MAG, Prace licencjackie, magisterskie, Magisterki


ROZDZIAŁ I

Zarys dziejów Wysp Brytyjskich do najazdu Anglosasów

Aby opisać moment przybycia Anglosasów na Wyspy Brytyjskie, niezbędne jest zarysowanie dziejów Wysp aż do tego czasu. Anglosasi nie byli przecież odkrywcami Wysp, ale najeźdźcami, którzy podbili i podporządkowali sobie dotychczasowych mieszkańców.

Aby spróbować określić dokładny moment najazdu plemion germańskich na podstawie dostępnych źródeł, i aby je lepiej zrozumieć, należy przyjrzeć się historii Wysp i ich mieszkańców poprzedzającej najazd. Pomoże to w określeniu jak przebiegała „inwazja”, czy był to długotrwały proces, czy może da się wyznaczyć dokładne chronologiczne ramy ich przybycia.

1. Brytania jako prowincja Imperium Rzymskiego

W źródłach pisanych pojawiła się Wielka Brytania najwcześniej w V w. p.n.e. Wspomniał w połowie tego stulecia Herodot o tajemniczych wyspach cyny, „Cassiterides”, którymi najprawdopodobniej były Wyspy Brytyjskie .

Najstarsze wzmianki źródłowe o Wyspach Brytyjskich pochodzą z I połowy IV wieku p.n.e. Ich autorem jest Grek, Pyteasz z Marsylii. Dotarł do Kornwalii, zwiedził dzisiejszy Kent, zapuścił się na daleką północ, gdzie zbierał wiadomości o „Ultima Thule” (thule- dla Greków i Rzymian był to najdalej na północ wysunięty punkt; kraniec świata ). Pyteasz będąc podróżnikiem, matematykiem i jednocześnie astronomem dokonał dokładnych pomiarów geograficznych Brytanii i wyznaczył położenie Irlandii, J.Z. Kędzierski nadał mu miano „odkrywcy” Wielkiej Brytanii.

Ważne informacje o wyspach znajdują się także w dziele i atlasie greckiego geografa z Aleksandrii, Klaudiusza Ptolomeusza. Powstało ono w II wieku n.e. W tej słynnej „Geografii” zawarty jest opis Wysp Brytyjskich, a Brytania nazwana jest „Albion”. Ptolomeusz daje przegląd ludów zamieszkujących Wyspy, a także przybliżoną lokalizację kilku „ miast”.

Pyteasz z Marsylii podał nazwy odkrytych wysp - „Pretania” i „Ierne”. Są to nazwy pochodzenia celtyckiego, bo takie plemiona zamieszkiwały Wyspy od VI wieku p.n.e. Celtowie napływali z kontynentu europejskiego do Brytanii i Irlandii przez pięć wieków. Przybyli w następujących po sobie falach skłóconych i zwalczających się plemion. Do pierwszych należeli Goidelowie (Gaelowie), których potomkowie żyją do dzisiaj w Irlandii i Szkocji. Po nich przybyli w VI i V w. p.n.e. Brytowie, trzecią zaś falę najeźdźców stanowili w I w. p.n.e. Belgowie. To tylko trzy najważniejsze etapy tych najazdów.

Mimo, iż wydarzyło się to w czasach głęboko starożytnych, Celtowie wywarli ogromny wpływ na historię Wysp Brytyjskich - przetrwali okupację Rzymu, najazdy plemion saskich, przez wiele wieków pielęgnowali swoją kulturę, jednocześnie poprzez asymilację wzbogacając kulturę przybyszów, a w wielu rejonach zachowali właściwie odrębność aż po dzień dzisiejszy.

Na początku naszej ery zaczął się nowy etap historii Brytanii. Było to związane ze wzrostem potęgi Imperium Rzymskiego, a dokładniej z wojnami toczonymi przez Juliusza Cezara w Galii. Galia znalazła się pod rzymskim panowaniem, ale co pewien czas podbite plemiona powstawały przeciw Rzymowi. Istniało niebezpieczeństwo sprzymierzenia się plemion z północnej Galii i południowej Brytanii; łączyło je przecież pokrewieństwo, a także wspólna dla wszystkich Celtów religia - druidyzm. O tym jak bliskie było to pokrewieństwo można wnioskować z wiadomości pozostawionych przez Cezara. Belgowie, prawdopodobnie dzięki sąsiedztwu z Germanami, różnili się od Celtów zasiedziałych w Anglii dość znacznie, ale Diviciacus - król celtycki z Galii północnej, był również uznanym władcą Belgów angielskich

Pierwszą wyprawę do Brytanii powziął Cezar w 55 r. p.n.e. Miała ona znaczenie raczej strategiczne, a nie aby natychmiast wprowadzić rzymską administrację. Ta wyprawa była nieudana. Zbyt małe siły dotarły tylko 9 mil w głąb lądu od Cieśniny Kaletańskiej. W 54 r. p.n.e. przedsięwziął Cezar drugą, tym razem lepiej przygotowaną, wyprawę. Przeszedł Tamizę, dotarł na tereny Hertfordshire, gdzie rządził Cassivellaunus- król plemienia Catuvellanów sprawujących w tym czasie hegemonię w południowej Brytanii. Rywale Catuvellaunów (głównie plemię Trynowantów) zawierali sojusze z Rzymianami, ale tak naprawdę wyprawa ta nie przyniosła skutku w postaci trwałego podboju. Przyczyną tego było powstanie Wercyngetoryksa, które wybuchło w Galii, a które odciągnęło wojska Cezara. Dodatkową trudnością był brak odpowiedniego portu dla rzymskiej floty na wybrzeżu brytyjskim.

Cezar jest pierwszym pisarzem klasycznym, który użył nazwy „Brytania”. Zetknął się ze szczepem Belgów zwanych „Bretanii” i prawdopodobnie, w przekonaniu, że poprawia stary błąd, z miejsca zaniechał nazwy „Pretania”.

Choć Cezar nie dokończył podboju wyspy, to jednak rozpoczęła się pokojowa penetracja wyspy. Przez blisko sto lat rzymscy kupcy i koloniści zakładali osiedla w głębi Brytanii, zdobywali wpływy na dworach jej królów, wyruszając głównie ze zlatynizowanej Galii. Rozpoczęło się bicie monet na sposób rzymski, stopniowo ulegała latynizacja kultury dworskiej, pojawiły się rzymskie naczynia szklane, srebro. Trwały także kontakty wyspiarskich plemion z pobratymcami z Galii. Rozwinął się na znaczną skalę handel między Brytanią a cesarstwem. Importowane na wyspę wyroby w coraz poważniejszym stopniu upodobniały życie i obyczaje brytyjskich Celtów do standardu rzymskiego. W okresie podboju Klaudiusza Brytania była już cywilizacyjnie przygotowana w dużym stopniu przez rzymską penetrację kulturalną i handlową do wejścia w obręb cesarstwa.

Choć brak jest źródeł dla historii Wyspy do roku 43 n.e., czyli do podboju cesarza Klaudiusza, wiele można dowiedzieć się z monet z tego okresu. Monety przyjęły cechy rzymskie (np.: napisy łacińskie), a ich bogactwo i różnorodność dowodzą żywego handlu z Galią i wzrostu wpływów Imperium.

Rzeczywisty podbój Brytanii nastąpił za panowania cesarza Klaudiusza. W 43 r. n.e. wysłał on Aulusa Plaucjusza z 40-tysięczną armią, która nie napotkała poważniejszego oporu. W Camulodunum ( dzisiejsze Colchester ) nastąpił hołd plemion brytyjskich. Klaudiusz podzielił podbite tereny na dwie części - jedna ze stolicą w Camulodunum otrzymała administrację rzymską, druga - ze stolicą w Verulamium - prawo samorządowego „municypium”, a Plaucjusza uczynił namiestnikiem wojskowym i administracyjnym dla kontynuowania podboju.

Plaucjusz podzielił wojska na trzy części: jedna armia otrzymała zadanie podbicia Anglii zachodniej, druga- środkowej, trzecia- wschodniej. W 47 r. trzecia armia spełniła swoje zadanie, druga przebijała się przez lasy Anglii środkowej, a pierwsza podbijała Dorset i Devon. Wszystkie zdobycze od strony Walii zabezpieczono dość słabo ufortyfikowaną, długą linią graniczną pod nazwą Fosse (Fosse Way- od Exeter, przez Bath, Leicester, do Lincoln). Dopiero kiedy rozbrojono wszystkie plemiona między Fosse a wschodnim wybrzeżem Anglii rozpoczął się podbój Walii.

Dopiero w 59 r. kolejny zarządca Brytanii przebił się przez tereny Walii do morza. Wojska rzymskie dotarły do wyspy Mona ( Anglesey) - „ostatniej twierdzy druidyzmu”. Żołnierze dokonali rzezi druidów- kapłanów, którzy mieli ogromne znaczenie państwowe i cywilizacyjne dla ludów celtyckich, i którzy mogli zmobilizować je do walki z rzymskim najeźdźcą.

Część plemion podniosła bunt przeciw Rzymianom (jedno z najważniejszych i najbardziej znanych pod wodzą królowej plemienia Icenów- Boadiccei, w roku 60 n.e. ), lecz zostały one szybko i sprawnie stłumione. Królestwo Icenów, a także wiele innych, do tej pory rządzonych przez własnych królów, stały się integralną częścią prowincji rzymskiej.

Po tych wojnach z miejscowymi plemionami nastąpił okres pokoju zapewniony przez kolejnych namiestników prowincji. Petiliusz Cerealis (71-74), Juliusz Frontinus (75-78) i Juliusz Agrykola (78-85) umiejętnie łączyli politykę stopniowej ekspansji z utrzymywaniem pokoju na podbitym terytorium.

Funkcjonowanie Brytanii jako prowincji rzymskiej zapewnić miały garnizony i forty wojskowe, lokalizowane zwykle obok większych osad celtyckich. Powstawały miasta typu śródziemnomorskiego, a także te związane z osadnictwem wojskowym, a które dziś można rozpoznać za pomocą różnych wariantów końcówki -castra dodawanej do nazwy miejscowości (np.: Donaster, Gloucester, Leicester).

Najważniejszymi z miast były stolice kolonizowanych okręgów, w których

nadawano ziemie zasłużonym legionistom. Znane stolice tych okręgów to: Camulodunum (dziś Cholcester), Glevum (Gloucester), Lindum ( Lincoln) i Eboracum (York).

Innym typem miasta było municypium, tworzone przez społeczność obywateli rzymskich oraz ludność z tzw. przywilejami łacińskimi. Jak dotąd zidentyfikowano tylko jeden przykład brytyjskiego municypium- Verulamium ( w pobliżu późniejszego St. Albans). Londyn już wtedy funkcjonował jako centrum handlowe i prawdopodobnie z czasem zyskał status municypium.

W I w. n.e. najwybitniejszym zarządcą Brytanii był Juliusz Agrykola. O jego poczynaniach w prowincji wiadomo najwięcej z pism jego słynnego zięcia Korneliusza Tacyta. Jego zapis życia Agrykoli, mimo że jest uznawany za przesadzony panegiryk, bogaty jest w ważne informacje. Agrykola nie tylko prowadził zwycięskie kampanie w prowincji, ale poświęcił się reformie administracyjnej Brytanii, rozpowszechnił wiele rzymskich osiągnięć cywilizacyjnych: budownictwo ( budował fora, świątynie i rezydencje miejskie), sieć dróg, sądownictwo samorządowe, używanie łaciny. Skierował ekspansję rzymską na północ wyspy, według Tacyta dotarł do linii zatok Solway- Forth, także przy okazji tej wyprawy po raz pierwszy użył on łacińskiej nazwy Szkocji- Kaledonia.

Agrykola planował także podbój Irlandii, której plemiona utrzymywały stałe kontakty z Kaledonią przez wąski przesmyk morski i przyczyniały się do podsycania oporu przeciw Rzymianom, a irlandzcy piraci docierali także daleko na południe Brytanii. Nie udało się zrealizować tych planów ani jemu, ani jego następcom. Także duży opór napotkał Agrykola w Kaledonii. Podjął aż sześć wypraw wojennych, w roku 80 podporządkował całą Anglię Północną, w roku 81 Szkocję Południową. W roku 83 wyruszył w głąb Szkocji, gdzie pobił Celtów szkockich w bitwie pod Mons Graupius. A już w 78 roku dokonał podboju Walii. Ale zaczął zaniedbywać dobrze rozwijające się wnętrze wyspy i został za to prawdopodobnie odwołany przez cesarza Domicjana.

Rządy Agrykoli były ważnym momentem dla stabilizacji rzymskiego panowania w Brytanii. Po jego odwołaniu zahamowaniu uległa ekspansja rzymska na wyspie. Było to zgodne z dążeniem cesarza Domicjana do oparcia granic Imperium na stałych granicach obronnych, tzw. limesie. Tak też stało się w przypadku Brytanii. Już wcześniej Agrykola stawiał obozy wojskowe na linii zatok Solway-Forth, która okazała się linią graniczną między posiadaniem rzymskim w Anglii a nie podbitymi ludami z Północy, z Kaledonii.

Obszar faktycznej okupacji rzymskiej ograniczał się jednak, prawie dokładnie, do nowożytnej Anglii i Walii. Lecz obszar ten dzielił się na dwa kontrastujące ze sobą regiony. Najsilniej zlatynizowane były południowe, wschodnie i środkowe części wyspy. Tutaj znajdowały się największe miasta z Londynem na czele, wille lokalnej arystokracji, najgęściejsza sieć dróg. Inaczej było w zachodniej i północno-zachodniej części prowincji - romanizacja była powierzchowna, jedynie wielkie obozy legionowe zapewniały utrzymanie władzy nad celtycką ludnością miejscową. Pozostawały tam duże obszary ziemi nie objęte władzą rzymską. Także sąsiedztwo niepodległych plemion celtyckich z wolnej Irlandii umacniało żywioł autochtoniczny.

Prowincja była stale narażona na najazdy Celtów irlandzkich na Szkocję, a stamtąd na Anglię od północy oraz przez Walię na Anglię zachodnią i środkową. Aby zabezpieczyć się przed nimi, Rzymianie wybudowali na wyspie całą sieć umocnień. Na tym polegała ich metoda podboju, nie na rzezi i bezmyślnym niszczeniu, lecz na budowaniu dróg i na wznoszeniu wzdłuż nich fortów obsadzanych garnizonami regularnego wojska. Kiedy nie udawało im się na stałe podporządkować jakiegoś terytorium, odgradzali zdobyte już ziemie. Tak było w przypadku okupacji Walii (linia Fossa) , tak było także później gdy Rzymianie zatrzymali swoją ekspansję.

Aby bronić swojego posiadania wybudowano dwa pasy umocnień. W latach 122-127 powstał tzw. Mur Hadriana rozciągający się na linii Tyne- Solway, a w latach 140-142 próbowano przesunąć linię rzymskiego panowania bardziej na północ, według wcześniejszych koncepcji Agrykoli, stawiając Mur Antonina od Zatoki Forth do Zatoki Clyde. Wiadomo jednak, że nie zbyt długo utrzymali Rzymianie te pozycje. Na podstawie znajdowanych tam monet wydaje się, że opuścili oni fortyfikacje za czasów cesarza Kommodusa, w latach osiemdziesiątych II wieku.

Umocnienia nie były więc dostatecznie skuteczne. Plemiona celtyckie ustawicznie je przerywały, wdzierając się w głąb Anglii Północnej niszcząc w wielu miejscach nie tylko Wał Hadriana, lecz także York i Chester - duże obozy wojskowe. Dużym problemem dla namiestników prowincji brytyjskiej stało się w tym czasie utrzymanie karności wśród żołnierzy, a wymuszanie dyscypliny w okrutny sposób, powodowało częste bunty wojska. Doszło do tego, że po śmierci Kommodusa w 193 roku, trzy armie z różnych stron Imperium obwołały trzech różnych cesarzy. Także legiony z Brytanii wykazały swą polityczną wolę i ogłosiły cesarzem wodza Albinusa, który przez trzy lata był samodzielnym władcą Brytanii. Ostatecznie jednak władzę w Imperium zdobył Septymiusz Sewer. Przezwyciężył on kryzys wewnętrzny cesarstwa, a wraz z zarządcami prowincji brytyjskiej zorganizował ofensywę północną w latach 208-211. Sewer uczestniczył w wyprawie planując podbój całej Brytanii, ale niespodziewanie zmarł na początku 211 roku. Jego plany nie zostały więc zrealizowane, jedynie udało mu się doprowadzić do odbudowy i wzmocnienia Muru Hadriana.

Sewer swoimi zwycięstwami zapewnił prowincji blisko dziewięćdziesiąt lat pokoju. Nie zmieniło to jednak wiele, stałe było zagrożenie ze strony północnej, teraz zaczęli pojawiać się w Kanale La Manche i u wschodnich wybrzeży wyspy frankońscy i sascy piraci. Zaczęto więc organizować specjalną flotę obronną (Classis Britannica), a jej dowództwo powierzono w roku 285, oficerowi pochodzenia galo-celtyckiego- Karauzjuszowi. Obwołał się cesarzem i opierając się na sile stworzonej przez siebie floty, utrzymał władzę w Brytanii aż do roku 293.

Karauzjusz chwilowo został jednym ze „współrządzących” ( po reformie Dioklecjana i wprowadzeniu tak zwanej tetrarchii -w Imperium współrządziło dwóch „augustów” i dwóch „cezarów”). Dioklecjanowi nie udało się złamać Karauzjusza, ale ten nie poradził sobie z jednym z cezarów- Konstancjuszem Chlorusem (sprawował on pieczę na Galią i Brytanią). Zresztą Karauzjusz został wkrótce zamordowany, a jego następcy nie potrafili utrzymać posłuszeństwa wśród legionów brytyjskich i musieli posługiwać się najemnikami. W 296 roku na brzegu południowej Brytanii wylądował Konstancjusz Chlorus i rządy rzymskie „wróciły” na wyspę.

Gdy w 306 roku Konstancjusz zmarł, cesarzem rzymskim obwołany został przez legiony jego syn Konstantyn. Przeprowadził on reformy administracyjne zapoczątkowane jeszcze przez Dioklecjana. Brytania stała się jedną z tak zwanych diecezji, a podzielona została na cztery dystrykty: Britannia Prima, Britannia Secunda, Maxima Ceasarensis, Flavia Ceasarensis. W wyniku tych reform rozdzielony został cywilny i wojskowy zarząd prowincji. Teraz gubernator zarządzał administracją cywilną i służbami podatkowymi. Głównodowodzącym wojsk był Komes Prowincji Brytyjskich (Comes Britanniarum), podlegał mu Książe Prowincji Brytyjskich (Dux Britanniarum) z główną siedzibą w York, dowodzący między innymi garnizonem Muru Hadriana. Flota i obrona wybrzeża od strony kontynentu należała do Komesa Wybrzeża Saksońskiego (Comes Littoris Saxonici). Mianem Wybrzeża Saksońskiego określano część południowo-wschodnią wybrzeża wyspy (łańcuch fortów ciągnących się wzdłuż wybrzeża od Brancaster w Norfolk do Porchester w Hampshire) , na który osadzano saskich najemników Rzymu, by bronili go przed swoimi germańskimi pobratymcami.

Już wtedy więc w stronę Wysp Brytyjskich kierowały swe wyprawy plemiona germańskie. Tutaj należy zwrócić uwagę na oczywisty fakt, iż osiedlanie się plemion anglosaskich nie było umiejscowione w jednym czasie, nie było jednorazowym aktem. Już dużo wcześniej w tej rzymskiej prowincji pojawiali się przedstawiciele różnych ludów pochodzenia germańskiego. Przybywali z wojskami rzymskimi, często jako najemnicy ( w II w. za cesarza Marka Aureliusza pojawili się Markomanowie, pod koniec III w. Burgundowie, w IV w. Alamanowie). Byli oni obecni w Brytanii dla obrony przed najazdami barbarzyńskimi w ramach rzymskiej organizacji terytorialnej, ale przecież tworzyli także skupiska osadnicze stopniowo zmieniając stosunki polityczne, a przede wszystkim etniczne, głównie w rejonach wschodniej Anglii.

Zanim jednak najazdy plemion barbarzyńskich załamały panowanie rzymskie na wyspie, nastąpiły, po reformach dwóch z najwybitniejszych władców cesarstwa- Dioklecjana i Konstantyna Wielkiego, czasy dużego rozwoju Brytanii. Miasta uwolnione od dozoru wojskowego rozwijały kontakty handlowe, a wyspa weszła w ostatni okres stabilizacji pod panowaniem cesarstwa. Zapewniło ją także uspokojenie konfliktu wewnątrz cesarstwa pomiędzy pogańską władzą a rosnącymi zastępami chrześcijan. Stało się tak za sprawą edyktu mediolańskiego Konstantyna Wielkiego z roku 313, który przyznawał wolność wyznania w obrębie całego Imperium.

2. Chrześcijaństwo w Brytanii

Opisanie początków chrześcijaństwa i jego wczesnego rozwoju w Brytanii jest niezbędne dla pełnego obrazu wyspy, poprzedzającego przybycie na nią plemion anglosaskich. Najeźdźcy bowiem wkroczyli w świat odmiennie zorganizowany, a różnice religijne z jakimi mieli tam do czynienia wywarły ogromny wpływ na ich późniejszą historię. Istotnym jest twierdzenie, że w Brytanii miał miejsce taki sam proces jaki rozegrał się w innych częściach świata rzymskiego. To co straciło Imperium, odzyskiwał Kościół rzymski. Dopóki panowanie rzymskie na wyspie było niezachwiane, nowa religia rzymska nie odegrała istotnej roli w historii wyspy. Później, gdy chrześcijaństwo stało się religią państwową, hierarchia kościelna na wyspie broniła w czasie walk z arianizmem wiary ortodoksyjnej. Potem, w wyniku łupieżczych najazdów barbarzyńskich plemion, a ostatecznie ich osiedlenia się na wyspie, organizacja kościelna właściwie upadła. Przetrwała tam, gdzie przetrwali Celtowie, przede wszystkim w Walii.

Nie jest do końca pewne w jaki sposób chrześcijaństwo dotarło na Wyspy Brytyjskie. Wzmianki źródłowe o początkach chrześcijaństwa w Brytanii pochodzą z początków III wieku. Wspominali o tym w swych pismach Orygenes i Tertulian, ale jednocześnie zwracali uwagę, że szerzy się ono tylko w obrębie panowania rzymskiego. Najdawniejsze znane i wiarygodne fakty związane z chrześcijaństwem brytyjskim dotyczą dwóch męczenników za wiarę. Pierwszym był biskup Londynu, Augulus, w ogóle pierwszy znany z imienia duchowny Brytanii. Jego imię związane jest bezpośrednio z miastem, ponieważ Londyn przejściowo nosił nazwę Augusta ( tytuł używany w dokumentach do 410 roku). Nieco więcej wiarygodnych informacji istnieje o bardziej znanym męczenniku, świętym Albanie. Wspomniany jest po raz pierwszy przez Gildasa, a później przez wszystkich kronikarzy Brytanii średniowiecznej, tak celtyckich, jak i anglosaskich. Część dzieł tych pisarzy będzie szerzej omówiona niżej, ze szczególnym uwzględnieniem informacji jakie niosą one o momencie przybycia plemion anglosaskich na wyspę.

