Ojczyzna
"Barwy narodowe" - Pawlikowska-Jasnorzewska Maria
Biało-krwawy,
krwawo-biały, lniany
opatrunku, który zwiesz się: sztandar,
coś się z wielkim krwotokiem uporał!
Wiatr rozwija ten dokument rany,
wznosi w górę bohaterski bandaż,
tę pamiątkę,
ten dług
i ten morał.
"Barwy ojczyste"
Powiewa flaga gdy wiatr się zerwie
a na tej fladze biel jest i czerwień.
Czerwień to miłość,
biel to serce czyste
- piękne są nasze barwy ojczyste.
"Biały orzeł" - Łaszczuk Maria
- Czy wiesz jaki to znak
w czerwonym polu biały ptak?
- Wiem - odpowiedział Jędrek mały -
to jest Polski Orzeł Biały
"Co to jest Polska" - Janczarski Czesław
- Co to jest Polska? -
spytał Jaś w przedszkolu.
Polska - to wieś,
i las, i zboże w polu,
i szosa, którą pędzi
do miasta autobus,
i samolot co leci
wysoko nad tobą.
Polska - to miasto,
strumień i rzeka,
i komin fabryczny
co dymi z daleka,
a nawet obłoki,
gdy nad nami mkną.
Polska to także
twój rodzinny dom.
A przedszkole?
Tak! I przedszkole,
i róża w ogrodzie,
i książka na stole.
"Nasze polskie A B C" - Stawecki Zbigniew
Już w przedszkolu dzieci wiedzą,
co to Wisła, co to Bałtyk.
Że na Śląsku leży węgiel,
a znów góry, to są Tatry.
Taki polski elementarz,
raz zobaczysz i pamiętasz.
Nasze polskie A B C ,
każde dziecko o nim wie.
Wchodzi w głowę, wchodzi w serce
jak literka po literce.
Coraz lepiej czytasz je
nasze polskie A B C.
Kiedy będę taki duży,
jak na przykład są rodzice,
z książek, z kina i z podróży
poznam kraju okolice.
Jak zakładka - Wisły wstążka,
no a Polska jest jak książka.
Nasze polskie A B C ,
każde dziecko o nim wie.
Wchodzi w głowę, wchodzi w serce
jak literka po literce.
Coraz lepiej czytasz je
nasze polskie A B C.
"Odra" - Kierst Jerzy
Odra, Odra,
pierwsza po Wiśle,
najserdeczniej
dziś o niej myślę.
Odra łączy
z morzem Zagłębie -
tam są mewy,
a tutaj - gołębie.
Odrą płyną
barki ze Śląska,
drogą wodną,
długą jak Polska.
Przez Racibórz,
Koźle, Opole
płynie, płynie
z chmurką na czole...
Mija Wrocław,
Głogów, Słubice,
posrebrzając
Polski granice.
Niesie barki
aż do Szczecina
tam gdzie Bałtyk
w wietrze, w bursztynach.
"Ojczyzna" - Domeradzki W.
Wszystko dookoła :
szkoła, przedszkole,
fabryczne dymy,
żelazna kolej,
kwiaty przy oknie,
klon koło bramy,
słoneczny uśmiech
kochanej mamy
i las, co cieniem
dzieci zaprasza
- wszystko to - Polska
Ojczyzna nasza!
"Rozmowa z orłem" - Ratajczak Józef
- Kto ty jesteś?
- Biały orzeł.
- Gdzie kraj twój leży?
- Od gór aż do morza.
- Skąd przybywasz?
- Z dawnych pieśni i sztandarów.
- Dokąd zmierzasz?
- Tam gdzie idzie naród.
- Jesteś piękny i mocny!
- Po prostu mieszkam wysoko.
Rzadko kto mnie ogląda.
- Właśnie płyniesz w obłoku.
Powiedz jak jest tam na górze?
- Tak samo jak na ziemi.
Zapytaj o to różę.
- Sam zresztą lecisz wyżej
ode mnie - dodał orzeł. -
Ucz się więc gór i morza,
by nigdy się ich nie wyrzec.
A dokąd cię ta droga zawiodła
przez chmury,
w których
szczyt każdy tonie?
Orzeł skrzydła rozłożył
i schylił dziób w prawą stronę.
- Do państwowego godła.
"Słowa ojczyste" - Łochocka Hanna
(...) A w tej naszej ojczyźnie
wiatr piosenkę nam gwiżdże,
szumią kłosy i brzozy, i sosny.
Lecz najmilszym w niej dźwiękiem
polska mowa brzmi pieknie,
słowa, które z tej ziemi wyrosły...
z tej ziemi wyrosły.
"Wawel" - Janczarski Czesław
Tu przed wiekami
smok żył potężny.
Tu szewczyk Skuba
smoka zwyciężył.
Tu przed Tatarem
bronił się Kraków.
Stąd szedł Jagiełło
gromić Krzyżaków.
Tu bije Dzwonu
spiżowe serce.
Tu są pamiątki
nasze najszczersze.
"Wisła" - Janczarski Czesław
Wisła błękitna,
szara Wisła,
najmilsza rzeka,
i najbliższa.
Płynęła tutaj
przed wiekami
i zawsze jest tu
wiernie
z nami.
Owija wstęgą
Kraków sławny
i płynie,
płynie
do Warszawy.
W Gdańsku
na Wisłę morze czeka
spieszy tam Wisła
polska rzeka.
Wisła błękitna,
szara Wisła,
najmilsza jest mi
i najbliższa.
I zawsze -
gdy o Polsce myślę -
myśli jak mewy
są przy Wiśle.
"W podziemiach Wawelu" - Bełza Władysław
Czy znasz młody przyjacielu,
groby królów na Wawelu?
Poznaj skarb ten dawnej cnoty,
co ozdabiał czas miniony,
najcenniejsze to klejnoty,
z całej polskiej twej Korony.
Na kolanach idź mój mały,
przed te trumny marmurowe,
i u szczątków dawnej chwały,
ze czcią pochyl twoją głowę.
Tu nadziei żar i wiary,
niech się w sercu twem rozgości,
na ołtarzu tym ofiary,
poświecenia i miłości.
Tu uczucia najgorętsze,
w młodem swojem rozpal łonie,
bo tu wszystko, co najświętsze,
w tym złożono Panteonie!
Pod tych mrocznych wiązań stropem,
legł król kmiotków pełen chwały,
co nie szablą, ale snopem,
podparł polski tron wspaniały.
Tu Jagiełło, na świątnicach
starych bogów, krzyże dźwiga;
obok cudna, z łzą na licach,
w sarkofagu śpi Jadwiga!
Ci co blaski światła siali,
i praw ludu wiernie strzegli:
męże czynu, hartu stali,
dwaj Zygmunci tutaj legli.
Tu szczerbiona w krwawym boju,
Batorego szabla świeci;
a tam znowu, po dniach znoju,
syty zwycięstw, legł Jan trzeci!
Dalej widzisz moja duszko,
wawrzyn wstęgą przewiązany;
tutaj spoczął nasz Kościuszko,
wódz, nad innych ukochany!
Obok niego, dziecię moje,
książę Józef legł ze sławą,
co do walki, polskie woje,
marszałkowską wiódł buławę!
Wszystkoż, wszystko tak posnęło,
jak te sławy naszej świadki?
Wszystkoż wszystko tak minęło,
jak na grobach więdną kwiatki?
Precz z rozpaczą! Choć z mogiły,
roześmieje się kwiat w wiośnie!
Więc zaczerpmy tutaj siły,
bo z przeszłości - przyszłość rośnie!
"Ziemia rodzinna" - Bełza Władysław
Całem mem sercem, duszą niewinną,
kocham te świętą ziemię rodzinną,
na której moja kołyska stała,
i której dawna karmi się chwała.
Kocham te barwne kwiaty na łące,
kocham te łany kłosem szumiące,
które mię żywią, które mię stroją,
i które zdobią Ojczyznę moją.
Kocham te góry, lasy i gaje,
potężne rzeki, ciche ruczaje;
bo w tych potokach, w wodzie u zdroja,
ty się przeglądasz Ojczyzno moja,
krwią użyźniona, we łzach skąpana,
tak dla nas droga i tak kochana!
Policja
"Malujemy obrazki"
Dziś nas uczył pan policjant
jak się chodzi po ulicach,
jak przez jezdnię maszerować,
żeby ruchu nie tamować.
Malowaliśmy obrazki
na obrazkach przejścia w paski
tu się trzeba bardzo spieszyć
bo to przejścia są dla pieszych.
Malowaliśmy tramwaje
przed pasami tramwaj staje,
żeby mogli iść przechodnie
i bezpiecznie i wygodnie.
Na ulicach pan policjant
stoi w białych rękawiczkach
- trzeba stanąć nie ma mowy.
I obrazek już gotowy.
"Policjant"
Proszę pana policjanta
lala w parku się zgubiła,
nazywała się Jolanta
i ogromnie była miła.
Ja nazywam się Dorotka
niedzleko tutaj mieszkam.
Jeśli pan ją kiedyś spotka
pod krzaczkiem lub na ścieżce
niechaj pan ją odprowadzi
bo sie sama bardzo boi.
Prawda, że pan nam pomoże?
Potyczki językowe - problemy z pisownią
"Czarne czy białe?"
Pięknie i brzydko,
wolno i szybko,
wesoło i smutno,
słodko i gorzko,
głośno i cicho,
łatwo i trudno...
Po co te słowa? Właśnie dlatego,
żebyś odróżnić umiał kolego
piękno i dobro...
Sam powiedz od czego?
"Cząstka BY"
Z formami osobowymi trybu przypuszczającego
zawsze pisz cząstkę BY łącznie, kolego!
"Do mowy polskiej" - Gałczyński Konstanty I.
Z akcentem na przedostatniej sylabie,
co mnie zupełnie nie zachwyca -
i znowu "drz" i grz", i "chr"
o znowu "pszczoła" i "pszenica",
o znowu drogi mgłą owiane.
(po których chodzi pani z panem,
pan, proszę pani, wyszedł z betów) -
o, mowo polska, zakręt weź
pianinkiem jesteś, nie organem,
klajstrem, a nie pasją politycznego pamfletu
- z tym swym akcentem z brzydkich brzydszym,
jak rzecz wiecznie niedokończona,
ty zamiast działać, ty się mizdrzysz
zatruta składnią Cycerona;
skrzypeczko śliczna, dudko dudków,
dziecinko, się skarżąca mamie,
nieutulonych wdowo smutków,
ty muskasz rzeczy, a nie łamiesz;
ty lubisz łasić się, przymilać,
kostium przymierzać osiem razy.
A nam potrzeba monosylab
krótkich i jasnych jak rozkazy.
Nam trzeba wiecej rymów męskich,
którymi będziem ćwiczyć Muzę,
nam trzeba w sedno, a nie w księżyc,
żelazem, a nie ciepłych klusek.
Z akcentem na przedostatniej sylabie,
jak biegacz, co mu pękły ścięgna,
jak naród, co w pół drogi stanie,
taka ty jesteś, mglisto-senna.
Szczęście, że płyniesz ulicami,
nie tylko w książkach, i jak rzeka
szumisz nowymi akcentami,
gdy człowiek mówi do człowieka;
lecz literacka, z tych odpadków
historii, co spadają z wózka,
uff! jak mnie męczysz, Święta Matko,
niedosłowiańska, półfrancuska.
I choć z czerwieni płonących Warszaw
trwalsza niż Anglia flagę zszywam,
mowo polska, ja cię oskarżam:
STAŁAŚ SIĘ LENIWA, NIEŻYWA.
"Drzewa jednosylabowe" - Ficowski Jerzy
W parku są wysokie drzewa.
Któż by po nich się spodziewał,
że z nich każde, choć olbrzymie,
ma tak maciupeńkie imię!
Oto wśród krakania wron
milczy sobie wielki klon,
a tam, gdzie brzmi wróbli ćwierk,
igły swe najeża świerk.
Na wiewiórek skoczny pląs
dobrotliwie patrzy wiąz,
rozłożysty liści kłąb
wznosi na konarach dąb,
szumi na rozstaju dróg
czerwonymi liśćmi buk,
dalej, pełen szczerb i rys,
stoi w ciszy stary cis,
a grab czeka w parku tym,
bym do niego znalazł rym...
Każde drzewo - z innym listkiem,
lecz z rodziny jednej wszystkie.
Nazwałbym je jednym słowem:
drzewa
jednosylabowe.
"Głoska - litera" - Gawdzik W.
Gdy ktoś zapyta powiedz tak:
litera to jest pisma znak.
Literę widzę oraz piszę,
głoskę wymawiam oraz słyszę,
czyli innymi słowy
głoski to dźwięki mowy.
"Kra przy krze" - Łochocka Hanna
Płynie sobie
rzeka Wkra,
a po Wkrze
sunie kra,
a po krze
wrona skacze
i kracze:
- Krra! Krra!
Na moście siedzi
kruk nastroszony
i prosto z mostu
woła do wrony:
- Dokąd to pani
po rzece Wkrze
tak naprzód prze
na krze?
- Już lody prysły,
więc płynę Wkrą
z lodową krą
do Wisły.
"Literki" - Broniewski Władysław
Raz literki w abecadle
chciały się zabawić
i kłóciły się zajadle jakby się ustawić.
"A" krzyczało - "Chcę być pierwsze!",
ale "B" nie chciało,
"C" i "D" zgubiły wiersze,
"E" pod stół zleciało.
"O" toczyło się, toczyło
aż w kałamarz wpadło.
Tak o miejsca się kłóciło
całe abecadło.
Nagle słychać głosik Anki:
- Cicho mi w tej chwili!
Marsz literki do czytanki
jak was ustawili.
"Nie z czasownikami"
Każdy uczeń dobrze wie,
że czasowniki piszemy rozdzielnie z NIE,
np.:"Czego Jaś się NIE nauczył,
tego Jan NIE będzie umiał".
"Bez pracy NIE ma kołaczy".
"Przecinki"
Nigdy nie stawiamy przecinków przed:
i, oraz ,lub, albo, czy, ani, ni, bądź.
"Przekręcalski" - Piechal Marian
Jeden bardzo śmieszny chłopak
wymawiał wszystko na opak.
Każdy wyraz, każde słowo
przeinaczał swą wymową.
Według niego abecadło
winno zwać się przekręcadło,
tak samo jak harmonijka
winna zwać się grajmonijka.
Gdy do niego kto zagadał,
on jak echo odpowiadał.
Na przykład: - Stąpaj schodami.
On na to: - Schoduj stopami.
Mówią: - Nie machaj rękami.
To on: - Nie rękuj machami.
Żadnego uszanowania
nie miał dla cudzego zdania.
Nigdy się nie zastanawiał,
gdzie było "r" on "ł" wstawiał.
Jeszcze gorsze tworzył brzmienia
gdy "r" na "l" zamieniał.
Wreszcie taka jego praca,
że wyrazy całe skracał.
Nagle umilkł.
Smutny siedział,
bo nie wiedział,
co powiedział.
"Przypadki"
Sposób na zapamiętywanie kolejności
przypadków w języku polskim:
M - Mama
D - Dała
C - Celince
B - Bańkę
N - Na
Msc - Mleko
W - O!
"Rym" - Ratajczak Józef
Cym.
Cym to słowo do rymu,
które brzmi teraz: Cymu.
I tak za każdym razem:
Cym, Cymu - staje się Cymem.
Rym się z Cymem rymuje,
i Cyma wciąż potrzebuje
- Cymuś
Cym odszedł i nie ma już
rymu.
Nawet Cym
wybrał Rzym,
choć gdzie Rzym
a gdzie Cym?
Coś jednak ich łączy
od poczatku do końca:
rym.
Stąd serce
jest zawsze w rozterce
dal
rodzi w sercu żal,
na łące
są kwiaty pachnące,
a każdy najmniejszy kwiat
obejmie jak nic
cały świat.
"Samogłoski"
Tyle głosek wymawiamy,
Kilka z nich już dobrze znamy.
Czysto brzmią bez szmeru,
ustawmy je w szeregu:
a, o, e, i, u, y, ę, ą.
To jest samogłosek rząd.
"Trzy wesołe krasnoludki" - przypadki
Maszerowały leśną dróżką 3 wesołe ..(kto?)..
I śpiewały: "Hej, ho! Hej, ho! Do sroczki by się szło!".
A spieszyły się wielce, bo żadna uroczystość w lesie
nie mogła się obyć bez 3 wesołych ..(kogo?)..
Urodziny sroczki Bystrooczki również.
Już tydzień temu, sroczka wysłała 3 wesołym ..(komu?)..
uroczyste zaproszenia pięknie wypisane na brzozowym
listku, piórem wyrwanym z własnego ogonka...
Bo co tam ogon? Tak bardzo pragnęła zobaczyć u siebie
3 wesołe ..(kogo?)..
I rzeczywiście punktualnie o 16.00 na polance
pojawili się upragnieni goście.
- O, 3 wesołe ..(kto?).. ! - ucieszyła się Bystrooczka
i zaraz wyciągnęła łapkę po prezenty.
Ale dzięcioł, który był lepiej wychowany, powiedział:
- Może najpierw powinnaś przywitać się z 3 wesołymi
..(z kim?).. ? Paczuszkę rozwiniesz za chwilę...
Zawstydziła się sroczka okropnie!
- Życzymy ci szczęścia i wszystkiego najlepszego! -
powiedziały 3 wesołe ..(kto?).. i zatańczyły wesoło.
A dzięcioł, sroczka i inni zaproszeni goście bili brawo,
aż echo huczało po lesie. A potem?
Potem zaświecił księżyc i gwiazdy, goście rozeszli się
do domów, ale długo jeszcze opowiadali sobie o tańcach,
muzyce i 3 wesołych ..(o kim?)..
"Wąsaty pan, trąba i bąk" - Lorek M.
Grał na trąbie wesołego oberka.
Kątem oka na wąsy zerkał.
Nagle trąba wypadła mu z rąk,
bo na wąsie usiadł sobie bąk.
Tyle tylko pan wybąkał
i "Auuu" ryknął w głos,
bowiem bąk go ugryzł w nos!
"Wielbłąd" - Kula A.
