Surówka z cukinii, oliwek i mięty
2 porcje
2 młode, jędrne cukinie, pokrojone w paseczki
garść wypestkowanych czarnych oliwek, pokrojonych na plasterki
4 łyżki oliwy
2 łyżki soku z cytryny
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
garść listków świeżej mięty, z grubsza posiekanych
Sok z cytryny wymieszałam z oliwą, odrobiną soli i pieprzem. Zamarynowałam w nim cukinię przez ok. 10 minut. Następnie wymieszałam ją z oliwkami i miętą. Podawałam od razu. Im dłużej cukinia się marynuje, tym mniej jędrna zostaje.
Deser z kaszy jaglanej z truskawkami i kardamonem
2 porcje
½ szklanki kaszy jaglanej
ok. 1½ szklanki mleka kokosowego
2 łyżeczki syropu z agawy (albo cukru, wedle uznania)
3 strąki zielonego kardamonu, czarne ziarenka wydłubane i rozgniecione w moździerzu
8-10 truskawek, pokrojonych na plasterki
2 łyżeczki brązowego cukru
Kaszę wypłukałam na sicie.
Truskawki zasypałam łyżeczką cukru i odstawiłam, aby się macerowały.
Mleko kokosowe zagotowałam z kardamonem, dodałam syrop z agawy i kaszę. Zmniejszyłam ogień, gotowałam 15 minut bez przykrycia. Następnie wyłączyłam, przykryłam i zostawiłam na ciepłej płycie na ok. 10 minut. Kasza była napuchnięta, lepka, miękka. Odstawiłam, aby ostygła. Spokojnie można ją serwować ciepłą. Jak lubicie.
Na dno ceramicznych pojemniczków położyłam truskawki wraz z sokiem, który puściły, nałożyłam kaszę, posypałam resztą cukru i skarmelizowałam palnikiem.
Placek cukiniowy z fetą
2-4 porcje
4-5 cukinii, wielkości niedużych ogórków wężowych, starte na dużych oczkach, bez obierania
200g fety, pokruszonej
2-3 jajka
dużo posiekanej zieleniny - dałam szczypiorek i miętę
ząbek czosnku, drobno posiekany
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
ok. 5 łyżek kaszy manny
odrobina oliwy
Cukinię posoliłam i zostawiłam na pół godziny na sicie, co 10 minut lekko ją dociskałam, aby pozbyć się nadmiaru wody.
Następnie przełożyłam do miski, wymieszałam ze wszystkimi składnikami oprócz oliwy, którą wysmarowałam naczynie żaroodporne.
Masę przełożyłam do naczynia, na tyle dużego, aby warstwa nie była wyższa niż 3cm. Piekłam w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C (termoobieg) przez ok. 40 minut.
Bardzo dobry na zimno, lub ciepło, nadaje się świetnie do odgrzewania w mikrofalówce. Lepiej się kroi, jak się odczeka 10 minut po wyciągnięciu z piekarnika. Uwielbiam ten placek z tzatzikami, ale tu akurat podałam z sosem jogurtowym z koperkiem.
Sos jogurtowy z koperkiem
175g gęstego jogurt greckiego (mój ulubiony to Total)
garść świeżego koperku, posiekanego
1 duży ząbek czosnku, roztarty z solą
odrobina oliwy (opcjonalnie)
świeżo zmielony czarny pieprz
Wszystkie składniki wymieszałam i zostawiłam w lodówce na ok. 30 minut przed podaniem.
* podobno dobrze sprawdza się też kabaczek, ja jeszcze nie próbowałam
Szynka z glazurą z czarnej porzeczki
kawałek szynki, idealnie z warstwą tłuszczu na wierzchu
wytrawny cydr (na 1kg szynki zużywam ok.1.5l, ale można płyn uzupełnić wodą, aby mięso było przykryte)
liść laurowy
2-3 kulki ziela angielskiego
cebula, nieobrana, przepołowiona
goździki
2 łyżki dżemu z czarnej porzeczki
pół łyżeczki wędzonej papryki w proszku
łyżeczka czerwonego octu winnego
Mięso umieściłam w garnku, dodałam cebulę, liść laurowy, ziele angielskie i zalałam cydrem. Ugotowałam na małym ogniu, wyciągnęłam z płynu i odstawiłam na deskę do krojenia.
Gdy nieco wystygło usunęłam nadmiar tłuszczu i pozostały nacięłam ukośnie w obie strony,tworząc coś w rodzaju rombów. W nacięcia włożyłam goździki.
