Witkacy Wybór dramatów , wstęp: Jan Błoński
Witkacy jest postacią wybitną w wielu dziedzinach. Za młodu uważał się za malarza. W 192 roku porzucił to i został powieściopisarzem. Pisał dramaty, traktaty filozoficzne. Najważniejsza wartością była dla niego sztuka. Poświęcił się jej całkiem. Początkowo zainteresował się Młodą Polską, szybko zosta jednak członkiem nowego kierunku. Jego sztuka zachowuje uniwersalność. Polska nie była dla niego centrum świata. Interesowały go problemy sztuki światowej.
I
Genialne dziecko niezwykłego ojca. Stanisław Ignacy Witkiewicz był jedynym dzieckiem Stanisława Witkiewicza i Marii z Pietrzkiewiczów, nauczycielki muzyki. Ojciec był malarzem samoukiem, bliskim naturalizmowi i krytykiem sztuki. Jego poglądy się zmieniały, ale był niewątpliwym autorytetem. Później stał się Stanisław sumieniem narodu, pisał o wszystkim. Stanisław Ignacy urodził się 24 II 188!!!! w Warszawie. Później w domu Witkiewiczów w Zakopanem bywali niezwykle znani ludzie np. Żeromski, matka chrzestna została Helena Modrzejewska. Staś objawiał wiele talentów. Ojciec traktował jego dziecinne zabawy niezwykle poważnie. Był swego rodzaju księciem.
Osobliwości wychowania. Stanislaw Woitkiewicz uważał, ze szkoły ograniczają dzieci, dlatego Witkacy był uczony w domu. Nauka nie była szczególnie systematyczna, ale dala wspaniale efekty. Witkacy był doskonale wykształcony. Ojciec z jednej strony nie narzucał z nic, z drugiej tworzył syna na swój obraz, czym bardzo mocno go ograniczał. Pierwsze dramaciki pisał w wieku 8 lat. W wieku lat 19 pierwszy traktat filozoficzny. Wiele było tych objaw talentu. W 1903 r. Witkacy zdał maturę na dalszą edukacje wybrał się w podróże do Włoch, Niemiec. Później ku niezadowoleniu ojca zapisał się na krakowska ASP. Studiował do 1908. W 1909 pojechał do Paryża i zachwycił się nową sztuką Zakochał się w Irenie Solskiej.
Trzecie pokolenie Młodej Polski. Witkacy przyjaźnił się za młodu z: T. Micińskim, Karolem Szymanowskim, T. Szymberskim (zapomnianym dziś poetą), Leonem Chwiostkiem i Bronisłoawem Malinoowskim. Byli to ludzie niezwykle uzdolnieniu, ostatni dwaj także naukowo. Odważnie postępowali i mieli europejskie ambicje. To co ich łączy, to odejście od problemu niepodległości. Witkacy opisał to środowisko w powieści 22 upadki Bunga, czyli Demoniczna kobieta (1910-11). Ciężko było ich zrozumieć. Byli na granicy epok i to oni właśnie tworzyli trzecie pokolenie Młodej Polski. Witkacy opierał się na poglądach ojca, ale tworzył własna drogę. Artysta nie działał na rzecz ogółu. Witkacy zakładał odmienność wzruszenia artystycznego i życiowego, odrzucał anegdotę w malarstwie, Zamiast natury i społeczeństwa, stawiał na metafizykę i jednostkę. Realizacja Czystej Formy w malarstwie, później dramacie, udawała się (w miarę możliwości) dopiero po pojawieniu się nowych kierunków.
Problem fundamentu sztuki. Największą wartością była dla Witkacego sztuka, problem poległa na tym, czy sztuka wyraża prawdy metafizyczne czy indywidualizm. I to jest właśnie problem Upadków Bunga. Bung jest młodym artystą, podobnym do Witkacego. Nie wie czy ma poświecić życie dla sztuki, czy zająć się życiem. Żeby tworzyć artysta musi złożyć wszystko na ołtarzu sztuki i tylko nią się zająć. Witkacy obserwował życie, ale sztuka była najważniejsza. Przeciwnikiem Bunga jest książę Nevermore. Książe chce być twórcą wartości, którym się podporządkuje. Proponuje Bungowi model życia, w którym nie ma miejsca na metafizykę. Związek z nimfomanką, panią Akne jest bardzo groźny dla Bunga. Przez miłość porzuca sztukę i spełnia masochistyczne zachcianki kochanki (piękny rym). Miłość nie jest więc dla Witkacego metafizyczna. Bung rozumie swój grzech, ale jest za późno, bo umiera od przypadkowego okaleczenia. Bung jest bliski Witkacemu, który bronił swoistości uczuć estetycznych i sztuki opartej na metafizyce. W powieści widać zalążki świata literackiego Witkacego, ale jeszcze pozbawionych pewnych elementów.
Doświadczenie wojny i rewolucji. Witkacy był człowiekiem bogatym wewnętrznie i jednocześnie nieszczęśliwym i mało zrównoważonym. Pod poczuciem humoru chował swoją osobowość. Z jednej strony otwarty, z drugiej zamknięty i poświęcony sztuce. Podobnych skrajności jest strasznie dużo. Miał usposobienie maniakalno-depresyjne. Do tego dochodzą narkotyki i huśtawka nastrojów.
Witkacy jako jeden z pierwszych w kraju zainteresował się Picassem. Dużo myślał. Miłość do Solskiej jest prototypem toksycznych związków bohaterów jego dzieł. Po samobójstwie narzeczonej Jadwigi Janczewskiej (obwiniał się za jej śmierć) wyjechał z B. Malinowskim do Australii. Tam dowiedział się o wybuchu wojny. Nie wiedzieć czemu, wstąpił do gwardii carskiej i na Wołyniu przeżył rewolucję. Bardzo niechętnie opowiadał o tych doświadczeniach. Dostrzegł wielka przemianę. W czasie rewolucji doszło do rozprężenia społeczeństwa. Lata spędzone w Rosji były bardzo płodne artystycznie. Rewolucja go fascynowała i jednocześnie przerażała. Jednak doświadczenia rewolucyjne są inne niż pozostałych Polaków, najpewniej ukształtowały się pod nieznanym rosyjskim wpływem. Pułk, w którym walczył zbuntował się jako jeden z pierwszych. W 1918 przyjechał wycięczony do matki do Zakopanego.
Lata burzy i naporu. Moment, w którym Witkacy przybył do kraju był momentem przełomu. Pojawiło się nowe społeczeństwo, nowa Polska i jednocześnie nowa sztuka. Wielu (np. Skamandryci, Peiper, Wat) występowało przeciw niedobitką modernizmu. Pojawiło się dużo ruchów awangardowych Witkacy jako malarz związał się z Formistami (Chwistek, Niesiołowski, Czyżewski i inni). Chwistek uważał, że różnym rzeczywistościom przypisuje się inne odmiany sztuki. Cenili spontaniczność, indywidualizm twórczy. Formiści byli mało odważni i szybko osłabli. Dzieła Witkacego odbiegały od pozostałych, bliższe były ekspresjonizmowi (związane ze snami, marzeniami). Witkacy nie chciał odchodzić od swoich teorii, nie dyskutował. Zaczął wydawać swoją filozofie. W Nowej formie w malarstwie (1919) przedstawil poglądy na temat estetyki, Czystej Formy, historiozofii i malarskiej praktyki. W kolejnych książkach: Szkice estetyczne, teatr, Wstęp do teorii Czystej Formy wygłaszał poglądy, których nie zmieniał do końca życia. Denerwowało go, gdy ktoś się nie zgadzał. Od 1925 zaprzestał malowania, ale pracował w swojej Pracowni Portretowej, która głównie miała na celu utrzymanie.
