Mowa ciała psa. By rzeczywiście móc zrozumieć, co pies chce wyrazić, trzeba obserwować przede wszystkim wzajemne ułożenie głowy, tułowia i ogona. Gdy pies chce komuś grozić lub zaimponować, to stara się przede wszystkim wydać się jak największym. Staje na wyprostowanych kończynach, z wysoko uniesionym, lekko drgającym na końcu ogonem tuż przed swym rywalem, głowa jest lekko odwrócona w bok, a uszy czujnie nastawione ku przodowi. Zachowania grożące można podzielić na agresywne i obrończe. Jeśli pies grozi atakiem, to jednocześnie warczy lub nawet szczeka, jego tułów jest napięty, a włos najeżony; ogon jest uniesiony wysoko ponad głowę i cały napięty, głowa jest leciutko pochylona, uszy wyraźnie nachylone ku przodowi, a zęby całkowicie odsłonięte. Przy grożeniu obrończym, w wypadku niepewności lub lekkiej obawy, pies stara się wyglądać na mniejszego, niż jest w rzeczywistości, nogi są lekko ugięte, ogon jest spuszczony, a uszy stulone ku tyłowi. Jeśli pies pragnie poddać się przeciwnikowi, to wyraźnie zaczyna się garbić, opuszczając głowę miedzy łopatki. Przy poddaniu pasywnym pies potrafi nawet położyć się na ziemi i powoli czołgać się w kierunku dominującego rywala. Ogon jest wtulony między nogi, uszy stulone są ku tyłowi, pies nerwowo oblizuje się i potrafi popiskiwać niczym szczenię. Przy poddaniu aktywnym co prawda postawa ciała także wskazuje na poddanie się, ale pies wygląda nieco pewniej, a ogon trzymany jest neutralnie - ani uniesiony, ani wciśnięty miedzy nogi. Zachowanie takie często widać przy spotkaniu psa z właścicielem: pies cieszy się, choć nie przesadnie, i okazuje swe poddanie, ale też nie demonstracyjną bezwarunkową uległość.
Pies wystraszony - objawia chęć podporządkowania się, uniknięcia konfrontacji i zagrożenia. Kontakt wzrokowy krótki bezpośredni, uszy stulone, tułów opuszczony, język liże pysk dominującego psa, kąciki warg odsunięte do tyłu, łapa podniesiona, ogon opuszczony (może lekko merdać).
Pies demonstruje lęk poddanie się i podporządkowanie silniejszemu. Uszy stulone, ogon podkulony, pies unika bezpośredniego kontaktu wzrokowego, nos i czoło gładkie, kąciki warg cofnięte, pies przewraca się na grzbiet odsłaniając brzuch i gardło.
Pies wystraszony, podrażniony może zaatakować. Uszy stulone, sierść na grzbiecie zjeżona, tułów opuszczony, ogon podkulony, nos zmarszczony, wargi lekko opuszczone, kąciki warg odsunięte do tyłu.
Pies zaprasza do zabawy, może poszczekiwać z radości. Uszy podniesione, ogon podniesiony, pysk otwarty, język wysunięty, przednia część tułowia opuszczona, przednie łapy zgięte.
Zwierzę zdecydowanie dominujące, oznajmiające o swojej przewodniej pozycji i grożące atakiem w wypadku sprowokowania. Uszy nastawione do przodu, nos zmarszczony, wargi podniesione, widać białe zęby, kąciki warg wysunięte do przodu, łapy sztywne, tułów poddany lekko do przodu, ogon podniesiony i zjeżony, włos na grzbiecie zjeżony.
Pies staje się czujny, ponieważ coś w jego otoczeniu zaabsorbowało jego uwagę. Oczy szeroko otwarte, uszy nastawione do przodu, ogon w pozycji poziomej (nie sztywny i nie zjeżony), pysk zamknięty, tułów lekko poddany do przodu, łapy wyprostowane, oparte na czubkach pazurów.