Święty Alban miał być żołnierzem rzymskim, który zginął w ostatniej fali prześladowań chrześcijan. Nie był on jedynym męczennikiem, w źródłach pojawiają się jeszcze Aaron i Juliusz. Do 314 roku Kościół brytyjski rozrósł się znacznie, a w synodzie w Arles wzięło udział trzech biskupów brytyjskich : Eboriusz z Yorku, Restitut z Londynu, i Adelfiusz. Także później, w roku 359, na synod w Ariminium udało się znów trzech biskupów. Jednak chrześcijaństwo nie zdominowało całkowicie wierzeń mieszkańców wyspy. Wciąż jeszcze pojawiały się nowe świątynie pogańskie, a wpływy chrześcijaństwa w wyższych, bogatszych sferach nie były duże.

Na wyspę docierały także nauki uznawane przez synody za herezję. Mnich Pelagiusz, pochodzący z Brytanii, nauczał w Rzymie i Kartaginie, głosząc tezę, że człowiek może się uwolnić od zła dzięki własnej woli. Mimo potępienia znalazł zwolenników na Wschodzie, a w złagodzonej formie wśród mnichów galijskich. Z Galii herezja pelagiańska trafiła do Brytanii. Papież Celestyn wysłał w 429 roku z misją biskupa Germanusa z Auxerre dla wzmocnienia tam wiary. Kościół rzymski interweniował więc w Brytanii, gdy cesarstwo w tym samym czasie nie było w stanie pomóc zagrożonej najazdami prowincji.

Celtyccy chrześcijanie z Walii zachowywali związki z kontynentem przez swoich pobratymców- uciekinierów z wyspy, którzy osiedlali się na Półwyspie Armoryka ( od przybyszów -Brytonów- zyskał on nazwę Bretańskiego). Przez nich jako pośredników docierały na Wyspy Brytyjskie wpływy z Akwitanii, Hiszpanii, a nawet dalekiego Orientu. Prawdopodobnie tym sposobem dotarły do Walii i Irlandii nowe formy życia religijnego i kościelnego. Charakteryzowały się one ascezą i łączyły monastycyzm z uczonością. Powodowało to, że Kościół walijski, a także irlandzki stał się kościołem monastycznym. Powstawały liczne klasztory, a wraz z nimi szkoły.

Niezbędnym jest wspomnieć o działalności misjonarskiej świętego Niniana w Brytanii, ale także świętego Patryka, mimo, że działał on w Irlandii. Zakładali oni klasztory w Irlandii i Szkocji i odegrali ważną rolę w rozwoju kulturalnym obszaru celtyckiego Wysp Brytyjskich. Chrześcijaństwo, które wytrwale tam krzewili miało oparcie w miejscowych tradycjach klanowych, co spowodowało wykształcenie się wielu odrębnych cech i właściwości, odmiennych od wzorców rzymskich. Kościołowi rzymskiemu niełatwo będzie je przełamać, szczególnie gdy chrześcijaństwo irlandzkie przenikać będzie na teren Anglii, głównie za sprawą założonego w VI wieku przez świętego Kolumbę klasztoru na wyspie Iona. Intensywna działalność mnichów irlandzkich sprawiła, że powstawały nowe klasztory, nie tylko w samej Irlandii, ale także w Brytanii. Kościół rzymski wysyłał misje z zadaniem nawracania nie tylko coraz liczniejszych, pogańskich Sasów, ale także dla wyjaśnienia różnic w liturgii, szczególnie w sprawie ustalania daty Wielkanocy.

Mimo, iż najazd plemion anglosaskich załamał ciągłość organizacji kościelnej w Brytanii, nie doprowadził do całkowitego jej upadku. Przeciwnie, Anglosasi szybko ulegli chrystianizacji, z jednej strony dzięki gorliwej działalności misjonarskiej mnichów irlandzkich, z drugiej, poprzez misje wysyłane z Rzymu, jak ta z 596 roku- misja mnicha benedyktyńskiego Augustyna- wysłana przez papieża Grzegorza. Dlatego nie można jednoznacznie twierdzić, że Brytania po najeździe barbarzyńców utraciła łączność z cywilizowaną Europą. Wprost przeciwnie, zrodziły się tam nowe siły religijne i kulturalne, które zaczęły w poważnym stopniu oddziaływać na kontynent. Wynikało to z łączenia w kościele monastycznym ascezy ze studiami. Zachowana została kultura słowa pisanego, a doprowadziło do przyjęcia kultury antycznej i języka łacińskiego w jego klasycznej formie. Aby więc prowadzić działalność misyjną, mnisi musieli posługiwać się łaciną, stali się dobrze przygotowani do tego, by uczyć innych, także Anglosasów, którzy używali języka germańskiego. Iryjczycy i Anglosasi przez długi czas zachowali więc dziedzictwo wiedzy i kultury antycznej, a co najważniejsze krzewili je w całej Europie.

Zanim jednak doszło do tego, że Anglosasi zaczęli odgrywać tak istotną rolę dla kulturalnego rozwoju Europy, pozostawali plemieniem tak samo barbarzyńskim, jak te, których działania były jedną z przyczyn upadku Imperium Rzymskiego. Aby mówić o anglosaskiej historii wyspy, należy rozpatrzyć, w którym momencie skończyło się rzymskie panowanie w Brytanii.

3. Odejście Rzymian

Często przyjmuje się za kres panowania rzymskiego w Brytanii dokładnie jeden moment- rok 407- wycofanie legionów rzymskich na kontynent. Miało to być spowodowane stałym, trwającym od połowy IV wieku, zagrożeniem całego imperium najazdami plemion barbarzyńskich. Także Brytania nie była wolna od tego zagrożenia. Gdy plemiona Piktów przełamywały Wał Hadriana, Szkoci z Irlandii napadali na zachodnie wybrzeże brytyjskie, piraci sascy wzmagali swoje napaści na południowe i wschodnie części wyspy. Cesarstwo zaabsorbowane zagrożeniem nad Dunajem i Renem, nie mogło zapewnić obrony prowincji położonej „na zewnątrz świata”. Przeciwnie, obrona wyspy została osłabiona poprzez rozkaz przeniesienia na kontynent legionów potrzebnych do walki z Gotami. Ale tylko jeden legion został wycofany z wyspy na bezpośredni rozkaz ówczesnego głównodowodzącego armii rzymskiej- Stylichona. Było to prawdopodobnie w 402 lub w 403 roku. Nie jest jednak pewne czy ewakuacja wojsk była całkowita. Nie ma pewności, że Brytania w tym momencie całkowicie „odpadła” od Imperium Rzymskiego.

Wydaje się, że równie poważnym problemem dla Brytanii w tym momencie nie było zagrożenie Rzymu ze strony barbarzyńców, ale właśnie ambicje uzurpatorów brytyjskich bądź stacjonujących w Brytanii, którzy przy pomocy swoich legionów połączonych z wojskami galijskimi chcieli po prostu uzyskać władzę albo na całym cesarstwem, albo nad jego znaczną częścią.

Bardzo ważnym problemem związanym ze sprawą wycofania legionów z Brytanii jest pytanie, czy wyspa pozostała poprzez takie działania dowódców rzymskich zupełnie bez obrony?

Trzeba tutaj zwrócić uwagę na skład etniczny legionów brytyjskich. Już dużo wcześniej zdano sobie sprawę, iż z powodu dużej odległości, Rzym nie będzie w stanie utrzymywać i stale uzupełniać swoich sił wojskowych, jeśli nie sięgnie po żołnierzy z krajów bliższych Brytanii. Tak więc w składzie wojsk na wyspie znaleźli się rekruci z Galii, Hiszpanii, dorzecza Renu i Dunaju. Także z biegiem czasu wojska zasilała ludność miejscowa i stanowiła ich coraz większą część. O militarnych zdolnościach ludności celtyckiej świadczy fakt, że skutecznie broniła ona, głównie zachodniego wybrzeża, przed irlandzkimi najazdami, a także to, że długo jeszcze po wycofaniu wojsk rzymskich odpierała próby podboju zachodnich części wyspy (przede wszystkim Walii) przez Anglosasów.

Tak więc wojsko, które pozostało na wyspie w tym czasie, okrzyknęło cezarem Konstantyna, swojego naczelnego dowódcę. Ten umocnił swoją pozycję, ale nie pozostał w Brytanii, lecz wzorem innych uzurpatorów liczył na zdobycie władzy w całym imperium. Wyruszył więc z ostatnimi już regularnymi wojskami na kontynent, do Galii, gdzie oczekiwał poparcia tamtejszych legionów w walce z aktualnym cesarzem Honoriuszem. Walkę tę jednak przegrał, poddał się i został stracony w Rawennie.

Brytowie nie mieli powodu do zadowolenia, gdyż imperator, którego oni sami obwołali, sprzeniewierzył ich interesy i opuścił ich. Zmuszeni zostali zwrócić się do cesarza Honoriusza o pomoc w obronie wyspy. Lecz w 410 roku Honoriusz nie mógł im pomóc, Alaryk maszerował na Rzym, Stylichon, główny filar obrony zachodniego cesarstwa stracił swoją pozycję i swoje życie. Brytowie musieli sami zadbać o swoje bezpieczeństwo. Od roku 410 Brytania przestała być częścią imperium rzymskiego. Choć jeszcze długo ówcześni pisarze z kontynentu traktowali wyspę jako składnik imperium, jak na przykład Prosper Tiro, który pokazał, że Brytania w latach 422-432 wciąż była nazywana „ rzymską wyspą”, lecz często jako przeciwwaga dla „barbarzyńskiej” Irlandii. Nie ma wątpliwości co do kontynuacji „rzymskości” na wyspie, lecz przerwana została w ten sposób rzymska administracja.

Dokładnie te wydarzenia sprawiły, że Brytania została „odcięta” od centrum imperium. Komunikacja między wyspą a kontynentem została przerwana, a rzymska władza utrzymywała się właściwie tylko na południowym wschodzie wyspy. Od tego momentu zaczął się nowy etap w historii Brytanii- okres anglosaski lub staroangielski. Udokumentowanie tego okresu, a w szczególności jego początków, poprzez źródła pisane jest niezmiernie trudne. Źródła do dziejów Brytanii są niezwykle skąpe i jednocześnie niezwykle trudne do interpretacji. Właśnie przez te trudności okres ten nazywany jest czasem „wiekami ciemności” (The Dark Ages).

Zanim jednak doszło do całkowitego opanowania wyspy przez ludy germańskie i osiedlenia się nowych przybyszów, po opuszczeniu wyspy przez wojska rzymskie nastąpił krótki okres samodzielnego „rządzenia się” przez, pozostałych bez nadzoru rzymskiego, pierwszych, a więc celtyckich, mieszkańców wyspy. Aby mówić o momencie przybycia Anglosasów do Brytanii należy przede wszystkim opisać, choć pokrótce, sytuację jaka zaistniała na wyspie po odejściu Rzymian oraz jakie przyczyny spowodowały, że plemiona anglosaskie w jednym momencie zdecydowały się na wyruszenie do Brytanii i podbój tych ziem w celu osiedlenia się tam.

Od momentu odejścia legionów ( rok 407), aż do połowy V wieku nastąpił krótki okres „niepodległości” celtyckiej. Między Brytanią rzymską a początkami Brytanii anglosaskiej rozciąga się okres, który nie był okresem chaosu i bezwładu ( jakby się mogło wydawać po opuszczeniu tych ziem przez sprawnych administratorów jakimi byli Rzymianie). Dzieje tego okresu, jak i samych początków osadnictwa anglosaskiego są niezwykle skomplikowane. Z tym okresem związany jest także spór o to, jak wiele pozostało w Brytanii z czasów panowania rzymskiego. Pewne jest to, że przywrócona została część dawnych tradycji i wartości celtyckich, ale na pewno w połączeniu z tym, co zostało trwałego z dorobku cywilizacyjnego okresu rzymskiego. Przede wszystkim to co było najbardziej trwałe i co miało największy wpływ na dalszą historię, także tę „anglosaską”, a więc chrześcijaństwo, które nie pozwoliło na powrót starej religii celtyckiej. Także znajomość łaciny pozwalała „zatrzymać” ciągłość kultury łacińskiej, a także ułatwiła wytworzenie się rodzimej elity intelektualnej na wyspie (późniejsi kronikarze i historiografowie, choć często pochodzenia celtyckiego, przejęli wzory z kultury łacińskiej).

Także Anglosasi ulegli wpływom tej kultury. Często krytycznie ocenia się poziom przybyszów wyżej stawiając zromanizowanych Brytów. A jednak w wielu dziedzinach przewyższali wyspiarzy, przede wszystkim w tych, związanych z wytapianiem i obróbką metali, a co za tym idzie z produkcją broni i narzędzi - to był pewnie sekret powodzenia inwazji. Z upływem czasu Anglosasi szybko się uczyli, powszechnie przyjęło się wśród nich chrześcijaństwo, to wszystko pozwoliło im przejąć „inicjatywę” cywilizacyjną.

Anglosascy przybysze nie napotkali na wyspie ludności jednolitej etnicznie. Jakkolwiek interesuje nas tutaj ta wielka migracja Anglosasów na wyspę w połowie V wieku i jej obraz w materiale źródłowym (o czym niżej), to należy przypomnieć, że nie był to początek ich obecności na wyspie. Germańscy najemnicy byli dużo wcześniej osadzani na wyspie, tworzyli osady wojskowe wzdłuż Wybrzeża Saksońskiego, aż na północ do okolic Eboracum (Yorku). Okres osiedlania się germańskich foederati w jeszcze rzymskiej Brytanii był najbardziej nasilony w IV wieku, a kulminację osiągnął w połowie V wieku w postaci zorganizowanego najazdu i podboju.

ROZDZIAŁ II

Adventus Saxonum - nowy etap dziejów Wysp Brytyjskich

1. Archeologia a najazd anglosaski

Zanim omówione zostaną źródła pisane, w których przedstawiony został moment inwazji plemion anglosaskich, na podstawie których historycy spróbowali określić dokładną datę ich przybycia do Brytanii, należy choć pokrótce przedstawić obraz tego wydarzenia według innego rodzaju źródeł. Wątpliwości, które wystąpią przy analizowaniu zapisów kronikarskich, mogą zostać rozwiane przez badania archeologiczne. Należy więc przyjrzeć się bliżej pozostałościom kultury materialnej celtyckich mieszkańców Brytanii oraz temu, jakie nastąpiły zmiany, i jak były one głębokie, gdy na wyspę dotarły plemiona germańskie.

Przez cały IV wiek można wyraźnie odróżnić groby germańskich najemników -ciałopalne, pogańskie, od pochówków ludności miejscowej, celtycko-rzymskiej (Brytowie) - szkieletowych, często chrześcijańskich (głównie w miastach). Natomiast po zniszczeniu przez Anglosasów w V wieku organizacji kościelnej na podbitych terytoriach, w miastach wschodniej Anglii widoczne są już tylko cmentarzyska zwane anglosaskimi. Tak gwałtowna zmiana obrządku pogrzebowego nie znaczy jednak, że Brytowie z tych terenów zostali całkowicie wybici lub wypędzeni. Trzeba oczywiście uznać, że ulegli oni militarnej i politycznej dominacji przybyszów germańskich, głównie na obszarach Kentu, Norfolk, Suffolk (wschodnia Anglia), Essex, Sussex, Wessex, Yorkshire. Faktem jest także migracja z tych dzielnic najbardziej zromanizowanych mieszkańców, głównie miast, około połowy V wieku. Ale na pewno nie ogarnęła ona wszystkich mieszkańców, zwłaszcza wsi. Musieli podlegać oni procesom asymilacyjnym z nowo przybyłymi ludami.

Archeologia uzupełnia obraz zmian nie tylko etnicznych, ale i gospodarczych, i kulturowych tego czasu. Pozwala także potwierdzić chronologię wydarzeń opartą o analizę źródeł pisanych. Natomiast archeologiczne odkrycia nie są satysfakcjonującą bazą dla absolutnej chronologii. Nie wykazują wydarzeń, które zaszły między pierwszym przybyciem Sasów, a założeniem przez nich pierwszych królestw.

Rok 407 ( rok wycofania legionów) mimo, iż przyniósł poważne konsekwencję w przyszłości, nie spowodował od razu czytelnych zmian kulturowych. Widoczne wtedy były przemiany zapoczątkowane już wcześniej, w ciągu IV wieku. Na zachodzie wyspy następował wzrost elementów kultury iryjskiej, stale zasilanej najazdami irlandzkimi.

We wschodniej Anglii istniało już osadnictwo germańskie, a w środkowej i południowo-wschodniej części wyspy trwały miasta rzymskie i elementy późnorzymskiej, choć zwulgaryzowanej kultury.

Dopiero około połowy V wieku lub w początkach drugiej połowy tego stulecia widoczne są istotne zmiany. Nastąpiło dość gwałtowne przerwanie kontynuacji elementów kultury późnorzymskiej: upadają forty obrony wybrzeża, wiele miast zostaje opuszczonych, na mozaikowych posadzkach wiejskich domów widać ślady ognisk barbarzyńskich, przestały działać warsztaty garncarskie produkujące ceramikę typu prowincjonalno-rzymskiego. Na zachodzie wyspy natomiast umacniały się wpływy celtyckie widoczne w budowaniu nowych grodzisk. Także wtedy nastąpiła kulminacja emigracji Brytów z południowo-zachodniej części wyspy do Armoryki pod naporem wielkiego najazdu plemion germańskich. Całość tych zjawisk pozwala przyjąć połowę V wieku jako wyraźną cezurę dla Brytanii między starożytnością a średniowieczem

Odejście legionów, jak już było wspomniane, wytworzyło dosyć specyficzną sytuację, gdy wyspa odzyskała niezależność jeszcze przed nadejściem plemion anglosaskich. Ciągle żywe byłe tradycje celtyckie, ale także pozostałości rzymskie. Gdy nie udało się mieszkańcom wyspy otrzymać pomocy od cesarstwa dla obrony przed kolejnymi najazdami, wyspiarze musieli sami zorganizować się militarnie. Zaktywizowały się polityczne siły celtyckie, głównie z zachodniej i północno-zachodniej części dawnej rzymskiej prowincji. Tworzyli oni królestwa starając się utrzymać system administracyjny na wzór rzymskiego.

Ale jednym ze sposobów ich obrony przed coraz liczniejszymi najazdami barbarzyńców (głównie Piktów z północy), było wezwanie najemników germańskich z plemion Anglów, Sasów i Jutów i próba ich osadzenia na granicach. Ale nie dotrzymanie zobowiązań płatniczych względem nich spowodowało, iż zwrócili się oni przeciw mocodawcom. Ten właśnie moment wezwania Anglosasów sprawił, że przybyli oni na wyspę w ogromnej liczbie i ostatecznie osiedlili się tam, choć nie zajęli całej Brytanii, a wzmocnili jedynie swój stan posiadania we wschodniej Anglii i Yorkshire. Natomiast na terenach, gdzie bardzo mocny był żywioł celtycki (na zachodzie wyspy) i gdzie był on wzmacniany wpływami z Irlandii, mieszkańcy długo bronili się przed ekspansją anglosaską. Ich walka z najeźdźcami jest bardzo ważna, ponieważ wszelkie konflikty tak militarne, jak i kulturowe znalazły później wyraźne odzwierciedlenie w źródłach pisanych.

Rozpad jednolitej władzy rzymskiej nad prowincją brytyjską, powstawanie separatystycznych państewek celtyckich w zachodniej i północnej Brytanii, nacisk Piktów oraz osadników iryjskich spowodowały osłabienie tych wszystkich sił, które mogły się przeciwstawić się aneksji anglosaskiej i napływowi coraz to nowych fal osadników z kontynentu. Gdy zakończył się więc okres rzymskiego panowania, zmienił się typ germańskiego osadnictwa. Do około 400 roku było to osadnictwo wojskowe, akceptowane przez Brytów. Od roku 407 rozpoczyna się militarny podbój wyspy i idące za tym osadnictwo.

2. Rodowód najeźdźców

Zespół ludów germańskich, który zasiedlił Brytanię, zwany potocznie Anglosasami, był złożony etnicznie, przede wszystkim z trzech głównych grup plemiennych: Anglów, Sasów i Jutów. Wskazuje na to zróżnicowanie obrządku pogrzebowego na cmentarzyskach pochodzących z wcześniejszego etapu osiedlania się tych ludów na wyspie. Znaleziska archeologiczne pozwalają określić datę nowej fali masowego napływu Germanów z kontynentu do południowo-wschodniej Brytanii na pierwsze dziesięciolecia V wieku. Obraz zarysowany przez archeologię jest w tym miejscu zgodny z danymi pochodzącymi ze źródeł pisanych oraz z przekazami o charakterze legendarnym lub na poły legendarnym.

Anglowie wywodzą się ze Szlezwiku, z tej jego części, która do dziś nosi nazwę Angeln. Jako jeden ze szczepów ludów germańskich zostali wymienieni przez Tacyta w napisanej w 98 r. n.e. „Germanii”. Opisał on grupę ludów, które zamieszkiwały północno-zachodnie wybrzeże Niemiec wymieniając obok Anglów także Fryzów. Fryzowie w tym czasie zamieszkiwali już wybrzeże północnej Holandii, która do dziś nosi ich imię, a dokładne rozmieszczenie Anglów nie było dokładniej opisane niż poprzez określenie, że byli chronieni przez lasy i rzeki, aż do Oceanu, czyli do Morza Północnego lub Bałtyku. Jednak najprawdopodobniej Anglowie, którzy przybyli do Brytanii nie wyruszali bezpośrednio ze Szlezwiku, lecz z Fryzji. Wszystko wskazuje na to, iż wyruszyli stamtąd i w pewnym stopniu połączyli się z Sasami. Nie ma pewności jak duża była ta migracja, skoro Beda pisze, że ich kontynentalny dom pozostał niezamieszkany, gdy oni znaleźli nowe miejsce w Brytanii. Anglowie przed wyruszeniem z kontynentu musieli już być w znacznym stopniu wymieszani z sąsiednimi Sasami, właściwie tworząc nową grupę- Anglosasów. Anglowie przybyli na wyspę prawdopodobnie z już ukształtowaną władzą królewską.

