CZY EISENHOWER LUB INNI PREZYDENCI USA MIELI SPOTKANIA...?
GORbON CREIGHTON
K
ażdy, kto jest choć trochę zorientowany w ufologii, ma świadomość występowania w niej dużej różnorodności zarówno obcych istot, jak i ich pojazdów. Wynika to z ogromnej liczby relacji pochodzących z całego świata, choć osobiście nie dane mi było stwierdzić, że ta różnorodność istot i pojazdów rzeczywiście ma miejsce. Nie mając na to dowodu, można przyjąć, że za zjawiskiem UFO może kryć się jeden gatunek istot, podobnie jak za tym, co zwykliśmy nazywać „paranormalnym", „okultystycznym" czy „parapsychicznym". Istnieje zatem możliwość, że nie widzieliśmy żadnej z tych istot, taką jaką ona jest!
Jest w tym wszystkim dużo znaków zapytania. W literaturze ufologicznej często można znaleźć informacje mówiące, że Ziemię odwiedza dziewięć, dwanaście, piętnaście, dwadzieścia, a nawet trzydzieści ras. Pamiętam pewien raport sprzed lat pochodzący z kanadyjskiej organizacji ufologicznej CUFORN, którego autor dowodził, że rządy amerykański i kanadyjski wiedzą o siedemdziesięciu różnych rasach! W jeszcze innym raporcie jest mowa, że jest ich 100!
Oprócz tego mamy do czynienia z niezliczoną liczbą spekulacji na temat tego, które z nich są „przyjazne" wobec ludzi, które „wrogie", a które nie zaangażowane, to znaczy obserwujące nas. Mamy naturalną tendencję do klasyfikowania obcych istot na „dobre" lub „złe", mimo iż tak na dobrą sprawę nie jesteśmy dzisiaj w stanie obiektywnie ocenić ich stosunku do nas! Może się też okazać, że wszystkie one mają demoniczny charakter!
Snując nieprzerwanie te spekulacje od lat staramy się dociec, czy Amerykanie rzeczywiście „dogadali się" z jedną z grup obcych istot i jeśli tak, czy zawarli „korzystny" układ i czy 'z „właściwą" grupą?
Materiał, który udało mi się zebrać razem i przedstawić poniżej, dotyczy właśnie tego ponurego pytania. Czy prawdą jest, że jeden z amerykańskich prezydentów został wprowadzony w błąd i nakłoniony do zawarcia oszukańczego i jednocześnie nielegalnego (bez zgody obywateli Stanów Zjednoczonych i Kongresu) paktu, który postawił nas wszystkich w niewesołej sytuacji!
Tytuł oryginalny „Did Eisenhower or Other U.S. Presidents Have Meetings with Aliens?". Artykuł pochodzi z brytyjskiego kwartalnika Flying Saucer Review, vol. 44, nr 3, 1999. Adres Flying Saucer Review: FSR Publications Ltd, P.O. Box 162, High Wycombe, Bucks, HP13 5DZ, England; strona internetowa: http://www.fsreview.net; e-mail: fsr_fsr@hotmail.com.
UFO, nr 42 (2/2000)
3
CZY EISENHOWER LUB INNI PREZYDENCI USA MIELI SPOTKANIA...?
CZĘŚĆ I
SPOTKANIE PREZYDENTA E1SNENHOWERA Z OBCYMI ISTOTAMI:
CO NAPRAWDĘ WYDARZYŁO SIĘ W BAZIE MUROC?
Juan A. Lorenzo Rivas
(Eiddencia 0VN1, nr 19, 1998)
O
d 45 lat trzymane jest w tajemnicy spotkanie prezydenta Dwighta D. Eisenhowera z obcymi istotami. Doszło do niego rzekomo 20 lutego 1954 roku w bazie sił powietrznych położonej nad jeziorem Muroc w Kalifornii.
Zadziwiony Ike (zdrobnienie, jakim Amerykanie nazywali Eisenhowera) patrzył, jak kilkanaście^obcych bądź pozaziemskich istot demonstruje sposób pilotażu swoich pojazdów. Przekonał je następnie, aby nie ujawniały się, bowiem jego zdaniem ludzie nie są na to gotowi. Twierdził, że ich ujawnienie się może wywołać ogólną panikę.
Pewien wysoki rangą amerykański pilot-oblatywacz oznajmił, że złożył szczegółową relację z tego wydarzenia kilku ważnym osobom, w rym lordowi Clancarty z Wielkiej Brytanii [który omówił następnie tę sprawę ze mną - G.C.].
Według lorda Clancarty pilot ten twierdził, że osobiście uczestniczył w spotkaniu prezydenta Eisenhowera z obcymi istotami.
— W bazie wylądowało pięć różnych pojazdów obcych istot — powiedział pilot
lordowi. — Trzy miały kształt „latających spodków", a dwa cygar.
Eisenhower udał się do bazy Muroc na wezwanie jej dowództwa z Palm Springs, gdzie przebywał na wakacjach. Nie wierzył własnym oczom, widząc razem z asystującymi mu osobami wysiadające z tych pojazdów obce istoty, które następnie zbliżyły się do nich. Miały „niezupełnie ludzki" wygląd. Pilot twierdzi, że „były kształtem mniej więcej podobne do człowieka, z tą jednak różnicą, że były łyse, a ich czaszka była trochę większa od ludzkiej". Oddychały bez masek bądź urządzeń oddechowych. Mówiły po angielsku i oświadczyły Eisenhowerowi, że są zainteresowane wdrożeniem programu edukacyjnego dla mieszkańców Ziemi, który uświadomi nam ich obecność.
— Zdenerwowany Eisenhower odrzekł, że nie sądzi, aby świat był na to gotowy,
i że ich ujawnienie się postawiłaby wszystkich w bardzo trudnej sytuacji.
W dalszej części swojej relacji pilot powiedział:
— Istoty pozaziemskie odniosły się do tego ze zrozumieniem i oświadczyły, że będą kontaktować się tylko z wybranymi ludźmi, do czasu aż ludzie przyzwyczają się do ich obecności.
Eisenhower zaakceptował to podejście, pod warunkiem że „nie spowodują one paniki i zamieszania na naszej planecie",
Potem istoty zademonstrowały jemu i jego
Dwight D. Eisenhower świcie niezwykłe możliwości swoich pojazdów
4
UFO, nr 42 (2/2000)
CZY EISENHOWER LUB INNI PREZYDENCI USA MIELI SPOTKANIA...?
