Piekła Herlinga, Herling Grudziński Gustaw


Piekła Herlinga

0x01 graphic
 Magdalena Grochowska  2009-05-25,

20 maja minęła 90. rocznica urodzin Herlinga-Grudzińskiego. W literaturze strącał swych bohaterów w sytuacje wyzwalające upodlenie i wyciągał do nich rękę. W życiu odmawiał cudzej słabości słowa "rozumiem" - o Gustawie Herlingu-Grudzińskim - fragment nowej książki Magdaleny Grochowskiej

Po przyjeździe do Londynu w 1947 r. Herling i jego żona Krystyna, malarka, zamieszkali u Lidii i Adama Ciołkoszów, działaczy socjalistycznych, dla których pisarz będzie później jak syn.

Pokój ciemny, wychodzi na studnię podwórza. Z kuchni widzą skład budowlany firmy Kirk and Kirk: deski, zardzewiałe przęsła, połamane maszyny i pęknięte bloki cementu, a na horyzoncie wąziutki szary pasek miasta. Jaki kontrast z ich rzymskim niebem, które jaśniało nad nimi, gdy tuż po wojnie włóczyli się po Zatybrzu i pili tanie wino upojeni miłością!

"Ile lat przy tym oknie i ze wzrokiem utkwionym w tym obrazku! - pisał później w Neapolu Herling. - Ile rozmów dziennych i nocnych, ile życia na obczyźnie ciężkiego jak żadne, ile śmierci najbliższych osób!".

O malowaniu obrazów nie ma mowy. Cierpią biedę i Krystyna dorabia jako modelka w Szkole Sztuk Pięknych. Drukuje wzory na tkaninach, na sprzedaż. Herling pracuje nad "Innym światem" - świadectwem o Gułagu. Chodzi na zebrania PPS-u (nigdy do niego nie wstąpi), pisuje do "Robotnika" i "Wiadomości". Dla polskiego Londynu jest parszywą owcą, bo nie podpisał się pod uchwałą pisarzy emigracyjnych o zakazie publikowania w Polsce.

Zamienili pokój na Dom Pisarza Polskiego przy Finchley Road. Wciąż nie dojadają.

Rok 1952 przynosi nadzieję na odmianę losu - Wolna Europa oferuje Grudzińskiemu dobrą pensję i bezpłatne mieszkanie w Monachium. Jedzie tam i czyni starania, by sprowadzić do Niemiec żonę i jej matkę.

Dwa tygodnie po jego wyjeździe z Londynu, 4 listopada, Krystyna odebrała sobie życie.

"Ona się nagle poczuła przerażona, że została sama z tą matką. To był jakiś moment przerażenia zupełnego - opowiadał w starości. - Tak że po co ja pojechałem?".

W dzienniku nigdy nie dotykał tej rany, czasem tylko pojawia się literka K. - jak światełko w mrocznej ramie londyńskiego pokoju, na tle podwórza studni Dopiero w późnej starości Herling pozwoli sobie na skąpe wspomnienie - szybki sztych w serce: "Siedziałem w jakiejś kantynie wojskowej Czerwonego Krzyża i nagle wpadła taka, dla mnie przepiękna kobieta, przebiegła przez pokój do kuchni".

Boże Narodzenie 1952 r. spędza w podróży-ucieczce do Salzburga. Praca w Wolnej Europie męczy go. Pije. Pijąc, nastawia głośno radio. Ludzie w kamienicy protestują. Przyjechała Lidia Croce, córka włoskiego filozofa Benedetta, którą poznał wiosną 1944 r. w Sorrento.

Pobrali się. W listopadzie 1955 r. przeniósł się do Włoch. Pierwszy napisany w Neapolu utwór ("Książę niezłomny") wysłał Jerzemu Giedroyciowi. W swym pokoju powiesił obraz, który namalowała Krystyna. Oto Herling - w czerwonej kamizelce, pochylony nad stołem - pisze Do patrzącego odwrócony tyłem.

Trędowaty

Neapolu w tamtych latach nie znosił. Podczas wizyt, na które chodził z żoną, wiało prowincją. Gdy mówił o sprawach istotnych, słuchano go grzecznie i za chwilę wracano do lokalnych plotek.

