CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO
|
Część pierwsza: Czytanie Pisma Część druga: Słowo Boga |
George Martin CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO jako SŁOWA BOŻEGO Tytuł oryginału: READING SCRIPTURE AS THE WORD OF GOD Tłumaczyła: Anna Horodyska
IMPRIMATUR POLSKIE TOWARZYSTWO TEOLOGICZNE W KRAKOWIE
|
|
PRZEDMOWA
To jest książka, jakiej długo szukałem...
O. George Montagne
Nie jest łatwą rzeczą napisać książkę o czytaniu Pisma św. W polskiej powojennej biografii biblijnej mamy na ten temat bardzo wiele pozycji. Są to zarówno tłumaczenia z obcych języków, jak też i opracowania wielu biblistów polskich. Są to rzeczy niezwykle cenne, rzucające wiele światła na rolę i znaczenie Pisma św. w życiu chrześcijanina Jednakże już choćby z tego względu, że są niedostępne dla wielu czytelników nie spełniają w pełni jego właściwego przeznaczenia. Książka niniejsza, którą w tej chwili oddajemy do rąk czytelników, stanowi pewnego rodzaju syntezę tego wszystkiego, co przeciętny człowiek powinien wiedzieć o Biblii i jak postępować, aby nie tylko zaznajomić się z jej treścią, ale tę treść wprowadzić w swoje codzienne życie.
To nie jest tylko książka o czytaniu Pisma św. Gdyby jej autor tylko to miał na względzie, nie zasługiwałaby ona tutaj na wyróżnienie. Już w samym tytule autor zaznacza, o co mu głównie chodzi. Pragnie uwrażliwić czytelników, że Pismo św. to jest przede wszystkim Słowo Boże. To nie jest podręcznik historii, antropologii, czy kosmologii, ale to jest objawione Słowo Boże, to jest mowa Boga do człowieka. To jest, jak się sam wyraża, list Ojca do swojego dzecka. To nie jest zwykła korespondencja którą codziennie dostarcza nam poczta, ale to jest specjalne pismo, o specjalnej treści, skierowane do wszystkich ludzi, po wszystkie czasy. Taka księga musi nie tylko zaciekawić czytelników, ale wywrzeć na nich swoje niezatarte piętno. Co można o tej księdze powiedzieć? Przede wszystkim jest to księga, która mówi do nas i o nas. To nie prawda, że napisana 2 do 3 tysięcy lat temu, była pisana tylko dla tamtych ludzi, językiem tylko przez nich zrozumiałym. To nie prawda, że uwzględniała tylko problematykę interesującą starożytnych semitów lub narody z nimi sąsiadujące. Gdyby tak było, nie różniłaby się ona niczym od innych książek starożytnych autorów. To nie jest tylko zwykłe dzieło literackie, choć napisana jest różnymi rodzajami literackimi, które przy czytaniu tej księgi trzeba zawsze mieć na uwadze. To jest "księga nad księgami", która zarówno przez swoją treść jak i formę odbija od pozostałej literatury starożytnego świata. Posługując się opisami różnych wydarzeń, ma na myśli nie tyle same wydarzenia, ile jest zainteresowana ich znaczeniem, zarówno dla teraźniejszości jak i dla przyszłości. Można nawet powiedzieć, że przede wszystkim interesuje ją przyszłość. Nastawiona jest nie na to, co jest, ale na to co będzie. Cała historia Narodu Wybranego, z którą spotykamy się już od 12 rozdziału księgi Rodzaju i która ciągnie się aż po ostatnią księgę Starego Testamentu, jest nie tyle historią powszechną, ile historią religijną i świętą. Nie można w niej odróżnić, co jest świeckie a co religijne, bo wszystko w niej jest równocześnie świeckie i religijne. Przy takim ustawieniu zagadnienia łatwo jest postawić twierdzenie, że Stary Testament to przede wszystkim historia zbawienia człowieka, zapowiedziana przez patriarchów, proroków i mędrców Starego Zakonu, a zrealizowana w Nowym Testamencie przez samego Jezusa Chrystusa Jeśli tak to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby powiedzieć, że była pisana dla nich i dla nas. Może więcej dla nas niż dla nich. Przecież nastawiona jest na przyszłość.
My, którzy żyjemy w tej przyszłości, pytamy się, co ona mówi do nas. Jeśli mówi o Abrahamie, przedstawia jego zalety i wady, to mówi o nas i do nas. Pragnie, by i o nas powiedziano kiedyś to, co powiedziano o nim, że Abraham uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę (Rdz 15, 6). Jeśli wspomina Mojżesza, to także z tego względu, byśmy tak żyjąc jak Mojżesz, mogli zasłużyć sobie na podobną ocenę naszego życia, jaką wypowiedziano o nim: Nie powstał więcej w Izraelu prorok podobny do Mojżesza, który by poznał Pana twarzą w twarz (Pwt 34, 10). Gdy maluje sylwetkę Dawida, Izajasza czy Jeremiasza, to niczego innego nie pragnie, tylko tego byśmy wszystko co dobre z tych postaci przejęli i skopiowali na sobie. Tak czy inaczej cokolwiek Biblia mówi, co opisuje, czym się zachwyca, nad czym boleje, to wszystko czyni z myślą o nas. Słuszność tej tezy potwierdził św. Paweł, gdy w liście do Rzymian powiedział: Cokolwiek zostało kiedyś napisane, napisane zostało d1a naszego pouczenia, abyśmy dzięki cierpliwości i pociesze, jaką niosą Pisma, podtrzymywali naszą nadzieję (Rz 15, 4). Tak więc Biblia jest księgą o nas i dla nas. Za wyakcentowanie tej myśli jesteśmy Autorowi omawianej pozycji szczerze wdzięczni.
Wdzięczność naszą winniśmy mu także za ukazanie nam w sposób niezwykle prosty a zarazem bardzo głęboki roli i znaczenia samego czytania Pisma św. Uwagi jego na ten temat są tym cenniejsze, że nie są one zestawem różnych przepisów i reguł, jak i w jaki sposób trzeba podchodzić do lektury Pisma św., ale są wynikiem jego osobistych refleksji i przemyśleń, wypływających już z przeczytanej wiele razy Biblii. Sam mówi na ten temat, że książka jego jest owocem 10-letniego czytania Pisma św.
Zalecając 15-sto minutowe, codzienne czytanie Biblii, stoi na stanowisku, że musi to być przede wszystkim czytanie modlitewne. Biblia i jej czytanie nie może służyć zaspokojeniu naszej ciekawości; ani rozwiązywaniu trudności naukowych, ale musi to być rozmowa z Bogiem, który pośrednio lub bezpośrednio przemawia do nas z każdej stronicy czytanego tekstu. Tak czytał Pismo św. Kościół w pierwszych wiekach, tak je czytali Ojcowie Kościoła i pierwsi chrześcijanie, tak też podchodzili do Biblii święci, dla których ona była "apteką lekarstw wszelkich pełną" (św. Antoni Pustelnik). Tam czytający szukali rad i wskazówek, co robić, aby udoskonalić i uświęcić siebie.
Akcentując rolę czytania Pisma św. jako modlitwę, Autor posługuje się często różnymi przykładami, szczególnie zwraca uwagę na postawę Matki Najśw., która czytając Pismo św. i snując refleksje nad różnymi scenami z życia Jezusa, zachowywała wszystkie te rzeczy i rozważała je w swoim sercu (Łk 2, 19). Dla Niej lektura Biblii była nie tyle przebywaniem sam na sam z Bogiem, ile ścisłym z Nim zjednoczeniem. Takie podejście do Biblii ukaże ją nam jako jedyną księgę, poprzez którą Pan Bóg informuje nas, jak przebiega i jak się urzeczywistnia realizowany przez Niego Boży plan zbawienia. Modlitewne podejście do Biblii a przede wszystkim rozważanie czytanych perykop sprawia, że nie tyle czytamy Pismo św., ile słuchamy słowa Bożego i konsekwentnie przechowywujemy je w sercu swoim. Wtedy możemy powiedzieć, że myślimy, czujemy i żyjemy na co dzień Biblią. Autor mówiąc o takim sposobie czytania, akcentuje mocno potrzebę "zachowywania przeczytanego słowa w sercach naszych". Dzięki takiej postawie czytający słowo Boże jest stale zjednoczony z Bogiem, z którym żyje na co dzień i w którego obecności przebywa. Słusznie twierdzi Autor, że takie czytanie jest także jakimś rozmyślaniem, a więc pewną rozmową z Chrystusem. Nieważne są w tym wypadku trudności i niejasności rodzące się przy czytaniu Biblii, nie rozwiążemy ich nigdy, zostawmy to bardziej od nas kompetentnym ludziom, a my realizujmy jedno: Módlmy się z Biblią i módlmy się Biblią.
Autor omawianej pozycji nie zaleca jednak bezkrytycznego czytania Biblii. Słusznie podkreśla, że jakiekolwiek czytanie wymaga pewnego choćby ogólnego przygotowania. Biblia jako księga, która w swoich najstarszych częściach powstała prawie 3 tysiące lat temu, dziś może być dla wielu niezrozumiałą księgą. Z tego też względu jej lektura musi być poprzedzona choćby ogólnymi wiadomościami na temat powstawania Pisma św., na temat kanonu Biblii, jej interpretacji, czy też historii tego narodu z którego wyrosła. Zasługą G. Martin`a jest to, że nie odsyła czytelników do żadnych podręczników, traktujących o tych zagadnieniach, ale sam prezentuje je i to w sposób niezwykle przystępny i komunikatywny. Czyni to, chciałoby się powiedzieć "między wierszami", ilustrując swoje tezy wieloma przykładami zaczerpniętymi wprost z czytanego tekstu. Taki sposób "przemawiania" nie tylko nie odstręcza od czytania jego książki, ale wręcz przeciwnie przykuwa czytelnika do niej. Książka dzięki temu staje się bardziej interesująca i ciekawa. W oparciu o powyższe uwagi, Autor zachęca także czytelników do pewnego choćby minimalnego studium Pisma św. Wydaje się, że racje podawane przez niego są bardzo słuszne i przekonywujące. Jeśli bowiem czytanie nasze Biblii ma być skuteczne, to musi je poprzedzić; jakieś choćby skromne na miarę naszych możliwości, zdobycie wiadomości o samej Biblii.
Oczywiście, że studium Biblii ma nam pomóc do jej zrozumienia. Wszystko jedno, czy to studium będzie oparte na lekturze jakiejś ogólnej pozycji, czy będziemy czerpać nasze wiadomości o Piśmie św. od drugiego człowieka, jak to było np. w przypadku Etiopa, urzędnika królowej Kandaki, któremu proroctwo Izajasza, niezrozumiałe dla niego wytłumaczył apostoł Filip (por. Dz 8, 27-31).
Opowiadając się za potrzebą studium Pisma św., interesujący nas Autor twierdzi: "Nasze studia nad Pismem św. i studia o Piśmie św. są zarówno konieczne jak i rozsądne Bóg nie powołuje nas wszystkich, abyśmy się stali uczonymi w Piśmie, ale oczekuje, że będziemy używać istniejących środków dla lepszego zrozumienia jego słowa. Zrozumienie Jego słowa wymaga więcej niż otwartego serca; zrozumienie Jego słowa wymaga także chętnego i gotowego umysłu". Wyakcentowanie tutaj roli umysłu jest bardzo znamienne. Człowiek, który pragnie pokochać prawdę, musi ją najpierw poznać umysłem. Poznawanie Biblii, warunków w jakich ona powstała, kraju w którym była pisana, a nawet autorów od których ona pochodzi stanowi conditio sine qua non, warunek bez którego nie można sobie wyobrazić należytego uchwycenia znaczenia i treści słowa Bożego. Słusznie zauważa G. Martin, że nasze studium Pisma św. ma nas doprowadzić do tego, byśmy odkryli w czytanym aktualnie tekście zasadniczą myśl biblijnego autora. Jest to rada, którą już w IV w. św. Augustyn dawał czytelnikom Biblii. W swoim dziele De doctrina. christiana tak pisze na ten temat: "Jest błędem nadawanie Pismu św. znaczenia odmiennego od tego, które było zamierzone przez pisarzy... sens zamierzony przez autora (sc. natchnionego) był sensem inspirowanym przez Ducha Świętego i dlatego ma być odczytany jako słowo Boże" (cyt. za G. Martin, dz. s. 33).
Jest trudno samemu dotrzeć do właściwego sensu Biblii. Dlatego interesujący nas Autor bardzo słusznie zaleca eklezjalne czytanie Pisma św. Jego zdaniem należy się liczyć zawsze z wykładnią Biblii taką, jaką nam przekazuje Kościół, który przecież jest autentycznym interpretatorem Pisma św. Mówi o tym bardzo dużo, powołując się na najdawniejszą praktykę Kościoła, sięgającą nawet czasów apostolskich, kiedy to św. Piotr i inni uczniowie Chrystusa wyjaśniali nawróconym przez siebie Pismo św. (por. Dz 2; 41-49). Kościół, jego zdaniem, ma przecież Ducha Świętego, który jest gwarantem autentycznego wyjaśniania Biblii. Wychodząc z takiego założenia, twierdzi, że "Duch Święty jest tak samo w Kościele dziś, jak był w pierwotnym Kościele. Nie na to kierował Radą Jerozolimy w rozwiązywaniu problemów nawróconych pogan, by zostawić Kościół i nie kierować jego soborami dzisiaj... Dalej jest obecny w Kościele inspirując przekazywanie nowiny o zbawieniu... Potrzebujemy przewodnictwa Kościoła, aby właściwie rozumieć Pismo".
Jesteśmy G. Martin`owi bardzo wdzięczni za takie ustawienie sprawy. Usuwa ono jednoznacznie wszelkie wątpliwości i ukazuje drogę, którą trzeba iść, jeśli czasem w lekturze Biblii coś nam nie wyjdzie, albo gdy zboczymy z właściwej ścieżki. Przypisując Kościołowi wielką rolę w interpretacji Pisma św., G. Martin twierdzi, że Kościół rzadko wypowiada się w sprawie tłumaczenia i wyjaśniania Pisma św. "Więcej dowiadujemy się o Piśmie św. ze sposobu, w jaki Kościół posługuje się nim, np. na modlitwie, niż z oficjalnych wypowiedzi czynionych uroczyście". Kościół w tych wypadkach jest bardzo ostrożny. Dla niego Pismo św. to przede wszystkim historia zbawienia, a jeśli tak to również i historia naszego życia. Szukajmy więc w nim tego, co nam to życie uczyni lżejszym, a nie tego co je skomplikuje i utrudni.
Oceniając ogólnie oddawaną w tej chwili do rąk czytelników książkę G. Martin`a o "Czytaniu Pisma św. jako słowa Bożego", pragnę wyrazić wielką wdzięczność jej Autorowi za tak głębokie i oryginalne podejście do ciągle aktualnego problemu codziennej lektury Biblii. Słowa szczególne uznania należą się także tłumaczowi tej pozycji p. Annie Horodyskiej, która z wielkim wyczuciem oddaje myśl Autora, a czyni to tak swobodnie, że czytelnik nie odnosi wrażenia, że ma do czynienia z tłumaczeniem, ale że czyta dzieło napisane w swoim ojczystym języku.
Ks. Stanisław Grzybek
WSTĘP
CEL KSIĄŻKI
Ta książka jest o czytaniu Pisma i czytaniu go jako Słowa Boga skierowanego do nas.
Jest to praktyczna książka mająca na celu pomóc komuś, kto pragnie zacząć czytać Pismo albo chce dojrzewać w swym zrozumieniu Pisma. Ukazuje metody posługiwania się Pismem, by wzrastać w życiu chrześcijańskim i sposoby, jakimi, Bóg kieruje swoje Słowo do nas przez słowa Pisma.
Część I książki poświęcona jest Czytaniu Pisma. Daje nam ona praktyczne wskazówki o tym jak czytać Pismo, jak wzrastać w zrozumieniu tego, co czytamy, jak słuchać słowa Boga wyrażonego za pośrednictwem Pisma i jak posługiwać się Pismem w naszej modlitwie. Celem jest "ożywić" Pismo dla nas.
Część II, poświęcona Słowu Boga, jest związana z tym jak Bóg objawia się nam poprzez słowa Pisma. Porusza sprawę naszego stosunku do Pisma jako do Słowa Boga wypowiadanego do nas poprzez ludzi i jak Pismo objawia nam samego Boga, zmieniając nas w Jego ludzi.
Dodatek porusza niektóre problemy z interpretacją Biblii.
Książka ta jest raczej punktem wyjścia, a nie wyczerpującym ujęciem poruszanych zagadnień. Nie daje ona wprowadzenia do każdej z części Biblii, ani też nie komentuje ich. Porusza tylko sposób, w jaki Bóg sam się nam objawia poprzez Pismo i daje praktyczne wskazówki dla nas, jak czytać Pismo jako Jego słowo. Mam nadzieję, że książka ta skieruje czytelnika do innych pozycji poświęconych Biblii, a ponad wszystko do przeczytania samej Biblii.
Moim celem nie było napisanie książki oryginalnej lecz użytecznej. Większość myśli zawartych w niej jest tak ściśle powiązana, że nie sposób dojść ich źródeł. Zaletą tej książki jest ukazywanie ich w czytelny i praktyczny sposób.
Specjalną wdzięczność jestem winien wobec George`a Montague`a, S. M., Brian`a Moore`a, i Kevin`a Ranaghan`a za ich rady w ocenie tej pracy oraz dla James`a Manney`a, Nicholas`a Cavnar`a i Bret`a Ghezzi`a za ich pomoc w jej wydaniu.
Czytam Pismo i piszę tę książkę od strony Rzymsko - Katolickiej tradycji - ale wierzę, że to, co piszę jest prawdziwe i ważne dla każdego Chrześcijanina, który będzie czytał Pismo jako słowo Boga.
1 marca 1975
Część pierwsza
CZYTANIE PISMA
Rozdział 1
CZYTANIE
Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb d1a jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich: nie wraca do mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego co chciałem i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa.
(Iz 55, 10-11).
Słowo Boga weszło w życie Abrama z Ur prawie 4 tys. lat temu - i został zapoczątkowany strumień objawienia, które osiągnęło swoje wypełnienie w Jezusie z Nazaretu i trwa do dziś w naszych sercach.
Słowo Boże kazało Abramowi porzucić swój kraj i dom ojcowski dla nowej ziemi. Chętna zgoda Abrama zmieniła jego życie i zmieniła historię ludzkości. Abram stał się Abrahamem, ojcem narodu, który Bóg przyjął jako swój. Przez ten naród wybrany, Bóg stale wymawiał swoje słowo, objawiając siebie samego ludzkości.
Kiedy czas się dopełnił, słowo Boże przyszło do człowieka nie tylko jako nowina, ale jako osoba. Słowo Boga przyszło z krwi i kości i zamieszkało pośród nas. Boże słowo było nie tylko wypowiedziane do człowieka, ale stało się człowiekiem, Jezusem z Nazaretu.
Dziś pijemy z tego samego strumienia objawienia. Bóg objawia się nam, Bóg przyjmuje nas jako synów i córki, Bóg daje nam życie przez słowo mówione do nas w osobie Jezusa Chrystusa, Pana.
Bóg posyła swoje słowo do nas jak posłał je do Abrahama, by objawić się, przemienić nas, stworzyć lud dla siebie. Jego słowo nie jest pustym czy słabym słowem: to jest słowo dające życie, słowo przemieniające. Słowo Boga jest nam przekazywane różnymi sposobami Jest przekazywane przez Kościół, ciało Chrystusa. Jest wypowiadane do naszych serc w modlitwie i poprzez słowa Biblii.
Czytanie Biblii jako słowa Bożego jest mocą przenikającą nasze życie, mocą, która nas może przemienić. Słuchanie słowa Boga, mówionego przez słowa Pisma, może pociągnąć nas głębiej do zjednoczenia z samym Bogiem; Pismo staje się narzędziem, dzięki któremu moc Boża obejmuje nas, przekształca i prowadzi do pełniejszego życia.
Pismo mówi o potędze słowa Bożego: "Czyż słowo moje nie jest palące juk ogień? - mówi Pan - i jak młot, co rozbija skałę?" (Jer 23, 29). "Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i rdzeni, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca" (Hbr 4, 12). Ta sama moc słowa Bożego jest skierowana do nas, żeby przynieść nam życie. Jest "bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego" (Rz 1,16); władną "zbudować i dać dziedzictwo z wszystkimi świętymi" (Dz 20, 32).
Książka traktuje o czytaniu Pisma jako słowa Bożego, o czytaniu go tak, by sam Bóg mógł mówić swoje słowo do nas, przemieniając nasze odniesienia. O słuchaniu słowa Bożego tak, by Jego słowo nie wracała do Niego puste, lecz by niosło nam Jego wolę.
CODZIENNE CZYTANIE
Pierwszym etapem słuchania słowa Bożego jest czytanie Biblii, czytanie jej codziennie. Plan codziennego czytania jest podstawą poznawania Pisma jako słowa Bożego. Oczywiście samo czytanie nie wystarczy. Powinno ono być połączone z modlitwą; nasze rozumienie Pisma powinno być wspomagane przez studia przy użyciu rozmaitych dostępnych nam pomocy. Więcej, potrzeba zrozumienia roli jaką pismo odgrywa w Bożym Objawieniu i umiejętności słuchania Boga, który przemawia do nas słowem Pisma. Ale wszystkie nasze umiejętności rozumienia Biblii muszą zaczynać się i kończyć na czytaniu Biblii tak, żeby nasze życie mogło być przemienione przez tego, który mówi do nas jej słowami.
Codzienne czytanie powinno stać się nieodłączną częścią naszego duchowego pożywienia oraz przyzwyczajeniem. Czytania Pisma to nie jadanie kolacji w towarzystwie własnej żony w eleganckim lokalu przy rzadkich i uroczystych okazjach, to jest kolacja, którą mąż i żona dzielą co wieczór. Okresy intensywnego czytania Biblii są tak dobre jak wspólne wieczory dla kształtowania małżeństwa. I tak jak codzienna kolacja nas pożywia, tak codzienne czytanie pisma wniesie siłę Bożą w nasze codzienne życie.
Proces dorastania do wzoru Chrystusa zaczyna się chrztem w Jezusie Chrystusie, a zakończy Zmartwychwstaniem naszych ciał do wiecznego z Nim zjednoczenia. Przez cały czas Bóg ustawicznie powołuje nas do wzrastania w miłości i apostolstwie. Cały czas musimy słuchać słowa Boga mówiącego do nas, przyzywającego nas. Nasza potrzeba czytania Pisma, by słuchać głosu Boga, nigdy się nie kończy. W ten sposób złożoność Pisma i jego niewyczerpane głębie nie zniechęcą nas do czytania. Nie jesteśmy powołani do czytania Biblii, by zdać egzamin pod koniec miesiąca lub pod koniec roku. Próba przyjdzie pod koniec naszego życia i wtedy będziemy pytani o naszą miłość; a nie o naszą wiedzę jako uczeni w Piśmie. Bóg dał nam Pismo tylko po to, by zdać tę próbę miłości. Nie powinniśmy się martwić tym wszystkim, czego nie wiemy o Piśmie, powinniśmy pocieszać się tym, że Bóg dał nam Pismo jako środek wzrostu w wierze, nadziei i miłości, w zjednoczeniu z Nim.
Będziemy wzrastać w jedności z Bogiem, gdy rozpoczniemy plan codziennego czytania Pisma i będziemy kontynuować go wiernie. Owoc codziennego czytania Pisma jest czymś, co łatwiej jest doświadczyć niż opisać, ponieważ pojawia się głęboko w nas samych. Podziwiamy piękno Wielkiego Kanyonu - to pomnik przyrody stworzony przepływem rzeki Colorado, która nieustannie, powoli drąży skały, co może być widoczne tylko we wspaniałych efektach tej erozji.
Podobnie może stać się z nami. Mamy 1440 minut, by przeżyć każdy dzień. Jeżeli 15 minut poświęcimy na modlitewne słuchanie słowa Bożego, to zmieni ono następne 1425 minut. Jeżeli spędzimy kilka minut sam na sam z Bożym słowem każdego dnia, dzień po dniu, w ciągu naszego życia, odegrają one znaczną rolę w naszej przemianie w Chrystusie.
Tu uwaga: Biblia nie jest księgą magiczną. Ona sama nie może zmienić naszego życia bez względu na to ile, jak dużo ją czytamy. Ale może ona być środkiem, za pomocą którego Duch Święty, który natchnął autorów Biblii, może natchnąć nas, byśmy weszli do świata, o którym czytamy. Rzeczą świętą w Piśmie jest to, że przez słowa Pisma możemy słuchać słów Boga i przez posłuszeństwo słowu Bożemu możemy być przemienieni na Jego wzór.
Krótko mówiąc, Biblia to nie książka do nauczenia i opanowania jak książka do historii starożytnej: Nie jest to też "kryminał", który możemy przeczytać raz, by dowiedzieć się "kto to zrobił" i odłożyć. To książka, do której trzeba wracać co dzień, jeszcze raz czytając znane urywki, by głębiej wejść w tajemnicę, którą objawiają. By zgłębić tajemnicę słowa Bożego, twój czas słuchania słowa Bożego może zacząć się dziś od 15 minut czytania. Jeżeli nie będziesz rozumiał, przerwij to wcześniej niż zaplanowałeś i zacznij czytać Ewangelię według św. Łukasza. Potem kontynuuj to zadanie przez resztę twojego życia. Sam zamiar czytania Biblii nie wystarcza. Musimy do naszego czytania podejść w pewien określony sposób, musimy być przygotowani na pewne sprawy; potrzebna jest nam praktyczna pomoc; musimy być posłuszni słowu Bożemu, gdy je usłyszymy. Ale najpierw musimy czytać codziennie i wiernie. Zacznij dziś, kontynuuj jutro i następnego dnia.
Nasze dobre intencje mogą często nas skłonić do myślenia, że w zasadzie jesteśmy bardzo dobrymi ludźmi - może nie dziś, ale na pewno jutro, gdy będziemy je realizować. Powinniśmy być wystarczająco pokorni, aby móc powiedzieć: "Dziś zmienię się i będę się modlił, by i jutro przetrzymać". Ale w każdym razie dziś będzie inne. Uczyń "dziś" innym, spędzając 15 minut na czytaniu Pisma.
RODZAJE CZYTANIA
15 minut codziennego czytania Pisma, które zabezpiecza kręgosłup naszego wzrostu w słuchaniu słowa Bożego, powinno mieć określony wzór i charakter. Powinno być czytaniem krytycznym i trwałym, uczulone zarówno na szczegół jak i kontekst, które stopniowo wciągają nas coraz głębiej w tajemnicę Bożego Objawienia w Piśmie. Są różne rodzaje czytania Pisma, każde z nich ma swoje własne cechy i tempo. Czasami jest lepiej czytać raczej szybko całą ewangelię, albo dłuższy jej fragment, żeby uzyskać ogólne o niej pojęcie. Korzystne jest np. czytanie niektórych krótszych listów św. Pawła, tak jak gdybyśmy czytali jakikolwiek list, który otrzymujemy: czytając go od początku do końca i potem jeszcze raz wolniej. Ten sposób raczej szybkiego czytania jest także wskazany dla wielu części Starego Testamentu, szczególnie ksiąg historycznych. Ten sposób czytania dłuższych części daje ogólne pojęcie; ważniejsze fragmenty mogą być zaznaczone dla późniejszego uważnego czytania i refleksji.
Odmienną metodą może być intensywna medytacja nad pojedynczym wersetem albo kilkoma wersetami z Pisma. Celem tego sposobu jest nie przeczytanie nowego materiału lecz najpełniejsze zrozumienie pojedynczej myśli i refleksja nad jej zastosowaniem we własnym życiu. Jest wiele wersetów w Piśmie, których znaczenia nie wyczerpiemy w ciągu całego życia. Pomiędzy czytaniem długich fragmentów lub całych ksiąg, a intensywną refleksją nad kilkoma wyrazami znajduje się ten rodzaj czytania, który powinien stanowić podstawę naszego codziennego czytania Pisma św. Czytanie to nie charakteryzuje się pragnieniem poznania pewnej ilości materiału ani próbą pełnego zrozumienia każdego pojedynczego wersetu. Jest to uważne czytanie z przerwami na refleksję nad znaczeniem tego, co się czyta. Jest to czytanie wolne, spokojne, z pełną koncentracją uwagi na szczegółach i odcieniach. Jest to czytanie z rozważaniem, pozwalającym zatrzymywać się nad każdym wersetem, który zwróci naszą uwagę. Ten rodzaj czytania poleca się stosować w naszym codziennym obcowaniu ze Słowem Bożym.
Każda metoda czytania jest użyteczna na swój sposób. Uważne codzienne czytanie jest podstawą naszego słuchania Słowa Bożego. Szybsze czytanie całych ksiąg powinno stanowić część naszych studiów nad Pismem, a spokojna refleksja nad kilkoma słowami lub wersetami winna być częścią naszej codziennej modlitwy.
Dlaczego 15 minut codziennie jest polecane dla naszego podstawowego czytania? 5 minut to zbyt mało, by naprawdę zanurzyć się w słowie Bożym; 30 minut to za długo dla większości z nas, by prowadzić uważne i "modlitewne" czytanie Pisma, przynajmniej z początku. Oczywiście, jeśli pozyskasz specjalną Łaskę Bożą, która pomoże Ci zagłębić się w czytaniu Pisma przez dłuższy czas, zachowaj ją za wszelką cenę. Plany sporządzamy dla dobra czytania, a nie na odwrót.
W miarę jak wzrastamy w naszym czytaniu Pisma, 15 minut może okazać się niewystarczające i potrzeba będzie na to więcej czasu. Dodatkowy czas jednak będzie zwykle przeznaczony w większym stopniu na modlitwę, niż czytanie; modlitwa oparta na Piśmie będzie omówiona w rozdziale IV. W miarę jak wzrastamy w naszym rozumieniu Biblii, będziemy chcieli spędzać czas, czytając naraz całą księgę Biblii lub czytając książki o Biblii. Pozostały czas powinien być przeznaczony na studia Pisma św., więcej będzie powiedziane na ten temat w rozdziale II. Naszym pierwszym celem jednak powinno być codzienne 15 minut czytania Pisma, czas, który będzie dojrzewał przez modlitwę. Nasze czytanie Pisma powinno być prowadzone w ten sposób, byśmy uchwycili znaczenie nie tylko naszym umysłem ale i sercem. Ten typ czytania może być porównany do oglądania wielkiego obrazu lub czytania poezji. Celem patrzenia na obraz nie jest szybkie spojrzenie i stwierdzenie: "Ten obraz przedstawia kobietę", by przejść dalej. Sztuka musi być oglądana rozmyślnie, ze skierowaniem uwagi zarówno na kolor jak i rysunek, na temat i szczegóły. Tak samo z czytaniem wiersza: poezji nie służy szybkie czytanie, ani nie powinna być raz przeczytana i odłożona. Poezja jest po to, żeby czytać ją wolno, przeżywać i czytać wielokrotnie. Słowo Boże musi być również czytane wolno tak, by można było się w nim "rozsmakować". Trzeba nam rozumieć część, którą czytamy, wydarzenie z życia Jezusa, twierdzenie Pawła, proroctwo Izajasza, ale także musimy uważać na szczegóły i odcienie znaczenia np.: "Jezus zapłakał" (Jan 11, 35). Ponadto trzeba nam zapytać: "Co autor próbuje powiedzieć swoim czytelnikom? Dlaczego uznał za konieczne włączenie tego wydarzenia w życie Chrystusa? Co Paweł chce wytłumaczyć Koryntianom? Jaki jest sens proroctwa Izajasza?" Autor zmusza nas do myślenia o tym, co czytamy, dlatego należy czytać wolno. Tempo naszego czytania powinno być mierzone zrozumieniem, a nie zegarkiem.
KILKA UWAG PRAKTYCZNYCH
Kilka problemów pojawi się od razu, kiedy zdecydujemy się spędzać 15 minut codziennie, czytając Pismo. Pierwszy: jak znaleźć czas w naszych rozkładach zajęć? Drugi: od czego zacząć?
Znalezienie czasu
Najczęstszą przeszkodą dla codziennego czytania nie jest znalezienie czasu, lecz znalezienie właściwego czasu. Wszyscy mamy mnóstwo czasu - w sensie, że nikt nie jest aż tak zajęty, by nie mieć wolnych 15 minut każdego dnia. Mimo to wielu ma kłopoty, by znaleźć owe 15 minut sam na sam z Bogiem i Jego słowem.
Niektórzy budzą się rano tak zmęczeni, że dopiero koło południa są wystarczająco przytomni, by podjąć się czegoś równie ważnego, jak czytanie słowa Bożego. Ale do południa obowiązki zdążą się spiętrzyć. Wieczorem zmęczenie jest powodem odrzucania wszystkiego, co wymaga większego wysiłku niż bierne oglądanie telewizji.
Podejrzewam, że większość z nas mogłaby przestawić listę przyczyn, z powodu których nie ma właściwego czasu choćby kwadransa w jakiejkolwiek porze naszego dnia. Może byłoby dobrze zrobić taką listę, a potem mimo wszystkich przeszkód wybrać określony czas. Pomimo stwierdzenia, że żaden czas nie jest korzystny postanowić odłożyć 15 minut. Nie jakieś nieokreślone 15 minut, ale 15 minut w określonym czasie. Dla tych, którzy budzą się łatwo, pierwsze minuty rano powinny być najspokojniejsze i wolne od przeszkód. Nie myśl o wszystkich sprawach, które masz do załatwienia tego dnia. Po prostu zwróć się do Pana, a potem w stronę swojej zakładki w Biblii i zacznij czytać.
Inni mogą przyjąć ciszę wieczorem jako idealną porę by stanąć w obliczu Pana i słuchać Jego słowa. Kiedy dzieci są już w łóżkach i naczynia po kolacji pomyte, gdy lekcje zostały odrobione i całodzienna praca skończona - wtedy możemy znaleźć czas, by całym sercem zwrócić się ku Bogu i słuchać Go bez przeszkód.
Jeszcze inni znajdą inne pory w ciągu dnia z 15 wolnymi minutami. Może to być przy stole kuchennym, gdy dzieci poszły już do szkoły, a przed domowymi pracami i zakupami; może przy biurku podczas pierwszych lub ostatnich 15 minut przerwy śniadaniowej. Może to być w czasie popołudniowej przerwy na kawę. Może to być 15 minutowe odwiedzenie pobliskiego kościoła podczas godzinnej przerwy między porannymi lekcjami. Każdy powinien znaleźć czas.
Ważne jest, by znaleźć czas i by był to czas, kiedy nasz umysł jest wystarczająco chłonny i wolny, by wykorzystać te 15 minut w pełni. Dla większości z nas samo postanowienie spędzenia 15 minut "kiedyś podczas dnia" na czytaniu Pisma św. jest nierealne: czasami będziemy czytać, czasami nie. Określmy czas w każdym dniu.
Od czego zacząć czytanie?
Dla kogoś, kto po raz pierwszy styka się z Biblią byłoby złym pomysłem rozpocząć czytanie od pierwszego rozdziału i wiersza Księgi Rodzaju i planować czytanie aż do ostatniego wiersza ostatniego rozdziału Księgi Apokalipsy. Księgi Biblii nie występują w takiej kolejności, w jakiej zostały napisane, ani nawet w historycznej kolejności wydarzeń. Nie ma szczególnej korzyści, gdy zaczniemy czytanie Pisma od Księgi Rodzaju, ma to nawet pewne ujemne strony. Jest bardzo prawdopodobne, że czytając w ten sposób, utkniemy gdzieś w drodze i zniechęceni porzucimy nasze czytanie.
Ponieważ czytamy Pismo św. jako naśladowcy Chrystusa i członkowie Jego Kościoła, polecałbym czytanie najpierw dwóch prac Łukasza w Nowym Testamencie: Ewangelię według Łukasza i Dzieje Apostolskie. Te dwie Księgi Nowego Testamentu mogą być czytane jako dwutomowa praca, mówiąca nam o dobrej nowinie Jezusa Chrystusa i formowaniu Jego Kościoła przez Ducha Świętego.
Z drugiej strony Ewangelia wg Marka mogłaby stanowić dobry punkt wyjścia z listami Pawła do Tesaloniczan i Koryntian. Drugi etap Ewangelia Jana i jego pierwszy list, mają najwyższą wartość u szczytu objawienia Nowego Testamentu, ale wymagają bardzo uważnego czytania; listy Pawła do Galatów i Rzymian zawierają jego najgłębsze refleksje nad tajemnicą odkupienia przez Jezusa Chrystusa i wymagają dokładnego przestudiowania. Księga Apokalipsy powinna chyba być ostatnią księgą Nowego Testamentu przeznaczoną do czytania. Nie może być ot, tak przeczytana, lecz musi być przestudiowana (z pomocą odpowiedniego komentarza lub innej pomocy) jeżeli ma być w ogóle zrozumiana. Dobrym punktem wyjścia są Łukasz i Marek.
Ogrom Starego Testamentu nie powinien nas przerażać. Wybiórcze czytanie jest tu właściwsze; spisy genealogiczne mogą być skracane lub opuszczone przy pierwszym czytaniu. Pierwsze 5 ksiąg Starego Testamentu stanowi podstawę Bożego przymierza z Jego ludem wybranym, a z tych księga Wyjścia (a nie Rodzaju) powinna być czytana jako pierwsza. Księgi historyczne (w szczególności ks. Jozuego, Sędziów, Samuela i księgi Królewskie) są tłem dla zrozumienia ksiąg prorockich. A te z kolei - specjalnie księga Izajasza - dostarczają niezbędnych podstaw do zrozumienia Nowego Testamentu. Inne księgi Starego Testamentu: księgi, które zawierają mądrość, przysłowia, modlitwy i narodowe opowiadania Izraelitów, mogą być czytane w tym podstawowym układzie.
W czytaniu Starego Testamentu jakiś rodzaj pomocy jest prawie nieodzowny. Ważne jest na przykład, by zrozumieć, że pierwsze 11 rozdz. Księgi Rodzaju nie są tym samym rodzajem historycznym co pozostałe części księgi, a nawet te ostatnie rozdziały stanowią inny rodzaj historyczny niż Księgi Królewskie.
Modlitwa przed czytaniem
Być może najważniejszym z "praktycznych" stopni w kierunku czytania Pisma jako Słowa Bożego jest poprzedzanie czytania modlitwą. Nie musi to być długa modlitwa; w jej najprostszej formie, możemy zaledwie modlić się i prosić: "Panie, mów do mnie". Trzeba nam zwrócić nasze serce i umysł do Boga. Czytamy Pismo nie dla samego czytania. Czytamy - dla słuchania Tego, który nas kocha.
Najlepiej zacząć to słuchanie przez zwrócenie się ku Niemu - tak jak zwracamy się w kierunku kogoś, kto mówi do nas i kogo chcemy słuchać. Kiedy słuchany kogoś, najpierw zwracamy uwagę na to co on mówi, a nie na inne sprawy toczące się wokół nas. To jest zarówno nieuprzejme, jak również utrudnia porozumienie. To tak jakbyśmy próbowali oglądać telewizję czy czytać gazetę, kiedy prowadzimy rozmowę. Podobnie z Pismem: najpierw powinniśmy zwrócić naszą uwagę w kierunku Tego, kogo chcemy słuchać, musimy wyłączyć wszystko inne, nie w celu odseparowania się od świata, lecz dlatego, że zwykle możemy czynić tylko jedną rzecz w danej minucie.
Prostym aktem skierowania naszego umysłu i serca do Boga jest modlitwa i ona musi być także początkiem czytania Pisma jako Słowa Bożego. Może to zabrać nam trochę czasu: Jeżeli jesteśmy szczególnie zaabsorbowani innymi obowiązkami i zmartwieniami, możemy siedzieć cicho przez kilka minut odpoczywając, usuwając trudności z naszego umysłu. Jest właściwą i konieczną rzeczą powierzyć wszystkie nasze troski Panu w modlitwie - ale nie tak; by to nas wstrzymywało od modlitwy lub słuchania Go.
W naszej modlitwie przed czytaniem powinniśmy prosić Boga o dwie rzeczy:
1. Powinniśmy prosić, by ten sam Duch Święty, który przewodził pisaniu Pisma, był teraz obecny w nas, inspirując nasze prawidłowe i coraz głębsze zrozumienie tego, co czytamy. Jak pisał Sobór Watykański II, w czytaniu Pisma, "pomoc Ducha Świętego musi poprzedzać i towarzyszyć, poruszając serce i zwracając je do Boga, otwierając oczy umysłu i dając radość i łatwość w poznawaniu prawdy i przyjmowaniu jej" (KO 5).
2. W modlitwie powinniśmy prosić o umocnienie, by to, co czytamy, stanowiło część naszego życia. Św. Jakub stwierdza: "Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami" (Jk 1, 22). Chcąc być posłusznym słowu i rozumieć je, potrzeba mocy Ducha Świętego w nas - i o nią powinniśmy się modlić.
Jeżeli w pełni rozumiemy, o co się modlimy, możemy po prostu mówić: "Panie, mów do mnie". Te proste słowa mogą symbolizować skierowanie naszego serca i umysłu do niego, nasze pragnienia, by zrozumieć jego słowo przez obecność jego Ducha w nas, naszą decyzję, aby kształtować się przez jego słowo, podporządkowując nasze życie temu, o co on prosi i co daje.
Taka modlitwa powinna poprzedzać nasze każde czytanie Biblii. Do Biblii nie podchodzimy jak do każdej innej książki. Traktujemy ją jako okazję dla słuchania Tego, który mówi do nas słowami Pisma. Przez Biblię zbliżamy się do samego Boga w postawie modlitwy.
Wierność i pokora
Czasami w trakcie czytania Pisma będzie się nam wydawało, że słowo drukowane jakby nabiera pełni znaczenia dla naszego życia. Czytanie Pisma jest wówczas pełną radością i trudno nam oderwać się do niego. Innym razem natomiast słowo drukowane będzie jak gdyby rozmyte przed naszymi oczami. Wtedy czytanie może być martwe, nieinspirujące i męczące. Nasze myśli będą wędrowały, mimo najlepszych wysiłków w kierunku skoncentrowania uwagi i będziemy mieli pokusę porzucić całe przedsięwzięcie.
Powinniśmy mieć nadzieję i modlić się o łaskę, by Pismo było dla nas czymś żywym. Są sposoby takiego czytania, by uczynić je żywym; niektóre będą omówione w rozdziale III. Byłoby bardzo nierozsądnie odrzucać czytanie Pisma tylko dlatego, że wydaje się ono suche i niewdzięczne. Możemy nauczyć się i skorzystać wiele nawet w tych dniach, gdy pozornie nic się w nas nie dzieje, kiedy je czytamy. Tak jak w całym chrześcijańskim życiu, "W czynieniu dobrze nie bądźmy opieszali, bo gdy pora nadejdzie, będziemy zbierać plony, o ile w pracy nie ustaniemy" (Gal 6, 9). Gdyby zapaśnik trenował tylko wówczas, gdy ma na to ochotę, nie uzyskałby formy zapewniającej sukces. Nigdy właściwie nie byłby w takiej kondycji, by móc się nawet cieszyć swoją pracą.
Czytając pierwsze słowa, możemy nagle spostrzec. że przeskoczyliśmy do słów końcowych. Nasze oczy będą czytały jeszcze, ale myśli już gdzieś odpłyną. Mimo iż dany fragment może być znany, powinniśmy uświadomić sobie że posiada on większą głębię niż nam się wydaje. Zupełnie realnie rzecz biorąc, możemy zawsze czytać Pismo oczekując, że zrozumiemy je głębiej.
W miarę czytania Pisma nawet najbardziej znane fragmenty będą nabierały nowego znaczenia. Biblia wyjaśnia się sama przez się. Większa znajomość całego Pisma daje większe zrozumienie poszczególnych ksiąg i fragmentów. Na przykład tytuł "Baranek Boży", którym Jan Chrzciciel określa Jezusa, jest nam niewątpliwie znany. Ale dopóki wystarczająco nie wczytamy się w Stary Testament, by uchwycić podwójny wydźwięk paschalnego baranka Księgi Wyjścia i Izajaszowego "służebnego" baranka prowadzonego na rzeź, nie uchwycimy najgłębszego znaczenia nadanego mu przez Jana Chrzciciela.
