INWENTARZ PODGÓRSKICH MAJĘTNOŚCI
Podmiot mówi o wsiach „na przedaniu od Gorlic do Grybowa”, zestawił w większości autentyczne, ale o zabarwieniu humorystycznym nazwy pobliskich wsi: „Zbęk, Pogwizdów, Wiskidna, Żebraczka, Wygodna…” itp. Następnie mówi, że pszenica i żyto nie obrodzi, ale będzie owies. Opowiada o tym, jak rosną zboża, jak na św. Michała zaczyna się zima i można jeździć na sankach, aż do zielonych świątek. Tu następuje zwrot:
„Państwo krzyczy cały rok; nie uświadczysz strzechy,
Wieś pod gontem: tu oczom, tam uszom uciechy”
A następnie autor opisuje zwyczaje ptaków, opowiada jak gospodarze sieją, orzą, wypasają bydło. Twierdzi, iż miejsca tego nigdy nie odwiedzi powódź, jeżeli pada grad to nie wyrządza wielkiej krzywdy, dzikie zwierzęta nie niszczą zapasów w spiżarniach. Kto ma sieci może polować na sarny, albo łowić ryby. Wspomina autor o owsianej gorzałce, która „tak u chłopa dobra myśl, jaka u szlachcica”. Przestrzega podróżnika, że w tym miejscu konia nie zażyje, gdyż mógłby skręcić kark, nie ma też młyna. Przestrzega też przed rozbójnikami - piekarze od przypiekania swoich ofiar. Twierdzi, że o innych rzeczach nie trzeba wspominać, bo „wszystko w pomieszkaniu nagrodzi wygoda”. Na konie wspomina, że przy Krakowie pogasły nowe belwedery.
2. NA OGRÓD NIE WYPLEWIONY
Zwraca się do czytelnika, że zanim wejdzie do lasu to lepiej, żeby najpierw dowiedział się od niego co jest w tym lesie. Im dalej w las tym więcej drzew - przypowieści. Są buki, dęby, sosny, jabłoń leśna, maliny, róże itd. Każde z nich niesie ze sobą inna wartość. Jedne nasycą żołądek, inne smak mają tylko pozorny. Autor mówi, że trzeba znać rodzaj grzybów, żeby je zbierać, bo są takie, które: „(…) tuczą, trzeba od nich umierać”. Stwierdza, że:
„Naturze, nikt się pewnie za fraszki nie wstyda,
Gdy prócz papieru i prócz inkaustu,
Jeśli ją mądry zgryzie, nie znajdzie w niej gustu (…)”.
Podmiot zwraca uwagę na to, że trujące grzyby nie zostały przypadkowo umieszczone w lesie przez Boga. Bo jak ktoś się na czymś nie zna, to niech tego nie rusza. W lesie odnajdziemy również pszczoły i miód. Należy zachować zdrowy rozsądek i nie zjadać wszystkiego, bo cos może zaszkodzić. Wszystko jest jak w lesie w jego ogrodzie fraszek. Znów zwraca się do czytelnika, że wchodzi do lasu. Niech ścina co się da, ale przestrzega go: „nie wal przez pień kłody”, bo czekać go będzie zemsta poety.
AEQUIVOCATIO (dwuznacznik, gra słów)
Pewien szlachcic z brodą szedł do cyrulika i spotkał go po drodze. Ten mówi mu, żeby zawrócił. Szlachcic mówi: „Nie masz czasu, nie będzie też talera”. Wtem cyrulik wrócił się, ogolił klienta z wielką starannością. Dostał parę groszy za to i upomina się o talara, twierdzi, że kłamstwo szpeci kawalera. Szlachcic mu przypomniał, że powiedział, że talara nie będzie.
ŁOŻNICA (tyfus - gra słów)
Kilka „matron” ze swoimi mężami siedziało przy obiedzie i rozmawiają. Mówią o cierpieniach związanych z łożnicą, Jedna z niech (niedawna panna młoda) mówi, że ciężko jest nie ulec pokusie. Zobaczyła, że reszta kobiet nie toleruje tego typu stwierdzeń więc milknie. Utwór kończą słowa: „ Porwą się za obrusem, pochowawszy noże”, co znaczy, że wstaną od stołu, aby nożami nie krajać obrusu. Obrus krajano na znak protestu przeciwko obecności przy stole kogoś podejrzanego o przestępstwo.
SŁÓWKIEM SIĘ NIEUK WYDA
Dwóch szlachciców ma służyć pomocą królowi. Jeden lepiej umie po polsku, a drugi po łacinie. Pierwszy z nich czyta „Felici omine…” (Pod szczęśliwą gwiazdą). Drugi mówi, żeby nie omijać nic, tylko wszystko czytać, bo napisał to ktoś mądrzejszy od nich. Król zaczął się z nich śmiać. Bo ten jest nieukiem, który wyda się jednym słowem. Kto nierozmyślnie mówi, ten się wstydzi.
TREFUNEK
Dziewczyna kładzie się pod jabłonią, nie wiedziała, że gospodarz siedzi na drzewie. Parobek dołącza do niej i podryw ją. Pyta się go dziewczyna, kto wychowa jej syna gdy urodzi, skoro ona jest uboga. Parobek mówi, że ten, który jest nad nimi jest bogaty przecież. Gospodarz z góry krzyczy, żeby na to nie liczyli i nazywa ich „diabłu porwanymi bękarty”.
KSIĄDZ NA DZWONNICY
Podmiot opowiada, że nie dawno temu jego plebana pozwano przed „księdza dziekana”, nie wie o jaki „ekces”. Jako pokutę wysłał go na dzwonnicę. Gdy wrócił podmiot pyta o wrażenia. Pleban odpowiada, że najgorsza była „oskomian”, czyli ochota, chętka, która mu przeszkadzała w modlitwie. Gdy patrzył jak ptaki się parzą. Stwierdza, że im tez należy się pokuta.
ŹLE ZROZUMIAWSZY, NIE NAUCZYSZ DOBRZE
Szlachcic przy obiedzie rzekł gościom, że ten, kto potrafi mówić po łacinie, ten przez każde miejsce przejdzie. Jakiś prostak powiedział księdzu, że jeśli zna łacinę to przejedzie konno przez rzekę. Rzeka ta po deszczu wezbrała i ksiądz o mało się nie utopił. Szlachcic zbeształ chłopa za to, a ten przypomniał mu jego słowa wypowiedziane przy obiedzie. Pan pyta co ma język do wody, a prostak na to: „Zapomnieliście (…) Gdzie by drugi szedł sucho, tam wam trzeba mostu.”
FEMINA TACTU, VISU BASILISCUC (dotknieniem niewiasta, bazyliszek okiem - w domyśle zabija).
Autor przestrzega, aby zawrócić lub unikać tego, że dotykiem niewiasta, a bazyliszek okiem zabija. Smok zabije zapachem, syrena językiem i gorsza to trucizna niż arszenik. Harpie mogą człowieka rozszarpać, ale człowiek i tak „zawiązuje ligę” z harpią, bazyliszkiem, smokiem, wężem i ze strzygą (w domyśle z kobieta).
O FRASZKACH
Spowiadał się księdzu ze swych fraszek, a ten mu powiedział, że za nie będzie cierpieć w czyśćcu. Więc poszedł do innego księdza na spowiedź. <Pierwsza zwrotka>
Autor woli oczyścić się niż upiec w czyśćcu, więc każe spalić swoje fraszki. Jego stary przyjaciel powstrzymuje go. Tłumaczy mu, że na początku świata były żarty i fraszki. Mówi, że przecież raz pada deszcz, a raz świeci słońce, więc potrzebne są i fraszki i treny. Pyta czy przy poważnych rzeczach fraszki uchodzą. W odpowiedzi przywołuje Homera, który „ z żabami (…)wojny mysze”., dalej Wergiliusza, Klaudyjusza, Synezjusza i jego łysinę, Plutarcha, Heinzyjusza, który pisał o wszy - mowa o utworach żartobliwych, pisanych przez sławnych i poważanych autorów. To co jest zawarte we fraszkach bulwersuje ludzi i księży, ale to samo robią, choć nie wszyscy. Namawia autora, żeby nie palił swoich prac, tylko je dogłębnie przejrzał i usunął głupie, niewłaściwe fragmenty. Ludzie najlepiej uczą się na własnych błędach, a tych dostarczyć im mogą fraszki.
NA URZĄD PODCZASZEGO
Znajomi autora dowiedziawszy się o tym, że król ma go mianowac podczaszym przybyli do niego świętować. Chciał zabawić ich czytaniem fraszek, ale oni woleli opróżniać „flaszki”. Podał gospodarz wino, którym wszyscy się upili, wraz z nim. Potem wypili też piwo z piwnicy i rano autor narzeka na ciężkiego kaca - skurcze żołądka, ból głowy. Zwraca się do króla, że przyjął tytuł podczaszego, niech da mu teraz tytuł starosty.
