Klastry gospodarcze a idea zrównoważonego rozwoju
niedziela, 18 grudnia 2011 13:31 | | |
W znakomitym cyklu telewizji "Discovery" pod tytułem "Jak to jest zrobione" w niektórych odcinkach można podziwiać zautomatyzowane fabryki, produkujące miliony produktów, a w innych sprawność rzemieślników poświęcających wiele dni na jeden wyrób. Porównanie wartości tych produktów wydaje się zadaniem karkołomnym. Dlatego słusznym wydaje się pozostawienie tego zadania siłom rynkowym. Niech klienci decydują, co chcą kupić i za ile.
Czym innym jest jednak słuszny postulat wolnorynkowej wymiany, a czym innym rzeczywistość, z którą mamy do czynienia. Spory między zwolennikami wolnego rynku a zwolennikami aktywnej roli państwa w gospodarce są jałowe, gdyż dotyczą idei, a nie realnych procesów.
O potrzebie aktywnej polityki gospodarczej
Wśród problemów związanych z funkcjonowaniem rynku, najbardziej znanym jest problem dostępu do informacji. Rewolucja komunikacyjna sprawiła, że można wręcz mówić o informacyjnej wojnie. Jeszcze kilkanaście lat temu dominującą strategią przedsiębiorstw było poznanie potrzeb klienta i zaspokajanie ich w optymalny sposób. Obecnie wyrachowane metody marketingu i sprzedaży posługują się zmanipulowaną informacją. Niepostrzeżenie zmieniło się znaczenie słowa "oszustwo". Kiedyś oznaczało ono sytuację, w której ktoś podjął szkodliwe dla siebie działania wskutek wprowadzenia w błąd. Obecnie zobiektywizowano to pojęcie, badając jedynie zgodność zaistniałej sytuacji z prawem. Stąd rosnący gąszcz przepisów, które z jednej strony mają chronić klientów, a z drugiej są pretekstem do konstruowania nowych pułapek. Metody wpływania na kształt prawa są kosztowne i często na granicy prawa. Nic więc dziwnego, że są one wykorzystywane głównie przez duże, silne podmioty.
Poza manipulowaniem informacją i lobbingiem prowadzącym do nierówności istnieje jeszcze jedna metoda uzyskiwania przewagi w sposób sprzeczny z ideą wolnego rynku. Są to wszelkiego rodzaju wymuszenia. Można je uzyskać dzięki zajęciu pozycji monopolistycznej albo uzyskaniu wsparcia państwa. Najprostszym przykładem są tu regulacje wymuszające zakup kas fiskalnych przez przedsiębiorców. Szczególnie perfidnym rodzajem wymuszenia jest coś, co można nazwać "prywatnymi podatkami". Jest to sytuacja, w której wszystkich zmusza się do uiszczenia stałej daniny na rzecz konkretnych podmiotów. Najczęściej następuje podział tej daniny między podmiotem prywatnym i państwem. W ten sposób państwo uzyskuje udział w łupach w zamian za pomoc w wymuszeniu. Dobrym przykładem jest tutaj sieć ściągania haraczy z kierowców viaToll.
Widać, że część z opisanych problemów wiąże się z zaangażowaniem państwa w gospodarce. Stąd pojawiające się w różnej formie postulaty ograniczania roli państwa. Jednak słuszne wydają się obawy, że całkowity brak regulacji może być jeszcze gorszy. Potrzebna jest mądra polityka gospodarcza. Taki złoty środek stał się jednym z fundamentów rozwoju gospodarczego powojennych Niemiec w latach 1948-1967. Wprowadzony tam ład gospodarczy nazwano społeczną gospodarką rynkową.
Idea zrównoważonego rozwoju a społeczna gospodarka rynkowa
Pojęcie społecznej gospodarki rynkowej zostało skażone poprzez utożsamienie jej z późniejszym systemem państwa opiekuńczego. Obecnie podnoszone są głosy, że należy wrócić do pierwotnych idei: zbudowania takiego ładu gospodarczego, który zapewni godne życie obywatelom, ograniczając równocześnie - zgodnie z zasadą pomocniczości - bieżące interwencje państwa.
Ten cel (poniekąd definiujący społeczną gospodarkę rynkową) jest jednym z fundamentów Unii Europejskiej. Został on przyjęty w formie zasady zrównoważonego rozwoju. Jednak kryzys pokazuje, że w trakcie realizacji tej zasady popełniono błędy.
Odstępstwa od idei pomocniczości znalazły łatwe usprawiedliwienie. Brak interwencjonizmu prowadził do wzrostu nierówności społecznych, które po przekroczeniu pewnej skali i tak wymagały interwencji. Z drugiej strony wzrost poziomu życia w biedniejszych regionach prowadził do poszerzania rynków zbytu, stymulując rozwój.
Problemy, jakie zostały ujawnione w wyniku kryzysu finansowego, bez wątpienia wiążą się z tak rozumianą zasadą zrównoważonego rozwoju. W praktyce politycznej Unii Europejskiej przyjęto, że jej wdrożenie polega na ujednoliceniu standardów i wyrównywaniu poziomu życia. Teraz zachodzi obawa, że wskutek kryzysu nastąpi całkowite odejście od idei solidarności.
Tymczasem uzdrowienie sytuacji można osiągnąć poprzez przyjęcie zasad społecznej gospodarki rynkowej.Z tej perspektywy 'zrównoważony rozwój' powinien być rozumiany zupełnie inaczej. Przede wszystkim oznaczać zbilansowanie, przy uwzględnieniu wszystkich obciążeń i korzyści. Nie można rozwijać się w sposób zrównoważony, jeśli rozwój oparty jest głównie o zewnętrzne kredytowanie, jeśli nie uwzględnia się wszystkich kosztów (także niefinansowych kosztów zewnętrznych dla przedsiębiorstwa), jeśli mamy niesprawiedliwy system podatkowy itd...
Dwie tendencje w kształtowaniu polityki gospodarczej
W jaki sposób państwo (lub Unia Europejska) może zatem wspomóc procesy zrównoważonego rozwoju? Pierwszy, najbardziej naturalny sposób wiąże się z dużym fiskalizmem. Uzyskane wpływy podatkowe są dzielone w sposób uwzględniający poziom dochodu w poszczególnych regionach. Jest to rozwiązanie, które wbrew pozorom jest korzystne dla dużych korporacji. Wysoki poziom fiskalizmu podnosi poziom inicjatywy gospodarczej, niszcząc tak zwany 'plankton gospodarczy'. W Polsce na przykład, aby prowadzić prywatne przedsiębiorstwo, trzeba osiągać kilka tysięcy przychodu miesięcznie.
Drugi sposób polega na wspieraniu rozwoju przedsiębiorczości lokalnej, tak by maksymalizować zdolność lokalnych podmiotów do zaspokajania potrzeb społecznych. Wydaje się, że Unii Europejskiej istnieje świadomość tego, że taki sposób jest lepszy. Stąd podkreślanie znaczenia małych i średnich przedsiębiorstw. W nowej perspektywie finansowej prawie na pewno wsparcie dla przedsiębiorstw będzie jedynie w formie zwrotnej (kredytowanie), albo pośredniej - poprzez klastry gospodarcze. Obie te formy są korzystne przede wszystkim do małych i średnich przedsiębiorstw.
W Polsce trwają intensywne prace nad nową polityką gospodarczą, w szczególności - polityką klastrową. Niestety - główną rolę w tych pracach ma IBnGR, który jest wyrazicielem interesów dużych przedsiębiorstw, a zarysowane powyżej idee społecznej gospodarki rynkowej i zrównoważonego rozwoju wydają się być poza zasięgiem myślowym ekspertów tego instytutu.