Powinniśmy również starać się lepiej zrozumieć jak znane fragmenty znajdują zastosowanie w naszym życiu. Tak jak nasze życie się zmienia, tak i znaczenie Pisma dla nas ulegnie zmianie. Kiedy czytamy jako dzieci, rozumiemy jak dzieci. W miarę dojrzewania, nasze zrozumienie dojrzewa nie tylko w sensie większych możliwości intelektualnych, ale także w tym sensie, że nasze większe doświadczenie życiowe pozwala na lepsze zgłębienie Słowa Bożego: W miarę jak pełniej rozumiemy tajemnicę Jezusa Chrystusa, Jego słowa skierowane do nas, nabierają większego znaczenia. Im głębiej wchodzimy w tajemnice chrześcijaństwa i Pisma tym bardziej widzimy, że tajemnica ta jest niewyczerpana, i że Pismo posiada głębie wymagające dalszego poznawania.
Czasami słowa Pisma będą wydawać się martwe nie dlatego, że są tak dobrze znane, ale dlatego, że są tak niejasne. Partie księgi Apokalipsy najprawdopodobniej uderzą nas tym, że są dziwne. Niejasność może także leżeć nie w samej księdze, lecz w jej znaczeniu dla nas. Na przykład, możemy zupełnie nie dostrzegać powiązania krwawych wojen Starego Testamentu z naszym życiem. Podobnie słowa długich genealogii mogą ujść naszej uwadze.
Najlepszą metodą w takich wypadkach jest po prostu spokojnie pominąć to, co niejasne lub to, co wydaje się nie wiązać z czyimś chrześcijańskim życiem. Często, gdy przeczytamy te same fragmenty w rok później, będą one coś dla nas oznaczać. Ale zamiast skupiać się w danej chwili nad tym, czego nie doceniamy lub nie rozumiemy, powinniśmy raczej koncentrować myśli nad tym, co ma dla nas znaczenie. Nie możemy oczekiwać, że staniemy się biegli w Piśmie od razu. W miarę czytania nasze zrozumienie będzie wzrastać, a trudne urywki będą nabierać życia.
To nie znaczy, że nie powinniśmy czynić usilnych prób, by zrozumieć to, co czytamy. To również nie znaczy, że powinniśmy pomijać całe partie Pisma jako nieistotne. Nasze podejście do tekstu musi być pełne pokory: ze świadomością, że daleka jest jeszcze nasza droga do zrozumienia Biblii, cierpliwie kontynuujemy nasze czytanie. Jeśli celem naszego czytania jest słuchanie Słowa Bożego, to najważniejsze są dla nas te partie Biblii, które Duch Święty czyni dla nas zrozumiałymi. Celem naszym powinno być zrozumienie całej Biblii i wszystkich jej ksiąg, cel ten musi być realizowany cierpliwie i wytrwale. Ponad wszystko nie powinniśmy zapominać o tym, po co czytamy Pismo: nie po to, by stać się ekspertami, lecz by słuchać Słowa mówiącego do nas Boga.
Nasze czytanie może się rozpraszać na drobne pytania i dysputy nad znaczeniem pewnych urywków. Może usłyszymy kogoś utrzymującego, że żaden z cudów opisanych w Biblii w ogóle się nie wydarzył, że są one tylko pobożną fikcją. Możemy też spotkać kogoś o przeciwnym punkcie widzenia, wierzącego w literalną prawdziwość każdego Słowa Biblii. Należy chyba wówczas uporządkować najbardziej krańcowe opinie, lub poglądy i odrzucić je. Lecz co zrobić z tyloma trudnymi fragmentami w Piśmie i jak uporządkować ich rozmaite interpretacje?
Nie powinniśmy się niepokoić kwestiami, na które nie umiemy odpowiedzieć, czy problemami, których nie umiemy rozwiązać. Zdrowa doza pokory jest najlepszym wyjściem: przyznać, że nie znamy odpowiedzi na wszystkie pytania. Powinniśmy trwać w naszym czytaniu, pomimo wątpliwości.
Możemy pocieszyć się faktem, że wiele dysput nad różnymi interpretacjami Biblii traktuje o problemach, które mają znikome znaczenie w naszym życiu. Niektóre z najbardziej wymyślnych interpretacji Pisma dotyczą pierwszych i ostatnich ksiąg Biblii; chyba tyle dysput koncentruje się na księdze Rodzaju i Apokalipsie jak na całej reszcie razem wziętych ksiąg. Większość tych dysput ma znikome odniesienie do naszej wiary w Jezusa Chrystusa i naszego postępowania zgodnie z Jego przykazaniem miłości w naszym codziennym życiu.
Mimo to są pytania, na które odpowiedzi są ważne i mają znaczenie dla tego, w co wierzymy i jak żyjemy. Podczas czytania Biblii, przyjdą nam na myśl pytania na które powinniśmy się starać znaleźć odpowiedź. Właściwe badania Biblii i o Biblii są nieodzowne dla właściwego czytania tekstu. Nie możemy czytać Pisma, jako Słowa Bożego jeżeli nie przyjmiemy go z całą powagą i przeznaczeniem do studiowania. Ta sprawa jest przedmiotem następnego rozdziału.
Rozdział 2
ZROZUMIENIE
"Właśnie wtedy przybył do Jerozolimy uczcić Boga Etiop, wysoki urzędnik królowej etiopskiej, Kandaki, zarządzający całym jej skarbcem, i wracał, czytając w swoim wozie proroka Izajasza. Podejdź i przyłącz się do tego wozu - powiedział Duch do Filipa. Gdy Filip podbiegł, usłyszał, że on czyta Izajasza proroka: Czy rozumiesz, co czytasz? - zapytał. A tamten odpowiedział: Jakżeż mogę, jeśli mi nikt nie wyjaśni? I zaprosił Filipa, aby wsiadł i spoczął przy nim".
(Dz 8, 27-31)
Jakże często czujemy się tak jak ten Etiopczyk, kiedy czytamy Pismo. Nasze serca są otwarte, nasze umysły uwrażliwione; motywy pewne, a mimo to znaczenie słów wymyka się nam. Czytamy fragment raz i drugi i w dalszym ciągu znaczenie nie wyjaśnia się. Chcielibyśmy mieć obok Filipa, by odpowiedział na nasze pytania, zinterpretował niejasne fragmenty, dał głębsze ich zrozumienie, przewodził naszemu czytaniu.
Etiopczyk nie potrzebował pomocy w zrozumieniu Pisma. Jako ważny urzędnik dworski był inteligentny i wykształcony. Umiał czytać po hebrajsku i grecku równie dobrze jak we własnym języku. Jego pielgrzymka do Jerozolimy wskazuje, że był człowiekiem bogobojnym i dostrzegał specjalną obecność Boga w narodzie żydowskim. Co więcej - Etiopczyk był tak pobożny, że czytał Pismo w trudnych warunkach. Studiował Izajasza na nierównej drodze w wozie bez sprężyn. Jego czytanie Pisma, pomimo niewygód podróży sugeruje, że był poważnie zainteresowany w poznaniu jego znaczenia. Mimo to, nie rozumiał tego, co czytał i potrzebował pomocy Filipa.
Łukasz ukazuje ten epizod jak gdyby z góry zakładał, że słowa Pisma są często niezrozumiałe. Ukazuje Etiopczyka jako chętnego czytelnika, który mimo tego potrzebuje pomocy, by zrozumieć sens Księgi Izajasza.
Powinniśmy zwrócić uwagę, że Duch Święty pomaga nam często w zrozumieniu Pisma Świętego. Nie oświecił umysłu Etiopczyka, lecz wybrał bardziej naturalny środek: Filipa. Podczas gdy pojawienie się Filipa na scenie zawiera w sobie cudowny element, pomoc jaką dał Etiopczykowi jest bardzo zwyczajna. Filip był po prostu jedną z istot ludzkich pomagającą innej osobie zrozumieć Pismo. Etiopczyk nie otrzymał oślepiających błysków objawienia z nieba, tylko opatrznościowo podsuniętego wędrowca, który mógł wyjaśnić znaczenie słów Izajasza.
I dziś Duch Święty działa przy pomocy naturalnych środków. Czasem jesteśmy świadomi obecności Ducha Świętego, kiedy czytamy Pismo i modlimy się. Ale On zwykle używa rożnych "naturalnych" przewodników i środków, by pomóc nam zrozumieć słowa Pisma. Raczej rzadko będziemy otrzymywać bezpośrednie objawienie jako odpowiedź na nasze pytania i wyjaśnienie niezrozumiałych epizodów Biblii. Duch Święty odgrywa rolę w naszym czytaniu Pisma, ale niezbędny też jest nasz własny wysiłek. Nasze problemy w zrozumieniu Pisma są bardzo podobne do problemów Etiopczyka. Niektóre księgi Biblii są naprawdę trudne. Na przykładzie Etiopczyka możemy dostrzec jeszcze jedną trudność. Trudno jest komukolwiek przekroczyć kulturowe i językowe granice i w pełni zrozumieć niuanse znaczeniowe Biblii. Nawet Amerykaninowi biegłemu w hiszpańskim nie łatwo wczuć się w kulturę Meksyku i natychmiast ocenić jej narodową literaturę.
Problem jest nawet bardziej ostry dla nas czytających Biblię. Kontrast pomiędzy naszym światem i światem Pisma jest nawet większy niż ten między Ameryką a Meksykiem.
Biblia pochodzi z kultury innej niż nasza, z odległego wieku, pisana językami, których nie znamy. Dobre przekłady mogą przełamać barierę języka do pewnego stopnia. Ale "przepaść kulturowa" może okazać się najbardziej kłopotliwa, nawet jeśli jest bardzo subtelna. Specyficzna kultura i ludzie, których Bóg wybrał, by się nam objawić, nie mogą być pominięte. Przeciwnie, nasze zrozumienie tej kultury i ludzi jest niezwykle ważne dla zrozumienia słów Boga.
Innymi słowy, musimy studiować Biblię, jeśli mamy zrozumieć głębię jej znaczenia i umieć słuchać Słowa, które Bóg przez nią wypowiada do nas. W przeciwnym razie nie możemy żywic nadziei na zrozumienie Pisma.
DLACZEGO STUDIA?
Nie zawsze jest tak oczywiste, że Biblia jest książką, która musi być studiowana. Jeżeli Biblia jest słowem Bożym, czyż nie powinniśmy oczekiwać, by mówiła do nas jasno? Czy Bóg nie powinien zwracać się jednakowo do wykształconych i niewykształconych, do uczonego i zwykłego czytelnika? Jeżeli tak, to po co studiować Biblię lub o Biblii, kiedy naszym zadaniem powinno być po prostu czytanie i słuchanie? Słuszna wątpliwość kryje się za tymi pytaniami. Nasze czytanie Biblii nie może nigdy stawać się studiami naukowymi. Bóg nie sądzi nas na podstawie naszej inteligencji i wykształcenia, lecz na podstawie naszej wiary i miłości. A jednocześnie możemy zapytać, jakie mają znaczenie studia Pisma, czy są niepotrzebne albo nierozsądne: niepotrzebne, bo Bóg będzie mówił do nas bez względu na to, czy uczynimy wysiłek, by rozumieć Pismo lepiej; niemądre, bo możemy się zgubić w ludzkiej mądrości i nie zrozumieć Bożej.
Przez wieki chrześcijanie przyjmowali rozmaite spojrzenia na złożoność Pisma Świętego i konieczność studiów nad nim w celu głębszego zrozumienia.
Jeden skrajny pogląd utrzymuje, że Biblia jest tak trudną i złożoną księgą, że tylko zawodowi bibliści mogą ją rozumieć. Zgodnie z tym poglądem bez znajomości hebrajskiego i greckiego oraz pełnego poświęcenia czasu na studia nad Pismem, nikt nie może mieć nadziei na zgłębienie go i pełne zrozumienie.
Błąd tego podejścia jest oczywisty. Zawęża ono Słowo Boże do przedmiotu naukowych studiów i ogranicza zasięg jego czytelników do uczonych. Jakkolwiek cenna jest biblijna praca naukowa, Boże Objawienie jest skierowane nie tyle do zawodowych biblistów, ile do każdego z nas.
Na drugim krańcu jest pogląd, że Bóg mówi tak jasno i bezpośrednio do serca każdego czytelnika przez Pismo, że nie pojawią się żadne problemy w zrozumieniu. Pogląd ten utrzymuje, że skoro Biblia jest słowem Bożym, musi być ano wyrażone tak prosto; że każdy człowiek może natychmiast je zrozumieć.
Ten pogląd jest oczywiście błędny. Uznaje, że słowo Boże jest skierowane do wszystkich ludzi, skierowane w zrozumiały sposób. Jednak źle ujmuje to jak Bóg przemawia do człowieka. Często, niestety, zwolennicy tego poglądu niewłaściwie słyszą Boga. W praktyce przekonanie, że Bóg mówi prosto do czytelnika Pisma może znaczyć, że Pismo znaczy to, co znaczy ono dla mnie indywidualnego czytelnika. Obiektywne znaczenie Pisma staje się nieuchwytne. Wiele sekt i denominacji, które wyznają wiarę, że tylko i jedynie Pismo uczy - różniąc się znacznie co do tego, czego ono uczy - uwrażliwiają nas, że sprawa nie jest taka prosta.
Prawda leży pomiędzy tymi dwoma poglądami.
Biblia zawiera słowo Boże skierowane do nas. Ale nasze poprawne słuchanie i rozumienie tego słowa wymaga zarówno studiów jak i otwartego serca.
Z opowiadania o Etiopczyku uczymy się, że dobra wola nie wystarczy. Bóg nie mówi do nas tak prosto przez Pismo, byśmy mogli oczekiwać natychmiastowego i poprawnego zrozumienia każdego ustępu, który czytamy. Musimy być skłonni do wysiłku, by zrozumieć posłanie Pisma.
Nasze studia nad Pismem i studia o Piśmie są zarówno konieczne jak i rozsądne. Bóg nie powołuje nas wszystkich, abyśmy stali się uczonymi w Piśmie, ale oczekuje, że będziemy używać istniejących środków dla lepszego zrozumienia Jego słowa. Zrozumienie Jego słowa wymaga więcej niż otwartego serca (mimo iż tego na pewno wymaga); zrozumienie Jego słowa także wymaga chętnego i gotowego umysłu.
Nasze studia nad Biblią wymagają wysiłku, jeśli traktujemy je poważnie. A jest tak wówczas, kiedy chcemy, by nasze życie zmieniło się pod wpływem słów Pisma; bierzemy je także poważnie, kiedy jesteśmy zainteresowani, by zrozumieć, co ono mówi. Jeżeli zadowalamy się pierwszym znaczeniem, jakie wpadnie nam do głowy, "jako znaczenie Pisma", ryzykujemy dojście do błędnej interpretacji i okazujemy lekceważenie dla samego Pisma. Jeżeli Pismo było natchnione przez Boga dla naszego czytania i pouczenia, musimy się odnieść do niego z szacunkiem poprzez pragnienie studiowania.
Natchnienie Ducha Świętego nie jest nam dane, byśmy wyprzedzali normalne, ludzkie środki pomagające nam do zrozumienia Pisma Świętego. Natchnienie Ducha Świętego przewyższa nasze zrozumienie i jest niezależne od naszego wysiłku. Nie jest jego zamiarem udzielać nam mądrości, pomimo naszej świadomej niewiedzy. W miarę czytania Biblii nastąpi konfrontacja z naszą niewiedzą i z pytaniami. Możemy się zgubić w zawiłości niektórych ksiąg i fragmentów. Mogą pojawić się pytania: "Jak Jonasz oddychał w brzuchu wieloryba?".
Mogą być pytania dotyczące faktów: "Dlaczego często to samo wydarzenie przedstawione jest w dwojaki sposób i który jest prawdziwy?" Mogą odnosić się do wiary: "Czy muszę wierzyć, że koniec świata będzie wyglądał tak, jak to jest przedstawione w Księdze Objawienia?" Pytania mogą dotyczyć czyjegoś życia: "Czy powinien rozdać swoją własność i stać się pacyfistą jak sugerują to słowa Jezusa?"
Niekiedy umyka nam znaczenie nawet najzwyklejszych urywków. Możemy mieć wówczas tak wiele pytań jak Apostołowie: Potem wziął Dwunastu i rzekł do nich: "Oto idziemy do Jerozolimy, a spełni się wszystko, co napisali prorocy o Synu Człowieczym. Zostanie wydany w ręce pogan, będzie wyszydzony, zelżony i oplwany; ubiczują Go i zabiją, a trzeciego dnia zmartwychwstanie. Oni jednak nic z tego nie zrozumieli. Rzecz ta była zakryta przed nimi, że nie pojmowali tego, co było mówione" (Łk 18, 31-34).
Słowa Jezusa były dość proste, ale Apostołowie nie zrozumieli ich. Łukasz podkreśla ich zdziwienie potrójnym powtórzeniem, figurą często używaną w Nowym Testamencie dla podkreślenia jakiejś myśli "oni jednak nic z tego nie zrozumieli. Rzecz ta była zakryta przed nimi i nie pojmowali tego, o czym była mowa". Znamiennym jest fakt, że Jezus nie próbował pouczać Apostołów, lecz wyjaśniał znaczenie Starego Testamentu. Apostołom przede wszystkim brakowało zrozumienia Starego Testamentu.
Apostołowie nie byli skazani na to, by pozostać w niewiedzy. Po zmartwychwstaniu Jezus wyjaśnił znowu, w jaki sposób wypełnił proroctwa Starego Testamentu i udzielił im światła, by Go zrozumieli: Potem rzekł do nich, "To są moje słowa, które mówiłem do was, będąc jeszcze z wami: Wszystko musi się spełnić, co napisane jest o mnie w Prawie Mojżeszowym, u Proroków i w Psalmach. Wtedy oświecił ich umysł, żeby zrozumieli Pismo". (Łk 24, 44-45).
Jezus stoi i dziś przy nas jak przy Apostołach, aby nam rozjaśnić znaczenie Pisma i otworzyć nasze umysły na jego rozumienie. Czyni to przez Ducha Świętego, któremu możemy powierzyć kierowanie naszym studium i wcielanie słów Pisma w nasze życie.
Niektóre pytania nie znajdują łatwych odpowiedzi. Ale im lepiej zrozumiemy Pismo i lepiej zrozumiemy jak Bóg chce porozumiewać się z nami słowami Pisma, tym łatwiej będzie odpowiedzieć na pytania. W miarę wzrastania w zrozumieniu jakim Rodzajem księgi jest Biblia, może się okazać, że zadawaliśmy złe pytania. Nasze studia Pisma i o Piśmie pomogą rozwiązać tę trudność.
Zawsze powinniśmy pamiętać o celu naszych studiów. Czynimy wysiłek, by studiować Biblię (a nie tylko ją czytać), w ten sposób wyraźniej słyszymy słowo Boga mówiącego do nas przez słowa Pisma. Nie studiujemy, by stać się ekspertami w zakresie Biblii. Nie mogą to być "studia dla studiów". Nasze studia są dla modlitewnego użytku Pisma, tak byśmy mogli spotkać słowo Boże i znaleźć w nim życie.
KILKA ZASAD STUDIUM PISMA ŚWIĘTEGO
Celem czytania jakiejkolwiek książki jest poznanie tego, co autor chciał przekazać. Pierwsza i najważniejsza zasada studium Pisma jest dokładnie ta sama: zrozumieć Pismo Święte. Zrozumieć to, co jego boscy i ludzcy autorzy chcieli przekazać za pomocą słów, których używali form, które wybrali i idei, które wyrażali. By zrozumieć Boga mówiącego przy pomocy Pisma musimy zrozumieć słowa Pisma powstałe pod natchnieniem Boga.
Fragmenty Pisma mają to znaczenie, jakie im autor zamierzał nadać w chwili pisania.
Niektóre fragmenty można rozumieć w szerszym znaczeniu niż to wyraził autor. Jakkolwiek pomocne i pasjonujące mogą być także interpretacje, nie stanowią jednak podstawowego znaczenia urywka. Podstawowe znaczenie jest zgodne z intencją autora. Wszelkie dodatkowe interpretacje muszą być oparte na nim i stanowić jego przedłużenie.
Rozszerzone interpretacje nie mają wartości, gdy są odmienne od interpretacji autora lub gdy zajmują jego miejsce.
Na przykład: Paweł chciał przekazać coś Koryntianom, gdy pisał do nich swoje listy. Ponieważ Paweł pisał pod natchnieniem Ducha Świętego, przekazał myśli Boga. Bóg nie użył Pawła, by uczył czegoś, czego sam Paweł nie rozumiał lub czego nie był świadom. Gdyby Paweł nie był świadomy prawdziwego znaczenia listów do Koryntian, byłby tylko użyty jako bezmyślna maszyna pisząca pod dyktando Boga. Natomiast znaczenie podsunięte przez Boga było czymś, co Paweł zrozumiał i zamierzał napisać. Sam Paweł podkreślał, że "Nie piszemy wam bowiem czegoś innego niż to, coście czytali i coście zrozumieli" (2 Kor 1,13).
W ten sposób Paweł mógł zgodzić się i zrozumieć interpretację, jaką dajemy jego listom do Koryntian. Właśnie podstawowe znaczenie, które autor zrozumiał i chciał przekazać, jest tym co natchnione w Piśmie.
Kościół akcentuje ten punkt wielokrotnie. Na przykład św. Augustyn podkreślał, że sens zamierzony przez autora był sensem inspirowanym przez Ducha Świętego i dlatego ma być odczytany jako słowo Boga. W jego książce "Na temat doktryny chrześcijańskiej" pisał: "żeby zrozumieć boskie wyrocznie właściwie, musi istnieć ciągły wysiłek, by dosięgnąć umysłu autora. Przez niego bowiem mówi Duch Święty". Dlatego "jest błędem nadawanie Pismu znaczenia odmiennego od tego, które było zamierzone przez pisarzy, nawet wówczas, gdy taka interpretacja służy rozbudzeniu miłosierdzia i tym tkwi w królestwie prawdy".
To nie znaczy, że Biblia nie znajduje zastosowania dziś w naszym życiu. Możemy, musimy i będziemy ją stosować. Jednak musimy rozumieć Biblię w ramach zamierzonego przez autorów znaczenia, w tamtym czasie i miejscu. Czasami znaczenie będzie jasne i jego zastosowanie do naszego życia będzie natychmiastowe. Innym razem nie będzie ono tak wyraźne i trzeba będzie dużo wysiłku, by pojąć jakie znaczenie mają ich słowa: Musimy to robić, ponieważ znaczenie ich jest znaczeniem Bożym i żadne inne nie może go zastąpić.
Ważnym punktem w uchwyceniu podstawowego znaczenia jest sens w jakim zostały użyte słowa. Kiedy autor Starego Testamentu odnosił do Boga określenie: "Lew Judy", nie zamierzał przedstawić Boga jako lwa, porównywalnego do zwierząt czczonych przez niektórych sąsiadów Izraelitów. Słowa te miały znaczenie przenośne, obrazowały potęgę Boga. Kiedy Jezus powiedział "Pewien człowiek schodził z Jerozolimy i wpadł w ręce zbójców..." (Łk 10, 30), rozumiemy, że uczył przy pomocy paraboli fikcyjnego zdarzenia. Pytać, czy ten wypadek naprawdę wydarzył się czy nie, znaczy tyle co nie rozumieć tego, czego Chrystus chciał nas nauczyć. Znaczenia tej paraboli nie można brać dosłownie, iż pewnego razu pewien człowiek został obrabowany na drodze z Jerozolimy do Jerycha, mimo że naprawdę takie wydarzenie przedstawia św. Łukasz. Przepowiadanie Chrystusa odnosiło się do miłości naszych sąsiadów; nie składał On ostatniego raportu z przestępczości na drogach do Jerycha.
Księga Jonasza może być również uważana za parabolę. Historyczne jej związki są słabe: nie ma żadnego śladu w innych biblijnych dokumentach, ani w dokumentach asyryjskich tego czasu o jakimkolwiek nawróceniu Niniwy i jej króla do Boga Izraela. Prace wykopaliskowe wykazały, że Niniwa była miastem o obszarze nie większym niż 3 mile kwadratowe, "miastem bardzo rozległym na trzy dni drogi" (Jon 3, 3). Pozostawiając nawet na boku sprawę wieloryba, wydaje się jasne, że autor księgi Jonasza nie próbował pisać historii.
Autor księgi Jonasza nie zamierzał uczyć o litości i chęci przebaczenia. Zamierzał poprawić wąski nacjonalizm Żydów po ich powrocie z wygnania i pokazać, że miłość Boża dosięgała nawet nie Żydów. Nie próbował pouczać o pojemności brzucha wieloryba, tak jak Jezus nie dawał raportu o przestępczości na drogach Jerycha. Nie należy zastanawiać się, czy Jonasz naprawdę został połknięty przez wieloryba, jak też nad tym, czy pewien człowiek naprawdę został obrabowany na drodze do Jerycha. Takie pytania dowodzą złego pojmowania sensu i złego rozumienia nauki przekazywanej przez Boga.
Dlatego ważną rzeczą jest byśmy w naszym czytaniu Pasma odróżniali znaczenie literalne od przenośnego. Słowa mają zawsze znaczenie literalne, ale czasem nie jest to znaczenie inspirowane przez Boga.
Musimy także starać się zrozumieć różne formy literackie, różne typy pisania, używane przez autorów Pisma. Poszczególne księgi Pisma były pisane różnymi sposobami dla rożnych celów. Biblia zawiera księgi historii, modlitwy, rady i prawa, księgi zapisujące Dobrą Nowinę o tym, co Bóg uczynił w Jezusie Chrystusie. Czasami ta sama księga zawiera różne rodzaje pisma i zdaje się być pisana przez więcej niż jednego autora.
Musimy uświadomić sobie, że Biblia to nie ubranie bez szwów. To jest kołdra skrojona z różnych gatunków materiału, zszyta różnymi szwami, zszywana poprzez wieki. Jej wzór jest Boży, na pewno, ale tkacze, krojczy i krawcy byli ludźmi. Nie możemy przeskakiwać z jednej części na drugą i oczekiwać, że odnajdziemy, ten sam materiał, w tym samym kolorze i splocie.
Biblię można też porównać do biblioteki z książkami. To nie jest pojedyncza książka jaką wydaje się wtedy, kiedy bierzemy ją do ręki, jeden zintegrowany tom jak gruba powieść. Słowa "Biblia" znaczy "książka" i dla chrześcijan Biblia to rzeczywiście książka, bo zawiera objawienie Boże, żadna inna książka jej nie dorównuje. Ale w Biblii znajdziemy wiele książek i wiele - nie zawsze łatwych do odczytania środków stylistycznych.
Niektóre księgi Biblii stanowią rodzaj ksiąg historycznych. Księgi Królewskie i księgi Kronik mieszczą się w tej kategorii ksiąg. Nie są one jednak napisane tak jak napisał by je dzisiejszy historyk: Hebrajski historyk był o wiele bardziej zainteresowany znaczeniem wydarzeń, niż dokładnym opisem szczegółów. Stąd różne zapisy tych samych wydarzeń mogą różnić się szczegółami, ale będą zgodne, jeśli chodzi o znaczenie.
Niektóre części Biblii, jak np. 11 pierwszych rozdziałów ks. Rodzaju mogą wyglądać jak historyczne, ale są czymś zupełnie innym niż zwykła historia. Autorzy i redaktorzy ks. Rodzaju chcieli nauczać o stanie człowieka i jego stosunku do Boga. Nie mieli zamiaru i nie otrzymali natchnienia, by nauczać o geologicznych procesach stworzenia.
Nawet nie wszystkie listy apostolskie Pawła są "skrojone z tego samego materiału". Jego list do Filemona jest prawdziwym listem napisanym przez jedną osobę do drugiej, tak jak dziś pisze się list. Jednakże list Pawła do Rzymian bardziej przypomina doktrynalny esej niż czysto osobisty list.
Formy zapisu w Biblii różnią się tak bardzo jak formy artykułów w popularnym magazynie. Kiedy czytamy magazyn wiemy, że może on zawierać artykuły mówiące o faktach i informacje, nowele, poezje, listy do redakcji i ogłoszenia.
Jeżeli pomylimy sobie te różne formy powstanie chaos. Ale my nie robimy tego, wiemy, że przesada ogłoszeń nie może być brana zbyt poważnie. Różne kryteria stosujemy do artykułów, listów, fikcyjnych nowel i poezji lirycznej.
Czasami czytamy Biblię z mniejszym zrozumieniem niż popularne magazyny. Łączymy bowiem w jedną całość wielkie części jak gdyby były one pisane przez tę samą osobę. A przecież szczodry Bóg dał nam w swej Biblii całą bibliotekę do dyspozycji. Ale szczodrość ma swoje wymagania od nas - użytkowników biblioteki. Musimy starać się zrozumieć wielu autorów i znaczenie form literackich; które zastosowali w swoich księgach.
Jeżeli nie mamy właściwej oceny w stosunku do rodzaju księgi biblijnej i natchnienia jej autora, nasze rozumienie Pisma będzie zawsze powierzchowne. Nasza umiejętność słuchania Boga mówiącego do nas słowami Pisma będzie zahamowana. Możemy pomylić Jego głos z naszymi niejasnymi wyobrażeniami.
PRAKTYCZNE PODEJŚCIE DO STUDIUM PISMA ŚWIĘTEGO
Nasze czytanie Pisma powinniśmy zacząć od samej księgi, powinniśmy posiadać swój własny egzemplarz, dobry przekład Biblii.
Ponieważ chcemy rozumieć słowo Boga, przekład, którym się posługujemy powinien być wierny. Powinien przekazywać po polsku to, co autorzy Pisma chcieli przekazać po hebrajsku czy grecku. Ale ponieważ chcemy rozumieć słowo Boże, przekład powinien być taki, byśmy naprawdę mogli rozumieć sens języka, w którym jest pisany. Powinien być czytelny i zrozumiały.
Tradycyjna "Biblia Rodzinna" oprawiona kosztownie w skórę, z barwnymi ilustracjami może mieć wartość sentymentalną, ale jeżeli nie jest zrozumiała, zdobądźmy lepiej inny przekład, dla naszych potrzeb.
Nie ma jednego najlepszego tłumaczenia. Niektóre przekłady są poprawne pod względem języka polskiego, ale w sposób bardzo wolny tłumaczą oryginalny tekst, co powoduje, że są bardziej parafrazami niż przekładami. Inne tłumaczą oryginalną grekę czy hebrajski zupełnie dosłownie. Długie i niejasne zdanie Pawła tłumaczą wiernie. Naszym celem jest zrozumieć to, co pisał Paweł, pomimo trudności. Parafraza powinna jedynie być pomostem do wierniejszego tłumaczenia.
Mając w ręce nasz przekład lub przekłady, możemy rozpocząć studia nad Pismem Świętym. Są one poważnym czytaniem: czytaniem dla zrozumienia. Rozgraniczenia między lekkim i poważnym czytaniem, i między poważnym czytaniem, a studiowaniem są zwykle bardzo płynne. Studiowanie nie ma w sobie nic z magii, jest to po prostu uważne czytanie - czytanie dla samego znaczenia z zastosowaniem takich pomocy jak komentarze i notatki w wydaniu Biblii.
Jednym ze sposobów rozpoczęcia naszych studiów jest analogiczne podejście do rozdziału lub księgi Biblii jak do podręcznika: Możemy przeczytać urywek lub rozdział od początku do końca, by uchwycić ogólne znaczenie. Następnie czytając jeszcze raz, zdanie po zdaniu, zwracamy szczególną uwagę na znaczenie. Używamy jednocześnie każdej dostępnej pomocy.
Innym sposobem jest rozpoczęcie od przeczytania krótkiego wstępu do danego fragmentu w wydaniu, które czytamy lub w jakiejś książce, która omawia księgi Pisma. Wtedy możemy czytać samą księgę Biblii w całości, z odniesieniem do notatek u dołu strony, jeżeli mogą nam one coś dodatkowo wyjaśnić. Po przeczytaniu księgi raz, cofnijmy się jeszcze raz do urywków, które uderzają nas jako najbardziej znaczące. Jeżeli studiujemy jakąś Ewangelię, możemy sprawdzić inne, by zobaczyć jak inni ewangeliści ukazywali to samo wydarzenie. Oczywiście z wyjątkiem bardzo krótkich ksiąg, nie będzie to możliwe za jednym razem.
Wielu uważa za rzecz bardzo pomocną zaznaczyć pewne wersety czy urywki podczas czytania, podkreślając ważne słowa, czy ciągnąc na marginesie linię wzdłuż pewnych fragmentów. Może to być bardzo dobre i pożyteczne, i pomagać nam zarówno w zrozumieniu, jak i zapamiętaniu tekstu.
Nie bójmy się podkreślać nasze Biblie podczas czytania, nie ma w tym czegoś niewłaściwego: słowo Boga jest najlepiej uhonorowane miejscem w naszych myślach i sercach, a nie miejscem na stole. Nasze Biblie są na nasz użytek i zrozumienie. Mimo to, znaczmy je z uwagą: urywek zaznaczony dziś mocno długopisem, jutro może nie mieć już dla nas takiego znaczenia. Używajmy zatem ołówka, zostawiając miejsce na notatki przy następnym czytaniu.
Czytając, powinniśmy się wciąż zastanawiać nad odpowiedzią na następujące pytanie: "Na co autor chciał zwrócić uwagę? co chciał przekazać?" To pytanie tkwi w naszej podświadomości, gdy czytamy większość rzeczy: gazetę wieczorną, artykuł o chorobach serca itp. Pierwsze nasze podejście do Pisma powinno być takie samo: czytamy, by uchwycić myśl. Jeżeli jesteśmy zbytnio pod wrażeniem świętości słowa możemy nie uchwycić znaczenia przekazywanych słów. Ale właśnie słowa muszą być punktem wyjścia dla zrozumienia Pisma i usłyszenia Boga, mówiącego nimi do nas. W pewnym sensie musimy czytać Biblię jak każdą inną książkę, po to, żeby zrozumieć, że Biblia jest niepodobna do żadnej książki. Musimy stawiać pytania: "Co autor mówi? Co chce przekazać? Na co zwrócić uwagę?"
Podobnie jak w każdej książce musimy uważać na kontekst, w którym pojawiają się wersety i urywki. Cytując bez kontekstu, możemy zmienić lub zatracić znaczenie.
Musimy również być świadomi szerokiego kontekstu całej Biblii. Każda księga ma swoją osnowę i znaczenie w dziele Boga, które zostało zapoczątkowane w Abrahamie, a swój punkt kulminacyjny miało we wczesnym Kościele. Biblia jest wyrazem dzieła Bożego i każda księga zawiera jakiś jego segment lub element. Każda księga ma swoje ostateczne znaczenie nie w samej sobie, lecz w kontekście całej Biblii. Podczas czytania fragmentu lub księgi bądźmy świadomi faktu, że inne fragmenty i księgi rzucają światło na ten jeden fragment, który czytamy. Musimy być świadomi miejsca, jakie księga ta zajmuje w historii zbawienia. Trzeba nam postawić pytanie: "Dlaczego ta księga została napisana i dla kogo?"
Podczas czytania powinniśmy postawić się w centrum tego, o czym czytamy. Jeżeli czytamy urywek z Ewangelii powinniśmy uświadomić sobie nie tylko to, czego Jezus nauczał, ale też kogo nauczał i jaka była reakcja tych którzy go słuchali. Możemy sobie wyobrazić nasze reakcje, gdybyśmy tam wtedy byli. Bardzo często ci, którzy po raz pierwszy słuchali Jezusa, byli zdumieni wypowiedziami, które my przyjmujemy całkiem spokojnie. "A spośród Jego uczniów, którzy to słyszeli, wielu mówiło - Trudna jest ta mowa, któż jej słuchać może?" (J 6, 60). Może wymyka się nam jakiś istotny sens i powinniśmy być także zdumieni. Czy nie zbyt łatwo przechodzimy do porządku dziennego nad trudnymi wypowiedziami?
Jeżeli czytamy któregoś z proroków St. Testamentu, musimy pamiętać o sytuacji narodu wybranego w tym czasie. Prorocy mówili o specyficznych sytuacjach w różnych momentach historycznych.
Czy prawo było przestrzegane w czasach upadku, czy raczej nadchodziło zepsucie narodu, czy prorok mówił słowa pocieszenia do narodu będącego już na wygnaniu?
Trzeba nam również uczyć się z Biblii o życiu i kulturze starożytnego Izraela i wiedzę tę wnieść do dalszego czytania. Wiele informacji biblijnych o wodzie i strumieniach otrzymują swe pełne znaczenie, gdy uświadomimy sobie, że Izraelici spędzili pierwsze lata, wędrując jako koczownicy na pustyni od źródła do źródła wody. Znany werset o nie zaświeceniu lampy i włożeniu jej pod przykrycie, zamiast postawić ją wysoko, by oświetlała cały dom, staje się bardziej zrozumiały, gdy się dowiemy, że wiele rodzin żyło w jednoizbowych domach.
Nie musimy tak wnikliwie studiować starożytnego życia i kultury, należy raczej baczyć na pewne kluczowe punkty w Piśmie i powoli przyswajać sobie obraz ówczesnego życia. Celem naszym nie jest zdobycie wiedzy równej ekspertom w dziedzinie czasów starożytnych, lecz ocena znaczenia, jakie słowa Pisma miały dla jego pierwszych czytelników. Musimy starać się usłyszeć proroków jak ich słyszeli mieszkańcy Jerozolimy w VI w. p.n.e., musimy siedzieć u stóp Jezusa jak Jego uczniowie, by usłyszeć słowo Boga, który mówi do nas w XX w. Jeżeli przyspieszymy ten pierwszy krok, stracimy dużo z nauki Pisma Świętego.
Reasumując, celem naszych studiów nad Biblią jest poznanie znaczenia jakie miał na myśli autor. Będziemy się starali zrozumieć jego słowa w takim sensie, w jakim on ich używał. Będziemy się starali zrozumieć każdy werset na tle całego kontekstu, idąc za myślą autora.
Ostatnią sugestią mającą pomóc w pracy nad zrozumieniem Biblii, jest sporządzenie własnego szkicu lub notatek księgi Pisma, którą studiujemy, lub wykorzystanie czyjegoś szkicu. Może on nam pomóc uchwycić znaczenie dzieła jako całości i zrozumieć jego istotę.
Studia nad Pismem nie powinny nigdy zastąpić czytania Pisma, a czytanie z kolei nie może zastąpić rozmyślania w modlitwie i zastosowania w życiu codziennym. Ważna jest równowaga. Najważniejsze zaś, żeby pozostawać wiernym codziennej refleksji w modlitwie nad urywkiem z Pisma. Regularne studia Pisma z pomocą dobrego wstępu i notatek (może komentarza) dają podstawę do selekcyjnego, medytacyjnego czytania. Okolicznościowe studia o Piśmie są prawie niezbędne, jeżeli nasze rozumienie Pisma ma dojrzewać i rosnąć: Ale żaden typ studiów nie może zająć miejsca podstawowego: 15 min. codziennego czytania; na wszystko musi być czas.
Pismo jest księgą życia; jest to także księga, której życie nie może się wyczerpać. Nasze studia powinny być niezmienne - nie lękajmy się ilości jaką mamy jeszcze przeczytać, nie bądźmy opieszali w codziennym wysiłku. Powinniśmy też polegać na pomocach w zrozumieniu Pisma, by były tym, czym są ze swej istoty: pomocami.
POSŁUGIWANIE SIĘ POMOCAMI
Istnieje o wiele więcej źródeł do wykorzystania w naszych studiach nad Biblią niż to sobie wyobrażamy.
Pierwszym źródłem powinna być sama Biblia. Biblia sama się tłumaczy - w tym sensie, że znajomość całego Pisma czyni poszczególne księgi i urywki łatwiejsze i bardziej zrozumiałe. W miarę wzrastania w naszym zrozumieniu Starego Testamentu pogłębia się nasze zrozumienie Nowego Testamentu. Kiedy zaznajomimy się ze wszystkimi listami Pawła i z jego działalnością misyjną opisaną w Dziejach Apostolskich, jego poszczególne listy staną się łatwiejsze do zrozumienia. Im więcej dowiemy się o zwyczajach i kulturze Palestyny pierwszego stulecia, tym słowa i działalność Jezusa będą nam więcej mówiły.
Ponieważ Biblia wyjaśnia i tłumaczy się sama, trzeba nam pogłębiać znajomość Biblii i naszą umiejętność "przedzierania się" przez nią. Wydania, które zawierają uwagi lub notatki, przypisy na marginesach lub na dole stron, podając podobne lub odnośne fragmenty, mogą być bardzo pomocne. Nowy Testament często cytuje Stary Testament: te zapisy pomagają nam szybko znaleźć źródło do naszych studiów w Starym Testamencie. Często te same nauki i czyny Jezusa są opisane nie tylko w jednej Ewangelii ale mają też odniesienie do któregoś z listów. Zapis podobnych w treści urywków pozwala nam łatwo porównać jak różni autorzy Nowego Testamentu przedstawiali podobne lub identyczne wydarzenia. Zwykłe śledzenie podobieństw może być ważną formą studiów Pisma Świętego i pomóc nam pogłębiać zrozumienie Biblii.
Innym bardzo dogodnym źródłem do naszych studiów mogą być objaśnienia u dołu stron, w które są zaopatrzone niektóre wydania Biblii. Komentarze te różnią się od siebie tym, że są albo zupełnie nieużyteczne lub bardzo potrzebne. Pośród tych ostatnich do bardziej pomocnych należą te, które tłumaczą niejasności urywków i które śledzą rozwój tematu. Jeżeli ten typ notatek daje różne informacje, zwykłe sprawdzenie innych fragmentów, do których się odnoszą i przeczytanie ich w kontekście może dostarczyć materiału do studiów.
Aby wciąż wzrastać w zrozumieniu poszczególnych ksiąg Pisma, konieczne są bardziej zrozumiałe pomoce. Dobrze jest mieć pod ręką pomoce, które omawiają ten typ literatury, jakim jest Pismo, tło jego kompozycji (tak dalece jak jest znane) i główne tematy w nim zawarte. Posługując się taką pomocą przed czytaniem, lub powtórnym czytaniem jakiejś księgi Biblii, możemy znaleźć podłoże dla zrozumienia znaczenia tekstu.
Być może niepotrzebnym byłoby powtarzanie, że takie pomoce nie mogą zastąpić czytania samej Biblii, ale bez pomocy także nie sposób się obejść. Jeżeli zwiedza się jakieś historyczne miejsca, można posłużyć się mapą i przestudiować przewodnik, z krótkimi informacjami o ważniejszych miejscach. Studiowanie map i przewodników nie może nigdy zastąpić samej wycieczki, ale może pomóc ustalić właściwą trasę. Co może się wydawać tylko kępką trawy, z pomocą przewodnika, może okazać się miejscem o historycznym znaczeniu. Samo czytanie jest "martwe" w porównaniu ze zwiedzaniem.
Podobnie jest z Pismem. Mając pojęcie o charakterze jakiejś księgi Pisma, unikniemy zagubienia się w niej. Wiedząc cokolwiek o zamierzeniach autora, możemy lepiej zrozumieć, o czym pisał.
Najdogodniejszymi pomocami będą wstępy do poszczególnych ksiąg w różnych wydaniach Biblii. Różnią się one jakością i objętością, ale dają ogólną orientację w tym, co czytamy. Nie powinny być pominięte.
W szczególności, dobry wstęp może uczynić księgi St. Testamentu bardziej zrozumiałymi, choćby przez podanie warunków, w jakich powstały. Powracając do analogii Biblia - okrycie: często wiele wyjaśnia wiadomość, kiedy poszczególna część materiału została utkana, przez kogo i w jakich okolicznościach. Teologia Żydów na wygnaniu była różna od tej pod panowaniem Dawida. A literacka forma księgi Daniela różni się w sposób wyraźny od literackiej formy Deuteronomium. Adekwatne wprowadzenia mogą wyczulić nas na unikalny charakter każdej z tych ksiąg, byśmy nie traktowali Biblii "jako ubrania bez szwów".