Raz pewien wielbłąd
popełnił błąd.
Podążył tam,
skąd poczuł swąd.
Gorące słońce,
gryząca woń,
nie zniósłby tego nawet słoń.
Zawrócił wielbłąd,
zrozumiał błąd.
Pewnie się zaszył
w bezpieczny kąt.
"Wiersz z ą i ę" - Pisarski Roman
Zabawiano się raz grą,
kto odnajdzie słówko z "ą".
Jaś napisał słówek rząd,
a więc:
mąka, łąka, prąd,
kąt, sąsiadka, bąk, bąbelek.
Nie dał się zawstydzić Felek.
Tak napisał:
Mądry zając
przed pogonią uciekając
krążył, krążył pod Dąbrową,
w głąb jej umknął
z całą głową...
Staś powiedział: - A ja chcę
znaleźć słówka z samym "ę".
Więc w zeszycie pisać będę:
Bęc, bęc, bęc, bęc bębni bęben.
Co to będzie, co to będzie,
gdy się zlęknie gęś na grzędzie?
Gęś przysiędzie grzędę tę
będzie gęgać gę, gę, gę.
Udały się rymy gęsie
a klasa ze śmiechu się trzęsie.
"W szkole"
WIELKĄ LITERĄ zawsze się pisze:
nazwy urzędów, władz, stowarzyszeń
oraz imiona wszelakich istot:
Sejm Polski, Jowisz, Azor, Mefisto.
Nazwy mieszkańców ziem, części świata:
Marsjanin, Polak, Ślązak, Azjata,
geograficzne nazwy, więc:
Ural, Bałtyk, Lubelskie, Barania Góra.
Nazwy miast, ulic, dzielnic:
Ochota, plac Zbawiciela, ulica Złota,
nazwy odznaczeń oraz medali,
świąt, wszelkich zlotów i festiwali.
Wreszcie - w tytułach ustaw, dzieł, wierszy
dużą literę wstaw w wyraz pierwszy.
Pisz: Konstytucja 3 maja,
"Zew krwi", Hołd pruski, "Ostatni zajazd".
Śmiało pisz LITERKI MAŁE
w słowach: ferie, średniowiecze,
maj, karnawał, poniedziałek -
bo to określenie czasu, człecze.
Mała lubi też literka
nazwy członków zrzeszeń, wyznań
jak: dąbrowszczak, konfederat, jezuita.
Łatwe, przyznasz?
A że głodni ząbkowianie (mieszkańcy Ząbkowic)
raz litery duże zjedli,
maleńkimi pisz, mój Panie,
nazwy mieszkańców miast i osiedli:
województwo białostockie,
powiat łódzki - nie kraina,
administracyjny okręg
małą literką zaczynaj.
Także zdarzenia dziejowe,
przykład: wojna polsko-szwedzka,
powstanie listopadowe...
Ale dość! Nie męczmy dziecka!
Zawody
"A jak będę dorosła" - Wawiłow Danuta
Jak mi ręce urosną,
jak mi nogi urosną,
jak już będę dorosła
i wysoka jak sosna,
to zostanę... no kim?
To na pewno zostanę lekarzem!
Przyjdę w białym fartuchu,
mamie zajrzę do ucha,
tatę klepnę po brzuchu
powiem: "Trzymaj się zuchu!"
i zapiszę, zapiszę... no co?
i zapiszę paskudne lekarstwo!
"Czym można zostać, będąc leniem" - Jesionowski Jerzy
Interesuje mnie szalenie,
czym można zostać, będąc leniem.
Hutnikiem? W hucie skwar za duży,
praca przy ogniu bardzo nuży.
Rybakiem? To niełatwa sprawa;
rybak o świcie musi wstawać.
Rolnikiem? W żadnym razie. Przecie
rolnik ma dużo pracy w lecie.
Kowalem? Też się nie opłaca;
kuć młotem to męcząca praca.
Lekarzem też nie, lekarz bowiem,
musi się martwić cudzym zdrowiem.
A listonoszem? Nie. Nóg szkoda
na to, by biegać wciąż po schodach.
Śpiącym rycerzem? Tak, pasuje.
W tym fachu leń się dobrze czuje.
"Dokąd jadą wozy" - Korczakowska J.
- Dokąd jadą wozy?
- Do młyna, za łąkę.
- A co wiozą w workach?
- Pszenicę na mąkę.
Młynarz mąkę miele
pięknie jak należy.
Będą białe bułki,
będzie chlebek świeży.
"Kominiarz" - Broniewski Władysław
Jeśli wierzyć kominiarzom
do kominów czyści włażą,
ale potem, już od rana,
twarz sadzami uwalana.
Na ramieniu miotły, sznury,
na świat cały patrzą z góry.
Cały dzień po dachach łażą -
dobrze czarnym kominiarzom.
"Lotnik" - Janczarski Czesław
Samolot,
odrzutowiec,
pisze znaki na niebie.
A może to, Dorotko,
list do ciebie?
List od tatusia,
lotnika,
co nad miastem w obłokach
znika.
O czym, Dorotko,
pisze tata?
Że wcale się nie boi
wysoko latać,
ze zaraz wyleci z chmurki
i wróci na ziemię
do córki.
"O czym chłopcy rozmawiali" - Buczkówna Mieczysława
Jurek:
Będę szoferem.
Przy kierownicy
mógłbym siedzieć cały dzień.
Bez różnicy,
w osobowym czy w ciężarowym wozie.
Albo z ulicy na ulicę
autobusem będę was woził.
Wojtek:
Ja tam wolę być pilotem.
Za parę lat,
może za kilkanaście,
będę latał samolotem,
można zwiedzić cały świat.
Antoś:
Co tam najszybsze auto,
samolot, odrzutowiec -
lepiej być astronautą!
No sam powiedz -
siadasz do rakiety
(Oczywiście w skafandrze
bardzo szczelnie zamkniętym)
Lecisz -
lądujesz na gwiazdach.
To jest jazda!
"Pan Astronom"
Wokół Słońca biega sobie
9 planet dużych.
W dzień i w nocy wciąż się kręcą
stale są w podróży.
Krąży Ziemia, Mars i Jowisz,
Merkury z Plutonem,
Wenus, Saturn, Uran, Neptun.
Dziewięć planet obok siebie
kręci się bez końca
i choć każda z nich jest inna
wszystkie krążą wokół Słońca!
"Poczta"
Oto jest poczta.
Ale tu tłoczno!
Każdy swe listy
wysyła pocztą:
list ekspresowy,
list polecony,
lotniczy, zwykły,
do męża, żony...
Tu kupujemy
pocztówki, znaczki,
tu odbieramy
przekazy, paczki,
tutaj wpłacamy
różne opłaty:
za czynsz, prąd,
wodę, fiata na raty...
Stuka pieczątka
w druczki i znaczki
czarnym kółeczkiem
stempluje paczki.
A gdy wieczorem
odjadą z pocztą,
wtedy dopiero
poczty odpoczną.
"Tatuś listonosz" - Kulmowa Joanna
Ja wiem, że tatuś jest Mikołajem:
on co dzień ludziom paczki rozdaje.
Z workiem prezentów chodzi od rana,
pęka od listów torba skórzana.
W największe śniegi, w największe błoto
tata - Mikołaj chodzi piechotą.
Lub na rowerze Mikołaj spieszy,
by nie opóźnić ważnej depeszy.
I w domu tatuś torbę odmyka:
- Masz tu córeczko, numer "Świerszczyka".
A potem jeszcze dodaje skromnie:
- Numer "Świerszczyka" z wierszykiem o mnie.
"Wiejski listonosz"
Drogą, ścieżką zapiaszczoną
suną koła dwa - jedzie, jedzie
pan listonosz!
Każdy go tu zna!
Latem, zimą, śnieg czy błoto
zjawia się we wsi.
Stawia rower koło płotu
puka w nasze drzwi.
Ciężka torba na ramieniu
w niej moc kopert, pism -
temu paczkę i życzenia
temu ważny list.
- Jest coś dla nas?
- Owszem, proszę! Żegnam, pilno mi...
Miły panie listonoszu
dziękujemy Ci!
"Zawody" - Karaszewski Stanisław
Kto dom stawia? - Murarz!
Kto chleb piecze? - Piekarz!
Kto stół robi? - Stolarz!
A ty? Na co czekasz?
Każdy jakiś zawód ma,
swoją pracę dobrze zna.
W domu, w polu, w szkole też
pracuj z nami, jeśli chcesz!
Kto maluje? - Malarz!
Kto nas leczy? - Lekarz!
Książki pisze? - Pisarz!
A ty? Gdzie uciekasz?
Każdy jakiś zawód ma,
swoją pracę dobrze zna,
dookoła praca wre,
by nam lepiej wiodło się!
"Zawód taty" - Badalska Wiera
Tato Ani jest piekarzem.
Tato Jurka kolejarzem.
Tato Ewy orze pole.
Tato Jacka uczy w szkole.
Tato Basi smaży pączki.
Tato Włodka pisze książki.
Tato Jarka jest szoferem.
Tato Darka inżynierem.
Tato Irki tka kretony.
Tato Romy stawia domy.
Tato Zosi listy nosi.
Wierszyki o dniach tygodnia
"Codzienne ćwiczenie"
W poniedziałek słońce świeci
we wtorek deszcz leje
w środę bardzo zimno
w czwartek wicher wieje
w piątek znów deszcz pada
w sobotę słonko świeci
w niedzielę cieplutko
więc radują się dzieci.
"Jak biedronka zgubiła kropki" - Chotomska Wanda
W poniedziałek bardzo rano
Pierwsza kropka wpadła w siano.
Drugą kropką wiatr we wtorek
Grał w siatkówkę nad jeziorem.
W środę kos dał swoim dzieciom
Do zabawy kropkę trzecią.
W czwartek czwarta z siedmiu kropek
W świat ruszyła autostopem.
Piąta kropka w piątek rano
Wpadła w studnię cembrowaną.
Szóstą kotek wziął w sobotę
I nie oddał jej z powrotem.
A siódma przy niedzieli
Spadła w mieście z karuzeli.
"Przyjechała zima wozem" - Krzemieniecka Lucyna
Przyjechała zima wozem. A z kim?
Ze śniegiem i mrozem.
Zaraz w poniedziałek
ubieliła pola kawałek.
A we wtorek?
Brylantami obsypała borek.
A w środę?
Położyła lusterko na wodę.
A w czwartek?
Zmroziła na tarninie tarki.
A w piątek?
Dorzuciła śniegu w każdy kątek?
A w sobotę?
Malowała na szybach kwiaty złote.
A w niedzielę?
Uszczypnęła w nos Anielę!
"Tydzień" - Brzechwa Jan
Tydzień dzieci miał siedmioro:
- Niech się tutaj wszystkie zbiorą,
ale przecież nie tak łatwo
radzić sobie z liczną dziatwą:
Poniedziałek już od wtorku
poszukuje kota w worku.
Wtorek środę wziął pod brodę
- chodźmy sitkiem czerpać wodę.
Czwartek w górze igłą grzebie
i zaszywa dziury w niebie.
Chcieli pracę skończyć w piątek
a to ledwie był początek.
Zamyśliła się sobota:
to dopiero jest robota.
Poszli razem do niedzieli
tam porządnie odpoczęli.
Tydzień drapie się w poniedziałek
- No a gdzie jest poniedziałek?
Poniedziałek już od wtorku
poszukuje kota w worku...
Warzywa i owoce
"Arbuz" - Brzechwa Jan
Z owocarni arbuz leży
i złośliwie pestki szczerzy;
tu przygani, tam zaczepi.
"Już byś przestał gadać lepiej,
zamknij buzię, arbuzie!"
Ale arbuz jest uparty,
dalej sobie stroi żarty
i tak rzecze do moreli:
"Jeszcześmy się nie widzieli,
pani skąd jest?"
"Jestem Serbka..."
"Chociaż Serbka, ale cierpka!"
Wszystkich drażnią jego drwiny,
a on mówi do cytryny:
"Pani skąd jest?"
"Jestem Włoszka..."
"Chociaż Włoszka, ale gorzka!"
Gwałt się podniósł na wystawie:
"To zuchwalstwo! To bezprawie!
Zamknij buzię, arbuzie!"
Lecz on za nic ma owoce,
szczerzy pestki i chichoce.
Melon dość już miał arbuza,
krzyknął: "Głupiś! Szukasz guza!
Będziesz miał za swoje sprawki!"
Runął wprost na niego z szafki,
potem stoczył go za ladę
i tam zbił na marmoladę.
"Chrzan" - Brzechwa Jan
Płacze chrzan na salaterce,
aż się wszystkim kraje serce.
"Panie chrzanie,
niech pan przestanie!"
Chudy seler płacze także,
mówiąc czule: "Panie szwagrze,
panie chrzanie,
niech pan przestanie!"
Rozpłakała się włoszczyzna:
"Jak to można? Pan mężczyzna,
panie chrzanie,
niech pan przestanie!"
Pochlipuje bochen chleba:
"No, już dosyć! No, nie trzeba!
Panie chrzanie,
niech pan przestanie!"
Ścierka łka nad salaterką:
"Niechże pan nie będzie ścierką,
panie chrzanie,
niech pan przestanie!"
Wszystkich żal ogarnął wielki,
płaczą rondle i rondelki:
"Panie chrzanie,
niech pan przestanie!"
A chrzan na to: "Wolne żarty,
płaczę tak, bo jestem tarty,
lecz mi nie żal tego stanu,
a łzy wasze są do chrzanu!"
"Co można zrobić z ziemniaka?" - Łochocka Hanna
A my z ziemniaka
robimy prosiaka,
hipopotama, królika,
krowę :
cztery zapałki się wtyka,
ogon i rogi z drucika,
oczy - jarzębinowe,
uszy z liści jesiennych
ozdobią głowę.
Gotowe!
"Ćwikła" - Brzechwa Jan
Raz buraczek nieboraczek
zaczerwienił się jak raczek:
"Toż gałgaństwo jest niezwykłe,
żeby robić ze mnie ćwikłę
i ucierać razem z chrzanem.
Nie, to wprost jest niesłychane!"
Na to chrzan, choć był utarty,
z gniewu zgorzkniał nie na żarty
i powiedział w irytacji:
"Nie rozumiem, z jakiej racji
jakiś burak za pięć groszy
przy mnie tutaj się panoszy!"
Burak swoje, a chrzan swoje,
zaperzyli się oboje,
nie wiadomo, kto ma rację,
a tu czas już na kolację,
więc przy stole goście siedli
i do mięsa ćwikłę zjedli.
Nie ma chrzanu ni buraka.
Ot - i cała bajka taka.
"Daktyle" - Wawiłow Danuta
Gdzie się podziały moje daktyle?
Wyszedłem z domu tylko na chwilę!
Wyszedłem z domu wracam po chwili,
patrzę - o rety! Nie ma daktyli!
Gdzie się podziały moje daktyle?
Może je zjadły straszne goryle?
Z okropnym rykiem do domu wpadły,
moje daktyle bezczelnie zjadły!
A te goryle, gdzie się podziały?
Czy je przepędził króliczek mały?
Przyleciał w żółtym aeroplanie,
sprawił gorylom potężne lanie!
A ten króliczek? Gdzie on się schował?
Może go w lesie spotkała krowa
i ślub z nim wzięła, a w zeszły piątek
sześć urodziła królokrowiątek?
A gdzie ta krowa? Kto mi odpowie?
Czy jest w Krakowie? Czy w Ozorkowie?
Ponoć niedawno widziały wilki,
jak kupowała do włosów szpilki.
Wilki? Przepraszam to były słonie!
Jeden nie duży, w złotej koronie,
drugi kudłaty i piegowaty,
wciąż tylko wisiał na telefonie!
Do kogo dzwonił? Może do kawki?
Ale jej w głowie tylko szczypawki!
Nie dość, że głucha i że kłamczucha,
jeszcze ma w szkole cztery poprawki!
Z czego? A nie wiem! Spytam łasicy,
tej co w dżinsowej chodzi spódnicy
i gumę żuje, i której wujek
zawsze daktyle dla mnie kupuje!
Więc gdzie są w końcu moje daktyle?
Czy je straszliwe zjadły goryle?
Małe króliczki? Czarne perliczki?
Wilki, motylki czy krokodyle?
A wy? Przyznajcie się moi mili -
czyście tamtędy nie przechodzili?
Czy to nie wasze mądre kawały,
że te daktyle wyparowały?
Nie?
Więc niech każdy z was mi odpowie,
czemu mu rośnie palma na głowie?
"Dojrzałe owoce"
Spadła gruszka do fartuszka
a za gruszką dwa jabłuszka
a śliweczka spaść nie chciała
bo śliweczka nie dojrzała!
"Kto powie" - Czerkawska Maria
Przez sad idzie mały Maciuś,
Śmieje się do słonka,
A tu pac! - czerwone jabłko
Rzuca mu jabłonka.
Podniósł jabłko, idzie dalej,
A wtem obok dróżki
Pac, pac -co to? Stara grusza
Zrzuciła dwie gruszki.
Podniósł Maciuś żółte gruszki,
Bardzo jest szczęśliwy.
Znów pac, pac, pac - trzy śliweczki
Spadły z gęstej śliwy.
Niesie Maciuś jabłko, śliwki,
Gruszki, co się złocą.
Kto z was powie Maciusiowi, ile ma owoców?
"Pomidor" - Brzechwa Jan
Pan pomidor wlazł na tyczkę
i przedrzeźnia ogrodniczkę.
"Jak pan może,
panie pomidorze?!"
Oburzyło to fasolę:
"A ja panu nie pozwolę!
Jak pan może,
panie pomidorze?!"
Groch zzieleniał aż ze złości:
"Że też nie wstyd jest waszmości,
jak pan może,
panie pomidorze?!"
Rzepa także go zagadnie:
"Fe! Niedobrze! Fe! Nieładnie!
Jak pan może,
panie pomidorze?!"
Rozgniewały się warzywa:
"Pan już trochę nadużywa.
Jak pan może,
panie pomidorze?!"
Pan pomidor zawstydzony,
cały zrobił się czerwony
i spadł wprost ze swojej tyczki
do koszyczka ogrodniczki.