Jednak mniejsze przedsiębiorstwa i organizacje nie pozostają bezczynne. Miejmy nadzieję, że ich inicjatywy zostaną docenione przez ministerialnych urzędników.
Klastry w programie PiS
wtorek, 01 lutego 2011 20:37 | | |
Klastry gospodarcze są ważnym elementem programu partii "Prawo i Sprawiedliwość". W broszurze zatytułowanej "Samorządność i przedsiębiorczość" znajduje się fragment dotyczący klastrów.
"Do rozwijania przedsiębiorczości lokalnej w gminie, powiecie, województwie będziemy wykorzystywać koncepcję gospodarki sieciowej. Dzięki jej zastosowaniu przedsiębiorczość znajduje swoje umocowanie w konkretnej gminie, jest ona upodmiotowiona i nie funkcjonuje wyłącznie jako składowa sieci globalnej. Zarówno gmina jak i lokalna przedsiębiorczość zachowują swoją specyfikę, naturę i nie mogą być podporządkowane maksymalizacji zysku za wszelką cenę, co jest właściwe dla globalnych koncernów.
Jedną z form urzeczywistniania lokalnej gospodarki sieciowej jest klaster, czyli geograficzne skupisko wzajemnie powiązanych firm, wyspecjalizowanych dostawców, jednostek świadczących
usługi, firm działających w pokrewnych sektorach i związanych z nimi instytucji (na przykład uniwersytetów, jednostek normalizacyjnych i stowarzyszeń współpracujących).
Oprócz już dzisiaj funkcjonujących wysokorozwiniętych klasterów istotne wydaje się tworzenie struktur sieciowych także wśród przedsiębiorczości podstawowej, w tym wśród przedsiębiorstw
rolniczych. Struktury typu klastrowego mogą odegrać ważną rolę w zwiększaniu konkurencyjności i innowacyjności przedsiębiorstw i regionów. Mogą stać się zalążkiem budowania i rozwijania gospodarki sieciowej, która oznaczą nową jakość wobec globalnych wyzwań."
Cennym jest zwłaszcza podkreślenie roli klastrów drobnych przedsiębiorstw i klastrów wiejskich.
O polityce wspierania rozwoju klastrów w Polsce
poniedziałek, 31 stycznia 2011 10:31 | | |
W Ministerstwie Gospodarki trwają prace nad polityką wspierania rozwoju klastrów w Polsce. W dniu 22 listopada 2010 odbyła się w siedzibie Ministerstwa Gospodarki konferencja na ten temat. Poruszono na niej wiele ważkich zagadnień, nad którymi warto się pochylić.
Oddolne inicjatywy klastrowe
Inicjatywy klastrowe dzieli się na oddolne i odgórne. Inicjatywy klastrowe pochodzą od przedsiębiorstw, a odgórne od władz lub instytucji otoczenia biznesu. Takie rozróżnienie nie jest wystarczające, gdyż także filozofia działania klastra w obu koncepcjach wydaje się odmienna. Tworząc klaster metodą top-down projektuje się struktury i szuka chętnych do współpracy w zaprojektowanych ramach. Stąd tendencja do tworzenia sztywnych struktur hierarchicznych. Tymczasem siła klastra jest budowana głównie dzięki powiązaniom, które znacznie wykraczają poza sztywne ramy związków formalnych. Dlatego lepiej jest tworzyć najbardziej ogólny schemat (standardy, dobre praktyki, wzorce i przykłady) i pozwolić na ich wykorzystanie zgodnie z lokalnym zapotrzebowaniem. Takie działanie w klastrach oddolnych jest czymś naturalnym. Dlatego one mają kluczowe znaczenie - także dla wypracowania optymalnych rozwiązań. Posługując się tak zdobytą wiedzą i doświadczeniem, łatwiej opracować optymalną strategię działania. Pierwszy wniosek jaki się tu pojawia jest więc następujący: polityka wspierania inicjatyw klastrowych powinna zmierzać do kumulowania wiedzy i doświadczeń zdobytych przez istniejące inicjatywy klastrowe.
Koncepcja klastra
Na stronie Ministerstwa Gospodarki podano definicję: "klastry, stanowiące elastyczną formę współpracy horyzontalnej między 3 grupami podmiotów: przedsiębiorstwami, jednostkami naukowo-badawczymi oraz władzami publicznymi, tworzą środowisko ułatwiające intensywne procesy interakcji i kooperacji między poszczególnymi aktorami narodowych i regionalnych systemów innowacji". Definicja zawęża koncepcję klastra. Nie widać sensownych powodów takiego zawężenia. Współpracą w ramach klastra mogą być (i są) zainteresowane także inne podmioty. Na przykład instytucje finansowe (formalnie można je umieścić w kategorii "przedsiębiorstwa"), fundacje i stowarzyszenia. Najważniejsze jest jednak wykluczenie współpracy wertykalnej (integracji produktowej). Zbyt silne wydaje się powiązanie koncepcji klastra z systemami innowacji. Prawdą jest, że klastry sprzyjają innowacyjności. Dlaczego jednak mają być dyskryminowane klastry, w których główną siłą są tradycje a nie innowacje? Jednym z najsilniejszych klastrów w Europie jest włoski klaster obuwniczy. W Polsce do najstarszych klastrów należą klaster meblarski z Góry Kalwarii (Zebrzydowskiej) i klaster wikliniarski (Rudnik-Leżajsk). Czy stworzenie im szans na bardziej dynamiczny rozwój jest bez znaczenia?
Moim zdaniem silnym bodźcem do rozwoju klastrów byłoby postanie silnych ośrodków kompetencji, które wspomagałyby powstające inicjatywy już na etapie identyfikacji lokalnych zasobów które mogą być wykorzystane dla uzyskania przewagi konkurencyjnej. Koncepcja i struktura klastra mogłaby być wówczas wypracowywana na zasadach współpracy liderów tych inicjatyw z ekspertami. Takie podejście pozwoliłoby na budowanie bardziej elastycznej polityki.
Powstawanie klastrów
Przedstawiając pomysł inicjowania klastrów w ramach SSE położono nacisk na identyfikację skupisk przedsiębiorstw z jednej branży. Tymczasem istnienie takich skupisk jest jedynie warunkiem koniecznym, lecz nie wystarczającym. Nawet w klastrach typu oś-szprychy powinny być wzięte pod uwagę czynniki opisane w dostępnym na stronach Ministerstwa dokumencie pt. "Koncepcja klastra":
systemowy, sieciowy charakter społecznie zakorzenionych powiązań,
coopetition (kooperencja?) czyli jednoczesne konkurowanie i kooperacja podmiotów gospodarczych,
wieloletnie tradycje danej działalności w danej lokalizacji (tzw. lokalne czy regionalne zagłębia tradycji),
efektywna dyfuzja tzw. wiedzy ukrytej (ang. tacit knowledge), której pozyskanie wymaga wchodzenia w bezpośrednie relacje międzyludzkie.
Bez uwzględnienia tych czynników klaster nie będzie trwały. Należy w związku z tym docenić publikacje dotyczące klastrów wydawane głównie przez PARP. Pokazują one bowiem zagadnienia budowy klastrów w szerszym kontekście i są cennym źródłem wiedzy. Propagowanie tej wiedzy powinno być ważnym elementem każdej polityki wspierania klastrów.