W naszych studiach również muszą znaleźć się komentarze i książki o Piśmie Świętym. Naiwne jest założenie, że dzisiejszy czytelnik może intuicyjnie uchwycić kulturowe różnice i niuanse narodu Izraelskiego sprzed 2500 lat, lub nawet polityczną i religijną kulturę Judaizmu I wieku, w którym Jezus nauczał. Jeżeli Biblia zawiera objawienie Boga w słowach ludzi, musimy usilnie starać się zrozumieć te słowa jakby były skierowane do współczesnych ludzi. Na podobieństwo Etiopczyka musimy odbyć pielgrzymkę do Jerozolimy. My tak jak Etiopczyk musimy studiować pisma, które są dla nas "obce". Słowo Boga przyszło do człowieka przez odrębne indywidualności u różnych ludzi - i wreszcie przez własną osobowość Jezusa Chrystusa. Teraz po wszystkie czasy, wszystkie narody i wszyscy ludzie muszą zwrócić się ku tym pismom jako ku uprzywilejowanym źródłom Bożego objawienia. Jakiekolwiek są trudności językowe czy kulturowe, oraz dzielący nas dystans czasowy i geograficzny, musimy wejść w świat Mojżesza, Izajasza i Jezusa, żeby poznać Bożą interwencję w historię ludzkości. Książki o Piśmie mogą dać nam w tym nieodzowną pomoc.
Wielka ilość komentarzy, słowników i książek o Biblii nie pozwala na wyczerpujące wyszczególnienie, a jeszcze mniej na omawianie ich wartości.
Słownik biblijny daje potrzebne informacje o specyficznych tytułach, tematach czy słowach. Kilka słowników dostarcza krótkiej informacji do każdej księgi Biblii i łatwo można je wykorzystać, gdy pojawi się jakieś pytanie. Również użyteczne są dokładne komentarze wyjaśniające werset po wersecie, a nawet zdanie po zdaniu. Większość czytelników tylko czasami sięga do takich źródeł, polegając na nich przy sprawdzaniu znaczenia niejasnych wersetów. Luźniejszy komentarz jest, być może, nawet lepszy do ogólnego użytku i może stanowić nieocenioną pomoc w obowiązkowych studiach nad jedną z ksiąg Pisma.
Skorowidze różne pod względem kompletności, wskazują różne miejsca, w których ukazuje się słowo użyte w Biblii. Rzadko znajdowałem skorowidz pomocny w studium Pisma Świętego, ale wiem, że innym się to udawało. Był mi on pomocny wtedy, gdy chciałem umiejscowić zapomniany werset. Skorowidz jest kluczem do znajdowania słów (w przeciwieństwie do myśli i tematów) i stąd każde wydanie Biblii musi mieć swój własny indeks, ponieważ różne przekłady używają różnych słów w tłumaczeniach greckiego lub hebrajskiego słowa. To samo greckie słowo może być tłumaczone różnymi polskimi słowami w zależności od sensu i kontekstu, polski skorowidz jest narzędziem o ograniczonych możliwościach. Skorowidze podające greckie czy hebrajskie słowa unikają tej trudności, ale mają ograniczoną wartość dla kogoś, kto nie zna greckiego czy hebrajskiego.
Konieczna wydaje się jeszcze jedna uwaga. Nasze studia nie mogą być tarczą utrudniającą nam słyszenie słowa Bożego, muszą one być środkiem do usłyszenia w pełni słowa Bożego. Podczas codziennego czytania, musi przyjść pora, gdy przejdziemy od prób zrozumienia Biblii, do prób usłyszenia Słowa Bożego wypowiadanego do nas słowami Biblii. Nie jesteśmy powołani po to, by stać się znawcami Pisma, lecz uczniami Chrystusa. Nasze studia stanowiąc stopień przygotowujący, nie mogą być stopniem ostatecznym w naszym czytaniu. Studia powinny być drogą do słuchania.
Rozdział 3
SŁUCHANIE
Otóż w tym samym dniu dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwartej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali razem, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz wzrok ich doznawał przeszkody w poznaniu Go.
Na to On rzekł do nich: "O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, żeby tak wejść do swej chwały?" I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im wszystkie miejsca Pisma, które odnoszą się do Niego.
Gdy następnie zajął z nimi miejsce u stołu, wziąwszy chleb, pobłogosławił go, połamał i dawał im. Oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: "Czy serce w nas nie pałało, kiedy w drodze rozmawiał z nami i Pisma nam wyjaśniał?"
(Łk 24, 13-16; 25-27, 30-32)
Możemy przyjąć, że uczniowie Jezusa znali dobrze swoje Pisma - księgi, które dziś znamy pod nazwą Starego Testamentu. Studiowali te księgi i czynili wielkie wysiłki, by zrozumieć słowo i prawa Boże. Jednak mimo tych studiów i głębokiego ich związku z Jezusem Chrystusem nie dostrzegli, że On wypełnił ich Pismo.
Jezus w oparciu o ich znajomość Pisma, wyjaśnił swoją własną misję. Wyjaśniał znaczenie Pism, rzucając nowe światło na znane fragmenty, wykazując związek między przepowiadaniem proroków, a swoim życiem. Dzięki wyjaśnieniom Jezusa dwaj Jego uczniowie nie tylko lepiej zrozumieli Stary Testament, ale także Jego samego.
Słowa Jezusa nie tylko dawały im światło i wiedzę, ale dotykały serc. "Czyż nasze serca nie rozpalały się w nas, gdy mówił do nas na drodze i wyjaśniał nam Pisma". Słowa Jezusa nie były abstrakcyjne, nie związane z ich życiem. Były słowami życia, które się zapadały w nich głęboko i zmieniały ich życie.
Jezus często wyjaśniał uczniom znaczenie Pisma. W Ewangelii Łukasza, pierwsze kazanie Jezusa w Nazarecie jest wyjaśnieniem fragmentu proroctwa Izajasza. Jezus odważnie stwierdził: "Ten tekst wypełnia się teraz, kiedy wy słuchacie" (Łk 4, 21). Często musiał wyjaśniać uczniom przypowieści:
"Wtedy pytali Go uczniowie, co oznacza ta przypowieść. On rzekł: Wam dano poznać tajemnice królestwa Bożego, innym zaś w przypowieściach, aby patrząc nie widzieli i słuchając nie rozumieli" (Łk 8, 9-10). A pouczenia, które dał swym uczniom przed wstąpieniem do nieba, zaczynały się od ostatecznego wyjaśnienia znaczenia Starego Testamentu.
"Potem rzekł do nich: To są moje słowa, które mówiłem do was, będąc jeszcze z wami: Wszystko musi się spełnić, co napisane jest o mnie w Prawie Mojżeszowym, u Proroków i w Psalmach. Wtedy oświecił ich umysły, żeby zrozumieli Pisma" (Łk 24, 44-45).
W takich wypadkach słowa Jezusa przynosiły uczniom więcej niż tylko nowe zrozumienie. Były słowami życia, słowami, które wnikały w ich serca i zmieniały ich życie. Kiedy Jezus przemawiał, coś się działo. Kiedy powiedział do chorego "Bądź uzdrowiony", człowiek ten został uzdrowiony. Kiedy powiedział "Idź za mną", jego życie zmieniało się. Kiedy mówił apostołom o miłości Ojca i Jego trosce o nich, możemy sobie wyobrazić jak płonęły w nich serca.
Nasze serca także płonęłyby w nas, gdyby Jezus szedł obok nas, wyjaśniając nam znaczenie Pisma. Możemy czytać Jego słowa w Nowym Testamencie, lecz czasami wydają się nam one martwe - być może zbyt znane i używane, może zbyt niejasne. Czasami także słuchamy, ale nic nie czujemy, czytamy, ale nie rozumiemy. Chcielibyśmy móc czytać słowa Starego Testamentu, tak by Jezus przez nie jaśniał, by dane nam było tak je rozumieć, jak rozumieli Jego dwaj uczniowie w drodze do Emaus.
Jezus jest obok nas, tak jak szedł obok uczniów drogą do Emaus. Objaśni nam słowa Pisma i poruszy nasze serca, jeżeli nauczymy się czytając, słuchać Go. Dlatego musimy podejść do czytania Pisma Świętego tak, by On mógł mówić zarówno do naszych serc jak i umysłów. Trzeba nam nauczyć się słuchać natchnień Ducha Świętego.
POSTAWY
By usłyszeć głos Pana tak jak uczniowie, musimy podejść do Pisma Świętego we właściwy sposób, tak sercem jak i umysłem. By usłyszeć słowo Boga w Piśmie, musimy czytać Pismo Święte jako prawdziwe słowo Boga z szacunkiem i czcią Mu należną. Musimy podejść do Pisma Świętego z otwartym sercem i pragnieniem posłuszeństwa wobec tego słowa, które usłyszymy i z wiarą, że usłyszymy słowo Boże przeznaczone tylko dla nas.
Czytając Pismo w ten sposób, nasze studia muszą być perspektywiczne. Trzeba nam studiować księgi biblijne tak jak wszystkie inne księgi - w celu ich lepszego zrozumienia. Wiele naszych studiów będzie o Biblii, ale na tym nie może się skończyć, powinny nas one przygotowywać do czytania Biblii ze zrozumieniem jako słowa Bożego.
Kiedy prowadzimy samochód, zwykle nie jesteśmy świadomi szyby. Patrzymy przez nią, żeby widzieć dokąd jedziemy; nie patrzymy na szybę, czyniąc z niej centrum uwagi, ale poprzez nią. Brudna szyba utrudnia nam widzenie. Będziemy musieli patrzeć na szybę zamiast przez nią. Wówczas trzeba zatrzymać samochód i oczyścić szybę.
Nasze studiowanie Biblii jest jak wycieranie szyby. Trzeba spojrzeć na Biblię, by móc ją studiować i coraz lepiej ją rozumieć. Musimy się dowiedzieć jak Biblia została napisana, poznać jaki rodzaj literacki reprezentuje każda księga; porównać przekład, by dostrzec jak interpretowano trudne wersety. Nie jest to jednak czytanie Biblii jako słowa Bożego, tak jak patrzenie na szybę samochodu nie jest tym samym co patrzenie przez nią. Studia mogą nam nawet przeszkadzać w słuchaniu słowa Bożego, tak jak patrzenie na plamy na szybie przeszkadza w prowadzeniu samochodu. Musimy wyjść poza nasze studia nad Biblią, jeżeli czytanie Pisma ma być środkiem umożliwiającym nam słuchanie słowa Bożego. Biblia musi stać się dla nas oknem otwartym na Boga.
List Jakuba używa podobnej analogii w nauczaniu właściwego słuchania słowa Bożego. "Odrzućcie przeto wszystko, co nieczyste, oraz cały bezmiar zła, przyjmijcie w duchu łagodności zaszczepione w was słowo, które ma moc zbawić dusze wasze. Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie. Jeżeli bowiem ktoś przysłuchuje się tylko słowu, a nie wypełnia go, podobny jest do człowieka oglądającego w lustrze swe naturalne odbicie. Bo przyjrzał się sobie, odszedł i zaraz zapomniał, jakim był" (Jk 1, 21-24).
Pismo może być lustrem, w którym zobaczymy i zrozumiemy siebie. Może dać nam spojrzenie na nas samych w oczach Boga, ale musimy patrzeć na nas w lustrze, a nie na samo lustro.
Główną myślą Jakuba w przytoczonym fragmencie jest konieczność posłuszeństwa słowu Bożemu: "Kto zaś ustawiczne rozważa doskonale Prawo, Prawo wolności, i wytrwałości w nim, ten jest nieskorym do zapominania słuchaczem, ale wykonawca dzieła, wypełniając je otrzyma błogosławieństwo" (Jk 1, 25). Biblia jak żadna inna książka zostawia ślad w naszym życiu. Jeżeli czytamy ją z obojętnością, z jaką nieraz podchodzimy do książki, nie będziemy jej czytać jako słowa Bożego. Nie możemy trzymać się z daleka, jeżeli chcemy, by Bóg mówił do nas.
Podstawowym stanowiskiem jakie musimy zająć wobec Pisma Świętego jest otwarte serce, chęć słuchania słowa Bożego i gotowość do posłuszeństwa wobec Niego. Jeżeli chcemy, by Bóg mówił do nas, ale tak szczerze nie jesteśmy zainteresowani, by Go słuchać, będzie to objaw braku grzeczności, tak jakbyśmy zadali komuś pytanie i odeszli w połowie jego odpowiedzi. Chcieć by Bóg mówił do nas, a nie brać Jego słów poważnie, to traktować Jego głos jak jeszcze jedną opinię, a nie jako głos Boga.
Nauczanie Jezusa jest jasne: "Kto zna przykazania moje i zachowuje je, ten mnie miłuje" (J 14, 21). "Nie każdy, który mi mówi: Panie, Panie, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie...".
"Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który swój dom zbudował na skale" (Mt 7, 21. 24).
Postawa posłuszeństwa jest konieczna jeżeli mamy czytać Pismo jako słowo Boże. Jezus mówi nam, by nie ograniczać naszego zawierzenia wobec Boga, dopóki nie zrozumiemy, czego od nas oczekuje. Nie jesteśmy sędziami słowa Bożego; to Ono nas sądzi. Ograniczać je do tego, co chcemy od Boga usłyszeć - to odmówić słuchania Go.
Różnić się w poglądach z Bogiem - to grzech; nie słuchać Go (nie wypełniać Jego przykazań) - to nieposłuszeństwo. Mamy być posłuszni, nie wobec praw i kodeksów, ale wobec Boga, który nas stworzył. Posłuszeństwo nie może być tylko zewnętrzne, chodzi o całkowite zawierzenie Bogu.
Wreszcie naszą postawą wobec Pisma Świętego jest uznanie, że Bóg chce mówić do każdego z nas osobiście. Biblia nie jest księgą, która objawia tylko coś o Bogu i Jego obecności w historii. Jeżeli czytamy ją jako słowo Boże, jest to także osobiste komunikowanie się z każdym z nas. Duch Święty jest obecny w nas, udziela nam natchnienia, gdy czytamy Pismo jako słowo Boże skierowane do każdego z nas indywidualnie.
Kiedy otwieramy naszą skrzynkę z listami znajdujemy w niej rachunki, pisma urzędowe, listy od znajomych i przyjaciół. Możemy też znaleźć list od ojca. Ten otworzymy pierwszy i chętnie przeczytamy. Będzie napisany do nas najserdeczniej, bo będzie od kogoś, kto nas zna najlepiej i bardzo kocha.
Jeżeli czytamy Pismo jako słowo Boże, czytamy je jak list od naszego Ojca do każdego z nas. Pomimo, że Pismo Święte jest dla wszystkich, głos Boży nie jest zaadresowany do wszystkich jednakowo. Bóg przemawia do każdego indywidualnie, jak ojciec piszący do syna. Jeżeli podejdziemy do Pisma Świętego właściwie, wtedy odczytamy myśl Bożą przesłaną do każdego z nas imiennie.
Porównanie Pisma Świętego do osobistego listu daje nam klucz do jego najgłębszego znaczenia. Bliski przyjaciel lub krewny w liście informuje nas najczęściej o tym co dzieje się w jego życiu, np. narodzinach dziecka, przeprowadzce do nowego domu lub innych codziennych wydarzeniach. Nasi przyjaciele i krewni nie chcą tylko przekazywać informacji o sobie, jak gdybyśmy potrzebowali więcej faktów do wypełnienia ich biografü. Powodem dla którego nasi przyjaciele piszą o sobie, jest chęć objawienia się nam, bo oni nas kochają, a my ich. Wysyłają listy nie po to, by przekazać fakty, lecz wyrazić samych siebie. Zarówno wysyłanie jak i otrzymywanie listów jest dowodem więzów miłości między nimi i nami, a także środkiem utrzymania i wzrastania tej miłości.
Tak samo z Pismem Świętym. Bóg nie chce objawiać faktów, lecz objawiać samego siebie. Nie pisze do nas dlatego byśmy mogli opracować jego biografię, lecz dlatego, że nas kocha i zaprasza nas, byśmy i Jego kochali. Pismo Święte jest wyrazem samego Boga i Jego miłości dla nas. Jest to jeden z Jego środków, przez które osobiście zaprasza nas, byśmy z Nim weszli w związek miłości.
Jeżeli to przeoczymy, przeoczymy znaczenie Pisma Świętego bez względu na to czy dobrze rozumiemy fakty i prawdy w nim zawarte.
PODEJŚCIA
Musimy do Pisma Świętego podchodzić z nastawieniem modlitewnym. Wspominaliśmy już jak ważne jest, by zaczynać codzienne czytanie modlitwą, aby Bóg mówił do nas słowami Pisma; możemy to tylko jeszcze raz podkreślić. Trzeba nam wiernie modlić się, żeby Pan mówił do nas podczas czytania Pisma. Trzeba nam wierzyć, że On słucha naszej modlitwy i odpowie na nią.
Modlitwa stawia nas świadomie w obecności Boga, żebyśmy Go słuchali, gdy mówi do nas słowami Pisma. Trzeba nam być sam na sam z Nim i z Jego słowem, wolni od wszelkich utrapień i w miarę możliwości koncentrować się tylko na Nim i tym, co do nas powie. Jeżeli zamierzamy słuchać Jego głosu, trzeba nam odrzucić wszystkie inne głosy, a w szczególności nasze myślowe wędrówki. Nie trzeba dużego wysiłku, żeby zostać sam na sam ze słowem Bożym, trzeba raczej odpoczywać z Nim i skupić się na tym, co do nas mówi. To jest także celem naszej początkowej modlitwy, pomóc w pozostaniu sam na sam z Bogiem. Pan zaprasza nas "Bądź spokojny i poznaj, że ja jestem Bogiem" (Ps 46, 10).
Gdy zaczynamy nasze czytanie Pisma Świętego powinniśmy przyjąć, że "to co czytam jest napisane do mnie. To co czytam jest napisane o mnie". Jeżeli czytamy słowa Jezusa, powinniśmy je czytać jako osobiście zaadresowane do nas. Jeżeli czytamy list Pawła, powinniśmy czytać go jakby napisany był do nas i został dziś rano dostarczony przez listonosza.
Czytanie i stosowanie Pisma Świętego tak osobiście może się wydawać nieusprawiedliwioną wolnością. Ale Paweł używa Pisma Świętego w ten sposób w swoich listach. Korzysta On z wydarzeń Starego Testamentu i stosuje je do życia tych; do których pisze.
"Nie chciałbym, bracia, żebyście nie wiedzieli, że nasi ojcowie wszyscy coprawda zostawali pod obłokiem, wszyscy przeszli przez morze... Lecz w większości z nich nie upodobał sobie Bóg, polegli bowiem na pustyni. Stało się to wszystko, by mogło posłużyć za przykład dla nas, iż byśmy nie byli skłonni do złego, jak oni zła pragnęli" (1 Kor 10, 1. 5-6).
Paweł cytuje także ze Starego Testamentu i stosuje cytaty bezpośrednio: "Napisane jest właśnie w Prawie Mojżesza: Nie zwiążesz paska wołowi młócącemu. Czyż o woły troszczy się Bóg, czy też powiedział to w ogóle ze względu na nas? Bo przecież ze względu na nas zostało napisane, iż oracz ma orać w nadziei, a .- młócić ufając, że będzie miał coś z tego. Jeżeli więc my zasialiśmy wam dobra duchowe, to wielka rzecz, że uczestniczymy w żniwie waszych dóbr doczesnych?" (1 Kor 9, 9-11). A znów w swym liście do Rzymian Paweł omawia wiarę Abrahama i podtrzymuje, że ""poczytano mu", zostało napisane nie ze względu na niego samego, ale ze względu na nas, że będzie poczytane i nam, którzy wierzymy w Tego, co wskrzesił z martwych Jezusa, Pana naszego" (Rz 4, 23-24).
Jeżeli będziemy czytać Pismo Święte w ten sposób, zrozumiemy zarówno to, co znaczy tekst, kiedy autor go pisał, jak i to, co znaczy on osobiście dla nas. Kiedy słuchamy słowa Bożego zaadresowanego do Izraela przez proroka Jeremiasza mówiącego: "Umiłowałem cię wieczną miłością, przeto tak długo darzyłem cię łaską" (Jer 31, 3), zrozumiemy, że słowa te są Bożym zapewnieniem o miłości dla starożytnego Izraela - to ich znaczenie pierwotne.
Ale słowa te będą miały także znaczenie dla nas dziś: możemy słuchać Boga mówiącego do nas, zapewniającego nas o swojej stałej i nieskończonej miłości dla nas. Możemy czytać je w ten sposób, ponieważ tamto znaczenie jest zgodne ze znaczeniem całego Pisma Świętego i naszym doświadczeniem miłości Boga do nas, jako członków mistycznego ciała Chrystusa. Możemy czytać słowa Jeremiasza jako słowa Boże skierowane osobiście do nas, dające nam jeszcze jedno zapewnienie Jego miłości dla nas.
Listy Pawła możemy czytać w podobny sposób. Pisze on do Efezjan, "aby dal wam według bogactwa swej chwały przez Ducha swego skutkiem otrzymanej siły doznać wzmocnienia wewnętrznego człowieka, iżby Chrystus zamieszkał przez wiarę w waszych sercach; w miłości wkorzenieni i ugruntowani, abyście wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście napełnieni doszli do całej Pełni Bożej" (Ef 3, 16--19). Ten tekst odnosi się do ludzi mieszkających w Efezie prawie dwa tysiące lat temu. Ale każdy z nas może czytać słowa Pawła dziś, jako słowa Boga skierowane do nas imiennie. Możemy czytać je jako objawiające to, co Bóg ma dziś do objawienia każdemu z nas.
"To co czytam jest do mnie. To co czytam jest o mnie". Jeśli czytamy Pismo Święte w ten sposób, słowa nabiorą znaczenia i zastosowania dla nas.
Gdy słyszymy jak Jezus mówi: "usuń belkę z własnego oka, zanim zaczniesz się martwić o drzazgę w oku sąsiada", mogą nam przyjść na myśl niektórzy sąsiedzi i ich drzazgi i niektóre nasze belki. Kiedy słyszymy jak Jezus mówi: "Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni", mogą nam przyjść na myśl nasze potępienia innych, jak i pewne dziedziny naszego życia, gdzie liczymy na miłosierdzie i łagodny sąd. Przede wszystkim zaś kiedy słyszymy jak mówi: "Przyszedłem, żebyście mieli życie", zrozumiemy, że mówi do nas, zapewniając, że przyszedł, abyśmy doświadczyli pełni życia. Co innego jest wierzyć, że Jezus przyszedł z miłości do wszystkich ludzi; co innego zaakceptować, że kocha mnie. Jest wiele wypowiedzi Jezusa, które muszą być odczytane jako słowa skierowane osobiście do nas, jeżeli je mamy w pełni zrozumieć. Nie zamierzał bowiem przekazać nam tylko ogólne pouczenia jak np.: "Kto miłuje swoje życie, straci je"; "Jestem zmartwychwstaniem i życiem"; "Miłujcie jedni drugich". Chciał, byśmy usłyszeli Jego słowa jako skierowane specjalnie do nas: "Jak ja umiłowałem was, tak wy musicie miłować jedni drugich". Jestem zmartwychwstaniem i życiem dla was".
W ten sposób większa część Biblii może być łatwo stosowana bezpośrednio w naszym życiu. A co możemy przyjąć z niektórych fragmentów i zdarzeń; które mówią nam tak niewiele i wydają się trudne do zastosowania?
Niektóre części Pisma Świętego powinniśmy czytać jako mówione nie tyle do nas ile o nas. Np. druga księga Samuela mówi, jak to król Dawid zobaczył Betszebę żonę Uriasza i zapragnął jej. Dawid rozwiązał sytuację w ten sposób, że Uriasz został umieszczony w pierwszej linii na froncie, gdzie zginął. Król wtedy wziął sobie Betszebę za żonę. To nie podobało się Bogu, który posłał do Dawida proroka Natana. Natan powiedział mu: "W pewnym mieście było dwóch ludzi, jeden był bogaczem, a drugi biedakiem. Bogacz miał owce i bydła wiele, biedak nie miał nic, prócz jednej małej owieczki, którą nabył. On ją karmił i wyrosła przy nim wraz z jego dziećmi, jadła jego chleb i piła z jego kubka, spała u jego boku i była mu za córkę. Raz przyszedł gość do bogacza, lecz jemu żal było brać coś z owiec i własnego bydła, czym mógłby posłużyć gościowi, który doń zawitał. Więc zabrał owieczkę owemu biednemu mężowi i tę przygotował człowiekowi co przybył do niego". (2 Sam 12,1-4).
Dawid oburzył się bardzo na tego człowieka i powiedział do Natana: "Na życie Jahwe, człowiek co tego dokonał, jest winien śmierci. Nagrodzi on za owieczkę w czwórnasób, gdyż dopuścił się czynu bez miłosierdzia". Natan oświadczył Dawidowi: "Tyś tym człowiekiem"... (2 Sam 12, 5-7).
Kiedy czytamy Pismo musimy sobie powiedzieć: "Jestem człowiekiem. Słowa Pisma Świętego mówią o mnie". To nie tylko Piotr nie rozumiał Jezusa i działał czasem bezmyślnie. Ja często nie rozumiem i działam czasem pospiesznie. Nie tylko kapłan i lewita z przypowieści o dobrym Samarytaninie są tymi, którzy mijają rannego na drodze do Jerycha - robię to samo codziennie. Nie tylko Łazarz był tym, którego Jezus kochał i przywrócił życiu; On kocha także mnie i chce mnie przywrócić życiu.
Czytanie Pisma Świętego w ten osobisty sposób, nie zwalnia nas oczywiście od odpowiedzialności, za Studium Pisma Świętego. Jeżeli nie uczyniliśmy wysiłku, by zrozumieć znaczenie ksiąg i fragmentów Biblii, możemy je źle zrozumieć i zastosować. Jeżeli nie uchwycimy sensu przypowieści, zastosowanie ich do naszego życia - minie się z celem.
Na przykład, jeśli Jezus powiedział, że miał być skazany na śmierć jak przestępca i że ów czas już nadchodzi "kto ma trzos niech go weźmie, tak samo torbę, a kto nie ma niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz" (Łk 22, 36) uczniowie zrozumieli Jego nakaz zbyt dosłownie. Ich odpowiedź "Panie, tu są dwa miecze" spotkała się z naganą Jezusa: znów źle pojęli moje słowa. Nie będzie wiele pożytku z odpowiedzi na słowo Jezusa, jeśli źle je zrozumiemy. Dlatego nasze studia nad Pismem Świętym i jego znaczeniem są niezbędne. Równie ważne jest to, byśmy pamiętali, że znaczenie Pisma Świętego musi mieć zastosowanie: dla nas. Możemy rozumieć przypowieść o dobrym Samarytaninie, ale nie odczytamy jej jako słowa Bożego, jeśli nie zrozumiemy, jak stosuje się ona do naszego życia.
"Któryż z tych trzech okazał się według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?" Łatwo. możemy odpowiedzieć na to pytanie, ale .dopiero następny werset nam ją ukonkretnia "Idź i ty czyń podobnie" (Łk 10, 36n).
Nawet pozornie niejasne fragmenty Starego Testamentu zawierają dla nas naukę. "To zaś, co niegdyś zostało napisane, zostało napisane i dla naszego pouczenia, abyśmy dzięki cierpliwości i pociesze, jaką niosą Pisma, podtrzymywali naszą nadzieję" (Rz 15, 4). Trudno byłoby utrzymywać, że jest jakiś fragment Pisma Świętego w którym Bóg nie zwraca się do nas. Musimy rozumieć każdą część Pisma Świętego jako naukę o nas samych z punktu widzenia Boga, jako informację od Boga dla nas. Musimy być otwarci na Boga mówiącego do nas nawet zdawałoby się przez najmniej jasne urywki i pozwalającego nam zrozumieć ich znaczenie.
BÓG MÓWI DO NAS
Bóg przemówi do tych, którzy w modlitewnym skupieniu czytają Pismo Święte jako Jego słowo. Nie będzie mówił słyszalnym, głosem, nie sformułuje nawet słów. Nie użyje innych słów niż te, które czytamy - ale słowa te nabiorą sensu i ożyją jak gdyby sam Bóg przemawiał do nas bezpośrednio. Mocno wyczujemy, że słowa Pisma Świętego są rzeczywiście skierowane do nas i mówią o nas, że mają znaczenie i zastosowanie dla nas w konkretnych sytuacjach. Biblia nie będzie jedynie słowem Bożym, ale słowem Bożym dla nas. Nasze serca rozpalą się podczas czytania nie płomiennym uczuciem, lecz delikatnym tchnieniem Ducha Świętego, spokojną Jego obecnością w nas, obietnicą, że Ojciec naprawdę nas kocha i woła po imieniu.
Bóg nie przemówi do nas na zawołanie. Nie możemy oczekiwać, że coś się stanie. Naszym udziałem może być tylko studiowanie, modlitwa, czytanie z otwartym i uważnym sercem oraz słuchanie tego co się czyta. To Bóg będzie mówił, pomoże zrozumieć naszym umysłom i poruszy nasze serce. My nie możemy kierować Jego łaską. Błędem jest wymuszanie doświadczenia faktu, że Pan mówi do nas. Nie żądajmy, by mówił do nas bardziej przekonująco niż mówi. A przede wszystkim nie kontrolujmy, co On ma nam do powiedzenia.
Przychodzą różne okresy naszego duchowego życia. Czasami słowa Pisma Świętego będą "wyskakiwać" ze stron. Czasami będą leżeć tam milczące i martwe. Tygodniami może będziemy czytać je ze zrozumieniem; później czytanie może być niewdzięczne i jedynie silne postanowienie kontynuowania go spowoduje, że nie zrezygnujemy z dalszej pracy. Czasami głos Boga będzie głosem pocieszenia, współczucia i troski. Czasami będzie to ostrzejszy głos zwracający uwagę na cenę apostolstwa. na dziedziny naszego życia, które muszą ulec zmianie, na nasze winy. Głos Pana, w zależności od naszych potrzeb, jest łagodny i ostry zarazem.
Pan nie ograniczy swego przemawiania do nas do okresów, w których czytamy Pismo Święte. W moim własnym życiu, odkryłem, że Bóg mówi najczęściej do mnie słowami Pisma Świętego, gdy słucham tekstów czytanych podczas liturgii. Może tak być powinno, może nasze słuchanie słowa Bożego powinno być dosłownym słuchaniem i to słuchaniem w kontekście Kościoła zebranego w celu słuchania głoszonego słowa Bożego. Wiem na pewno, że czytanie i studia biblijne jakie prowadzę poza liturgią, przygotowały mnie do słuchania słowa Bożego podczas liturgii. Dopiero potem, gdy byłem wierny codziennemu czytaniu i rozmyślaniu nad Pismem, słowo Boże głoszone do mnie podczas liturgii, ożywało.
Zauważyłem również, że słowa Pisma Świętego przemawiają do mnie rzadziej podczas czytania Pisma Świętego niż w ciągu dnia, kiedy myśl z Pisma Świętego po prostu przy chodzi mi do głowy. Pan mówi do mnie, przywodząc na myśl urywki stosowne do sytuacji, lub urywki zawierające prawdę, którą powinienem usłyszeć. Moje codzienne czytanie jest dalej nieodzowne, bo dostarcza mi materiału do rozmyślań i ułatwia zrozumienie podstawowego znaczenia i kontekstu urywków Pisma Świętego.
Ważną rzeczą jest słuchanie słowa Bożego skierowanego do nas. Nasze wierne czytanie odgrywa w tym doniosłą rolę nawet wtedy, gdy słowa będą się nam wydawały martwe. Pan &127;v różny sposób użyje naszego wiernego czytania: by przygotować nas do słuchania Go później podczas dnia, by przygotować nas do słuchania Go podczas liturgii; by dać nam materiał do późniejszego przypomnienia i zastosowania. Czytając, wkraczamy w świat Pisma Świętego tak, że słowo Boże może wejść w świat naszego życia.
Nie wszystkie księgi Biblii będą przemawiać do nas w tym samym stopniu, będą jednakowo pouczać nas. Nie powinniśmy obawiać się przyznać, że w Piśmie Świętym wiele nie rozumiemy i że nie wszystko daje się zastosować do naszych sytuacji. Nie jest ujmą, że znajdujemy Księgę Kapłańską mniej wzbogacającą nasze przeżycia niż Ewangelia Jana. Należy oczekiwać więcej wskazań z listów św. Pawła niż z proroctwa Daniela. Nie wszystkie książki w bibliotece są jednakowo pomocne w danej chwili - lub w ogóle kiedykolwiek.
W punktach zwrotnych i krytycznych momentach naszego życia, możemy oczekiwać, że Pan Bóg będzie do nas przemawiał głośniej i wyraźniej niż zwykle. Kiedy trzeba nam przewodnictwa i pewności, powinniśmy najbardziej oczekiwać głosu Pana, kiedy zwrócimy się do Niego w modlitwie.
Pismo Święte odegrało zasadniczą rolę w nawróceniu św. Augustyna. Pewnego dnia kiedy zmagał się z Panem w modlitwie, zastanawiając się nad kierunkiem swojego życia, usłyszał głos dziecka wyśpiewującego "Weź i czytaj. Weź i czytaj". Św. Augustyn odtwarza to, co się stało w Wyznaniach: (Ks VIII, rozdz. 12). "Zdusiwszy w sobie łkanie, podniosłem się z ziemi, znajdując tylko takie wytłumaczenie, że musi to być boski nakaz, abym otworzył książkę i czytał ten rozdział, na który najpierw trafię. Dowiedziałem. się bowiem o tym, że Antoni przez lekcję ewangeliczną, którą przypadkiem usłyszał w kościele otrzymał tak wyraźne pouczenie jakoby bezpośrednio do niego byty zwrócone te słowa: "Idź, sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; a przyjdź i pójdź za mną". I dzięki tej boskiej wyroczni od razu nawrócił się ku Tobie. ... Chwyciłem książkę, otworzyłem i czytałem w milczeniu słowa, na które najpierw padł mój wzrok: "Nie w ucztach i pijaństwie, nie w rozpuście i rozwiązłości, nie w zwadzie ż zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa, a nie ulegajcie staraniom o ciało i jego pożądliwość. Ani nie chciałem więcej czytać, ani nie było to potrzebne. Ledwie doczytałem tych słów, stało się tak, jakby do mego serca spłynęło strumieniem światło ufności, przed którym cała ciemność wątpienia natychmiast się rozproszyła."
To był punkt zwrotny w życiu św. Augustyna. Był na drodze nawrócenia przed tym wypadkiem, ale tamte słowa Pisma przemówiły do jego serca w sposób, który rozproszył wątpliwości i jasno wyznaczył ścieżkę, którą miał iść. Bóg może przemawiać bardziej wstrząsająco w krytycznych chwilach naszego życia.
Chce być obecny i chce do nas mówić podczas naszego zwykłego czytania Pisma Świętego. Jego głos może nam się zdawać łagodny, lub bardziej surowy. Ale nigdy nie milknie zupełnie, jeżeli tylko potrafimy go słuchać i rozumieć, co mówi. Czasem będzie nam się wydawało, że nic nie mówi, a jednak On będzie mówił, tylko my Go nie słyszymy i nie rozumiemy.
Najczęstszym słowem będzie orędzie miłości, zapewnienie, że jesteśmy kochani przez Ojca jako Jego dzieci. Każdy fragment Nowego Testamentu, może być odskocznią dla słowa. Możemy się utożsamić z Piotrem protestującym: "Odejdź ode mnie Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym". Możemy sobie uświadomić, że odpowiedź Jezusa dana Piotrowi jest taka sama, jaką nam daje w poczuciu naszej niegodności. Duch Święty oświeca nas w zrozumieniu, że Jezus troszczy się o każdy aspekt naszego życia, tak jak troszczył się o wino na przyjęciu weselnym i jak płakał nad śmiercią swego przyjaciela Łazarza. Pełne zrozumienie daje nam werset z Ewangelii św. Jana (3, 16) "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, ażeby każdy, kto w niego wierzy. nie zginął, ale miał życie wieczne". Co innego jest rozumieć abstrakcyjnie prawdę tego stwierdzenia, co innego zaś osobiście przyjąć Jezusa Chrystusa jako zbawcę i uświadomić sobie, że jest się przez Niego powołanym do życia wiecznego.
Przekaz Pisma Świętego jest też zaproszeniem. Tak jak Jezus powołał swoich pierwszych uczniów: "Idź za mną", powołuje dziś nas. Boże przykazanie miłości nie jest czymś, co może być po prostu tylko zapamiętane bez zastosowania w naszym życiu. To jest osobiste zaproszenie z oczekiwaniem na odpowiedź. Najprościej jest to zaproszenie: " Idź za mną".
Powołanie by iść za Jezusem jest wołaniem, by go naśladować. Tu zaproszenie bardziej się precyzuje i słowo, które słyszymy, przyjmie często bardzo określony sens. Jezus zaprasza nas, byśmy powierzyli Mu całe nasze życie. Kiedy już całym sercem odpowiemy na to wezwanie, przechodzące nasze dni będą mniejszym .lub większym naśladownictwem Chrystusa. Dalej trzeba nam będzie specjalnych słów przewodnictwa od Jezusa.
Niektóre słowa są wyraźnymi nakazami - nie pozwalającymi na kompromis. Błędem jest czytać Biblię jedynie jako księgę poleceń, ale również nie należy jej czytać tak jakby żadnych poleceń nie zawierała. Słowa, które Jezus kieruje do nas w Piśmie Świętym mają swój autorytet i wymagają posłuszeństwa. Musimy być przygotowani, by je usłyszeć i być im posłuszni.
DUCH ŚWIĘTY
Natchnienie Ducha Świętego jest najistotniejsze w czytaniu Pisma Świętego jako słowa Bożego. Wraz z naszymi wysiłkami, by zrozumieć Pismo i naszym postanowieniem czytania go z otwartym sercem, Duch Święty musi być obecny, kiedy czytamy, jeżeli rzeczywiście mamy słuchać Boga mówiącego do nas słowami Pisma Świętego i słuchać go pragnącym sercem.
Duch Święty jest nam dany przez chrzest w Jezusie Chrystusie. Ojciec przyjmuje nas jako swoich synów i pozwala brać udział w swoim życiu. Jako dzieci Boże jesteś my wyposażeni, by słuchać Jego głosu. Jezus obiecał, że Jego nowina będzie żyła w nas dzięki działaniu Ducha Świętego: "To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, ten was wszystkiego nauczy a przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem". (J 14, 25-26). Duch Święty wypełnił obietnicę Boga daną przez proroka Jeremiasza: "Lecz takie będzie przymierze, które nawiążę z domem Izraela z upływem dni owych. Złożę me prawo na ich piersi, zapiszę je na ich sercu. I Bogiem im będę, a oni będą mym ludem". (Jer 31, 33).
Ten sam Duch Święty, który natchnął proroków Starego Testamentu, by głosili słowo Boże, dany również jest nam, by słowo Boże zakorzeniło się w naszych sercach. Jezus obiecał, że "Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, Ten będzie świadczył o mnie" (J 15, 26). Nie przez przypadek Jezus nazywa Ducha Świętego Duchem Prawdy. Prawdą o której świadczy Duch Święty jest to, że przez Jezusa Chrystusa zostaliśmy odkupieni i uczynieni dziećmi Bożymi: "Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: Abba, Ojcze! Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi" (Rz 8, 15-16).
Właśnie przez działalność Ducha Świętego słowa Pisma ożywają, kiedy je czytamy. Przez Jego działanie w nas, słowa które czytamy nie są tylko zwykłymi słowami, lecz słowami życia. Przez moc i Jego obecność w nas, możemy czytać Pismo Święte jako słowo Boże i doświadczać tego, że słowa te zmieniają nasze życie.
Kiedy po raz pierwszy zacząłem czytać Pismo Święte codziennie i poważnie, jakieś 10 lat temu, rozpoczynałem każdorazowe czytanie krótką modlitwą, by Pan przemówił do mnie słowami, które czytam. Była to krótka nieformalna modlitwa, której nigdy nie pomijałem. Z początku moje czytanie Pisma Świętego było podyktowane tylko ciekawością; miało świeżość, ponieważ nigdy przedtem nie studiowałem Biblii poważnie, więc wiele fragmentów czytałem po raz pierwszy. Ale pewnego dnia, po miesiącach codziennego czytania zdałern sobie sprawę, że czytam Pismo na innym poziomie niż ten, od którego zacząłem. Czytałem je jak słowo Boże skierowane do mnie, a nie jak ciekawą książkę. Uświadomiłem sobie, że Pan mówi do mnie - o sobie, o mnie o moim życiu z Nim. Zrozumiałem, że moja modlitwa została wysłuchana, że Bóg przemawiał do mnie, kiedy czytałem; zrozumiałem także, że robił to już od pewnego czasu - przynajmniej kilka miesięcy. Głos Jego przyszedł tak łagodnie, że nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego co się dzieje. Nie odpowiedział na moją modlitwę głosem grzmiącym z niebios; odpowiadał cicho, stopniowo, łagodnie. Gdybym był bardziej czujny, bez wątpienia usłyszałbym Go wcześniej.
To, czego doświadczyłem wówczas, było działaniem Ducha Świętego, we mnie. Nie była to emocja ani cudowne objawienie było to dramatyczne w bardzo małym stopniu. Ale moje serce naprawdę rozpaliło się we mnie, gdy czytałem słowa Pisma Świętego czytałem nawet znane fragmenty z nowym zrozumieniem i nowymi dla mnie wnioskami. Zacząłem czytać Pismo Święte, bo wiedziałem, że tak trzeba; teraz czytam chętnie, głodny i spragniony słowa Bożego. Zacząłem czytać Pismo Święte, bo wiedziałem, że zawiera słowo Boże; teraz doświadczyłem, że zawiera słowo Boże skierowane do mnie, nakazujące mi codzienne naśladowanie Chrystusa.
Łaskę tę otrzymywałem stopniowo. Inni doświadczali nagłego i bardziej dramatycznego działania Ducha Świętego w sobie, ciągnęła ich do stron Pisma Świętego jakaś przejmująca siła, Pismo Święte ożywało dla nich jak nigdy przedtem. Gwałtowność z jaką dar ten otrzymujemy świadczy o potędze Ducha Świętego. To On ożywia słowa, rozpala serca chęcią czytania i posłuszeństwa, oświeca nasze umysły tak; że rozumiemy co czytamy.
To działanie Ducha Świętego jest łaską; nie możemy osiągnąć tego sami, bez względu na nasze starania. Nasze serca nie będą płonąć w nas podczas czytania tylko dlatego, że my tego chcemy. Możemy tylko robić to, co do nas należy i modlić się, by On uczynił resztę. Naszym udziałem ma być wytrwałość w czytaniu i poważne przemyślenie. Musimy przyjąć właściwą postawę w podejściu do Pisma jako Słowa Bożego i musimy modlić się o natchnienie Ducha Świętego. Reszta zależy od Niego i możemy na Nim polegać. Może działać stopniowo, jak było w moim przypadku. Może działać wstrząsająco - jak czynił to w życiu niektórych moich przyjaciół: Ale zgodnie z obietnicami Jezusa Chrystusa, Duch Święty będzie w nas, jeśli o to poprosimy i wyposaży nas w umiejętność czytania Pisma Świętego jako Słowa Bożego. "Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dobre dary dawać swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą" (Łk 11,13).
SŁOWA ŻYCIA
"Potem rzekł do wszystkich: jeśli kto chce być moim uczniem, niech się zaprze samego siebie, niech z każdym dniem bierze swój krzyż na siebie, i niech idzie za mną". "Bo kto chce zachować swe życie, straci je, a kto straci swe życie z powodu mnie, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść będzie miał człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zgubi, lub szkodę poniesie?" (Łk 9, 23-25).
Te słowa możemy odczytać w różny sposób. Można przeczytać je w bardzo ogólnym, bezosobowym sensie jako prawo przyczyn i skutków; jeżeli ktoś zrobi to, to to się stanie. Możemy zrozumieć, co znaczą te słowa i przytaknąć zgodnie głową jak zrobilibyśmy, gdyby ktoś powie dział: "Jeśli ktoś rzuci na betonową podłogę gumową piłeczkę, to ona będzie skakać". Jednak ten rodzaj czytania nie da słowom Jezusa większego znaczenia dla naszego życia niż słowa o właściwościach gumowej piłeczki.
Te słowa mogą być także zrozumiane jako nakaz: "Wyrzekniesz się samego siebie i weźmiesz krzyż". Możemy nawet w pewnym sensie zrozumieć to jak każdy inny nakaz czy prawo: "Zapłacisz podatek do 15 kwietnia każdego roku". To już przybliży słowa Jezusa o jeden krok, ale dalej nie usłyszymy tych słów jako słów do nas: Czytanie Pisma jako księgi nakazów i zakazów nie jest jeszcze czytaniem Pisma jako Słowa Bożego.
Możemy wreszcie czytać te słowa jako słowa Boże do nas i dla nas. Możemy czytać je jakby skierowane były do nas po imieniu.