Literacka działalność Witkacego. Przeskakiwanie od dyscypliny do dyscypliny jest charakterystyczne dla Witkacego. Dramaty pisał od 1918. Pisał ich bardzo dużo (po 8 sztuk w 1820 i 21 r.). Często skazywał się na niezrozumienie. Nie traktowano jego teorii poważnie uważając go za ekscentryka i dziwaka. Przedstawienie jego dramatów (pierwsze Tumor Mózgowiec w 1921 w Krakowie) nie przechodziły bez echa. Były popularne i szokujące. Podważano jego teorie. Czasem Witkacy odchodził od literatury do filozofii. Wtedy popadał w biedę, mieszkał u matki lub żony (ona w Warszawie, on w Krakowie), bo nie miał własnego domu. Pisał też powieści: Nienasycenie (1930), Pożegnanie jesieni (1927). Zaczyna popadać w pesymizm. Nie dokończył 3 powieści Jedynego wyjścia. W 1934 wydaje Szewców. To w zasadzie zamyka jego twórczość dramatyczną. Zajął się w ostatnim okresie życia głównie filozofowaniem. Dzieło Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojecie istnienia (1935) były wielkim sukcesem, dokładnie omawiane. Napisał Witkacy bardzo wiele artykułów o filozofii, sztuce. Literaturze i nawet narkotykach. Wzrastało zainteresowanie jego dziełami. Pojawił się bliski mu Schulz.
Po wybuchu wojny (18 IX) popełnił samobójstwo.
II
Tajemnica istnienia. Problem polega na pytaniach. Dlaczego istniejemy i dlaczego nasze istnienie jest takie a nie inne. Człowiek istnieje sam dla siebie. Jego tożsamość jest równoznaczna z tym wszystkim co jest mu dane podczas całego życia, także z kontaktów innymi indywiduami. Istnieje stałe napięcie między jednostką a wielością. Istnienie jednostkowe jest skończone, makrokosmos nie ma końca. Myśliciel powinien tworzyć system obejmujący wszystkie istnienia. Chyba chodzi o to, że każdy byt istnieje nawet jeśli nie jest przez nikogo postrzegany. Substancje martwe składają się z wielu monad. Człowiek bezustannie przeżywa Tajemnicę Istnienia. Nie umiem tego lepiej wyjaśnić..
Estetyka Czystej Formy. Od Tajemnicy niedaleko do estetyki Witkacego. Uczucia dane każdemu bytowi są jego kontaktem z metafizycznością. Próba znalezienia relacji miedzy jednostkowością a całością istnienia (metafizyczny niepokój) jest tym co wyróżnia ludzi. Źródłem kontaktu z Tajemnicą są: estetyka, religia i filozofia. Dają różne odpowiedzi na to samo pytanie. Wszystkie trzy dziedziny dają metafizyczny niepokój. Witkacy przyznaje jednak pierwszeństwo sztuce. Sztuka daje odczuć Czystą Formę, Czysta Forma jest takim połączenie wszelkich składników dzieła, aby wszyscy naraz poczuli jedność w wielości, czyli związku danej osoby z całokształtem świata. Chodzi o to, by odpowiednio złączone elementy dzieła uspokajały na chwilę niepokój metafizyczny. Sztuka leczy dusze ludzką.
Piękno jest intelektualnie niepoznawalne. Sztuka musi zniekształcać rzeczywistość i unikać dydaktyki. Tylko jedność elementów daje Czysta formę, nie same elementy.
W praktyce twórczej odchodził Witkacy rozumiał Czystą Formę bardzo szeroko.
Proroctwo końca cywilizacji. Doznania metafizyczne ma tylko jednostka nie ma jej społeczeństwo. Cele jednostki i społeczeństwa są sprzeczne. Celem społeczeństwa jest opanować sprzeczność swojej własnej kultury. Jednostki wybitne pchają społeczeństwo dalej. Myślą o sobie, ale korzyści dla ogółu przychodzą. Cała kultura powstaje od nich. Z rozwojem zmniejsza się dystans miedzy geniuszem i resztą. Uczucia metafizyczne zanikają. Punktem przełomowym jest dla Witkacego XV czy XVI w. Doceniano wybitne jednostki. Był szacunek dla promowanych przez nich uczuć metafizycznych. Wartości były absolutne. W XIX zamiast absolutnych zaczęły wkraczać społeczne. Ludzie, którzy rządzą obecnym światem są namiastką tytanów. Znikniecie uczuć metafizycznych daje poczucie szczęścia społeczeństwu i jest charakterystyczne dla całego świata. Jest to katastrofizm kosmiczny. Etyka odchodzi od metafizyki. Musi nadejść szczyt a po nim gwałtowny upadek cywilizacji. Godził się na rozwój w celu dostatku, ale bronił sztuki. Uważał, że ludzie nie będą. potrzebować prawdy i piękna, bo tylko będą szczęśliwi. W awangardzie widział rychły koniec sztuki.
Tragiczny los kultury. Zdaniem Witkacego religia i filozofia upadają, Tylko sztuka trwa. Musi zostać potępiona i wchłonięta przez postęp, bo stoi po stronie jednostki nie społeczeństwa. Sztuka tworzy się z perwersyjnej prostoty, która jest bardzo skomplikowana, rozwijając się powoli się zabija. Jest wyraźna młodopolska opozycja artysty i filistra. Cywilizacja jest bliska końcowi. Technika ją niszczy. Sztuka nie może dać artyście spokoju, miejsca w społeczeństwie.
Teoria teatru. Kultura ma swój łabędzi śpiew przed upadkiem. Nie dotknął on jeszcze teatru, dlatego możliwe jest odczuwanie uczuć metafizycznych. Drogą do tego jest Czysta Forma w teatrze. Teatr jest tu rozumiany jako sam dramat (tekst). Teoria Czystej Formy teatru jest analogiczna do tej z malarstwa. Teatr nie może być zupełnie czysty. Wrogiem Czystej Formy jest naturalizm i realizm. Odrzuca prawdopodobieństwo psychologiczne i naśladowanie rzeczywistości. Opiera się na Wyspiańskim, Micińskim, Jarry'm (Ubu Król) i nadrealistach francuskich. Nie może jednak powstać bezsens w teatrze dla bezsensu. Teatr musi dawać widzowi wrażenie kontaktu z Tajemnicą. Brak jasnych kryteriów decydujących o sukcesie i to budzi największą wątpliwość w tej teorii. Czysta Forma nie jest w teatrze w pełni czysta.