Piekarnik nagrzałam do 200 stopni. W rondelku wymieszałam dżem, paprykę i ocet i zagotowałam. Gotowałam na małym ogniu, aż nieco zgęstniało, po czym posmarowałam glazurą szynkę.
Piekłam przez ok. 10 minut, aż glazura się skarmelizowała. Blaszkę wykładam folią aluminiową, gdyż cześć glazury spływa i lubi się przypalić w tracie pieczenia.
Smaczna na ciepło zaraz po pieczeniu i na zimno.
Domowy zakwas na żur żytni
na ok. 1 l zakwasu (gotuję z niego ok. 2-3 litrów zupy)
7 kopiastych łyżek mąki żytniej (moja ulubiona to typ 2000, ale może być inna)
1-2 ząbki czosnku, obrane i lekko zgniecione nożem
1-2 liście laurowe, pogniecione
1-2 kulki ziela angielskiego
kilka kulek czarnego pieprzu
ok. 900ml wody źródlanej lub przegotowanej, letniej
łyżka majeranku (opcjonalnie)
Wodę wymieszać z mąką, na gładką masę, tak aby nie było grudek. Dodać resztę składników, przykryć ściereczką, zabezpieczyć gumką i odstawić w ciepłe miejsce.
Raz na dzień lub dwa dokładnie wymieszać.
Niektórzy do żuru używają tylko tej kwaśnej wody, ja natomiast wolę cały zakwas z mąką i jej farfoclami.
Żur na zakwasie owsianym (wersja z kiełbasą i wegetariańska)
Na zakwas
5-7 łyżek płatków owsianych
2 ząbki czosnku
liść laurowy
2-3 kulki ziela angielskiego
2-3 kulki czarnego pieprzu
ok. 800ml ciepłej wody (jeśli nie macie dostępu do dobrej wody, użyjcie przegotowanej)
Płatki owsiane potraktowałam robotem kuchennym do uzyskania mąki - nie do końca gładkiej. W glinianym dzbanku (możecie użyć słoja lub butelki) mąkę zalałam wodą, dodałam liść laurowy, ziele angielskie, pieprz i ząbki czosnku obrane, lekko rozgnieciona nożem. Przykryłam ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce. Codziennie mieszałam drewnianą łyżką. Zakwas był gotowy po 5 dniach.
Na żur
Ukiszony zakwas
garść suszonych grzybów
kawałek polskiej kiełbasy do gotowania czy pieczenia (użyjcie jaką lubicie, ja najczęściej mam śląską)
3-4 ziemniaki, obrane i pokrojone w kostkę
cebula, obrana i pokrojona w kostkę
łyżka oleju słonecznikowego
ok. 800ml wywaru warzywnego
2 łyżki majeranku (opcjonalnie)
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
W wywarze ugotowałam kiełbasę i grzyby, w wersji wege tylko grzyby. Wyciągnęłam kiełbasę, dodałam ziemniaki. Cebulę zezłociłam na oleju na patelni, kiełbasę pokroiłam w plasterki.
Gdy ziemniaki były miękkie, dolałam zakwas. Ziemniaki w kwasie nie ugotowałyby się, dlatego ważne jest, aby dodać go, gdy te są już miękkie. Oboje przepadamy za gęstym żurem, dlatego wlewam całą zawartość zakwasu. Wiem, że niektórzy wlewają do zupy tylko wodę z zakwasu, zostawiając mąkę, która opadła na dno w trakcie kiszenia. Do zupy dodałam kiełbasę, cebulę, majeranek i doprawiłam solą i pieprzem.
Wersję wege jadamy z jajkiem na twardo, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby i tę z kiełbasą nim wzbogacić. Czasem dodaję też do zupy kilka łyżek chrzanu. Jeśli pominiecie jajko, to z ziemniakami i grzybami uzyskacie żur wegański.
Hummus z czerwonej soczewicy
200g czerwonej soczewicy
sok z dwóch limonek
łyżeczka mielonego kuminu
1/2 łyżeczki mielonej chilli
1/4 łyżeczki kurkumy
łyżka pasty sezamowej tahini (użyłam ciemnej, z prażonych ziaren)
3 łyżki oleju z orzeszków ziemnych
sól
Soczewicę ugotowałam, odcedziłam i pozostawiłam do ostygnięcia.
Następnie umieściłam ją w robocie kuchennym z resztą składników i zmiksowałam na gładką pastę.