- łatwość w pokonywaniu siły grawitacji oraz zdolność do czynienia ich niewidzialnymi dla ludzkiego oka i naszych urządzeń technicznych,
— Te umiejętności bardzo zaniepokoiły prezydenta, zwłaszcza niewidzialność,
kiedy uczynili swój pojazd niewidocznym dla naszych oczu i jednocześnie wie
dzieliśmy, że tam są. Po zakończeniu demonstracji i pożegnaniu się istoty wsiadły
do swoich pojazdów i odleciały. Zostaliśmy zobowiązani do złożenia przysięgi
zachowania w całkowitej tajemnicy tego, co ujrzeliśmy i usłyszeliśmy tego dnia
w bazie Muroc.
Opowiadając o tym wydarzeniu, lord Clancarty (wówczas Dostojny Brinsley le Poer Trench) stwierdził, że „jak dotąd ten pilot nie rozmawiał z nikim innym na ten temat, poza tym w czasie gdy mi to relacjonował, wszyscy świadkowie tego wydarzenia, z wyjątkiem jego, już nie żyli".
Pogłoski o tym tajnym spotkaniu Eisenhowera z obcymi istotami w bazie Muroc krążą od dziesięcioleci. W latach pięćdziesiątych pewien sierżant opowiedział znanemu ufologowi, Gabrielowi Greenowi, o niezwykłej wizycie obcych istot w Muroc.
— W tym czasie ćwiczyliśmy strzelanie pod dowództwem generała. Strzelaliśmy
ostrą amunicją do różnych celów, kiedy nieoczekiwanie nad naszymi głowami
przeleciało pięć NOLi. Generał wydał rozkaz, aby skierować na nie działa, co też
uczyniliśmy, jednak nasze pociski nie imały się ich. Przestaliśmy strzelać i zobaczy
liśmy, że lądują przy jednym z hangarów bazy.
POTWIERDZENIA
W
swojej książce The Roswell Intident {Zdarzenie w RoswelT) William L. Moore i Charles Berlitz podają, że inny naoczny świadek tego oficjalnego bliskiego spotkania, Gerald Light, opisał to zdarzenie w liście z 16 kwietnia 1954 roku skierowanym do Meade'a Layne'a. Light pisze w nim, że widział pięć pozaziemskich pojazdów kosmicznych, którymi przyleciały do bazy obce istoty, ich właściciele.
Autorzy książki piszą, że w tym samym czasie, 20 lutego 1954 roku, dniu, w którym rzekomo miało miejsce to bliskie spotkanie, Eisenhower w tajemniczy sposób zniknął z miejsca swojego wypoczynku w Palm Springs, które dziwnym zbiegiem okoliczności leży blisko bazy Muroc! Tego dnia miał odbyć konferencję prasową, lecz nie pojawił się na niej. Mówiono, że prezydent zachorował. Wydany w tej sprawie oficjalny komunikat mówił, że prezydent musiał rzekomo udać się niespodziewanie do dentysty, jednak dochodzenie, które przeprowadzili dziennikarze, nie doprowadziło do ustalenia nazwiska dentysty, który miał mu podobno udzielić pomocy.
Oświadczenie lorda Clancarty rzuca nieco więcej światła na tę sprawę.
Co ciekawe, nieżyjący już znany astrofizyk i badacz zjawiska UFO, dr J. Allen Hynek, usłyszawszy o niej powiedział:
— Wiele razy słyszałem o tym spotkaniu Eisenhowera, ale nigdy nie udało mi się
potwierdzić tej pogłoski. Będąc w posiadaniu tego nowego raportu postaramy się
zbadać tę sprawę dogłębnie.
UFO, nr 42 (2/2Ó00)
5
CZY EISENHOWER LUB INNI PREZYDENCI USA MIELI SPOTKANIA...?
iir.Meada Layne X - '~" £C^ /*-*-*V^
San Diego.Californla
My dear Friead: I hare juat returned froas Huroc. The report ia truś
deTastatin^ly true.'
I madę the Jouraey ia company with Franklin Allen of the Hearat papera and Sdwin !<oi^t$q of 3rooii3ca Iastitute (Tnimaa'8 erstwaile flnancial adviser) and 3ishop llaclatyr* of L.A. (confidential namea, for tha preseat,please.)
flhea we were ałlowed to enter the restricted sectioa,(after about aii houra -^ in which we were checked on erery poesible item, ereat, incideat and aepect fr" ^ of oux persona! and public lives) X had the dlatlact feeliag that the world had coae to an end wlth fantastic realiss. For I have ne?cr aeen so uany h;man beings in a state of c cm pi et e collapse and confuslon aa they reallzed that their o\rn world had łndeed ended wlth such finality as to beggar descrip-tlon. The reality of "otherplane" aeroforns is now and forever removed froa the reaiaa of speculatioa and aade a rather painful part of the consciousnesa of erery responsible scientlfic and polltical group.
Suring ny two daya visit I saw flve separate and dłattnct types of aircraft
belng studied and handled by our airforce offlciala with the assietaaca and
peraissioa of The EtheriansJ I have no worda to eroress ny reactiona.
i It haa finally happened. It la now a matter of hi story.
IPresideat Slsenhower.as you may already know, wae apirlted over to Muroc ona night durlag his visit to Palm Springs recently. And it ia my coafiction that ha will ignore the terrific confllct between the Tarious "authorities11 and go
Idirectly to the people via radio and telerislon if the impasse contłnuea
much longer. Froo nhat I could gather, an officiaL-stateaent to tha country
:ia beiag prepared for delivery about the_jąiddle_ of Jiay.-'
I will leave it to your ona ezcelleat powers of deduction to construct a fitticg pic turę of the mental and enotional pandemonium that is now shattering the consciousness of hundreda of our sctentific "authorities" and all the pundita of the Tarioua speciallzed icnowledgee that majce up our current pjryslca. In aome iastancaa I could not atifle a ware of pity that aroae In ny owa belng aa I 'wtached tha pathetlc bewild^rnent of rather brilliant brains struggling to make sonę aort of ratlonal explanatioa 1*1 ich would eoable thea to rotain their faoi-llar theories and coacepts. And I thaniced my own destiny for aaving long a^o pushed me into the aataphysical wooda and compelled me to find my way out. To iwtach strong alnds cringe before totally irreconcilable aspects of "science" ia 'not a pleaaant thing. I had forgotten how commonplace such things aa the demat-. erialisatioa of "solid" objecta had beeorae to my owa miad. The coning and going of an etheric.or spirit.body haa been so familiar to me these many yeara I had : just forgotten that such a manifest&tioa could snap the mental balanco of a a aa 'not so conditioned. 1 shall nerer forget those forty-eight houra at Uuroc.'
6
UFO, nr 42 (2/2000)
CZY EISENHOWER LUB INN! PREZYDENCI USA MIELI SPOTKANIA...?