We Włoszech zapatrzonych w Moskwę czuł się trędowaty. Izolowany jako emigrant i antykomunista. Z woli „obozu postępu” internowany na cztery dziesięciolecia w „reakcyjnym leprozorium” - napisze wiele lat później, gdy będzie u szczytu sławy.

Polemiści wytkną mu grubą przesadę: wszak wydawał książki, pisywał w kilku periodykach i uczestniczył w życiu publicznym. Jego wersja własnego losu podeszła goryczą. Ale to kwestia usposobienia, pisali, a pod koniec życia niemal obsesji, że komuniści skazali go na kwarantannę.

Wiadomo jednak, że w 1958 r. wokół włoskiego wydania "Innego świata" panowała głucha cisza. Następne wydanie, w 1965 r., wywołało żądanie rzymskiego lewicowego dziennika, by Herlinga wydalić z kraju.

Polemistom nieżyjącego już pisarza (zmarł w 2000 r.) odpowiedział Miłosz: z ostracyzmem wokół Herlinga we Włoszech było jak z ostracyzmem wokół niego we Francji. To nie było urojenie. Środowisko literackie Włoch nie potrzebowało wiedzy Herlinga o istocie komunistycznego systemu i otoczyło go długotrwałą konspiracją milczenia.

W Polsce jedynie w okolicach Października '56 zaistniał przez chwilę w kilku wypowiedziach. Potem propaganda PRL-u wymieniała go jednym tchem z Giedroyciem i Józefem Czapskim jako antykomunistyczną zarazę, zdrajców, ludzi ogarniętych "zoologiczną nienawiścią" do ZSRR.

Dyskredytowała go jako emigranta. Cóż to za emigrant, który wżenił się w sławną rodzinę Croce, mieszka w przepięknej willi nad Zatoką Neapolitańską i spija śmietankę?

Wygnała go z literatury. Gdy odwiedzali go czasem w Neapolu nieliczni koledzy po piórze z kraju, miał wrażenie, że jest dla nich "żywym nieboszczykiem".

Okruchy

Utrata, wygnanie, wykluczenie, obcość - los pisarza, a całe rozdziały życia pełne zagadek, zatartych śladów, zapieczętowane milczeniem.

Dzieciństwo? Pytania utrącał stwierdzeniem, że było szczęśliwe.

Żydowskie korzenie? Na jego przyjacielskie stosunki ze Zdzisławem Kudelskim, badaczem jego twórczości i redaktorem jego „Pism zebranych”, cień rzuciło zdanie: „Urodził się w rodzinie żydowskiej”. Otwierało biogram pisarza w tomie Kudelskiego „Studia o Herlingu-Grudzińskim”. Na marginesie książki Herling napisał: „Do słów Kudelskiego należy dodać: »W rodzinie całkowicie spolonizowanej «”.

Wcześniej, na początku lat 90., archiwista z Kielc i admirator Grudzińskiego odnalazł i wysłał mu kopię jego świadectwa maturalnego. "Herling vel Grudziński, Gecel vel Gustaw ( ) wyznanie mojżeszowe". Pisarz wpadł w gniew, to żerowanie na cudzej prywatności, oburzył się.

Szczęście? Nadzieja? Wzruszał ramionami i odwoływał się do Kafki: „ powiada, że w teorii istnieje możliwość ziemska doskonałego szczęścia - wierzyć w to, co jest zdecydowanie boskie, i nie dążyć do jego osiągnięcia. Na pytanie Maxa Broda, czy poza światem, który znamy, istnieje jakaś nadzieja, Kafka odpowiedział: »Ogromna, bezgraniczna nadzieja, ale nie dla nas. ( ) Kafka miał niesłychane poczucie, że nie ma nadziei w konwencjonalnym sensie tego słowa”.

Rozproszone okruchy wyznań nieznacznie odwracają mężczyznę w czerwonej kamizelce ku patrzącemu.

Był ciemny staw w Suchedniowie, grobla, młyn, lasy dookoła. Ten krajobraz, z którego wygnała go wojna, niósł pod powiekami.

Matka kochała kino, filmy ją wzruszały. Herling był do niej bardzo przywiązany. Gdy miał 13 lat, umarła w Kielcach na tyfus. Pochowana na cmentarzu żydowskim.

Z ojcem był w konflikcie. Stosunki między nimi zaogniły się jeszcze bardziej po maturze Herlinga. Ojciec chciał, by syn zapisał się na SGGW i objął po nim młyn. Herling wybrał polonistykę. Ojciec umarł w czasie wojny w swoim mająteczku.