W ostatnich latach wzrosła moda na posiadanie ras obdarzonych z natury dużą siłą, mających bronić swoich właścicieli i ich mienia. Skutkuje to jednak coraz częstszymi wypadkami pogryzienia ludzi przez psy. Statystyka wykazuje, że najliczniejszymi ich sprawcami są zwykłe kundle. Na drugim miejscu znajdowały się owczarki niemieckie, a na trzecim jamniki. Cztery pogryzienia, ale bardzo dotkliwe spowodowały psy rasy rottweiler.
Gdy pies warczy. Warczę bo lubię. Muszę Wam opisać naprawdę zabawną historię. Kilka tygodni temu zgłosił się do mnie na „gg” miły człowiek, opisując swój problem z psem. Czteromiesięczny golden warczy na jego syna. Po krótce chodziło o to, że pies staje się napięty i agresywny gdy ktoś próbuje przechodzić w pobliżu jego miski gdy zwierzak je. Problem z warczeniem jest dość powszechny. Nie wiem dlaczego wszyscy ludzie uznają, że jak pies je to należy mu przeszkadzać? Ale założywszy, że jest to problem, ponieważ pies potrafi wyskoczyć do przechodzącego człowieka „z mordą” - zaproponowałem, żeby nie karcić psa za warczenie, tylko stopniowo je odwrażliwiać. Właściwą reakcją na ostrzegawczo warczącego psa nie jest konfrontacja, tylko odejście, a następnie praca polegająca na tym, żeby pies pragnął obecności człowieka przy jego misce, bo to oznacza dla niego same przyjemności. W dodatku prostym dość sposobem na zlikwidowanie warczenia przy misce jest pozbycie się miski. Pies musi jeść. Ale całe jedzenie dostaje z ręki, najlepiej w nagrodę za coś co dla nas wykona - nawet za „siad”.
Po kilku dniach dostaję taki oto komunikat:
Witam, Miałam sie podzielić postepami z moim 4-miesiecznym potworem. Chyba rozpuścimy psa na dobre a tak na poważnie to metodę ignorowania odpuściłam- czyli gdy pies warczy syn odchodzi. To doprowadzilo do tego ze pies powarkiwał częściej. Wróciliśmy do „uspokajania” czyli gdy warczy mówimy do niego spokojnie glaszczemy i uspokajamy. Pies jest często karmiony z reki syna, nie tylko dokarmiany ale i pełen posiłek dostaje na dłoniach - oj biedne dziecko. Ponadto wprowadzilismy kliker i syn często sie z nim bawi w „szkolenie” z klikaniem i nagrodami. Pies juz coraz cześciej przybiega na zawołanie syna (bo cwaniak mysli ze zawsze cos dostanie) i coraz dłuzsze są zabawy. Co to się stało tak naprawdę? Pies nauczył się błyskawicznie, że gdy tylko poczuje jakikolwiek niepokój i zawarczy - źródło niepokoju (w tym wypadku syn) odchodzi. To jeszcze jeden dowód na to, że zachowania takie jak warczenie podlegają prawu wzmocnień. Pies wzmocnił sobie warczenie jako sposób komunikacji i wywierania presji na otoczenie. Założę się, że nie jest to warczenie połączone z unoszeniem fafli, napięciem mięśni, charakterystycznym ułożeniem ciała, tylko takie luźne, wyuczone. Podobnie jak można nauczyć psa komendy „daj głos”, tak samo da się nauczyć warczenia. Normalnie szczekanie dla psa jest jakimś ważnym sposobem komunikacji. Przy komendzie „daj głos” szczekanie traci swój bezpośrednio komunikacyjny charakter i staje się „instrumentalne” - czyli wyuczone jako odpowiedź na wzmocnienie. Co wzmocniło to zachowanie? Oczywiście pozytywny dla psa skutek, jaki wywołało warczenie.
