1910


Wszystko o zulaCH

Aby przeczytać ten artykuł twoja osoba musi spełnić następujące kryteria:

  1. Musisz byś pod wpływem jakiegoś alkoholu (najlepiej denaturatu).

  2. Musisz mieć poczucie humoru (czyt. przejebanego humoru).

  3. Musisz się źle uczyć (czyt. pierdolić szkołę).

  4. Musisz mieć silną psyche, żeby nie odjebać po przeglądnięciu tej strony.

  5. Musisz mieć słabą wolę, żeby jak najszybciej uzależnić się od naszej książki.

  6. Musisz pojmować istotę "ci z dupy".

         

  To jeszcze nie koniec. Jeżeli któryś z poniższych punktów w jakimś stopniu Cię określa to lepiej daruj sobie czytanie tego artykułu.

  1. Jestem abstynent(em\ką).

  2. Lubie muzykę Disco Polo.

  3. Kocham moją szkołę.

  4. Czytam Bravo Girl.

  5. Jestem z probówki.

  6. Śpię z tatą w jednym łóżku.

  7. Jestem fan(em\ką) adolfa Hitlera.

  8. Dorabiam na autostradzie, żeby opłacić studia.

  9. Całymi dniami przesiaduje na czacie.

  10. Jestem księdzem (lub: Mój ojciec jest księdzem).

Oto jeden z przedstawicieli Meneli.

Proszę mu się dokładnie przyjrzeć.

0x01 graphic

SŁOWNIK WYRAZÓW NIEZNANYCH

. Słownik ten przedstawia alfabetyczny spis wyrazów i zwrotów używanych przez meneli w ich codziennym życiu. Dzięki niemu możecie wzbogacić swoje słownictwo i nawiązywać lepsze kontakty z otoczeniem. Pamiętajcie trochę wiedzy i kulturalnych wyrazów jeszcze nikomu nie zaszkodziło, no nie... do kurwy nędzy, po jakiego chuja ja to napisałem!

Abstynent - nieprzyjaciel pijącego. Człowiek nie pijący alkoholu. Prowadzący najbardziej chujowy ze wszystkich tryb życia przepełniony sportem, disco polo i sterydami. Jeśli takiego spodkasz to spierdalaj jak najdalej, bo może Cię on zarazić swoim "zajebistym" podejściem do życia.
"A chuj cie to" - bardzo często używany zwrot, w którym jego nadawca mocno chce podkreślić odbiorcy, że nie udzieli odpowiedzi na zadane pytanie. Menele najczęściej używają go w odpowiedzi na pytanie: "kochasz mnie?".
"Ady Wiadome" - wyrażenie używane na określenie ogólnie znanych prawd.
"Ale Daje..." -wyraża ogólny stan zawodnika po spożyciu wina marki ViVa. Obecnie używa się go do podkreślenia wartości "kopiącej" produktu alkoholowego.
Bezrobotny - jak sama nazwa wskazuje jest to człowiek bez roboty. Przyczynia się to do alkoholizmu tych ludzi ponieważ jedni piją by zalać smutek i zapomnieć o ciężkim żywocie a inni natomiast piją ze szczęścia, że robią państwo w chuja opierdalając się a co miesiąc i tak dostaną zasiłek który mogą przepić. Bezrobotni często po paru latach przeistaczają się w meneli.
CHWDP - napis ten często spotkać można na murach w całym naszym pięknym (czyt. chujowym jak barszcz) kraju. Niestety jest on błędnie tłumaczony. Tak naprawdę jest to skrót od: CHlej Wino Dopuki Padniesz. A więc życzymy Wam wszystkim wielkiego CHWDP!
"... ci z dupy" - bardzo popularne zgnojenie używane przez ludzi najebanych kiedy nie mają oni większej ochoty na udzielenie odpowiedzi na zadane pytanie. W miejscu kropek należy wstawić odpowiedni wyraz np: pyt.-"Gdzie cię podwieźć? Może na BP?" odp.-"BP to ci z dupy".
Denaturat - Doskonały trunek o pięknym fioletowym kolorze spożywany przez ludzi nie mających w danym czasie lub wcieleniu piniendzy na chlanie. Posiada tylko 70 składników rakotwórczych na wszystkie 72! Zalecany do spożycia tylko przez doświadczonych fanów najebaństwa. Inne nazwy to: denat, paryski błękit.
Dworzec - Miejsce, w którym najczęściej można spotkać przedstawicieli subkultury zwanej menelami. Ilość napotkanych na nim osobników zależy od procentu bezrobocia oraz od ilości sklepów monopolowych w danym mieście.
Fantastische Tempo - nadzwyczajna prędkość picia.
Faworyt - osoba uważana za dobrze przygotowaną do picia oraz bardzo odporną, nie zawsze wytrzymuje presję.
Flaszka - ma dwa znaczenia dobre i złe. Dobre - flaszka pełna, Złe - flaszka pusta.
Gwint - element flaszki, który pozwala uzyskać lepszy efekt końcowy picia.
Impreza - okazja do wypicia litrów jaboli, wódy i beer'ów. Dzięki niej poznajemy wielu nowych zawodników i mamy okazję sprawdzić ich i swoje umiejętności. Posiada największy współczynnik zgonów ze wszystkich spodkań towarzyskich. Najlepsza jest taka z zaskoczenia.
Kac - jednym zdaniem mówiąc: Coś bardzo niedobrego. Atakuje przeważnie rano kiedy wyniszczony po imprezie organizm zawodnika budzi się ze snu wymuszonego przez alkohol. Objawia się bólem głowy i kapciem w ryju. Jest wiele sposobów walki z tego rodzaju dolegliwością, niestety nie zawsze skutecznych.
Kac Kupa - w zasadzie nie różni się od zwykłego gówna poza tym, że atakuje tylko na kacu i perfidnie śmierdzi kwasem siarkowym. Najczęściej występuje w stanie ciekłym. Przed ceremonią oczyszczania z niej organizmu należy zabić kibel dechami bo może go rozjebać.
Karton - papierowe opakowanie na tanie wino (ok 5 zł.), trzeba uważać, żeby nie przedziurawić. Nie posiada gwintu co utrudnia spożywanie. Kosmiczne ilości siarki!
Koszał opał - honorowy obywatel naszego miasta. Jedna z najznamienitszych postaci polskiego menelowego interesu. Jeden z niewielu pozostałych przy życiu przedstawicieli gatunku "Menelus Totalus". Największym jego wrogiem jest woda, mydło oraz oczywiście miejscy. Często można spotkać go śpiącego w pobliskiej przychodni zdrowotnej lub spacerującego po mieście z tajemniczą siatką ( były nawet przypuszczenia że znajduje się w niej dwa kilo dynamitu jednak okazało się że Koszał jest pacyfistą i mimo zbliżonego wyglądu nie ma nic wspólnego z Osamą Bin - Ladenem )
Kościółl- instytucja zrzeszająca alkoholików pijących wino kilka razy dziennie w miejscu publicznym. Zajmują się również okradaniem ludzi wpierając im, że to dla ich dobra. Wyznają zasade: "nie dasz dychy na kościół - to masz grzech ciężki" . Kościół jest najczęściej budowany z najlepszych materiałów i według nowatorskich projektów ( ponieważ mają tyle pieniędzy, że nie wiedzą co z nimi robić ). Kościół posiada również wszelkiego rodzaju ulgi oraz dopłaty z Unii Europejskiej na swoje nielegalnie uprawiane pola oczywiście ukradzione biednym rolnikom.
Kryzys - stan, w którym organizm ludzki walczy z próbą wydalenia zawartości żołądka, co objawia się brakiem kontaktu z osobą opętaną kryzysem. Ucieczka -polega na oddaleniu się z miejsca picia na skutek niewyjaśnionych przyczyn.
Ksiądz- zawód polegający na legalnym piciu wina przy udziale widzów w miejscu publicznym. Plusem tego zawodu jest to, że taki delikwent po dziesięciu mszach przeprowadzonych w ciągu jednego dnia ma całkiem niezłą dryndę pod wieczór. Do najważniejszego obowiązku księdza należy przeprowadzanie mszy w kościele kończących się zawsze tym samym czyli dobrowolną składką pieniężną w wysokości min. 10zł, bo w przeciwnym razie zostaniemy okrzyknięci satanistami. Niestety zawód ten wymaga prawa jazdy i dobrej klasy samochodu. Golf czwórka lub Ferrari (dot. proboszcza) całkowicie wystarczy. Jeżeli marzy Ci się łatwa praca, niezły zarobek kosztem innych ludzi i drogi samochód za darmo - zostań księdzem. Jedyny warunek to czarne ciuchy i umiejętność wciskania ludziom kitu.

Lotnik LKS-jest to drużyna meneli która pod czujnym okiem trenera Pana Dziubka wygrała ligę mistrzów w którymś tam roku (nikt niewie w którym, lecz przysięgam na wino, iż tak było).
Menel - osobnik należący do coraz bardziej rozrastającej się subkultury zwanej menelami. Jest to wyższa forma człowieka, który posiada całkowitą wiedzę na temat mocy wszelkich tanich trunków "kopiących", a także umiejętności takie jak: szybkie trawienie alkoholu, zianie ogniem, odstraszanie zapachem, odporność na mydło i paste do zębów, biologiczny wykrywacz miejskich i kiepów leżących na ziemi oraz umiejetność perfekcyjnego kamuflażu w śmieciach. Dlatego zwykły człowiek nie może się z nim równać. Ich miejscem zamieszkania jest najczęściej dworzec (wszystkie rodzaje). Kiedy menel jest zbyt daleko od swojego domu, a jego stan nie pozwala mu iść dalej może on rozbić obóz na przystanku lub w rowie ( tylko wtedy gdy wartość jego mocy wynosi ponad 10‰). Menele posiadają uniwersalny język, którym mogą się posługiwać w każdym stanie trzeźwości oraz niepowtarzalny akcent. Menel jest wszystkożerną i samowystarczalną jednostką. Jak każda z subkultur mają swój niepowtarzalny styl ubierania. Najmodniejsze wsród nich są wełniane czapy, berety, spodnie z przykrótkimi nogafkami i naciągnięte swetry. Często zajmują się chodowlą brudu pod paznokciami. AVE.

Melina - miejsce, gdzie można zawsze pójść i się napierdolić bez żadnych oprów, bez względu na pogodę, czy sytuację polityczną w kraju. Dla jednych może to być piwnica w bloku stryjka Zośki, dla innych strych u babci Zdzisia. Jeden chuj. Ważne żeby było tam miło, ciepło i pszyjemnie. Oczywiście wyposażenie też jest ważne. Na każdej porządnej melinie musi być jakieś szkło (i nie mówie o flakonie na jakieś chwasty) w postaci szklanek do win czerwonych i białych, kielonki na wudeczkę i nie wiem co tam jeszcze. Praktyczne jest posiadanie na melinie jakiegoś legowiska jakby kogoś zebrało na sen lub inne zabawy. Automat z gumkami to jusz chyba pszesada, ale tesz by się pszydał.
"Nie podcieraj dupy szkłem" - pogardliwe stwierdzenie gdy chcesz kogoś wkurwić.

Pan Dziubek- człowiek legenda, właściciel największej meliny w Kościelcu (a więc i na całym świeci). Posiada wieloletni zarost na twarzy (nie byłem w stanie określić od kiedy ma ten zarost lecz wciąż prowadzimy badania w naszych laboratoriach). Jest niepokonany od wieków w najważniejszej dyscyplinie meneli”picia wina”.
Picie - termin określający najprzyjemniejszą czynność w życiu człowieka czyli spożywanie alkoholu. W różnych kręgach czynność ta jest inaczej nazywana np: menele idą: chlać, łotać, jebać, tankować, walić bryne, a np informatycy idą: instalować.
Piwo - słabsza wersja wina. Napój gazowany o niskiej zawartości alkoholu. Nie posiada tak kochanej przez wszystkich siarki. Sprzedawany w poręcznych puszkach zbieranych później przez konfidentów i wymienianych na pieniądze, za które to dany osobnik kupi wino lub podobne.
Piwo bezalkoholowe - dupiata imitacja prawdziwego browara. Przenaczona dla wymierającego gatunku naszej planety czyli zbolałych i anemicznych abstynentów, którzy je piją, a potem rozpowiadają, że ile to oni nie wypili.
Płot - miejsce odpoczynku (oparcia) pijanego.
P.O.D. - w tłumaczeniu: pił, odpadł, drzemie.
Poległ - wyraz używany do określenia stanu kogoś, kto przez słaby dzień albo formę nie może kontynuować picia alkoholu wraz z towarzyszami.
Praktykant - osoba, która pobiera lekcje picia u zawodnika.
Przeciszów(Las) - Wiocha położona na południu Polski, w której łatwo zaliczyć zgona. Zewsząd widać stosy parującej gnojówki i krowie kupy.
Castello- klub w pobliskiej wiosce (czyt. rudniki) słynący z częstej organizacji koncertów. Największą jego wadą jest brak jedzenia w barze, częste kradzierze browarów ze stolika oraz nieprzychylne podejście do ludzi pijących tanie wina przed wejściem.

Rzyg - nikt do tej pory nie potrafi ustalić dokładnego składu tej mikstury produkowanej przez meneli najczęściej pod sklepem monopolowym, na przystanku lub w rowie. Jego skład ustala sam produkujący. Krótko mówiąc rzyg śmierdzi, zostawia ślady i niełatwo go usunąć.
Siarka - jeden z najcenniejszych pierwiastków na naszej planecie. Używany do produkcji Tanich Win. Dzięki niemu smakuje ono zajebiście. Jej największe złoża występują na cmentarzu meneli.
Silber Kreuz - mówiąc ogólnie jest to strasznie niedobra niemiecka wódka, która przez swą przystępną cenę zrobiła furorę w Polsce. Używać z umiarem!!!
Skinhead - podgatunek człowieka, któremu ujebało się drzewo genealogiczne i jest on potomkiem neandertalczyków. Ubrany przeważnie w ujebanego flejersa i glany. Obcięty na krótko, bo włosy z głowy służą mu jako łonowe których normalnie nie ma. Posiada cechy takie jak mały mózg, marnej wielkości, wysuszone organy rozrodcze itp. defekty. Skinhead'zi występują przeważnie w małych stadach i napadają na niewinnych ludzi bijąc ich za wygląd. Co jest największym dowodem ich debilizmu. Ich ulubiona książka(o ile któryś z nich umie w ogule czytać) to "Mein Kampf" znanego na całym świecie doskonałego pisarza więziennego Adolfa Hitlera.
Słaby - ogólnie mówiąc jest to określenie kogoś całkowicie nieodpornego na alkohol.
Sylwester - standardowe wydarzenie sprzyjające piciu i rzyganiu. Jedyna różnica polega na tym, że zaliczając zgona obudzimy się z niego dopiero za rok. W tym dniu w żądnym wypadku nie należy łączyć alkoholu z petardami, chyba, że masz w domu zapasową pare rąk.
Tanie Wino - najwspanialszy napój alkoholowy na ziemi kopiący meneli po ich brudnych dupach. W skrócie TW. Posiada duży współczynnik wymiotów. Jest najszybciej uzależniającym alkoholem sądząc po tym ilu ludzi zmarnowało sobie dla niego życie. Znany pod wieloma nazwami takimi jak: jabol, jabcok, winiak, siarkofrut, mózgojeb itp. Jest paliwem napędzającym meneli.
"Tyś Był" - określenie pogardliwe, często używane w kłótniach.
Unia Europejska - instytucja polityczna próbująca bezwzględnie pozbyć się naszych wspaniałych tanich win ze sklepów. Kuszą nas tańszymi cenami browarów jednak nic nie zastąpi nam przepysznego jabcoka.
Zaćmienie kompletne - stan w jaki wpadli Mietek, Zenek i Franek po wypiciu wina 17% (każdy swego).
"Z chujami nie jadę..." - obraźliwe zdanie wypowiedziane pod adresem "łysych".
"Zdrowie!" - wyraz używany podczas spożywania najczęsciej wódki. Kiedy to pijący podnosi kielona i wypowiada to magiczne słowo do siedzącego obok kolegi czekającego niecierpliwie na swoją kolej. Wyraz ten często zastępowany jest innymi wyrazami, ale znaczenie pozostaje to samo np: bania! jedziesz! cyk! żegnaj! to narazie! smacznego!(tyczy się spożywania wina w kartonie).
Zgon - stan ostateczny zawodnika, w którym nie przyjmuje on lekarstwa w postaci alkoholu. W tym momencie jego ciało przyjmuje odpowiednią pozycję najczęściej pod stołem, a organizm przechodzi w stan podobny do hibernacji i rozpoczyna trawić masakryczne ilości procentów wlanych przez delikwenta.

23.04.2006r.-Pan Dziubek ogolił się.

  Kodeks zawiera ogólne zasady postępowania każdego prawdziwego żula. Każdy żul powinien kierować się tymi zasadami, albowiem stanowią one jedyną w swoim rodzaju księgę wierzeń i postępowań prawdziwego żula.

  1. Ja żul przysięgam pić wódkę, wino, piwo i wszelkiego rodzaju używki po wsze czasy, aż do skończenia świata, lub mej śmierci.

  2. Ja żul przysięgam walczyć z tymi co nie piją, albowiem zagrażają oni funkcjonowaniu świata.

  3. Każdy żul mi bratem.

  4. Ja żul udzielę pomocy każdemu żulowi w potrzebie.

  5. Ja żul będę się organizował w związki żulowskie.

  6. Każdy żul ma prawo się opić.

  7. Żul żulowi przyjacielem.

