Dziady (opracowanie + streszczenie + plan wydarzeń), # Opracowania


DZIADY

Dziady cz. I - streszczenie

Część I

Pierwsza część cyklu nigdy nie ukazała się za życia autora. Wydano ją po jego śmierci w 1860 r. w Paryżu (w wydaniu zbiorowym "Pism" Mickiewicza). Składają się na nią luźne sceny nie dające jednoznacznej całości.

Sc.1. Dziewica, przyszła kochanka, oddaje się marzeniom. W przyrodzie obowiązuje zasada płciowości, rozumianej jako miłość i harmonia. Zatem i wśród ludzi, jeżeli dwie istoty są sobie przeznaczone, to według powszechnego prawa muszą się spotkać.

Sc.2. Na obrzęd Dziadów idzie pochód ludzi. Guślarz, powtarzając słowa "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie" prowadzi gromadę, Chór ją powtarza.

Młodzieńcy proszą dziewczynę z "Romantyczności" (tożsamą z Karusią), by na próżno nie rozpaczała po zmarłym kochanku ("Dla niego na mszę daj, młoda wdowo, / A dla nas żywych piękne daj słowo."), a do Starca - by nie rozpaczał po bliskich ("Weź trochę szczęścia od nas szczęśliwych, / Szukaj umarłych pośród nas żywych").

Ponownie Guślarz wzywa wszystkich, "kto rozpaczą, / Kto wspomina i kto życzy", by "ze świata mędrców" przyszli na Dziady.

Dziecko, które nie pamięta, zmarłej przy jego narodzinach, matki prosi Starca, by powrócili do domu. Lecz ten żegnając z goryczą wnuka ("Boże! (...) Pobłogosław wnukowi - niechaj umrze młodo!") idzie na uroczystość.

Młodzieniec Zaklęty snuje dziwna opowieść o rycerzu, który dobrowolnie poddał się zaklęciu w kamień.

Chór Młodzieży przypomina o prawach rządzących światem; "Zgubionymi" dlań są wszyscy, którzy "w młode lata": - byli bezczynni, - izolowali się od otoczenia, - nie potrafili cieszyć się młodością.

Do gromady dołącza Strzelec("Pieśń Strzelca") i Gustaw - szukający miłości "Ach, gdzie cię szukać? - od ludzi ucieknę,

Ach, bądź ty ze mną, świata się wyrzeknę!"

.Myśliwy Czarny (wyobrażenie złego ducha) kpi z wynurzeń Gustawa. Całość kończy dialog Gustawa ze Strzelcem, który zapowiada wystraszonemu kochankowi: "Wiedz naprzód, iż gdzie stąpisz, jest wszędzie nad tobą / Pewna istota, która z oczu cię [nie] traci, / I że chce ciebie w ludzkiej nawiedzić postaci".

Dziady cz. II - streszczenie

Późny wieczór. Przycmentarna kaplica. Mieszkańcy wsi gromadzą się, by świętować Dziady - uroczystość poświęconą duchom zmarłych. Obrzędom przewodniczy Guślarz, to on wydaje polecenia ludowi i przywołuje kolejne przebywające w czyśćcu duchy. Najpierw rozkazuje zgasić lampy, świece i zasłonić okna w kaplicy, tak, aby nie docierał tam nawet blask księżyca. W ciemnościach i ciszy, która zapadła („Ciemno wszędzie, głucho wszędzie”) wzywa „czyscowe duszeczki”, czyli dusze zmarłych, którzy za życia popełnili jakieś przewinienia i z tego powodu nie mogą zaznać wiecznego spoczynku. Zanim to się stanie muszą odpokutować swoje winy. W tym ma im pomóc obchodzony właśnie obrzęd Dziadów:

„To obchodzimy Dziady!

Zstępujcie w święty przybytek;

Jest jałmużna, są pacierze,

I jedzenie, i napitek.”

Atmosfera jest niezwykle tajemnicza, pełna napięcia.. Podkreślają ją pełne niepokoju słowa Chóru:Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,

Co to będzie, co to będzie?

Teraz Guślarz prosi o garść kądzieli, którą natychmiast zapala. Czynność ta łączy się ze słowami przywołującymi pierwszą grupę duchów - duchy lekkie, które na ziemi, niczym ta spalona przed chwilą garstka kądzieli, „zabłysły” i zaraz „spłonęły”. Już po chwili Guślarz dostrzega dwa aniołki, które pojawiły się pod sklepieniem. Aniołki to duchy dwójki dzieci - Józia i Rózi. Dzieci żalą się, że choć mogą teraz robić, co tylko zechcą, że mają wszystkiego pod dostatkiem, to jednak „dręczy je nuda i trwoga”. A to dlatego, że droga do nieba jest dla nich, niestety, zamknięta. Dzieci nie potrzebują oferowanych przez Guślarza słodyczy - to właśnie przez nadmiar słodyczy, beztroski na ziemi są teraz nieszczęśliwe. Jedyne więc, o co proszą, to dwa ziarenka gorczycy i wygłaszają w kierunku zgromadzonych następującą przestrogę:Kto nie doznał goryczy ni razu,

Ten nie dozna słodyczy w niebie.

Guślarz daje dzieciom ziarna gorczycy, o które prosiły i nakazuje duchom opuszczenie pomieszczenia.

Zbliża się północ, czas na wezwanie najcięższych duchów. Guślarz każe zamknąć drzwi na kłódki i zapala ustawiony na środku kocioł wódki. Na wezwanie Guślarza pojawia się duch największego grzesznika - Widmo Złego Pana. Najpierw słychać jedynie głos za oknem kaplicy. Ptaki - sowy, kruki, orlice nie chcą bowiem wpuścić ducha do środka. W oknie ukazuje się przerażająca zjawa:

Jak kość w polu wybladły;

[…]

W gębie dym i błyskawice,

Oczy na głowę wysiadły,

Świecą jak węgle w popiele.

Włos rozczochrany na czele.

Widmo przedstawia się - to zmarły przed trzema laty dziedzic tej wsi. Błąka się teraz po ziemi, cierpiąc męczarnie głodu i pragnienia oraz „szarpanie żarłocznego ptastwa”. Nie może nawet wejść do kaplicy na obrzęd Dziadów, tak bardzo w swym życiu zgrzeszył. Nie ma dla niego żadnej nadziei, droga do nieba jest na wieki zamknięta, a jedyne, czego pragnie, to znaleźć się już w piekle i skończyć tym samym morderczą tułaczkę. Stanie się to jednak dopiero, kiedy ktoś nakarmi go i napoi.

