Gerald G. Jampolsky
PRZEBACZENIE
NAJPOTĘŻNIEJSZY
UZDROWICIEL
Tłumaczyła
Justyna Grzegorczyk
Zysk i S-ka
Wydawnictwo
Wprowadzenie
Napisałem tę książkę, ponieważ uważam, że zawsze uczymy tego, czego sami chcemy się nauczyć. A wybaczenie jest najważniejszą lekcją, którą muszę pobrać. Zatem tak naprawdę tę książkę napisałem dla siebie jako przypomnienie, że szczerze pragnę uporać się z cierpieniem, które zadaję sobie i innym z powodu swoich osądów i trudności w wybaczaniu.
Od dawna wiedziałem, że przebaczenie daje mi poczucie osobistej wolności, nadziei, pokoju i szczęścia, których nie mogę osiągnąć w żaden inny sposób. Wiem jednak także, iż przebaczenie jest jedną z tych rzeczy, których nie udaje się nam wypełnić w tym życiu do końca. To ewolucja, dzieło zawsze nie ukończone. To nigdy nie kończący się proces, ponieważ dopóki żyjemy, istnieje w nas cząstka, która będzie podlegała pokusie, by bezustannie wydawać sądy.
Muszę wyznać, że nie ma dnia, bym się nie potknął, abym nie złapał się na osądzaniu innych lub siebie. Czasami zdarza się to w pozornie zwykły sposób. Przychodzi mi na myśl pewna historia, która przydarzyła mi się jakiś czas temu, kiedy odwiedzałem piękną wyspę Molokai na Hawajach.
Biegnąc jak co rano wzdłuż pola golfowego, dostrzegłem nagle obok ścieżki dwie puszki po piwie. Widok ten zirytował mnie i wzbudził negatywne myśli. Jak można być tak bezmyślnym i niewrażliwym, by zaśmiecać w ten sposób tę piękną ziemię? Byłem rozdrażniony. Jakże głupia i ordynarna musiała być ta osoba.
Przebiegłszy obok puszek, skierowałem się z powrotem ku miejscu, gdzie mieszkałem. Budowałem sobie w głowie cały scenariusz na temat bezdusznej osoby, która to zrobiła. Wtedy nagle odezwał się mój wewnętrzny głos: „Chwileczkę! Zamiast osądzać w ten sposób, może byś wrócił i podniósł te puste puszki?" Nieważne, jak się tam znalazły, ale czy nie lepiej naprawić to, co się stało, zamiast dusić w sobie te surowe, negatywne myśli przez resztę dnia?
Potem przeprowadziłem krótką dysputę sam z sobą. Jeśli wrócę po te puszki, mogę się spóźnić na umówione spotkanie. Czy warto poświęcać dodatkowe pięć minut, aby podnosić puszki i wyrzucać je tam, gdzie trzeba?
W końcu zawróciłem i podniosłem puszki. Gdy to zrobiłem, dyskomfort moich krytycznych uczuć nagle zastąpiło wspaniałe uczucie spokoju i radości.
Kiedy znowu biegłem do hotelu, do mojej świadomości zaczęły napływać wspomnienia. Przypomniałem sobie, jak w młodości wyrzuciłem śmieci przez okno samochodu. Robiłem równie bezduszne i idiotyczne rzeczy, jak ta osoba, która zostawiła po sobie puszki z piwem. W tej samej chwili zrozumiałem, że część moich osądów dotyczących tego aktu była projekcją mojego poczucia winy i własnego osądu siebie. Podnosząc puszki po piwie i wrzucając je do kosza nie tylko uszanowałem piękno tej rajskiej wyspy, ale była to lekcja uwalniania się od przeszłości i osądzania samego siebie.
Głębszą nauką płynącą z tego zdarzenia było to, że w ogóle nie wolno mi zostawiać odpadków na tej ziemi oraz że nie powinienem pielęgnować w sobie niespokojnych, negatywnych uczuć. Zrozumiałem, że te negatywne uczucia były osądem samego siebie. Proces wybaczenia bałaganiarzowi uwolnił mnie od uczuć, które nosiłem w sobie, a które dotyczyły mojego własnego zachowania z przeszłości.
To drobne zdarzenie uzmysłowiło mi, jak uzdrawiające może być przebaczenie, jak bardzo potrafi ono uwalniać nas od przeszłości i przynosić radość z pełnego przeżywania chwili obecnej. Na co dzień myślimy o przebaczeniu jako o czymś trochę poważniejszym niż zwykłe przeprosiny. Czasami z grzeczności przyjmujemy przeprosiny, choć tak naprawdę nie bardzo chcemy wybaczyć. Albo trwamy w poczuciu krzywdy wobec przyjaciela czy ukochanej osoby, która nas opuściła, wierząc, że w ten sposób bronimy siebie. W naszym zagubieniu, gdy chodzi o wybaczenie, czepiamy się tego, co wywołuje w nas ból, i jesteśmy ślepi na to, co mogłoby nas uzdrowić.
Może jedną z najtrudniejszych rzeczy dla mnie było to, że brak zdolności do przebaczenia przywiązywał mnie do wydarzeń, które zdarzyły się w przeszłości.
Ilekroć trwam w dawnych urazach, skazuję siebie na ciemność. Gdy czepiam się przeszłości albo gdy upieram się przy swoich krytycznych myślach dotyczących puszek piwa — oba te przypadki są równie dobre, by nadal spoczywały przy ścieżce w Molokai — osądzam siebie i czuję się niedobrze.
Przebaczenie uwalnia nas od tak wielu rzeczy. Kończy nasze wewnętrzne bitwy. Pozwala nam przerwać błędne koło gniewu i poczucia winy.
Przebaczenie sprawia, że poznajemy, kim naprawdę jesteśmy. Z przebaczeniem w sercu możemy w końcu doświadczyć naszej prawdziwej istoty, którą jest miłość.
Przebaczenie jest wielkim uzdrowicielem, który pozwala nam poczuć przynależność i jedność ze wszystkimi i wszystkim, czym jest życie.
Przebaczenie ma moc uzdrawiania zarówno naszego wewnętrznego, jak i zewnętrznego życia. Może zmienić nasz sposób widzenia siebie i innych. Może zmienić to, jak doświadczamy świata. Może zakończyć raz na zawsze wewnętrzne konflikty, z którymi tak wielu z nas boryka się w każdej chwili dnia.
Wyobraźcie sobie spokój, który mógłby nastać na naszej planecie, gdyby wszyscy na świecie zapomnieli o krzywdach doznanych od bliźnich. Wyobraźcie sobie, co by się stało, gdybyśmy zaniechali ciągnących się od wieków wojen rasowych, wyznaniowych oraz dawnych urazów wobec siebie!
Jako lekarz przez ponad czterdzieści lat poznałem ludzi z różnorodnymi schorzeniami — od problemów z kręgosłupem poprzez wrzody, podwyższone ciśnienie aż do raka — u których wiele dolegliwości osłabło, gdy nauczyli się wybaczać. W ostatnich latach doznałem otuchy obserwując wyniki badań, które ukazują relację między przebaczeniem a zdrowiem.
Obecnie wiemy, że brak przebaczenia — to znaczy upieranie się przy gniewie, lęku i bólu — ma wymierny wpływ na stan ciała. Wytwarza się napięcie niekorzystnie wpływające na systemy fizjologiczne, od których zależy nasze zdrowie. Oddziałuje to na krążenie krwi. Wpływa na skuteczność systemu odpornościowego. Wywołuje stres wpływający niekorzystnie na serce, mózg i właściwie każdy organ. Brak przebaczenia jest rzeczywistym czynnikiem pogarszającym zdrowie.
Myślę o latach mojego alkoholizmu. Picie było dla mnie sposobem na stępienie bólu wynikającego z moich osądów siebie i innych. Taki sposób radzenia sobie z tymi uczuciami stawał się dla mnie i otaczających ludzi źródłem stresu. Gdybym kontynuował to postępowanie, z pewnością nasiliłbym konflikty zarówno w swoim wewnętrznym, jak i zewnętrznym życiu. W tamtym czasie mogłem się nabawić poważnego fizycznego schorzenia, jak choroba wątroby, rak, problemy z układem trawiennym czy choroba serca.
Dwadzieścia pięć lat temu powstał pierwszy Ośrodek Leczenia Postaw. Miał się on stać bezpiecznym miejscem dla dzieci stojących w obliczu śmiertelnych chorób. Wkrótce przeobraził się w ośrodek dla młodzieży i dorosłych. Podstawowym celem, opartym na niektórych zasadach „Kursu cudów", jest dla członków grup oraz personelu, zarządu, współpracowników i wolontariuszy znalezienie wewnętrznego spokoju jako drogi do uzyskania prawdziwego zdrowia i uzdrowienia poprzez pozbycie się lęku. Natomiast wtedy, gdy nie można zrobić nic, by zmienić stan zdrowia, chorzy przynajmniej potrafią uwolnić się od uczuć gniewu, lęku, zdrady i niesprawiedliwości, które wzbudziła w nich choroba. Dzięki przebaczeniu pozbywają się strachu i złego samopoczucia i mogą dalej twórczo, produktywnie i szczęśliwie żyć. Dzisiaj ten ośrodek ma sto dwadzieścia siostrzanych ośrodków na całym świecie, wykorzystujących zasady leczenia postaw wobec różnorodnych wyzwań — od problemów w kontaktach z innymi poprzez życie z poważną chorobą aż po uzdrowienie konfliktów w rodzinach i organizacjach.
Rdzeń nauczania w tych dobrowolnych ośrodkach stanowi przebaczenie. I ciągle ono daje ludziom pocieszenie i chęć życia, mimo że muszą stawać twarzą w twarz z najpoważniejszymi okolicznościami. Przez lata usłyszałem setki historii o uzdrowieniach, które stanowiły dla mnie inspirację do napisania tej niewielkiej książeczki. Jako świadek tak wielu uzdrowień, będących wynikiem zastosowania procesu leczenia postaw, jestem przekonany o niezrównanej sile przebaczenia. Gdy zmieniamy swoje nastawienie, odkrywamy miejsce pokoju, nie uzależnione od konfliktów dnia codziennego.
Na końcu każdego rozdziału znajdują się myśli dotyczące przebaczenia, które można wykorzystywać jako codzienne medytacje. Być może pomocne dla ciebie będzie spisanie tych myśli na kartce i noszenie jej z sobą, abyś mógł zaglądać do niej kilka razy w ciągu dnia.
Ufam, że znajdziesz na tych stronach sposób, by doświadczać w swoim życiu więcej szczęścia, pokoju i wolności. Jesteśmy w tej wędrówce razem. Mam głębokie przekonanie, że dzięki praktykowaniu pogłębiającego się procesu przebaczenia wszyscy będziemy brać udział w szerzeniu radości i pokoju nie tylko w naszym życiu, ale także w życiu otaczających nas ludzi.
Być może to, co musimy wybaczyć innym,
jest czymś w nas, co skrywaliśmy przed własną świadomością.
Osiągnięcie spokoju umysłu
może się stać naszym głównym celem.
Jesteśmy odpowiedzialni
za nasze własne szczęście
Do czytelnika
Może dobrze byłoby podczas czytania tej książki mieć pod ręką niewielki notatnik albo dziennik. Przyda się do robienia notatek czy zapisywania myśli, które przyjdą ci do głowy.
Chciałbym zasugerować, że dobrym początkiem na pisanie dziennika jest sporządzenie listy ludzi, którym być może trzeba wybaczyć. Dołącz do tej listy ludzi, którym, jak obecnie czujesz, nigdy nie powinno się wybaczyć. Abyś w trakcie tego procesu zaoszczędził trochę czasu, próbowałem zestawić różne możliwości. Być może ułatwi ci to wybór, kogo mógłbyś włączyć do tej listy.
Rodzice, macocha, ojczym, członkowie rodziny i krewni. Wielu z nas wzrastało, czując, że rodzice nie dawali nam dokładnie tego, czego byśmy chcieli albo potrzebowali jako dzieci. Na naszych wykładach czy warsztatach Diane i ja często prosiliśmy, by podnieśli ręce ci, którzy całkowicie wybaczyli rodzicom. Rzadko się zdarzało, by podniosła ręce więcej niż połowa.
W niektórych przypadkach emocjonalna, duchowa, fizyczna czy seksualna przemoc zostawiła rany tak głębokie, że wydają się nie do zagojenia. Inni, którzy z pozoru mieli łagodne, cieplarniane środowisko domowe, jednak noszą w sobie jakieś rany. Nawet jeśli obecnie czujesz, że to, co zdarzyło się w dzieciństwie, jest nie do wybaczenia— albo może jest tylko denerwujące — zapisz jakieś nazwiska, które mogłyby pasować do tej rubryki.
Małżonkowie, eks-małżonkowie i dawne kontakty miłosne. Podczas naszych warsztatów na całym świecie często prosimy, by podnieśli ręce ci, którzy są lub byli rozwiedzeni. A potem prosimy, by podnieśli ręce ci, którzy całkowicie wybaczyli swoim eks-małżonkom. Mniej niż dwadzieścia pięć procent z nich podnosi ręce — zatem siedemdziesiąt pięć procent nie wybaczyło swoim eks-małżonkom.
Przebaczenie eks-małżonkowi może się bez wątpienia okazać sprawą trudną. Prawdopodobnie jest to człowiek, którego kiedyś wzięliśmy do swego serca i mu zaufaliśmy. Odczuwany przez nas ból, zranienie, rozczarowanie czy poczucie zdrady może być bardzo głębokie. Nawet jeśli obecnie czujesz, że nie powinno mu się nigdy wybaczyć, albo sądzisz, że nie jesteś w stanie tego uczynić, przynajmniej zapisz jego nazwisko na swojej liście.
Autorytety. Wielu z nas przeżyło opuszczenie, zranienie, oszukanie, rozczarowanie, okłamanie czy nawet wykorzystanie przez ludzi, których uważaliśmy za godnych zaufania w jakimś aspekcie naszego życia, jak nauczyciele, kierownicy religijni, opiekunowie, doradcy, urzędnicy publiczni, politycy, rządzący, wytwórcy, sprzedawcy i usługowcy. Na przykład bardzo często odpowiedzialnymi za straszliwe przestępstwa przeciwko ludzkości są rządzący — wystarczy tu przypomnieć choćby drugą wojnę światową i holocaust. Podobnie profesjonaliści, którym płacimy, aby nam pomagali, niekiedy są przyczyną kłopotów albo poważnych szkód czy strat. Ludziom tym prawdopodobnie trudno wybaczyć, gdyż powierzyliśmy im służbę publiczną. I znowu, nawet jeśli jesteś absolutnie przekonany, że im nigdy nie powinno się wybaczyć, zapisz ich nazwiska na swojej liście.
Twoje ciało. Czy jesteś całkowicie pogodzony ze swoim ciałem? A może jesteś nieszczęśliwy z powodu tego, jak ono wygląda albo w jakim jest stanie? Czy masz jakieś fizyczne kłopoty — genetyczne, spowodowane chorobą albo kalectwem? Czy cierpisz na jakąś poważną chorobę? Czy jesteś nieszczęśliwy z powodu czegoś, co ogranicza cię w wykonywaniu rzeczy, które chciałbyś robić? Albo może jesteś rozdrażniony, że twoje ciało się starzeje i nie możesz nic poradzić na to, by zatrzymać ten proces? Jeśli któraś z tych rzeczy odnosi się do ciebie, opisz ją krótko i umieść na swojej liście.