Przechowuję w lodówce, w szczelnym pojemniku. Idealnie jest ją schłodzić przed podaniem, po zmiksowaniu może być nieco luźna, ale po schłodzeniu nabiera ciekawszej konsystencji. Pasta z tuńczyka i suszonych pomidorów
185g puszka tuńczyka (użyłam bez oliwy)
2-3 łyżki delikatnej oliwy (opcjonalnie - jeśli tuńczyk jest w oleju, to nie trzeba)
garść świeżej natki pietruszki
6-8 połówek suszonych pomidorów (w oliwie, lub suchych)
płaska łyżka koncentratu pomidorowego
łyżeczka soku z cytryny
1/4 łyżeczki sproszkowanej chilli
nieco świeżo zmielonego pieprzu
Użyłam pomidorów suchych, więc namoczyłam je uprzednio w gorącej wodzie, aż nieco zmiękły. Są dość słone, stąd nie potrzebowałam soli.
Wszystkie składniki umieściłam w robocie kuchennym i zmieliłam na gładką pastę.
Przechowuję w szczelnym pudełku, w lodówce.
Sok z kiszonych warzyw
ok. 1.2l
5 średnich buraków, obranych i pokrojonych w plasterki
pół dużego selera, obranego i pokrojonego w plasterki
ćwiartka średniej białej kapusty, poszatkowanej
4 ząbki czosnku, obrane i lekko rozgniecione
ok. 2.5 cm kawałek imbiru, obranego i przekrojonego na pół
2 płaskie łyżeczki soli
ok. 1.2l letniej przegotowanej wody
Wszystkie świeże składniki ułożyłam warstwowo w szklanym słoju i karafce (gdybym miała wystarczająco duże naczynie, robiłabym w jednym), lekko ubiłam je za pomocą drewnianej łyżki, aby szczególnie kapusta nieco się ugniotła i zaczęła puszczać sok. Następnie zalałam posoloną wodą. Warzywa muszą być w całości przykryte, dostęp powietrza do kawałków warzyw może spowodować pojawienie się pleśni.
Przykryłam kawałeczkiem papierowego ręcznika kuchennego, zabezpieczyłam gumką recepturką i odstawiłam w ciemne, ciepłe miejsce, na 4 dni.
Po 4 dniach na górze powstała szara piana, usunęłam więc ja i zlałam płyn do dzbanka. Warzywa zalałam kolejną porcją osolonej, letniej wody, przykryłam i odstawiłam. Na razie kiszą się 4 dzień i ładnie pachną, ale jako, że to druga zlewka, to poczekam jeszcze 2 dni i wtedy spróbuję. Jeśli zachowają się tak, jak same buraki, to i druga zlewka powinna być smaczna. Pierwsza zlewka jest dość intensywna.
Sok przechowuję w lodówce i piję na zimno. Można go rozcieńczyć wodą, jeśli smak jest dla Was zbyt mocny. Można go dodać do ugotowanego barszczu, byle nie zagotować, bo wtedy mętnieje.
Jeśli macie ochotę możecie dodać do kiszenia więcej przypraw: kulki pieprzu, liść laurowy, ziele angielskie, liście chrzanu, baldachy kopru, czy świeży chrzan. Nie dość, że urozmaicą smak soku, to niektóre z nich mają działanie grzybobójcze, więc zatrzymują powstawanie pleśni.
Na zdrowie!
Risotto z porem i wędzonym łososiem
2 duże porcje
ok. 25 g masła
1 por, część biała i jasnozielona, pokrojony na półplasterki
ok. 200g ryżu arborio (lub innego do risotto np. carnaroli)
ok. 150 ml wytrawnego białego wina
skórka otarta i sok wyciśnięty z połowy cytryny
ok. 1l bulionu warzywnego
ok. 250g wędzonego łososia, pokrojonego w paseczki
kilka łyżek posiekanego koperku
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
Bulion tradycyjnie ma być gorący, więc trzymałam go ciągle na małym ogniu.
Na połowie masła usmażyłam pora, aż był zeszklony. Następnie dodałam ryż i wymieszałam dokładnie, aby pokrył się tłuszczem. Smażyłam do momentu, aż zaczął robić się przeźroczysty i dodałam wino sok i skórkę z cytryny. Mieszając cały czas i gdy wino wyparowało dodałam chochelkę bulionu.
Ciągle mieszając, dodawałam kolejne chochelki bulionu, jedna po jednej, czekając, aż każda zostanie wchłonięta przez ryż, przed dodaniem następnej. Trwało to ok. 15 minut. Ryż ma być al dente, stawiać lekki opór zębom, a skrobia wydobyta z niego dzięki takiemu gotowaniu ma zagęścić całe danie.