III
Bohaterowie Witkacego. To co wydaje się absurdalne w zachowaniu bohaterów Witkacego jest w planie metafizycznym sensowne. Bohaterem Witkacego może być tylko osoba która szuka Tajemnicy Istnienia. Często nieświadomie i bez sukcesu. Uczucia metafizyczne są wyznacznikiem człowieczeństwa. Skoro tylko sztuka daje kontakt z Tajemnicą, witkiewiczowskie postaci chcą uczynić z życia dzieło sztuki głownie dlatego, że nie mają z nią styczności. Chodzi im też oto, aby przeżyć życie jak najbardziej intensywnie. Czują nienasycenie uczuć metafizycznych.
Źródła groteski. Witkacy buduje swoich bohaterów w sposób okrutny. Od samego początku wyśmiewa ich nieudane próby dotarcia do Tajemnicy. Postacie stają się groteskowe. Przyczyny tego są dwojakie: 1. Grają oni swoje życie nie wykraczają z komedii na którą się skazali i nie wierzą w wartości dające odczuć metafizyczność w życiu. 2. Przez wyśmiewanie nieudanych prób dotarcia do metafizyczności Witkacy sam osiąga metafizyczność przez sztukę. Pojawia się konflikt między dziwnością metafizyczną i życiową.
Tematy dramaturgii Witkacego. Tematy dramatów powtarzają się w różnych kombinacjach są to:
Wtajemniczenie (Maciej Korbowa, Nowe Wyzwolenie, Pragmatyści, Janulka córka Fizdejki) chodzi o wejście w jakiś nieznany świat w którym poznaje się sztuczne rzeczywistości bohaterów i filozofie Witkacego różnie wykładaną.
Upadek tytana (Macie Korbowa, Mątwa, Jan Maciej Karol Wścieklica, Tumor Mózgowiec). Tytani zawsze upadają. Chodzi o tych, którzy w rzeczywistym życiu szukaja absolutu.
Los artysty w społecznym kataklizmie (Oni, Matka, Szewcy, Sonata Belzebuba)
Temat wtajemniczenia: Nowe wyzwolenie. Nowe wyzwolenie jest jedna z najbardziej tajemniczych sztuk Witkacego. Ze względu na tytuł i postać Ryszarda III uważana jest za parodię Wyspiańskiego i Szekspira. Tatiana pokazuje swojej córce Zabawnisi jak poniżyć mężczyznę (Florestana Wężymorda). Ryszard III (ponosi kare za grzech z Szekspira) jest prześladowany przez Morderców i wchodzi w konflikt z Wężymordem pragmatystą. Na scenę wpada Ktoś z Drabami, wypędza Ryszarda i torturuje (lutownicą) Florestana. Dość o dziwne i niejasne ( uwaga Ł.M.).
Temat upadku tytana: Mątwa. Malarz Bezdeka (czyli czegoś mu brakuje) dochodzi do czasu upadku kultury. Nie uznają jego filozofii i niszczą obrazy. Zaręcza się z Ellą, ma też kochankę Alicę. Obie kobiety walczą o malarza. Ella jest demonem który go opanowuje (związek sztuki z perwersją). Pracownie Bezdeki odwiedza papież Juliusz II. Żył w XVI w. I przypomina czasy wysokiej kultury i wygłasza poglądy Witkacego. Pojawia się też postać Hyrkana który objął władzę w Hyrkanii i chce przywrócić tam sztucznie przeszłość. Żąda w życiu absolutu, chce się poczuć nadczłowiekiem. Wygłasza poglądy nitchowskie, jest nihilistą. Bezdeka zabija go i przejmuje władze w Hyrkanii ale nie po to by czuć się nadczłowiekiem. Artysta wygrywa.
Temat końca kultury: Matka. Leon jest filozofem, który chce wygłosić przed światem poglądy o końcu kultury mechanizacji. Wydaje ulotkę, która cieszy się zainteresowaniem, ale żeby to zrobić popełnia całe mnóstwo rzeczy moralnie złych. W międzyczasie jego Matka cały czas szydełkuje, żeby pomóc synowi. Z tego powodu umiera. Leona męczą wyrzuty sumienia. Pod wpływem morfiny całe życie przelatuje mu od początku (teatr absurdu). Leon umiera zabity przez grupkę robotników. Matka jest sztuką wyjątkowo przykrą. Wszystkie uczucia są tu wyszydzone nawet miłość matki jest wyolbrzymiona i wyśmiana. Witkacy miał obsesję poniżania człowieka. Wszędzie to dostrzegał. Interesowała go zawsze bluźniercza strona miłości.
Powieści Witkacego. Bohaterami dwóch wielkich powieści Nienasycenia i Pożegnania jesieni są młodzi ludzie wchodzący w świat 2 poł. XX w. Czują jak artyści, ale artystami nie są. Poznają miłość, która jest toksyczna. Partnerzy się pożerają i są skazani na wieczna wrogość. Poznają wszystko dzięki czemu jednostki próbują podtrzymać w sobie uczucia metafizyczne (narkotyki , religia, erotomania, filozofia, polityka). Pozwala im to zapomnieć o nadchodzącym momencie mechanizacji. W Nienasyceniu Chińczycy przy pomocy pigułek, które sprawiają, że wszystko wydaję się prawdziwe i fałszywe jednocześnie, chcą przejąć władzę. Są wyśmiane przywary polskości. Generał Kocmuchołowski ma obronić zbolszewizowaną Europę przed nawałą ze wschodu. Demaskuje zachowania ludzi rządzonych przez dyktatora, krytykuje faszyzm. Zakończenia są sarkastyczne. Bazakbal (Pożegnanie jesieni) niedługo przed egzekucją wymyśla jak uratować świat. Kapen (Nienasycenie) popada w szaleństwo i patrzy jak Kocmuchołowski rezygnuje z walki przed bitwą dla pięknego gestu. Jednostki metafizyczne nic nie znaczą.
Szewcy. Szewcy, którzy są tu po prostu ludem. Pracują pilnowani przez Scurvego („ang. szkorbut i jeszcze coś gorszego…” cytat ze wstępu). Prokurator jest owładnięty miłością do Księżnej Iriny Wsiewołodowny, kobieta demoniczna, bawi się cierpieniem mężczyzn. Pierwszy akt to upadek systemu demokratyczno-liberalnego. Scurvy przejmuje władzę i zabrania Szewcom pracować. Scurvy zdobył Księżnę. Szewcy przejmują władzę i zaczynają się nudzić. Przewrót ludu jest oznaką rozwoju mechanizacji. Szewcy nie maja uczuć metafizycznych. W ostatnim etapie władze przejmuje Hiper-Robociarz i ludzie pozbawieni wszelkich uczuć. Sajetan Tempe szef szewców zaczyna filozofować i za to zabijają go czeladnicy. Scurvy jest uwiązany jak pies na łańcuchu, zdycha z pożądania. Szewcy i Puczymorda korzą się przed księżną. Pod względem politycznym pokazuje prześlizgnięcie się faszyzmu. Witkacy krytykuje ludzi którzy maja tylko uczucia metafizyczne (Scurvy, Księżna) i nie maja metafizycznych (Szewcy). Szewcy to obraz końca ludzkości, tragiczny.