Sasi wywodzili się z zachodniego Holsztynu i trzech wysp u ujścia Łaby: Neuwerk, Scharhorn i Bochsand. Od połowy III wieku penetrowali wybrzeża Galii i Anglii, a w V wieku osiedlali się także u ujścia Loary, w Armoryce i u ujścia Girondy. Możliwe jest więc, że osadnicy sascy przybywali do Brytanii nie tylko z terytorium ojczystego, ale również z Galii. Pierwszym autorem, który ich wspomniał jest Klaudiusz Ptolomeusz w swojej „Geografii”. Ptolomeusz umieścił Sasów w Holsztynie, lecz problem pochodzenia Sasów jest bardziej skomplikowany. Na wybrzeżu pomiędzy nimi a Fryzami- on i Tacyt są zgodni i umieścili plemię Chauków, które w czasach Tacyta mogło być opisane jako „najszlachetniejsze z Germanów”. Mogli oni odgrywać tą samą rolę jako centrum pewnego rodzaju konfederacji plemiennej, jaką musieli odgrywać Sasi w tym samym miejscu, prawie dwa stulecia później. Sasi jako pierwsi musieli osiedlić się w tym rejonie w połowie III wieku, być może niedługo potem jak Chaukowie zostali po raz ostatni wymienieni w źródłach rzymskich. Inni pisarze mieli na uwadze różnice między Sasami i Chaukami i pisząc o przesunięciu tych drugich w pobliże rzymskiego pogranicza w okolicach środkowego Renu, stwierdzili, że ich emigracja z wybrzeża pomiędzy Łabą i Wezerą i przesunięcie na południowy zachód ułatwiło osiedlenie się Sasów na ich dawnych terenach. Chaukowie mogli także szybko utracić swoją dominację na tym obszarze właśnie poprzez ekspansję Sasów na zachód co doprowadziło do rozbicia Chauków i ich przesunięcie na południowy zachód. Wydaje się więc wysoce prawdopodobne, że w połowie III wieku Sasi mogli zajmować cały region między dolną Łabą i Wezerą.

Mogli utworzyć na tych terenach nowy związek plemienny, w którego skład wchodzili przedstawiciele innych plemion germańskich; poza Chaukami byli to także Cheruskowie, Marserowie, Angriwariowie. Aż do V wieku nie wykazywali większych dążeń ekspansywnych. Głównym terenem ich działania było morze, gdzie na długo przed skandynawskimi wikingami zasłynęli jako piraci.

Sasi, już dużo wcześniej gdy byli bliższymi sąsiadami Anglów w Szlezwiku i Holsztynie, byli ludem bardzo licznym. To mogło być jedną z przyczyn ich ekspansji na inne tereny, rozprzestrzenili się na tereny wschodniego Holsztynu, a później spowodowali przesunięcie lub wchłonęli Chauków między dolną Łabą i Wezerą.

W tym czasie Sasi dokonywali też rajdów na Franków Salickich i dalej, na rzymską prowincję Brytanię. Ich pirackie najazdy były jedną z przyczyn wzmocnienia obrony wyspy i utworzenia linii fortów na tak zwanym Wybrzeżu Saskim.

Na kontynencie Sasi żyli na bagiennym terenie, tak jak Chaukowie przed nimi, tak jak Fryzowie w tym samym czasie. W IV wieku ich populacja musiała wzrosnąć, a żyli na terenie, który nie mógł im wystarczyć. Na zachód ekspansję hamowali Frankowie, na wschód- lasy oraz Słowianie, a od południa napierali Hunowie. Sasi wykorzystywali kłopoty cesarstwa rzymskiego w obronie granic, a osłabienie jego władzy w Brytanii w V wieku spowodowało, że prowincja przestała być tylko i wyłącznie obiektem łupieżczych najazdów, lecz mogła być miejscem doskonałym do stałego osiedlenia się.

Trzecim wreszcie ludem, który odegrał poważną rolę w zasiedleniu Brytanii byli Jutowie. Są oni jednak ludem najtrudniejszym do zidentyfikowania. Nie zostali oni wymienieni w żadnych źródłach sprzed V wieku, czyli sprzed najazdu na Brytanię. Być może można ich identyfikować, z wymienionymi przez Tacyta w „Germanii” obok Anglów i Fryzów, plemieniem Eudoses. Podobieństwo w nazwie oraz położenie geograficzne mogłoby sugerować, że byli to Jutowie wymienieni dopiero dużo później przez Bedę. Wiele wskazuje na to, że w czasie migracji do Brytanii, plemię noszące to imię musiało zamieszkiwać na Półwyspie Jutlandzkim.

W swoim opisie Beda umieszcza kontynentalne siedziby Anglów między Sasami i Jutami. Ta tradycja umieszcza okręg znany jako Angeln w Szlezwiku, wydaje się więc, że Jutowie byli północnymi sąsiadami Anglów. Wielu uczonych po Bedzie wywodziło nazwę Jutlandia z imienia plemienia Iutae sugerując, że ludy skandynawskie zamieszkujące ten obszar od VI wieku przejęło nazwę od wcześniejszych mieszkańców.

Trudności związane z identyfikacją Jutów próbuje się rozwiązywać śledząc ich osadnictwo już na terenie Brytanii, a także wszystkie elementy z tym związane; dowody archeologiczne, nazewnictwo, różnice między innymi przybyszami na wyspy. Istnieje wiele dowodów na bliskie związki między Jutami z Kentu a Frankami z Nadrenii, co sprawia, że trudno przypuszczać iż Jutowie przybyli do Brytanii prosto z Jutlandii. Dowody archeologiczne, ustrój społeczny Kentu oraz ustrój prawny po najeździe jest bardzo podobny do frankońskiego, a jednocześnie odróżnia się od zwyczajów Anglów i Sasów. Jest więc bardzo możliwe, że w drugiej połowie Jutowie opuścili swoje siedziby w południowo-wschodniej Jutlandii i przemieścili się w okolice ujścia Renu, do północnej Fryzji i na jej przybrzeżne wyspy, skąd łatwo było wyruszyć do Brytanii.

Ludy, które tak licznie przybyły do Brytanii około V wieku były o wiele bardziej złożone etnicznie. Poza wymienionymi trzema głównymi plemionami byli wśród nich także przedstawiciele Franków salickich i rypuarskich, a także Fryzowie. Fryzowie kilkakrotnie wzmiankowani byli przez Tacyta w jego „Rocznikach” i „Dziejach”.

Istnieje, poza Bedą, jeszcze inna- późniejsza od najazdu, wzmianka przybliżająca nam nie tylko rozmieszczenie plemion na wyspie po najeździe, ale dająca nam także w ten sposób możliwość oceny składu etnicznego przybyszów. Związki króla wschodnich Franków, Theudeberta, z dworem cesarza Justyniana przeniosły północno-zachodnią Europę na moment w zasięg bizantyjskich uczonych. Krótko po połowie VI wieku Prokopiusz z Cezarei, jeden z najbardziej błyskotliwych uczonych tych czasów, umieścił rozdział o Brytanii jako wtrącenie do swojej historii wojen Justyniana przeciw Gotom. Rozdział składa się z listu opisującego Brytanię, jej mieszkańców i jej zwyczajów, a wiadomości te zdobył pisarz od barbarzyńskich informatorów z frankijskich gości w Konstantynopolu.

Najbardziej interesującym fragmentem tego opisu jest twierdzenie, że Brytania jest zamieszkiwana przez trzy ludy; Brytów, Angiloi i Frissones, wszystkie rządzone przez „własnych” królów. Każde z tych plemion miało być tak liczne, że wysyłało ogromną liczbę mężczyzn, kobiet i dzieci na ziemie Franków, aby uprawiało tam ziemię. Poprzez tę migrację Frankowie zaczęli obstawać przy żądaniu Brytanii dla siebie i zapewne dlatego pewna część Angiloi została włączona w poselstwo do Konstantynopola, aby zrobić wrażenie na cesarzu. Ten fragment jest z pewnością sporym uproszczeniem skomplikowanej sytuacji w tej części Europy, ale jest blisko dwieście lat wcześniejszy niż Beda i więcej niż trzysta lat od najstarszego zachowanego manuskryptu Anglo-Saxon Chronicle. Poza tym był pisany przez człowieka uczonego, zaznajomionego z tymi, którzy znali fakty. Został napisany w czasie, gdy migracja z Brytanii na kontynent zmieniała Półwysep Armoryka w Bretanię.

Jest także pewne, że Angiloi Prokopiusza byli ludem nazywanym między sobą Engle, a przez łacińskich pisarzy Angli. Fryzowie, którzy są wyraźnie reprezentowani przez Frissones Pokopiusza, być może nie odegrali bardzo poważnej roli w germańskiej inwazji na Brytanię. Jednak związek między Anglami i Fryzami musiał być poważny, bowiem analizy lingwistyczne ustaliły, że język fryzyjski miał poważny wpływ na te elementy języka angielskiego, które odróżniają go od niemieckiego i języków skandynawskich. Wiele wskazuje na to, że Fryzowie byli przybyszami z przybrzeżnych terenów na zachód od dolnej Łaby, którzy zmieszani z innymi plemionami pojawiają się w późniejszych opisach najeźdźców na wyspy pod wspólną i bardziej niewyraźną nazwą Sasów.

ROZDZIAŁ III

Adventus Saxonum w źródłach pisanych

„Adventus Saxonum” - tak w źródłach pisanych zaznaczone są wydarzenia związane z największą falą osadnictwa anglosaskiego w Brytanii. Podstawowych źródeł historycznych rzucających światło na ten burzliwy okres dziejów wyspy jest niewiele. Pierwsze z nich, najwcześniejsze, dzieło „ O upadku i podboju Brytanii” („De excidio et conquestu Brittaniae”) zostało napisane przez mnicha Gildasa w latach 525-550. Dalej, słynna praca Bedy Wielebnego „Historia kościelna ludu angielskiego” („Historia ecclesiastica gentis Anglorum”) ukończona została w roku 731. Kolejnym, jest „Historia Brittonum” , napisana lub opracowana z materiałów wcześniejszych przez mnicha imieniem Nenniusz na początku IX wieku ( prawdopodobnie w latach 829-830). Czwartym, bardzo ważnym, jest monumentalna „Kronika anglosaska” („Anglo-Saxon Chronicles”), rozpoczęta w języku saskim w drugiej połowie IX wieku za panowania króla Alfreda Wielkiego i doprowadzona aż do wieku XII.

Jednak ogromną trudność sprawia interpretacja tych źródeł, odległych w czasie od opisywanych przez nich wydarzeń. Jak w nich wyglądają opisy interesujących nas wydarzeń i jaką mają one wartość w ich rekonstrukcji rozważymy w dalszej części pracy.

1. Uwagi o historiografii wczesnośredniowiecznej

Największą trudność w odtworzeniu dokładnego przebiegu najazdu Anglosasów na Wyspy Brytyjskie przysparza skąpa ilość źródeł pisanych. Dodatkowo te które istnieją, powstały dużo później od opisywanych przez nie wydarzeń.

Trudno oczekiwać, aby jakiekolwiek dzieło historyczne powstało w Brytanii w V w. n.e., kiedy były to czasy największego chaosu i nieodwracalnych zmian dla mieszkańców wysp. W ciągu V wieku także w całym Cesarstwie Zachodnim nie powstało dzieło, które mogłoby być uznane za pełną historię tego okresu. Być może po części można to wytłumaczyć tym, iż była to epoka niezwykle burzliwa. W całej Europie dokonywały się masowe przesunięcia różnych ludów, rozpadał się organizm polityczny Cesarstwa, dokonywały się gwałtowne zmiany etniczne, gospodarcze, kulturowe, religijne. Ale choć brak jest poważnych dzieł historiograficznych, piśmiennictwo łacińskie nie zamarło.

V wiek dla literatury traktowany jest jako okres przejściowy. Trwały niezmiennie łacińskie, klasyczne formy literackie, ale pojawiały się nowe elementy nie tylko ze zmianami religijnymi czy politycznymi, ale przede wszystkim związane z nowymi językami. W historii literatury okres ten wyodrębniony został jako wczesne średniowiecze.

Okres ten nierozerwalnie jest związany z czasem barbarzyńskich migracji, a jego schyłek określa moment wykształcenia się literatur romańskich i nowego typu cywilizacji jaką one reprezentują (za kres wczesnego średniowiecza według historii literatury przyjmuje się więc wiek XI).

Okres ten przejął od starożytnych prawo, struktury polityczne i społeczne łącząc je z pierwotną kulturą plemion barbarzyńskich. Ważnym czynnikiem tego przełomu stała się chrześcijańska religia oraz kształtująca się w Europie Zachodniej organizacja kościelna. Zetknięcie się powstałej na gruncie imperium rzymskiego, opartej na wzorach kultury chrześcijańskiej z pozbawionymi piśmiennictwa ludami barbarzyńskimi sprawiło z jednej strony, przejmowanie tejże kultury przez te ludy i jej rozwój, z drugiej zaś nie uniknęło obniżenia poziomu kultury literackiej świata antycznochrześcijańskiego. Upadek kultury literackiej szczególnie zaznaczył się w Galii, odstawała ona od budzących się kulturalnie w zakresie życia religijnego i intelektualnego wysp, najpierw Irlandii, a później Brytanii. Ale z czasem poziomy w zakresie gramatyki i umiejętności literackich obniżyły się, a pisarze świadomi swoich braków pocieszali się jedynie moralną słusznością postawionych sobie celów, i jest to odzwierciedlone w kronikach z początków średniowiecza.

Ale głównym językiem wczesnego średniowiecza pozostawała wciąż łacina, mimo iż narody germańskie wprowadzały do literatury europejskiej nowe języki i nową tematykę. Przed autorami łacińskimi stanęły natomiast inne zadania. Kontynuowali oni tradycje wykształcenia klasycznego, uczyli sztuk wyzwolonych, zbierali materiały do historii oraz objaśniali je, zachowali klasyczne formy poezji i prozy, służyli Kościołowi przy wykładaniu teologii. Przy czym literatura łacińska nie była wyłączną własnością tego okresu, zaczyna się długo przed jego rozpoczęciem i trwa znacznie dłużej po jego zakończeniu. Także dużo później, literatury w językach narodowych stworzyły wiele dzieł, których problematyka i idee należą w istocie do kultury łacińskiej. Nie wszystkie utwory literatur w językach narodowych są oryginalne, wiele z nich to tłumaczenia bądź adaptacje popularyzujące wiedzę łacińską.

Nie jest więc łatwe dokonanie podziału wczesnego średniowiecza, ponieważ daty powstania dzieł w językach narodowych rzadko bywają pewne. Faktem o pierwszorzędnym znaczeniu dla literatury łacińskiej jest jej upadek i odrodzenie w czasach między Grzegorzem Wielkim a Karolem Wielkim. Po tym okresie stale wzrasta liczba wykształconych ludzi, a historia łaciny jest jednocześnie historią szkolnictwa i związana jest z wielkimi szkołami tego okresu. Niezbędne jest połączenie w niniejszej pracy, historii literatury z dziejami politycznymi, ponieważ szukamy śladów wydarzeń politycznych w dziełach autorów wykształconych w tych właśnie szkołach. Łączyły je te same wzorce- Irlandię i wyspę Iona z Jarrow i Yorkiem, a dalej z dworem Karola Wielkiego. Szkoły Reichenau i St. Gallen związane były z Fuldą i ze szkołami z Irlandii, Beda z Jarrow był nauczycielem Egberta z York, ten uczył Alkuina z Tours, ten z kolei Hrabana z Fuldy. Te zależności najlepiej pokazują jak uniwersalna była literatura wczesnego średniowiecza, z jednej strony powielająca stare wzorce, z drugiej rozwijająca nowe, oryginalne elementy związane z nowymi językami.

Wszystkie powyższe uwagi odnoszą się także do dzieł historycznych tego okresu. Dzieła historyczne wczesnego średniowiecza jednak bardziej niż jakiekolwiek inne ujawniają indywidualne cechy poszczególnych pisarzy. Pisząc dzieło historyczne, często dotyczące wydarzeń współczesnych, autor musi wypowiadać własne opinie na temat przedstawianych wydarzeń i wybierać własne formy wypowiedzi. Historycy czerpali oczywiście, o ile było to możliwe, z dzieł napisanych wcześniej, ale sam charakter ich pracy zmuszał ich do oryginalności. Mimo, iż kronikarze i historycy posługiwali się łaciną, używają podobnych zwrotów stylistycznych, tej samej gramatyki i zwrotów, ale widzenie historii jest już indywidualną sprawą, tak jak ich własne sympatie i osądy. Dzieła historyczne należały do prozy naukowej, autorzy zajmowali się nie tylko opisywaniem wydarzeń, ale często jednocześnie pisali traktaty filozoficzne, komentatorskie, interpretacyjne.

Wszystkie źródła, za pomocą których można pokusić się o odtworzenie przebiegu najazdu Anglosasów na Wyspy Brytyjskie, są nierozerwalnie związane z ogólnoeuropejską wczesnośredniowieczną literaturą. Dzieje ówczesnej Brytanii często są traktowane w sposób zupełnie odmienny niż inne regiony dawnego cesarstwa rzymskiego. Ale należy je rozpatrywać na tle sytuacji reszty Europy, opierając się na bazie źródłowej, której formy są uniwersalne dla całej zachodniej Europy.

Na podstawie tych zachowanych kilku źródeł można spróbować odtworzyć nie tylko dzieje przybycia Anglosasów na wyspy, ale także historię całego wieku V na Wyspach Brytyjskich. Należy cały czas pamiętać, że źródła z tego okresu są bardzo skąpe, a rekonstrukcji wydarzeń dokonuje się na podstawie materiałów z wieków późniejszych, często trudnych do interpretacji. Poniżej postaramy się zanalizować fragmenty tych źródeł zachowując chronologię ich powstania.

2. „De excidio et conquestu Britanniae” GILDASA

Dzieło Gildasa zatytułowane „De excidio et conquestu Britanniae ( „O zagładzie i podboju Brytanii”) jest najstarszym zachowanym opisem zdarzeń dotyczących ostatnich dziesięcioleci rzymskiej Brytanii i czasów, które nastąpiły po wycofaniu rzymskich legionów z wyspy.

2.1. Pochodzenie Gildasa

Nie zachowało się o Gildasie zbyt wiele informacji. Szczegóły jego życia przynoszą dwa żywoty spisane w XI i XII wieku przez zakonników dla upamiętnienia życia osoby kanonizowanej. Bardzo często święty Gildas określany jest przydomkiem Sapientis ( choć ten przydomek przy imieniu w tym okresie niekoniecznie wynikał z naturalnej mądrości, lecz wskazywał na `wysoko wykształconego człowieka', osobę najczęściej stanu duchownego), rzadziej Badonicus. Drugi przydomek pochodzi od jego prawdopodobnej daty urodzin, w dniu bitwy pod Mons Badonicus ( Mount Badon), rzekomej dwunastej bitwy stoczonej przez legendarnego króla Artura. Datę urodzenia Gildasa ( rok ok. 516) przyjmuje się jako dość prawdopodobną, ponieważ on sam określił ją w swojej pracy („ (...) usque ad annum obsessionis Badonici montis, qui et meae nativitatis est.”).

Gildas urodził się w Dumbarton (Alcluith) w Walii. Prawdopodobnie pochodził z królewskiego rodu. Część badaczy, wobec wielu wątpliwości co do jego pochodzenia, jest bardziej ostrożna i przyznaje tylko, że urodził się w Walii, część przyznaje mu szeroko rozumiane pochodzenie celtyckie nie lokalizując dokładnego miejsca pochodzenia, czasem ograniczające się do stwierdzenia, iż pochodzi on z zachodu wyspy. Pewna jest data jego śmierci w roku 570.

Gildas był mnichem, a więc należał do wykształconej grupy społeczeństwa, jego zasługą miało być odrodzenie nauki i życia zakonnego w Brytanii. O ile bowiem uzyskany kiedyś przez ludy Brytanii dostęp do rzymskiej kultury ulegał stopniowemu osłabieniu, a zaczęły brać gorę cechy celtyckie, to religia chrześcijańska wręcz rozkwitała, głównie w Walii i Kornwalii. Wielką rolę odgrywały w nim zakony, a Gildas był uczniem i następcą sławnego nauczyciela- świętego Iltuta z południowej Walii, z Llanwit Major. Miało to ogromny wpływ na język pisarstwa Gildasa. Łacina, którą pisał była kwiecista, uznany został za mistrza patetycznej prozy łacińskiej. Jego elokwencja jest pełna temperamentu, ma ogromną zdolność w posługiwaniu się językiem biblijnym, cytaty z Biblii nie różnią się od jego własnych zdań.

2.2. Dzieło Gildasa

Trudność sprawia także dokładne ustalenie daty powstania „De excidio”. Daty podawane w różnych opracowaniach są bardzo rozbieżne. Jest to związane także ze sposobem oceny charakteru dzieła. Część badaczy rozciąga okres powstawania dzieła na wiele lat VI wieku ( lata 525-550), traktując je jako luźny komentarz bieżących wydarzeń. Inni są bardziej precyzyjni; analizując opisane w nim fakty, przyjmują, że Gildas pisał po roku 516, a przed 547. Inni „zaokrąglają” tę datę do roku „około” 540. Wydaje się jednak pewne, że rokiem przed którym na pewno urywa się narracja, jest rok 547.

Sporne jest też spojrzenie na dzieło Gildasa w kontekście jego formy literackiej. Gildas i jego praca bardzo często są stawiani w tym samym rzędzie co dzieła innych pisarzy- historyków VI wieku: Grzegorz z Tours i Jordanes. Ale jednocześnie większość dość zgodnie stwierdza, że nie jest ono kroniką historyczną. Jest ono traktatem umoralniającym, w którym wykorzystał Gildas pewne materiały historyczne w sposób świadomie tendencyjny. Dzieło jest formą prośby i jednocześnie gorzkiego wyrzutu. Wspanialsza jego część jest mozaiką cytatów z Pisma św., a historyczne informacje, które ono przynosi są prawie przypadkowe. Ważny jest tutaj cel jaki przyświecał autorowi. Wzywał on w swym traktacie, współczesnych mu władców brytyjskich do żalu z powodu sytuacji w jakiej znalazła się Brytania. Ewidentnie jego traktat odnosi się do wydarzeń jemu współczesnych, nie jest on kroniką wydarzeń; nie opisuje momentu wycofania legionów rzymskich, sytuacji w Brytanii po „opuszczeniu” jej przez Rzym, zmasowanego najazdu Anglosasów w połowie V wieku. W czasach, gdy traktat ów powstawał trwał pochód plemion anglosaskich w głąb wyspy, Brytowie zostali częściowo zepchnięci na peryferie wyspy: do Walii, Kornwalii, Strathclyde i Szkocji, nie było już Imperium, istniało jedynie papiestwo, które mogło być także adresatem traktatu jako jedyne mogące pomóc chrześcijańskiej ludności wyspy nękanej przez pogańskich najeźdźców.

Jeszcze raz należy podkreślić, że nie jest to kronika historyczna. Część historyków lekceważy je i jego autora, uznając iż w rekonstrukcji wydarzeń nie należy na nim polegać. Gildas, według nich, prawi wszystkim kazania, więcej interesują go obyczaje i moralność lokalnych władców niż wypadki historyczne, a chronologia „nie jest jego mocną stroną” . Jeszcze inni doradzają daleko posunięty krytycyzm, ale uznają, iż jest to najistotniejsze źródło pomocne w odtworzeniu tamtych wydarzeń. Są też tacy, którzy bronią Gildasa pamiętając cały czas, że nie był on historykiem, pisał z pasją, a świat do którego adresował swoje pisarstwo był mały.