Ptaki nie pozwalają jednak pomóc duchowi, broniąc do niego dostępu. Okazuje się, że są to dawne sługi pana, które ten bez litości „pomorzył głodem”. Najpierw słyszymy opowieść Kruka - biedaka, który bardzo głodny (od trzech dni nic nie jadł) zerwał kilka jabłek z pańskiego sadu. Zauważył to ogrodnik, a zagniewany pan wydał wyrok: kara chłosty, której chłop nie przeżył. Dalej mówi Sowa. Ją - wdowę z małym dzieckiem dziedzic odegnał od bramy w mroźny dzień, kiedy przyszła do niego prosić o zapomogę. Pozostawiona bez pomocy kobieta zamarzła na drodze wraz z dzieckiem. Dziedzic zdaje sobie sprawę, że nie ma dla niego ratunku, że nikt nie jest w stanie ma pomóc:Bo kto nie był ni razu człowiekiem,

Temu człowiek nic nie pomoże.

W związku z tym Guślarz wypowiada swoje zaklęcie, którym odpędza Widmo.

Podejmuje teraz kolejne czynności mające na celu wezwanie duchów pośrednich. Bierze na koniec laski wianek ze święconego ziela i zapala go. Przywołuje duchy tych, którzy co prawda żyli wśród ludzi, lecz nie dla świata. I wówczas to pojawia się postać pięknej dziewczyny Zosi w „kraśnym” wianku na głowie.Przed nią bieży baranek,

A nad nią leci motylek.

Zosia to pasterka, niegdyś najpiękniejsza dziewczyna we wsi, która zmarła, mając zaledwie dziewiętnaście lat. Piękna dziewczyna miała wielu adoratorów, drwiła z nich jednak i nie chciała nawet słyszeć o zamążpójściu. W końcu wyznaje:Umarłam nie znając troski

Ani prawdziwego szczęścia.

Jej karą za obojętność na uczucia innych ludzi jest samotność i nuda. Zosia jest zawieszona między niebem i ziemią, „wiatr nią jak piórkiem pomiata” i nie może ani wzbić się pod niebiosa, ani dotknąć nogą ziemi. Dlatego nie prosi o poczęstunek, ale o to, aby młodzieńcy podbiegli do niej, chwycili ją za ręce i przyciągnęli do ziemi. Chce poczuć ziemię pod stopami, ponieważ:

[…] według Bożego rozkazu:

Kto nie dotknął ziemi ni razu,

Ten nie może być w niebie.

Guślarz, który posiada dar proroczy, oznajmia, że na nic te prośby Dziewczyny się nie zdadzą. Taki los czeka ją jeszcze przez dwa lata, później jednak „stanie za niebieskim progiem”. Dlatego odprawia ją swoim zaklęciem.

Jeszcze raz rzuca w każdy róg kaplicy garście maku i soczewicy - poczęstunek dla zbłąkanych dusz i oznajmia koniec Dziadów. Minęła już północ, pieje kogut, czas więc zapalić lampy i świece i otworzyć drzwi kaplicy. Nagle jednak zapada się podłoga i pojawia się niewzywane przez nikogo Widmo. Mara kieruje kroki ku Pasterce, patrzy na nią smutnym wzrokiem i wskazuje ręką na serce. Ma krwawą pręgę sięgającą od serca aż do stóp. Guślarz pyta ducha, czego potrzebuje, ten jednak uparcie milczy. Guślarz zaklina go, odpędza, ale Widmo jak stanęło, tak stoi. Zwraca się zatem do Pasterki, prosząc o wyjaśnienia, dziwi się, że nosi ona żałobę, choć jej mąż i cała rodzina cieszą się zdrowiem. Rozkazuje wziąć dziewczynę pod ręce i wyprowadzić ją z kaplicy. Widmo rusza za nią i podąża krok w krok. Utwór kończy się słowami Chóru:

Gdzie my z nią, on za nią wszędzie.

Co to będzie, co to będzie?

Dziady cz. III - streszczenie

Część III

Akcja tej części toczy się w Wilnie, pod Lwowem oraz w Warszawie. Mickiewicz dedykował utwór Janowi Sobolewskiemu, Cyprianowi Daszkiewiczowi, Feliksowi Kółakowskiemu oraz wszystkim patriotom, którzy byli prześladowani.

Prolog -

Widzimy celę w więzieniu, które kiedyś było klasztorem bazylianów. Była to cela Gustawa. Gdy dowiedział się, iż zostanie uwolniony, wyznał:Żywy, zostanę dla mej ojczyzny umarły

Po czym na ścianie celi napisał po łacinie -

Umarł Gustaw, narodził się Konrad

(Gustavus obiit, natus est Conradus).

Scena więzienna -

Widzimy więźniów, którzy spotykają się w celi Konrada w wigilię. Było to powitanie nowego więźnia, Żegoty. Trafił on do celi, mimo że nie był jednym ze spiskowców. Wszystkie te aresztowania odbyły się z rozkazu i inspiracji senatora Nowosilcowa.

Jeden z więźniów, Tomasz, zaproponował pozostałym, aby ci więźniowie, którzy nie mają rodzin, poświęcili się dla pozostałych i sam zaproponował, iż taką grupą pokieruje.

Uczestnicy spotkania opowiedzieli sobie o strasznych warunkach, w jakich byli przetrzymywani, o złym jedzeniu, o głodzie i osłabieniu. Opowiadali o kibitkach, które wiozły dzieci na Syberię. Widzieli wśród tych ludzi swoich przyjaciół.

Żegota opowiedział zebranym bajkę o diable, który dążył do zniszczenia ziarna, które Bóg dał ludziom. Zakopał je więc w ziemi, ziarno zaś wydało plon. Następnie wspólnie zaśpiewali pieśń nawołującą do zemsty, Konrad zaś wyznał:Tak! Zemsta, zemsta, zemsta na wroga,

Z Bogiem i choćby mimo Boga!

Konrad, pod wpływem nagłego natchnienia, wygłosił improwizację (tzw. Małą). W jego wizji unosił się nad ziemią w postaci orła, chciał też zobaczyć przyszłe losy Polski. Nagle nad orłem przeleciał wielki kruk.

Wielka Improwizacja -

Jest to monolog Konrada, w którym zastanawiał się nad swym losem poety i artysty. Czuł się kimś wyjątkowym, wrażliwym, gotowym do podjęcia wielkiej misji wyzwolenia kraju.

Następnie zarzucił Bogu, iż nie może on dać ludziom prawdziwego szczęścia, wezwał także Stwórcę, by oddał mu władzę nad ziemią. Na koniec nazwał go mądrością i zarzucił brak miłości.

Konrad czuł się jednością z krajem, z ojczyzną. Cierpiał za cały naród. Zbuntował się także przeciwko Bogu, nie mogąc pogodzić się z zastaną sytuacją. Przez jego usta przemówił Szatan, nazywając Boga carem. Po tym wyznaniu Konrad zemdlał, a duchy zaczęły walczyć o jego duszę.

Scena III - rozgrzeszenie Konrada przez księdza Piotra

Do sali, w której przebywał Konrad, przybył ksiądz Piotr. Odprawił nad nim egzorcyzmy. Duch wyznał również księdzu, iż w jednym z klasztorów Rosjanie przetrzymywali młodego Rollinsona, który zastanawiał się, czy nie popełnić samobójstwa. Gdy zły duch opuścił ciało Konrada, ksiądz nakazał mu modlić się o przebaczenie.