GERALD LIGHT 10545 SCENARIO LANE LOS ANGELES 24, KALIFORNIA [Ust otnymsno: 16 IV 1954]
Meade Layne
San Diego, Kalifornia
Drogi przyjacielu, właśnie wróciłem z Muroc. Ten raport jest prawdziwy - przerażająco prawdziwy.
Podróż tę odbyłem w towarzystwie Franklina Allena z korporacji Hearsta, Edwina Nourse'a z Instytutu Brookingsa (byłego doradcy finansowego prezydenta Trumana) oraz biskupa Maclntyre'a z Los Ang^Les. (Proszę, abyś nie ujawniał na razie tych nazwisk) .
Kiedy zezwolono nam wejść na strzeżony teren (po około sześciu godzinach, w czasie których sprawdzono nas bardzo dokładnie pod każdym względem, w tym również nasze życie prywatne i publiczne), doznałem osobliwego uczucia, że świat kończy się dziwacznym realizmem. Nigdy wcześniej nie widziałem tak wielu istot ludzkich w stanie kompletnego przygnębienia oraz dezorientacji pod wpływem świadomości, że ich własny świat kończy się ostatecznie w trudny do opisania sposób. Realność pojazdów latających z „innego świata" raz na zawsze przestała być wyłączną domeną spekulacji i stała się bolesną częścią świadomości każdej odpowiedzialnej naukowej i politycznej grupy.
Podczas mojego dwudniowego pobytu tam widziałem pięć różnych typów pojazdów latających poddawanych badaniom przez przedstawicieli naszych sił powietrznych - pod nadzorem i za zgodą Eteran! Brak mi słów, aby wyrazić moje odczucia.
No i stało się. Teraz to już historia.
Jak już zapewne wiesz, prezydent Eisenhower zrobił pewnej nocy w czasie swojego pobytu w Palm Springs w sekrecie wypad do Muroc. Jestem przekonany, że zignoruje zażarty spór toczący się między różnymi „autorytetami" i zwróci się do opinii publicznej za pośrednictwem radia i telewizji, jeśli ten impas nie zostanie przełamany. Z tego, co mi wiadomo, wynika, że właśnie jest przygotowywane oficjalne oświadczenie skierowane do narodu, które ma być ogłoszone w połowie maja.
Pozostawiam twoim wspaniałym zdolnościom dedukcyjnym wyobrażenie sobie niesłychanego chaosu skotłowanych myśli i uczuć druzgoczących obecnie świadomość setek naszych naukowych „autorytetów" i luminarzy wielu wąskich specjalności, którzy współtworzą obraz naszej współczesnej fizyki. W kilku przypadkach nie mogłem powstrzymać się od współczucia, które mnie ogarnęło, widząc pełne godności zagubienie stosunkowo błyskotliwych umysłów szukających racjonalnych wyjaśnień, które pozwoliłoby im ocalić ich dotychczasowe teorie i koncepcje. Byłem wdzięczny mojemu własnemu przeznaczeniu, które dawno temu pchnęło mnie w gąsżcza metafizyki i zmusiło do poszukiwania własnej drogi. Widok wybitnych umysłów kornie schylonych przed nie dającymi się pogodzić z uznaną wiedzą zjawiskami nie należy do przyjemności. Już zapomniałem, jak się czułem, kiedy oswajałem się z tak pospolitą rzeczą jak dematerializacja „stałych" obiektów. Pojawianie się i znikanie ciała eterycznego lub duchowego stało się dla mnie z biegiem lat czymś tak pospolitym, że nie przyszło mi do głowy, że coś takiego może zakłócić równowagę umysłową człowieka nie nawykłego do takich zjawisk. Nigdy nie zapomnę tych czterdziestu ośmiu godzin w Muroc!
6.L
[Jak widać na reprodukcji obok, list nie ma daty. Można przypuszczać, że Gerald Light był jeszcze w stanie silnych emocji, gdy go pisał, i zapomniał ją podać albo nie był do końca zdecydowany, czy i kiedy ten list wyśle, a gdy już sie zdecydował, zapomniał o jej wpisaniu. Oba odręczne dopiski w górnej części listu wskazują, że Meade Layne otrzymał go 16 kwietnia 1954 roku. - G.C.]
UFO, nr 42 (2/2000)
7
CZY EISENHOWER LUB INNI PREZYDENCI USA MIELI SPOTKANIA...?
(Jeśli Hynek zdołał odkryć coś więcej na ten temat, nie zdążył niestety ogłosić tego przed swoją śmiercią),
KOLEJNI ŚWIADKOWIE W TEJ SPRAWIE
K
ilka lat temu dwóch ludzi oświadczyło po przeczytaniu w prasie artykułu opisującego rzekome spotkanie Eisenhowera z obcymi istotami w roku 1954, że widzieli tego samego dnia niedaleko tamtego miejsca latający spodek.
Jeden z nich nawet go sfotografował, gdy przelatywał nad nimi kilka godzin po tym spotkaniu. Nagrali ponadto na taśmie relację, w której opisali tego NOLa i okoliczności tej obserwacji.
Tym, który aj-obił zdjęcie, był Don Johnson, który w czasie tego zdarzenia miał 48 lat i pracował gazecie Los Angeles Times.
— Byliśmy świadkami czegoś historycznego — powiedział — czegoś, co trzymano
w sekrecie od wielu lat.
Kiedy jakiś czas potem Johnson przeczytał artykuł opisujący to spotkanie, ogarnęło go zdumienie. Z miejsca odszukał taśmę, którą nagrał razem z przyjacielem po obserwacji UFO. Ku swemu ogromnemu zdumieniu odkrył, że nosiła ona naniesioną jego ręką datę 21 lutego 1954 roku, a zatem ich obserwacja miała miejsce w niecałe 24 godziny po spotkaniu Eisenhowera z obcymi istotami.
Bezzwłocznie zadzwonił do swojego starego przyjaciela, Phila Umbrello, który towarzyszył mu podczas podróży owej pamiętnej nocy.
— Jechaliśmy na południe wzdłuż wybrzeża — powiedział Johnson — i kiedy
znaleźliśmy się około 160 kilometrów od bazy Muroc, zobaczyliśmy to - latający
spodek! Zatrzymaliśmy się i wysiedliśmy z samochodu. Początkowo było to duże
światło, które rosło w oczach. Potem spostrzegliśmy, że to ma srebrzysty kolor
i błyszczącą, jakby wypolerowaną powierzchnię - najjaśniejszą ze wszystkich, jakie
kiedykolwiek widziałem. Leciał bezgłośnie jakby płynąc w powietrzu. Chwyciłem
aparat i zacząłem robić zdjęcia.
— Emitował bursztynowe światło — dodał drukarz Phil Umbrello. — Leciał
wykonując nieregularne ruchy w porównaniu do samolotu! Znajdował się nad
Pacyfikiem. Była ciemna noc, ale widzieliśmy go bardzo wyraźnie.