Odstawiłam z ognia, doprawiłam pieprzem (soli nie potrzebowałam, bo bulion był wystarczająco słony), dodałam resztę masła, wymieszałam i odstawiłam na minutę.
Serwowałam z kawałkami łososia i koperkiem na wierzchu.
Grzany cydr
2 porcje
pinta (ok. 560ml) cydru (użyłam irlandzkiego Bulmersa)
3 obierki skórki pomarańczy (najlepiej użyć obieraczki do warzyw i obrać je dość cienko, unikając białej błony; to samo dotyczy cytryny)
2 obierki skórki cytrynowej
kawałek kory cynamonowej
5 goździków
nieco utartej gałki muszkatołowej
1 kulka ziela angielskiego
1 gwiazdka anyżku
2 płaskie łyżeczki cukru (lub więcej, zależy jak wytrawny jest cydr)
Wszystkie składniki umieściłam w rondelku i zagotowałam na delikatnym ogniu. Nie gotowałam długo, bo nie chciałam, aby cały alkohol wyparował. Wlałam do dwóch kubków przez sitko i serwowałam od razu.
Pasta z awokado z niebieskim serem
2 porcje
2 dojrzałe awokado*
sok i skórka otarta z jednej limonki
nieco pokruszonego niebieskiego sera (użyłam Blue Stiltona)
4-6 kromek świeżej bagietki, lub czerstwej zgrillowanej
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
Awokado przekroiłam na pół, przekręciłam obie połówki w przeciwnym kierunku i rozdzieliłam. W jednej z nich została pestka, więc szybkim ruchem wbiłam w nią poziomo nóż i wykręciłam z miąższu. Wydrążyłam miąższ łyżeczką i umieściłam w mini robocie kuchennym. Dodałam sok i skórkę limonki, nieco soli i sporo pieprzu. Zmieliłam na gładką masę. Rozsmarowałam na bagietce i na górę pokruszyłam ser.
*w sklepie często awokado jest dość twarde, należy je owinąć w gazetę/papier i zostawić w pokojowej temperaturze przez 2-3 dni
Zupa cebulowa
2 porcje
25g masła
ok. 500g białej cebuli, obranej i pokrojonej w półplasterki
łyżka świeżych listków tymianku
1/4 łyżeczki cukru
ok. 125ml białego wytrawnego wina
ok. 600ml bulionu wołowego
2 kromki bagietki
odrobina oliwy
ząbek czosnku
nieco startego cheddara
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
W rondlu na maśle usmażyłam na małym ogniu cebulę z cukrem i tymiankiem, mieszając, aż była miękka, ale nie brązowa. Zajęło to ok. 25 minut. Następnie podkręciłam ogień i pilnując, aby się nie przypaliła, zbrązowiałam ją.
Dodałam wino i wymieszałam dokładnie, zostawiłam na minutę, aby większość wina odparowała. Dodałam bulion, nieco soli, pieprzu, zagotowałam i zmniejszyłam ognień. Gotowałam przez ok. 10 minut pod przykryciem.
Kawałki bagietki skropiłam oliwą i wstawiłam pod gorący grill. Gdy jedna strona się zarumieniła, wyciągnęłam je, natarłam obranym ząbkiem czosnku, przewróciłam, posypałam serem i wstawiłam pod grill. Mają być zarumienione, a ser stopiony.
Gorącą zupę wlałam do miseczek, na górę położyłam po grzance i udekorowałam świeżym tymiankiem.
Sól miętowo - rozmarynowa
ok. 8 łyżek soli gruboziarnistej (lub w płatkach)
ok. 2 łyżki igieł świeżego rozmarynu
ok. 2 łyżki listków świeżej mięty
Wszystkie składniki umieściłam w robocie kuchennym i zmieliłam, ale nie za drobno. Zioła były zmielone dość drobno, natomiast sól zachowała jeszcze nieco grubości. Możecie oczywiście zmielić ją na proszek.
Sól rozłożyłam na blaszce wyłożonej papierem i umieściłam w piekarniku, z którego akurat wyciągnęłam upieczone ciasto. Wyłączyłam więc piekarnik, ale był on ciągle nagrzany do ok. 175 stopni C. Umieściłam w nim sól i zostawiłam zamknięty. Trzy razy, co ok. 10 minut przemieszałam sól, aby równomiernie wysychała. Gdy piekarnik zupełnie wystygł, sól była sucha, więc przełożyłam ją do czystego, suchego słoiczka.