"Rzepka" - Tuwim Julian
Zasadził dziadek rzepkę w ogrodzie,
Chodził tę rzepkę oglądać co dzień,
Wyrosła rzepka jędrna i krzepka,
Schrupać by rzepkę z kawałkiem chlebka!
Więc ciągnie rzepkę dziadek niebożę,
Ciągnie i ciągnie, wyciągnąć nie może!
Zawołał dziadek na pomoc babcię:
"Ja złapię rzepkę, ty za mnie złap się!"
I biedny dziadek z babcią niebogą
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Przyleciał wnuczek, babci się złapał,
Poci się, stęka, aż się zasapał!
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
Zawołał wnuczek szczeniaczka Mruczka,
Przyleciał Mruczek i ciągnie wnuczka!
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
Na kurkę czyhał kotek w ukryciu,
Zaszczekał Mruczek: "Pomóż nam, Kiciu!"
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
Więc woła Kicia kurkę z podwórka,
Wnet przyleciała usłużna kurka.
Kurka za Kicię,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
Szła sobie gąska ścieżyną wąską,
Krzyknęła kurka: "Chodź no tu, gąsko!"
Gąska za kurkę,
Kurka za Kicię,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
Leciał wysoko bocian - długonos,
"Fruń-że tu, boćku, do nas na pomoc!"
Bociek za gąskę,
Gąska za kurkę,
Kurka za Kicię,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
Skakała drogą zielona żabka,
Złapała boćka - rzadka to gratka!
Żabka za boćka,
Bociek za gąskę,
Gąska za kurkę,
Kurka za Kicię,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
A na przyczepkę
Kawka za żabkę,
Bo na tę rzepkę
Też miała chrapkę!
Tak się zawzięli,
Tak się nadęli,
Że nagle rzepkę
Trrrach!! - wyciągnęli!
Aż wstyd powiedzieć,
Co było dalej!
Wszyscy na siebie
Poupadali:
Rzepka na dziadka,
Dziadek na babcię,
Babcia na wnuczka,
Wnuczek na Mruczka,
Mruczek na Kicię,
Kicia na kurkę,
Kurka na gąskę,
Gąska na boćka,
Bociek na żabkę,
Żabka na kawkę
I na ostatku kawka na trawkę.
"Sałatka" - Papuzińska Joanna
Już się jesień rozminęła z latem.
Przyszła pora na kolacje pstrokate.
Synowie i córki!
Siekajcie ogórki,
selery i pory,
marchew, pomidory
w drobniusieńką kratkę.
Zrobimy sałatkę.
"Warzywa" - Tuwim Julian
Położyła kucharka na stole:
kartofle,
buraki,
marchewkę,
fasolę,
kapustę,
pietruszkę,
selery
i groch.
Och!
Zaczęły się kłótnie,
Kłócą się okrutnie:
Kto z nich większy,
A kto mniejszy,
Kto ładniejszy,
Kto zgrabniejszy:
kartofle?
buraki?
marchewka?
fasola?
kapusta?
pietruszka?
selery
czy groch?
Ach!
Nakrzyczały się, że strach!
Wzięła kucharka -
Nożem ciach!
Pokrajała, posiekała:
kartofle,
buraki,
marchewkę,
fasolę,
kapustę,
pietruszkę,
selery
i groch -
I do garnka!
"Warzywa i owoce" - Janczarski Czesław
Tu są warzywa i owoce
promienie, słońca zamknięte
w jabłkach, gruszkach, śliwkach,
nawet w główkach kapusty.
A cóż dopiero mówić o cytrynach
i pomarańczach,
które mają w sobie blask i gorąco
promieni z dalekich krajów.
Jest tu czerwień pomidorów
i złoto na łuskach cebuli,
spod naci spryskanej wodą
wyglądają marchewki,
jak pomarańczowe
czapki krasnoludków.
Nie sposób wszystkiego opisać.
Proszę, przyjdźcie tu dzisiaj,
żeby zobaczyć, co przywiózł o świecie
zielony wóz ogrodnika.
"Witaminowe abecadło" - Karaszewski Stanisław
Oczy, gardło, włosy, kości
zdrowsze są, gdy A w nich gości.
A w marchewce, pomidorze,
w maśle, mleku też być może.
B - bądź bystry, zwinny, żwawy
do nauki i zabawy!
W drożdżach, ziarnach i orzeszkach,
w serach, jajkach B też mieszka.
Naturalne witaminy
lubią chłopcy i dziewczyny.
Bo najlepsze witaminy
to owoce i jarzyny.
C - to coś na przeziębienie
i na lepsze ran gojenie.
C: porzeczka i cytryna,
świeży owoc i jarzyna!
Zęby, kości lepiej rosną,
kiedy D dostaną wiosną.
Zjesz ją z rybą, jajkiem, mlekiem.
Na krzywicę D jest lekiem.
Naturalne witaminy
lubią chłopcy i dziewczyny.
Mleko, mięso, jajka, sery,
w słońcu marsze i spacery.
Wielkanoc
"Lany poniedziałek"
Śmingus - dyngus,
dyngus - śmingus
nie kryjże się
nie wymiguj
bo dziś każdy
stary, młody
nie uniknie wiadra wody!
Prysznic, prysznic
koło studni
już od rana pompa dudni.
Kto choć z okna nos wysunie
wnet na niego strumień lunie!
"Pisanki" - Aleksandrzak Stanisław
Dzieci obsiadły stół i malują pisanki:
pierwsza - ma kreski,
druga - ma kółka złote,
trzecia - drobne kwiaty,
czwarta - dużo kropek,
piąta - srebrne gwiazdki,
szósta - znów zygzaki,
siódma - barwne kwiaty jak astry lub maki,
ósma - wąskie szlaczki z zieloniutkich listków,
dziewiąta - największa - ma już prawie wszystko:
i kropki, i zygzaki, i paseczków wiele,
i czarwień, i złoto, i błękit, i zieleń,
i piękne gwiazdy na jajku ktoś posiał,
dumne były z niego Hania i Małgosia...
"Wielkanoc" - Przymus Ryszard
(...)Na stole pisanki
tęczą malowane.
Wśród zieleni trawy -
cukrowy baranek.
Bazie w wazoniku,
cista i wędliny.
Wielkanoc - i wielkie
spotkanie rodziny.
Wierszyki matematyczne
"Dojrzałe owoce"
Spadła gruszka do fartuszka
a za gruszką dwa jabłuszka
a śliweczka spaść nie chciała
bo śliweczka nie dojrzała!
"Dwa razy dwa" - Brzechwa Jan
Niech mi powie, kto ma chęć
i kto chce być ze mną szczery,
czy dwa razy dwa jest pięć,
czy dwa razy dwa jest cztery?
Kot zamruczał: "Chyba kpisz,
czy to dla mnie jest robota?
Mnie obchodzi jedna mysz,
a rachunki - nie dla kota".
Pies wykonał dziwny ruch:
"Ja nie jestem na usługi!
Umiem liczyć, lecz do dwóch".
Po czym warknął raz i drugi.
Koń powiedział jednym tchem:
"Łeb mam duży, lecz ubogi.
I to tylko dobrze wiem:
każdy koń ma cztery nogi".
Wół najpewniej z nich się czuł,
rzekł: "Sprawdziwszy cztery kąty,
stwierdzam fakt, że jako wół
w mej oborze jestem piąty."
Kogut zapiał: "Ja mam raj -
macham tylko pióropuszem,
lecz nie znoszę przecież jaj,
a więc liczyć też nie muszę".
Rzekła kaczka: "Kwa-kwa-kwa,
z dziećmi chadzam na spacery,
mam ich tu dwa razy dwa,
czyli mam kaczątka cztery".
"Dziesięć piłek" - Łada - Grodzicka Anna
Kup mi tato piłkę
prosi Krzyś.
Dobrze synku, chodź do sklepu
- kupimy ją dziś.
W sklepie bardzo trudny wybór,
- tyle piłek jest...
A co jedna to ładniejsza...
Na pierwszej jest pies,
na drugiej kaczki,
na trzeciej szlaczki,
czwarta jest w kratki.
A piąta w kwiatki.
Szósta ma kółka,
na siódmej mknie jaskółka,
ósma ma wiatraki,
a dziewiąta ptaki.
Na największej dziesiątej jest miś,
właśnie tę wybrał Krzyś.
"Dziwny pies" - Wawiłow Danuta
Jeden, dwa,
jeden, dwa,
pewna pani
miała psa.
Trzy i cztery,
trzy i cztery,
pies ten dziwne
miał maniery.
Pięć i sześć,
pięć i sześć,
wcale lodów
nie chciał jeść.
Siedem, osiem,
siedem, osiem,
wciąż o kości
tylko prosił.
Dziewięć, dziesięć,
dziewięć, dziesięć,
kto z nas kości
mu przyniesie?
Może ja?
Może ty?
Licz od nowa -
raz, dwa, trzy...
"Jak biedronka zgubiła kropki" - Chotomska Wanda
W poniedziałek bardzo rano
Pierwsza kropka wpadła w siano.
Drugą kropką wiatr we wtorek
Grał w siatkówkę nad jeziorem.
W środę kos dał swoim dzieciom
Do zabawy kropkę trzecią.
W czwartek czwarta z siedmiu kropek
W świat ruszyła autostopem.
Piąta kropka w piątek rano
Wpadła w studnię cembrowaną.
Szóstą kotek wziął w sobotę
I nie oddał jej z powrotem.
A siódma przy niedzieli
Spadła w mieście z karuzeli.
"Kotek się uczy" - Szuchowa Stefania
Dość już figlów. Nasz kocina
pierwszą klasę dziś zaczyna.
Ogon? Ogon jeden mam,
policzyłem sobie sam!
Nosek - jeden. Łapką czuję.
Teraz uszy porachuję.
Dwa mam uszka! Myję dwa,
więc odpowiedź nie jest zła.
Przytulę się do kanapki
będę teraz liczył łapki.
Jedna, druga, trzecia, czwarta...
Ta odpowiedź szóstki warta!
Dość już mam tych kocich psot.
Jestem uczeń a nie kot!
"Kto powie?" - Czerkawska Maria
Przez sad idzie mały Maciuś
śmieje się do słonka,
a tu pac - czerwone jabłko
rzuca mu jabłonka.
Podniósł jabłko idzie dalej
a w tem obok dróżki
pac, pac - co to - stara grusza
zrzuciła dwie gruszki.
Podniósł Maciuś żółte gruszki
bardzo jest szczęśliwy
znów pac, pac, pac - trzy śliweczki
spadły z gęstej śliwy.
Niesie Maciuś jabłko, śliwki,
gruszki co się złocą.
- Kto z was Maciusiowi policzy
ile ma owoców?
"Kwiaciarka" - Śliwa K.
Proszę państwa! Bardzo proszę!
Mam tu kwiatów pełne kosze.
Jeden narcyz, dwie konwalie,
trzy stokrotki ... a każdy jak malowany.
- I co dalej?
Cztery żółte tulipany ...
Pięć irysów fioletowych
i goździków pięć różowych.
Mam trzy bratki kolorowe,
oraz siedem pięknych róż.
Dziesięć fiołków - także mam.
Chodź, proszę policz sam.
"Liski" - Chotomska Wanda
Cztery małe, rude liski
piły mleko z jednej miski.
Jeden lisek z drugim liskiem
powsadzały łapki w miskę.
Trzeci lisek z czwartym liskiem
weszły w miskę z wielkim piskiem.
I wylały mleko z miski
cztery małe rude liski.
"Muchomor" - Szayerowa Halina
Dziś muchomor nie w humorze:
- Czym się martwisz muchomorze?
- Wiatr mi zerwał plamkę białą,
nie wiem ile mi zostało?
Dziś muchomor jest w humorze:
- Czym się cieszysz muchomorze?
- Wiatr mi oddał plamkę białą,
policz czy ich nie za mało!
"Pisanki" - Aleksandrzak Stanisław
Dzieci obsiadły stół i malują pisanki:
pierwsza - ma kreski,
druga - ma kółka złote,
trzecia - drobne kwiaty,
czwarta - dużo kropek,
piąta - srebrne gwiazdki,
szósta - znów zygzaki,
siódma - barwne kwiaty jak astry lub maki,
ósma - wąskie szlaczki z zieloniutkich listków,
dziewiąta - największa - ma już prawie wszystko:
i kropki, i zygzaki, i paseczków wiele,
i czarwień, i złoto, i błękit, i zieleń,
i piękne gwiazdy na jajku ktoś posiał,
dumne były z niego Hania i Małgosia...
"Rachunki na wesoło" - Szayerowa Halina
1, 2, ..., 9, 10
wszystko można, co się zdarzy,
porachować, zmierzyć, zważyć.
Ile wody mieści morze?
Ile nasion w pomidorze?
Ile góra ma kamieni?
Ile drzwi jest w naszej sieni?
Ile kotów w kamienicy?
Ile latarń na ulicy? ...
1, 2, ..., 9, 10
wszystko można, co się zdarzy,
porachować, zmierzyć, zważyć.
Ile łapek ma kurczatko?
Ile oczek ma myszątko?
Ile kątów w pokoiku?
Ile jabłek w tym koszyku?
Ile palców rączka ma?
Ile nóżka palców ma?
Ile w parku jest ławeczek?
Ile nóżek ma stołeczek?
Ile szklanek jest w tuzinie?
Ile nóg ma świerszcz w kominie?
"Trójkątna bajka" - Wawiłow Danuta
Była raz sobie skała
bardzo dziwna, TRÓJKĄTNA,
stał na tej skale pałac,
bardzo dziwny, TRÓJKĄTNY.
W pałacu tym na tronie
bardzo dziwnym, TRÓJKĄTNYM,
zasiadał król w koronie
bardzo dziwnej, TRÓJKĄTNEJ,
i patrzył z okna wieży
bardzo dziwnej, TRÓJKĄTNEJ,
na dzielnych swych rycerzy
bardzo dziwnych, TRÓJKĄTNYCH.
Aż kiedyś raz dworacy
na szczerozłotej tacy
przynieśli mu śniadanie
wykwintne niesłychanie -
a było to nieduże
zwyczajne jajko kurze,
bardzo dziwne,
OKRĄGŁE!
I krzyknął król:
"No wiecie!
Toż to prawdziwa bajka!
Pomyśleć, że na świecie
są takie cudne jajka!
Więc niech mi odtąd wszędzie
OKRĄGŁYM wszystko będzie!"
Dworacy - nieboracy
zabrali się do pracy
i w ciągu jednej chwili
jak kazał, tak zrobili.
I odtąd stała skała
bardzo dziwna, OKRĄGŁA,
a na tej skale pałac
bardzo dziwny, OKRĄGŁY,
w pałacu zaś na tronie
bardzo dziwnym, OKRĄGŁYM,
zasiadał król w koronie
bardzo dziwnej, OKRĄGŁEJ,
i patrzył z okna wieży
bardzo dziwnej, OKRĄGŁEJ,
na dzielnych swych rycerzy
bardzo dziwnych, OKRĄGŁYCH.
"Trudny rachunek" - Tuwim Julian
Szły raz drogą trzy kaczuszki,
grzecznie, że aż miło:
pierwsza biała, druga czarna,
a trzeciej nie było.
Na spotkanie tym kaczuszkom
dwie znajome wyszły:
pierwsza z krzaków, druga z sieni,
trzecia prosto z Wisły.
Aż tu jeszcze jedna idzie,
bardzo wesolutka,
idzie sobie, podskakuje,
a ta druga - smutna.
Siadły wszystkie na ławeczce,
wtem dziewiąta krzyczy:
"Pięć nas było a jest osiem!
Kto nas wreszcie zliczy?"
Na to mówi jej ta trzecia
"Sprawa bardzo trudna.
Wyszłam pierwsza, przyszłam szósta,
teraz jestem siódma!"
I nie mogły się doliczyć,
nic nie wyszło z tego,
więc do domu, choć to kaczki,
wróciły gęsiego.
"W ptasiej stołówce" - Gellnerowa Danuta
Przyleciało wróbli sześć,
zaczynają obiad jeść.
Jeden ziarno dziobie,
chwali przysmak sobie.
Drugi na talerzu
skubie bułkę świeżą,
trzeci okruszynki
wybiera ze skrzynki.
Czwarty, piąty ptaszek
dziobią zgodnie kaszę.
Szósty głową kręci,
na nic nie ma chęci
i widać po minie,
że był gdzieś w gościnie.
"Zabawa z cyframi" - Riolo Elettra
Oto jeden nosorożec.
Z czego żyje - trudno orzec.
Dwie żabki
dla rozrywki grają w łapki.
Trzy gąski
przeszły gęsiego po mostku wąskim.
Cztery króliczki mają co rano
białe policzki marchewką wypchane.
Pięć żółwi poszło na spacer
w żółwim tempie pokonują trasę.
Sześć owieczek trawą się pasło.
Wolałyby chyba bułeczki z masłem.
Siedem motyli fruwa nad łąką,
wiatr szumi w trawach i świeci słonko.
Osiem myszek z dziurki zerka
czy się nie uda skubnąć serka.
Dziewięć biedroneczek drzemie w cieniu róży.
To upał lipcowy tak bardzo je znużył.
Dziesięć świnek
matka i jej córki,
bawią się w chowanego
z małym kangurkiem.
"Zero" - Brzechwa Jan
Toczyło się po drodze:
"Z drogi, gdy ja przechodzę!
Ja jestem sto tysięcy,
a może jeszcze więcej".
Folgując swej naturze,
wołało: "Jestem duże!"
Pyszniło się nad światem,
że takie jest pękate.
Mówili z cicha;
"Ma brzuch, a brzuch to pycha"
i później dopiero
spostrzegli, że to zero.
Wierszyki o dzieciach
"Ania"
Wraca Ania z przedszkola,
jedzie sobie tramwajem.
Tramwaj jedzie po szynach,
na przystankach staje.
Pełno ludzi w wagonie
Mają paczki, paczuszki...
- Usiądź babciu, odpocznij,
bo ja młode mam nóżki!
"Będę kierowcą"
Jedzie auto coraz prędzej
co za pęd, co za pęd.