Obserwowaliśmy go przez'około 20 minut — dodał Johnson. — Przeleciał nad nami, po czym oddalił się jak błyskawica i zniknął.
Jestem pewny, że był to jeden z tych spodków, które oglądał Eisenhower. Widzieliśmy go zaledwie kilka godzin po tym, jak on je oglądał — zakończył Umbrello.
UŻYCIE WARIOGRAEU (DETEKTORA KŁAMSTW)
A
by sprawdzić, czy ci dwaj mężczyźni, Johnson i Umbrello, nie kłamią, poddano ich badaniu na wariografie, a ich głosy porównano z głosami nagranymi na taśmie w roku 1954.
Specjalista od wykrywaczy kłamstw i jednocześnie jch współtwórca, Charles McÓuiston, zbadał wyniki testu i stwierdził, że jego zdaniem obaj mężczyźni mówią prawdę.
8
UFO, nr 42 (2/2000)
CZY EISENHOWER LUB INNI PREZYDENCI USA MIELI SPOTKANIA...?
INNE OFICJALNE BLISKIE SPOTKANIA
N
a przestrzeni lat światło dzienne ujrzały inne raporty o podobnych spotkaniach między załogantami pojazdów rzekomo pozaziemskiego pochodzenia, a personelem wojskowym różnych krajów, zwłaszcza amerykańskim.
Przykładem może być rzekome bliskie spotkanie między obcymi istotami i przedstawicielami amerykańskiej bazy wojskowej Bentwaters w Woodbridge w Wielkiej Brytanii (tak zwany Przypadek Rendlesham) oraz bliskie spotkanie w bazie Dix-McGuire w stanie New Jersey w Stanach Zjednoczonych w roku 1978 zakończone śmiercią obcej istoty, zastrzelonej przez sierżanta, który wpadł w panikę na jej widok.
KOMENTARZ (Gordon Creighton)
N
ie mam najmniejszych wątpliwości co do prawdziwości historii dotyczącej bliskiego spotkania prezydenta Eisenhowera z grupą obcych istot, które wylądowały w roku 1954 w bazie Muroc i przez minione 45 lat ani przez chwilę nie wątpiłem w jej autentyczność. Między innymi dlatego, że aktywnie działałem jako członek-korespondent w kierowanym przez dra Meadea Layne'a Stowarzyszeniu Badawczym Nauk Pogranicza (Borderland Sciences Research Associates; w skrócie BRSA) i posiadam w swoim archiwum kopię wspomnianego listu Geralda Lighta do dra Meade'a Layne'a, którą otrzymałem z BRSA.
Po jej otrzymaniu napisałem w roku 1954 do biskupa Mac1ntyre'a z Los Angeles w imieniu Flying Saucer Review, pytając go, czy ta historia jest prawdziwa. W odpowiedzi otrzymałem list od jego sekretarki, w którym zaprzecza ona, aby biskup był w posiadaniu jakiejkolwiek wiedzy na ten temat. Ani wtedy, ani teraz nie wierzę w szczerość tej odpowiedzi.
Jeśli chodzi o mojego starego przyjaciela dr Allena Hyneka, który odwiedzając Brytanię zawsze odbywał „tajne" konferencje z szefami Flying Saucer Review, muszę przyznać, że mimo iż nasze rozmowy zawsze dotyczyły szerokiego kręgu tematycznego, nigdy nie wspomniał ani słowem na temat Eisenhowera i jego bliskiego spotkania z obcymi istotami w bazie Muroc. Tym niemniej nie mam najmniejszych wątpliwości, że doskonale orientował się w tej sprawie. Biorąc pod uwagę jego pozycję, byłoby wręcz niedorzeczne oczekiwanie, że będzie on skłonny do rozmowy na tak ważki i oczywiście otoczony najwyższą tajemnicą temat.
Co się tyczy Geralda Lighta, zawsze sądziłem, że był on amerykańskim senatorem. Byłbym niezmiernie wdzięczny, gdyby któryś z amerykańskich czytelników wyjaśnił bądź skomentował tę sprawę.
Co ciekawe, Gerald Light używa w swoim liście wyrażenia „ciało eteryczne lub duchowe".
To sformułowanie koreluje z zaskakującą tezą samego dra Meade'a Layne'a (patrz The Ether Shrp Mysteiy and its Solution, 1951, i The Corning of the Guardians, 1953 - obie wydane przez Borderland Sciences Research Associates) mówiącą, że istoty, o których tu mowa, nie pochodzą z naszej trójwymiarowej przestrzeni, ale z „Gęstego Eteru".
UFO, nr 42 (2/2000)
9
CZY EISENHOWER LUB INNI PREZYDENCI USA MIELI SPOTKANIA...?
Meade Layne twierdzi, że w sytuacji, gdy umysł przeciętnego człowieka ma duże trudności z pojęciem istoty materii stałej, która jest drobniejsza i bardziej subtelna od trójwymiarowych ram, w których istniejemy, wyobrażenie sobie istnienia czegoś po drugiej stronie skali, czegoś tak gęstego, że nie potrafimy tego zobaczyć, dotknąć ani postrzec którymkolwiek ze zmysłów całkowicie już przekracza jego możliwości!
Koncepcje „astralnego" lub „eterycznego" poziomu życia nie są jednak niczym zaskakującym dla ludzi obdarzonych zdolnościami parapsychicznymi, jasnowidzów i okultystów i to zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie.
Dla zachodniego laickiego umysłu koncepcja materii istniejącej po drugiej stronie skali, która jest ,^byt gęsta, aby nasze zmysły mogły ją postrzec" jest nie do przyjęcia.
Zawarte w Wedach mądrości starohinduskiej cywilizacji uczą, że oprócz trzech znanych nam stanów materii (stałego, ciekłego i gazowego) istnieją jeszcze cztery bardziej subtelne poziomy, całkowicie nieznane naszym zachodnim umysłom, na określenie których w sanskrycie używa się określenia akasha.
Termin ten odpowiada starogreckiemu pojęciu aither, które znaczy „powietrze" lub „atmosfera".
Kiedy w XIX wieku brytyjscy uczeni przystąpili w Indiach do wielkiego dzieła, jakim było tłumaczenie religijnej i filozoficznej literatury napisanej sanskrytem, przez dłuższy czas nie mogli znaleźć odpowiednika dla słowa akasha. W końcu uznali, że najlepszym określeniem będzie „eter"1,
Wbrew słynnemu eksperymentowi Michelsona-Morleya, o którym mówi się, że dowiódł nieistnienia eteru, jego idea jest na Zachodzie wciąż żywa i co najmniej jeden wybitny uczony walczył niezłomnie o uznanie jego istnienia. Był nim Paul Dirac2. Jeszcze przed śmiercią powiedział, że już „niedługo eter znowu wejdzie do gry".