Najpozytywniej oceniony został przez historyków literatury, którzy docenili formę dzieła. Gildas wywodzi swoje morały z faktów historycznych i na ich tle jego oskarżenia nabierają ostrości.

Tekst Gildasa, jako jedno z nielicznych zachowanych źródeł do tamtej epoki, stał się podstawą większości informacji, jakie znajdą się we wszystkich późniejszych brytyjskich kronikach, pisanych zarówno przez Celtów ( Nenniusz, Giraldus Cambrensis), jak i przez Anglosasów ( Beda, „Anglo-Saxon Chronicle”). Uzupełnili oni informacje przyniesione przez Gildasa za pomocą zachowanej tradycji, ale pisali w czasach dużo późniejszych niż odtwarzane wydarzenia. Dlatego też często omawiając dzieło Gildasa będziemy powoływać się na prace późniejsze. Jednak dzieło Gildasa pozostanie jedynym, które przynosi informacje „ z pierwszej ręki”.

2.3. Obraz Brytanii po wycofaniu legionów

Okres, który nastał po opuszczeniu Brytanii przez legiony, omówiliśmy pokrótce już wyżej. Różnie jest on interpretowany w historiografii. J. Z. Kędzierski dość jednoznacznie pisze o nim jako o okresie chaosu, jakby wyprowadzenie kilku legionów drastycznie zmieniło stosunki panujące na wyspie. Ale nie można przecież twierdzić, że obecność legionów na wyspie była jedyną gwarancją pokoju. W III i IV wieku „pax Romana” w Brytanii był wynikiem tego, iż ludność celtycka i rzymska do pewnego stopnia połączyły się w jedną społeczność, której nadzieje na dalszy pokój opierały się na tej jedności. Interesy Celtów i Rzymian były teraz zbieżne, a przyszłość zależała od przeciwdziałania obcym najazdom spoza granic ich świata i trwałemu osiedlaniu się obcej ludność na ich terenach.

Jednak po odejściu Rzymian Celtowie podjęli na nowo swój dawny styl życia. Poza południowo-wschodnią częścią wyspy (zwyczajowo określaną jako Dolna Brytania), rzymska cywilizacja niemal nie dotknęła głębszych warstw życia społeczności. Głównie tam znajdowały się villae rzymskie i większe miasta. Poza tym wciąż trwało społeczeństwo plemienne, a dawne królestwa celtyckie przetrwały jako civitates, „okręgi” samorządowe rządzone przez ordo, czyli stałą radę, składającą się z dawnych urzędników wybranych przez miasto.

Należy więc cały czas pamiętać, iż koniec panowania rzymskiego na wyspie nie jest jednoznaczny z początkiem panowania saskiego. Pojawił się pewien rodzaj „interwału”, gdzie rządy sprawowali nie Rzymianie, nie Sasi, lecz Brytowie. Aby dokładnie określić tę fazę istnieją nawet dowody. Gdy święty Germanus z Auxerre przybył po raz pierwszy do Brytanii, by zwalczać pelagianizm w 429 roku stanął na czele lokalnych wojsk i poprowadził je do zwycięstwa z barbarzyńskimi najeźdźcami. Były więc to wojska zorganizowane przez Brytów, skończyła się czysto rzymska administracja. A do roku 446, czyli do listu do Aecjusza, Brytowie, choć zagrożeni najazdami, wciąż rządzili się sami. Także relacja z życia świętego Germanusa dotycząca jego drugiej pielgrzymki na wyspę w roku 447 pokazuje, że Brytowie nie stali się jeszcze poddanymi barbarzyńskich panów. Wszystkie te drobne informacje są najbardziej wiarygodne jako uzupełnienie dzieła Gildasa w miejscu gdzie ono zawodzi, a więc przy określeniu chronologii najazdu saskiego.

Dokładna data „ewakuacji” legionów ma w tym momencie niewielkie znaczenie. Zagrożenie najazdami ze strony zachodniej, północnej i wschodniej istniało już dużo wcześniej. Ludy z dalekiej północy i zachodu nabierały odwagi do podejmowania wypraw, która rosła, w miarę jak słabła siła Rzymu. Należy zwrócić uwagę, że te dwa procesy są ze sobą powiązane. Najazdy Piktów i Szkotów jeszcze w IV wieku zmuszały do dramatycznej obrony, zrodziły obrońców, z których najważniejszy był Magnus Maximus. Powstrzymał on najeźdźców ( pod rokiem 388 w anonimowej „Chronica Gallica” napisano: „Incursantes Pictos et Scottos Maximus strenue superavit” ), ale zapewne te sukcesy sprawiły, że wojsko stacjonujące w Brytanii ogłosiło go cesarzem i przeprawiło się z nim do Galii. Stał się on więc jednym z licznych uzurpatorów władzy cesarskiej, którzy stali się jedną z przyczyn osłabienia i upadku cesarstwa rzymskiego. Wydaje się, że rozumiał to Gildas. W swoim dziele wspomina Maximusa, pisząc o nim jako o tyranie ( „insuper etiam imperatoris insignibus, quae nec decenter usquam gessit, non legitime, sed ritu tyrannico” ).

Gildas mówi, że Brytowie zbuntowali się przeciw Rzymowi i wysłali Maximusa do Galii. W tym czasie ich kraj został najechany przez Piktów i Szkotów. Po raz pierwszy wtedy wysłali list do Rzymu z błaganiem o pomoc. Rzymianie musieli odpowiedzieć pozytywnie i wysłali pomoc, która pomogła wybudować mur mający chronić przed powtórnymi najazdami. Lecz okazało się to nie wystarczające i najeźdźcy wdarli się znów do kraju. I znów prośba o pomoc została wysłana do Rzymu, i znów pomoc przybyła i znów była nieskuteczna. Po raz trzeci Brytowie zwrócili się o pomoc w liście do konsula Aecjusza (o tym niżej), lecz tym razem została ona odrzucona.

Tak opisuje to Gildas. W literaturze ta forma literacka to tradycyjna walijska „triada”, mogłaby nosić nazwę „trzy jęki Brytanii”, lecz autor najwyraźniej miesza tutaj fakty z fikcją literacką. Pierwsze dwie „interwencje” Rzymian nie mają potwierdzenia, lecz trzecia prośba skierowana do Aecjusza w 446 roku, roku jego trzeciego konsulatu, mogła być prawdziwa, choć bezowocna.

Niewątpliwie jednak całkowite wycofanie jednostek armii rzymskiej z wyspy, sprawiło iż stała się ona przedmiotem zmasowanych najazdów ze strony okolicznych plemion, przede wszystkim Irlandczyków i Piktów z zachodu i północy oraz plemion germańskich ze wschodu. Zadaniem władców brytyjskich stała się samodzielna obrona przed napastnikami. Pierwszym i najważniejszym obowiązkiem władców było ustanowienie silnej obrony, która aby była skuteczna powinna być dowodzona przez jednego władcę.

Jest niezmiernie trudno jednoznacznie ocenić jak wyglądała władza cywilna na wyspie po „odejściu” Rzymian. Gildas opisuje ten okres jako klęskę Brytanii:

„Exin Britannia omni armato milite, militaribus copiis, rectoribus licet immanibus, ingeni iuventute spoliata,quae comitata vestigiis supra dicti tyranni domum nusquam ultra rediit, et omnis belli usus ignara penitus, duabus primum gentibus trasmarinis vehementer saevis, Scotorum a circione, Pictorum ab aquilone calcabilis, multos stupet gemitque annos”

( „Następnie Brytania zostaje wyzuta z wojska i to co do jednego dowódcy i co do jednego żołnierza, a także pozbawiona większej części swej młodzieży, która dołączyła się do pochodu wszechwładnego tyrana, i która nigdy już nie wróci do domu. Sama nie znająca się na rzemiośle wojennym, od lat drętwieje i jęczy deptana przez dwie dzikie nacje: zamorskich Szkotów z zachodu i Piktów z północy” )

tł. W. Lipoński

Wydaje się, że ten lament Gildasa jest przesadzony. Oczywiście zagrożenie ze strony północy i zachodu było jak najbardziej realne, ale twierdzenie, iż Brytania została się bezbronna jest nie do przyjęcia. Już wyżej zostało wspomniane, iż ludność pozostała na wyspie tworzyła królestwa i potrafiła odeprzeć łupieżcze najazdy Piktów i Szkotów. Czym więc kierował się Gildas pisząc w tak przejmujących słowach o sytuacji Brytanii w początkach V wieku?

Wydaję się, że odpowiedzią może być jeszcze raz cel, który przyświecał Gildasowi przy tworzeniu dzieła. Gildas poprzez tak dramatyczny opis wydarzeń, i o czym nie należy zapominać, przy pomocy takiej właśnie formy literackiej, chciał pokazać sytuację wyspy już po najeździe Anglosasów. Gildas był Walijczykiem, Brytonem, nie pisał o Sasach przychylnie i nie mógł przychylnie odnieść się do wydarzeń, które po części spowodowały przybycie Anglosasów na wyspę.

Najazdów z północy i zachodu nie udało się powstrzymać swoimi tylko siłami. Gildas wspomina o różnych sposobach ratowania się przed zagrożeniem. Kreśli obraz wyspy stale niszczonej napadami, głodem i wszelkim niedostatkiem. Początkowo Brytoni szukali pomocy u rozpadającego się właśnie imperium. Wyżej już zostało wspomniane, iż wysłali list do konsula Aecjusza z prośbą o obronę. Gildas podaje mały fragment tego listu, powtórzyli go późniejsi kronikarze, przede wszystkim Beda, w dokładnie takim samym brzmieniu jak u Gildasa:

„ Igitur rursum miserae mittentes epistolas reliquiae ad Agitium Romanae potestatis virum, hoc modo loquentes: `Agitio ter consuli gemitus Britannorum' , et post pauca querentes: `repellunt barbari ad mare, repellit mare ad barbaros; inter haec duo genera funerum aut iugulamur aut mergimur' ; nec pro eis quicquam adiutorii habent”

( „Więc, z tej przyczyny, pozostała resztka, wysyłając list do Aecjusza, potężnego Rzymianina, w ten sposób kieruje słowa: `Do Aecjusza, po raz trzeci konsula; jęki Brytów'. I znów trochę dalej w ten sposób: 'Barbarzyńcy spychają nas do morza, morze odpycha nas do barbarzyńców; tak czekają nas dwa sposoby śmierci - zostaniemy zamordowani lub utoniemy”)

Ta jakże dramatyczna prośba o pomoc nie przyniosła żadnego efektu. Imperium nie było w stanie pomóc swojej odległej prowincji. Poza tym czyż o pomoc nie zwracali się ci, którzy już nie raz okazywali się nielojalni względem władzy centralnej?

Z dzieła Gildasa wynika, że Brytowie znaleźli sposób na powstrzymanie najeźdźców. Ale pisze o tym jako o przykładzie służącym do umoralnienia odbiorców swego dzieła; „recesserunt hostes a civibus nec cives a suis sceleribus” („ wróg opuścił nasz lud, lecz nasz lud nie porzucił swoich grzechów”).

Wydaje się, że Brytowie zostali poprowadzeni do walki przez jednego człowieka, którego uznali za władcę, a o którym Gildas pisze nie wymieniając jego imienia. Nazywa go tylko „superbus tyrannus”. Dopiero późniejsi kronikarze podają jego imię - Vortigern -według tradycji, która cofa się co najmniej do VII wieku. Vortigern należał do grona ludzi, których Gildas nazywał „tyranami”, lecz nie był to typ „tyrana- uzurpatora władzy cesarskiej” jak Maximus czy Konstantyn III.

Lecz wydaje się, że początkowo ten nowy polityczny porządek był skuteczny. Gilgas, który musiał mieć kontakt z ludźmi pamiętającymi ten okres, wyraźnie pisze, że był to czas nowych sił w administracyjnym i wojskowym życiu wyspy. Może to dziwić, że stało się to w tym samym czasie gdy przybyła wielka grupa Sasów na wyspy. Brytowie byli jednak w stanie zredagować list do konsula Aecjusza, choć był on bezowocny. Wspólnie uznali, iż nie są w stanie samodzielnie się obronić i wspólnie wezwali Vortigerna do sprowadzenia na pomoc najemne plemiona germańskie.

Gildas nie pisze o nim przychylnie, ponieważ uznaje go winnym „sprowadzenia” Sasów na wyspę. Za Gildasem powtórzą te oskarżenia inni kronikarze.

„Zaproszenie Sasów” miało być według Gildasa jeszcze jednym desperackim sposobem powstrzymania ustawicznych najazdów. Nie należy jednak zapominać, iż osadnictwo germańskie, w tym także Sasów, istniało na wyspie już dużo wcześniej. Jeszcze raz można powołać się na świadectwa archeologiczne., które wskazują, iż osadnicy pojawili się w południowo-wschodniej Brytanii przed końcem II wieku. Początkowo Germanie przybyli nie jako grabieżcy, lecz jako spokojni osadnicy aprobowani przez Rzymian. Mieszanie się ich z miejscową ludnością brytyjską pokazują archeologiczne ślady na odkrywanych cmentarzach, gdzie groby ciałopalne pomieszane są ze szkieletowymi pochówkami celtyckimi.

Nie ulega także wątpliwości, że Rzymianie zatrudniali także Sasów jako najemników. Osadzanie ich na sporym obszarze Wybrzeża Saksońskiego, na południu i wschodzie wyspy, stanowiło już znaczącą pierwszą falę migracji.

Brytowie, opuszczeni przez legiony, nie potrafili na dłuższą metę odeprzeć najeźdźców z północy i zachodu. Poszli za przykładem rzymskim i tak jak oni zwrócili się o pomoc do germańskich najemników. Gildas oskarża o to nie tylko Vortigerna, lecz podkreśla, iż uczynił on to w porozumieniu z radą; „ Tum omnes consiliarii una cum superbo tyranno caecantur, adinvenientes tale praesidium, immo excidium patriae, ut ferocissimi illi nefandi nominis Saxones deo hominibusque invisi, quasi in caulas lupi, in insulam ad retundendas aquilonales gentes intromittentur.

(„Wtedy cała rada wraz największym tyranem [ Vortigern] zostali tak zaślepieni, że, jako obronę ich ojczyzny [to oni przypieczętowali jej zgubę], zapraszają między siebie[ jak wilki do zagrody] dzikich i bezbożnych Sasów, lud znienawidzony przez Boga i ludzi, dla powstrzymania ludów z północy”).

Gildas uznaje ten fakt za najtragiczniejszy dla historii wyspy. W bardzo barwny sposób opisuje dalszy przebieg najazdu nie podając jednak żadnych dokładnych dat.

Według niego, początkowo Sasi mieli przybyć na trzech okrętach wojennych i wylądowali na wschodnim wybrzeżu wyspy. Skierowali swoje wysiłki do walki w obronie swoich gospodarzy. Ich pobratymcy z kontynentu, widząc powodzenie pierwszej wyprawy i korzyści jakie ona przyniosła najemnikom, wysyłają jeszcze większą grupę, która pożeglowała na wyspę. Otrzymali oni zaopatrzenie, zapewne też jakiś żołd. Lecz nie trwa to długo, przybysze skarżą się, że ich miesięczne zaopatrzenie nie jest wystarczające, wreszcie grożą, że zerwą układ i splądrują wyspę. Wobec nie dotrzymania przymierza spełniają swoją groźbę:

„ Tum erumpens grex catulorum de cubili leaenae barbarae, tribus, ut lingua eius exprimitur, cyulis, nostra longis navibus, secundis velis, omine auguriisque, quibus vaticinabatur, certo apud eum praesagio, quod ter centum annis patriam, cui proras librabat, insideret, centum vero quinquaginta, hoc est dimidio temporis, saepius vastaret, evecus, primum in orientali parte insulae iubente infausto tyranno terribiles infixit ungues quasi pro patria pugnaturus, sed eam certius impugnaturus. Cui supradicta genetrix, comperiens primo agmini fuisse prosperatum, item mittit satelitum canumque prolixiorem catastam, quae ratibus advecta adunatur cum manipularibus spuriis. Inde germen iniquitatis, radix amaritudinis, virulenta plantatio nostris condigna meritis, in nostro cespite, ferocibus palmitibus pampinisque pullulat. Igitur intromissi in insulam barbari, veluti militibus et magna, ut mentieantur, disrimina pro bonis hospitibus subituris, impetrant sibi annonas dari: quae multo tempore impertitae clauserunt, ut dicitur, canis faucem. Item queruntur non affluenter sibi epimenia contribui, occasiones de industria colorantes, et ni profusior eis munificentia cumularetur, testantur se cuncta insulae rupto foedere depopulaturos. Nec mora minas effectibus prosequuntur..

(„Ogromna liczba tych wilków [Sasów] przybyła z legowiska tych barbarzyńskich lwic, w trzech cyuls, jak oni je nazywają w swoim języku, to jest na trzech okrętach wojennych, z żaglami unoszonymi wiatrem, i z wróżbami przyjaznymi; zostało to przepowiedziane przez pewnego wróżbitę między nimi, że powinni zająć kraj do którego żeglowali przez trzysta lat, i pół tego czasu, sto pięćdziesiąt lat, powinni plądrować i grabić. Początkowo wylądowali we wschodniej części wyspy, dzięki zaproszeniu nieszczęśliwego tyrana, tam skierowali swoje ostre pazury najwidoczniej, aby walczyć dla dobra wyspy, ale biada! prawdziwie bardziej przeciw niej. Ich ojczyzna widząc ich pierwszą wyprawę tak udaną, wysyła większą grupę jej wilczych latorośli, którzy żeglując dołączają do swoich towarzyszy. Od tego czasu zarodek niegodziwości i korzeń niezgody wniósł ich truciznę między nas, jak sobie zasłużyliśmy, i strzelił bujnie w liście i gałęzie. Barbarzyńcy zostali na wyspie, aby, jak fałszywie twierdzili, walczyć z jakimkolwiek niebezpieczeństwem grożącym wyspie i w obronie ich gościnnych gospodarzy. Uzyskują zaopatrzenie, które na jakiś czas było bardzo obfite i powstrzymało ich psie gęby. Lecz oni narzekają, że ich miesięczne zaopatrzenie nie jest wystarczająco obfite i wykorzystują każdą okazję do kłótni, mówią, że jeśli nie będzie im okazane więcej wolności, zerwą układ i splądrują całą wyspę. W krótkim czasie wcielają swoje groźby w czyn.”)

Taki krótki opis samego przybycia Sasów daje Gildas. Nie ma w tym opisie ani dokładnych dat, ani nawet w miarę dokładnej charakterystyki przybyszów. Dokładniejsze informacje, w uzupełnieniu dzieła Gildasa, ale i pisane z rozmysłem jako prace czysto historyczne, przynoszą późniejsze kroniki. Co do daty przybycia Sasów, gdyby opierać się tylko na wiadomościach z dzieła Gildasa, nastąpić by to miało po 446 roku, po trzecim konsulacie Aecjusza.

U Gildasa nie mają znaczenia daty tych wydarzeń, lecz ich skutki dla dalszych losów wyspy. Dlatego też dalej, pomstując na brak mądrości i dalekowzroczności u rządzących ( pisze o nich „stulti principes” i dalej „ o altissimam sensus caliginem! o desperabilem crudamque mentis habetudinem! - „Cóż za namacalna ciemność musiała objąć ich umysły! Ciemność desperacka i okrutna!” ) opisuje straszliwe spustoszenia jakich dokonali Sasi po buncie przeciw swoim gospodarzom. Ale co najistotniejsze w tym opisie, Sasi nie niszczyli tylko tych terenów na których zostali osiedleni, lecz w łupieżczym rajdzie ruszyli na zachód aż dotarli krańców wyspy, do Morza Irlandzkiego; „Confovebatur namque ultionis iustae praccedentium scelerum causa de mari usque ad mare ignis orientali sacrilegorum manu exaggeratus et finitimas quasque civitates agrosque populans non quievit accensus, donec cunctam paene exurens insulae superficiem rubra occidentalem trucique oceanum lingua delamberet”

(„Pożoga, zapoczątkowana nad morzem wschodnim nie została powstrzymana w swym biegu, aż zrujnowaniu uległa niemal cała wyspa, a czerwone języki płomieni poczęły oblizywać ocean zachodni”) ( tł. W. Lipoński)

Ich gwałtowny podbój musiał dokonać straszliwych zniszczeń, który musiał długo pozostać w pamięci Brytów. Gildas opisuje przerażające efekty pochodu najeźdźców, który na długo zachował się w ich pamięci. Przyniósł on też trwała zmiany na wyspach. Choć początkowo, prawdopodobnie z powodu zbyt szczupłych sił, aby okupować wielkie terytorium, Sasi cofnęli się na mniejszy obszar, później jednak przybywali na wyspy w coraz większych ilościach w celach osiedlania się.

Napór najeźdźców saskich był prawdopodobnie także przyczyną migracji Brytów z wyspy na kontynent. Wygoniły ich z ojczyzny straszliwe cierpienia jakie doznawali od najeźdźców; mordy, głód, niewola. Dlatego też pewna grupa, jak opisuje Gildas, udała się za morze śpiewając, zamiast pieśni żeglarskich, lamenty z psalmów. Choć nie mówi on o celu ich podróży, pewne jest, że udawali się oni do Armoryki (Bretanii). Ale istotne jest, że emigrowała ludność w dużej mierze z zachodu wyspy, z Kornwalii, Devon i Walii, nie tylko pod naporem saskim, lecz przede wszystkim przez stałe najazdy Szkotów.

Jeszcze raz trzeba podkreślić, że Gildas nie podaje żadnych dat. Dlatego też określenie dokładniejszej chronologii jest możliwe dzięki dziełom późniejszym. Gildas opisuje skutki jakie dla wyspy przyniosła nierozważna decyzja szukania pomocy u najemników germańskich. Przybliża natomiast bardzo ważny fakt, iż Brytowie potrafili przeciwstawić się najeźdźcom, choć niestety nie przyniosło to trwałego efektu w postaci całkowitego opuszczenia przez nich wyspy. Po tym krwawym rajdzie Sasów, Brytowie potrafili zebrać się wokół wodza imieniem Ambrozjusz Aurelianus, o którym Gildas pisze „ dux” oraz „vir modestus, Romanae gentis” . Poprowadził on Brytów do zwycięstwa w miejscu do dziś nie zidentyfikowanym, nazwanym Mons Badonicus. Miałaby się ona rozegrać około roku 500, lub najpóźniej w roku 516.