Twoje przeszłe albo obecne myśli, uczucia i zachowania. Wielu z nas ma na swój temat jakiś sprecyzowany osąd. Trudne do przyjęcia może się nam wydawać zachowanie, które co pewien czas się u nas powtarza, mimo że bardzo pragniemy je zmienić. Może w przeszłości zrobiliśmy coś, co spowodowało u kogoś kalectwo albo ból. Być może czujemy, że bez względu na to, ile czasu i energii wkładamy w kontakty z przyjacielem czy rodziną, nie potrafimy ich polepszyć. Może mamy wrażenie, że ciągle nie stajemy na wysokości zadania w pracy albo w osiągnięciu jakiegoś konkretnego celu. A może chcielibyśmy być bardziej hojni wobec innych — albo mniej krytyczni, a bardziej wybaczający! Nieważne, co to jest, opisz to krótko i dołącz do swojej listy.
Dopust Boży, fatum, pech, siła wyższa, gwiazdy albo samo życie. Czasami może się wydawać, że wszystko się przeciwko nam sprzysięgło. Często słyszymy podobne wyrażenia: „Nigdy nie miałem szczęścia!", „Już taki mój los!", „Jeśli Bóg istnieje, jak może pozwalać na coś takiego?" albo „Wszystko mam zapisane w gwiazdach". Z pewnością istnieją przypadki, kiedy jesteśmy źli na siły, które wydają się nas przewyższać albo wymykać naszej kontroli. Zapisz coś, co mogłoby do ciebie pasować.
Nieszczęśliwe wypadki, krzywdy oraz niegodziwości od obcych. Życie może czasami wydawać się wypełnione problemami czy nawet niebezpieczeństwami, które zdarzają się mimo naszej woli. Czy będzie to wypadek samochodowy czy obelga od nieznajomego, czy włamywacz szybko oddalający się z naszego domu z cennym łupem albo przedmiotem mającym dla nas wartość uczuciową — takie krzywdy także mogą wydawać się niewybaczalne. Dodaj je do listy.
Refleksje na temat kompletowania twojej listy
W trakcie kompletowania listy nasuną ci się pewne myśli i pytania. Oto kilka spraw, które mogą się wyłonić:
• Boję się wybaczyć tej osobie. Czy wybaczając jej, nie zlekceważę tego, co ona uczyniła? Czy przebaczenie nie będzie dla niej sygnałem, że się z nią zgadzam?
• Czuję się tak, ponieważ z powodu cierpienia, jakiego doznałem, wokół mego serca wyrósł płot z drutu kolczastego — albo moje serce jest jak kamień — i nigdy nie potrafię pozbyć się surowości, która mnie ogarnia, kiedy myślę o tej osobie.
• Ciągle oscyluję między pragnieniem wyrównania krzywdy z osobą, która mnie zraniła, a chęcią wymazania jej z pamięci.
• Nigdy sobie nie wybaczę tego, co zrobiłem, i nie zasługuję na to, bym jeszcze kiedykolwiek był szczęśliwy.
• Chciałbym pozbyć się negatywnych uczuć, jakie mam do tej osoby, ale obawiam się, że jeśli o nich zapomnę, znowu zostanę zraniony.
• Jestem pewien, że byłbym o wiele szczęśliwszy po uwolnieniu się z poczucia krzywdy, ale nie mam najmniejszego pojęcia, jak to zrobić.
Podobne pytania i refleksje pojawią się w sposób naturalny u wielu osób chcących sporządzić listę ludzi i sytuacji, którym powinni wybaczyć. Nie ma szybkich ani łatwych odpowiedzi na te pytania. Jednak ta książka była pisana z nadzieją i przekonaniem, że może pomóc czytelnikom przyjrzeć się naturze przebaczenia. Ma pomóc w zrozumieniu plusów i minusów pozbycia się poczucia krzywd, które nas spotkały w życiu. Wkrótce przekonacie się, że lista, którą właśnie sporządziliście, pomoże wam skupić się na realiach tego, jak przebaczenie może działać w waszym życiu.
Przebaczenie oznacza dostrzeżenie
Bożego światła w każdym człowieku —
bez względu na jego postępowanie.
Najszczęśliwsze małżeństwa
są zbudowane na fundamencie przebaczenia.
Rozdział pierwszy
Korzenie nieszczęścia
Dlaczego tak trudno jest nam zrozumieć, że poszukiwanie garnka ze złotem na końcu tęczy jest jedynie ukrywaniem faktu, że to my jesteśmy tęczą i złotem?
Zastanów się przez chwilę nad prawdą, że szczęście jest naszym naturalnym stanem istnienia. W Ośrodku Leczenia Postaw, gdzie przebaczenie stanowi ogromną część wszystkiego, co robimy, twierdzimy, że sednem naszego istnienia jest miłość. Uczymy się patrzeć na życie z perspektywy przeświadczenia, że jesteśmy istotami duchowymi, które tylko czasowo znajdują się w obecnych ciałach. Patrząc w ten sposób, zaczynamy jednocześnie rozumieć, że miłość i szczęście są nierozdzielne. Przebaczenie zaś uczy nas, że można wybrać miłość zamiast lęku i spokój zamiast konfliktów, bez względu na okoliczności występujące w naszym życiu. Zanim zaczniemy mówić o przebaczeniu, przyjrzyjmy się pokrótce korzeniom nieszczęścia. Badając, gdzie rodzi się poczucie nieszczęścia, możemy się nauczyć zupełnie innego sposobu patrzenia na świat. Jedną z przyczyn naszego ciągłego niezadowolenia jest upatrywanie szczęścia w rzeczach zewnętrznych.
Żyjąc w takim społeczeństwie jak nasze trudno jest uwierzyć, że nie uszczęśliwią nas pieniądze i gromadzenie rzeczy materialnych. Problem polega na tym, że im więcej gromadzimy, tym więcej chcemy mieć. Bez względu na to, ile zdobędziemy, zawsze zdaje się to nam nie wystarczać. Kiedy zaczynamy dokonywać wyborów z tej perspektywy, ulegamy fałszywemu przekonaniu, że w końcu uda się znaleźć coś poza nami, co przyniesie trwałe szczęście. Jednakże takie poszukiwanie prowadzi często do przygnębienia, rozgniewania, niezadowolenia, a nawet poczucia bezradności, co jest oznaką, że nasze przekonanie było mylne.
Dlaczego tak trudno jest nam zrozumieć, że poszukiwanie garnka ze złotem na końcu tęczy jest jedynie ukrywaniem faktu, że to my jesteśmy tęczą i złotem?
Na świecie istnieje tyle powodów, którymi możemy wytłumaczyć nasze nieszczęście, brak pieniędzy czy dóbr materialnych. Rozglądamy się wokół i widzimy ludzi, którzy posiadają więcej niż my i wydają się szczęśliwsi od nas. Nie znalazłszy zaspokojenia w dobrach materialnych, zwracamy się do tych, z którymi kontakty —jak sądzimy — są w stanie załatać dziurę w naszej duszy. Może się to wydawać wielkim postępem z naszej strony, że zamiast szukać odpowiedzi na nasze problemy w rzeczach materialnych, dostrzegamy ją w innych ludziach. Jednak głos, który podpowiada nam, że odpowiedź na nasze problemy zamiast w rzeczach zewnętrznych możemy znaleźć w innych ludziach, jest ciągle ten sam. Gdybyśmy tylko potrafili znaleźć właściwą osobę, nasze życie z pewnością osiągnęłoby spełnienie!
Bardzo szybko wpadamy w błędne koło i zaczynamy kręcić się w kółko, rozczarowani i nieszczęśliwi, ponieważ ani pieniądze, ani rzeczy materialne, ani kontakty z innymi nas nie uszczęśliwią. Zdarzają się chwile radości, ale szybko przemijają. Czujemy się złapani w pułapkę życia. Być może jednak zrodzi się w nas pytanie: jaką mamy alternatywę?
Co to za głos, co to za cząstka w nas, która ciągle każe nam szukać na zewnątrz? Czy potrafimy ją choćby nazwać? Cząstka ta wierzy, że nasza prawdziwa tożsamość ogranicza się do naszego ciała i osobowości. Ta cząstka warczy na każdą sugestię, która powiada, że nasza prawdziwa istota jest istotą duchową, tylko czasowo żyjącą w ciele.
Na określenie tej naszej cząstki, która tak troszczy się o rzeczy zewnętrzne, chciałbym użyć terminu ego.
Ego określa swoją obecność w naszym życiu twierdzeniem, że działa tylko w naszym najlepszym interesie, że nasze ciało go potrzebuje, bo inaczej przypadkiem weszlibyśmy pod pędzącą ciężarówkę albo zapomnieli się pożywić, albo nie potrafili się obronić przed niebezpieczeństwami, które czyhają na świecie. Ego chciałoby, żebyśmy wierzyli, że każdy, kto uważa, iż szczęścia nie można kupić za pieniądze, po prostu nie wie, gdzie robić zakupy.
Ego bezustannie przesyła nam wiadomość, iż żyjemy w niesprawiedliwym świecie i staniemy się ofiarami, jeśli przestaniemy być czujni. Ego jest najszczęśliwsze, kiedy jesteśmy przekonani o ciągłym zagrożeniu, ponieważ wtedy w całości jemu podlegamy.
Ostatnią rzeczą, w jaką kazałoby nam wierzyć ego, jest to, że mamy wybór — że możemy postanowić przestać być ofiarą, że potrafimy wybrać miłość zamiast lęku, że pragniemy wybaczyć, zamiast upierać się przy rozgoryczeniu, urazach i osądach.
Łatwo zrozumieć, dlaczego ego interpretuje szczęście, miłość i spokój umysłu jako swoich wrogów. Kiedy bowiem cieszymy się tym stanem, doświadczamy swej istoty duchowej. Widzimy świat, który jest zupełnie inny od tego, w który zaopatruje nas ego. Jeśli spojrzymy na świat oczami miłości, przebaczenie okaże się łatwiejsze. Zrozumiemy wtedy, że odpowiedzi, których szukaliśmy przez całe życie, znajdują się w przebaczeniu, a nie w „zewnętrznościach życia” zachwalanych przez ego.
Co gorsza, ciągle w umyśle słyszymy, jak ego mówi, że niemożliwe jest doświadczanie miłości przez dłuższy czas. Lepiej zwróć się po swoje prawdziwe i trwałe szczęście do rzeczywistości fizycznej. W końcu i tak wszystko runie. Z pewnością coś pójdzie nie tak. Ktoś albo coś zakłóci twoje szczęście. Zatem lepiej poszukaj osoby, którą o to obwinisz. Ego doradza, byśmy się stali poszukiwaczami winnych, abyśmy mieli pewność, że to my zawsze mamy rację, a mylą się inni.
Ostatecznie nasze szczęście czy nieszczęście mierzy się stopniem, do jakiego akceptujemy rady ego.
Pomyślcie tylko, co się dzieje, ilekroć osądzamy innych ludzi — hołubimy w sobie poczucie krzywdy, bo ciągle potępiamy i winimy. To, co odczuwamy w takich chwilach, nie pozwala nam doświadczać miłości, spokoju i szczęścia. Nasze poczucie nieszczęścia narasta i stajemy się poszukiwaczami winnych, próbując znaleźć w świecie okoliczności lub osoby, które można by za to obarczyć.
Przebaczenie jest procesem przemieniającym. Z jednym uderzeniem serca możemy pozwolić odpłynąć przekonaniu, że prawdziwego szczęścia trzeba szukać na zewnątrz. Dzięki tej prostej zmianie nastawienia możemy uwolnić się od przekonań ego, że aby żyć w poczuciu bezpieczeństwa, musimy wierzyć w zagrożenie i działać obronnie. Dzięki tej zmianie perspektywy przestajemy obwiniać za nasze nieszczęście innych ludzi albo okoliczności zewnętrzne.
Możemy dotrzeć do naszej prawdziwej duchowej istoty i w jednej chwili pojąć, że ona zawsze była dla nas źródłem miłości, spokoju i szczęścia. Wystarczy jedno uderzenie serca i uwalniamy się od wszystkich pytań. Przebaczenia może się nauczyć każdy i w każdym wieku, bez względu na obecny system przekonań, przeszłe doświadczenia czy sposób, w jaki traktował swych bliźnich.
Wzór przebaczenia
Kilka lat temu moja żona Diane i ja poznaliśmy wspaniałą kobietę Andreę de Nottbeck. Poznaliśmy się dzięki niezwykłej rozmowie telefonicznej z pewną osobą ze Szwajcarii, która powiadomiła nas, że jej znajoma posiada obraz, który chciałaby nam ofiarować. Kobieta ta miała wtedy dziewięćdziesiąt trzy lata i cieszyła się doskonałym zdrowiem. Większość swego majątku rozdała organizacjom filantropijnym, ale miała jeszcze jedną własność do oddania przed śmiercią. Był to trzynastowieczny obraz przedstawiający Jezusa Chrystusa.
Zastanawiając się, kto powinien otrzymać obraz po jej śmierci, Andrea wyszła w góry, by nad tym pomedytować. Po kilku chwilach usłyszała wewnętrzny głos: „Kochać, to pozbyć się lęku". Postanowiła, że obraz powinien otrzymać Jeny Jampolsky, autor tak zatytułowanej książki, która opowiada o tym, jak blokujemy miłość w naszym życiu. Wkrótce potem jej przyjaciółka zadzwoniła do mnie do Stanów. Dowiedzieliśmy się, że kilka lat wcześniej, po śmierci męża, Andrea stała się zgorzkniałą, kapryśną staruszką. Trudno było z nią wytrzymać, często prowokowała kłótnie i bezustannie się sprzeczała. W wieku osiemdziesięciu pięciu lat otrzymała od swojej przyjaciółki egzemplarz książki „Kochać, to pozbyć się
lęku". Stała się ona codzienną lekturą Andrei. Wkrótce zaczęła wybaczać ludziom, którzy —jak czuła —ją zranili. Wybaczyła też i sobie zachowanie, które — jak wiedziała — spowodowało czyjś ból albo było wrogie wobec innych. Jej życie odmieniło się w cudowny sposób. Pozbywszy się goryczy i złości do świata, stała się beztroska i radosna jak nigdy dotąd. Aby uczcić swoją przemianę, postanowiła zmienić imię na Happy (Szczęśliwa).
Nie wiedziałem, dopóki nie spotkałem się z Happy, że przyczyniła się do przetłumaczenia i wydania „Kochać, to pozbyć się lęku" w języku francuskim. Kiedy usłyszeliśmy opowieść o przemianie Happy, Diana i ja postanowiliśmy ją odwiedzić, łącząc naszą podróż z wcześniej zaplanowaną wyprawą na Środkowy Wschód. Zaraz po przybyciu spotkaliśmy się z tą niezwykłą kobietą. Pokazała nam czasopismo ze swoim zdjęciem na okładce, ukazującym ją, jak leci szybowcem nad francuską okolicą! Miała wtedy osiemdziesiąt osiem lat. Jakby tego nie było dość, poprawiła ten wyczyn, lecąc dwupłatowcem w wieku lat dziewięćdziesięciu jeden.
Spędziliśmy z Happy trzy wspaniałe dni w jej szwajcarskim domu w Genewie. Muszę powiedzieć, iż rzeczywiście żyła w zgodzie ze swym nowym imieniem.