  8. Obiecuje pożyczać innym żulom mój własny kufel, kieliszek, itp.

  9. Przysięgam szanować innych żuli tak jak samego siebie.

  10. Wypić flaszkę z żulem trzeba.

  11. Przysięgam pokonać choć jednego żula w swej karierze.

  12. Nie miej litości dla abstynentów.

  13. Narażać własne życie w trosce o życie współżula.

  14. Organizować żulaterki.

  15. Pić tylko sprawdzony sprzęt.

  16. Przynajmniej raz w życiu rzygać.

  17. Pokochać żulową.

  18. Błogosławić kieliszek, kufel i kubek.

  19. Nienawidzić przepitki.

  20. Dążyć do spirytusu.

  21. Upić kota.

  22. Rzygać w miejscu publicznym.

  23. Najebać się na koncercie.

  24. Nie słuchać techno podczas picia.

  25. Zaśpiewać po pijanemu hymn państwowy i "hej sokoły".

  26. Polec w boju.

  27. Opowiadać pierdoły.

  28. Wsadzić rękę między nogi dziewczyny.

  29. Poczuć smak benzyny.

  30. Zdenerwować współżula.

  31. Mieć kaca.

  32. Dążyć do kolejnego zgonu.

  33. Nie poddawać się.

  34. Nie odmawiać picia.

  35. Pić całą flaszkę.

  36. Nawracać niewiernych

  37. Ukształtować swoje zainteresowania na jeden ze sprzętów (Wódka, piwo, wino).

  38. Śnić o krainie nieskończonych alkoholi.

  39. Poruszać problemy tylko pijących na forum ogólnym.

  40. Nawrócić na właściwą drogę niepijącego.

  41. Złapać kryzys.

  42. Rzygać w pokoju.

  43. Zapoznać po pijanemu.

  44. Wspominać poległych żuli.

  45. Nie jeść jajek przed piciem.

  46. Wypić świętą wódkę - Silber Kreuz.

  47. Pogardzać złymi taktykami.

  48. Pić niespodziewanie.

  49. Wypić ze Skotem wino.

  50. Nie deptać leżącego żula.

  51. Pić regularnie.

  52. Przeklinać po pijanemu.

  53. Wyrzygać figurę geometryczną na ubraniu.

  54. Bezpiecznie testować nowe sprzęty.

  55. Pić wódkę ze szklanki.

  56. Karać współżula za stopowanie.

  57. Lać wódkę z lewej ręki.

  58. Pić pod mostem.

  59. Przyjmować wyzwania.

  60. Być zdenominowanym.

  61. Odwiedzić święte miejsce - Groblę.

  62. Bronić praw misia Koali.

  63. Nie zdradzić współżuli.

  64. Nie spiskować z abstynentami.

  65. Kopnąć w dupę Łukasza P.

  66. Nie pić samodzielnie (do lustra).

  67. Uchwycić pierś koleżanki.

  68. Wyprawić świętą wojnę przeciwko Izbom Wytrzeźwień.

  69. Zapić z Grysikiem wódką.

  70. Nie zbić kieliszka.

  71. Nie mieszać herbaty.

  72. Nie ściemniać współżulom, gdy chcą się z tobą napić.

  73. Zapić po zdanej maturze.

  74. Chwalić siwe konie.

  75. Zapić w wakacje.

  76. Nie pierdolić.

  77. Pierdolić wszystko oprócz alkoholu.

  78. Wymusić piwo od kolegi.

  79. Świętować każdą rocznicę (święta).

  80. Nie pozwalać sobie na dłuższe przerwy w piciu (dopuszczalny termin max. 2 tygodnie - tzw. Przerwa chorobowa).

  81. Pić do śmierci i po niej.

  82. Nie ukrywać abstynenta.

  83. Żygać gdzie popadnie.

  84. Bronić żuli własną piersią.

  85. Jebać wódę ile wlezie.

  86. Nie stopować.

  87. Nauczać sztuki żulenia młode pokolenia.

  88. Pić spirytus bez przepitki.

  89. Lizać cipki ładnych pań.

  90. Nie jeść szkła po pijanemu.

  91. Pod żadnym pozorem nie pić w kuchni.

  92. Rzygnąć se na buta.

  93. Bronić flaszki przed łysymi.

  94. Zliczać dni do Sylwestra.

  95. Nie obnażać się po pijanemu.

  96. Wyciągać wnioski z porażek.

  97. Nie kraść eukaliptusa misiowi Koali.

  98. Odbyć pielgrzymkę na grób Trójnoga.

  99. Zwiedzić miejsca kultu żuli (Grobla, Przystanek, Dom Buły, Milusia).

LIST ŻULA DO BABCI

Kochana Babciu. STOP. Chciałaś Poznać moich kolegów. STOP. Oto oni. STOP.

WIERSZE

KAZEK WSIUR

Kiedy ranek wstaje nowy,
Kazek idzie paść swe krowy,
W majty z froty się obleka,
Stara z gnojem w sieni czeka,
Nawet matka nie pomoże,
Kiedy Kazek krowy orze,
Słońce świeci Kazek jebie,
Potem trzode chowa w chlewie,
Zapiął byka zaś od tyłu,
Ma w chuj gówna na swym pylu,
Kiedy słońce jest w zenicie,
Kazek zbiera sperme w pycie,
By na rano mieć nasienie,
I z płatkami mieć jedzenie,
Znów widłami w gnoju chabie,
No bo rano złamał grabie,
Gówna cedzi gnój rozrzuca,
Hadra w izbie cicho kuca,
Nawóz chowa po kieszeni,
Bo ich życia nic nie zmieni,
Żywot marny, łajna pełny,
Kazek hadrze nie był wierny,
Konia fuka na pastwisku,
W domu znowu ma po pysku,
Kazek chadrze zrobił chaje,
Bo kogutom dupy daje,
Swe bachory w klatce trzyma,
Żryć nie daje bo nic nima,
I do szkoły na kombajnie,
Jeżdżą smarki burząc stajnie,
Kazek dzieci swych nie bije,
Woli spermy spuścić w ryje,
Tak rodzinka z gówien żyje,
Rąk i twarzy nikt nie myje,
Tak sie kończy powieść krótka,
Kazek chuj był nie miał sutka.

ŻUL

Czy to lato czy to zima,
Żula często w domu nima,
Możesz spotkać go na łące,
Gdy ma nogi swe śmierdzące,

Często leży gdzieś padnięty,
Cały winem przesiąknięty,
W zimie woli ciepłe winko,
Lubi leżeć też z dziewczynką,

Takie to jest żula życie,
Ma naprawdę wyśmienicie

BRZYDKI WIERSZ

Chuj mnie boli moc truchleje,
A mój sąsiad wciąż się śmieje,
Ten skurwysyn nawet nie wie,
Że dziś w nocy go zajebie,

Skurwiel jeden zajebany,
W ciepłej wodzie przypalany,
Gdy ciulowi kark ukręcę,
Będzie konał w strasznej męce,

Niech nie robi z siebie ciula,
Niech ratuje go matula,
Już ten palant wie że zginie,
Kocha się on w mej dziewczynie,

Niech spróbuje chuj ją dotknąć,
Będzie musiał jaja połknąć,
Kończę ten wiersz tymi słowy:
"Buduj ciulu se grób nowy!!"

CUD OBJAWIONY

Kiedy Bóg zstąpił na ziemię,
Żyło wtedy takie plemię,
Które Boga szybko spiło,
I Go potem uwięziło,

Jezus widząc wszystko z góry,
Porozpędzał wszystkie chmury,
Gotów był wykupić ojca,
Nawet za dwie flaszki Kreuza,

Jednak cena wielka była,
Maria w niebie aż się spiła,
Plemię z góry zarządziło,
Że z Jezusem będzie piło,

Jeśli Jezus spije plemię,
Będzie mógł wyniszczyć ziemię,
Jeśli jednak sam polegnie,
Pięć miliardów flaszek ciepnie,

Jak się potem okazało,
Plemię z Bogiem znów wygrało,
Od tej pory każdy człowiek,
Może wypić jak fachowiec!!!

Tak więc dzięki naszym przodkom,
Możesz wypić z własną ciotką,
Pomyśl co byśmy robili,
Gdyby wódki nie wywalczyli?

NIGERIA

Jest w Afryce biedne państwo,
Szerzy się tam też pijaństwo,
Ludzie żyją w skrajnej nędzy,
Brak im żarcia i pieniędzy,

Sport w tym kraju się rozwija,
Ale ludzi też zabija,
Samce grają w nożną piłkę,
Biec umieją przez pomyłkę,

Trening jest tam ciężki strasznie,
Czasem lew piłkarza trzaśnie,
Kto przeżyje ten zwycięzca,
W kadrze brak już jednak miejsca,

A w drużynie same gwiazdy,
Nikt nie ma w garażu Mazdy,
Wszyscy jeżdżą na wielbłądach,
Po pustynnych wiatru prądach,

Jak obrona tak i pomoc,
To tygrysiej próby owoc,
Wszyscy szybcy i ograni,
W bojach z pumą zagrzewani,

Atak to prawdziwa siła,
Co każdego będzie biła,
Jest tam piłkarz z dużym wzrostem,
Ale z małym jaj zarostem,

Bramki strzeże
bawół złoty,
Z którym zawsze są kłopoty,
Zespół broni i ratuje,
Cztery zebry rozszarpuje,

Zespół gra szybciutką piłkę,
Wywołując w widzu żyłkę,
Grę prowadzi mózg drużyny,
Który lubi jeść maliny.

RĘKA BOGA

Bić kolegi nie wypada,
A tym bardziej już sąsiada,
Jeśli złamiesz komuś szczękę,
Ręka Boga cię dosięgnie!

Być pedałem nie przystoi,
W dupie nosić garść naboi,
Jeśli zgwałcisz kapelana,
Ręka Boga murowana!

Mieć dwie szklanki wódki z colą,
Kiedy oczy się pierdolą,
Gdy wypijesz naraz obie,
Ręka Boga jebnie tobie!

Palić fajki nocną porą,
A najlepiej nad zaporą,
Jeśli palisz kilka lat,
Ręka Boga wali Świat!

Biegać rano dwie godziny,
Nie mieć przy tym gorzkiej miny,
Jeśli biegasz znakomicie,
Ręka Boga obudzi cię!

Zatem cóż nam pozostaje?
Tylko auta i tramwaje,
Jeśli jednak się zastrzelisz,
Rękę Boga onieśmielisz!

WIELKA POMYŁKA

Coś to kurwa chuju zrobił,
Żeś Hektora przepołowił?
Dojebałeś pojebańcu,
Zapoznałeś chyba w tańcu,

Hektor brzydki jest jak chuj,
Lecz on prawie został twój,
Nie rozumiem ciebie już,
Idź ty zapoznawać busz,

Kuciu, Kuciu mój Łajdaczku,
Dokurwiłeś oj biedaczku,
Teraz Hektor gnębi cię,
Jeszcze kiedyś zgwałci cię,

BP to ci z dupy jedzie,
Co to teraz z tobą będzie,
Jak z Hektorem się ożenisz,
To w potwora się przemienisz,

Zabij Hektora,
Tego potwora,
Bo inaczej on cię zje,
Albo gorzej
- zerżnie cię!

MOSZ(NA)

Dziś zapukał w okno moje,
Pewien pan którego się boje,
Więc dialoga nawiązałem,
I się potem przekonałem,
Że ten pan nie ma funduszy,
Aby w świat pijański ruszyć,
Opowiadał mi jak żyje,
Jak codziennie rano pije,
Jak zgonalia go dopada,
Jak zapija u sąsiada,
Smęcił mi tak długą chwilę,
Ktoś zaczął coś ciąć na pile,
Aż powiedział złote zdanie,
Które dziś ma duże branie:

Mosz na piwo mi pożyczyć
Kurwa muszem coś załyczyć


Od tej kurwa tamtej chwili,
Już nie godom do menyli

MIOŁECH WIZJE

Gdy w obliczu końca Świata,
Bóg nam ześle swego brata,
On osądzi życie nasze,
Niepijącym wypić każe,

Będzie wielu się buntować,
Wielu będzie protestować,
Jedna tylko będzie racja,
Racja to wielka libacja,

Mocne sztuki wytrzymają,
Słabeusze popadają,
Tych pierwszych nagroda czeka,
Bo pójdą z Bogiem do nieba,

Słabeuszy ogień spali,
Bo choć nawet są wytrwali,
To niebiańskich łąk nie zwiedzą,
Niech to teraz chuje wiedzą,

Więc Grysiku mówię tobie,
Trzeba było pić już w żłobie,
Już niedługo stracisz życie,
Bo opuszczałeś ziemiańskie picie.

KOT

Nie mów do mnie takim tonem,
Bo dostaniesz w łeb kondomem,
Kotem jesteś skurwysynie,
Żadna kara cię nie minie!

Liczyć chuju i to już!
Bo wyciągam z kurtki nóż!
Podporządkuj się starszyźnie,
Abyś nie był na obczyźnie!

Jak już przejdziesz koci chrzest,
Będziesz rozwiązywał test,
Jak zaliczysz to masz życie,
Lecz jak nie to będzie bicie!

Wpierdolimy tobie ciulu,
Tak że nie odczujesz bólu,
Jeśli jednak sypniesz nas,
Zajebiemy ciebie raz!!!

HEKTORIO

Jest kobieta na tej ziemi,
Którą kochać każdy chce,
Dziś króluje jej obliczę,
Na nim Łajdak śmieje się,
Włos ma tłusty, zaplątany,
Jakby chciała zapić się,
Do Łajdaka ona mówi - kocham cię!

Hektorio! brzydka Hektorio!
Jak dobrze twym mężem być,
Och pozwól słodka Hektorio!
W cycuszki twoje się skryć!

Ona pięknie umie kochać,
Umie także bronić się,
Zapomniała się poruchać,
Zaraz Łajdak se ją zje
Zwiodła chłopca na Andrzejkach,
I pokochać jego chcę,
Jednak gdy on ją zobaczył,
Zrzygał się!!!

Hektorio! czuła Hektorio!
Jak bardzo mi się chce pić,
Och pozwól tłusta Hektorio!
Choć chwilę bez ciebie żyć!!!

FENOMEN SPŁUCZKI

Jeśli byłeś najebany,
To kibel twój był zwiedzany,
Może wtedy nie wiedziałeś,
Ile spłuczce zawdzięczałeś!

Spłuczka ciebie wybawiła,
Zero śladów zostawiła,
Nikt prócz ciebie tego nie wie,
I twój tata cię nie zjebie,

Rzygasz w kiblu - spoko sprawa,
Z gardła leci pyszna strawa,
Pozostawia dużo brudu,
Spłuczka myje to bez trudu,

Jak więc widzisz,
Spłuczka nieraz cię ratuje,
Fenomenalnie spłukuje!!!

DROGA ŻULA DO WOLNOŚCI

Jest taka chwila w żula życiu,
Gdy poddaje się opiciu,
Wtedy cztery sny nadchodzą,
Całą psychę żula grodzą,

Pierwszy sen jest o zgonie,
Przypomina jak żul tonie,
Żul się broni przed atakiem,
Lecz polega tuż pod krzakiem,

Druga część jest wprost tragiczna,
Żula znajduję ekipa magiczna,
Biorą żula pod władanie,
Proponując dalsze chlanie,

Trzeci sen ogarnia żula,
Nie wytrzymują zwieracze ciula,
Mocz się leje strumieniami,
Żul się spala płomieniami,

Część ostatnia budzi żula,
Żul spostrzega mocz i ciula,
Następuje ozdrowienie,
I długie kaca leczenie.

WÓDKO! OJ CZYSTA MOJA

(cover: frag. Pana Tadeusza-Adama Mickiewicza)

Wódko!
Oj czysta moja! Ty jesteś jak zdrowie
Ile cię trzeba wypić, ten tylko się dowie,
Kto cię wyrzygał. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę (jeszcze) i opisuję, bo tęsknię po tobie.
Flaszko święta, co menelskiej bronisz głowy
I za szybą świecisz na wystawie! Ty, co dworzec jałowy
Oświęcimski ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem,
(Gdy od płaczącej starej pod Twoją opiekę
Ofiarowany, zarzyganą podniosłem powiekę
I zaraz mogłem chwiejnie do Twych sklepów progu
Iść za pijackie życie podziękować
Nałogu!),
Tak nas przewrócisz cudem na dworcowe łono.
Tymczasem przenoś moją dupe upierdoloną
Do tych mostów wysokich, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad brudną Sołą rozciągnionych;
Do tych pastwisk malowanych łajnem rozmaitem,
Wyzłacanych butelkami, posrebrzanych
ajeża;
Gdzie
ajeżany menel, rzyga jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem stoi jego pała

Wódko! Oj czysta moja!
Bleeeeeeeeeeeeeee!!!

DOWÓD MOTYLA

Nadeszła w końcu ta chwila,
Gdy komar przeleciał motyla,
Świadkiem byłem osobiście,
Gdy rzygałem zajebiście!

Widział to też miejski żul,
Któremu obwisał ciul,
Śmierdział strasznie stary dziad,
Przyoblekły w siedem szat!

Gdy przez drogę przechodziłem,
To się kurwa przewróciłem,
A w dodatku siwy koń,
Zmiażdżył mi kopytem skroń!

Zajebiste żula życie,
Całe życie tylko picie,
Sam się o tym przekonałem,
Gdy motyla uwidziałem!

Motyl zgwałcony,
Żul upojony,
Komar odleciał,
Świat się rozleciał!

TEGO NAM TRZEBA

Tego nam trzeba,
Wina i chleba,
Troszeczkę czasu,
Zero hałasu...

Tego mi trzeba,
Wiatr mnie olewa,
Piję wineczko,
Patrząc w słoneczko...

Tego ci trzeba,
Ciepła ulewa,
Deszczyk cię pieści,
Winko się mieści...

Jemu coś trzeba,
Nie pije „mleka”,
Pomóżmy mu,
Nim braknie mu tchu...

