Andrzej Tarnopolski
WSP Częstochowa.
Cywilizacja multimedialna. Szansa czy zagrożenie.
Wstęp.
Zagadnienia antropologiczne, które stanowić mają istotę tego artykułu, koncentrują się na problematyce z istoty swej interdyscyplinarnej. Mają być próbą połączenia tematyki z zakresu psychologii oraz filozofii a także opierać się na pewnej / niezbyt szerokiej/ perspektywie historiozoficznej /również socjologicznej/. Tak wielopoziomowe ujęcie ma być próbą odpowiedzi na wyzwania jakie fachowcy formułują wobec nauk społecznych. Mam tu przede wszystkim na myśli Raport Komisji Gulbenkiana Na Rzecz Restrukturyzacji Nauk Społecznych, kierowaną przez amerykańskiego socjologa Immanuela Wallersteina, która w latach 1994 - 1995 opublikowała raport pt. „Otwórzmy nauki społeczne” / Open the Socjal Scjences /. Zgodnie z założeniami nowoczesnego uniwersalizmu był to zespół interdyscyplinarny: 6 przedstawicieli nauk społecznych, 2 nauk przyrodniczych, 2 przedstawicieli nauk humanistycznych.
W 1996 roku odbyła się dyskusja panelowa związana z tematem raportu, w której wzięli udział znaczący przedstawiciele polskiej nauki.
Wśród wielu istotnych wniosków omawianych w wyżej wymienionej publikacji jeden jest szczególnie interesujący. Jest to wyrażana powszechnie przez przedstawicieli nauki potrzeba, prezentowania nowych rozwiązań i nowej metodologii dla nauk społecznych. Wynika to z przewartościowania zasady uniwersalizmu obowiązującej do tej pory w nauce europejskiej. Model tradycyjny bezpośrednio wywodzący się z nauk przyrodniczych wykazuje dziś znaczne nieprzystosowanie i brak możliwości istotnego rozwiązywania nowych problemów pojawiających się przed człowiekiem XXI wieku. Oczekujemy dziś rozwiązań bliższych życia, praktycznych, często, mimo wymiaru filozoficznego dotyczących konkretnego człowieka. Idee takiego uprawiania nauk o człowieku zawarł niezwykle trafnie w swej antropologii Gernot Böhme. Nazywa swą antropologię „pragmatyczną”, „ diagonalną” albo „krytyczną”, w przeciwieństwie do ujęć klasycznych pozbawionych wymiaru praktycznego i krytycznego. Antropologia współczesna ma być wg. niego symbiozą filozofii i nauk szczegółowych. Ma mieć wymiar praktyczno - egzystencjalny opisujący określone wymiary ludzkiego bytowania. Powinna wreszcie mieć wymiar popularyzatorski nie wyłącznie filozoficzno- syntetyczny, oraz wymiar „historyczno diagnostyczny” definiujący „współczesny status człowieka”.
To nowe podejście w antropologii, będące w opozycji do klasycznego sposobu uprawiania nauk o człowieku / M. Scheler, A. Gehlen/ stawia przed badaczami nowe wyzwania.
Idea taka ma również swoją silną reprezentację w poglądach ekofilozofów i przedstawicieli nauk humanistycznych związanych z ekologią. W. Tyburski pisze „ Coraz więcej wypowiedzi i formułowanych na gruncie współczesnych nauk humanistycznych stanowisk zmierza do rewizji postaw myślowych, zachowań kulturowych, hierarchii wartości i programów, które wyznaczały dotychczasowy kierunek rozwoju naszej cywilizacji. Idzie tu zwłaszcza o wypracowanie nowej filozofii rozwoju, wzbogaconej o wnioski wynikające z doświadczeń naszego wieku /... ponieważ - dop. A.T. / postęp naukowo - techniczny ujawnił w całej swej okazałości Janusowe oblicze. Realizacja celów industrialnych przyniosła wprawdzie rozwiniętym społeczeństwom poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego, podniosła standard materialnego bytu, zwielokrotniła wydajność pracy, stworzyła możliwości komunikacji w różnych jej wymiarach, ale także spowodowała szereg niekorzystnych zmian”.
Nowe wyzwania wymagają nowych pytań a te nowych odpowiedzi. Pytanie, które stawiam w tym wystąpieniu dotyczy następującej kwestii: Jeżeli świat zmienia się, a zmiany te, jak często sądzimy mają charakter rewolucyjny, to jaki wpływ ma to na nas ludzi, jaki wpływ ma to na człowieka? Czy rewolucja naukowa, a zwłaszcza jej technicznie znaczący wymiar, czyli rewolucja informatyczna, mając istotny wpływ na ludzi zmienia nas bo zmienia środowisko w którym żyjemy? To pytania istotnie ważne, ponieważ progresja techniczna jaką obserwujemy w świecie komputerów musi w jakiś sposób odwzorować się w nas, ludziach. To chyba pewne. Nie jest jednak pewne jakie są te zmiany, jak realizują się w poszczególnych sferach ludzkiego bytowania, jak zmieniają nas w szczegółowych aspektach istnienia ale również w wymiarze uniwersalnym, społecznym czy cywilizacyjnym i czy jak sądzą technokraci zawsze są progresywne, znamionując postęp i gwarantując dobro ludzkości.