Kiedy słuchamy słów Pisma, jako Boga mówiącego do nas, musimy słuchać ich w konkretnych sytuacjach naszego życia. Wyrażenie: "Wziąć krzyż i iść za Jezusem nie jest tylko ładną ogólną metaforą; odnosi się ono do pójścia ścieżką życia, jaką Jezus nam objawia, nakazuje znosić trudności i poświęcenia, które na tej ścieżce napotykamy. Oznacza to, że próby i trudności nie mogą nas zawrócić ż tej drogi, którą Pan chce, byśmy szli. Ścieżka ta będzie jedyna dla każdego ż nas. Jezus objawi swą wolę różnymi sposobami, często po prostu przez istniejące warunki. Często problem tkwi nie w określeniu, która to ścieżka, lecz w decyzji pójścia nią, kiedy ją znajdziemy. Wtedy te słowa Jezusa będą miały pełną siłę i znaczenie.
Ponieważ każda sytuacja w życiu jest inna, specyficzne znaczenie tych słów Jezusa będzie różne dla nas. Możemy stanąć przed problemem wyboru pracy wiedząc, że gorzej płatna praca będzie lepszą służbą Panu. Możemy mieć okazję wziąć kogoś bezdomnego pod swój dach, wiedząc, że za tym przyjdą jakieś poświęcenia, wyrzeczenia, może utrata własności lub dodatkowy ciężar finansowy. Możemy mieć okazję przenieść się w lepszy klimat, mając rodziców rencistów zależnych od nas w miejscu dotychczasowego zamieszkania.
W większości wypadków kiedy musimy dokonać wyboru, wybierając jedno zamiast drugiego, nie będzie to sprawą winy, ale zwykle jest jasne, który wybór będzie pójściem za Jezusem i Jego naśladowaniem. W takich sytuacjach nasze czytanie Pisma pozwoli Bogu przemówić do nas w precyzyjny sposób. Słowa Boże do nas nie będą jedynie abstrakcyjnymi prawdami czy ogólnymi przykazaniami. Mogą to być słowa pocieszenia, obietnicy; perspektywy: Słowa Jezusa są słowami życia; wezwanie Jezusa jest powołaniem do życia wiecznego.
Jezus zwraca się do nas tymi samymi słowami, których używał, gdy był na ziemi: "Kto z Boga jest, słów Bożych słucha. Wy dlatego nie wierzycie, że z Boga nie jesteście" (J 8, 47). Zaprasza nas, byśmy słuchali Jego słów i pozwolili im ożyć w naszym życiu.
Ktoś głuchy od urodzenia mógłby być zafascynowany nutami symfonii Beethovena. Mógłby spędzić całe godziny studiując je, ucząc się ich na pamięć. Mógłby czytać książki o muzyce i prawach harmonii. Ale z powodu swej głuchoty nigdy nie usłyszy muzyki Beethovena, nigdy nie doświadczy ani nie zrozumie wielkości symfonii Beethovena. Dla Beethovena pisanie nut nie było najważniejsze, on tworzył muzykę - żywą realność w mglisty sposób uchwyconą w zapis. Muzyka istnieje tylko w słyszeniu.
Słowo Boże istnieje dla nas tylko jako skierowane do nas i przez nas słuchane. Słowa Pisma Świętego mogą być martwe, jeśli nie mamy uszu, by je usłyszeć. Mogą mieć tak mało życia jak zapis symfonii dla kogoś głuchego: coś co czytamy i studiujemy, ale czego nigdy nie zrozumiemy. Słowa Pisma muszą ożyć w naszym życiu, jeżeli mają być słowami Boga do nas. Jeżeli pozwolimy im na to, staną się prawdziwymi słowami życia.
Ponieważ Jezus Chrystus odkupił nas, możemy zwrócić się do Ojca i prosić, by Duch Święty działał w nas, skłaniając do czytania słów Pisma Świętego z czcią i miłością, dając nam mądrość i umiejętność zrozumienia ich, prowadząc nas w stosowaniu ich w naszym życiu, wzmacniając nas, byśmy odpowiadali na nie w wierze i posłuszeństwie. Możemy modlić się z ufnością, że słowo Boże przemówi do nas słowami Biblii. Możemy ufać, że w odpowiedzi na naszą modlitwę, przemówi nie tylko do naszych umysłów ale i serc.
Dla chrześcijan jest to prawda wiary, że Biblia nie jest zwykłą książką, lecz że zawiera słowa Boga do ludzi. Dla kogoś kto czyta ją jako słowo Boże jest to sprawa doświadczenia. Ktoś kto czyta słowa Pisma pod przewodnictwem i natchnieniem Ducha Świętego może z pewnością powiedzieć, że Bóg naprawdę mówi do niego i wzywa go po imieniu. "Do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów sprawiedliwych, które już doszły do celu, do pośrednika Nowego Testamentu - Jezusa... Strzeżcie się, abyście nie stawiali oporu Temu, który do was przemawia". (Hbr 12, 23-24).
Rozdział 4
MODLITWA
Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili nawzajem do siebie: ?Pójdźmy do Betlejem ż zobaczmy to zdarzenie, które nam Pan objawił?. Poszli też z pośpiechem i znaleźli Maryję z Józefem i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dzieciątku. A wszyscy którzy to słyszeli, dziwi1i się temu, co im pasterze opowiadali.
(Łk 2, 15-19)
Wydarzenia wokół urodzin Jezusa nie toczyły się tak gładko jak mogłyby to sugerować żłobki Bożonarodzeniowe. Ponieważ początkowe strony Ewangelii Łukasza i Mateusza są nam tak dobrze znane, może się nam wydawać, że rozumiemy wszystko, co jest do zrozumienia o narodzeniu Jezusa. Ale jeżeli odczytamy jeszcze raz te fragmenty powoli i uważnie znajdziemy wiele do zastanowienia.
Jak wielkiego aktu wiary wymagał od Józefa! Jakie uczucia i myśli musiały przebiegać jego umysł! Wiedział, że Maryja była bardzo porządną dziewczyną, bogobojną i religijną. Ale kiedy ?znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego? (Mt 1, 18) - przez Ducha Pańskiego, którego adorowali - jak wielką siłę musiał otrzymać od Ducha Świętego, by zaakceptować ten fakt, przyjąć, że Pan wybrał kobietę, którą on wybrał, uwierzyć, że to dziecko było Synem Boga. Wiara Józefa w Boga i w swą przyszłą żonę była silna, a miłość do nich całkowita, ale mimo to była to wiara i miłość, która nie rozumiała w pełni tego, co się działo. Bo kto mógłby zrozumieć, że Syn Boży przyjdzie na świat nie w mocy i splendorze, lecz gdzieś na wzgórzach w byle jakiej stajni? Kim był ten Syn Boży, że wybrał taki właśnie rodzaj przyjścia!
Kiedy pasterze usłyszeli anielską wieść ?bardzo się przestraszyli? (Łk 2, 9), co znaczyły słowa aniołów? Mesjasz, którego naród wybrany oczekiwał, że będzie ziemskim królem, który dla nich odbije od Rzymian królestwo Dawida. Księga Izajasza mówiła co innego; mówiła o nadejściu Pańskiego cierpiącego sługi, który będzie cierpiał za ich winy. To był Chrystus, którego pasterze znaleźli w żłobie, ten ?nie miał on wdzięku ani też blasku, aby na niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał?. (Iz 53, 2b). Z jednej strony cudowne ukazanie się aniołów, z drugiej dziecko narodzone w nędzy.
?Lecz Maryja zachowywała wszystkie te rzeczy i rozważała je w swym sercu? (Łk 2, 19). Ona także musiała być niezdolna, żeby w pełni pojąć to rozgrywające się wy-darzenie. Wiedziała, że Pań działał, że to, co się działo było częścią Jego planu zbawienia. Ale wiedzieć, że ręka Boża prowadzi nas, to nie to samo co rozumieć wszystko, co On robi. Wiara Maryi, jej miłość Boga, jej ?oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego?, nigdy się nie zmniejszyła. Pomimo to trzeba było ocenić wydarzenie Chrystusa wchodzącego na świat i w jej życie i rozważyć je w swoim sercu. A w ocenianiu tych wydarzeń we własnym sercu, stanowi ona dla nas wzór w modlitewnym stosowaniu Pisma.
Zwykle myślimy o modlitwie jako o słowach, które mówimy, albo jako o zespole modlitw nauczonych w dzieciństwie, albo spontanicznych nie przygotowanych modlitwach płynących z serca. Słowa rzeczywiście są jednym z aspektów naszej modlitwy, ale muszą być one oparte na bardziej podstawowym kontakcie z Bogiem i jego wynikiem. W naszym zwykłym życiu musimy przebywać w towarzystwie przyjaciela zanim będziemy mówić do niego.
Tak samo w naszej rozmowie z Bogiem: musimy być w jego obecności, słuchać i mówić do Niego, jeżeli mamy modlić się właściwie. Czytanie Pisma Świętego może odgrywać ważną rolę we wprowadzeniu nas w Jego obecność i słuchanie Go. Dla większości z nas codzienne czyta-nie Pisma Świętego będzie najlepszą odskocznią (trampoliną) do modlitwy, która jest nam dana. Maria jest tego najlepszym wzorem.
Ewangelie nie zawierają wiele słów Maryi. Notują jej istnienie na tle życia Pana. Była ona obecna na uczcie weselnej w Kanie, gdzie Jezus uczynił pierwszy cud, według Ewangelii Jana. Była u stóp krzyża. Była obecna, gdy Duch Święty spoczął na zgromadzonych w Wieczerniku apostołach w dzień Zielonych Świąt. Nie była powołana do publicznego dawania świadectwa, ani do uzdrawiania chorych, ani do czynienia cudów. Jej powołaniem było być obecną i rozważać wydarzenia z życia Jezusa w swoim sercu. Nawet wtedy, gdy postępowanie Jezusa zaskakiwało ją lub bolało jak np. kiedy Jezus pozostał w Jerozolimie w wieku 12 lat - ona chowała wiernie te wspomnienia w swoim sercu. (Łk 2, 52).
Przebywanie w obecności Jezusa i przechowywanie Jego słów w sercu jest pierwszym stopniem modlitwy. Jest to również pierwszy owoc czytania Pisma: jesteśmy po prostu tam, gdzie dokonywał się Boży plan zbawienia od Abrahama i Mojżesza, poprzez proroków i wreszcie przez Jezusa. Czytanie, rozważanie, a przede wszystkim słuchanie słowa Bożego, gdy do nas mówi przez strony Pisma, jest to skarb, który przechowujemy w sercu.
Myśląc o wydarzeniach z życia Jezusa, Maria nie tylko je rozważała. Mimo to rozmyślała nad tym, co się działo-tak jak czasami i my, gdy sprawy nie układają się tak, jakbyśmy sobie życzyli. Rozważania Marii były refleksją nad zdarzeniami, które głęboko jej dotyczyły - przepełniona wiarą świadoma refleksja, że ręka Boża była obecna w każdej sytuacji, nawet wtedy, gdy nie zupełnie rozumiała plan Boży. Wiedziała, że powodem wszystkiego co się działo, była miłość Boga do ludzi i do Niej - i w swoim sercu zarówno przechowywała tę miłość jak i odwzajemniała ją. Jej refleksja była próbą pełnej odpowiedzi i wejście w tajemnicę do której była powołana.
W tym świetle możemy dostrzec pełniejsze znaczenie słów Jezusa o swej Matce ?oznajmiono Mu: Twoja Matka ż bracia stoją na dworze ż chcą się z Tobą widzieć?. Lecz On im odpowiedział: ?Ci są moją Matką i moimi braćmi, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je? (Łk 8, 20-21). ?Kiedy to mówił jakaś kobieta z tłumu podniesionym głosem zawołała do Niego: Błogosławione łono, które Cię nosiło i piersi, któreś ssał?! On zaś odpowiedział: ?Owszem, bardziej błogosławieni są ci, którzy słuchają słowa Bożego ż zachowują je?. (Łk 11, 27-28). Te słowa nie były odrzuceniem Maryi, jeżeli bowiem ona była naprawdę tą, która słyszała zaproszenie Boga przez Gabriela i odpowiedziała na nie, jeżeli Ona była naprawdę tą, która świadczyła wydarzeniom i słowom Jezusa i zachowywała je w swym sercu. To co duch Święty zdziałał w Niej przy poczęciu Jezusa i to, co dalej czynił w ciągu Jej życia posiadało o wiele większą wagę, niż tylko biologiczny akt macierzyństwa.
Tak jak Maryja przechowywała w sercu to wszystko, tak i my jesteśmy powołani, by przechowywać słowo Boże skierowane do nas: ?rozważaj je w dzień i w nocy? (Joz 1, 8).
ZACHOWANIE SŁOWA
?Jeśli mnie kto miłuje, będzie zachowywał słowo moje, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy? (J 14, 23). Zwykle rozważamy ten fragment jako powtórzenie wersetu 15 z rozdz. 14 Ewangelii Jana: ?Jeśli mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania?. Posłuszeństwo jest na pewno częścią ?zachowania słowa? Jezusa. Mimo to istnieje głębszy sens ?zachowania słowa?. Jezus obiecał swoim naśladowcom: ?...Jeśli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli? (J 8, 31-32). To znaczy: ?Jeśli będziecie dalej słuchać mego słowa i przyjmować je do serca, staniecie się moimi uczniami. Odkryję prawdę przed tymi, którzy pragną słyszeć moje słowo i prawda ta wskaże im właściwą drogę dającą prawdziwą wolność?.
W przeciwieństwie do uczniów, Żydzi, którzy odrzucali Jezusa, odrzucali Jego słowo. Jezus powiedział im, że u podstaw chęci zabicia Go leżało odrzucenie słowa skierowanego do nich: ?...Wy usiłujecie mnie zabić, bo nie przyjmujecie mojej nauki? (J 8, 37).
Obraz jest jasny: Odrzucenie słowa Jezusa jest równoznaczne z odrzuceniem Go, odmową słuchania słowa, zakazem, by nie przeniknęło do naszego serca. Częścią naśladowania Jezusa jest słuchanie Jego słowa, dążenie do kształtowania przez nie, stałe rozmyślanie nad nim, zachowanie go w sercu z rozmysłem oraz posłuszeństwo. ?Zachowujący słowo? - to ci, którzy pozwalają mu przeniknąć do serca i przemienić samych siebie.
Obiecano nam, że ?Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami? (J 8, 31). Jest to porównanie życia w słowie Jezusa do domu rodzinnego: miejsca dobrze znanego i bezpiecznego, gdzie zawsze można wrócić, gdzie jesteśmy kochani, miejsca dającego oparcie w świecie, który nam przyczynia kłopotów i męczy. Obraz słowa Bożego jako naszego domu czyni wrażenie intymności, zacisza, jest miejscem stabilności w świecie zmian i przemijania.
Zachowanie słowa Bożego w naszych sercach czyni je jakby naszym domem, czytanie - przenika nas, to jest pierwszym krokiem do modlitwy. Przejście od czytania i słuchania do modlitwy nie jest nagłe. Jeżeli czytamy ze czcią słowa Biblii, rzeczywiście zaczynamy się modlić. Gdy czytamy słowa Psalmu właściwie, czytamy je jako modlitwę. Gdy czytamy słowa Jezusa skierowane do Ojca w rozdz. 17 Ewangelii Jana, wkraczamy w Jego modlitwę złączeni z Chrystusem, prosząc Ojca, żebyśmy byli ?Jedno z Nim? i wszystkimi chrześcijanami, prosząc, abyśmy byli uświęceni w prawdzie. Gdy podziwiamy Bożą miłość do nas, przechowując ją w sercu, nasza postawa przypomina Pawła wołającego: ?O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga!? (Rz 11, 33a) i to wołanie jest modlitwą.
Pismo - to nie tylko słowo Boże dla nas; to także człowiek rozmawiający z Bogiem pod Jego natchnieniem. Biblia nie jest jednostronnym komunikowaniem się Boga z nami; jest także częścią naszego komunikowania się z Bogiem. To porozumienie zaczyna się wówczas, kiedy słuchamy Boga i przechowujemy Jego słowa w sercu-już samo to przechowywanie jest modlitwą.
Pomimo iż przejście od czytania Pisma Świętego do modlitwy jest stopniowe, modlitwa różni się od zwykłego czytania Pisma Świętego. Podczas naszego regularnego czytania koncentrujemy się na rozumieniu tekstu i słuchaniu słowa Bożego w słowach Biblii. W modlitwie wkraczamy w rozmowę z Bogiem; używając naszych własnych słów, lub słów Pisma Świętego, by wyrazić myśli naszego serca.
Oprócz czasu spędzonego na czytaniu Pisma Świętego potrzebujemy czasu na osobistą modlitwę, nasze porozumienie się z Bogiem. Wielu ludzi - łącznie ze mną - woli zarezerwować czas na modlitwę bezpośrednio po czytaniu Pisma Świętego, żeby słowa Pisma Świętego mogły stać się podstawą do rozmowy z Bogiem. Inni wolą oddzielić czy-tanie od modlitwy. Organizacja czasu jest drugorzędną sprawą, ważniejsze jest, by mieć czas zarówno na czyta-nie jak i na modlitwę. Nie powinniśmy opuszczać jednego przez wzgląd na drugie...
Poprzednie rozdziały radziły nam jak wykorzystać czas na codzienne czytanie Pisma Świętego. Chciałbym teraz zaproponować, w jaki sposób korzystać z Pisma Świętego, by wzbogacić czas spędzony z Bogiem na modlitwie. Tak jak postanowiliśmy uczynić codzienne czytanie Biblii częścią naszego życia, tak samo potrzebujemy pewnego czasu na przemyślenie słowa Bożego i odpowiedzi na nie w modlitwie. Możemy stosować dwie metody, modlić się z Pismem Świętym, lub modlić się słowami Pisma. Metoda jaką nakreślę nie jest obowiązująca, lecz okazała się ona pomocna wielu ludziom w przejściu od czytania do modlitwy.
MODLITWA Z BIBLIĄ
Dobrym sposobem korzystania z Biblii w modlitwie jest naśladowanie starej chrześcijańskiej tradycji ?czytania, rozmyślania, modlitwy?: najpierw czytamy fragment Pisma Świętego, później rozmyślamy o nim, następnie odpowiadamy Bogu w modlitwie. W praktyce etapy te zazębiają się: nie tyle trzy etapy co trzy aspekty tego co robimy, kiedy czytamy Pismo Święte, by wzbogacić naszą modlitwę. Pomocne okazać się może rozmyślanie tych stopni czy aspektów jak: czytanie, refleksja, słuchanie, rozmowa, adoracja. Nie są to wzajemnie wykluczające się czynności, lecz różne sposoby pobożnego korzystania z Pisma. Czytamy, rozmyślając nad tym, co jest napisane. Słuchamy Boga mówiącego do nas słowami Pisma Świętego, stosując je w naszym życiu. Wkraczamy w rozmowę z Chrystusem, odpowiadając miłością na miłość jaką On ma dla nas, rozmawiając z Jezusem jak z przyjacielem.
A jednak rozmowa z Jezusem jest różna od rozmów jakie prowadzimy z przyjaciółmi, przecież Chrystus jest Synem Boga i nasza odpowiedź musi być równocześnie adoracją. Nasza adoracja może przyjąć formę dziękczynienia, chwalenia lub może wcale nie być wyrażona słowami, lecz być cichą adoracją serca w Jego obecności.
Zaznaczyłem wcześniej, że każde czytanie Pisma powinno zaczynać się modlitwą - przynajmniej krótką, prostą modlitwą; np.: ?Mów Jahwe, bo sługa Twój słucha? (1 Sm 3, 9). ?Duch Święty przychodzi nam z pomocą w modlitwie, przychodzi także z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy modlić się jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą? (Rz 8, 26-27). Dlatego powinniśmy czytanie Pisma rozpoczynać wezwaniem do Ducha Świętego, prosząc o Jego obecność i pomoc.
Szczególnie powinniśmy się starać o obecność Boga. Jeżeli mamy być z Nim sam na sam, by słuchać Go mówiącego do nas słowami Pisma, musimy być także z Nim, by odpowiedzieć na te słowa naszą własną modlitwą. Być samemu z Bogiem nie oznacza, że mamy wyłączyć nasze problemy lub siłą woli odsunąć nasze troski. Możemy przynieść je Bogu, złożyć Mu u stóp i szukać u Niego pomocy. Ale skupić musimy się na Nim, a nie na naszych troskach. Jeżeli to zrobimy, będziemy mogli spojrzeć na nasze sprawy, w Jego świetle, z Jego punktu widzenia. Będziemy mogli słuchać, co On o nich mówi i będziemy woleli Go słuchać niż sami martwić się naszymi problemami.
Być samemu z Bogiem nie znaczy to także, że mamy izolować się od innych ludzi. Możemy być w Jego obecności, modląc się wraz z innymi ludźmi, ale możemy być też odosobnieni, ale myślami daleko od Boga. Być samemu z Bogiem znaczy być w pełni w Jego obecności czy modlimy się sami czy też z innymi ludźmi. Tak więc na początku powinniśmy modlić się o to, żebyśmy naprawdę mogli znaleźć się w obecności Boga. Powinna być to modlitwa skierowana do Ducha Świętego, by pomógł nam w osiągnięciu samotności z Bogiem, uważni na Jego słowa, zdolni miłością odpowiedzieć na miłość, którą On ma dla nas. Nie powinniśmy żądać osiągnięcia jakiegoś błyskawicznego mistycznego stanu poprzez tę modlitwę, nie powinniśmy jej zaniedbywać, lepiej spędzić kilka dodatkowych minut na przygotowaniu, niż spieszyć się do modlitwy, nie mogąc pozbierać myśli.
Przejścia od wstępnej modlitwy do właściwej modlitwy z Pismem Świętym można dokonać kilkoma sposobami, wszystkie one służą temu samemu celowi i mają wiele cech wspólnych.
Jeden ze sposobów - to przeczytać urywek z Biblii, potem odłożyć go; zastanowić się nad nim i wejść w rozmowę z Chrystusem opartą na czytaniu i rozmyślaniu. Czytanie może obejmować urywek lub rozdział, szczególnie jeżeli czytamy Nowy Testament, lub można do modlitwy wybrać urywek z Ewangelii - szczególnie jeżeli czytamy Stary Testament i trudno nam jest wykorzystać to co czytamy - do modlitwy.
Materiał przeznaczony do czytania nie powinien być zbyt obszerny - może rozdział lub kilka stron. Trzeba nam czegoś, co byłoby podstawą do naszych rozmyślań i modlitwy; nie czytamy w celu zaznajomienia się z jakimś rozdziałem lub zbadania całej księgi Pisma. Po uważnym przeczytaniu jakiegoś urywka, odkładamy go, zastanawiamy się nad nim dotąd, aż zrozumiemy, przyswoimy go sercem i umysłem i słuchamy, co Pan może nam przez niego powiedzieć. To może później stanowić podkład do naszej modlitwy, naszej rozmowy z Chrystusem. Więcej będzie powiedziane o tym aspekcie modlitwy później.
Inną metodą jest przekształcenie samego czytania w modlitwę, rozmowę z Chrystusem. Wymaga ona bardzo wolnego czytania, które pozwala zatrzymać się nad każdym wersetem, a nawet nad każdym słowem. Czytamy werset, zastanawiamy się nad nim, słuchamy zawartego w nim słowa Bożego i odpowiadamy Mu całym naszym sercem. Dopiero wtedy, gdy zrozumieliśmy całe znaczenie pierwszego, przechodzimy do drugiego wersetu.
W tej metodzie nie ma ograniczeń co do ilości przeczytanego materiału. Jeżeli czytamy urywek, który nie przemawia zbytnio do naszego serca, pod koniec modlitwy możemy zauważyć, że przebrnęliśmy przez dużą porcję tekstu, ponieważ niewiele lub nic z tego nie zostało materiału do refleksji i modlitwy tego dnia. Innym razem, być może wykorzystując inną księgę Pisma, możemy odkryć, że cały czas poświęciliśmy rozmyślaniom nad jednym wersetem i modlitwie, z pomocą wskazówek, jakie otrzymaliśmy.
Którykolwiek sposób wykorzystamy, musimy przede wszystkim pamiętać, że czytamy i modlimy się, żeby pełniej wejść w życie Chrystusowe. Nie próbujmy ?przerobić? pewnej określonej części Pisma Świętego, nie próbuj-my osiągnąć doskonałej modlitwy. Mamy dobre i złe dni, doświadczamy jałowości i frustracji, ale doświadczymy także obecności Boga podbijającej nasze serca, tak jak ta obecność podbiła serca Izraela. Ważna jest nasza wierność, dążenie serca, by zwrócić się ku Niemu, nasze otwarcie się na moc Ducha Świętego. Idące za tym łaski zrozumienia i głębia modlitwy, które otrzymamy są darem Ducha Świętego i pozostają pod Jego, a nie pod naszym wpływem.
Sposób, który osobiście najczęściej stosuję w modlitwie z Pismem Świętym łączy w sobie dwa poprzednie. Zwykle rozpoczynam swą modlitwę od urywka, który czytam na dany dzień - zwykle parę następnych rozdziałów z księgi, przez którą właśnie ?przedzieram się?. Podczas codziennego czytania zaznaczam na marginesie wersety, które uderzają mnie najbardziej, jako mogące stanowić materiał do refleksji i zastosowania w praktyce. Gdy jakiś werset natychmiast przemawia do mnie jak sam Pan, oczywiście zaznaczam go i czasem od razu przechodzę do modlitwy, kończąc czytanie później.
Kiedy zakończę przewidziane czytanie, przechodzę do modlitwy, wracając jeszcze raz do zaznaczonych wersetów i wykorzystując je jako materiał do rozważania. Słucham tego, co Pan może chce mi przez nie powiedzieć, czyniąc je podstawą mojej modlitwy. Moje doświadczenie potwierdza, że zwykle jest coś nawet w najbardziej suchych urywkach Pisma, co za każdym razem uderza mnie w nowy sposób i stanowi podstawę do modlitwy. Jeżeli na jednym urywku nie mogę oprzeć modlitwy, przechodzę do drugiego. Czasami pierwszy urywek daje materiał do modlitwy, kiedy rozważam jego zastosowanie i znaczenie dla mnie w praktyce, kiedy przyjmuję go do serca jako słowo Boże.
Istnieje jedno niebezpieczeństwo przy wszystkich tych sposobach modlitwy z Pismem Świętym: czas modlitwy może stać się zaledwie czasem czytania Pisma Świętego. Chociaż czytanie Pisma Świętego jest konieczne, to najważniejsza jest modlitwa. Nasza modlitwa będzie najlepsza, jako odpowiedź na Pismo Święte, które czytamy i rozważamy. Ale nasze czytanie Pisma Świętego, nie może nigdy zastąpić naszego zwrócenia się do Boga w modlitwie i rozmowie z Nim. Jeżeli zauważymy, że spędzamy coraz więcej czasu na czytaniu Pisma Świętego, powinniśmy się starać przywrócić równowagę. Być może Pan chce, żebyśmy więcej czytali Pismo Święte, ale mało prawdopodobne jest, by chciał abyśmy czytali kosztem modlitwy.
Ważne jest zatem, by nasze czytanie prowadziło do modlitwy, lub stawało się modlitwą. Kiedy czytamy w Piśmie o Chrystusie jako o ?Nim? zwracamy się do Niego w naszych modlitwach, rozmawiamy z Nim jak z bliską osobą. Św. Teresa z Avila określiła modlitwę jako serdeczną rozmowę z Tym, który nas kocha i dodała, że modlitwa nie polega na wielkim myśleniu, lecz na wielkiej miłości. Te uwagi są podstawą do modlitwy opartej na Piśmie Świętym.
Nasze czytanie i rozmyślanie dają nam temat do rozmowy z Chrystusem. Jeżeli czytamy na przykład przypowieść o synu marnotrawnym nasza modlitwa powinna skupić się na naszych przewinieniach i potrzebie nieustannego przebaczania. Moglibyśmy wyrazić Chrystusowi nasze pragnienie kochania Go i smutek, że nasza miłość jest tak niedoskonała. Moglibyśmy prosić o siłę, by zacząć wszystko od początku i powrócić raz jeszcze do domu Ojca. Moglibyśmy też wyrazić wdzięczność, że nasz Ojciec szuka nas w oddaleniu, czekając by powitać nas mów w domu. Moglibyśmy się cieszyć, że zechciał dla nas zabić tuczone cielę, by nas serdecznie powitać w domu i że nie wahał się posłać własnego Syna, byśmy mieli przebaczenie i życie.
Pismo, które czytamy, natchnienia, które otrzymujemy od Ducha Świętego i nasze własne potrzeby określają typ modlitwy właściwy dla nas. Niektóre urywki będą same już dziękczynieniem, inne określają cenę apostolstwa - powołanie, by złożyć i mogą pobudzać nas do własnego uniżenia i poddania się Bogu.
Jakikolwiek fragment czytamy, św. Teresa mówi nam, że nasza modlitwa powinna być prosta lecz z głębi serca, nieformalna i bezpretensjonalna, i powinna ją w większym stopniu charakteryzować miłość niż umiejętność wyrażania myśli czy uczuć. To jest właśnie odpowiedź na słowo Boże przekazane w Piśmie.
Nasza rozmowa nie musi składać się z wielu słów lub w ogóle ze słów. Możemy dać się unieść zrywowi chwalenia Boga, dziękczynieniem za Jego miłość dla nas, radości, że On jest Bogiem i że przywołał nas do siebie, chwaląc Go, że jest takim jakim jest. Jeżeli chcemy wysławiać Go pieśnią, nie powinniśmy sądzić, że jest w tym coś niewłaściwego. Możemy być prowadzeni w modlitwie przez Ducha Świętego. Tu charyzmatyczny dar modlitwy w językach staje się największą pomocą w wyrażaniu tego, co serce chciałoby wyrazić ku chwale Boga.
Nasza modlitwa równie dobrze może kończyć się milczeniem w podziwie dla obecności Boga, w spokojnym przeświadczeniu o Jego kochającej trosce o nas. Święci uczyli nas, że najwyższą formą modlitwy jest modlitwa bez słów; po prostu przebywanie w obecności Boga, rozpaleni Jego Duchem. Wielu z nas może czasami tego doświadczyć - czegoś, co jest nieosiągalne przez własne wysiłki, lecz musi być otrzymane jako dar Boży. Zarówno głośne wychwalanie jak i ciche przebywanie u stóp Jezusa są wartościowymi formami modlitwy i wartościowymi wnioskami modlitwy pochodzącej z Pisma Świętego. Jezus przyjął okrzyki tłumu, mówiąc, że gdyby oni milczeli, kamienie wołać będą, uznał także postawę Marii siedzącą po prostu u Jego stóp, słuchającą Jego słów w milczeniu.
MODLITWA SŁOWAMI PISMA SWIĘTEGO
Innym sposobem wzbogacenia i rozszerzenia naszej modlitwy przez Pismo jest modlenie się słowami Pisma Świętego, czyniąc z nich nieodłączną część zwykłej modlitwy.
Kiedy apostołowie poprosili Jezusa, by nauczył ich jak się modlić, On nauczył ich modlitwy ?Ojcze nasz?. Tak dobrze ją mamy, że najczęściej odmawiając ja, nie zastanawiamy się, co mówimy nie mając w pełni na myśli tego, o co się modlimy. Warto byłoby od czasu do czasu zastanowić się nad każdym słowem, odmawiając ją powoli i z rozmysłem. Nawet pierwsze dwa słowa ?Ojcze nasz? - są tak pełne znaczenia, że mogłyby być źródłem kilkudniowych rozmyślań i rozmowy z Bogiem.
Ale ?Ojcze nasz? nie jest jedyną modlitwą w Nowym Testamencie. Księga Objawienia zawiera modlitwy proponowane nam przez świętych i aniołów w wizji Jana w niebie. Wyrażają one nieoceniony majestat Boga i są modlitwami głębokiej adoracji i chwały. ?Święty, Święty Pan Bóg Wszechmogący, Który był i Który jest i Który przychodzi? (Ap 4, 8b). Niektóre z listów Pawła dają się cytować jako hymny śpiewane we wczesnym Kościele. List do Filipian, a także do Kolosan (2, 6-11) są chyba najlepszymi pośród tych hymnów (1,15-20).
Stary Testament także zawiera modlitwy. Pieśń Mojżesza o zwycięstwie po przejściu Morza Czerwonego (Wj 15, 1-18) jest pierwszym z wielu kantyków śpiewanych dla wyrażenia łaski Boga i dziękczynienia za Jego zbawcze czyny. Te modlitwy rozrzucone są w Księgach Starego Testamentu; niektóre współczesne przekłady Biblii oddzielają je, byśmy łatwiej dostrzegli, że są one hymnami chwały.
Ale przede wszystkim modlitwą Biblii są Psalmy. Wyrosły one z życia i kultu narodu wybranego; wiele z nich było skomponowanych wyłącznie z przeznaczeniem do śpiewania w świątyni. Zostały napisane w przeciągu, być może, ośmiu wieków i są odbiciem zmiennego losu Izraelitów w ciągu tego czasu. Niektóre są hymnami chwały, inne dziękczynienia Bogu za osłonę przed wrogami. Inne są modlitwami żalu, błaganiem o wyzwolenie, pytaniem ile czasu musi upłynąć, zanim On znów wybawi swój lud. Początkowo były przeznaczone do śpiewu, nie znamy jednak ich melodii i posiadamy je jedynie w formie poezji.
Psalmy są modlitwami, które wykorzystywał Jezus i Jego uczniowie. Na przykład, w wieczór przed męką ?Po odśpiewaniu hymnu wyszli ku Górze Oliwnej? (Mt 26, 30). Psalmy były modlitwami wczesnego Kościoła ?przemawiając do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając w waszych sercach Pana? (Ef 5, 19). ?Słowo Chrystusa niech w was przebywa z całym swym bogactwem; z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach? (Kol 3, 16). ?Jest ktoś radośnie usposobiony? Niech śpiewa hymny?. (Jk 5,13).
Powinniśmy starać się uczynić psalmy naszymi modlitwami. Są one natchnioną formą modlitwy: natchnioną przez Ducha Świętego, który jest koniecznym natchnieniem w każdej modlitwie. Są modlitwą tych, których Bóg powołał do siebie od czasów Dawida po dzień dzisiejszy i podobały się Kościołowi od czasów Chrystusa.
Niektóre psalmy mogą być trudne jako modlitwy. Niektóre wyrażają uczucia, które wahalibyśmy się wyrazić: samochwalstwo, czy pogarda dla wrogów. Wątpliwe, by ktoś dzisiaj mógł się modlić: ?Niech spadnie na nich deszcz węgli ognistych; niech zwali ich do dołu, by się nie dźwignęli? (Ps 140, 11). To jest krańcowy przykład, nie wszystkie psalmy tak wyrażają myśli i uczucia.
Najważniejsze, że wiele psalmów bardzo dobrze wyraża to, co chcielibyśmy powiedzieć w modlitwie. Kiedy po raz pierwszy modliłem się przy pomocy 150 psalmów zaznaczyłem te, które najbardziej mi odpowiadały i odkryłem, że przejrzałem niewiele ponad połowę z nich. Od tego czasu polubiłem także niektóre z tych niesprawdzonych. Z pewnością nie każdy psalm, który lubię, wyraża każdy mój nastrój w modlitwie. Jedne psalmy są najbardziej odpowiednie dla wymania grzechów i prośby o ich prze-baczenie: taki jest m6j ulubiony Ps 51. Inne lepiej wyrażają chwałę, jeszcze inne stanowią typowy przykład wołania o pomoc. Jeśli nasza modlitwa ma swoje etapy, na pewno każdy znajdzie psalm odpowiadający danemu nastrojowi.
Pierwszym stopniem modlitwy psalmami jest zaznajomienie się z nimi i wzrastanie w coraz głębszym ich zrozumieniu. Początkowo powinniśmy dobrze je przestudiować, jak każdą inną część Pisma Świętego. Powinny być przestudiowane jak utwory poetyckie, ponieważ są poezją. Możemy próbować różne przekłady, by zobaczyć. który najlepiej chwyta rytm i obrazowość, najlepiej przemawiają do nas. Kiedy już mamy psalmy i mamy podstawy do zrozumienia ich, możemy zacząć wykorzystywać je w modlitwie. Możemy rozpoczynać modlitwę od odczytania jakiegoś psalmu, a może będziemy woleli mieć zbiór ulubionych psalmów, którymi będziemy kończyć nasze modlitwy, wyciągając jeden, który najlepiej podsumowuje i wyraża sposób, w jaki odbywaliśmy naszą modlitwę w tym dniu. Ta wielka różnorodność psalmów jest korzystnym dla nas zjawiskiem.
OWOC MODLITWY
Chrystus powołał nas do jedności z Bogiem. Jesteśmy powołani, by dojrzewać we wzorze Chrystusa, wzrastając codziennie w życiu Ducha Świętego w nas i wyrażając to życie w miłości i w służbie dla innych. Celem modlitwy jest zjednoczenie z Bogiem, przemienienie naszego życia na podobieństwo Chrystusa. Modlitwa oparta na Piśmie Świętym powinna w szczególności to realizować, bo nasze czytanie uzmysłowi nam cel.
Modlitwa musi być prawdziwym ?szukaniem Boga?. Możliwe jest wykorzystanie słów Pisma jako osłony przed spotkaniem Jezusa twarzą w twarz i uznanie Go za Pana: ?Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: istnieją one po to, aby dały o mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do mnie, aby mieć życie? (J 5, 39-40): Czytanie i modlitwa musi być zatem nie tylko sprawą słuchania słów i wykorzystania ich, ale uznania istniejącej obecności Chrystusa i zwrócenia serca w miłości do Niego. Zaproszenie Jezusa: ?Pójdź za mną? nie jest tylko zaproszeniem do pewnego sposobu życia lub do życia według wysokich wzorów moralnych; jest to przede wszystkim zaproszenie do wkroczenia w osobisty z Nim kontakt. Podstawą chrześcijaństwa jest naśladowanie nie ?czegoś? lecz ?kogoś? - osoby Jezusa Chrystusa.
Codzienna modlitwa oparta na Piśmie Świętym jako słowie Boga, powinna także pomóc nam połączyć wzniosły cel zjednoczenia z Bogiem, z codziennymi wydarzeniami naszego życia. Jeżeli słuchamy uważnie, powinniśmy usłyszeć Boga mówiącego do nas delikatnie o konkretnych problemach naszego życia i specyficznych sytuacjach, w których powołuje nas do miłości. Jan zwrócił uwagę, że jeśli nie umiemy kochać naszego brata, którego widzimy, trudno nam jest kochać Boga, którego nie widzimy (J 4, 20). Właściwe czytanie Pisma Świętego powinno czynić naszą modlitwę bardzo ziemską, by mogła być naprawdę skierowaną do nieba.
Równocześnie, ?nie mamy tutaj trwałego miasta, ale szukamy tego, które ma przyjść? (Heb 13, 14). Nasza modlitwa musi zmagać się z tajemnicą Boga i wejść w pełniejsze Jego poznanie. Dla świętych w Kościele sposób modlitwy był sposobem, przez który znać i kochać z czasem znaczyło to samo - przygotowanie do dnia w którym mieli ujrzeć Boga twarzą w twarz. Paweł modlił się, by chrześcijanie Efezu wzrastali w poznaniu Boga: ?aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia, to znaczy w głębszym poznawaniu Jego samego światłe oczy dla serca waszego, tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego wezwania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących? (Ef 1, 17-19). Zauważyć należy, że modlitwa Pawła zwraca uwagę na to, co jest objawione; ścieżka do pełnego poznania Boga musi prowadzić przez objawienie się Jego samego.
Rola Ducha Świętego w tym poznawaniu i modlitwie jest niezwykle ważna. ?Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego? (1 Kor 2, 10). Duch z głębi Ojca nam Go objawia; Duch w głębi nas modli się do Ojca. Ostatecznym owocem słuchania słowa Bożego w Piśmie Świętym i naszej odpowiedzi w modlitwie jest podwójna działalność Ducha Świętego - działalność, która zarówno dostosowuje nas do wzoru Chrystusa jak i przynosi zjednoczenie z Ojcem. Modlitwa jest drogą do Ojca.
Część druga
SŁOWO BOGA
Rozdział 5
SŁOWO BOGA PRZYCHODZI W SŁOWACH LUDZI
?Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało?. ?Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. A myśmy oglądali chwałę Jego, chwałę, jaką. Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy?.
(J 1, 1-3, 14)
Znamienny jest fakt, że tożsamość jednej z osób Trójcy Świętej jest określona jako ?Słowo?.
Słowo jest czymś wymówionym. Rozprzestrzenia się, by służyć porozumieniu. Słowo jest mostem pomiędzy ludźmi. Kiedy mówimy, nie tylko przekazujemy informacje, ale odsłaniamy coś ż nas samych. Dla osoby Trójcy Świętej być ?Słowem? znaczy, że samoobjawienie się jej jest częścią samej natury Boga.
Przez Słowo Boga został stworzony świat. Bóg przemówił i wszystko powstało. Słowo Boga jest słowem mocy, twórczym słowem, słowem miłości. Nic nie skłaniało Boga do stworzenia świata poza miłością, która szukała urzeczywistnienia.
Nie istnieliśmy, dopóki Bóg nie przemówił w miłości. Jego miłość stwarza tego, kocha On kocha. Kiedy Bóg mówi: ?Kocham Ciebie?, to ?Ty? staje się rzeczywistością. Istniejemy, bo Boże słowo miłości zostało wymówione. Istniejemy, bo kiedy Bóg mówi: powstaje ten, kto Go słucha.
Całe potężne Słowo Boga - Słowo, które powołuje świat do życia - stało się ciałem Jezusa Chrystusa z Nazaretu. Słowo Boga zostało wypowiedziane i stało się człowiekiem. Ewangelia Jana nie mówi, że ?weszło? do ciała, czy ?żyło pod postacią? ciała, Jan po prostu stwierdza, że Słowo stało się ciałem.
Nie zadowala się też Jan stwierdzeniem, że Słowo Boga stało się człowiekiem, lub przyjęło formę człowieka. Jan zdecydowanie stwierdza, że Słowo stało się ciałem - słowo niosące konotacje słabości, pokusy i śmiertelności, które są udziałem człowieka. W Jezusie z Nazaretu Bóg nie udawał stania się człowiekiem, ani chodzenia po ziemi w ludzkim przebraniu. W Jezusie Chrystusie Słowo Boga stało się człowiekiem z krwi i kości, jednym z nas.
Słowo Boga stało się ciałem i ?mieszkało między nami?. Dokładniej przekład słów Jana brzmiałby: ?i rozbiło swój namiot między nami?. Uderza nas znajoma nuta: prawie jak gdybyśmy powiedzieli: ?Słowo Boga stało się człowiekiem i wprowadziło się do naszego sąsiedztwa?. Ten, który stworzył świat, chodził po nim. Ten, którego miłość powołała nas do istnienia, żył z nami jako jeden z nas.
Byłoby łatwiej zrozumieć nam Jezusa, gdyby był tylko bardzo dobrym człowiekiem, a nie Synem Bożym. A z drugiej strony; byłoby łatwiej zrozumieć Jezusa, gdyby nie był naprawdę człowiekiem; gdyby Słowo niezupełnie stało się ciałem. Teza o odrzuceniu boskości Jezusa jest odrzuceniem faktu, że jest On Słowem Bożym: Oczywiście to sprzeciwiałoby się przekazowi Ewangelii. A1e odrzucenie Jego człowieczeństwa, odrzucenie faktu, że Słowo stało się ciałem byłoby nie mniejszym błędem. Błędem; który możemy popełnić nieświadomie, z naszej czci dla Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego.
Ewangelie dają nam wiele dowodów pełnego człowieczeństwa Jezusa, jeżeli tylko jesteśmy na nie wyczuleni. Czytamy o Jezusie idącym z Judei do Galilei, odległość około 110 km przez teren górzysty. Zatrzymał się w południe koło miasta Sychor ?zmęczony drogą? (J 4, 6) i spragniony poprosił Samarytankę o wodę. Czy naprawdę wierzymy, że był zmęczony i spragniony? Wiemy, że długa droga wyczerpałaby również i nas i że my na pewno bylibyśmy koło południa zmęczeni i spragnieni. Ale czy przyjmujemy, że Jezus czuł takie samo zmęczenie i ból, jakie my odczuwamy? Czy raczej podświadomie przyjmujemy, że był nadczłowiekiem poruszającym się po ziemi, nie odczuwając skał pod sandałami?
