Twierdza Warszawa
|
Było parne lato 1944 roku. Armia Czerwona codziennie przesuwała linię frontu o kilkanaście kilometrów spychając Wehrmacht coraz dalej na zachód. |
Samotność, z porażeniem nadmiarem pamięci, jest chorobą wiodącą w koszmary przeszłości. To najgorszy rodzaj i odcień samotności, bo oznacza samotność wśród ludzi. A to droga przez życie żelazna. Powycinana żelaznymi kłami. Wiodąca nad skrajem urwiska, która nie pozwala nadać sensu naszemu życiu. W jedna stronę, tylko w ciemność. My, ludzie nie jesteśmy bowiem samotna, żywą ludzką wyspą pośród oceanu martwych dusz. Ale każdy z nas chce żyć. Snuj swoje wspomnienia tak, jakbyś miał żyć wiecznie; żyj tak, jakbyś miał umrzeć dziś. Miałem wtedy dwadzieścia lat, dziś jestem już stary, ale gdy wspomnę te dni, powiem - ocalałem. Zdawaliśmy sobie sprawę, że wreszcie nazbiera się w mieście tyle chmur, że burza wybuchnie. W lipcu, kiedy było już wiadomo, że to kwestia kilkunastu najbliższych dni, wszystko w mieście wrzało niczym w wielkim kotle. Niemal co noc, RAF na niebie nad Puszczą Kampinoską zrzucał spadochroniarzy Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Byłem jednym z nich. Naszym zadaniem było przygotować dowódców powstania do jego przeprowadzania, a także zorganizowanie zaplecza dla desantu około 2 tyś spadochroniarzy wraz z materiałami wybuchowymi, bronią przeciwpancerną, bronią i amunicją.
Prolog. Do 26 lipca nad Kampinosem, zrzucono ok. 500 żołnierzy. Ponad 400 z nich przeniknęło do Warszawy w
ciągu kilku nastopnych dni i objęło dowodzenie w różnych oddziałach okręgu warszawskiego AK. Pozostałych 50 wsparło oddziały Obroży i Grupę Kampinos przygotowując natarcia na lotniska. Kolejnych 50 przedostało się na Pragę, celem opanowania mostów. Wszyscy wiedzieliśmy, że za chwilę rozpoczniemy zbrojnie otwarte wystąpienie w Warszawie przeciwko Niemcom, w porozumieniu z Londynem i Armią Czerwoną. W czwartek wieczorem 31 sierpnia oddziały 1 Armii WP i 8 Armii Gwardii pojawiły się na wschodnich przedmieściach Warszawy. Pod naciskiem tym sił, Niemcy wycofali się w zabudowę Targówka, Plercowizny, Pragi, Grochowa, Gocławia i Saskiej Kępy. Czerwonoarmiści skoncentrowali siły 2 Armii Pancernej na północ i na południe od stolicy w okolicach Wyszkowa i Otwocka. Niemiecki korpus pancerny skrył się w zabudowaniach Pragi czekając na uderzenie radzieckich czołgów. Tymczasem następnego dnia, 1 sierpnia o 17.00 zapadła ostateczna decyzja. Zaczynamy! 4 września o 15.00 wyznaczono na godzinę „W”. Miasto nagle ucichło, zamarło jakby ogarnęła wszystkich nienaturalna senność, albo kontrastujący z nią, niczym nie uzasadniony pośpiech. Na pełną mobilizację i uzbrojenie Antoni Chruściel „Monter” miał 70 godzin.
