Małe, UFO - dowody


0x01 graphic

Małe, Niezwykłe Przedmioty

Nie wiadomo, która z alternatyw jest bardziej niepokojąca.

Poszukiwania decydującego dowodu „abductions” doprowadziły do wydobycia z ciał niektórych „porwanych” dziwnych mikroskopijnych elementów

Nieznany Świat 6(90) 1998

Strona 36

Na podstawie artykułu Piera Luigi Sani w „Il Giornale dei Misteri”

Opracowała

Joanna Burakowska

Fenomen domniemanych porwań ludzi przez byty przybyłe z kosmosu stanowi jeden z dwóch głównych tematów badań w obecnej ufologii (drugim jest rozbicie statku kosmicznego w Roswell). Jeśli chodzi o dobrą wiarę „porwanych", a w każdym razie większości z nich, wszyscy są co do niej prawie całkowicie zgodni. Poddawany jest natomiast w wąt­pliwość obiektywny aspekt doświadczeń, a zwłaszcza ich charakter, czyli powiąza­nia z przybyszami spoza naszej planety.

Wszyscy, którzy dogłębnie przestudio­wali ten fenomen, kontaktując się ze świadkami i poddając ich różnym bada­niom, takim jak stawianie pytań, badania lekarskie i psychologiczne oraz regresja hipnotyczna, doszli do wniosku, że do­świadczenia te, mają charakter obiektyw­ny i że ich powiązania z przybyszami z kosmosu są wysoce prawdopodobne. Wśród najbardziej znanych, można zacy­tować takich badaczy jak Leo Sprinkle, Budd Hopkins, David Jacobs i last but not least prof John Mack. Sceptycy, z których wielu nie zadało sobie nawet trudu, aby osobiście przeprowadzić wy­wiad chociażby z jednym tylko świad­kiem (np. Philip Klass i Carl Sagan), uważają natomiast, że „abductions" są marzeniami sennymi lub halucynacjami (kiedy oczywiście nie ma się do czynie­nia z jawnym oszustwem). Słabość tego rodzaju „wyjaśnienia" tkwi z jednej stro­ny w wielkiej ilości rzekomych „porwa­nych", a z drugiej w rosnącym rozpo­wszechnieniu się fenomenu w skali planetarnej. Jest bowiem oczywiste, że gdy­by coraz częstsze tego typu wypadki by­ły spowodowane halucynacjami lub sna­mi, należałoby uznać, że mamy do czy­nienia z poważną umysłową degeneracją, przybierającą charakter swoistej epide­mii, której konsekwencje na dłuższą me­tę nie mogłyby nie rzucić ponurego cie­nia na przyszłość ludzkiej społeczności.

Zwolennicy teorii obiektywności tego rodzaju doświadczeń, mają swoją piętę Achillesową, polegającą na trudności w znalezieniu jakiegoś konkretnego do­wodu na poparcie swej tezy. Jak dotąd, wszystko, co przedstawiano jako dowo­dy, stanowiły ślady pozostawione przez pojazd kosmiczny porywaczy lub blizny znalezione na ciele „porwanych" i wska­zywane przez nich samych jako ślad ma­nipulacji, której zostali poddani, często bolesnej, a niekiedy wręcz okrutnej. Zbyt to mało jednak, aby przekonać scepty­ków, biorąc również pod uwagę dwu­znaczność tego rodzaju dowodów.

Ostatnio jednak badacze weszli na dro­gę, która być może okaże się decydująca w zdobyciu upragnionego dowodu: jest nią

polowanie na implanty.

Za implanty (z angielskiego implant) uważa się mikro-urządzenia, które „pory­wacze" umieszczaliby w ciałach „porwa­nych" celem ich śledzenia (monitorowa­nia). Lektura odnosząca się do „abduc­tions" obfituje w tego rodzaju historie. Częste są np. przypadki osób skarżących się, że w konsekwencji „porwania" mają powtarzające się krwotoki z nosa, na sku­tek umieszczenia w nim „czegoś" przez porywaczy. Wydaje się, że w nosach tych osób rzeczywiście odnaleziono obce cia­ła, lecz do niedawna jeszcze nie były one oddawane do żadnej analizy. Twierdzono bowiem, że implanty znikały samoistnie, a jeśli zostawały wydobyte poprzez chi­rurgiczny zabieg, wyparowywały lub zmieniały się w pyt. W tym miejscu - za­uważmy - granica pomiędzy legendą a prawdą staje się bardzo chwiejna.

Znaczący przypadek tego rodzaju zo­stał opisany w sierpniu 1995 roku w amerykańskim „Mufon UFO Journal" przez Williama Hamiltona. Pewna ko­bieta z Kalifornii o nazwisku Morgana Van Klausem posiadająca od trzech lat doświadczenia typu „abduction", 7 gru­dnia 1994 r. wykonała badanie kontrolne piersi tzw. mammografię. Wykazało ono, że w obrębie pachy na prawej piersi wy­stępuje podejrzana masa, nie będąca cy­stą, wielkości 1,6 x 6 cm. Termin opera­cji ustalono na dzień 14 grudnia. Ran­kiem w dniu operacji kobieta została poddana ponownemu prześwietleniu i le­karze oniemieli. Podejrzany guz bowiem nie był już widoczny! Jak to możliwe, że solidna masa zniknęła w ciągu tygodnia?