IV
Fantastyka Witkacego. Dialogi Witkacego są normalne. Język jest taki jak używa cyganeria i inteligencja. Witkacy chce przerazić widza, stąd drastyczność. Zabiera przy tym widzowi poczucie prawdopodobieństwa. Witkacy nie chce żeby było prawdopodobnie. Ciekawe jest połączenie tego co postaci myślą i jakie wynika z tego ich działanie (np. ktoś zabija kogoś kogo kocha). Postacie maja świadomość grania roli, dlatego pękają wszystkie hamulce. Postacie są przerysowane, bo nie mają być prawdopodobne skoro tylko grają. To przypomina przyjacielską improwizację, podczas której ludzie chcą jak najmocniej dopasować się do sytuacji odgrywanej.
Parodia i pasożytnictwo. Witkacy korzysta z klisz. Naśladuje różne style:
Telegraficzny. Postacie szybko charakteryzują lub nazywają rzeczywistość.
Brukowego melodramatu.
Skrócone rozmyślania światopoglądowe.
Rozmowy inteligencji, ostro wyrażającej swoje poglądy.
Jawna drwina, zgryw.
Postacie grają więc muszą coś naśladować. Trudno odróżnić powagę od drwiny. Witkacy lubuje się w języku melodramatycznym, frazesami powieści brukowej. Tandeta zyskuje w teatrze Witkacego nobilitację.
Jedność i wielość akcji. Witkacy chciał, żeby widz po wyjściu z teatru czuł się jak po przebudzeniu. Teatr ma być jak sen, jak halucynacje. Z drugiej strony często trzyma się zasady jedności miejsca, czasu i akcji. Jedność przede wszystkim tkwi w języku. Utrzymanie atmosfery udawania, małpiarstwa. Witkacy tworzy rzeczywistość, która jest możliwa tylko w teatrze, jest jedność gry bohaterów i jedność jego własnego dzieła.
Witkacy gromadzi bardzo dużo wydarzeń, żeby pokazać ich nieważność. Ważniejsze niż działania są komentarze. Zwrotny punkt sztuk to moment, kiedy postać zdaje sobie sprawę z pozorności postępowania.
Jeśli chodzi o jedność akcji Witkacy działa na dwóch planach. Z jednej strony jest akcja powierzchniowa (wszelkie działania), z drugiej akcja głębinowa (ogólna myśl). O ile na pierwszym planie Witkacy często gubi wątki, albo ich nie kończy, to na głębinowym wszystkie sztuki są niemal identyczne i są odbiciem jego filozofii.
Humor Witkacego. „Wyobraźnia nie powinna się cofać nawet przed obłędem” tak uważał Witkacy. Wyobraźnia pisarza oscyluje miedzy śmiechem a grozą. Nie jest to jednak próba wyśmiania grozy, ale śmiech niszczący tragiczny. Człowiek nie do końca zdaje sobie sprawę z tragizmu sytuacji. Witkacy niszczy wszelkie konwencje. Wszystko przemienia w groteskę. Bardzo ciekawa wydaje się w tym kontekście sztuka W małym dworku. Cała sztuka jest jakimś odwróceniem, groteską. Jest uznana za najbliższą czystej formie.
Komizm słowny. Bardzo jej wiele. Czasem np. charakteryzują postać, a czasem są bezinteresowne. Najważniejsze rodzaje komizmu słownego to:
Groteskowa dosadność.
Hiperbole połączone z dowcipem.
Mieszanie przeróżnych konwencji, wypowiedzi prostaków na tematy wysokie
Kalambur (ulubiony chwyt)
Nazwy własne zbudowane jak neologizmy (np.. Scurvy, Puczymorda)
Przekręcone wypowiedzi z obcych języków.
Grafomania (głupie wierszyki, rymowanki, itp.)
V
Witkacy nie był uznany przez 30 lat. Największym jego polemista był Irzykowski, który zarzucał mu rozdźwięk miedzy teorią a praktyką. W czasie wojny odkrył Witkacego Cz. Miłosz. W czasach stalinowskich pisarz był zakazany, ale od 62 roku jest najczęściej granym polskim dramatopisarzem. Ogromnie dużo o nim napisano (Nie wyobrażam sobie, żebyście mogli tego nie przeczytać…)
Stanisław Ignacy Witkiewicz, Matka. Niesmaczna sztuka w dwóch aktach z epilogiem - treść
Osoby:
JANINA WĘGORZEWSKA - matrona lat 54. Chuda, wysoka. Siwe włosy. Ma dwa sposoby mówienia: pospolitawy i istotny - i więcej dystyngowany i powierzchowny.
Pierwszy (1), drugi (2).
LEON WĘGORZEWSKI - jej syn. Przystojny brunet, lat 30. Ogolony zupełnie.
ZOFIA PLEJTUS - panna, lat 24. Bardzo ładna brunetka.
JÓZEFA BARONÓWNA OBROCK - siostra Janiny. Chuda stara panna, lat 65.
JOACHIM CIELĘCIEWICZ - dyrektor teatru. Siwy. Tłusty i czerwony. Broda i wąsy. Lat 60.
APOLINARY PLEJTUS - ojciec Zofii. Siwy. Sumiaste wąsy. Lat 75.
ANTONI MURDEL-BĘSKI - podejrzane indywiduum. Wąsiki. Bez brody. Brunet lat 35.
LUCYNA BEER - bardzo duża i bardzo piękna dama, lat około 40. Typ semicki.
NIEZNAJOMA MŁODA OSOBA - lat 23. Bardzo piękna i uderzająco podobna do Janiny.
NIEZNAJOMY MŁODY MĘŻCZYZNA - brunet bardzo przystojny z czarnymi wąsami. Głos - bardzo piękny baryton.
GŁOS ZZA SCENY - podobny do głosu Nieznajomego.
ALFRED HR. DE LA TRÉFOUILLE - arystokratyczny bubek, lat 30.
WOJCIECH DE POKORYA-PĘCHERZEWICZ - typ bogatego ziemianina i żuisera. Lat 32.
SZEŚCIU ROBOTNIKÓW - zawzięte gęby, brodate i ogolone.
DOROTA - służąca, lat 40.
Akt I
Wszyscy bladzi z czarnymi ustami. Ubrania i dekoracje czarno-białe. Matka robi kolorowe coś na drutach. Scena to salonik z pokojem jadalnym. Matka siedzi sama za stołem przy kanapie.
Matka mówi o sobie, że jest pospolitą kwoką, że zasłużyła na swój los. A o synu, że to „podły wampir”, że wdał się w ojca. Wyje dzikim głosem piosenkę o młodości, która minęła. Liczy, ile musi zapłacić za pokój i książki syna. Wolałaby, żeby zabrał się do pracy, bo nic porządnego nigdy i tak nie napisze. Ona miała talent do muzyki i rysunku, pisała niezłe nowele. Głos się śmieje, matka nie zwraca uwagi. Żałuje, że nie karmiła syna wódką od małego - byłby małym, a nie dorosłym niczym. Jako karzełka mogłaby go kochać. Matka jest baronówną, twierdzi, że schamiała. Zastanawia się, czy oni są Obrockami przez „ck”, czy zwykłymi „Obrokami”.