Idee te nie zawsze popierane, a niekiedy zdecydowanie krytykowane uświadamiają nam wagę tych zagadnień i ich uniwersalne znaczenie. Krytyka uświadamia nam wreszcie konieczność rozważań nad człowiekiem XXI wieku, nowym, innym człowiekiem, zdolnym sprostać wyzwaniom współczesności i będący lepiej dostosowanym do dynamicznie zmieniającego się świata.
Cywilizacja multimedialna.
Zmiany, które obserwujemy w dzisiejszym świecie, związane z rozwojem komputerów, technikami przesyłania i obróbką informacji układają się w nowy, jak się wydaje, wzór cywilizacyjny. Mówi się coraz częściej o tzw. cywilizacji multimedialnej.
Nie jest co prawda wcale do końca pewne czy już żyjemy w takich czasach, ponieważ cywilizacja multimedialna powinna być oparta na wszechogarniającej i wszechpotężnej skuteczności wzajemnie ze sobą współpracujących mediów wszelkiego rodzaju. Tak aby człowiek wpleciony w ową strukturę był szczęśliwie zniewolonym pionkiem, który wszelkie swe życiowe funkcje i zadania rozwiązuje za pomocą owych narzędzi. W związku z tym powinny być spełnione, jak sądzę następujące warunki / podaję za Ewą Szczęsną, która takie warunki opracowała dla multimedialnej i transmedialnej reklamy transponując je dla naszych celów/:
transcendencja - którą to autorka rozumie jako „ekspansywność / reklam/ w przenikaniu w coraz to inne obszary życia codziennego. Transcendencja widoczna jest także w kształtowaniu zachowań społecznych, relacji interpersonalnych i obowiązujących skali wartości.”
fikcyjność - chętne odrywanie się od rzeczywistości, tworzenie nierealnych, wirtualnych światów, światów fikcji, obrazów, medialnych rzeczywistości nie będących wiernym i uczciwym odwzorowaniem realnego świata.
trzecią cechą ma być „ ukrywanie własnej fikcyjności, /gdyż/ jest ono wypełnieniem intencjonalności władzy powodowania. /.../ Władza ta wytwarza w odbiorcy reklamy głębokie przekonanie o tożsamości bytowej świata przedstawionego w reklamie, a zwłaszcza znaku reklamowanego przedmiotu, ze światem rzeczywistym.”
Warunki te generalnie dotyczące świata reklam dają się łatwo uniwersalizować i w tej sytuacji odnosić się w ogóle do takiej formacji cywilizacyjnej, którą nazywamy cywilizacją multimedialną, charakteryzując jej istotne wymiary to znaczy powszechność i wszechobecność oddziaływań, fikcyjność generowanych światów / często mających charakter definicyny / oraz ukrywanie tejże fikcyjności z przyczyn politycznych / czy dokładniej polityczno - konsumpcyjnych /.
Tak chyba jednak w naszym świecie nadal nie jest / w każdym razie nie we wszystkich wymiarach, nawet biorąc pod uwagę nawet jedynie główny pas cywilizacyjny drugiej fali „ gorset przemysłowy ściskający półkulę północną pomiędzy 25 a 65 równoleżnikiem /.../ obejmujący z grubsza miliard ludzi - czyli czwartą część całej ludzkości zamieszkującej kulę ziemską”/ dane z lat 70 XX wieku/. Nawet jeżeli dzisiaj dane te są nieaktualne to i tak rozmowy o cywilizacji multimedialnej poza owym pasem / a więc dla zdecydowanej większości ludzi żyjących na Ziemi / są czystą fantazją.
Nie ma jednak wątpliwości, że żyjemy już w cywilizacji społeczeństw informatycznych, to znaczy takich, które posługują się komputerami i jest to dla ich funkcjonowania działanie bardzo ważne.
Zakładając, że komputery stanowią jeden z pierwszych, nie wystarczających ale jakże znaczących sygnałów tworzenia się cywilizacji multimedialnej należy postawić pytanie: Czy ich obecność odgrywa już znaczącą rolę w naszym życiu społecznym, czy jest to już w jakimś wymiarze choćby technika definicyjna? Komputer jako technika definicyjna byłby znaczącym symptomem formuującej się nowej formacji cywilizacyjnej, cywilizacji komputerowej / być może multimedialnej /, gdyż tak ukonstytuowany czynnik będzie pełnił / może pełnić/ rolę katalizatora modelującego nową świadomość społeczną, której nowy wymiar jest dopiero czynnikem dostatecznie pewnym kształtowania się nowych czasów.