Scena IV - widzenie Ewy

Ewa, mieszkająca na wsi pod Lwowem, miała widzenie - Maryja podała swojemu małemu synowi, Jezusowi, kwiaty, a On zasypał nimi Ewę.

Widzenie księdza Piotra

Obserwujemy księdza, przebywającego na modlitwie. W jej trakcie miał widzenie - ukazały mu się kibitki jadące na Syberię oraz siedzącą w nich młodzież. Wśród nich znajdował się tajemniczy mesjasz, o imieniu czterdzieści i cztery, który miał zbawić kraj.

Ksiądz widział też Polaków niosących krzyż, cierpiących jak Jezus i opłakiwanych przez ich matkę - Wolność. Umarły naród jednak zmartwychwstał i uniósł się do nieba ubrany w białe szaty.

Widzenie Senatora

Są to koszmary, które dręczyły Nowosilcowa. Nagle wszyscy odwrócili się od niego, stracił ich szacunek, zaś diabły zaczęły walczyć o jego duszę.

Salon warszawski

Było to spotkanie na balu, w którym uczestniczyła cała warszawska elita. Zauważyć można podział na dwie grupy wśród obecnych na sali. Przy drzwiach stali młodzi patrioci, zaś w środku, przy stolikach, zasiadała towarzyszka śmietanka - damy, oficerowie, literaci. Tematem ich rozmów była wyższość literatury francuskiej nad polską, wspaniałość balu i dobroć Senatora.

Młoda dama z towarzystwa rozmawiającego przy drzwiach zachęca obecnych do wysłuchania opowieści o Cichowskim. Szambelan nie chce słuchać i wychodzi. Reszta zgromadzonych przystaje na propozycję. Adolf opowiada o tym, jak przed laty uznano, że zaginiony Cichowski się utopił. Tymczasem został uwięziony. Poddawano go okrutnym, wymyślnym torturom (pojono opium, karmiono słonymi śledziami nie dając wody do picia, straszono). Mimo że znęcano się nad nim, nikogo z towarzyszy nie wydał. Kiedy po latach więziennej poniewierki wynędzniały wrócił do domu, był człowiekiem zupełnie wyniszczonym, stracił pamięć (prawdopodobnie na skutek lęku przed wydaniem przyjaciół).

Elita uznała, iż historia ta zawierała zbyt dużo wątków realistycznych i zbytnio obfitowała w drastyczne szczegóły. Damy uznały zgodnie, iż cała polska literatura jest mierna i nie dorasta do literatury francuskiej. Nie zgadzali się z tym całkowicie młodzi stojący przy drzwiach. Według nich elita całkowicie upadła moralnie i nie interesowała się sprawami istotnymi dla ojczyzny.

Piotr Wysocki tak zakończył i podsumował dyskusję:Nasz naród jak lawa,

Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,

Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi;

Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.

Bal u Senatora

Wydarzenia rozegrały się w domu Senatora w Wilnie. Zgromadzeni na balu grali w karty i beztrosko rozmawiali. Senator Nowosilcow, a także Pelikan, Doktor i Bajkow wspomnieli o sprawie Rollinsona, który na skutek ciężkiego pobicia przez przysłuchującego go zachorował. Senator zdziwił się także, iż ten mimo to żyje.

Na salę weszła matka chłopaka, pani Rollinson. Żądała od Senatora widzenia z synem lub pozwolenia na zaprowadzenie do niego księdza. Nowosilcow udał, iż nie ma pojęcia, o czym ona mówi, ale wspaniałomyślnie obiecał, iż jak najszybciej postara się poznać szczegóły sprawy. Rollinsonowa przyjęła jego tłumaczenie i stwierdziła nawet, że jest dobrym człowiekiem.

Po wyjściu kobiety Senator wydał rozkaz, by zaprowadzić ją do syna. Doktor natomiast doradził, by w jego celi otworzyć okno i umożliwić chłopakowi popełnienie samobójstwa.

Doktor rozkazał, by księdza Piotra poniżyć, ten zaś przepowiedział mu, iż jeszcze tej nocy umrze.

Pani Rollinson dowiedziała się, iż jej syn został wyrzucony przez okno z trzeciego piętra i zginął. Wpadła więc na salę podczas trwania balu, bluźniła przeciw Nowosilcowowi, rzuciła na niego klątwę, po czym zemdlała. Tymczasem dało się słyszeć głośny trzask, po czym okazało się, iż właśnie piorun trafił - zgodnie z przepowiednią - w Doktora i ten zginął.

Okazało się, iż Rollinson spadając z okna nie zginął, ale tylko został ranny. Ksiądz, za zgodą Senatora, poszedł do sali chłopaka, a po drodze spotkał Konrada, prowadzonego na przesłuchanie. Ksiądz wyznał Konradowi, iż widzi tajemniczą daleką podróż, w którą ma udać się Konrad, a w jej trakcie odnajdzie dziwnego męża. Żołnierz prowadzący Konrada przerwał dalszą rozmowę.

Scena IX - Noc dziadów

Wydarzenie rozgrywają się na cmentarzu, gdzie odbędą się dziady. Pojawiły się zjawy Doktora i Bajkowa, którzy nie zaznali spokoju po śmierci. Jedna z kobiet prosiła o przywołanie ducha jej kochanka. Guślarz uczynił to, ale bez skutku.

Gdy zbliżał się dzień, Kobieta i Guślarz zobaczyli wozy ze skazańcami wiezione na Syberię. Zauważyli, iż był tam i Konrad, ze śladami krwi na piersiach.

Ustęp

Podzielony został przez autora na części: Droga do Rosji, Przedmieścia stolicy, Petersburg, Pomnik Piotra Wielkiego, Przegląd wojska, Dzień przed powodzią petersburską 1824, Oleszkiewicz.

Mickiewicz opisywał stolicę Rosji - Petersburg, jako miasto całkowicie zależne i bezkrytyczne wobec cara. Autor mieszkańców Petersburga nazwał „sługusami”.

Pielgrzym - czyli Konrad - spotkał tajemniczego mężczyznę, co wcześniej przepowiedział mu ksiądz Piotr. Jak się okazało, był to malarz i mistyk - Oleszkiweicz.

W Pomniku Piotra Wielkiego Mickiewicz skontrastował pomnik rosyjskiego cara z pomnikiem Marka Aureliusza w Rzymie.

Rosję autor przedstawił jako kraj, chcący militarnie podbić inne państwa i narody. Car chciał uzyskać za wszelką cenę kolejne militarne sukcesy, bez względu na ofiary i koszty.

Do przyjaciół Moskali wskazywało czytelnikowi, iż także sami Rosjanie są przez cara gnębieni, nie są do końca wolni.