Schemat zachowania utworzył się następujący: Człowiek podchodzi => pies warczy => człowiek odchodzi (korzyść dla psa). Odejście człowieka stało się nagrodą za warczenie. Zawsze mówiłem, że psy to mądre „bestie”:) Gdyby więc zagrać tutaj innym czynnikiem, zwanym negatywnym wygaszeniem? Oznaczałoby to, że warczenie powoduje stratę tego, co pies chciał osiągnąć, a więc zachowanie byłoby stopniowo osłabiane i wreszcie zanikło.
Mogłoby to wyglądać np. tak: Pies jest karmiony z ręki przez dorosłego. Wchodzi dziecko => pies warczy => koniec karmienia. Następnym razem pies mocno by się zastanowił, czy ma ochotę ryzykować, że znowu mu odbiorą jedzenie gdy zawarczy.
Można też ten sposób połączyć z pozytywnym wzmocnieniem np. w taki sposób: Pies je. Podchodzi dziecko. Z daleka rzuca psu kawałek piersi z kurczaka => pies zachowuje spokój => kolejny kawałek kurczaka ląduje przed psem. W tym momencie pies uczy się, że zachowywanie spokoju przy jedzeniu wiąże się z czymś ekstra przyjemnym. Nie opłaca mu się więc warczeć. Po pewnym czasie takiego treningu pies będzie szczęśliwy, że ktoś podchodzi do niego podczas jedzenia, bo będzie sobie to kojarzył z czymś bardzo przyjemnym. Z zacytowanej wyżej wypowiedzi mojego rozmówcy wynika jeszcze jeden wniosek. Nie zawsze trzeba koniecznie pracować WPROST z niepożądanym zachowaniem. Jeśli cokolwiek pozytywnego ćwiczy się z psem - rośnie jego zaufanie do człowieka i wiele problemów, wynikających np. z lęku po prostu „sama” się rozwiązuje. To bardzo pozytywny „efekt uboczny” szkolenia opartego o pozytywne wzmocnienie.
Pies demolka. Pies niszczyciel to ogromny problem, który niestety często doprowadza jego właściciela do drastycznej decyzji o oddaniu psa do schroniska. Co robić, gdy po powrocie do domu, zastajemy zdemolowane mieszkanie, lub nadgryzione meble, lub budząc się rano widzimy zgryziony dywan? Porad jest tak wiele, jak wiele przyczyn niszczenia przez psa.
Gryzienie szczenięce. Pojawia się razem z rosnącymi zębami i nie kontrolowane może przerodzić się w uciążliwy nawyk. Gryzienie przedmiotów to sposób na poznawanie przez szczenię świata i pies uważa to za coś normalnego. Oprócz tego zmieniające się i rosnące zęby oraz kości szczęki powodują swędzenie, więc żucie i gryzienie przynosi psu ulgę.