Żółte światło, pas na jezdni
teraz skręt, teraz skręt.
Bardzo trudno być kierowcą,
lecz ja mówię wszystkim chłopcom
że kierowcą, że kierowcą
muszę kiedyś być.
Szara jezdnia, na tej jezdni
aut jest sto, aut jest sto.
Zmiana świateł, tu czerwone
a więc stop, a więc stop.
Bardzo trudno być kierowcą,
lecz ja mówię wszystkim chłopcom
że kierowcą, że kierowcą
muszę kiedyś być.
Trudne światła, różne znaki
trzeba znać, trzeba znać.
Muszę wiedzieć kiedy jechać,
kiedy stać, kiedy stać.
Bardzo trudno być kierowcą
lecz ja mówię wszystkim chłopcom
że kierowcą, że kierowcą
muszę kiedyś być.
"Brudas" - Brzechwa Jan
Józio oświadczył: "Woda mi zbrzydła,
dość już mam szczotki, wstęt mam do mydła!"
I odtąd przybrał wygląd straszydła.
Płakała matka i ojciec gryzł się:
"Ten Józio wszystkie soki z nas wyssie,
od dwóch tygodni już się nie myje,
czarne ma ręce, nogi i szyję,
twarz ma od ucha brudną do ucha,
czy kto takiego widział smolucha?
Poradźcie ludzie, pomóżcie, ludzie,
przecież nie można żyć w takim brudzie!"
Józio na prośby wszelkie był głuchy,
lepił się z brudu jak lep na muchy,
czego się dotknął, tam była plama,
wołał: "Niech mama myje się sama,
tato niech kąpie się nieustannie,
stryjek z wujkiem niech siedzą w wannie,
niech się szorują, a ja tymczasem
będę brudasem! Chcę być brudasem!"
Przezwał go stryjek "Józio - niemyjek",
wujek doń mówił "niemyty ryjek",
błagała ciotka: "Józiu mój złoty,
myj się!" Lecz Józio nie miał ochoty.
Wyniósł się w końcu z domu na Czystem
i zawiadomił rodziców listem,
że myć się nie ma zamiaru, trudno!
I poszedł mieszkać - dokąd? - na Bródno.
"Brudasek"
Z talerzyka rogal znika
a na kuchni mleko kipi
i tak syczy:
- "Jeśli łaska zabierajcie stąd brudaska!
Kto się nie mył przed śniadaniem
ten śniadania nie dostanie!"
"Brzydkie zwierzę" - Wawiłow Danuta
- Jak mi ciocia albo wujek
piękne farby podaruje,
namaluję na papierze
takie brzydkie, brzydkie zwierzę...
- To jest pomysł do niczego!
Lepiej maluj coś ładnego!
Nie chcesz? Czemu?... Nie rozumiem.
- Bo ładnego ja nie umiem!
"Co lubią dzieci" - Melzacki Włodzimierz
Co lubią dziaci?
słońce - gdy świeci,
deszcz - kiedy pada,
wiatr - kiedy gada,
mróz - kiedy szczypie,
śnieg - kiedy sypie...
Każdą pogodę
z upałem, chłodem,
o każdej porze...
Byle na dworze!
"Co robi golasek rano" - Szelburg - Zarembina Ewa
Kąpu - kąpu mój golasku w wanience
umyj buzię, umyj łepek i ręce.
Szuru - szuru mój golasku
ręcznikiem
zaraz będziesz czyściuteńkim
chłopczykiem.
Łapu - capu mój golasku koszulę,
teraz ciebie pocałuję i przytulę.
Tupu - tupu mój golasku
przed siebie,
poprowadzę na spacerek ja ciebie.
"Dzieci" - Gellnerowa Danuta
Wszystkie dzieci
na całym świecie
są takie same -
lubią skakać na jednej nodze
i lubią zanudzać mamę.
Wszystkie dzieci
na całym świecie
śpiewają wesołe piosenki
i byle kamyk,
i byle szkiełko
biorą jak skarb
do ręki.
Podobno dzieci
na całym świecie
bywają niegrzeczne czasem,
lecz to nie u nas,
nie w naszym mieście -
to gdzieś za górą, za lasem.
"Grzeczne dzieci" - Grodzieńska Wanda
Stoły ślicznie nakryte,
rączki czysto umyte,
każdy cierpliwie czeka
na swój kubek mleka.
Nie ma plam na fartuszku,
nie ma resztek w garnuszku.
Pod stołem nie ma śmieci
bo tu jadły grzeczne dzieci.
"Indyk" - Zielińska Hanna
"Indyk myślał o niedzieli..."
I nic dziwnego!
Bo w niedzielę -
odpoczynek
na całego!
Można się wyspać solidnie,
patrzeć w ekran aż zbrzydnie,
można podrażnić się z kotem,
łazić tam i z powrotem,
zjeść jakieś dobre ciastko,
patrzeć przez okno na miasto,
na szybie złapać muchę,
podrapać się za uchem...
A gdyby tak troszkę do lasu?
No, na to nie starczy mi czasu!
"Jurek Ogórek" - Kern Ludwik Jerzy
Jurek - Ogórek,
niebieskie migdały,
przedrzeźniał dziewczynki
a one płakały.
Lecz chłopcy z sąsiednich
przybiegli podwórek
i uciekł od razu
ten Jurek - Ogórek.
"Kałużyści" - Wawiłow Danuta
Już od rana na podwórzu
wśród patyków i wśród liści
przycupnęli nad kałużą
pracowici kałużyści.
Wygrzebują brud z kałuży,
niech kałuża będzie czysta!
Pełne ręce ma roboty
każdy dobry kałużysta!
Rękawiczką i chusteczką
dwóch błocistów chodnik czyści.
Obrzucają się szyszkami
bardzo dzielni szyszkowiści.
Dwie kocistki pod ławeczką
cukierkami karmią kota...
Świątek, piątek czy niedziela
na podwórku wre robota!
"Każdy sprząta po sobie"
W naszym domku, w czterech kątach
każdy sam po sobie sprząta.
Pierwszy kącik jest Elżbietki,
która właśnie sprząta kredki.
Drugi kącik jest Agatki
chowa szmatki do szufladki.
Trzeci kącik jest Rozalki,
która sprząta (do szuflad) pokój lalki.
W czwartym kącie, w kącie Janki
ktoś wycinał wycinanki.
Na podłodze, koło szafki
ktoś rozrzucił jakieś skrawki.
Ktoś zostawił klej otwarty
w zaśmieconym kącie czwartym.
Kto tu sprzątnie moje dzieci?
Oczywiście ten co śmieci!
"Kłamczucha" - Brzechwa Jan
- Proszę pana, proszę pana,
zaszła u nas wielka zmiana:
moja starsza siostra Bronka
zamieniła się w skowronka,
siedzi cały dzień na buku
i powtarza"Ku-ku, ku-ku"
- Pomyśl tylko, co ty pleciesz!
To zwyczajne kłamstwo przecież.
- Proszę pana, proszę pana,
rzecz się stała niesłychana:
zamiast deszczu, u sąsiada
dziś padała oranżada,
i w dodatku całkiem sucha.
- Fe, nieładnie! Fe, kłamczucha!
To nie wszystko, proszę pana!
U stryjenki wczoraj z rana
abecadło z pieca spadło,,
całą pieczeń z rondla zjadło
A tymczasem na obiedzie
miał być lew i dwa niedźwiedzie.
To dopiero jest kłamczucha!
- Proszę pana, niech pan słucha!
Po południu na zabawie
utonęła kaczka w stawie.
Pan nie wierzy? Daję słowo!
Sprowadzono straż ogniową,
przecedzono wodę sitem,
a co ryb złowiono przy tym!
Fe, nieładnie! Któż tak kłamie?
Zaraz się poskarżę mamie!
"Kąpiel synka"
Synuś kąpie się w wanience
mydlu, mydlu nóżki, ręce
mydlu, mydlu plecki, brzuszek;
wytrzyjmy się...
Leży wśród poduszek synuś malutki,
wykąpany, czyściutki,
cacy synuś, cacy.
"Kokoloki"
Kokoloki to zwierzaki
ni to ssaki, ni to ptaki.
Lecz gdy spotkasz kokoloka
i popatrzy on z wysoka
zaraz mile się przekonasz,
że ci sięga za ramiona.
Choć z początku nie dowierzasz,
że ma futro, kolce z jeża,
długie nogi, żółte pióra
myślisz nonsens albo bzdura.
Bo nie możesz wpisać w rejestr
ten jest taki, tamten nie jest...
Bo rzecz trudna z kokolokiem
takim dziwnym głowonogiem.
"Koleżanki - dokuczanki" - Skarżyńska Ewa
Są na świecie różne anki.
Pianki, wianki i baranki.
Ale ja o innych ankach:
KOLEŻANKACH - DOKUCZANKACH.
Jeśli ktoś je także zna,
pewnie cierpi tak jak ja.
Chude nogi, długi nos,
rude włosy, cienki głos
to już powód i przyczyna,
aby się na ciebie zżymać.
Gdy nos krótki - także źle!
Wtedy również
śmieją się,
przedrzeźniają bez litości,
aż zobaczą, że już dość ci.
Wtedy słyszysz chichot zły:
- Hi-hi-hi!
KOLEŻANKI - DOKUCZANKI
posłuchajcie,
co wam powiem:
Bardzo łatwo "rżeć" ze śmiechu,
skoro ma się "sieczkę" w głowie...
"Kwiat 26" - Wawiłow Danuta
Nie mam chęci dokazywać,
skakać ani jeść...
Tatuś, kupisz mi samochód
kwiat dwadzieścia sześć?
Tylko jeden mały Kwiacik,
kwiat dwadzieścia sześć...
Kierownicę w rękę chwycę,
sygnał dam - i cześć!
I pojadę, i zatrąbię
na calutki świat:
patrzcie, patrzcie na mój nowy,
na mój piękny kolorowy,
mój bombowy Kwiat!
"Leń" - Brzechwa jan
Na tapczanie siedzi leń,
nic nie robi cały dzień.
"O, wypraszam to sobie!
Jak to ja nic nie robię?
A kto siedzi na tapczanie?
A kto zjadł pierwsze śniadanie?
A kto dzisiaj pluł i łapał?
A kto się w głowę podrapał?
A kto dziś zgubił kalosze?
O - o! Proszę!"
Na tapczanie siedzi leń,
nic nie robi cały dzień.
"Przepraszam! A tranu nie piłem?
A uszu dzisiaj nie myłem?
A nie urwałem guzika?
A nie pokazałem języka?
A nie chodziłem się strzyc?
To wszystko nazywa się nic?"
Na tapczanie siedzi leń,
nic nie robi cały dzień.
Nie poszedł do szkoły, bo mu się nie chciało,
nie odrobił lekcji, bo czasu miał za mało.
Nie zasznurował trzewików, bo nie miał ochoty,
nie powiedział "dzień dobry", bo z tym za dużo roboty,
nie napoił Azorka, bo za daleko jest woda,
nie nakarmił kanarka, bo czasu mu było szkoda.
Miał zjeść kolację - tylko ustami mlasnął,
miał położyć się spać - nie zdążył - zasnął.
Śniło mu się, że nad czymś ogromnie się trudził.
Tak zmęczył się tym snem, że się obudził.
"Mały brzdąc"
Nie trzymaj się fartuszka mamy,
nie jesteś przecież mały brzdąc.
Buciki oczyść, podlej kwiatki,
Do pracy zawsze chętny bądź.
Ze szczotką zatańcz raz i dwa,
podłogę ślicznie zamieć,
pamiętaj, że każdego dnia
pomagać trzeba mamie.
Bo w domu zajęć jest bez liku,
żeby czystością wszędzie lśnił,
więc pracuj mały pomocniku
ile masz tylko w rączkach sił.
Wieczorem ułóż w swoim kątku
pluszowe misie, koty, psy,
Bo kto nauczył się porządku,
ten w nocy zawsze dobrze śpi.
"Mały przedszkolaczek"
Przedszkolaczek jestem - proszę:
Noszę torbę, w niej bambosze.
Mam wyszyty na niej znaczek.
Spójrz: czerwony polny maczek.
Jaś na torbie ma jaskółkę,
Staś samolot, Hanka pszczółkę,
Ryś motyla, Heniek rower
Wikcia - wiśnie kolorowe.
Torbę swoją wieszam w szatni
Znam swój wieszak przedostatni.
I wie każdy przedszkolaczek,
Że ten znaczek to mój znaczek.
"Mam trzy latka" - Suchorzewska Irena
Mam 3 latka, 3 i pół
brodą sięgam ponad stół.
Do przedszkola chodzę z workiem
i mam znaczek z muchomorkiem.
Pantofelki ładnie zmieniam,
myję ręce do jedzenia.
Zjadam wszystko z talerzyka,
tańczę, kiedy gra muzyka.
Umiem wierszyk o koteczku,
o tchórzliwym koziołeczku,
i o piesku co był w polu,
nauczyłam się w przedszkolu.
"Mój kolega komputer" - Karaszewski Stanisław
Mam komputer supernowy
z monitorem kolorowym,
klawiaturą, stacją dysków
i malutką, zwinną myszką!
Mój komputer, mój komputer,
on jest super, super, super!
On najlepszym jest kolegą,
nie potrzeba mi innego!
Och! Ach! Och! Ach!
To najlepszy kumpel w grach!
Nagle - rety! Co się dzieje!
W komputerze coś szaleje,
wirus groźny niesłychanie
pożarł program, połknął pamięć!
Wirus popsuł mi komputer,
już komputer nie jest super!
Ale za to mam dobrego,
mam kolegę prawdziwego!
Och! Ach! Och! Ach!
To najlepszy kumpel w grach!
"Na Dzień Dziecka!"
W czerwcowy ranek ponad dachami
biały gołąbek latał nad nami.
Widział go Grisza, Sambo i Janek.
Ponad dachami w czerwcowy ranek
szybował gołąb przez niebo sine
niósł wszystkim dzieciom
dobrą nowinę.
Nowinę, która łączy i brata:
walczymy o pokój dla świata.
"Nasze przedszkole"
Mamy niziutki krzesełka,
mamy niziutkie stoliki.
Zjeżdżalnia jest i huśtawka
i dwa drewniane koniki.
Samochód żółto - czerwony,
traktor, żniwiarka i fura.
Bateryjek - ze cztery,
i klocków wysoka góra.
Jest nawet pokój dla lalek,
malutkie mebelki w kątku
gdzie siedzą sobie laleczki
a miś pilnuje porządku.
"Nie bój się"
Ja nie jestem całkiem duża,
lecz braciszek mały bąk.
Tam na ścieżce jest kałuża,
a on się kałuży zląkł.
W tej kałuży niegłębokiej
nie ma żaby, nie śpi rak.
Podaj rękę! Przejdźmy bokiem!
Lewa! Prawa! Śmiało! Tak!
"Niewidzialna plastelina" - Wawiłow Danuta
Ulepiłam mamie domek
z niewidzialnej plasteliny,
dwa okienka, dwa kominy
z niewidzialnej plasteliny.
A w okienkach kwiatki bratki,
a dla taty krawat w kratki
z niewidzialnej plasteliny.
Ulepiłam sobie pieska,
mięciutkiego, z czarnym pyszczkiem,
lalki Kasię i Tereskę,
i pistolet, i siostrzyczkę.
Namęczyłam się ogromnie,
stłukłam łokieć, zbiłam szklankę...
Mama, tata, chodźcie do mnie!
Mam tu dla was niespodziankę!
Czemu na mnie tak patrzycie
i zdziwione macie miny?
Czyście nigdy nie widzieli
niewidzialnej plasteliny?
"O Fabianie" - Wawiłow Danuta
Mój kuzyn, Kowalski Fabian,
ciągle wszystko przerabiał.
Ledwie włożył ubranie,
brał się za przerabianie.
Z muszelki robił pędzelki,
z poduszki - słone paluszki,
z parówki - temperówki,
z firanki - wycinanki.
Mówiła mama: "Kochanie!
Zjedz przynajmniej śniadanie!
Popatrz, co ty wyrabiasz!
Przerabiasz i przerabiasz!"
A Fabian na to: "Co tam!
Najpierw przerobię kota!"
I robił z kota świnkę,
ze świnki robił pacynkę,
z pacynki robił sardynkę,
z sardynki robił dziewczynkę.
Mówił tata: "Fabianie!
Zostaw to przerabianie!
Zamiast wszystko przerabiać,
zacznij lekcje odrabiać!"
A Fabian na to: "Nie mogę!
Właśnie przerabiam podłogę!
Gdzie znaleźć takiego pana,
co by przerobił Fabiana?
"O Rupakach" - Wawiłow Danuta
Usiądź przy mnie, mamusiu.
Coś ci powiem do uszka...
Wiesz, kto do mnie przychodzi,
jak się kładę do łóżka?
Takie śliczne, puchate,
kolorowe jak ptaki...
Za nic w świecie nie zgadniesz!
To przychodzą RUPAKI!
Te RUPAKI, mamusiu,
to są takie zwierzaki -
trochę jakby kociaki,
trochę jakby dzieciaki,
trochę jakby motyle,
krokodyle czy raki...
Nie rozumiesz, mamusiu?
No, po prostu - RUPAKI!
Są RUPAKI dorosłe
i RUPAKI - dzieciaki,
są RUPAKI - dziewczyny
i RUPAKI - chłopaki,
są RUPAKI - mądrale
i RUPAKI - głuptaki,
są brzydale i wcale,
wcale ładne RUPAKl...
Te RUPAKI mieszkają
w różnych dziurach i kątach,
i na przykład za szafą,
gdzie się kurzu nie sprząta,
i w szufladzie tatusia,
i na półce z książkami,
i w wózeczku dla lalki
też nocują czasami.
Strasznie boją się myszy
i nie lubią jeść sera,
zawsze tańczą kozaka,
gdy na burzę się zbiera,
śpią w kaloszach, a kąpiel
zawsze biorą we frakach...
Nie chcesz wierzyć? Naprawdę!
Ja się znam na RUPAKACH!