Była jedną z najszczęśliwszych, najbardziej spokojnych i kochających osób, jakie kiedykolwiek spotkałem.
Kiedy zapytaliśmy Happy jak jej się udało tak pozytywnie przemienić swe życie, odparła: „Po prostu zrezygnowałam ze wszystkich swoich osądów".
Opuściliśmy dom Happy, powitawszy wraz z nią Nowy Rok. Diane zabrała podarowany obraz do Kalifornii, a ja wyruszyłem na Środkowy Wschód na umówione spotkanie z przyjaciółmi. Trzy tygodnie później dotarła do nas wiadomość, że Happy zmarła spokojnie we śnie, tak jak przewidziała. Do dzisiaj rozmyślam o historii Happy, o tym, jak jej życie zmieniło się dzięki przebaczeniu. Jestem niesłychanie szczęśliwy, że miałem sposobność poznać tę wspaniałą kobietę. Pozostanie ona na zawsze dla mnie i dla Diane najpotężniejszym wzorem przebaczenia i będzie nam wszystkim przypominać, że nigdy nie jesteśmy za starzy na to, by się zmienić.
Cuda inspirowane przebaczeniem
W książce Yitty Halbertstam i Judith Leventhal Small Miracles: Extraordinary Coincidences from Eyeryday Life („Małe cuda. Niezwykłe zbiegi okoliczności w codziennym życiu"), znalazłem opowieść, która niezwykle trafnie ilustruje proces przebaczania.
Chciałbym ją tu przytoczyć.
Pewien młody człowiek imieniem Joey w wieku dziewiętnastu lat opuścił dom i odwrócił się od swojej żydowskiej religii. Jego ojciec rozgniewał się i zagroził, że całkowicie się go wyprze, jeśli nie zmieni swego postanowienia.
Joey jednak trwał przy swoim wyborze, zatem wszystkie więzi między ojcem a synem zostały zerwane. Syn wędrował po świecie, aby odnaleźć siebie. Zakochał się we wspaniałej dziewczynie i przez jakiś czas czuł, że jego życie ma sens i cel.
Minęło kilka lat i pewnego dnia w kawiarni w Indiach Joey wpadł na swojego dawnego kolegę z rodzinnego miasta. Spędzili razem dzień i w końcu kolega powiedział: „Z przykrością usłyszałem, że twój ojciec zmarł w zeszłym miesiącu".
Joey był oszołomiony. Nic nie wiedział o śmierci ojca. Wrócił do domu i zaczął na nowo badać swe żydowskie korzenie. Rozstał się z dziewczyną, bo choć i ona była Żydówką, nie chciała mieć nic wspólnego ze swą tradycją.
Po krótkim pobycie w domu Joey wybrał się w podróż do Jerozolimy i znalazł się przed Ścianą Płaczu. Postanowił napisać karteczkę do zmarłego ojca, wyrażając swoją miłość i błagając o wybaczenie.
Joey napisał kartkę, zwinął ją i próbował wcisnąć w któryś z otworów w murze. W czasie tych prób inna kartka wypadła ze szczeliny i upadła u jego stóp. Joey odniósł ją i zaciekawiony rozwinął. Pismo wydało mu się znajome. Przeczytał. Zdumiony stwierdził, że kartka pochodziła od jego ojca. Prosił on Boga, by wybaczył mu wyparcie się syna, którego bezgranicznie kochał.
Joey stał niczym rażony piorunem. Jak to możliwe? To więcej niż zwykły zbieg okoliczności — to był cud.
Trudno byłoby mu uwierzyć w to, co się stało, gdyby nie kartka napisana ręką jego ojca. Stanowiła niepodważalny dowód, że to nie był tylko sen.
Joey zaczął poważnie studiować żydowską religię. Kilka lat później, gdy wrócił do Stanów, pewien zaprzyjaźniony z nim rabin zaprosił go na kolację. Tego wieczoru w domu rabina Joey nieoczekiwanie spotkał swoją dawną dziewczynę, która odeszła od niego kilka lat wcześniej. Ona także wróciła do domu w poszukiwaniu żydowskich korzeni. Wkrótce Joey i jego dziewczyna się pobrali.
Co jakiś czas słyszymy opowieści, w których proces przebaczania oczyszcza nas z osadu bolesnej przeszłości. Nie zawsze łatwo jest zaakceptować fakt, że zmiana punktu widzenia potrafi wywołać takie cuda i usunąć kłody blokujące miłość. Historia Joeya wskazuje jednak, że nawet śmierć nie może stanąć na drodze temu procesowi. To tak, jakby rzeczywistość incydentu będącego kiedyś przyczyną bólu zniknęła i zastąpiła ją miłość, która zawsze tam była — i zawsze, po wieki wieków, będzie.
Nie wybaczyć,
to wybrać cierpienie.
Aby być szczęśliwym, trzeba jedynie
zrezygnować z osądzania.
Przebaczenie jest najpotężniejszym
Uzdrowicielem
Rozdział drugi
Czym jest przebaczenie?
Będziemy mieć naprawdę o wiele spokojniejsze relacje z innymi, kiedy przestaniemy im mówić, jak powinni żyć, a sami zaczniemy promieniować miłością i przebaczeniem.
Z perspektywy Miłości i Ducha przebaczenie jest chęcią pozbycia się bolesnej przeszłości. Jest to decyzja, by dłużej już nie cierpieć, uzdrowić swoje serce i duszę. Jest to zaprzestanie szukania wartości w nienawiści czy gniewie. Jest to pozbycie się żądzy zadawania ran innym czy sobie z powodu czegoś, co już jest przeszłością. Jest to chęć otwarcia oczu na światło w innych ludziach zamiast osądzania ich i potępiania.
Wybaczyć to poznać współczucie, czułość, łagodność i troskę, które zawsze są w naszych sercach, bez względu na to, jaki w danej chwili wydaje się świat. Przebaczenie jest drogą do miejsca wewnętrznego spokoju i szczęścia, drogą do naszej duszy. To miejsce spokoju jest zawsze dla nas dostępne. Zawsze gotowe, by nas przyjąć. Jeśli w danej chwili nie widzimy znaków powitalnych, to dlatego, że są ukryte za naszym przywiązaniem do gniewu.
Istnieje w nas jakaś cząstka, która uważa, że możemy uzyskać pożądany spokój umysłu, obstając ciągle przy nienawiści, gniewie czy bólu. Cząstka ta mówi, że musimy bronić siebie, a szczęście i pokój ducha można osiągnąć w szukaniu zemsty.* Istnieje w nas cząstka, która powiada, że musimy się wycofywać i bronić przed miłością i radością, ponieważ w przeszłości zostaliśmy zranieni.
Możemy spojrzeć na przebaczenie jak na wędrówkę przez most ze świata ogarniętego gniewem do miejsca spokoju. Wędrówka ta prowadzi nas do własnej duchowej istoty i serca Boga. Prowadzi do nowego miejsca wzrastającej, niczym nieograniczonej miłości.
Dzięki przebaczeniu otrzymujemy wszystko, czego nasze serca mogą pragnąć. Zostajemy uwolnieni z lęku, gniewu i bólu, aby doświadczać jedności ze sobą nawzajem i naszym duchowym Źródłem.
Przebaczenie jest drogą z ciemności do światła. Jest naszym zadaniem tu na ziemi, które umożliwia dostrzeżenie w sobie światłości świata. Pozwala nam uciec z cienia przeszłości bez względu na to, czy należy on do nas czy do innej osoby.
Przebaczenie może nas uwolnić z więzienia lęku i złości, w którym zamknęliśmy nasz umysł. Uwalnia nas od potrzeby i nadziei na odwrócenie przeszłości. Kiedy wybaczamy, rany naszych minionych krzywd oczyszczają się i goją. Nagle ogarnia nas rzeczywistość Bożej miłości. W tej rzeczywistości istnieje tylko miłość, nic więcej. W tej rzeczywistości nie ma niczego do wybaczenia.
W „Kursie cudów" znajduje się wspaniały fragment na temat przebaczenia. Zacytuję go tutaj, ponieważ opisuje korzyści, które dzięki przebaczeniu mogą stać się naszym udziałem.
PRZEBACZENIE DAJE MI WSZYSTKO, CZEGO PRAGNĘ
Czy jest coś, czego byś pragnął, a czego nie mogłoby ci dać przebaczenie? Chcesz pokoju? Dzięki przebaczeniu otrzymasz go. Chcesz szczęścia, spokojnego umysłu, pewnego celu, poczucia wartości i piękna, które przekracza świat? Chcesz troski, stałego poczucia bezpieczeństwa i ciepła bezinteresownego wsparcia? Pragniesz wyciszenia, którego nie można zakłócić, łagodności, której nigdy nie można zranić, głębokiej tolerancyjnej pociechy oraz odpoczynku tak doskonałego, że nic nie może go zniszczyć? Dzięki przebaczeniu uzyskasz to wszystko, a nawet więcej. Kiedy się budzisz, ono rozpala w twoich oczach iskry i daje ci radość, z którą możesz powitać dzień. Wygładza twoje czoło, kiedy śpisz, i spoczywa na twoich powiekach, byś nie ujrzał koszmarów pełnych lęku i zła, podstępności i walki. A kiedy znowu się obudzisz, daje ci kolejny dzień szczęścia i spokoju.
Wszystko to, a nawet więcej, daje ci przebaczenie. *
(Z lekcji 122)
Przebaczenie jest porzuceniem
wszelkich nadziei
na odwrócenie przeszłości. *
Moc miłości i przebaczenia
w naszym życiu
może dokonać cudów. *
Kluczowym słowem
w nauce przebaczania
jest chęć przebaczenia. *
Rozdział trzeci
Zawzięta świadomość
Większość z nas nie przyjmuje pewnych leków, wiedząc, że mają szkodliwe skutki uboczne. Jednak przeważnie nie jesteśmy tak wybiórczy i ostrożni wobec myśli, które przechowujemy w świadomości. Nie zwracamy też uwagi na szkodliwe skutki, które te myśli mogą wywierać na nasze ciało.
W rozdziale pierwszym mówiłem o tej naszej cząstce, która widzi w nas tylko ciało i osobowość. Cząstka ta mówi nam, że szczęście możemy znaleźć w świecie zewnętrznym poprzez gromadzenie dóbr. Cząstka ta podpowiada też, że gdybyśmy tylko potrafili znaleźć właściwą osobę, nasze życie ułożyłoby się doskonale. Według tej właśnie cząstki, kiedy wszystko idzie źle, jedyną rozsądną rzeczą jest znalezienie kogoś albo jakiejś sytuacji, którą moglibyśmy obwinić. Tę cząstkę nazywamy naszym ego. Może wolicie myśleć o ego jako o własnym systemie przekonań? Jeśli chcemy, możemy przyjąć jego przekonania albo możemy szukać innych sposobów patrzenia na świat. Oczywiście, musimy pamiętać, że nasze ego jest częścią tego, kim jesteśmy. Im lepiej rozpoznajemy nasze pełne obaw ego, tym łatwiej potrafimy wybierać życie pełne miłości i spokoju.
Pomyślcie o systemie pojęć ego jako o czymś opartym na lęku, poczuciu winy i potępianiu. Jeśli zdecydujemy się na postępowanie według jego zasad, zawsze będziemy w stanie konfliktu i wszelki spokój oraz szczęście, które mogłyby być naszym udziałem, zupełnie nas ominą.
Gdy weźmie się pod uwagę sposób, w jaki funkcjonuje ego, nie zaskakuje nas, że ono nie wierzy w przebaczenie. Zrobi wszystko, co w jego mocy, aby nas przekonać, że nikt na świecie nie zasługuje na przebaczenie. Pójdzie nawet krok dalej i powie, że również my sami nie zasługujemy na przebaczenie! Z uporem będzie twierdzić, że ludzie robią rzeczy, których nigdy nie wolno im wybaczyć.
Ego poza tym wierzy, że stale musimy się bronić. Przekazuje nam to w uczuciach, które są dla nas bardzo czytelne. Na przykład zawzięta świadomość ego będzie starała się nas przekonać, że jedynym sposobem chronienia siebie przed dalszymi krzywdami jest karanie innych osób za pomocą naszego gniewu i nienawiści. Trzeba oddalić się od nich, aby poczuli się źle za to, co zrobili.
Nasze ego każe nam wierzyć, że bylibyśmy głupcami albo czystymi szaleńcami, gdybyśmy przebaczyli osobie, której uczynki w jakiś sposób nas skrzywdziły lub przeraziły. A jakby i tego nie było dość, ego podsuwa nam ludzi, którzy bardzo chętnie trącą nas łokciem i powiedzą, że taka a taka osoba nas rani i zasługuje na gniew, a nie przebaczenie.
Oczywiście, ego jest bardzo sprytne. Ono wie jak wybrać i podsunąć właściwych doradców. A możecie być pewni, że ma dobre oko do wybierania tylko tych, którzy całkowicie się z nim zgadzają. Obecnie, kiedy znajduję się na duchowej ścieżce, wybieram zupełnie innych przyjaciół niż ci, których miałem wokół siebie w dniach alkoholowego uzależnienia.
Ego jest przepełnione sprzecznościami. Na przykład musi ukrywać przed nami fakt, że kiedy trwamy w gniewie, chcąc ukarać innych, sami zamykamy się w więzieniu. Chowa też przed nami i to, że zawzięte myśli tworzą w naszym sercu pęknięcie, które nie tylko rodzi poczucie straty i smutek, ale pozbawia nas także wewnętrznego spokoju i miłości. Pęknięcie to oddziela nas od innych ludzi i nie dopuszcza do nawiązania duchowych relacji.
Jeśli wierzysz w Boga, ego będzie próbowało ci usilnie podpowiadać, że Bóg jest surowy i mściwy. Może mówić, że Bóg jest gotów spuścić na ciebie cegłę, aby ukarać cię za złe uczynki i grzeszne myśli. Ego będzie chciało cię przekonać, że Bogu nie możesz zaufać, ani nie możesz się czuć z Nim bezpieczny.
Ego co jakiś czas próbuje ci powiedzieć, że bezwarunkowa miłość płynąca od Boga jest tylko iluzja, którą sam stworzyłeś, i dopóki się tej głupiej iluzji trzymasz, oszukujesz sam siebie.
Nasze ego chciałoby, abyśmy wierzyli, że Bóg jest naprawdę mściwy i w każdej chwili gotowy sprowadzić na ludzi śmierć, wywołać klęski żywiołowe, jak
trzęsienia ziemi i tornada, które jednych zabiją, a innych pozbawią domu. Ego każe nam nawet wierzyć, że są to sposoby karania ludzi za złe uczynki i niewłaściwe myśli.
Zawzięta świadomość ego dysponuje zawsze sporym zapasem lęku, nędzy, bólu, cierpienia, rozpaczy, zmęczenia i zwątpienia. Świadomość ta widzi nasze błędy jako grzechy, które nigdy nie zostaną zapomniane.