Co robić? Wiedząc, że szczenię będzie gryzło wszytko, co wpadnie mu w oko, należy pilnować aby nie miało ono dostępu do rzeczy potencjalnie atrakcyjnych, jak: buty, ubrania, dywaniki czy machające się okrycia. Nadzorując szczeniaka podczas jego zabawy, możemy go wiele nauczyć i uniknąć niechcianych zachowań. Jeśli za każdym razem, kiedy piesek złapie naszego buta skarcimy go za to łapiąc za obroże, mówiąc „nie” i wyjmując but psu z pyszczka, pies szybko nauczy się, że nie powinien tego robić, ucząc się przy okazji komendy „nie”. Co jednak zrobić, gdy nie jesteśmy w stanie nadzorować psa? Wyjściem jest tu ograniczenie psu miejsca, przez zamknięcie go, na czas naszej nieobecności w jednym pokoju lub w przedpokoju. Niestety nie zawsze to pomaga, gdyż pomysłowość psów nie zna granic. Z pewnością jednak ograniczy to straty. Jeśli nie możemy odizolować psa od potencjalnych ofiar jego zębów, to można chociaż spryskać je specjalnymi płynami zapobiegającymi gryzieniu, które można kupić w sklepach zoologicznych. Najlepszym wg mnie rozwiązaniem jest kupno klatki dla psa. Na rynku jest ogromny wybór od aluminiowych, składanych klatek do plastykowych transporterów. Klatka musi być oczywiście dopasowana do psa, tak aby mógł on wstać, obrócić się i wygodnie położyć. Człowiekowi taka klatka często kojarzy się z więzieniem i zniewoleniem ale dla psa, który i tak większość czasu podczas Pani nieobecności powinien spać, skojarzy się z norą, azylem, czyli bezpiecznym miejscem, gdzie będzie bezpieczny. Każdy pies lubi mieć takie miejsce, tylko dla siebie, gdzie może się schować i spokojnie odpocząć. Aby przyzwyczaić psa do klatki potrzebne jest spokojne, krok po kroku postępowanie - najlepiej w tym celu zasięgnąć rady trenera. Najważniejsze zalety klatki: pies czuje się w niej bezpiecznie i tym samym mniej się denerwuje, nie ma potrzeby gryzienia czy szczekania, pies nie może w niej niszczyć sprzętów domowych i tym samym nie uczy się złych nawyków. Klatka jest także doskonała do uczenia psa czystości w domu, ponieważ pies nie załatwi się tam gdzie śpi.
Gryzienie z nudów. Może pojawić się niezależnie od wieku. Pies nie mający możliwości zużycia nadmiaru energii, np. będąc zamknięty sam w domu może z nudów zacząć szczekać lub wyć a może też zacząć gryźć czy żuć różne przedmioty. Gryzienie dla psa kojarzy się z przyjemnością, ulgą, ponieważ w czasie gryzienia wydzielają się w ciele psa endorfiny powodujące polepszenie humoru.
Co robić? Po pierwsze, powinniśmy zapewnić psu więcej ruchu, dzięki któremu zużyje nadmiar energii. Spędzajmy z psem więcej czasu i przed zostawieniem go samego w domu, wyjdźmy z nim na dłuższy spacer i porządnie go zmęczmy a po przyjściu do domu, dajmy mu posiłek. Zostawiając go w domu, zostawmy psy do dyspozycji tylko jeden pokój lub przedpokój. Podczas naszej nieobecności pies i tak większość czasu przesypia, wiec nie będzie miało dla niego znaczenia ilość wolnej przestrzeni, jaką mu zostawimy. Bardzo istotne jest aby nie karcić psa za coś co zrobił wcześniej, gdy tego nie widzieliśmy. Taka kara nie będzie przez psa właściwie zrozumiana, ponieważ nie skojarzy jej z tą czynnością o która nam chodzi ale z tą przy której został przez nas skarcony.
Mamy spory problem z naszą 14-miesięczną bokserką Korą. Od jakiegoś czasu zaczęła gryźć i niszczyć różne przedmioty, a ponieważ robi to podczas naszej nieobecności, nie możemy nic zrobić. Zaczęło się od kosza na śmieci, którego zawartość pogryziona w drobne kawałki zastawaliśmy na podłodze naszej kuchni i przedpokoju. Teraz kosz już nie wystarcza i zdarza się nam zastać pogryzione książki, doniczki z kwiatami lub nawet cenniejsze przedmioty. Próbowaliśmy oduczać Korę gryzienia klapsami, jednak widzimy, że to nie ma większego sensu, bo pies zaczął się nas obawiać kiedy wracamy do domu. Atmosfera w rodzinie gęstnieje z dnia na dzień, zaczynamy wzajemnie obwiniać się, tym bardziej, że sytuacja ma miejsce niemal codziennie. Prosimy o pomoc... Kora, jak każdy typowy bokser, przywitała mnie "z sercem w pysku", domagając się pieszczot i prowokując zabawę. Z obserwacji i wywiadu dowiedziałem się, że jest zdrowym i wesołym psem, na co dzień nie sprawiającym kłopotów. Problem pojawił się kiedy czteroosobowa rodzina przeprowadziła się z bloku do odległego od Krakowa o kilkanaście kilometrów domu. Wydawało się, że warunki życia zmieniły się, i to znacznie, na plus, a jednak... Zaburzenia zachowania, które pojawiają się podczas nieobecności domowników bywają złożone, a ich przyczyny często trudne do określenia, właśnie dlatego, że nie sposób zobaczyć jak zachowuje się pies i co przeżywa kiedy zostaje sam. Wielką pomocą dla każdego behawiorysty jest nagranie video zachowania psa, a ponieważ wiele rodzin ma obecnie kamerę cyfrową, coraz łatwiej o taki komfort pracy. Można powiedzieć, że pierwsza części filmu o Korze była nudna.