CZEMU KSIĘŻA ŁAKOMI
Wszyscy się dziwią, że księża są tacy łakomi i chciwi. Póki jest klerykiem to jest jeszcze dobrze, ale jak tylko „wnidzie do cechu” wydziera dobra żywych i umarłych. Podmiot pyta dlaczego na święceniach biskup smaruje dłonie księżom, a nie głowy. Ktoś mu powiedział, że to święty sekret. Ale on twierdzi, że powinno się namaszczać głowę, żeby ksiądz nauczył się kazać, a nie „grosze chować”.
DWAJ BŁAZNOWIE
„Jechał do wojewody kasztelan krakowski”. U jednego błaznem był Cygan, a u drugiego Słowikowski. Gdy się spotkali i przedstawili, Słowikowski szepcze do swego pana, że nigdy nie widział wśród Cyganów błazna, ale za to złodziei wśród nich wielu spotkał. Cygan mu na to, że on jest błaznem i szlachcicem (poznał to po rysim kołnierzu), jeżeli zaś jest chłopem to „więcej chłopów niż Cyganów wisi”., więc jeżeli oboje są błaznami i chłopami, to najlepiej zrobią, jak się napiją. Ludzie obecni śmiali się z tego, co usłyszeli, ale nie wiedzieli kto lepiej z kogo zadrwił.
Z NIECHCENIA ZGODA
Widzi, że z daleka jedzie dwóch księży i zdejmuje czapkę. Wdaje się w dyskusję ze swoim kompanem, który ma wątpliwości co do tego gestu. Auto twierdzi, że to nic złego, że widząc Żyda wspomina mękę pańską. Kompan na to, że nie zaszkodzi, bo Żydzi zdejmowali szaty z Chrystusa.
NA NOWEGO SZLACHCICA
Autor uznaje każdego, kto szlachectwem „się dopina” za błazna. Jeżeli można być szlachcicem za „pięć beczek wina”… Zwraca się do Polaków, żeby spojrzeli co wino robi z całym narodem.
„Także krew naszych przodków porównana z winem,
I on odważny rycerz z szewcem, skurwysynem”.
16. DO STAROSTY Z NOWEGO SZLACHCICA
Pyta podmiot starosty, kto uwierzy, że kupiec może stać się szlachcicem. Pyta czego dziś nie można zdobyć złotem. Gdy pisze do niego „Mości bracie” to, aż pióro odmawia posłuszeństwa. Mówi, że śmierdzi jeszcze szafranem i pieprzem, które sprzedawał. Udowadnia mu, że nie jest godzien stać obok szlachetnie urodzonych.
„Odpuść zacny starosto, a będziesz miał po mnie;
Gdym ci wspomniał matkę, tak tu ojca nie wspomnę” - aluzja to powyższej fraszki i jej zakończenia.
KTO MOCNIEJSZY TEN LEPSZY (w formie dialogu)
Dwoje ludzi rozmawia o mężczyźnie, który stracił majątek. Twierdzą, że przyczyną była jego zła wiara. Dyskutują dlaczego i innym ludziom, którzy nie wierzą zgodnie z Kościołem nie zabrano wszystkiego. Wspominają Żydów, Arian, Kalwinów. Prorokują, że tacy ludzie będą niedługo nie tylko w Polsce, ale i w Anglii i Holandii.
VETO ALBO NIE POZWALAM
Autor zwraca się „miły bracie”. Tłumaczy, że weto znaczy po polsku nie pozwalam. Według niego pochodzi zwrot ten od łac. vae - biada.
„Na dobre i tym słówkiem ojczyznę rozwala.
Źle zażywasz, bękarcie, wolności sekretu,
Powetujec pokusa kiedyś tego wetu”.
ŚWIAT TURMA
Autor twierdzi, że mizerna jest kondycja świata i porównuje ją do „złoczyńca w turmie”. Który czeka na kata i śmierc. Czy rano, czy wieczorem - nie wiadomo kiedy śmierć przyjdzie. Czekamy na nią od kolebki, po siwiznę. Gorszy jest strach przed śmiercią niż ona sama.
KRAKÓW
Niepotrzebna jest pierwsza sylaba w tym słowie, bo Kraków nie kradnie, tylko łudzi pieniądze. Wiele rzeczy, które są zbędne kupujemy na targu. Autor kupuje okulary, puzderełko na nie, karty, korale dla żony, blaszane nożyki itp. Wszystko wydaje się przydatne, Francuz w dodatku zachwala swój towar. Na końcu kupił kapelusz. Gdy wracał zaczął padać deszcz i chce wysłać sługę po opończę, żeby nie moknąc, ale nie a już pieniędzy. Autor śmiał się sam z siebie, ale żałował niepotrzebnych wydatków, bo rzeczy, które kupił nie były mu naprawdę potrzebne. Radzi wszystkim, aby idąc przez Kraków mrużyli oczy.
CZEGO CZŁOWIEK ZATAIC NIE MOŻE
„Wszystko człowiek zatai w sobie bez trudności,
Wyjąwszy trunku w głowie i w sercu miłości.
Chociaż milczy, chociaż go o to nikt nie pyta,
Prócz inszych gestów, z oczu do razu wyczyta”.
NA FRASZKI
Autor wita gościa w swoim domu. Proponuje mu wino i czytanie fraszek dla rozrywki. Gość stwierdza, że najpierw chce dużo wypić, a potem będzie się śmiał z żartów.
SZLACHECTWO OD PTAKÓW
Przybyło trzech towarzyszy: Gawroński, Gąsecki i Kaczorowski. Zaczęto z nich żartować: trzeba zamknąć okno, bo wylecą itp. Autor na przeprosiny upił się razem z nimi.
SKRUPULAT O OŻENIENIU
Autor opowiada o tym jak pewien sąsiad poprosił go, żeby znalazł mu żonę. Pyta go więc - czy ma być bogata czy biedna, wdowa czy panna, stara czy młoda, ładna czy brzydka, mała czy wielka, ale żadna sąsiadowi nie odpowiada. Autor oznajmia więc, że nie będzie jego swatem.
CO CZAS ZNAJDZIE, CZAS GUBI
Jeden powiedział, że nic nad czas mądrzejszego, a drugi, że głupszego. Nie ma sensu dyskusja, bo obaj mają rację. Gdyż cokolwiek powstało z czasem, wszystko zginie z czasem.
BRATERSKA ADMONICYJA DLA ICHMOŚCIÓW WIELMOŻNYCH PANÓW BRACI STARSZYCH (admonicja - napomnienie, bracia starsi - senatorzy)
<utwór podzielony jest na 12 zwrotek>
- Autor twierdzi, że swawola zapanował wśród szlachty. Pije do najazdu tureckiego, utraty Kamieńca Podolskiego i upokarzającego traktatu w Buchaczu (1672). Wspomina króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego i gani go najzupełniej niesłusznie.
- Mówi, że trzeba nie pisać, ale pluć w twarz tym, którzy nie chcą wałczyć i hańbią swych przodków. To robota człowieka, a nie Boga.
- Każe wstydzić się babom, kastratom i karłom przed chwalebnymi przodkami. Swe klejnoty mogą w ołów zmienić z myślą, że ich praca „w coś gorszego się obraca”.
- Pyta po co noszą sygnety i malują herby. Z synów stali się pasierbami, a rodzą się nawet kobiety śmielsze od nich.
- Mówi, że cnotliwy ziemianin idzie na wojnę, choć ma mało ziemi. Ci, którzy mają wielkie dobra ziemskie - uciekają.
- Neguje takie ucieczki, twierdzi, iż to wielka niesprawiedliwość.
- Chce, żeby sejm się stawił, żeby „jegomość (…) zatrzasnął kaletą”.
- Twierdzi, że nie potrafią oni spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać się do tego, co czynią.
- Gdy trzeba wałczyć i bronić ojczyzny - oni uciekają.
- Prosi o wybaczenie za sarkazm, ale mówi, że prawda zawsze w oczy kole. A piołun jest gorzki, ale jest dobrym lekarstwem.
- Prosi króla, żeby ukarał ich. Z tchórzliwych zajęcy kożuchy robił (odwołanie do Bolesława Krzywoustego, który posłał taki kożuch tchórzliwemu dowódcy). Dochodzi do wniosku, że jeśli wszyscy mieliby być ukarani, to trzeba by po „zające” za morze jechać.
27. RAJ Z ŚWIATEM
Bóg wygnał człowieka za nieposłuszeństwo z raju. Kazał mu żyć w pocie czoła za grzech. W raju było pełno owoców do jedzenia i różne frykasy, które teraz można odnaleźć na bankietach u szlachty. Chłopi pracują od rana do nocy i przymierają głodem, żeby tylko dogodzić swym panom. Autor stwierdza, że nie warto być w niebie skoro można kazać chłopom zrobić niebo na ziemi.
PIJANY A DZIECIĘ PRAWDĘ POWIE
Autor opowiada o wizycie w gospodzie, gdzie oddano mu chłopca na służbę. Pyta go czy będzie za panią ogon nosił, na co chłopiec zapytał czy ona jest krową. Wszyscy się uśmiali, a autor pomyślał:
„I wrony na cię kraczą, nieszczęśliwa pycho”.