WRÓG

Gdybym tylko mógł,
Zabiłbym cię gnoju,
Tyś największy wróg,
Zostaw mnie w spokoju!

Zawsze rano atakujesz,
Tak mnie strasznie prześladujesz,
Wypierdalaj z mego życia,
Jesteś pierwszym do zabicia!

Czym ja ci się zasłużyłem?
Albo czym ciebie wkurwiłem?
Czy nie możesz mnie zostawić?
Musisz moją duszę trawić?

Nie ma na ciebie żadnego środka,
Jebany kacu - ty dziwko modra,
Z tobą czy bez, wszystko mi jedno,
Wódkę pił będę po samiutkie dno!!!

PIOSENKI

ŻULA BIOGRAFIA

Zw: Miałem dziesięć lat, gdy poczułem wina smak,
Za pazuchą wódki litr,
Kumpel bimber zniósł, usłyszałem cieczy chlus,
Znów libację zacząć mus,
Wożnym chciałem być, lecz się nie umiałem myć,
A za mydło dałem żyć,
Ref: Bujam się wciąż, najebany jak wąż,
W głowie winogronowy mam miąższ,
Izby wszystkie już znam, nie trzeźwieje tam sam,
Chuj strzela mnie,
Kaca mega mam, nie pokonam go sam,
W każdym rowie co pięć minut sram,
Byczy kefir pije, i na głodzie żyje,
Jebie mnie to...

TYLE WINA WINA W CAŁYM MIEŚCIE

Tyle wina w całym mieście,
Nie wypiłeś tyle jeszcze,
Popacz, Ooo! popacz,
Szerokimi ulicami pędza bryny z nalewami,
Popacz, Ooo! popacz,
Świat pokryty jest zgonami,
Najebami i mendami,
Popacz, Ooo! popacz,
Jeśli dzisiaj nic nie piłeś,
Weś nalewkę i ją wyjeb,
Popacz, Ooo! popacz,
Bolek znowu gna z ekipą,
Dupą brudną, mordą zbitą,
Popacz, Ooo! popacz,
Za pazuchą niesie denat,
A na chleb już kurwa nie ma,
Popacz, Ooo! popacz,
W Belwederze miejsca nie ma,
Wszyscy chleją to nie ściema,
Popacz, Ooo! popacz,
Świat zalewa fala wódy,
Jutro kurwa znów do budy,
Popacz, Ooo! popacz,
Nawalona cała szkoła,
Każdy stuka na jabola,
Popacz, Ooo! popacz,
Każdy belfer kase zbiera,
By mieć wino lub na beer'a,
Popacz, Ooo! popacz,
To już koniec tej piosenki,
Biorę siarkę znów do ręki,
Zdrowie, Ooo! zdrowie!!!

KFICE

Ref: Gdy widze jabole to kfice,
Ukradne z cmentarza 2 znicze,
Jabola kupie se,
I napierdole sie,
gdzie tylko, gdzie tylko tylko chce,
Zw: Znow wstaje rano najebany,
I siarą jak chuj znów napchany,
Leże na łóżku na kocu,
I ciągle myśle o srocu,
Mój kumpel sie wysrać nie może,
Bo znow
u dzis zasnal na dworze,
A ja znow mam szczescie takie,
Ze w domu nie ma na papier,
Ref: Gdy lece oblekom sie w kiece,
Gownami po ulicy smiece,
Za kioskiem wysram sie,
Wszystko pierdoli mnie,
Sie wysrac, sie wysrac tylko chce

JEBIE


Ref: Jebie bryną z daleka,
Siara z wiadra wycieka,
Konfidencie łaskawy,
Nie kabluj nas na pały,
Zw: Siedź na dworcu, wódke spijaj,
Potem miejskich biegnij bić,
Kiedy pociąg już na torze,
Wpierdol się do niego w chuj!
Ref: Jedzie pociąg z daleka,
Zapierdala, nie czeka,
Konduktorze łaskawy,
Nie wyjeb nam nalewy,
Zw: Już jedziemy, sprzęt wieziemy,
Nie zatrzyma nas już nic,
Zenek poległ, wypadł oknem,
Głową zapierdolił w słup!
Ref: Jebie bryną z daleka,
Maszynista w klopie sra,
Most urwany no i my,
Dalej sobie pijemy!

CHLEJ SAM

Ref: Wstań! popatrz pijesz znów sam,
Skinheadzi biegną już tam,
I znowu z cipą pod okiem pobiegniesz wsiną dal,
Zw: Powiedz, "wino kocham",
A gdy go niema to kurewsko szlocham,
Znów dostałem tube w twarz, to był knock out,
Łysy wstał, dupe spruł mi w p
odskokach,
Ref: Wstań! kurwo pozbieraj się,
Bo napierdalasz ty psie,
Twa stara daje mi dupy co noc, a potem ssie,
Zw:Hadro! znów się motasz,
Dupy dajesz cipe marszczysz po nocach,
Mały skurwiel znowu ryczy na pryczy,
Weź bachora i wyprować na smyczy,

HYMN POLSKI

zwr. Jeszcze wódka nie zgineła
Póki my pijemy
Co nam kurwa miejska wzieła
Flaszką odbierzemy

ref. Marszcz, marszcz mi suty
kiedy jestem napruty
za Twoim przewodem
zniszczmy miejskich smrodem

zwr.O żesz kurwa ja pierdole
będe pić jabole
r
azem z kumplem flaszke zgole
i sie napierdole

ref. Barszcz, barszcz wpierdole
Pójde z Mietkiem na pole
Za wódki przewodem
Umyj się odchodem

zwr.Matka płacze dziecko w szkole
Ojciec znów śpi w dole
Ba za Polske pił jabole
O żesz ja pierdole

ref. Marszcz, barszcz Ci z dupy
Twoi starzy to trupy
Za Polske nie pili
O wolność walczyli

MITOLOGIA

MIT O STWORZENIU ŚWIATA

Na poczatku byl CHAOS. Z Chaosu wylonilo się dwoch Bogow: Hujanos i Geja. Hujanos jak sama nazwa mowi był wielkim chujem. Zerznal w dupala Geje i tak powstaly trzy rody: pytanow, cycklopow i sutrekich. Poniewaz nie mieli oni odbytow Hujanos stracil ich do Tartaru bo i tak nie mial z nich zadnego pozytku. Wowczas najmlodszy jego syn , Krostonos, ktory uciekl Hujanosowi i za namowa Geji zabija swego ojca odcinajac mu jego najwazniejszy organ zyciowy - pyla1. Nagle chuj wie skad2 wziela sie Reja. Krostonos pojal wiec ja za zone i kopulowal z nia codziennie w miejskiej toalecie. Bal sie ze ktores z dzieci odbierze mu wladze wiec polykal je kolejno. Reja jednak raz zrobila go w chuja i ukryla jedno dziecko , ktoremu dala na imie Dzeus i ukryła w kotlowni codziennie karmiac go byczym mlekiem. Chlopiec chowal sie zdrowo i od dziecinstwa interesowal sie pradem. Skonczyl nawet szkole elektryczna na stopniu zawodowym. Pewnego slonecznego wieczora Krostonos najebal sie boskim nektarem3 i niepostrzezenie puscil pawia na swoja stara i wyplul swoje dzieci. Te wkurwione zaistniala sytuacja zaczely napierdalac swojego starego. Jednak na Krostonosa nie bylo chuja we wsi, wiedz Dzeus postanowil wypuscic z Tartaru cycklopow i sutrekich i przy ich pomocy udalo im sie go zabic. Nastepnie bogowie podzielili miedzy siebie wladze. Dzeus elektryk dostal niebo i ziemie , Posejdon za to ze byl codziennie zalany dostal morze a Hades nekrofil dostal krolestwo umarlych.