Przez czynnik społecznie definicyjny / w tym przypadku technika definicyjna / rozumiem takie zjawisko społeczne /technikę/ , które służąc jako wzorzec / model, paradygmat, archetyp / określa i definiuje inne zjawiska społeczne, w pewnej maksymalnej wersji standardyzując najważniejsze obszary życia człowieka. Stanowi paradygmat światopoglądu, podstawowy wzorzec który relatywizuje inne zjawiska i cechy, elementy, składniki naszego świata do siebie. Odwołujemy się do takiej definicyjnej techniki opisując np. i oceniając inne zjawiska społeczne i inne elementy naszego życia. Jest więc / owa technika definicyjna/ ponad oceną, którą stosujemy wobec zjawisk tego świata, sama stając się narzędziem do oceniania.
Komputery mogą dobrze pełnić taką rolę / choć prawdopodobnie jeszcze jej nie pełnią/ ponieważ ich funkcjonowanie w wielu wymiarach przekracza podstawowe zadania komunikacyjno - informacyjne, które uważamy za podstawowe . Jak pisał M. McLuhan: „ W kulturze takiej jak nasza, od dawna przywykłej rozbijać wszystko i dzielić, aby sprawować kontrolę, trochę szokujące jest czasem przypomnienie, że w praktycznym działaniu środek komunikowania sam jest komunikatem. Znaczy to tylko tyle, że jednostkowe i społeczne konsekwencje każdego takiego środka - czyli każdego przedłużenia człowieka - wynikają z owej nowej skali, jaką wprowadza w nasze sprawy każde nasze przedłużenie, czyli każda nowa technika.” Komputer nie tylko więc przesyła informacje. On sam jest informacją, informacją ontologiczną , po prostu jest. Niekiedy tego typu informacja jest bardzo skuteczna i zaborcza, niekoniecznie działającą w pierwszej linii uświadamianych przez nas oddziaływań. Jest również informacją łatwo akceptowalną i szybko przyswajaną. Trafiając na ludzi nie przygotowanych do przeprowadzania krytycznych refleksji może oddziaływać bardzo skutecznie a jednocześnie niejawnie. W ten sposób może stać się niezwykle skuteczną techniką definicyjną przekraczając w sposób naturalny swe podstawowe funkcje.
Historia ludzkości zna takie przypadki gdy urządzenie techniczne stało się obrazem i egzemplifikacją techniki definicyjnej. Zegar mechaniczny stał się symbolem techniki definicyjnej mechanicystów. Wykorzystywano jego wizerunek do wyjaśniania różnego rodzaju zjawisk przyrodniczych i społecznych. Służył również jako model wyjaśniający budowę organizmu człowieka, oraz sposobu jego funkcjonowania. Jednoznacznie wyeksponował to francuski filozof doby Oświecenia Julien Offray de la Mettrie. W swej książce zatytułowanej „Człowiek maszyna” pisze: „Nie mylę się wcale utrzymując, że ciało ludzkie to zegar, ale zegar ogromny, zbudowany tak kunsztowne i umiejętnie, że w razie zatrzymania się kółka sekundowego, kółko minutowe obraca się w dalszym ciągu, podobnie kółko kwadransowe wraz i innymi dokonywa wciąż swoich obrotów/.../”. „Ciało jest tylko zegarem, świeży zaś sok odżywczy - zegarmistrzem. Sok ten przenika do krwi wywołuje tam pewnego rodzaju gorączkę czyli fermentację”. W tym przypadku nie tylko człowiek jest porównywalny do zegara, ludzka biologia wyjaśniana jest terminologią zegarmistrzowską. Zegar stał się techniką definicyjną.
Precyzję działania zegara, oraz tak widocznie wyeksponowaną w jego funkcjonowaniu zasadę przyczynowości, uważano za definicyjnie doskonałą. „Nie przypadkiem w kulturach przemysłowych uczono znać się na zegarku od dzieciństwa. Uczniom wpajano przychodzenie do szkoły na dzwonek, żeby później, tak samo, na dźwięk syreny lub gwizdka, stawiali się punktualnie w fabryce, lub w biurze.
Komputer coraz częściej zaczyna pełnić taką rolę. Traktuje się go bezkrytycznie jako istotny wyznacznik postępu, bez analizy tego, co na nim się robi i do czego ta praca służy. Posiadanie najnowocześniejszego dostępnego na rynku komputera staje się synonimem postępu i nowoczesności a postęp techniczny / w przypadku komputerów bez wątpienia występujący/ utożsamia się bezkrytycznie z postępem cywilizacyjnym w ogóle. Dobrym przykładem może być rola, jaką przypisuje się komputerom w szkole. Bardzo często uważa się, że miarą nowoczesności szkoły jest pracownia internetowa nieważne czy dobrze prowadzona i jak wykorzystywana. Zbyt częste bezproduktywne zabawy z komputerem, a to podstawowe zajęcie większości dzieci mających do niego dostęp, wyjaśniane jest jako zajęcie pożyteczne i praktyczne, / choć pewnie w jakimś sensie takie jest/.