Rola koordynatora
Na konferencji w Warszawie zwracała uwagę bardzo roszczeniowa postawa niektórych z wypowiadających się osób. Najwyraźniej kryło się za tym przekonanie, że uczestniczą one w realizacji zadań wymyślonych przez władze i dlatego władze powinny otoczyć te działania wszechstronną opieką. Gdyby to były oddolne inicjatywy przedsiębiorców dla których klaster jest tylko sposobem realizacji celów biznesowych - z pewnością przedsiębiorcy ci znaleźliby rozwiązanie pojawiających się problemów.
Dlatego pojawia się propozycja, by określić rolę koordynatora klastra, jako podmiotu dbającego o takie wykorzystanie posiadanych środków, by służyły one wzmocnieniu konkurencyjności przedsiębiorstw, przy ograniczaniu do minimum ingerencji w mechanizmy rynkowe. Tylko wtedy podmioty zaangażowane w działalność w klastrze będą widziały sens w utrzymywaniu go przy życiu niezależnie od dalszego wsparcia ze środków pomocowych.
Konkursy
Pomysł na wyłanianie najsilniejszych klastrów do wsparcia drogą konkursu jest motywowane analogicznymi działaniami podejmowanymi w krajach zachodnich. Z uwagi na nieporównywalny z Polską rozwój klasteringu, zasadnym jest zarzut nie dopasowania takiej strategii do naszych warunków. Gdy istnieją duże klastry o znaczeniu ponadnarodowym, skoncentrowane na nich wsparcie można traktować jako popieranie ekspansji klastra na zewnątrz. Gdy takie działania podejmuje się na etapie początkowego rozwoju klastrów, burzy to w sposób drastyczny zasady wolnorynkowej konkurencji. Z tego powodu twórca pojęcia "klaster" M. Porter przestrzegał: "państwo powinno zmierzać do wzmocnienia rozwoju i podnoszenia poziomu wszystkich gron, a nie dokonywać między nimi wyboru" ["Porter o konkurencji" str 309].
Z konkursami na klaster wiąże się jeszcze inna wątpliwość. Chodzi mianowicie o kryteria wyboru zwycięzcy w ewentualnym konkursie. Biorąc pod uwagę znaczenie dla rozwoju regionu, ilość stworzonych nowych miejsc pracy, wielkość zaabsorbowanych środków z funduszy UE, wielkość nowych inwestycji, znaczenie marki, powiązania międzynarodowe etc..., wydaje się bezsporne iż żaden klaster w Polsce nie dorównuje "Dolinie Lotniczej". Tymczasem na konferencji wskazywano jako najlepsze inne rozwiązania.
Ponadto za niezwykle istotne należy uznać spostrzeżenie autorów "Przewodnika dla animatorów
inicjatyw klastrowych w Polsce", którzy twierdzą: "Polityka wspierania klastrów w przeciwieństwie do ogólnej polityki gospodarczej powinna uwzględniać nie tyle stan obecny, co perspektywy rozwoju pewnej grupy przedsiębiorstw w kolejnych latach" (str 41). Tymczasem dobór obiektywnych kryteriów konkursowych, które nie dotyczyłyby stanu obecnego wydaje się niezmiernie trudne.
Problem wsparcia przez władze lokalne
Wspieranie klastrów przez władze lokalne wydaje się bardzo dobrym rozwiązaniem. Należy jednak wziąć pod uwagę problemy związane z brakiem zrozumienia władz lokalnych dla idei klastrów. Ich znaczenie nie jest doceniane. Innym problemem może być brak odpowiednich partnerów dla władz lokalnych. Nie dotyczy to oczywiście sytuacji w której klastry już istnieją. Kiedy jednak władze wyasygnują środki na inicjatywy klastrowe, mogą one zostać zmarnotrawione przez ośrodki produkujące masy dokumentów bez praktycznego znaczenia. Beneficjentem może też zostać silne przedsiębiorstwo, które zdoła przekonać dysponentów środków iż jego ekspansja zasługuje na miano klastra (nawet jeśli te działania ograniczają się do przejmowania kolejnych przedsiębiorstw, a współpraca z niezależnymi podmiotami z branży nie występuje). Dlatego należy zadbać o propagowanie wiedzy na temat znaczenia klastrów i konstytuujących je atrybutów wśród przedstawicieli władz lokalnych. Można do tego wykorzystać "Związek miast polskich", "Związek powiatów polskich" etc.
Klastry a innowacyjność
Klastry stanowią idealne środowisko dla rozwoju innowacyjności. Zwłaszcza promowane przez rząd klastry powiązane z ośrodkami naukowymi. Jednak konieczne są zmiany ułatwiające transfer wiedzy do przemysłu. Być może warto promować model współpracy polegający na tym iż to przedsiębiorstwa inicjują prace badawcze i są odbiorcą ich rezultatów. Kluczową kwestią jest finansowanie działalności innowacyjnej i rozłożenie ryzyka z tym związane. To odpowiedni model finansowania stał się podstawą dynamicznego rozwoju "Doliny Krzemowej". Na drugim miejscu należy wymienić zagadnienia prawne. W szczególności dotyczy to ochrony praw autorskich we wspólnych przedsięwzięciach w klastrze. Praktycznie każdy innowacyjny klaster musi się z tym zmierzyć. Dlatego należy przyjąć z uznaniem informację o pracach zmierzających do rozwiązania tych kwestii na poziomie ministerialnym.
Na stronie cogito2011.pl została zainicjowana debata na ten temat. Powyższy tekst należy więc traktować jako wstęp do tej debaty. Serdecznie zapraszamy do udziału w niej.
Uwagi o "polityce wspierania klastrów"
wtorek, 21 czerwca 2005 20:58 | | |
Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową opracowuje na zlecenie Ministerstwa Gospodarki i Pracy założenia polityki wspierania klastrów . Prace te całkowicie pomijają teren wsi. Niniejszy tekst zawiera krytyczną analizę tego programu, w zestawieniu z projektem opracowanym przy okazji prac nad ustawą “o grupach przedsiębiorstw rodzinnych”.
Tekst ten powstał po tym, gdy rząd publicznie "odciął się" od projektu ustawy. Stąd jego polemiczny charakter.
Należy jednak uznać iż krytyka projektu miała swe ¼ródło nie tylko w stereotypach myślowych, na jakie zwraca uwagę M. Porter, ale także w słabościach samej koncepcji. Dzięki tej krytyce projekt został znacząco poprawiony, a oficjalne stanowisko rządu zmieniło się na "neutralne".
Mamy nadzieję, że zachowanie polemicznego charakter tekstu zostanie zrozumiane wyłącznie jako zachęta do dyskusji. Tam, gdzie ścierają się różne koncepcje łatwiej o wypracowanie optymalnej strategii. W tym wypadku mamy na dodatek koncepcje raczej uzupełniające się niż konkurencyjne.