Dziady cz. IV - streszczenie

Jest 2 listopada, Dzień Zaduszny. Znajdujemy się w domu Księdza. Widać nakryty stół, przy którym Ksiądz wraz z Dziećmi przed chwilą zjadł wieczerzę. Na stole stoją dwie świece, pali się także lampa przed obrazem Najświętszej Maryi Panny, na ścianie wisi zegar. Ksiądz, ze względu na przypadające tego dnia święto, proponuje modlitwę:Za tych spółchrześcijan dusze,

Którzy spomiędzy nas wzięci

Czyscowe cierpią katuszee.

Nagle jednak rozlega się pukanie do drzwi i wchodzi dziwacznie ubrany Pustelnik. Dzieci są przerażone, krzyczą, że to „trup, trup! upiór, ladaco!”. Pustelnik potwierdza, że jest „umarły dla świata”. Na pytanie Księdza, któremu się zdaje, że widział już tę osobę, mówi, że, owszem, był tu trzy lata temu, przed śmiercią. Słowa Pustelnika są niezrozumiałe, tak samo, jak całe jego zachowanie. Pustelnik zaczyna podkreślać, jak wielkim szczęściem jest spokojne życie, pozbawione niepokojów i tęsknot nieszczęśliwej miłości. Mówi o żarze, który płonie w jego duszy, mimo deszczu i chłodu na dworze. Ksiądz nie rozumie nic z tych opowieści, stwierdza wręcz:Ja swoje, a on swoje - nie widzi, nie słucha.

Dzieci zwracają uwagę na dziwaczny strój Pustelnika, wytarty, pozszywany z różnych kawałków materiału, na trawę i liście w jego włosach. Pustelnik przestrzega je jednak przed wyśmiewaniem się z nieszczęśliwych ludzi, on sam tak kiedyś zrobił, a teraz podzielił los tamtej wyśmianej niegdyś przez siebie kobiety.

Zegar wybija dziewiątą - rozpoczyna się godzina miłości. Pustelnik mówi o książkach, które ukształtowały jego wyobrażenia o miłości. Bierze do ręki Nową Heloizę Rousseau i Cierpienia młodego Wertera Goethego, nazywając je „książkami zbójeckimi”:Młodości mojej niebo i tortury!

One zwichnęły osadę moich skrzydeł

I wyłamały do góry,

Że już nie mogłem nad dół skręcić lotu.

Lektura ta sprawiła, że zaczął szukać „boskiej kochanki”, idealnej miłości. Żył w sferze marzeń, nieustannych fantazji, a uczucie, które znalazł, uczyniło go nieszczęśliwym. Ksiądz, który dostrzega ból Pustelnika, stwierdza, że jest on:Zdrów na twarzy, lecz w sercu głębokie ma rany.

Pustelnik funkcjonuje wręcz gdzieś na granicy obłędu - mówi o przyjacielu, który został na dworze i przynosi ze sobą gałąź jedliny, swego „brata”, jak twierdzi. Później nazywa gałąź cyprysem i traktuje ją jako pamiątkę rozstania z ukochaną. Od niej to dostał listek maleńki, który obficie skrapiany łzami wyrósł tak okazale.

Pustelnik wierzy, że rozstanie nie było jednak ostateczne. Wygłasza teorię „bliźniaczych dusz”, które związane przez Boga na wieki, nigdy się nie rozłączą. Jeśli wspólne szczęście nie jest możliwe na ziemi, nadzieję daje śmierć:[…] gdy nad podłym wzbijemy się ciałem,

Złączy się znowu jedność, dusza z duszą zleje […]

Wspomina chwilę rozstania z ukochaną. Oznajmia jej, że nazajutrz wyjeżdża, dziewczyna, słysząc to mówi: „Bądź zdrów” i odchodząc, dodaje jeszcze cicho: „Zapomnij!”...

Pustelnikowi wydaje się, że Ksiądz, nie rozumie, czym jest miłość mężczyzny do kobiety - ten jednak wyznaje, że jest wdowcem, musiał pochować ukochaną żonę. Na to Pustelnik odpowiada, że dziewczyna już jest „żywcem pogrzebioną”, gdy tylko zawołają na nią: „żono!”. Według niego istnieją trzy rodzaje śmierci: pierwsza, pospolita, ze starości lub choroby; druga, powolna i bolesna spowodowana rozstaniem się dwojga kochanków i trzecia - „śmierć wieczna”, wieczne potępienie za grzechy.Biada, biada człowiekowi,

Którego ta śmierć zabierze!

Tą śmiercią może ja umrę, dzieci;

Ciężkie, ciężkie moje grzechy!

Ksiądz uważa, że Pustelnik nie jest zbrodniarzem, że Bóg wybaczy mu nawet te zbytnią namiętność, zapamiętanie się w uczuciu. Do Pustelnika nie przemawia jednak ten sposób wypowiadania się chłodnego racjonalisty, o takich ludziach wypowiada się:Nie mają oka duszy, nie przejrzą do duszy!

Uważa, że Ksiądz musiał go kiedyś podsłuchać albo wyłudzić jego tajemnicę na spowiedzi, bowiem za dużo zaczyna rozumieć z jego chaotycznej opowieści. Mówi, że kiedyś podsłuchał go robaczek świętojański. Dzieci myślą, że to cud, żeby z robakiem rozmawiać tak, jak z człowiekiem. Odpowiedzą Pustelnika jest opowieść o lichwiarzu, którego dusza jest zaklęta w kantorku stojącym w domu księdza. Za życia lichwiarz był wielkim skąpcem, nie pomógł nikomu, nawet w największej biedzie. Po śmierci musi zatem odbyć pokutę jako mały robaczek, kołatek, zamknięty w kantorku, gdzie niegdyś przechowywał swoje pieniądze.

Tymczasem zegar wybija godzinę dziesiątą, pieje kur i gaśnie jedna ze świec znajdujących się na stole. Rozpoczyna się godzina rozpaczy. Wówczas to Ksiądz rozpoznaje w Pustelniku Gustawa - swego dawnego ucznia. Gustaw ma do nauczyciela wielkie pretensje:

Ty mnie zabiłeś! - ty mnie nauczyłeś czytać!

[…]

Ty dla mnie ziemię piekłem zrobiłeś

(z żalem i uśmiechem)

i rajem!

(mocniej ze wzgardą)

A to jest tylko ziemia!

Mówi, że wybacza mu jednak ze względu na niemalże ojcowską miłość Księdza do swego ucznia. Chce uścisnąć go jeszcze, póki to możliwe (nim zgaśnie druga świeca). Opowiada o tym, jak niedawno odwiedził swój rodzinny dom.

Ledwie go poznał - opuszczony i zniszczony, nie zostało nic z dawnego szczęścia. Wspomina szkołę: beztroskie zabawy, pierwsze lektury, aż do chwili, kiedy spotkał „ją”, swoją ukochaną:Ach, odtąd dla niej tylko, o niej, przez nią, za nią!