Jeśli spotkasz któregoś
w kuchni albo w łazience,
to go możesz pogłaskać
albo wziąć go na ręce,
tylko nie mów przypadkiem:
Jejku, co za pokraka!",
bo ty nie wiesz, jak łatwo
jest obrazić RUPAKA!
Popatrz, popatrz, już przyszły.
Jeden siedzi na oknie!
Oj, przepraszam, mamusiu,
że tak ziewam okropnie!
Jak mi bajkę opowie,
to powtórzę ci rano...
Teraz już mnie pocałuj...
Zaraz zasnę... Dobranoc!
"Przyjęcie" - Gellner Dorota
Na przyjęcie się wybieram,
wszystkie szafy więc otwieram.
Co mam włożyć? To czy to?
Dwie kokardy wziąć, czy sto?
Spodnie w kratkę, czy też w kropki?
Zamiast butów może wrotki?
Tak się męczę, tak się staram,
wkładam cztery bluzki naraz.
Do żurnala ciągle zerkam -
może lepiej pójść w lakierkach?
Może w bluzce od pidżamy?
Albo w nowej sukni mamy?
Czy na żółtym kapeluszu
mam posadzić kotka z pluszu?
Wszystko to za długo trwa!
Zegar bije - raz i dwa!
Już przyjęcie się skończyło
a mnie wcale tam nie było!
"Psuje"
W moim pokoiku
psuje grasowały,
popsuły zabawki,
lale połamały.
Zepsuły mi palec!
Nadłamały nos!
Naderwały ogon!
Odebrały głos!
Włosy mi wyrwały!
Połamały nogi!
Oko zakleiły!
Zabrały mi rogi!
Co to za rozboje,
co to za wybryki!
Kto popsuł zabawki?
Co to za psotniki?
"Pytalski" - Brzechwa Jan
Na ulicy Trybunalskiej
mieszka sobie Staś Pytalski,
co, gdy tylko się obudzi,
pytaniami dręczy ludzi.
- W którym miejscu zaczyna się kula?
Co na deser gotują dla króla?
Ile kroków jest stąd do Powiśla?
O czym myślałby stół, gdyby myślał?
Czy lenistwo na łokcie się mierzy?
Skąd wiadomo, że Jurek to Jerzy?
Kto powiedział, że kury są głupie?
Ile much może zmieścić się w zupie?
Na co łysym łysina?
Kto indykom guziki zapina?
Skąd się biorą bruneci na świecie?
Ile ważą dwa kleksy w kajecie?
Czy się wierzy niemowie na słowo?
Czy jaskółka potrafi być krową?
Dziadek już od roku siedzi
i obmyśla odpowiedzi,
babka jakiś czas myślała,
ale wkrótce osiwiała,
matka wpadła w stan nerwowy
i musiała zażyć bromu,
ojciec zaś poszedł po rozum do głowy
i kiedy powróci - nie wiadomo.
"Rysunek" - Wawiłow Danuta
Mój kochany tatuś
ma niebieskie oczka,
mama ma brązowe
i ja też brązowe.
Prawda jak ładnie?
Ale gdyby tatuś
miał czerwone oczka,
mama miała żółte,
a ja fioletowe,
mielibyśmy oczka
różnokolorowe.
I byłoby jeszcze ładniej!
"Samochwała" - Brzechwa Jan
Samochwała w kącie stała
i wciąż tak opowiadała:
- zdolna jestem niesłychanie
- najpiękniejsze mam ubranie
- moja buzia tryska zdrowiem
- jak coś powiem, to już powiem
- jak odpowiem to roztropnie
- w szkole mam najlepsze stopnie
- mój tato - do pieca sięga
- moja mama - taka tęga
- moja siostra - taka mała
A ja jestem - samochwała!
"Skarżypyta" - Brzechwa Jan
- Piotruś nie był dzisiaj w szkole,
Antek zrobił dziurę w stole,
Wanda obrus poplamiła,
Zosia szyi nie umyła,
Jurek zgubił klucz, a Wacek
zjadł ze stołu cały placek.
- Któż się ciebie o to pyta?
- Nikt. Ja jestem skarżypyta.
"Smutny wiersz" - Wawiłow Danuta
Dzisiaj jestem smutna
jak ptak.
Dzisiaj jestem smutna
jak deszcz.
Leżę sobie w trawie
na wznak,
sama nie wiem, czemu
tak jest.
Promyk słońca zalśnił
i zgasł.
Trzmiel nade mną krąży
i gra.
Czy to moje włosy,
czy las?
Czy to śpiewa wilga,
czy ja?
Możesz sobie myśleć,
co chcesz,
ale nie zrozumiesz
i tak,
czemu jestem smutna
jak deszcz,
czemu jestem smutna
jak ptak.
"Sprzątanie" - Gellnerowa Danuta
Po zakupy poszła mama
- ja porządki robię sama!
Spieszę się jak tylko mogę.
Wazon upadł na podłogę.
Wszystko z ręki mi wypada,
i zacina się szuflada.
Przewróciłam książek stos,
ubrudziłam sobie nos.
Gdzie jest szczotka?
Gdzieś przepadła!
Pewnie mysz ją w kącie zjadła.
Kot przestraszył się sprzątania,
wyprowadza się z mieszkania.
Pies mi zabrał ścierkę w kratę,
wlazł ze ścierką pod kanapę.
A szufelka kolorowa
ciągle się przede mną chowa.
Strasznie trudne to sprzątanie!
Łatwiej mieszkać w bałaganie.
"Świnka" - Wawiłow Danuta
- Chodźmy bawić się do Oli!
- Nie, jej mama nie pozwoli!
Tylko nie mów nic nikomu!
Oni mają świnkę w domu!
- Co ty mówisz? Jaką świnkę?
Czy ma ryjek i szczecinkę?
Czym ją karmią? Cukierkami?
Czemu bawią się z nią sami?
- Popatrz w okno! Tam jest świnka!
- To nie świnka, to dziewczynka!
Siedzi smutna, zapuchnięta,
wielką chustką owinięta.
- Właśnie przyszła od doktora.
Ona jest na świnkę chora!
"Urodziny" - Kamieńska Anna
Urodziło się dziecko rumiane.
Powiedziała woda misce,
miska ławie,
ława trawie,
trawa łące,
łąka słońcu.
Słońce
zajaśniało.
"Wędrówka" - Wawiłow Danuta
Pewnego dnia
wyjdę z domu o świcie,
tak cicho,
że nawet się nie zbudzicie.
I pójdę,
i będę wędrować po świecie,
i nigdy mnie nie znajdziecie.
I nie wezmę ze sobą nikogo,
tylko tego małego chłopaka,
co wczoraj na schodach płakał
i bał się wrócić do domu,
a dlaczego -
to tego
nie chciał powiedzieć nikomu.
I jeszcze weźmiemy ze sobą
tego czarnego kota,
co miauczy zmarznięty na progu
i każdy odpycha go nogą,
i nie chce go wpuścić do środka.
I to nie obchodzi nikogo,
że on tak płacze na progu.
I jeszcze weźmiemy ze sobą
te dwa uschnięte drzewa,
co nigdy nie były zielone
i chciały uciec do lasu
od kurzu
i od hałasu,
i żeby ptak na nich usiadł,
i żeby im zaśpiewał.
I będziemy tak szli i szli
drogami, lasami, polami,
i każdy dzieciak,
i każdy pies
będzie mógł iść razem z nami.
I będziemy tak szli i szli
przez wsie, przez miasta, przez góry,
przez morza, przez gwiazdy, przez chmury,
aż kiedyś,
po latach wielu,
staniemy wreszcie u celu.
I będzie tam ciepła ziemia
i dużo, dużo nieba,
i każdy
będzie miał to,
czego najbardziej mu potrzeba.
I na zielonej trawie
różne zwierzęta
będą się z nami bawić
w berka i w chowanego.
I nikt nikogo
nie będzie się bać.
I nikt z nikogo
nie będzie się śmiać.
I każdy
będzie rozumiał każdego.
I będzie wspaniale!
Tak!
I niczego
nie będzie nam brak!
I tęsknić nie będę wcale!
I tylko czasami, czasami
pomyślę,
że było by dobrze,
że może byłoby dobrze,
gdybyście wy
byli z nami...
"Wielkie pranie" - Grodzieńska Wanda
Plastu - chlastu!
Od poranka wielkie pranie
robi Janka, bo te lalki
kocmołuszki
pobrudziły znów fartuszki.
I pończoszki zabłociły,
i koszulki zasmoliły.
Plam bez liku,
trzeba wyprać je w szafliku.
Mydłem, mydłem
trze sukienki
nie żałuje Janka ręki.
"Wiercipięty" - Papuzińska J.
Dla wiercipięty
- zbędne zachęty!
Tylko w świat go puść!
On powędruje uśmiechnięty,
przez drogi, ścieżki i zakręty,
choćby mu nawet wiercił pięty
siedzący w bucie gwóźdź.
"Wszyscy mnie lubią" - Skarżyńska Ewa
Wszyscy mnie lubią!
To rzecz wspaniała.
Chyba się jednak
dobrze starałam.
Chciałam,
by lubić zaczął mnie ktoś,
więc byłam miła,
mówiłam wciąż:
proszę, przepraszam,
bardzo dziękuję
i uśmiechałam się,
i w ogóle.
Teraz mnie lubią
wszyscy,
więc w górę
skaczę z radości - do samych chmurek.
"Wydłubałem z samochodu...."
Wydłubałem z samochodu
kółko zębate.
Ten fakt bardzo rozzłościł
mojego Tatę.
Samochód był nowy, prosto ze sklepu,
cały czerwony.
A teraz leży w kącie, na części
jest rozkręcony.
Prócz tego kółka znalazłem jeszcze
osiem sprężynek,
zagiętą blaszkę, drewniany kołek
i sznurka ścinek.
Chociaż zmęczyłem się i to bardzo
tym rozkręcaniem
nie odnalazłem ja odpowiedzi
na me pytanie.
Po głowie chodzi mi to pytanie
i wciąż nurtuje:
"Czy w środku każdej mojej zabawki
coś się znajduje?"
"Co sprawia, że samochód jeździ,
latarka świeci?"
Chcę się dowiedzieć, jestem ciekawy
jak wszystkie dzieci.
Dlatego dłubię, rozkręcam, pruję
na drobne skrawki.
Wykręcam śrubki, rozbijam
młotkiem moje zabawki.
I tylko nie wiem czemu mój tata
tak złości się z mamą
bo przecież kiedy oni byli mali
robili to samo!
"Wyspa"
Gdy ci smutno w pokoiku
nie chce ci się fiku-fiku,
pomyśl o dalekich krajach
wyspach, morzach, urodzajach,
o słońcu co mocno świeci,
o podwórkach z mnóstwem dzieci,
o owocach apetycznych
rodem z krain egzotycznych.
I choć palmy tu nie rosną
tylko bazie wczesną wiosną
tu gdzie jesteś jest ciekawie
na tapczanie, czy na trawie.
"Zachowanie przy stole"
Nie rozpychaj się przy stole,
łokieć miejsce ma za stołem,
łyżką pokarm nieś do buzi
bo na ogół tylko zwierzę
mordkę zgina nad talerzem.
"Zapach czekolady" - Wawiłow Danuta
Przyszedł do nas wujek Władek,
przyniósł wielką czekoladę,
z orzechami, z rodzynkami,
w pięknym pudle z obrazkami.
Jeśli będę grzecznie siedzieć,
dadzą mi ją po obiedzie...
Choć zamknięta jest szuflada,
wszędzie pachnie czekolada.
Układanki chcę układać -
wszędzie pachnie czekolada.
Gdy na nowy rower wsiadam -
wszędzie pachnie czekolada.
Kiedy z lalką sobie gadam -
wszędzie pachnie czekolada.
Czy ktoś może mi powiedzieć,
kiedy będzie po obiedzie?
Bo nie mogę żyć w spokoju,
gdy ten zapach jest w pokoju!
"Zosia"
Była sobie taka Zosia
co zabawki wciąż niszczyła,
ciągle nowe kupowała,
lecz się o nie nie troszczyła.
Te zabawki wciąż o Zosi
szeptem z sobą rozmawiały,
że po prostu jej nie lubią
i czym prędzej uciec chciały.
Miś bez nosa, pies bez ucha,
pajac co się już nie rusza,
lalki małe, lalki duże
wszystkie mają smutne buzie,
klocki lego też zmartwione
bo po kątach są rzucone.
"Żyrafa" - Bechlerowa Helena
Chciałem wyciąć konia.
Konik się nie udał:
za wysokie nogi,
a szyja za chuda.
Tutaj przytnę ogon,
tu dorobię różki,
a potem to zwierzę
pomaluję w groszki.
Pomaluję ładnie,
jak tylko potrafię.
Teraz się mój konik
zamienił w żyrafę.
Jeszcze wytnę drzewo,
dużo liści na nim,
by miała żyrafa
zielone śniadanie.
Wierszyki o książkach
"Dni oświaty, książki i prasy"
Dziś są książki imieniny
pójdę do niej w odwiedziny
i zakładkę z barwną wstążką
w podarunku dam ci książko!
"Elementarz"
Razem z Alą i Asem
idziemy przez stronice
elementarza, by poznać
czytania tajemnice.
Piszemy najpierw litery
a potem słowa i zdania...
I wiemy więcej...
Świat się przed nami odsłania!
Poznajemy inne książki...
Lecz każdy zapamięta
to, czego nas nauczył
- nasz pierwszy elementarz.
"Książka" - Kubiak Tadeusz
Od pierwszych liter już na całe życie
przyjaciel wierny, dobry i mądry
co opowiada dzieje twojej ziemi
odkrywa piekne i nieznane lądy.
Od pierwszych liter już na całe życie
zawsze przy tobie kiedy ją przywołasz.
Do łez cię wzruszy Jankiem Muzykantem
a jak pinokio - ubawi wesoła.
Będzie cię uczyć ptaków, kwiatów i ludzi,
będzie ci radzić twój wierny przyjaciel szczery.?
Zawsze przy tobie służyć ci gotowa
od pierwszej w życiu poznanej litery.
"Książka"
W książeczce płynie rzeczka
w książce szumi las,
w prześlicznych tych książeczkach
tysiące przygód masz.
Więc kochaj i nie marnuj książki
i kartek nie wyrywaj też.
Najpierw dobrze umyj ręce
a potem książkę bierz.
"Książka czeka" - Łochocka Hanna
Książka nas uczy, książka cieszy,
czasem zadziwi
nas niemało
albo po prostu tak rozśmieszy,
jakby się dobry
żart słyszało.
Książka też mądrze nam doradza
różne wskazówki,
wzory daje.
Książka w szeroki świat wprowadza,
dalekie z nami
zwiedza kraje.
Lubimy książkę - przyjaciółkę.
Wiesz co ci powiem?
Nie odwlekaj.
Masz trochę czasu? Spójrz na półkę,
sięgnij po książkę!
Książka czeka!
"Książka z bajkami"
Idą, idą bajki w świat
w czarodziejskiej szacie.
Przyjrzyjcie się dobrze -
może je poznacie?
Las, rzeczka, pagórek
przez las idzie ścieżką...
Czerwony Kapturek.
Jestem biedna sierotka.
Nikt mnie teraz nie kocha,
nie lubią mnie siostrzyczki,
krzyczy na mnie macocha.
Kopciuszek.
Te podróże są takie długie,
że zmęczyły mnie okropnie.
Nie wiem dlaczego Tabaza
tak zawsze pamięta o mnie.
Sindbad.
Co ja widzę? Tuście ptaszki!
Proszę, proszę - ładna heca,
będę miała smaczny obiad.
Zaraz wsadzę was do pieca.
Jaś i Małgosia.
Wiersze o teatrzykach
"Dłoń"
Ręka lewa, ręka prawa -
tak zaczyna się zabawa!
Zasłoń słońce, zamień w cień,
promień światła w teatr zmień!
Lewa dłoń, prawa dłoń...
Galopuje czarny koń!
Koń? A skąd? To jest pies!
Ta zabawa świetna jest!
"Dłonie"
A ja mam dłonie dwie.
Każda z dłoni słucha mnie!
Kiedy stanę na balkonie
dłonią światło wnet zasłonię.
Gdy na ścianie padnie cieniem
w czarne konie cienie zmienię!
To nie konie, tylko słonie,
biegną teraz po balkonie.
"Teatrzyk cieni"
Promyk słoneczny
świat opromienił
i ścianę zmienił
w teatrzyk cieni.
Baw się z nami, baw się z nami
w teatr słońcem malowany.
Aktorami dłonie dwie,
każdy może, jeśli chce.
Zębatą paszczą
wilczysko kłapie,
zmykaj zajączku,
bo cię wilk złapie!
Już melodyjnie
gra nam gitara,
na ścianie tańczy
przy parze para!
Książę z Kopciuszkiem,
z Małgosią Jaś,
wtem słońce zaszło
i teatr zgasł!
Wierszyki o miesiącach
"Kalendarz pełen radości"
Nowy Rok. Dwa krótkie słowa -
i wszystko będzie od nowa:
styczeń, luty i marzec:
Bałwanki, sanki, sasanki,
ciepły wiatr wydmie firanki -
i już się wiosna pokaże.
Powrócą ptaki z południa
las się rozśpiewa jak lutnia:
kwiecień, maj -
dwa pachnące miesiące.
A potem stanie przed domem
czerwiec z koszykiem poziomek,
czerwiec promieni jak słońce.
A lipiec przysiądzie na lipie,
miodowym kwiatem posypie,
zapachnie żniwem i żytem.
Potem nad sadem rozbłyśnie
sierpień rumiany jak wiśnie,
sierpień okryty błękitem.
Srebrny od nitek pajęczych
wrzesień dzwonkami zadźwięczy:
- Dzieci, już pora do szkoły!
Ech, pora kolorowa,
błyszcząca, kasztanowa,
październik, październik wesoły!
Listopad - wiatr jak latawiec
i biały szron na murawie
i chmury śniegiem pachnące.
Grudzień z choinką i w szubie.
Lubię choinkę i grudzień, lubię
cały rok - wszystkie miesiące!
"Styczeń" - Ficowski Jerzy
Nowy Rok zawitał wreszcie
stary sobie poszedł.
Co tam rośnie w mrozach stycznia?