Spowodowała ona przerwanie zmagań między Brytami i najeźdźcami. Przerwa wciąż musiała trwać w momencie gdy Gildas pisał swój traktat, być może ponad czterdzieści lat po owej bitwie; „quique quadragesimusquartus ut novi orditur annus mense iam uno emenso qui et meae nativitatis est” ( „ miało to miejsce czterdzieści cztery lata temu, jak mi wiadomo, i jeden miesiąc upłynął, i jest to także dzień mich urodzin”). Gildas próbuje w ten sposób powiedzieć, że bitwa miała się wydarzyć około czterdzieści cztery lata temu, w roku jego narodzenia, więc ma on czterdzieści cztery lata w momencie pisania traktatu. Lecz nawet ta interpretacja nie daje pewności co dokładnej daty rozegrania się bitwy, ponieważ nie ma pewności, w którym roku Gildas napisał swoje dzieło! Można się posiłkować innymi źródłami, które w ten sposób mogą choć odrobinę przybliżyć nie tylko datę bitwy, ale także datę powstania „De excidio”. Być może było to przed rokiem 547, gdy zmarł król Maglocunus z północnej Walii. Wspomina o nim Gildas, a pod tym rokiem umieszczają jego śmierć „Annales Cambriae” z IX wieku. To mogłoby wskazywać, że bitwa odbyła się w roku 503, lecz na nieszczęście te same roczniki podają datę tej bitwy, i według nich jest to pod rokiem 516. Pojawia się tutaj sprzeczność dwóch źródeł, i gdyby opierać się na interpretacji Gildasa, jedna z tych dat w „Annales” musi być błędna. „Annales Cambriae” podają także datę śmierci Gildasa w roku 570. Jeśli urodził się on w roku bitwy pod Mons Badonicus, można być więc pewnym, że wydarzyła się ona nie wcześniej niż dziesięć- piętnaście lat przed rokiem 503.

Gildas twierdzi, że zwycięstwa nad przybyszami dały Brytom pokój na więcej niż jedno pokolenie. Być może powstrzymały one najeźdźców, lecz nie uchroniły przed podbojem i ostatecznym osadnictwem. Niestety w wielu miejscach skąpość wiadomości historycznych jakie niesie dzieło Gildasa sprawia ogromne trudności w jego interpretacji.

Te trudności pogłębia największa wątpliwość- iż Gildas nie jest autorem „De excidio et conquestu Britanniae” . Autentyczność pisarstwa przypisywanego Gildasowi, podobnie jak na przykład świętemu Patrykowi, czasem jest poddawana w wątpliwość. Być może dokumenty im przypisywane nie wyszły spod ich ręki. Można podejrzewać, że pewne dzieła z tego okresu były „podpisywane” dobrze i ogólnie znanymi imionami. Szczególnie jeśli ich treść dotyczyła wydarzeń bardzo świeżych, jeśli tradycja w nich przedstawiana wciąż była żywa, a motywy dotyczyły biografii lub były polemikami. Lecz nie znaczy to, że należy je zupełnie zdyskwalifikować. Wciąż mogą mieć dużą wartość, jeśli są szczerymi próbami odtworzenia wydarzeń.

Dzięki „De excidio et conquestu Britanniae” Gildasa można poznać sytuację w regionie, którym on najlepiej znał, w czasach w których on żył. Wyraźnie też pokazuje kultywowane elementy rzymskiej cywilizacji wśród Brytów, którzy przetrwali, i jednocześnie ich wciąż istniejącą mentalność celtycką. Jedynie można mieć żal, że nie skupił się bardziej na postępach anglosaskiego osadnictwa na wyspach. Wciąż pamiętając o celu jego pracy, należy się cieszyć, że zachowały się w im informacje z pierwszej ręki.

3. Beda Venerabilis - „Historia ecclesiastica gentis Anglorum”

3.1. Pochodzenie

Beda Czcigodny urodził się około roku 673 ( lub w 672) w Northumbrii. Był z pochodzenia Anglosasem. Urodził się i prawie całe życie spędził w dwóch klasztorach: św. Piotra w Wearmouth i św. Pawła w Jarrow. Gdy miał 7 lat został oddany na wychowanie i wykształcenie błogosławionemu Benedyktowi, opatowi Wearmouth, założycielowi obu klasztorów. Następnie przeniósł się do opactwa w Jarrow, przyjął święcenia kapłańskie i jako mnich zakonu benedyktynów, spędził tam ponad pięćdziesiąt lat. Tam zmarł 25 maja 735 roku .

Synod w Akwizgranie w 836 roku nadał mu przydomek „Venerabilis” , a w 1899 roku papież Leon XII ogłosił go Doktorem Kościoła. Jego atrybuty świętego w ikonografii to księga, pióro, zwój pergaminu i habit benedyktyński.

3.2. Dzieła

Beda jawi się jako postać niezwykła nie tylko w czasach, w których przyszło mu żyć. Właściwie nie można spotkać negatywnego sądu o nim. Żył na przełomie wieków VII i VIII, i to jego osoba i jego twórczość miała „ratować” wiek VII przed nazwaniem go „ wiekiem ciemnym”. W historii literatury, w porównaniu z licznym gronem wybitnych osobistości z wieku VI - Boecjusz, Kasjodor, Grzegorz z Tours, Fortunat, Grzegorz Wielki - wiek VII jawi się jako wyraźna luka, której nie potrafią zapełnić Izydor z Sewilli i Aldhelm. Dopiero właśnie Beda, przedstawiciel nowego pokolenia, pokazał jakie tradycje naukowe przechowały się w Irlandii i Brytanii. To jego działalność w sto lat później kontynuował Alkuin, a to co rozpoczął Beda, do pełnego rozkwitu doprowadzone zostało na dworze Karola Wielkiego.

Beda był wychowankiem dwóch „wzorowych” opactw reguły świętego Benedykta. Były one, jak wszystkie inne na kontynencie, ośrodkami kształtowania się i pogłębiania nowych idei. Łączyły pogłębianie wiedzy poprzez modlitwę, lekturę, różnorodne prace ręczne ( malarstwo, pisanie, zdobienie ksiąg), muzykę z szerzeniem oświaty. Klasztory w Wearmouth i Jarrow zostały znakomicie przygotowane do tych wszystkich celów. Ich fundator, Benedykt Biskup, odbył kilka podróży do Wiednia i Rzymu, skąd zebrał i przywiózł na wyspę wspaniałą kolekcję książek.

Prawdopodobnie książki zebrane przez Benedykta stały się podstawą całego dorobku pisarskiego Bedy. Beda wyróżniał się spośród grona wiecznie wędrujących uczonych mnichów tego okresu osiadłym trybem życia i niewiele świata widział. Lecz wszystkie jego komentarze Pisma Świętego i dzieła czysto naukowe, dzięki którym stał się sławny, dowodzą jego szerokiej znajomości poważnych dzieł patrystycznej i historycznej literatury. Beda, jak inni ówcześni scholarzy, często korespondował z autorami dzieł, które znał ze skrótów lub krótkich sentencji zawartych w innych dziełach. Lecz nie ma dowodu na to, żeby podróżował daleko w poszukiwaniu ksiąg. On sam nie wspomniał nigdy, żeby miał odwiedzić jakąkolwiek bibliotekę, a jego podróże nie sięgnęły dalej niż do York i Lindisfarne. Tak więc wszystko wskazuje na to, że poza przypadkowo zdobytymi księgami, zdobytymi dzięki korespondencjom, całą swoją pracę oparł na kolekcji książek z biblioteki swojego własnego klasztoru.

Beda został w bardzo wczesnym wieku nauczycielem i miało to bardzo duży wpływ na jego pracę. Jego prace naukowe, wszelkie komentarze, wreszcie „Historia ecclesiastica” wyrosły z jego odpowiedzialności jako nauczyciela. Najwcześniejsze prace Bedy dotyczą przedmiotów trivium - gramatyki i retoryki zwykłego kursu szkolnego. Tutaj idąc śladami Kasjodora i Izydora wykonuje pracę, jakby wykładał przedmioty humanistyczne na uniwersytecie. Na przykład jego dzieło zatytułowane „ De arte metrica” to podręcznik szkolny. Lecz widać w nim zainteresowanie literaturą klasyczną, cytuje wielu autorów - Lukrecjusza, Wergiliusza, Lukiana - opatrując ich wiersze starannym komentarzem. Napisał jeszcze wiele innych naukowych i dydaktycznych prac; traktaty o ortografii, o prozodii, o figurach i tropach w Biblii, o matematyce, o filozofii i retoryce, o chronologii, dzieła historyczne, wszystkie z ogromną rzetelnością, wyprzedzając swoją epokę.

Pozostawił także ogromną spuściznę dzieł egzegetycznych, homiletycznych, traktatów moralnych. Największą sławę, jeszcze za jego życia, przyniosły mu dzieła historyczne. Poza najważniejszą „Historia ecclesiastica gentis Anglorum” napisał „Żywot świętego Cuthberta” (zarówno prozą jak i wierszem), „Żywoty opatów Wearmouth i Jarrow”. Prawdopodobnie przed śmiercią rozpoczął tłumaczenie Ewangelii św. Jana na język anglosaski.

Beda zabierał też głos także w sprawie wywołującej w jego czasie wiele sporów między Kościołem rzymskim, a celtyckim, mianowicie w sprawie ustalania daty Wielkanocy i w sprawie tonsury. W 703 roku napisał krótki „elementarz” poświęcony chronologii pod tytułem „ De Temporibus” . Kolejny, bardziej rozbudowany, „De Temporum Ratione” powstały w roku 725, sprawił, że stał się Beda mistrzem chronologii i miał ogromny wpływ na datowanie dokumentów w całej Anglii. Beda był pierwszym kronikarzem, który użył rachuby czasu nie tylko od początku świata, lecz, obok tego, także od narodzin Chrystusa.

Dzięki tym wszystkim pracom, często wynikającym z podziwu dla starożytnej sztuki i kultury, stał się prawdziwym mistrzem ówczesnej nauki. Pisał skrupulatnie opracowując temat, niezłomnie próbując dotrzeć do prawdy. Jego „Żywoty” to zadziwiające, „czyste” biografie, bez żadnych przesadnych elementów hagiograficznych. Beda był mnichem, dla którego cuda wydawały się manifestacją obecności Boga na świecie. Ale jego zdolność krytyki nie pozwalała mu „zepsuć” narracji swoich dzieł, lecz treść zawarta w jego dziełach historycznych może być oceniana na równi z dziełami historycznymi jakiegokolwiek okresu.

Łaciński styl Bedy jest płynny i jasny. Pisał językiem powszechnie używanym, potoczystym, pozbawionym zupełnie barwnego, a niegramatycznego natłoku zdań.

Beda miał także znakomitych uczniów oraz wielu naśladowców. Krótko po jego śmierci, jego ostatnie dni zostały opisane przez pewnego mnicha z Jarrow, prozą wzorowaną na narracji „Historii” . Pamięć o nauczaniu Bedy trwała w Wearmouth i Jarrow, a jego księgi były kopiowane w wielu klasztorach na kontynencie. Ogromny był także wpływ jego życia i twórczości na szkołę przy arcybiskupstwie w York, która szybko stała się centrum angielskiego nauczania.

3.3. „Historia ecclesiastica gentis Anglorum”

Beda ukończył „Historię” w 731 roku. Wtedy wyraźnie w Northumbrii była potrzeba ( byli odbiorcy) dzieła, które w sposób erudycyjny i dokładny pokazuje rozwój Kościoła w Anglii. Beda miał także kontakt z ludźmi, którzy mogli mu opowiedzieć wiele o początkach angielskich królestw. Szczególnie zainteresowani taką pracą historyczną byli członkowie królewskiego rodu Northumbrii. Uczniem Bedy był Egbert, arcybiskup York, pochodzący z rodziny królewskiej. Także ważna musiała być opinia samego króla Northumbrii, Ceolwulfa, do którego Beda wysłał szkic „Historii” do korekty.

Wstęp do jego pracy, gdzie wyraża wdzięczność za pomoc otrzymaną od uczonych przyjaciół, można czytać jak wprowadzenie do nowoczesnej historiografii. Ale jakość jego dzieła potwierdza niezwykła swoboda łączenia fragmentów informacji, które czerpał z tradycji, relacji przyjaciół lub spisanych dokumentów. W czasach, gdy niewielu wyszło poza zwykłą „rejestrację” faktów, Beda przedstawił własną koncepcję historii. Ta jego odwaga sprawiła, że „Historia” wciąż pozostaje „żywa” po tysiąc dwustu latach.

Jego wyczucie historii sprawiają, że „Historia” ma także duże zalety literackie. Solidna historiografia ma dużą wartość literacką, łączy bowiem literacką umiejętność oceny i porządkowania, które nadają dziełu charakter niezależny od poprawności gramatycznej czy retorycznej. Beda potrafił się posługiwać źródłami i dokumentami oraz opanował całą wiedzę wówczas istniejącą, która docierała do takiego ośrodka nauk jak klasztor w Jarrow.

3.4. Przybycie Anglosasów na Wyspy Brytyjskie w „Historia ecclesiastica gentis Anglorum” Bedy Wielebnego

Najważniejsze dzieło historyczne Bedy obejmuje okres między rokiem 60, a rokiem 731. Wbrew tytułowi, nie dotyczy wyłącznie historii kościelnej, lecz przeplatana jest faktami politycznymi. Całe dzieło jest spisane trzeźwym umysłem historyka- naukowca. Lecz także należy pamiętać, że był pod żywym wpływem politycznych wydarzeń swoich czasów. Jakkolwiek jest to dzieło niezmiernie przydatne do próby odtworzenia przebiegu najazdu anglosaskiego, jednak niestety powstało dwa wieki po erze najazdów. Także, mimo wielu przydatnych informacji dotyczących najazdów, a także historii anglosaskich królestw, które powstały na wyspie, Beda skupia się najbardziej nie na osadnictwie przybyszów, lecz na przebiegu nawracania królestw anglosaskich na chrześcijaństwo.

Na końcu swego dzieła umieścił Beda tabele chronologiczne będące podsumowaniem najważniejszych, według niego, wydarzeń. Niektóre można zweryfikować, są to między innymi dwa zaćmienia słońca, zanotował też dokładnie moment najazdu Alaryka na Rzym, koniec rzymskich „rządów” na wyspie, a także kilka niepewnych i niejasnych sygnałów dotyczących przybycia Anglów na wyspę. Niestety dla interesującego nas okresu najwcześniejszego osadnictwa Beda skoncentrował się nie na dokładnym datowaniu wydarzeń, lecz na w miarę pełnym ich zapisaniu.

Jest niestety bardzo niefortunnym, że Beda często odrzucał tradycję zdarzeń co do których nie mógł przypisać daty lub których okoliczności były niejasne. Lecz jemu zawdzięczać można uzupełnienie opisu przybycia Sasów na wyspę przechowaną przez Gildasa.

Do opisu Gildasa, który jak już zostało wspomniane, nie przedstawiał chronologii, Beda uzupełnia daty i stara się porządkować kolejność wydarzeń. Choć już wyżej udowodnione zostało, iż jest niemożliwe oczekiwać jednego, konkretnego roku, w którym miał miejsce najazd, który przyniósł trwałe osadnictwo najeźdźców na wyspach. Wiadomym jest, iż był to proces trwający w swoim natężeniu przez pewien okres czasu. Problem polega na tym, iż nie ma wątpliwości, że proces ten trwał w pierwszej połowie V wieku i osiągnął swój decydujący moment około roku 442, ale nawet dekadę później mógł być opisywany jako „Adventus Saxonum”

Także Beda niejednoznacznie waha się w swojej ocenie- umieszcza te wydarzenia między latami 446-447, a także rozciąga je na kilka lat dalej, aż do okresu panowania Marcjana i Walentyniana III ( lata między 450 a 455 ). Tak więc Beda używa dwóch różnych dat, ale żadna nie daje jednoznacznej odpowiedzi.

Pierwszy okres- lata 446-447 oraz fakty, którymi się posiłkuje, aby je dokładnie sprecyzować, zaczerpnął niewątpliwie z dzieła Gildasa bazując przede wszystkim na wspominanym liście do konsula Aecjusza. Wcześniej zamieścił Beda także, jakże podobny do Gildasa, opis sytuacji w Brytanii po odejściu rzymskich żołnierzy, kreśli taki sam obraz przerażających najazdów ludów z zachodu i z północy, braku pomocy ze strony Rzymian: „ Exin Britannia in parte Britonum omni armato milite, militaribus copiis universis, tota floridae iuventutis alacritate, spoliata, quae tyrannorum temeritate abducta nunquam ultra domum rediit, praedae tantum patuit, utpote omnis bellici usus prorsus ignara, denique subito duabus gentibus transmarinis vehementer saevis, Scotorum a circio, Pictorum ab aquilone, multos stupet gemitque per annos(...)”. („ Od tego czasu południowa część Brytanii pozbawiona uzbrojonych żołnierzy, i całej swojej młodzieży, która została wyprowadzona przez nierozwagę tyranów i nigdy nie powrócili, została cała wystawiona na gwałt, będąca całkowicie nieświadoma jak używać broni. Po czym cierpiała przez wiele lat przez dwa dzikie narody; Szkotów z zachodu i Piktów z północy”)

Jakkolwiek Beda w wielu momentach opiera się na wiadomościach zaczerpniętych z Gildasa, należy jednak podkreślić ogromną różnicę jaka dzieli te dwa dzieła. Traktat Gildasa miał zupełnie inny cel, a wiadomości historyczne w nim zawarte miały na celu podkreślić moralną treść dzieła. Praca Bedy jest gruntownie przemyślaną kroniką historyczną opartą na bogatym materiale źródłowym. Kronikarską dbałość, ale i bardzo szerokie spojrzenie na historię nie tylko Wysp, ale i całego kontynentu pokazuje Beda właśnie w opisach najazdu obcych plemion na Wyspy.

Cytując, za Gildasem, fragment listu do Aecjusza skrupulatnie zaznacza, iż pełnił on konsulat wraz z Symmachem: „Anno autem regni eius vigesimo tertio Aetius, vir illustris, qui et patricius fuit, tertium cum Symmacho gessit consulatum”. („W dwudziestym trzecim roku swojego panowania Aecjusz, sławna osoba, a także patrycjusz, dzielił urząd konsula wspólnie z Symmachem”).

Aecjusz nie mógł udzielić pomocy proszącym Brytom, ponieważ „był zaangażowany w najbardziej niebezpieczne wojny z Bledą i Attylą, królami Hunów”. („Necque haec tamen agentes quicquam ab illo auxilii imetrare quiverunt, utpote qui gravissimus eo tempore bellis cum Bledla et Attila, regibus Hunnorum, erat occupatus”) .

Beda pisze dalej: „I chociaż rok wcześniej Bleda został zdradziecko zamordowany przez swego brata Attylę, Attyla teraz samodzielnie pozostał nieznośnym wrogiem Rzymu, zniszczył prawie całą Europę, nacierając i niszcząc zamki i miasta”. („Et quamvis, anno ante hunc proximo, Bledla Attilae fratris sui sit interemtus insidiis, Attila tamen ipse adeo intolerabilis reipublicae remansit hostis, ut totam pene Europam excisis invasisque civitatibus atque castellis, corroderet”). Świadczy ten opis o jego znakomitej znajomości wydarzeń nie tylko na swojej wyspie, lecz także na kontynencie. Kończąc ten rozdział wspomina głód, który zapanował w tym czasie w Konstantynopolu, plagi i zarazy, które dotknęły wiele miast, tysiące ludzi i bydło: „Quin et iisdem temporibus fames Constantionopolim invasit, nec mora, pestis secuta est, sed et plurimi eiusdem urbis muri cum quinquaginta septem turribus corruerunt, multis quoque civitatibus colapsis, fames et aerum pestifer odor plura hominum millia iumentorumque delevit.”

W swoim dziele jeszcze kilka razy wymienia datę przybycia Sasów do Brytanii. Wspomina ten fakt w momencie opisywania misji świętego Augustyna na Wyspy Brytyjskie wysłanej przez papieża Grzegorza w roku 596. Beda pisze, że było to około 150 lat po przybyciu Germanów na wyspę, a Augustyn wyruszył właśnie do nich z misją głoszenia Słowa Bożego: „Qui [Gregorius] admonitus instinctu, adventus vero Anglorum in Britanniam anno circiter centisimo quinquagesimo, misit servum Dei Augutinum, et alios plures cum eo monachos timentes Dominum, praedicare verbum Dei Anglorum”.

W dalszej części jego dziejów Kościoła wśród Anglosasów ten moment stał się pewnego rodzaju odnośnikiem w chronologii: „Igitur accepit rex Edwinus cum cuntis gentis suae nobilibus ac plebe perplurima fide et lavacrum sancte regeneration, anno regni suo undecimo, qui est annus Dominicae incarnationis sexcentesimum vicesimum septimus, ab adventu vero Anglorum in Britanniam annus circiter centesimus octogesimus.”. („ Król Edwin, zatem, wraz z całą szlachtą oraz z wielką liczbą ludu, przyjął wiarę i chrzest, w jedenastym roku swojego panowania, to jest w roku pańskim 627, co jest około sto osiemdziesiąt lat po przybyciu Anglów do Brytanii”).

Ta pierwsza data, określona według trzeciego konsulatu Aecjusza, mimo wszystko wydaje się bardzo nie precyzyjna. Beda przyjmuje opis Gildasa, który poza konsulatem nie wymienił żadnego innego „drogowskazu”, nie dał wyraźnie do zrozumienia jak długo mógł trwać okres, od wysłania listu do Aecjusza do całkowitego osłabienia Brytów, którzy wezwali Sasów na wyspę, aż do ich osiedlenia się we wschodniej części Brytanii.

Drugą datę, lata 450-455, musiał Beda zaczerpnąć z innego źródła, niezależnego od Gildasa, lecz opis który po niej następuje jest ciągle oparty na narracji Gildasa. Choć Beda ją w bardzo ważnym elemencie uzupełnia. Wymienia po raz pierwszy imię króla Vortigerna ( u Gildasa jako „superbus tyrannus” ) jako sprawcę sprowadzenia Sasów na wyspy. Umieszcza to wydarzenie w roku, gdy władza cesarska sprawowana była przez Marcjana i Walentyniana III; „Anno ab incarnatione Domini quadringentesimo quadragesimo nono, Marcianus cum Valentiniano, quadragesimus sextus ab Augusto, regnum adeptus, septem annis tenuit. Tunc Anglorum sive Saxonum gens, invitata a rege praefato, in Britanniam tribus longis navibus advehitur, et in orientali parte insulae, iubente eodem rege, locum manendi, quasi pro patria pugnatura, re autem vera hanc expugnatura, suscepit”. ( „W roku pańskim 449, Marcjan i Walentynian, czterdziesty szósty od Augusta, sprawowali władzę przez siedem lat. Wtedy plemiona Anglów i Sasów, zaproszone przez wcześniej wspomnianego króla, przybyły do Brytanii na trzech okrętach i otrzymały od tego samego króla miejsce do osiedlenia się, we wschodniej części wyspy, ponieważ oni mieli walczyć w obronie wyspy, lecz ich prawdziwą intencją był jej podbój”)

Walentynian III sprawował władzę w zachodniorzymskim imperium w latach 425-455, Marcjan jako władca wschodniorzymski panował w latach 450-457. Beda wyraźnie pisze, iż zaproszenie Sasów miało miejsce w czasie ich „wspólnych” rządów, a więc najprawdopodobniej w latach 450-455.

