4415


Dlaczego tylu młodych ludzi z potencjałem na świetnego drużynowego nigdy nie była w harcerstwie? Dlaczego zagorzali harcerze poświęcający kilka lat swojego życia drużynie nagle się wypalają? A jak w ogóle można zapalić się do harcerstwa, a i dlaczego nie?.

Odpowiedzi na te pytania mogłoby pewnie posłużyć na niezłą pracę naukową, spróbujmy na początek kilka luźnych wypowiedzi…

Dlaczego?

Wybór przypadkowy - zadecydowało żółte słoneczko w komunikatorze i różne historie, bo każdy jest inny…. Zaczęłam od tych, którym harcerzami nigdy zostać nie przyszło. Kubę znam ze studiów, zdolny chłopak - dobry w wielu dziedzinach niemcoznawczych, a także początkujący dziennikarz…

0x08 graphic

- Ja: Dlaczego nigdy nie byłeś harcerzem/nie chodziłeś na zbiórki?

- Jakub Gortat: Dlatego że według mnie harcerstwo było niegdyś ciekawe i miało ideały, ale te czasy bezpowrotnie minęły i znam dużo ludzi którzy są w harcerstwie, a kompletnie nie znają się na historii Polski, nie szanują przyrody, są wulgarni itd., a więc są zaprzeczeniem ideałów harcerstwa. W Siemianach gdzie często jeżdżę, zawsze jak przyjeżdżali harcerze to robili taki syf, że mała bania. W lesie pełno śmieci, palili ogniska w środku lasu mimo wielkiej suszy, srali do jeziora z łódek i robili wiele innych nie fajnych rzeczy - to chyba tyle.

Wniosek: Czyżby stwierdzenie, że wizerunek ZHP nie jest taki zły miało jakieś podstawy? Szkoda, że Kuba tylko tak widzi harcerzy, ale co - ubzdurał to sobie? Każdy wie jak bywa. Nie każdy cywil ma okazje poznać „tę lepszą stronę”, a fama idzie dalej. Przypominam sobie nasz zimowy reportaż sprzed kilku lat - pytaliśmy ludzi o to jak widzą ZHP - na pytanie - co robią harcerze? odpowiadali „pomagają” - cóż to przynajmniej była pozytywna opinia…

Pojawia się Aga, właśnie wprowadziła się do 4-tego mieszkania w Łodzi (studiujemy 2,5 roku ) - ma pecha, ale chyba w końcu trafiła coś fajnego..

0x08 graphic

- Ja: Dlaczego nigdy nie byłaś harcerką/zuchenką?

- Agnieszka Próba: Szczerze mówiąc to jakoś nie pociągała mnie nigdy taka forma spędzania wolnego czasu. To ma swoje plusy, umiejętność pracy w zespole itp. ale nawet ta korzyść nigdy mnie nie skusiła.

- Taka forma - czyli jaka? w sensie co myślałaś o harcerzach, że co robią?

- Mnie harcerstwo kojarzy się z chodzeniem po lesie, spaniem pod gołym niebem, nauką przetrwania, bez podstawowych środków do życia jak ogień, woda czy łóżko. Miałam inną pasję i nadal mam, moja mama była harcerką.

- A jaką masz/miałaś pasję.

- W sumie to dwie - jedną jest grafika ołówkowa i pejzaże z pastelach, druga to śpiew, muzyka i taniec.

Wniosek: Każdy ma jakieś wyobrażenie o tym co harcerze „robią”. To nawet fajnie, że Agnieszka widzi nas jako surviwalowców - szkoda, że ja sama nigdy nie uczyłam się przetrwania . Ale nie w tym rzecz. Każdy wychowawca, metodyk, nawet starszy harcerz wie, że harcerstwo ma być formą do osiągania celów - naszych indywidualnych. Kto z zewnątrz wie, że tak naprawdę chcemy kształtować osobowość i pomóc osiągnąć kiedyś sukces? Myślę, że ludzi, którzy myślą, że harcerstwo służy „pomaganiu” lub „bieganiu po lesie” jest całkiem sporo. Czasem niestety sami wychowawcy zapominają, że mają trochę większe zadanie niż tylko zorganizować fajną grę.