Po wyjściu domowników położyła się na swoim legowisku i spała, od czasu do czasu zmieniając pozycję czy wstając by napić się wody. Prawdziwa akcja zaczęła się prawie po godzinie, kiedy to Kora zaczęła wałęsać się po domu jakby czegoś szukając, czasem też nasłuchiwała odgłosów z zewnątrz. Napięcie rosło, bo pies coraz szybciej chodził i coraz intensywniej czegoś szukał. Tym razem padło na książkę, którą Pan Kory zostawił na brzegu fotela i która z pewnością pięknie nim pachniała. Kora "czytała" książkę z wielkim zaangażowaniem, widać było, że "lektura" sprawia jej szczególną radość, a kiedy połowa dywanu została zasłana drobnymi strzępkami papieru, suczka przeciągnęła się i poszła napić się wody, po czym jeszcze raz sprawdziła co dzieje się w domu, wskoczyła na kanapę i zasnęła. Na tym film się urwał, jednak dzięki niemu dowiedziałem się o psie więcej niż z godzinnej rozmowy z jego opiekunami.
Przede wszystkim widać doskonale, że Kora nie przeżywa lęku kiedy zostaje sama (co bez nagrania video naprawdę trudno stwierdzić), a jej napięcie, któremu daje upust gryząc wynika najprawdopodobniej z nudy i braku jakichkolwiek bodźców. Rzeczywiście, z naszej rozmowy wynikało, że mimo iż przestrzeń, jaką pies ma do dyspozycji jak i warunki życia całej rodziny poprawiły się, zapracowani domownicy poświęcali psu rażąco mniej czasu.
Po pierwsze niezależnie od pory pracy czy szkolnych zajęć wszyscy o jednej porze wychodzili z domu i do niego wracali. Czas, w którym nikogo z nich nie było w domu rozciągnął się od 7.30 niemal do 18.00 i chociaż w południe przychodziła do domu Pani, która sprzątała, jej jedyny kontakt z psem polegał na wypuszczeniu Kory do ogródka i wpuszczeniu jej do domu. Podobnie zresztą rozwiązano kwestię porannych spacerów - zabiegani domownicy otwierali psu drzwi i pozwalali wejść tuż przed ich wyjściem. Żeby dopełnić czary goryczy należy dodać, że domek i ogródek Kory znajdował się w części ludzkiego osiedla ogrodzonej murem i strzeżonej przez strażników, którą w złych czasach nazywano gettem. Nawet zatem będąc w ogródku nie mogła widzieć nic ciekawego, bo szansa spotkania choćby przechodnia w tym miejscu była bliska zeru.
Tego rodzaju tryb życia to ciężka próba dla psa obdarzonego dużym temperamentem i o tak przyjacielskim charakterze jakim jest bokser. Takim właśnie, zawsze gotowym do działania i współpracy z ludźmi, potrzebującym towarzystwa zwierzęciem stworzył go człowiek. Dlaczego więc teraz zostawia go samego na długie godziny....