DO JEGOMOŚCI PANA CHORĄŻEGO ZATORSKIEGO
„Wiem ci, że drwa do lasu, że ryby do morza,
(…)
Żelazo niosę na spisz, obrazy do Rzymu;
Kiedy cię uczestnikiem swego czynię rymu,
Który, jako z pełnego, z twojej głowy, wora,
Sypie się do ksiąg, zacny chorąży Zatora”.
NIEDYSKRETNY GOŚC
Autor zasiadał do obiadu, kiedy pojawił się gość - strudzony żołnierz. Poprosił go do obiadu. „Cnota córką pokoju” - każdy, kto żyje z roboty swoich rąk jest szczęśliwy, rozbójnicy nie. Żołnierz opowiada o swych dokonaniach, kłamie i gospodarz wie o tym, ale nie daje tego po sobie poznać.
31. DO WIELKIEGO PANA
Zwrot ku bogatemu, który jest chwalony przez ludzi, ale autor go chwalić nie będzie. Stwierdza, że po takim życiu raczej do nieba nie trafi, bo co innego „fortuna”, a co innego „cnota”.
32. NA FRASZKI
Autor mówi, że ludzie nazywają jego fraszki „szpetnym żartem”. Stwierdza, że pisze tylko rzeczy, które zaobserwował u innych i dlatego „niejeden grzesznik zawstydzi się w kościele”. Chociaż on akurat nie pisze o danej osobie to i tak ona bierze do serca jego uwagi i autor myśli, że takie uwagi mogą się ludziom przydać. Łatwiej jest przyjąć prawdę ukrytą w wierszu. Uważa ponad to, że żarty są niezbędne na świecie - „wesoły się roześmieje, tetryka zaboli” - mimo, że są różnie przez ludzi przyjmowane. Na koniec mówi, że mogą sobie ludzie narzekać na jego fraszki, ale pod warunkiem, że nie będzie tego słyszał.
33. DO GOSPODARZA
Podmiot mówi, ze ziemska niewola nie ma końca. Kobieta należy do mężczyzny, mężczyzna do roli, gdzie pracuje na żyto i z żoną w grzechu płodzą dzieci. Najlepiej uświęcić się na księdza, bo on ma żyto bez pracy i dzieci bez żony.
34. DALEKO RÓŻNE PRZEZWISKO OD SAMEJ RZECZY
Zając jest przezwiskiem. Polski szlachcic starożytny, gdy miał już dość wojen i dworu ożenił się i spłodził syna. Zamieszkał w wiosce, wysłał syna do wojska. Po sąsiedzku zamieszkał z książęcym senatorem. Sąsiad ten był bardzo nabożny, ale niszczył mu plony jeżdżąc po jego polu. Szlachcic prosił, potem zaklinał go, ale to nic mnie pomogło. Niesprawiedliwe jest to, że robota, którą wykonywał w pocie czoła została zniszczona dla zabawy. Mimo, że sam przymiera głodem to i tak musi oddać część zboża królowi, księdzu, dzieciom. Wrócił do domu syn owego szlachcica i bardzo ubolewał nad krzywdą ojca. Postanowił zasadzić się na sąsiada i tak zrobił z kilkoma wojskowymi. Złapali go w zasadzkę i przemówili do rozumu (za pomocą strzelb). Sąsiad „szkaradnie przysiągł na żywego boga”, że już nigdy tu nogi nie postawi, zaprzestanie polowań, a wszystkie krzywdy wynagrodzi. Wrócił do domu, syn „Zająca” zrobił to samo, zaraz po tym jak wystrzelił w powietrze z dwóch pistoletów. A morał z tego taki, że zając jest na ogół tchórzliwy i słaby, każdy większy drapieżnik może go zabić, ale gdy broni swego domu potrafi nastraszyć napastnika. Bo gdzie rewolucja z rozpaczą się połączy tam z zająca zrobi się lew, a z kobiety wojowniczy mąż.
35. FRANTOWSKA ODPOWIEDŹ
Pyta się chłopa, co wiezie. Ten odpowiada mu, że siano. Podmiot oburza się i pyta, dlaczego szydzi chłop z niego, przecież na wozie widać drewno. A ten odpowiada, że tamten pierwszy z niego zaszydził, pytając, co wiezie, mimo, że widzi, co to takiego.
OGRODA NIEPLEWIONEGO CZĘŚC WTÓRA
36. ODPOWIEDŹ NA CO INSZEGO
Podmiot jadąc przez jakąś wioskę zapytał spotkane kobiety; „Którą zegar bije?”. A one mu na to: „Nie zegar u nas bije, ale zrzędna pani”.
37. O POECIE
Pewien poeta napisał autorowi wiersz na pocieszenie, gdy ten był w żałobie po dzieciach (syn Stefan zmarł w 1673, córka Zofia w 1677, a syn Jerzy w 1691). Wiersz zaczynał się słowami, w których poeta porównuje śmierc do ślepego kreta, który kopie w ziemi, tworząc „kupy”. Poeta chciał odpisać i choć nie był to czas na żarty, rozśmieszył go owy utwór. Postanowił odpisać poecie, że skoro śmierć jest kretem to ludzie mrówkami, które zimą chowają się w owych kretowiskach.
38. SŁUCHANIE WIERSZÓW SEN PRZYWODZI
Pewien człowiek dziękował autorowi za księgę fraszek, bo bez nich „ani wstanę, ani legnę”. Pomagają mu one uspac żonę. Drugi człowiek, który niedawno wziął sobie młodą żonę obiecuje sporą zapłatę za przepisanie dla niego tejże księgi, gdyż nie może swej żony uspac. Na to autor z uśmiechem odpowiedział:, „Czego wiek długi człeka zbawi (…) fraszką nie nadstawi”.
39. DZIESIĘCINY
Bóg wygonił Adama z raju mówiąc mu, że na chleb w pocie czoła będzie pracował. Nie dotyczy to jednak księży, którzy według woli bożej żyją „z ołtarza”. Autor zaznacza jednak, że tak naprawdę żyją oni z pracy chłopów, a sami (oprócz wyjątków oczywiście) pracą rąk brudzić nie będą. Ale kiedy trzeba przeliczyć wyniki pracy chłopa i oddzielić dziesięcinę to i „w gnój wejdzie”. Praktykowane to było już w czasach biblijnych. Autor stwierdza na koniec: „Pokój mają cnotliwi od takiej przywary / W tym tylko winni, że złych puszczają bez kary”.
40. PŁÓTNO
Pewna kobieta chwali się, że ma w białym płótnie 10 tysięcy. Odpowiada jej na to „frant”, że on wyżej się ceni i nawet za 100 tysięcy nie powie, co ma w płótnie.
41.BISKUP KRAKOWSKI ZE SKOTAKIEM (skotak - pasterz bydła)
Książę biskup krakowski jadąc z Siewierza spotkał po drodze pasterza, który się z niego śmiał. Kazał zatrzymać karetę i pyta o powód śmiechu. Pasterz mu tłumaczy, że śmieje się z tego, że biskup wozi się z takim przepychem i w pięknej karocy pełnej bogactw. Podczas gdy święty Piotr był ubogi, a to, co miał rozdawał biednym. W odpowiedzi z karety wyłania się drugi ksiądz i stwierdza, że pasterz nie wie o jednej rzeczy. Mianowicie o tym, że święty Piotr był tylko biskupem, a biskupi krakowscy są oprócz tego jeszcze książętami. Pasterz stwierdza, że św. Piotr też był i biskupem i księciem wśród apostołów. Pyta jeszcze ich o to, gdzie pójdą biskupi jeśli książęta wyląduję w piekle. Księża nakazują mu milczeć, bo bluźni i będzie za to pokutował. Pasterz na to, że on pokutuje cały czas, bo nikt mniej niż on nie jada i nie pracuje tak ciężko, a to, co księża nazywają pokutą - dla niego byłoby rajem.
42. NA SWOJE WIERSZE
Autor mówi, że wszyscy, którzy czytają jego wiersze, chwalą je oprócz poetów. Nie przejmuje się tym jednak, bo „Nie dbam o kucharzów, gdy goście kontenci”.
43. NIENADANA CEREMONIJA (niefortunna)
Król Jan Kazimierz podczas polowania zatrzymał się u szlachcica, żeby się napić. Ten ucieszył się i nalał mu resztę piwa, która mu została i zaniósł mu. Król jednak kazał mu najpierw skosztować, bo był obyczaj „kredensowa królowi”. Szlachcic upił trochę i podaje królowi, ale ten każe mu wypić do dna, bo tak każe obyczaj. Szlachcic uczynił jak król chciał, a kiedy Kazimierz kazał teraz jemu nalać, biedny stwierdził, że bardzo by chciał, ale już nic nie zostało. Król roześmiał się i powiedział: „Nie trzebaż ceremonijej zażywać na Mazoszu”.