MIT O PROMETEUSZU

Dawno, dawno temu kiedy na ziemi zyli tylko Kulacy i ich potomkowie czyli trzyrekie hekso-meta-orangutany, a tanie wino zawieralo ogromną ilosc siarki, na ziemi mieszkal sobie Prometeusz. Wiodl on spokojny tryb zycia mieszkajac ze swoimi kurakami i swiniakami w przystepnym betonowym bunkrze o niesymetrycznej owalnej budowie. W srodku znajdowal sie jeden stolek ktory Promek1 zakupil na pobliskim targu od mongoła zajmujacego sie goleniem jaj za 2 zety. W jednym z katow znajdowala sie kupa siana, na ktorej spaly swiniaki i kuraki ktore byly glownymi zywicielkami tej jakze kochajacej sie rodziny. Promek kochal swoje zwierzaki. Codziennie doil je, by z otrzymanego mleka usmazyc pyszny omlet. Uzywal do tego swojego ulubionego narzedzia czyli Hibernetycznego Ugniatacza Jajek ( HUJ ) oraz olowianego paralizatora odbytu. Prometeusz byl rowniez zapalonym ogrodnikiem. Chodowal na parapecie swojego jedynego okna bez szyby kaktusy. W sumie chujowe byly te kaktusy bo mialy kolor brazowy i nie posiadaly kolcow. Mozemy sie jednak tylko domyslac do czego ich uzywal. Promek nie byl jednak jedynakiem. Na jego nieszczescie posiadal brata do ktorego sie jednak nie przyznawal gdyz mial twarz podobna do dupy slonia bengalskiego zamieszkujacego polodniowo - polnocna czesc Mezopotamii. Na jego dupie ... yyy... znaczy twarzy codziennie widnial parszywie oblesny usmiech, ktory uwidacznial jego kurewskie braki w uzebieniu. Nos mial krzywy jak laska Swietego Mikolaja, a zamiast oczu posiadal dwa obrosniete konska szczecina zwieracze. No kurwa nie ma chuja, na sama mysl idzie puscic pawia. Imie jego brzmialo Epylmeteusz.
Pewnego slonecznego ranka ktos zapukal do drzwi. Prometeusz wzial latarke, gdyz na dworze panowala zupelna ciemnosc, i otworzyl drzwi:
P: O kurwa !!! Ja pierdole !!! Co jest do chuja !!! - odrzekl ze stoickim spokojem i zapierdolil gosciowi prosto miedzy zeby.
Po chwili zdal sobie sprawe ze to jego brat, a nie tak jak myslal czterooki Hipopotam - Ty cipo !!! Co ty tu do chuja pana robisz ? Mowilem Ci zebys kurwa sie z domu
nie ruszal bo slonce wystraszysz !!! No w pyte kurwa ... Teraz to zes stary dojebal !!!
E: Auuuuuuu - jeknal Epylmeteusz
P: Zabieraj dupe z mojej wycieraczki ty skurwiala kacza kupo, i spierdalaj do jaskini bo jak nie to ci splace takiego buta ze skora z dupy ci na oczy zajdzie !!!
E: Dupa ... Cipa ... Jebać ... Dupa - odpowiedzial w swoim stylu Epylmeteusz
P: Ty kurwa tylko o jebaniu!!! Spojrz na swoj ryj cioto!!! Musisz sie pogodzic z tym ze nigdy sobie nie zadupcysz.
Epimeteusz ze lzami w oczach ...
yyy ... znaczy w zwieraczach poturlal sie do domu. Nie pozostalo mu nic innego jak przytulic sie do swojego pluszowego misia z ogromna dziura w dupie. Prometeuszowi po kilku chwilach przemyslen zrobilo sie zal swojego brata. No bo dla stworzenia z tak szkaradnym ryjem samo zycie jest najwieksza porazka. Postanowil stworzyc swojemu bratu sex-przyjaciela czlowieka. No ale tu zaczyna sie problem. Same zwierzece odchody i butelka taniego wina nie wystarcza do ulepienia czlowieka. Ale Promek byl sprytny i postanowil wpasc do Dzeusa na Agresywna Nieograniczona Alkoholowa Libacje (ANAL). Kiedy tam sie juz znalazl usadowil swoja kwadratowa dupe na chmurce w ksztalcie ogromnych piersi. Stol byl pelen smakolykow, od tanich win, nalewek, spirytusu po ogromne gumowe wibratory wlacznie. Promek byl niezly zawodnik gdyz jego ojciec byl szewcem - alkoholikiem i codziennie wlewal mu kilo spirytusu do dupy przez rure od odkurzacza. Walczyl wiec on z wszystkimi bogami rowno. Do samego konca dotrzymywal mu towazystwo tylko Dzeus. Niestety i ten po kolejniej porcji metanolu puscil belta i pierdolnal glowa w stol. W tym momencie prometeusz mogl zdobyc ostatni skladnik potrzebny do stworzenia czlowieka. Bez zawachania zdjal pory Dzeusowi i zapierdolil mu najdluzszego wlosa z lewego jadra. Spierdalal z tamtad jak dziki bo wiedzial ze jak Dzeus sie obudzi to rozpruje mu odbyt swoim drewnianym piorunem2.
Kiedy tak spierdalal przez las spotkal Edypa:
E: Hej Promek ... gdzie tak pedzisz?? - zapytal
P: Spierdalaj ty kurwibaku niemyty - odpowiedzial zdenerwowany Prometeusz i pobiegl dalej w kierunku swojej kanciapy.
Kiedy dobiegl juz na miejsce zastal wszystko w najlepszym porzadku. Swiniaki robily pod siebie a kuraki zajadaly sie padlina kreta, ktorych w okolicy bylo coniemiara. Nasz bohater siadl sobie kolo stacji kolejowej na lawce , zebral wszystkie skladniki i zabral sie do pracy. Lepil, sklejal, wiercil az iskry lecialy ... no ale kurwa nic z tego. Na nic zdaly sie narzedzia takie jak mikser do sraki czy drewniany ugniatacz nawozu sztucznego. Promek kombinowal i kombinolwal, ale ni chuja.
P: KURWA !!! - krzyknal ze zlosci. I oto w tym momencie z gliny powstala kurwa yyy znaczy sie kobieta. Prometeusz ledwo nie zemdlal widzac ten niewypal
P: By to chuj strzelil ... co ja narobilem - i w tym momencie z gliny powstal chuj yyy znaczy mezczyzna i strzelil kobiecie w ryja a Promek narobil w gacie.
W pierwszym momencie nie wiedzial co ma zrobic ... czy utopic skurwielstwo w Styksie czy moze dac na pozarcie kurakom. Ale w koncu doszedl do wniosku, ze to i tak Epylmeteusz bedzie ich dupcyl. Wyciagnal wiec komorke i zadzwonil do swojego brata:
P: No kurwa, kurwa, kurwa !!! Ten ciul nigdy nie ma zasiegu w tej zajebanej jaskini. Chuj zrobaczaly.
Jednak po wielu probach udalo mu sie dodzwonic do swojego brata, ktory wyszedl zaczerpnac swierzego powietrza:
P: Po pierwsze!!! Spierdalaj do jaskini gnoju bo znowu slonce wystraszysz !!! Po drugie !!! Przyjdz do mnie mam dla Ciebie prezent.
E: Agrrrrrrrr.... - odpowiedzial
Po niespelna kilku seku
ndach Epylmeteusz doturlal sie do drzwi domu Promka.
P: No kurwa w koncu ... wiec sluchaj ciulu, masz tu dwa takie żywe pluszowe misie, wiesz ... takie jak ten co masz go w domku, tylko ze te sie jeszcze ruszaja i wydaja odglosy!
E: Jebac , jebac , jebac
...
P: Tak , Tak , bedziesz mogl ich jebac ile chcesz ... i kurwa nie pokazuj mi sie wiecej na oczy !!! JASNE ???
E: Aghhhhrrrwwwwrrrrrrr - jeknal
P: No wiec teraz badz tak mily i SPIERDALAJ NA KWADRAT !!!
E: Yhy
Promek w koncu mogl spokojnie odpoczac. To byl dla niego ciezki dzien, wiec usiadl na swoim taborecie wczesniej kladac na nim kaktusa. Otworzyl wczorajsza gazete i zaczal czytac o kolejnych bójkach w sejmie i o nowo wynalezionych piecioglowych chujojadach ktore staly sie plaga we wschodniej E
tiopii. Ale nagle przypomnial sobie, że zapomnial ludziom zrobic odbytow.
P:O KURWA!!! , co ja najlepszego zrobilem!!! - krzyknal z rozpacza - przeciez ten brutal rozpruje im dupale ... nie moge byc obojetny na ich cierpienie
3
Prometeuszowi nie zostalo n
ic innego jak zakrasc sie ponownie na Olimp i zapierdolic Dzeusowi jego ogromny wibrator ze szpikulcem na koncu. No, ale byl maly problem. Po ostatniej imprezie Dzeus sie wkurwil i pewnie teraz jakby spotkal Promka to ukrecil by mu jadra i wyslal je poczta na Syberie. No, ale nie mogl zostawic tak ludzi, bo Epylmeteusz rozprul by im dupska po sam zoladek. Promek ubral sie wiec w stroj do paintballa z kartonowym kaskiem z Antenka4, metalowe papcie z wyrzutnia rakiet atomowych i stanik.
P: Nie ma chuja ... Dzeus moze mi skoczyc ... Ha Ha Ha ... i tak nie lubialem skurwiela He He He - zasmial sie Promek podazajac w strone Olimpu. Kiedy byl juz na miejscu pierdalnal z buta w drzwi od chaty Dzeusa i odrzekl:
P: Ha Ha ... mam was wy wyplowiale skurwiny malajskie ... nie ma ucieczki przed przeznaczeniem!!! - wyciagnal swoj miotacz ognia i zaczal rozpierdalac wszystko dookola. Nagle z pokoju wyskoczyl wystraszony Dzeus w swoich lateksowych stringach i opasce na oczach.
Z: Promek ... co Ty do chuja pana robisz ... pojebalo Cie czy co ??
P: Ha Ha ... Chuj Ci w dupe Ty boska CIPO!!! - powiedzial krecac sie w kolko i siekajac wszystko do okola - dawaj pyla kurwo bo jak nie to ci cala chate rozpierdole Ha ... Ha ... Ha
D : Spoko , spoko brachu ... odloz tylko to pieronstwo to ponegocjujemy !!!
P: Ponegocjowac to Ci moge moim miotaczem po ryju kurwinko - odrzekl po czym przejechal Zeusowi miotaczem po stringach ktore wtopily mu sie w jadra
Z: Aaaaaa Aaaaaaaa Aaaaaaaaaa ... Ty CIPO ... Aaaaaaaaaa ... cos Ty ... Aaaaaaa
aa ... KURWA ... Aaaaaaaaaa ZROBIL !!! , moje kochane klejnoty ... Aaaaaaaaa ... WODY KURWA WODY!!! - wrzeszczal
P: A masz ty elektryczna dziwko !!! - dodal ironicznie
Zeus natychmiast polecial do lazienki i uzyl swojej turbo spreżarki na wegiel do zgaszenia pozaru w swoich porach. Po chwili udalo mu sie go opanowac i z ulga wyszedl z kibla. Prometeusz zdazyl sie juz troche uspokoic gdyz braklo mu benzyny w miotaczu.
D: Promek Ty kurwa lajzo ... Ty bacie zajebany patrz cos narobil !!!
P: Dawaj pyla suko
bo jak nie to zrobie z Ciebie salatke jajeczna!!!
D: Nie mam go ... Hera mi go zajebala, potrzebowala jakiejs zabawki dla malego Hefajstosa wiec jej dalem
P: No to kurwa MIODZIO!!!
D: Ale moge Ci zamontowac nowy model mojego wibratora z tytanowa zaostrzona koncowka, ale nic za darmo !!!
P: To co chcesz w zamian?
D: No a jak myslisz Ty moja sprosna bestyjko ??
P: Nie kurwa ... tylko nie to ...
D:... tak, tak moj skarbie ... raz , dwa , trzy i siad plaski do laski ... i jedziesz !!!
P: Nie ma chuja!!!
D: Jak to nie ma ?? Wczoraj jeszcze byl ... hmmm... dziwne ...
Prometeusz wykorzystal chwile zawachania Zeusa i zapierdolil mu prosto w krocze. Chwycil jego wibrator i zaczal znow spierdalac. Niestety wsadzil go tak niefortunnie ze przebil sobie na wylot trzecia nerke uszkadzajac jednoczesnie lewe oko. Jednak byl on bardzo dzielny i mimo ze rozprulo go w pol, biegl dalej jak mlody jelonek:
P: Teraz to sie Dzeus wkurwi ... o ja cie pierdole ...
Promek biegl dalej mijajac kolejne lasy , stawy , huty zelaza ,skrecajac kolo siedziby NASA w lewo az w koncu dobiegl do swojego domu. Od razu udal sie do swojego nieudolnego brata. Wbiegl od razu do jaskini gdzie ujrzal ludzi z wielkimi jak wlot do betoniarki ustami. W koncie siedzial Epylmeteusz ze sciagnietymi gaciami a na jego penisie widnialo cos w rodzaju prezerwatywy jednak po doglebnym zbadaniu Prometeusz zauwazyl ze to czlowiek przepruty przez usta na wylot.
P: Ty kurwa bucu niedojebany ... cos Ty im zrobil ...
E: Ughhhh.. Jebac ... Dupcyc ...
P: No kurwa wiem ... ale NIE TAK !!! ... Jak oni niby teraz maja sie zywic ?? Przeciez oni poumieraja z glodu Ty bacie
Na cale szczescie bylo jeszcze kilka nietknietych przez Epylmeteusza okazow. Wzial ich wiedz Promek do kibla i pokoleji zaczal montowac im odbyt
y. reszte ktora nie nadawala sie do uzytku wyslal tramwajem do Doomu Starcow. Kiedy wszyscy byli już gotowi Prometeusz z uśmiechem na paszczy wrócił do domu i rozkoszował się onanizując siedzącego koło niego świniaka.
Tymczasem na Olimpie megaśnie wkurwiony Dzeus ( lub Zeus - z resztą jeden chuj ) opracowywał plan zemsty na Promku. Zwykłe powieszenie za wory na kałkazie go nie satysfakcjonowało a wsadzenie atomowego turbo wentyladora do dupy sprawiło by mu tylko przyjemność. No ale Dzeus miał asa w rekawie. W sumie może nie asa tylko Dore - Pana Dore. Dostał on go w supermarkecie jako prezent do płatków kukurydzianych. Na początku miał być on zwykłym sex-niewolnikiem jednak okazało się, że jego ładna buźka przykuła uwagę wielu bogów którzy jechali go w dupala za marne grosze. W zamian od każdego z nich dostawał także specjalne umiejętności i gadżety takie jak : Siad płaski do laski, betonowe boisko do hokeja na lodzie czy po prostu drugi odbyt. Pan Dora został dodatkowo wyposażony w puszke po piwie po której otwarciu na świat miało zawitać ogromne nieszczęśćie czyli wszystkie wyroby alkoholowe miały stracić procenty. Dzeus ładnie ubrał Pana Dore w bokserki w aniołki, jedwabną zieloną mini, gorset i podwójny stanik z dziurkami na suty i wysłał go na ziemi w akcie zemsty do Prometeusza. Na ziemie sprowadzał go Hermes który po zeszłonocnej libacji ledwo mógł utrzymać się na nogach:
H (Hermes): KURWA! Ledwo żyje, zaraz moje jelita przybiorą kształt mezogamicznej komórki jajowej koguta - jęknął
Pd (Pan Dora): Oj, przykro mi złotko ... trzeba było nie pić tak dużo wczoraj
H: Zamknij ryja ty pedalska skurwino, wole żeby bolał mnie żołądek niż tak jak Ciebie odbyt
Pd: Ale mnie wcale nie boli! - odrzekł
H: No tak kurwa bo ty już w dupie tarcia nie masz. Nie rozumie po jakiego Chuja Dzeus Cie jeszcze utrzymuje przy życiu.
Pd: Po TEGO chuja - powiedział Dora i wyciągnął swojego ogromnego penisa z przypiętymi do niego ćwiekami i igłą wystającą z cewki moczowej
H: Łaaaa , kurwa schowaj tego grzyba bo oślepne albo gorzej, nabawie się jakiegoś syfilisa od Ciebie.
Czas miło im upływał przy pogawędce jednak zanim się spostrzegli byli już koło drzwi do domu Prometeusza:
H: No to pamietaj suko! Masz dać Prometeuszowi dupy a kiedy on bedzie już dochodził do orgazmu każ mu wsadzić swoją puszke w dupe i otworzyć a wtedy chuj go strzeli bo na świecie od tego czasu nie będzie promili w alkoholu! Ha Ha Ha !!!
Pd: Dla Ciebie wszystko złotko ...
H: nie mów do mnie KURWA złotko ty męska kurwo!!!
Pd: Dobrze złotko ...
H: Aaaaaaaaa ..... idź w chuj a ja spierdalam do Dzeusa pierdolnąć jakiegoś siarkofruta - i odszedł zostawiając Pana Dore któremu nie pozostało nic innego jak zapukać do drzwi.
P (Prometeusz): Kurwa kogo zaś niesie o tej porze, człowiek nawet w spokoju nie może się zwierzętami zająć - powiedział sam do siebie po czym otworzył drzwi
Pd: Witaj BYKU ... jak Ci leci ... Ty moja sprośna niegrzeczna świnko - powitał go Pan Dora
P: A ktoś Ty kurwa jest? Czy na tej ziemi mieszkają sami popierdoleńcy?
Pd: Popierdolić to Cie moge ostro w łóżku. Jak wolisz? Na górze czy na dole? A może 69? - wypowiedział z ostrym podnieceniem w głosie Dora
P: A ja Cie moge nieziemsko mocno pierdolnąć jak mi w tej chwili nie znikniesz z oczu
Pd: Kotku, coś Ty taki nerwowy? nie masz ochoty troszke poświntuszyć ??
P: NIE!!! Więc wypierdalaj !!! - Promek wyczuł podstęp bo rozpoznał na szyi Pana Dory szminke Dzeusa.
Pd: No dobra ... nie to nie ... - odrzekł ze smutkiem i odszedł z głową spuszczoną jakby sam sobie chciał loda zrobić
Podróżowal wiec Pan Dora po pobliskim lesie dając dupy dzikim wilkom i innej leśnej zwierzynie. Jednak po pewnym czasie spotkał gromade ludzi chodzących jakby im walec po dupach przejechał. Jadnak jak się później okazało to nie walec tylko penis Epylmeteusza który doprowadził ich wszystkich do stanu totalnej nieużyteczności i wygnał do lasu. Pan Dora zaciekawiony mocą ogromnego penisa natychmiast pognał do Jaskini owego brutalnego neandertala. Kiedy był na miejscu postawił swoją puszkę koło jaskini i wszedł do środka:
Pd: JuuuuuHuuuuu... Jesteś tu mój Ty niegrzeczny chłopczyku? Chodz do wujaszka Dory bo musze Ci spłacić lanie - jednak nikt się nie odzywał - JuuuuuHuuuuuu ... jesteś tu ?? nie ukrywaj się ... to będzie boleć ale tylko do czasu - powiedział. Był już tak napalonu, że nie mógł wytrzymać.
Tymczasem Epylmeteusz wracał właśnie z wieczornej przechadzki po lesie. Zaciekawiła go stojąca obok jego jaskini puszka. Oczywiście jego ograniczony mózg zidentyfikował ją jako ogromny obiekt do jebania. Nie zastanawiając się więc otworzył ją i w tym momencie stało się to co stać się miało. Nagle zrobiło się ciemno, wiatr zaczął wiać a z butelek z jabolami uciekały procenty. Epylmeteusz nie zwrócił jednak na to uwagi gdyż wolał pchać w beczke. Poza tym poprzez swoje upośledzenie i tak nigdy nie mógł się najebać.
Przenieśmy się jednak teraz do domu Prometeusza który jak co wieczór otworzył 20-to litrową butelke z winiaczem i opierdalając ja ze smakiem masturbowal się świniakiem wkładając go sobie w dupala. Jednak dziś było inaczej niż zawsze. Mimo że opróżnił już pół butelki nic mu nie było.
P: Co jest kurwa ... skisło sie czy co? Zawsze po połowie miałem już niezły humorek a tu kurwa nic, to musi być jakiś podstęp Dzeusa, chce się pewnie teraz na mnie zemścić za ten wibrator, ja mu kurwa dam gnojowi!!! - stwierdził Promek
Wkurwil się jak to na niego przystało ostro. Przecież nie będzie pił takiego chujostwa co wogóle nie kopie. Zabral więc swoją proce o nazwie "niebiańska chujnia" i udał się na Olimp. Jednak tym razem musiał uważać jeszcze bardziej gdyż Dzeus był już na niego wyczulony. Na całe szczęście udało mu się dotrzeć do centralnego punktu na Olimpie czyli winiarni "Pod Jabolkiem".
P: No teraz chuj pożałuje tego co zrobil Ha Ha Ha
Promek wzial swoją niezawodną proce i zapierdolil z niej w największy dymion pełen soczystego, 18% winka. Wszystko rozlalo się po ziemi a Promek usatysfakcjonowany zaczal spierdalac ile sił w nogach. Jednak zapomnilal o tym że za ostatnie fundusze z Unii Międzygalaktycznej Dzeus przeznaczyl na zamontowanie budek telefonicznych z automatycznie poruszającymi się wibratorami oraz co najgorsze na alarm anty-rozpierdoleniowy w winiarni (która była oczywiście miejscem kultu 1-go stopnia). Wiec w chwile po tym incydencie złapały go jednostki ZOMO ( Zorganizowana Ochrona Miejskich Obiektów ) i zaprowadzono Promka przed oblicze Dzeusa:
D(Dzeus lub Zeus) : Teraz Promek to już sobie zakurewnie u mnie przejebłeś ... to było przegięcie!!! Musi Cie za to spotkać kara.
P:Aaaaaa Kurwa ... robisz z igły widły ... Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie
D:Jaki Kuba ... ?
P:Nieważne
D:Dobra Promek ... teraz chuju musisz ponieść kare, ale ponieważ Cię lubie to dam Ci 2 opcje do wyboru: 1) Zostajesz przykuty do skały i codziennie owlosiony olbrzym bedzie Ci wlewal 10 litrow wina w dupsko albo ... 2) Zmlaskasz mi pytonga i dasz 5 minut podupcyć... Co wybierasz ?
P:Ten pierwszy wariant - odpowiedział bez zawachania Prometeusz
D:Jak chcesz - powiedzial - Adam ... zajmij sie naszym gosciem. Zycze milej zabawy panowie
Tak oto konczy sie opowiesc o bohaterskim Prometeuszu ktory dla dobra ludzkosci poswięcil swój odbyt. No ale w sumie kogo to kurwa obchodzi? Własne sugestie prosimy kierowac na adres mailowy kancelarii Dzeusa : Dzeus@olimp.com

1Promek - tak nazywali go kumple,
2"...drewnianym piorunem" - Zeusowi odcieto prad gdyz 90% energii na Olimpie wykorzystywal jego elektryczny smyracz sutow, musial wiec strugac pioruny z drewna,
3"...obojetny na ich cierpienie" - U Promka pojawil sie instynkt macierzynski,
4"...kaskiem z Antenka" - Nie mylic z boginia Antena,