Dżem żurawinowo - pomarańczowy z nutą wanilii i kardamonu
ok. 5 słoiczków, każdy 190ml
500g świeżej żurawiny
1 duża pomarańcza
500g cukru
ziarenka z laski wanilii (albo łyżeczka ekstraktu naturalnego waniliowego)
3 sztuki kardamonu
sok z połowy cytryny
125ml pektyn w płynie (opcjonalnie, ja dodałam, bo chciałam mieć mało płynną konsystencję, bez pektyn uzyskacie coś w rodzaju konfitury; możecie także użyć cukru żelującego, który ma dodane pektyny)
Obieraczką do warzyw obrałam skórkę z pomarańczy, w miarę cienko i pokroiłam ją na wąskie paseczki.
Z łupinek kardamonu wyciągnęłam czarne ziarenka i utłukłam je w moździerzu na proszek.
W dużym garnku umieściłam żurawinę, zasypałam cukrem, dodałam skórkę z pomarańczy i wycisnęłam z niej cały sok. Dodałam sok z cytryny, wanilię, kardamon i zagotowałam. Zmniejszyłam ogień i gotowałam odkryte, aż większość żurawiny się rozpadła (uwielbiam ten odgłos, gdy pęka podczas gotowania!).
Ściągnęłam z ognia, dodałam pektyny i dokładnie wymieszałam. Jeszcze ciepłe przełożyłam do wysterylizowanych gorących słoiczków, zakręciłam i odstawiłam do góry nogami, aż całkowicie wystygły.
Szczerze mówiąc, nie wiem jak długo można je przechowywać (ale myślę, że 3 miesiące na pewno), natomiast wiem na pewno, że dżem jest pyszny i znika dość szybko...
Sól cytrynowa z koprem włoskim, chilli i pieprzem syczuańskim
ok. 10 łyżek gruboziarnistej soli morskiej
skórka z jednej cytryny, dość cienko obrana
1 suszona papryczka chilli
2 łyżki pieprzu syczuańskiego
2 łyżki nasion fenkułu (kopru włoskiego)
Skórkę cytrynową pokroiłam na niedużą kostkę i wstawiłam na blaszce do piekarnika, który nastawiłam na ok. 100 stopni C. Suszyłam przed około kwadrans, wyłączyłam piekarnik i w zamkniętym zostawiłam skórkę cytrynową, aż zupełnie wystygł. W tym czasie skórka wysuszyła się.
Umieściłam ją w mini robocie kuchennym z resztą przypraw i zmieliłam z grubsza. Możecie użyć moździerza, tyle że ucieranie przypraw zajmie więcej czasu. Dodałam sól i mieliłam do utrzymania pożądanej grubości. Tę sól w przeciwieństwie do poprzedniej zmieliłam od razu, aby zapachy przypraw ją przeniknęły i była gotowa do użycia.
Zamknęłam w szczelnych, suchych, czystych słoiczkach.
Chutney z żurawiny i jabłek
ok. 4 słoiczki 200ml
3 duże, kwaskowe, twarde jabłka
1 twarda gruszka
1 duża biała cebula
350g świeżej żurawiny
kawałek świeżego imbiru, wielkości orzecha włoskiego
ok. 150g cukru
ok. 100ml octu jasnego winnego lub jabłkowego
kilka kulek czarnego pieprzu
Jabłka i gruszkę obrałam, pozbyłam się gniazd nasiennych, pokroiłam w niedużą kostkę. Cebulę obrałam i pokroiłam w półplasterki. Imbir obrałam i drobno posiekałam.
W rondlu umieściłam wszystkie składniki, oprócz żurawiny. Zagotowałam, zmniejszyłam ogień i odkryte gotowałam, aż cebula i jabłka były miękkie, a większość płynu wyparowała. Dodałam żurawinę i od czasu do czasu mieszając delikatnie trzymałam na ogniu jeszcze 10 minut. Część żurawiny może się rozpaść, dobrze byłoby, gdyby część pozostała w całości.
Gorący chutney przełożyłam do wysterylizowanych słoiczków, dokładnie zakręciłam i pozostawiłam do góry nogami do ostygnięcia. Chutney należy przechowywać w ciemnym, chłodnym miejscu i spożyć do 6 miesięcy. Smaki przygryzają się po minimum 2-3 tygodniach i wtedy jest on najlepszy do spożycia.
Prawda, że ładna? A jaka pyszna! Do dań mięsnych, warzywnych, do zup, do ryb. Sypię ją ostatnio do wszystkiego. Zapakowana w ładny słoiczek jest oryginalnym prezentem kulinarnym. A być może do kompletu uda Wam się dokupić jakiś ciekawy młynek? Myślę, że obdarowanej osobie będzie miło, że wykonaliście coś własnoręcznie.