44. SPOWIEDŹ
Chłop spowiada się jezuicie, że zabił człowieka, ale tłumaczy się od razu, że w jego miejsce spłodził już dużo dzieci, chociaż nie miał żony. Ksiądz łapie się za głowę i mówi, że to jeszcze gorzej, bo zabójstwo z cudzołóstwem w jednej parze chodzi. Chłop na to, że nie rozumie, przecież naprawił to, co zrobił. A ty czasem ksiądz mu mówi, że zabić to grzech, a spłodzić tez grzech. Stwierdza, że chyba warto iść do innego spowiednika.
45. CIASNA DROGA DO NIEBA
Autor wstąpił do sklepu i prosi o podanie nabożnych ksiąg. Dostaje Gościniec do nieba (księga Franciszka Dzielowskiego Gościniec prosty do nieba życiem Syna Bożego i jego świętych kochanków utorowany). Odrzucił go już sam tytuł, mówi, że przecież nie gościniec a ciasna ścieżka do nieba wiedzie (aluzja do Ewangelii św. Mateusza 7, 13-14: „Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka brama i przestronna jest droga, która wiedzie na zatracenie […]. O jak ciasna brama i wąska droga, która wiedzie do życia”). Autor stwierdza, że śmiertelnie grzeszy ten, który ludzi tak okłamuje.
46. NIE JEST MĄDREGO MÓWIC: NIE ROZUMIAŁEM
Do studni wpadł lis i kozioł, gdy chcieli się napić. Żaden wyjść nie potrafił. Lis powiedział kozłowi, żeby wspiął się jak najwyżej na tylnych nogach, a on wyjdzie po nim na powierzchnie i go wyciągnie. Tak zrobili, a gdy lis już się uwolnił powiedział do kozła, że jeśli był by mądry to nie wchodziłby tam, skąd wyjścia nie widzi. Niech sobie teraz czeka na kogoś mądrzejszego, kto go wyswobodzi.
47. ZNAK ZŁODZIEJA
Złodzieja można łatwo poznać po tym, że najgłośniej narzeka na ubóstwo, żeby odsunąć od siebie podejrzenia.
48. CNOTA Z UBÓSTWEM
Cnota zawsze wiąże się a ubóstwem, bo bogaty może sobie pozwolić na swawolę, ubogi nawet jakby chciał to nie miałby możliwości. Trudno cnocie zamieszkać w bogatym, bo od razu zagłusza grzech.
49. WIELCY ZŁODZIEJE MNIEJSZYCH WIESZĄ
Złapano złodzieja i zabrano go za miasto. Mówią do niego, że jest głupi, bo miasto dostarcza tyle łupów, że starczyłoby dla nich wszystkich. Nawet wójt zanim objął swe stanowisko kradł lepiej niż owy złodziej. Taki już jest los, że większy złodziej mniejszego prowadzi na szubienicę.
50. PAMIĘC
Pamięć jest jak się rybacka - duże ryby złapie, a mniejsze przeoczy. Tak samo jest z autorem utworu: czyta i słucha chętnie, ale zapamiętuje tylko poważne sentencje i przykłady, większość słów mu umyka. Kto ma zepsutą siec, niech struga klatki dla wróblów. Utwór kończy dwuwers: „A miasto Liwiusza, Seneki, Tacyta / Stary kalendarz albo Sowiżrzała czyta”.
51. TREFUNEK NA MAZOSZU
Pewien ksiądz na początku kazania w Wielki Piątek kazał za ścianą strzelić z pistoletu dla lepszego efektu. Tak się stało i ksiądz wchodząc na ambonę mówi: „zabito!”. Ludzie pouciekali z kościoła i zostały same kobiety. Jedna z nich pyta księdza, kogo zabito. Ten odpowiada, że Jezusa. Baba się cieszy, że nie Godlewskiego, bo to dobry człowiek. Ludzie wracają do kościoła, a ksiądz kończy kazanie.
52. WEKSEL NOWOMODNY
Kowal dał w pysk tkaczowi. Ten w nadziei na odszkodowanie poszedł poskarżyć się wójtowi. Posłano po winowajcę, ale ten się spóźniał. Tkaczowi pilno było do roboty i żali się wójtowi, że już by tyle zrobił, a przez kowala traci czas i pieniądze. Wójt zarządza, że kowal zapłaci jeden grosz za to tkaczowi. Na to tkacz wójtowi dał w gębę i mówi, że tyle niech sobie wójt zatrzyma, a on wraca do roboty.
53. NA GĘSTE NOBILITACYJE
Z Warszawy napisano do autora, że „się chłopa sroga rzecz do szlachectwa ciśnie”. Boli go to, że skoro szlachcic został królem to chłopi chcą być szlachta. Trzeba by z szlachty chłopów uczynić dla równowagi. Utwór kończy pytanie: „Nie wiesz, Maćku, że kozie dość ogona po rzyć?”.
54. CHŁOPI
Tylko w niedzielę chłopi plują na ziemię, bo akurat na niej nie pracują, brzydząc się morderstwem popełnionym przez Kaina. Ale mimo to są przecież jego potomkami.
55. CZEMU WIĘCEJ BIAŁEJ NIŻ MĘSKIEJ PŁCI
Autor pyta, dlaczego jest na świecie więcej kobiet niż mężczyzn, mimo że tyle ich umiera w połogu, a Biblia nazywa je słabszymi. Ktoś niewiele myśląc odpowiedział: „Bo złego niż dobrego więcej”.
56. NA TAK CZĘSTE RÓŻNYCH LUDZI NOBILITACYJE
Świat jest niesprawiedliwy przez to, że w wojsku polskim jednakową płacę biorą chłopi i cudzoziemcy z szlachtą i „dostojeństwem się nad nich szlacheckim bogacą”. Autor tego nie rozumie i ubolewa nad tym. Gorzej jest tylko, jeśli zwykły chłop staje się szlachcicem i piastuje urząd starosty. Kończy utwór tymi słowy: „ Moja ojczyzno, ty dokończę, skądem / Począł, że którym stoisz, tym zginiesz nierządem”.
57. DO KASZTELANA
Zwraca się do kasztelana, że wie, iż tamten obraził się na niego za to, że w liście nie nazwał go „jaśnie wielmożnym”. Stwierdza, że na to stanowisko zaprowadziła go fortuna, a tytuł ten należy w sumie do krzesła (urzędu), na którym człowiek zasiada. Mówi, że może go nazwać tym tytułem i napisać na papierze, który i tak w końcu zostanie przeznaczony do tego samego, co papier toaletowy. Mówi do wielkich panów, żeby nie szukali honoru w tytułach, ale w rozumie i dobrej radzie.
58. DO OJCÓW SOCIETATIS (do jezuitów; Societas Jesu - Towarzystwo jezusowe)
Jezus powiedział: „nie pokój, miecz-em na świat przyniósł” (Ewangelia św. Mateusza 10, 34.). Autor mówi, że przypodobają mu się w tej kwestii księża, którzy nie mogąc nic wskórać kazaniami odwołują się do użycia siły. Nie rozumie jedna jak to pogodzić z Pismem świętym, które mówi, że wiara to łaska boża. Dlaczego zmusza się ludzi do czegoś, czego nie chcą, nie mogą? Co Bóg podarował z łaski, człowiek drugiemu chce wmusić.
59. SPSÓB NA UPARTEGO W GNIEWIE
Pewien szlachcic zadarł z możnym senatorem i nie potrafił go przeprosić, udawał, więc, że jest chory. W końcu zdobył się na napisanie listu, w którym go przeprasza, ale i zwraca uwagę na to, że jeśli tamten mu nie wybaczy to nie dostanie zbawienia. Senator „skruszał” po przeczytaniu listu i czym prędzej odpisał, że już się nie gniewa i przeprosił za to, że to tak długo trwało. Szlachcic z listem pojechał do senatora, a temu od razu złość wróciła, gdy go zobaczył całkiem zdrowego. Ale tamten mu pokazał list i pogodzili się (ale najpierw sobie podpili).
60. NA FRASZKI KOCHANOWSKIEGO
Fraszki Jana Kochanowskiego, choć są dobre, są cenzurowane, bo ktoś stwierdził, że są „wszeteczne”. Autor mówi, że nawet jak mówią o miłości to przecież „to jedno - miłość i kochanie”.
61. NOWA SZLACHTA
Pewien Włoch pochwalił się autorowi fraszek, że zostanie szlachcicem. Kiedy jednak kazano mu wsiąść na konia i bronić Polski przed Turkami, począł rozpaczać, że nigdy nie jeździł na koniu i to w dodatku w zbroi. Autor wypomina mu, że chciał zdobyć szlachectwo, więc teraz nie ma wyboru. Włoch prosi go, aby mu znalazł kupca na szlachecki tytuł. Ale on odmawia mówiąc, że co dał za tytuł to przepadło, a tytuł nie jest towarem, który można sprzedać. Jeżeli nie wywiąże się ze szlacheckich obowiązków to „Jako cie napisano złotem, gównem zmażą”. Zwraca się autor do Rzeczypospolitej i wskazuje na to, jakie zyski będzie miała z takich poczynań - marne.