Słowo, które stało się ciałem czuło to samo zmęczenie i głód co my. ?Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu? (Hbr 4, 15). Nasza wiara w Jezusa Chrystusa, Słowo Boże, musi brać pełnię Jego człowieczeństwa pod uwagę. Jeżeli nie rozumiemy, że Słowo stało się ciałem, nie rozumiemy jak Bóg posłał nam swoje Słowo.
Tak samo nasze słuchanie słowa Bożego w Piśmie musi wziąć pod uwagę całe człowieczeństwo tego słowa. Jezus Chrystus jest Słowem Bożym, które stało się człowiekiem. Pismo - to, słowa Boga w słowach ludzi. Jeżeli rozumiemy Pismo tylko jako słowa Boga, a nie słowa Boga wypowiedziane w słowach ludzi, nie będziemy w stanie dobrze słuchać Boga mówiącego do nas poprzez Pismo. Jeśli będziemy rozumieć Pismo jako słowa ludzi, a nie jako słowo Boże, także go nie zrozumiemy.
Jak Bóg przemawia słowami Pisma? Jak słowo Boga przychodzi do nas w Piśmie? Wolimy wierzyć, że jest to raczej słowo zesłane z niebios niż wyrażone przy pomocy strun głosowych. Wolimy rozumieć je jako słowo bezcielesne niż słowo, które stało się ciałem.
Muzułmanie wierzą, że Koran został podyktowany Mahometowi przez anioła Gabriela. Mormonowie wierzą, że ich święte księgi były znalezione, napisane w nieznanym języku na złotych tablicach. Dla chrześcijan słowa Boże nie przychodzą przez aniołów lecz przez ludzi. Nie przychodzą one w tajemniczym języku, lecz w języku ludzi. Słowa Boga były nam dane w bardzo ludzkiej formie, tak jak Słowo Boga dane nam pod postacią człowieka.
Musimy rozumieć w jaki sposób słowo Boga przychodzi do nas, by móc słuchać go właściwie. Musimy zaakceptować całe jego człowieczeństwo, by dosięgnąć jego boskości. Tak jak nasza wiara jest w słowie Boga, które stało się ciałem, tak nasze podejście do Pisma musi być zwróceniem się w kierunku słów Boga, które przyjęły pełną ludzką postać.
SŁOWO W HISTORII
W celu właściwego zrozumienia Biblii musimy zrozumieć jej powstanie. Bóg wybrał, by Jego Słowo stało się ciałem w historii specyficznego narodu, wybór ten dał Jego nowi-nie określoną formę. Będziemy czytać Biblię z tym większym zrozumieniem i słuchać słowa Bożego tym lepiej, im bardziej poznamy jak Pismo zostało ukształtowane i sformułowane poprzez życie narodu wybranego.
Bóg wybrał potomków Abrahama, by byli narzędziem, za pomocą którego wypowiadał się do człowieka i zadecydował, że kiedy czas się wypełni, Jego syn będzie potomkiem Abrahama. Nasze rozumienie Pisma musi więc zacząć się od Abrahama; Słowa Bożego musimy słuchać tak jak duchowych spadkobierców Abrahama.
Jest coś tajemniczego, prawie gorszącego w Bożych wyborach. Tajemnicą jest dlaczego Bóg wybrał właśnie tego człowieka 3800 lat temu, kazał mu opuścić swą ziemię i powołał go, by stał się ojcem narodu wybranego. To właśnie od Abrahama z Ur zaczyna się objawienie Boga w historii ludzkiej. Czemu Bóg dokonał tego a nie innego wyboru? Dlaczego po wiekach ciemności i ciszy Bóg postanowił przemówić właśnie wtedy, a nie kiedy indziej? Nie wiemy. Wiemy tylko, że właśnie w ten sposób Bóg postanowił przemówić do ludzkości. Możemy tylko z szacunkiem odnieść się do Jego wyboru i słuchać, kiedy mówi do nas.
To od podróży Abrahama do Kanaan ok. 1850 r. p.n.e. zaczyna się objawienie. To wtedy kiedy Abram stał się Abrahamem, ojcem wiary, ludzie zaczęli z wiarą polegać na Bogu i zmienili się dzięki niej.
My także, nawet dziś, powinniśmy stać się dziećmi Abrahama, by słuchać Boga z wiarą. Bóg najpierw zaczął mówić do Abrahama. Wiara, w której żyjemy była najpierw wiarą, w której żył w sposób niepełny ale za to spontanicznie Abraham. Abraham słyszał Boga, Boga mówiącego do niego i dzięki temu zmieniło się jego życie.
W późniejszych wiekach potomkowie Abrahama byli klanem niewolników w Egipcie. Byłoby przesadą nazwać ich narodem; byli zjednoczeni tylko najluźniejszymi rasowymi i religijnymi więzami. Zachowali wspomnienia o swoich przodkach Abrahamie, Izaaku i Jakubie, lecz wyznawali tylko fragmentaryczną wiarę w jednego prawdziwego Boga. Około r. 1250 p.n.e. Bóg wybrał Mojżesza, Synajskiego pasterza, który wyrósł w Egipcie i objawił mu się. Słowo Boga przyszło niespodziewanie z płonącego krzewu, wchodząc w życie Mojżesza i znów w ludzką historię. Bóg powierzył Mojżeszowi misję wyzwolenia potomków Abrahama z niewoli w Egipcie.
Początek naszej Biblii tkwi w pracy i nauczaniu Mojżesza. Nasze Pisma mają korzenie w pismach i tradycjach, które zaczęły się krystalizować ok. 3000 lat temu. Nasze Pisma nie spadły z nieba na złotych tablicach; były pracowicie pisane i przepisywane linia po linii, przez okres tysiąca lat. Jak Abraham jest ojcem wiary, tak Mojżesz jest ojcem Biblii.
Mojżesz był więcej niż tylko wielkim przywódcą, prawodawcą lub potężnym cudotwórcą. Był narzędziem zmieniającym potomków Abrahama w naród. Połączył on słabe więzy tradycji i wiary i pod natchnieniem Boga uczynił z nich powszechne wzory życia i działania. Nie tylko wyprowadził potomków Abrahama z Egiptu, lecz przywiódł ich do zawarcia układu z Bogiem, że oni będą ludem Bożym, a Bóg będzie ich Bogiem. Przywiódł ich do powszechnej świadomości i drogi życia.
Nie uchwycimy znaczenia Starego Testamentu jeżeli nie zrozumiemy, że jest to księga, która wyrosła z życia narodu. Jeżeli oddzielimy ją od jej początków, źle ją zrozumiemy i źle zastosujemy do naszego życia. To oznacza, że musimy mieć ogólne pojęcie, co znaczy być narodem - kulturowe doświadczenie, którego większość z nas nie posiada.
W erze, w której policja, szpitale, opieka społeczna i biura zatrudnienia były nieznane, byt ludzki zależał od przynależności do rodu, plemienia, narodu. Naród jednakże posiadał coś więcej niż tylko środki fizycznego przetrwania. Miał również wspólne dziedzictwo tradycji, wspólną całość dzielonych przeżyć. Nasze pozostawanie w klasowej jedności jest tylko bladym odbiciem zbiorowej pamięci o narodzie. Lecz naród, o którym mowa, był narodem wybranym, jego dziedzictwo tradycji koncentrowało się na obecności Boga pomiędzy nimi poprzez wszechmocne czyny, które spełnił dla nich w przeszłości. Każdy z nas sięga pamięcią do dni młodości, podobnie oni jako naród pamiętali poprzednie pokolenia od samych początków.
Poznajemy drugiego człowieka zarówno przez to co mówi, jak przez to, co czyni. Naród wybrany wzrastał w poznawaniu Boga tak przez Jego słowa jak i czyny. Jego objawienie było zawarte tak w tym, co się im wydarzyło jako narodowi, jak i w tym, co On im powiedział. Początkowo Bóg objawił im swą naturę bardziej wydarzeniami niż słowami. Słowa przyszły później.
Duża część Starego Testamentu jest powiązana z historią. Jest to jednak bardzo szczególna historia. Autorzy byli bardziej zainteresowani znaczeniem wypadków niż samymi wydarzeniami. Obydwa wymiary są konieczne, by historia sakralna stała się objawieniem. Jeżeli coś się nie wydarzyło, nie może być mowy o jego znaczeniu. Ale wydarzenie bez znaczenia, nie może służyć objawieniu miłości Boga dla Jego ludzi.
Wyjście Izraelitów z Egiptu było jednym z najbardziej decydujących wydarzeń w historii narodu wybranego. Było to wydarzenie, które czyniło z nich naród, które wyzwalało ich z niewoli, które wprowadzało ich na drogę tworzenia królestwa, które dawało im wzór do naśladowania. Było to wydarzenie, w którym późniejsze pokolenia dostrzegały wielkie znaczenie, i które ma znaczenie nawet dla nas.
Wyjście było historycznym zdarzeniem, czymś co mogłoby być zasadniczo skomentowane w wieczornym dzienniku, gdyby miało miejsce dziś. Ale autorom Starego Testamentu nie wystarczyło tylko skomentować fakt, tak jak zrobiłby to dziś spiker. Opowiedzieli o tym w taki sposób, że zostało wyeksponowane znaczenie, jakie fakt ten miał dla nich. Byli bardziej zainteresowani jego znaczeniem niż szczegółami.
Stary Testament zaczął się jako dziedzictwo narodu wybranego, dziedzictwo przechodzące z ojca na syna. Każde pokolenie opowiadało następnemu pokoleniu jak stali się narodem ?Tylko się strzeż bardzo i pilnuj swej duszy, byś nie zapomniał o tych rzeczach, które widziały twe oczy: by z twego serca nie uszły po wszystkie dni twego życia, ale ucz ich swych synów i wnuków? (Pwt 4, 9). Uczyli o Bogu i o tym, co znaczy być członkiem narodu wybranego przez zapamiętywanie wydarzeń, które znaczyły jego początek. Uczyli o specjalnej trosce Boga o nich, opowiadając o cudownych czynach, jakie Pan Bóg zdziałał przez wzgląd na nich. Przypominanie tych wydarzeń było czymś więcej niż abstrakcyjną lekcją historii, było uczeniem i nauczaniem o Bogu. ?Gdy cię syn zapyta w przyszłości: co oznacza ten zwyczaj? - odpowiesz mu: Jahwe ręką mocną wywiódł nas z Egiptu, z domu niewoli? (Wj 13, 14).
W cywilizacji, gdzie niewielu potrafi czytać lub może pozwolić sobie na posiadanie jakiegokolwiek rękopisu, głoszenie i nauczanie są wzorem ustnego przekazu i zbiorowej pamięci. Kultura starożytna polegała bardziej na słowie mówionym niż pisanym. Mądrość i tradycje były przekazywane z pokolenia na pokolenie raczej ustnie niż za pomocą książek. Gdy pisano księgi, to raczej w celu utrwalenia ustnego przekazu niż zastępowania go.
Samo ?przekazywanie? ustnej tradycji ma wpływ na to, co jest przekazywane. Historie są przekazywane ustalonymi sposobami; poetycka forma wyrazu będzie przyjęta dla łatwiejszego zapamiętywania. Stałe i wielokrotne opowiadanie historii wygładza ją tak, jak wzburzone morze wygładza kamień, dopóki nie stanie się okrągły.
To wpływa na Biblię, którą czytamy dziś. Większą część Biblii jest zapisanym wyrazem ustnej tradycji, zapisaniem nowiny, którą głoszono, uczono i przekazywano z pokolenia na pokolenie słowem mówionym. To ustne przekazywanie miało wpływ na słowa, które czytamy i na formę, w jakiej są prezentowane.
Słowa Boga przyszły do narodu (izraelskiego) wybranego nie tylko przez wydarzenia, które objawiły jego obecność i wspomnienia przechodzące z pokolenia na pokolenie. Słowa Boże były także wypowiadane przez proroków, ludzi, którzy przemawiali w imieniu Boga. Okres proroków trwał od czasów Dawida do czasów po wygnaniu. Złoty wiek proroctwa przyszedł z Izajaszem, Jeremiaszem i Ezechielem od około 950-500 r. p.n.e. Były to lata, kiedy Izrael po raz pierwszy zachwiał się na krawędzi podboju przez obce potęgi, potem uległ inwazji i wygnaniu, wreszcie pozwolono mu wrócić z niewoli. Po ok. 400 r. przed Chrystusem proroctwo zamarło i głód przyszedł do Izraela, ?nie głód chleba ani pragnienie wody, lecz głód słuchania słów Jahwe? (Am 8,11).
Prorocy byli ludźmi, którzy głosili wybranemu narodowi słowo Boże. Mówili mniej o przyszłości niż o teraźniejszości. Przynieśli Boże osądzenie drogi, jaką naród wybrany poszedł. Ich nowina była często ta sama - wezwanie do powrotu do czystości wiary w Boga jedynego - ale każdy prorok kierował tę nowinę w kontekście specyficznej sytuacji historycznej i specyficznych potrzeb.
Dlatego też księgi proroków Starego Testamentu muszą być czytane w oparciu o tło historii St. Testamentu. To, czy naród wybrany był na krawędzi podboju przez obce potęgi, lub czy był on podbity i na wygnaniu, określało konkretne słowo, jakie Bóg kierował do niego przez proroków. Wezwanie proroków przed wygnaniem było często wezwaniem do nawrócenia, ostrzeżeniem, że nieszczęście przyjdzie, jeśli nie powrócą do prawdziwej czci Boga. Było to często wyrażane w sposób bezkompromisowy i nawet przy pomocy ostrych słów. Ale Boże słowo proroków do narodu wybranego podczas wygnania przyjęło inny ton. Było to słowo pocieszenia nadziei i obietnicy wyzwolenia.
Kiedy czytamy prorocze księgi St. Testamentu trzeba pamiętać, że zawierają one prorocze słowa kierowane przede wszystkim do narodu wybranego w czasach tego proroka i konkretnej sytuacji, w jakiej się naród znajdował. Ezechiel nie wygłaszał proroctw dla Amerykanów czy Europejczyków XX w; kierował on słowo Boga do Izraelitów w VI w: przed Chrystusem, w czasach ich wygnania do Babilonu. Ponieważ słowo Boga było prawdziwie wypowiedziane przez Ezechiela, jego proroctwa zawierają Objawienie Boże dla wszystkich czasów. Ale było to objawienie kierowane do ludzi żyjących przeszło 2500 lat temu, słowo Boga ukształtowane przez ich sytuację i potrzeby. My jesteśmy pośrednimi beneficjantami; inspiracja i znaczenie były w pierwszej kolejności związane z ustnym przekazem kierowanym do konkretnych słuchaczy. Mamy przywilej ?podsłuchiwać? tę rozmowę i poprzez to słuchać słowa Bożego kierowanego także do nas.
W Starym Testamencie tak historia jak i proroctwo były widziane jako manifestacja słowa Bożego. Historia była mierzona znaczeniem, objawieniem się Boga ludziom. Proroctwo było zakorzenione w historii, występujące w historycznym kontekście, naświetlające znaczenie tego momentu historii w oczach Boga i wiążące razem przeszłość, teraźniejszość i przyszłość jako plan Boga, Historia była historią narodu; proroctwo było słowami Bo?a kierowanymi do narodu. Lud Boży stanowił kontekst i tło do wypowiadania Słowa Bożego.
SŁOWO STAJE SIĘ SŁOWAMI
Działanie Boga w historii nie może być ograniczone do natchnienia pisarzy w Biblii. Duch Święty prowadził i inspirował nie tylko autorów Biblii, ale także proroków, sędziów, cudotwórców i przywódców Starego Testamentu oraz apostołów, proroków, ewangelistów, nauczycieli i działających cuda w Nowym Testamencie.
W rzeczywistości Pismo często mówi o Duchu Świętym prowadzącym przywódców narodu wybranego i apostołów wczesnego Kościoła (np. Lb 11, 16-25 i Dz 15, 22-29), mówi o Duchu sprawiającym, że prorocy przemawiali (2 Krn 24, 20 i Dz 11, 28) rzadko wspomina, żeby natchnął apostołów do pisania Pisma. To nie oznacza, że Duch Święty nie prowadził autorów Pisma (bo prowadził), ale że ta inspiracja musi być dostrzeżona w kontekście przewodnictwa Ducha nad narodem wybranym i Kościołem. W tym kontekście Bóg dokonał przemiany całokształtu literatury, która wyrażała dziedzictwo tego narodu. Poza tym kontekstem powstawanie Pisma nie może być zrozumiałe.
Nie powinniśmy wyobrażać sobie, że głos Boga przyszedł do autorów Pisma w sposób słyszalny, dając im właściwe słowa, które oni od razu zapisywali. Głos z nieba posłużyłby się lepiej ludzkim uchem niż ludzkim rozumieniem i przyjmowaniem treści. Zamiast tego Duch działał poprzez natchnienie - przez podawanie treści, obdarzanie ludzi mądrością, umożliwiając im zrozumienie ważności Boga wśród Jego ludu, przez zachęcanie ich do pisania.
Kiedy Paweł pisał swoje listy, wiedział, że sam pisze te listy. Prawdopodobnie nie czuł się inaczej w czasie, gdy pisał listy, które później zostały włączone do Nowego Testamentu, niż wtedy gdy pisał listy, które później zaginęły i nie stanowią części Pisma. Paweł niewątpliwie modlił się o przewodnictwo Boże i natchnienie kiedy pisał, ponieważ była to odpowiedź na konkretne problemy ówczesnego Kościoła, a on chciał, żeby ta odpowiedź była prawidłowa. Czasami twierdził, że wyraża tylko własne opinie w listach ?Pozostałym zaś mówię ja, nie Pan?:.. (1 Kor 7, 12), ?Nie mam zaś nakazu Pańskiego co do dziewic, lecz daję radę jako ten., który - wskutek doznanego od Panu miłosierdzia - godzien jest, aby mu wierzono? (1 Kor 7, 25). Paweł zatem, nie próbował pisać Pisma. ale pisać prawdę, głosić Ewangelię, rozwiązywać praktycznie problemy, które powstawały.
Mimo tego, Paweł był natchniony przez Ducha Świętego, tak, żeby to, co pisał mogło być przyjęte przez Kościół jako pisana część ?nowego przymierza?, które Bóg zawierał ze swym ludem: Bóg prowadził go, kiedy pisał-ale prowadził go bez naruszania jego wolności w wyrażaniu myśli. Przewodnictwo Ducha Świętego z pewnością nie tłumiło indywidualnej osobowości Pawła i nie powstrzymywało go nawet od posługiwania się zwrotami, które dziś uważalibyśmy za nieuprzejme (np. Gal 5,12).
Kiedy przejdziemy od ksiąg jednego autora (jak listy Pawła) do ksiąg, które przeszły przez długi proces rozwoju, mając kilku autorów i wydawców (np. Ks. Rodzaju) sprawa, w jaki sposób działało natchnienie Ducha Świętego, staje się jeszcze bardziej skomplikowana. Nam wystarczy wiedzieć, że Duch Święty przewodził rozwojowi każdej księgi, a w rzeczywistości całej Biblii.
Nasze współczesne pojęcie autorstwa kojarzy się z twórcą piszącym książkę. Wiele ksiąg Starego Testamentu nie powstawało w ten prosty sposób. Ich ?autorstwo? obejmowało stulecia i wiązało ze sobą wiele osób na różne sposoby. Osnową księgi była starożytna tradycja wiernie przekazywana z generacji na generację w sposób ustny. Być może trochę odmiennie w różnych rejonach geograficznych były przekazywane relacje dotyczące tego samego wydarzenia. Podczas opowiadania i powtarzania wydarzeń tradycje przyjmowały też inną formę.
W wielu wypadkach każda z tych tradycji została zapisywana. Autor nie traktował swojego zapisu tradycji jako szansy na zdobycie sławy, lecz celem jego było tak wierne przekazanie tradycji, jak to tylko było możliwe. Jego własne poglądy i osobowość w sposób nieunikniony miały pewien wpływ na wybór zachowywanych tradycji i słowa, którymi się posługiwał przy zapisywaniu jej.
Później - może nawet o całe wieki później - ktoś zajął się dziełem ?wydawania? różnych tradycji jako całości. Z szacunku dla materiału, którym się zajmował, redaktor mógł zdecydować, że włączy kilka trochę odmiennych tradycji bez przepisywania ich dla zgodności szczegółów.
W parę lat później drugi, a może trzeci redaktor zabrał się do danej księgi, włączając inne elementy pisanej i ustnej tradycji, doprowadzając księgę do formy, w której poznajemy ją dzisiaj. To ?rozszerzone autorstwo? może zaprzeczać naszemu rozumieniu Biblii jako ?jednej księgi, jednego autora?. Jest to jednak bardzo naturalny proces, kiedy księga przyjmuje realne dziedzictwo narodu i zostaje opowiedziana, zapisana i wydana w kontekście stałej obecności Boga z Jego ludem.
Jeśli będziemy próbować czytać księgi Starego Testamentu tak jak gdyby pochodziły od jednego autora, zagubimy się w niekończących się trudnościach. Jeśli przyporządkujemy autorstwo bezpośrednio samemu Bogu, będziemy musieli pogodzić się z nieścisłościami i zmianami stylu. Jeśli nawet będziemy patrzeć na każdą księgę jak na pochodzącą od jednego autora, powstaną trudne pytania. Ale jeśli spojrzymy na Stary Testament jak na zapisane religijne dziedzictwo narodu, jak na zapisany rezultat stałej obecności Boga, to unikniemy wielu problemów i na wiele pytań będziemy mogli dać odpowiedź.
Tak właśnie zapisy w księdze Wyjścia związane z przejściem przez Morze Czerwone będą różniły się szczegółami, ale będą zgodne co do głównego wydarzenia i jego znaczenia: Bóg działał, aby wyzwolić swój naród wybrany z niewoli egipskiej, przez umożliwienie im przejścia przez morze tak jak przez suchy ląd. Jeden zapis ma wiatr wschodni, wysuszający wody (Wj 14, 21), inna tradycja mówi o wodach rozsuniętych na obie strony (Wj 14, 22). W momencie gdy te dwie tradycje nie są zgodne w szczegółach, zgadzają się w spojrzeniu na ważność wydarzenia. Bóg umożliwił Izraelitom ucieczkę z Egiptu przez morze.
Są dwie pułapki, których musimy unikać: z jednej strony nieprzyjmowanie, że Biblia jest inspirowana przez Ducha Świętego, a z drugiej strony przekonanie, że Biblia spadła z nieba bez udziału ludzkich rąk, albo jedynie dzięki ukrytej pomocy autora. Obydwa niebezpieczeństwa są realne i mogą skutecznie powstrzymać od mówienia do nas słowami Pisma.
Jeśli zignorujemy fakty, że Biblia jest natchnionym przez Boga autorytatywnym słowem do nas, będziemy ją może czytać z czystego zainteresowania, ale nie jako słowo Boże do nas skierowane. Może nawet potraktujemy ją jako starożytny tekst wart przestudiowania, ale nie usłyszymy przez nią Boga i naszego życia ona nie zmieni.
Jeśli nie przyjmiemy, że słowo Boże zostało wyrażone w słowach ludzi, nie będziemy mogli słuchać tego słowa we właściwy sposób. Będziemy czytać Biblię jak gdyby był to nikły głos szepczący monotonnie do naszego ucha tekst od ks. Rodzaju 1, 1 do Apokalipsy 22, 21. My natomiast musimy słyszeć głos Boga brzmiący symfonią ludzkich głosów - głosów, które czasami z sobą debatują, głosów, które czasami posługują się formą poetycką, czasami pieśnią. Zagubić te głosy - to zagubić głos Boga, to zagubić nas samych.
W rozdziale II podany jest przykład czytania czasopisma. Wiemy, że nowela różni się od artykułu i ma inny cel. Wiemy, że wiersz zawiera inny rodzaj prawdy niż przepis kucharski.
Tę samą zdolność rozróżniania musimy przenieść na strony Pisma Świętego. Musimy przyjąć, że jeśli Bóg postanowił przemawiać do ludzi w ich języku (tak jak to uczynił), to mógł wybrać jakikolwiek sposób ludzkiego wyrazu i zapisu, by przekazać swą naukę. On może objawić się tak przez poezję jak i prozę, tak przez fikcję jak i historię. Tak samo jak Jezus nie był w połowie człowiekiem i w połowie Bogiem, tak i Słowa Pisma nie są w połowie ludzkie, a w połowie boskie, ale w pełni ludzkie i w pełni boskie. Są prawdziwie natchnionymi słowami Boga, Jego dla nas objawieniem, są jednak objawieniem dokonanym poprzez inspirowane wysiłki ludzi - ludzi, którzy posługiwali się wieloma różnymi formami literackimi i stylami, by wyrazić słowo Boże.
Biblia nie jest jedną księgą, ale biblioteką ksiąg. Każda księga ma swą własną osobowość i punkt widzenia; różne księgi posiadają różne formy literackie i sposoby wyrażania prawdy. Jeżeli pomylimy jedną formę literacką z inną, pomylimy się co do tego, co Bóg chce nam powiedzieć poprzez tę formę i jak chce to uczynić.
Nie możemy i nie żądamy, aby przypowieści Jezusa odnosiły się do konkretnych wydarzeń historycznych. Niewątpliwie wielu było siewców, tych, którzy wydawali uczty weselne i ludzi, którzy wynajmowali innym swe winnice, w czasach Jezusa. Wątpliwe czy On miał poszczególnych siewców, czy weselne uczty na myśli; opowiadał przypowieści tylko po to, aby przekazać prawdę, której chciał nauczyć. Apostołowie często zapytywali o znaczenie przypowieści; nigdzie nie jest zanotowane, by pytali o imię siewcy, datę uczty weselnej, czy adres winnicy.
W bardzo podobny sposób, niektóre księgi Starego Testamentu zostały napisane dla nauki, którą miały przekazać, bez sztywnego trzymania się danych historycznych czy geograficznych. Księga Estery mówi o Mardocheuszu, który jest przedstawiony jako deportowany z Jerozolimy przez Nabuchodonozora, ale służący jako doradca Aswerusowi, który panował w 100 lat po śmierci Nabuchodonozora. Księga Daniela w równie wolny sposób podchodzi do dat i postaci historycznych, gdy przekazuje swą naukę. Oznacza to, że nie są one przeznaczone do nauki historii, ale do nauczania o Bożej miłości do Jego narodu.
Z drugiej strony, tak jak jest błędem żądać, aby przypowieści zawierały dokładną informację historyczną, tak samo jest błędem traktować prawdziwie historyczne księgi jak gdyby były one przypowieściami. Autorzy historii biblijnej byli tak samo zainteresowani znaczeniem wydarzeń jak i samymi wydarzeniami. Ale jeśli wydarzenia te nie miały miejsca, ich ważność nie mogła być dostrzeżona. Jeśli Bóg nie wyzwolił naprawdę Izraelitów z Egiptu i nie zawarł z nimi przymierza, naród wybrany nie mógł powstać. Jeśli Jezus Chrystus naprawdę by nie żył i nie nauczał, nie umarł na krzyżu i nie zmartwychwstał, jakiekolwiek głoszenie, że jest On Panem i Zbawcą byłoby bezcelowe.
Kiedy niektórzy z nas słyszą po raz pierwszy, że fragmenty Biblii nie koniecznie zostały napisane po to, aby zapisywać fakty historyczne, bardzo szybko zakładamy, że żadna z ksiąg nie jest historycznie wierna. W rzeczywistości jednak archeolodzy, i badacze Pisma stale powiększają ewidencję wierności tych ksiąg Biblii, które zostały napisane dla zachowania faktów historycznych. Jana ?sadzawka z pięcioma sadzawkami? (J 5, 2) została odkryta i odkopana w Jerozolimie. Badania nad starożytnymi prawami Mezopotamii odkryły, że wiele faktów z życia Abrahama opisanych w księdze Rodzaju ma pokrycie w kulturze, w której się wychował. Aby czytać Pismo jako słowo Boże musimy czytać je ze zrozumieniem i umiejętnością rozróżniania. Musimy rozumieć typ literatury, jaki reprezentuje każda księga Biblii oraz intencje autora, kiedy ją pisał. Nie wolno nam ani żądać historycznej dokładności, ani odrzucać Biblii jako bajki religijnej. Musimy nauczyć się czytać początkowe rozdziały księgi Rodzaju inaczej niż czytamy cztery Ewangelie; czytać Jonasza inaczej niż księgi Królewskie; czytać Apokalipsę inaczej niż list do Rzymian.
Czytanie każdej księgi Biblii (i fragmentu każdej księgi) pod kątem rodzaju literackiego jaki ona reprezentuje, pozwala nam naprawdę skupić się na tym, czego księga ta nas naucza. Musimy koncentrować się na tym, co autor chce nam przekazać - co jest nauką natchnioną przez Ducha Świętego i co Pan chce, abyśmy zrozumieli. Tym sposobem będziemy mogli słuchać słowa Bożego skierowanego jasno do nas poprzez słowa i rodzaje literackie Pisma; Jego głosu w chórze innych głosów.
JAK POWSTAWAŁA NASZA BIBLIA?
Jeżeli mielibyśmy widzieć proroctwo Izajasza czytane przez Jezusa w synagodze lub konkretne listy Pawła wysyłane do Koryntian, na pewno zadziwiłyby nas, pomijając fakt, że napisane były całe dużymi literami, ze wszystkimi słowami połączonymi, bez przerw i znaków przestankowych:
Egzemplarze Pisma Świętego były stosunkowo rzadkie w czasach Starego Testamentu a nawet w czasach Jezusa. Niewielu ludzi umiało czytać lub pisać; niewielu posiadało ?książki?. Pisano na skórach zwierzęcych lub na papirusie, mniej drogiej substancji z roślin. Ale nawet pojedynczy arkusz papirusu kosztował być może całodzienny zarobek przeciętnego robotnika. Arkusze papirusu były tak połączone, że tworzyły zwój. Zwój wystarczająco długi, by pomieścić Stary Testament, mógł kosztować tyle ile kilku miesięczne zarobki. Oczywiście przeciętny człowiek nie mógł pozwolić sobie na posiadanie Pisma Świętego tak łatwo jak my dzisiaj. Stąd ważność słuchania Pisma czytanego w synagodze; Stąd we wczesnym Kościele była tradycja czytania Pisma, gdy chrześcijanie gromadzili się, by wielbić i czcić Wieczerzę Pańską.
Dobrze jest uświadomić sobie, że najstarsze części Biblii mają trzy tysiące lat. Nie posiadamy już oryginalnych manuskryptów, które autorzy sporządzali odręcznie lub dyktowali. Najstarsze przetrwałe wydania Nowego Testamentu pochodzą z IV w., pomimo iż wiele starszych manuskryptów poszczególnych ksiąg i fragmentów zostało odnalezionych. Różne rękopisy czasami czyta się trochę inaczej, lub pomijają fragmenty lub inne włączają. Dzieło tworzenia współczesnego tłumaczenia, wobec tego wymaga podjęcia decyzji, za którym tekstem należy iść.
Biblia początkowo istniała pod postacią kolekcji luźnych zwojów. Myślimy o Biblii jako o księdze; w początkowej swej historii jednak, nie była to księga ale zbiór ksiąg. Dopiero stopniowo różne księgi, które tworzą Biblię, zostały zebrane razem i uważane za jedną księgę. A nigdzie w Biblii nie jest powiedziane, które księgi tworzą Biblię. Jest to decyzja na pewno natchniona przez Boga, ale podjęta przez Kościół pod przewodnictwem Ducha Świętego.
W czasach Chrystusa naród żydowski posługiwał się dwoma zestawami ksiąg Starego Testamentu. Żydzi zamieszkujący Palestynę czytali Pismo Święte po hebrajsku, w języku którym mówili od czasów Dawida do czasów wygnania. (W czasach Jezusa mówili po aramejsku, językiem bardzo zbliżonym do hebrajskiego.) Żydzi zamieszkujący inne części świata posługiwali się greckim tłumaczeniem Starego Testamentu, ponieważ greka była zwykłym językiem tam, gdzie mieszkali. Żaden określony zestaw ksiąg nie istniał dla Żydów, aż do czasów po Chrystusie, mimo iż była mowa co do osnowy St. Testamentu. Greckie wydanie Pisma Świętego zawierało jeszcze kilka ksiąg, których nie zawierała hebrajska edycja.
Kiedy Kościół chrześcijański rozpoczął swą działalność, z reguły posługiwał się greckim wydaniem Starego Testamentu; ponieważ szybko stał się powszechnym Kościołem chrześcijańskim, a greka była najpowszechniej używanym językiem. Księgi, które znamy jako Nowy Testament były napisane po grecku (pomimo iż mogło być wcześniejsze wydanie Ewangelii Mateusza po aramejsku). Nawet list Pawła do Rzymian mówiących po łacinie był napisany po grecku! Kiedy autorzy Nowego Testamentu chcieli cytować Stary Testament, cytowali go z greckiego tłumaczenia.
Mimo dysput; Kościół przyjął księgi zawarte w greckim wydaniu Starego Testamentu jako księgi Starego Testamentu aż do czasu protestanckiej reformacji. W tym czasie reformatorzy opatrzyli te księgi, które były w greckim Starym Testamencie, a nie w hebrajskim nazwą ?apokryficzne? - nie uznane jako Słowo Boga, na tej samej zasadzie co przyjęte księgi Starego Testamentu. Sobór Trydencki potwierdził tradycję, że te księgi są natchnionymi częściami Starego Testamentu i są one dziś czytane przez katolików i ortodoksów.
Nowy Testament przeszedł przez podobny okres ewolucji i selekcji. Więcej niż 100 ksiąg i pism ukazywało się we wczesnym Kościele, jako ewangelie, listy czy objawienie pisane przez apostołów i Pawła. Spośród nich zostały wybrane te, które w sposób autentyczny wyrażały wiarę Kościoła i stanowiły przewodnik dla życia chrześcijańskiego. Podczas kiedy istniała zadziwiająca zgoda co do tego, co było natchnione, a co nie, Kościół dalej prowadził dyskusje dotyczące wyboru ksiąg, które czytamy dziś jako Nowy Testament. Więcej o tym procesie będzie powiedziane w rozdziale VII.
Wszyscy mamy mylne pojęcia odnośnie pewnych spraw czasami będąc przekonani, że są to niezbite prawdy. Większość tych mylnych pojęć jest zupełnie nie szkodliwa. Ale mylne pojęcia o Biblii mogą spowodować, że nie usłyszymy słowa Bożego we właściwy sposób.
Spis treści Biblii nie wskazuje kolejności, w jakiej księgi Biblii zostały napisane. Może się tak wydawać, ponieważ księga Rodzaju omawia stworzenie i jest pierwsza, a księga Apokalipsa omawia koniec świata i jest ostatnia. Ale rzeczywista kolejność, w której księgi Biblii zostały napisane, niewiele przypomina kolejność, w której ukazują się one w Biblii.
W szczególności moglibyśmy przyjąć, że w Nowym Testamencie Ewangelie zostały napisane najpierw, później listy, później księga Apokalipsy. W rzeczywistości niektóre z listów Pawła zostały napisane przed ewangeliami, a prawie wszystkie listy zostały napisane przed ewangelią św. Jana. Również listy Pawła nie są podane w kolejności, w której zostały napisane. Są one podane mniej więcej według ich długości, z najdłuższym do Rzymian jako pierwszym.
Nieświadomie przyjmujemy, że Pismo zostało napisane w rozdziałach i wersetach: że Paweł napisał swój list do Rzymian w 16 rozdziałach. Możemy nawet nieświadomie przyjąć, że Jezus mówił wersetami, które ewangeliści po prostu przepisali. Jakkolwiek pomocny może być podział na wersety i rozdziały dla umiejscowienia urywków, nie są one częścią Pisma i nie były częścią Biblii, kiedy była ona pisana. Biblia była po raz pierwszy podzielona na rozdziały w pierwszej połowie XVIII w. przez Stephena Laugton?a; podział na wersety został wprowadzony przez drukarza Roberta Estienne w 1551 r. Jeśli uczynilibyśmy odniesienie do ?J 3,16? dla chrześcijanina z pierwszego wieku lub nawet z XII, otrzymalibyśmy pytające spojrzenie.
Co więcej, podział na rozdziały i wersety niekoniecznie odzwierciedla logiczny podział tekstu Pisma Świętego. Jest wygodnie czytać ?rozdział dziennie?, ale myśl rozwinięta przez Pawła może zaczynać się w połowie jednego rozdziału i kończyć się w połowie następnego. Nasze czytanie powinno być kierowane znaczeniem odnalezionym w Piśmie i naturalnymi jednostkami myślowymi, które tam znajdujemy, a nie przez podziały wprowadzone później. Nie powinniśmy uważać naszego obecnego systemu numeracji wersetów i rozdziałów za ?świętą? część Pisma Świętego.
SŁOWO BOŻE W SŁOWACH LUDZI
Ludzkie początki Biblii mogą być dla nas bardzo trudne do przyjęcia. Możemy być nimi zgorszeni. Możemy też rozumieć ludzki wymiar Pisma Świętego jako wyraz Bożej miłości do nas, jako dowód na to jak dalece Bóg posunął się, wychodząc nam naprzeciw.
Biblia zawiera słowa Boga w słowach ludzi. Nie zawiera bezosobowych słów Boga zapisanych ognistym palcem. Nie jest to nawet zapis słów grzmiących spośród chmur, wiernie zapisanych przez tego czy innego stenografa.
Nieświadomie nie chcemy tego zaakceptować. Jest o wiele łatwiej - i o wiele romantyczniej - wierzyć, że donośny głos dyktował słowa różnym ludziom, którzy po kolei je zapisywali. Trudniej jest przyjąć, że Bóg postanowił objawić się nam dziś poprzez myśli i słowa, które były autentycznymi myślami i słowami istot ludzkich, takich jak my sami.
Możemy być tak zgorszeni człowieczeństwem Bożych słów, jak zgorszeni byli Żydzi człowieczeństwem Jego Słowa: Ale Żydzi szemrali przeciwko Niemu dlatego, iż powiedział: ?Jam jest chleb, który z nieba zstąpił?, i mówili ?Czyż to nie jest syn Józefa, Jezus, którego ojca i matkę my znamy? Jakżesz może on. teraz mówić: ?Z nieba zstąpiłem? (J 6, 41-42).
Łatwo jest przyjąć mannę, która tajemniczo ukazuje się jako ?chleb zesłany z nieba?. Trudniej jest przyjąć stwierdzenie Jezusa, że naprawdę jest chlebem nam posłanym. A nawet to stwierdzenie byłoby łatwiej przyjąć, gdyby Jezus pojawił się tajemniczo pomiędzy nami, dorosły i nieznanego pochodzenia. Ale Jezus pojawił się między nami w sposób całkowicie zdawałoby się zwykły: ?znamy jego ojca i matkę?. Jak może twierdzić, że jest Słowem Bożym?
Zgorszenie, jakie Żydzi odczuwali w człowieczeństwie Jezusa jest jak zgorszenie, które my odczuwamy, czytając Pismo jako Słowo Boże. Jak to słowo może być Słowem Boga zesłanego z nieba? Znamy ludzi, którzy je napisali: Izajasza, Jana; Pawła. Jak słowa tych ludzi mogą być słowem Boga?
Jeśli nie przyjmiemy, że słowa Biblii były w pełni słowami ludzi, nie zrozumiemy ich właściwie jako słowo Boże - dokładnie tak, jak nie zrozumiemy Jezusa jako Chrystusa, jeśli nie przyjmiemy Jego pełnego człowieczeństwa. Jezus nie był trochę człowiekiem, a słowa Biblii nie są trochę słowami ludzkimi. Słowo Boga do nas musi być przyjęte jako w pełni ludzkie, obojętnie czy mówione w sposób niepełny słowami Biblii, czy wypowiedziane w sposób pełny w osobie Jezusa z Nazaretu.
Rozdział 6
BÓG JEST TYM, KTÓRY MÓWI
Wiele razy i wieloma sposobami przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, na końcu zaś tych dni przemówił do nas przez Syna, którego ustanowił dziedzicem wszelkich rzeczy, przez którego też uczynił i wieki. On, który jest odblaskiem chwały i odbiciem istoty Jego, podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi.
(Hbr 1, 1-a)
Począwszy od Abrahama, Bóg objawiał się człowiekowi. Objawienie to przychodziło różnymi i fragmentarycznymi drogami - nie dlatego, że Bóg chciał ukryć się przed człowiekiem, ale dlatego, że człowiek miał wzrastać, doskonalić się w umiejętności rozpoznawania głosu Boga. Zbyt często słowa proroków trafiały do głuchych. Zbyt często Bóg mówił, ale człowiek nie rozumiał; zbyt często Bóg działał, a człowiek nie zauważał.
Stary Testament jest zapisem częściowych i różnorodnych sposobów, jakimi Bóg przemawiał przed czasami Jezusa. Głos Boga przychodzi poprzez głosy ludzkie w Starym Testamencie: Mojżesza, Izajasza, Jeremiasza, autora ksiąg Królewskich, autorów psalmów. Głos Boga musi być słyszany poprzez chór tych głosów, w których każdy przekazuje jakiś aspekt prawdy o Bogu.
Głosy Starego Testamentu czasami dyskutują ze sobą. Prawie cyniczna mądrość księgi Koheleta musi być słyszana równocześnie z często prozaicznymi radami księgi Przysłów. Bądź pilny w swojej pracy, radzi księga Przysłów, a będziesz szczęśliwy. To nie takie proste, odpowiada księga Koheleta, większość ludzkiej działalności jest próżna.
Główną nauką księgi Powtórzonego Prawa jest, że jeśli Izrael będzie wierny przykazaniom Boga, będzie mu się dobrze działo; jeśli przeciwstawi się, nieszczęście spadnie na ten kraj. Księgi Królewskie interpretują historię Izraela od strony takiej zasady: polityczne katastrofy spadły na naród wybrany, ponieważ nie pozostał wierny. Ta sama zasada stosuje się do ludzi: sprawiedliwy będzie obfitował, niesprawiedliwy upadnie. ?Sprawiedliwy zakwitnie jak palma?, głosi księga psalmów 92, 13.
Nie było to jednak zawsze potwierdzone przez doświadczenie. Czasami niesprawiedliwy obfitował kosztem sprawiedliwego. Czasami zło wydawało się zwyciężać. Księga Joba musi być odczytana jako jeszcze jeden głos badający tę tajemnicę. Zaprzeczając prostemu pojęciu, że sprawiedliwy zawsze kwitnie, księga Joba zajmuje się problemem nieusprawiedliwionego cierpienia.
Inne urywki w Starym Testamencie stawiają pytanie: czy zasada Powtórzonego Prawa zawsze okazuje się prawdziwa: czy każda polityczna klęska jest znakiem niewierności? Psalm 44 rozpacza:
Na rzeź nas wydałeś jak owce
I między poganami nas rozproszyłeś.
Zniewaga moja jest zawsze przede mną
i wstyd me oblicze okrywa.
Wszystko to na nas przyszło, choć myśmy Cię nie zapomnieli
i nie złamaliśmy Twego przymierza,
ani serce nasze się nie odwróciło
i kroki nasze nie zboczyły z Twej ścieżki,
kiedy nas starłeś w miejscu utrapienia
i okryłeś nas mrokiem.
Dlaczego Twe oblicze ukrywasz?
Zapominasz o nędzy i ucisku naszym?
(Ps 44, 12; 16; 18-20; 25)
Poprzez wieki Bożego objawienia naród wybrany stopniowo był zdolny wyraźniej słyszeć głos Boga. Nauczono się rozumieć powtórzone obietnice Bożego miłosierdzia, i uświadomiono sobie, że jest On Bogiem miłości i współczucia. Wczesne tradycje przypisywały Bogu klątwę, którą zsyłał na synów za grzechy ich ojców (Wj 34, 7); późniejsze tradycje pouczały, że każdy człowiek zostanie ukarany tylko za swoje własne winy (Pp 7, 9-10; Jer 31, 30; Ez 33, 12-20).
Wcześni potomkowie Abrahama widzieli w Jahwe wojowniczego Boga prowadzącego ich do walki (Ps 110, 6). Widzieli w Bogu odwet skierowany przeciw ich wrogom, którzy sami odczuwali żądzę odwetu tak częstą na Bliskim Wschodzie w owych czasach. Wierzyli, że sam Bóg pragnął śmierci, żon i dzieci wrogów, tak jak w kampanii Saula przeciw Amalekitom (1 Sm 15). Psalm 137 mógł wznosić modły, ?Błogosławiony kto schwyci i rozbije o skałę twoje dzieci?. Dopiero stopniowo zdołali zrozumieć miłosierdzie Boga.