Po drugie, komputer, z elitarnego urządzenia, jakim był kilkadziesiąt lat temu, stał się zabawką ludyczną. Jest narzędziem błahym, bardzo często służącym do zabawy. Ewolucja ta wskazuje, iż urządzenie to zaczyna nabierać istotnego wymiaru eutyfronicznego i definiuje przynajmniej jeden wymiar eutyfronicznej cywilizacji. J. Bańka twórca tej koncepcji pisze o zegarku i tranzystorze, gdyż te urządzenia w sposób istotnie zauważalny uzyskały taki status. Zegar, gdy stał się zegarkiem osobistym/ „ na rękę”/, tranzystor, gdy dzięki niemu skonstruowano radyjko tranzystorowe. J. Bańka pisze: „Zabawa w cywilizację wymaga powszechnie dostępnych wynalazków i to wynalazków bawiących. /.../Te niepozorne przedmioty cywilizacji, jak zegarki i tranzystory, stanowią coś osobistego - właśnie prze swą błahość. Są dlatego wynalazkami eutyfronicznymi, głównie prze swą olbrzymią siłę komunikatywnego oddziaływania. Są prawdziwymi eutyfronikami.”
Komputer stał się powszechnie dostępną zabawką. Jest dziś urządzeniem tanim i generalnie błahym. Wielu ludzi nie rozstaje się ani na chwilę, pomimo tego, że nie wykorzystują go do podstawowego celu, do jakiego został powołany - do pracy, do ułatwiania pracy, do pomagania w pracy. Wpisany na trwałe w nasze życie zbliża się coraz bardziej do niezakładanej mu chyba roli eutyfronika. Spełnia następny wymóg jako technika definicyjna.
Nie spełnia jednak wszelkich wymogów i oczekiwań w tym względzie. Pozostają jeszcze kwestie moralne. Chodzi o wzmacnianie przez technikę definicyjną wymiaru etycznej egzystencji człowieka/ to podstawowy postulat eutyfroniki/. Wydaje się, że komputery takie roli jeszcze nie pełnią, to dopiero kwestia przyszłości, tak jak przyszłością nie wiadomo jak odległą jest urzeczywistnienie się idei cywilizacji multimedialnej.
Komputery a mądrość.
Pierwszy problem, który chciałbym rozpatrzyć, to zależność pomiędzy informacją, wiedzą a mądrością. Technokraci dość bezkrytycznie twierdzą, że komputery społeczeństwa informatycznego pozwalają nam szybciej i sprawniej rozwiązywać ważne problemy ludzkości. Umiejętność ich obsługiwania jest przejawem wysokiej mądrości i światłości, a opinia ta uzyskuje coraz to większe poparcie społeczne.
Uważam, że jest to teza co najmniej nieprawdziwa.
Proces poznawania świata, odbywa się na trzech poziomach:
poziomie informacji - na którym przedstawia się fakty i podstawowe mechanizmy funkcjonowania opisywanych zjawisk,
poziomie wiedzy - która musi bazować na uzyskanej informacji, lecz nie jest z nią tożsama. Hierarchizuje informacje, poszukuje generalnych zasad porządkujących je i buduje systemy,
mądrości - przekładającej wiedzę na umiejętność zauważania rzeczy ważnych, oceniania ich, dokonywania życiowych wyborów, tak aby żyło nam się lepiej.
Informacje, które są istotą funkcjonowania komputerów stanowią pierwszy i podstawowy wymiar procesu poznawczego.
Poziom wiedzy wymaga odpowiedniego opracowania informacji, lecz przejście od jednego poziomu do drugiego nie odbywa się, w żadnym przypadku, automatycznie. Posiadanie informacji to nie wiedza, a wiedza to nie mądrość. Można wiele wiedzieć i nie być człowiekiem mądrym. Poziomy te nie wykluczają się, ani nie są w opozycji w stosunku do siebie, lecz również nie są z sobą tożsame, a przejście z jednego poziomu do drugiego nie odbywa się samoistnie. To nie tylko kwestia ilości. Różnica jest jakościowa.
Mądrość w najszerszym znaczeniu tego słowa polega na trafnym i spokojnym sądzie na temat pokierowania własnym życiem. Może jej towarzyszyć głęboka i obszerna wiedza, choć nie jest to warunek konieczny. Może jej towarzyszyć przenikliwość i głębia myślowa, ale mądrość wystąpi w ich nieobecności. Zakłada zdolność pojmowania oraz intuicję, zajmuje się jednak nie tyle rozpoznawaniem faktów lub budową teorii, co środkami i celami praktyki życiowej. Klemens Szaniawski przedstawił to jeszcze prościej, a jednocześnie wyraźniej. „Mądrość polega na trafnym rozpoznawaniu wartości, na umiejętności odróżniania tego co ważne od tego co nieważne.” Tak zdefiniowana mądrość ma trzy dyspozycje:
stoicyzm - umiejętność zgody na to co nieuniknione,
tolerancję - otwartość na innych ludzi i na ich odmienność,
pokorę - dystans do samego siebie i, jak mi się wydaje, racjonalną samoocenę uczącą nas pokory wobec świata. W przeciwwadze i uzupełnieniu, głupota jest arogancka - ignorancja uczy arogancji.