PORÓWNANIE PROJEKTÓW
Na początek dokonam porównania projektu IBnGR z projektem przygotowanym przez inicjatorów wspomnianej ustawy. Poniższa tabela służy uwypukleniu różnic. IBnGR Grupy przedsiębiorstw rodzinnych
Motywacja zagospodarowanie dotacji z UE problemy rozwoju lokalnej przedsiębiorczości - zwłaszcza wiejskiej
Struktury budowa struktur centralnych z myślą o "mega-klastrach" budowa struktur sieciowych stwarzających równe i dogodne warunki dla wszystkich chętnych
Konkurencyjność konkursy na rozwiązania klastrowe równość szans - brak ingerencji w naturalne mechanizmy rynkowe
Związek z lokalizacją cechy polityki uniwersalnej projekt uwzględnia realia polskiej gospodarki
O motywacji
IBnGR proponuje "program wspierania inicjatyw klastrowych". Zasadne są jednak obawy, że głównym jego efektem będzie umieszczenie w każdym możliwym "programie rozwoju" słowa “klaster” w różnych odmianach. Działania samorządów są bowiem nierzadko podejmowane zgodnie z regułą: "dają pieniądze z UE - zastanówmy się, co napisać we wniosku, żeby dali je nam". Teraz pojawia się nowe słowo - wytrych (mogące konkurować np ze "społeczeństwem informacyjnym"): "klaster". Problem jest postawiony w ten sposób: są pieniądze i trzeba je wykorzystać.
Klastry wiejskie zostały zidentyfikowane jako rozwiązanie dla problemu ekonomicznej degradacji wsi. Pomysł zrodził się wiele lat temu i początkowo pojęcie “klaster” traktowano bardzo umownie. Jednak z czasem dopracowano się koncepcji, która zdaniem jej twórców jest bardziej zbliżona do klastrów Portera niż “technopolis” czy wszelakie “doliny” przemysłowe.
O "mega-klastrach"
Eksperci IBnGR używają określenia "mega-klaster" na oznaczenie klastrów "narodowych"- w odróżnieniu od klastrów regionalnych. Można mieć wątpliwości - jaki jest cel wyróżniania ich jako głównego podmiotu polityki gospodarczej. Jak dowodzi Porter - przewaga konkurencyjna narodów budowana jest poprzez uzyskanie przez silne klastry lokalne konkurencyjności w międzynarodowej skali, a nie poprzez ich rozrost na cały kraj.
Klastry powinny być przede wszystkim przedmiotem troski władz lokalnych.
O konkurencji
Zawsze, gdy jest formułowany jakiś plan obejmujący znaczący obszar działania, istnieje pokusa budowy struktur hierarchicznych, lub przynajmniej jakiejś organizacji koordynującej.
Powstawanie różnego rodzaju struktur pomocniczych jest w przypadku klastrów czymś zupełnie normalnym. Jednak struktury takie powstają, gdy wymagają tego warunki rozwoju. Odgórnie projektowane struktury mogą wręcz przeszkadzać w naturalnym rozwoju klastrów - na przykład poprzez ograniczanie konkurencji. Dlatego Porter w swojej książce podkreśla, że "państwo powinno zmierzać do wzmocnienia rozwoju i podnoszenia poziomu wszystkich gron, a nie dokonywać między nimi wyboru" [str 309]. Tymczasem IBnGR proponuje organizowanie konkursów na rozwiązania klasteringowe.
Rozwiązanie proponowane przez twórców ustawy “o grupach przedsiębiorstw rodzinnych” nie narusza zasad konkurencji - stwarza równe warunki dla wszystkich. Warto jednak zauważyć, że “paradoks lokalizacji” pozwala na ochronę lokalnych społeczności przed “konkurencją” w rozumieniu neo-liberalnym. Polega ona na narzucaniu zasad wolnego handlu słabszym krajom i społecznościom w połączeniu z praktykami protekcjonistycznymi. Jako przykład działania tak rozumianej konkurencji na wsi można przytoczyć historię produkcji orzechów we wsi Sietesz (podkarpackie). Sietesz ze względów klimatycznych stała się centrum produkcji i dystrybucji orzecha włoskiego. Póki dystrybucją zajmowało się jedno przedsiębiorstwo - ceny były utrzymywane na poziomie gwarantującym opłacalność. Gdy jednak kierowcy z tego przedsiębiorstwa zaczęli “brać sprawy we własne ręce”, ceny na surowiec spadły na tyle, że obecnie Sietesz staje się dostawcą ... drewna orzechowego.
Związek z lokalizacją
We wcześniejszym opracowaniu na temat klastrów (dla “Polskiego Forum Strategii Lizbońskiej”) eksperci IBnGR podkreślają, że nie ma jednej uniwersalnej polityki wspierania klastrów, a kopiowanie obcych rozwiązań może przynieść więcej szkody niż pożytku. Nie wiadomo więc dlaczego najnowsze ich opracowanie nosi znamiona takiej uniwersalnej polityki. Nazwę kraju można wpisać w nim dowolną - pozostanie ten sam zbiór ogólnych haseł.
Projekt tworzenia klastrów wiejskich zawiera rozwiązanie dla dwóch problemów, które zniechęcają rolników przed wszelkimi formami współdziałania:
wprowadzenie zasady iż każdy odpowiada wyłącznie za swoje działania (ochrona “ojcowizny)
wprowadzenie standardów rozliczeń (bariera biurokratyczna)
Warto też zwrócić w tym miejscu uwagę na dostrzeżone związki klasteringu z personalizmem ekonomicznym. Zgodnie z nim ekonomia to nauka o ludzkim działaniu (a nie obiektywnych - odczłowieczonych mechanizmach). Naturalnym staje się uwzględnienie również pozaekonomicznych motywów tych działań. Zdziwienie może budzić dyskredytowanie takiego podejścia przez przyznających się do liberalnych poglądów ekonomistów. Jednym z fundamentów liberalizmu jest spostrzeżenie iż gospodarka jest bardzo złożonym systemem o trudnej do przewidzenia dynamice rozwoju. Odwołanie do wartości bardziej ogólnych - stanowiących dla danej społeczności fundament funkcjonowania jest czymś zupełnie naturalnym. Polska wieś jest katolicka (gdzieniegdzie: greko-katolicka) i nie zachodzą żadne przyczyny, by ten fakt ignorować. Zgodność programu rozwoju przedsiębiorczości wiejskiej ze Społeczną Nauką Kościoła zwiększa szanse jego akceptacji.
ZA£O¯ENIA POLITYKI WSPIERANIA ROZWOJU KLASTRóW
Jakie założenia dla polityki gospodarczej należałoby więc przyjąć? Przede wszystkim - należy jasno powiedzieć, że powinna to być polityka wspierania rozwoju klastrów, a nie polityka wspierania klastrów. Chyba żadne zagadnienie współczesnej polityki gospodarczej nie wzbudza większych kontrowersji, niż poziom dopuszczalnych regulacji rynku. Niezależnie od stanowiska w tej sprawie - trudno nie uznać, że w Polsce najważniejszym związanym z tym problemem jest różnicowanie podmiotów i regionów ze względu na te regulacje. Jeśli skutek polityki wspierania klastrów ma być taki sam - to chyba lepiej by jej w ogóle poniechać.
Warunki, a nie rozwiązania
Jeśli gospodarkę przedstawimy w postaci piramidy z licznymi podmiotami u podstawy i państwem u wierzchołka, to istotą klastrów opisanych przez Portera jest budowa przewagi konkurencyjnej metodą "od dołu ku górze". Musi się to wiązać z afirmacją wolnego rynku i indywidualnej przedsiębiorczości.
Natomiast rząd próbuje zastosować teorię klastrów do ekonomii silnych struktur (instytucji, urzędów, osób prawnych). A brak takich struktur mogących być podmiotem polityki budzi opory. Przy okazji warto odnieść się do nauczania Jana Pawła II, który dominację takich struktur wskazywał jako jedno z zasadniczych przejawów złej ekonomii.