Jako uczeń gimnazjum mieszkał po śmierci matki na stancji w Kielcach, ale okazała się za droga. Jego codzienność do matury: o świcie biegiem przez las do stacji, godzinna podróż kolejką, powrót wieczorem, padał na kozetkę ze zmęczenia.

Żył Żeromskim, pragnieniem Polski sprawiedliwej i ambicjami pisarskimi.

Na ulicy Nowowarszawskiej w Kielcach stały prostytutki. Gdy szedł z kolegami, odwracali głowy i przechodzili na drugą stronę ulicy, choć dobrze je znali z poprzedniej nocy. Herling im się zawsze kłaniał.

Swoich bohaterów literackich w przyszłości nigdy nie potępi.

We wrześniu '39 nie powołano go do wojska. Polska jego krwi nie chciała? Był rozgoryczony: "Skierowałem się w stronę Bugu w okropnym poczuciu cierpienia, gdyż nie byłem w wojsku i nie mogłem w żaden sposób uczestniczyć w bitwie ". Spotkał na drodze konny patrol, który prowadził konia luzaka. Pozwolili mu się przyłączyć. Jechał z nimi kilka godzin, lecz zaraz gruchnęła wiadomość, że Rosjanie zaatakowali Polskę.

Podczas przerzutu z Egiptu do Włoch w grudniu 1943 r., ciężko chory na tyfus, trafił do angielskiego szpitala wojskowego w Nocerze (między Neapolem a Salerno). Jego łóżko zasłonięto parawanem, był bliski śmierci. Napisał na kartce ołówkiem prośbę o chrzest. Tekst zredagował i podpisał brytyjski kapelan wojskowy.

Ucieczka

W maju 1950 r. Giedroyc omawia z Melchiorem Wańkowiczem poprawki w jego artykule "O Żydach" napisanym dla paryskiej "Kultury". Józef Czapski sugeruje wykreślenie zdania o pochodzeniu Herlinga.

Wańkowicz broni tekstu: "Herling, kolega moich córek, był znany notorycznie jako Żyd. Niech nie myśli, że go podjeżdżam. Nie lubię sytuacji niejasnych. Uzależniam od Pana. Wolę jednak nie skreślać".

Giedroyc się waha. „Pierwszy odruch miałem jak Józio, ale po namyśle nie nalegam”. Wreszcie stwierdza: „Mam wielką prośbę, by jednak Pan się zgodził na usunięcie tego jednego zdania o żydowskości Herlinga ”.

Mówi Leopold Unger, autor "Kultury": - Herling nigdy nie mówił na temat swego pochodzenia, a Giedroyc to respektował i nie dopuszczał najcieńszej aluzji. Dla Giedroycia pochodzenie nie było żadnym elementem uprawniającym czy nie uprawniającym do zabierania głosu.

W swej twórczości Grudziński nigdy nie dotknął autobiograficznego wątku żydowskiego. Zapytany: dlaczego?, odparł, że to pytanie niestosowne, gdyż wybór tematu jest intymną sprawą pisarza.

- Zamknął sobie całą ważną ścieżkę twórczości, a może napisałby coś wspaniałego... - mówi Elżbieta Sawicka, w połowie lat 90. redaktorka "Plusa Minusa", dodatku do "Rzeczpospolitej", do którego Herling przeniósł w 1996 r. - po rozstaniu z Giedroyciem - swój "Dziennik pisany nocą".

- Podczas jednego z moich pobytów w Neapolu powiedział z ogromnym żalem, że nie udało mu się napisać takiej powieści jak "Dolina Issy" Miłosza, pięknej historii o dzieciństwie i dorastaniu chłopca. Powiedziałam: "Bo trzeba by było napisać wszystko ". Popatrzył na mnie uważnie. Nie padło słowo "pochodzenie", "żydowskość", ale było wiadomo, o czym mówimy. "Jeśli panu jest trudno to napisać - powiedziałam - to może będzie łatwiej opowiedzieć. Możemy to nagrać i opublikujemy wtedy, kiedy pan zechce". Zastanowił się: "Odpowiem pani jutro". Nazajutrz odmówił. Ten temat pojawia się aluzyjnie w jego późnych opowiadaniach, wyraźnie go frapuje, Herling krąży wokół niego nieustannie. Ale miał chyba przekonanie, że polski pisarz nie może być Żydem.