Dzień rośnie po trosze!
Wróbelkowi serce rośnie,
że wiosny doczeka,
chociaż jeszcze droga do niej
mroźna i daleka.
Rosną w styczniu zaspy śniegu,
że wóz w nich ugrzęźnie
a na szybach rosną srebrne
liście i gałęzie.
Więc na inne pory roku,
nie patrzy zazdrośnie
mroźny styczeń: bo w nim także
mnóstwo rzeczy rośnie!
"Luty"
Często w nim bywają jeszcze
mrozy trzaskające,
za to jest w calutkim roku
najkrótszym miesiącem.
Lecz nie zrobi nam nic złego
mroźny koniec zimy,
nakarmimy głodne ptaki,
w piecu napalimy.
Szczerzy luty zęby sopli,
wszystko mrozem ściska.
Niech tam sobie! Wkrótce
przyjdzie "kryska na Matyska".
Gdy obuję ciepłe buty
i gdy kożuch włożę,
niech tam sobie mroźny luty
sroży się na dworze.
"W marcu" - Domeradzki W.
Kroplami deszczu lipa płacze
nad drogą pełną kałuż błota.
Z chmur leci drobny, mokry maczek.
Pod rękę z wiatrem chodzi słota.
Nad rzeką wierzby chylą głowy
wsłuchane w poszum mętnej wody.
Dumają o czymś w dzień marcowy,
okryte płaszczem niepogody.
"W marcu" - Suchorzewska Irena
Raz śnieg pada,
a raz deszczyk.
Na jeziorze
lód już trzeszczy.
Błękit nieba
lśni w kałuży,
bałwan w słońcu
oczy mruży.
- Koniec zimy.
Przerwa.
Dzwonek.
- To nie dzwonek,
to skowronek!
"Marzec"
Miesiąc marzec tak się maże
jak niegrzeczne dzieci.
To kroplami deszczu kapie
to znów słońcem świeci.
Wiatr swawolnik, czasem jeszcze
garścią śniegu rzuci,
ale wszyscy dobrze wiedzą,
że zima nie wróci!
"Marzec"
To marcowi zima w głowie,
to wiosenne harce.
Chce być lutym, albo kwietniem,
byleby nie marcem!
Śniegiem prószy, a po śniegu
deszczem tnie ukośnie.
Czy to wiosna? Czy to zima?
Po prostu przedwiośnie.
Choć z dniem każdym coraz wcześniej
słoneczko rozbyśnie,
choć z pod śniegu się wychyla
najpierwszy przebiśnieg,
marzec boczy się na wiosnę,
marzec już nie czeka i lodowa kra odpływa
po zbudzonych rzekach.
"Kwiecień" - Chwastek - Latuszkowa Teresa
Kwiecień stary pleciuga
same bajdy plecie:
że kotki za płotem
a to... bazie przecież.
Opowiada, że zima
ukryła się w sadzie
i na młode drzewka
czapy śnieżne kładzie.
A toż śliwy i jabłonie
opsypane kwieciem!
A kwiecień - bajłuda
swoje plotki plecie...
"W kwietniu" - Domeradzki W.
Kwiecień drzewa przystroił
w barwne kwiaty i zieleń.
Po ogrodach, po sadach
grają ptasie kapele.
Ziemię mokrą od rosy orze traktor zielony
- Kra, kra! - echo powtarza
z orki cieszą się wrony.
Ludzie sadzą ziemniaki,
żeby wzeszły niedługo.
Bocian chodzi po łące
liczy żaby nad strugą.
Dzwonią wiadra o studnie.
Wozy dotąd turkocą,
aż dzień pójdzie na nocleg.
Cień uśpi wieś nocą.
"Kwiecień"
Ledwo pierwsze i nieśmiałe
kwiatki z sobą niesie
a już - widzisz samochwałę! -
- dumnie kwiatem zwie się.
Ale może i ma rację,
bo w pustym bezkwieciu
on najpierwszy wczesny fiolet
sasanek rozniecił,
on przylaszczki deszczem poi,
słońcem opromienia,
więc ma chyba pełne prawo
do swego imienia.
Dużo łatwiej by mu było
w ciepłej porze letniej,
kiedy kwiatów mnóstwo wokół
nazywać się kwietniem!
"Maj"
Najweselsze, najzieleńsze
maj ma obyczaje.
W cztery strony - świat zielony
umajony majem!
Ciepły deszczyk każdą kroplą
rozwija dokoła
z pąków - kwiaty, z listków - liście,
z ziółek - bujne zioła.
A po deszczu dzień pogodny
malowany tęczą
lubi wiązać krople srebrne
na nitkę pajęczą.
A gdy ciepła noc nadchodzi,
kiedy dzień już zamilkł,
maj bzem pachnie, wniebogłosy
dzwoni słowikami!
"Majowy wiatr"
W majowy wtorek, majowy wiatr
z odświętną miną do miasta wpadł.
Wszedł do kwiaciarni przed ósmą tuż
i kupił bukiet z tysiąca róż.
Wszyscy zdziwieni patrzyli nań:
- Dla kogo kwiaty?
- Dla naszych mam!
Koło przedszkola przystanął wiatr
i każdej mamie podarował kwiat.
"Czerwiec"
Czerwiec sady owocami
okrasił najwcześniej,
czerwienieją w środku czerwca
słodziutkie czereśnie.
Jeszcze swoich drzwi za nami
nie zamknęła szkoła
a już las się nieciepliwi,
do siebie nas woła.
Czekaj lesie, wytrzymaj jeszcze
czerwiec w mig przeleci
i po twoim mchu zielonym
będą biegać dzieci!
Jeszcze tydzień, jeszcze drugi -
skończy się nauka
i w zielonych wrotach lata
kukułka zakuka.
"Wrzesień" - Karasiewicz G.
Mija ciepłe lato,
wkrótce przyjdzie jesień,
zbudził się o świcie,
niespokojny wrzesień.
Tyle pracy w koło
czy wykonać zdołam?
Najpierw pootwieram
drzwi we wszystkich szkołach.
Przyjdą do szkół dzieci
calutką gromadką
o słonecznym lecie będą opowiadać.
"We wrześniu"
Puste już pole - pełno w stodole
bo zżęty kłos, bo zżęty kłos.
Między brzozami, między białymi
liliowywrzos, liliowy wrzos.
Hej borowiku w kapelusiku
gdzie ja mam iść? Gdzie ja mam iść?
Czy Cię ukrywa gałąź świerkowa,
zielony mech, czy zwiędły liść?
Wrześniowe lasy, złote ściernisko,
pajęcza nić, pajęcza nić...
Hej borowiku w kapelusiku,
przestań się kryć, przestań się kryć!
"Wrzesień"
Jeszcze lato nie odeszło,
a już jesień bliska.
Wrzesień milczkiem borowiki
skrył we wrzosowiskach,
na polany rude rydze
stadkami wygonił
i rumiane jabłka strąca
raz po raz z jabłoni.
Jeszcze słońce o południu
tak potrafi przypiec,
jakby to nie wrzesień rządził,
lecz upalny lipiec.
Ale już chłodniejsze noce
niż bywały w lecie.
Liściom - żółknąć czas,
a ptakom - za morza odlecieć!
"Październik"
Jaskółeczki nie czekały
na jesieni przyjście.
Lecieć chciałyby za nimi
kolorowe liście.
Lecz tymczasem pozostają
w wyzłoconym lesie
aby pięknie wyglądała
złota polska jesień.
Choć to jesień, świerk czy sosna
nie ma złotych igieł,
i choć ptaki odleciały
raźno ćwierka szczygieł.
Dziobie ziarnka suchych ostów,
barwami się mieni,
jakby sobie nic nie robił
z tej całej jesieni.
"Listopad"
Przyszedł sobie do ogrodu
stary, siwy pan Listopad.
Grube palto wziął od chłodu
i kalosze ma na stopach.
Deszcz zacina, wiatr dokucza.
Pustka, smutek dziś w ogrodzie.
Pan Listopad cicho mruczy:
nic nie szkodzi, nic nie szkodzi.
Po listowiu kroczy sypkim
na ławeczce sobie siada.
Chłód i zimno. Mam dziś chrypkę.
Trudna rada, trudna rada.
"Listopad" - Domeradzki W.
Listopad liśćmi płacze
za przeminionym latem.
Wiatr biegnie szosą nieba,
popędzają chmury batem.
Jesienne słońce blade
wyzłaca igły sosnom.
A las jesienny szumi
jak potok górski wiosną.
"Listopad"
Z nocy na dzień coraz zimniej,
pochmurniej z dnia na dzień,
ogołociał, osierociał
świat w tym listopadzie.
Już na drzewach zgasła resztka
liścianego złota,
złota jesień utonęła
w chlupoczących słotach.
Już zasypia borsuk w borze,
nasionka - pod ziemią.
Nie ćwierkają senne świerszcze,
w swych kryjówkach drzemią.
Wszystkie barwy gdzieś przepadły
niby kamień w studnię,
by nie spotkać się przypadkiem
z nadchodzącym grudniem.
"Listopad" - Brzechwa Jan
Złote, żółte i czerwone
opadają liście z drzew,
zwiędłe liście w obcą stronę
pozanosił wiatru wiew.
Nasza chata niebogata,
wiatr przewiewa ją na wskroś,
i przelata i kołata,
jakby do drzwi pukał ktoś.
W mokrych cieniach listopada
może ktoś zabłąkał się?
Nie, to tylko pies ujada.
Pomyśl także i o psie.
Strach na wróble wiatru słucha,
sam się boi biedny strach,
dmucha plucha-zawierucha,
całe szyby stoją w łzach.
Jakiś wątły wóz na szosie
ugrzązł w błocie aż po oś,
skrzypią, jęczą w deszczu osie,
jakby właśnie płakał ktoś.
Mgły na polach, ciemność w lesie,
drga jesieni smutny ton,
przyjdzie wieczór i przyniesie
sny i mgły, i stada wron.
Wyjść się nie chce spod kożucha,
blady promyk światła zgasł,
dmucha plucha-zawierucha,
zimno, ciemno, spać już czas.
"Grudzień" - Minkiewicz Janusz
W grudniu rzadko ptak zaśpiewa
w srebrze stoją wszystkie drzewa.
Naszą rzeczkę po kryjomu,
w nocy lodem okuł mróz.
Sanki wezwał i do domu
z lasu nam choinkę wniósł.
"Grudzień"
Jak po grudzie mroźny grudzień
brnie w kopiastych śniegach
gdzie rok szronem osiwiały
kresu już dobiega,
gdzie las cały usnął w białym
i puszystym futrze,
gdzie się dłużą mroźne noce,
gdzie dni coraz krótsze.
Błysną świeczki na choince
uśmiechy na twarzach.
Odejdź grudniu, czas na ciebie,
koniec kalendarza.
Wiosna - 21 marzec
"Apel do ludzi" - Karaszewski Stanisław
Gdy się do życia
wiosną świat budzi,
przyroda pisze
apel do ludzi:
- To my, rośliny!
- To my, zwierzęta!
O naszym zdrowiu
nikt nie pamięta?
Trujące ścieki,
trujące dymy,
bez tlenu rzeki...
...My się dusimy!
A gdy umrzemy
w trującym brudzie,
na martwej ziemi
zginą też ludzie!
Chcemy żyć z wami
w zgodzie, przyjaźni,
niechaj nie zabraknie
wam wyobraźni!
Tęczowy motyl
nad łąką lata,
pająk misternie
sieć swą uplata.
Patrzcie, jak pięknie
w lesie, w ogrodzie!
Ile jest życia
w ziemi i w wodzie!
I ty, Pierwszaku,
oszczędzaj wodę,
nie niszcz i nie śmieć.
DBAJ O PRZYRODĘ!
"Idzie wiosna!"
Idzie wiosna przez łąki,
robi wielkie porządki,
żeby piękny i czysty był świat.
Zamiast wiader i ścierek -
chmur i chmurek ma szereg,
zamiast mioteł i szczotek - ma wiatr.
"Jak zwierzęta budzą się wiosną z zimowego snu?"
Ze snu zimowego budzą się zwierzęta,
tyle ich dokoła, że trudno spamiętać!
Hen, w górach zaświstał mały zawadiaka:
- Już wiosna! Już wiosna! Słuchajcie ... (świstaka)
Całą długą zimę w jaskini przesiedział
ten brunatny olbrzym. Strzeżcie się ...(niedźwiedzia)
Obudził się głodny, więc jedzenia szuka,
dlatego dziś pusta jest jama ...(borsuka)
Kolczasta kuleczka... No, jakie to zwierzę?
- Nie można mnie nie znać! Przecież jestem ...(jeżem)
- Jak dobrze, że wreszcie skończyła się zima,
wezmę dom na plecy i pójdę! - rzekł ...(ślimak)
- Bocian nie przyleciał! Za chory! Za słaby!
cieszą sie w sadzawce rechotliwe ...(żaby)
Także inne zwierzęta przesypiają zimę,
jeśli umiesz je nazwać, to proszę, je wymień!
"Kotki marcowe" - Kulmowa Joanna
Na wierzbie
nad samym rowem -
srebrne kotki marcowe.
Na deszczu i na słocie
srebrnieją im futra kocie.
Ale kotki marcowe nie piszczą.
Huśtają się na gałązkach.
Mruczą:
- Nareszcie wiosna!
I sierść mają coraz srebrzystą.
"Krokus" - Kacynel K.
Wyszedł spod ziemi krokus
jak promyk słońca z obłoku.
Rozejrzał się wkoło
I rzekł wesoło:
- Jak tylko trochę podrosnę,
zrobię prawdziwą wiosnę!
"List do jaskółki" - Bechlerowa Helena
Kochana Jaskółeczko!
Wracaj do nas z daleka!
Puste gniazdko pod dachem
dawno na Ciebie czeka.
Woda w stawie błyszczy
i w słońcu lśni jak łuska.
Czeka kiedy ją w locie
skrzydłami będziesz muskać.
I niebo już błękitne,
obłoki srebrne na nim.
Tylko Ciebie Jaskółeczko,
nie ma pod obłokiem!
A choć bociek klekoce
i bazie kwitną w lesie
dopiero Ty, Jaskółeczko
prawdziwą wiosnę przyniesiesz.
"List do wiosny"
Jak się czujesz, pani Wiosno?
Czy już nowe pączki rosną?
Czy już trawa rozpędziła się do słonka?
Czy z rękawa wypuściłaś już skowronka?
"Nasza czarna jaskółeczka"
Nasza czarna jaskółeczka
przyleciała do gniazdeczka
przez daleki kraj.
Bo w tym gniazdku się rodziła,
bo tu jest jej strzecha miła,
bo tu jest jej raj.
A Ty, czarna jaskółeczko,
nosisz piórka na gniazdeczko
ścielesz dziatkom je!
Ścielże sobie, ściel niebogo
chłopcy pójdą swoją drogą
nie ruszą go, nie!
"Od wiosny do wiosny" - Zdzitowiecka Hanna
Na niebie jaśnieje słońce,
dni płyną, płyną miesiące...
Z lodu uwalnia się rzeka
i ze snu budzą się drzewa,
ptaki wracają z daleka,
będą wić gniazda i śpiewać.
Sady zabielą się kwieciem...
To wiosna! Wiosna na świecie!
Na niebie jaśnieje słońce,
dni płyną, płyną miesiące...
Dni coraz dłuższe, gorętsze
pod lipą ciche pszczół brzęki,
woń siana płynie powietrzem,
z pól żniwne słychać piosenki,
zakwitły malwy przed chatą...
Lato na świecie! Już lato!
Na niebie jaśnieje słońce,
dni płyną, płyną miesiące...
W sadzie już jabłko dojrzewa
niebem sznur ptaków mknie długi.
Liście się złocą na drzewach
idą jesienne szarugi
wiatr nagle drzewa gnie w lesie...
Jesień na świecie! Już jesień!
Na niebie jaśnieje słońce,
dni płyną, płyną miesiące...
Długie i ciemne są noce
śniegową włożył świerk czapę
śnieg w słońcu tęczą migoce
i sople lśnią pod okapem,
rzekę pod lodem mróz trzyma...
Zima na świecie! Już zima!
Na niebie jaśnieje słońce,
dni płyną, płyną miesiące...
Ze snu się budzi leszczyna
i nową wiosnę zaczyna!
"Pierwiosnek"
Jeszcze w polu tyle śniegu,
jeszcze strumyk lodem ścięty
a pierwiosnek już na brzegu
wyrósł śliczny, uśmiechnięty.
Witaj, witaj kwiatku biały
główkę jasną zwróć do słonka
już bociany przyleciały
w niebie słychać śpiew skowronka.
Stare wierzby nachyliły
miękkie bazie ponad kwiatkiem.
Gdzie jest wiosna? - powiedz miły,
czyś nie widział jej przypadkiem.
Lecz on nic nie odpowiedział,
o czym myślał? - któż to zgadnie.
Spojrzał w niebo, spojrzał w pola,
szepnął cicho: "Jak tu ładnie!"
"Pierwszy motylek" - Broniewski Władysław
Pierwszy motylek wleciał na łąkę.
W locie radośnie witał się ze słonkiem.
W górze zabłądził w chmurkę i w mgiełkę
sfrunął trzepocząc żółtym skrzydełkiem.
A gdy już dosyć miał tej gonitwy
pytał się kwiatków, kiedy rozkwitły.
Pytał się dzieci, kiedy podrosły
tak mu upłynął pierwszy dzień wiosny.
"Przebiśnieg" - Szayerowa Halina
Za śniegowej chmury
słońce ledwie błyśnie
a już się spod śniegu
przebija przebiśnieg.
Wychyla się główka
w śniegu sztywnej kryzie...
Byle na powietrze!...
Byle słonka bliżej!...
Rozgniewał się marzec
sypnął gęsto śniegu...
- Nie czas jeszcze wiosnę
witać przebiśniegu!
Lecz przebiśnieg - kwiatek
drobny, niepozorny,
przebił się na przekór.
Mały ... a zadziorny.
Ponad kryzą śniegu
białym kwiatem błysnął...
- Czas już, panie Marcu,
bo wiosna już blisko!