Wracając do głównego nurtu naszych rozważań, czy komputery zapewnią nam mądrość? czy ich powszechne używanie przybliża nas choć trochę do sztuki dokonywania aksjologicznych wyborów? czy stajemy się dzięki nim lepsi? Nie, bo komputery nie znają pojęcia jakości. Pomiędzy informacją świata komputerów a wiedzą i wreszcie mądrością jest ogromna różnica jakościowa. Informacja nie zamieni się w wiedzę ot tak, sama z siebie. Z wiedzy nie wyniknie automatycznie mądrość, a w żadnym przypadku informacja nie wygeneruje mądrości, ponieważ kategorie te pochodzą z dwóch różnych odrębnie usytuowanych światów. Jak pisze Skolimowski; „Społeczeństwo informatyczne zajmuje się jedynie ilością. Nie zna ono sensu jakości, nie znają go komputery. Dlatego też społeczeństwo informatyczne / oparte na informacji komputerowej / nie może nam pomóc w osiągnięciu jakości, którymi są władza sądzenia, mądrość, oświecenie.”
Komputery nie zagwarantują nam mądrości. Być może pomogą nam, w pewnych warunkach, ułatwić zdobycie wiedzy, ale wiedzy również nie gwarantują.
Niektórzy ideolodzy technokratyzmu jednak wierzą w to i lansują fałszywą tezę jakoby była możliwa droga od informacji komputerowej do mądrości. T. Leary twierdzi: „Jasne. Za pięć lat będziemy mieli programy mądrości. Kupi się taki za 39 dolarów i zagra się z maszyną w mądrość.”
To pierwszy niepokój, który zauważam w związku z formowaniem się przyszłej cywilizacji multimedialnej. Wielu ludzi uważa, że komputery zwalniają ich z dbania o cnotę mądrości, że za nich to załatwią, więc bez wysiłku staną się mędrcami. Tak jednak nie jest. Problem polega nie na tym, parafrazując Sydneya I. Harrisa, że komputery myślą jak ludzie, lecz że my zaczynamy myśleć jak komputery, ilościowo i z coraz skromniejszą intelektualną refleksją nad sobą i światem.
Komputery a innowacyjność
.
Drugim , jak się wydaje ważnym problemem, który pojawia się przy analizowaniu wpływu komputerów na nasze życie jest kwestia innowacyjności. Istnieje bardzo silnie lansowane przez środowiska ideologów technokratyzmu przekonanie, że komputery w sposób bardzo istotny przyśpieszają procesy innowacyjne, ułatwiając w ten sposób rozwój i postęp cywilizacyjny. Są więc znaczącym czynnikiem sprawczym postępu oraz nowoczesności.
To prawda, zalewa nas codziennie lawina nowości, nowych towarów, nowocześniejszych możliwości, niby rewolucyjnych rozwiązań, lecz nie są to innowacje znaczące. Nie rozwiązują istotnych problemów ludzkości. Te od wieków są takie same. Nie ma więc znaczenia, że systematycznie co pół roku pojawia się nowa generacja komputerów, skoro nie są one w stanie pomóc nam w rozwiązywaniu życiowych problemów, nie są gotowe podjąć nawet takich wyzwań. Głośno reklamowane przełomy technologiczne ostatnich czasów, nadal czekają na rozwiązanie. Do nie spełnionych obietnic technologii zalicza się najczęściej:
kontrolowaną energię termojądrową / uzyskaną poprzez syntezę/ - zapowiadaną na początku lat sześćdziesiątych,
program kosmiczny - dziś pozostała po nim wyłącznie patelnia teflonowa,
walka z rakiem - nie sprawdziła się prognoza z lat siedemdziesiątych, że rozwiążemy ten problem, a już pojawiły się następne, równie groźne choroby,
sztuczna inteligencja - fascynacja z lat osiemdziesiątych. Właśnie naukowcy zrezygnują z budowania komputerów piątej generacji,
inżynieria genetyczna - po której obiecywano sobie znaczące osiągnięcia medyczne w leczeniu różnych schorzeń. Nie może pochwalić się dziś znaczącymi osiągnięciami.
Większość znaczących wynalazków, konstytuujących świat techniki XX a również XXI wieku, wywodzi się z idei innowacyjnych XIX, góra początków XX wieku. „Utylizacja energii pary, elektryczności i atomu, kolej, rower, samochód i samolot, telefon, radio i telewizja, tworzywa i nawozy sztuczne, rentgen, szczepionki i antybiotyki, radar, rakieta i komputer.” To wszystko przełomowe wynalazki o wymiarze już historycznym. Są wykorzystaniem najwyżej XIX wiecznej nauki. Korzenie wielu z nich to czasy antyczne. XX wiek może zaliczyć na swoje konto znaczących wynalazków laser i układy scalone. To zbyt mało, aby sądzić, że był / i jest/ to czas znaczących innowacji. Zalewające nas codziennie nowe wynalazki, atakujące nas nieustannie z reklam nowe towary, to cywilizacyjnie niewiele znaczące drobiazgi. Nowe szczoteczki do zębów, lepsze szampony, bardziej okrągłe jabłka, winogrona bez pestek, to nic nieznaczące zabawki, które ani na trochę nie realizują idei postępu i lepszego jutra.