Drobna przedsiębiorczość
Polska nie jest potęgą przemysłową. Dlatego powinniśmy skorzystać z szansy jaką stwarza “paradoks lokalizacji”, a nie podejmować prób wspierania silnych struktur zdolnych do konkurowania z największymi korporacjami. Na przykład meble z Kalwarii są sprzedawane na cały świat nie dlatego, że ktoś je wspierał i promował, tylko dlatego że lata konkurencji i współdziałania lokalnych przedsiębiorstw, trudne do naśladowania tradycje i sprzyjające warunki lokalne doprowadziły do powstania unikalnych produktów o najwyższej jakości.
O dominujących w Polsce stereotypach myślowych łatwo się przekonać przy użyciu wyszukiwarki internetowej google. Na zapytanie: “klastry + Kalwaria” zwraca dwie strony - obie po czesku ("Kalwaria + cluster" -pozwala znale¼ć angielskojęzyczne opracowanie PARP: http://www.parp.gov.pl/doc/aktual_13.pdf ).
Dla odmiany klastry + technopolis daje 101 stron!!!
Obserwując bez uprzedzeń stosunki gospodarcze w Unii Europejskiej (i nie tylko) bez trudu można spostrzec iż bardziej zamożne kraje stosują różne praktyki protekcjonistyczne i polityczne naciski, w celu ograniczenia konkurencji ze strony państw o niższych kosztach produkcji. Konkurencję ze strony małych przedsiębiorstw i rolników ograniczyć najtrudniej. To nie jest przypadek, że francuski lęk przed konkurencją ze wschodu symbolizuje polski hydraulik, a nie przedstawiciel “technopolis”.
Klastry wiejskie
Projekt budowania grup przedsiębiorstw rodzinnych nie był inspirowany teorią klastrów, tylko realnymi i bardzo trudnymi problemami polskiej gospodarki. Klastry zostały zidentyfikowane jako najlepszy środek pozwalający na poradzenie sobie z tymi problemami. Istnieje wiele dowodów na to, że przedstawiciele najważniejszych ośrodków mających realny wpływ na gospodarkę nie rozumieją tej problematyki. Wygląda to tak, jakby ktoś siedzący na stercie złota dumał - jakby tu zarobić na sprzedaży ropy której nie posiada. I może coś by wydumał, gdyby nie niewygodne siedzenie. Polskie rolnictwo jest takim nikomu nie potrzebnym skarbem. Z dużą uwagą śledzi się zmiany PKB o ułamki procenta, gdy tymczasem wprowadzenie chłopa “z jarmarku na rynek” oraz zmniejszenie zasięgu szarej strefy na wsi mogłoby wywrócić wszelkie statystyki.
Niedawno Sejm uchwalił ustawę umożliwiającą łatwe wejście na rynek strukturom ponadnarodowym (europejskie zgrupowanie interesów gospodarczych). Rolnicy są traktowani w sposób analogiczny jak mieszkańcy obcych krajów (rolę dokumentu importowego pełni faktura RR). Próby otwarcia dla nich granic rynku okazują się o wiele trudniejsze do zrealizowania.
Więcej informacji na temat klasteringu wiejskiego można znale¼ć na stronach www.klastry.org. Tu dokonam jedynie skrótowego zestawienia klastrów wiejskich z innymi - łatwymi do zidentyfikowania strukturami, które mogą uchodzić za klastry.
ANALIZA
Ponieważ klastry są lu¼nymi strukturami - powstaje problem z ich zidentyfikowaniem i zdefiniowaniem. Można spotkać się z opinią, że o tym czy grupa przedsiębiorstw stanowi klaster, czy nie decyduje istnienie jednostki koordynującej i reprezentującej interesy całej społeczności. Za przykład takiej jednostki można podać “Silicon Valley Network” w Dolinie Krzemowej. Takie podejście jest błędne. “Dolina Krzemowa” funkcjonowała przed powstaniem wspomnianej organizacji i można sądzić że będzie funkcjonowała w razie jej rozwiązania.
Także analizy ekonomicznych przyczyn rozwoju klastra nie wydają się prowadzić do uchwycenia prawidłowości. Trudno w takich analizach uchwycić całość zagadnienia, a w rezultacie nastawienie badających odgrywa znaczącą rolę. Dla przykładu w tekście o "klastrach nowej generacji" w okolicach Sztokholmu (Kista) opublikowanym na stronach technopolis-Bemowo [ http://www.bemowo.waw.pl/poziom.jsp?part=technopolis§ion=rozwoj ] można znale¼ć informacje o tym iż sukces Kisty zrodził sie w następujący sposób:
władze Sztokholmu postanowiły w latach 90-tych zainwestować w infrastrukturę
wielkie firmy zaczęły przenosić swoje siedziby do Sztokholmu
Kista stała się atrakcyjna, gdyż leży blisko lotniska, a w samym Sztokholmie brak wolnej, taniej przestrzeni
Przeciwnicy ingerencji państwa w gospodarkę mogą zwrócić uwagę na to, że największe przedsiębiorstwa otworzyły swe siedziby w jeszcze latach 70-tych, a przyczyną rozwoju nowych technologii w Szwecji jest fakt iż w 1993 r. nastąpiła tam liberalizacja rynku telekomunikacyjnego (zob. http://www.wprost.pl/drukuj/?O=8969 ).
Aby ująć to zjawisko w całej jego złożoności należy zastosować teorię konkurencji Portera (analizę klastra Kista tą metodą można znale¼ć na stronie: http://www.american.edu/academic.depts/ksb/citge/Sweden%202.htm).
Metoda ta pozwala nie tylko ustalić, czy mamy do czynienia z klastrem, ale dodatkowo można zidentyfikować słabości i braki analizowanej struktury. Poniżej przedstawiono szkic do takiej analizy. Wiersze tabeli zawierają poszczególne elementy “diamentu Portera”.
|
górnośląskie zagłębie węglowe |
Dolina lotnicza |
Rolnictwo |
warunki popytu (wymagający rynek lokalny) |
Popyt duży, podlegający silnym regulacjom rynek produktów przemysłu ciężkiego |
Przemysł lotniczy jest uzależniony od wspieranych przez państwo programów (offset, zamówienia wojskowe) |
Polacy cenią dobrą, zdrową żywność, rolnictwo konkuruje z wysoko dotowanymi produktami z UE. ¯ywność ma renomę. |
warunki czynników produkcji (koszty pracy, tradycje, infrastruktura i więzi gospodarczo społeczne) |
Węgiel podstawowym bogactwem naturalnym regionu. Dobra infrastruktura |
Ośrodek przemysłowy z tradycjami w branży lotniczej. Politechnika Rzeszowska kształci specjalistów. |
Tania siła robocza; trudne do skopiowania tradycje gospodarowania; silne więzi gospodarczo społeczne; szybko rozwijająca się infrastruktura |
sektory pokrewne i wspierające (dostawcy, sektory pokrewne) |
Rozbudowana sieć przedsiębiorstw przemysłu ciężkiego i świadczących dla niego usługi. |
Dominacja kilku dużych przedsiębiorstw. |
Rozwinięty przemysł spożywczy. Silny przemysł chemiczny i maszynowy. |
strategia, struktura i rywalizacja przedsiębiorstw (silna konkurencja między miejscowymi rywalami) |
Chyba najwłaściwszym określeniem będzie tu “patologia”. |
Strategia jest zależna od warunków popytu. W tym wypadku jest to oddziaływanie negatywne. |
Problem z ograniczeniem wsi do roli dostarczyciela taniej, nieprzetworzonej żywności. |
Powyższa analiza pokazuje, że w każdym z przypadków mamy pewne problemy. W przypadku wsi problemem jest istnienie barier przeszkadzających w rozwoju przedsiębiorczości, oraz współpracy między rolnikami. Najważniejszą przeszkodą w usunięciu tych barier jest kompletny brak zrozumienia połączony z czymś w rodzaju anty-chłopskiej fobii. Tymczasem z analizy tej jasno wynika, że istnieją warunki do rozwoju klasteringu na wsi.