Matka każde Dorocie nastawić makaron dla syna - tak jak on lubi. Dorota jest szczęśliwsza, bo jej syn zginął na wojnie. Matka wygania ją - uratowała syna od wojny, bo on musi zbawić ludzkość. Jest myślicielem, jest słabowity. Dorota kwituje ten wywód, mówiąc, że pani za dużo piła na czczo. Dodaje, że lepiej mieć syna zmarłego jako bohater, niż żyjącego, ale nie tak, jak byśmy chcieli. Głos mówi, że nie bał się stryczka i śpiewa, że pamięć Węgorzewskiego jest święta wśród zbrodniarzy.
Matce przypomniał się jej mąż - ich małżeństwo było mezaliansem, za który Bóg ją skarał. Jej mąż zginął na szubienicy w Castel del Assucar w Brazylii jako bandyta rzeczny. Przyznaje, że był piękny, odważny i miał cudowny baryton. Jedyne, co jej zostało, to picie. Czasem się też morfinuje, ale rzadko. Rozumie, że jej synowi jest ciężko, ale może mu ulżyć - przeciwnie, robi wszystko, by było mu ciężej. Twierdzi, że syn nie przetrzyma jej śmierci. Matka ma w sobie sprzeczne uczucia - nie wie, czy jej syn to zero, czy mędrzec, którego ona nie rozumie. Płacze...
Leon wchodzi i widzi ten „ataczek nerwowy”. Chciałby, że matka była dziś spokojna. Nie chce, by przygniatała go ogromem swojego poświęcenia dla siebie. Twierdzi, że i bez niego robiłaby to samo, tzn. te swoje robótki. Matka zgadza się na wszystko. Leon chce zerwać swoje 5 romansów i ożenić się z kimś z innej sfery psychicznej. Dziewczyna czeka w cukierni. Matka pyta, czy jest bogata. Leon mówi, że nie ma nic i jest źle wychowana. Nie jest też w jego typie. Wuj Leona mawiał, żeby nie żenić się ze swoim typem, bo każda ładniejsza kobieta na ulicy umniejszy wartość żony. Ale Zosia mimo to jest piękna. I cierpi na zniechęcenie do życia. Matka zaczyna narzekać, więc Leon zmienia temat, mówiąc, że za rok może już będzie dyrektorem szkoły, którą chce założyć.
Matka twierdzi, że Leon nie ma uczuć, jest tylko sentymentalny. Gdy myśli o jej śmierci, staje mu przed oczami jego samobójstwo. Matka nie wierzy w jego pracę, osłania syna przed życiem, którego on nie rozumie. Boi się chwili, w której Leon pozna, że całe jego życie to matka. Boi się, że będzie musiała nienawidzić Zosi.
Leon przyprowadza Zofię Plejtus. Matka nie pozwala się pocałować w rękę. Leon zaprasza Zofię do stołowania się u nich, wraz z jej ojcem - byłym stolarzem (ojciec Leona też nim był). Matka przypomina, że jej mąż był też śpiewakiem. Leon nie chce, by matka zaczynała tragedię fachów i niedociągnięć do nich a la Ibsen. Woli tragedię zimnych zup i wygotowanego z soków mięsa a la Strindberg. Zosia mówi nieśmiało, że z Leonem są na pan/pani, bo zaręczyli się przed godziną. Matka stwierdza, że Leon nikogo nie kocha, że jest tylko do swoich idei przywiązany. Ale sama nie potrafi odpowiedzieć na pytanie Zosi, czy kocha swego syna. Leon mówi wprost, że matka nazywa go wampirem, a teraz przyprowadził nowe wampiry - Zosię i jej ojca. Mówi też, że mógł być artystą lub modnym rzemieślnikiem w trzech dziedzinach - malarstwie, muzyce i literaturze. Ale nie chciał pieniędzy. Nie idzie po najmniejszej linii oporu, ale stara się przeżyć na najwyższym poziomie. Ktoś musi się poświęcić, aby on mógł zrealizować swoją ideę - jak Judasz musiał się poświęcić, by Jezus mógł zbawić ludzi. Leon miał dziś pierwszy odczyt. Wykłada Zosi swoją ideę.
Ludzkość upada, sztuka, religia, filozofia upadają. Ratunkiem nie jest odradzanie rasy nadludzi, mrzonki o ogólnej szczęśliwości (ludzie byliby w niej zmechanizowanymi bydlętami) czy odnawianie religii przez nowe mity. Trzeba spojrzeć w oczy tej prawdzie, że giniemy. Trzeba odwrócić się przeciw instynktowi społeczności. Musi to być zbiorowy czyn uświadomienia na szeroką skalę. „Stan wzajemnego antyspołecznego odpychania indywiduów przezeń wytworzony musi przewyższać siłę społecznej przyczepności.” Pierwszy stopień to odmaterializowanie socjalizmu. Trzeba „nie burzyć społeczeństwa i nie stwarzać błaznów a la Nietzsche, tylko zużywając siły społeczne stworzyć społeczne, nie indywidualne możliwości powstania nowej ludzkości.” Leon nie buduje tej idei z miłości do ludzkości, bo ludzi dzisiejszych nienawidzi.
Zofia powiedziała, że nie chce pracować normalnie, że gdyby nie spotkała Leona, to pewnie oddałaby się komuś za pieniądze. Póki co, jak wampiry, przyssą się do matki. Zasiedli do kolacji. Matka wyjawiła im, że ojciec Leona zginął jako zbrodniarz, że ona potem miała jeszcze 3 kochanków. Zosia nie chciała mimo to zerwać, wydawało jej się, że kocha Leona. Zaczęła nazywać jego matkę „mamą”. Leon powiedział, że nadaje istnieniu matki i Zosi wyższy sens. Bo inaczej jego małżeństwo byłoby zwykłym mezaliansem (teraz Zosia dowiedziała się, że jest z rodu Obrock). Leon czuł, że ma obowiązek wyssania swojej matki, bo jako taka przejdzie do historii.
Wszedł pan Cielęciewicz. Opowiadał o dyskusji po przemówieniu Leona. Policja chce go aresztować, bo sala została zdemolowana. Matka ironicznie powiedziała, że zapłaci swoimi robótkami. Wszyscy są oburzeni, nikt Leona nie zrozumiał. Mówią, że to jest pesymizm i anarchia, nihilizm. Cielęciewicz zostawia rachunek na 2 tys. talarów i wychodzi.
Matka przyznała się, że jest alkoholiczką od 2 lat. Panie piją z kieliszków, Leon ze szklanki. Zosia wychodzi po ojca, Leon jest już pijany. Obejmuje mamę, nie może przejść mu przez gardło, że chce, żeby się kochali; matka nazywa go wampirem. Wchodzi Zosia z ojcem. Leon stwierdza, że jedyna pewna na świecie rzecz, to cierpienie. Matka wita ojca Zosi, zaprasza na kolację. Zosia się śmieje.
Akt II
Luksusowy salon. Wieczór. Kolory czarno-białe. Matka robi robótkę na zydlu kuchennym. Obok niej stoi butelka wódki. W sąsiednim pokoju słychać ustawianie naczyń w kredensie.