Słowo Boże do narodu wybranego było słowem, które stopniowo przyciągnęło ich do Boga, prowadząc ich ścieżką miłości. Dla nas prawo ?oko za oko, ząb za ząb? jest twardym, prawem odwetu, ale w czasach Starego Testamentu było to prawo ograniczające zemstę do stopnia poniesionej krzywdy. W księdze Rodzaju Lamek przechwalał się ?Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani, i dziecko - jeśli mi zrobi siniec! .leżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt ż siedem kroć?! (Rdz 4, 23-24). Prawo Mojżesza ograniczało zemstę: Ktokolwiek skaleczy bliźniego będzie ukarany w taki sposób, w jaki zawinił. Złamanie za złamanie, oko za oko, ząb za ząb. W jaki sposób okaleczył bliźniego, w taki sposób będzie ukarany (Kpł 24, 19-20).
Jezus przyniósł dopełnienie nauki Starego Testamentu. Nauczał: ?Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb. A Ja powiadam Wam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu jeszcze drugi? (Mt 5, 38-39). Jezus pouczał: ?Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz nienawidził nieprzyjaciela swego. A Ja powiadam wam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych którzy was prześladują. Tak będziecie synami waszego Ojca, który jest w niebie? (Mt 5, 43-45).
Jezus Chrystus przyszedł jako pełnia Bożego objawienia dana człowiekowi. Bóg przemawiał w sposób fragmentaryczny i różnorodny w przeszłości; teraz wypowiedział swe pełne Słowo skierowane do człowieka w Jezusie. Naród wybrany miał tylko rzut oka na Boży plan; w Jezusie Chrystusie Słowo stało się ciałem, tajemnica Bożego planu została objawiona. Paweł pisał, o nauce którą przekazywał jako o ?tajemnicy ukrytej od wieków i pokoleń. Teraz zaś została ona objawiona? (Kol 1, 26). ?Zgodnie z tym podczas czytania możecie zdać sobie sprawę z mego zrozumienia tajemnicy Chrystusa. Nie była ona oznajmiona synom ludzkim w poprzednich pokoleniach, jak teraz została objawiona przez Ducha, świętym Jego apostołom i prorokom? (Ef 3, 4-5).
Przez Boże objawienie, które mamy w Jezusie Chrystusie, możemy teraz czytać Stary Testament z pełniejszym zrozumieniem. Możemy czytać wiele urywków będących zapowiedzią Jezusa, nawet wtedy, gdy te urywki tylko w części naświetlają Boży plan zesłania nam Jego Syna. Pierwsi chrześcijanie czytali i rozumieli Stary Testament w ten sposób i znajdowali w nim ubogacenie swego duchowego życia.
Wiele urywków Starego Testamentu, które zapowiadają nadejście Jezusa, nie było napisanych tylko w tym celu. Psalm 2 był prawdopodobnie skomponowany dla uczczenia koronacji króla Izraela; Psalm 22 mógł być wypowiedziany przez jakiegokolwiek cierpiącego człowieka zwracającego się do Boga o pomoc; Psalm 110 prawdopodobnie odnosił się do króla rządzącego Izraelem w tym. czasie. Ale jeśli przeczytamy te psalmy mając na myśli Jezusa, odnajdziemy w nich błyski tajemnicy Chrystusa. Wszystkie trzy były cytowane przez autorów Nowego Testamentu jako prorocze odniesienie do Jezusa.
Paweł nauczając stosował Psalm 2 do Jezusa: ?Wyrok Pański ogłoszę: Pan rzekł do mnie: Tyś Synem moim, Ja Cię dziś zrodziłem? (Ps 2, 7 i Dz 13, 33). Sam Jezus modlił się słowami psalmu 22 na krzyżu dając temu psalmowi specjalne odniesienie do samego siebie: ?Boże mój; Boże mój, czemuś mnie opuścił?? (Ps 22, 1 i Mt 27, 26). Początkowe słowa Psalmu 110 - Rzekł Bóg do Pana mego: ?Siądź po prawicy mojej, aż wrogów Twoich położę jako podnóżek pod Twoje stopy? (Ps 110, 1b) - są stosowane do Jezusa Chrystusa kilka razy w Nowym Testamencie. Raz w dyskusji Jezusa z faryzeuszami (Mt 22, 44) Piotr cytował je, głosząc Jezusa jako Pana w swym kazaniu po Zesłaniu Ducha Świętego (Dz 2, 34-35), a list do Hebrajczyków posługuje się nimi nauczając, że Jezus jest po prawicy Ojca (Hbr 1,13; 8,1;10,12-13).
Podobnie wiele fragmentów ksiąg proroków może być rozumiane jako odniesienia do Jezusa - zamglona zapowiedź rozjaśniona światłem Jego nadejścia. Jesteśmy w stanie rozumieć słowa proroków pełniej niż pierwsi słuchacze, ponieważ otrzymaliśmy pełne objawienie Boże w Jezusie Chrystusie.
Najlepszym przewodnikiem w stosowaniu fragmentów Starego Testamentu do Jezusa jest Nowy Testament. Powinniśmy zwracać uwagę na sposób, w jaki Nowy Testament posługuje się fragmentami ze Starego Testamentu i odnosić je do Jezusa. Jeśli wydanie Biblii, które czytamy ma odniesienia do takich cytatów, powinniśmy otworzyć Biblię na oryginalnym fragmencie Starego. Testamentu i przeczytać go w pełnym zrozumieniu.
Powinniśmy być ostrożni dając jakiemukolwiek fragmentowi Pisma znaczenie poza tym, które jest sugerowane przez autora. Każda pełniejsza interpretacja powinna zawsze organicznie wyrastać ze znaczenia, które było intencją autora i być zgodną z resztą Bożego objawienia. Ale możemy z korzyścią czytać i rozumieć Stary Testament w świetle Nowego, możemy rozumieć różne i fragmentaryczne sposoby, którymi Bóg objawił się w przeszłości w świetle objawienia uczynionego nam w Jezusie Chrystusie.
Jezus - to nie tylko Ten, który objawił tajemnicę Bożego planu człowiekowi. Uczynił więcej niż dopełnienie objawienia Boga rozpoczęte w Starym Testamencie. Jezus Chrystus nie tylko przyniósł nowinę Boga człowiekowi; On był Bożą nowiną. Nie możemy oddzielić słów, które wypowiedział od tego, kim jest, jeśli mamy słyszeć Jego słowa jako słowa życia.
SŁOWO ŻYCIA
Jezus głosił, że ?ta jest mianowicie wola Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w niego miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym? (J 6, 40). To odważne stwierdzenie spowodowało, że wielu Jego słuchaczy odeszło. Było im łatwiej przyjąć Jezusa jako wielkiego przywódcę niż jako Syna Bożego; było łatwiej przyjąć obietnicę lepszego życia doczesnego niż obietnicę życia wiecznego.
Ale Jezus nie wycofał się ze swojego zdania. Zamiast tego podkreślił że słowa, które wypowiadał były słowami, które dawały życie Ducha tym, którzy ich słuchali: ?Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam, powiedziałem, są duchem i życiem? (J 6, 63). Ci, którzy nie odwrócili się od Jezusa rozpoznawali moc i obietnice Jego słów. Piotr wyznał, ?Słowa życia wiecznego masz? (J 6, 68).
Apostołowie byli powołani po to, aby poznać samego Boga; a nie tylko po to, by słuchać prawd o Bogu z ust Jezusa: Jezus nie tylko żądał zachowania i przekazania prawd; żądał, żeby zostali ?Sługami Słowa?, sługami Jezusa Chrystusa. Ich misją było nie tylko przekazać informację o Bogu, ale uczynić Słowo Boże obecnym między ludźmi. Księga, która powstała jako rezultat ich służby, Nowy Testament, jest mniej zainteresowana nauczaniem faktów o Bogu, lecz pouczaniem jak wejść w związek z Nim.
Możemy dużo o kimś wiedzieć, ale nie znać go, jak gdybyśmy nigdy go nie spotkali. Możemy znać jego wiek, wysokość, wagę, zawód; ale bez względu na to, ile byśmy jeszcze dodali, dalej nie znalibyśmy go, jak gdybyśmy nigdy nie spotkali go twarzą w twarz. Dla Hebrajczyka znać oznaczało doświadczyć; znać kogoś znaczyło być osobiście z nim zjednoczonym. Tak właśnie księga Rodzaju stwierdza, że ?mężczyzna zbliżył się do swej żony Ewy. A ona poczęła i urodziła Kaina?, i rzekła ?Urodziłam mężczyznę z pomocą Jahwe? (Rdz 4, 1). Paweł mówi o Chrystusie jako o tym, ?który nie znał grzechu? (2 Kor 5, 21). Oczywiście Chrystus wiedział, co to jest grzech; Paweł chce powiedzieć, że Chrystus nie był winny (nie uczestniczył w grzechu). Tak gdy Jezus mówi o Synu znającym Ojca i Ojcu znającym Syna (Mt 11, 27) mówi o osobistym związku Ojca i Syna. A kiedy Jezus w swej modlitwie do Ojca mówi: ?to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynie prawdziwego Boga, oraz tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa? (J 17, 3), ma na myśli poznanie Ojca w sensie zjednoczenia z Nim. Życie wieczne przychodzi ze słuchania słowa Bożego i poprzez nie z poznawania Boga: wchodzenie w związek z Nim. Słowa Jezusa są słowami życia, ponieważ umożliwiają nam poznanie Ojca, wejście w związek z Bogiem, dzięki czemu jesteśmy Jego dziećmi.
Podstawowym objawieniem przychodzącym przez Pismo jest objawienie samego Boga. Biblia jest niepodobna do jakiejkolwiek innej księgi, bo przez natchnienie Ducha Świętego (inspirującego jej napisanie i nasze czytanie) możemy słyszeć słowa życia wiecznego, możemy poznać Boga, możemy wejść w związek z Bogiem.
To Bóg mówi do nas poprzez Biblię. Nie tylko mówi nam o sobie, Jego objawienie się nam jest Jego słowem, które stało się ciałem. Jezus nie mieszkał pomiędzy nami tylko żeby dopełnić prawo moralne Starego Testamentu; przyszedł, aby przedstawić nam Ojca, jako naszego Ojca. Duch Święty nie tylko gwarantuje prawdziwość tego. Co mówi Biblia; Duch Święty przychodzi, aby dać nam życie.
Jeśli chodzi o nas, nie możemy podchodzić do Pisma jak do jakiejkolwiek innej księgi. Nie jest to księga o starożytności; nie jest to nawet jedynie księga dokonanego objawienia Bożego. Jest to sposób Bożego objawienia dzisiaj; sposób przekazywania życia dzisiaj. Słowo Boga napisane w Piśmie Świętym nie jest martwym słowem: jest to żywe słowo, słowo, które jest skierowane do nas obecnie, słowo, które przynosi życie dzisiaj.
Boże objawienie, które przychodzi do nas na kartach Pisma 5więtego jest Jego objawieniem. Nasz Ojciec w niebie jest osobą; Jego objawienie jest objawieniem się nam Jego samego. Aby On mógł dać się nam poznać, musiał uczynić więcej niż posłać księgę faktów. Musiał uczynić więcej niż posłać proroków, którzy przemawiali w Jego imieniu. Aby mógł się nam objawić, musiał posłać swego Syna, aby stał się jednym z nas. I musiał posłać swego Ducha, aby żył w nas, aby dał nam życie, którym żył sam Jezus Chrystus - oto podstawa wiary chrześcijańskiej. Bóg przemówił do człowieka i dalej to czyni - to podstawowe przekonanie chrześcijaństwa. Człowiek nie musi szukać Boga, ale Bóg wyszukuje człowieka i objawia się człowiekowi. Ponadto zasadniczym przekonaniem chrześcijaństwa jest to, że Jezus nie był jedynie wielkim prorokiem, wypowiadającym słowa Boga, ale że Jezus z Nazaretu jest Słowem Bożym.
Jezus był jednocześnie zwiastunem i nowiną. Z powodu Jego osoby, my możemy wejść w związek z Bogiem. Jego słowa, jeśli ich słuchamy, przynoszą nam wiedzę o Bogu; Jego słowa wprowadzają nas w związek z Bogiem. Jego słowa są słowami życia; natchnienie Ducha w nas jest samym życiem.
Nasze czytanie Pisma Świętego musi być czytaniem, w którym spotykamy Boga, objawiającego się poprzez słowa Pisma. Nasze oczy muszą być spragnione widoku Ojca, Syna i Ducha Świętego, kiedy czytamy strony Pisma Świętego. Musimy uważać na to, co Jezus objawia o sobie, co powiedział nam o swoim Ojcu, i co obiecał nam dać przez Ducha Świętego. Aby czytać Pismo jako słowo Boże, powinniśmy być przepełnieni pragnieniem wzrastania w jedności z Bogiem Ojcem, Synem i Duchem Świętym.
ABBA - OJCZE
Psalm 103 głosi: ?jak się lituje ojciec nad synami, tak Pan się lituje nad bogobojnymi? (w. 13). Bóg przemawiał do narodu wybranego poprzez Jeremiasza proroka, mówiąc: ?I myślałem, że nazywać mię będziesz: Mój Ojcze! i nie odwrócisz się więcej ode mnie? (Jr 3, 19). Jednakże urywków w Starym Testamencie, które nazywają Boga ?Ojcem? jest niewiele - tylko około 15.
Przeciwnie Jezus w Ewangeliach ciągle posługuje się określeniem ?Ojciec? w stosunku do Boga. Szczególnie v swych modlitwach. Jezus nazywa Boga ?Ojcem? około 170 razy w ewangeliach, najczęściej w Ewangelii Jana. I podczas gdy Stary Testament używał tego słowa prawie wyłącznie dla Boga jako Ojca całego narodu wybranego, Jezus mówił o Bogu jako o ?Moim Ojcu?. Jest nawet bardziej znaczące, aramejskie słowo którego używał Jezus odnosząc się do swego Ojca: Abba - co może być literalnie tłumaczone jako ?tato? lub ?tatko?. Abba! (Ojcze) powiedział ?dla Ciebie wszystko jest możliwe? (Mk 14, 36).
Zwracanie się do Boga jako do Ojca byłoby nie do pomyślenia dla gorliwych Żydów w czasach Chrystusa. Nawet zwracanie się do Boga jako ?Mój Ojcze? byłoby uważane za aroganckie, ale kierować do Boga poufałe ?abba? czy ?tato? byłoby uznane za arogancję graniczącą z bluźnierstwem. Jednakże Jezus to robił, głosząc taki bliski związek z Bogiem że nieformalne i osobiste ?abba mogło być użyte. Jezus twierdził, że Bóg jest Jego Ojcem, i że związek pomiędzy nimi jest tak bliski i pełen miłości, iż On mógł wołać do Boga jak dziecko wołałoby do swojego ojca.
Ten szczególny związek z Bogiem znajdował się w centrum życia i działalności Jezusa. On był Synem Bożym. Wszystko co robił, czego nauczał, czego dokonał miało ważność tylko dlatego, że był Synem Bożym.
?Ja jestem Droga i Prawda i Życie. Nikt nie może przyjść do Ojca, jak tylko przeze mnie. Gdybyście mnie poznali, znalibyście i Ojca mego. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście. Kto mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: ?Pokaż nam Ojca?? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie?. (J 14, 6-7; 9b-11a).
Jezus żył pośród nas jako objawienie Ojca. Ponieważ naprawdę był Synem Bożym - zdolnym zwracać się do Boga jako Abba, Ojcze - ci, którzy widzieli Jezusa. widzieli Ojca. Jezus nie był tylko zwiastunem Boga, Słowem wypowiedzianym przez Boga do człowieka, jako to, które wypowiadali prorocy Starego Testamentu. Jezus pozostawał v takim związku z Ojcem, że On sam był nowiną Boga, Słowem Bożym dla nas. Objawienie uczynione w Jezusie nie było objawieniem o Bogu, ale objawieniem samego Boga.
Bóg objawił się przez Jezusa jako nasz Ojciec. Przypowieść o Synu marnotrawnym (Łk 15, 11-32) jest także przypowieścią o kochającym ojcu, szukającym na widnokręgu swego powracającego syna, przebaczającym mu bez zastrzeżeń i pytań, urządzającym ucztę na jego powitanie. Nasz Ojciec w niebie jest Ojcem, którego miłość sięga daleko poza miłość ludzkich ojców: ?Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dobre dary dawać swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da dobre rzeczy tym, którzy Go proszą?. On jest Ojcem, który zna każdą naszą potrzebę (Mt 6, 32), i który przygotował dla nas wieczny dar: ?Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się waszemu Ojcu dać wam królestwo? (Łk 12, 32).
Jezus spędził wiele czasu na modlitwie, rozmawiając ze swym Ojcem. Czasami spędzał noc na modlitwie (Łk 6, 12); czasami otwarcie przyznawał się do swojego bliskiego związku z Ojcem poprzez modlitwę (J 11, 41). Pozostawanie z Ojcem w modlitwie było wyrazem Jego synostwa. ?Gdy Jezus przebywał w pewnej miejscowości na modlitwie i skończył ją, któryś z uczniów rzekł do Niego: Panie naucz nas modlić się jak i Jan nauczył swoich uczniów. Na to rzekł do nich: Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo? (Łk 11, 1-2).
Jezus upoważnił swych naśladowców, by zwracali się do Jego Ojca, tak jak On to czynił. Pozwala nam być tak odważnymi, by mówić do Boga, ?Ojcze nasz...?. Przez Jezusa Chrystusa możemy wejść w związek z Bogiem, możemy stać się synami i córkami ojca Jezusa ?Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego? (J 20, 17). Przez Syna Bożego możemy stać się synami Bożymi, dziećmi Bożymi.
W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: ?Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom: Tak, Ojcze, gdyż takie było upodobanie Twoje. Wszystko przekazał mi Ojciec mój. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten komu Syn zechce objawić? (Łk 10, 21-22).
Królestwo niebieskie jest obiecane tym, którzy wzywają Boga, ?Abba, Ojcze? - tym, którzy stają się niczym małe dzieci, wchodzące w osobisty i pełen miłości związek z Bogiem. ?Zaprawdę powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego? (Mk 10. 15). Obietnica nieba jest oparta na naszym wejściu w związek: staniu się dziećmi Bożymi, zaadoptowaniu przez Ojca poprzez osobę Jezusa Chrystusa.
Jezus przyniósł nam pełne objawienie tego, kim jest Bóg: przyniósł nam objawienie tego, że Bóg jest naszym Ojcem. Mógł nam przynieść to objawienie właśnie dlatego; że Bóg jest Jego Ojcem. To co nam przyniósł było mniej faktem a bardziej okazją; nie tak był zainteresowany - nauczaniem nas o naturze Ojca-Boga, jak umożliwieniem nam wejścia w związek z Bogiem, taki związek, żebyśmy mogli nazywać Go ?Abba? Ojcze. Przez Jezusa jednocześnie widzimy Ojca i mamy do Niego dostęp.
Droga, Prawda i Życie
Twierdzenie Jezusa było bardzo odważne: ?Ja jestem Droga i Prawda i Życie. Nikt nie może przyjść do Ojca jak tylko przeze mnie. Gdybyście mnie poznali, znalibyście i Ojca mego? (J 14, 6-9). Jaka jest Droga Jezusa? Jaka jest Prawda w twierdzeniu, że widzieć Jego to widzieć Ojca? Jakie jest Życie, które nam obiecuje? Jeśli nasze czytanie Pisma sięga poza powierzchnię słów, to są pytania. nad którymi musimy się zastanowić.
Droga: ?Pójdź ze mną?
Zaproszenie Jezusa skierowane do Jego uczniów było całkiem proste: ?Pójdź za Mną?. Żeby ludzie mogli poznać Ojca i stać się Jego synami, musieli przyjąć Jezusa. Droga do Ojca jest drogą do Jezusa. Wołanie, które Jezus kieruje do nas dzisiaj jest tym samym wezwaniem: ?Pójdź za :Mną?.
Pójście za Jezusem wymaga więcej niż nazwania się chrześcijaninem, czy pozostawania biernym członkiem Kościoła, lub nauczenia się wiele o chrześcijaństwie, czy też podporządkowania się zasadom moralnym. Pójście za Jezusem wymaga wejścia w osobisty z Nim związek, przyjęcia Go jako naszego Pana i Zbawiciela. Nie jesteśmy zapraszani, by być pełnymi szacunku obserwatorami życia Jezusa na odległość. Jezus zaprasza nas, byśmy szli za Nim i Jego słuchali.
Pójście za Jezusem oznacza więcej niż uczynienie jednego kroku w kierunku ścieżki, którą On wyznaczył. To oznacza. podążanie za Nim każdego dnia. Oznacza ciągłe odnawianie naszej więzi z Nim i oznacza kształtowanie naszego życia na Jego wzór. Jezus zaprasza nas do naśladowania Go i wzrastania na Jego podobieństwo, a nie do wleczenia się za Nim. Przyjąć to wezwanie pójścia za .Jezusem oznacza uczynić z Niego centrum naszego życia i mieć Go ciągle przed oczami. On musi stać się drogą naszego życia.
Droga do Ojca jest drogą Jezusa Chrystusa z Nazaretu. ?I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni? (Dz 4, 12). Stąd musimy zwrócić się do Jezusa Chrystusa i przyjąć Go jako Pana, aby otrzymać przebaczenie naszych grzechów i życie. Stąd Jego wezwanie ?Pójdź za Mną? ma taką. wagę, gdy je słyszymy. Jezus Chrystus był nie tylko wielkim prorokiem żyjącym pomiędzy nami; On jest Słowem Bożym dla nas, dojściem, jakie Ojciec dał człowiekowi. On jest Drogą.
Prawda: ?Widzieć mnie to widzieć Ojca?
Co widzieli ludzie, kiedy zobaczyli Jezusa? Wygląd Jezusa na pewno nie był nieziemski. Chociaż ukazał się Piotrowi, Jakubowi i Janowi podczas swego przemienienia na górze, normalnie musiał wyglądać jak zwykła istota ludzka. Jego sąsiedzi w Nazarecie nie widzieli w Nim nic nadzwyczajnego. Uważając Go tylko za syna cieśli, późniejszego kaznodzieję, nie pokładali w Nim wiary. Nawet Jego krewni byli zakłopotani tym, że ludzie zbierali się tłumnie by Go słuchać: ?Przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać, bo mówiono: ?Odszedł od zmysłów? (Mk 3, 20-21). Jeśli by Jego wygląd był w jakimś stopniu nadzwyczajny, niewątpliwie okazywano by Mu większy szacunek.
Nawet po Jego zmartwychwstaniu Jezus nie ukazywał się ludziom w oślepiającym świetle. Maria Magdalena wzięła zmartwychwstałego Jezusa za ogrodnika (J 20,15) - coś co byłoby nie do pomyślenia, gdyby wygląd Jezusa był w jakimś stopniu nadzwyczajny. Jeśli widzieć Jezusa oznacza widzieć Ojca, będziemy musieli wyjść poza wygląd zewnętrzny. Chrystus wyglądał jak zwykła istota ludzka.
Wskazówka do dostrzegania Ojca w Jezusie była dana przez samego Jezusa: ?Wierzcie mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła? (J 14, 11). Dzieła, które Jezus uczynił są wskazówką do dostrzegania Ojca. Kiedy Jan Chrzciciel posłał kilku swych uczniów do Jezusa, z zapytaniem czy jest Mesjaszem obiecanym, Jezus dał odpowiedź: ?Idźcie i donieście Janowi co słyszycie i na co patrzycie: ślepi widzą, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we mnie nie zwątpi?. (Mt 11, 4-6).
Dzieła, które Jezus czynił, nie były tylko cudami i znakami - magicznym pokazem demonstrującym Jego nadludzką moc. Miały głębsze znaczenie: były uderzeniem w królestwo ciemności, by zrekompensować chorobę i śmierć, które dotknęły człowieka z powodu jego grzechu. Były dziełami miłości, dziełami objawienia miłości Bożej dla ludzkości. Tak jak my troszczymy się, gdy nasze dzieci są chore lub głodne, tak samo nasz Ojciec niebieski troszczy się o nas. Ta troska została wyrażona w Jezusie Chrystusie przez Jego dzieła, dzieła, które wyrażały miłość Ojca do człowieka.
Życie: ?Miłujcie jak Ja was umiłowałem?
Dzieła Jezusa miały specjalne znaczenie dla Jego uczniów. Nie były tylko znakami Bożej miłości, które miały być podziwiane. Były dziełami, które miały być dokonywane przez naśladowców Jezusa jako powtórzenie tego co On czynił: ?Wierzcie mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła. Zaprawdę mówię wam: Kto we mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dziel, które ja czynię, owszem i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca? (J 14, 11-12).
Dzieła, których mamy dokonać naśladując Jezusa, nie są nadzwyczajnymi cudami, ale dziełami miłości: ?Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali; abyście tak jak Ja was umiłowałem, i wy wzajemne się miłowali? (J 13, 34-35). To ?nowe przykazanie? może się nie wydawać rewolucyjne, ale kiedy Jezus wygłosił je po raz pierwszy, naprawdę musiało uderzyć jego uczniów jako coś nowego.
Prawo Starego Testamentu mówiło: ?Nie będziesz mściwy, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz kochał bliźniego jak siebie samego? (Kpł 19, 18). A kiedy była mowa o prawie miłości podczas działalności Chrystusa. On tylko potwierdzał to prawo Starego Testamentu (Mt 18, l6n 23-34n; Łk 10, 25n). Ale w atmosferze Ostatniej Wieczerzy, Jezus objawił swym uczniom nowe prawo do zachowania: nie tylko miłość innych zgodnie z miarą, jaką kochamy samych siebie, ale miłość dla innych według wzoru ustanowionego przez Jezusa.
Jezus również ukazał znaczenie tego nowego przykazania przez umycie stóp uczniów podczas Ostatniej Wieczerzy. Była to pokorna posługa, jakiej dokonywał zwykle domowy niewolnik i Piotr oburzył się przeciwko temu, żeby jego Pan mógł to uczynić. Ale Jezus celowo umył ich stopy, a później powiedział uczniom: ?Dałem wam bowiem przykład, abyście jak Ja wam uczyniłem, tak ż wy czynili? (J 13, 15). Jego miłość była miłością pokornej służby - miłością, która wychodziła poza rozciąganie własnej miłości na innych. Było to skrajne samopoświęcenie się w miłości.
Miłość Jezusa do Jego apostołów była miłością aż do śmierci. Świadomość tego musiała dojść do Apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy, bo wiedzieli, że ona była dosłownie ostatnią z Nim wieczerzą przed Jego śmiercią. Jezus powiedział im, że Jego godzina nadeszła, że ma wrócić do Ojca i chwały, ale wrócić drogą Kalwarii przez wzgląd na nich. To także było częścią nowego przykazania: ?To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, że ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich?. Jezus nie mógł wyrazić jaśniej znaczenia swego nowego przykazania niż przekazując je apostołom w wigilię swojej śmierci: ?Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali: abyście tak jak Ja was umiłowałem i wy wzajemnie się miłowali? (J 13, 34).
W Jezusie widzimy Ojca: w miłości, którą Jezus ma do nas, widzimy miłość, jaką Jego Ojciec ma do nas. W podążaniu za Jezusem jest nasza droga do Ojca. W słuchaniu słów Jezusa i podporządkowaniu się im, wchodzimy w związek z Ojcem: ?Jeśli mnie kto miłuje, będzie zachowywał słowo moje, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego i mieszkanie u niego uczynimy? (J 14, 23). W Jezusie mamy życie.
Mimo iż Jezus w sposób fizyczny nie chodzi dziś pomiędzy nami, jest dalej z nami, dalej jest naszym_ życiem. Przez Niego możemy być w jedności z Bogiem: ?Jeszcze tylko krótko, a świat mnie nie zobaczy. Ale wy mnie widzicie. ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. Owego dnia wy poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we mnie i Ja w was? (J 14, 19-20):
Jako Droga, Prawda, Życie, Jeżus jest objawieniem Bożym.. które przyszło do człowieka. Daje nam nie tylko wiedzę o Bogu, ale poznanie Boga; nie tylko nowinę od dalekiego Boga, ale ścieżkę do naszego Ojca; nie tylko opis dobrego życia, ale samo życie. A daje nam to wszystko przez swego Ducha Świętego.
DUCH BOGA
We wszystkich czterech Ewangeliach, Jan Chrzciciel przedstawiał nam Jezusa zapowiadając, że przez Niego zbawienie przyjdzie na świat. We wszystkich czterech Ewangeliach, Jan ogłasza Jezusa jako tego, który umożliwi ludziom życie w Duchu Świętym: ?Ja chrzczę was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym? (Mk 1, 8). Sam Jezus obiecał, że ześle Ducha - jako wodę żywą dla pragnących (J 7, 37-38); jako tego, który doprowadza nas do prawdy (J 14; 26; 16, 1?3), jako moc Boga obecnego w naszym życiu (Łk 24, 49; Dz 1, 5. 8). Życie, które przynosi Jezus jest życiem Ducha.
Duch Święty został zesłany w dzień Zielonych Świąt, a Kościół powstał do życia. Podczas gdy przedtem apostołowie bali się i by1i niepewni, mocą Ducha Św. stawali się odważni w głoszeniu Jezusa Chrystusa jako Zbawcy świata.
Ale obecność Ducha Świętego w naszym życiu to więcej niż tylko sprawa mocy i odwagi. Duch jest przede wszystkim Duchem synostwa: ?Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są Synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: Abba, Ojcze! Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy Dziećmi Bożymi? (Rz 8, 14-16). Jezus nauczał nas o naszym niebieskim Ojcu; Duch Święty żyjący w nas pozwala nam zwracać się do Boga ?Abba, Ojcze? tak jak czynił to Jezus. ?A na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! I stąd to nie jesteś już niewolnikiem, ale synem? (Ga 4, 6-7). Poprzez Ducha Świętego żyjącego w nas jesteśmy upoważnieni do wzywania Boga jako naszego Ojca.
Duch Święty jest Duchem Chrystusa. Duchem, który prowadził Go poprzez życie i działalność. Ten sam Duch Święty żyje w nas, by tworzyć nas na podobieństwo Chrystusa, prowadzić nas śladami Chrystusa.
Znaki rozpoznawcze obecności Ducha Świętego w naszym życiu - miłość, radość, pokój, cierpliwość, dobroć, ufność, opanowanie, delikatność (Ga 5, 22) - były cechami charakterystycznymi życia Jezusa. Mamy moc poświęcania samych siebie w miłości, tak jak Chrystus poświęcił się w miłości przez Ducha Świętego. Otrzymujemy prawdziwą radość od Ducha Świętego, tak jak Jezus: ?W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł...? (Łk 10, 21). Pokój Jezusa; który On obiecał nam jest pokojem wynikającym z Ducha panującego w naszym życiu: ?Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak świat daje, Ja wam daję? (J 14, 29).
Paweł napisał, że największym darem Ducha Świętego jest dar miłości (1 Kor 13, 13). Musimy rozumieć ten dar w pojęciu nowego przykazania Chrystusa: kochać tak jak On kochał. Miłość taka do granic poświęcenia własnego życia leży poza naszymi możliwościami. Potrzebujemy pomocy Ducha, aby kochać tak jak Jezus. I rzeczywiście, moc Ducha Świętego jest mocą kochania taką samą miłością jaką kochał Jezus: miłością Ojca do nas. Bóg tak umiłował świat, że posłał do nas swojego Syna. Tak Bóg miłuje świat teraz, że daje nam moc kochania swoją miłością. miłością Chrystusową, przez Ducha Chrystusa żyjącego w nas.
Różne są sposoby wyrażania podstawowej prawdy chrześcijaństwa. Możemy powiedzieć, że być chrześcijaninem to być przyjętym jako synowie Boży. Możemy powiedzieć, że być chrześcijaninem znaczy być napełnionym Duchem Świętym. Możemy powiedzieć, że być chrześcijaninem to być w Chrystusie, ufać Chrystusowi. Możemy powiedzieć, że być chrześcijaninem to być członkiem Ciała Chrystusa. Możemy wreszcie powiedzieć, że oznacza to przyjęcie Chrystusa jako naszego Zbawcy i pojednanie z Bogiem przez Jego śmierć i zmartwychwstanie.
Wszystkie te stwierdzenia mówią o tej samej tajemnicy i wskazują jej aspekty. Możemy próbować wyrazić co to znaczy być chrześcijaninem w sensie naszego stosunku do Ojca, lub do Jezusa Chrystusa, lub do Ducha Świętego. Ale pomimo iż są trzy Osoby w Bogu, jest jeden Bóg i jedna Jego tajemnica przyciągająca nas do Niego. Paweł wyraził tę tajemnicę tymi słowami: ?Duch Boży w was mieszka. Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. Jeżeli natomiast Chrystus w was mieszka ciało wprawdzie podlega śmierci ze względu na skutki grzechu, duch jednak posiada życie na skutek usprawiedliwienia. A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa (Jezusa) z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was Ducha? (Rz 8, 9-11).
Nasze czytanie Pisma ma miejsce w kontekście tego Bożego zadania dawania nam życia i przyciągania nas do samego siebie. Co ostatecznie czyni słowa Pisma niepodobnymi do jakichkolwiek innych słów, to rzeczywistość poza nimi: plan Ojca, by przyjąć nas jako Jego dzieci przez Jezusa Chrystusa, dając nam życie Ducha Świętego. Czytanie Pisma jako słowa Bożego nie może być oddzielone od uczestnictwa w tym planie zbawienia.
Stąd rola Ducha Świętego w naszym czytaniu jest większa niż sprawa rozumienia naszym umysłem i poruszania naszych serc. Duch Święty jest czymś więcej niż przewodnikiem czytania, a Jego rola polega nie tylko na dawaniu nam zadowolenia gdy czytamy Biblię. Jego najważniejsza rola to dać nam życie - Boże życie. Nasze czytanie Pisma jest okazją dla naszego wzrostu w tym życiu.
Duch Święty inspiruje nasze czytanie po to. aby mógł dosłownie tchnąć życie w nas, żeby mógł stać się Bożym tchnieniem w nas aby dać nam życie. .,Inspirować? oznacza dokładnie ?tchnąć?. Jeden z autorów księgi Rodzaju przedstawiał sobie pierwsze stworzenie człowieka w ten sposób: Wtedy to Jahwe Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą? (Rdz 2, 7).
Ewangelia Jana mówi nam, że po zmartwychwstaniu, Jezus rozesłał swych apostołów, by wypełniali Jego posłannictwo, i ?po tych słowach tchnął na nich i rzecze do nich: Weźmijcie Ducha Świętego? (J 20, 22); natchnienie Ducha Świętego w nas jest czymś więcej niż dawaniem treści naszemu zrozumieniu; Jego inspiracja jest tchnieniem życia. Słowo Boże skierowane do nas jest słowem życia.
To sam Bóg, przemawia do nas poprzez strony Pisma, objawiając się nam. Otrzymujemy Ducha Świętego nie tylko po to, żebyśmy zrozumieli Boże objawienie, ale żebyśmy mogli żyć boskim życiem. Jezus nie przyszedł, żeby tylko uczyć nas o Bogu, ale żeby wskazać nam drogę do Ojca.
Plan Jezusa obejmował o wiele więcej niż pozostawienie księgi: Jezus, przyszedł, żebyśmy mogli otrzymać Ducha Świętego i być natchnionym narodem, narodem napełnionym Duchem. Planem Jezusa było stworzenie Kościoła, w którym żyłby Duch i poprzez którego ludzie poznaliby miłość Boga do nich. To Bóg jest tym, który przemawia do nas słowami Pisma; przede wszystkim Kościół jest tym, który słyszy to słowo życia.
Rozdział 7
KOŚCIÓŁ JEST TYM, KTÓRY SŁUCHA
Przyłączyło się owego dnia około trzy tysiące dusz. Trwali oni w nauce apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie. Lęk ogarniał każdego, gdyż apostołowie czynili wiele znaków i cudów. Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. Wielbili Boga i byli życzliwi wszystkim ludziom. A Pan pomnażał codziennie tych, którzy mieli być zbawieni.
(Dz 2, 41-47)
Zesłanie Ducha Świętego było punktem zwrotnym dla chrześcijaństwa. Kiedy Jezus wstąpił do nieba, Jego uczniowie zebrali się w górnej sali, niepewni co robić, czekając na przyjście obiecanego Ducha Świętego. Było ich niewielu: około 120 oraz Jedenastu, których Jezus powołał na apostołów.
Jeśli ich poprzednie postępowanie miało coś oznaczać, niewiele można było oczekiwać od uczniów, których Jezus pozostawił. Z małymi wyjątkami, wszyscy opuścili Jezusa w godzinie potrzeby, podczas procesu i śmierci. Nawet po Jego zmartwychwstaniu byli przestraszeni i słabi w wierze. Aż do samego momentu Jego wniebowstąpienia oczekiwali od Jezusa założenia ziemskiego imperium i odnowienia Izraelowi królestwa Dawida.
Zesłanie Ducha Świętego przekształciło tę mało obiecującą grupę ludzi w trzon Kościoła. Przyjście Ducha Świętego dało im moc odważnego głoszenia tego, co wiedzieli o Jezusie Chrystusie tego, co widzieli i słyszeli. Natchnienie Ducha Świętego dało im umiejętność ostatecznego zrozumienia wypełnienia się proroctw Starego Testamentu w Jezusie Chrystusie.
W sposobie, w jaki Łukasz przedstawia wydarzenia w Dziejach Apostolskich, pierwotny Kościół wydaje się rozkwitać jako w pełni dojrzały w Dzień Zesłania Ducha Świętego. W następstwie przyjścia Ducha Świętego uczniowie Chrystusa zbierali się razem na modlitwach według przykładu Jezusa. Ludzie, którzy byli sobie obcy przed tym, nawet ludzie różnych języków, zaczynają razem żyć, dzieląc się swą własnością, skupiając życie na tym, co łączy ich w Jezusie Chrystusie.
Po Zesłaniu Ducha, pierwotny Kościół jest kontekstem Nowego Testamentu. Są wielkie osobowości, które przyciągają naszą uwagę, szczególnie Paweł i Jego misje. Paweł pracował nad stworzeniem podbudowy Kościoła. Łukasz wysunął Pawła na pierwszy plan w drugiej połowie księgi Dziejów Apostolskich, by zademonstrować rozprzestrzenianie się Ewangelii i Kościoła ?nawet po krańce ziemi?. Nie jest przypadkiem, że Paweł nie zgłosił się na ochotnika na pierwszą podróż misyjną: Kościół w Antiochii działając pod natchnieniem Ducha Świętego, wybrał go i wysłał dalej.
Dziś istnienie Kościoła uważamy za coś tak oczywistego, że nie uświadamiamy sobie jego istotnej ważności. Możemy sądzić, że uczestnictwo w Kościele jest czymś odrębnym od wiary w Jezusa Chrystusa - uboczną korzyścią. Możemy sobie też wyobrażać uczestnictwo w Kościele jako troskę półetatową, która nie stanowi centrum naszego życia. Żadna z tych podstaw byłaby nie do pomyślenia w pierwotnym Kościele.
Kazanie Piotra w dniu Zesłania Ducha było głoszeniem, że Jezus Chrystus jest Panem: ?Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca: Cóż mamy czynić bracia? - zapytali Piotra i pozostałych apostołów. Nawróćcie się - powiedział do nich Piotr - i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego? (Dz 2, 37 - 38). Piotr nie powiedział ?musicie włączyć się do Kościoła?. Piotr po prostu powiedział, ?nawróćcie się, ochrzcijcie się w Chrystusie, przyjmijcie Ducha Świętego?. Rezultatem ich nawrócenia, chrztu i przyjęcia Ducha Świętego, było utworzenie Kościoła: ?tego właśnie dnia około trzech tysięcy dołączyło się do nich...? Rezultatem Piotrowej proklamacji było stworzenie wspólnoty, skupionej na modlitwie, pożywiającej się nauką apostołów. Z pewnością nie ma podstaw w Dziejach Apostolskich do rozdziału pomiędzy wiarą w Jezusa Chrystusa a przynależnością do Jego Kościoła.
Przynależność do pierwotnego Kościoła była też określona zobowiązaniem, spełnianym przez wspólne nabożeństwo raz na tydzień. Przynależność do pierwotnego Kościoła była sprawą łączności z innymi chrześcijanami. Wszystko co ludzie mają najdroższego - własność i czas - były wspólne. Nie każda wspólnota pierwotnego Kościoła szła za tym samym wzorem wspólnej własności jak wspólnota w Jerozolimie, jasne jest, że włączanie się do pierwotnego Kościoła oznaczało zupełną zmianę czyjegoś życia. Uczestnictwo w Kościele nie mogło być oparte na zasadzie pół etatu.
Kiedy porównamy stan rzeczy przed i po Dniu Zesłania Ducha, jasne jest, że Duch Święty odegrał niewypowiedzianą rolę. Bez pomocy i przewodnictwa Ducha Świętego apostołowie byliby umarli ze starości w górnej sali. Na skutek działania Ducha Świętego tysiące zostały przyciągnięte do wiary w Jezusa Chrystusa i pociągnięte do takiej zmiany życia, że Chrystus znalazł się na pierwszym miejscu.
Aby zrozumieć to pełniej, trzeba się zastanowić jak Chrystus wypełnił swe posłannictwo, a to z kolei da nam klucz do zrozumienia miejsca Pisma Świętego w Kościele.
PLAN JEZUSA
Czytając Ewangelie pierwszy raz, bez żadnych z góry przyjętych pojęć, będziemy zaskoczeni w jaki sposób Jezus podszedł do zbawienia świata. Jezus nie uczynił nic, czego moglibyśmy się po Nim spodziewać, nie uczynił niczego, co uczyniłby człowiek, który miałby zmieniać bieg historii.
Rzym był politycznym centrum zachodniego świata w czasach Jezusa; my chcąc wywrzeć wpływ na świat, przyjęlibyśmy Rzym za punkt wyjścia. Bóg tak nie uczynił. Zamiast tego posłał swego Syna jako Hebrajczyka, członka nie konsekwentnego narodu bez politycznej potęgi. Hebrajczycy byli u szczytu potęgi za panowania Dawida i Salomona; później królestwo powoli upadało, aż wreszcie zakończyło się niewolą. Przez stulecia przed Chrystusem, Hebrajczycy byli podbitym narodem, okresowo podnosząc się, by odzyskać niepodległość, ale nigdy z długotrwałym rezultatem: W czasach Chrystusa byli nic nie znacząca częścią imperium Rzymskiego, bez żadnej politycznej perspektywy.
Postawieni przed wyborem politycznych środków mających wpływ na historię, wybralibyśmy wpływ ideologiczny. Ale Jerozolima nie była intelektualnym centrum świata; naród wybrany nigdy nie był kulturalnym przywódcą w swoich czasach. W królestwie filozofii żadna starożytna cywilizacja nie mogła dorównać Grecji w czasach Sokratesa, Platona i Arystotelesa. Pomimo tego Jezus nie urodził się jako Grek, uczeń Arystotelesa. Urodził się jako Hebrajczyk.
Nie mając wpływu na polityczne czy kulturalne tendencje naszych czasów, próbowalibyśmy przynajmniej pociągnąć za nami wielu uczniów. Tu znów punkt widzenia Jezusa był inny. W okresie swej działalności publicznej, choć czasem nauczał rzesze, ale większość czasu spędzał On z niewielką liczbą apostołów i uczniów. Większość Jego wysiłków była skierowana na przygotowanie małego zespołu uczniów, którzy kontynuowaliby Jego misję. Nie zależało Mu na ilości, oparł się próbom rzesz, które chciały ukoronować Go jako króla i nigdy nie szczędził ostrych słów, by utrzymać wiarę słabych uczniów.
Strategia, według której Jezus działał, polegała na wybraniu małej liczby zwykłych ludzi, i powołaniu ich do poświęcenia Mu, całym sercem swego życia. Kiedy kogoś zapraszał do pójścia za Nim, Jego słowa oznaczały dokładnie to: iść za Nim, kiedy szedł przez wioski Judei i Galilei.
Jezusowy wybór uczniów był również ciekawy. Nie wybrał religijnych przywódców swoich czasów. Zespół Jego uczniów składał się z bardzo zwykłych ludzi - rybaków, gospodyń, urzędników. Według opisu Ewangelii, nikt z nich nie uderza nas jako kandydat na podjęcie wielkiej odpowiedzialności.
Ale właśnie tej grupie ludzi poświęcił Jezus najwięcej czasu i uwagi. Nauczał ich, radził i rozsyłał na próbne misje. Po prostu pozwolił im być z sobą i kochał ich. Nauczał ich znaczenia miłości poprzez swą miłość do nich: nauczał ich wypełniania misji, poprzez swój przykład, sam ją wypełniając.
