplementarnych pojęć ojca i matki nie są jednakowe, nie ma też pełnej analogii czy symetrii między wszystkimi domenami „jednoimiennymi”. Zdaniem Taylora (2002: 127) „jedynie w odniesieniu do domeny genetycznej, genealogicznej i małżeńskiej pojęcia «ojciec» i «matka» są ze sobą w ogóle porównywalne”. Domeny niewątpliwie różnią się ważnością: podstawową domeną bycia ojcem jest domena genetyczna, podstawową domeną bycia matką - domena rodzicielska i uczuciowa (por. Wierzbicka 1999: 33-34). Nie widzimy natomiast powodu, by strukturze pojęcia ojciec w ogóle odmawiać domeny uczuciowej. Z drugiej strony - w wypadku obydwu pojęć - nie bardzo przekonuje domena genealogiczna, uwzględniona przez Lakoffa w opisie matki, a przez Taylora wyróżniona także w opisie ojca.
Miarą pozycji desygnatu w rozwarstwionej przez domeny strukturze pojęcia staje się stopień zgodności z prototypem rozumianym jako konfiguracja pozytywnych cech tego pojęcia ze wszystkich jego domen.
7