Szkodliwe skutki uboczne naszych myśli
Lekarze próbują przewidzieć prawdopodobne skutki uboczne leków, które zapisują pacjentom. Obecnie jako pacjenci bierzemy większą odpowiedzialność za
swe zdrowie i wielu z nas interesuje się tego rodzaju informacjami. Jeśli mamy uwolnić się od jarzma i dyskomfortu naszych krzywd, musimy równie dokładnie przyjrzeć się myślom, które przyjmuje nasza świadomość, podobnie jak postępujemy z lekarstwami, które przyjmuje nasze ciało. Skutki uboczne przechowywania zawziętych myśli w pamięci mogą mieć bardzo negatywny wpływ na samopoczucie. Przyjrzyjmy się następującej liście. Oto kilka problemów fizycznych, które mogą być związane z zawziętą świadomością:
• bóle głowy,
• bóle pleców,
• bóle karku,
• schorzenia żołądka i wrzody,
• depresja,
• brak energii,
• niepokój,
• drażliwość,
• napięcie i znajdowanie się „na krawędzi",
• bezsenność i podenerwowanie,
• bezprzyczynowe lęki (lęki, które nie są związane z żadnym konkretnym zdarzeniem),
• poczucie nieszczęścia.
Niewielu z nas kiedykolwiek wzięłoby lek, wiedząc, że może nam wyrządzić krzywdę. Niestety, nie jesteśmy tak samo wybiórczy, jeśli chodzi o myśli, które przyjmujemy do swojej świadomości. Jakie jest na to antidotum? Jaki jest najpotężniejszy medykament na uzdrowienie tych myśli, które składają się na tak długą listę dolegliwości? Przebaczenie. To potężny, zdumiewający i cudowny uzdrowiciel, który może sprawić, że wszystkie te symptomy znikną.
Zawzięta świadomość ukrywa przed nami fakt,
że trwając w gniewie i nienawiści,
sami zamykamy się w więzieniu. *
Wybaczenie innym jest pierwszym
krokiem do wybaczenia sobie. *
Kiedy wybaczamy, nasz system
immunologiczny wzmacnia się.
Rozdział czwarty
Dwadzieścia najważniejszych
powodów niewybaczania
Zawsze możemy dokonać wyboru: słuchać głosu miłości albo głosu ego *
Trudno jest wybaczyć, kiedy słuchamy rad ego. Mówi nam ono, że postępujemy właściwie, karząc osobę, która nas zraniła, i odmawiając jej miłości. Trudno wybaczyć, gdy uparte ego usiłuje przekonać nas, że lepiej bezpieczniej dla nas jest nienawidzić, niż kochać.
Ważne, abyśmy nie czynili z ego wroga ani nie byli należni od jego rad. Jednak równie ważne jest, by rozpoznawać, kiedy ego prowadzi nas na manowce. Ego bezustannie głosi nam kazania. Trzyma się systemu przekonań, którego priorytetami są: lęk, konflikty, obojętność i nieszczęście. Upiera się, że okazywanie
miłości jest po prostu niezdrowe.
Ja uważam przeciwnie — naprawdę niezdrowi jesteśmy wówczas, gdy nie chcemy okazywać miłości i jej doświadczać.
Kiedy uzależniamy się od głosu ego — a mamy do tego skłonność zwłaszcza w chwilach stresu albo gdy sprawy idą nie po naszej myśli — nasz umysł odbiera milczące przesłanie, które nakazuje nam, byśmy nie wybaczali.
Zawsze możemy dokonać wyboru: słuchać głosu miłości albo głosu ego*. Skąd mamy wiedzieć, kiedy mówi ego? Głos ego zawsze bierze się z lęku. Utrzymuje nas w stanie konfliktu, nigdy spokoju. Jeśli nie wyzwolimy się od głosu zawziętej świadomości, ego poda nam liczne powody, dla których nie powinniśmy wybaczyć. I zawsze ukryje fakt, że nie wybaczając, to my cierpimy i tracimy poczucie spokoju. * Oto dwadzieścia przykładów rozumowania ego:
1.Ta osoba naprawdę cię rani. Zasługuje na gniew, brak miłości z twojej strony i
wszelkie inne kary.
2.Nie bądź głupcem! Jeśli przebaczysz, ten człowiek za chwilę zrobi dokładnie tę
samą przeklętą rzecz.
3. Przebaczając, okazujesz słabość.
4. Jeśli wybaczysz tej osobie, to tak samo, jakbyś przyznawał jej rację, a sam przyznał się do winy!
5. Tylko ktoś o niskim poczuciu własnej godności może myśleć o wybaczeniu tej osobie.
6. Jeśli wybaczysz, stracisz kontrolę nad tą osobą. Kontrola zaś jest najlepszym sposobem zachowania bezpieczeństwa.
7. Najlepszy sposób trzymania na dystans osoby, która cię zraniła, to nigdy jej nie wybaczyć.
8. Nie przebaczaj, gdyż tylko wtedy będziesz dobrze się czuł, wiedząc, że w ten sposób się mścisz.
9. Odmowa przebaczenia daje ci przewagę nad osobą, która cię zraniła.
10. Przebaczanie ludziom, którzy nas ranią, jest czystą głupotą.
11. Przebaczając, pozbawiasz się poczucia bezpieczeństwa.
12. Jeśli przebaczysz komuś, może pomyśleć, że zgadzasz się z tym, co zrobił, albo czego nie zrobił.
13. Przebaczenie to nic innego, jak pobłażliwość dla złego postępowania.
14. W razie konieczności powinieneś przebaczyć tej osobie — ale tylko pod warunkiem, że złoży szczere przeprosiny, i tylko do pewnego stopnia.
15. Jeśli przebaczysz, Bóg cię powali.
16. Powiedzmy sobie szczerze — wina zawsze leży po drugiej stronie, zatem po co wybaczać?
17. Nie wierz nikomu, kto usiłuje ci wmówić, że czujesz wstręt do innych ludzi z powodu tego, czego nie możesz znieść u siebie.
18. Nie wierz w to, że jeśli nie potrafisz wybaczyć czegoś, co zrobił ci ktoś inny, to dlatego, że nie możesz pogodzić się z faktem, że sam zrobiłeś coś, co uważasz za niewybaczalne.
19. Jeśli wybaczysz ten straszliwy czyn, sam nie jesteś lepszy od tego, kto powinien być za to potępiony!
20. Dowiesz się, co naprawdę straciłeś dzięki temu przebaczeniu, kiedy zaczniesz wierzyć, że istnieje Bóg albo jakaś Wyższa Moc, która cię chroni przed tym, abyś stał się niewinną ofiarą i zranieniem.
Co robić z przesłaniem ego?
Poświęć trochę czasu na zapoznanie się z tą listą stwierdzeń ego. Wkrótce je rozpoznasz, kiedy zaczną pojawiać się w twoich własnych myślach. Wtedy zrozumiesz, że masz wybór między głosem ego a głosem miłości, głosem przebaczenia. W następnych rozdziałach zbadamy sposoby, jak lepiej słyszeć ten głos.
Przebaczenie uwalnia nas
od bolesnej przeszłości. *
Albo wybaczysz zupełnie,
albo nie wybaczysz w ogóle. *
Przebaczyć, to chcieć powierzyć
cały gniew i udręczenie Bogu. *
Rozdział piąty
Usunąć przeszkody dla przebaczenia
Myśli, które wprowadzamy do naszej świadomości, możemy wybierać. *
Ilekroć bierzemy gazetę albo włączamy wieczorne wiadomości, dowiadujemy się o wszystkich tych przerażających zdarzeniach na świecie — czy nawet na naszym podwórku. Łatwo wtedy nabrać przekonania, że pewne rzeczy są po prostu nie do wybaczenia. Być może czujemy nawet, że sami w życiu zrobiliśmy lub powiedzieliśmy coś niewybaczalnego. Mamy jednak potężne przesłanie — tylko dzięki przebaczeniu możemy zatrzymać cykl zniszczenia i bólu na naszej planecie.
Zmiana naszego systemu przekonań
Jeśli mamy poznać wartość przebaczenia — przebaczenia komuś i sobie samym — musimy zmienić system przekonań. Możemy zacząć od obalenia poglądu ego, że zawsze, ilekroć coś idzie nie tak, musimy kogoś obarczyć winą. Powinniśmy wziąć sobie do serca nowe przekonania, które pozwalają nam dostrzec wartość uwolnienia się od potępiania siebie i innych, i poddania się miłości.*
Jednym ze sposobów jest zmiana myślenia na temat tego, kim i czym jesteśmy. Ego utożsamia nas całkowicie z ciałem fizycznym, zamiast dostrzec w nas istotę duchową, która tylko na jakiś czas została powołana do życia w fizycznym ciele. Jeśli zechcemy spojrzeć na siebie i innych jako na nie mające końca istoty duchowe, a nie tylko na ciała, będzie nam o wiele prościej dostrzec wartość przebaczenia.
Gdy spoglądam na swoje minione życie, stwierdzam, że przed doświadczaniem spokoju umysłu broniła mnie niechęć do widzenia wartości w przebaczeniu sobie i innym. Pochwycił mnie wir wstydu i poczucia winy, wyparcia się i gniewu wobec tego, co zdarzyło się w przeszłości. Przez wiele lat widziałem w sobie ofiarę. Winiłem cały świat i każdego z osobna za moje własne nieszczęście.
Moja duchowa wędrówka rozpoczęła się w 1975 roku, kiedy zapoznałem się z „Kursem cudów". Książka ta spowodowała niezwykłą odmianę w moim spojrzeniu na świat i siebie. Dzisiaj nadal korzystam z „Kursu" i pozbywam się niektórych błędnych przekonań z przeszłości.
Jestem teraz pewien, że aby być naprawdę szczęśliwym i spokojnym, trzeba poznać wartość przebaczenia i miłości do siebie i innych. Szczęście i pokój pojawią się, gdy przestaniemy szukać wokół siebie czegoś lub kogoś winnego, ilekroć w naszym życiu sprawy źle się potoczą. Potępianie, zemsta czy kara nie mogą przynieść nam upragnionego szczęścia. To, czego szukamy, może nam dać tylko przebaczenie. Musimy zatem przestać rozdrapywać rany, przestać podsycać w wewnętrznych, jak i zewnętrznych walkach gniew, gorycz i ból. Zacznijmy sami usuwać narzucone sobie blokady w wybaczeniu sobie i innym, a zostaniemy uzdrowieni i ogarnie nas radość i spokój.
Zmiana następuje przy pokonywaniu jednej przeszkody naraz
Pokonać lęk, wstyd i poczucie winy. Pierwszą przeszkodą, jaką musimy przekroczyć, jest nasza niechęć do zmiany systemu przekonań. Być może największą blokadą na drodze do przebaczenia jest nasz system przekonań oparty na lęku zamiast na miłości.* Blokada ta zacznie znikać, gdy dostrzeżemy w innych ludziach istoty kochające albo przerażone i wołające o pomoc i miłość. Oznacza to, że nie można już interpretować zachowania innych ludzi w kategorii „winny -niewinny". Zamiast atakujących trzeba widzieć kochających albo przerażonych i wołających o pomoc miłości.
Muszę przyznać, że wcześniej nie postrzegałem tego w ten sposób. Jak większość ludzi dorastałem z kilkoma, jeśli w ogóle, wzorami przebaczenia. Nagle stałem się dorosły i nie miałem świadomości, co może przynieść przebaczenie albo jak jest ważne. Dorastając, słyszałem o przebaczeniu, ale było to tylko abstrakcyjne pojęcie religijne. Nie rozumiałem, co ono ma wspólnego z moim życiem. Jak sięgam pamięcią, nigdy nie nauczono mnie jego praktycznego zastosowania w codziennym życiu.
Skończywszy dwadzieścia lat, stałem się ekspertem w atakowaniu i lekceważącym traktowaniu innych. Szukałem i bez problemu znajdowałem ludzi, którzy pragnęli współdziałać ze mną w tego rodzaju postępowaniu. W tamtym czasie moje ego było niczym automatyczny pilot, włączający się, ilekroć wyczuwałem, że jestem atakowany. Kiedy on się włączał, Bóg jedynie mógł pomóc tym, którzy znaleźli się na linii strzału! Natychmiast przechodziłem na tryb „atak - obrona”.
Czasami myślę, że nasze doświadczenie jest najskuteczniejszym narzędziem, jakie mamy, aby przekazać innym lekcje, które sami przerobiliśmy. Ilekroć zastanawiam się nad tymi trudnymi latami i nad tym, co się stało, muszę pamiętać, by mieć otwarty umysł i wierzyć, że nie ma nic, absolutnie nic niemożliwego. Z tego powodu chciałbym się z wami podzielić opowieścią o moim rozwodzie.
Poddać się miłości, nie lękowi. W 1973 roku moja pierwsza żona Pat i ja rozwiedliśmy się po dwudziestu latach małżeństwa. Znalazłem się na ruchomych
piaskach emocji. Ugrzęzłem w bagnie bólu, wstydu, gniewu i przygnębienia. Myślałem, że nigdy z tego nie wyjdę. Większość z tych, którzy przeżyli rozwód, wie, o czym mówię.
Poczucie winy, wrogość i obwinianie się ściągały mnie w dół i wyczerpywały. Ulgi zacząłem szukać w alkoholu. Stałem się alkoholikiem i byłem bliski samobójstwa. W czasie tych bolesnych lat byłem przekonany, że moja relacja z Pat nigdy nie zostanie uzdrowiona. Wydawało mi się to czymś niemożliwym do wyobrażenia.
Byłem wówczas od wielu lat ateistą. Myśl, że pewnego dnia mogę się znaleźć na duchowej ścieżce, była lak samo nieprawdopodobna jak to, że Pat i ja kiedykolwiek będziemy przyjaciółmi. I wtedy, w 1975 roku, zacząłem uczęszczać na wykłady „Kursu cudów". Po jakimś czasie zauważyłem, że mój system przekonań się zmienia. Zmagałem się z zarzutami, winą i wstydem i nagle wszystko to zbladło. Wkrótce zauważyłem, że zaczynam widzieć siebie i Pat zupełnie inaczej i biorę odpowiedzialność za wszystkie swoje myśli i działania. Codziennie koncentrowałem się na widzeniu Pat w tym nowym świetle. Zamiast szukać winnych, zacząłem prosić Boga, by pomógł mi wybaczyć sobie i mojej byłej żonie. Codziennie budziłem się z jednym celem — osiągnąć spokój umysłu, spokój Boga. W cudowny i nieoczekiwany sposób wkrótce zauważyłem, że niechęć do Pat i naszej wzajemnej relacji osłabła.
Pat wyszła po roku za mąż po raz drugi i przeprowadziła się do Seatlle. Minęło trochę czasu i pewnego dnia poproszono mnie o wygłoszenie wykładu w Opera House w tym mieście. Pat, jej ojciec i nowy mąż przyszli, by mnie posłuchać.
Następnego dnia spotkaliśmy się przy śniadaniu i Pat powiedziała, że podobało się jej wszystko, co powiedziałem. Jakaż zmiana nastąpiła w stosunku do
czasów naszego małżeństwa!
Po powrocie do San Francisco mówiłem każdemu: „Wiesz, ta historia z przebaczeniem naprawdę działa!" Po sześciu miesiącach dowiedziałem się, że Pat i jej mąż przeprowadzili się do Tiburn, gdzie mieszkałem.
Moją pierwszą reakcją na tę wiadomość było: „O, nie!" Łatwo było wybaczyć Pat i sobie, kiedy mieszkała o kilkaset mil ode mnie. Zastanawiałem się
jednak co będzie, kiedy zaczniemy wpadać na siebie w sklepie spożywczym.