62. NOWA USARYJA
Każdy nowy szlachcic powinien oddać trzy konie na wojnę, a jeśli nie chce w wojnie brać udziału musi zapłacić 5 tysięcy złotych. Autor narzeka na „nieszczęsne szlachectwo”, za które przyszłemu płacić tak wygórowaną kwotę. Nie potrzebnie ganił szlachciców-domatorów w swoich wierszach, bo teraz odczuwa podobną potrzebę, co oni.
63. USARYJJA Z WŁOCHÓW
„Pospolite ruszenie trzecie wici głoszą. / Szlachcicowi staremu z lamusa wynoszą / Przodków jego rynsztunki i ozdobę domu (…)”
A kiedyś chodził od kramu do kramu wybierając w towarach. Gdy taki ujrzy nieprzyjaciela szczęka zębami ze strachu zamiast wałczyć. Je żeli chce być zaliczany do szlachty niech zapłaci 100 tysięcy.
64. PRAWA SZLACHECKIE JAKO PAJĘCZYNA
Autor pyta, po co jechać na sejmik do Proszowic. Przecież praw są pełne drukarnie, a i tak ich nikt nie czyta. Ci, którzy je znają udają, że tak nie jest i łamią je, albo przekręcają prawo nawet (albo szczególnie) księża i żołnierze. Jedni każą składać sobie dziesięcinę, drudzy do wojska zabierają siłę roboczą - chłopów. Nie ma na nich kary, choć działają wbrew prawu. Na sejmach ustanawiane są tylko coraz wyższe podatki dla szlachty. Jak tak dalej będzie się działo to Polska stanie się spustoszonym krajem. Autor widzi dwa wyjścia z tej sytuacji: „Im się albo wybijmy poganom z niewoli”. Nieświęty szlachcic jest niepotrzebny i można go potraktować jako wielbłąda - niech nosi ciężkie rzeczy. Autor mówi, że nie można pozwolić na dłuższe łamanie prawa. Zwraca się do króla, żeby coś z tym zrobił. Mówi do niego: „Czyń w polu, czego w domu szczęśliwe zadatki, / A tak będziesz prawdziwym ojcem swojej matki”.
65. NATURA WSZYSTKIM JEDNAKA
Natura siła chce zrównać ludzi, ale oni pomiędzy sobą chcą się poróżnić. Tak samo jak kmieć rodzi się król, tak samo się smucą czy śmieją, tak samo umierają. Gdy zajrzy się do grobu to nie widać czy ciało jest z rosołu (danie pańskie) czy z grochu (potrawa chłopska), jak już to można je rozpoznać po tym, że ciało pana będzie śmierdział bardziej (bo mięso bardziej gnije niż jarzyna). Mimo, że pan jada więcej i smaczniej od chłopa to ich odchody wyglądają tak samo. Wszystko czym się szlachcic nad chłopa wywyższa będzie mu „wypalane” w piekle, bo wszystkie te dobra materialne są grzechem.
66. WSZYSTKO PRÓCZ CNOTY SKAZIE I ŚMIERCI PODLEGŁO
Słońce dniem, a księżyc nocą świeci na niebie. Życie ludzkie jest krótkie i nietrwałe. Mądry człowiek się śmieje, a nie rozpacza gdy los pokrzyżuje mu szyki. Niebo, ziemia i morze będą trwać, aż bóg ich nie „rozbierze”. Śmierć jest panem wszystkiego, nad wszystkim ma władzę. Wszystko co człowiek stworzy może się obrócić przeciwko niemu. Wszystko co jest na ziemi, do ziemi wróci. Czas niszczy wszystko, z czasem wszystko się psuje. Drzewa w lasach spadają i gniją, a pola tymczasem porastają lasem. Między zboża wkradają się chwasty. Pada pytanie co jest temu winne. Czy pory roku? Będzie źle jeśli natura przestanie nad nimi panować. Budynki i zamki są niszczone z biegiem czasu i znikają z powierzchni ziemi. Jedna rzecz jednak śmierć omija i jest to dowcip. Omija śmierć również cnotę, do której nie ma prawa. Jeżeli jest ona oparta na wierze to śmierć jej nigdy nie dopadnie.
67. ODRWIC ŚWIAT
Pewien stary sąsiad skarżył się, że wszystko drożeje. Autor mówi mu, że przecież zboża też podrożały i można za nie dostać dużo pieniędzy. Jest sposób na to,żeby zadrwić ze świata, a samemu dobrze na tym wyjść. Nowym sposobem zdobywać pieniądze i kupować, a starym sprzedawać. Tak należy żyć, żeby zawsze mieć co zjeść i co na siebie włożyć, byleby „głowa próżna, pełne skrzynki”. Z Bogiem trzeba żyć nabożnie, a z ludźmi szczerze.
68. LEKKA UWAGA PREROGATYWY SZLACHECKIEJ
Kiedy czyta rejestr szlachty, pyta każdego po kolei o zasługi wojenne. Gdyby tacy byli, ale nie - wszyscy na wojnę za pieniądze, albo za długi poszli. Zabolało go to, a najbardziej fakt, że szlachcice spłacają sługi swoje. Niedługo przyjdzie do tego, że będą swoje córki za chłopów wydawać.
69. NA WYDERKAFY (wyderkaf - dochody z posiadłości ziemskich, zapisane przez pobożnego właściciela na rzecz Kościoła i spłacane również po jego śmierci prze spadkobierców).
Narzekają ludzie w Polsce na to, że „zmarli zjadają chleb żywym”. Zmarli przodkowie zapisali wyderkafy i przez to ich potomkowie pzymierają łodem, bo Kościół nie odpuści i swoje zawsze weźmie. Polska zubożeje przez takie praktyki, zostaną w niej same kościoły. Król jednak obiecał, że nie zmieni prawa polskiego, które zastał wstępując na tron. Księża powinni się zając dobrami duchowymi, a nie o materialne dbać tylko. Wkrótce wszyscy będą żałować, że sprawy tak daleko zaszły.
70. CHŁOPIEC SIĘ PANU SPRAWUJE (tłumaczy się)
Pobiło się dwóch chłopców - jeden mniejszy, a drugi większy i panowie zaczęli ich sadzić. Pytają większego dlaczego bił tamtego. Odpowiada, że za zniewagę jego i jego pana, gdyż mniejszy chłopak przy ludziach powiedział: „I ty i twój pan kiep”. Pytają więc co większy na to odpowiedział, a ten opowiada „Jeżeli mój pan kpem jest, bracie, ale ja nie!”. Odpuścili im winy stwierdzając: „ Dosyć sprawiedliwości mam z waszego sługi”.
71. NIERÓWNA KRZYWDZIE POMSTA
Pewien żołnierz przyjechał w ziemie do miasteczka, żeby przenocować. Dostał gospodę na nocleg, ale nie było w niej ani siana, ani obroku. Gospodarz powiedział mu, że nie ma tego nigdzie choć nie była to prawda. Nie mógł spać, a jakby tego mało było, zaczęli go straszyć pijani chłopi. Wsiadł na konia i pojechał. Prochownicę zawinął w znalezioną konopie i wrzucił ją do pieca. Spowodował tym samym wielki pożar, bo na strych było wiele siana i suchej słomy, która od razu się zajęła. Zostało wszyte śledztwo i uznano, że to sprawka Bienia (diabła).
OGRODA NIE WYPLEWIONEGO CZĘŚC TRZECIA
72. CONSILIUM MALUM CONSULTORI PESSIMUM ZŁA RADA RAJCY NAJGORSZA
Kilki dragonów każdej nocy przyprowadzali do rzeźnika „wodzili języka” - jeńca, ale tu ironicznie; krowę. Nadeszła ciemna i zimna noc więc żołdakom nie chciało się wychodzić z ciepłego domu. Gospodarz im zagroził, że nie dostaną jedzenia skoro nie przywiedli mięsa. Musieli więc udać się po nie, ale ze względu na okropną pogodę, złapali krowę w jego oborze i przyprowadzili mu. Gospodarz się nie połapał i zabił swoją własną krowę. Rano gospodyni poszła doić krowy i zauważyła, że brak jednej. Krzyczy na męża, że kradnie obcym zwierzęta, a tym czasem ich również okradziono. Wybiegł gospodarz na zewnątrz szukać śladów, ale rozeznać się wnich nie potrafi. Biegną do zabitej wczoraj krowy i od razu ja poznają. Gospodarz udaje się z pretensjami do dragonów, ale ci wcale się tym nie przejęli. Sam im przecież w taką pogodę kazał iść kraść, więc jeśli chce to niech idzie na skargę do wójta. Morał: „Coc samemu niemiło, nie czyń drugim, człecze”.
73. ŻAŁOBA PO MĘŻU, ALE Z UWAGĄ
Pewna kobieta ubrała się na pogrzeb w zgrzebne szaty, słuchała mszy i kazania, ale ni uroniła łzy. „aż skoro ksiądz do grobu kropi zimne kości: / Panno, chustki, bo będę płakać jegomości”.
74. KAZNODZIEJA MŁODY
Pewien młody ksiądz chciał wygłosić nowoczesne kazanie. Nauczył się na pamięć fragmentu z listu Pawła. Wszedł na ambonę rzekł; „Łukasz was lekarz pozdrawia” i zamilkł, bo zapomniał reszty. Milczy i spuszcza głowę, aż wójt wstał i odpowiedział: „Więc do tez od nas wszystkich, mój księże wikary, pozdrówcie!”.