Sól cytrynowo - tymiankowa
ok. 10 łyżek gruboziarnistej soli morskiej (lub soli w płatkach)
ok. 30 g świeżego tymianku (zwykłego lub cytrynowego)
1 liść laurowy
skórka obrana z jednej cytryny, możliwie cienko, biała błona pod spodem jest gorzka
Piekarnik nagrzałam do ok. 100 stopni C.
Skórkę z cytryny pokroiłam na nieduże kwadraciki i ułożyłam na blaszce do pieczenia wyłożonej pergaminem. Obok rozłożyłam tymianek i dodałam liść laurowy. Trzymałam w piekarniku, aż tymianek był zupełnie suchy, obracając go raz podczas suszenia.
Tymianek i liść laurowy wyciągnęłam, piekarnik wyłączyłam i zostawiłam skórkę cytrynową w jego środku, aż zupełnie wystygł. Po tym czasie skórka była już zupełnie sucha.
Listki tymianku delikatnie strzepnęłam z gałązek do soli, jeśli jakieś gałązki wpadły do miseczki z solą wyciągnęłam je. Do soli pokruszyłam też liść laurowy. Dodałam skórkę cytrynową i wymieszałam.
Rozłożyłam do małych słoiczków i szczelnie zakręciłam.
Możecie oczywiście całość zmielić i wtedy otrzymacie smakową sól gotową do użycia.
I zimą nie zmarzniecie. Wybaczcie te rymy, ale akurat gdy wzięła mnie ochota na tę zupę i jechałam do domu ze świeżo zakupioną oliwą zaczęła się pierwsza tej jesieni zamieć śnieżna. I wtedy pomyślałam, że ta rozgrzewająca i prosta w przygotowaniu zupa jest strzałem w dziesiątkę. Po takiej ilości czosnku, chilli i świeżej natki pietruszki żadne przeziębienie nie powinno nam być straszne.
Podejrzewam, że w większości zakątków całego świata ludzie mają swoje sposoby na wykorzystanie czerstwego pieczywa. Muszę przyznać, że za typową śląską wodzionką nie przepadam, chyba, że jest w wersji lux - na chudym rosole, z grzaneczkami usmażonymi na maśle. Stąd pomysł na zrobienie włoskiej wersji tej zupy przyjęłam z wielkim entuzjazmem. Przepis w Galerii Potraw podała w zeszłym roku Jo.hanna (zajrzyjcie do niego, bo mój jest ciut inny) i od tamtego czasu ta zupa regularnie gości na naszym stole, szczególnie jesienią i zimą. Choć letnia też jest ciekawa, (jeśli ktoś uznaje inne zupy niż gorące) i równie dobrze smakuje gdy temperatury są ciut wyższe.
Jeszcze tylko na koniec dodam, że używałam do niej trzech różnych gatunków sera, uzyskując za każdym inny posmak, co jest niewątpliwym atutem tej zupy. Nie nudzi mi się ona, gdy gama smaków zróżnicowana jest dzięki parmezanowi, pecorino czy grana padano. Możecie również bawić się proporcjami chleba i bulionu - w zależności jak gęstą chcecie zupę. U mnie na zdjęciu dość gęsta, bo obiad miał być jednodaniowy.
Pancotto - włoska zupa z chleba
2-3 porcje
kawałek czerstwej bagietki (generalnie ma być pieczywo dobrej jakości, które się nie zamieni w papkę podczas gotowania, ja miałam bagietkę na zakwasie) - tak na ok. 6-8 kromeczek o grubości 1cm
szczodry chlust oliwy dobrej jakości (ma być tyle, aby chleb nią namókł)
4 duże ząbki czosnku, obrane
duża garść natki pietruszki
1 czerwona chilli
ok. 1l bulionu warzywnego
2-3 łyżki startego parmezanu, grana padano lub pecorino do posypania
Bagietkę potraktowałam malakserem, do uzyskania sporych okruchów.
Czosnek, papryczkę oraz większość pietruszki drobno posiekałam.
W rondlu rozgrzałam oliwę i wrzuciłam do niej okruchy chleba, smażyłam kilka minut i dodałam czosnek wraz z pietruszką i chilli. Smażyłam jeszcze przez ok. 2 minuty (okruchy powinny być złociste i chrupiące) i zalałam gorącym bulionem. Gotowałam na małym ogniu przez ok. 5 minut.
Rozlałam do miseczek, posypałam resztą pietruszki i serem.