W następnych latach zrozumiałem, jak ważne jest, by z przebaczenia uczynić codzienną praktykę. Z zadowoleniem mogę powiedzieć, że dzisiaj ja i Pat jesteśmy bliskimi przyjaciółmi. Animozje dawnych lat minęły. Kiedy Pat wychodziła za mąż, poprosiła, abym robił zdjęcia na jej weselu, a Diane nakręciła film. Zgodziliśmy się z wielką przyjemnością. Tego dnia byłem raz jeszcze wdzięczny za cudowny wpływ przebaczenia, które tak zmieniło życie nas wszystkich.
Być świadomym percepcji i projekcji. Jako ludzie mamy szczególny sposób nadawania sensu własnemu życiu. Mamy wspaniałe wspomnienia wszystkiego, co stało się w naszym życiu, prawie od dnia narodzin, a może jeszcze wcześniej. Jeśli jednak w naszej młodości zdarzyło się coś przerażającego albo raniącego, nie tylko o tym pamiętamy, ale mamy skłonność według tego właśnie oceniać swoją teraźniejszość i przyszłość.
Nasze umysły są jak projektory filmowe. Wspomnienia z przeszłości stają się obrazami, które projektujemy na ekran. A ekranem naszych projekcji często bywa przypadkowa osoba, z którą w danej chwili rozmawiamy. Jeśli w naszym umyśle akurat jest wyświetlany film o winie i gniewie, będziemy projektować taką percepcję na obecną sytuację. Możemy widzieć mną osobę jako wpędzającą nas w poczucie winy albo jako zasługującą na nasz gniew.
Choć percepcja i projekcja są częścią ludzkiego istnienia, nasze ego jest zdolne wykorzystać tę projekcję do własnych celów. Przekona nas, że to, co projektujemy na innych ludzi dzięki własnej percepcji, jest prawdziwe i realne. W rezultacie ego przekona nas, że wszystkie nasze niewygodne myśli i uczucia są wywołane przez ludzi czy sytuacje ze świata zewnętrznego. Ostatnią rzeczą, jakiej sobie życzy ego, jest to, byśmy się dowiedzieli, że to, czego doświadczamy, wyznaczają nasze własne myśli.
Jeśli uświadomimy sobie mechanizmy percepcji i projekcji, zdołamy dokonać wyboru między systemem przekonań ego a systemem przekonań miłości.
Zrozumiawszy, w jaki sposób nasze ego posługuje się projekcją, będziemy mogli dokonać zmian. Możemy pogodzić się z naszymi uczuciami i jednocześnie zadecydować, czy chcemy przy nich trwać, czy pozwolimy im odejść.
Kiedy moi synowie byli jeszcze mali, często nalegałem, aby posprzątali swoje pokoje. Dopiero wiele lat później uświadomiłem sobie, że w moim własnym gabinecie panował nieład. Choć czułem się niedobrze w tym bałaganie, nie dopuszczałem go do świadomości. Moje ego kazało mi wierzyć natomiast, że wszystkie te wrażenia są rezultatem złych nawyków moich synów.
Wybaczyć swojemu byłemu małżonkowi. Kilka lat temu prowadziłem warsztaty dla pielęgniarek pracujących z ludźmi chorymi na raka. Zadałem im ćwiczenie, w którym prosiłem, by wyobraziły sobie kosz na śmieci, do którego wrzucają cały gniew i poczucie winy. A gdy kosz napełni się tymi uczuciami, poprosiłem, by pozwoliły im odpłynąć. Spytałem, czy są gotowe wybaczyć sobie i ludziom, którzy może je zranili.
— Wyobraźcie sobie — mówiłem — że macie olbrzymi balon z helem. Przywiążcie go do kosza i pozwólcie mu ulecieć. Obserwujcie, jak kosz wolno unosi się w powietrzu, wyżej, coraz wyżej w niebo, aż kompletnie znika. Większość grupy wykonała to ćwiczenie. Tylko jedna siostra stała z tyłu i obserwowała. Byłem zajęty innymi, zatem jej nie zauważyłem. W czasie przerwy jednak podeszła do mnie, by zdać relację ze swojego przeżycia.
— Kiedy zaczął pan to ćwiczenie — powiedziała —byłam pewna, że nie czuję żadnego gniewu ani winy wobec nikogo. Postanowiłam tylko patrzeć. Nagle jednak przypomniałam sobie mojego eks-męża, tego drania! Zostawił mnie dla młodszej kobiety. Zatem w wyobraźni chwyciłam go za kark i wrzuciłam do kosza na śmieci. Przywiązałam balon do kosza i obserwowałam, jak znika w niebie, dokładnie tak, jak pan powiedział. Kiedy kosz zniknął w chmurach, usłyszałam głośny trzask w mojej szyi. Nagle ból, który odczuwałam od czasu naszego rozwodu, zupełnie minął!
Kobieta uświadomiła sobie wtedy, że to nie swojego eks-męża się pozbyła, ale przywiązania do bólu spowodowanego własnym nieszczęściem.
— Mąż dosłownie przestał siedzieć mi na karku —powiedziała. W końcu dostrzegła własny gniew i przestała projektować go na innych ludzi.
Kontrolować przeszłość i przyszłość. Aby przygotować nasze serce i umysł na przebaczenie, musimy pozbyć się przekonania, że przeszłość w nieunikniony sposób powtórzy się w przyszłości.
W sytuacji zagrożenia lęk stawia nas w pogotowiu. Nawet po latach możemy czuć się przez niego uwięzieni, wierząc, że znajdujemy się w takim samym jak wówczas niebezpieczeństwie. Ego mówi nam, byśmy nie ufali innym ludziom, a nawet, byśmy spodziewali się ataku z ich strony. Pewna cząstka nas żyje w napawającej lękiem przeszłości, przekonana, że ona się powtórzy. Ta cząstka pragnie wierzyć, że bolesna przeszłość może przepowiedzieć bolesną przyszłość.
Przekonanie, że przeszłość może być zapowiedzią przyszłości, jest podtrzymywane przez ego, które karmi się zawziętymi myślami, lękami, osądami, winą i potępieniem. Jednak właśnie ten niezdrowy jadłospis oddziela nas od siebie nawzajem, od naszego prawdziwego ja, od przeżywania miłości i od doświadczania obecności Bożej.
Symptomy cierpienia i bólu mają swe korzenie w naszych zaciętych myślach i mogą przybrać wiele różnych form. Badania nad psychofizjologią stresu u człowieka pokazały, że myśli i uczucia, jakie przechowujemy w pamięci, przekładają się często na symptomy fizycznych albo emocjonalnych zaburzeń:
niepokój, depresję, podniecenie, niskie poczucie własnej wartości, bóle głowy, bóle w plecach, bóle w karku, bóle żołądka oraz osłabiony system immunologiczny, który czyni z nas łatwy łup dla infekcji i alergii. Nadeszła pora, aby zatrzymać atakowanie naszego ciała za pomocą negatywnych myśli.
Osądy i zawzięte myśli mogą także przełożyć się na reakcje stresowe, które dosłownie atakują nasze ciało, stanowią czynnik rozwoju różnorodnych symptomów psychosomatycznych, jak i chorób somatycznych w sensie ścisłym. Przechowywanie zawziętych myśli pogarsza zatem realnie nasz ogólny stan zdrowia.
Bez względu na przejawy bólu i cierpienia, jakiego doświadczamy, zawsze warto się zastanowić, czy to obecność zawziętych myśli nie przeszkadza nam w wyzdrowieniu.
Często nie przyjmujemy do wiadomości, że kiedy trwamy przy zawziętych myślach, tak naprawdę wybieramy własne cierpienie. Ego być może mówi nam,
że jest to sposób na ukaranie ludzi, którzy nas zranili, ale zwykle ranimy tylko siebie. Pamiętajcie, że ból, lęk, niepewność i choroba karmią ego. Ono ma odrazę do spokoju, miłości, szczęścia i zdrowia.
Obstając przy swej zwykłej broni, uparte ego powie nam, że wybaczenie jest dobre tylko do pewnego stopnia - nigdy nie całkowite. Na przykład można trochę wybaczyć wujkowi Harry'emu opowiadanie soczystych dowcipów na twoim przyjęciu — ale by mu dać do zrozumienia, że nie wybaczasz całkowicie jego ordynarności, nie poślesz mu kartki na urodziny.
Innym sposobem, w jaki ego próbuje nas kontrolować, jest skłonienie, byśmy wybaczali, okazując swoją wyższość. Na przykład możesz powiedzieć wujkowi Harry'emu: „Wybaczam ci, aby utrzymać spokój w rodzinie. Ale masz naprawdę z tym problem, zatem odtąd będę na ciebie uważać".
Mamy skłonność wierzyć percepcji ego, że przestając czuć urazę do kogoś, kto nas zranił, narażamy się na niebezpieczeństwo. Kłopot polega na tym, że ten rodzaj negatywnej energii odkłada się wewnątrz i wraca jak bumerang.
Pamiętaj, że twoje myśli i przekonania określają, w jaki sposób będziesz przeżywał życie.* Celem przebaczenia jest uwolnienie nas od przeszłości. Ma ono
uwolnić nas od żalów i uraz wobec innych ludzi. Zamiast narażać na niebezpieczeństwo, przebaczenie pozwala nam pełniej żyć teraźniejszością. Z kolei spokojna teraźniejszość pomoże nam ze spokojem patrzeć w przyszłość. Spokojna teraźniejszość może zatem trwać w przyszłości, gdzie teraźniejszość i przyszłość staną się jednym. Niestety, większość z nas żyje w rzeczywistości, gdzie straszna przeszłość i napawająca lękiem przyszłość stają się jednym, a nasze przekonania tworzą rzeczywistość, gdzie najgorsze dopiero ma się zdarzyć.
Pozbyć się poczucia winy i wstydu. W 1981 roku, kiedy poznałem Diane, pisałem książkę zatytułowaną Good-bye to Guilt („Pożegnanie z winą"). Wszystkich przyjaciół prosiłem, by podzielili się historiami ze swego życia, budzącymi w nich największe poczucie winy.
Kiedy poprosiłem o to Diane, odparła, że nic nie wywołuje w niej poczucia winy. Jednak jeszcze tego samego dnia zaczęła mówić o swym zmarłym ojcu i stwierdziła, że do tej pory skrywała poczucie winy, gniew i zacięte myśli nawet przed sobą.
Opisała, w jaki sposób ojciec był fizycznie agresywny. Diane nigdy nie była bita, ale czuła się winna chcąc, by ojciec był inny niż był. Czuła się także winna, ponieważ członkowie jej rodziny byli bici, a ona nie. Będąc zła na ojca za jego zachowanie, tłumiła swój gniew, zamykając go w schowku pamięci, który pozostał tam aż do tego dnia.
Przez następny tydzień, podążając za wspomnieniami tych wydarzeń, przywołała wiele przypadków z dzieciństwa, kiedy odgrywała rolę rozjemcy. Manipulowała swoimi uczuciami, zatrzymując je w sobie i robiąc wszystko, co mogła, aby utrzymać spokój w rodzinie i aby nikt nie został zraniony.
Teraz, gdy otworzył się schowek z tymi uczuciami, zaczęła prosić Siłę Wyższą o pomoc w przebaczeniu. Pewnego dnia poczuła, że musi napisać wiersz do swego ojca. Przytaczam go tutaj za jej zgodą.
GDYBYM MOGŁA PÓJŚĆ Z TOBĄ NA SPACER, TATO
Gdybym mogła pójść z Tobą na spacer. Tato,
Na chwilę skradzioną czasowi,
I poczuć Twój krok,
Który by mnie uspokoił.
Na krawędzi dnia,
W niskim sierpniowym słońcu,
Zmęczony po pracy,
Po skończonej harówce,
Znajdowałeś radości tak drobne,
Że bezwartościowe zdawały się
Dla mnie.
A jednak, gdy sięgam pamięcią,
To one mnie uwalniały.
Twoje kwiaty w ogrodach
Z palonej gliny, w których im dawałeś
Życie;
Twoje ptaki, ich skrzydła,
Narzędzie lotu od Boga.
Mówiliśmy tak niewiele,
I jeszcze mniej było zwierzeń.
Gdybym mogła pójść z Tobą na spacer. Tato,
Moje serce wyznałoby
Że nigdy nie rozumiałam Twojego
Gniewu
Ani przygnębienia, ani
Bólu.
Lecz choć wszystko było trudne,
Ja tylko zyskałam.
Ponieważ zmusiłeś mnie,
Bym w swym wnętrzu
Szukała i znalazła
Sens życia,
Miłości i czasu.
Uczyłeś mnie bez uczenia
I dałeś mi z siebie
Wiele sensów tej wędrówki,
Sam o tym nie wiedząc.
Byłeś moim ogrodnikiem,
Dozorcą i nauczycielem
Nigdy nie nazwanym,
Z serca i Twoich
Dłoni,
Ulepiłeś mojego ducha.
Z mego kruchego kokonu,
Z dala od niezgody,
Słuchałam
O sensie życia.
Zatem daję Ci teraz,
Kiedy idziemy wieczorem. Tato,
Moje serce... nasz związek
Już nigdy więcej smutny.
Bo przeszłość minęła
I złożyłam broń,
Gdyż teraz już wiemy oboje,
Jak bardzo się staraliśmy.
Stoję na wzgórzach
Mojego umysłu
I macham Ci, żegnając
Przed podróżą w czasie.
Obyś znalazł swoją rodzinę
W Świetle, oby zawsze
Przepełniała Cię miłość, pokój
I przebaczenie
.
Po napisaniu tego wiersza i rozmowie o nim odkryła uczucia, które chowała w swym wnętrzu wobec ojca. W jednej chwili została uzdrowiona, przebaczając ojcu, mimo że już nie żył. Przebaczenie zdjęło cień bolesnej przeszłości i teraz Diane ma tylko dobre wspomnienia, które wcześniej blokowała.
Doświadczenie Diane pokazuje nie tylko moc przebaczenia, ale także sposób, w jaki możemy uzdrowić swoje relacje z innymi, choć są oni niedostępni albo odeszli na zawsze.
Często podczas warsztatów czy wykładów Diane czytała swój wiersz i opowiadała słuchaczom historię o swoim ojcu. Wielu z nich podchodziło do Diane, aby jej podziękować i powiedzieć, jak bardzo ten wiersz pomógł im w uzdrowieniu ich relacji z ojcami.
Inne sposoby wybaczania i uzdrowienia. Doświadczenie Diane pokazuje, jak potężnym narzędziem w procesie przebaczenia i uzdrawiania relacji może być pisanie. Wiersz, list do przyjaciela, jedna lub dwie strony dziennika, a może nawet nie wysłany list do osoby, która sprawiła ci ból, wszystko to może być sposobem wyrażenia uczuć, które są dla ciebie trudne, ale które musisz uszanować.
Być może w procesie wybaczania przestraszone dziecko w tobie zostanie głęboko uzdrowione i wsparte miłością. Aby temu dopomóc, poszukaj swojego zdjęcia, gdy byłeś niemowlęciem czy dzieckiem. Umieść to zdjęcie na swoim lustrze albo biurku lub gdzieś, gdzie będziesz je często widzieć. Pokochaj to dziecko, które codziennie oglądasz na zdjęciu. Być może strachliwe dziecko w tobie stanie się szczęśliwym i kochającym dorosłym.
Przebaczenie tworzy świat,
w którym nikomu nie odmawiamy
swojej miłości. *
Łatwiej jest wybaczyć,
kiedy przestaniemy widzieć
w sobie ofiarę.
Przebaczenie jest nieprzerwanym
procesem, a nie czymś,
czego dokonujemy raz czy dwa razy.