O, aktywna jest też moja trochę młodsza kuzynka - Patrycja (gimnazjalistka), nie mieszka w okolicy naszego Hufca… zawsze chciałam ją zabrać na nasz biwak, zbiórkę, ale było za daleko, za późno, za drogo, a może po prostu się nie postarałam…

Ja: czym zainteresowało Cię harcerstwo, jak znalazłaś się na pierwszej zbiórce i dlaczego przestałaś na zbiórki chodzić?

- Patrycja Kołodziejska: hmm... więc tak.. w podstawówce miałam harcówkę i druhny ogłoszenia pisały i zachęcały, porywały nas czasami z lekcji i bawiły się. Koledzy z klasy też byli harcerzami , wyjeżdżali na obozy, dlatego byłam kilka razy na zbiórce… a przestałam... bo ja mam słomiany zapał do wszystkiego. Nie podobało mi się śpiewanie piosenek, itd. miałam jechać na biwak.. ale jakoś karimaty itd. nie miałam... później dochodziło to, że trzeba mundur mieć, no i ja nie miałam itd.

- A nie chciał Ci nikt pomóc go zdobyć? to był warunek by być w drużynie? (mieć mundur?)

- Nie, oczywiście, że nie ale wiesz, rodzice przewidzieli i mieli racje... chcesz należeć do drużyny? To musisz przychodzić na zbiórki.. jak ja coś MUSZĘ. to wtedy tego nie chcę... ja jestem taka jakaś popaprana, ale nie lubię obowiązków.. wiem że to nie obowiązek, ale i tak jakieś zobowiązania się ma.. a jak się będzie przychodziło raz na dwa miesiące no to trochę nie ma sensu. Wiem, że dużym minusem było to, że zbiórki były kolo 17, trwały do 19, a jako 8 latka, musiałam wieczorem... a zimą to ciemno jest, sama wracać do domu, więc wiesz rodzice nie byli zadowoleni.

- A zbiórki nie były na tyle fajne, że aż nie mogłaś się doczekać następnej i że aż sama z siebie nie miałaś problemu żeby chodzić regularnie?

-Ja tam lubiłam jako dziecko opiekować się jajkiem itd. ale generalnie ja nie lubiłam, nie lubię, i myślę że nie polubię śpiewania jakichś dziwnych piosenek, skakania i tańczenia do nich. Po za tym, jak chodziłam już do 4 klasy... to tymi no nie wiem jak się nazywają, zastępcami, byli moi koledzy z klasy, więc wiadomo, że takiego to ja słuchać nie będę i ciekawie to też nie było.

- A co jeszcze zapamiętałaś?

- Do tej pory niektórzy ludzie chodzą z mojej klasy w sp na zbiorki. Z tego co wiem to biwaki i obozy były fajne. W szkole [sp] jak się reklamowali to tory przeszkód robili, namioty rozbijali, zdjęcia pokazywali... itd. - no to, jak się tak zaprezentowali, to przez pierwszy tydzień bardzo pragnęłam być harcerką, ale później się to ulatniało.

- Już byłaś zrażona?

- Nie no, nie byłam zrażona... po prostu mnie nie ciągnie do tego :D Pamiętam, że bardzo byłam podekscytowana jak słuchałam o tych wszystkich odznakach, sprawnościach, co trzeba robić żeby je zdobyć itd.

Wniosek: Jak znam Patrycję wiele by w harcerstwie zdziałała, można powiedzieć, że nawet próbowała ale widać trafiła do drużyny tzw. świetlicowej - śpiewanie i pląsy. Ktoś mógłby powiedzieć, że gitara i pląs to nieodłączne atrybuty harcerskie, ale ilu jest wśród nas, którzy wcale śpiewać nie lubią, a i pląsy działają im na nerwy? Nie jestem pedagogiem by wystawiać diagnozę, jednak myślę, że w tym przypadku zabrakło charyzmatycznego autorytetu, który mógłby stać się bogiem zaraz po rodzicach i nauczycielach (albo i jeszcze przed nimi)… pamiętacie swoich pierwszych idoli z harcerstwa?

Na taką charyzmatyczną (jak ją sama nazywa) osobę trafiła Asia - harcerka od zucha…

0x08 graphic

- Ja: Dlaczego zostałaś zuchną, a później harcerką, dlaczego się zaangażowałaś i dlaczego przestałaś się angażować?