Dorota jest ubrana dużo szykowniej. Matka mówi, że czuje się tu obco. Syn nie pozwolił jej siedzieć w kuchni. Leonowi marzy się teraz logizacja przemian społecznych w celu uniknięcia zjawisk cyklicznych. Matka mówi, że został agentem handlowym, ale Dorota twierdzi, że zwidziało jej się to przez alkohol. Dorota nie wie, po co matka robi robótki - panicz zarabia dużo, a i jego żona bierze spore pieniądze za nocne pielęgniarstwo. Ale dla matki odpoczynek to najgorsza męka.
Młodzi państwo zakazali Dorocie mówić do siebie „jaśnie panie/pani”. Matka boi się, że zwariuje. Bez morfiny już nie zasypia. Twierdzi, że popchnęła swego męża do zbrodni. Dla niej kradł i zabijał (przez co zginął), bo chciała dobrobytu. Gdyby nie ona, zostałby śpiewakiem. Ale dał jej dużo szczęścia przez te 3 lata.
Wchodzi Apolinary Plejtus. Niezbyt podobają mu się nocne dyżury Zosi, nocne kursy introligatorstwa i nocne plastyczne tańce dla zdrowia. ;) Leon nie mówi już o swoich ideach. Według Plejtusa jego córka zachowuje się jak dziewczyna lekkich obyczajów. Leon podobno związał się z ludźmi, którzy pracują dla ambasad państw wrogich. Poza tym afiszuje się z milionerką Lucyną Beer, która otruła męża, a teraz utrzymuje hołotę. Matka miała podobne podejrzenia, ale Plejtusowi każe milczeć. Głos wypomina jej, że sama tak myślała niedawno. Teraz chce sama zapracować na Leona, by nie musiał brać się za zbrodnie, do których zmusiła jego ojca - co wypomina jej Głos (mi o sobie, wiec jest chyba tym ojcem).
Leon zabrania matce robić na drutach, ale ona żyć bez tego nie może - od 27 lat pracuje. Leon mówi, że przecież on zarabia, zdaje mu się, że słyszy ojca (Głos mówi: „Tak - pracują, ale jak?” - o Zosi i Leonie). Leon mówi, że niekoniecznie on jest podobny do ojca, ale może matka wywołuje w ludziach podobne reakcje. Syn depcze robótkę. Chce pocałować matkę - od zaręczyn nie zbliżał się do niej, bo mu zakazała. Matka go przytula, już nie czuje, że jest obcy, uspokaja się. Leon zaprzecza, jakoby ich dochód był z podejrzanego źródła. Matka widzi czerwone koła, boi się, że oślepła. Jest pijana, jak otrzeźwieje może zwariował, a pić więcej nie daje rady.
Do salonu wpada Lucyna Beer, bo Leon nie był u niej już tydzień. Wyznaje, że go kocha. Matka wydaje, że Leon jest żonaty. Mężczyzna szepce Lucynie, że się rozwiedzie. Lucyna jest zła - straciła przez niego pieniądze, mówił jej, że ma nędzę w domu. Do matki mówi, że jej syn to zwykły alfons. Krytykuje jego idee. Leon chce ją wyrzucić, ale wchodzi Zofia (ma kolorową twarz, jakby nadmiernie umalowaną) i dwóch panów - wszyscy ubrani na czarno. Zofia wyznaje, że jest ulicznicą, dziś po raz pierwszy wzięła kokainę. Przedstawia mężczyzn - hrabia de La Trefouille i pan de Pokorya-Pęcherzewicz.
Pokorya częstuje Leona kokainą. Leon się przedstawia - jest mężem Zofii, a na utrzymaniu jest u Lucyny. Leon zachwyca się kokainą, przestał się przejmować czymkolwiek - poleca ją matce i sypie jej do nosa. Pokorya wyznaje, że są kochankami jego żony. Nawet Lucyna zażywa kokainę i popija wódką. Pokorya ostrzega, że po wrażeniu piękna i prostoty przyjdzie depresja.
Wchodzi Antoni Murdel-Bęski. Chce od Leona numerek od planu mobilizacji. Leon wyznaje, że jego głównym źródłem dochodów jest szpiegostwo wojenne. Numer jest od skradzionych dokumentów wojskowych, dostanie za niego pieniądze. Bęski jest zaskoczony, że Leon mówi matce o tych tajnych sprawach. Ale Leon czuje się bezpiecznie - matka oślepła i zwariowała. Bęski wychodzi. Matka nie wytrzymuje tego, że syn jest szpiegiem (nawet po kokainie) i pada martwa w tył. Leon twierdzi, że wzięła za dużą dawkę kokainy. Przeniósł matkę z Dorotą na kanapę. Wychodzi z innymi do sali obok, by kontynuować zażywanie kokainy i picie wódki. Dorota klęka przy matce. Krzyczy, gdy prawa ręka trupa opada na ziemię. Leon prosi, by ich nie niepokoić - matka nie żyje na pewno, choć pewnie tak samo nie wie, co to śmierć, jak oni nie wiedzą, co to życie. Czuje, że powiedział coś mądrego w stanie zakokainowania. Głos pierwszy raz uznaje w nim swego syna.
Akt III epilogowaty
Czarny pokój bez drzwi i okien. Na postumencie leży zmarła - nogami do widownią, ze splecionymi rękami i głową znacznie wzniesioną. Leon trzyma w rękach jasnobrązową robótkę, którą wcześniej kopał.
Leon jest pogodzony z losem. I to nie dzięki kokainie. Ostatnio po chwilowej ekstazie popadł w depresję. Nie radzi nikomu zażywać tego świństwa. Nie wie, jak znalazł się tu z trupem matki. Głos przerywa mu monolog. Leon klaszcze - rozsuwa się portiera i wszyscy z poprzednich aktów siedzą na czerwonych krzesłach. Dodatkowe osoby to ciotka (baronówna von Obrock), nieznajoma kobieta o normalnym kolorze twarzy ubrana w czerwień, zieleń i fiolet (reszta jest czarno-biała, oprócz wymalowanej Zosi), bardzo podobna do matki, nieznajomy mężczyzna.
Kolorowa Osoba mówi Leonowi, że jest jego matką w wieku 23 lat. Ciotka się przedstawia, nie wierzy, by Nieznajoma mogła być zmarłą parę lat wcześniej. Leon, który niemal zlogizował socjologię, zgadza się z nią. Osoba wyrzuca ją na krzesło, a Leon zaczyna wierzyć, że jest jego matką. Osoba przyznaje, że idee Leona są genialne. Przedstawia mu ojca - to Nieznajomy, Wojciech (Albert - imię wymawiane z francuska) Węgorzewski. Ojciec mówi Leonowi, że zawsze go lubił i że jest geniuszem. Leon zaprzecza - zabił matkę i jego idee się nie urzeczywistniają. Ojciec twierdzi, że istnieje już w kraju 30 towarzystw, które działają wg jego broszurki 36-stronicowej, a jeszcze więcej za granicą.