Rozdział szósty
Cuda przebaczenia
Przebaczanie jest ścieżką do szczęścia i najszybszym sposobem usunięcia
cierpienia i bólu. *
Przytoczona w poprzednim rozdziale historia Diane pokazuje, że możemy w sobie coś zmienić tylko wtedy, gdy jesteśmy tego świadomi. Ta świadomość jest niezwykle ważna, gdyż często gniew, który czujemy wobec innych i siebie, musimy dopiero odkryć. To właśnie nie uświadomiony gniew staje się tym, co utrudnia nam wybaczenie. Brak przebaczenia natomiast może „zjeść nas żywcem", wytworzyć napięcie, które ogranicza nasze relacje z innymi i atakuje ciało.
W rozdziale tym chciałbym pokazać przykłady ludzi, którzy swoje krzywdy wprowadzili do świadomości i dzięki temu się od nich uwolnili. Mam nadzieję, że te autentyczne historie staną się dobrymi wzorami, które pomogą wam dzięki przebaczeniu wyrwać się z przeszłości.
Zagoić blizny religii
Wielu ludzi na świecie odwróciło się od wszystkiego, co wiązało się z Bogiem i religią, z powodu bolesnych doświadczeń w dzieciństwie. Jakże często Bóg w naszej kulturze dostaje ostre kuksańce i wini się Go za wszystko, co można sobie wyobrazić. Widać to nawet w polisach towarzystw ubezpieczeniowych, które odmawiają wypłaty odszkodowań za straty spowodowane „dopustem Bożym" — pod którym zazwyczaj rozumie się klęski żywiołowe, powodzie, trzęsienia ziemi, huragany, tornada i pożary lasów wzniecone piorunem. Nadszedł czas, byśmy przestali winić Boga za wszystkie straszliwe rzeczy, które się nam przydarzają.
Byliśmy ostatnio na kolacji z kobietą, która opisała siebie jako „nawróconą katoliczkę". Została wychowana w ochronce prowadzonej przez siostry i było to
dla niej okropne przeżycie, które dotąd budzi w niej gniew. Odmalowała swój los ze znaczącymi szczegółami krzywd, których doświadczyła.
Jako osoba dorosła stwierdziła, że nadal odgrywa rolę ofiary, przeżywając ból i użalając się nad sobą. Zrozumiała, że została uwięziona przez swój gniew i złość spowodowane porzuceniem jej przez matkę. Zamiast bronić się przed przeszłością, pozwoliła, by zawładnął nią gniew i zmuszał do zatapiania się w przeszłości. Ilekroć słyszała słowa religia albo Bóg, wpadała w złość, widząc w nich przyczynę swego bólu.
W ostatnich dwóch latach weszła jednak na ścieżkę duchową. Coraz wyraźniej uświadamiała sobie, jak bezzasadnie winiła Boga i religię za swoje porzucenie i krzywdy. Im bardziej była tego świadoma, tym lepiej rozumiała własną odpowiedzialność za ciągłe trwanie w bólu.
Kobieta ta odbyła długą drogę ku przebaczeniu. Z każdym dniem odczuwa większą wolność od bólu i gniewu związanego z przeszłością. W jej oczach pojawiły się iskierki, których wcześniej tam nie było, i zaczęła po raz pierwszy w życiu doświadczać szczęścia i radości. Przestała za swe uczucia winić rodziców i Kościół. Pozbyła się bolesnej percepcji, która ją więziła.
Żeby jednak nie było wątpliwości — nadal nie popiera zachowania swoich rodziców ani ludzi z sierocińca, gdzie przyszło jej żyć. W żadnym wypadku nie uważa, żeby ich zachowanie było dobre. W końcu jednak uświadomiła sobie, że to jedynie jej własne myśli podtrzymywały w niej cierpienie. Przebaczenie pokazało jej w prosty sposób drogę do wolności.
Kobieta ta dołączyła do tylu znanych mi ludzi, którzy po wyleczeniu się z dawnych ran nie tylko są zdolni do ponownego przeżywania otuchy i duchowej więzi z Siłą Wyższą, ale nawet wracają do swych pierwotnych świątyń. Niestety, jeszcze wielu godzi się na to, by walka z Bogiem i religią dominowała w ich życiu poprzez gniew i niewiarę. Przyjrzenie się własnej skłonności do potępienia może nam pomóc przebudzić się i rozpoznać, w jaki sposób przywarliśmy do minionych krzywd. Wówczas będziemy w stanie ruszyć naprzód i wybaczyć. Zrozumiawszy swoje niesprawiedliwe widzenie Boga i uwolniwszy Go od winy, stwarzamy sobie nowe perspektywy swego spełnienia.
Wybaczyć ukochanym, którzy zmarli
Kiedy umiera ktoś bliski i drogi naszemu sercu, może nas ogarnąć cała fala emocji. Uczucia żalu połączone z brakiem fizycznej obecności potrafią być niezwykle silne. Niektórzy z nas wypierają stratę i żal, nie roniąc ani jednej łzy. Inni mogą płakać miesiącami czy nawet latami. Czasami, gdy bliska osoba umiera po długiej i bolesnej chorobie, członkowie rodziny i przyjaciele odczuwają pewną ulgę. Ego będzie ci podpowiadało, że powinieneś czuć się winny za to uczucie i że „dobry człowiek" nie może tak przeżywać odejścia drugiej osoby.
Strata ukochanej osoby może wywołać w nas uczucie złości na Boga i świat. Ten gniew możemy sobie uświadamiać bądź nie. Ego będzie nam podpowiadać, że powinniśmy czuć się winni z powodu tej złości.
Na Hawajach w czasie warsztatów poznałem wspaniałą kobietę imieniem Minnie. Powiedziała mi, że ma osiemdziesiąt jeden lat i przez ostatnie dwa lata nie potrafi przestać płakać. Zaczęło się to, kiedy w wieku czterdziestu pięciu lat zmarł jej syn. Od tamtej pory czuje się przygnębiona i opuszczona.
Tydzień przed jej przyjściem na warsztaty psycholog Minnie stwierdził, że nadeszła pora, „aby przestać płakać i ruszyć dalej ze swoim życiem". Kiedy usłyszałem te słowa, cichy głos w moim sercu podpowiedział mi dokładnie to, co miałem przekazać Minnie. Najpierw przypomniałem jej, że jestem lekarzem i mam zamiar wypisać jej receptę. Jej twarz rozjaśniła się i pokiwała głową. Potem wziąłem kawałek papieru i napisałem: „Najlepiej dla ciebie będzie, żebyś płakała, ile chcesz i kiedy chcesz przez resztę życia". Podpisałem swoim nazwiskiem i wręczyłem jej kartkę.
Twarz Minnie rozjaśnił uśmiech od ucha do ucha. Stało się dla mnie oczywiste, że jeśli mam pomóc, muszę jedynie okazać jej swoją bezwarunkową miłość i akceptację. Nie musiała się dla mnie zmieniać, żebym ją kochał. Podzieliłem się z nią swoim osobistym przekonaniem, że nie istnieje jeden określony scenariusz, według którego powinno się opłakiwać lub reagować na śmierć. Wiele problemów z porozumiewaniem się wynika z tego, że posiadamy scenariusze, które chcielibyśmy, aby inni realizowali. Podarcie tych scenariuszy jest receptą na szczęście.
Minnie wyraźnie poczuła się lepiej. Wtedy zapytałem ją, czy ma dobrą wyobraźnię. Odpowiedziała, że tak. Podczas przerwy w czasie warsztatów rozejrzałem się po sali i znalazłem mężczyznę, który wyglądał na około czterdzieści pięć lat. Tyle miał syn Minnie, kiedy zmarł. Zapytałem go — miał na imię Brad — czy przez kilka chwil nie zechciałby odegrać roli Franklina, syna Minnie. Brad powiedział, że będzie szczęśliwy, mogąc to zrobić.
Wyjaśniłem Minnie, że przez dziesięć minut może użyć swej wyobraźni i uczynić z niego swojego syna. W tym czasie w ciele Brada będzie Franklin. Mogła mu powiedzieć wszystko, co chciała, a Franklin jej odpowie. Zgodziła się, a ja zapytałem, czy kiedykolwiek była zła na Franklina za to, że ją zostawił. Po namyśle odpowiedziała:
— Tak, na pewno tak! — I podzieliła się kilkoma uczuciami zbliżonymi do gniewu.
Poinstruowałem Brada, co ma mówić. Jako Franklin powiedział Minnie, że ma się dobrze i że przez cały czas jest przy niej duchem.
— Nie musimy być w ciałach, żeby się porozumiewać. Nasze umysły mogą komunikować się bez fizycznej obecności. Jeśli wiemy, że jesteśmy połączeni w jedno z Bogiem i ze sobą nawzajem, może ogarniać nas tylko radość — zapewniał Franklin przez Brada. — Nigdy nie powinnaś czuć się sama, ponieważ zawsze, kiedy tylko zechcesz, możesz doświadczyć mojej obecności i obecności Boga.
Słysząc te słowa, Minnie prawie natychmiast przestała płakać. Przytuliła głowę do piersi swego syna (Franklina). Po chwili była w stanie mu wyznać:
— Wybaczam ci to, że umarłeś!
Minnie zaczęła rozpierać energia. Z jej ramion spadł wielki ciężar, była promienna i uśmiechnięta. Jakąś godzinę później podeszła do mnie i powiedziała, że nie czuje już potrzeby płakania.
— To wspaniale — odparłem — ale nadal możesz płakać, ilekroć zechcesz. Po południu, po skończonych zajęciach, Minnie znowu podeszła do mnie, mówiąc:
— Jerry, ktoś powiedział mi, że lubisz tańczyć. Czy to prawda?
— Tak! — odparłem. — Bardzo lubię tańczyć.
Z błyskiem w oku Minnie powiadomiła mnie o zaplanowanej potańcówce. Czy miałbym ochotę wybrać się na nią?
Odparłem, że tak. Zatem poszliśmy na tańce i spędziliśmy bardzo miło czas. Była to nie tylko wspaniała lekcja na temat mocy przebaczenia, ale także kolejne potwierdzenie, że dawanie tak naprawdę jest otrzymywaniem.
Przebaczenie w pracy
Relacje w miejscu pracy dla większości pracodawców, jak i pracowników przedstawiają szczególne wyzwania. Może pojawić się zazdrość, lęk przed odrzuceniem, lęk przed szczerością i mnóstwo innych problemów. Czasami stres wywołany relacjami w pracy może objawiać się w fizycznych symptomach. Zdarza się to, gdy gniew, który odczuwamy wobec kogoś, zwracamy do wewnątrz, atakując siebie. Oto przykład.
Zostałem zaproszony do wygłoszenia wykładu dla pewnej organizacji z Kanady. Kobieta będąca jej przewodniczącą dostała ostrego ataku woreczka żółciowego. Odczuwała silne bóle i nie była w stanie uczestniczyć w spotkaniu. Właściwie czekała na miejsce w szpitalu i na operację.
Mary z powodu bólu prawie nie mogła ze mną rozmawiać. Zapytałem, czy pozwoli, abym przeprowadził z nią kilka ćwiczeń relaksacyjnych. Zgodziła się. Po kilku minutach zaczęła się odprężać i ból trochę zelżał.
W trakcie rozmowy opowiedziała mi, co działo się w jej życiu tuż przed atakiem woreczka. Przez ostatnie piętnaście lat pracowała w biurze u pewnego lekarza. Sześć miesięcy temu jej pracodawca poprosił ją, aby zdjęła ze ścian obrazy namalowane przez jego siostrę i poszukała nowych.
Dla Mary była to dobra wiadomość, gdyż stare obrazy nie podobały się jej. Nie upłynęło wiele czasu, gdy siostra lekarza przyjechała do miasta i namówiła go, by powiesił jej obrazy z powrotem. Mary bardzo się rozzłościła i natychmiast odeszła.
Na początku rozmowy Mary w żaden sposób nie wiązała tych wydarzeń i swego gniewu z atakiem woreczka. W pewnej chwili wyznała, że choć pragnęła okazać swój gniew, nigdy nie zamierzała się go kurczowo trzymać.
Zaczęliśmy wykonywać ćwiczenia przebaczające i po dwudziestu minutach ból zniknął. Poczuła się na tyle dobrze, żeby nazajutrz iść na konferencję, a lekarz potwierdził, że nic jej nie będzie.
Na konferencji Mary opowiedziała o związku ataku woreczka z jej gniewem i o tym, jak przebaczenie uwolniło ją od bólu. W kilka tygodni po konferencji uwieńczyła swoje przebaczenie pogodzeniem się z szefem i wróciła do niego do pracy.
Błogosławiona amnezja, która pamięta tylko miłość
W czasie pracy niezwykle pomocne może okazać się zastosowanie następującego ćwiczenia, które w razie potrzeby łatwo przeprowadzić. Musicie tylko wyobrazić sobie, jak ktoś daje wam lekarstwo, które sprowadza na was wybiórczą formę amnezji, trwającą dziesięć minut. Pomóc może wam wyobrażenie sobie tego lekarstwa rozpuszczonego w szklance wody, którą wypijacie. W czasie tych dziesięciu minut, kiedy lekarstwo działa, zapominacie o wszystkich bolesnych wspomnieniach z przeszłości, pamiętacie tylko te, które dotyczyły miłości.
Dzięki skupieniu się na tych wspomnieniach większość ludzi zaczyna odczuwać napływający spokój i radość i przeżywać w ten sposób chwilę obecną.
Bez względu na to, gdzie jesteście, pamiętajcie, że przebaczenie daje wam spokój umysłu i wszystko, czego byście sobie życzyli lub oczekiwali. Jest to eliksir, który daje wam poczucie całości i prowadzi do serca Boga i jedności z Twórcą.
Przebaczenie w czasie katastrofy
W 1987 roku San Francisco dotknęło bardzo silne trzęsienie ziemi i wielu ludzi straciło swe domy. Pewna rodzina, która straciła dom, przeprowadziła się na drugą stronę zatoki, na wzgórza Oakland. Kilka lat później obszar ten nawiedził straszliwy pożar lasów i ich dom znowu został zniszczony.
Łatwo byłoby komuś, kogo dotknęły takie katastrofy, poczuć się ofiarą i ugrzęznąć w bagnie użalania się nad sobą. Jednak ta rodzina była inna. Wszyscy jej
członkowie pogodzili się ze swymi uczuciami i wybaczyli to, co zdarzyło się w ich życiu. Stwierdzili, że tego, co się stało, nie potrafią wyjaśnić i zamiast utknąć w pozycji ofiary, ruszyli ze swym życiem do przodu.
Nie ma prawie tygodnia, żeby gdzieś na świecie nie było jakiejś klęski żywiołowej, która przynosi szkody wielu ludziom. Wiele rodzin może uznać się za ofiary i trwać przy swoich krzywdach do końca życia. Jak z tego wyszła opisana wyżej rodzina? Otóż stwierdziła, że pytanie „dlaczego" nie pomoże. Odpowiedź na nie może na zawsze pozostać tajemnicą. Aby przyjść do siebie po takiej katastrofie, trzeba zadać zupełnie inne pytania. Czego nauczyła mnie ta sytuacja? Co muszę zrobić, aby ruszyć naprzód? Jakie korzyści z tego doświadczenia mogę wyciągnąć na przyszłość?