MIT O DEDALU I IKARZE

Na pieknej wyspie Krecie Odchody nieopodal trojkata bermudzkiego mieszkal sobie krol Minos1. Znany byl z tego, ze lubil sie najebac. Niektorzy nazywali go "Swiniakiem", bo na kazdej imprezie rzygal. Zyjac z dala od cywilizacji rozkoszowal sie swiezym powietrzem i zielona trawa, ktora chodowal w szklarni. Panowanie jego przebiegalo bez zarzutu do czasu, kiedy to jak co tydzien postanowil urzadzic bongoteke w swoim palacu, na ktora zostali zaproszeni wszyscy mieszkancy. Wszystko byloby w porzadku gdyby nie fakt, ze na wyspie tej mieszkali sami faceci. Po uplywie kilku godzin balangi krol Minos wstal uspokoil holote i powiedzal:
- Panie i panowie
2 mam wam do przekazania bardzo wazna wiadomosc!
Na sali zapanowal spokoj.
- Wiedzialem, ze to kiedys nastapi, ale nie przypuszczalem, ze tak szybko. Nasz rod wymiera z powodu braku potomstwa, a my musimy cos z tym zrobic! - walnal prosto z mostu.
- Ale co? - wykrzyknelo kilku capow trzymajacych w reku fifki.
- Musimy zebrac wszystkie sily i wyruszyc w misje napinania byka na patyka
3. To nasza jedyna nadzieja! - odpowiedzial krol.
To uslyszawszy wszyscy balangowicze wybiegli z palacu aby ratowac swoje krolestwo. Na wyspie zapanowal totalny chaos. Wszyscy biegali jak popierdoleni krzyczac - "Dawaj dupy!", albo - Chuj ci w oko!". Minos po kilku minutach poszukiwan znalazl niewielka stodole, w ktorej zekomo byl cel jego misji - dupa byka. Zdjal pory i pocichu zakradl sie do srodka.
- Ty wielki skurwielu, chodz do tatusia! - Powiedzial z bananem na mordzie.
Dorwal byka i zaczal po pieprzyc od tylca. Potem zdjal swojego golfa i rzucil go na ziemie. Polozyl na nim byka i dalej zapinal. Z samego rana ledwo otrzasnawszy sie po szostym orgazmie wstal i wyszedl na zewnatrz.
- Ja cie pierdole, taki twardziel a laski zrobic nie umie - wybelkotal i powedrowal do domu z jajami zwisajacymi do ziemi, pelen mysli, ze wraz z towarzyszami uratowal swiat przed zaglada.
W polowie drogi zauwazyl ze na niebie cos co przypominalo mlodzienca z siatka na zakupy, zapierdala jak odrzutowiec i powoli tracac wysokosc rozkurwia sie o stojacy nieopodal magazyn z dynamitem.
- Ale dal po garach - krzyknal z zachwytem! I to na dodatek w moj magazyn z zapasami na sylwestra. Co za pedal zrobil takiego goscia?
Wybuch byl tak potezny, ze wmontowal Minosa w drzewo. Szybko sie pozbieral i schowal do lasu, bo we wszystkie strony zaczely leciec ludzkie szczepy. Kiedy bylo juz po wszystkim wstal i spostrzegl, ze wszyscy jego ziomkowie leza w lesie. Podbiegl do nich i delikatnie zapytal:
- Kurwa mac!, Co tu sie do chuja stalo!
Lecz nikt mu nie odpowiedzial, bo wszyscy byli nieprzytomni. Po krotkim rekonesansie i znalezieniu kilku plastikowych butelek zrozumial. Wszyscy jego ziomkowie zamiast polowac na odbyty poszli nad rzeke zbakac reszte towaru.
- Panowie, zawiodlem sie na was! - powiedzial.
Wtedy ogarnela go przerazajaca mysl:
- "Kurwa jestem jedynym bykojebca na tym swiecie. Niech to chuj!".
Zdolowany popierdalajac zajebanych towarzyszy udal sie do swojego palacu. Na drugi dzien zycie wrocilo do normy, ale mieszkancy wiedzieli co wydarzylo sie tej pamietnej nocy. Trudno bylo nie slyszec
4. Po dziewieciu miesiacach wyspe obiegla wiesc, ze Minos doczekal sie dziecka. Wczesnie z rana zdeczka zmieszany udal sie na porod nie wiedzac czego sie spodziewac.
- "Ja cie pierdole, ale odstrzelilem wala. Jak to bedzie jakas pokrak to sie zapierdole" - myslal.
Po dojsciu na miejsce ujrzal tlum smierdzacych roboli, ktorzy zebrali sie specjalnie na to wydarzenie. W stodole byli juz doktorzy gotowi do przyjecia porodu. Minos wszedl do srodka ze zjebana mina.
- Jak to dobrze, ze Wasza Wysokosc raczyla towarzyszyc nam w tej wiekopomnej chwili - powiedzial smialo jeden z doktorow.
- A chuj ci w dupe ty bambusie! - odparl z widoczna kurwica krol. Masz sie z czego napierdalac. Zostajesz w trybie natychmiastowym zeslany na banicje ty kurwo!
- Ale...
- Jakie kurwa ALE - przerwal mu Minos. Ty pierdolcu z Pakistanu, bierz lodke i spierdalaj z mojej wyspy - to powiedziawszy usiadl na taborecie specjalnie przygotowanym dla niego i przypatrywal sie porodowi ktory wlasnie sie zaczal.
Z dupy byka zaczelo jebac jak z obory, a wszyscy obecni w stodole spierdalac na zewnatrz. Oczom Minosa ukazala sie glowka noworodka. W ogule nie wiadomo gdzie mial ryj. Warczal jak niedzwiedz, a z dupy zwierza zaczela tryskac krew.
- O ja cie kurwa pierdole zaraz sie zrzygam! - wykrzyknal.
Po czym puscil mu pawia prosto w pysk.
- Musze cos zrobic - powiedzial.
Zdesperowany krol stanal na wprost byczej dupy.
- Ty szkaradny mutaku zdupczaj do Hadesu! - to powiedziawszy przylozyl mu buta do glowy i zaczal upychac bobasa z powrotem w dupala. Jednak cielsko byka nie wytrzymalo i rozjebalo go na wszystkie strony. Pierdolnelo jak diabli.
- A co to do chuja tak wyjebalo - powiedzial zdziwiony Minos wbity chwilowo glowa do taboretu na ktorym wczesniej siedzial.
- Pozbieral sie do kupy i wstal na nogi. Rozgladnal sie i zakumal, ze na wprost niego lezy jego nowo narodzony synek.
- Co to za gowno - wyjeczal Minos i zasadzil my buta w bebechy.
- Spierdalaj do Posejdona ty bycza srako! - dodal.
Dzieciak wystrzelil przez okno jakby dostal kopa i poszybowal 20 metrow od stodoly. Wkurwiony Minos wyrwal drzwi i wybiegl jak popierdolony, krzyczac przy tym jakies hasla rasistowskie. Ludzie ze strachu zaczeli popelniac samobojstwa wkladajac sobie grabie w oczy. A ci co tego nie zrobili lezeli we wlasnych gownach z oczami przekreconymi do gory, wymiotujac i trzepiac sie jak przy ataku padaczki. W takim stanie krol wsiadl na oparty o drzewo rower i pojechal do palacu zapominajac o tym, ze przeciez nie wymyslili oni jeszcze kola, ktore byly w nim kwadratowe. Jakims jebanym cudem dotarl do swojej nory. Wbiegl na gore do swojej sypialni i chwycil za chu...yyy telefon. Usiadl na luzku i wykrecil: 0700-72-72-72.Po chwili ze sluchawki dalo sie slyszec meski glos:
- Czesc kotku! tu Francuska Instytucja Uslugi Towarzyskich(FIUT), spelnimy twoje najsmielsze oczekiwania. Powiedz czego sobie zyczysz ty moj sprosny neandertalu...
- Dedal... ty kurwo!, to ja Minos, twoj kumpel - odparl wkurwiony wladca.
- Minos... nie przypominam sobie - powiedzial pedancki glosik ze sluchawki.
- Jak to sobie nie przypominasz?!?, pewnie dalej jedziesz na dragach?, ale juz chuj z tym. Mam dla ciebie zajebista robote!
- Aaa!!! Minos, krol kretyn. Teraz sobie przypominam - przerwal mu.
- Krety ty chuju, Krety! - zjebal go Minos.
- To ty na ostatniej imprezie Halloween u Dzeusa chciales mnie zgwalcic dynia?
- No tak, mozna to tak ujac - odparl. Ale nie mialem zlych zamiarow. To miala byc tylko taka zabawa, kumasz, co nie? - tlumaczyl sie Minos.
- Tylko taka zabawa, tak? - powiedzial z sarkazmem Dedal. Przez ciebie chuju musze sobie sznurowac odbyt lina okretowa juz nie mowiac o sraniu. Zapomnialem juz jak to sie robi. Ale za to wiem jak smakuje lewatywa srubokretem.
- Nie pierdol farmazonow ty geju tylko mnie posluchaj! - przerwal krol. Masz sie tu jak najszybciej zjawic razem z ta cipa Ikarem, kumasz cieciu.
Dedal z kurwica w glosie odpowiedzial - On nie jest cipa!, tylko po prostu ja ma i robi z niej wspanialy urzytek. Dzieki niemu jestesmy o wiele bogatsi. Niestety od godziny nie moge go znalezc, chyba polecial po zakupy uzywajac mojej katapulty. Mam nadzieje, ze nic mu sie nie stalo.
- Na pewno nie... a tak wogole to jak ci nie wstyd zboczencu, miec syna kurwe a sam wygladajac jak rura - znowy spierdolil go Minos. Chuj mnie wszystko, masz sie tu zjawic z predkoscia parujacej gnojowki, jarzysz - krol to powiedziawszy pierdolnal sluczawka przez okno i glebna do lozka.
Po uplywie dziesieciu minut jakichs swist i grzmot zbudzil Minosa. Wstal otworzyl oczy i ujrzal, ze cos wyjebalo mu dwu metrowa dziure w dachu i wykurwilo glowa w blat.
- Co jest do chuja! Dzeus sie najebal i spadl z Olimpu czy co? - odparl zaspanym glosem.
Kiedy tumany kurzu opadly, oczom wladcy ukazal sie Dedal, ktoremu jeszcze kawalki blatu utkwily w oczach. Minos krzyknal:
- Szybciej sie nie dalo lewusie!
- O stary... - jeknal Dedal - ale ta katapulta z bakelitu niesie.
- Ty mi tu juz nie pierdol o katapulcie tylko sluchaj - powiedzial Minos otrzepujac sie z kurzu.
- Masz mi zbudowac pomieszczenie, w ktorym moglbym uwiezic to chujostwo, ktore wyszlo z dupy.
- Dobrze cie rozumiem - odpowiedzial Dedal
- Nie wazne. Zamknij ryj i zapierdalaj do roboty.
Minos zaprowadzil swojego goscia na gotowy juz plac za swoim palacem. Staneli obydwoje na terenie budowy. Krol wyciagnal kawalek papieru i zaczal.
M: Uwaga czytam regulamin!
D: Co!?!
M: Guwno, sluchaj i nie przeszkadzaj mi! Na wykonanie zadania uczestnik ma okragly tydzien. Moze kozystac ze wszystkich obecnych tu narzedzi. Uwaga teraz wymieniam narzedzia!
D: Streszczaj sie.
M: Srubokret, dziurkacz, mlotkek, widelcec, papierosnica, spiwor...
D: ...Z twojej starej...
M: ...parasol, zapalki... Mowiles cos?
D: Ja! no co ty, kontynuluj.
M: ...cedzok, futro z norek, dwa jajka, kilo ziemniakow, mleko i tona trotylu.
D: Moment, moment...a na co mi tona trotylu?
M: A co mnie to obchodzi - odparl.
D: Zkad masz ta liste? - zapytal sie Dedal.
M: Znalazlem. A co?
D: A nic, a gdzie?
M: W lesie.
D: Acha, wszystko jasne, mow dalej.
M: W przypadku przekroczenia limitu czasu lub nie wykonania zadania nieprawidlowo zawodnika czeka...
D: "Uwaga wymieniam!"
M: Uwaga wymieniam!...
D: "Co za pedal"
Bardzo szkodliwy na cere wpierdol obusieczny, przekrojowy, polaczony z obustronnym, sadystycznym zajebaniem na chama nie pomijajac wjechania na psychike przy uzyciu wiertarki udarowej, a jezeli to nie pomoze, zalecane jest obrzez...
D: Dobra, dobra! stary wyluzuj zkumalem.
M:...Ychy... ychy... no dobra skoro wszystko jasne to nie zostaje mi nic innego jak powiedziec... Ty chuju!!! yyysorry... Dedalu!!!... to jest twoja chwila... GNOJA!!! Czas start! Zapierdalaj, a ja ide cos przekasic.
D: No to kurwa jazda!!! - to powiedziawszy chwycil obierak do ziemniakow do rak i zabral sie do pracy.
Tydzien minal bardzo szybko. Minos ani razu nie przyszedl sprawdzic jak idzie Dedalowi. Rano walil w klina, po poludniu spal, a wieczorem chodzil na kurwy
5.
- "I tak sie chujowi nie uda" - myslal.
Nadszedl oczekiwany przez wszystkich czas. Minos wstal rano z lozka i jak codzien; strzelil lyka, spalil rure, zjadl porcje, ukul w zyle, sciagna kreche, zwalil gruche i wyszedl sprawdic jak spisal sie Dedal. Zaszedl za palac i ujzal, ze na srodku terenu, ktory mu powiezyl stoi niewielki drewniany wychodek z okienkiem w ksztalcie ksiezyca. "Tylko spokojnie, tylko spokojnie." - mowil cicho Minos.
M: JA CIE KURWA ZAPIERDOLE TY ZAJEBANY CHUJIOBROSCIE. Gdzie jestes ty kurwiszonie!
D: Momencik, juz koncze! - dalo sie slysze z wychodka.
Drzwi otworzyly sie i przekrwionym ze zlosci oczom wladcy ukazal sie budowniczy z gazeta w rece, ktory z usmiechem powital Minosa uklonem.
M: Ty jestes chyba pokurwiony! - odrzekl.
D: Dlaczego?... o co ci chodzi?
M: Jak to kurwa o co! Males kurwa mi kurwa zbudowac kurwa budowle kurwa w ktorej KURWA, KURWA, KURWA mial mieszkac moj syn!
D: ...
M: KURRRRRRRRWA!!!
D: Wyluuuuzuj, pamietasz co mi powiedziales zaraz jak przybylem do ciebie?
M: No streszczaj sie, bo zostalo ci jeszcze - spojzal na zegarek - piec sekund marnego zycia.
D: Powiedziales, ze... cytuje:"Masz mi zbudowac pomieszczenie, w ktorym moglbym uwiezic to chujostwo, ktore wyszlo z dupy." Tak wiec, uzywajac swojego intelektu stworzylem, ta oto kabine cisnieniowo z turbo sprezarka i zestawem do czyszczenia zwieraczy.
M: No tak, a wiec moze go przetestujemy - powiedzial z szyderczym usmiechem.
D: Tak to bardzo dobry po... - niedokonczyl, bo w tym momencie Minos zlapal go zebami za szyje i z calej sily tak przyjebal mu z piesci w jaja, ze wyszly mu oczodolami.
Wyrwal porcelanowa muszle i zaciagnal nia Dedalowi po oczach. Nastepnie zlamal mu kregoslup na kolanku i odgryzl mu lewa noge. Przerazony Dedal tzn. to co z niego zostalo wstal i sprintem zaczal spierdalac do lasu. Nie na wiele mu sie to przydalo, bo w tym samym momencie Minos wyciagnal z kieszeni skladana katapulte zaladowal na nia wychodek i krzyknal:
- Mam nadzieje, ze przyjmujesz reklamacje!!!
Tak mocno naciagna line, ze prawie narobil w gacie. Zajaral peta i wystrzelil kibel w kierunku oddalajacego sie celu. Dedal nie mial tyle szczescia.
Minos perfekcyjny strzelec trafil mu prosto w glowe tak, ze wbilo mu zeby do muzgu. Dedal ostatkiem sil doczolgal sie do zgliszczy stojacego nieopodal magazynu i spostrzegl kogos wbitego glowa do ziemi.
D: Synu... to... ty - z ledwoscia zapytal, ojciec poniewaz osobnik ten mial poodgryzane przez wilki rece i dupe z powiekszonym kilkakrotnie otworem z kawalkami niedzwiedziej siersci.
I: Tak... tato... to... ja twoj synalek Ikar.
D: Co sie z toba stalo?
I: Polecialem na zakupy i troszke za bardzo naciagnalem line. Wybaczysz mi? - zapytal z wciaz utkwiona w ziemi glowa.
D: Tak synu, wybaczam ci, ale teraz musimy uciekac. Nic ci sie nie stalo?
I: Nie nudzilem sie... a dlaczego musimy uciekac.
D: Niewazne... o nie zbliza sie.
I: Kto tato, kto taki?
Z daleka widac bylo Minosa biegnacego jak na zajebanie. W kazdej rece mial po trzy siekiery, a na plecach obrocony do gory nogami kanister z lejaca sie bezyna. Przy czym ciagle rzucal za siebie zapalki. Kleby dymu, wybuchy, ogien i swad spalin swiadczyl o tym, ze Minos konkretnie sie wkurwil. Dedal juz przeczuwal swoj koniec, gdy nagle przypomnial sobie:
- Kurwa! przeciez w kieszeni mam jeszcze tone trotylu, ktora dal mi ten pojeb.
- Synu wez gleboki oddech! - wykrzyknal uradowany ociec.
To powiedziawszy Dedal wyjal trotyl z kieszeni, przylozyl do dupy i rzekl do skaczacego juz z siekierami na niego Minosa:
- ASTA LA'VISTA BABY!!!
I pierdnal z taka celnoscia, ze w ulamku sekundy pol wyspy wyjebalo do atmosfery, a na niebie pojawil sie piekny kolorowy grzyb. Tak oto zakonczyla sie historia doskonalego wynalazcy Dedala, jego syna Ikara i krola Krecich Odchodow Adolfa Minosa. Ale to nie wszystko.
Okazalo sie, ze nie wszyscy umarli. Z daleka widac bylo obiekt zapierdalajacy na motorowce. Mknal jak popieprzony. Tak! to byl maly synek naszego krola, ktory przez mieszkancow wyspy nazwany zostal Minotaurem, bo Minosa to chuja obchodzilo. Jedyny ocalaly z wybuchu pedzil rozpoczac nowe zycie u boku jakiejs lampucyry zdala od ojca psychotropa, ale kto wie. Moze on bedzie taki sam jak tw...yyy jego stary...

1Minos - przydomek ten otrzymal kiedy to podczas spinaczki po Kaukazie spadl z 3000 metrow. Wyladowal na twarzy, podniusl sie i powiedzial - "Ale Minos zozpierdolilo!", naprawde mial na imie Adolf,
2"Panie i panowie..." - krol staral sie nie uswiadamiac publicznie faktu, ze na jego wyspie sa sami faceci, zeby nikt nie pomyslal sobie, ze jest pedalem,
3"...napinanie byka na patyka" - starozytna metoda ratowania swiata,
4"...Trudno bylo nie slyszec." - noc ta nazwana zostala przez mieszkancow Noca Przejebanie Skuczacego Byka,
5"...kurwy." - patrz 2,