(Czemu by nie? Jeśli nie istnieje coś takiego 'jak eter, a to, co nazywamy „przestrzenią", jest absolutną pustką, to co przenosi fale radiowe, świetlne i inne przez próżnię, w której nie ma nic, co by mogło je przenosić? Kim był ten, kto tak zręcznie określił materię jako „dziury we wszechobecnym eterze?").
' CZĘŚĆ II DALSZE UWAGI NA TEMAT SPOTKANIA W MUROC
P
rzyjrzyjmy się teraz temu, co inni badacze i autorzy;powiedzieli na temat tej historii. O ile mi wiadomo, omawiało ją i uznało za prawdziwą czterech poważnych i szanowanych autorów i badaczy, a drobne rozbieżności, jakie między nimi istnieją, dotyczą tego, czy to zdarzenie miało miejsce w bazie Muroc czy Holloman. (A może były spotkania w obu tych miejscach, ale o tym później).
Być może są jeszcze inni autorzy i badacze, którzy komentowali to zdarzenie. Jeśli tak, byłbym bardzo wdzięczny za wszelkie wskazówki na ten temat (kto i gdzie je omawiał), które umożliwią mi przejrzenie zbiorów i dalsze śledzenie tej sprawy.
10
UFO, nr 42^(2/2000)
CZY EISENHOWER LUB INNI PREZYDENCI USA MIELI SPOTKANIA...?
MILTON WILLIAM COOPER
W
wydanej w roku 1991 książce Behind a Pale Horse Milton William Cooper, były oficer marynarki wojennej USA, który utrzymuje, że miał dostęp do najtajniejszych materiałów dotyczących UFO, opisuje cztery typy obcych istot, które są, jak twierdzi, najczęściej opisywane w oficjalnych, tajnych dokumentach. Są to: „Wielkonose Szaraki, z którymi zawarliśmy traktat", „Szaraki od wzięć" kontrolowane przez Wielkonose Szaraki, wyglądający jak ludzie blondyni zwani ogólnie Nordykami i czerwonowłose, podobne do ludzi istoty zwane Pomarańczowymi. (Proszę zwrócić uwagę na jego wzmiankę o Wielkonosych", z którymi jego zdaniem Stany Zjednoczone zawarły traktat. Inne źródła podają z kolei, że Wielkonosi są przyjaźiy, czego nie można natomiast powiedzieć o istotach, które zawarły traktat!).
W magazynie Pegasus (vol. 8, nr 1) wydawanym przez SIGAP (Surrey UFO Investigation Society - Surreyskie Towarzystwo Badań UFO) jego redaktor naczelny Gordon Millington zamieścił następującą recenzję książki Coopera, którą wiele osób uznało za bardzo kontrowersyjną i wątpliwej wartości. Osobiście uważam, że większość tego, co Cooper w niej podaje, jest bez wątpienia prawdą! (Być może właśnie dlatego jest on tak niepopularny)!?
Jeśli chcemy zrozumieć wszystkie zawiłości dotyczące lądowań i oficjalnych spotkań z obcymi istotami, powinniśmy wziąć pod uwagę również to, co ma nam on i inni jemu podobni do powiedzenia. Oto, co napisał o jego książce Gordon Millington:
Behold a Pale Horse [Pod tym tytułem zaczerpniętym i biblijnej Apokalipsy św. Jana (6,8)3 Milton William Cooper opublikował w roku 1991 informacje, które, jak twierdzi, zaczerpnął z materiałów oznaczonych klauzulą TOP SEC-RET/MAJIC (ŚCIŚLE TAJNE/MAJIC), które widział i czytał w latach 1970-1973, kiedy odbywał służbę w jednostce wywiadu podległej naczelnemu dowódcy Floty Pacyfiku USA. Mimo iż tego rodzaju materiały zawsze budzą podejrzenia, podane przez niego informacje zaczęły po pewnym czasie nabierać znaczenia wraz z wypływaniem na światło dzienne potwierdzających je danych pochodzących z innych źródeł. I właśnie dlatego ta książka zasługuje na uwagę. G.M. redaktor Pegasusa.]
Cooper twierdzi, że między styczniem 1947 i grudniem 1952 roku Stany Zjednoczone weszły w posiadanie co najmniej 16 rozbitych lub zestrzelonych pojazdów obcych istot i 65 ich ciał, w tym jednej żywej. Jeden z pojazdów eksplodował i z jego szczątków nie udało się przejąć nic cennego. 13 z tych katastrof miało miejsce w USA, 1 w Norwegii i 2 w Meksyku. Jeden z tych pojazdów odnaleziono 13 lutego 1948 roku na płaskowzgórzu w pobliżu Aztec w Nowym Meksyku, a następny, mierzący 30,5 metra średnicy, na poligonie White Sands. W obu tych statkach znaleziono ogółem 17 ciał obcych istot i dużą liczbę części ludzkich ciał. Zdarzenia te z miejsca utajniono i opatrzono jeszcze wyższą klauzulą tajności niż ta, która obowiązywała w stosunku do działań
UFO, nr 42 (2/2000)
11
CZY EISENHOWER LUB INNI PREZYDENCI USA MIELI SPOTKANIA...?
związanych z bombą atomową. Całością operacji kierowała Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Agency).
Sekretarz stanu James Forestall nie zgadzał się na utajnianie tych spraw. Będąc idealistą i religijnym człowiekiem, a także jednym z pierwszych wziętych, uważał, że należy poinformować o tym społeczeństwo. Rozpoczął w tym celu rozmowy z kongresmanami i wówczas prezydent Truman zażądał jego dymisji. Mówi się, że przeżył później załamanie nerwowe, w rezultacie którego umieszczono go w szpitalu marynarki wojennej Bethesda, gdzie 22 maja 1949 zamordowali go agenci CIA. Jego pamiętniki trafiły jakiś czas potem do rąk Whitleya Stribera, który opublikował w zbeletryzowanej formie większość zaczerpniętych z nich informacji w książce Majestic.
Ocalałej z katastrofy w Roswell w roku 1949 obcej istocie nadano kryptonim EBE (Extraterrestrial Biological Entity - Pozaziemska Jednostka Biologiczna) - była ona pierwszą z wielu. Informacje uzyskane od EBE-1 zawarto w publikacji o nazwie The Yellow Book (Żółta księga). Cooper twierdzi, że widział zdjęcia EBE-1 w materiałach pochodzących z Projektu Grudge. W roku 1951 EBE-1 zachorował i w następnym zmarł. Jego organizm wykorzystywał podobnie jak nasze .rośliny chlorofil i nikt nie potrafił go uleczyć.