MO¯LIWE SCENARIUSZE
Analiza, jaką powyżej przedstawiono powinna być podstawą oceny każdego programu związanego z rozwojem klastrów. Brak takiej analizy sprawia, że najlepiej ukształtowanym klastrem może okazać się zagłębie węglowe na śląsku. Najsensowniejszą polityką wspierania klastrów byłoby więc stworzenie super-holdingu "Górnośląski Klaster Górniczy" (były już zjednoczenia, zrzeszenia, gwarectwa, holdingi, to może być i klaster) i przekazanie mu wszystkich środków, jakie uda się wygospodarować na wspieranie klastrów (zmniejszenie tych kwot mogłoby sprawić że byłyby one śmiesznie małe w stosunku do potrzeb).
Alternatywny program ukierunkowany na rozwój drobnej przedsiębiorczości - zwłaszcza na terenach wiejskich może dać o wiele lepsze efekty. O skali możliwości może świadczyć choćby fakt, że rządowi “udało się” w krótkim czasie doprowadzić do likwidacji 30 tys drobnych przedsiębiorstw na wsi (skutek obowiązku przejścia z KRUS do ZUS) . To co najmniej 30 tys. potencjalnych miejsc pracy. Jeśli jakiś koncern wybuduje w Polsce fabrykę dającą zatrudnienie za głodową pensję dziesiątej części tej liczby, to zachwytom nie ma końca..
Jakie więc kroki można podjąć w celu realizacji alternatywnego programu rozwoju przedsiębiorczości w formie klastrów?
Reforma systemu prawnego. Podnosi się niekiedy argument, że w wielu krajach rozwijają się inicjatywy klastrowe bez zmian w prawie. To nie jest jednak rozstrzygający argument. Być może w tych krajach zmiany w prawie nie są niezbędne. W Polsce tak (argumenty za tym przedstawiono w innym miejscu).
Tworzenie równych warunków dla wszystkich. Przykładem inicjatyw spełniających ten warunek mogłoby być wsparcie dla tworzenia specjalizowanych ośrodków wykonujących rozliczenia dla wszystkich okolicznych klastrów. Można je tworzyć w oparciu o ODR'y (dla których może to z kolei być element budowy strategii przetrwania na wolnym rynku - w perspektywie zmniejszania wsparcia z budżetu).
Zaangażowanie samorządów. Inicjowanie przedsięwzięć w ramach klastrów jest wręcz idealną metodą realizacji partnerstwa publiczno-prywatnego. £atwość wejścia do klastra i otwartość na wszystkich chętnych zapewnia bowiem zdrową konkurencję przy równoczesnej trosce o rozwój społeczności lokalnej.
Tytułem ilustracji można przytoczyć przykłady dwóch podkarpackich gmin, w których przy znaczącym współudziale mieszkańców nastąpił znaczący rozwój infrastruktury (sieć telefoniczna, wodociąg, kanalizacja). W gminie Wiązownica “inwestycja” mieszkańców polegała na częściowym sfinansowaniu budowy infrastruktury (reszta pochodziła z funduszy UE), która pó¼niej została przejęta przez podmioty zewnętrzne. Nie zarabiają więc inwestorzy, tylko np. dr Kulczyk i France Telecom. W gminie Chmielnik funkcjonuje spółdzielnia telekomunikacyjna. W rezultacie 95% mieszkańców gminy posiada telefon oraz nieograniczony, dostęp do Internetu i innych usług teleinformatycznych. “Kapitalizm sojuszników” zadziałał w praktyce.
PODSUMOWANIE
W swej książce Porter wśród zaleceń podaje "stanowczo ograniczać bezpośrednią współpracę między rywalami" (str 234 i n.). Budując klastry “od góry” nie sposób nie złamać tej zasady. Jako wynik realizacji takiej polityki może być powstawanie pseudo-klastrów, w których nie funkcjonuje jeden z elementów "diamentu Portera".
Istnieje prosta i czytelna alternatywa: albo rozwój gospodarki w oparciu o indywidualną przedsiębiorczość albo urządzanie jej przez ekspertów. Jesteśmy w tym szczęśliwym położeniu, że już ćwiczyliśmy obydwa warianty. Początek lat 90-tych to niebywały rozkwit indywidualnej przedsiębiorczości. Pó¼niej mieliśmy okres ciągłych “reform”. Sądzę, że analizując skutki obydwu “eksperymentów” nietrudno wybrać właściwe rozwiązanie.
Jerzy Wawro 30 maja-15 czerwca 2005
Specyficzne problemy polskich przedsiębiorstw w zakresie rozwoju współpracy w formie klastrów.
środa, 14 września 2005 01:47 | | |
Zmiany ustrojowe, które dokonały się w Polsce na początku lat 90-tych ubiegłego wieku zmuszają naszą gospodarkę do poszukiwania nowego typu więzi, które zastępowałyby zjednoczenia dla przedsiębiorców i kontraktacje dla rolników. Jednak sięgnięcie, do koncepcji klastrów nie powinno być jedynie prostą zamianą, ale próbą wypromowana nowej koncepcji biznesowej przybliżającej nas do gospodarki „strukturalnie innowacyjnej”.
Wchodzimy w erę globalizacji i czy tego chcemy czy nie, konkurencja nie będzie się odbywała na poziomie indywidualnych przedsiębiorstw ale całych regionów. Dlatego powiązania o charakterze poziomym pomiędzy przedsiębiorstwami o regionalnej lokalizacji nabierają szczególnego znaczenia. Tutaj należy zachować wyjątkową ostrożność, aby rzeczywiście nastąpiła zamiana powiązań opartych o podporządkowanie lub uzależnienie na powiązania o charakterze sieciowym. Inaczej stanęlibyśmy na równi pochyłej prowadzącej do starych zjednoczeń lub jeszcze starszych monopoli i oligopoli.
Teorię klastrów znamy w zasadzie, z doświadczeń państw o gospodarce rynkowej. Mnogość rozwiązań zjawisk klastropodobnych dowodzi, że wyrastały one na bazie specyficznych warunków. Przystępując do promocji klastrów w Polsce, musimy zadać sobie pytania:
co jest rzeczywistą istota koncepcji działań biznesowych w klastrze, skoro nie jest nią samo geograficzne nagromadzenie przedsiębiorstw,
czy 15 lat przemian ustrojowych to wystarczający okres do samoistnego wykształcenia się praktyki gospodarczej klastrów,
czy zasady prawne funkcjonowania przedsiębiorstw w Polsce sprzyjają rozwojowi klasteringu,
dlaczego uważamy klaster za zwiastun gospodarki strukturalnie innowacyjnej.
Co jest istota koncepcji działań biznesowych w klastrze ?
Można zadać sobie pytanie: czy traktowanie gospodarki według kanonu konfliktowego modelu stosunków przemysłowych w którym:
autonomia zewnętrzna - oznacza jedynie brak bezpośredniej zależności od państwa lub innych nadrzędnych organów zarówno w sferze decyzji jak i oceny działalności,
zasada konkurencyjności - oznacza jedynie długookresową maksymalizację zysku z włożonego kapitału,
autonomia wewnętrzna - oznacza jedynie wyłączne stanowienie przez właścicieli kapitału lub osoby przez nich upoważnione
stanowi dobre podglebie mentalne do sieciowania?