MIT O SYZYFIE

Historia ta opowiada o zyciu pewnego pol-czlowieka pol-przechuja1 Sysyfa, krola Koryndyndyryndyntu. Czlowiek ten nie widzial swiata poza wodka i ubijaniem smietany w szaletach miejskich. Wygladem nie roznil sie od zasranej wycieraczki. Byl ulubiencem bogow, ktorzy czesto zapraszali go na gore Olimpyl na sado-libacje, ktore tak uwielbial. Byl piekny sloneczny dzionek. Sysyf jak codzien rano wstal ze swojego lozka z usmiechem, rozciagnal sie, wszedl do kuchni i rozgladajac sie wybelkotal:
- Oooo! ja cie pierdole! Gdzie jest kefir, bo mi leb rozpierdala!
Po chwili zauwarzyl, ze stoi on na stoliku. Podbiegl do niego.
- No pieknie... wypity! Kto mogl to zrobic?
Nagle z sypialni dalo sie slyszec:
- Gdzie jestes ty zapita swinio? - odezwal sie zachryply damski glos - wisisz mi za dwie noce z rzedu!
- Nic ci szmato nie wisze. Dupy dajesz, bo lubisz - odpowiedzial skacowany przechuj.
- A na dodatek wypilas moj kefir i teraz musze zapierdalac do sklepu.
- Ty wiesniaku nie pokazuj sie wiecej kolo autostrady... - krzyknela dziwka, ale nie dokonczyla, bo Sysyf w mgnieniuoka wpadl do sypialni i posadzil jej buta na zawiasach od zuchwy.
Ladacznica wypadla przez okno. Niestety Sysyf mieszkal na siodmym pietrze i nic z niej nie zostalo.
- Zobaczymy sie jutro! - krzyknal jej na porzegnanie.
- Co ona tak wrzeszczy, przeciez zawsze wychodzila oknem? - zdziwil sie Sysyf.
Po kilku minutach byl juz ubrany i gotowy do wyjscia po kefir. Wyszedl z mieszkania, zamkna drzwi i zszedl po schodach. Mijajac targowisko, rzeznie, laznie i pole golfowe doszedl wkoncu do celu. Oto on. Przepiekny monopolowy "Rumszajs". Zblizyl sie do drzwi i juz chcial wejsc, gdy ktos zawolal:
- Sy(chy!)... Sys(chy!)... Sysssyfff... Bleeeeeeee!... o kurwa!(chy!)... znowu sie zrzygalem(chy!)... Sysyfff to jo twoj zio... ziomal... Be(chy!)... Beernard.
I ujzal wychylajacego sie zza sklepu zajebanego jak chuj, przepitego jak skurwysyn i jebiacego jak pomyje kumpla z pracy, ktory trzymal w rece swiezo napoczetego jabola "Hektor".
S(Sysyf): Stary jest siodma rano, a ty juz zajebany.
B(Beernard): A kto ci powiedzial, ze od wczoraj wytrzezwialem(chy!)... do(chy!) chuja! Pierdolona czkawka.
S: Ile wypiles?
B: O(chy!) chlopie(chy!)... ze dwa dymiony jak nic dzisiaj w nocy poszly.
S: Z kim piles?
B: Ha! ha! Ale smieszne(chy!)... a niby skad ja to mam do(chy!)... chuja pamietac. Zaraz jakzech wstal(chy!)... dzisiaj z rowu... yyy lozka(chy!)... leglem se na lawce... yyy krzesle! Tak(chy!)... to bylo krzeslo, napewno. Stary... dwie godziny probowalem sobie przypomniec jak sie(chy!)... nazywam. Dopiero jak przyszedl(chy!)... Ruman i opowiedzial mi sycko(chy!)... to zakumalem. A ty co z... z...ze... o kurwa! Bleeeeeeee!... sory. Daj powycieram.
S: Nie trzeba, sam to zrobie. Kontynuuj.
B: Ok!(chy!)... No to co zes robil wczoraj jak myzesmy walili.
S: A nic takiego... no wiesz?
B: N(chy!)... nie.
S: Posuwalem ta stara.
B: Jaka stara?
S: Twoja... a jakaz by inna?
B: B... Bi... Biii...
S: "Acha, idzie kolejny podmuch. Lepiej sie odsune"
B: Bleeeeee!...
S: ... O kurwa!...
B: Bleeeeeeee!... Bleeeeeeee! ooo! kurw(chy!)... Bleeeeeeee!...
S: ... Ja stad spierdalam!
Sysyf uciekl i schowal sie w sklepie. Podszedl do ekspedientki.
S: Dziendobry.
E(Ekspedientka): Dziendobry.
S: Jak zdrowko?
E: A to pan! Przyszly te wina oktanowe z 99% zawartoscia siarki "Hektor" o ktore pan pytal w zeszlym tygodniu.
S: A to swietnie, bo dzisiaj ide na impreze do Dzeusa
2. Ile tego macie? E: Czternascie zgrzewek.
S: Biore wszystkie.
Wyciagnal kartke i podal jej.
S: Prosze to przyslac na ten adres.
Sprzedawczyni wziela kartke na ktorej widnial napis " gora Olimpyl 13 mieszkanie 666, Dzeus Pierun".
E: Oczywiscie! Podac cos jeszcze.
S: Tak, to co zwykle, ale razy dwa, bo mi leb peka.
E: Dziesiec kefirow, tak?
S: Tak.
E: Prosze.
S: Dziekuje. Ile sie nalezy?
E: Razem to bedzie... sto trzydziesci osiem zlotych.
Sysyf siegnal do kieszeni, wyjal portfel i podal jej kase.
S: Prosze.
E: Dziekuje. Zycze milego dnia.
Odwrocil sie, aby wyjsc, gdy nagle drzwi otworzyly sie i do srodka wbiegl zarzygany towarzysz Sysyfa Beernard z tulipanem w rece.
- SIAAARYYY!!! - krzyknal i potykajac sie o skrzynke z owocami zajebal kantem glowy w lade. Ekspedientka ze strachu zaczela ciac sobie zyly, a spanikowany Sysyf wybiegl ze sklepu trzymajac pod pacha kefiry.
- O rany, ale mi sie dzien zaczal! - wykrzyknal i popierdolil na chate.
Zblizal sie wieczor. Przechuj zaczal sie przygotowywac do imprezy. Stal przed lustrem i poprawial krawat.
- "Ciekawe z ktora dzis poplyne?" - myslal.
- "Hera..."
- Nieee... ostatnio ja dymalem i watpie, zeby miala jeszcze tarcie.
- "A moze Meduza..."
- Tez nie bardzo. Jeszcze mi zkamienieje na wieki i po chuju. Mniejsza o to. Lepiej, zeby nie bylo tam tego jednookiego chuja Polifema. Ostatnim razem chcial sie ze mna bawic w "kakaowe oko". Nie wiem na czym to polegalo, ale jak sie w to bawil z Posejdonem to chlopak jakos tak dziwnie potem chodzil. Po uplywie pol godziny Sysyf byl juz przed palacem Dzeusa. Zaplacil taksowkarzowi nalezna gotowke i wysiadl. Z domu bylo juz slychac odglosy imprezy. Przed wejsciem rozlozony byl czerwony dywan na, ktorym stalo juz kilku chyconych gosci. Sysyf idac w strone drzwi wyciagnal "L&M"-y lajty i zajaral. Wszedl.
- Yo! penisie! - przywital go Dzeus.
S: No hej.
Dz(Dzeus): Co tam u ciebie kutasie zawszony?
S: Po staremu, a u ciebie?
Dz: Dzieki za te wina. Ladna siara.
S: A nie mowilem.
Dz: Stary. Posejdon strzelil takiego gula, ze mu brode zjaralo. Teraz juz druga godzine siedzi w kiblu. Ale jazda!
S: No to niezle. Sory, ze ci pr
zerwe, ale czy nie ma tu przypadkiem Polifema?
Dz: Nie bardzo. Dzwonil do mnie przed chwila i mowil, ze mu kuter zwineli i nie ma jak przyplynac. Krzyczal cos o oku. Ze niby jakis "Nikt" przyjebal mu na meczu z bejsbola. Ten to ma pecha, co nie?
S: Jak chuj.
Dz: Cienko, ale dzieki za troske.
S: Co?
Dz: Pytales jak tam moj chuj, a ja ci mowie, ze cienko.
S: Nie dziwie ci sie. Wiesz co, to ja moze pojde sie przywitac z reszta.
Dz: No dobra.
S: To nara!
Sysyf odszedl i zapuscil sie glebiej w tlum.
- "Nie kumam go jak popije" - myslal.
Sala byla jebana. Po bokach byly stoliki przy ktorych siedzieli chyba wszyscy bogowie. Na wprost byly schody prowadzace na pietro, na ktorym znajdowaly sie "pokoje poplywow" tak nazywane przez bogow. Sysyf przechadzal sie po sali szukajac towarzystwa do obalenia kilku jaboli.
- Ej pierdolcu podejdz no tu - uslyszal przechuj ze stolika na koncu sali. Byl to glos jakze dobrze znanego wszystkim nekrofila Sedesa, krola swiata podziemi, patrona szalet miejskich i masturbacji. Siedzial w towarzystwie Hery, krolowej nieba, Anteny, bogini madrosci, sztuki wojowania i radiofoni oraz jakiegos zbolalego penisa Edypa
3. Sysyf podszedl do nich.
S:Co tam u was slychac? Jak tam stara Edyp, co?
Ed(Edyp): Wporzo, za tydzien rodzi.
S: Jak mu dacie na imie?... Kaziromierz Ha! Ha!
Ed: Bardzo smieszne.
To uslyszawszy Sedes ze smiechu nie trafil sobie butelka do ryja i zajebal nia Herze w glowe. Ta otrzymawszy cios spadla ze stolka pod stol.
- To bylo zajebiste! - odpowiedzial wciaz napierdalajacy sie Sedes.
- Usiadz z nami i pogadaj - dodal.
- Nie ma sprawy - odpowiedzial Sysyf.
Nasz bohater odsunal krzeslo, przysiadl sie do stolika i zaczal pogawedke. Siadajac niechcacy kopna w glowe Here lezaca pod stolikiem i ujebal jej przednie zeby.
Sed(Sedes): Antena ty dziwko polej mu!
Po kilku kielonach.
Sed: No to o czym to takim ciekawym rozmawiales z Dzeusem?
S: A tam! Pierdolil jak najety. A tak w ogole to nie wiem czy slyszales, ze Dzeus... albo z reszta nie wazne. Zmienmy temat.
Sed: No mow. Przeciez wiesz, ze nikomu nie powiem.
S: No dobra. Podobno ostatnio tak wkurwil Here jak wrocil wieczorem najebany, ze ta kiedy on spal wsadzila mu pyte do gofrownicy i jarala cala noc.
Sed: Nie kumam. To on sie nie obudzil.
S: Niby jak. Dopiero co wrocil wtedy z imprezy, na ktorej zaliczyl szesc zgonow na raz. Na drugi dzien mial takiego kaca, ze nawet tego nie zauwazyl. Dopiero jak chcial sobie chapnac dzide, jak to kazdy na kacu, zakumal co sie stalo.
Sed: Skad ty o tym wiesz.
S: Bylem wtedy w szafie. No wiesz, Hera chciala zebym jej wyprasowal sukienki.
Sed: No rozumiem o co ci chodzi. Prasowac sukienki. Teraz tak to sie nazywa. He he jebany z ciebie przekret.
S: Tylko nikomu nie mow, bo bede mial przejebane jak mi Dzeus prad odetnie.
Sed: Spoko, spoko. Wiesz co musze na chwile wyjsc.
Poczym wstal i wyskoczyl przez okno. Niestety zbiegiem okolicznosci Dzeus stal tuz obok i uslyszal cala rozmowe. Soczyscie sie wpienil.
Na zewnatrz zaczelo mocno wiac, a niebo przykrylo sie chmurami. Z Dzeusa zaczely wydobywac sie wyladowania elektryczne. Jego oczy przepelnily sie krwia, a wlosy zmienily kolor na zolty. Klata powiekszyla sie tak, ze poprulo mu gorset. Goscie wiedzieli co sie dzieje, gdy prezes sie wkurwi i zywiolowo zaczeli wyskakiwac przez okna, a inni chowali sie pod stolami. Na sali zapanowala panika. Wszyscy gonili jak na sraczke. Wydygany Sysyf zakumal, ze zrobil mine. Wstal z krzesla i powoli zaczal cofac sie do wyjscia. Dzeus uniusl sie nad ziemie i powiedzia swoim poteznym przepitym glosem:
- SYSYFIE!... JA CIE ZAPIERDOLE!!! - w tym momencie Dzeus obrucil sie, zdjal spodnie i wypial dupala. Sysyf nawalil ze strachu w gacie. Na szczescie mial stringi i poszlo mu po nogawkach. Na calej sali rozlegl sie krzyk:
KAME... HAME... HA!!! - Dzeus powiedziawszy to wystrzelil w strone Sysyfa poterzna fale uderzeniowa. Przechuj ujzawszy to zaczal biec na zajebanie do wyjscia. Wybiegl z palacu i odskoczyl na bok. Fala wypierdolila na zewnatrz i uderzyla w Vipera stojacego na parkingu.
- Kurwa moj woz - odezwal sie wychodzacy z kibla Posejdon. Ja cie pierdole. Impreza na maxa!!! Dajcie mi wiecej tego wina?
Sysyf podniusl sie z ziemi.
- Ty pierdolony pomiocie elektryka!!! - wrzasnal do Dzeusa - i zaczal spierdalac w strone stojacego nieopodal karawanu, ktorym przyjechal Sedes. Wsiadl do niego i zaczal szukac kluczykow po schowkach.
- "Gdzie to kurwa jest" Niestety byly tam tylko kondomy w ksztalcie diabelkow, kilka wibratorow, butelka z napisem "Wino Mszalne", tubka "Anal-past" i kajdanki z futerkiem.
- Ja cie pierdole on mnie zaraz zajebie! - wrzeszczal jak szalony. Po kilku sekundach:
- Znalazlem was!
Zapakowal w stacyjke i ruszyl w strone miasta.
- Wezwijcie mi tu tego jak mu tam... - wykrzyknal Dzeus - Turbo Anarchistyczy Napierdalacz Agresor Trujacy Owlosiona Spierdolina(TANATOS). Czyli boga napierdalania i smierci, patrona skinhead'ow. Chwile pozniej pojawil sie Tanatos, ktory przyjechal spychaczem.
T(Tanatos): Co jest do chuja? - pierdnal bog smierci.
Dz: Trzeba zajebac Sysyfa.
T: No to rusz dupe i mnie nie wkurwiaj, bo wyciagnoles mnie z bongoteki u Marsa!
Dz: Ile zjarales?
T: Tylko szesc.
Dz: Wporzo jedziemy!
Dzeus zamontowal sie na pojazd i ruszyli z piskami w droge. Sysyf zapierdalal tak szybko, ze wybuchly mu opony, a przednia szyba wbila mu sie w szyje. Zaczynala sie zatloczona autostrada, na ktorej bylo wpizdu tirow, a jeszcze wiecej tirowek. Dzeus z Napierdalaczem doganiali Sysyfa, ktory podmuchem wiatru odcinal dziwka glowy. Poscig toczyl sie bardzo szybko. Niestety nasz bohater mial za malo RAM'u i zawiesil sie przy kierownicy. Wladca olimpu wskoczyl na lyche znajdujaca sie na przedzie pojazdu i zaczal napierdalac z wyrzutni rakiet balistycznych. Trafial wszedzie tylko nie w cel, bo byl najebany jak bombowiec. Upolowal dwa tiry, piec dziwek, psa, kota, kombajn, przedszkole i Doom starcow. Sysyf po krotkim zawiasie ocknal sie i spostrzegl, ze elektryk jest tuz tuz. Wlaczyl autopilota, otworzyl tylne drzwi i wyrzycil trumne, ktora znajdowala sie w srodku wozu, na ulice. Tanatos spostrzegl ja, ale bylo juz za pozno. Rozpierdol byl juz jak na tacy. Nagle w ostatnim momencie trumna otworzyla sie. Oczom rzeznikow ukazal sie Sedes bez spodni z rolka papieru toaletowego w rece.
- Ja cie pierdole! Po tym winie mam jakies chalucynacje - to powiedziawszy otrzymal silnie otrzezwiajace uderzenie zderzakiem, ktore wbilo go w stojacy dziesiec metrow dalej bilbord z napisem"Chcesz mieć dzieci silne, zdrowe - kup im wino owocowe."
Dz: Ty pojebie zajebales Sedesa. Skad ja teraz bede kolowal miecho na dzamprezy. Ale juz chuj z nim. Gon tego penisa.
Sysyf zblizal sie do mostu, a Tantalos caly czas siedzial mu na ogonie.
- Kurwa musze skakac to moj jedyny ratunek - to powiedziawszy otworzyl drzwi i wyskoczyl z samochodu w przepasc. Karawan zaczal zygzakowac i uderzyl w barierke. Zaczal sie palic i po chwili wybuchl. Tanatos z Dzeusem zatrzymali sie i wysiedli.
T: Jebany kartofel, zdupil.
Dz: Ty mi tu juz nie pierdol. Zapierdalamy zpowrotem, nic tu po nas.
I odjechali. Okazalo sie, ze most wisial nad wyschnieta dawno rzeka. Sysyf na szczescie gral w Tony'ego Hawk'a Pro Skater'a i robiac grinda na praciu i kickflipa skarpetkami wyladowal na twarzy. Na szczesci siarka w jego krwi i gumowe kosci zamortyzowaly upadek. Troche poobijany, bo wkoncu spadl z pietnastu metrow doczolgal sie pod most, aby odpoczac. Sysyf zjebany zauwarzyl dziwne swiatlo. Pod mostem znajdowala sie niewielka kanciapa przed ktora powbijane byly pale ze swinskimi glowami, a dupy lezaly w wiadrze obok. Przechuj zakradl sie do malego okienka, aby zobaczyc co jest w srodku. Widocznosc byla slaba biorac pod uwage fakt, ze okno to bylo zabite dechami
4. Wszedzie lezaly ludzkie korpusy bez rak i nog. Ze srodka dobiegaly dziwne odglosy plaskania, stekania, wycia, jeczenia i odglos pily lancuchowej, ze az zbieralo na wymioty. Sysyf bardzo ciekaw co to do chuja jest, bo zawsze interesowaly go takie rzeczy. Chwycil do reki pierwsze lepsze twarde narzedzie, niefortunnie byl to klejacy sie knurzy penis tuz po wzwodzie i zblizyl sie do drzwi. Pociagnal z buta i wszedl do srodka trzymajac w rece swojskiego kutasa.
- Co tu sie do chuja dzieje kim... - nie dokonczyl, bo to co zobaczyl zjebalo go na kolana. Cala kanciapa byla zarzygana. Jebalo jak w Etiopijskim kosciele po mszy. Sciany na ktorych wisialy suszone krowie stolce splywaly krwia. Po prawej stronie byl zakrwawiony stol na ktorym lezaly ludzkie jaja i powbijane tasaki oraz skalpele i wiertarki. Na samym koncu w ciemnym rogu stal jebany czlowiek z glowa byka trzymajacy poltorametrowa pile lancuchowo. Ubrany byl w skurzane spodnie zeczepione na szelkach z lancuchow, a na klacie mial wielka czarna sfastyke. Wlasnie przerabial jakiegos poprutego wiesniaka na atomy wkladajac mu pile w dupe krzyczac:
- WINO, WINO, WINO!!! itp.
Wszedzie unosil sie swad zgnilizny.
S: Ale mi nie dobrze, zaraz sie zrzygam.
Nagle odglos pily ucichl, a jebany krowi brutal spostrzegl naszego bohatera.
S: Ty kutasie co ty tu robisz i kim jestes?
- Ja byc Minotaur i zaraz zrobic ci bul - odparl mutant.
S: To za chwile, a teraz powiedz mi jak sie tu znalazles.
M(Minotaur): Ja zdupczyc z wyspa mojego stary, ktory byc chuj i nie lubic Minotaur. Ja dotrzec tutaj i byc wychowywany przez lysych ludzi
5. Ale potem my sie poklucic i ja ich ukarac.
S: No i wszystko jasne. A powiedz mi czym sie zajmujesz?
M: Ja lapac ludzie i robic z nich wino.
S: A co to za wino?
M: To byc "Hektor".
S: O ja cie pierdole. Nigdy wiecej win z dolnej polki.
M: Ty przestac pierdolic, bo ja miec robota.
S: Spoko spoko juz sobie ide.
M: To nie byc spoko. Mi brakowac skladniki. Ty musiec zostac.
W tym momencie potwor odpalil pile i wolnym krokiem zblizal sie do Sysyfa.
S: Ni chuja stary. Ze mnie dzemu nie zrobisz!
Nasz bohater scisnal mocno dzierzacego w rece wafla i rzucil sie na psychola. Rozpoczal sie pojedynek na smierc i zyci. Minotaur zaczal wymachiwac pila na wszytkie strony, ale nasz bohater skutecznie unikal ciosow. W pewnym momencie potwor zlapal jedna reka Sysyfa za twarz, druga scisna za krocze, a trzecia probowal mu wsadzic pile w oko. Przechuj w tym czasie mieszal psycholowi kutasem w mordzie, a noga kopal go po jajach. Po chwili silowania sie Sysyf wlozyl mu go tak gleboko, ze Minotaurowi rozprulo pory. Chwycil pile i odcial mu lewa noge.
- A masz ty penisie! - krzyknal przechuj i odcial mu druga noge.
Minotaur polegl na podloge, ale szybko sie podniusl. Stojac na rekach i podpierajac sie penisem otworzyl usta i wystrzelil w jego strone kilka beltow. Jeden z nich siadl mu na twarzy, a reszta spryskala sciane, ktora zaczela sie topic tak samo ryj Sysyfa. Ale przechuja to nie ruszalo. Chwycil lezaca na stoliku wiertarke oparl noge na ramieniu potwora i zaczal wiercic mu dziury w mozgu.
S: Tak cie urzadze, ze cie od gowna nie odroznia.
M: Aaaaaaaaa!!!Ty ludzka kupo tak to ja sie bawic z koledzy jak byc maly - to powiedziawszy Minotaur podkosil go swoim chujem i na rekach doczolgal sie do sciany na ktorej wisial shotgun na wegiel z szescioma lufami i pasem pociskow. Zalozywszy go. Zblizyl sie do probujacego sie pozbierac Sysyfa i pociagnal mu haka w zebra. Chwycil go za wlosy i wlorzyl mu wszystkie szesc luf do ryja.
M: Ty juz nigdy nie byc glodny - to powiedziawszy nacisna spust.
Potezne napierdalanie rozleglo sie na dzisiec kilometrow, a flaki i krew mnozyly sie na scianach. Bebechy przechuja wychodzily oknami. Niestety po dziesieciu minutach skonczyla mu sie amunicja. Sysyf lerzal na podlodze we wlasnych flakach ledwo ruszajac czyms co mozna by nazwac glowa.
S: Ha Ha!... i co ty na to. Wale jabole od urodzenia i mam niezniszczalny przelyk, ktory hartuje sobie siara!
M: Ty silny chuj, ale ja cie i tak zajebac!
S:Dobra, dobra dosc juz tego. Wygrales!
M: Minotaur wygrac kiedy ty byc bez glowa.
S: No tak, zgadzam sie z toba, ale ja mam lepsze rozwiazanie. Moze by tak rozejm?
M: Co to do chuja byc rozejm?
S:Taka zajebista sprawa. Wiesz. Moge ci pomoc robic wina.
M: A co ty ludzki kawalku miesa umiec robic?
S: Moge testowac wina, ktore upedzisz. W ten sposob polepszymy ich jakosc i sprzedarz wzrosnie. A ty dostaniesz wchuj kasy czy jak wolisz swinskich odbytow.
M: Minotaur sie zgodzic pod warunkiem, ze ty dawac mu dupa codziennie
6.
S: "Lepsze to niz zeby zrobil ze mnie wino, a poza tym po co mi dwie dupy" Zgoda!!! Na poczatek proponuje wprowadzic kilka zmian w przepisie. Pokarz mi go.
Minotaur podal naszemu bohaterowi kawalek swinskiej dupy, na ktorej wyciety byl przepis. Sysyf zaczal czytac.
S: Skladniki potrzebne do zrobienia stu litrow wina "Hektor": Piecdziesiat litrow kwasu hybrydo-di-siarkowego, dziesiec kilo wedzonej dupy zdychajacej swini, szklanka byczej spermy... "Spoko, Dzeus ma tego nadmiar"... wiadro kurwiszo... yyy korniszonow, wlosy lonowe krokodyla... "To chyba dla smaku"... trzy miliony komarzych jaj... "Z tym moze byc problem"... wajcha z kombajnu i litr gnojowki najlepiej parujacej. Przygotowanie: wszystkie skladniki posiekac i rozpierdolic przy uzyciu Atomowej Wyrzutni Emerytow Strzelajacej Aluminiowymi Trojrekimi Alkoholikami Nuklearnymi (AWE SATAN) po czym oddalic sie na bezpieczna odleglosc i zakonczyc procedure granatem rozpryskowym.
S: No, No, calkiem niezle. Tylko te jaja komarow mi tu nie pasuja.
M: Dlaczego?
S: Zawsze po wypiciu tego wina budzilem sie rano i czulem dziwny posmak. Zupelnie jakbym komus zrobil loda. "A moze to nie od wina". Proponuje zastapic to czyms innym, ale omowimy to pozniej. Chcialbym poruszyc jeszcze jedna wazna rzecz. Zmienmy nazwe wina na "Sysyf - Siarkofrut 99% Full Acid", OK?
M: Mnie to tam chuj. Wazne zeby ludzie walili.
S: No to swietnie Mozemy zaczynac.
W ten oto sposob Sysyf i obrzyganczo piekny Minotaur zostali wspolnikami. Przez dlugie lata produkowali oni wino marki "Hektor", ktore cieszylo sie powodzeniem w uborzszej warstwie spolecznej nazywanej potocznie marginesem spoleczenstwa lub zdegradowana czescia ludzkosci lub jak kto woli menelami. Dzeus natomiast o calej sprawie zapomnial. Dalej urzadzal swego rodzaju oryginalne przyjecia i obalal boskie ilosci muzgojebow.