75. SPOWIEDNIK WŁOCH W POLSZCZE
Spowiadał się polski żołnierz księdzu włoskiemu. Prosi o odpuszczenie mu grzechu cudzołóstwa. Ksiądz pyta czy zdarzyło mu się to z dziewką czy mężatką. To była mężatka, więc ksiądz poradził mu, żeby uważał na jej męża jak będzie z nią spiał. Dochodzi do wniosku, że z tym będzie miał już tyle kłopotu, że nie da mu innej pokuty.
76. DOMATOR NIE MÓGŁ WSPOMNIEC, JAKO TURKÓW ZOWĄ
Autor zapytał pewnego razu w kościele swojego sąsiada o to, co słyszał nowego. Ten mu opowiada o zmarnowanym zbożu. Autor kieruje jednak temat na fakt, iż na Polskę najeżdżają Tatarzy. Sąsiad zgadza się z jego słowami i dodaje, że ponoć wypowiedzieli wojnę Polakom. A na to autor pyta, kto, bo nie słyszał o tym, lecz sąsiad nie potrafi sobie przypomniec, jak owi nieprzyjaciele się zwą. Mówi, że to ci, którzy głowę ręcznikiem obwiązują, najlepsze konie mają, a ich kobiety noszą specyficzne chusty na twarzy. Stwierdza też, że są oni z bardzo daleka, ale nie potrafi sobie przypomnieć jak ich zwą i obiecuje, że jak sobie przypomni to da znać. Autor pyta czy to czasem nie chodzi o Turków (okazało się, że tak). Sąsiad opowiada jak to na sejmie rozprawiają o tym i chcą ruszyć na nich. Oburza go to, bo on nie wie którędy jechać, ani zbroi porządnej nie ma. Utwór kończą słowa: „Prawiec Turków wojować albo niechaj cale / Takim rycerstwem, jakoś ty, miły migdale!”.
77. NA CHŁOPÓW PODGÓRSKICH
Autor pyta po co wysyła się młodą szlachtę w podróże po świecie. Odpowiada sobie sam na to pytanie. Twierdzi, że jadą oni nauczyć się obcych obyczajów, jednak uczą się „modą bieszczadną” (czyli na wzór rozbójników bieszczadzkich) kraść i kłamać. Dziwi się, że mimo to szlachtę się chwali, a chłopów wiesza.
78. WIĘKSZY GUST LUDZIE MAJĄ W FRASZKACH NIŻ W RZECZACH NABOŻNYCH
Autor przyjął zagranicznego gościa (Polaka, który zwiedza obce kraje), który poprosił o coś do czytania przed posiłkiem. Autor podaje mu więc: Arfę Starego Testamentu z Nowym, Pieluszki z Krzyżem Chrystusowym, Wieniec Maryjej Panny, Pieśni do zbawienia, Prześladowanie Bożego Kościoła itp., ale nic gościowi do gustu nie przypadło. Zrezygnowany oznajmia, że pozostały mu już tylko fraszki, ale one nie są odpowiednie dla niego. Jednak gość postanowił poczytać fraszki, które zaczął bardzo chwalić. Autor skromnie nie zgadza się z tą opinią i wspomina nawet, że chce je spalić zanim umrze, żeby ludzi nie gorszyły. Gość nie zgadza się z tą opinią i stwierdza, że niejeden dużo by za te utwory zapłacił. To czy fraszki duszy szkodzą pozostawiają do oceny Bogu. Stwierdzają, że Owe utwory przecież ganią wszelkie złe postępki i przywary.
79. SPOWIEDŹ ŻOŁNIERSKA
Żołnierz spowiadał się Jezuicie z tego, że będąc niezamężnym miał konkubinę. Ksiądz mówi, że jeżeli się z nią nie ożeni to nie dostanie rozgrzeszania. Jednak żołnierz widzi sporo przeciwności, rodzina dziewczyny jak twierdzi będzie przeciwna i wspomina, że może „ksiądz rektor” mógłby się wstawić za nim. Oburzyło to księdza, który mówi, że przecież on ma i tak dużo na głowie (tu wymienia pieniądze) i nie będzie się za czyimiś „kurewkami uganiał”. Na to żołnierz, że widocznie ksiądz ma swoje kurewki i za to został wygoniony z konfesjonału, gdyż zgrzeszył po trzykroć (według księdza spowiednika).
80. ŻARTEM SIĘ PRAWDY DOMÓWIC
Podmiot zwraca się do chłopca, że nie może spać, więc niech on coś mu opowiada to mu pomoże. Chłopiec zaczął gadać, ale po pewnym czasie skończyły mu się pomysły. Podmiot mówi, żeby gadał co popadnie, więc ten mówi, że nie ma ubrań i potrzebuje pieniędzy. Na te słowa kazano chłopcowi milczeć i nie przeszkadzać w spaniu podmiotu.
81. DO DOMATORA
Autor zwraca się do szlachcica, który nigdy nie był na wojnie. Przypomina mu, że powinien płacić składki na wojsko, ale ten tego nie czyni. Stwierdza więc, że już lepsi od niego są chłopi i żydzi, którzy płacą. Tacy jak on nie powinni mieć prawa głosu na sejmiku.
82. KTO PIJANY ZRYWA SEJMIKI
Pewien szlachcic za bardzo używał „gorzałki”. Przychodził pijany do kościoła, ale ksiądz go wygonił, żeby nie przeszkadzał. Owy człowiek zerwał już 10 sejmików i autor stwierdza, że jeśli nie da się go wyprosić z sejmu to trzeba go wyrzucić, aby Radzicz trzeźwi mogli. Przez takich ludzi jak on Polska będzie zgubiona.
83. NIERZĄDEM POLSKA STOI
Ktoś kiedyś powiedział, że Polska stoi nierządem i jakby teraz z grobu wyjrzał na świat nie zmieniłby zdania. Praw ustanowiono mnóstwo, a mimo to nikt ich nie przestrzega. Jakby tego mało to wszyscy biedni są - i szlachta i ziemianie. Przez podatki i inne zależności prawne.
84. MUROWANY KOMIN
O dwunastej autor zajechał do wsi, w której nie było żadnej karczmy, w której można by się zatrzymać. Zapytał więc: kto tu mieszka? Dowiedział się, że Cześnik i uznał to za dobry „omen” (wróżbę). Poprosił chłopca, żeby pobiegł do niego się ukłonić i zapowiedzieć jego przyjazd. Gdy jednak wszedł do izby okazało się, że panuje tam straszny nieład i śmierdzi tak, że „siekierę można zawiesić”. Autor zaczął się tłumaczyć, że nie zabawi tu długo, bo śpieszno mu w drogę jechać, ale jego słowa zostają zbyte krótkim: „Proszę siedzieć”. Postawiono dla gościa kufel piwa na stole. Przyleciała much, która usiadła na ręku gospodarza i została przez niego zabita, a równocześnie nazwana nieproszonym gościem. Przestraszyło to autora utworu, który czym prędzej chciał opuścić wioskę dziękując za wszystko i wszelkich rzeczy odmawiając. Na koniec radzi, aby omijać domy z murowanym kominem.
85. BEATA SIMPLICITAS (szczęśliwa prostota)
We wsi Królewszczyźnie ksiądz kazał wiernym odmawiać „trzy paciorki” zawsze po mszy. Gdy umarł i zastąpił go nowy ksiądz liczba paciorków wzrosła do pięciu. Wójt jednak powiedział wiernym, że nie muszą pięciu, ale mogą po staremu zmawiać tylko trzy. Argumentem był to, że czwarty dzień w pańszczyźnie muszą pracować bardzo obficie i ciężko. A jak pozwolą księdzu na takie ingerencje w ich prawo to niedługo będzie im kazał zmawiać po dziesięć pacierzy na raz.
86. FORTEL NA ZRZĘDNĄ ŻONĘ
Pewien ziemianin, który zajmował się sprawami publicznymi i państwowymi, miał zwyczaju przepuszczać pieniądze na sejmikach. Miał on zgryźliwą żonę, która mu to wypominał i urządzał awantury. Przysłali mu list od króla na sejmik, który przeczytał żonie. Dodał, że król pozdrawia ją. Po czym powiedział, że dla żony odstawi sprawy państwa i króla. Jednak żona weszła mu w słowo i stwierdziła, że skoro król ją tak mile pozdrawia to ona jest gotowa jeszcze więcej pieniędzy strącić…
87. ALIENATIO DÓBR ZIEMSKICH ( alienatio z łac. Zrzeczenie się, odstąpienie)
Podmiot stwierdza, że swoimi słowami pewnie obrazi Księży, ale bardziej ceni ojczyznę niż ich łaskę. Warunkuje to tym, że księża biorą pieniądze za zmarłych (czyli za pogrzeby chyba) i tym samym żywych wypierają z Polski, a złym ludziom dają odpuszczenie. Opowiada o tym, że jak ktoś chce sprzedać rolę swoja to mu wolno, ale jak by chciał ja oddać ubogim to już nie wolno. Wspomina Józefa Barnabę, który swoją rolę sprzedał i oddał pieniądze apostołom. Nie omieszka również przypomnieć nam o Ananiaszu i jego żonie Szafirze, który cześć zysków ze sprzedaży ziemi zachowali dla siebie i zostali ukarani za to śmiercią. Sytuacja ta wydaje się podmiotowi niesprawiedliwa i stwierdza, że księża przykład powinni brać z apostołów, żyć z ołtarza, a nie wtrącać się w sprawy ziemskie. Cytuje z Ewangelii św. Mateusza słowa Pana, który kazał sprzedać wieś i rozdać pieniądze biednym, albo ich zaopatrzyć w to, czego potrzebują. Podmiot dochodzi do wniosku, że przez księży cały naród ubożeje. Utwór kończy pytaniem: „Czyżby nielepiej nam obu szczęściło, / Gdyby więcej żołnierzów, a mniej księży było?”.