Co jest powodem tak małej ilości znaczących, przełomowych innowacji? Dlaczego postęp jest tak pasywny, a wynalazki tak odtwórcze? Specjaliści sądzą, że powodem jest gwałtowny rozwój przemysłu komputerów osobistych. Komputery nie tyko nie przyspieszają procesy innowacyjne, one ten mechanizm spowalniają. W społeczeństwie informatycznym innowacyjność spada i to w bardzo szybkim tempie. Spowodowane jest to zbyt dobrą i zbyt łatwą / szybką / informacją.
Jak sądzą specjaliści, konstruktorzy komputerów: „ Wszyscy po prostu naśladują /.../ Zaskakująco, jedną z przyczyn braku innowacyjności w konstrukcji komputerów jest dobra komunikacja między wszystkimi użytkownikami /.../ To brzmi głupio, gdy mówi się, że doskonała komunikacja jest zła, ale jestem szczerze przekonany, iż to ona jest przyczyną takiego deficytu innowacji. W takich warunkach oryginalne oprogramowanie ma nikłą szansę na zdobycie przyczółka /.../ Dominujące rozwiązania nie zawsze są najlepsze. Często pojawiają się w wyniku zbiegu historycznych okoliczności. Bardzo trudno jest zastąpić dominujące rozwiązanie.” Niewielka innowacyjność społeczeństw informatycznych jest więc wynikiem gry interesów społeczności informatyków i konstruktorów blokujących postęp, aby chronić rynkowe przewagi swoich rozwiązań. Zgodnie z prawami ekonomii złe rozwiązania wypierają dobre, jeśli tym złym da się szansę. W czasach bardzo dobrej komunikacji złe rozwiązania / w tym przestarzałe pomysły/ mogą bronić się bardzo skutecznie przed innowacjami.
Problem ma również wymiar antropologiczny, sztucznego zmniejszania się w dzisiejszym świecie obszaru twórczej niewiedzy potrzebnej do uruchomienia się skutecznych mechanizmów innowacyjnych. Ten niezwykle interesujący filozoficznie problem jednak pominę. Wymaga odrębnej analizy.
Homo videns
Trzeci problem, który chciałbym poruszyć w tym artykule dotyczy kwestii antropologicznych. Opiera się na wyeksponowanym już wcześniej założeniu, że nowe czasy, czasy cywilizacji komputerowej, /sygnalizującej powstanie społeczeństwa multimedialnego/ wygenerują pojawienie się nowego człowieka. Jego odmienność, inność, być może nie jest dla większości ludzi zaskoczeniem. Może nie być zauważana mieszcząc się w schemacie normalnej życiowej zmiany, lecz sytuacja taka, w której nie zauważamy istotnie innowacyjnych zmian, ponieważ dotyczą nas bezpośrednio stanowiąc istotę naszego życia wkomponowaną się jako czynnik neutralny i przeźroczysty, nie zwalnia nas od konieczności przeanalizowania go.
Pierwszy problem, który ma wymiar historiozoficzny oparty jest na pytaniu: Czy przełamany został paradygmat Platona - oparcie nauki na platońskim doświadczeniu? Pomysł Platona polegał na zapisywaniu myśli filozofów i konceptualizowaniu nauki w formule tekstu. Nadało to nauce europejskiej zupełnie nowego wymiaru. Miało również istotny wydźwięk antropologiczny. Język zapisany wzmacnia swoje kulturowe znaczenie i utrwala zapisaną informację, czasem na wiele lat. Sokrates byłby prawdopodobnie niewiele znaczącym myślicielem, być może nie był by dziś w ogóle znany , gdyby Platon nie spisał jego myśli, a w ten sposób stał się Sokrates jednym z najbardziej znanych i znaczących dla naszej nauki i kultury ludzi.
Oparcie nauki / i w konsekwencji ewolucji kulturowej / na języku, jest odwołaniem się do myślenia słowno - logicznego, myślenia liniowego i binarnego, z racji binarności logiki na której język ludzki się opiera. Twórcą i jednocześnie wytworem takiej formacji cywilizacyjnej jest człowiek piszący, we wszystkich wymiarach tego słowa. Mówiący, piszący, czytający i opisujący świat słowami. Taki człowiek myśli również słowami, zdaniami, a język staje się dla niego podstawową formą ekspresji - również ekspresji intelektualnej, naukowej. W społeczeństwie informatycznym, posługującym się komputerami człowieka myślącego słowami może zastąpić człowiek myślący obrazami, ikonami - człowieka myślącego słowami / być może/ zastąpi człowiek myślący obrazami / nie liniowo i nie binarnie, również nie analogowo - zresztą sam pomysł na analog w dzisiejszych czasach, wydaje się przestarzały/. Cywilizację książek zastąpi cywilizacja obrazkowa, czy dokładniej cywilizacja ekranów.
Są co najmniej dwa powody wzmacniające takie przekonanie.
Po pierwsze powód polityczny, czy dokładniej polityczno - ideologiczny. Przekaz obrazkowy, oparty na informacji wzrokowej, jest zdecydowanie bardziej skuteczny niż przekaz pisemny.