1"...pol-czlowieka pol-przechuja" - wygladal jak czlowiek, pil jak przechuj,
2Dzeus - Prezes najwiekszej firmy produkujacej: " Cyklicznie Hartowane Wiadra Do Pradu" (CHWDP),
3Edyp - dla przyjaciol Ed,
4dechy - takie dziesiecioletnie dziewdzynki,
5lysi ludzie - prawdopodobnie chodzi tu o ludzi wywodzacych sie z dawnego plemienia neandertalow, swiniozercow zamieszkujacych Zimbabu na poludniu Afryki. Ich cecha charakterystyczna jest maly iloraz inteligencji objawiajacy sie napierdalaniem wszystkiego co sie rusza. Potocznie nazywani sa skinhead'ami.
6z mitu tego powstalo pojecie "sysyfowy odbyt", ktory charakteryzowal sie duza srednica i tarciem rownym zero.

OPOWIADANIA

ZENON AGROCHAN

Jest to historia o wiejskiej rodzinie zamieszkującej małą miejscowość o nazwie Nichujowo na peryferiach Mazepetanu.Posiadali oni małe gospodarstwo składające się ze zgniłej chaty zabitej dechami, w której jebało gorzej niż w stajni Augiasza. Piętrowego pastwiska z winda, na którym pasła się cala hołota zagnieżdżona w oborze, w którą kiedyś pijany gospodarz uderzył kombajnem uciekając przed księdzem z piłą spalinowa. Były w niej świniaki, krowy oraz kilka kurczaków, które przeżyły katastrofę. Obok niej swoja budę miał pies Burek, który śmierdział na taka sama odległość co gówno słonia zrzucone z samolotu, które spadło na wiatrak. Stal tez (Twój) stary młyn swoja konstrukcją przypominający wychodek w Bombaju. tak długo nie sprzątany, ze porósł grzybami halucynogennymi.

           Głową rodziny był Zenek. Ubrany zazwyczaj w podarta przez niedźwiedzia kufajkę, którą przed wojna kupił w "Tandet-shop'ie" za dwie rolki papieru toaletowego i aluminiowe grabie z wyrzutnia. Spodnie jego ufajdane były z czegoś brązowego- ciekawe z czego?- z łatami na dupie. Wiecznie pijany, rzadko skacowany wiódł hulaszcze życie przepełnione woda i ogórami. Posiadał on podwójną moralność objawiająca się praco/alko-holizmem. Miał tak przepite gardło, ze niekiedy nie można było rozróżnić czy sobie beknął czy pierdnął. Był to chłop, który właśnie skończył 66 lat i 6 miesięcy. Posiadał bardzo ugruntowane poglądy, świadczące o tym, że w dzieciństwie jego rodzice byli alkoholikami i wykorzystywali go seksualnie podczas swoich zwierzęcych libacji alkoholowych z użyciem kijów baseballowych, pejczów i pomp do betonu. Jego żona Zdzisława Plaskajpyta- Penera, pochodzila ze Slaska, a dokladniej z zadupia "Bez Nazwy". We wsi tej posiadała przydomek "Disaster face"(Twarz katastrofa) tuż po wypadku rowerowym, w którym zjeżdżając w mini'ówie z góry Kastrowy Zwiech z prędkością ok.250 km/h gubiąc po drodze rower i lecąc na zbity pysk, wykurwiła twarzą w asfalt z taka siłą i wyrachowaniem, że fala uderzeniowa zabiła na pobliskim pastwisku stado krów i wybiła wszystkie okna w chacie nieopodal. Atomy jej twarzy rozdzieliły się z taka siłą, że do dzisiaj wioska ta jest napromieniowana jak po wybuchu bomby atomowej i znajduje się pod dożywotnia kwarantanną. Od tego momentu jej rozpustne życie zmieniło się diametralnie. Nie chcąc zmarnować fenomenu jakim była, mieszkańcy wsi wystawiali Zdziche w "Miedzy-wsiowych Zapasach Świn Włochatych W Błocie do 0,5m głębokości- freestyle" . Zdobyła 3 tytuły "Mistrza wsi". Do końca niewiadomo czym się później dokładnie zajmowała. Po wielkości jej warg można wnioskować, że była śpiewaczką. Chyba, że weźmiemy pod uwagę jej nazwisko.

           Poraz pierwszy spotkali się odbytwoje na niedzielnym targowisku AGD i RTV. Gdzie Zenon jak co niedziela probowal cos zwinac. Ostatnio udalo mu sie zakosic sprezarke do chleba na baterie słoneczną na stoisku z pokrętłami do bunkrów i kasetami Sadama Małysza, a kiedy indziej spierdalal ukradzionym Trabantem rozlozonym na czesci i o malo nie wpadl do jeziora Żryj-Kał. Przychodził tam tez służbowo jako handlarz flaków. Zdzicha przyszła na targowisko po nowe kapcie, bo poprzednie spłonęły jej podczas zbierania grzybów koło wulkanu, który niefortunnie wybuchł jej w twarz. Gdyby nie to, ze miała parasol pewnie by już nie żyła. Można powiedzieć, ze miała dużo szczęścia. Zdzicha spacerując i oglądając stragany ze słomy zauważyła jak jakiś mężczyzna na stoisku ze świńskim mięsem brutalnie penetruje świńskie dupsko, które przed momentem odciął 2 metrowym tasakiem. Ślinił sie przy tym jak skurwysyn kiedy przekłuwał dupala na wylot. Światło słoneczne padające na niego tworzyło cudowny obraz ludzkiego wzniesienia, które przepełniało rozpromieniona twarz Zenona. Zaciekawiona Zdzisława zbliżyła się do niego i wtedy oniemiała z wrażenia. Zenon w swoim białym fartuchu całym ze skrzepów świńskiej krwi, z tasakiem w swojej kudłatej dłoni i ze spodniami spuszczonymi w dół (niekiedy przychodził w ogóle bez nich...) wyglądał jak heros, który ujarzmia dziką bestie. Zdzicha stała jak wryta. Do momentu gdy Zenon ja zauważył. Powoli puścił rozpruty ochłap świniaka. Delikatnym ruchem podniósł i zapiął spodnie . Kobieta byla wniebowzięta widokiem boskiego Zenona. On podszedł do niej i zapytał -"Czym mogę służyć?". W tej chwili zrozumiała ona, że to miłość. Niedługo po tym wzięli ślub w stodole dowodzenia sołtysa ponieważ jakiś pijak rozjebał kościół kombajnem. Po 9-ciu miesiącach Zdzicha urodziła chłopca, który przy porodzie doznał trepanacji głowy nocnikiem, gdyż Zenon myślał, że żona sra i chciał jej go podstawić pod dupę. Tak oto powstał Jasiu, który od tamtego czasu nosił blachę w czaszce z kodem kreskowym na czole. Jasiu na pamiątkę tego wydarzenia na drugie imię dostał Trepan.

           Zenon pracował w rzeźni "Knurkill", gdzie uczył sie władania młotem i wszelkiego rodzaju orężem do miażdżenia, siekania, rąbania i prucia krowich flaków przy zachowaniu wszystkich warunków regulaminu BHP. Podczas wykonywania rutynowych zadań zdarzało mu sie coś podpierdolić od czasu do czasu. Schabowe, kotlety i świńskie ryje upychał po porach. Codziennie po pracy wsiadał na traktor i zapierdalał do domu przez pustynie ozdobiona zwierzęcą padliną i ludzkimi kościami. Następnie musiał się przedostać przez bagna powstałe w kraterze po uderzeniu meteorytu, a na końcu przez las opanowany przez stado ludo żernych orków uzbrojonych w cepy bojowe, płetwiaste 14 metrowe smoki obronne spawające lawą oraz rakiety zdalnie sterowane "Ziemia- tlen", "Gleba- zenit", "Zza krzaka- stodoła" i "Bunkier- Przedszkole". Gdyby nie to, że Zenek zawsze miał ze sobą Trojchipoidalny Rozrzutnik Gnoju Z Przyrządami Celowniczymi oraz Syntetyczny TURBO Obusieczny Laser Eliminujący Chłystków (w skrócie - STOLEC), nigdy nie wróciłby cały do domu.

           Po trudzie jaki musiał codziennie przebyć, w końcu mógł ujrzec swoj ukochany dom, w którym zawsze mógł znaleźć ciepło domowego pierdziska, na którego sam widok puszczały zwieracze, a odchody rozchodziły sie po całych spodniach. Na jajach pojawiała sie gęsia skorka, a na oczach robiły sie strupy. Stojąca rudera nie przypominała nawet magazynu z dynamitem, w którym harcerze urządzili sobie ognisko. W powietrzu, które jak wszędzie w tych stronach było zielone, unosił sie swad zgniłej bielizny. Na wprost widać było płot, który otaczał "posesje". W ogrodzie można było się dostrzec szczątki połamanych drzew, na których wisieli orkowie z dupami bez futra oraz kilka zwalcowanych królików. Jakaś rozjebana buda, w której cos skuczało. Była także na pól przecięta obora, oraz parująca nieopodal gnojówka. Wszystko było świetnie skomponowane z naturą. Za domem stało pastwisko ogrodzone drutem kolczastym na którym było paru rozprutych wieśniaków, a obok niego cos co miało przypominać pole z zaparkowanym na dachu kombajnem

  Całą historie długo by było opowiadać, więc zamiast tego przedstawimy Wam wycięte rozmowy, przemyślenia i dialogi z życia Zenona Agrochama i jego rodziny.

DOOM STARCÓW

Dnia pewnego dawno temu, a było to za czasów kosmicznych wojen z dinozaurami robotami, na ziemi pewien anonimowy Indianin, którego imienia nikt nawet nie znał - a nazywał się "Kruczy Stolec" - rozpoczął budowę nad starożytnym cmentarzem dla ludzi poszkodowanych lub sparaliżowanych od ugryzień przez wielkiego jadowitego węża podobnego do grzybów rosnących na polanach za domem Wieśka Drwala. Jednak Indiańcowi przy budowie kawał cegły wystrzelił w ryja i Stolec odjebał!! Wszystko zaczęło mu się pierdolić na max'a i sam już nie wiedział co ma budować! Na cmentarzu zaczął odjebywać jakieś szamańskie wyrwidupce...