88. ZBYTKI POLSKIE
Podmiot pyta, o czym myśli dniami i nocami Polska. Głównie wymienia w odpowiedzi liczne bogactwa: o 6 koniach do karety przypiętych, służbie, która nosi korale, żona w perłach i diamentach itd. Takich dóbr trzeba jednak pilnować, co jest nie lada problemem. Oprócz tego wszystko to jest nietrwałe. Podmiot mówi, że lepiej by się szlachta zajęła myśleniem o wojnie z poganami.
89. DOMYŚLNY SŁUGA, KĘDY NIE TRZEBA
Pewien senator przyjmował u siebie gościa - ziemianina, który spędził (obficie) u niego trzy dni. Po tym czasie poprosił o pozwolenie na wyjazd. Gospodarz kazał zdjąć koło z wozu gościa. A gdy ten się oburzył, gospodarz wyjaśnił, że to zapłata za piwo, które wypił u niego.
90. UCIŚNIENIE SZLACHECKIEGO OD DUCHOWEGO STANU
Pan powinien dbać o swoich służących, tak samo jak król o swych poddanych. Autor utworu narzeka na to, ż e księża każą sobie płacić za miejsce do pochówku. Sami się nie żenią, a ilekroć ktoś umrze, rodzi się lub bierze ślub, to oni chcą zapłaty. Ojczyzny ludzie bronią, przypłacając to krwią, a w zamian nie mogą znaleźc miejsca w swoim kraju.
91. NA MNICHA IMPORTUNA (importuna - natręt)
Kiedy podmiot kładł się spać, pewien mnich zapukał i wszedł do jego domu. Zaczęli rozmowę. Chciał mnich zatrzymać się u niego, ale ten doradził mu, że wygodniej mu będzie w karczmie, która jest niedaleko. Mnich jednak nie zgodził się na to, zjadł, napił się i poszedł spać. Rano zażądał: „krup, grochu, sera, masła, o chleb i piwo, / Potem i o pieniądze (…)”. Gospodarza rozłościło to, twierdzi on, że mnich za dużo sobie pozwala. Jeżeli ktoś nie pracuje to nie powinien dostawać zapłaty (w sensie jedzenia, piwa czy pieniędzy, które mnich zażądał). Powiedział mu swoje i mnicha to bardzo zabolało, gdy dowiedział się, że ma iść do karczmy mieszkać i utrzymywać się „z ołtarza”. Obraził się i poszedł.
92. GŁUPI Z PROSTAKIEM DWAJ BRACIA RODZENI
Pewien prostak w kościele obserwował znajdujące się tam posągi i rzeźby, które miały „członki” wylane woskiem, srebrem, złotem (chodzi oczywiście o wszystkie części ciała - ręce, nogi, brzuchy itp.). „Skoro mu członek wrzody opanują skryty, / Ulawszy z wosku, prosi, żeby był przyszyty.” Ksiądz przystał na to i powiedział mu, żeby odlał go ze złota to umieści go w kościele, ale za zasłoną, żeby ludzi nie gorszyć. [Wiem jak to brzmi, ale nie potrafię tego inaczej zinterpretować…].
OGRODA NIE WYPLEWIONEGO CZĘŚC CZWARTA
93. O MATUSZU
Pewna kobieta urządzała swoim sługom awanturę. Mówi im, że jeśli czegoś nie ma, zabrakło, to nie mają mówić: „Nie masz”, tylko „przebrało się”. Posyła potem dziewczynę po woźnicę, ale ten dawno odszedł z dworu, więc mówi: „Przebrało się i Matusza”.
94. HUMOR POLSKI
(wspominany jest tutaj Rej, ale prawdopodobnie chodzi o Andrzeja Reja, wnuka Mikołaja, który był posłem Anglii w 1637 r.)
Rej jechał do Anglii przez Holandię i zabił jakiegoś Holendra. Gdy wyjeżdżał z kraju rzekł: „Przecię nasi górą!”.
95. DO JEDNEGO SENATORA
Autor cytuje słowa owego senatora, który na senacie powiedział, że Polska nierządem stoi. Niech o sobie idzie do Rzymu, ale autor pozostaje tam, gdzie się urodził i wytrwa nawet w Polsce z nierządem.
96. PO SMACZNYM KĄSKU NIE WADZI SIĘ NAPIC
Pewien wojewoda zorientował się, że jakiś młodzieniec adoruje mu żonę i kazał go utopić (Rzeczywistym bohaterem tej historii był Janusz Radziwiłł). Gdy wiedli go już do rzeki, krzyknął do pani, aby uratowała jego urodę, albo, chociaż zagwarantowała mu śmierć człowieka - od miecza, a nie pozwoliła utopić go jak psa. Padają słowa (domyślam się, że jej): „Idźcie, po smacznym napić nie wadzi się kąsku”.
97. CHŁOP ŁACINĘ
W Ostrogu mieszkał mieszczanin, którego zwano Choma. Wysłał on syna do szkoły, żeby nie próżnował, a potem kazał mu się łaciny uczyć. Chłopiec czyta: „Homo jest człowiek, a anima dusza”. Ojciec się oburzył na te słowa i wykrzykuje, że już woli, aby syn był pastuchem niż żakiem. Bo „Jakiż człek Choma, kiedy nie ma duszę?”.
98. NA WIERSZE
„W posiedzeniu mówili towarzysze
Że któryś podstarości dobre wiersze pisze.
A ten słysząc pomyśli: cóż, by był starostą,
Rzekłbyś, że nie składa, ale same rostą”
99. NA ŁAKOMSTWO
Chłop wstąpił do złotnika i zapytał go: ile dostał by pieniędzy za bryłę złota wielkości dwóch pięści? Ten nakazuje mu milczeć, karmi smakołykami, poi wódką, a potem bierze na stronę. Okazuje się, że chłop nie ma złota, tylko pytał z ciekawości. Dał mu złotnik trzy grosze i poprosił go, żeby nikomu nie powiedział jak go odrwił.
100. ICON NARODÓW (icon - obraz, wizerunek)
Pan (Jezus) siedział w ciemnicy Jerozolimskiej, gdzie odwiedzali go ludzie. Najpierw Polacy, którzy obiecali mu, iż wyswobodzą go. Nawet jeśli trzeba będzie zburzyc całą ciemnicę z ratuszem. Pan im za to ofiarował męstwo, serce, dzielność i cnotę. Niemcy potem odwiedzili Pana i obiecali, że wykupią go stamtąd, nawet za dwa razy tyle co dostał Judasz. W darze Pan przyrzekł im, że gdziekolwiek nie pójdą, zawsze ich towary będą się dobrze sprzedawać. Na koniec zjawili się Rosjanie i Węgrzy, którzy wykraść chcieli go po cichu, aby nikt nie widział. Przegonił ich Pan, obiecując pale i haki w ramach zapłaty.
101. KAZANIE DO ZBÓJCÓW
Kaznodzieja szedł przez Bieszczady, niosąc cały swój dobytek. Złapali go zbójcy, a kiedy okazało się, że nie ma pieniędzy kazali mu wygłosić kazanie. Ksiądz mówi, że ich życie podobne jest do życia Jezusa, który też ludzi łapał i dawał im rozmaite polecenia. Kazał suknie sprzedać i rozdać zyski zmarłym itp. Często żył w puszczy i ukrywał się. Jednak tak jak jego zdradził Judasz, tak i ich ktoś zdradzi. Krzyż był miejscem zgonu Chrystusa, a na nich czekają haki u koła. Przypomina im, że obok Jezusa ukrzyżowano dwóch zbójców i przestrzega ich przed lewą stroną. Zbójcy dali parę groszy na drogę księdzu i puścili go wolno.