Plan naprawy sytuacji wydawał się tyle oczywisty, co trudny, nie można bowiem było zmienić rozkładu dnia domowników, przynajmniej w części dotyczącej czasu spędzanego poza domem. Należało po pierwsze zająć się samopoczuciem Kory, poprawiając je przez dostateczną porcję codziennego ruchu i zajęć z ludźmi i, jeśli to możliwe, także z innymi psami, po drugie zaś skierować niszczycielskie zapędy na przeznaczone do tego celu gryzaki. Umiarkowany, codzienny ruch pozwala nie tylko wyładować nadmiar energii, ale działa też stymulująco na procesy hormonalne, m.in. podwyższając poziom serotoniny, hormonu odpowiedzialnego za dobowy rytm, sen i dobry nastrój. Podobnie będące częścią łańcucha łowieckiego zachowania takie jak pogoń za piłką czy przeciąganie sznura sprawiając przyjemność są niezbędne u psów wielu ras dla utrzymania właściwego samopoczucia, a frustracja tych potrzeb skutkuje niepożądanymi zachowaniami lub ma udział w ich powstawaniu. Z kolei gryzienie jest naturalnym sposobem psa na rozładowanie napięcia, także tego, które wywołuje bezczynność. Rodzina Kory mimo wszystko zgodziła się podjąć wysiłek pracy z psem, a program działań ułożyliśmy wspólnie następująco. Intensywny poranny spacer poza terenem osiedla, połączony z zabawą w aportowanie i ćwiczeniem podstawowych umiejętności - chodzenie przy nodze, siad, waruj, zostań (Kora wcześniej uczestniczyła w szkoleniu, choć go nie ukończyła, a więc opiekunowie mieli pojęcie o szkoleniu psa).
W czasie kiedy pies zostawał w domu otrzymywał do gryzienia kauczukową zabawkę Kong, wypełnioną smakołykami (np. mielonym mięsem z kulkami suchej karmy) lub inny gryzak o długim czasie rozgryzania (doskonała jest np. połówka ususzonego na kość chleba). W domu należało też pochować w miejscach niewidocznych ale dostępnych dla psa smakołyki, które Kora "w wolnej chwili" mogła znaleźć i zjeść. Ponieważ okazało się, ze stare nawyki jak wspomniane "czytanie" książek są dość silne, zdecydowano się dodatkowo spryskać dotychczasowe ulubione niszczycielskie rewiry płynem przeciwko obgryzaniu przedmiotów (taki płyn dostać można w sklepach dla zwierząt, zawiera on substancję dodawaną m.in. do dziecięcych szamponów, która nie będąc szkodliwa dla zdrowia jest paskudnie gorzka). Należało koniecznie poszukać kogoś, kto mógłby dać Korze zajęcie w czasie popołudniowych spacerów i choć nie było to łatwe, po kilku tygodniach znalazł się mieszkający w pobliżu młody człowiek, który po szkole zabierał Korę i swojego 2 letniego golden retrievera na całkiem długi spacer (psich opiekunów można znaleźć np. w bezpłatnym internetowym serwisie PETSITTER.pl).
Wieczorny "kwadrans dla Kory" poświęcony był zabawie, nauce nowych umiejętności lub szczotkowaniu czy masowaniu psa (stymulacja). Częstotliwość "przestępstw" popełnianych przez Korę spadła już po około dwóch tygodniach, a ponieważ domownicy widząc pozytywne efekty sami poczuli się lepiej, lepiej też i bez niepotrzebnego napięcia potrafili porozumiewać się i pracować z psem. Trochę też zwolnili tempo życia, co pewnie wszystkim wyszło na dobre... Po mniej więcej dwóch miesiącach "ekscesy czytelnicze" pojawiały się sporadycznie, a po jakimś czasie Kora przestała interesować się czymś co nie jest dla niej przeznaczone.
4