Pasta z wędzonej makreli
400g wędzonej makreli
190ml gęstej kwaśniej śmietany
3 łyżeczki chrzanu
sok i skórka otarta z jednej cytryny
spora garść natki pietruszki, posiekanej
świeżo zmielony czarny pieprz
Makrelę oskórowałam i podziabałam widelcem w misce. Dodałam śmietanę, większość pietruszki, sok i większość skórki cytrynowej, chrzan, pieprz i wymieszałam dokładnie.
Serwowałam na grzankach, posypane natką pietruszki i skórką cytrynową
Kaszotto z pęczaku z pieczoną dynią i burakami
2 porcje
ok. 200g pęczaku
ok. 30g masła
duża biała cebula, obrana, pokrojona w kostkę
ok. 150ml białego wytrawnego wina
ok. 1l bulionu warzywnego
2-3 łyżki oliwy
pół małej dyni piżmowej, obranej, wypestkowanej, pokrojonej w kostkę (możecie użyć innej dyni, ta akurat u mnie jest najbardziej popularna i łatwo dostępna)
2 średnie buraki
gałązka świeżego rozmarynu
garść świeżo startego parmezanu
pieprz
Nieobrane buraki skropiłam delikatnie oliwa i upiekłam do miękkości w 180 stopniach C. Lekko przestudziłam, obrałam i pokroiłam w kostkę.
W głębokiej patelni rozgrzałam połowę masła i przesmażyłam cebulę, aż zmiękła. Dodałam wypłukaną na sicie kaszę, zamieszałam, aby pokryła się tłuszczem. Dodałam wino i zamieszałam, poczekałam, aż wyparuje i dodałam chochelkę gorącego bulionu. Przykryłam całość i trzymałam na średnim ogniu. Za każdym razem gdy widziałam, że bulion się prawie cały wchłonął, dodawałam kolejną chochelkę bulionu i przykrywałam. Nie pozwalałam kaszy wyschnąć. Po ok. 20 minutach kasza była już miękka. Możecie ją doprawić solą, mój bulion był wystarczająco słony, więc tego nie robiłam. Doprawiłam pieprzem.
W tzw. międzyczasie upiekłam w 180 stopniach C dynię, skrapiając ją oliwą, dodając gałązkę rozmarynu i sporo świeżo zmielonego pieprzu. Na sam koniec dodałam buraki, aby się nieco podgrzały. Rozmaryn usunęłam przed dodaniem warzyw do kaszy.
Kaszę odstawiłam z ognia, dodałam resztę masła, parmezan, dokładnie wymieszałam i zostawiłam na minutę, aby odpoczęła i nabrała kremowej konsystencji. Przełożyłam na talerze, na górę dodałam pieczone warzywa.
Tagliatelle z cukinią i suszonymi pomidorami
2 porcje
ok. 200g tagliatelle (lub innego długiego makaronu)
2 małe, jędrne cukinie
kilka pomidorów suszonych z oliwy
kilka łyżek oliwy czosnkowej lub extra virgin
parmezan lub pecorino
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
Wstawiłam wodę na makaron i w tym czasie przygotowałam cukinie.
Obieraczką do warzyw pocięłam je wzdłuż na wstążki i na patelni z oliwą przesmażyłam je, delikatnie mieszając - tak aby plastry się nie rozerwały i zbyt nie zbrązowiły.
Makaron ugotowałam al dente i odcedziłam. Wymieszałam z cukinią, pomidorami i pieprzem, rozłożyłam na talerze i posypałam skrawkami parmezanu, ustruganymi także obieraczką do warzyw.
Klasyczne pesto
mały słoiczek
2 ząbki czosnku
2 łyżki orzeszków piniowych, tostowanych
250g liści bazylii
2 łyżki pecorino lub parmezanu, startego
ok. 300ml oliwy extra virgin
szczypta soli
Użyłam moździerza, ale możecie użyć robota kuchennego z ostrym ostrzem. Czosnek roztarłam z solą, następnie z orzeszkami. Potem dodawałam po trochu liści bazylii, szybko ucierając, na koniec dodałam ser i oliwę, którą dolewałam w trakcie ucierania, do uzyskania zielonej pasty. Im szybciej utrze się pastę, tym bardziej zielona będzie - pod wpływem temperatury w trakcie ucierania, może stracić nieco koloru. Gotowe pesto można spożyć od razu, lub przełożyć do słoiczka, zalać warstwą oliwy i przechowywać w lodówce.