Cóż, niestety, uczucie to przyniosło prawdziwą boleść. Wspomina najstraszniejszą chwilę, kiedy to powróciwszy z dalekiej podróży, trafił na wesele ukochanej. Od razu podążał w miejsca, gdzie się spotykali, dotarł pod pałac, tam wśród przepychu, z towarzyszeniem muzyki i śpiewu wznoszono toasty za zdrowie młodej pary. W pierwszej chwili, powodowany wściekłością, chciał wtargnąć na przyjęcie, jednak „bez duszy padł” w ogrodzie. Ocknął się i płakał, leżąc na trawie:Ach, ta chwila jak piorun, a jak wieczność długa!

Na strasznym chyba sądzie taka będzie druga!

Kolejne słowa Gustawa sugerują, że bohater popełnił wówczas samobójstwo:Wtem anioł śmierci wywiódł z rajskiego ogrodu!

Gustaw dotąd jeszcze nie pogodził się ze stratą. Oskarża ukochaną o zniszczenie więzów, które stworzył sam Bóg, zarzuca jej niestałość w uczuciach i zamiłowanie do bogactwa:Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto!

Postaci twojej zazdroszczą anieli,

A duszę gorszą masz, gorszą niżeli!…

Przebóg! tak ciebie oślepiło złoto!

Jest rozdarty, twierdzi, że to ukochana jest winna jego wiecznym męczarniom, że to ona go zabiła, a jednocześnie ją podziwia. Popada w coraz większe szaleństwo, w końcu wyjmuje sztylet i przebija nim swoją pierś.

Zegar wybija jedenastą, kur pieje po raz drugi, gaśnie też druga świeca - rozpoczyna się godzina przestrogi. Samobójstwo Gustawa było tylko symbolicznym gestem, bohater bowiem, ku wielkiemu zdziwieniu Księdza, nie upada i wygląda zupełnie zdrowo. Dopiero teraz wyjawia cel swego przybycia. Wspomina, że kiedy wszedł do domu Księdza, ten modlił się za dusze cierpiące w czyśćcu. Pyta więc, dlaczego wierząc w czyściec, zakazuje obchodzonych dotychczas dziadów. Ksiądz twierdzi, że to pogańskie święto, dawny zabobon, który Kościół musi tępić:

[…]Dziady, te północne schadzki

Po cerkwiach, pustkach lub ziemnych pieczarach,

Pełen guślarstwa obrzęd świętokradzki,

Pospólstwo nasze w grubej utwierdza ciemnocie;

Stad dziwaczne opowieści, zabobonów krocie

O nocnych duchach, upiorach i czarach.

Ksiądz nie wierzy w duchy, Gustaw, aby udowodnić mu, że one istnieją, wzywa ducha lichwiarza z kantorka. Ten odzywa się z prośbą o „troje paciorek”.

Dopiero w tym momencie Ksiądz zdaje sobie sprawę, że Gustaw jest upiorem i pyta go, czego potrzebuje. Gustaw mówi, że są inni, bardziej od niego potrzebujących. Pokazuje na ćmy, motyle - duchy nieczułych bogaczy, złych cenzorów, za nich nie warto nawet się modlić. Ale są też inne, bardziej godne litości istoty, to dla nich Gustaw „ścisnął” swoje życie w te trzy krótkie godziny i na nowo przeżył swoje cierpienia. Teraz pokutuje za swój grzech:Bo kto na ziemi rajskie doznawał pieszczoty,

Kto znalazł drugą połowę swojej istoty,

Kto nad świeckiego życia wylatując krańce,

Duszą i sercem gubi się w kochance,

Jej tylko myślą myśli, jej oddycha tchnieniem,

Ten i po śmierci również własną bytność traci,

I przyczepiony do lubej postaci,

Jej tylko staje się cieniem.

Gustaw, jak cień błądzi za ukochaną, jego oczekiwanie skończy się wraz z jej śmiercią, wówczas to oboje połączą się w raju. Gustaw wypowiada jeszcze ostatnie słowa przestrogi:Bo słuchajcie i zważcie u siebie,

Że wedle Bożego rozkazu:

Kto za życia choć raz był w niebie;

Ten po śmierci nie trafi od razu.

Zegar wybija dwunastą, kur pieje, gaśnie ostatnia lampa przed obrazem i wówczas Gustaw znika. Chór powtarza jego ostatnie słowa.

Dziady - plan wydarzeń

1.Spotkanie wiejskiej gromady w kaplicy pod przewodnictwem Guślarza.

2.Rozpoczęcie obrzędu Dziadów.

3.Wezwanie pokutujących duchów na Dziady.

4.Przywołanie duchów lekkich - Józio i Rózia.

5.Cierpienie wzbogaca człowieka - dwa ziarnka gorczycy.

6.Widmo Złego Pana - duch ciężki.

7.Brak miłosierdzia najcięższą winą człowieka.

8.Duch pasterki Zosi - duch pośredni.

9.Nie wolno gardzić uczuciami - pokuta dziewczyny niepotrafiącej odwzajemnić miłości.

10.Kończenie rytuałów związanych z obrzędem Dziadów.

11.Pojawienie się niewywoływanego Widma.

12.Pasterka w żałobie i niewyjaśnione relacje między nią a Widmem.

OPRACOWANIE

Geneza II cz. Dziadów

Dziady wileńsko-kowieńskie, czyli II i IV cz. Dziadów, powstały w bardzo trudnym dla Adama Mickiewicza okresie życia. Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Wileńskim poeta zmuszony był objąć stanowisko nauczyciela w szkole i został wówczas skierowany do Kowna. Kowno - miasto małe, ubogie w życie kulturalne było tak różne od oferującego pełnię intelektualnych i kulturalnych doznań Wilna, że Mickiewicz poczuł się tam bardzo osamotniony. Wyjazd z Wilna oznaczał także opuszczenie przyjaciół z Towarzystwa Filomatów i pracę nauczycielską, która nie przynosiła poecie satysfakcji. Lato 1820 r. to początek wielkiej miłości do Maryli Wereszczakówny, już wówczas narzeczonej hrabiego Wawrzyńca Puttkamera. Poeta bywał w jej rodzinnym majątku w Tuhanowiczach i pokochał dziewczynę miłością idealną. Ta jednak w lutym 1821 r. wyszła za mąż za arystokratę i bogacza, z którym trudno było konkurować biednemu nauczycielowi kowieńskiemu. Ciężką emocjonalnie sytuację poety pogorszyła bolesna wieść o śmierci matki. Ucieczką stały się dla Mickiewicza lektury. Czytał Schillera, Goethego, Byrona - książki, których bohaterami byli ludzie samotni, cierpiący, odizolowani od otoczenia, przeżywający nieszczęśliwą miłość, bohaterowie bliscy poecie, bowiem Mickiewicz znalazł się podobnych okolicznościach życiowych. W tym ciężkim okresie zaczyna właśnie pracę nad II częścią Dziadów, a później także nad kolejną, IV częścią Dziadów. W związku z tym, że powstawały one w czasie pobytu poety w Wilnie i w Kownie, określa się je także jako Dziady wileńsko-kowieńskie. Obie części ukazały się w 1823 r. w Wilnie w II tomie Poezyj, obok powieści poetyckiej Grażyna. Poprzedzone zostały dedykacyjnym wierszem Upiór oraz przedmową autora wyjaśniającą znaczenie obrzędu Dziadów. Z przedmowy dowiadujemy się, że Mickiewicz sięga w swoim utworze do ludowych wierzeń, w których świat żywych współistnieje ze światem umarłych i pokazuje tajemniczy pogański obrzęd - obchodzoną na terenach Litwy, Białorusi i wschodnich kresach Polski uroczystość Dziadów, zwaną „ucztą kozła”. Dziady obchodzono na cmentarzach, zazwyczaj w wigilię Wszystkich Świętych, przygotowując ucztę złożoną z „rozmaitego jadła, trunków, owoców” i wywołując dusze nieboszczyków. Próbowano w ten sposób ulżyć niedoli duchów, które nie mogły zaznać pośmiertnego spokoju. Poeta z ludową obrzędowością i wierzeniami zetknął się w dzieciństwie. Wówczas też musiał poznać ten pogański obrzęd obchodzony ku czci zmarłych. W przedmowie podkreśla, że tradycja ta wywarła na nim ogromne wrażenie:Cel tak pobożny święta, miejsca samotne, czas nocny, obrzędy fantastyczne przemawiały do mojej imaginacji; słuchałem bajek, powieści i pieśni o nieboszczykach powracających z prośbami lub przestrogami; a we wszystkich zamyśleniach poczwarnych można było dostrzec pewne dążenia moralne i pewne nauki, gminnym sposobem zmysłowie przedstawiane.