Pan Jezus odznaczał się taką prostotą, że mamy trudności ze zrozumieniem Go. Skupił się na przygotowaniu małej grupy zwykłych ludzi, którzy mogli być zaczynem Jego Kościoła. Jezus przyniósł nowinę miłości Ojca swoim uczniom; uczył ich miłości, przede wszystkim przez własny przykład. Wszystko inne pozostało w ich rękach pod mocą i przewodnictwem Ducha Świętego.
Trzeba też zauważyć, że Jezus nie napisał książki. Jeśli napisane słowo miało być czymś wszechważnym w Jego Kościele, oczekiwalibyśmy od Niego, żeby pozostawił jakiś ślad na piśmie. Większość światowych przywódców zostawia swoją wizję utrwaloną na piśmie, ale Jezus nie pozostawił żadnego pisanego manifestu.
Nie wybierał Jezus także uczniów, którzy byliby szczególnie dobrymi pisarzami. Pisarze, którzy przechowywali i zapisywali słowo w judaizmie, byli wyraźnie nieobecni w szeregach apostołów. Rybacy nie są zwykle znani ze swych literackich zdolności. Gdyby Jezusowi zależało na dokładnym zapisie swoich kazań, na pewno wybrałby kogoś, kto by je zapisywał, jak Jeremiasz polecił Baruchowi zapisywanie jego proroctw. Nie ma dowodów, że tak czynił Jezus.
Tak jak uwaga Jezusa nie skupiała się na sile politycznej czy oświeceniu kulturalnym, czy dużej ilości uczniów, nie była ona również skupiona na słowie pisanym. Zamiast tego Jezus głosił żywe słowo przede wszystkim dla małej grupki swoich najbliższych uczniów, które żyło wśród nich i dzięki nim. Pod natchnieniem Ducha Świętego mieli oni stanowić centrum Chrystusowego Kościoła. Żyli nowym przy kazaniem miłości i byli ze sobą zjednoczeni tak, że świat widząc ich wierzył, że Jezus Chrystus był naprawdę Synem Bożym i poprzez tę wiarę odnajdywał życie. Lud Boży miał być słowem Bożym.
To właśnie w tym kontekście możemy zrozumieć powstanie Kościoła opisane w Dziejach Apostolskich. Duch Święty nie stworzył czegoś z niczego; dopełnił dzieło, które Jezus zapoczątkował. Kiedy apostołowie otrzymali Ducha Świętego, Kościół mógł powstać do pełnego życia, do czego przyczyniły się lata Jezusowej nauki i przygotowania.
Właśnie w tym kontekście musimy rozumieć, w jaki sposób Pismo Święte zostało dla nas napisane.
PRZEKAZYWANIE
Paweł podsumował wiadomość, którą przekazywał podczas swych podróży misyjnych: ?Przypominam bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którąście przyjęli i w której trwacie... Przekazałem wam na początku to co przejąłem; że Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za grzechy nasze? (1 Kor 15,1.3 - 5).
Mówiąc o ?Pismach?, Paweł miał na myśli te księgi, które znamy jako Stary Testament. Nie miał na myśli zapisanych Ewangelii które czytamy w Nowym Testamencie, bo one jeszcze nie istniał w czasach, gdy Paweł pisał ten pierwszy list do Koryntian.
Paweł uważał, że jego misją było ?przekazywanie? innym nowiny, którą sam otrzymał. Inne obecne przekłady Pisma tłumaczą słowa Pawła jako rozważania czy ?przekazywanie?. Ale greckim słowem, jakie użył Paweł jest słowo, którego współczesnym odpowiednikiem jest ?tradycja?. Paweł powiedział Koryntianom, że ich wiara była oparta na nowinie, którą on sam otrzymał, i którą wiernie im przekazał. To jest rdzenne znaczenie ?tradycji?: przekazywane nowiny Ewangelii.
Jezus Chrystus przeniósł nam objawienie zbawczej prawdy od Boga i upoważnił ludzi, aby przekazywali ją innym. ?Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody: udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego; uczcie je zachowywać wszystko, co wam przekazałem. A oto Ja jestem wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata? (Mt 28, 19-20). Od nauki apostołów, z natchnienia i przewodnictwa Ducha Świętego zaczynała się nauka Kościoła. Apostołowie mieli być tymi, którzy przekazywali zbawczą prawdę Ewangelii.
Przekazywanie było wyłącznie ustnym nauczaniem przez kilka dziesięcioleci. Pierwszą z napisanych ksiąg Nowego Testamentu są listy Pawła do Tesaloniczan napisane około 20 lat po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Jezusa Chrystusa. Żadna z Ewangelii w formie, w jakiej jest nam znana, nie pochodzi sprzed 65 lat po Chrystusie, a Ewangelia Jana nie została napisana mniej więcej do końca pierwszego wieku. Słyszeć zbawczą prawdę o Jezusie Chrystusie dosłownie oznaczało słyszeć ją. Przyjąć Ewangelię oznaczało przyjąć żywą tradycję przekazywaną w Kościele.
W ten sposób listy Pawła są pełne odniesień do ustnego przekazywania Ewangelii ?Pochwalam was, bracia, za to, że we wszystkim pomni na mnie jesteście i że tak jak ja wam. przekazałem zachowujecie tradycję? (1 Kor 11, 2), ?Nakazujemy wam, bracia w imię Pana Naszego Jezusa Chrystusa, abyście stronili od każdego brata, który postępuje wbrew porządkowi, a nie według przekazanej przez nas nauki, którą przyjęliście? (2 Tes 3, 6). Paweł poucza Tymoteusza, by przygotowywał innych do przekazywania nowiny: ?Co usłyszałeś ode mnie za pośrednictwem wielu świadków, przekaż zasługującym na wiarę ludziom, którzy też będą zdolni nauczać i innych? (2 Tym 2, 2).
Księgi Nowego Testamentu zostały napisane w kontekście pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Zostały napisane dla zaspokojenia potrzeb rozwijającego się Kościoła przez przechowywanie żywej tradycji na piśmie. W miarę jak zwiększała się ilość kościołów, które Paweł zakładał, nie mógł zaspokajać ich potrzeb przez swą osobistą obecność. Stąd zaczął pisać do nich listy, najczęściej aby rozwiązać konkretne problemy, dodać otuchy do przezwyciężenia napotykanych trudności i odpowiedzieć na pytania. które powstały. Paweł uważał, że listy utrwalały jego autorytet i były częścią przekazywania ewangelicznej tradycji: ?Przeto, bracia, stójcie niewzruszenie i trzymajcie się podanych zasad, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu? (2 Tes 2, 15). Te ?tradycje? były ?nowiną Pańską?, poza tym, bracia módlcie się za nas, aby słowo Boże rozszerzało się i rozsławiało, podobnie jak to jest pośród was? (2 Tes 3 ml) Paweł chciał nawet, żeby niektóre z jego listów były przekazywane z jednej wspólnoty do następnej: ?a skoro 1ist zostanie u was odczytany, postarajcie się o to, by odczytano go też w kościele w Laodycei, a wy żebyście też przeczytali list z Laodycei? (Kol 4, 16).
Zadaniem Ewangelii był zapis dla zachowania też żywej tradycji przez pierwszych naocznych świadków, apostołowie bowiem starzeli się, lub stawali się męczennikami. Ewangelista Łukasz nie był jednym z dwunastu apostołów i nie znał Jezusa podczas Jego życia na ziemi. Łukasz był mówiącym po grecku towarzyszem Pawła podczas jego późniejszych podróży misyjnych. Zabrał się do zapisywania głoszonej tradycji, z którą miał kontakt przez Pawła ale Łukasz zebrał również razem inne ogniwa tradycji. które były przekazywane: przypomnienia słów Jezusa przekazywane ustnie, zapisywane fragmenty zawierające te wypowiedzi. Łukasz rozpoczął swą Ewangelię od stwierdzenia celu jej napisania, i zwrócił się sam do Teofila jako .,miłośnika Boga?.
?Wielu już starało się ułożyć opowiadanie zdarzeń dokonanych pośród nas, tak jak je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać w kolejnym następstwie dla ciebie, dostojny Teofilu, żebyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielano? (Łk 1, 1-4).
Łukasz przypuszczał, że Ewangelia była już znana tym, do których ją pisał i że przez nią znaleźli życie. Zaczęły się już ukazywać zapisy Ewangelii; Łukasz pragnął jedynie wiernie ułożyć ustną i pisaną tradycję w dokładny zapis. Chciał być wierny temu ?co zostało nam przekazane?.
Pod natchnieniem Ducha Świętego autorzy Nowego Testamentu zdziałali więcej niż wysiłek upamiętniający każde słowo i czyn Jezusa. Od samego początku Kościół stawał wobec nowych pytań i nowych sytuacji. Nawet w latach bezpośrednio po zmartwychwstaniu Jezusa, Ewangelia nie była martwą literą, sztywnym przypomnieniem nauczających słów Jezusa, ale żywym ?przekazywaniem?, kierowanym przez Ducha Świętego, konfrontowaniem nowych pytań i sytuacji.
Pierwszym większym kryzysem, jaki dotknął Kościół było pytanie: w jaki sposób poganie mogliby zostać przyjęci do Kościoła. Działalność Jezusa była ograniczona do Żydów, a Jezus nie głosił swej nowiny poza granicami Izraela. W dzień Zesłania Ducha Świętego, Żydzi, którzy zamieszkiwali inne kraje, weszli do Kościoła. Ale nadal byli Żydami: cały pierwotny Kościół w tym momencie trwał ?jednomyślnie w świątyni? (Dz 2, 46), to znaczy w Świątyni Jerozolimskiej Żydów. Najwcześniejszy Kościół był częścią judaizmu - częścią, która wyznawała Chrystusa jako Mesjasza, którego oczekiwał Izrael.
Jeśli poganin - nie Żyd - miał przyjąć wiarę w Jezusa Chrystusa, jak powinien był ją otrzymać? czy miał się najpierw nawrócić na judaizm? czy miał być związany Prawem Mojżeszowym? Czy także miał się modlić w żydowskiej świątyni. Nic w jasnym nauczaniu Chrystusa nie wydawało się rozwiązywać tego pytania.
Gdy to pytanie zostało postawione, stało się ono jednym z dramatów, kryjących się w Dziejach Apostolskich i w niektórych listach Pawła. Rozwiązanie zostało znalezione pod natchnieniem Ducha Świętego - natchnieniem, które wyznaczało kierunek, który miał przyjąć pierwotny Kościół: ?Apostołowie i starsi bracia przesyłają pozdrowienie braciom pogańskiego pochodzenia w Antiochii, w Syrii ż w Cylicji... Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne? (Dz 15, 23. 28).
Potrzeby pierwotnego Kościoła przywoływały na pamięć czyny i nauki Jezusa oraz elementy przekazywanej tradycji. Ewangelia Jana zauważa, że Jezus ?uczynił wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze? (J 20, 30). Duch Święty kierował ewangelistami w wyborze materiału przekazującego sens Ewangelii Ewangelie nie były biografiami Jezusa napisanymi w celu zilustrowania Jego życia, były przewodnikami życia przedstawianymi zgodnie z ich założeniami. Jan napisał: ?Te zaś (znaki) zapisane, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego? (J 20, 31). Życie to było życiem Kościoła, Duchem Świętym. Cel, dla którego Ewangelie zostały napisane i kontekst, w którym miały być czytane wpłynęły na kształt księgi.
Często życie i modlitwy pierwotnego Kościoła, jego liturgia, kształtowały sposób wyrażania Ewangelii. Jest to widoczne w opisie Ostatniej Wieczerzy. Paweł napisał do Koryntian, że ?Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: To jest ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę?. Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich mówiąc: ?Kielich ten jest Nowym Przymierzem, we krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę? (1 Kor 11, 23-25 ).
Wieczerza Pańska była sprawowana przez kilka dziesięcioleci zanim Paweł napisał swój list do Koryntian, a nawet wcześniej niż sporządzono ewangeliczne zapisy Ostatniej Wieczerzy. Słowa Jezusa były wspominane w codziennym modlitewnym życiu Kościoła, ?łamaniu chleba?. Przez stałe odnawianie liturgii były one wyrażane i wspominane w określony sposób. Kiedy Paweł pisał do Koryntian o Ostatniej Wieczerzy, słowa, których użył były słowami, którymi posługiwano się już w liturgii pierwotnego Kościoła. Kiedy autorzy Ewangelii zapisali żywą tradycję, były to słowa, którymi się posługiwali z małymi odchyleniami, które zachowano w różnych odcieniach ustnej tradycji i zwyczajów liturgicznych.
Zauważcie, co miał na myśli Paweł, kiedy pisał te słowa do Koryntian: ?to jest to, co otrzymałem od Pana; a co z kolei wam przekazuję?. Możemy je tak rozumieć: ?to jest to, co zostało mi przekazane przez prawdziwą i żywą tradycję Kościoła i to ja z kolei przekazuję wam i piszę byście pamiętali?. Listy Pawła były napisane jako przypomnienie i posłanie, które było już ?przekazane? przez pierwotny Kościół; były napisane, aby: ?pewne sprawy przypomnieć? (Rz 15,15; por. 2 P 1, 12-15).
Potrzeby pierwotnego Kościoła najprawdopodobniej wpływały na sposób, w jaki Ewangelie przedstawiały znane wydarzenie, kiedy to apostołowie chcieli oddalić dzieci zbliżające się do Jezusa. Jednym z problemów, wobec którego stanął pierwotny Kościół było to, czy chrzcić dzieci, czy nie. Pierwsi nawróceni byli dorosłymi; czy chrzest miał być zastrzeżony dla dorosłych, czy dzieci także miały być chrzczone? Rozważając to pytanie, Kościół przypomniał sobie przykład Chrystusa. Jezus nie stawiał granicy wieku wchodzącym do Królestwa Bożego. Witał dzieci, wbrew życzeniom apostołów, którzy chcieli je oddalić: ?Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie. Nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże? (Mk 10, 14b).
Wydaje się bardzo prawdopodobne, że przykład Jezusa z dziećmi miał szczególne zastosowanie w rozwiązaniu pytania, czy dzieci powinny być dopuszczone do chrztu. To wydarzenie z życia Jezusa zostało zapamiętane i wywarło wpływ na podejmowanie tej decyzji przez Kościół. W miarę jak nauczanie Jezusa było przekazywane, słowa z Liturgii chrztu stawały się słowami, którymi posługiwano się w opowiadaniu tego wydarzenia z życia Jezusa.
Greckie wyrażenie użyte w Ewangelii ?nie przeszkadzajcie im? jest tym samym greckim wyrażeniem, które znajdujemy we wczesnej liturgii chrztu, gdzie jest użyte dla zaznaczenia, że ktoś powinien być dopuszczony do chrztu. Jest to również to samo greckie wyrażenie użyte w Dziejach Apostolskich w decyzji ochrzczenia etiopskiego dworzanina (Dz 8, 36) i w decyzji ochrzczenia Korneliusza i członków jego rodziny (Dz 10, 47). Jak w wypadku słów Eucharystii, liturgiczne życie Kościoła miało wpływ na słowa używane w Ewangeliach. A potrzeba Kościoła, by rozwiązać problem chrztu dzieci miała wpływ na zapamiętanie i przekazywanie postępowania Jezusa zapraszającego dzieci do siebie.
Czasami sam tylko fakt istnienia Kościoła wpływał na przekazywanie słowa Jezusa. ?Gdy twój brat zawini przeciwko tobie, idź i upomnij go w cztery oczy... Jeśli cię nie posłucha, weź ze sobą jeszcze jednego albo dwóch... Jeśli i tych nie posłucha, donieś Kościołowi? (Mt 18, 15. 16. 17). To nauczanie Jezusa dostarczało wskazań do rozwiązywania konfliktów pomiędzy członkami pierwotnego Kościoła. Formułowanie tego w Ewangelii jasno odzwierciedla zastosowanie w kontekście Kościoła - Kościoła, który jeszcze nie istniał w czasach Jezusa.
Czasami konkretna sytuacja Kościoła znajdowała odzwierciedlenie w Ewangelii. Być może najlepiej zrozumiemy ostre potępienie faryzeuszów przez Jezusa w Ewangelii Mateusza (Mt 23, 13-29) przez uświadomienie sobie, że była ona pisana, kiedy pierwotny Kościół był prześladowany przez żydowskich urzędników. Werset: ?drugich po swych synagogach biczować i z miasta przepędzać będziecie? (Mt 23, 34b) dość dobrze opisuje co spadnie na Żydów,, którzy stali się chrześcijaninami. Jezus jasno kierował mocne słowa do faryzeuszy, ostrzegając ich, że zamykali uszy na Bożą nowinę. Ale gwałtowność Jego słów w Ewangelii Mateusza prawdopodobnie odzwierciedla prześladowania, jakie cierpiał pierwotny Kościół z rąk Żydów, w czasie gdy ta Ewangelia powstawała.
Widzimy stąd, że potrzeby i modlitwy pierwotnego Kościoła miały wpływ na to, które wydarzenia i nauki z życia Jezusa były zapamiętywane i wpływały na sposób, w jaki były one opisywane. Wydarzenia i słowa były przekazywane ,,ustnie na długo przed tym, zanim zostały spisane. Zapis był aktem końcowym, ale aktem, który w dużej mierze zależał od ustnego przekazu Ewangelii, który miał miejsce wcześniej. Dlatego właśnie tak bardzo ważną sprawą było, aby przekazywanie nowiny o zbawieniu odbywało się pod natchnieniem Ducha Świętego.
ROLA DUCHA ŚWIĘTEGO
Nie możemy ograniczyć się do końcowej redakcji Pisma Świętego; natchnienie Ducha Świętego w kształtowaniu ustnej tradycji było nieodzowne. Nie wolno nam wyobrażać sobie, że gdy ewangeliści zabrali się do sporządzania zapisów, zaczynali od niczego, albo że pozbierali wyblakłe wspomnienia i poprzez natchnienie Ducha Świętego byli w stanie je skorygować. Duch Święty z pewnością inspirował pisanie Ewangelii, ale również inspirował przekazywanie ewangelicznej nowiny, które poprzedzało pisanie. Jego działanie w inspirowaniu jednego nie może być oddzielone od działania w inspirowaniu drugiego.
Jasne jest również, że Inspiracja Ducha Świętego jest czymś danym tak wspólnocie, jak i pojedynczym osobom. Przekazywanie wiary nie było tylko sprawą jednej natchnionej osoby mówiącej do innych, pomimo iż było to jednym z bardzo ważnych aspektów.
Rzeczywistość była o wiele bardziej złożona. Duch Święty inspirował i kierował Kościołem i jego przywódcami w ich decyzjach dotyczących dopuszczenie pogan do chrztu, chrztu dzieci, rozwoju form religii. Ewangelia była żywym słowem wcielonym w życie Kościoła. Jej ostateczny zapis tak wyrażał życie Kościoła, jak dotąd czyniła to tradycja ustna.
Z jednego tylko punktu widzenia, jest to sprawą drugorzędną, że słowa Pisma są natchnione. Jezusowa obietnica zesłania Ducha Świętego była więcej niż tylko obietnicą pozostawienia wolnej od błędów księgi. Obiecał On, że Duch natchnie - zamieszka i pokieruje - narodem, Kościołem. Jednym z aspektów natchnienia Kościoła przez Ducha Świętego było Jego przewodnictwo w przekazywaniu nowiny zbawienia, kolejnym aspektem było Jego kierowanie tymi, którzy utrwalali ustną tradycję w piśmie. Chrystus nie przyszedł, by stworzyć świętą księgę, ale święty lud; Świątynią Ducha Świętego jest nie księga, ale ciało Chrystusa.
Paweł przedstawił nam różne sposoby, poprzez które Duch Święty jest obecny w Kościele, inspirując i kierując ludźmi tak, że ciało Chrystusa może być budowane. ?Jednemu dany jest przez Ducha Świętego dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania przez tego samego Ducha, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków? (1 Kor 12, 8-10). W innym liście Pawła zawarte są inne słowa, ale znaczenie jest podobne: ?i On ustanowił jednych jako apostołów, innych jako proroków, innych jako ewangelistów, innych jako pasterzy i nauczycieli dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego? (Ef 4, 11-12).
Paweł rozpoznawał Ducha Świętego, który daje różne dary i możliwości służby. Obecność Ducha w Kościele nie była chwiejną obecnością, ale obecnością konkretnie okazywaną poprzez dary służby, jakie On zsyłał. Dary te miały znaczenie tylko w kontekście wspólnoty chrześcijańskiej: celem ich było budowanie Kościoła. Paweł utrzymywał również, że jedne dary były cenniejsze od innych, i że ważność wszystkich darów może być oceniana poprzez ich wartość dla Kościoła.
Dary Ducha muszą być rozumiane jako ważny aspekt sposobu, w jaki Duch Święty kierował przekazywaniem ewangelicznej nowiny w pierwotnym Kościele. Inspirował kaznodziejów i nauczających, zanim natchnął autorów. Właściwie Paweł nie wspomina nawet autorów czy pisarzy, wymieniając sposoby działania Ducha. Nie oznacza to, że autorzy Nowego Testamentu nie byli natchnieni. Byli - łącznie z samym Pawłem, gdy opisywał dary Ducha. Sedno sprawy tkwi w tym, że centrum inspiracji Ducha stanowił Kościół, i że działał On poprzez różnorodność darów, mających zaspokoić dydaktyczne potrzeby Kościoła i wierne przekazywanie nowiny Jezusa.
Kiedy zastanowimy się nad uczynionym przez Jezusa wyborem i posłaniem apostołów, i nad sposobem, w jaki pierwotny Kościół rozwiązał problem nawróconych pogan, i nad nauczaniem Pawła w listach, jasnym staje się fakt, że pierwotny Kościół uznawał pewnych ludzi upoważnionych nauczycieli i przywódców. Specjalnym szacunkiem darzeni byli apostołowie i starsi. To oni pod przewodnictwem Ducha Świętego ostatecznie rozwiązywali problemy, na które napotykał pierwotny Kościół. Apostołowie i starsi byli ostatecznym kryterium autentyczności przekazywanej Ewangelii.
Kiedy istniała konsultacja i współpraca pomiędzy apostołami i pierwszą wspólnotą jerozolimską, dotycząca potrzeby kształtowania diakonów, właśnie dwunastu zwoływało wspólnotę na naradę i właśnie Dwunastu podejmowało decyzję mianowania diakonów (Dz 6, 1-6). Zagadnienie nawróconych pogan zostało rozwiązane wtedy, kiedy ?zebrali się więc apostołowie i starsi, aby rozpatrzyć tę sprawę? (Dz 15, 6); Piotr i Jakub odgrywali dominującą rolę podczas tego spotkania. Kiedy Paweł wysłuchał jakimi cechami mają się odznaczać starsi powiedział, że wraz z osobistą dojrzałością i świętością starszy powinien być: ?przestrzegającym niezawodnej wykładni nauki, aby przekazując zdrową naukę, mógł udzielać upomnień i przekonywać opornych? (Tt 1, 9).
Listy Pawła przedstawiają również współczesne prądy myślowe w latach następujących po Wniebowstąpieniu Chrystusa. Nie każdy odbierał i rozumiał Ewangelię w jej czystości; nie każdy ją wiernie przekazywał. Paweł sprzeciwiał się tym, którzy domagali się, żeby ochrzczeni poganie zachowali Stare Prawo; również musiał walczyć z przesądami i pogańskimi praktykami, które nowonawróceni wnosili do chrześcijaństwa. Paweł musiał ostrzegać ludzi, żeby nie przyjmowali żadnej innej ewangelii niż tradycyjna, nawet gdyby słyszeli nową ewangelię od anioła (Gal 1, 8).
Kryterium autentyczności dla prawdziwej tradycji było dlatego konieczne. Nie mogło być powołania się na Biblię, ponieważ Nowy Testament nie był jeszcze ukończony. Nie każda prorocza wypowiedź mogła być przyjęta bez zastrzeżeń, bo fałszywi prorocy również twierdzili, że mówią pod natchnieniem Ducha (1 J 4, 1). Kryterium autentyczności ukształtowało się wewnątrz wspólnoty chrześcijańskiej w Kościele pod przewodnictwem apostołów i starszych. Poprzez nich Duch kierował autentycznym przekazywaniem Ewangelii zbawienia, w której należało znaleźć życie wieczne.
Orientacja Kościoła była przede wszystkim konieczna do odróżnienia, które wczesne pisma wiernie przekazywały żywą tradycję Kościoła, a które nie. Nie są nam one znane dziś, ale liczne pisma twierdzące, że są przekazem ewangelicznym zostały napisane w drugiej połowie I w. i w II wieku. Cztery Ewangelie, które przyjmujemy dziś jako natchnione Słowo Boże, były tylko czterema spośród wielu pism utrzymujących, że są Ewangeliami. Autorstwo niektórych było nawet przypisywane apostołom np. ewangelia Tomasza. Dzieło to zaczyna się od stwierdzenia: ?To są tajemnicze słowa, które powiedział żyjący Jezus a Didymus Judasz Tomasz zapisał?. Potem następuje 114 wypowiedzi Jezusa, niektóre bardzo podobne do nauk Jezusa, zawartych w czterech Ewangeliach Nowego Testamentu, ale większość zupełnie innych.
Ukazywały się w pierwotnym Kościele również pisma, które miały być zaginionymi listami Pawła lub też miały opowiadać dzieje Apostołów Jana, Andrzeja i Tomasza; tak jak Dzieje Apostolskie i Nowy Testament mówią o działalności Piotra i Pawła. Nawet apokaliptyczna księga objawienia, ukazała się, będąc rzekomo objawieniem dla Piotra czy Pawła, czy Tomasza.
Łatwo zauważyć, że pierwotny Kościół stał przed problemem rozróżnienia pism, które były autentycznym przekazem ewangelicznej nowiny, od tych pism, które nim nie były. Nie było to oczywiste, które księgi powinny być uważane za święte pismo, a które nie. Twierdzenie, że list został napisany przez Pawła, czy że ewangelia została napisana przez Tomasza, czy że objawienie dane było Piotrowi, nie wystarczyło aby ustalić, że słowa te są autentycznymi dziełami apostolskimi. Z drugiej strony tylko dlatego, że Ewangelia została napisana przez kogoś innego niż przez apostoła nie znaczyło, że miała zostać odrzucona: Łukasz nie był jednym z dwunastu apostołów. Daleko od Nowego Testamentu spadającego z nieba, by stać się konstytucją i prawem pierwotnego Kościoła, znajdował się pierwotny Kościół, który ustanowił Nowy Testament. Poszczególne księgi Nowego Testamentu zostały napisane, by utrwalić żywą wiarę, którą żył już pierwotny Kościół, wiarę, która była przekazywana pod natchnieniem Ducha Świętego. To Kościół decydował, które spośród wielu ksiąg twierdzące, że są apostolskimi pismami, były nimi naprawdę. Kościół decydował, które księgi mogły być używane jako kryterium oceny autentyczności nauczania. Nasze słowo ?kanon? pochodzi od semickiego słowa, które oznaczało trzcinę używaną do mierzenia. Księga ?kanoniczna? to taka, która może być przyjęta jako miara, przewodnik, zasada.
Nie mamy dowodu, że miało miejsce kiedykolwiek bezpośrednie Boskie objawienie ustalające, które księgi należy uznać jako natchnione pisma, które mogły służyć jako przewodnik wiary Kościoła. Raczej to starsi, biskupi Kościoła decydowali, które księgi miały być uważane za część Biblii. Oni po długich debatach podejmowali decyzję, a czynili to pod natchnieniem Ducha Świętego. Autorytet Kościoła wyjaśnił sprawę i wybrał dwadzieścia siedem ksiąg jako autentyczny wyraz wiary Kościoła, od-rzucając jako apokryficzne sporo ponad sto innych.
Debata nad tym, które księgi mają być przyjęte jako kanoniczne i czytane jako słowo Boże, trwała kilka setek lat. Przez ten czas różne listy natchnionych ksiąg zostały przyjęte w różnych częściach Kościoła. Podczas gdy istniała powszechna zgoda co do większości ksiąg, które czytamy jako część Nowego Testamentu, była. pewna liczba ksiąg, która wywołała sporą dyskusję - np. list do Hebrajczyków. Dopiero około 400 r. zapanowała. w Kościele całkowita zgoda, że dwadzieścia siedem ksiąg, które czytamy jako Nowy Testament były naprawdę natchnionym słowem Bożym; a wszelkie inne - odrzucono.
KOSCIOŁ JEST TYM, KTORY SŁUCHA
Jan twierdzi w swym pierwszym liście, że powodem, dla którego pisze jest to, że ?oznajmiamy i wam, cośmy ujrzeli i słyszeli, abyście i wy mieli duchową łączność z nami. My zaś mamy duchową łączność z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem? (1 J 1, 3). Przyjaźń z Ojcem przez Jezusa Chrystusa jest ściśle połączona z przyjaźnią z innymi chrześcijanami stanowiącymi ciało Chrystusa.
Bóg nie przemawia do nas zza chmur, ale poprzez słowa ludzi: słowa tworzone przez ludzkie wargi, słowa za-pisane ludzką ręką. Bóg postanowił zbawić nas nie jako poszczególnych ludzi, lecz jako część ciała Chrystusa. Dziatanie Ducha Świętego w nas jednocześnie umożliwia nam zwracanie się do Boga jako do Ojca i włącza nas w Ciało Chrystusa. Stać się synem Boga to być włączonym do rodziny Boga.
Objawienie zaczęło się od dialogu między Bogiem i. Jego ludem w czasach Starego Testamentu; objawienie osiągnęło swe wypełnienie w Jezusie Chrystusie, Słowie, które stało się ciałem. Słowo Boże było ukształcone i przekazane przez lud Boży. Słowo Boże dziś nadal znajduje swój dom w ludzie Bożym. Pismo jest częścią starego dialogu między Bogiem i Jego ludem, Kościołem.
Pismo musi być czytane, tak jak zostało napisane: jako wyraz wiary wewnątrz Kościoła. Nasza wiara i nasza przy-należność do ciała Chrystusa są podstawą czytania Pisma. Słowa Pisma mają pełne znaczenie dla kogoś złączonego z Chrystusem poprzez Jego ciało.
Nie czytamy Pisma tylko indywidualnie; także uczestniczymy w czytaniu Pisma przez Kościół, jako w jednym z aspektów Jego życia. Jest to łatwo dostrzegalne w głoszeniu Pisma Świętego podczas liturgii - głoszeniu. które jest wydarzeniem wewnątrz Kościoła, wydarzeniem wzbogacającym jego życie.
Fakt, że Kościół jest miejscem, gdzie słuchamy Słowa Bożego nie jest powszechnie rozumiany i przyjmowany. Niektórzy utrzymują, że Biblia jest głównym sposobem, w jaki Bóg przemawia do człowieka, umieszczając ją poza Kościołem i ponad Kościołem. Inni posuwają się dalej mówiąc, że Biblia jest wszystkim co potrzeba, że to co ważne, to nasz związek z Jezusem Chrystusem, i że Kościół nie jest potrzebny.
Takie poglądy nie są podtrzymywane przez samą Biblię. Ewangelie uważają, że Jezus pracował nad tym, aby zostawić grupę, która stanowiłaby Jego ciało. Celem Jego nie było napisanie księgi, ani nawet wybranie ludzi, którzy by ją pierwsi napisali. Celem działalności apostolskiej jest szerzenie Kościoła, a nie rozwijanie Biblii. Droga do zbawienia została odnaleziona poprzez przyłączenie się do apostolskiego Kościoła.
Biblia nie poucza nas, że ?wszystkim czego potrzebujecie jest Biblia?, mimo iż czasem jakiś urywek wydaje się potwierdzać ten pogląd:
Ty natomiast trwaj w tym, czego się nauczyłeś i w czym ci zawierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś; i ponieważ od lat niemowlęcych znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Wszelkie Pismo, od Boga natchnione, jest i pożyteczne do nauki, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości - aby człowiek Boży był doskonały - przysposobiony do każdego dobrego czynu (2 Tym 3,14-17).
Tymoteuszowi doradzano, że czytanie Pisma jest bardzo korzystne. Ale jasno nie jest powiedziane: ?Pismo jest wszystkim, czego ci potrzeba?. Pismo, o którym tu mowa to księgi, czytane dziś jako Stary Testament. Dla Pawła byłoby nie do pomyślenia twierdzić, że Stary Testament daje nam całą potrzebną wiedzę o Bogu i powinien być uważany za prawo naszego życia. A jasne jest, że tylko o Starym Testamencie jest tutaj mowa, bo odniesienie jest uczynione do Tymoteusza czytającego Pismo zawsze od dzieciństwa. Ponieważ Tymoteusz był wystarczająco dorosły, aby być współtowarzyszem Pawła, kiedy Paweł pisał swój pierwszy list (1 Tes ok. 51 r. por. 1 Tes 1, 1), Tymoteusz musiał urodzić się około 30 roku po Chrystusie. Pisma, które Tymoteusz znał od dzieciństwa nie mogły być zapisami Nowego Testamentu, bo on był już dorosły, gdy one zostały sporządzone.
Potrzebujemy przewodnictwa Kościoła, aby właściwie czytać i rozumieć Pismo. Trzeba nam rozumieć nowinę zbawienia, która sięga czasów apostołów, a która została wyrażona w napisanych słowach Biblii. Trzeba nam przewodnictwa Kościoła i Ducha Świętego w przystosowaniu Pisma do nowych sytuacji i pytań.
Interpretacja Pisma musi wynikać z natchnienia Ducha Świętego w Kościele. ?To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie wolą bowiem ludzką zostało kiedyś przeniesione proroctwo, ale przez Ducha Świętego unoszeni mówili do Boga święci ludzie? (2 P 1, 20-21). Jest to argument, że proroctwo zawarte w Piśmie nie pochodzi od ludzi, ale od Ducha Świętego, tak samo interpretacja nie jest pozostawiona ludziom. Sposób, w jaki słowo Boże zostało wypowiedziane do człowieka daje kontekst do zrozumienia go. Bóg mówił poprzez swój lud tak w czasach Starego jak i Nowego Testamentu; nasze słuchanie i rozumienie musi odbywać się w kontekście jego ludu dzisiaj.
Duch Święty jest tak samo w Kościele dziś, jak był w pierwotnym Kościele. Nie na to kierował Radą Jerozolimy w rozwiązywaniu problemów nawróconych pogan, by zostawić Kościół i nie kierować jego soborami dzisiaj. Nie ogranicza też swego przewodnictwa do tego, co już zostało napisane. Dalej jest obecny w Kościele inspirując przekazywanie nowiny o zbawieniu.
Przyjęcie Pisma jako Słowa Bożego oznacza zaakceptowanie sposobu, w jaki zostało wyrażone w słowach ludzi. Akceptacja Pisma oznacza przyjęcie tradycji, która formowała Pismo i uznała je za natchnione. Przyjęcie Pisma oznacza akceptację pouczającego autorytetu Kościoła, ponieważ właśnie poprzez ten autorytet słowa Pisma zostały po raz pierwszy przekazane, a księgi Pisma - ocenione jako autentyczna miara naszej wiary. Nie możemy przyjąć autorytatywnego nauczania Kościoła w II w., a odmówić mu tej roli współcześnie. Czyniąc tak twierdzilibyśmy, że Duch Święty, który kierował wczesnym Kościołem, już nim dłużej nie kieruje w naszych czasach.
Rola Kościoła nie polega na osądzeniu prawdziwości lub fałszu tego, co jest zawarte w Piśmie, ale na kształceniu się przez Pismo, głoszeniu nowiny zawartej w Piśmie i wcielaniu ideałów w nim zawartych. Zadaniem Kościoła jest dalsze przekazywanie nowiny i życia zbawienia rozpoczętego w czasach apostołów. Pismo jest dla Kościoła normą czynienia tego oraz narzędziem. Tak jak Paweł, Kościół nie tylko ma przekazywać nowinę; ale przekazywać życie, jednając ludzi z Bogiem przez Chrystusa: ?Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę przejednywania? (2 Kor 5, 18).
Kościół nie jest sądem najwyższym, dającym definitywną interpretację praw danych przez niebieskiego Prawodawcę. Kościół jest zorganizowaną wspólnotą. Musi koncentrować się na życiu i jego rozprzestrzenianiu. Czasami musi się dokonać autorytatywnej interpretacji słów Pisma, ale w praktyce jest to tylko mały procent posługiwania się Pismem przez Kościół. Więcej dowiadujemy się o Piśmie ze sposobu, w jaki Kościół posługuje się nim, np. w modlitwie, niż z oficjalnych wypowiedzi czynionych uroczyście. Będąc częścią życia Kościoła, poznajemy znaczenie Pisma dla naszego życia.
Podczas gdy autorytatywna rola nauczającego Kościoła jest niezbędna i daje konieczny fundament, nasze czytanie Pisma znajduje kontekst i odbicie w pełnym życiu Kościoła. Ograniczyć Kościół do roli nauczyciela, jakkolwiek nieomylnego, to widzieć tylko jeden wymiar o wiele większej rzeczywistości. Nie tylko to, co Kościół naucza, ale i jak żyje, stanowi zasadę zrozumienia Pisma. Nasze pojmowanie Pisma jest wyznaczone tysiącem niedostrzegalnych sposobów: poprzez nauczanie, którego słuchamy, wspólne życie modlitwy, naszą przyjaźń w Duchu Świętym (2 Kor 13) z innymi chrześcijanami.
Weźmy tylko prosty przykład: w słowach Pawła nigdy nie było oficjalnego nakazu ?Chcę więc by mężczyźni modlili się na każdym miejscu, podnosząc czyste ręce, bez gniewu i sporu? (1 Tym 2, 8), aby nie brać ich dosłownie, jako wskazówkę dla właściwej modlitwy. Ale modlitwa ze wzniesionymi rękami nie jest dziś powszechnie praktykowana. Nasz styl modlitwy jest często wyznaczony raczej doświadczeniem niż poprzez jasne nauczanie i interpretację wersetów Pisma.
Rzeczywiście, powszechna nauka czasami powoduje nie zupełnie dokładne rozumienie Pisma. Ostrzeżenie Jezusa w Ewangeliach, że ?łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego? (Łk 18, 25) często było wyjaśniane przez twierdzenie, że była w murach Jerozolimy mała brama nazywana ?Uchem igielnym? i że wielbłądy z trudem przeciskały się przez nią. Interpretacja ta powstała kiedyś w średniowieczu, jednak nie znaleziono żadnego potwierdzenia, że brama taka istniała lub, że Jezus miał taką bramę na myśli. Musimy skonfrontować pełną wagę ostrzeżenia Jezusa o bogactwie, polegając na Jego obietnicy, że ?To co nie możliwe dla ludzi, możliwe jest dla Boga? (Łk 18, 27), a nie na powszechnej interpretacji, która osłabia przekaz Ewangelii.
Łatwiej można by przypisać Biblii nadziemską doskonałość i całe nasze zaufanie w niej położyć, niż zaufać Kościołowi, którego ludzkie niedoskonałości i grzeszność bywają widoczne. Ale plan Boży nie przewidywał prowadzenia nas przez napisanie doskonałej księgi, ale włączenie nas do ludu idącego drogą do pełnego zbawienia. Nasze zgorszenie, że Kościół nie jest doskonalszy było prawdopodobnie odczuwane w I wieku: Piotr prawdopodobnie nigdy nie wydawał się bez skazy. Może łatwiej jest zawierzyć Pismu niż Kościołowi, ale taka wiara, która stawia Pismo ponad Kościołem jest źle umiejscowiona: czyni bowiem Pismo większym, a Kościół mniejszym, co nie jest zgodne z planem Bożym.
Podczas gdy Kościół nie jest ponad autorytetem Pisma, Kościół ma autorytet, by głosić i interpretować Pismo. Przekazywanie wiary jest dziełem Kościoła. Biblia jest księgą Kościoła. Przekazywanie wiary nie może być oddzielone od Kościoła, ani Biblia nie może być od niego oddzielona. Kościół musi uznać Biblię za ?kanoniczną?: regułę, miarę, normę wiary. Nauka Kościoła musi czerpać i być rządzona przez Pismo.
Kościół jest tym, który słucha słowa Bożego wypowiedzianego poprzez Pismo. Bóg wypowiada swoje słowo do Kościoła tak, że sam Kościół może być dla świata zwiastunem Boga i Jego nowiny. Słowo, które Bóg wypowiedział w Jezusie Chrystusie nadal rozbrzmiewa przez świat w życiu tych, którzy znaleźli życie w Jego imieniu. Słowo Boże stało się obecne w ludzie Bożym - Kościele.
ZAKOŃCZENIE
A teraz polecam was Bogu i Słowu łaski Jego, władnemu zbudować ż dać dziedzictwo z wszystkimi świętymi.
(Dz 20, 32)
Ze wszystkich miast, w których Paweł głosił dobrą nowinę zbawienia, żadne nie było droższe jego sercu niż Efez. To Paweł przyniósł Efezowi pełną nowinę chrześcijaństwa, nauczając o roli Ducha Świętego (Dz 19, 1-4). Według Dz 20, 31 Paweł przebywał w Efezie trzy lata - dłużej niż w jakimkolwiek innym mieście na swej drodze misyjnej. Po długim pobycie w Efezie, Paweł spędził kilka miesięcy w Grecji, skąd później udał się z powrotem do Efezu. Paweł chciał być w Jerozolimie na czas Święta Zesłania Ducha Świętego, więc nie dojechał do samego Efezu, natomiast zatrzymał się w pobliskim porcie Milecie i posłał po starszych Kościoła w Efezie, by go tam odwiedzili. Byli to jego drodzy przyjaciele, nawróceni, współpracownicy, z którymi chciał się pożegnać przed dalszą podróżą do Jerozolimy.
Pożegnanie to było bardzo serdeczne. Duch Święty objawił mu, że czekało go prześladowanie i uwięzienie. Paweł powiedział swym przyjaciołom Efezjanom: ?Wiem teraz, że wy wszyscy, wśród których głosiłem Królestwo już mnie nie ujrzycie" (Dz 20, 25). Po tych słowach pożegnania, ?upadł na kolana i modlił się razem ze wszystkimi. Wszyscy wybuchnęli wielkim płaczem. Rzucili się Pawłowi na szyję ż całowali go, smucąc się najbardziej z tego, co powiedział: że już nigdy go nie zobaczą. Potem odprowadzili go na okręt" (Dz 20, 36-38).
Jest zrozumiałe, że w tych okolicznościach, ostatnie napomnienie Efezjan przez Pawła miało specjalne znaczenie. Paweł nie tylko udzielał ogólnie dobrej rady; Paweł kierował ostatnie słowa pouczenia dla bliskich przyjaciół, ludzi teraz odpowiedzialnych za kierowanie Kościołem w Efezie. Chwila była bardzo poważna i nie mogła być zmarnowana. Paweł napominał starszych, by pilnie czuwali nad Kościołem w Efezie, przypominając im swój własny przykład. A potem dał im ostatnie uroczyste napomnienia i zachęty: ?A teraz polecam was Bogu i słowu łaski Jego, władnemu zbudować i dać dziedzictwo z wszystkimi świętymi" (Dz 20, 32).
?Słowo łaski?, do którego Paweł się odwoływał było nowiną zbawienia, którą przekazał im, nowiną, która na-wet wówczas była zapisywana jako księgi Nowego Testamentu. Słowo łaski było dobrą nowiną o tym, kim jest Jezus Chrystus i co dla nas uczynił. Słowo łaski było nowiną, przez którą my także odnajdujemy zbawienie, nowiną, która wyzwala moc Boga pomiędzy nami, dając nam dziedzictwo pomiędzy wszystkimi dziećmi Boga.
Gdyby Paweł miał kierować swe pożegnalne słowa do nas, byłyby to te same słowa. Poleciłby nas Bogu, przypominając o trosce Ojca nad nami. Przypomniałby nam, że prawdziwe życie przychodzi do nas przez Jezusa Chrystusa, Boże zabezpieczenie dla naszego wiecznego zbawienia. Napomniałby nas, żebyśmy napełnili się Duchem Świętym i żyli jako synowie Boga. Napomniałby nas byśmy czerpali codzienną siłę z nowiny zbawienia, którą słyszeliśmy, z dobrej nowiny, która została nam przekazana, ze słowa Bożego, do nas skierowanego. Przypomniałby nam, że słowo Boże w Piśmie jest słowem łaski i mocy, słowem wiodącym do zbawienia.