Kultura europejska oparta jest na zimnym przekazie słownym. Słowa / zwłaszcza zapisane/ są zimne, co wzmacniać ma ich obiektywność i racjonalność, eliminując psychologizmy przekazu. Azja to dźwięk i zapach, Afryka jest muzyczna i gorąca. Europa jest z kolei językowa /językiem pisanym /, racjonalna i zimna. Obraz, kultura obrazkowa zmienia ten układ.
Przekaz obrazowy jest gorący, bardzo szybko i skutecznie uwalnia emocje, silnie działa. Doświadczenia potwierdzają ten fakt. 9 sierpnia 1962 r. agencja Assocjated Press doniosła z Santa Monika z Kaliforni; „Blisko sto osób winnych pogwałcenia przepisów ruchu drogowego oglądało dziś za karę policyjny film o wypadkach drogowych. Dwóm osobom, które dostały mdłości i szoku, musiano udzielić pomocy lekarskiej /.../ Widzom zaproponowano zmniejszenie wysokości mandatu o 5 dolarów, jeżeli zgodzą się obejrzeć film pt. „ Sygnał 30”, nakręcony przez policję stanu Ohio.”
Nie ma wątpliwości przekaz obrazowy jest bardziej skuteczny i działa silniej niż słowa. Jest w pewnym sensie lepszy, skuteczniejszy, bardziej operacyjny, może odwoływać się do sfer pozaracjonalnych naszego poznawania, uruchamiać emocje, tworzyć nowe ikonografie kulturowe. Twórcy reklam świetnie o tym wiedzą i wykorzystują to zjawisko /aby skuteczniej oddziaływać/ nazywając je „dezaktywacją intelektualną”. Jednocześnie język musi być odwzorowaniem świata kultury i musi istotę tej kultury umieć słownie uchwycić. Myślenie będące odwzorowaniem uporządkowanego języka drukowanego może, jak sądził McLuhan / za de Tocqueville / nie nadawać się do opisania dynamicznej zwyczajowej i naturalnej kultury. Jak pisze opisując różnicę pomiędzy tradycyjną Anglią a nowoczesną Ameryką:„ Kontrast, /.../ jest najwyraźniej rezultatem kultury słowa drukowanego, który wprowadza zasadę uniformizmu i ciągłości. Anglia /.../ odrzuca tę zasadę, i trzyma się dynamicznej , a więc ustnej tradycji prawa zwyczajowego. Stąd w kulturze angielskiej ów brak ciągłości i elementy zaskakujące. Język druku jest nieprzydatny do odczytywania kultury i instytucji opartych na przekazie ustnym i prawach niepisanych.”
Język musi być dopasowany do kultury będąc niejako jej eksplikacją. Niedostosowania i zbyt daleko idące rozbieżności nie dają się zbyt długo utrzymać. Świat dominujących i wszechpotężnych mediów wymaga innego języka niż ten, który jest eksplikacją świata książek, a ponieważ myślenie ludzkie jest nierozerwalnie związane z językiem, którym się posługujemy, to przejście od cywilizacji książki / słowa drukowanego za de Tocqueville / do cywilizacji mass mediów wygeneruje w sposób naturalny inny charakterystyczny dla tej formacji cywilizacyjnej język i odmienny dopasowany do tych zmian sposób myślenia ludzi. To co prawda kwestia odległej przyszłości lecz jakieś zmiany obserwujemy już dzisiaj. Wysuwa się koncepcję przejścia od myślenia linearnego charakterystycznego dla współczesnych czasów, do myślenia ikonicznego jako cechę czasów cywilizacji multimedialnej. Od słów do obrazów. Od myślenia realizowanego jako mówienie do siebie po cichu, po myślenie jako sekwencje świadomościowych obrazów. Ikoniczność rozumiana jako:
„Jeden z aspektów procesu obrazowania. Bezpośrednie podobieństwo pomiędzy strukturą pojęciową a formą / np. ikoniczny obraz pamięciowy /, uchodziła / ... /za zjawisko marginesowe, obecnie jednak dostrzega się jej obecność na wszystkich poziomach języka”.
Myślenie ikoniczne traktowane w psychologii do tej pory marginalnie wraca do łask.
Takie konsekwencje interesują dzisiejszych polityków. Zmiany dotyczące naszego świata, świata książek, na świat cywilizacji obrazkowej, to zmienianie ludzi. Człowiek książki odchodzi a pojawia się nowy człowiek, człowiek wzrokowy - homo videns. Myśli inaczej, widzi świat również inaczej. Ma wiele zalet, ale jedną znaczącą wadę - łatwo nim manipulować. Politykom tak zmiana może bardzo odpowiadać. Będą więc popierać rozwój środków multimedialnego przekazu informacji, a jednocześnie mogą być słabo zainteresowani rozwojem świata książki.