Poema niniejsze przedstawi obrazy w podobnym duchu, śpiewy zaś obrzędowe, gusła i inkantacje są po większej części wiernie, a niekiedy dosłownie z gminnej poezji wzięte.

Wyraźnie widać, jak bardzo z osobistymi doświadczeniami poety związane są dwie pierwsze części Dziadów: odnajdziemy w nich echa wielkiej, nieszczęśliwej miłości, odrzucenie, gorycz porażki oraz fascynację ludem, pełną prostoty moralnością, w której wina nierozłącznie wiąże się z karą i wiarą w to, że każdemu należy się pomoc i wsparcie. Mickiewicz pozostaje wierny postulatom głoszonym w balladzie Romantyczność, otwiera się na „prawdy żywe”, poszukuje prawd, które mogą kierować życiem i tworzą pełnię człowieczeństwa.

Wątki sakralne i ludyczne w II części Dziadów

Obrzęd Dziadów, który opisuje w swoim utworze Mickiewicz, sięga swymi korzeniami odległych czasów pogańskich, ale jeszcze w czasach współczesnych poecie święto to nadal obchodzono w wielu powiatach Litwy. Obchodzono je po kryjomu, bowiem zwyczaje te były już wówczas tępione przez Kościół. Autor wspomina o tym w przedmowie do Dziadów: W teraźniejszych czasach, ponieważ światłe duchowieństwo i właściciele usiłowali wykorzenić zwyczaj połączony z zabobonnymi praktykami i zbytkiem częstokroć nagannym, pospólstwo więc święci Dziady tajemnie w kaplicach i pustych domach niedaleko cmentarza.

Pogański obrzęd Dziadów przetrwał w tradycji ludowej, został jednak wzbogacony o nowe elementy. Na te dawne tradycje pogańskie nałożyła się kultura chrześcijańska, system chrześcijańskich wierzeń, symboli, praktyk:Dziady nasze mają to szczególnie, iż obrzędy pogańskie pomieszane są z wyobrażeniami religii chrześcijańskiej, zwłaszcza iż dzień zaduszny przypada około czasu tej uroczystości. Pospólstwo rozumie, iż potrawami, napojem i śpiewami przynosi ulgę duszom czyscowym.

Wątek ludyczny Dziadów wiąże się z tradycją pogańskiego obrzędu. Ludyczny to słowo pochodzące od łacińskiego rzeczownika ludus oznaczającego `zabawę, rozrywkę, sztukę teatralną', w liczbie mnogiej ludi to `igrzyska, święta połączone z igrzyskami albo innymi widowiskami'. Dziady są takim obrzędem, widowiskiem. Z uroczystością tą wiąże się cały szereg czynności, rytualnych wezwań, zaklęć, klątw. Wszystkie one pojawiają się w niezwykłym otoczeniu: na cmentarzu, w kaplicy pozbawionej jakiegokolwiek dostępu światła, przy trumnie. Guślarz - osoba, która przewodniczy dziadom, wykonuje rytualne czynności: zapala garść kądzieli, kocioł pełen wódki czy wianek święconego ziela, za każdym razem wzywając odpowiednią grupę duchów. Wypowiada słowa:Przyzywamy, zaklinamy.

Takich słów-zaklęć jest więcej. Należy do nich kończące wizytę wszystkich duchów:Zostawże nas w pokoju!

A kysz, a kysz!

Dramaturgia całego obrzędu jest niezwykła, współtworzą ją walory malarskie i muzyczne dzieła. Pojawiające się duchy: delikatne Aniołki, ohydne Widmo Złego Pana, pełna wdzięku pasterka i milczące, blade Widmo, przynoszą ze sobą silne kontrasty, kontrast taki tworzy także ciemność i światło lamp i świec. Od strony muzycznej będą to powtarzane przez Chór refreny, zwłaszcza ten najbardziej wzmagający napięcie: Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,

Co to będzie, co to będzie?

Cała ta sfera ludowych praktyk pogańskich zazębia się ze sferą sakralną, związaną z kultem religijnym. Już w cytowanym wcześniej fragmencie Mickiewicz zwracał uwagę na czas, kiedy to święto przypada - wówczas, kiedy chrześcijanie obchodzą Dzień Zaduszny. Rola obu tych świąt jest podobna, ma pomóc duszom, które muszą jeszcze odpokutować swoje winy w dostąpieniu wiecznego spokoju. Prosty lud, widząc tę zbieżność, nie odwraca się od dawnych praktyk, łączy je tylko z wierzeniami chrześcijańskimi. I dlatego Guślarz wzywa „czyscowe duszeczki” - pojęcie czyśćca, które przynosi chrześcijaństwo, lud doskonale rozumiał, głęboko w nim była zakorzeniona bowiem wiara w konieczność odpokutowania błędów i przewinień popełnionych za życia (w religii chrześcijańskiej nazwanych grzechem). Jako miejsce wiecznej szczęśliwości traktuje się, oczywiście, niebo, miejscem potępionych jest piekło. Najwyższą instancją, do której odwołuje się Guślarz, jest Bóg, mówi się o „Bożym rozkazie”, „zrządzeniu Bożym” - cały świat jest uporządkowany przez Boga. Wraz z rozwojem akcji pojawiają się też inne postaci związane ze sferą sakralną. Kiedy pojawia się pasterka, Guślarz pyta:A czyż to obraz Bogarodzicy?