Słowo Boże wypowiedziane do nas słowami Pisma posiada moc budowania nas, pomagania nam w życiu chrześcijańskim; zachęcania i kierowania nami. Słowo Boże jest słowem prowadzącym, umacniającym słowem, zachęcającym słowem, wiodącym nas do miejsca naszego dziedzictwa.
Z naszej strony musimy być wierni słowu Bożemu. Musimy być wierni, czytając Pismo; musimy być wierni w posłuszeństwie jemu. Bóg będzie wierny nam, wypełniając dane nam obietnice, prowadząc nas drogą do samego siebie.
Dodatek
NIEKTÓRE PROBLEMY INTERPRETACJI
Biblia jest dla nas zarówno księgą życia, jak i księgą na całe życie. Nie będzie końca dodatkowym znaczeniom i ideom, jakie będziemy z niej czerpać; nasze słuchanie Pana, przemawiającego do nas jej słowami nie będzie miało końca, zanim staniemy przed Nim twarzą w twarz. W związku z tym nie powinno nas to oszałamiać czy zniechęcać, jeśli będą w Biblii fragmenty, których nie będziemy rozumieć, czy pytania, na które nie będziemy znać odpowiedzi. Nasze stale czytanie i studiowanie da nam lepsze rozeznanie i stopniowo problemy będą zanikać. Biblia wyjaśnia się sama; nasza poszerzona znajomość Pisma pomoże w zrozumieniu trudniejszych i niejasnych ksiąg Pisma. Czytanie książek dotyczących Biblii jest również nieocenioną pomocą, jeśli mamy cofnąć się od wzorów myślowych XX w. - kilka tysięcy lat wstecz do hebrajskich wzorów myślowych i sposobów wyrażania myśli.
Nie powinniśmy się jednak dziwić, gdy trudności pozostaną, jeśli niektóre urywki nadal będą nas wprawiać w zakłopotanie. Drugi list Piotra nawiązuje do trudności rozumienia pism Pawła (2 P 3, 16), a jeśli natchniony autor miał trudności w rozumieniu Pawła, nasze własne zmagania nie powinny nas dziwić.
Problemy interpretacji i zastosowania mogą przejawiać się przy każdej księdze Biblii. Oczywiście jest to ponad możliwość tej książki, by omówić je wszystkie, jeszcze mniej, by je rozwiązać. Jednak trzy problematyczne dziedziny, mogą być przedyskutowane - trzy dziedziny, które często wywołują trudności.
Szczególnie jedno pytanie wydaje się najczęściej trapić współczesnego czytelnika Pisma: historyczność Biblii. To pytanie może przyjmować wiele form: ?czy Adam i Ewa naprawdę istnieli?? ?Czy wszystkie cuda wspomniane w Nowym Testamencie wydarzyły się naprawdę?? Często pojawiają się one w subtelniejszej formie: ?Czy Jezus naprawdę był takim, jak Go opisują Ewangelie? Czy słowa zapisane w, Nowym Testamencie są naprawdę Jego słowami??
Jedną z postaw, która próbowałaby szybko poradzić sobie z tymi pytaniami, charakteryzowałoby założenie: ?Biblia jest natchnionym słowem Bożym, dlatego wszystko, co stwierdza, musi być prawdziwe. Jeśli powiada, że padało przez 40 dni i 40 nocy, to na pewno padało przez 40 dni i 40 nocy?.
Ta nieskomplikowana i dosłowna wiara w słowa Biblii jest niestety trudna do utrzymania. Historia prostej, do-słownej interpretacji Biblii jest historią stałej erozji. Nikt z nas dzisiaj nie stałby po stronie oskarżycieli Galileusza, którzy skazali go za teorię, że ziemia kręci się wokół słońca, co pozostawało w oczywistej sprzeczności z księgą Jozuego, że ?słońce stoi? w swym obrocie ?wokół ziemi? (Joz 10,12-14).
Jeśli nasza interpretacja Biblii jest przedmiotem stałej erozji możemy martwić się tym, czy i nasza wiara także się nie wyniszcza. Może to być bardzo niepewne, gdy wierzymy w coś jako w ?przedmiot wiary? w jednym roku, a w następnym roku teolodzy poddają to w wątpliwość, lub zaprzeczają temu. Kiedy brak absolutnej pewności, to w co wierzyć? W szczególności: ?jeśli nie można wierzyć Biblii, czemu wierzyć??
Problem ten staje się najbardziej palący, gdy zdaje się dotyczyć głównych prawd naszej wiary, gdy zdaje się dotyczyć naszego rozumienia Jezusa Chrystusa. Możemy być w stanie poprawić nasze pojęcie niektórych wydarzeń Starego Testamentu bez większych trudności, ale jakakolwiek korekta naszego pojmowania Jezusa i Jego nowiny dla nas, jest inną sprawą. Trzeba wierzyć, że Ewangelie zawierają ewangeliczną prawdę. Przyjrzyjmy się trzem różnym częściom Biblii i rodzajom prawdy w nich zawartej.
KSIĘGA RODZAJU
Pierwsze jedenaście rozdziałów księgi Rodzaju mówią nam o stworzeniu świata i życiu ludzi przed Abrahamem. Rozdziały te wywołały znaczną debatę w przeszłości: debatę nad początkami ?grzechu pierworodnego?, debatę nad teorią ewolucji, debatę nad stworzeniem i wiekiem wszechświata. Była nawet debata nad rodzajem owocu, jaki Ewa wręczyła Adamowi, a ludzie wyruszali na wyprawy w poszukiwaniu arki, na której Noe przetrwał potop.
Jedna interpretacja pierwszych rozdziałów księgi Rodzaju obstawała przy tym, że skoro są one natchnionym słowem Bożym, mają być czytane jako dosłowny i prawdziwy zapis stworzenia świata na 4004 lata przed Chrystusem, przez dodanie wieku ludzi i pokoleń między Adamem i Chrystusem. Przeciwną zaś jest reakcja, uznająca określenie całego zapisu stworzenia jako nonsens, zwracając uwagę, że uczeni wyznaczają wiek wszechświata na biliony lat i datują pochodzenie człowieka na setki tysięcy lat. Ukazuje potencjalny konflikt między nauką a objawieniem. Podczas gdy dyskusja ta była mniej intensywna w ostatnich czasach, niektórzy chrześcijanie nadal uważają, że Biblia bezpośrednio zaprzecza teorii ewolucji i protestują, gdy jest ona wykładana ich dzieciom w szkole.
Aby rozumieć pierwszych jedenaście rozdziałów księgi Rodzaju (tak jak w rozumieniu całej Biblii), koniecznym jest określenie czego natchniony autor chciał nauczyć. Aby to określić musimy mieć jakiś wgląd w literacką formę, jaką się autor posługiwał. Tak jak musimy rozumieć przypowieści Jezusa jako przypowieści (a nie sądzić, że na drodze do Jerycha rzeczywiście wydarzyła się grabież, aby posłużyć się znanym przykładem), tak samo musimy czytać księgę Rodzaju 1-11, biorąc pod uwagę rodzaj w jakim ona jest napisana. Znajomość celu, dla którego te rozdziały zostały napisane i kontekst w jakim zostały napisane pomoże nam zrozumieć, czego mają nas dziś uczyć.
Stary Testament był zebranymi księgami narodu wybranego. Był zarazem wyrazem ich dziedzictwa, życia jako narodu wybranego i kierowanego przez Boga. Był to zbiór ksiąg, które zaczęto pisać i zebrano po tym, jak Bóg zawarł z nimi przymierze na Górze Synaj.
Historia. narodu wybranego zaczyna się, właściwie mówiąc, od drugiej księgi Biblii, księgi Wyjścia. Księga Wyjścia zaczyna się od potomków Abrahama żyjących jako niewolnicy w Egipcie i opisuje jak Mojżesz został wybrany przez Boga, aby doprowadzić ich do wolności. Te wydarzenia wyznaczyły początek ich życia jako Bożego narodu wybranego.
Wydarzenia, które miały miejsce przed czasami Mojżesza, były przechowywane jako rodzinne wspomnienia: wspomnienia o Abrahamie opuszczającym swój kraj rodzinny i udającym się do Kanaan na jakieś 600 lat przed Wyjściem; wspomnienia o jego synu i wnuku, Izaaku i Jakubie; wspomnienia o dwunastu synach Jakuba i ich wędrówce z rodzinami do Egiptu. Obietnica została dana Abrahamowi przez Boga, Obietnica przypieczętowana uroczystym przymierzem. Ale to pierwsze przymierze znalazło jedynie swój wyraz i znaczenie w przymierzu zawartym na górze Synaj.
Ale co z wydarzeniami mającymi miejsce przed Abrahamem? Izraelici nie zachowali ściśle mówiąc wspomnień o tych wydarzeniach. Ich rodzinne dziedzictwo zaczęło się od ich ojca Abrahama. Mimo to pożądane było poprzedzić opowiadanie Wyjścia, wstępem naświetlającym początki ludzkości do czasów Wyjścia. Ten poprzedzający wstęp do księgi Rodzaju - księga o początkach, jak sugeruje jej nazwa.
Księga Rodzaju dzieli się na dwie części. Pierwsze 11 rozdziałów mówi o początkach; pozostałe rozdziały opowiadają rodzinne historie Abrahama, Izaaka, Jakuba, Józefa i wędrówkę do Egiptu. Obie części dają tło księdze Wyjścia: pierwsze 11 rozdz. przez opowiadania o początkach ludzkości; reszta przez przechowanie wspomnień Izraelitów o ich odległym przodku i o tym skąd wzięli się w Egipcie.
Mimo iż księga Rodzaju jest pierwsza w Biblii, niekoniecznie była to pierwsza napisana księga. Również nie pisano jej rozdział po rozdziale w miarę upływu opisywanych wydarzeń. Wypadki zawarte w księdze rodzaju były najpierw opowiadane ustnie, a dopiero później zapisywane. Nie była to też ustna tradycja zapisana od razu: Księga Rodzaju była pisana i upowszechniana stopniowo.
Niektóre części Biblii były napisane i opracowane w Judei w czasach Dawida lub Salomona ok. X lub IX w. przed Chrystusem. Trochę inny zestaw ustnych tradycji wydaje się być opracowany w piśmie trochę później w Izraelu, Północnym Królestwie. Po upadku Północnego Królestwa w 921 r. te dwa dokumenty zostały wydane razem, jeszcze później, po powrocie z wygnania w VI w. p.n.Chr. Inna nić tradycji została dodana i księga Rodzaju została ostatecznie zredagowana w takiej postaci, w jakiej ją znamy. Pomimo iż tradycje, jakie przechowuje, cofają się w czasy Abrahama i pomimo, że niektóre zapisane fragmenty przypadają na czasy Mojżesza, rzeczywiste napisanie i opracowanie księgi Rodzaju miało miejsce w etapach pomiędzy X a V w. przed Chr.
To wyjaśnia dlaczego wiele wydarzeń w księdze Rodzaju jest opowiedziane więcej niż raz i trochę różnie. Są dwa zapisy Stworzenia świata. Pierwszy zapis, który rozciąga się do rozdziału 2, 4, pochodzi z tradycji zapisanej po okresie wygnania. Drugi zapis od 2, 4, do 3, 24 został opracowany pisemnie w czasach Dawida lub Salomona o 400 lat wcześniej. Podobnie są dwa splecione ze sobą zapisy potopu w rozdziałach 6-8, jeden opisujący 40 dniowy potop, drugi 150 dni potopu (Rdz 9, 19. 24).
Autorzy przywoływali rodzinne wspomnienia przekazywane z pokolenia na pokolenie do zapisów o Abrahamie, Izaaku, Jakubie i jego synach. Do zapisów stworzenia świata i powstania człowieka nie mogli przywołać takich wspomnień. Żaden człowiek nie był obecny przy stwarzaniu świata; nawet opowiadania o pierwszych ludziach nie mogły być przekazywane przez długie wieki przed Abrahamem. Przodkowie Abrahama nie wielbili Jahwe, lecz służyli innym Bogom (Joz 24, 2). Nie mogli przekazywać wspomnień o interwencji jedynego prawdziwego Boga, nawet gdyby takie wspomnienia przetrwały stulecia. Nie ma również żadnego dowodu, że Bóg objawił się autorom księgi Rodzaju, aby pouczyć ich o tych wydarzeniach, co do których nie mieli żadnej wiedzy.
Powstanie pierwszych 11 rozdziałów księgi Rodzaju może być raczej odnalezione w historiach stworzenia, znanych na Bliskim Wschodzie, w czasach kiedy powstawała treść księgi Rodzaju. Archeolodzy odkryli kilka mezopotamskich zapisów: stworzenia świata, powstania człowieka, wielkiego potopu. To co czytamy w pierwszych 11 rozdziałach księgi Rodzaju posiada wiele podobieństw do tych legend i mitów - i kilka kluczowych różnic. Naród wybrany nie zaadaptował po prostu znanych zapisów stworzenia, które były w obiegu w tej części świata; zmienili i zaadaptowali te zapisy, aby uczynić je środkami objawienia Bożego.
Zamiast ukazywać nasz świat utworzony przez różnych bogów, jak czyniły to zwykle mity, księga Rodzaju przedstawia Jedynego prawdziwego Boga jako źródło wszystkiego co jest. Zamiast pokazywać zesłanie wielkiego potopu jako irracjonalny gniew bogów (jak w mitach mezopotamskich), księga Rodzaju ukazuje potop zesłany przez Boga z powodu ludzkiego grzechu i przewrotności.
Tylko w Biblii stworzenie człowieka jest opisane jako tchnienie w niego własnego oddechu Boga. Podczas gdy istnieją podobieństwa między zapisami w księdze Rodzaju i starożytnych mitach istnieją także niewątpliwe różnice. Właśnie w tych różnicach dostrzegalne jest Objawienie Boże.
Pierwsza część księgi Rodzaju nie zawiera objawienia Bożego o wieku wszechświata, o relacji ziemi względem słońca i innych ciał niebieskich ani o przeciętnej długości życia pierwszego człowieka. Naucza, że świat materialny powstał z ręki Boga, że Bóg specjalnie brał udział w stworzeniu człowieka, że człowiek został stworzony do przyjaźni z Bogiem, że człowiek odrzucił Boga, że to ludzkie odrzucenie Boga jest przyczyną cierpienia, że Bóg nadal daje człowiekowi nadzieję pojednania, i że go nie porzucił. Środek jakim posługuje się księga Rodzaju to historie zaadaptowane z powszechnej kultury tych czasów. Ale objawienie w nich zawarte jest czymś nieznanym w popularnych opowiadaniach, objawieniem, które naród wybrany poznał ze swego przymierza z Bogiem. Musimy pamiętać, że księga Rodzaju została napisana już po tym, jak Bóg objawił się Izraelowi przez Mojżesza i odzwierciedla to jej pojęcie Boga.
Powstaje nieuniknione pytanie: czy możemy czytać pierwsze 11 rozdziałów księgi Rodzaju jako naukową i historyczną prawdę, czy nie? Jeśli rozumiemy przez to: czy księgę Rodzaju możemy czytać jak współczesną naukową czy historyczną książkę, odpowiedź jest jasna - ?nie?. Bóg nie starał się objawiać prawd naukowych. Księga Rodzaju nie udowadnia, ani nie zaprzecza żadnej teorii ewolucji. Teoria ewolucji mogła być prawdziwa lub fałszywa, ale sprawa jest naukowa i nie dotyczy Pisma.
Ale jeśli zapytamy, czy możemy czytać pierwszą część księgi Rodzaju jako Boże objawienie dla nas, odpowiedź brzmi: ?tak?. W tych rozdziałach Bóg objawia coś o sobie, o powstaniu wszechświata i ludzi, o ludzkim grzechu, o przyczynach cierpienia; Jego objawienie tych spraw nie jest pełne w księdze Rodzaju i musimy interpretować je w świetle nauki całej Biblii. Ale ona zawiera dla nas Boże objawienie. Zawiera je w formie literackiej, która może być dla nas niewygodna; moglibyśmy życzyć sobie, aby Bóg jakoś udostępnił nam naukowy i historyczny zapis. Nie byłaby to jednak forma objawienia, jaką otrzymaliśmy. Nie możemy ani odrzucić pierwszych 11 rozdziałów księgi Rodzaju jako dziecinne bajki, ani czytać je jako naukowe, historyczne dokumenty. Możemy czytać je, pamiętając, że zawierają Boże objawienie dla człowieka, przedstawione przy pomocy wyobraźni, ale mimo to zawierające prawdy.
Powinniśmy czytać księgę Rodzaju, posługując się wydaniem Biblii, które zawiera dobre uwagi wyjaśniające, takie które wskazują na różne wątki pisanej i ustnej tradycji, które zostały razem splecione. Kiedy mamy już podstawowe pojęcie o tym, jak Boże objawienie jest dane nam przez księgę Rodzaju, będziemy w stanie czytać ją z większym zrozumieniem i mniejszą ilością problemów.
EWANGELIE
Jest sprawą niesłychanie ważną dla chrześcijanina, wiedzieć czy Ewangelie są ?prawdziwe?, czy nie. ?A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wiara wasza i aż dotąd pozostajecie w grzechach waszych? (1 Kor 15,17). Jest również sprawą wielkiej wagi, aby mieć właściwe pojęcie przykazań Chrystusa dlatego, że w Ewangeliach, bardziej niż w jakiejkolwiek innej części Pisma, kształtuje się nasza wiara w Chrystusa, a naszemu życiu nadany jest kierunek.
Stąd jesteśmy czasami oszołomieni, kiedy po raz pierwszy czytamy Ewangelie. Przychodzimy oczekując, że będą one tylko czterema ?wydaniami? życia Jezusa. Ponieważ wierzymy, że są wiernym zapisem tego, co Jezus robił i powiedział, oczekujemy, że będą ze sobą zgodne. Jednak nie trzeba wiele, aby odkryć, że w wielu wypadkach nie są one w pełni zgodne, nawet jeżeli odnoszą się do tego samego wydarzenia.
Wszystkie cztery Ewangelie np. opowiadają o trzykrotnym zaparciu się Piotra. Jednak różnią się w opisie, kto zagadnął Piotra. Odtworzenie przez Mateusza Modlitwy Pańskiej jest znacznie dłuższe niż u Łukasza, ani Marek, ani Jan nie wspominają o tym. Mateusz wspomina o dziewięciu błogosławieństwach wygłoszonych przez Jezusa; u Łukasza Jezus wypowiada cztery błogosławieństwa i cztery klątwy; Marek i Jan pomijają błogosławieństwa. Jeśli mamy sądzić według Ewangelii Mateusza, Marka i Łukasza, działalność Jezusa trwała tylko rok; Ewangelia Jana mówi o działalności trwającej ponad dwa lata. Zapisy tego, co stało się w Wielkanocny ranek, różnią się od siebie.
Przyjmowano różne postawy, aby wyjaśnić widoczne rozbieżności w zapisach ewangelicznych. Jedna metoda interpretacji utrzymuje, że Ewangelie były tworem pierwotnego Kościoła i nie przechowują dokładnych zapisów o Jezusie. Zgodnie z tą postawą, jakakolwiek próba poznania życia czy słów historycznego .Jezusa jest skazana na niepowodzenie. Bardzo często ta postawa wobec Pisma zaprzecza nawet możliwości, że wiele wydarzeń opisanych w Ewangeliach w ogóle mogło mieć miejsce: cuda są wyjaśniane jako bogobojna przesada, opętanie przez demona jest opisane jako choroba umysłowa, a czasami nawet zaprzecza się zmartwychwstaniu Jezusa, uznając to jako życzenie pierwotnego Kościoła.
Zdecydowanie różna i przeciwna postawa utrzymuje, że każde słowo Ewangelii ma być brane dosłownie, jako prawdziwe - słowa, które Jezus wypowiada w Ewangeliach są tymi słowami, które wypowiedział na ziemi. Jeśli widoczne rozbieżności istnieją, muszą tak czy inaczej mieć swoje potwierdzenie. W swej krańcowej formie ta postawa opowiada się za dosłowną interpretacją każdego słowa w Ewangeliach: obłaskawienie jadowitych węży i picie trucizny zostało zapowiedziane słowami Jezusa u Marka 16, 18.
Żadna z tych postaw nie jest zadawalająca dla kogoś, kto czytałby Pismo jako słowo Boże skierowane do nas słowami ludzkimi. Pierwsza postawa nie widzi faktu, że Pismo jest słowem Bożym; druga postawa nie uznaje, że słowo Boże jest skierowane do nas za pośrednictwem ludzi.
Aby właściwie zrozumieć Ewangelie, trzeba nam rozumieć jak i dlaczego zostały one napisane.
Można zidentyfikować trzy etapy rozwoju pisanych Ewangelii. Po pierwsze, Jezus z Nazaretu żył między nami i nauczał. Polegał na słowie mówionym, nie pozostawiając po sobie ani pisanych dzieł ani wskazówek dla swych uczniów, aby stali się trzonem Kościoła. Powierzył swą naukę nie Pismu, ale tej grupie ludzi. Po Jego śmierci i po Zesłaniu Ducha Świętego na Kościół, ta grupa ogłosiła Jezusa jako Pana. Nauczali tego, czego Jezus ich nauczył, a także nauczali o Jezusie i głosili Go jako Pana.
To był drugi etap rozwoju Ewangelii: nauki i życie pierwotnego Kościoła. Co najmniej 30 lat upłynęło od śmierci Jezusa zanim napisano pierwszą Ewangelię, którą mamy w Nowym Testamencie. Przez ten czas nauki Jezusa i nauki o Jezusie były przekazywane w Kościele.
Potrzeby Kościoła wpłynęły zarówno na wybór jak i przedstawienie nauk Jezusa. To co Jezus powiedział odnośnie konkretnego tematu zapamiętano w odpowiedzi na pytania i potrzeby i było to głoszone tak, aby te potrzeby zaspokoić. Pierwotny Kościół nie był zainteresowany w przekazywaniu słów Jezusa i wydarzeń z Jego życia na miarę reportażu dziennikarskiego; przekazywał to, co Jezus zrobił i powiedział pod natchnieniem Ducha Świętego, naświetlając znaczenie tego dla naszego zbawienia.
Różne rodzaje potrzeb wpływały na kształtowanie i przekazywanie Ewangelii. Przede wszystkim była potrzeba głoszenia Dobrej Nowiny Jezusa Chrystusa tym, którzy nigdy jej nie słyszeli. Bardzo ogólny zarys życia Chrystusa został przedstawiony, jak widzimy, w kazaniach misyjnych zawartych w Dziejach Apostolskich 2, 22-36; 10, 36-43; 13, 23-39. Ogólny zarys tych kazań stał się później ogólnym zarysem pisania Ewangelii: działalność Jezusa - nauczanie i uzdrawianie - rozpoczęta od Jego chrztu z rąk Jana; Jego śmierć i zmartwychwstanie, obecnie On, Pan po prawicy Ojca. Cuda, które Chrystus uczynił pamiętano i przypominano jako znaki nadejścia Bożego królestwa. Potrzeby słuchaczy kształtowały sposób, w jaki opowiadano historie o cudach: większy nacisk kładziono na potrzebę dojścia do wiary niż na samo cudowne wydarzenie.
Inną potrzebą pierwotnego Kościoła było dać dalsze pouczenia tym, którzy już słyszeli i przyjęli Jezusa Chrystusa jako Pana. Wiele powiedzeń Jezusa zapamiętano i przekazywano, aby wskazać jak należy żyć życiem chrześcijańskim: ?Kazanie na Górze? jest tego dobrym przykładem. Potrzeby słuchaczy kształtowały sposób, w jaki zapamiętano i uczono słów Jezusa. Wątpliwe, czy wszystkie uwagi Jezusa, które są zachowane u Mateusza w zapisie Kazania na Górze (rozdz. 5-7) były wygłaszane przez Jezusa za jednym razem. Różne nauki Jezusa zostały opracowane razem, aby dać wskazówkę życia chrześcijańskiego.
Inną potrzebą pierwotnego Kościoła było wspólne życie modlitwy. Słowa Jezusa nad chlebem i winem przy Ostatniej Wieczerzy zapamiętano i posługiwano się nimi w liturgicznych kontekstach. Poprzez stałe powtarzanie przyjęto stałą formę, która była przekazywana jako część modlitw pierwotnego Kościoła.
Trzeci etap rozwoju pisanych Ewangelii nastąpił, gdy ewangeliści zapisali Ewangelie. Nie powinno się przyjmować, że ewangeliści zapisali tylko, w pełni już rozwiniętą, tradycję ustną. Autorzy Ewangelii mieli do odegrania twórczą rolę - przesiewając różne elementy tradycji, badając to, co inni już napisali, wybierając niektóre wydarzenia a pomijając inne, wyznaczając porządek wybranego materiału. Ich zadanie nie było mechaniczne i naprawdę potrzebowali natchnienia Ducha Świętego, aby je wypełnić.
Z drugiej strony, rola Kościoła w formowaniu tradycji, z której ewangeliści czerpali, nie może być pominięta. Natchnienie Ducha musiało być obecne we wspólnocie w miarę jak kształtowała i przekazywała dobrą nowinę o Jezusie Chrystusie. Marek i Łukasz nie byli naocznymi świadkami życia Jezusa; byli oni całkowicie uzależnieni od wspomnień innych. Ewangelie Mateusza i Jana były apostolskie w swych początkach, ale prawdopodobnie nie otrzymały ostatecznego kształtu od apostołów Mateusza i Jana.
Nie możemy zatem uważać Ewangelii za stenograficzne zapisy słów wypowiedzianych przez Jezusa, sporządzone przez ewangelistów, gdy dźwięk Jego głosu rozbrzmiewał jeszcze echem. Nie możemy uważać Ewangelii za biografię Jezusa Chrystusa, podobną do współczesnej biografü. Ich celem nie było dostarczenie zapisu o osobie zmarłego, ale szerzenie nauki wśród chrześcijan o Tym, który nadal żył między nimi. Celem ich było doprowadzić ludzi do wiary i umacniać ich, gdy wzrastali w tej wierze. Wydarzenia z życia Jezusa, które nie odpowiadały tym celom, były pomijane, pomimo iż byłoby to zadziwiające dla biografü milczeć przez tyle lat o życiu Chrystusa i nie dostarczyć zewnętrznego opisu Jego Osoby. Ewangelie nie zostały napisane, aby zadowolić tylko ciekawych.
Pierwotny Kościół o wiele mniej był zainteresowany w zachowaniu dokładnych słów Jezusa, a bardziej w zachowaniu i głoszeniu ich znaczenia. Może to dziwić chrześcijan dzisiaj, gdy uświadomią sobie, że Ewangelie niekoniecznie zawierają ?dokładne słowa?, które Jezus Chrystus powiedział. Na pewno zawierają nowinę, którą Jezus głosił, ale słowa ukształtowane są przez pierwotny Kościół, który naświetlał ich znaczenie. Stąd widoczne rozbieżności ww Ewangeliach - rzecz nie do wyjaśnienia, gdyby Ewangelie były zapisem słów Jezusa. Pierwotny Kościół nie miał magnetofonów i stenografów; miał Ducha Świętego, który gwarantował wierność nauce Jezusa. Słowa były tylko środkiem czyniącym Słowo obecnym. Celem Kościoła nie było to, co Chrystus powiedział w przeszłości, ale to, co nadal mówił między nimi.
Fakt, że nasze Ewangelie niekoniecznie zawierają ?dokładne słowa? Jezusa, nie oznacza, że nie zawierają słów Jezusa do nas. Inspiracja Ducha utrzymywała Kościół w wierności dla nauki Jezusa w miarę jak przekazywano Jego nowinę oraz utrzymywała ewangelistów w wierności dla nauki Jezusa, kiedy opracowywali i zapisywali tę tradycję. Są miejsca, co do których możemy być dosyć pewni, że Kościół zachował Jego dokładne słowa - na przykład Jego zwracanie się do Boga ?Abba? Ojcze.
Powinniśmy również pamiętać, że dziś musimy polegać na przekładach, które przekazują nam nowinę Jezusa: Aby przejść z jednego języka do drugiego, tłumacz musi nieuchronnie interpretować, aby być wiernym początkowej myśli i znaczeniu, tak jak i słowom. Jezus mówił i nauczał no aramejsku. Ewangelie zostały napisane po grecku - najbardziej powszechnym językiem Kościoła w owym czasie. Stąd były przekładem nauki Jezusa od samego początku. Tylko w bardzo niewielu przypadkach autorzy Ewangelii zachowywali słowa aramejskie - ?Abba?, jako jedno z nich. Biblie, które czytamy dziś są tłumaczeniami z greckiego, co powoduje następny stopień interpretacji.
Wszystko to nie oznacza, że Ewangelie były po prostu wymysłem pierwotnego Kościoła, który włożył słowa w usta Jezusa i wymyślił wydarzenia odpowiadające potrzebom Kościoła. Ukształtować naukę, aby odpowiadała konkretnej potrzebie, to nie to samo, co wymyślić naukę. Omawianie znaczenia jakiegoś wydarzenia wymaga, aby samo to wydarzenie miało miejsce. Jeśli nic naprawdę by się nie stało, nie byłoby dobrej nowiny.
Ci, którzy twierdzą, że nie możemy odkryć jaki był Jezus i czego nauczył, pomijają podstawy Ewangelii, pierwszy etap ich rozwoju, słowa i czyny samego Jezusa. Pomijają fakt, że Jezus posłał apostołów, aby byli Jego ?świadkami? (Dz 1, 8). W sądzie ?świadek? jest kimś, kto zna dowód z pierwszej ręki. Apostołowie zostali posłani, aby być ?świadkami? Chrystusa właśnie dlatego, że widzieli Go na własne oczy i słyszeli Go na własne uszy. Ta znajomość z pierwszej ręki była wymagana np. przy wyborze następcy Judasza (Dz l, 21-22).
Ewangelie wyrosły ze świadectwa tych naocznych świadków. Pierwszy list Jana został napisany o rzeczywistości: ?co usłyszeliśmy o Słowie życia, co ujrzeliśmy naszymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce? (1 J l, 1). Jego Ewangelia zachowuje tę osobistą znajomość ?z pierwszej ręki?, nawet jeśli jeden z uczniów Jana zajął się ostatecznym wydaniem dla Jana ?to jest ten uczeń, który daje świadectwo o tych sprawach i który je opisał. A wiemy, że świadectwo Jego jest prawdziwe? (J 21, 24). Łukasz starał się zapisać dobrą nowinę Jezusa Chrystusa tak jak ją ?przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa? (Łk 1, 2).
Z drugiej strony ci, którzy zabierają się do uzgodnienia różnic między czterema Ewangeliami pomijają drugi etap ich rozwoju: przekazywanie wiary wewnątrz Kościoła, między Wniebowstąpieniem Chrystusa a napisaniem Ewangelii, które dziś czytamy. Ewangelie były obwieszczeniem pierwotnego Kościoła, że ten sam Jezus, który chodził pomiędzy ludźmi był Panem. Były obwieszczeniem ukształtowanym przez potrzeby Kościoła.
Kościół stale i mocno potwierdzał historyczny charakter Ewangelii. Kościół wierzy mocno, że Ewangelie wiernie przechowują to, co Jezus uczynił i nauczał dla naszego zbawienia. Zastosowanie ewangelicznej nowiny do konkretnych sytuacji w pierwotnym Kościele nie pomijało historycznych podstaw życia Jezusa. Kształtowanie ewangelicznej nowiny przez jej ustną tradycję nie pomijało jej historycznych korzeni. Praca ewangelistów w pisaniu Ewangelii - wybieranie jednych wydarzeń, a pomijanie innych, łączenie nauk przekazywanych przy różnych okazjach w jedno, wyjaśnienie znaczenia tego, co Chrystus uczynił w sensie potrzeb pierwotnego Kościoła - nie przekraczało prawdy ewangelicznej nowiny. Naoczni świadkowie i ewangeliści chcieli przekazać prawdę o Jezusie Chrystusie. Czynili tak pod natchnieniem Ducha Świętego. Możemy z tą pewnością czytać Ewangelie nie jako dziennikarskie zapiski, ale jako głoszenie zbawienia w Jezusie Chrystusie. Naprawdę możemy czytać słowa Jezusa w Ewangeliach jako Jego słowa do nas.
APOKALIPSA
Przechodząc do Apokalipsy, napotykamy prawdopodobnie na najtrudniejszą do zrozumienia księgę Biblii - księgę, która spowodowała więcej nieporozumień niż jakakolwiek inna.
Powód naszego zakłopotania jest oczywisty: Apokalipsa roi się od symboli - potworów, tajemniczych liczb, niejasnych aluzji - wszystko otoczone widzeniami, które miał autor, Jan. Z powodu właściwej sobie niejasności, i ponieważ ma być objawieniem spraw, które nadejdą, Apokalipsa otrzymała zadziwiającą różnorodność interpretacji. Niektóre twierdzą, że przepowiada stworzenie Europejskiego Wspólnego Rynku, wynalazek helikopterów, okropności bomby wodorowej i nieunikniony koniec świata.
Nigdzie nie jest ważniejsze zrozumienie formy literackiej, niż w Apokalipsie. Greckim tytułem tej księgi jest ?Apokalipsa Jana? określający księgę jako apokalipsę. Niestety, apokaliptyczna forma pisania jest współczesnemu człowiekowi najmniej znana spośród różnych form literackich Biblii i stąd najbardziej niezrozumiała.
Apokaliptyczne pisanie zaczęło się pod koniec okresu proroków w czasach Starego Testamentu. Niektóre z proroczych ksiąg Starego Testamentu zawierają elementy apokaliptyczne, szczególnie księgi Daniela, Ezechiela i Zachariasza. Pisma apokaliptyczne stały się bardzo powszechne w II i I w. przed Chr. i nadal były pisane przez około I. po Chr. Jedynym apokaliptycznym pismem zachowanym w Nowym Testamencie jest Apokalipsa Jana.
Pisma apokaliptyczne twierdziły, że są objawieniami wydarzeń, które mają nadejść. Objawienie było zwykle dane jako wizja. Objawienie zawarte w pismach apokaliptycznych były wyrażane poprzez symbole; aby zrozumieć objawienie, musiało się rozumieć użyte symbole.
Niewiele symboli użytych w Apokalipsie Jana jest znanych współczesnemu człowiekowi. Stąd czytelnicy Apokalipsy potrzebują klucza do interpretacji tego, co zostało powiedziane. A ponieważ praktycznie wszystko wspomniane w piśmie apokaliptycznym ma symboliczną wartość, księga Apokalipsy będzie prawie zupełnie niezrozumiała, bez pojęcia symbolizmu tam użytego. Tak jak Amerykanie nie mogą zrozumieć wysoko rozwiniętego symbolizmu japońskiego teatru bez wyjaśnienia, i tak jak tybetański wieśniak byłby bardzo zdumiony, widząc po raz pierwszy grę w Baseball, tak samo współczesny czytelnik nie może zrozumieć bez pomocy, świata pisma apokaliptycznego.
Najważniejszym faktem w zrozumieniu Apokalipsy jest uświadomienie sobie, że była to w tamtych czasach rozprawa. Była pisana w specyficznym kontekście i skierowana do konkretnej sytuacji. Była pisana przed końcem I w. kiedy Kościół przechodził ciężkie prześladowanie z rąk rzymskich imperatorów. Została napisana, by umocnić prześladowanych chrześcijan. Jeśli nie ma się na uwadze tego pierwszorzędnego celu księgi, nie jest możliwe żadne właściwe zrozumienie.
Część trudności w zrozumieniu Apokalipsy polega na tym, że nie wydaje się ona być traktatem dla prześladowanych chrześcijan pod koniec I w., wydaje się być proroctwem o końcu świata, opisującym walkę między Bogiem i szatanem, głoszącym ostateczny triumf Boga w momencie okropnego cierpienia na ziemi. Istnieje sens, w którym omawiane są te sprawy w Apokalipsie, ale są one omawiane w kontekście wydarzeń przy końcu I w. Po prostu Jan nie pisał do ludzi XX wieku; pisał do chrześcijan w Azji Mniejszej. Jeśli będziemy czytać Apokalipsę jak gdyby została ona napisana dla opisu wydarzeń w XX w., czy jak gdyby była napisana dla przepowiedzenia wydarzeń, które są tuż, tuż, będziemy ją czytać źle. Musimy czytać ją przede wszystkim jako nowinę pisaną przez chrześcijan I w. w czasach prześladowań.
Nowina, którą Jan chciał przekazać, miała nieść zachętę i nadzieję. Chciał on pocieszyć chrześcijan w ich cierpieniach i zapewnić, że ich cierpienia nie zostały przeoczone w Bożym planie. Chciał ich zapewnić, że Bóg nadal był z nimi, i że Bóg nadal był Panem wydarzeń, pomimo widocznej rzymskiej przewagi. Chciał nauczyć, że Bóg będzie sadzić zarówno sprawiedliwych jak i niesprawiedliwych i że ci, którzy uwierzyli w Chrystusa będą nagrodzeni w następnym życiu. Boże dzieło odkupienia nie było jeszcze ukończone; chrześcijanie nie mieli rozpaczać pośród cierpienia i śmierci z rąk Rzymian.
Jan wyraził tę nowinę w sensie apokaliptycznym. Prześladowania prowadzone przez Rzym przeciwko chrześcijanom było widziane jako napaść szatana na samego Bo-ga - napaść, którą Bóg przezwycięży. Szatan będzie zrzucony do płonącej jamy: Rzym będzie zniszczony. Męczennicy będą witani w niebie przez samego Chrystusa, w którego cierpieniach uczestniczyli: byli tymi, którzy skąpali swoje szaty w krwi Baranka.
Ważnym punktem jest, że symbolizm Apokalipsy musi być odczytany wg intencji autora i sytuacji, do której odnosił się kiedy pisał. Istnieje ponadczasowa nowina w Apokalipsie: jest to słowo Boże do nas. Ale przede wszystkim musimy je zrozumieć w sensie nowiny dla Kościoła w okresie prześladowania. Jeśli zrozumiemy co mówiło ono wówczas, zrobimy pierwszy krok do zrozumienia, co może ono mówić nam dziś. Nie możemy bezpośrednio interpretować jego symboli w sensie bieżących wydarzeń. Nie możemy interpretować jego uwagi o tysiącletnim panowaniu Chrystusa jako dosłownej przepowiedni, że Chrystus znów będzie żył na ziemi przez tysiąc lat i panować będzie nad królestwami ziemi. Nie możemy brać dosłownie jego opisów klęsk, jako opisów wydarzeń, które mają miejsce teraz (i mają miejsce teraz po raz pierwszy od czasu gdy Jan pisał), i z tego wnioskować, że koniec świata nadchodzi: Nie możemy przepowiadać politycznych i militarnych sukcesów współczesnego państwa Izraela na podstawie tego, co jest zawarte w Apokalipsie.
Znajomość wstępu do Apokalipsy, takiego jak ten, który jest w pełnych wydaniach Biblii Jerozolimskiej, jest konieczna dla współczesnego czytelnika. Również konieczny jest niemal dosłowny komentarz, który wyjaśnia znaczenie symboli użytych w Apokalipsie dla czytelników I wieku.
MILCZENIE PISM
Poznaliśmy trzy dziedziny, w których Pismo Święte nie zamierza nas pouczać o rzeczach, o których chcielibyśmy wiedzieć. Biblia nie daje nam naukowego zapisu stworzenia wszechświata: objawia, że wszystko co istnieje pochodzi od Boga, lecz nie wyręcza człowieka w pracy naukowej. Ewangelie nie są biografiami życia Jezusa Chrystusa: głoszą zbawczą prawdę, że Jezus z Nazaretu jest Synem Bożym, i że przez Niego znajdujemy zbawienie. Apokalipsa nie opisuje jak i kiedy świat się skończy: zapewnia nas tylko o ostatecznym triumfie i nadejściu Królestwa Bożego.
Biblia nie jest podręcznikiem, a jeszcze mniej wypisami. Nie możemy wymagać od niej informacji, której nie zawiera. Nie możemy wymagać odpowiedzi na pytania,. których nie stawia. Nie możemy posługiwać się nią jak książką kucharską, encyklopedią; czy książką opisującą zdumiewające fakty. Nie możemy czynić z Biblii czegoś, czym ona. nie jest.
Biblia jest słowem Bożym do nas i dla nas. Jest Bożym objawieniem i naszą drogą do Ojca. Jest zasadą wiary Kościoła. Ale Biblia nie jest księgą pouczeń, która spadla z nieba jako gotowy podręcznik z decyzjami na wszystkie okoliczności. pełna odpowiedź na każde nasze pytanie. Biblia nie może zastąpić Kościoła, jako kontekst naszego życia chrześcijańskiego i spotkania Chrystusa, nawet jeśli jest ważną częścią tego kontekstu. Biblia nie może zastąpić przewodzenia Ducha Świętego, kiedy zmagamy się z problemami i pytaniami wyjątkowymi dla naszego współczesnego wieku.
Biblia milczy na wiele tematów. Niewiele mówi nam o życiu po śmierci. Gdybyśmy byli w Betanii w owym czasie, prawie na pewno zapytalibyśmy Łazarza, jak to było być umarłym przez trzy dni. Mimo to Jan milczy na ten temat; chce zwrócić uwagę na władzę Jezusa nad życiem i śmiercią, a nie na charakter przeżycia Łazarza, kiedy umarł.
Biblia obiecuje nam zmartwychwstanie naszych ciał, ale nie opisuje jak nasze zmartwychwstałe ciała będą wyglądały i czuły się. Naturalnie chcielibyśmy wiedzieć. Ale Paweł odrzuca to pytanie całkiem szorstko ?Lecz oto powie ktoś: A jak zmartwychwstają umarli? W jakim ukażą się ciele? O niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje jeżeli wprzód nie obumrze. To, co zasiewasz, nie jest od razu ciałem, którym ma się stać potem, lecz zwykłem ziarnem, na przykład pszenicznym 1ub jakimś innym... Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się to, co zniszczalne - powstaje zaś niezniszczalne? (1 Kor 15, 35-37). Poza analogią Pawła, Pismo milczy.
Pytania, które stawiamy Pismu mogą być niewłaściwymi pytaniami. Moglibyśmy zapytać ?jak świat naprawdę się zaczął?? albo ?jaki będzie koniec świata?? i oczekiwać znalezienia odpowiedzi w pierwszej i ostatniej księdze Biblii. Ale księga Rodzaju i Apokalipsa nie zostały napisane, by odpowiedzieć na te pytania, i odpowiedzi nie mogą wynikać z nich w właściwy sposób. Prawdopodobnie więcej złych interpretacji Pisma zostało ?opartych? na tych dwóch księgach, niż na reszcie Ksiąg razem wziętych - głównie z powodu zadawania niewłaściwych pytań.
Chcielibyśmy znać czas, kiedy Chrystus przyjdzie znów w chwale. Jak apostołowie zapytalibyśmy: ?Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?? (Dz. 1, 6). Ale Jego odpowiedź byłaby taka sama, jak Jego odpowiedź do nich: ?Nie wasza to rzecz znać czas i godzinę, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi? (Dz 1, 7-8). Nie nam jest wiedzieć... ale zadanie zostało nam powierzone. Mamy otrzymać moc Ducha Świętego i kontynuować dzieło pozostawania dziećmi Bożymi we współczesnym świecie, a nie bezczynnie medytować nad tym, co nie zostało nam objawione.
Obietnica, jaką otrzymaliśmy jest obietnicą pełnej wiedzy o Bogu. Ale jest to obietnica, którą Bóg wypełni później, nie w tym miejscu i czasie przez słowa Biblii. Możemy zastosować słowa Pawła do samego Pisma: ?Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; kiedyś zobaczymy twarzą w twarz. Teraz poznaję częściowo, kiedyś będę poznawał tak, jak i zostałem poznany? (1 Kor 13, 12). Słowo Boże jest zwierciadłem, w którym widzimy Jego i widzimy samych siebie. Kiedy dopełnimy naszą wędrówkę do Ojca, ujrzymy Go twarzą w twarz, poznamy Go nawet tak jak On teraz zna nas. Nie tylko będziemy słyszeć Słowo Boże kierowane do nas; będziemy całkowicie w Jego obecności.
Do tego dnia, kiedy ujrzymy Go twarzą w twarz mamy przywilej oglądać Go tak, jak się nam objawił. Jesteśmy uprzywilejowani, mogąc słuchać Jego słów do nas, jesteśmy uprzywilejowani, mając Pismo i mogąc czytać je jako Słowo Boga, objawiającego się nam, zapraszające nas ze sobą na tę ścieżkę, która prowadzi do Jego obecności.