"Czy Pan się w ogóle nie poczuwa do swoich żydowskich korzeni?" - zapytały go dziennikarki "Gazety" Anna Bikont i Joanna Szczęsna krótko przed jego śmiercią.

"Nie, ja mam korzenie polskie. Takie mam poczucie i nic na to nie poradzę".

Tę część wywiadu usunął podczas autoryzacji.

- Ja twierdzę, że żydowskość stanowiła dla niego problem, w tekstach znajduję tego zaszyfrowane ślady - mówi Zdzisław Kudelski. - On ucieka przed tym problemem. Czytelnicy żydowskiego pochodzenia, jak Henryk Grynberg, mieli mu za złe, że zdradza własną tożsamość. A dla prawicy ten wątek był bardzo niewygodny.

Pisarz ma oczywiście prawo do przemilczeń na swój temat - stwierdza w książce "Pisarz i los" Ewa Bieńkowska. Każdy swoją identyczność wybiera sam i żadne metryki jej nie narzucą. Ale czy po Zagładzie - zastanawia się - pisarz ma prawo usunąć więź z "najbardziej sponiewieraną wspólnotą na ziemi, wspólnotą ojców, dziadów, nieskończonych pokoleń wypełniających historię Europy"?

Pisze: „Zagłada ominęła go - więc jakby go osobiście nie dotyczyła? Odczuwałby jak uzurpację pisanie o tym inaczej niż z historycznego dystansu, skoro nie tylko został oszczędzony, ale i uprzywilejowany, bijąc się w zwycięskiej armii? Miał w świadomości antysemityzm Polaków, przedwojenny i ten, który być może dało się odczuć wśród żołnierzy wojska Andersa? Rozpoczynając prace pisarskie, myślał również o tym, że samookreślenie się jako pisarz polski żydowskiego pochodzenia stwarza mu w odbiorze warunki wstępne, którym nie chciał podlegać? Chroniąc swoją intymność, nie chciał »gęby « dorobionej przez Polaków, tego wyodrębnienia, które zawsze może prowadzić do wykluczenia? ( )

Czy możliwe, aby obłożył cenzurą swoje myśli?”.

Zdzisław Kudelski odnotowuje obecność wątku Zagłady w publicystyce Herlinga w "Wiadomościach" krótko po wojnie, w tekstach krytyczno-literackich, w refleksji nad zadaniami literatury, w notatkach dziennika.

W jego duszy - zdaniem Kudelskiego - toczył się między judaizmem a chrześcijaństwem spór, z którego wyrosła znaczna część jego twórczości.

Historyk literatury Włodzimierz Bolecki, znawca dzieła Herlinga, twierdzi, że jest on wielkim, może największym polskim pisarzem chrześcijańskim - ale nie w sensie wyznaniowym. Język jego opowiadań jest nasycony symboliką chrystologiczną, jego serce bije w refleksji chrześcijańskiej - podkreślał podczas debaty literackiej jesienią 2008 r. Jego zdaniem Herling uważał, że właśnie chrześcijaństwo - poprzez figurę męczeństwa - pozwala ludziom przyjąć straszne doświadczenia XX w.

- Herling bardzo nie chciał, aby do niego przyklejono żydowskość - mówi Ewa Bieńkowska. - Jego psychologia była niewiarygodnie powikłana. Kompleksy prowincjusza, może również pochodzeniowe, były w nim gigantyczne. Zabawne, jak potrafił siebie pięknie wystylizować w dziennikach.

Węzły

Jakby dwóch ich było. Herling, który w życiu odmawia słowa "rozumiem" cudzej słabości. I Herling, który strąciwszy swych bohaterów literackich w ciemność sytuacji skrajnych, moralnie nieznośnych, wyzwalających upodlenie, wyciąga do nich miłosierną rękę.

- Upadek człowieka lubił w sferze metafizycznej, nie w sferze politycznej - mówi Ewa Bieńkowska.