Kiedy tego rodzaju klęski zdarzają się w bardzo biednych krajach, majątek niektórych ludzi może ograniczać się do miski ryżu i paru rzeczy na własnym grzbiecie. Tacy ludzie rzeczywiście wiedzą, że wówczas najcenniejsze jest życie — własne, rodziny i przyjaciół.
Przebaczyć krajowi
Biografie Anwara Sadata, Mahatmy Gandhiego, Martina Luthera Kinga Jr. i Nelsona Mandeli oraz całego zastępu im podobnych mówią o tym, jak przebywając w więzieniu, znaleźli drogę do przebaczenia.
Pogodzili się z uczuciami goryczy, gniewu i zemsty. Jednak gdy w końcu wyszli na wolność, przebaczenie pomogło im przeobrazić te uczucia w pozytywne działania zmierzające do przemiany społecznej.
Jak pokazuje historia, ich przebaczenie nie oznaczało niedostrzegania swej krzywdy czy zgody z tymi, którzy ich uwięzili. Doszli jednak do przekonania, że prawdziwe więzienie znajduje się w umyśle, kiedy przepełnia go lęk, gniew i głębokie poczucie krzywdy. Wyszli poza te uczucia, aby zacząć wprowadzać zmiany społeczne, o które walczyli.
Naszym bliskim przyjacielem jest Henri Landwirth, który był więźniem Auschwitz i innych obozów koncentracyjnych w czasie drugiej wojny światowej. Niegdyś myślał, że wybaczenie tym, którzy byli okrutni zarówno dla niego, jak i dla milionów innych ludzi, nigdy nie będzie możliwe. Zobaczył świat z jego najgorszej strony. Niemalże został zabity i wielokrotnie był bliski śmierci głodowej. Jednakże później Henri zmienił zdanie.
Kiedy po wojnie przybył do Stanów Zjednoczonych, jego serce przepełniała nienawiść do hitlerowców. Sądził, że to uczucie nigdy go nie opuści. Oboje jego rodzice zginęli pod rządami nazistów.
Zaczął odnosić sukcesy w interesach i założył organizację filantropijną o nazwie „Daj Dzieciom Świat". Organizacja ta umożliwia ciężko chorym dzieciom wizytę w Disney World w Orlando, na Florydzie. Przeszło siedem tysięcy dzieci przyjechało w tym roku do miasteczka. Dla wielu z nich organizacja stanowi pomost do nieba.
Henri wyznał mi, że trwanie w nienawiści do niemieckich żołnierzy, którzy dopuszczali się okrucieństw, zabijało go. Jego serce jednak zmieniło się dzięki tak bliskiej współpracy z chorymi dziećmi. Był to proces stopniowy, ale w końcu stwierdził, że dzisiaj wybaczył już Niemcom i tym, którzy dopuścili się tych zbrodni. Stwierdził, że nie chce już dłużej podsycać w sobie gniewu.
W zeszłym roku Henri i siedmioro innych ludzi, którzy przeżyli holocaust, zostało zaproszonych, by zabrać głos na przyjęciu ku czci ofiar holocaustu. Większość mówców koncentrowała się na trwającym nadal gniewie i nienawiści do przeszłości. Henri przemawiał ostatni. Opowiedział o błogosławieństwach, jakie go spotykają, odkąd przybył do Stanów Zjednoczonych. Mówił o tym, że jest wdzięczny za miłość, której bezustannie doświadcza. Podkreślił, że ważniejsze od przylgnięcia do przeszłości jest życie teraźniejszością.
Wybaczyć instytucjom
Od czasu gdy Jelcyn przejął rządy po Gorbaczowie w Rosji, relacje między dwoma naszymi krajami stały się bardziej harmonijne. Na przyjęciu, w którym uczestniczyłem, jeden z rosyjskich urzędników zażartował: „Teraz, odkąd nasze dwa kraje są w stanie pokoju, sądzę, że Stany Zjednoczone będą musiały poszukać sobie nowego wroga". Jego uwaga wydała mi się niezwykle trafna. Kiedy postępujemy w zgodzie z zasadami ego, zawsze szukamy nowego wroga. Prędzej nie uzdrowimy jakiegoś konfliktu w relacjach, zanim nie pojawi się nowy. Czasami okazuje się, że potrafimy żyć jedynie wówczas, gdy mamy choć jednego wroga, z którym możemy walczyć.
W Stanach Zjednoczonych instytucją, którą można łatwo znienawidzić i uczynić z niej wroga, jest Państwowy Urząd Skarbowy. Istnieje pełno przerażających opowieści o osobach i przedsiębiorstwach, które zostały zrujnowane przez surową praktykę tej agencji. Chociaż ustawodawcy twierdzą, że opracowują nowe przepisy, aby zapobiec nadużyciom ze strony Urzędu Skarbowego, ciągle znajdują się ludzie, których wściekłość nań jest tak wielka, że rozważają przeprowadzenie się do innego kraju.
Łatwo jest nam złościć się na Urząd Skarbowy. Aby usprawiedliwić swój gniew, potrafimy wskazać jego uchybienia. Poza tym wokół nas zawsze są ludzie, którzy są równie wściekli i będą nas utwierdzać w tych emocjach. Wściekanie się w podobnych sytuacjach jest czymś ludzkim, jednak przywiązanie do gniewu wpędza nas w kłopoty.
Znam ludzi, którzy pozbyli się chęci zemsty wobec instytucji podobnych do tej. Pozbyli się swojej potrzeby ukarania jej, wybaczyli i idą dalej w pokoju. I znowu, wybaczenie — okazane przyjacielowi czy całemu społeczeństwu — nie zdejmuje odpowiedzialności z osób, które swoim postępowaniem sprowadzają kłopoty, śmierć i emocjonalny ból. Wybaczenie nie oznacza zlekceważenia takiego zachowania.
Wybaczenie jest przede wszystkim procesem pozbywania się przywiązań do negatywnych myśli. Jest to proces uzdrawiania własnego umysłu i duszy.
Czy potrafimy uwierzyć, że można żyć na tym świecie bez potrzeby posiadania wrogów? Ilekroć zadaję sobie to pytanie, wspominam zabawny komiks z Pogo, w którym jedna z postaci mówi:
— Spotkaliśmy wroga i to my nim jesteśmy.
Może, jak sugeruje Pogo, nie będziemy mieć wrogów w dniu, w którym wszyscy postanowimy wybaczyć przeszłość i żyć całkowicie teraźniejszością. Tego dnia odkryjemy, że to tylko brak naszego przebaczenia trzymał nas w okowach bolesnej przeszłości.
Przebaczyć wojsku
Nasze ego ma zdolność wpychania nas w imadło konfliktu i poczucia winy, związane z jakimiś osobami, miejscem czy instytucją. Z drugiej strony przebaczenie jest jak klucz otwierający kajdanki nałożone przez ego.
Czasami ukrywamy swoje urazy tak głęboko w jaskini umysłu, że nie jesteśmy świadomi osądów i krzywd, które tam się tlą. Ukazuje to następująca historia.
W 1979 roku mój przyjaciel dr Bili Thetford i ja zostaliśmy zaproszeni, by przeprowadzić seminarium na temat przebaczenia w bazie sił powietrznych w Travis, północna Kalifornia. W drodze na wykłady zacząłem czuć się coraz gorzej. W końcu powiedziałem Billowi, żebyśmy zjechali na pobocze. Musiałem pogadać.
— Billy — powiedziałem —jak mogę przeprowadzić seminarium o przebaczeniu, skoro sam żywię tak głęboką urazę do wojska, do którego właśnie jedziemy z wykładem?
Podczas konfliktu w Korei zostałem wyciągnięty z posady psychiatry dziecięcego i umieszczony czasowo w Travis. Opierała się temu każda cząstka mojego ciała. Byłem przeciwny zabijaniu i ranieniu ludzi w jakikolwiek sposób i z jakiegokolwiek powodu. Pod żadnym pozorem nie zamierzałem służyć organizacji, która uznawała za słuszne — w pewnych okolicznościach — zabijanie ludzi.
Nadal noszę w sobie uczucie urazy i złości do wojskowych, którzy zmusili mnie, abym im służył wbrew mej woli.
Powiedziałem Billowi, że ciągle odczuwam te krytyczne uczucia i brakuje mi spokoju. W moim wnętrzu rozgrywała się walka.
Poprosiłem Billa, aby pomedytował ze mną. Usiłowałem pozbyć się tych uczuć, przebaczyć i wrócić do chwili obecnej bez tego całego bagażu z przeszłości. Podziałało! Wkrótce uspokoiłem się i wygłosiliśmy bardzo udane wykłady. Pozbyłem się wszystkich dawnych negatywnych uczuć, które kiedyś miałem do wojska.
Przebaczenie pozwala nam doznać harmonii całej osoby i jedności z wszystkimi przejawami życia. Otwiera nam oczy, byśmy mogli doświadczyć światła i miłości, którą wszyscy jesteśmy.
Z przebaczeniem jest jak z zajściem w ciążę. Albo jesteś w ciąży, albo nie. Nie ma „przebaczenia do pewnego stopnia". Przebaczenie do pewnego stopnia nie skutkuje. Ono musi być całkowite i kompletne.
Pomocne może zawsze okazać się spojrzenie w nowy sposób na ludzi czy sytuacje, którym nie przebaczyliśmy. Zapytaj siebie, jakie plusy i minusy płyną z tego, że będziesz się upierał przy dawnych krzywdach.
Proces przebaczania nie ma struktury ani formy. Osoba, której wybaczasz, nie potrzebuje się zmieniać. Właściwie może nigdy się nie zmienić! Jedynym wymogiem jest twoja chęć oczyszczenia się z negatywnych myśli.
Wybaczyć sobie
Kiedy Diane i ja uczestniczyliśmy w warsztatach na Hawajach, przyłączył się do nas personel Ośrodka Leczenia Postaw z Sausalito, Kalifornia. Podczas zajęć grupa podzieliła się na pary. Partnerzy mieli usiąść naprzeciw siebie. Potem jedna osoba miała opowiedzieć drugiej coś, co chciałaby sobie wybaczyć. Osoba słuchająca miała się starać nie wypowiadać żadnych sądów i tworzyć przestrzeń bezwarunkowej miłości.
Kiedy nadeszła moja kolej, abym opowiedział o czymś, czego nie mogę sobie wybaczyć, nic nie przychodziło mi na myśl. Nagle coś wpadło mi do głowy. Wyznałem siedzącej naprzeciw mnie, współczującej i przychylnej kobiecie, że narzuciłem sobie termin ukończenia ostatecznej wersji książki, którą pisałem. Dotąd nie byłem świadom, że oceniam siebie i swoje postępy. Jednak w tej chwili zrozumiałem, że dawałem sobie stopień niedostateczny.
Skończyłem opowiadać tę historię i pod koniec wybaczyłem sobie swe negatywne osądy. Słowa: „Wybaczam ci", które usłyszałem z ust partnerki, były niczym polanie ciasta lukrem.
Zaciekawiona partnerka zapytała mnie następnie:
— Jaki tytuł ma książka, nad którą pracujesz?
Zaledwie wypowiedziałem słowa odpowiedzi, oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Książka, nad którą pracowałem, to właśnie ta, którą trzymasz teraz w dłoniach: Przebaczenie — najpotężniejszy uzdrowiciel.
Mimo że pisałem książkę o przebaczeniu, nadal miałem pokusy i wyzwania. Być może tak długo, jak długo pozostajemy w tych ciałach, będziemy podlegać pokusie osądzania i odmowie wybaczenia. Zawsze będziemy potrzebowali przypomnienia, że każda nowa chwila jest okazją do ponownego wyboru. Jestem przekonany, że jednym z większych darów, jakie mamy, jest nasza moc selekcjonowania myśli, które mamy wprowadzić do swojego umysłu. Wolność wyboru może uwolnić nas od wroga, którego odkrył Pogo — od nas samych i własnego przywiązania do przeszłości.
Przebaczenie umieszcza nas w nurcie miłości. Rezultatem naszego wybaczenia jest przekonanie, że naszą jedyną rzeczywistością jest miłość. Ona jest wszystkim i wszędzie. Miłość jest wszędzie i to ona jest odpowiedzią na każdy problem czy pytanie, któremu przyjdzie nam stawić czoło.
Wybaczyć dziecku i dyrektorowi szkoły
Jestem przekonany, że mielibyśmy społeczeństwo bardziej skupione na współpracy niż na współzawodnictwie, gdybyśmy zaczęli wyrażać miłość i przebaczenie w naszych domach i szkołach. Kiedy uwierzymy, że miłość i przebaczenie mogą uczynić cuda, one zaczną się pojawiać.
W 1998 roku Diane i ja udaliśmy się do Afryki Zachodniej, by odwiedzić Ośrodek Leczenia Postaw w Accra. Kiedy tam przebywaliśmy, dyrektorka ośrodka Mary Clottey opowiedziała nam następującą historię.
Mary jest nauczycielką w szkole położonej jakieś dwie godziny od stolicy. W trakcie nauczania dużo czasu poświęca na to, by pomóc młodszym uczniom znajdować sposoby komunikowania się z sobą bez gniewu i walki. Szczególny nacisk kładzie na proces przebaczania. Jej uczniowie nazywają ją „nauczycielką przebaczenia".
Do szkoły tej chodził dziesięcioletni chłopiec, który był prawdziwym postrachem. Z każdym walczył i wszystko wokół siebie niszczył. Gdziekolwiek szedł, łamał przedmioty, ale nigdy nie brał odpowiedzialności za to, co zrobił.
Pewnego dnia został przyłapany na gorącym uczynku, gdy kradł pieniądze z portfela nauczycielki. Dyrektor szkoły natychmiast zarządził zebranie. Zgodnie z tradycją szkoły chłopak miał być wychłostany trzciną. Delikwenta stawiano na podwyższeniu, by wszyscy w szkole mogli to widzieć. Postanowiono przykładowo ukarać go w ten sposób, a potem wydalić.
Cała szkoła zebrała się w sali, gdzie miała odbyć się chłosta. Mary wstała. Właśnie, gdy miała powiedzieć: „Wybaczam mu!", dzieci rzuciły się jej do stóp.
— Niech pani mu wybaczy! — zaczęły wołać, aż cała sala rozbrzmiała tą prośbą.
Chłopak popatrzył na widownię, potem załamał się i zaczął płakać. Nagle klimat zebrania zupełnie się zmienił.
W końcu chłopak nie został ani wychłostany, ani wydalony. Zamiast tego wybaczono mu i pokochano go. Od tego dnia nie wdał się w żadną bójkę, niczego nie połamał ani nie ukradł, nigdy też więcej nie zachowywał się zaczepnie.
Z początku wielu ludzi w szkole uważało, że działanie dyrektora, który zwołał zebranie, by ukarać chłopca, było surowe i niesprawiedliwe. Jednak i jemu wybaczono i dzięki temu zasiano ziarno pod nowe, bardziej przyjazne środowisko w szkole.
Przebaczenie we wspólnocie
Oto inna historia o przebaczeniu pochodząca z Afryki. Jeśli ktoś z plemienia Babemba w Afryce Południowej postępuje niewłaściwie i nieodpowiedzialnie, umieszcza się go na środku wioski, lecz nie czyni się niczego, aby uniemożliwić mu ewentualną ucieczkę.
Wszyscy mieszkańcy wioski przerywają pracę i zbierają się w kręgu wokół osoby oskarżonej. Następnie każdy po kolei, bez względu na wiek, zaczyna opowiadać osobie w środku o tym, co dobrego zrobiła ona w czasie swego życia. Przypomina się jej wszystko, co dobre — wszystkie jej dobre cechy i uczynki, siłę i dobroć. Każdy w kręgu czyni to z wielkimi szczegółami.