I znów jeszcze raz pojawia się ta data w dziele Bedy. Zawarta jest pod jego koniec, w pewnego rodzaju podsumowaniu ( zatytułowane „ Epitome sive recapitulatio chronica totius operis”), bardzo podobnym do zapisów rocznikarskich. Pod rokiem 449 zapisano: „ Marcianus cum Valentiniam imperium suscipiens septem annis tenuit, quorum tempore Angli a Britonibus accersiti Britaniam adierunt”

Jakkolwiek narracja Gildasa i Bedy dotycząca tych wydarzeń jest w wielu momentach bardzo podobna, wyraźnie widać, iż Beda zupełnie inaczej pisze o przybyszach. Dla Gildasa byli oni „znienawidzeni przez Boga i ludzi”, Beda urodził się z anglosaskich rodziców, od najazdu upłynęło już ponad dwieście lat, a królestwa utworzone przez przybyszów na trwałe zaistniały na wyspach. Gildas, pochodzenia celtyckiego, zajmował się sytuacją Brytów i przede wszystkim ich kondycją moralną, dla Bedy najistotniejszą sprawą jest dołączanie Anglii- poprzez Kościół - do cywilizowanego świata, obraz barbarzyńskich plemion, które dołączyły do wyznawców chrześcijaństwa.

Opis przybycia Sasów jest bardzo podobny do słów Gildasa. Król Vortigern w porozumieniu ze wszystkimi „pozostałymi przy życiu”, aby powstrzymać Piktów, wezwał na pomoc przybyszów zza morza: Sasów. Lecz dla Bedy nie była to tragedia Brytów, lecz musiała być w tym widoczna działalność Boga. Sasi przybywają do Brytanii na trzech okrętach i otrzymują od króla ziemie we wschodniej części wyspy, w zamian mają walczyć w jej obronie. Starli się w bitwie z ludami z północy, zwyciężyli, a wiadomość o tym zwycięstwie dotarła do ich pobratymców na kontynencie. To, a także bogactwo Brytanii oraz tchórzostwo Brytów, sprawiło, że szybko duża flota w większą liczbą Sasów została wysłana na wyspę. Dołączyli oni do poprzedników i stworzyli niezwyciężoną armię. Nowi przybysze otrzymali miejsce do osiedlenia się oraz żołd, także pod warunkiem obrony wyspy.

Beda, zgodnie ze skrupulatnością i rzetelnością historyka, przynosi niezmiernie istotne informacje próbując odpowiedzieć na pytanie; skąd przybyli najeźdźcy i na jakich dokładnie terytoriach wyspy się osiedlili?

„Advenerant autem de tribus Germaniae populis fortioribus, id est, Saxonibus, Anglis, Jutis. De Jutarum origine sunt Cantuarii et Vectuarii, hoc est, ea gens quae Vectam tenet insulam, et ea quae usque hodie in provincia Occidentaliium Saxonum Jutarum natio nominatur, posita contra ipsam insulam Vectam. De Saxonibus, id est, ea regione, quae nunc Antiquorum Saxonum cognominatur, venere Orientales Saxones, Meridiani Saxones, Occidui Saxones. Porro de Anglis, hoc est, de illa patria quae Anglia dicitur, et ab eo tempore usque hodie manere deserta inter provincias Jutarum et Saxonum perhibetur, Orientales Angli, Mediterranei Angli, Mercii, tota Northanumbrorum progenis, id est, illarum gentium quae ad Boream Humbrii fluminis inhabitant, ceterique Anglorum populi, sunt orti.

( „Ci, którzy przybyli, pochodzili z trzech najpotężniejszych plemion germańskich- z Saxones, Angli, Iutae. Od Iutae wywodzą się Cantuarii ( ludność Kentu) i Uictuarii (z Wyspy Wight), i ci także w prowincji West-Saxon, którzy są po dziś dzień nazywani Iutarum natio, usadowieni naprzeciw Wyspy Wight. Z Saxones, to jest, z tego regionu, który teraz jest nazywany Old Saxon, pochodzą East Saxons, South Saxons i West Saxons (Wschodni, Południowi i Zachodni Sasi). Z Angli, to jest z kraju nazywanego Angulus, który rozciąga się niezamieszkany między krajami Iutae i Saxones rozciągają się East Angles, Middle Angles (Wschodni i Środkowi Anglowie), wszyscy mieszkańcy Northumbrii- to jest ludność mieszkająca na północ od rzeki Humber- oraz inni z plemienia Anglii”.)

Tak więc Beda próbuje odpowiedzieć na pytanie o pochodzenie przybyszów. Najeźdźcami były plemiona Anglów, Sasów i Jutów. Sasi mieli pochodzić z terenów nazywanych w czasach Bedy Starą Saksonią, a Anglowie mieli przybywać z ziemi noszącej ich imię i rozciągającej się pomiędzy Saksonią i ziemią plemienia Jutów. Także jego odpowiedź na pytanie jak wyglądało osadnictwo na wyspie- ruchy tych trzech plemion z tych trzech wymienionych regionów przyniosły ostatecznie okupację Kentu, Wyspy Wight i południowego Hampshire przez Jutów, Essexu, Susesexsu i Wessexu przez Sasów, a resztę terytorium wewnątrz wyspy oraz północnego i wschodniego wybrzeża przez Anglów.

Beda uważał, że w przypadku Anglów emigracja była tak kompletna, iż ich dawna ojczyzna pozostawała niezamieszkana w jego czasach. Wielka szkoda, że spojrzenie Bedy na te migracje jest takie krótkie, nie próbuje on rozszerzyć tego problemu ani w tym rozdziale, ani w żadnym kolejnym rozdziale swojego dzieła. Wydaje się, że ten fragment dotyczący migracji był wstawką ułożona samodzielnie przez Bedę. Dodatkowo ten fragment wydaje się być próbą odpowiedzi na powyższe pytania, ale niestety opartą o współczesną Bedzie sytuację geopolityczną- Beda rozmieścił te trzy plemiona na wyspie zgodnie z położeniem królestw utworzonych przez najeźdźców i istniejących w czasach Bedy.

Do Gildasowego opisu przybycia Sasów Beda dołącza ponadto twierdzenie, iż ich pierwszymi przywódcami byli dwaj bracia Hengist i Horsa. Horsa miał wkrótce zginąć w bitwie z rąk Brytów ( Beda wspomniał o tym, iż został on pochowany we wschodniej części Kentu, gdzie upamiętnia go monument noszący jego imię, a który za czasów Bedy wciąż istnieje). Beda wywodzi także rodowód dowódców: byli oni synami Victigilsusa, który był synem Vecty, ten był synem Wodena: „Duces fuisse perhibentur eorum primi duo fratres Hengist et Horsa; quibus Horsa, postea occisus in bello a Britonibus, haetenus in orientalibus Cantiae partibus munumentum habet suo nimine insigne. Erant autem filli Victigilsi, cuius pater Vitta, cuius pater Vecta, cuius pater Woden, de cuius stirpe multarum provinciarum regium genus originem duxit”.

Niestety nie Beda nie mówi wyraźnie czy byli oni przywódcami całej ogromnej grupy przybyszów, nie wspomina też dokładnie bitwy, w której miał zginąć Horsa. Większość informacji o przywódcach najeźdźców uzupełnią dopiero późniejsze źródła. Być może byli oni przywódcami tej pierwszej grupy, która zaproszona przybyła na trzech statkach. Czytając dokładnie wyżej przytoczony fragment dzieła Bedy można uznać, iż przywództwo Hengista i Horsy odnosi się raczej do plemienia Anglów niż do Sasów i Jutów. Istnieje także podejrzenie, że mogą być oni przywódcami foederati wcześniej już mieszkających w Kent, a których wyraźnie wspomina Beda. Niestety Beda nie opisał zbyt dokładnie tego problemu, więc nie można opierać się na nim jako źródle do zbadania tej kwestii. Natomiast wszystkie informacje dotyczące Vortigerna uzyskał Beda prawdopodobnie od swoich zakonnych przyjaciół z Canterbury, o których wspomina jako o swoich źródłach, a także prosto z tradycji dworu królewskiego z Kentu.

Dalej w opisie Beda jest bardzo podobny do Gildasa. Przybysze początkowo walczyli w obronie wyspy przed Piktami, później zwrócili się przeciwko tym, którzy ich zaprosili jako powód podając niewystarczającą ilość obiecanej im pomocy. Rozpoczęli plądrowanie miast i całego kraju, „od wschodniego do zachodniego morza”. Beda, dokładnie tak jak Gildas, opisał emigrowanie za morze części tych, którzy przeżyli. Reszta pozostała na wyspie zebrała armię pod wodzą Ambrozjusza Aurelianusza pokonała najeźdźców w bitwie pod Mons Badonicus. Według niego bitwa miała miejsce „około czterdzieści cztery lata po ich [Sasów] przybyciu na wyspę”.

( „Usque ad annum obsessionis Badonici montis, quando non minimas eisdem hostibus strages dabant, quadrogesimo circiter et quatro anno adventus eorum in Britanniam”).

Beda wykorzystał opis Gildasa z tego wydarzenia co do słowa, co znaczy, że musiał w tym momencie opierać się tylko i wyłącznie na dziele Gildasa jako najbardziej podstawowym źródle. Prawdopodobnie też korzystał z manuskryptu jego pracy w o wiele bardziej dokładnym niż dotrwał do dziś.

Mimo iż dzieło Bedy jest bardzo rzetelną, historyczną pracą, nigdy nie wskazał on jednego konkretnego roku „Adventus Saxonum” . Skoro według niego miało to miejsce między 446 a 455 rokiem, więc bitwa pod Mons Badonicus mogła mieć miejsce między 490 a 499 rokiem. Niestety nie przybliża nam żadnych dokładniejszych informacji. Na podstawie tych dwóch źródeł- Bedy i Gildasa- można jedynie powiedzieć, iż miała miejsce między, najwcześniej rokiem 490, a najpóźniej 516.

Dzieło Bedy jest wspaniałą kroniką postępów chrześcijaństwa na wyspie, jest doskonałym źródłem do badania dziejów poszczególnych królestw, które powstały w Brytanii po najeździe. Niestety niewiele przekazuje nam informacji o najwcześniejszej fazie podboju, i mimo iż żył on blisko trzysta lat później, tradycja podboju musiała być ciągle żywa u współczesnych mu ludzi, którzy mogli mu te tradycje przekazać. Miał on przecież kontakty z rodziną królewską Northumbrii. Lecz Beda miał zapewne uczoną niechęć do niejasności związanymi z przekazami ustnymi, a tradycja zdarzeń, co do których nie znał dat, lub okoliczności do nich przypisanych musiały „wypadać” poza jego koncepcję historii. Pozostawił nie tylko znakomitą syntezę historii chrześcijaństwa na wyspie, lecz przede wszystkim metodę za pomocą której ją opracował: gromadzenie materiałów, dociekliwość w docieraniu do informacji ( np. poprzez korespondencje), krytyczne podejście do świadków wydarzeń.

4. Nenniusz - „Historia Brittonum”

4.1. Pochodzenie

Największe trudności z bazą źródłową dotyczącą przybycia Sasów na Wyspy Brytyjskie związane są z dziełem niejakiego Nenniusza zatytułowanym „Historia Brittonum”.

Bardzo często zaznacza się, że co do autorstwa Nenniusza nie ma żadnej pewności, jak i do tego czy on w ogóle istniał. Wszystkie te wątpliwości powstały dlatego, że w żadnym z rękopisów nie pojawia się imię autora. Jedyne strzępki informacji pozwalają przypuszczać, że był on uczniem niejakiego Elvoduga, utożsamianego z Elfoddwem (zm. w 809 r.), prawdopodobnie biskupem Bangor w Gwynedd. Tak bowiem przedstawia się na początku dzieła jego twórca: „Ego nennius Elvodugi discipulus”.

Przyjmuje się łacińską nazwę imienia autora „Historii” , chociaż był on Walijczykiem, jego imię z języka celtyckiego brzmi Nynniaw.

4.2. Dzieło Nenniusza

Wydaje się, że powstało ono w początkach IX wieku. Na podstawie najwcześniejszych rękopisów wynika, że praca została napisana w latach 829-830.

Nie ma jednak dwóch choćby rękopisów, których treść byłaby identyczna. Być może dzieje się tak dlatego, że „Historia Brittonum” jest kompilacją wielu różnych dzieł. Metoda jaką przyjął Nenniusz jest zgoła odmienna od Bedy. Opisał ją własnymi słowami: „Coacervavi omne, quod inveni” ( „Zebrałem wszystko co znalazłem”)! Przedstawił bazę źródłowa, na której oparł swoją kompilację; korzystał z roczników rzymskich, kronik „świętych ojców” - Hieronima, Euzebiusza, Izydora, Prospera, z roczników Szkotów i Sasów, a także z tradycji: „Ego autem coacervavi omne quod inveni tam de annalibus Romanorum quam de cronicis sanctorum patrum, id est Hieronymi Eusebii, Isidori, Prosperi et de annalibus Scotorum Saxonumque et ex traditione veterum nostrorum .

Niestety „Historia” częściej ma znaczenie bardziej literackie niż historyczne. Nienniusz bowiem użył do opracowania dostępnych mu źródeł, umiejętności bardziej literackich i stworzył w wielu miejscach mieszaninę genealogii i legend. Nie odszedł całkowicie od zainteresowania historią, lecz niestety bezkrytycznie skomponował źródła dobrej i złej „jakości” często bez jakiegokolwiek komentarza. Nie można jednak zaprzeczyć, że niektóre fragmenty są bardziej wartościowe od innych, a niektóre zawierają informacje niespotykane w żadnym innym źródle.

Nie można także przyjmować, że dzieło Nenniusza jest źródłem do historii czasów mu współczesnych. Fragmenty w nim zawarte pochodzą z różnych czasów i dotyczą różnych spraw: są to legendy - w bardzo dużym stopniu oparte na tradycji walijskiej, genealogie i rodowody dynastii panujących (genealogie władców m. in. Bernicji, Deiry, Kentu, Wschodniej Anglii, Mercji -tzw. Saxon Genealogies ), dzieje królestw przede wszystkim z północy wyspy, ale także sprawy dotyczące relacji między Brytami a Sasami z północy wyspy. Dlatego też czasem pewne fragmenty dzieła traktuje się jako samodzielne „sekcje”.

Te fragmenty pochodzą z różnych lat i choć tworzą całość połączoną w IX wieku, to ich datowanie także sprawia sporą trudność. Badacze analizując poszczególne „sekcje” oceniają, że najstarsze fragmenty włączone do „Historia Brittonum” pochodzą z roku 679. Późniejsze mogą być pisane w połowie lub pod koniec VIII wieku i mogą być oparte na dziele Bedy oraz na „Annales Cambriae” , które spisywane były około 750 roku, a w stosunku do dzieła Bedy w wielu momentach były współczesne. Analizując także dużą liczbę nazw i słów zapisanych przez Nenniusza w języku starowalijskim wydaje się, że pochodzą one z czasów Nenniusza lub tylko trochę wcześniejszych. Wydaje się więc, że Nienniusz skonstruował swoje dzieło między 796 rokiem (data powstania Saxon Genealogies), a najstarszą zachowaną recenzją , która wydaję się pochodzi z 826 roku.

4.3. Nenniusz o przybyciu Anglosasów na Wyspy Brytyjskie

Jak wyżej zostało wspomniane, dzieło Nenniusza jest bardziej poważane jako twór literacki niż źródło historyczne. Wielu lekceważy je, ponieważ nie do przyjęcia wydaje się jego „metoda” historyczna. Także to, że jest rozbudowana literacko i skupiająca się najwięcej na chlubnych dziejach Brytów, nie budzi zaufania. Zarzuca się Nenniuszowi, Walijczykowi, nawiązywanie do politycznych odrębności walijskich.

Jednak nie można zaprzeczyć faktu, iż w bardzo wielu momentach Nenniusz uzupełnia wcześniejsze dzieła Gildasa i Bedy.

Przede wszystkim niezmiernie rozwija historię Vortigerna, króla który miał zaprosić Sasów do Brytanii. Poszerza dotąd skąpe wiadomości o nim. Vortigern był królem prawdopodobnie w Walii, stał na czele plemienia pewnego rodzaju foederati żyjącego na pograniczu i zapewniającego mu obronę. Z „Historii” Nenniusza można dowiedzieć się więcej; mimo, że sprawował on władzę w Walii, to po opuszczeniu wyspy przez legiony, musiał mieć także spore poważanie w Kent. Wiadome jest także, że był w owym czasie w konflikcie z niejakim Ambrosiuszem, nie ulega wątpliwości, że był to ten sam Ambrozjusz Aurelianusz wspomniany przez Gildasa.

Dalej już Nenniusz opisuje moment przybycia trzech statków z Germanami prawie dokładnie tak samo jak uczynili to Gildas i Beda. Przybysze dowodzeni są przez braci Hengista i Horsę, których rodowód Nenniusz skrupulatnie odnotowuje. Vortigern początkowo przyjął ich jak przyjaciół. Osiedli oni na wyspie Thanet, a król obiecał im żołd w zamian za walkę w obronie kraju. Niestety po krótkim okresie współdziałania doszło do sporu o wysokość żołdu, być może dlatego, że liczba Sasów na wyspie wzrosła.

Ten pierwszy konflikt udało się początkowo załagodzić. Stało się to możliwe, jeśli wierzyć takim literackim, romansowym opisom, dzięki miłości Vortigerna do córki Hengista. Aby ją pozyskać miał Vortigern pójść na daleko posunięte ustępstwa i oddać Hengistowi terytorium Kentu. Tym posunięciem musiał sobie przysporzyć wrogów wśród społeczności celtyckiej, chcąc zapewne utrzymać się przy władzy, zgadza się na sprowadzenie dodatkowych czterdziestu okrętów z Sasami. Vortigern zostaje wyklęty przez swoją społeczność i ucieka w góry.

Władzę przejmuje jego syn, Vortimer, i udaje mu się przegonić Sasów z Kentu, a w jednej z bitew stoczonych przez niego ginie jeden z nieprzyjaciół- Horsa. Lecz Vortimer wkrótce umiera, A Hengist wraca z jeszcze większa liczbą ludzi. Natomiast po śmierci syna wraca do władzy Vortigern, a wkrótce ma dojść do rozmów pokojowych w obecności trzystu wojowników, reprezentantów obu stron. Lecz Sasi zdradziecko mordują Brytów, oszczędzając tylko Vortigerna. Ten zapewne ocalić życie, oddał Sasom prowincje Essex, Sussex, Middlessex. Ponownie tracąc zaufanie swoich pobratymców, Vortigern ucieka w góry. A wyspa znajduje się w coraz gorszej sytuacji- najeżdżana nie tylko ze wschodu, lecz ustawicznie nękana z zachodu i północy.

Vortigern, jako zatwardziały poganin, ostatecznie został pokonany przez świętego Germanusa, który po raz kolejny przybył na wyspę tępić wszelkie przejawy herezji. Lecz niestety nic już nie mogło powstrzymać Sasów, którzy na wyspie rośli w liczbie i w siłę.

Nenniusz umieszcza przebieg tego konfliktu między Brytami pod wodzą Vortigerna, a przybyłymi na wyspę Sasami na czele z Hengistem i Horsą, w latach między rokiem 429 a 447, dla których ramę stanowią dwie podróże na wyspę odbyte przez świętego Germanusa. Ale jednocześnie Nenniusz podaje inną datę- umiejscawia przyjęcie saskich przybyszów przez Vortigerna w czasie panowania w Rzymie cesarza Gracjana (panował on w latach 367-383): „Guorthigirnus suscepit eos [Saxones] benigne et tradidit eis insulam, quae in lingua eorum vocatur Tanet, regnante Gratiano secundo cum Equitio Saxones a Guorthigirno suscepti sunt anno CCCXLVII post passionem Christi.

Lecz zaraz potem wspomina, że mniej więcej w tym samym czasie przybył na wyspę z pierwszą misją święty Germanus. Z innych źródeł wiadomo, iż miało to miejsce w roku 429. Tak więc data łącząca się z panowaniem Gracjana musi być pomyłką Nenniusza ( poza tym jest podana błędnie ), a wobec informacji z innych źródeł, musi zostać odrzucona.

Największą niejasność przynosi zaskakujący jeden rozdział „Historii”. Jest on, w przeciwieństwie do pozostałych części, datowany według lat konsulatów. Ten sposób datowania tekstów historycznych wyszedł z użycia w całej Europie pod koniec VI wieku, między innymi dlatego, że urząd konsula został zniesiony przez cesarza Justyniana w 551 roku. Mogłoby to wskazywać na fakt, iż ta część tekstu (dotycząca kilku wzmianek czysto kronikarskich ) pochodzi rzeczywiście z wcześniejszego okresu. Lecz historycy w swych najostrożniejszych ocenach przyjmują, że w pierwotne ramy chronologiczne przeniesiono pewne późniejsze elementy i dlatego nie można polegać na żadnej informacji tam zawartej.

Tamże teraz, po raz kolejny w „Historii” , zawarta jest informacja o przybycia Anglosasów do Brytanii, znów związana z panowaniem Vortigerna. Według tego opisu miało to miejsce w czwartym roku panowania Walentyniana III i Teodozjusza, a więc około roku 428/429: „Guorthigirnus autem tenuit imperium in Britannia Theodosio et Valentiniano consulibus et in quarto anno regni sui Saxones ad Britanniam venerunt”.

Wszystkie te nieścisłości i błędy , które się znalazły w dziele Nenniusza, bardzo często sprawiają, że „Historia Brittonum” odrzucana jest jako wiarygodne źródło do badania tego okresu, bardzo często lekceważona. Być może dlatego, że dzieło Nenniusza odcisnęło bardzo wyraźne piętno na literaturze średniowiecznej Europy. To właśnie u Nenniusza znalazła się wzmianka dotycząca Artura, króla Brytów, który dzielnie walczył z Sasami. Wszystkie te drobne informacje stały się podstawą mitu do dziś obecnego w literaturze europejskiej.

Nenniusz zanotował; „Tunc Arthur pugnabat contra illos [ Saxones ] in illis diebus cum regibus Brittonum, sed ipse dux erat bellorum” . („W tych dniach [po śmierci Hengista] Artur walczył przeciw Sasom razem z królami Brytów, lecz on sam był dux bellorum”). A dalej następuje opis dwunastu bitew jakie miał on stoczyć, a ostatnią miała być bitwa pod Mons Badonicus.

Wcześniejsze źródła nie wspominają Artura, jedynie może Gildas bardzo mgliście przybliża tę postać wspominając postać noszącą przydomek Ursus (niedźwiedź, w języku celtyckim artos ). Jeśli był postacią historyczną, jak wynika z dzieła Nenniusza, musiał zajmować poważne miejsce w militarnej organizacji Brytów. Chociaż, jak mówi „Historia”, nie był królem, ale walczył wraz z królami, był więc zapewne dowódcą wojskowym.

Czasem kojarzy się Artura z osobą wspomnianego już wcześniej Ambrozjusza Aurelianusza, osobą która wzięła odwet na Sasach i powstrzymała ich pochód pod Mons Badonicus.