"Przylaszczki"
Czy to nie kawał nieba
na ziemię upadł czasem,
że jest tak szafirowo,
niebiesko tam pod lasem.
Na zeszłorocznych liściach
wśród drzew pod samą górą
gdzie wczoraj było szaro
skrawek lśni lazuru.
Biegną dziś prędziutko dzieci,
badając plamę błękitną
- Matusiu, matusieńko,
przylaszczki kwitną!
"Rozmowa z bocianem" - Karaszewski Stanisław
Dzwoni bociek.
- Witaj, Burku!
Co u ciebie?
- Witaj, boćku!
U nas, mój kochany,
dookoła wielkie zmiany.
Na wierzbie kwitną bazie,
stopniał śnieg, w zieleni łąki,
pokazały się już w sadzie
na jabłoniach pierwsze pąki...
A przy młynie, mój bocianie,
już rechocą żaby w rzece,
zapraszają na śniadanie...
- Żaby, mówisz? To ja lecę!
"Sasanka"
Witajże nam kwiatuszku!
Jeszcze zimne są ranki
szkoda liliowych płatków,
szkoda pięknej sasanki...!
- Ależ ja mam futerko!
I słonko jasno świeci,
o wcale się nie boję,
że mnie zerwą dzieci.
"Słońce wschodzi" - Gałczyński Konstanty I.
Słońce zaczęło wschodzić
a słońce wschodziło tak:
nad pagórkiem, nad laskiem
coraz więcej promieni,
cień ucieka przed brzaskiem
zorza drzewa rumieni.
Kto popatrzy na niebo,
piękne chmury zobaczy.
Pędzą chmury pyzate
jak policzki trębaczy.
"Stokrotka" - Gellner Dorota
Zakwitła wśród trawy
różowa stokrotka.
Uśmiecha się do niej
każdy, kto ją napotka.
Nie przygnieć stokrotki,
nawet, gdy się potkniesz.
Gdy to Ci się zdarzy,
przeproś ją stokrotnie.
"Tulipany"
Kolorowym przepychem
pokój się rozpromienił
czerwono - złote race
wystrzelają z ziemi.
To mama postawiła
na stole tulipany,
pełne tęczy po brzegi
jak kryształowe dzbany
"Upodobania wiosny"
Wiosna nie znosi brudu,
bałaganu i nudy.
Wiosna ma skłonność
do porządku.
Zróbmy wiośnie przyjemność
i posprzątajmy -
najlepiej w każdym kątku.
Wiosna wie, że kiedy czystość
bije z każdego kącika,
lepiej się mysli,
lepiej wypoczywa
i chętniej czyta.
Wiosna nie znosi leni.
Wiosna jest pracowita.
Więc zacznij
wiosenne sprzątanie.
Wiosna cię wita.
"Wiosenne porządki" - Brzechwa Jan
Wiosna w kwietniu zbudziła się z rana.
Wyszła wprawdzie troszeczkę zaspana.
Lecz zajrzała we wszystkie zakątki:
- Zaczynamy wiosenne porządki.
Skoczył wietrzyk zamaszyście,
poodkurzał mchy i liście.
Z bocznych dróżek, z polnych ścieżek
powymiatał brudny śnieżek.
Krasnoludki wiadra niosą,
myją ziemię ranną rosą.
Chmury, płynąc po błękicie,
urządziły wielkie mycie.
A obłoki miękką szmatką
polerują słońce gładko.
Aż się dziwią wszystkie dzieci,
że tak w niebie ładnie świeci.
Bocian w górę poszybował,
tęczę barwnie wymalował.
A żurawie i skowronki
posypały kwieciem łąki.
Posypały klomby, grządki
i skończyły się porządki.
"Wiosenne serduszko" - Karaszewski Stanisław
Biegło polną dróżką
wiosenne serduszko.
Tańczyło na łące
z marcowym zającem.
Ominęło w biegu
siedem przebiśniegów,
przylaszczki, krokusy
przeskoczyło susem.
A gdy się zmęczyło,
jeszcze pozdrowiło:
bazie na wierzbinie,
kotki na leszczynie,
dwie zielone żabki,
cztery białe kwiatki.
"Wiosna"
Czy widziałeś kiedy miły
jak krokusy z ziemi rosną?
Tylko słońce zaświeciło -
i zima staje się wiosną.
"Wiosna"
Na skrzydłach lekkich
wiatr nowinę niesie:
pierwsze przebiśniegi
rozkwitają w lesie.
Szumi w lesie brzoza
szumi buk i sosna:
teraz już zza morza
jedzie do nas wiosna!
"Wiosna"
Powróciła wiosna
dobry, miły gość!
Słonko mocno świeci
złej zimie na złość!
Wesołą piosenkę
zaświergotał ptak
i my mu do wtóru
zaśpiewamy tak:
- Jak to miło wiosną
leśną śieżką iść,
witać każdy kwiatek,
świeży pąk i liść.
"Wiosna" - Świąder H.
Wiosna przyszła o świcie,
żeby zbudzić nas z rana,
jeszcze zimna, milcząca,
jeszcze trochę zaspana.
Przyprowadziła bociana,
stanął w oziminie.
- Czy zjem coś na śniadanie?
Czy ten śnieg wreszcie zginie?
Powiało chłodem nad łąką,
sypnęło śniegiem i deszczem,
a bocian stoi i pyta:
- Czy to już wiosna,
czy zima jeszcze?
"Wiosna idzie" - Szelburg - Zarembina Ewa
Przyleciały skowroneczki
z radosną nowiną,
zaśpiewały, zawołały
ponad oziminą:
- Idzie wiosna! Wiosna idzie!
Śniegi w polu giną!
Przyleciały bocianiska
w bielutkich kapotach,
klekotały, ogłaszały
na wysokich płotach:
- Wiosna! Wiosna idzie!
Po łąkowych błotach!
Przyleciały jaskółeczki
kołem kołujące,
figlowały, świergotały
radośnie krzyczące:
- Idzie wiosna! Wiosna idzie!
Prowadzi ją słońce!
"Wkrótce wiosna" - Lewandowska Barbara
Pierwszy obudził się pierwiosnek.
Potem chochoły spadły z róż.
Skowronek śpiewem wołał wiosnę,
żeby na pole wyszła już!
Bo zima, bo zima każdemu obrzydła.
Niech słońce da jej pstryczka w nos!
Niech wiosnę, niech wiosnę przyniosą na skrzydłach
bociek, jaskółka, szpak i kos.
Złoto błysnęło na leszczynach.
Zapach obudził senny ul.
Wiosenną orkę chcą zaczynać
głodne gawrony z pustych pól
W zdrowym ciele - zdrowy duch
"Bajka o królu" - Brzechwa Jan
Daleko stąd, daleko,
w stolicy, lecz nie w naszej,
był król, co pijał mleko
i jadał dużo kaszy.
Martwili się kucharze:
"O, rety! Co się dzieje?
Król kaszę podać każe,
król nic innego nie je!
Jak tu pracować można
i jak takiemu służ tu?
Król nie chce kaczki z rożna
ani łososia z rusztu,
król nie tknie nawet jaja,
król nie zje nawet knedli,
które we wszystkich krajach
królowie zwykle jedli."
A król się śmiał: "Mnie wasze
nie wzruszą narzekania,
ja jadam tylko kaszę,
zabierzcie inne dania!
Niech zbliży się podczaszy,
a choć i on narzeka,
niech z flaszy mi do kaszy
naleje szklankę mleka!"
Wzdychała Wielka Rada:
"Jadamy niczym chłopi,
bo państwem naszym włada
Kaszojad i Mlekopij.
Codziennie nam na tacy
podają miskę kaszy -
tak mogą jeść biedacy
z suteren lub z poddaszy,
lecz my, Królewska Rada,
narodu straż najstarsza,
nam nawet nie wypada,
by kiszki grały marsza!"
A król wciąż rósł i mężniał,
był coraz zdrowszy z wiekiem,
i mężniał, i potężniał
jadając kaszę z mlekiem.
Lecz nie był zawadiaką
i nienawidził wojen,
a miał zasadę taką:
Co twoje, to nie moje.
Wróg trzymał się daleko,
bo wroga król odstraszył.
A ty czy pijesz mleko?
Czy jadasz dużo kaszy?
"Brudas" - Brzechwa Jan
Józio oświadczył: "Woda mi zbrzydła,
dość już mam szczotki, wstręt mam do mydła!"
I odtąd przybrał wygląd straszydła.
Płakała matka i ojciec gryzł się:
"Ten Józio wszystkie soki z nas wyssie,
od dwóch tygodni już się nie myje,
czarne ma ręce, nogi i szyję,
twarz ma od ucha brudną do ucha,
czy kto takiego widział smolucha?
Poradźcie ludzie, pomóżcie ludzie,
przecież nie można żyć w takim brudzie!"
Józio na prośby wszelkie był głuchy,
lepił się z brudu jak lep na muchy,
czego się dotknął, tam była plama,
wołał: "Niech mama myje się sama,
tato niech kąpie się nieustannie,
stryjek i wujek niech siedzą w wannie,
niech się szorują, a ja tymczasem
będę brudasem! Chcę być brudasem!"
Przezwał go stryjek: "Józio-niemyjek",
wujek doń mówił: "niemyty ryjek",
błagała ciotka: "Józiu mój złoty,
myj się!" Lecz Józio nie miał ochoty.
Wyniósł się w końcu z domu na Czystem
i zawiadomił rodziców listem,
że myć się nie ma zamiaru, trudno!
I poszedł mieszkać - dokąd? - na Bródno.
"Cenne kropelki"
Kap!
Kropelka
do kropelki
i powstaje
zbiornik wielki.
Dbaj
o wody
kropelki,
bo bez wody
kłopot wielki.
Kiedy
w stawie
brudu sporo,
to ze stawu
jest bajoro.
"Dbaj o zęby"
Nim wypadną zęby mleczne
i wyrosną nowe, stałe,
o te mleczne dbaj kolego,
by te stałe były trwałe.
Wczesnym rankiem i zaraz po kolacji
szczoteczka rusza w mig do akcji.
Myje zęby oraz szoruje,
i bakteriom rozkazuje:
- Precz! Precz! Precz!
Szur - szur z góry na dół
szast - prast w prawo, w lewo,
skok w bok, krok w tył,
aby ząbeh zdrowy był.
"Dobra rada"
Jedz owoce i jarzyny
w nich mieszkają witaminy.
Kto je sobie lekceważy,
musi chodzić do lekarzy.
"Grzebień i szczotka" - Brzechwa Jan
Jurek bardzo był niedbały,
aż się ciotki zamartwiały,
aż ze złości ciotki chudły:
"Masz nie włosy, tylko kudły,
potargane, rozczochrane,
to są rzeczy niesłychane!
Raz się uczesz, raz przynajmniej,
dużo czasu to nie zajmie,
masz tu szczotkę, masz tu grzebień,
musisz zacząć dbać o siebie."
Grzebień zęby szczerzy,
a szczotka się jeży:
"Czesz się, Jerzy, jak należy,
czesz się, Jerzy, jak należy!"
Poszedł Jurek raz przy święcie
do kolegów na przyjęcie,
oczywiście - nieuczesany,
potargany, rozczochrany,
dzwoni - chciałby wejść do środka -
patrzy: grzebień, patrzy: szczotka!
Grzebień zęby szczerzy,
a szczotka się jeży:
"Czesz się, Jerzy, jak należy,
czesz się, Jerzy, jak należy!"
"Jak wyleczyć misia?"
Leczyliśmy dzisiaj
pluszowego misia.
Doktorem był Artur,
włożył biały fartuch
a na szyi miał lekarskie słuchawki.
Wziął misia za rączkę,
zmierzył mu gorączkę,
opukał, osłuchał
i receptę potem narysował.
Każdy był ciekaw
co miś dostać musi.
A tam były owoce
i butelka mleka,
miś w wózku na łące
i słońce, i rzeka.
Teraz już wiemy
co trzeba zrobić,
żeby nasz misiek
był zawsze zdrowy.
"Kotek"
Popatrzcie jak się kotek myje:
jedną łapkę,
druga łapkę,
mordkę,
nosek,
szyję.
Potem myje brzuszek,
nie opuści uszek,
już nie wspomnę o ogonku,
bo ten umył na początku.
Nie chcę robić brzydkich plotek,
ale mógłby uczyć kotek
jak się trzeba myć,
żeby czystym być.
"Lekarstwo misia" - Bechlerowa Helena
Koło pieca siedzi miś.
- Taki chory jestem dziś!
- Co cię boli?
- Bok i brzuszek,
tu się ciągle trzymać muszę,
katar już od piątku trwa
i tu ból mam, a tu dwa.
- Grypa, misiu. Dam ci proszki.
- Nie pomogą, takie gorzkie!
- Aspirynę, misiu, zażyj.
Może ziółka ci zaparzyć?
- Aspiryna nie pomoże,
a po ziółkach będzie gorzej.
Przyznam ci się, Zosiu, sam,
że lekarstwo lepsze znam.
Łyżka, dwie wystarcza chyba.
Będę po nim zdrów jak ryba,
będę mruczeć mógł jak z nut.
- Cóż to za lekarstwo?
- Miód!
"My się wody nie boimy!"
U nas w przedszkolu, każdy pamięta,
że myć się trzeba nie tylko od święta.
W poniedziałki, wtorki, środy,
w każdy dzień tygodnia.
My się nie boimy wody
nawet kiedy jest chłodna.
"Słota i mróz" - Gillan I.
Cieszyła się pani Słota,
że dookoła pełno błota.
Wszędzie mokro, wszędzie brud
zachlapany każdy but.
Wszędzie wilgoć i kałuże,
jedne małe, drugie duże,
brudna woda ściekiem płynie,
kapie z dachów, kapie z rynien.
- To dopiero mi robota!
Cieszyła się pani Słota.
Ucieszył się Katar
i z radości rece zatarł:
- To zabawa! Tam do licha!
Wszystkie nosy będą kichać!
Każdy stanie się czerwony
a popuchną jak balony!
Hej! Najmilsza pani Grypko!
Przybywajże tu a szybko!
Z wszystkich kątów wigoć bucha
każdy sobie teraz chucha!
Ty pocałuj, ja usciskam
pochorują się ludziska.
Rozgniewał się na nich Mróz
sto furmanek śniegu zniósł,
świsnął wiatrem, zimnem dmuchnął
w śnieg ustroił świat bieluchno,
ścisnął lodem wody, błota,
aż się zlękła pani Słota!
A tak mocno bił i szczypał,
aż zamarzła pani Grypa!
A z Katarem co się stało?
Hej! Odmroził nos na biało
"Tak czy nie?"
Kiedy ktoś ma brudne ręce
i rękami tymi je,
czy powiecie, że to zdrowo
moi drodzy?
Bo ja nie!
Kiedy ktoś nie myje zębów
szczotki ani tknie,
potem biega do dentysty,
czy wam żal go?
Bo mnie nie!
"Ucieczka"
Uciekło ode mnie zdrowie.
Dokąd poszło? Kto mi powie?
Tam go poszukaj,
gdzie jabłka i jarzyny.
Bo zdrowie ponad wszystko
lub witaminy.
"Witaminowe abecadło" - Karaszewski Stanisław
Oczy, gardło, włosy, kości
zdrowsze są, gdy A w nich gości.
A w marchewce, pomidorze,
w maśle, mleku też być może.
B - bądź bystry, zwinny, żwawy
do nauki i zabawy!
W drożdżach, ziarnach i orzeszkach,
w serach, jajkach B też mieszka.
Naturalne witaminy
lubią chłopcy i dziewczyny.
Bo najlepsze witaminy
to owoce i jarzyny.
C - to coś na przeziębienie
i na lepsze ran gojenie.
C: porzeczka i cytryna,
świeży owoc i jarzyna!
Zęby, kości lepiej rosną,
kiedy D dostaną wiosną.
Zjesz ją z rybą, jajkiem, mlekiem.
Na krzywicę D jest lekiem.
Naturalne witaminy
lubią chłopcy i dziewczyny.
Mleko, mięso, jajka, sery,
w słońcu marsze i spacery.
Wierszowane zabawy ruchowe
Kółko małe, kółko duże.
Głowa prosto ręce w górze.
Schyl się w prawo,
schyl się w lewo
tak się w lesie chwieje drzewo.
"Dwa pieski"
Raz mały piesek i duży pies
wesoło harcowały.
Jak biegał piesek, jak chodził pies
dzieci pokazywały.
Krok, krok, krok, krok
- duży pies.
Bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg
biegnie psiak mały.
Wilgotny piasek i rosa z traw
na łapkach psich osiadły,
otwarte drzwi są, więc pieski dwa
do domu się zakradły.
Krok, krok, krok, krok
- duży pies.
Bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg
biegnie psiak mały.
Siostrzyczko (braciszku) popatrz -
te ślady psie to przecież jakby nutki:
dwa małe kroczki na jeden krok
ze śladów utwór krótki.
Krok, krok, krok, krok
- duży pies.
Bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg, bieg
biegnie psiak mały.
"Tygodniowe ćwiczenia"
W poniedziałek słońce świeci
we wtorek deszcz leje
w środę bardzo zimno
w czwartek wicher wieje
w piątek znów deszcz pada
w sobotę słonko świeci
w niedzielę cieplutko
radują się dzieci.
"Gimnastyka"
1, 2, 3, 4
skłon i przysiad,
skok i siad.
Dzisiaj tak maszerujemy
aby dudnił cały świat.
5, 6, 7, 8
podskakuje każdy rad.
9, 10, 11
jaki piękny
jest ten świat.
"Marsz" - Grodzieńska Wanda
Hej, idziemy naprzód żwawo,
nóżką lewą, nóżką prawą.
Tup, tup, tup! Buch, buch, buch!
A kto z nami ten jest zuch!
Bo my mamy chorągiewki,
bo my mamy śliczne śpiewki:
Tra -la-la! Buch, buch, buch!
A kto z nami ten jest zuch!
Radość w wszystkich oczach świeci
na wycieczkę idą dzieci.
Tup, tup, tup! Buch, buch, buch!
A kto z nami ten jest zuch!
Zima
"Bałwan"
Czy ktoś kiedyś widział białego człowieka?