Leon żałuje, że to wszystko się stało, kiedy matka nie żyje. Chciałby cofnąć się w czasie. Kładzie robótkę w rękach trupa i płacze. Osoba chce mu udowodnić, że trup jest fałszywy i wszystko jest zaaranżowane, ale Leon nie pozwala dotknąć matki. Albert jest zawiedziony - myślał, że Leon to silny człowiek, a tymczasem on się roztkliwia. Leon oddałby całą ludzkość za chwilę życia mamy i za cofnięcie świństw, jakie popełnił.
Plejtus przychodzi w wieścią, że na mieście mówią, że Leon umyślnie morfinował i upijał matkę. Leon strzela do niego, twierdzi, że po prostu był dla niej za dobry, bo to była jej jedyna pociecha. Ojciec go chwali, ale Leon krzyczy, że to przez niego ma wszystkie złe skłonności. Osoba ich uspokaja, bo jest w odmiennym stanie (z Leonem w brzuchu oczywiście). Bęski pociesza Leona, że sprawa szpiegostwa nie wyszła na jaw, że nikomu szkody nie wyrządzili. Lucyna nie ma mu też nic za złe - nauczył ją, co to miłość. Leon obiecuje jej zwrócić pieniądze. Pogodził się też z Zofią - będą żyć jak para przyjaciół złączonych jedną ideą. Zabija jej dwóch towarzyszy, by symbolicznie rozprawić się z wszystkimi kochankami Zofii.
Z sufitu zjeżdża czarna lśniąca rura szeroka na metr z klamrami jak komin fabryczny. Przez drzwiczki z tyłu wychodzi Cięcielewicz z 6 robotnikami. Siedzą w tej rurze od początku, nie wiedzą, jak się tam wpakowali. Na górze jest maszyna do wysysania do reszty trupów matek nie dossanych przez jedynaków. Rura unosi się w górę - nie mogą wrócić. Cięcielewicz podziwia trupy, mówi, że syn dał się w ojca, za co dostaje od Leona w twarz. Osoba ma już dość blagi i mordobicia. Ściąga głowę trupa, która jest drewniana - ręce są z gipsu, a reszta wypchana słomą. Osoba znajduje ukryte drzwi. Za nimi pejzaż wiosenny z górami. W pokoju światło robi się czerwonawe. Wszyscy wychodzą i zostawiają Leona.
Leon zgarnia szczątki matki. Nie ma już nic, nawet wyrzutu sumienia. Robotnicy robią „mały samosąd w imieniu mdłej demokracji” - rzucają się na Leona, odrywają go od manekina i zaczynają dusić, wlokąc do zapadni, na którą spuszczała się wcześniej rura. Wpychają go w zapadnię. Rura zjeżdża w dół, a robotnicy wchodzą do niej po kolei. Cielęciewicz zaczyna się ruszać, bęłkocząc. Kurtyna zapada. 13 XII 1924
SZEWCY
Szewcy. Naukowa sztuka ze „śpiewami” w trzech aktach. (1934)
OSOBY:
Sajetan Tempe - majster szewski, siwiejący blondyn, lat ok. 60, normalny strój szewca.
Czeladnicy - I (Józek) i II (Jędrek) przystojni, ok. 20 lat, strój szewski
Księżna Irina Wsiewłodowna Zbereźnicka-Podberezka - ponętna l. 27 - 28.
Prokurator Robert Scurvy - twarz szeroka zrobiona jakby z czerwonego salcesonu”, oczy jak „guziki od majtek”, elegancko ubrany
Lokaj księżnej, Fierduieńko - „zrobiony trochę jak manekin”
Hiper-Robociarz - ubrany w bluzę i kaszkiet. W ręku kolosalny miedziany termos.
Dwóch Dygnitarzy - towarzysz X i towarzysz Abramowski, świetnie ubrani, inteligenci.
Józef Tempe - syn Sajetana, l. 20.
Chłopi - stary, młody i „dziwka”.
Strażniczka - młoda dziewczyna
Chochoł - z Wesela.
Strażnik
AKT I
Sajetan jest zdenerwowany, że musi kuć buty dla arystokracji, sam lepiej pasuje na pana. Nie wierzy w rewolucję. Chce, by robota była równocześnie mechaniczna i duchowa. Czeladnicy dochodzą do wniosku, że fajnie by było, gdyby poznali prawdziwą wiedzę. Wtedy mogliby zniszczyć stary porządek i ustanowić nowy, w którym to oni byliby panami. Pojawia się Scurvy. Czeladnicy mówią mu, że chcą lepszej płacy. Scurvy odpowiada, że wyzwolenie jest tylko przez pracę i jeśli chcą, to mogą sobie pójść i zdechnąć pod płotem. Mówi, że zawsze będzie istniał podział na dyrektorów i pracowników - i że dyrektorzy będą zawsze dostawać inną płacę niż pracownicy. W końcu robotnicy mówią o tym, jakie straszne mają problemy. Scurvy też ma problemy - jego ukochana karmi się jego męką.
Pojawia się Księżna i zrozpaczony Scurvy mówi, że dopiero gdy zrobi choć jedną parę butów, to będzie jej godny. Księżną raduje jego upokorzenie. Sajetan podsumowuje zachowanie Scurvy'ego w ten sposób, że ten chciałby być przez chwilę hrabią - a nie może. Mówi też, że demokratyczne kłamstwo śmierdzi, a ludzie tego nie czują. Scurvy przyznaje, że rzeczywiście chciałby być prawdziwym hrabią. Narzeka też, że musi brać udział w walce klas - gdyby był hrabią, nie musiałby brać w tym udziału, mógłby przyglądać się z boku i jakoś przeczekać. Odgraża się, że stanie na czele burżuazji i stanie się nowym panem robotników. Sajetan odpowiada, że czas inteligencji minął i że nie jest już nikomu potrzebna - on sam czuje większy związek ze zwierzętami. Czeladnik II oznajmia, że jego zdaniem najgorszy jest polski arystokrata, który do absurdu doprowadza sprawy dziedzictwa i genów. Sajetan mówi, że całe życie to absurd. Gdy Księżna zaczyna mówić „Dlatego że w Boga żarliwie nie...” Sajetan tak mocno uderza ją w twarz, że wybija jej zęby. Scurvy oznajmia, że jeszcze zbawi świat - już wcześniej czuł, co się święci (przed kryzysem), lecz nikt go nie słuchał. On wie, co należy czynić. Arystokracja się przeżyła, kapitalizm zaczął gnić i zjadać cały organizm społeczeństwa - trzeba go zreformować. Księżna mówi, że bredzi. Scurvy wychodzi, obrażony.
Księżna wpada na pomysł, by nienawiść i złość robotników zamienić w twórczy wybuch. Mówi też, że robotnicy nie mogą się zorganizować z obawy przed wytworzeniem organizacji arystokratycznej i hierarchii. Wskazuje też na niebezpieczeństwo połączenia sił Scurvy'ego i rewolucyjnej organizacji „Dziarscy Chłopcy” (do której zresztą należy syn Sajetana).