O ile nie ma więcej przekazów historycznych o Arturze, o tyle ilość legend o nim jest tak duża, że można przypuszczać, iż u schyłku V lub w VI wieku istniał jakiś brytoński przywódca noszący to imię, lub przydomek który znalazł oddźwięk w późniejszych legendach i mitach.

Milczenie Gildasa w tej sprawie może sugerować, że Artur „historyczny” był postacią mniej imponującą niż Artur- legenda. Co nie znaczy, że nie był postacią rzeczywistą. Ciągle należy pamiętać, że Gildas, jeśli wymieniał imiona królów, wspominał tylko tych najbardziej grzesznych, którzy mogli posłużyć mu jako przykłady w jego traktacie umoralniającym. Ale efekty jakie przyniosła wygrana bitwa pod Mons Badonicus, czyli powstrzymanie ekspansji saskiej, były faktem.

Patrząc na Historię Britonnum” Nenniusz, można mieć ogromny żal do autora, iż nie wykorzystał on w należyty sposób dostępnych mu źródeł, aby stworzyć bardziej rzetelną historię Brytów i ich walki z najeźdźcami. Gdyby nie ograniczył się on tylko do zebrania wszystkich dostępnych mu źródeł, gdyby pokusił się o ich interpretacje lub komentarze, mógłby pozostawić po sobie podstawowy materiał do badania przebiegu najazdu plemion germańskich na Wyspy Brytyjskie. Niestety, być może zabrakło mu umiejętności do tak dużej pracy, umiejętności, które posiadł Beda, a który na nasze nieszczęście poświęcił się bardziej zagadnieniom związanym z dziejami Kościoła na Wyspach.

5. Anglo-Saxon Chronicles

„Kroniki Anglosaskie” są jednym z najistotniejszych źródeł do badania dziejów Anglosasów na Wyspach Brytyjskich.

5.1. Czas powstania i autorzy dzieła

Anglo-Saxon Chronicle powstała za panowania Alfreda, króla Wessex (849-899). Wyjątkowo zgodnie jest ono oceniane jako najbardziej godne uwagi z bogatego dorobku pozostawionego przez Alfreda.

Nie jest przesadne twierdzenie, że chlubą okresu panowania Alfreda był sam Alfred. Łączył on w sobie władcę, żołnierza, prawodawcę i uczonego. Sprawował władzę w okresie nieustannych wojen z najeźdźcami- duńskimi i norweskimi Wikingami, ale udało mu się uratować kraj od całkowitego zalewu zaborczych Duńczyków.

Wielkie zasługi poczynił przede wszystkim do zachowania prawa, nauki i sztuki w kraju od kilkudziesięciu lat łupionym przez Wikingów. Kultura, na przykład Northumbrii (gdzie nauczał Beda), została zniszczona przez najazdy. Upadek był tak dotkliwy, że sam Alfred miał się wyrazić, iż w całym jego królestwie nie można znaleźć ani jednego uczonego, który by potrafił czytać łacińskie księgi liturgiczne.

Dlatego też Alfred zaczął sprowadzać z kontynentu uczonych do rozwijających się klasztorów, potrzeba było bowiem kompetentnych nauczycieli, sam także zaczął tłumaczyć dzieła łacińskie na język anglosaski, dokładnie na dialekt Wessexu.

Pierwszą jego przetłumaczoną księgą jest „Cura Pastoralis” napisanej w VI wieku przez Grzegorza Wielkiego. Być może dlatego, że było ono pomyślane jako swego rodzaju przewodnik kapłana, a więc było najlepszym podręcznikiem dla kleru, którego zadaniem było odbudowanie nauki na wyspie.

Alfred nie tylko dokonywał tłumaczeń, ale także podejmował się opracowywania dzieł. Dokonał tego w przypadku traktatu Pawła Orozjusza z V wieku- „Historia adversus Paganos”. Pominął on wątek polemiczny dzieła, lecz zachował wiadomości historyczne i geograficzne, ale dołożył wiele cennych dodatków; włączył pochodzące od samych podróżników opisy wypraw Ohthere'a i Wulfstana, którzy opłynęli Bałtyk i dotarli aż na Morze Białe.

Alfred pokusił się także o skrócone tłumaczenie „Historia ecclesiastica gentis Anglorum” Bedy, a także opracowanie „De consolatione philosophiae” Boecjusza. Alfred dokonał właściwie parafrazy dzieła poszerzając tekst o własne wierszowane modlitwy. Dokonał także przekładu „Soliloquiów” świętego Augustyna.

Być może Alfred, w toku wszystkich królewskich spraw nie był w stanie przetłumaczyć wszystkich tych obszernych dzieł. Zakłada się więc, iż większość tych przekładów wykonał zespół translatorów z najbliższego otoczenia króla, ale z pewnością ściśle z nim współpracujący, dokonujący poprawek zgodnie z jego wskazówkami.

Jednak jednym z najistotniejszych, tym razem nie translatorskich, lecz najzupełniej oryginalnych przedsięwzięć króla Alfreda, jest zapoczątkowanie Kroniki.

„Kronika Anglosaska” jest pierwszym wielkim dziełem prozy angielskiej, za najlepsze są uważane jej partie najwcześniejsze, dotyczące czasów Alfreda i prawdopodobnie jego ręką spisane. Mimo to styl całej kroniki jest różnorodny, ale wojny duńskie zrelacjonowane są w bardzo przejrzysty sposób, a pisarze tworzący kronikę od czasów Alfreda aż do podboju normańskiego zachowali bezpośredni i prosty styl. Opis lat 893-897 obejmujący zmagania z Duńczykami w południowej Anglii uchodzi za arcydzieło narracji historycznej. Wszystko to za sprawą żywego języka saskiego, w którym została ona spisana. Kronika jest niezmiernie cenna jako pierwsza spisana w sposób ciągły historia jednego kraju w jego własnym języku.

W niektórych klasztorach zapisywano od czasu do czasu najważniejsze wydarzenia, ale dopiero dzięki poleceniu Alfreda powstał pierwszy systematyczny przegląd ważniejszych zapisów oraz szerszy zarys historii przede wszystkim zachodniosaskiej.

Kronika w ostatecznej postaci nie jest dziełem jednolitym, jest złożone z kilku wersji rękopiśmiennych. Pierwotne jądro powstało w Winchester i dociera do roku 892, potem urywa się pierwszy charakter pisma; można przypuszczać, iż nad tym fragmentem pieczę sprawował sam Alfred.

Tak więc swój początek Kronika bierze pod koniec IX wieku, jako odbicie w dążeniu do odrodzenia nauki, ale i świadomości anglosaskiej za panowania Alfreda. Dwunastowieczny anglonormański kronikarz zanotował, że Alfred kazał pisać księgę w języku angielskim o prawach, o wydarzeniach, o bitwach i o królach, którzy toczyli wojny.

Choć jest też wysoce prawdopodobne, że Kronika mogła nie być osobiście inspirowana przez króla. Nie ma wątpliwości, że powstała w południowo-zachodniej części wyspy. Cały dokument został skomponowany na podstawie wielu różnych źródeł informacji. Podziw dla twórców Kroniki wzrasta, gdy uświadomimy sobie z jak szerokiej gamy różnorodnych źródeł korzystali, aby połączyć mnóstwo rozproszonych elementów tradycji dotyczących historii wyspy.

Kronika jest kolekcją między innymi; genealogii królów, listów i fragmentów pism ludzi Kościoła, wreszcie całej serii roczników spisanych na wyspie. Rozpoczyna się od momentu inwazji Juliusza Cezara na Brytanię, dalej daje krótki przegląd wydarzeń na świecie, aż do wstąpienia na tron Marcjana i Walentyniana III. Dalej zapiski Kroniki stają się oryginalnym zapisem wszystkich wiadomości jakie kompilatorzy zebrali o anglosaskim podboju Kentu, Sussex i Wessex. Z pewnością opierali się oni na „Historia ecclesiastica gentis Anglorum” Bedy, ale także na rocznikach z Wessex prowadzonych od podboju aż do połowy VIII wieku. Były one prowadzone prawdopodobnie w języku łacińskim, na wskazują błędy w tłumaczeniu na język anglosaski.

Dalszy materiał ma już bardziej „nierówny” charakter. Jest spisywany na podstawie różnych , czasem nawet kontynentalnych źródeł. Treść Kroniki od czasów Alfreda zachowała się w kilku manuskryptach, które w poważnym stopniu różnią się od siebie. Te różne wersje powstały lub były zmieniane lub uzupełniane przez różnych autorów i w różnych miejscach wyspy. Zgodnie z wolą Alfreda kopie ważnych dokumentów były przechowywane w różnych miejscach dla większego bezpieczeństwa. Archiwa znajdowały się w przy katedrach i w klasztorach, dlatego też Kronika krążyła po różnych miejscach będących centrami nauki lub regionalnymi ośrodkami władzy. Dlatego też, przy kopiowaniu ksiąg Kroniki, była ona często uzupełniana lokalnymi informacjami. Tak więc dzieło, które prosto nazywa się Kroniką Anglosaską, nie jest jednolitym tekstem, lecz zbiorem indywidualnych tekstów mających wspólne jądro, lecz lokalne wariacje.

Tak więc Kronika dotrwała do naszych czasów w siedmiu wersjach. Najważniejsza powstała w Peterborough i doprowadzona została aż do końca panowania króla Stefana w roku 1154. Pozostałe zanikły wcześniej, w latach 1100, 1110, 1121, 1130, a pod wpływem normandzkim wprowadziły teksty dwujęzyczne lub całkowicie przeszły na łacinę.

5.2. Adventus Saxonum w Kronice Anglosaskiej

Ze strony anglosaskich przybyszów nie zachowały się żadne współczesne najazdowi źródła, a to dlatego, że byli oni po prostu niepiśmienni. Wydaje się, że w Kronice znalazły się roczniki przyłączone do dat z V i VI wieku, które dają zarys historii osadnictwa w Kent, Sussex i Wessex, jednak ich badania przynoszą wiele wątpliwości, czy można w pełni je uznać za współczesne z momentem przybycia Anglosasów na wyspę. Roczniki te zawierały zachowane przez wiele pokoleń główne wątki tradycji ( często bardzo niepewnej, przekazanej ustnie; grupy różnych wydarzeń wyjęte z sag rodzin królewskich ) rozpięte na ramie zbudowanej z rocznych dat.

449. W tym roku Marcjan i Walentynian zasiedli na tronie i rządzili siedem lat. I w tych dniach Hengist i Horsa, zaproszeni przez Vortigerna- króla Brytów, znaleźli miejsce do lądowania w Brytanii, które nazywa się Ebba's Creek., początkowo aby pomóc Brytom, lecz później walczyli przeciw nim. Król przykazał im walczyć przeciw Piktom i oni to uczynili i odnosili zwycięstwa gdziekolwiek się udali. Wysłali do Angeln po większą liczbę wojowników do pomocy, i aby opowiedzieli o bezsilności Brytów i o bogactwie kraju. Wtedy więc przysłano im większą pomoc.

Owi wojownicy przybyli z trzech plemion germańskich: ze Starej Saksonii [Old Saxons], z Anglów, z Jutów. Z Jutów pochodzą mieszkańcy Kentu i Wyspy Wight oraz mieszkańcy Wessex, których wciąż nazywa się plemieniem Jutów. Ze Starej Saxonii [Old Saxons] przybyli Wschodni Sasi [East Saxons] , Południowi Sasi [South Saxons] i Zachodni Sasi [West Saxons]. Z Angeln, krainy która pozostaje niezamieszkana, przybyli Wschodni Anglowie [East Angles], Środkowi Anglowie [Middle Angles], mieszkańcy Mercji i wszyscy mieszkańcy Northumbrii.

Sześć lat później, jak to jest wzmiankowane w Kronice, Horsa został zabity w bitwie, Hengist wraz z synem imieniem Oisc „zdobyli” królestwo. W 467 roku Hengist z synem walczyli z Brytami, wtedy Brytowie opuścili Kent i w wielkim strachu udali się do Londynu. Później następują wzmianki o kolejnych zbrojnych zmaganiach między Brytami, a dowódcami najeźdźców. Nic więcej nie jest wspomniane w Kronice o Hengiście, ale pod rokiem 488 znajduje się wzmianka o tym, że Oisc został królem w Kent i sprawował rządy przez 24 lata.

Jak wyraźnie widać krótkie wzmianki w Kronice pokrywają się z wcześniejszymi opisami, głównie Bedy. Po początkowym roku 449 wszystkie kolejne daty przyporządkowane do tych wydarzeń wydają się jednak bardzo niepewne, wszystko dlatego, że annaliści pisali blisko trzysta lat po wojnach toczonych przez Vortigerna i Hengista. Ale nie ma powodu wątpić, iż są one zgodne z autentyczną tradycją tych wojen. O tym, że wzmianki te muszą być starsze od momentu powstania Kroniki, t.j. IX wieku, świadczą niezmiernie trudne do identyfikacji nazwy miejscowe w nich zawarte (przykładowo- Ebba's Creek to w oryginale Ypwines fleot ).

Tak więc te lakoniczne wzmianki Anglo-Saxon Chronicles dotyczące przybycia Anglosasów, zebrane razem w jedną formę pod koniec IX wieku, pochodzą głównie z dzieła Bedy. Zawierają jednak topograficzne szczegóły bitew między najeźdźcami a Brytami, kilka z nich pochodzi z dawnych sag, bez wątpienia także z Kentu.

Przytoczony wyżej fragment dotyczy najazdu plemion germańskich początkowo tylko na ziemie Kentu. Niezmierne cenne dla badaczy jest to, że Kronika przynosi bowiem szczegóły dotyczące także innych rejonów wyspy, głównie Sussex i Wessex. Mimo sporych luk w chronologii wypadków jest to bezcenne źródło do odtworzenia przebiegu penetracji wyspy, jak i ostatecznego osiedlenia się przybyszów i utworzenia nowych królestw w Brytanii.

6. Inne źródła

Próba określenia dokładnej daty Adventus Saxonum może wydawać się niezbyt istotna, ponieważ miało to miejsce w dobie wielkiej wędrówki ludów w całej Europie. Na całym kontynencie przemieszczały się plemiona, a najazdy na Wyspy Brytyjskie były tylko jedną ich częścią.

Jednak data ta nie określa pierwszego barbarzyńskiego rajdu na Wyspy, te miały miejsce już dużo wcześniej niż w V wieku, ale była to pierwsza tak poważna wyprawa, która przyniosła ogromne efekty w postaci trwałego osadnictwa Germanów na Wyspie. Ta data wyznacza początek nowej epoki dla historii Wysp Brytyjskich.

Na podstawie omówionych wyżej źródeł nie można stwierdzić, w którym dokładnie roku Adventus Saxonum miało miejsce, jedynie można się pokusić o podanie przybliżonych dat.

Obecnie przede wszystkim odrzuca się błędne informacje, które przynosi w swej „Historii” Nenniusz. Przyjmuję się za bardziej rozsądną opinię Bedy, wahającą się między 446-7 a 450-55 rokiem. Twierdzenia Bedy potwierdza w pewnym stopniu Kronika Anglosaska, przypisująca to wydarzenie do momentu panowania Marcjana i Walentyniana III i umieszczająca je w roku 449.

Istnieją jednak jeszcze inne, bardzo istotne choć drobne, wzmianki mogące upewnić powyższe stwierdzenia.

Na kontynencie, w południowej Galii, powstały prawdopodobnie w tym samym czasie dwie kroniki, datujące niezbyt wyraźnie początek, lecz z pewnością zakończenie podboju saskiego w Brytanii.

Pierwsza pod rokiem 438-439 zapisała: „Brittaniae a Romanis amissae in dicionem Saxonum cedunt” . Kronika ta kończy się w roku 511.

Następna pod rokiem 441-442: „ Brittaniae usque ad hoc tempus variis cladibus eventibusque latae in dicionem Saxonum rediguntur” . Ta kronika kończy się w 452 roku.

Wydawać by się mogło, że te najbliższe wydarzeniom źródła powinny stać się najistotniejszym punktem rozważań i jednocześnie podważyć teorie Bedy, który mimo, iż ostrożny i uczony, żył blisko trzysta lat po najeździe. Ale owe krótkie wzmianki w kronikach należy dokładniej zanalizować. Do ostrożności przed bezkrytycznym ich przyjmowaniem zmusza precyzja określeń w tych wzmiankach. Autorzy pisząc „Brytania” musieli mieć na myśli całą prowincję, w znaczeniu -rzymską prowincję. W tych wzmiankach użyty został czas dokonany, a więc „Brytania znalazła się już pod saskim panowaniem”, lecz przecież wiadome jest, że Kornwalia nie została podbita aż do IX wieku, a większa część Walii pozostałą niezależna aż do czasów Edwarda I. Jakkolwiek powyższe wzmianki mogą zburzyć pewność co do daty, można jednak przyjąć także i te - lata między 438 a 442 rokiem - jako okres gdzie miały miejsce jakieś istotne etapy najazdu. Być może obroną tych kronik będzie właśnie to, iż powstały na kontynencie w sporej odległości od centrum opisywanych wydarzeń. Także może należy niezbyt dosłownie przyjmować to co zostało w nich dosłownie zapisane, lecz co chciały w tak lakonicznej formie wyrazić.

Kolejna dodatkową pomocą może być dla nas osoba świętego Germanusa i jego dwie misje do Brytanii, które odbył w dwukrotnie - w 429 i 447 roku. Gdy Germanus przybył po raz pierwszy powierzono mu zadanie tępienia herezji pelagiańskiej szerzącej się na wyspie, ale uczestniczył on także w synodzie w Verulamium. Fakt, że ów synod odbywał się bez zakłóceń, świadczy, że przynajmniej w tej części Brytanii panował pokój i nie była ona nękana najazdami Piktów ani Sasów. Podczas drugiej wizyty, jak wynika z dzieła Nenniusza, przybył by walczyć z poganinem - Vortigernem, królem który zaprosił Sasów do Brytanii, a teraz toczył z nimi wojny w obronie swojego kraju.

ROZDZIAŁ IV

Wyspy Brytyjskie po Adventus Saxonum

Wydarzenia z połowy V wieku na trwałe zmieniły historię Wysp Brytyjskich. Mimo, iż pomieszanie plemion przybywających na wyspę było spore, ich liczba z czasem stała się tak wielka, że udało się im na stałe osiedlić na podbitych terenach. Jak zostało wspomniane wyżej, Brytowie w początkowym etapie najazdu próbowali stawiać opór, czego efektem miała być bitwa pod Mons Badonicus.

Ostatecznie jednak osadnictwo Anglosasów okazało się być bardzo trwałe, a od ich przybycia powstawały nowe królestwa tworzące nową historię wysp. Królestwa nowych mieszkańców były liczne, powstawały i upadały, choć różnice między nimi nie wynikały z przyczyn kulturalnych, językowych, czy z miejsca ich wcześniejszego czy późniejszego osiedlenia się.

Plemiona anglosaskie jeszcze na kontynencie tworzyły stosunkowo dobrze zorganizowane państewka. W trudnych czasach trwającego podboju nie byli w stanie od razu zorganizować królestw na podobieństwo tych kontynentalnych. Masa przybyszów, która w połowie V wieku uderzyła wielką falą na wyspy dochodząc aż do Morza Irlandzkiego, właśnie jeszcze wobec braku silnej struktury politycznej i militarnej zmuszona została do cofnięcia się. Budowanie przyszłych królestw wymagało czasu.

Potrzebna była przede wszystkim stabilizacja na opanowanych terenach. Wielkość takich obszarów zależna była od wielu różnych czynników; oporu miejscowych Brytów, siły militarnej Germanów, ich wewnętrznych struktur. Tak więc powstawanie wczesnych królestw mogło być związane z przekazywanie władzy w obrębie rodów lub szczepów. Ma to swoje odzwierciedlenie w źródłach, głównie w genealogiach rodów królewskich.

Czasem także najeźdźcy przyjmowali struktury podbitego terytorium. Początkowo wczesne królestwa cechowały się niewielkimi rozmiarami, z czasem przyłączały do siebie inne tereny poprzez ekspansję na tereny celtyckie, bądź podporządkowując swoich słabszych pobratymców.

W ciągu II połowy V wieku plemię południowych Sasów zdobyło sobie terytorium wzdłuż wybrzeża południowego na zachód od Kent, a nazwane od nich Sussex. Sasi wschodni osiedlili się na północ od kolonii w Kent, po północnej stronie ujścia Tamizy i utworzyli państwo Essex.

Dalej na północ od nich rozsiedlili się najliczniejsi, napływający w coraz większych rzeszach aż do około 550 roku, Anglowie, których nazwa wkrótce stała wspólną wszystkim germańskim mieszkańcom Wysp Brytyjskich. Nazywają siebie i swój język Englisc w wielu najstarszych zachowanych świadectwach.

Wiąże się z tą nazwą także piękna legenda przekazana przez Bedę, a także w „Żywocie świętego Grzegorza Wielkiego”. Otóż zanim Grzegorz został papieżem, na targu rzymskim spotkał niewolników o jasnej skórze i jasnych włosach. Zapytał się o ich pochodzenie, a oni odpowiedzieli: „ Nasz lud zwie się Angli”. Grzegorz miał odpowiedzieć: „ Nie Angli lecz Aniołowie” („Non Angli sed Anguli”) i wtedy to właśnie podjął myśl nawrócenia tego narodu. Beda przekazując tą legendę, a także pisząc swoje dzieło, myślał o sobie także jako o Angliku.

Kolonie Anglów na Wyspach Brytyjskich, według zastępów i grup plemiennych, podzieliły się na okręgi. Do dziś dnia ślady tego podziału zachowały się w nazwach: Suffolk i Norfolk - to „lud północny” i „lud południowy”. Dalej na północ inni Anglowie rozsiedli się po obu stronach szerokiego ujścia rzeki Humber, gdzie powstały dwa okręgi: Sudhymbre i Nordhymbre ( stąd nazwa Northumberland - Norhtumbria). Ci ostatni zapędzili się dalej na północ, nad rzekę Tweed i Zatokę Firth of Forth, tam powstały dwa królestwa Deira i Bernicja. Zaś południowi Humbryjczycy idąc wzdłuż rzek, pierwsi zapuścili się do Anglii środkowej, dotychczas bronionej bagnami i lasami, i tutaj po długich walkach założyli państwo zwane Mercia ( być może nazwa pochodzi od słowa mark - granica) rozciągające się na pograniczu z pozostałymi na zachodnim wybrzeżu państwami Brytów: Strathclyde i Walii.

Innym plemieniem, które miało odwagę odejść od wybrzeży w środek kraju, byli Sasi Zachodni, których państwo Wessex założone pod koniec V wieku, w kolejnych bardzo się rozrastało. Odcięli oni celtyckie państewka w Devon i Kornwalii od innych, wspomnianych wyżej. Jednak dzieło rozłamu resztek potęgi celtyckiej, dokończył król z Northumbrii- Aedelfried, w roku 612 podbijając Chester i odcinając w ten sposób Walię od Strathclyde. Tak rozpadły się na trzy grupy resztki Brytów i tylko Walia zdołała utrzymać się przez dłuższy czas, podbita dopiero w 1283 roku przez Edwarda I.