Zygmunt Hertz z "Kultury" lubił czytać jego utwory, nie lubił z nim dyskutować. Pisał w 1967 r. do Miłosza: " on tak mało rozumie. Przecież człowiek składa się z części ciała, rodziny, słabości, namiętności, skłonności, etc. etc. A on operuje idealnym człowiekiem. Gustaw zachowywał się w łagrach i w wojsku jak prymus. Zgoda - ale to awantura, a nie życie, które trwa z pozorami normalności. Nie wiem czy każdy z moich bliźnich reagowałby jak posąg w tamtych długotrwałych ciśnieniach".

Pisarz wracał w dzienniku do listu Kafki z 1903 r. "Jesteśmy opuszczeni jak zabłąkane dzieci w lesie. Kiedy stoisz przede mną i patrzysz na mnie, co wiesz o moich bólach i co ja wiem o twoich? A gdybym padł przed tobą na kolana i płakał i opowiadał, co wiedziałbyś o mnie więcej niż o piekle, które ktoś określił ci jako gorące i straszne? Już dlatego my ludzie powinniśmy stać naprzeciw siebie tak zamyśleni i współczujący, jak przed wejściem do piekła".

Zatem jesteśmy dla siebie całkowicie nieprzejrzyści - komentował w dzienniku - zamknięci jedni przed drugimi. Język nie jest zdolny do wyrażenia piekieł, jakie nosimy w sobie.

Wracał do listu Czechowa z 1886 r. Artyście nie wolno „wznosić się na wyżyny sędziego swoich postaci”, ma być tylko bezstronnym świadkiem. Bo „ten świat jest niepojęty”. Komentarz Herlinga: artysta nie ufa światu „wytłumaczonemu i »oczywistemu «”. Nie przyjmuje jednowymiarowości ludzi i jednoznaczności faktów.

W jednym z opowiadań pisał: "Kto jednak powiedział, że wszystkie pytania o zawiłości i ciemne węzły ludzkiego losu muszą doczekać się jasnych i jednoznacznych odpowiedzi?".

Lecz wobec realnych postaci nie stał zamyślony. Ignorował skomplikowane mechanizmy ukryte pod spodem rzeczy. Odpowiadał jasno i bez współczucia. Prymus i posąg.

Fragmenty książki "Jerzy Giedroyc. Do Polski ze snu", która ukazuje się w tych dniach nakładem wydawnictwa Świat Książki

Od autorki:

Korzystałam m.in. z następujących źródeł:

Zdzisław Kudelski, "Biografia Gustawa Herlinga-Grudzińskiego", [w:] "Studia o Herlingu-Grudzińskim. Twórczość - recepcja - biografia", Lublin 1998; Zdzisław Kudelski, "Pielgrzym Świętokrzyski. Szkice o Herlingu-Grudzińskim", Lublin 1991; Zdzisław Kudelski, "Gustaw Herling-Grudziński - wątek żydowski", [w:] "Rzeczpospolita" ("O książkach"), 5-6 lipca 2003;

Gustaw Herling-Grudziński, "Wspomnienia. Chłopiec z Kielecczyzny", nagrał i opracował Zdzisław Kudelski, [w:] "Rzeczpospolita" ("Plus Minus"), 27-28 lipca 2002; Gustaw Herling-Grudziński, "Wspomnienia. Między Villa Tritone a Neapolem", nagrał i opracował Zdzisław Kudelski, [w:] "Tygodnik Powszechny", 27 lipca 2002; Gustaw Herling-Grudziński, Włodzimierz Bolecki, "Rozmowy w Dragonei", Warszawa 1997;

Elżbieta Sawicka, "Widok z wieży. Rozmowy z Gustawem Herlingiem-Grudzińskim", Warszawa 1997;

Marta Herling, "Z archiwum mojego ojca", [w:] "Zeszyty Historyczne" 2006, z. 157;

Ewa Bieńkowska, "Pisarz i los. O twórczości Gustawa Herlinga-Grudzińskiego", Warszawa 2002;

Włodzimierz Bolecki, „Aż do końca świata. O »Podzwonnym dla dzwonnika « Gustawa Herlinga-Grudzińskiego”, [w:] „Ciemna miłość. Szkice do portretu Gustawa Herlinga-Grudzińskiego”, Kraków 2005;

Krzysztof Pomian, "W kręgu Giedroycia", Warszawa 2000;

Roberto Salvadori, "Spory o Herlinga-Grudzińskiego", [w:] "Gazeta Wyborcza", 22-23 czerwca 2002.

Magdalena Grochowska

0x01 graphic

5



Wyszukiwarka