Białego jak mleko, zimnego jak lody,
co przed promykiem słońca szybciutko ucieka,
a gdy nie zdąży, tonie w dwóch kałużach wody.
On lubi chłody, mrozy i zamiecie,
nie straszne są mu śniegi pustej Antarktydy,
chodzi bez rękawiczek, czasami w berecie,
nie tęskni za wiosną, nie myśli o lecie.
"Bałwan ze śniegu" - Zdzitowiecka Hanna
Najpierw Jacek z Maciusiem
długo mnie ścieżką toczył,
potem wsadził nos z marchwi
i z dwóch wegielków oczy.
Na głowę włożył koszyk,
usta zrobił z buraka,
a w końcu nazwał mnie brzydko...
A wiecie jak?...
Pokraka!
"Hej, na sanki" - Kossuth Barbara Stefania
Hej, na sanki
koleżanki,
w nocy śnieżek spadł!
A więc z góry na saneczkach,
aż zaświszcze w uszach wiatr!
Ach, z tej górki
na pazurki
miło się na sankach mknie!
Tylko potem trzeba znowu
pod tę górę ciągnąć je!
"Kto to?" - Ożogowska Hanna
Na podwórku już od rana
dziwny gość zawitał.
Nie rusza się, nic nie mówi,
o nic nie pyta.
Twarz okrągła, nos - kartofel,
oczy - dwa węgielki,
szyi nie ma,
nóg nie widać,
a jak beczka wielki.
Koszyk stary jak kapelusz
ma na czubku głowy.
Któż to taki? Czy już wiecie?
To bałwan śniegowy.
"Mróz" - Szymański Edward
Chodził malarz od chaty do chaty
wszystkie szyby malował w kwiaty.
Wszystkie okna malował srebrzyście
w małe gwiazdki i w palmowe liście.
A choć każdy z malarzem się spotkał
nikt go nie chciał zaprosić do środka.
Nikt go nie chciał zaprosić do chaty -
nikt za pracę nie dał mu zapłaty...
"Przyjechała zima wozem" - Krzemieniecka Lucyna
Przyjechała zima wozem. A z kim?
Ze śniegiem i mrozem.
Zaraz w poniedziałek
ubieliła pola kawałek.
A we wtorek?
Brylantami obsypała borek.
A w środę?
Położyła lusterko na wodę.
A w czwartek?
Zmroziła na tarninie tarki.
A w piątek?
Dorzuciła śniegu w każdy kątek?
A w sobotę?
Malowała na szybach kwiaty złote.
A w niedzielę?
Uszczypnęła w nos Anielę!
"Ptaki i dzieci" - Bechlerowa Helena
Śnieżna zima się zbliża,
zeschłe liście wiatr goni.
Kto malutkie wróbelki
przed mrozami obroni?
Kiedy w białej pierzynce
uśnie ziemia zmarznięta,
czy o małych sikorkach
nikt nie będzie pamiętał?
Sikoreczki, wróbelki
niech nie straszy was zima,
pomożemy wam mrozy,
i złe wichry przetrzymać!
Niech wiatr hula po polach,
mróz się sroży, śnieg pada,
nie pozwoli wam zginąć
nasza ....... gromada.
"Śnieg" - Szymański Edward
Płatki bielutki, białe
spadają z nieba, krążą,
wioski i miasta całe
w srebrzystym puchu krążą.
Tańczą nad nimi w górze
coraz ich więcej, więcej...
Gdy na nie patrzeć dłużej,
to aż się w oczach kręci!
Lecą leciutkie płatki
aby otulić ziemię,
gdzie zioła śpią i kwiaty
i przyszłe zboże drzemie...
Gdy śnieg, co ziemię skryje
w cieple się stopi; wiosną
kwiaty znów odżyją
i zboża znów wyrosną.
"Śnieg, śnieg ..." - Śliwiak Tadeusz
Chociaż mróz w policzki szczypie,
chociaż śnieg nam w twarze sypie,
nie martwimy się tym wcale.
Padaj śniegu, padaj dalej.
Dobrze, że nie jasteś deszczem,
padaj śniegu, padaj jeszcze.
Padaj nawet tydzień cały,
miękki śniegu, śniegu biały.
My do was, wy do nas
białymi kulami
rzucamy ze śmiechem,
bo śnieżka nie kamień.
Oberwiesz? Nie szkodzi!
Otrzepiesz paltocik.
To tylko zabawa i żart.
My do was, wy do nas
bo śniegu jest dosyć,
mróz szczypie w policzki,
czerwieni nam nosy.
Nie bójmy się mrozu,
gdy sanki nas niosą
i z łyżew się cieszmy i z nart.
Taki śnieżek to raj dla nas,
ulepimy zeń bałwana,
białe śnieżki ulepimy
by uciecha była z zimy.
"Śnieżyca" - Staff Leopold
Śnieg się sypie włochaty
sypie, sypie biały.
I rozściela srebrne płaty.
Śnieg się sypie, śnieg kosmaty
z nieba szarej powały.
Łabędzimi pokrył szaty
zasp bujną lawiną -
- pola, drogi, drzewa, chaty,
krzywe płoty, grzęd rabaty -
- puszystą pierzyną.
Kożuch siwy przebogaty
widziała niska strzecha.
I z komina dymi w światy
niby kłakiem mądrej waty
w wiatr, co dmie jak z miecha.
"Zima" - Brzechwa Jan
Niebo błękitniało, niebo owdowiało,
owdowiały błękit białym śniegiem spadł,
co się nagle stało, że tak biało, biało,
pod nogami mymi zaszeleścił świat?
Włożę lisią czapę, przypnę lisi ogon,
zmylę wszystkie ślady, zmiotę śnieżny kurz,
pójdę sobie drogą, pójdę bez nikogo
i do ciebie nigdy nie powrócę już.
"Zimowy ogród"
W niebiańskim, zimowym raju ogrodzie
lodowe koniki trzęsą grzywami,
anioły jeżdżą na łyżwach czasami,
a prezenty rosną w Mikołaja brodzie.
Zima jest tam przepiękna, radosna,
świerki ubrane w gwiazdy galaktyki
świecą ogromną mocą boskiej elektryki,
a niekiedy światełkiem zamruga i sosna.
Gdy zmrok okryje panoramę nieba,
leciutko skrzą płatki ze śnieżnej mgławicy,
kręcą, płyną, falują tańcem baletnicy
w tle cichutkiej muzyki - taka ich potrzeba.
Zjawiska atmosferyczne
"Co lubią dzieci" - Melzacki W.
Co lubią dziaci?
słońce - gdy świeci,
deszcz - kiedy pada,
wiatr - kiedy gada,
mróz - kiedy szczypie,
śnieg - kiedy sypie...
Każdą pogodę
z upałem, chłodem,
o każdej porze...
Byle na dworze!
"Deszcz" - Burakowa Elżbieta
Szaro po szybach szemrze deszcz...
Sypią się krople sennie jak mak...
Snuje się cichy, tajemniczy szept -
- Pierwszy jesienny deszcz.
Jeszcze będą czerwone liście.
Jeszcze będzie kwitło babie lato.
Jeszcze słońce przez nagie gałęzie zaświeci,
ale to już... ale to już czas...
Szaro po szybach szemrze deszcz.
"Jak wygląda wiatr?" - Wawiłow Danuta
Jak wygląda wiatr?
Bardzo chciałbym wiedzieć!
Możesz mi powiedzieć,
jak wygląda wiatr?
Może to jest ptak,
co ma gniazdo w chmurach?
Wielki jest jak góra,
kiedy gubi pióra,
z nieba sypie grad...
Jak wygląda wiatr?
Może to jest koń?
Grzywę ma z płomieni,
drzewa niby trawy
chylą się ku ziemi,
kiedy mknie przez świat...
Jak wygląda wiatr?
Może to jest chłopak,
co ma osiem lat?
Biega pośród nocy,
gwiżdże, strzela z procy,
piaskiem sypie w oczy...
Jak wygląda wiatr?
"Jesień" - Czechowicz Józef
Szumiał las, śpiewał las,
gubił złote liście,
świeciło się jasne słonko
chłodne a złociste...
Rano mgła w pole szła,
wiatr ją rwał i ziębił:
opadły ciężkie grona
kalin i jarzębin...
Każdy zmierzch moczył deszcz,
płakał, drżał na szybach...
I tak ładnie mówił tatuś:
- Jesień gra na skrzypkach.
"Kaprysy pogody" - Szczepulska Zofia
"Kaprysy pogody"
Lato piekło nas na rożnie
aż syk potu było słychać,
każdy psioczył na tropiki
i nie było czym oddychać.
No to przyszła wczesna zima,
mrozom już nie było miary;
skok z tropików do Arktyki,
zamarzały kłęby pary.
Mało tego, śnieżna wiedźma,
wyruszyła w biały pochód,
rano człowiek już nie wiedział,
w którj zaspie ma samochód.
Nie ma rady, trzeba chwalić,
że pogódka jest milutka,
może wreszcie złość jej minie,
wpuści wiosnę do ogródka.
"Letni deszcz" - Warzecha A.
Bardzo smutno
stać przy oknie,
gdy świat cały
wokół moknie.
Chodź.
Siądziemy na kanapie
gdy tak pada,
gdy tak kapie.
Zamknij oczy
i posłuchaj
...bajka będzie długa.
Cały tydzień
słońce grzało
nic nikomu
się nie chciało.
Strumyk - zwykle bystry, rwący -
stał się senny jakiś śpiący.
Listek żaden nie szeleścił,
wiatr się zdrzemnął,
ogród też śpi.
Nawet duża czarna mucha
nie brzęczała w taki upał.
Lecz w niedzielę po południu
w puste wiadro deszcz zadudnił.
Potem ciężkie srebrne krople
zagrały na szybie w oknie.
No nareszcie! Coś się dzieje!
Kropi! Pada! Wieje! Leje!
Każdy woła: "Więcej! Jeszcze!"
Wszyscy cieszą się tym deszczem.
"List jesieni" - Hockuba J.
Przybywaj zimo,
siwa damo,
dawno już spadły
wszystkie liście.
Wdziej swoje
futro,
czapkę włóż,
bo tu, w kałużach
błyszczy mróz
i wiatr w gałęziach świszcze.
I tak tu pusto,
jakby las
pogubił gdzieś
wesołe ptaki...
Przybywaj zimo,
bo Twój czas -
grudzień cię woła,
daje znaki.
Moja walizka
już spakowana
pełna kasztanów
i suchych traw.
Gdy ty się zjawisz,
odejdę sama,
zanim opadnie
poranna mgła.
"Przyjechała zima wozem" - Krzemieniecka Lucyna
Przyjechała zima wozem. A z kim?
Ze śniegiem i mrozem.
Zaraz w poniedziałek
ubieliła pola kawałek.
A we wtorek?
Brylantami obsypała borek.
A w środę?
Położyła lusterko na wodę.
A w czwartek?
Zmroziła na tarninie tarki.
A w piątek?
Dorzuciła śniegu w każdy kątek?
A w sobotę?
Malowała na szybach kwiaty złote.
A w niedzielę?
Uszczypnęła w nos Anielę!
"Słota i mróz" - Gillan I.
Cieszyła się pani Słota,
że dookoła pełno błota.
Wszędzie mokro, wszędzie brud
zachlapany każdy but.
Wszędzie wilgoć i kałuże,
jedne małe, drugie duże,
brudna woda ściekiem płynie,
kapie z dachów, kapie z rynien.
- To dopiero mi robota!
Cieszyła się pani Słota.
Ucieszył się Katar
i z radości rece zatarł:
- To zabawa! Tam do licha!
Wszystkie nosy będą kichać!
Każdy stanie się czerwony
a popuchną jak balony!
Hej! Najmilsza pani Grypko!
Przybywajże tu a szybko!
Z wszystkich kątów wigoć bucha
każdy sobie teraz chucha!
Ty pocałuj, ja usciskam
pochorują się ludziska.
Rozgniewał się na nich Mróz
sto furmanek śniegu zniósł,
świsnął wiatrem, zimnem dmuchnął
w śnieg ustroił świat bieluchno,
ścisnął lodem wody, błota,
aż się zlękła pani Słota!
A tak mocno bił i szczypał,
aż zamarzła pani Grypa!
A z Katarem co się stało?
Hej! Odmroził nos na biało
"Wiatr" - Wawiłow Danuta
Jak jest wiatr,
wielki wiatr,
to opada z drzewa kwiat,
jakby sypał biały grad,
jak jest wiatr...
Jak jest wiatr,
wielki wiatr,
to jest smutny cały świat.
Drzewa szumią sobie w głos
niby gniazda czarnych os,
jak jest wiatr...
Wieje wiatr,
wielki wiatr,
będzie wiał tak tysiąc lat...
Bardzo smutny jest mój los,
smutne oczy, smutny nos,
jak jest wiatr...
"Wiatr mnie niesie" - Kubiak Tadeusz
Wietrzyk? - Wieje.
Deszczyk? - Pada.
A śnieg? - Prószy.
Krawiec palto, a szewc buty
pięknie uszył.
Co mi wietrzyk,
deszcz i śniegi...
Idę śmiało!
Wiatr mnie niesie
w deszcz - srebrzyście
przez śnieg - biało!
"W marcu" - Domeradzki W.
Kroplami deszczu lipa płacze
nad drogą pełną kałuż błota.
Z chmur leci drobny, mokry maczek.
Pod rękę z wiatrem chodzi słota.
Nad rzeką wierzby chylą głowy
wsłuchane w poszum mętnej wody.
Dumają o czymś w dzień marcowy,
okryte płaszczem niepogody.
Witamy przedszkole / szkołę
"Ciekawa księga"
Po raz pierwszy idziemy do szkoły,
pożegnaliśmy zabawki przedszkola.
Czy jest wśród nas może ktoś taki
co w przedszkolu pozostać by wolał?
A w szkole na nas czeka
rzecz nowa: OBOWIĄZEK
i coraz mniej zabawek,
i coraz więcej książek.
I choć może trudniejsze
będą następne lata -
otworzy się przed nami
ciekawa księga świata.
A gdy już w przyszłym roku
nie będzie tutaj nas
wspomnimy to przedszkole
a wy pamiętajcie nas.
"Dzień dobry, szkoło!" - Kubiak Tadusz
Żegnajcie, lasy zielone,
żegnajcie, rzeki błękitne.
Już wrzesień idzie przez łąki
i wrzosem liliowo kwitnie.
Żegnajcie, letnie przygody,
czas już powracać do domu.
Złocą, czerwienią się liście
dębów, jesionów i klonów.
Witaj nam, szkoło radosna,
grająca dzwonkiem co rano!
Dzień dobry, szkoło wesoła.
Lesie i łąko, dobranoc.
"Idziemy do szkoły" - Łochocka Hanna
Idziemy do szkoły
pierwszy raz.
Pierwszaki zupełnie nowi.
Ciekawym okiem, każdy z nas
przygląda się sąsiadowi.
On będzie także nowy. Tak jak ja.
Może się z nim zaprzyjaźnię?
Bo gdy razem idą pierwszaki dwa
zaraz im robi się raźniej.
"Kotek się uczy" - Szuchowa Stefania
Dość już figlów. Nasz kocina
pierwszą klasę dziś zaczyna.
Ogon? Ogon jeden mam,
policzyłem sobie sam!
Nosek - jeden. Łapką czuję.
Teraz uszy porachuję.
Dwa mam uszka! Myję dwa,
więc odpowiedź nie jest zła.
Przytulę się do kanapki
będę teraz liczył łapki.
Jedna, druga, trzecia, czwarta...
Ta odpowiedź szóstki warta!
Dość już mam tych kocich psot.
Jestem uczeń a nie kot!
"Na początek"
Witamy serdecznie najmłodszych kolegów,
tych wszystkich z piegami
i wszystkich bez piegów.
Choć wszystkich was jeszcze nie znamy,
dziewczynki i chłopców
serdecznie witamy.
Wesoło i dobrze
tu będzie każdemu,
więc czujcie się tutaj
tak samo jak w domu.
"Nie noszę do szkoły" - Przyłubscy E.F.
Nie noszę do szkoły
ogórka, sznurka,
wiatru w kieszeni,
w piórniku kamieni,
okularów babci...
Dlaczego? Nie wiecie?
Bo by zapomniała moja główka
- zwykłego ołówka!
"Uczeń" - Kamieńska Anna
Tornister ma postrzępiony,
w środku zeszyt zatłuszczony.
Wszystkie kredki - połamane,
wszystkie książki - zabazgrane,
palce całe w atramencie.
Czy to uczeń z "pierwszej be?"
Nie! To niechluj z "pierwszej fe"!
"Uśmiech"
Do pierwszoklasistów
uśmiecha się wrzesień
co z sobą uczniowie
do szkoły weźmiecie?
Kot w domu zostanie.
A pies? Też nie pójdzie!
Do szkoły zabierzcie
najmilszy swój usmiech!
Do szkoły pójdziecie
w nowiutkich fartuszkach
z tarczami i zawsze
z uśmiechem na ustach.
Zapomnieć śniadania
czasami się zdarzy,
lecz zawsze możecie
mieć uśmiech na twarzy.
Codziennie spotkacie
kolegów o ósmej,
codziennie w prezencie
dajcie im swój uśmiech.
"W szkole"
Szkolny dzwonek zaprasza,
Szkoła drzwi otwiera -
Tutaj dzieci gromadka
Codziennie się zbiera.
Tutaj gwarno, wesoło:
Śmiechy i rozmowy...
Po wakacjach
każdy wypoczęty, zdrowy.
Lekcje się zaczęły -
tablica już biała;
nowe wiadomości
Pani napisała.
"Znów urosłem" - Skarżyńska Ewa
Mój tornister
już nie taki całkiem nowy.
Tarcza
także na rękawie trochę zbladła.
I pomyśleć,
że rok temu - tak niedawno -
uczyliśmy się literek abecadła...
Szkoła wzywa nas
na lekcje
dźwięcznym dzwonkiem.
O wakacje,
o przygody pyta nas.
I otwiera swoją bramę
tak jak serce.
I zaprasza do znajomych, jasnych klas!