Drugi niepokojący powód takiego stanu rzeczy upatruję w rozwoju konsumpcyjnego modelu życia, którego wzrokowa reprezentacja w postaci świata reklam, bardzo łatwo i skutecznie trafia do ludzi myślących ikonicznie, obrazkowo. Wzmocnić to może niezwykle niepokojący syndrom pustego „ Ja”, tak charakterystyczny dla współczesnych czasów. Człowiek obrazkowy, ikoniczny będzie takie puste „Ja” chętnie akceptował. Być może ten typ osobowości odpowiada jego sposobowi myślenia. Konsumpcyjne puste „Ja” jest bardzo podatne na manipulacje polityków i producentów towarów konsumpcyjnych. P. Cushman, twórca koncepcji pustego „Ja” tak właśnie uważa pisząc : „ /.../ obecna ja jest puste /.../ jest ono rezultatem kontroli państwa nad ludnością sprawowanej nie poprzez ograniczanie impulsów obywateli, jak to miało miejsce w czasach wiktoriańskich, ale poprzez wytwarzanie w nich i manipulowanie pragnieniem, aby mieć spokój, organizację i spójność dzięki chwilowemu wypełnieniu.” Dysponując środkami multimedialnego oddziaływania, światem reklam i fikcyjnych ikon łatwo manipulować człowiekiem, generując w nim postawy ciągłego niespełnienia, ciągłego dążenia do nowych konsumpcyjnych celów, codziennie innych, obiecując mu, że gdy
dostosuje się do naszych oczekiwań czeka go szczęście.
Pośredniość tej manipulacji jest niezwykle niepokojąca, ponieważ oddziaływania te nie są nakierowane bezpośrednio na ludzi lecz nakierowane na świat zewnętrzny, który działając, jako czynnik środowiskowy zmienia nas w sposób dla zwykłego człowieka niezauważalny. A choć świat multimediów zachwyca nas wielością barw, możliwości technicznych, informacyjnych, kalejdoskopowością kolorów, sugeruje niezwykłe ułatwienia codziennego życia, zachęca i kusi to budzi również zaniepokojenie i obawy.
Flis A. / red./, Wyzwania wobec nauk społecznych, Kraków 1999.
Böhme G, Antropologia filozoficzna, Warszawa 1998.
porównaj: Czerniak S., Pomiędzy szkołą Frankfurcką a postmodernizmem /w:/ Böhme G., Antropologia filozoficzna, Warszawa 1998, s. VI i dalej.
Tyburski W., Przedmowa, /w:/ Człowiek i środowisko, zb. red W. Tyburski, Toruń 1995 , s.6.
McHale J. , Rozmiary zmian, / w:/ Technika a społeczeństwo, red Siciński A. , Warszawa 1974, T.I, s. 68.
porównaj: Morin E., Kern A. B., Ziemia - ojczyzna, Warszawa 1998, Postman N., Technopol, triumf techniki nad kulturą, Warszawa 1995.
porównaj: Jaroń J. Homo ecologicus - refleksje - propozycje, /w:/ Człowiek i środowisko, red. Tyburski W. Toruń 1995, s. 109 i dalej.
Szczęsna E., Poetyka reklamy, Warszawa 2001, s. 8.
tamże, s.8.
Toffler A., Trzecia fala, Warszawa 1986, s. 51.
Skolimowski H., Technika a przeznaczenie człowieka, Warszawa 1995, s. 94.
McLuhan M., Środki komunikowania - przedłużenia człowieka, /w:/ Technika a społeczeństwo... s.77.
La Mettrie J. O. , Człowiek maszyna, Warszawa 1953, s. 80 i dalej.
Heller M., Zyciński J., Wszechświat - maszyna czy myśl. Kraków 1988, s.131.
Toffler A., Trzecia fala, Warszawa 1985, s. 86.
porównaj: Bańka J., Filozofia techniki, Katowice 1980, s. 102 i 111.
tamże, s. 102.
Savater F., Proste pytania, Kraków 2000, s. 16.
porównaj: Szaniawski K., O nauce, rozumowaniu i wartościach, Warszawa 1994, s.5 i 6.
tamże, s.5
tamże, s.5.
Skolimowski H., Technika a przeznaczenie człowieka, Warszawa 1995, s.95.
za: Skpolimowski ...s.96.
tamże, s.97.
Galar R., Ćwierć wieku frustracji. Czy nadzieje na postęp zawodzą w ostatnich latach? /w:/ Dylematy współczesnej cywilizacji a natura człowieka, red Reykowski J., Bielicki T., Poznań 1997, s. 124.
tamże, s.124
Levin C., Digital Visionaries, „PC Magazine”, May 16, 1995, s. 31 / za:/ Galar R., Ćwierć wieku frustracji ... s. 126.
McLuhan M., Środki komunikowania-przedłużenia człowieka, /w:/ Technika a społeczeństwo, red. Siciński A., Warszawa 1974, s.105.
Szczęsna E., Poetyka reklamy, Warszawa2001, s. 202.
McLuhan M., Środki komunikowania ...s.86.
tamże, s.86.
Zimbardo P.,G., Psychologia i życie, Warszawa 1999, s. 363, także, Ortenburger D., W kierunku badań nad sprawnością komunikacyjną, Częstochowa 2002, s. 122.
porównaj: Cushman P., Dlaczego ja jest puste. „Nowiny Psychologiczne”. Nr. 3 / 1992.
tamże, s.30
11