Dzień pierwszy. Rankiem, w piątek 4 września zmobilizowano ponad 98% sił powstańczych liczących ogółem 48 500 uzbrojonych powstańców + 450 żołnierzy desantu. Zdecydowana większość powstańców uzbrojona była w pistolety maszynowe Sten oraz Błyskawica i granaty ręczne. Ja miałem Stena. Obroża i Grupa Kampinos zgromadziła kolejne 10 000 partyzantów. Około południa nastąpiło jednoczesne uderzenie wszystkich sił w mieście i na jego peryferiach 11 tysięcy Niemców zostało całkowicie zaskoczonych. Zupełnie nie spodziewali się takiego rozwoju wypadków, choć donoszono im od kilku dni o przygotowaniach do wszczęcia walki o miasto. W ciągu kilku następnych godzin dało się nam zdobyć najważniejsze punkty miasta. A więc - Lotnisko Bielany, Dworzec Główny, przyczółki wszystkich czterech mostów po prawej stronie Wisły i przyczółki na mostach Kierbedzia i Poniatowskiegio. Niestety nie udało się opanować żadnej z dzielnic po prawej stronie Wisły i w tej sytuacji większość ludności cywilnej z tych dzielnic ewakuowała się na drugą stronę Wisły. Pod koniec dnia w całym mieście toczyły się ciężkie walki, w tym najkrwawsze na Pradze oraz w rejonie Mokotowa i lotniska Okęcie. Tam czołgi 39 Korpusu
Pancernego i Dywizja Pancerna Herman Goering ciągle kontrolowały ten rejon miasta. O godzinie 21.30 zdecydowano o przegrupowaniu sił powstańczych. Okazało się, że prawie udało się niemal całkowicie wyprzeć Niemców z Żoliborza, Woli, Ochoty, Starego Miasta i Śródmieścia, ale często żywym ogniem. Miasto w wielu miejscach, Warszawa krwawiła z daleka ogniem pożogi. Ma szczęście zaskoczone oddziały niemieckie wycofały się poza miasto albo zgromadziły się w okolicach Pragi. Około godziny dziesiątej wieczorem nad Warszawą pojawiły pierwsze ciemne sylwetki szybkich samolotów 1 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego Warszawa. Około północy z czterosilnikowych Liberatorów, Halifaksów rozpoczął się desant spadochroniarzy Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Sosabowskiego w rejonie Kampinosu. Krótko po nim nastąpił zrzut RAF'u i Floty Powietrznej US AF z zaopatrzeniem, bronią i amunicją w rejonie lotniska Bielany. Zrzut z samolotów chronionych radzieckimi jednostkami myśliwskimi. Przed świtem jednostki pancerne Frontu Białoruskiego natarły Niemców wzdłuż brzegów Wisły miażdżąc ich nie przygotowaną do odparcia bocznego ataku linię obrony. Rosjanom udało się również sforsować Wisłę poniżej Warszawy.
Dzień drugi. W ostatnich godzinach tej gorącej nocy, przed sobotnim świtem 5 sierpnia powstańcy VI obwodu Praga wycofali przez mosty się do Śródmieścia i Żoliborza oddając prawobrzeżne przyczółki. Następnego dnia von dem Bach skoncentrował swoje ataki na próbie przebicia się z Pragi na zachodni brzeg oraz próbie wyjścia z okrążenia w rejon Rembertowa i Sulejówka. Tam cześć Dywizji pancernej Wiking została wieczorem całkowicie rozbita siłami 1 Dywizji Piechoty 47 Armii WP wspierane czołgami i artylerią. W okolicach Woli i Ochoty Niemcy uderzyli próbując przebić się do Wisły, co im się rzeczywiście udało. Niemal jednak 200 czołgów Dywizji pancernych Totenkopf, Hermann Göring oraz Wiking po zmasowanym ataku wspieranym samolotami 3 Pułku Lotnictwa Szturmowego Ił-2 w warunkach walki w ciasnej zabudowie spaliliśmy. Następnych 80 natychmiast się wycofało na przedpola Warszawy, a pozostałe 20 zostało przez nas zdobyte.