Niestety, model gospodarczy promowany przez „wybitne autorytety” to „gospodarka konkurentów” wytracająca duże zasoby społeczne na bezsensowną walkę konkurencyjną, gospodarka niezdolna do wprowadzenia do obrotu gospodarczego prawie 40% zasobów ludzkich i znacznych zasobów kapitałowych.
Jak dotychczas, rozwój klastrów w Polsce odbywa się WBREW a nie ZGODNIE z oficjalna doktryna gospodarczą. Uczestnicząc w pracach komisji sejmowej nad ustawą o klastrach przedsiębiorstw rodzinnych zdążyliśmy się przekonać o „nierefomowalności” niektórych ikon z naszego życia gospodarczego. Wydawałoby się, że gospodarka „wyścigu szczurów” nie ma w Polsce żadnej alternatywy.
Klastry są zwiastunem „kapitalizmu sojuszników”: nowego podejścia do gospodarki i do dzwigni jego rozwoju. Tu można by zacytować słowa Johna O'Shaugnessy, że dawno minęły czasy gdy rządom obojętne było, że celem działania firmy jest utrzymanie na stanowisku prezesa zramolałego wujaszka. Gospodarkę i ekonomię należy zatem traktować jako poszukiwanie optymalnych rozwiązań w zakresie włączania zasobów do obrotu gospodarczego a nie prymitywne, prostackie i nowobogackie „radzeniem sobie w sytuacji niedoboru” czym karmi się naszych studentów.
W tym kontekście „Program szkoleń promujących clustering” zainicjowany przez PARP (przetarg rozstrzygnięto 29-go sierpnia br. i realizować go będzie konsorcjum firm : Doradztwo Gospodarcze DGA S.A., Enterplan Sp. z o.o., Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową - budżet szkoleń to prawie 6 mln zł) traktujemy jako odważny krok w dobrym kierunku:
Odważny, bo przeciwstawiający właśnie; archaiczną koncepcję kapitalizmu konkurentów nowoczesnej koncepcji kapitalizmu sojuszników. Pierwsze starcie z liberałami w Sejmie mamy za sobą. Oni traktują klastry i klastering jako jakąś ciekawostkę, na którą moda z pewnością przeminie. Ci panowie potrafią jedynie zarabiać na nędzy.
W dobrym kierunku, bo promujący gospodarkę oszczędną, efektywną i zdecydowanie korzystniejszą w aspekcie jakości życia w pracy. Nie bez znaczenia jest także fakt, że profesjonalna promocja klastrów może pozytywnie wpłynąć na proces legislacyjny dostosowujący zaplecze prawne do wymogów sieciowania.
Najważniejsze zidentyfikowane przez nas aspekty, które zmieniają geograficzne skupisko przedsiębiorstw w klastry to:
Zmiana typu konkurencji.
Często, i dzieje się to za sprawo porterowskiej definicji, przedstawia się klaster jako skupisko w którym przedsiębiorstwa ze sobą „współpracują a zarazem konkuruję”. Przeciętnemu przedsiębiorcy trudno jest to zrozumieć. Jeszcze trudniej jest wytłumaczyć, że ktoś konkuruje „w dobrym sensie”. Naszym zdaniem, elementy koncepcji działań klastropodobnych mamy wszędzie tam, gdzie następuje zmiana konkurencji o klienta na konkurencję o zasoby dla przedsięwzięcia w wyniku którego powstanie produkt dający przewagę na rynku. To podejście pozwoliło nam lepiej ocenić obszary powodzenia inicjatyw klastrowych. I tak:
Duże i mocne finansowo firmy nie muszą zabiegać o zasoby. One je po prostu mają, a czasem mają nawet w nadmiarze. Odpadają zatem motywy, dla których fundowaliby sobie proces ogłaszania przedsięwzięć, przeprowadzania długich negocjacji oraz spisywania szczegółowych umów w zakresie spodziewanych korzyści. Zatem te firmy będą zainteresowane jedynie klastrami satelitarnymi a głównym motywem ich działania będzie obniżka kosztów.
Firmy małe i słabe finansowo będą w klastrach upatrywały swojej szansy na przetrwanie. Będą widziały dużą szansę w specjalizacji i poszerzaniu skali działań. Niejeden przedsiębiorca już zdążył się przekonać, że trzynaście talentów oznaczą czternastą biedę. Nie bez znaczenia okaże się fakt braku konieczności opierania swojej działalności o kredyt bankowy. Może bowiem okazać się, że poszczególne fazy procesu technologicznego w wyspecjalizowanych podmiotach można przeprowadzać w oparciu o środki własne. Ta analiza przekonuje nas, że największe powodzenie może mieć klaster pokrewny włoskim dystryktom przemysłowym skierowany do sektora MSP.
Zatem skupiska, w których nastąpiła koncentracja przedsiębiorstw z określonej branży działające jedynie w oparciu o proste zasady klient-dostawca, będziemy traktować raczej jako szczęśliwy zbieg okoliczności a nie świadomą inicjatywę klastropodobna. Podstawą zaliczenia skupiska do klastra jest wytworzenie świadomej więzi pozwalającej skuteczniej gospodarować posiadanymi zasobami.
2. Istnienie sieciowej struktury powiązań.
Podstawowym problemem prawnym w klastrach jest sprzedaż produktów wspólnych przedsięwzięć. W handlu obowiązuje zasada, że za towar odpowiada wytwórca. W przypadku „wspólnych przedsięwzięć” produkt jest wspólny, jednak jakiś określony byt prawny (osoba prawna lub osoba fizyczna) musi wziąć za niego ostateczna odpowiedzialność wobec konsumenta. Rozwiązania mogą być następujące:
duże firmy rozwiązują te zagadnienia poprzez spisanie umowy konsorcjum. W umowie tej zwykle powołuje się lidera konsorcjum, który przejmuje wszystkie zobowiązania w stosunku do kupującego. Sprawa jest jeszcze dość jasna gdy przedmiotem konsorcjum jest produkt, który w myśl Art. 379 § 2 KC jest „świadczeniem podzielnym”. Wtedy uczestnicy konsorcjum odpowiadają za swoje udziały w kontrakcie i „lider konsorcjum” ma wystarczające gwarancje w przypadku roszczeń wynikłych z szkód produktowych. Rzecz komplikuje się w przypadku świadczeń niepodzielnych. W takim przypadku obowiązuje zasada odpowiedzialności solidarnej. Wtedy albo nie ma chętnych do pełnienia roli lidera konsorcjum lub decydująca się na taką rolę firma żąda znacznych prowizji dla zniwelowania skutków ryzyka. Konsorcja zawiązywane są zatem w dziedzinach nie obarczonych większym ryzykiem odpowiedzialności za produkt: np. kompleksowa dostawa. W konsekwencji umowę konsorcjum nie można traktować jako dobrego narzędzia do powstawania działań, które można by zaliczyć do sieciowania: trwałych powiązań utrzymujących się przez dłuższy okres czasu.