Czyli anielska postać?

Postać aniołków przyjmują też duchy dzieci, mówi się również o złych duchach, o pozostawaniu w ich mocy. Oprócz Boga, Trójcy Świętej itd. pojawiają się też przedmioty związane z religią chrześcijańską: przede wszystkim krzyż, kropidło wzięte z ołtarza, stuła, gromnica.

Sacrum wkracza także do rytualnych wezwań i zaklęć Guślarza (w pierwotnym zamyśle poety nawet sam Guślarz miał być księdzem). Dusze dzieci odprawia, powołując się na Trójcę Świętą i „Pański krzyż”:Teraz z Bogiem idźcie sobie.

A kto prośby nie posłucha,

W imię Ojca, Syna, Ducha.

Widzicie Pański krzyż?

Nie chcecie jadła, napoju,

Zostawcie nas w spokoju!

A kysz, a kysz!

Widać tu doskonale to zespolenie obu tradycji - po wezwaniach skierowanych do Boga i całej Trójcy Świętej pojawia się ludowe „a kysz, a kysz!”. Także inne wezwania mają charakter religijny. Do pasterki Guślarz mówi:

Lećże sobie z Panem Bogiem.

do milczącego Widma zwraca się:Idźże sobie z Panem Bogiem.

Sfera ludyczna i sakralna w II części Dziadów nierozerwalnie się ze sobą łączy. Przeplecione zostały w nich elementy obrzędowe, rytualne, zwroty, symbole. Ale to, co jest najważniejsze to pokazanie w ten sposób wspólnej płaszczyzny pomiędzy ludowymi wierzeniami a założeniami religii chrześcijańskiej. Okazuje się, że to, co najbardziej istotne, jest wspólne.

Trzy rodzaje duchów w II części Dziadów

Zapalając garść kądzieli, Guślarz przywołuje pierwszą grupę duchów - duchy lekkie, czyli te, które na ziemi, niczym ta spalona przed chwilą garstka kądzieli, „zabłysły” i zaraz „spłonęły”. Grupę tę reprezentują duchy dwójki dzieci - Józia i Rózi, które pojawiają się pod sklepieniem kaplicy w postaci aniołków. Dzieci te za życia nie zaznały w ogóle smutku i goryczy i z tego powodu teraz są nieszczęśliwe:Zbytkiem słodyczy na ziemi

Jesteśmy nieszczęśliwemi.

Ach, ja w mojem życiu całem

Nic gorzkiego nie doznałem.

Pieszczoty, łakotki, swawole,

A co zrobię wszystko caca.

Śpiewać, skakać, wybiec w pole,

Urwać kwiatków dla Rozalki,

Oto była moja praca

A jej praca stroić lalki.

Dzieci mówią, że i teraz mogą robić, co tylko zechcą, że mają wszystkiego pod dostatkiem: W raju wszystkiego dostatek,

Co dzień to inna zabawka:

Gdzie stąpim, wypływa trawka,

Gdzie dotkniem, rozkwita kwiatek.

Żalą się jednak, że nie są szczęśliwe, pomimo tego, co mają, ponieważ droga do nieba jest dla nich zamknięta:Lecz choć wszystkiego dostatek,

Dręczy nas nuda i trwoga.

Ach, mamo, dla twoich dziatek

Zamknięta do nieba droga!

By się tam dostać, dzieci nie potrzebują oferowanych przez Guślarza słodyczy i owoców - to właśnie przez nadmiar słodyczy i beztroski na ziemi są teraz nieszczęśliwe. Jedyne więc, o co proszą, to dwa ziarenka gorczycy, które będąc dla nich syntezą ziemskich trosk i kłopotów, umożliwią im wejście do nieba. Okazuje się, że:Ta usługa tak marna

Stanie za wszystkie odpusty.

Doznanie czegoś przykrego jest bowiem w życiu niezbędne, dzieci przypominają o tym zgromadzonym, wygłaszając następującą przestrogę:Bo słuchajcie i zważcie u siebie,

Że według Bożego rozkazu:

Kto nie doznał goryczy ni razu,

Ten nie dozna słodyczy w niebie.

Morał, jaki przekazać chcą pierwsze z duchów, które pojawiły się na obrzędzie Dziadów, akcentuje wartość cierpienia. Przykład dzieci pokazuje bowiem, że nie można spędzić życia jedynie na zabawie i przyjemnościach, że trzeba poznać zło, aby móc później doświadczyć dobra. Na szczęście dzieciom można pomóc - opuszczając Dziady z ziarenkami gorczycy, trafią do nieba.

Duch najcięższy - widmo złego pana

O północy Guślarz zapala kocioł wódki i wzywa najcięższe duchy. Wówczas to pojawia się duch największego grzesznika - Widmo Złego Pana. Widmo nie wchodzi do kaplicy, nie pozwalają mu na to ptaki - sowy, kruki, orlice. Najpierw słychać jedynie głos, aż oknie ukazuje się przerażająca zjawa:Jak kość w polu wybladły;

[…]

W gębie dym i błyskawice,

Oczy na głowę wysiadły,

Świecą jak węgle w popiele.

Włos rozczochrany na czele.

A jak suchy snop cierniowy

Płonąc miotłę ognia ciska,

Tak od potępieńca głowy

Z trzaskiem sypią się iskrzyska.

Przerażające Widmo to zmarły przed trzema laty dziedzic wsi. Błąka się teraz po ziemi, cierpiąc męczarnie głodu i pragnienia oraz „szarpanie żarłocznego ptastwa”:Jestem w złego ducha mocy,

Okropne cierpię męczarnie.

Kędy noc ziemię ogarnie,

Tam idę szukając nocy;

A uciekając od słońca

Tak pędzę żywot tułaczy,

A nie znajdę błędom końca.

Wiecznych głodów jestem pastwą;

A któż mnie nakarmić raczy?

Szarpie mnie żarłoczne ptastwo;

A któż będzie mój obrońca?

Nie masz, nie masz mękom końca!

Zły Pan nie może nawet wejść do kaplicy na obrzęd Dziadów, tak bardzo w swym życiu zgrzeszył. Nie ma też dla niego już żadnej nadziei - droga do nieba jest na wieki zamknięta. Jedyne, czego pragnie, to znaleźć się w piekle i skończyć tym samym morderczą tułaczkę:Ja tylko chcę, żeby ze mnie

Prędzej się dusza wywlekła.