Związek Radziecki był przez cały czas informowany o sytuacji dotyczącej obcych istot, z uwagi na potencjalną groźbę globalnej inwazji, na wypadek której opracowano odpowiedni plan obrony. Do koordynacji działań w tym zakresie powołano tajne ciało o nazwie Bilderberg Group (Grupa Bilderberga) z kwaterą główną w Genewie. Ostatecznie ciało to przekształciło się w tajny rząd światowy, który kontroluje obecnie wszystko.
W roku 1953 astronomowie odkryli w kosmosie duże obiekty zmierzające w kierunku Ziemi. Po zbliżeniu się do Ziemi „osiadły" one następnie na bardzo wysokiej orbicie geostacjonarnej. Były to statki kosmiczne obcych istot, z którymi udało się z pomocą projektów Sigma i Plato nawiązać kontakt radiowy przy wykorzystaniu binarnych kodów komputerowych. Zorganizowano spotkanie na pustyni, zaś film Bliskie spotkania trzeciego stopnia jest zbeletryzowaną wersją tego, co tam miała miejsce. W międzyczasie w bazie sił powietrznych Homestead.na Florydzie wylądowali przedstawiciele innej rasy humanoidalnych istot i przestrzegli naszych przedstawicieli przed stacjonującymi na orbicie Szarakami. Ofiarowano ludzkości pomoc w jej duchowym rozwoju, pod warunkiem zniszczenia broni nuklearnej. Ofertę tę odrzucono i to mógł być wielki błąd.
Po trzecim lądowaniu w bazie Muroc (obecnie nosi ona nazwę Edwards) w roku 1954 prezydent Eisenhower podpisał oficjalny traktat z Szarakami. Lądowania i spotkania zostały nagrane i sfilmowane. Te taśmy wciąż istnieją. Żądania udostępnienia ich na mocy Ustawy o Wolności Informacji mają nikłe szanse powodzenia! Trakt przewiduje wymianę ambasadorów oraz zgodę na ^wzięcia" ludzi do badań medycznych, pod warunkiem że nic im się nie stanie i bezpiecznie wrócą.
12
UFO, nr 42 (2/2000)
CZY EISENHOWER LUB INNI PREZYDENCI USA MIELI SPOTKANIA...?
Obce istoty zobowiązały się ze swojej strony udostępnić nam cześć swojej zaawansowanej technologii. Uzgodniono wybudowanie podziemnych baz do prowadzenia wspólnych prac. Początkowo miały być one zlokalizowane na terenach indiańskich rezerwatów. Cooper widział dokumenty, w których była mowa o zamieszkaniu na stałe w Strefie 51 w Nevadzie 600 obcych istot, które miały współpracować z naukowcami i specjalistami z CIA. Twierdzi ponadto, że obecnie jest już ponad 75 takich miejsc w samych tylko Stanach Zjednoczonych. W roku 1955 utworzono tajny komitet (Majesty 12 - MJ12) składający się z 19 członków, którego zadaniem jest prowadzenie i nadzorowanie wszelkich tajnych działań dotyczących istot obcych.
Stwierdzono, że ujawnienie społeczeństwu prawdziwej sytuacji doprowadzi do społecznych niepokojów, w związku z czym postanowiono trzymać to w całkowitej tajemnicy.
Kiedy przedstawiono tym istotom niezbite dowody na to, że używają one zarówno zwierząt, jak i ludzi do eksperymentów genetycznych, oświadczyły one, że te badania są im niezbędne dla ocalenia ich rasy, bowiem bez naprawy struktury genetycznej ich rasa wkrótce wymrze. Dodały ponadto, że to one nas stworzyły, manipulując naszym rozwojem za pomocą religii'i działań okultystycznych. Utrzymują, że potrafią za pomocą podróży w czasie przewidywać przyszłość, i oznajmili, że trzecia wojna światowa zacznie się od najazdu krajów arabskich na Izrael, w wyniku czego dojdzie do nuklearnego holokaustu, który całkowicie zniszczy życie na Ziemi.
Kiedy prezydent Kennedy zapowiadał wysłanie pod koniec lat sześćdziesiątych ludzi na Księżyc, nie wiedział, że w chwili gdy to mówił, na Księżycu była już wspólna baza, w której stacjonowali Amerykanie, Rosjanie i obce istoty. Co więcej, jest również kolonia na Marsie. Kiedy Kennedy oświadczył MJ-12, że zamierza poinformować społeczeństwo o obecności istot obcych, wydał tym samym na siebie wyrok śmierci. Został zastrzelony przez Williama Greera, kierowcę jego samochodu, co wyraźnie widać na filmie Zaprudera. Od tamtego czasu zabito ponad 200 różnego rodzaju świadków zaplątanych w to zabójstwo.
Cooper kończy swoje wywody następująco:
„W wyniku nawiązania stosunków z obcymi istotami posiedliśmy technologie nie mieszczące się w naszej wyobraźni. Mamy już i latamy w Nevadzie napędzanym energią jądrową pojazdem wykorzystującym antygrawitację. Nasi piloci dokonali już tymi pojazdami szeregu lotów międzyplanetarnych. Byli już na Księżycu, Marsie i innych planetach. Jesteśmy okłamywani w kwestii rzeczywistej natury Księżyca, Marsa i Wenus oraz rzeczywistego stanu technologii, jaką posiadamy... Sojusz jest kontynuowany... Wiem, że jedyne akty wrogości między ludźmi i obcymi istotami zostały sprowokowane przez koła wojskowe USA, kiedy wydano rozkaz zestrzelenia ich pojazdów w celu zdobycia zawartej w nich technologii.
Swoją recenzję Behold a Pale Horse Gordon Millington podsumowuje następująco:
UFO, nr 42 (2/2000)
13
CZY EISENHOWER LUB INNI PREZYDENCI USA MIELI SPOTKANIA...?
„W książce Coopera jest przytoczonych dużo więcej faktów i dokumentów budzących prawdziwą grozę. Nie jest to łatwa lektura i ze zrozumiałych względów przedstawia te sprawy z amerykańskiego punktu widzenia, niemniej wyraźnie pokazuje, że problem przyszłości naszej rasy czy to z, czy bez interwencji obcych istot, zbliża się do punktu krytycznego".
GEORGE C. ANDREWS
W
wydanej w roku 1993 książce Extraterrestial FriendsAnd Foes (Pozaziemscy przyjaciele i wrogowie, 1993) Andrews podaje sporo informacji na temat spotkania między wysoko postawionymi osobistościami rządu Stanów Zjednoczonych i bardzo podobnymi do ludzi istotami, do którego doszło w roku 1954 (tym samym, który podaje Gerald Light). Miało ono miejsce w bazie lotniczej Edwards w Kalifornii, która, jak już wiemy, nazywała się wcześniej Muroc.