- Asia Sadzińska: Dlaczego? bo miałam charyzmatyczną drużynową zuchową (Popiskę). Byłam na ciekawych koloniach, ogólnie fajne były zbiorki, ciekawie prowadzone - zuchy łatwiej zachęcić, ale w sumie w przypadku drużyny to samo - charyzmatyczny drużynowy, świetny obóz, zgrana ekipa i ciekawe zbiórki. Odeszłam, bo czułam że się wypaliłam.

- Co to znaczy, że się wypaliłam? w sensie...

- Zgasł mój zapał

- Co nie tak było w samym ZHP

- Czułam się niepewnie, czułam, że niewiele mogę zdziałać, brakło mi pola działania.

- Co musiałoby się zmienić by zapał wrócił?

- Musiała by wrócić stara 38 i tyle, a tak konkretniej...kurcze...czułam się zbyt niepewnie na funkcji drużynowej itepe. Straciłam wiarę, brakło mi motywacji i to chyba tyle.

Wniosek: Od początku wpajamy młodym harcerzom, że trzeba rozwijać się przez działanie. Marzą o funkcji zastępowego… no i czasem już tutaj muszą się zatrzymać na dłuższy czas. Okazuje się, że są na tej samej funkcji, bo wyżej nie ma miejsca, lub częściej jest - ale zajęte przez tych, którym już się nie chcę, bo też nie mogli pójść wyżej albo już im się znudziło. Albo dochodzą już na kolejny poziom, może nawet w odpowiednim dla siebie momencie, ale jest to właśnie wtedy, gdy ten wielki autorytet zajmuje się już czymś innym, starsi harcerze mają inne „obowiązki”, a oni właśnie dla nich tutaj byli… Może być też tak, że miejsce jest, ale oni ni chcą objąć funkcji - ale to już temat na inny artykuł .

Na koniec zagadałam do Bartka. Nie da się ukryć że jego historia nie jest typowa. W wieku, w którym trafił na naszą zbiórkę harcerską niejeden już chwali się stopniem instruktorskim, i doświadczeniem w prowadzeniu drużyny. A jednak załapał bakcyla…

- Ja: dlaczego zaangażowałeś się w pracę w harcerstwie? Dlaczego w ogóle przyszedłeś na zbiórkę?

- Bartek Kubera: U mnie sprawa wygląda prosto - chciałem pojechać za granicę do Gilwell Park i wstąpiłem do harcerstwa. Głupio się przyznać ale mama mnie zaprowadziła na zbiórkę :D.

- Ale zostałeś przybocznym - to już nie ze względu na Gillwell i mama też chyba w tym juz nie brała udziału :D

- No raczej nie :D nie wiem... w drużynie poznałem ludzi z którymi poczułem, że chcę zostać. Co do funkcji przybocznego no to zawsze chciałem bo to taka funkcja ważna, zresztą… niczego mądrego Ci nie wymyśle bo tym się po prostu żyje

Co innego stać z boku i opowiadać o tym, a co innego jak się w czymś uczestniczy - punkt widzenia zależy od siedzenia. Rzeczy którymi na początku się zachwycamy i strasznie chcemy się nimi zająć po pewnym czasie nie są już tak atrakcyjne. Jakbym był przybocznym rok temu to woooow - wtedy było to dla mnie wyzwaniem, wiesz coś nowego, a teraz po prostu cieszę się z tego.

Wniosek: I tak najważniejszym czynnikiem wpływającym na „znalezienie się” w harcerstwie są ludzie. To oni budują wizerunek, to oni tworzą klimat i to oni przyjmują „nowych” otwarcie i ze szczerym zainteresowaniem…

Także i dla mnie ludzie byli czynnikiem determinującym - tak na samym początku, gdy potrafili mnie zachwycić swoją spontanicznością i otwartością, jak i teraz gdy moja przygoda z ZHP prawdopodobnie byłaby już dawno całkowitą przeszłością, gdyby nie okazało się, że wszyscy najbliżsi znajomi są właśnie tutaj.

Nie starałam się niczego nadzwyczajnego udowodnić. Być może nie napisałam nic więcej ponad to co wiedziałeś już wcześniej. Ale jeśli pojawiła się w Twej głowie chociaż nutka zainteresowania…

Marta Pietraszewska



Wyszukiwarka