Dzień trzeci. Sobotnia noc była jak gwiazdka. Powracające z sowieckich lądowisk do Wielkiej Brytanii oraz Włoch, angielskie i amerykańskie eskadry lotnicze dokonały ponownie zrzuciło kilka tysięcy zasobników z zaopatrzeniem i amunicją, po czym wróciły do baz. O 4.30 Pragę zbombardowały lekkie ruskie samoloty bombardujące Po-2 niszcząc kilkadziesiąt niemieckich czołgów. Rankiem, rogatki Warszawy zamknęliśmy potężnymi, potrójnymi barykadami na przecznicach ulic. Rozpaczliwe uderzenie kolumn pancernych przez mosty na Wiśle w kierunku zachodnim skończyło się zakazującym wysadzeniem jednego przęsła przez powstańców wraz z nacierającymi kilkunastoma czołgami. Drugie natarcie z zachodu nie zdołało przebić się przez ufortyfikowane barykadami miasto. Jednocześnie rejon Pragi został pokryty systematycznym ogniem artyleryjskim trwającym nieustannie do wieczora. Przed zachodem słońca 9156 Niemców poddało na przedmieściach Pragi żołnierzom Armii Radzieckiej.
Dzień czwarty. Niemcy wycofali się z okolic Warszawy. W mieście toczyły się wciąż jeszcze walki o pojedyncze i nie związane ze sobą punkty niemieckiego oporu ale szybko systematycznie dogasały Nocą Luftwaffe dokonało nieudanej próby nalotu miasto kilkudziesięcioma bombowcami nurkującymi Ju-87, z których 25 zostało natychmiast zestrzelonych przez operujące nad miastem samoloty Jak- 1 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego Warszawa i artylerię przeciwlotniczą z Pragi. Tego dnia zrozumiałem, że gdy umrę, wcale nie skończy się świat. Dziś wiem, że nie do końca tak jest.
Dzień piąty. Wojska Frontu Białoruskiego wyparły niemieckie jednostki za linię Grójec-Proszków-Sochaczew-Wyszogród. Tereny wokół zachodnich granic miasta kontrolowały jednostki partyzanckie. Ostatni stawiający opór Niemieccy żołnierze w mieście poddali się w ręce powstańcze. Zbuntowane miasto było w całości w naszych rękach. Warszawa. Zbudowany naród. Polacy, po pięciu latach był wolny. Pamiętam jak płakaliśmy ze szczęścia i jak nasze zły mieszały się z rozpaczą utraty kogoś ważnego w życiu, kogo nie udało się wystarczająco pokochać.
Dzień szósty. We wtorek wszyscy tylko czekali. Dogaszano tlące się jeszcze pożary. Na ulicach rozbrzmiewał Mazurek Dąbrowskiego i powiewały biało czerwone flagi. W kościołach odprawiano msze i brano powstańcze śluby. Na cmentarzach chowano poległych. Wszyscy czekali na coś, co miało właśnie nadejść. Wieczorem spadł ciepły deszcz i oczyścił powietrze. Tańczyliśmy na ulicach skażając w kałużach. Zmęczone upałem ulice spłynąły potokiem wody pomieszanej z kurzem, zmywającej z bruku reszki naszej i ich krwi.
Dzień siódmy. Parująca po wczorajszym deszczu ziemia znów zadudniła, taka samo jak przy niemieckim natarciu, ale tym razem do Warszawy zaczęły rankiem wjeżdżać pierwsze radzieckie i polskie jednostki. Uroczyście powitał ich Naczelny Wódz Bór-Komorowski słowami:
- Witam, w imieniu Rządu Rzeczypospolitej Polskiej.
Wieczorem w Berlinie Adolf Hitler, w betonowym bunkrze kilkadziesiąt metrów pod zmienią, głaszcząc czule swoją Blondi smutno zapytał swojego SS-Reichsführer'a Heinrich'a Himmler'a:
- Ist Warschau das Festung?
- Ja mein Führer, das ist Festung Warschau.
A potem nagle się budzę. Jestem w ubeckim wiezieniu i zdycham. Czemu? - byś ty mógł teraz żyć. Tylko dlatego, że mym sercu w tamtych dniach trzepotały skrzydła białego orła. Orła w koronie. Bo chcieliśmy być wolni i wolność zawdzięczać sobie. Ocalałem. Ale ten sen, ten koszmar prześladując mnie przez całe życie.
---
Aleksander Sowa