George Andrews twierdzi, że te istoty o ludzkim wyglądzie, które nazywa „Dobrymi Facetami", były z „Międzyplanetarnej Federacji". Sądzi ponadto, że przedstawiciele tej rasy skontaktowali się w tym samym czasie z przedstawicielami rządów innych państw. I dalej stwierdza: „W Edwards spotkaliśmy się z «Dobrymi Facetami», lecz w Rendlesham w roku 1980 mieliśmy razem z brytyjskim dowódcą, generałem Williamsem, do czynienia z «niskimi Szarakowatymi Insektoida-mi»". Jak do tego doszło?
Według Andrewsa przekaz „Dobrych Facetów", którzy spotkali się z naszymi przedstawicielami w bazie Edwards, zawierał warunek całkowitego wyrzeczenia się przez nas naszego samobójczego dążenia do wojny nuklearnej. Jeśli nadal będziemy kontynuowali rozwój i rozmieszczanie broni nuklearnej, to - oświadczyli
- wcześniej czy później dojdzie do jej użycia, co nie tylko doprowadzi do
zniszczenia całej naszej rasy, ale skazi również powierzchnię Ziemi czyniąc ją
niemożliwą do zamieszkania przez jakiekolwiek formy życia przez tysiące lat.
Oświadczyli przeto, że nie mają zamiaru wyposażać nas w broń, o którą prosiliś
my, i że zamiast tego pokażą nam, jak wytwarzać w dowolnych ilościach darmową
energię nie powodującą żadnego skażenia.
Prezydent Eisenhower usłuchał swoich doradców i dokonał złego wyboru. Szefowie Połączonych Sztabów nie chcieli pozbywać się swoich nuklearnych broni
- zimna wojną osiągnęła właśnie apogeum - bojąc się ryzyka, jakie się z tym
wiązało. Podobnie biskup Maclntyre nie chciał osłabienia antykomunistycznego
nastawienia kościoła oraz zmiany dogmatów religijnych, zaś Bernard Baruch nie
chciał pozwolić, aby darmowa energia zakłóciła istniejący system ekonomiczny.
Tak więc Eisenhower dokonał złego wyboru i odmówił zawarcia umowy z „Dob
rymi Facetami".
W rezultacie „Dobrzy Faceci" spakowali manatki i odlecieli, a na ich miejsce wcisnęły się Insektoidy z ofertą dostarczenia wojskowej technologii w zamian za przyzwolenie na pewne nielegalne, tajne działania. (W załączniku A umieszczonym na końcu książki Andrewsa znajduje się artykuł Rileya Crabba, następcy dra Meade'a Layne'a na stanowisku szefa Borderland Sciences Research Associates, zatytułowany „Insektoidy - skąd one pochodzą?").
14
UFO, nr 42 (2/2000)
CZY EISENHOWER LUB INNI PREZYDENCI USA MIELI SPOTKANIA...?
LINDA MOULTON HOWE
W
I tomie swojej książki Glimpses of Other Realities (Przebłyski innych rzeczywistości) zatytułowanym „Fakty i naoczni świadkowie" Linda przedstawia obszerną informację na temat „Wielkonosych" istot określanych również jako „Typu Semickiego" i zamieszcza ich wizerunki sporządzone przez naocznych świadków, którzy je widzieli.
Podobnie jak szereg innych ludzi uważa, że spotkanie z tymi istotami miało miejsce w bazie Holloman położonej w pobliżu poligonu White Sands „w roku 1973 lub wcześniej". Powołuje się tu na książkę Roberta Emeneggera UFOs, Past, PresentAnd Futurę (NOLe, przeszłość, teraźniejszość i przyszłość), w której w części zawierającej rysunki i zdjęcia znajduje się następująca uwaga: „Zamieszczone na tej i następnej stronic wizerunki załogantów NOLi zostały sporządzone przez grafika na podstawie opisów naocznych świadków". Jedna z przedstawionych tam istot mogła należeć do rasy, której przedstawiciele „mogli wylądować w bazie Holloman/White Sands w roku 1973". Ma duży nos, duże oczy o pionowych źrenicach (cechy, o których wspomina wielu świadków z przypadków badanych przez Lindę) oraz warstwowe przybranie głowy, które częściowo otacza duże uszy.
Na 278 stronie Glimpses of Other Realities znajduje się dużo interesujących danych na temat lądowań i „oficjalnych kontaktów". Czytamy tam między innymi:
O spotkaniu ludzi z obcymi istotami opowiedział mi 9 kwietnia 1983 roku w bazie Kirtland w Albuquerque w stanie Nowy Meksyk agent specjalny Biura Specjalnych Dochodzeń Sił Powietrznych Richard C. Doty. Oświadczył mi, że rząd USA realizował specjalny projekt o nazwie Sigma, w ramach którego nawiązano kontakt z jedną lub więcej grup istot pozaziemskich. Pokazał mi przeznaczony rzekomo dla prezydenta dokument wprowadzający, który mówił, że kontakt z istotami pozaziemskimi jest kontynuowany od 25 kwietnia 1964 roku do chwili obecnej. Powiedział, że właśnie tego dnia odbyło się wcześniej uzgodnione spotkanie między obcymi istotami i przedstawicielami kół wojskowych oraz naukowych Stanów Zjednoczonych w dokładnie określonym za pomocą współrzędnych geograficznych miejscu na północno-wschodnim krańcu poligonu rakietowego White Sands położonego na północ od bazy Holloman.
W marcu 1983 roku zapytałam Roberta
Emeneggera, czy Wielkonos przedstawiony
w jego książce był koniem trojańskim, który miał
odwrócić uwagę ludzi od beznosych Szaraków,
które były w rym czasie mocno nagłaśniane
w mediach. Odrzekł, że ten rysunek został wyko
nany na podstawie zdjęć małoobrazkowych do
starczonych przez przedstawicieli Departamen
tu Obrony oddelegowanych do pracy z nim
i Sandlerem nad realizowanym na początku lat
siedemdziesiątych niezależnym filmem telewi- Wielkonosa obca istota
UFO, nr 42 (2/2000)
15
CZY EISENHOWER LUB INNI PREZYDENCI USA MIELI SPOTKANIA...?
zyjnym. W filmie tym lądowanie w bazie Holloman przedstawiono jako „hipotetyczne". Film i książka nosiły początkowo ten sam tytuł, lecz później tytuł film zmieniono na UFOs: It has begun (NOLe - to się rozpoczęło). Ostateczna wersja tego filmu ma powiększoną część dotyczącą okaleczeń zwierząt, której narrację prowadzi znany naukowiec, specjalista w dziedzinie komputerów, a także badacz zjawiska UFO i pisarz, Jacąues Vallee.