           Potem był chaos, następnie komuna a potem ktoś zababrał scenariusz gównem no i w końcu czasy teraźniejsze (czyli teraz). Na miejscu nieukończonego cmentarza pojawiła się jebana chata... tytułowy... DOOM STARCÓW!!!!!!( i tu straszna muzyka...) Na początku wszystko było cacy - mieszkali tam staruszki z powybijanymi zębiskami, Dziady Mickiewicza i ludzie ze zwyczajnymi schorzeniami takimi jak odgryzienie członka przez australijskiego makaka upitego miodem z wódą przez człowieka z Kolonii Uwięzionych Państw Aborygeńskich (K.U.P.A.). Więc tak jak mówię, wszystko było zajefajnie ale do czasu... do czasu kiedy nowy kut... znaczy członek pojawił się w DOOMIE. Był to 3254251635 letni dziadyga z Czeskich Związków Japońskich o imieniu Szhinokeen! Był to człowiek przejebany; ze starości jego mizerne jajca znalazły sobie cieplejsze miejsce na czole jego starej a nogi stracił w Wietnamie: siedząc przy radiu usłyszał że nadchodzi atak jądrowy i z chęcią pobiegł na poligon i robiąc za odważnego bohatera złapał z wyskoku zwieraczem bombę atomową, która dziurawiąc mu spodnie wyleciała prawym i górnym podniebieniem. Uderzenie jakiego doświadczył kiedy jego głowa zajebała o starego żółwia morskiego, oderwało mu nogi które wbiły się w górę lecąc z taką prędkością i rozmachem że wszystkie ptaki z okolicy po chwili stały się kolacją najebańców z Wietnamu. Dziadek został ogłoszony bohaterem i w nagrodę wywieźli go DOOM'a starców na banicje do końca życia, który szybko miał nadejść. Jak widać staruszek żyje długo i spowodowane jest to chyba promieniowaniem, które go napromieniowało kiedy bomba atomowa utkwiła mu w zębach, między 3 a 4. W DOOMIE żyło mu się nieszczęśliwie, śmiano się z niego że kawał metalowej obudowy z rakiety wisi mu na dziąśle, szydzono z jego bambusowego wózka inwalidzkiego, kiedy to inni mieli piękne bakelitowe wózki z plastelinowymi pokrentełkami do uwalania kupsztala z pod wózka. Dnia pewnego kiedy to nasz bohater był ponownie molestowany brudnym z żygowin mopem, który był wciskany w jego nie ciasny już DUP tak mocno, że wychodził przez dziurę na miejscu której powinno się znajdować oko, w drzwiach frontowych tej zakurwionej brudem i zapomnianej przez najpamiętliwszych, zaszmaconej moczem chaty stanął mi... eeee.... znaczy się stanął tłusty, ubrany w koszule z wielbłądziego włosia łonowego i spodnie z wyszytym napisem "zerżnąłem chomika po sutach", człowiek (???) Był oczywiście na wózku lecz nie był to zwyczajny wózek-jego jebane koła były nasrane kolcami na których wisiały już głowy starców z poprzedniego domu! -DYREKTOR!! Krzyczeli spierdalający w popłochu inwalidzi-DYREKTOR!!!! Schinokeen wyciągnąwszy sobie mopa z rozdartego zwieracza rozejrzał się po holu. To co ujrzał przechodziło wszelkie granice wytrzymałości pornograficznej! Niektórzy popieprzając na wózkach rozbijali się z hukiem o filary w holu, inni już od kilku chwil dławili się kółkami swych pojazdów ze strachu przebijając sobie czaszki dostępnymi pod ręką narzędziami takimi jak wiertarka, lizaki czy kawałki głów innych mieszkańców... Bohater przyjrzał się ów osobnikowi który był dyrektorem tej kitki i na widok którego wszyscy skakali z wózkami ze schodów i karmili się szczochami żeby zaoszczędzić na bandaże! Zobaczył w nim swego odwiecznego wroga... mistrza w Ciągnięciu Igieł Przez Aortę (CIPA) - czyli swego wiecznie nakurwionego cyklonem B generała z czasów wojny! -SPIERDALAĆ!!!!! - przywitało się grzecznie gówno stojące przed Shinokeenem... -CO WY KURWA! TY!! Krzyknął w stronę bezbronnego staruszka który próbował przecisnąć się z wózkiem przez kraty okienka w kiblu - co Ty kurwa robisz!! Po czym z kieszeni wszytej w czaszkę wyciągnął strzelbę 10-cio rurową i wypalił prosto w kręgosłup denata przebijając go śrutem z zębów nauczycieli na wylot, tak że jego jelito owijając się na około wargi zahaczyło o wiatrak na suficie i krew biednego skurwysyna zabryzgała całe pomieszczenie -SUPER!- krzyknął CIP'a - następne koło zapełnię flakami i moja wózkowa kolekcja dziadów zombi będzie gotowa! Szhinokeen nie mógł na to spokojnie patrzeć... bo w jego dupie została rączka od mopa. Wyciągnął ją i z ogromną pogardą w głosie i kawałkiem wątroby w gardle rzekł bohatersko: -KZDJnkjGHDkfbXDBes! Po czym wypluj flaka i powtórzył -Co Ty tu kurwa odpierdalasz!!?? -Co za kupa łajna która się sama ze ściany zdrapuje bo zabryzganiu jej przez najebanego szczura z wybitymi zębiskami do mnie pierdoli!? CO KURWA!!?? - zdziwił się cipol - to TYYYYYY!!?? Prze chuju! Myślałem że na tej zajebanej wojnie ktoś jednak wsadził ci moździerza w oko i wypalił! Widziałem twoje bebechy lecące nad okopem a kawał dupy wpadł mi nawet do rosołu! -Ale z prędkością światła moje resztki wpierdoliły się do namiotu polowego i zgruchotały łechtaczkę pielęgniarki! Po czym zdążyli mnie pozszywać z jej szczątek - odparł Szhinokeen - mam wprawdzie teraz resztki tej łechtaczki na lewej łopatce i kawał kufla w miednicy ale jakoś żyje... dzięki za troskę. -JUŻ KURWA NIEDŁUGO! - odbełkotał generał po czym z piskiem opon z bakelitu po zachlapanej krwią posadzce zaszarżował na naszego bohatera... -O ŻESZ W CHU... - nie dokończył Szhinokeen bo już w jego żuchwie znajdowała się 40-sto metrowa, metalowa lanca z orzechem na końcu i kawałkami stolca po bokach dla ozdoby co dodawało jej właścicielowi animuszu, werwy i aromatu do walki. Szhinokeen sturlał się przez drzwi pancerne do piwnicy wyjąc z bólu tak okropnie że resztki starców z holu podskakiwały na podłodze w rytmie CZA-CZA. CIPol zaczął jeździć na swej morderczej maszynie po całym zakładzie w poszukiwaniu eksponatów na swój wózek i rozgrzebując podziurawione z kałacha ciała które wcześniej wieszał na oknach zamiast zasłon myśląc że tak jest ładniej i smarując się pyrciną z penisów tych starszych panów krzycząc z radości "ale jestem pojebany!" Tak właśnie zaczęła się dla naszego bohatera walka o przetrwanie w instytucji w której znalazł tyle miłości1...

to be continue...

1Miłość w znaczeniu pociskania kupy w tarcze którą była głowa bohatera i przepychania cielska mopem.

SPRZEDOM

Ten dział poświęcony jest ogłoszeniom. Za ich treść redakcja za chuja nie ponosi odpowiedzialności. Przysyłajcie nam Wasze ogłoszenia jeżeli macie coś do opylenia lub chcecie coś kupić!

Teraz już wiecie dlaczego babcia miała takie wielkie oczy!

0x01 graphic

SPRZEDOM:
Śtyry dzbony gruli w mośle. Żur z mlykiem grotis! Syćko za mołom cene!

SPRZEDOM:
Maszyne do robienia lodów mięsnych dołączam chochle do żuru. Ceno nie gra roli!

SPRZEDOM:
Gre mortol kombatant za śtyry piniendze, dołonczom dżojstik z jidnym guzikiem. Nie zwlekoj, przyjć i kup se tonio!

WYMIENIA:
Cinżorki na pyrtola za mizglacze zwieraczy. Dodom za dormo pińć hantli sromowanych!

SPRZEDOM:
Łajno krowie nieużywane lub zamienie za wiadro gnoju lub twoją starą!

SPRZEDOM:
Dresy Rybok. Prawie nowe. Cena nie gro roli!

SPRZEDOM:
Czteronożny przeżuwacz gnoju z wymienialnym żołądkiem, dołanczam aluminiową łopate do sadzonek oraz koryto z drzwiczkami TONIO!!! Gura za pińć zeta!

SPRZEDOM:
Bagnochody do 50m, dołonczam topór na knury z obrotowym ostrzem! Za jedyną sete!!!

SPRZEDOM:
Pałe na łeb krowy z przyżądami na odpryski skrzepłej krwi i dołanczam wysysare do kałmuków z wymienną końcówką!

SPRZEDOM:
Drucianą szczote do dupy wraz z instrukcjom. Dołanczam gratis gumową deske klozetową. UWAGA!!! Podczas szorowania mogą zostać uszkodzone zwieracze co spowoduje niekontrolowane wydostanie sie sraki!!!

SPRZEDOM:
Chałupe uzbrojonom za pindzisiont zeta wraz z rodzinom i psem. Cena nie gro roli, albo gro!

KUPIA:
Toniom, mało dymanom maciore! - Chopok po przejściach!

SPRZEDOM:
Capura koślawca nie karmionego bo ni mom piniendzy na pokarm!

WYMIENIA:
Żone na knura. Ino migiem bo mam chcica!

WYNAJMA:
Pientrowe pastwisko z windom cyfrowom oraz psa pasterskiego z dużym pylem. Cyno do uzgodnienia!

KUPIA:
Czorne kalosze i kufajke(najlepiej byz dziur) lub wymienie za wonz strażacki i gumofilce. Cyno nie gro roli!

SPRZEDOM:
2 kg gnoju wraz z rozrzutnikiem atomowym na wyngiel. Dodam dwie kozy z metalowymi sutami!

SPRZEDOM:
Mość na purchowki, brodowki i popynkane pinty!

0x01 graphic

Jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć o twórcach tej strony to dobrze trafiliście! Poniżej przedstawione jest dwadzieścia pięć zdań, które postaramy się dokończyć (szczerze!).

Jak widzicie nie tylko Wy mieliście przejebane dzieciństwo!

0x01 graphic

MISTRZ

  1. mam na imię... MISTRZ taki, co w dupale rżnie świniaki...

  2. mieszkam w... zadupiu zwanym O... O... Oś... Oś... Ośkurwa! nie umiem tego wypowiedzieć, ale wiem, że za czasów II wojny światowej był tu największy zakład wypoczynkowy dla cudzoziemców, a żydzi dostawali karnety na darmowe godziny kąpieli w kwasie lub wejściówki do "Cyklon B Sauna Room".

  3. chodzę do szkoły... na raty, a w zimie w majtach taty...

  4. jestem w klasie... królem, a cała reszta to moji paziowie, Buahahahaha!

  5. w przyszłości chciałbym być... księdzem tak jak mój stary, który wcześniej prowadził kafejkę internetową w Etiopi i zbankrutował, bo ludzie woleli tam wpierdalać kurz z ulicy niż siedzieć na necie.

  6. moi starzy to... lajtowi goście, nic do nich nie mam poza tym, że ciągle włażą mi pod kołdrę.

  7. w swoim życiu chciałbym zmienić... twarz, bo ta z origami już mi się pomięła.

  8. moim ulubionym zajęciem jest... jeżdżenie po schodach w supermarkecie tam i z powrotem tandemem na węgiel z wełnianą betoniarką na plecach w stroju klauna i żonglowanie piłami spalinowymi 3 km do góry śpiewając przy tym "Hej! hej! hej sokoły...wypierdalajcie z mojej stodoły"!

  9. gdyby jutro był koniec świata to... zajebiście!!!

  10. kiedy siedze w zatłoczonym autobusie i widzę stojącego emeryta to... czekam, aż podejdzie do mnie i zapyta się: "Czy nie ustąpiłbyś mi miejsca, bo mi się źle jedzie stojąc?" z uśmiechem: "Jedzie powiadasz..." emeryt: "Tak" Ja: "Jedzie... to ci z dupy!".

  11. moim najlepszym nałogiem jest... szklanka kurzu z rana i naleśniki z dupy szympyla.

  12. lubie pić... tak samo jak powstał STALA - z zaskoczenia!

  13. gdybym mógł wypowiedzieć jedno życzenie, to chciałbym... żebyście się wszyscy pierdolili!!!

  14. kiedy jestem pijany to... o tym nie myśle tylko pije dalej.

  15. w życiu najpiękniejsze... wina leżą na najniższej pułce.

  16. jeżeli ktoś mnie zgnoi to... zgnoi!?! mnie! Gnój to ci z dupy! (kto wymyślił te chujowe zdania?)

  17. moje ulubione zespoły to... ŚwieR... yyy Dałna, który mam od urodzenia, a także Children Of Bodom, Limp Bizkit, Slipknot, Greenday & 3 Doors Down.

  18. moją największą wadą jest... A chuj cie to!

  19. mój ulubiony film to... ten z imprez, krótki i hardkorowy, a dalej: The Ring, Fight Club, Matrix'y(wszystkie), Alien'y(wszystkie), Predator, Terminator 2, American Pie'y(wszystkie, dwójki jeszcze nie oglądałem), Van Wilder(Wieczny student), Oszukać przeznaczenie 1 i 2 oraz Epoka Lodowcowa i Shrek...

  20. gdyby na świecie nie było alkoholu to... bym go wymyślił.

  21. gdybym miał zajebać STALI w jakąś część ciała była by to... jego stara!

  22. mój zwieracz ma kolor... barszczu, bo go myje pumeksem.

  23. marszcząc suty myśle o... gofrach z grzybami!

  24. mój stary jest gejem ponieważ... jego stary też nim był, a ten z kolei odziedziczył to po swojej matce, która była transwestytą.

  25. w 24 powyższych punktach nie byłem szczery ponieważ... Jak to kurwa!?! Przecież byłem szczery!

0x01 graphic

WŁADCA

  1. mam na imię... Jeb sie!!!

  2. mieszkam w... państwie zwanym KOŚCIELEC

  3. chodzę do szkoły... państwowej o numerze chuj wie jakim.

  4. jestem w klasie... czczony i co tydzień składana mi jest ofiara w postaci dziewicy i skrzynki jaboli.

  5. w przyszłości chciałbym być... więźniem gdyż miałbym jedzenie, nocleg, telewizje i sex za darmoche!!!

  6. moi starzy to... wbrew pozorom mężczyzna i kobieta.

  7. w swoim życiu chciałbym zmienić... wiele rzeczy ale na pierwszym miejscu chciałbym zmienić współtwórce strony ( czyt, gejowy korniszon bengalski YankeS )Marzy mi się zmiana majtów przynajmniej raz na tydzień. Zmienił bym też swojego trójokiego chomika bojowego na syjamską kopie strusia wodnego.

  8. moim ulubionym zajęciem jest... onanizowanie się oraz perwersyjne wkopywanie butelki z bydlęcymi odchodami w odbyty starych dziadów.

  9. gdyby jutro był koniec świata to... bym się powiesił

  10. kiedy siedze w zatłoczonym autobusie i widzę stojącego emeryta to... próbuje uniemożliwić mu podstawowe czynności życiowe kradnąc mu respirator z plecaka i kopiąc go po łydkach.

  11. moim najlepszym nałogiem jest... patrz punkt nr 8.

  12. lubie pić... odsączoną dykte z mety i commandosy.

  13. gdybym mógł wypowiedzieć jedno życzenie, to chciałbym... onanizować się w wannie pełnej taniego wina oglądając przy tym Animal Planet.

  14. kiedy jestem pijany to... lepiej do mnie nie rozmawiaj bo nie lubie jak mi ktoś przerywa podczas onanizowania się.

  15. w życiu najpiękniejsze... to Ci z dupy!!!

  16. jeżeli ktoś mnie zgnoi to... to jest niemożliwe.

  17. moje ulubione zespoły to... "zespół downa", "(zes)pół litra mi zajebał!!!"

  18. moją największą wadą jest... brak wad

  19. mój ulubiony film to... film który mi się nie urwał.

  20. gdyby na świecie nie było alkoholu to... to by nie był świat tylko jakiś pierdolony MatriX

  21. gdybym miał zajebać YankeSowi w jakąś część ciała była by to... miejsce po jądrach które odgryzł mu jego stary.

  22. mój zwieracz ma kolor... błękitno-różowy z metalicznym pobłyskiem i brokatem na zewnątrz.

  23. marszcząc suty myśle o... onanizowaniu się.

  24. mój stary jest gejem ponieważ... jako dziecko był molestowany przez stado trędowatych murzynów co najwidoczniej wpłynęło na jego psychike.

  25. w 24 powyższych punktach nie byłem szczery ponieważ... i tak jebie Ci z dupy na kilometr i nie mam zamiaru być wobec ciebie szczery!!!

0x01 graphic

Wszystkie zdania uzupełnialiśmy samodzielnie, nie ściągając sobi... yyy od siebie!!!

0x01 graphic

A oto pare słów o osobach pomagających nam w większym lub mniejszym stopniu w tworzeniu artykułu.

Mieciu - nasz poeta zamieszkujący zabitą dechami nore o której nie pamiętają nawet najstarsi górale. Największym jego wrogiem jest XXL wiśniowy ( przy porzeczce oporów już nie stwierdzono ). Pije wszystko co kopie i nie ma napisane na etykiecie "Paliwo rakietowe - mejd in Rosja".

Ziomal - satanistyczny gwałciciel kotów syjamskich. Przeważnie jak popije to pierdoli głupoty które później zamieszczamy na stronie. Stopień alkoholizmu w normie. Zaburzeń chęci picia nie stwierdzono.

Maniek- typowy przykład nawróconego. Po chwilowym okresie ograniczenia chęci picia powrót do normy. Ulubieni bohaterowie to "Zenon Agrocham" i "Żul z listu do babci" - przy tworzeniu ich historii miał największy wkład. Oprócz niekontrolowanego rzucania się na choinki nie stwierdzono żadnych innych zaburzeń emocjonalnych.

TO CO JEST NAPISANE WYŻEJ O AUTORACH TO NIE PRAWDA!!!



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
iz zhizni peterburga 1890 1910 h godov
FUTURYZMY, KUBOfuturyzm, KUBO-FUTURYZM- 1910-1917
1910 Danzig Telefonbuch Stadt Tolkemit Miasto Tolkmicko
1 1910 Clarck cz 2
Bertold Merwin ŻYDZI W POWSTANIU 1863 wyd 1910
Elenchus 1910 Culm
1910
1910
1910
1906-1910, Pomoce naukowe itp, Nogroda Nobla
Konwencja Brukselska z 1910 r, Dla żeglarzy, Konwencje, Konwencje, ustawy, kodeksy
1910
MaxCom KXT 1910 KXT 1915
Nekrologi z Gonca Czestochowskiego 1906 1910
Matka Teresa z Kalkuty (1910 1997)
1910 OsMortosdoInstituto
1910 Fortim

więcej podobnych podstron