Historie opowiadane o tej osobie charakteryzują się najwyższą szczerością i miłością. Nikomu nie wolno przesadzać ani uzupełniać historii. Nikt nie kłamie ani nie jest złośliwy.
Ceremonia trwa dopóty, dopóki każdy mieszkaniec wioski nie wyzna, jak ceni sobie tę osobę jako członka wspólnoty. Proces ten może trwać nawet kilka dni. W końcu plemię zrywa krąg i następuje radosne świętowanie, a osoba wraca do wspólnoty. Ceremonia ta pięknie obrazuje, że jedność i przebaczenie można uzyskać tylko wówczas, gdy patrzy się oczami miłości. Każda osoba w kręgu, jak i ta, która stoi w jego środku, wie, że przebaczenie daje nam okazję do uwolnienia się od przeszłości i budzącej strach przyszłości. Osobie w środku zdejmuje się etykietkę złego człowieka i zostaje ona na powrót włączona do wspólnoty. Przypomina się jej o potędze miłości, która w niej tkwi i łączy ją z otaczającymi ludźmi.
Wybaczenie między braćmi
Często największe poczucie krzywdy mamy wobec członków rodziny, którzy według nas zrobili coś niewybaczalnego. Kilka lat temu, kiedy wygłaszałem wykład w Honolulu, podszedł do mnie mężczyzna w średnim wieku, ubrany w garnitur, i poprosił o rozmowę.
Wszyscy pozostali nosili hawajskie koszule i niedbałe ubrania, zatem spodziewałem się, że mężczyzna może być lekarzem — i rzeczywiście nim był.
Opowiedział mi o tym, jak przez sześć lat nie rozmawiał ze swym bratem. Rozstali się w kłótni. Wyjaśnił, że czytał moją książkę „Kochać, to pozbyć się lęku" i dzięki niej zaczął dostrzegać wartość przebaczenia. Postanowił wtedy zadzwonić do brata. Chciał zapomnieć o przeszłości. To, co było, minęło. Dwaj mężczyźni umówili się za tydzień na obiad. Spotkanie przebiegło bardzo spokojnie i bracia nie nawiązywali do swej dawnej kłótni. Od ich stołu promieniowała miłość.
Lekarz podziękował mi za moją książkę. Stwierdził, że gdyby jej nie przeczytał, nie przeżyłby takiego spotkania jak tamtego dnia. Miało ono dla niego podwójną wartość, gdyż tydzień później jego brat zginął w wypadku samochodowym. Historia ta jest wspaniałym przypomnieniem, że nigdy nie jest ani za wcześnie, ani za późno na przebaczenie!
Po dziesięciu latach od wspomnianego zdarzenia zwróciłem się do lekarza z prośbą o konsultację w związku z pewnym problemem zdrowotnym. Kiedy wszedłem do jego gabinetu, lekarz przedstawił się i zapytał, czy go pamiętam. Musiałem przyznać, że nie.
— Jestem tym człowiekiem, który panu opowiedział o swoim wybaczeniu i pogodzeniu się z bratem—oznajmił.
Ucieszyłem się, że mogę mu jeszcze raz podziękować za historię, którą przez te wszystkie lata wielokrotnie dzieliłem się z ludźmi.
Wskazówki przebaczenia
Mam nadzieję i wierzę w to, że uda się wam wykorzystać opowieści z tego rozdziału jako przykłady i wskazówki, w jaki sposób może działać przebaczenie w naszym życiu. W następnym rozdziale nakreślę kroki przygotowawcze, jak i postępowanie w procesie przebaczania.
Przebaczenie jest najkrótszą drogą
do Boga.
Przebaczenie jest jak gąbka,
która wymazuje bolesną przeszłość.
Przebaczenie może być najważniejszym procesem
nie tylko dla osoby, która umiera,
ale także dla tych, których opuszcza. *
Rozdział siódmy
Odskocznia dla przebaczenia
Niechaj twoim jedynym celem stanie się spokój umysłu — a nie próba zmiany innych czy też ich karanie. *
Etap przygotowawczy — zmiana naszych przekonań
Przygotowanie dla wyćwiczenia naszego umysłu zaczyna się od nauki wyciszenia go. Nie wolno nam dopuścić, aby rozpraszały nas sprawy dnia. Może w tym być pomocna modlitwa. Jeśli medytujecie, możecie zacząć od tego.
Medytacja nie oznacza nic innego, jak posiadanie spokojnego umysłu. Być może byłeś kiedyś na wycieczce w górach i stanąłeś nad spokojnym jeziorem, tak przezroczystym, że mogłeś widzieć dno. Niechaj ten obraz, albo jakiś podobny, będzie symbolem spokojnego umysłu.
Naszym stanem naturalnym jest spokojny umysł — cichy, radosny i kochający. Wtedy możliwa staje się jasność rozumowania, ponieważ nie ma niepokojących myśli, osądów czy lęków.
Aby wyciszyć umysł, znajdź obraz podobny do wizerunku spokojnego górskiego jeziora, który będzie na ciebie oddziaływał. Poświęcaj codziennie od dziesięciu do dwudziestu minut skupianiu się na tym obrazie. Wybierz miejsce, gdzie nikt ani nic nie będzie ci przeszkadzać (na przykład dzwoniący telefon).
Pomocne może być też znalezienie czasu na przebywanie pośród przyrody i doświadczanie jedności z nią. Wycisz się, nie zabieraj ze sobą niczego, co mogłoby ci przeszkadzać — nie bierz telewizora, radia, nie prowadź rozmowy. Wyłącz telefon. Spokój, który stworzysz, uwrażliwi cię na różne sposoby patrzenia na problem wybaczania.
Włączyłem do tego rozdziału listę zasad, które już omawialiśmy. Niech długość tej listy cię nie martwi. Bądź wyrozumiały i cierpliwy wobec siebie. Nie poddawaj się pokusie porównywania się z innymi albo oceny swojego postępu. Znajdź dla siebie jakieś wygodne, miłe miejsce i przebywaj w nim.
Kiedy będziesz przeglądał te zasady, miej otwarty umysł. Pamiętaj, że nie musisz zgadzać się ze wszystkimi propozycjami. Przebaczenie jest wyborem i nie musisz wybaczać ani wierzyć w przebaczenie. Jednak postaraj się dostrzec konsekwencje swojego wyboru — czy będzie to wybaczenie czy jego brak — i zdaj się na podszepty serca.
• Bądź otwarty na możliwość zmiany stanowiska wobec przebaczenia.
• Weź pod uwagę to, że nie jesteś tylko ciałem, ale istotą duchową czasowo zamieszkującą w ciele.
• Pomyśl nad tym, że życie i miłość to jedno i że są one wieczne.
• Dostrzeż bezwartościowość użalania się nad sobą.
• Przyjrzyj się konsekwencjom bycia poszukiwaczem winnych.
• Postanów być raczej osobą szczęśliwą niż tą, która „ma rację".
• Zrezygnuj z trwania w postawie ofiary.
• Niech jedynym celem stanie się dla ciebie osiągnięcie spokoju umysłu.
• Pamiętaj, że każde spotkanie z drugim człowiekiem może cię nauczyć przebaczenia.
• Zrozum, że trwanie w poczuciu krzywdy i zaciętości jest źródłem twego cierpienia.
• Uznaj, że wszelki emocjonalny ból, jaki teraz odczuwasz, wywołują jedynie twoje myśli.
• Uwierz, że masz moc selekcjonowania myśli, które wprowadzasz do swojego umysłu.
• Zrozum, że trwanie w gniewie nie daje ci tego, czego naprawdę pragniesz.
• Uwierz, że podejmowanie decyzji oparte na miłości zamiast na lęku działa na twoją korzyść.
• Zrozum, że w karaniu siebie nie ma żadnej wartości.
• Uwierz, że zasługujesz na szczęście.
• Zamiast widzieć w ludziach napastników, dostrzeż w nich przestraszonych i wołających o pomoc.
• W każdym, kogo spotkasz, chciej zobaczyć światło niewinnego dziecka, bez względu na kostium, jaki nosi, i okropne rzeczy, które zrobił.
• Zechciej dojrzeć światło niewinnego dziecka w sobie.
• Zamiast ciągle liczyć rany, wylicz swoje błogosławieństwa.
• Znajdź wartość w rezygnacji z wszelkich osądów.
• Uznaj, że miłość jest najpotężniejszą uzdrawiającą siłą na świecie.
• Uwierz, że każdy, kogo spotykasz, jest nauczycielem cierpliwości.
• Uwierz, że przebaczenie jest kluczem do szczęścia.
• Uwierz, że możesz doświadczyć „błogosławionej amnezji" i w jednej chwili zapomnieć o wszystkim z wyjątkiem miłości, którą dają ci inni.
• Zauważ, że każde twoje spotkanie jest spotkaniem świętym. Wyobraź sobie, że tak naprawdę osoba, którą spotykasz, jest Jezusem, Buddą, Matką Teresą czy innym mądrym duchowym nauczycielem, który mieści się w osobowości, z jaką masz do czynienia. Bez względu na okoliczności traktuj tę relację jako świętą i dającą ci okazję do nauki.
• Przestań widzieć korzyści w ranieniu lub karaniu siebie czy innych. Pamiętaj, że celem przebaczenia nie jest zmienianie innych, ale oczyszczenie twojej świadomości z niepokojących, negatywnych myśli.
Etap działania — postanowienie wybaczenia
W procesie wybaczenia jedno kluczowe słowo daje ci moc ruszenia naprzód — chęć. Kiedy przystąpisz do działania i powiesz sobie, z pełną wiarą, że chcesz powierzyć wszystkie swoje krzywdy i to, co może wydawać się uzasadnionym gniewem, najwyższej prawdzie w sobie — Sile Wyższej, Bogu czy jakkolwiek nazwiesz swoje Źródło — twój gniew zacznie zmieniać się w miłość. To twoja chęć szukania pomocy u tej Siły Wyższej pozwoli ci zmienić twój gniew w miłość.
• Postanów, że nie chcesz dłużej cierpieć z powodu syndromu bumerangu swoich zaciętych myśli.
• Może pomocne dla ciebie będzie napisanie listu do osoby, której chcesz wybaczyć. Wyraź wszystkie swoje uczucia, a potem podrzyj list.
• Może w procesie przebaczania uzdrawiające okaże się napisanie wiersza. Ujmij swoje myśli i uczucia w intymnych i zgrabnych słowach.
• Wyjaśnij sobie, że twoim jedynym celem jest spokój umysłu, a nie zmiana czy ukaranie innej osoby.
• Zechciej zobaczyć w osobie, która cię skrzywdziła, jednego ze swych najpotężniejszych nauczycieli, dających ci okazję do rzeczywistego poznania, czym jest wybaczenie.
• Pamiętaj, że wybaczając innym, wybaczasz sobie.
• Zacznij praktykować i znajdować wartość błogosławienia i modlenia się za drugą osobę, jak i za siebie.
• Pamiętaj, że twoje przebaczenie nie musi oznaczać twojej aprobaty dla drugiej osoby czy dla jej krzywdzącego zachowania.
• Ciesz się szczęściem i spokojem, które płyną z wybaczenia.
Wyrozumiałość i czułość są braćmi
i siostrami przebaczenia.
Przebaczenie czyni brzemię życia
lżejszym
Na przebaczenie nigdy nie jest
za wcześnie ani za późno. *
Epilog
Kiedy przebaczając usuniemy kłody przed miłością, doświadczymy niewyobrażalnego spokoju, radości i szczęścia.
Przebaczenie jest mostem do Boga, miłości i szczęścia. Most ten pozwala nam pożegnać się z poczuciem winy, obwinianiem i wstydem. Uczy, że miłość jest pozbywaniem się lęku.
Przebaczenie oczyszcza atmosferę, serce i duszę. Łączy nas ze wszystkim, co święte. Dzięki przebaczeniu łączymy się z tym, co jest większe od nas, co przekracza naszą wyobraźnię i zrozumienie. Pozwala nam pogodzić się z tajemnicą życia. Stwarza możliwości, byśmy robili to, po co tu przyszliśmy:
Uczyli jedynie miłości, ponieważ nią jesteśmy.
Kończąc tę książkę, chciałbym podzielić się z wami wierszem, który napisałem w Bośni w 1998 roku, kiedy Diane i ja byliśmy w drodze na warsztaty zatytułowane „Przebaczenie i pojednanie wśród wierzących i duchowych przywódców".
Być może zechcecie czytać ten wiersz raz na tydzień dla przypomnienia sobie niektórych zasad przebaczania zawartych w tej książce.
PRZEBACZENIE
Przebaczenie to przepis
Na szczęście.
Brak przebaczenia jest przepisem
Na cierpienie.
Czy to możliwe,
Aby wszelki ból
— Bez względu na przyczynę —
Niósł w sobie ziarno
Przebaczenia ?
Hodowanie myśli o zemście,
Brak miłości i współczucia
Rujnuje
Nasze zdrowie
I odporność
.
Upór przy uzasadnionym gniewie
Przeszkadza nam doświadczać
Spokoju Boga.
Wybaczenie
Nie oznacza
Zgody na występek;
Nie oznacza aprobaty
Oburzającego zachowania.
Przebaczenie oznacza
Zerwanie
Z bolesną przeszłością.
Przebaczenie oznacza
Koniec rozdrapywania ran,
Które ciągle krwawią.
Przebaczenie oznacza
Życie i miłość
W teraźniejszości,
Pozbycie się cienia przeszłości.
Przebaczenie oznacza
Wolność od gniewu
I agresywnych myśli.
Przebaczenie oznacza
Pozbycie się złudzeń
Na zmianę przeszłości.
Przebaczenie oznacza
Nieodmawianie
Swojej miłości nikomu.
Przebaczenie oznacza
Uzdrowienie rany w sercu
Zadanej przez zapiekłe myśli.
Przebaczenie oznacza
Ujrzenie światła Boga
W każdym, bez względu
Na jego zachowanie.
Przebaczenie nie jest tylko
Dla innych — ale dla nas,
Dla błędów, które popełniliśmy
Dla winy i wstydu,
W których z uporem trwamy.
Najważniejsze
To przebaczyć sobie
Za odejście od miłującego Boga.
Przebaczenie oznacza
Przebaczyć Bogu i naszym
Fałszywym myślom,
Że byliśmy kiedyś
Porzuceni przez Boga i samotni.
Wybaczyć w jednej chwili
Oznacza zamknięcie Klubu
Zwlekających.
Przebaczenie otwiera drzwi
Dla Ducha, byśmy
Czuli się jednym ze wszystkimi
I wszystkim w Bogu.
By wybaczyć —
Nigdy nie jest zbyt wcześnie.
By wybaczyć —
Nigdy nie jest zbyt późno.
Ile potrzeba na to
Czasu?
To zależy od ciebie.
Jeśli uznasz, że to nigdy nie nastąpi,
To tak się stanie.
Jeśli uznasz, że potrwa to sześć miesięcy,
Tyle ci to zajmie.
Jeśli uznasz, że potrzebujesz sekundy,
Wystarczy sekunda.
Całym sercem wierzę,
Że pokój nastąpi na świecie,
Kiedy każdy z nas
Zacznie wybaczać
Wszystko wszystkim i sobie.
40