Pod koniec VI wieku z tych państw pozostają najsilniejsze: Kent, Essex, Sussex, Wessex, Mercja, Deira, Bernicja, Wschodnia Anglia. Ostatecznie Deira i Bernicja połączyły się w królestwo Northumbrii, a okres istnienia siedmiu królestw na wyspie w historiografii nosi nazwę heptarchii.

Przez kilka stuleci toczyła się nieustanna walka o hegemonię między poszczególnymi państwami. W miarę siły wybitnych indywidualności panujących kolejno zyskują przewagę między innymi Penda (626-655) i Offa (758-796) z Mercii, cały szereg królów z Northumbrii (617-670), która i kulturalnie panowała w VII i VIII wieku. Wreszcie w 828 roku król zachodnich Sasów- Egbert- definitywnie jednoczy wszystkich pod swoim panowaniem, odtąd datuje się monarchia angielska. Ta jedność okazuje się najbardziej potrzebna do walki z nową falą duńskich i norweskich najeźdźców na Wyspy, których pojawienie rozpoczyna już zupełnie nowy okres w dziejach Wysp Brytyjskich.

H. Z i n s, Historia Anglii, Wrocław - Warszawa - Kraków 1995, s.12.

J. Z. K ę d z i e r s k i, Dzieje Anglii do roku 1485, Wrocław - Warszawa - Kraków 1966, s.14.

M. D i l l o n, N. K. C h a d w i c k, Ze świata Celtów, Warszawa 1975, s. 29-30.

H. Z i n s, op. cit., s. 13-14.

J. Z. K ę d z i e r s k i twierdzi, że nie była możliwa większa pomoc Celtów brytyjskich dla Celtów z Galii; op. cit., s.15.; natomiast G. M. T r e v e l y a n uważa, że plemiona te były ze sobą ściśle sprzymierzone, tak że interwencja rzymska była konieczna: ”Galia stała by się bardziej uległa gdyby jej sąsiad musiał płacić daninę i drżeć przed potężnym imieniem Rzymu”, G. M. T r e v e l y a n, Dzieje Anglii, Warszawa 1967, s. 44.; podobnie uważa też W. L i p o ń s k i, Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich, Poznań 1995, s.105-106.; wyraźnie pisze o tym C e z a r : ” (...)Cezar wiedział, że w czasie wszystkich niemal wojen galijskich stąd [z Brytanii] dostarczano pomoc naszym wrogom”, C e z a r, Wojna galijska, IV 20, tł. E. Konik, Wrocław- Warszawa- Kraków- Gdańsk 1978, s.124-139.

R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, Roman Britain and the English Settlements, Oxford 1949, s.26; J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.15.

R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s.34-40

Ibidem, s. 42-51; J.Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.19.; H. Z i n s, op. cit., s.14.

R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s.31; także J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.15; oraz H. Z i n s, op. cit., s. 15.

G. M. T r e v e l y a n, op. cit., s.47.

H. Z i n s, op. cit., s.15.; W. L i p o ń s k i, op. cit., s.107.

J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s. 20.

R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s. 76-86

Ibidem, s. 89-92; M. C a r y, H.H. S c u l l a r d, Dzieje Rzymu, T. 2., Warszawa 1992, s. 113-114; J.Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.20-21.

Ibidem, s. 22.; R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s.98-99; W. L i p o ń s k i, op. cit., s. 111-113.; M. C a r y, H.H. S c u l l a r d, op. cit., s. 114

M. C a r y, H.H. S c u l l a r d, op. cit., s. 114-115; R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s. 101-104

Ibidem, s.165-166; W. L i p o ń s k i, op. cit., s. 116-117.

T a c y t, Wybór pism, tł. S. Hammer, Wrocław 1956, opis Brytanii s. 298-316

Ibidem, s.297-298

R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L .M y r e s, op. cit., s.113-119; W. L i p o ń s k i, op. cit., s.130-131; M. C a r y, H.H. S c u l l a r d, op. cit., s.189-191; J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s. 25.

Ibidem, s.25-26.

G.M. T r e v e l y a n, op. cit., s.50; J. G ą s s o w s k i, Irlandia i Brytania w początkach średniowiecza w świetle badań archeologicznych, Warszawa 1973, s.8.

M. C a r y, H.H. S c u l l a r d, op. cit., s. 243-245; J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.25-26; G. M. T r e v e l y a n, op. cit., s.50-51; W. L i p o ń s k i, op. cit., s.131-133.; R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s.123-149

Ibidem, s.155-160; J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s. 26-27; W. L i p o ń s k i, op. cit., s.135-136.

R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s.275-276

J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.27; W. L i p o ń s k i, op. cit., s.136-137; R. C o l l i n s, Europa wczesnośredniowieczna 300-1000, Warszawa 1995, s.21; M. C a r y, H.H. S c u l l a r d, op. cit., s.367-371

R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s. 280

Ibidem, s.281-284; J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.27-28; W. L i p o ń s k i, op. cit., s.138; J. V o g t, Upadek Rzymu, Warszawa 1993, s.279-280.

J. G ą s s o w s k i, op. cit., s.8-9.

W. L i p o ń s k i, op. cit., s.138-139; R. C o l l i n s, op. cit., s.30-35; J. V o g t, op. cit., s.100-102.

Ibidem, s.281.

W. L i p o ń s k i, op. cit., s.141.; J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.35.; R.G C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s.270-272

Ibidem, s.308-309

J.Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.35; J. V o g t, op. cit., s.281-282., R. C o l l i n s, op. cit.,s.82.

B. Z i e n t a r a, Świt narodów europejskich, Warszawa 1985, s.107., J. V o g t, op. cit., s.282.

J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit.,, s.35-36, 45-47 ; H. Z i n s, op. cit., s.19.

B. Z i e n t a r a, op. cit., s. 345.; F.M. S t e n t o n, Anglo-Saxon England, Oxford 1998, s.102-113

J. V o g t, op. cit., s.283-284; R. C o l l i n s, op. cit., s.253-262.

Historycy różnią się w sprecyzowaniu tej daty, J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.29 podaje rok 410, J. V o g t , op. cit., s. 280 uznaje za katastrofalny rok 407, także tą datę uwzględnia R. C o l l i n s, op. cit., s.189.

J. V o g t, op. cit., s.280.; R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s.291

W. L i p o ń s k i, op. cit., s. 144., autor w ogóle uznaje wycofanie legionów za mit, długo powtarzany w historiografii, nie tylko angielskiej. Neguje także pogląd, że Brytania pozostała całkowicie bezbronna po wyjściu z obrębu wpływów imperium rzymskiego, s. 144 i nn.

Ibidem

Wydarzenia związane z osobą Kostantyna przedstawione są w historiografii zaskakująco sprzecznie. W. L i p o ń s k i wyraźnie pisze o nim jako o uzurpatorze rządnym władzy imperatorskiej. Zwraca uwagę także na to, że Konstantyn mógł wzmocnić swoją władzę przynajmniej w samej Brytanii, a później w Galii, ale nie wykorzystał on okazji do utrzymania zachodniej części imperium i zapewnienia w niej pokoju, W. L i p o ń s k i; op. cit., s.147-148, także J. G ą s s o w s k i, op. cit., s.12. Istnieje jeszcze inny obraz Konstantyna, zupełnie inaczej pisze o nim J. Z. K ę d z i e r s k i. Według niego Konstantyn miał uznać cesarza Honoriusza i odpowiedział na jego rozkaz wyprowadzenia legionów dla obrony granicy na Renie, J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.29., podobnie pisze J. V o g t, uznając, że Konstantyn nie wyprowadził legionów z wyspy dla własnych celów, lecz dla zatrzymania inwazji Wandalów, Alanów i Swebów na kontynencie, J. V o g t, op. cit., s.280.

R. G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s.291-293

W. L i p o ń s k i, op. cit., s.150.

R. C o l l i n s, op. cit., s. 185.

J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.38.

J. G ą s s o w s k i, op. cit., s.13.; W. L i p o ń s k i, op. cit., s.149.

Istnieje pogląd, że po odejściu legionów Brytowie odrzucili rzymskie osiągnięcia cywilizacyjne, a Brytania okazała się niemal tak samo celtycka jak sprzed podboju rzymskiego przed czterema wiekami, J. S t r z e l c z y k , Iroszkoci w kulturze średniowiecznej Europy, Warszawa 1987, s. 21.

W historiografii okres ten nazywany jest dwojako: „renesans celtycko-brytyjski” według tych, którzy większy nacisk kładą na odrodzenie wartości przedrzymskich lub „okres subromański”, a więc trwałe powiązanie z kulturą łacińską, chociaż przy obniżeniu jej poziomu, W. L i p o ń s k i, op. cit., s. 149.

Ibidem, s. 154-156

Ibidem, s.157

Gruntowną analizę dotychczasowych badań archeologicznych i ich interpretacji dotyczących tego okresu dziejów Brytanii daje J. G ą s s o w s k i, op. cit., s.6-23,78-195. Zwraca on uwagę, że archeologia brytyjska długo wykazywała tendencje nacjonalistyczne w badaniach zajmując się głównie tematyką etniczną, a wykazując brak zainteresowania problemami gospodarczymi i społecznymi. Stara się on także porównać procesy zachodzące na wyspie, z tymi jakie miały miejsce na kontynencie.; dokładny opis znalezisk archeologicznych z najwcześniejszego okresu anglosaskiego na Wyspach w N. A a b e r g, The Anglo-Saxons in England during the early centuries after the invasion, Uppsala 1926

J. G ą s s o w s k i, op. cit., s. 13-15, 18.

F. M. S t e n t o n, Anglo-Saxon England, Oxford 1998, s.1-2.

J. G ą s s o w s k i, op. cit., s.20-21.

Ibidem, s. 83-91

S a s i jako nazwa plemienia germańskiego, mimo iż nazwa łacińska brzmi Saxones

M. M ą c z y ń s k a, Wędrówki Ludów. Historia niespokojnej epoki IV i V wieku., Warszawa-Kraków 1996, s. 267-269.

T a c y t, op. cit., opis Germanii, s. 317-348

R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s.338; L. S c h m i d t, Geschichte der deutschen Stamme bis zum Ausgange der Volkerwanderung, T. 2., Berlin 1911, s.22-24.

Zob. niżej

R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s. 345

Ibidem, s. 338 ; W. L i p o ń s k i, op. cit., s.181; L. S c h m i d t, op. cit., s.37-38

W. C z a p l i ń s k i, A. G a l o s, W. K o r t a, Historia Niemiec, Wrocław- Warszawa- Kraków 1990, s. 43

R.G. C o l l i n g w o od, J.N.L. M y r e s, op. cit., s.339

L. S c h m i d t, op. cit., s. 38-43.

R.G. C o l l i n g w o d, J.N.L. M y r e s, op. cit. s.339-343; J.Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.39

F. M. S t e n t o n, op. cit., s.14-15; L. S c h m i d t, op. cit., s.25-26

J. G ą s s o w s k i, op. cit., s. 132-136

W. L i p o ń s k i, op. cit., s.181.

De bello Gotthico, IV 19-20; P r o k o p, Gothenkrieg, tł. D.Coste, Leipzig 1903, s.274-281

F.M. S t e n t o n, op. cit., s.4-6; R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s.345-346

G i l d a s, De excidio et conquestu Britaniae, MGH AA, T. XIII, ed. T. Mommsen, Berlin 1898 (dalej G i l d a s); The works of Gildas [w:] Six old English Chronicles, ed. J.A. Giles, London 1891

V e n e r a b i l i s B e d a e, Opera , T. II, III (Historia ecclesiastica gentis Anglorum), ed. J.A. Giles, London 1843; The ecclesiastical History of English Nation by Venerable Bede, London 1913 (dalej B e d a)

N e n n i u s z, Historia Brittonum, MGH AA, T. XIII, ed. T. Mommsen, Berlin 1898, Nennius's History of the Britons [w:] Six old...; (dalej N e n n i u s z)

The Anglo-Saxon Chronicles, trans. i ed. M. Swanton, London 2000. (dalej ASC)

J.Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s. 37-39.

A. K r a w c z u k, Upadek Rzymu. Księga wojen., Wrocław-Warszawa- Kraków-Gdańsk 1978, s.8-9.

W. P. K e r, Wczesne średniowiecze. Zarys historii literatury., Wrocław-Warszawa- Kraków- Gdańsk -Łódź 1987, s.14-15.

L. A. T y s z k i e w i c z, Słowianie w historiografii wczesnego średniowiecza od połowy VI do połowy VII wieku, Wrocław 1994, s. 93-96.

W. P. K e r, op. cit., s. 16-17.

Ibidem, s.23-24., J. S u l o w s k i, Szkolnictwo kościelne we wczesnym średniowieczu [w:] Katolicyzm wczesnośredniowieczny, red. J Keller, Warszawa 1973, s. 507-561

W.P. K e r, op. cit., s. 36-37, 79-80.

N. K. C h a d w i c k, The conversion of Northumbria: A comparison of sources [w:] Celt and Saxon. Studies in the early british border, Cambridge 1964, s. 156.

G i l d a s, 26.

W. P. K e r, op. cit., s. 106., Encyklopedia Kościelna, ed. X. M. Nowodworski, Warszawa 1873, T. 6., s. 174-175.

J. K ę d z i e r s k i, op. cit., s. 37.

R. C o l l i n s, op. cit., s.188., W. L i p o ń s k i, op. cit., s.145.

Ibidem, s. 172.

Ibidem, s. 145., Encyklopedia Kościelna, op. cit., R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op.cit., s.461

J. D a n i e l o u, H.I. M a r r o u, Historia Kościoła, T. 1., Od początków do roku 600., s. 335

W. P. K e r, op. cit., s.106.

J. K ę d z i e r s k i, op. cit., s. 37.

W. L i p o ń s k i, op. cit., s. 145.

W P. K e r, op. cit., s.106, R. C o l l i n s, op. cit., s. 188.

F. M. S t e n t o n, op. cit., s.2.

W. P. K e r, op. cit., s. 83.

F. M. S t e n t o n, op. cit.; W. L i p o ń s k i, op. cit., s.144.

Ibidem

J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.37.

W. L i p o ń s k i, op. cit., s. 146.

F. M. S t e n t o n, op. cit., s. 4.; autor nazywa Gildasa nie historykiem, a prorokiem.

G. S a m p s o n, Historia literatury angielskiej w zarysie, Warszawa 1966, s. 21-22.

R. G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s.329.

J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.38-39.

M. D i l l o n, N. K. C h a d w i c k, op. cit., s.40-43.

Ibidem, s.52., W. L i p o ń s k i, op. cit., s.166-167.

R. G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s. 301, 306-307; także W. L i p o ń s k i, op. cit., 167-168

F. M. S t e n t o n, op. cit., s. 1.

Chronica Gallica, MGH AA, T. IX, Berlin 1892, s.646.

G i l d a s, 13.

R. G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s.293-294

M. D i l l o n, N. K. C h a d w i c k, op. cit., s.52.

G i l d a s, 14

G i l d a s , 20, dosłownie B e d a, I 13.

G i l d a s, 20

F. M. S t e n t o n, op. cit., s. 4., Wielu historyków jest bardzo ostrożnych w przyjmowaniu Vortigerna jako postaci autentycznej. Wszystko zależy od uznania, na ile można wierzyć późniejszym, opartym na tradycji, przekazom. W. L i p o ń s k i przyjmuje go jako autentycznego władcę w Brytanii, W. L i p o ń s k i, op. cit., s. 168 i nn., Także w tłumaczeniu dzieła Gildasa z języka łacińskiego na język angielski dokonanym przez J. A. G i l e s a imię Vortigern jest umieszczone we wszystkich fragmentach dotyczących rzekomego władcy., Six old...,

R. G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s.313-314.

Ibidem, s. 315

M. D i l l o n, N. K. C h a d w i c k, op. cit., s. 53-54., W. L i p o ń s k i, op. cit., s.170-171.

G i l d a s, 23

Ibidem

R. G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s.355

G i l d a s, 24.

W. L i p o ń s k i, op. cit., s.174-175.

G i l d a s, 25

R. G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s.312-313, 319; także M. D i l l o n, N. K. C h a d w i c k, op. cit., s.57-58.

G i l d a s, 25

Ibidem, 26

F. M. S t e n t o n, op. cit., s.3.

R. G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s. 379.

G i l d a s, 26

R. G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s.460., F. M. S t e n t o n, op. cit., s. 30

N. K. C h a d w i c k, Introduction, [w:] Celt and Saxon. Studies..., s.8-9.

R. G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s.328-329.

Encyklopedia Kościelna, T. 2., s. 93.

W. A. N i e w ę g ł o w s k i, Leksykon świętych, Warszawa 1998, s. 83.

W. P K e r, op. cit., s.81-82.; J S u l o w s k i, op. cit., s. 526-529

F. M. S t e n t o n, op. cit., s.184-185

Ibidem, także P. M r o c z k o w s k i, Historia literatury angielskiej. Zarys., Wrocław- Warszawa- Kraków 1999, s.10-14.

W. P. K e r, op. cit., s.113-116.

Encykopedia Kościelna, T. 2, s. 93.; R. D y b o s k i, Literatura i język średniowiecznej Anglii, Kraków 1910, s. 65-66

G. S a m p s o n, op. cit., s.23.; F. M. S t e n t o n, op. cit., s. 186

Ibidem, s. 187.

W. P. K e r, op. cit., s. 117.

F. M. S t e n t o n, op. cit., s. 188.

Ibidem, s. 187

W. P. K e r, op. cit., s. 117.

R. G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s.328

Ibidem, s.353

B e d a, I 13; „Ad hunc pauperculae Britonum reliquiae mittunt epistolam, cuius hoc principium est: `Aetio ter consuli, gemitus Britannorum', et in processu epistolae ita suas calamitates explicant:' Repellunt barbari ad mare, repellit mare ad barbaros; inter haec oriuntur duo genera funerum, aut iugulamur, aut mergimur'”

B e d a, I 12

B e d a, I 13

B e d a, I 13

B e d a, I 13

B e d a, I 13

B e d a, I 23

B e d a, II 14

R. G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s. 354-355

B e d a, I 15

tablice chronologiczne B. Z i e n t a r a, Historia powszechna średniowiecza, Warszawa 1968, s. 558-559

B e d a, V 24

B e d a, I 14

B e d a, I 15

B e d a, I 15

Tłumaczenie tego fragmentu opiera się na trzech różnych przekładach z języka łacińskiego na angielski („ The ecclesiastical history of the English nation by T h e V e n e r a b l e B e d e, London- New York, s. 22-23; F. M. S t e n t o n, op. cit., s. 9; R. G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s. 336

R. G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s.336-337

Hengest („Ogier”) i Horsa („Koń”) to być może tylko bohaterowie „fabularni”, R. D y b o s k i, op. cit., s.2

B e d a, I 15

W. L i p o ń s k i, op. cit., s.172, autor przypisał Hengista i Horsę jako `dowódców Sasów „kontynentalnych”, lecz wydaje się, że nie miał na myśli Sasów jako plemienia- jednego ze „składników” grupy najeźdźców. Używając terminu Sasi uogólnia, łącząc pod tą wspólną nazwą wszystkie plemiona.

R. G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s. 337, 358

B e d a, I 15-16

B e d a, I 16

R. G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s. 461

F. M. S t e n t on, op. cit., s. 8

P. M r o c z k o w s k i, op. cit., s. 13

R. C o l l i n s, op. cit., s.185.

N e n n i u s z, rozdz. 1

G. S a m p s o n, op. cit., s. 22.

R. C o l l i n s, op. cit., s.185-186

N e n n i u s z, rozdz. 3 (prolog)

R.G. C o l l i n g w o o d, J. N. L. M y r e s, op. cit., s. 329-330

Tak wyodrębniony fragment dzieła Nenniusza dotyczący historii północnej („Kronika Północna”) części wyspy został dokładnie przeanalizowany przez K. J a c k s o n a; On the Northern British Section in Nennius [w:] Celt and Saxon. Studies..., s.20-62

Ibidem, s. 51-54.

J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s. 35

J. S t r z e l c z y k, op. cit., s.66-67

N e n n i u s z, rozdz. 31- 50, oparte na tłumaczeniu J. A. G i l e s a, Nennius's History of the Britons [w:] Six Old ..., s.383- 416

w łacińskich tekstach wersja imienia- Vortigern

N e n n i u s z, rozdz. 31

R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s. 352

N e n n i u s z, rozdz. 66

R. C o l l i n s, op. cit., s.186

N e n n i u s z, rozdz. 56

G i l d a s, 32

R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s.320-324

W. L i p o ń s k i, op. cit. s. 213-227 ; w rozdziale zatytułowanym „Arturiańska legenda” można znaleźć zwięzłą analizę źródeł wspominających Artura, a także rozważania na temat mitu arturiańskiego.

M. D i l o n, N.K. C h a d w i c k, op. cit., s. 54

F.M. S t e n t o n, op. cit., s. 3-4

G. S a m p s o n, op. cit., s.25

J. Z. K ę d z i e r s k i, op. cit., s.72-84

Ibidem, s. 81; G. S a m p s o n, op. cit. ; W. L i p o ń s k i, op. cit., s.335.

Ibidem; W.P. K e r, op. cit., s.236-238; także obszernie na temat dokonań naukowych Alfreda - F.M. S t e n t o n, op. cit., s. 269-275

W. L i p o ń s k i, op. cit., s.336;

W. P. K e r, op. cit., s. 235-236

G. S a m p s o n, op. cit., s.26

M. J. S w a n t o n; Introduction , Wstęp do wydania „The Anglo-Saxon Chronicles”, London 2000, s. XI-XX

Ibidem, s. XVIII-XIX; F. M. S t e n t o n, op. cit., s. 15

M. S w a n t o n, Introduction..., s. XX-XXI

Omówienie poszczególnych manuskryptów we wstępie do ASC

R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s.327-328

ASC, s. 12 ; tłumaczenia oparte także na F. M. S t e n t o n , op. cit., s. 16.

ASC, pod rokiem 455, 457, 465,473

ASC, s.14.

F.M. S t e n t o n, op. cit., s.16-17; wszystkie nazwy własne- imiona i nazwy topograficzne- w nowym wydaniu i tłumaczeniu ASC zostały zapisane we współczesnym języku angielskim.

R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s.358

MGH AA t. IX, Berlin 1892, s. 661

Ibidem, s. 660

R.G. C o l l i n g w o o d, J.N.L. M y r e s, op. cit., s.352-353

Ibidem, s. 306, 312; W. L i p o ń s k i, op. cit., s.167-169

W. L i p o ń s k i, op. cit., s. 278-280

B. C o l g r a v e, The Earliest Life of St Gregory the Great, Written by a Whitby Monk [w:] Celt and Saxon, Studies..., s.123

wskazówki dotyczące genezy nazw królestw R. D y b o s k i, op. cit., s.3-6

W. L i p o ń s k i, op. cit., s.285-290; J.Z. K ę d z i e r k i, op. cit., s.49-50

1

68



Wyszukiwarka