Zupa z kiszonych kalafiorów
2 małe kalafiory
łyżka ziaren kopru (lub baldachy świeżego kopru, ja mam dostęp tylko do ziaren)
kawałek świeżego chrzanu
2 ząbki czosnku
sól
Kalafiory podzieliłam na różyczki, włożyłam do dużego słoja, dorzuciłam koper, obrany czosnek, chrzan i zalałam posoloną, ciepłą wodą, tak aby zakryła kalafior. Przykryłam słój, ale nie zamykałam go szczelnie i odstawiłam na 3 dni.
4 ziemniaki
2 marchewki
pasternak
ząbek czosnku
pęczek koperku
bulion warzywny
liść laurowy
ziele angielskie, 2 kulki
kilka kulek czarnego pieprzu
kwaśna śmietana (opcjonalnie)
świeżo zmielony czarny pieprz
W bulionie ugotowałam ziemniaki, marchew i pasternak pokrojone w kostkę, wraz z posiekanym czosnkiem, zielem angielskim, pieprzem i liściem laurowym. Gdy warzywa były miękkie, dodałam kalafior wraz z większością wody z kiszenia. Gotowałam ok. 5 minut, dorzuciłam posiekany koperek. Można zupę zabielić śmietaną.
Nie podaję dokładnych ilości bulionu, ma go być tyle, aby przykrył warzywa, a wodę spod kiszenia należy dolać wg gustu - my lubimy ten smak więc wlałam jej dużo.
Kalafiory ukiszone to dla mnie nowość, świetnie smakują jako samodzielna przekąska, ale planuję też zrobić z nich jakaś sałatkę.
Tagliatelle z pesto z suszonych pomidorów
2 porcje
250g tagliatelle (lub innego, Waszego ulubionego makaronu)
145g suszonych pomidorów z oliwy/oleju (waga po odsączeniu słoiczka 280g)
łyżka oliwy/oleju z pomidorów
2-3 łyżki orzeszków piniowych
2-3 łyżki świeżo utartego parmezanu
2 małe ząbki czosnku
2 łyżki czerwonego wytrawnego wina (użyłam cabernet sauvignon)
łyżka świeżego oregano (czasem używam bazylii, majeranku lub pietruszki)
świeżo zmielony czarny pieprz
sól
Wstawiłam wodę na makaron i w tym czasie zajęłam się przygotowaniem pesto.
Orzeszki piniowe uprażyłam na suchej patelni i przełożyłam cześć do robota kuchennego - zachowałam ok. łyżkę orzeszków na później. Do robota dołożyłam pomidory, oliwę, 2 łyżki parmezanu, czosnek, wino i oregano i zmieliłam nieco pieprzu. Zmieliłam na gładką pastę.
W tzw. międzyczasie zaczęłam gotować makaron, kiedy był al dente, odcedziłam go zachowując ok. 2 filiżanki do espresso gorącej wody z gotowania makaronu i dodałam ją do pesto. Wymieszałam gorącą wodę z pesto w robocie.
Odcedzony makaron wymieszałam z pesto, przełożyłam do miseczek, posypałam resztą parmezanu i orzeszkami i udekorowałam listkami oregano.
Mus jabłkowy
4-6 porcji
2 duże kwaśne jabłka (użyłam Granny Smith), obrane, wypestkowane i pokrojone w kostkę
2 łyżeczki brązowego cukru
2 łyżki wody
sok z całej cytryny
szczypta cynamonu
łyżka miodu
Wszystkie składniki umieściłam w rondelku i dusiłam, co chwilę rozgniatając jabłka drewnianą łyżką do uzyskania jednolitego musu. Pyszny z wieprzowiną, wieprzowymi kiełbaskami i kaszanką.
Hummus
400g puszka ciecierzycy
łyżka pasty sezamowej tahini (użyłam ciemnej, z prażonego sezamu)
sok z całej cytryny
ząbek czosnku (opcjonalnie)
oliwa
sól
sproszkowana chilli (opcjonalnie)
Ciecierzycę odsączyłam i wraz z obranym czosnkiem, tahini, solą umieściłam w robocie kuchennym. Zmieliłam dodając po trochu oliwy, do uzyskania gładkiej masy. Nie powinna być za sucha. Jeśli chcecie zrobić wersję dietetyczną, to zamiast samej oliwy można dodać wodę z odsączenia ciecierzycy, ale moim zdaniem smak pysznego prawdziwego hummusu zależy w dużym stopniu właśnie od dobrej oliwy.
Hummus przełożyłam do miseczki, zrobiłam łyżką wgłębienie, do którego wlałam oliwę. Posypałam chilli. Można także przybrać świeżymi ziołami.