Stokroć wolę pójść do piekła

[…]

Nie chce już błąkać się po świecie głodny i spragniony i ciągle widzieć miejsca, które przypominają mu „dawnych uciech ślady”. Męka ta jednak będzie trwać dopóty, dopóki nie otrzyma trochę napoju i pożywienia od któregoś ze swoich poddanych. Ptaki - dawni poddani dziedzica, nie pozwalają jednak pomóc duchowi, broniąc do niego dostępu. Odpłacają mu się teraz za to, jak ich kiedyś bez litości „pomorzył głodem”. Nic nie pomaga to, że teraz zwraca się do nich „dzieci”: „To ja nieboszczyk pan wasz, dzieci!”'. Kruk opowiada, jak to był bardzo głodny i zerwał kilka jabłek z pańskiego sadu, a dziedzic skazał go na karę chłosty, której chłop nie przeżył. Sowa - wdowa z małym dzieckiem, została odegnana od bramy dziedzica w mroźny dzień, kiedy przyszła prosić o zapomogę. Pozostawiona bez pomocy zamarzła na drodze wraz z dzieckiem.

Dziedzic zdaje sobie sprawę, że nie ma dla niego ratunku, że nikt nie jest w stanie ma pomóc:Nie dla mnie, nie dla mnie Dziady!

Tak, muszę dręczyć się wiek wiekiem,

Sprawiedliwe zrządzenia Boże!

Bo kto nie był ni razu człowiekiem,

Temu człowiek nic nie pomoże.

Słowa dziedzica wyrażają przestrogę i głębokie pouczenie dla ludu. Największym przewinieniem w stosunku do drugiego człowieka jest brak miłosierdzia, nieczułość na ludzką krzywdę. Takich win nie można już niczym odkupić, dlatego Złego Pana czeka wieczna męka..

Duch pośredni - pasterka

Wezwanie duchów pośrednich poprzedza zapalenie przez Guślarza wianka ze święconego ziela. Duchy pośrednie to duchy tych, którzy co prawda żyli wśród ludzi, lecz nie dla świata. I wówczas to pojawia się postać pięknej dziewczyny Zosi w białej szacie i „kraśnym” wianku na głowie:Na głowie kraśny ma wianek,

W ręku zielony badylek,

A przed nią bieży baranek,

A nad nią leci motylek.

Dziewczyna uśmiecha się, jednak w jej oczach widać łzy.

Zosia to pasterka, niegdyś najpiękniejsza dziewczyna we wsi, która zmarła, mając zaledwie dziewiętnaście lat. Piękna dziewczyna miała wielu adoratorów, drwiła z nich jednak i nie chciała nawet słyszeć o zamążpójściu:Oleś za gołąbków parę

Chciał raz pocałować w usta;

Lecz i prośbę, i ofiarę

Wyśmiała dziewczyna pusta.

[…]

Józio dał wstążkę pasterce,

Antoś oddał swoje serce;

Lecz i z Józia, i z Antosia

Śmieje się pierzchliwa Zosia.

Niestety, zmarła niespodziewanie w bardzo młodym wieku. Sama tak podsumowuje swoje życie:Umarłam nie znając troski

Ani prawdziwego szczęścia.

Żyłam na świecie; lecz, ach! nie dla świata!

Jej karą za obojętność na uczucia innych ludzi jest samotność i nuda. Zosia zawieszona jest między niebem i ziemią, nie może ani wzbić się pod niebiosa, ani dotknąć nogą ziemi. Żali się:Wiatr mną jak piórkiem pomiata.

Nie wiem, czy jestem z tego, czy z tamtego świata.

Gdy Guślarz pyta ją, czego potrzebuje, ona chce tylko tego, aby młodzieńcy podbiegli do niej, chwycili ją za ręce i przyciągnęli do ziemi. Chce poczuć ziemię pod stopami, ponieważ:

[…] według Bożego rozkazu:

Kto nie dotknął ziemi ni razu,

Ten nie może być w niebie.

Miłość odgrywa wielką rolę w życiu człowieka, nie można nią gardzić, bawić się nią. Dopiero to uczucie nadaje życiu sensu, jest najważniejsze. Los Dziewczyny nie jest jednak przesądzony. Guślarz, który posiada dar proroczy, oznajmia, że taki los czeka ją jeszcze przez dwa lata, później jednak wreszcie „stanie za niebieskim progiem.

Chciałabym jeszcze dodać słówko na temat "ducha najcięższego",otóż, chodziło tu najprawdopodobniej o ducha szlachcica/pana feudalnego, który został ukarany za swoje okrucieństwo względem sług (bicie, morzenie głodem), którzy po śmierci pana dręczą go w postaci ptactwa( kruków i wron). Kolejnym czynem, ze który człowiek ten został potępiony jest nieludzkie potraktowanie wdowy z dzieckiem,która chciała schronić sie w jego domostwie przed zimnem. Pan nie wpuszczając kobiety do domu przyczynił się do jej śmierci - zamarzła wraz z dzieckiem tuż u bram jego domu. Warto dodać, że do czynu tego doszło w Wigilię - w święto miłości, przebaczania, kiedy powinno okazać się człowiekowi pomocną dłoń. Za karę, dziedzic tuła się między ziemią a piekłem cierpiąc głodowe męki mogąc trafić do piekła, chyba, że jakaś litościwa osoba ofiaruje mu odrobinę jedzenia lub wody, ale każdy ofiarowany kęs czy łyk zabierany jest natychmiast przez prześladujące go ptactwo. Jego postać ilustruje brak humanitarnych odruchów, współczucia i chęci niesienia pomocy, jest także ilustracją nieludzkich stosunków feudalnych, zwłaszcza poddaństwa względem chłopów.

0x01 graphic



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DZIADY OPRACOWANIE, STRESZCZENIE, PLAN WYDARZEŃ
DZIADY OPRACOWANIE, STRESZCZENIE, PLAN WYDARZEŃ
CHŁOPI[1] OPRACOWANIE, STRESZCZENIE, PLAN WYDARZEŃ
Chłopi (opracowanie streszczenie plan wydarzeń), Opracowania
ANTYGONA. OPRACOWANIE. STRESZCZENIE.PLAN WYDARZEŃ(1), JĘZYK POLSKI - OPRACOWANIA I STRESZCENIA LEKTU
KONRAD WALLENROD OPRACOWANIE, STRESZCZENIE, PLAN WYDARZEŃ(1)
KONRAD WALLENROD OPRACOWANIE, STRESZCZENIE, PLAN WYDARZEŃ
KONRAD WALLENROD OPRACOWANIE, STRESZCZENIE, PLAN WYDARZEŃ
CHŁOPI OPRACOWANIE, STRESZCZENIE, PLAN WYDARZEŃ
Kamienie na szaniec streszczenie, plan wydarzeń
Proszę państwa do gazu – streszczenie, plan wydarzeń, interpretacja
Pożegnanie z Marią – streszczenie, plan wydarzeń, interpretacja
WESELE STRESZCZENIE OPRACOWANIE, PLAN WYDARZEŃ
Krzyżacy H Sienkiewicza opracowanie plan wydarzeń
dziady III plan wydarzen
Lalka streszczenie krótkie i długie, plan wydarzeń
Dziady opracowanie, Do Matury, J. Polski, Opracowania lektur i wierszy
DZIADY OPRACOWANIE
plan wydarzen dziady cz 2 r

więcej podobnych podstron