W tym momencie pojawia się Scurvy wraz z przedstawicielami „Dziarskich Chłopców” (na czele z synem Sajetana, Józefa). Scurvy każe pojmać szewców jako członków „najohydniejszej, przeciwelitycznej rewolucji świata” i „tajnego stowarzyszenia cofaczy kultury”. Scurvy podobno został w międzyczasie ministrem sprawiedliwości. „Dziarscy Chłopcy” - gdy Scurvy daje znak - rzucają się na wszystkich zgromadzonych. Sajetan prosi syna o łaskę, lecz ten nie ma czasu na sentymenty.
AKT II
Więzienie dla „uzależnionych” od pracy. Sajetan i Czeladnicy z wielką męką marzą o narzędziach. Ach, jakżeby sobie popracowali...! Jedyną ich obecnie rozrywką jest patrzenie na pijącego piwo Scurvy'ego. Scurvy jednak żali się, że od czasu gdy ma władzę, stracił tożsamość, nie wie kim jest. Sajetan wierzy jednak w to, że przyjdzie wyzwolenie, a nacjonalizm był niegdyś czymś świętym. Dowodzi też, że rewolucję można przeprowadzić od góry, od przywódców, nie potrzeba od dołu... Namawia Scurvy'ego, żeby on rozpoczął rewolucję. Ma teraz władzę, ma środki, da radę. Ale boi się użyć tej władzy przeciwko tym, którzy mu ją zresztą dali. Boi się o życie, o pozycję, o dobre imię... Scurvy odpowiada, iż to nieprawda - chce po prostu pozostawić coś do zrobienia Sajetanowi i szewcom. Nie chce ograbić ich z ich miejsca w historii. Przez następne kilka stron Sajetan próbuje przekonać Scurvy'ego do skorzystania ze swej władzy, a Scurvy odmawia, zasłaniając się różnymi powodami. W końcu mówi, że nie chce być takim jak oni, robotnicy. Sajetan przekonuje, że stworzą wspaniałą ludzkość, lecz Scurvy go wyśmiewa. Następnie strażnicy wprowadzają Księżną. Scurvy każe robić jej buty, do czego ta zabiera się z obrzydzeniem. Scurvy oskarża robotników, że zajmuje ich tylko materializm, a on ma idee; Sajetan odpowiada, że ma idee, bo nie musi myśleć o przetrwaniu. Sajetan odpowiada, że ich celem jest cofnięcie cywilizacji bez utraty kultury duchowej. Scurvy odpowiada, że ludzie nie potrafią dobrowolnie wyrzec się swego standardu życia. Księżna zastanawia się nad przystąpieniem do szewców, co doprowadza Scurvy'ego do szału. Podczas gdy Scurvy mizdrzy się z Księżną, szewcy w końcu nie wytrzymują i rzucają się do roboty. Scurvy z przerażeniem patrzy, jak niemalże upijają się pracą, tworzą nową ideologię. Zastanawia się, czy nie nadeszła już nowa epoka. Nazywa pracę pierwotnym instynktem. Wzywa na pomoc Pachołków „Dziarskich Chłopców” wraz z synem Sajetana na czele i każe im porwać szewców. Jednakże kontakt z nimi infekuje Pachołków, którzy również rzucają się jak oszaleli do roboty. Nagle czerwony blask zalewa scenę.
AKT III
Role się odwróciły. Teraz to Sajetan i Czeladnicy ubrani są we wspaniałe stroje, a Scurvy niczym nędzarz, w łachach śpi, przywiązany do pnia. Szewcy zauważają, że zaczęli się mentalnie upodabniać do tych, których obalili. Jedynie Sajetan zaprzecza. Oznajmia, że era idei się skończyła - już nikt niczego nowego nie wymyśli, wszystko było. Scurvy przez sen jęczy, że chciałby być szewcem - ci na wyższych szczeblach władzy ciągle muszą uważać na tych, co są poniżej, a on chce spokoju. Pociąga go chaos. Pojawia się Księżna, która gnębi Scurvy'ego, traktując go jak psa. Scurvy nią gardzi, lecz nie może się jej oprzeć. Sajetan zaczyna narzekać na swój los - wolał być szewcem, teraz odczuwa jedynie bezsens. Czeladnicy protestują przeciwko jego wywodom - „zaplugawił się” burżujskim sposobem myślenia - musi odejść. Grożą mu śmiercią. Sajetan prosi o łaskę, zamknie się już, tylko niech mu spokój dadzą... Jednakże dla Czeladników jego gadanie jest już zagrożeniem. Nagle wchodzą Kmieć, Kmiotek i Dziwka wiejska. Czeladnicy zwracają się do nich per „chamy”, „chłopi”. Księżna też nie może znieść ich obecności. Kmiecie przybyli, gdyż są przeświadczeni o swej wielkiej narodowej misji, którą muszą kontynuować po upadku szlachty. Przywlekli ze sobą nawet Chochoła z „Wesela”. Czeladnicy i Sajetan wyśmiewają ich pomysły, w końcu postanawiają rozwiązać kwestię chłopską - siłą wypędzają ich ze sceny. Uderzony Chochoł pada na ziemię i już nie powstaje. Następnie łapią Sajetana i uśmiercają go ciosem siekiery w głowę. Wpada zaniepokojony Fierdusieńko, zapowiadając przybycie hiperrobotnika, nadrewolucjonisty, Nadczłowieka Nietzschego; po chwili ujawnia się wspomniany Straszny Hiper-robociarz, w ręku trzyma bombę. Jak się okazuje, to Oleander Puzyrkiewicz, którego Scurvy skazał na dożywocie. Następnie, ku przerażeniu wszystkich, rzuca bombę, ale okazuje się, że to termos. Martwy Sajetan przemawia - mówi o tym, że poświęcenie dla innych jest jednym ze sposobem na osiągnięcie wielkości, sposobem dla tych, którzy innych dróg nie znają. Hiper-Robociarz strzela mu z colta w głowę, lecz ten nic sobie z tego nie robi. Wchodzi Puczymorda, „potworna foka”, któremu Hiper-Robociarz każe stanąć na straży Sajetana, żywego symbolu rewolucji. Następnie strzela raz jeszcze Sajetanowi w głowę. Potem zwraca się do Czeladników, każąc im rządzić - on, wspólnie z Puczymordą, zajmą się organizacją. Sajetan wstaje z martwych. Odnalazł cel - metempsychozę. Scurvy wyje długo, przeciągle i żałośnie, aż w końcu Czeladnik II pozwala mu szyć. Ten robi to z wielkim zapałem, choć nieudolnie. Sajetan zaczyna gadać coraz bardziej od rzeczy. Księżna stawia się na piedestale. Każe wszystkim ukorzyć się przed symbolem wszechmatry. Wszyscy zaczynają przed nią pełzać (nawet Sajetan). Wtem wstaje Chochoł, wzbudzając zdziwienie wśród wszystkich pełzających, po czym podchodzi do piedestału. Wtedy spada z niego strój chocholi i okazuje się, że jest to Bubek we fraku. Zaprasza Księżną na dancing. Wtem na Księżną spada żelazna klatka. Scurvy umiera z pożądania do Księżnej. Pojawiają się rozmawiający Towarzysze, za którymi kroczy Hiper-Robotnik. Zakrywają bełkoczącą Księżną, pozbywając się tym samym matriarchatu.
6