102. DEKRET SPRAWIEDLIWY
Stary człowiek pisał testament, chciał zapisać coś synowi, ale mnisi powiedzieli mu, że on nie żyje. Zapisał więc wszystko ojcom Karmelitom, ale zaznaczył, że jeśli syn się odnajdzie to „niech bierze, chociaż wiele, chociaż mało”. Nie minęły trzy miesiące, gdy syn się odnalazł. Ojcowie go pocieszali po śmierci rodzica i zapewniali, że nie będzie on w czyśćcu cierpiał, bo jest świętym. Przeczytali mu testament i pyta się syn co dostane po ojcu. Zamiast się dogadać skierowali sprawę do sądu i wyrok ogłoszono, że synowi dostanie się jedna licha wieś, a ojcom dziesięć innych.
103. ZŁA ŻONA
Na morzu rozpętała się i fale zalewały statek. Kazał kapitan wyrzucać wszystko, c ciężkie. Ktoś krzyknął, że nie ma nic cięższego od jego żony i wyrzucił ją za burtę.
104. GOLONO, STRZYZONO
Mąż i żona płynęli łódką i zobaczyli człowieka, który miał do niedawna brodę i obciął ją. Żona mówi, że ostrzygł, a mąż, że ogolił. Kłócili się o to, pobili i żona wpadła do wody. Gdy tonęła pokazała jeszcze, że ostrzygł. Wszyscy się z niego śmiali gdy szukał żony, która jak stwierdził i po śmierci wypłynęła rozumem do góry.
105. JAJE NIŻ OKO
Student z okna na Żyda idącego woła;
Ten pojźry, ów mu jajem oko wybił z czoła.
A Żyd: „Słuchaj, ty hultaj, i ty - rzecze - zdrajca!
Czemu to bez potrzeby psujesz sobie jajca?”
106. NIEWCZESNA PRZESTROGA
Podmiot był na weselu u bliskiego sąsiada, na którym zjawiło się wielu nieproszonych gości. Zaczął rozmowę ze sługą:” - Ba, rzeżą od kontuszów guzy!
- Dla Boga, strzeżcie moich!
- Naszec to urżnięto
- Zjedzże diabła z nowiną w to chwalebne święto!”
107. ŻADNA REGUŁA BEZ EKSCEPCYJEJ (ekscepcyja - wyjątek)
Pewien człowiek czuł nadchodzącą śmierć i zwołał wszystkich lekarzy na ratunek, ale oni tylko potwierdzili jego obawy. Usłyszał o włoskim lekarzu, którego sprowadził do siebie. Włoch ten zarzekał się, że nie takich jak on leczył. Kazał mu upuścić krew, a pozostali lekarze stwierdzili, że to tylko przyspieszy śmierć. Po krótkiej kłótni Włoch stwierdził, że nawet jak umrze to zdrowy - według reguły hipokratesowej. Porównuję tę sytuację do sejmików, gdzie ludzie zabijają już i tak martwą wolność.
108. WET ZA WET
Ktoś przyniósł królowi cytrynę i poprosił o starostwo w Wiśni. Na to król, że godzi się owocem owoc opłacać więc zamiast Wiśni da mu figę. Człowiek zrozumiał i odszedł w pokłonach.
109. BELWEDER (pałacyk, zabytkowa budowla, piękny widok i krajobraz)
Jadąc przez Warszawę zapytał jaki to plac mijają, dowiedział się, że Belweder. Kiedy pyta o pałac otrzymuje tę samą odpowiedz. Dochodzi do wniosku, że z francuskiego słowo to znaczy piękne. Opisuje piękno Krakowa i jego zabudowań. Każde z miejsc i każda budowla ma swoją historię i coś znaczy. Zachwala tamtejsze jedzeni i cieszy się, że nie widzi bydła na ulicach. Twierdzi, że jest tam jak w raju, ale on i tak woli swoja wieś, gdzie ma nadzieję dokończyć żywot swój.
110. SOFISTA
Przyjechał syn do domu ze szkoły i zobaczył na stole trzy jajka. Mówi ojcu, że udowodni mu, iż to pięć jaj. Argumenty: skoro ktoś ma trzy jaja, to ma też dwa jaja, a jeśli ktoś ma trzy i dwa to razem ma pięć. Na to ojciec, że zje trzy jaja, a syn niech zje tamte dwa które wyliczył.
111. FRASZKI I ŻARTY ROZMAITE, ALE TROCHĘ BEZPIECZNE
Kto nie toleruje frywolnych wierszów, niech nie czyta też tych statecznych, albo niech czyta je pijany. Bo gdy człowiek myśli dobrze, to po tymi myślami i tak błazeństwa się kryją.
112. OMYŁKA
Gospodarz gościł mężczyznę, który uwodził jego żonę. Udawał, że śpi, a żona z tamtym wiadomo co. Przyszedł sługa z butelką, a on mówi do niego: „Postój panie bracie! / Jeśli śpię twemu panu, ale patrzę na cię”.
113. NON UTRAQUE CAESAR (nie z obu linii - po ojcu i matce - Cezarem)
Pewien szlachcic był po matce „natury miejskiej”, a po ojcu szlacheckiej. Autor zaznacza, że każdy więcej ma po matce niż po ojcu. Porównuje to do koni - jeśli tureckiego konia z chłopską kobyła połączyć to efektem będzie „źrebię diabeł żywy”, a jeśli będzie to „klacz podolska” to wtedy źrebię po kobyle będzie porządne. Opowiada o tym, że Bóg tak sobie wymyślił, iż stworzył różne rasy, żeby się od siebie różniły. Odnosi to również do klas społecznych, których mieszać się nie powinno. Tak więc, skoro wielu jest takich, którzy zwą się szlachcicami, naprawdę nimi nie są. Krytykuje ich (przez półtora strony).
114. KONIEC FRASZEK
Podmiot zwraca się do Wacława, że starczy już fraszek, które mogą swego autora zgubić, zgorszyć. W odpowiedzi na to czytamy, że Bóg stworzył człowieka i koczkodana, żeby istniały przeciwieństwa. Tyle co ma kaganek do słońca, tyle fraszki mają do nabożeństw. Przecież spod jego pióra nie wyszły same fraszki, ale mnogość innych utworów. Kto jest zły to taki pozostanie, czy będzie fraszki czytał czy nie. Autor stwierdza, że we wszystkim trzeba mieć jednak umiar i wraca do pisania pieśni. Mogą odetchnąć ci, którzy tego chcieli, ale jeśli ktoś szuka dziury w całym - „niechaj go obieszą”.
OGRODA NIE WYPLEWIONEGO CZĘŚC PIĄTA
115. PRZY POSŁANIU FRASZEK
Wszystko na świecie to fraszka, z fraszki się składa. Wszyscy co dzień tworzą fraszki, które jednak nie będą trwały wiecznie, albo odejdą w zapomnienie. Z dziećmi się bawiąc, tworzymy fraszki. Głupcy uważają je za nieodpowiednie i sami siebie oszukują. Jeżeli fraszki się komuś nie podobają, to niech ich unika i nie czyta. Z olei jeśli ktoś lubi takie utwory to powinien szukać w nich niedogodności i poprawiać je. Poprawnymi fraszkami lepiej się bawić.
116. NA KTOSIA
Podmiot jechał lasem ze swoim sąsiadem i zobaczyli powieszonego dla przykładu złodzieja. Sąsiad powiedział, że pewne chciał komuś konia ukraść, na to, że słyszał, iż „pisał paskwile”, bo gdy zapytał o autora to odpowiedzieli mu, że ktoś. Wypowiedź swą kończy słowami: „Aboż nie gorzej kradnie od koni, od kobył, / Skoro się do lamusa cudzej cnoty dobył?”.
117. DO ZELANTA SINE SCIENTA (zelant - fanatyk, gorliwiec; sine scienta - łac. bez wiedzy)
Wielu katolików i sam podmiot nie wierzą w cuda. Jednak wierzy on, że Bóg może sprawiać cuda, mimo, że nie widział nigdy czegoś takiego. Będzie tez wierzył kościołowi, który pokazuje obrazy świętych i straszy piekłem. Wierzy, że według Pisma Św. żadne cuda nie wydarzą się za ich czasów. Największym cudem jest hostia, w której ukryte jest boskie ciało. Przed świętymi trzeba padać na kolana i chwalić ich.
118. PRAWDA Z NIECHCENIA
Na pogrzebie w Przemyślu ksiądz chwali nieboszczyka. Zaczyna opowiadać o jego dokonaniach w boju, chociaż wszyscy wiedzą, że to nie prawda. Nagle jakaś kobieta podrywa się i ze strachu mówi: „Kiep, kiep” (?) i zabrakło jej głosu. Wszyscy, włącznie z księdzem, zaczęli się śmiać. Ksiądz schodząc z ambony powiedział: „Czyż ja mam więcej mówić? Głos ludzki - głos Boży”.
119. ZŁE PIENIĘDZY POŻYCZANIE
Krakowski Słowikowi kazał wojewoda,
Że jego dworu błaznów na regestrze poda,
A że naprzód samego wojewodę liczył,
Pytany o przyczynę. „Boś waszmość pożyczył
Pieniędzy, jako żywo nie znając Węgrzyna;
Ani tych wróci, ani przyprowadzi wina.”
„Cóż, kiedy przyprowadzi?” - „To waszmości zmażę,
A Węgrzyna głupiego na to miejsce wrażę.”
1