W czasie naszej rozmowy na temat rzekomego lądowania w bazie Holloman istot o pionowych źrenicach i dużych nosach Emengger zasugerował, abym zaczęła studiować historię Asyrii (starożytnej Mezopotamii i Sumeru), gdzie znajdę wskazówki na temat ingerencji w nasz rozwój innej cywilizacji.
* DR MICHAEL WOLF
W
3 numerze z roku 1998 australijskiego dwumiesięcznika Nexus opublikowany został artykuł dra Richarda Boylana zatytułowany „Inside Reve-lations of the UFO Cover-Up" („«Wewnętrzne» źródło ujawnia nowe dane na temat UFO" - patrz str. 38-49 w tym numerze UFO). Jest to omówienie wynurzeń pięćdziesięcioośmioletniego naukowca związanego z NSC (National Security Council - Rada Bezpieczeństwa Narodowego), dra Michaela Wolfa, zamieszczonych w jego niedawno wydanej książce The Catchers of Heaven: A Trilogy {Łapacze nieba - trylogia). Dr Wolf opisuje w niej między innymi różne rasy pozaziemskie: „Jedna z nich ma skórę pomarańczową, bardzo duże głowy i duże czarne oczy bez źrenic i białek, oraz sześciopalczaste dłonie. W czasie sekcji okazało się, że ich mózg składa się z czterech płatów. Miał inne gałki i nerwy oczne, a także system trawienny podobny do gąbki. Mózgi istot pozaziemskich są bardziej rozwinięte, mają więcej połączeń i brak corpus callosum [spoidło wielkie mózgu]".
Opisuje również rasę istot, które nazwano „Semitykami". Są one bardzo zbliżone zarówno wzrostem, jak i wyglądem do ludzi, z wyjątkiem ogromnego, haczykowatego nosa. Właśnie jej przedstawiciele wylądowali według niego w bazie Holloman w Nowym Meksyku w latach sześćdziesiątych, gdzie odbyli rozmowę z grupą amerykańskich generałów.
Dr Wolf opisuje także jeszcze jedną bardzo podobną do ludzi rasę, której członków nazywa się „Nordykami". Twierdzi, że Semitycy i Nordycy przybywają do nas z Altaira-4 i Altaira-5 położonych w Plejadach.
PODSUMOWANIE
T
o, co tu przedstawiłem, to zaledwie skrótowe kompendium „Historii Mu-roc" złożone z relacji hiszpańskiego badacza Juana A. Lorenzo Rivasa, listu Geralda Lighta do dra Meade'a Layne'a, którego kopia jest w moim posiadaniu od kwietnia 1954 roku, a także wzmianek czterech autorów - Miltona Williama Coopera, George C. Andrewsa, Lindy Moulton Howe i dr Michaela Wolfa - którzy wspominają w swoich książkach o oficjalnych spotkaniach między obcymi istotami i amerykańskimi wojskowymi, do których doszło w różnym czasie i w dwóch różnych miejscach - bazie sił powietrznych Muroc (obec-
16
UFO, nr 42 (2/2000)
CZY EISENHOWER LUB INNI PREZYDENCI USA MIELI SPOTKANIA...?
nie Edwards) w Kalifornii lub Holloman w pobliżu poligonu White Sands w Nowym Meksyku.
(Milton William Cooper wspomina ponadto o lądowaniu „przyjaznych" obcych istot w jeszcze innej bazie - Homestead na Florydzie).
Mam przemożne wrażenie - żywię nadzieję, że czytelnicy Flying Saucer Review je podzielą - że w tym wszystkim jest za dużo dymu, aby nigdzie nie było ognia. Pierwsza możliwość to rozmyślne „zadymienie" sprawy przez puszczanie w obieg przez ludzi związanych z rządem USA różnych opowieści zawierających różne daty i miejsca. Drugą możliwością jest to, że w wymienionych bazach rzeczywiście doszło do całej serii lądowań i spotkań (niewykluczone że również w innych, o których jeszcze nic wiemy!).
Zamieszczone tu informacje to wszystko, co udało mi się do tej pory znaleźć na ten temat. Jestem przekonany, że musi być znacznie więcej dowodów, o których nigdy nie słyszałem. Mam nadzieję, że nasi amerykańscy czytelnicy, zachęceni tym artykułem, dostarczą nam dalszych danych.
Są jeszcze materiały, z którymi się kiedyś zetknąłem, lecz nje potrafię sobie teraz przypomnieć gdzie i kiedy, w związku z czym nie bardzo wiem, gdzie ich szukać.
Pamiętam na przykład relację kogoś, kto twierdził, że był wówczas w Muroc i widział, jak Eisenhower stojąc w obliczu obezwładniającej, „magicznej" technologii obcych istot, które jak za pstryknięciem palców sprawiały, że one same i ich pojazdy znikały i pojawiały się („oto widzicie nas, a teraz nie"), poczerwieniał na twarzy, spojrzał na swoją świtę i wymamrotał: „Nie jesteśmy na to przygotowani. Mama miała rację!"
William Milton Cooper wyraźnie sugeruje, że bezpośrednią przyczyną pierwszego zawału Ike'a było spotkanie w Muroc, podobnie jak załamania nerwowego Jamesa Forrestala.
POSTSCRIPTUM
Mając na uwadze całą tę sprawę warto przyjrzeć się ponownie artykułowi Sal-vadora Freixedo zatytułowanemu „Contacts Between U.S. Presidents and Aliens" („Kontakty pomiędzy prezydentami USA i obcymi istotami"; UFO, nr 3, 1995) oraz wywiadowi z Robertem Deanem „We Are in Contact with Several E.T. CMlizations" („Jesteśmy w kontakcie z wieloma cywilizacjami"; UFO, nr 4,1994).
Przełożył Jerzy Ftorczykoulski Przypisy:
Eter (nie mylić z substancją używaną kiedyś do narkozy) to według wyobrażeń greckich filozofów substancja wypełniająca wszechświat określana jako pierwotna materia, źródło życia i piąta zasada bytu (poza czterema żywiołami: ogniem, wodą, ziemia i powietrzem). - Przyp. tłum.
Paul Adrien Maurice Dirac, 1902-1984, brytyjski fizyk i matematyk. W roku 1933 był współlaureatem Nagrody Nobla za nowe sformułowanie teorii atomistycznej. - Przyp. tłum.
Według polskojęzycznej wersji Biblii tytuł ten brzmiałby: „I ujrzałem oto koń trupio blady..." - Przyp. tłum.
UFO, nr 42 (2/2000)
17