0x01 graphic

Roger Leir (z lewej) i Derrel Sims, którzy zrealizowali projekt chirurgicznego usunięcia implantów znajdujących się w ciałach porwanych. Po pierwszych dwóch operacjach zostały wykonane następne. Analizy w toku.

Następna kontrola w marcu potwierdziła całkowite wyzdrowienie.

Pacjentka znała - lub wierzyła, że zna - ­wyjaśnienie tej tajemnicy, ale miała się na baczności przed ujawnieniem go leka­rzom, nie chcąc być uznana za chorą umy­słowo. Sukcesywnie przekazała natomiast swoje doświadczenie Mufonowi. Z jej rela­cji wynikało, że w dniu poprzedzającym operację, czyli 13 grudnia, około 18.30, kiedy wracała do domu że swym czterolet­nim synkiem, po prawej stronie prowadzo­nego przez nią samochodu, w odległości około 450 metrów i bardzo nisko pojawiło się trójkątne UF0. Morgana zatrzymała samochód i zaczęła obserwować pojazd, co trwało około trzech minut, aż do mo­mentu kiedy ten odleciał z olbrzymią pręd­kością. Dziecko zareagowało wówczas, mówiąc: Zobacz, mamusiu! To dobry znak: oni nas chronią. Zobaczysz, że nie będziesz już mieć problemów!

Tej samej nocy, kobieta obudziła się odurzona i z bardzo silnym bólem w miej­scu, gdzie znajdował się guz. Starała się wstać, aby wziąć środek przeciwbólowy, ale nie udało się jej zejść z łóżka. Później już nic nie pamięta. Takie są fakty.

Jak przytomnie zauważa Hamilton, od­nośnie możliwego wyjaśnienia tego przy­padku można jedynie spekulować. Przy przyjęciu hipotezy interwencji ze strony „kosmitów", narzuca się pytanie: czy masa, jaka zniknęła z prawej piersi, była guzem, czy też był to implant? W pierw­szym przypadku Obcy uleczyliby kobietę metodą nie mającą charakteru chirurgicz­nego; w drugim wyeliminowaliby (w ja­ki jednak sposób?) implant wcześniej do organizmu wprowadzony przez nich sa­mych, zanim mógłby zostać usunięty chirurgicznie w szpitalu.

Jakkolwiek by było - kończy autor ­epizod ten jest tego rodzaju, że wyjaśnie­nia w rodzaju snu czy halucynacji

wydają się wysoce nieprawdopodobne.

Nie wszystkie jednak „implanty" zni­kają. 6 stycznia 1995 roku jeden z nich zdołano poddać analizie w Kanadzie w miejscowości Missisauga na zachód od Toronto. Ten metalowy przedmiot o wy­miarach 1 milimetra, w ciemnym kolorze, został usunięty chirurgicznie pięć lat wcześniej z tylnej części ucha pani Betty Stewart Dagenais, która miała doświad­czenia związane z „porwaniami".

W owym czasie lekarze ograniczyli się do analizy tkanki otaczającej „ciało obce" nie stwierdzając przy tym nic niezwykłego. Inicjatywa poddania anali­zie tego przedmiotu w laboratorium chemicznym, wyszła od Lawrence'a J. Fenwicka - członka kanadyjskiej grupy ufologicznej CUFORN, a badanie zostało przeprowadzone przez doktora Geor­ge'a Hathaway'a przy pomocy elektro­nicznego mikroskopu. Wykazało ono, że przedmiot składał się głównie z alumi­nium, tytanu i krzemu. Elementy te posiadają różne wspólne cechy, takie jak krystaliczna budowa, przewodnictwo cie­plne i elektryczne, odporność na korozje, rozciągliwość. Pewien technik z firmy „Panasonic" zapytany o cel użytkowania urządzenia składającego się z wyżej opi­sanych elementów odpowiedział: Do przekazywania sygnałów

.

Naturalnie nie stanowi to dowodu, że omawiany przedmiot jest pochodzenia „pozaziemskiego". Sugeruje tylko jego możliwe zastosowanie.

Badaczem, który w największym stop­niu zajmuje się „implantami" jest pocho­dzący z Teksasu i posiadający dyplom z hipnoanestezjologii Derrel Sims. Uwa­ża on słusznie, że jeśli „implanty" istnieją, mogą one dostarczyć decydującego dowodu na obiektywny fakt istnienia „abductions". W maju 1997 r. Derrel Sims brał udział w Sympozjum Ufolo­gicznym w San Marino, gdzie zilustro­wał własne badania na ten temat i zade­monstrował swoją

kolekcję implantów.

Zdarzenie o dużym znaczeniu ukazują­cym rzeczywiste istnienie osób będących nosicielami „implantów" miało miejsce w Kalifornii 19 sierpnia 1995 roku. Ze­spół lekarzy, kierowany przez dr. Rogera K. Leira i w obecności Derrela Simsa w charakterze hipno-anestezjologa usu­nął wówczas chirurgicznie trzy ciała ob­ce (implanty?) z organizmów dwóch osób, domniemanych ofiar abductions. Operacja została w całości nagrana na video i dokładnie opisana.

Pierwszą z operowanych była „Patry­cja". Prześwietlenia wykazały u niej obec­ność dwóch ciał obcych w dużym palcu u lewej nogi. Operacja trwała ponad go­dzinę i pozwoliła na wyjęcie obu ciał: jedno z nich było w kształcie trójkąta lub „gwiazdy" o wielkości pół centymetra; drugie posiadało kształt i wymiary małe­go nasiona melona. Szczególnie interesu­jący był fakt, że kiedy chirurg dotykał narzędziami ciał obcych, pacjent gwał­townie podskakiwał, mimo iż znajdował się pod działaniem hipno-anestezjologii ogólnej i był poddany podwójnemu znie­czuleniu miejscowemu (mieszanka środka znieczulającego o szybkim działaniu z innym o działaniu przedłużonym). Dru­ga operacja została przeprowadzona na mężczyźnie o nazwisku Pat Parrinello. Z zewnętrznej powierzchni dłoni wyjęto mu przedmiot przypominający mniejszy przedmiot usunięty wcześniej z palca u nogi poprzedniej pacjentki.

Wstępne badanie trzech przedmiotów zostało wykonane w Houston w Teksa­sie. Do tej pory okazało się, że:

Wszystkie trzy przedmioty są owinięte w szczególną szarą błonę, bardzo twardą i nie możliwą do usunięcia przez skalpel. Została ona usunięta dopiero wtedy, kiedy wyschła.

Przed usunięciem błony przedmioty zostały poddane badaniu za pomocą promieni ultrafioletowych. Okazało się wówczas, że świecą one własnym bły­szczącym zielonym światłem i że jest to ta sama barwa, którą zaobserwowano na pewnych powierzchniach skóry „porwa­nych". Przedmioty były namagnetyzowa­ne i przylegały do ostrza skalpela.

Pod błoną znaleziono jądra metalowe błyszczące i ciemnej barwy. Jądra te zo­stały poddane całej serii badań chemicz­no-fizycznych, których rezultaty nie są jeszcze znane.

Tkanki otaczające przedmioty, podda­ne badaniom patologicznym, nie wyka­zały oznak stanów zapalnych, ani ost­rych, ani chronicznych; co okazuje się co najmniej dziwne.

Analiza próbki błony dała następujący wynik: „koagulacja białka" (czyli składająca się z białka i z krwi) i keratyny (substancji pokrywającej wierzchnią warstwę skóry i z której składają się za­równo paznokcie jak i włosy).

Należy podkreślić, że są to dane wstępne. Definitywne wyniki zostaną opublikowane jak tylko będzie to możli­we. Wszystko, co można do tej chwili stwierdzić, to fakt, że

przedmioty te mają niezwykły charakter.

Na jakiekolwiek inne komentarze w obecnym momencie jest jeszcze za wcześnie.

Tak czy inaczej praca Derrela Simsa zasługuje z pewnością na uznanie i win­na przynieść konkretne rezultaty przy odnajdywaniu „dowodu" na obiektywną rzeczywistość odnoszącą się do abduc­tions. Wątpliwe jest jednak, czy tą drogą uda się udowodnić „pozaziemski" cha­rakter samych wzięć. Nawet jeśli stwier­dzi się, że wykryte dotąd implanty oraz inne, które zostaną odnalezione, mają charakter mikro-urządzeń nadawczo­odbiorczych służących do kontrolowania na odległość ich nosicieli, będziemy je­dynie mieć pewność, że „ktoś" wykonuje określony eksperyment - i to zakrojony na szeroką skalę (tak jak robią nasi zoo­logowie w odniesieniu do dzikich zwie­rząt). Nie będziemy jednak w stanie odkryć jego tożsamości. Albowiem hipo­teza, że są to ET, nie jest jedyną z. możli­wych. Inna, której nie możemy wyklu­czyć, dotyczy ziemskich „tajnych grup" zajmujących się szeroką operacją mającą na celu kontrolę ludzkiego zachowania.

Po odkryciu istnienia implantów, nale­żałoby więc zająć się odnalezieniem tych, którzy ja zakładają. Mogłyby nimi być tajemnicze Szaraki opisywane przez porwanych; ale, powtórzmy raz jeszcze, wcale nie musi tak być. Nieprzyjaciel może znajdować się wewnątrz naszej cywilizacji.

­



Wyszukiwarka