W sektorze MSP sytuacja prawna wygląda identycznie, problemy prawne związane ze sprzedażą dostaw wyposażenia fabryki są identyczne jak sprzedaż przysłowiowego masła osełkowego zrobionego w związku wytwórczym: rolnik, mleczarz, miejscowy sklep. Uwzględniając jednak naturalną potrzebę łączenia się w klastry małych przedsiębiorców, została przez grupę inicjatywną z Podkarpacia wniesiona do Sejmu ustawa o klastrach przedsiębiorstw rodzinnych, która między innymi w tym zakresie przywraca normę bardziej ogólna czyli odpowiedzialność za własne zobowiązania. Wymaga do dokładniejszego udokumentowania procesu produkcyjnego, aby określić udziały w sprzedaży, które jednocześnie stają się udziałami w zobowiązaniach. Dodatkowo: skala prowadzonych działań gospodarczych, ze względu na koszty obsługi prawnej, wyklucza tu formę konsorcjum. Należało poszukać rozwiązań, które wprowadziłoby strukturę typu sieciowego z wyodrębnionymi podmiotami specjalizującymi się w poszczególnych fazach procesu technologicznego, podmiotem koordynującym, podmiotem sprzedającym i dla wygody wewnętrznym biurem rozrachunkowym.
Istnienie sieciowego systemu powiązań nie dowodzi jeszcze istnienia sieciowej struktury powiązań. Stwierdzenie występowania sieciowej struktury powiązań może nastąpić jedynie wtedy, gdy ta struktura może działać w oparciu o przepisy prawa i jest rozpoznawalną marką na rynku. Dla przykładu sieć hipermarketów - w potocznym znaczeniu - posiada system powiązań sieciowych ale jest to system w najwyższym stopniu shierarchizowany i z klastrem nie ma nic wspólnego. W projekcie ustawy o klastrach przedsiębiorstw rodzinnych do opisania sieciowej struktury powiązań przewidziano umowę klastra.
Modyfikacja stosunków handlowych.
Tradycyjnie działalność gospodarczą pojmuje się w kategoriach: tanio kupić drogo sprzedać. Określamy to jako „czyste stosunki handlowe”. Ten typ stosunków typu klient dostawca w skupisku zabija wszelkie efekty synergii. Prawdopodobieństwo szybkiego upowszechniania wiedzy i zapobiegania „postawom majsterskim”, czego życzylibyśmy sobie od klastrów jest w tej sytuacji prawie żadne. Stosunki handlowe pomiędzy podmiotami gospodarczymi w klastrze powinny być tak zmodyfikowane, aby nie następowało tradycyjne „przerzucanie problemów marketingowych przez ścianę”. Wszyscy powinni mieć zagwarantowany swój wynegocjowany udział w cenie sprzedaży i wszyscy powinni z pokorą oczekiwać werdyktu jaki na wytwór ich pracy wyda rynek.
To rozwiązanie traktujemy jako w pewnym sensie znak firmowy klastra. Jest to bodajże najważniejsza gwarancja utrzymywania się sieciowego systemu powiązań. Tę technikę organizatorska zamieniająca naturalne skupisko w klaster będziemy nazywać „sprzedażą indeksowaną”.
Z doświadczenia, które zdobyliśmy podczas konsultacji projektu ustawy, omawianie właśnie zagadnień sprzedaży indeksowanej przekonywało do formy klastra podmioty tak nieufne do kolektywnej gospodarki jakimi są rolnicy. Zatem sadzimy, że ta forma zrzeszania się jest długo poszukiwaną i udaną propozycją gospodarczą dla wsi.
Czy 15 lat przemian ustrojowych to wystarczający okres do samoistnego wykształcenia się praktyki gospodarczej klastrów?
Niewielkie sukcesy gospodarcze, przy znacznym nagłośnieniu medialnym, klastrów opartych o duże przedsiębiorstwa nie powinny dziwić. Klastering jest bowiem domeną tzw „polityki regionów”. Większość dużych przedsiębiorstw jest sprywatyzowanych i są to w zasadzie firmy córki przedsiębiorstw zagranicznych. Trudno zatem oczekiwać jakiegoś szczególnego zainteresowania tych firm w uzgadnianiu polityk kilku koncernów z polityką regionów. Sztandarowym przykładem chce się tu zrobić „Dolinę Lotniczą”. Większe szanse ma naszym zdaniem klaster odlewniczy w oparciu o jedną z najnowocześniejszych odlewni w Polsce oraz klaster transportowy w obrębie lotniska w Jasionce, że przytoczę przykłady z Podkarpacia. Naszym zdaniem klastry typu satelitarnego oraz klastry typu „oś i szprycha” mają większą szansę powstania wokół firm, których ośrodki decyzyjne znajdują się w danym regionie.
Inaczej jednak należy traktować sprawę niemrawego powstawania klastrów w obrębie firm sektora MSP a zwłaszcza na terenach wiejskich. Wydawałoby się, że występują tam wszystkie elementy „diamentu portera”. Są zasoby, chociażby w postaci produktów gospodarki rolnej, leśnej i rybackiej, na wsi ukształtował się rynek produktów spożywczych, są znaczne zasoby kapitału i siły roboczej, obserwuje się zjawisko reemigracji na wieś ludzi w wieku poprokreacyjnym z dużymi zasobami wiedzy. Można zadać pytanie, dlaczego procesy konsolidacyjne zachodzą tak wolno. Naszym zdaniem powodem są (a w niektórych przypadkach były) rozwiązania prawne wyra¼nie wprowadzające podział mieszkańców na przedsiębiorców działających na podstawie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej oraz rolników działających na podstawie ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego. W ten sposób zostały zamrożone znaczne zasoby zarówno kapitału jak i pracy.
Cała batalia o klastry wiejskie na Podkarpaciu została stoczona pod hasłem przeniesienia rolników z „jarmarku na rynek”. Musimy powiedzieć, ze odnieśliśmy na tym polu sukces. Z dniem 1-go czerwca 2005 weszła w życie znowelizowana ustawa o podatku od towarów i usług , w myśl której za produkt rolniczy uważa się także „..towary wytworzone z nich przez rolnika ryczałtowego z produktów pochodzących z jego własnej działalności rolniczej przy użyciu środków zwykle używanych w gospodarstwie rolnym, leśnym lub rybackim...”. Oznacza to mniej więcej tyle, że przedsiębiorcy: restauratorzy lub sklepikarze będą mogli kupować bezpośrednio od rolników ryczałtowych przetworzone produkty rolnicze na fakturę RR. Możemy powiedzieć, że wreszcie będzie jak w Unii. Można się jednak zastanawiać jak długo zejdzie, zanim:
- incydentalne sprzedaże przekształca się w trwałe związki,
- ruszy proces specjalizacji i
- pojawią się zorganizowane struktury.
Takie było początki włoskich dystryktów przemysłowych, jednak tam to trwało setki lat. Wychodzimy z założenia, że ten proces należy zdecydowanie przyśpieszyć, właśnie poprzez promocje klastrów przedsiębiorstw rodzinnych. Możemy jednak rozpocząć od zdecydowanie wyższego poziomu opierając się o cudze doświadczenia.
Czy zasady prawne funkcjonowania przedsiębiorstw w Polsce sprzyjają rozwojowi klasteringu?
Ocena polskiego prawa w zakresie rozwoju klastrów jest niejednoznaczna. Sądzę, że uprawniona będzie następująca teza:
dla przedsiębiorstw dużych gromadzących wokół siebie klastry MSP i powiązanych więzami podporządkowania lub zależności nie ma szczególnych przeszkód, aby powstawały one w oparciu o istniejące przepisy prawa.
dla sektora MMśP niezbędne są działania prawne wprowadzające klaster do obrotu gospodarczego jako rozpoznawalną markę. Szczególnie dotyczy to:
wprowadzenia do obiegu gospodarczego i prawnego sieciowej struktury organizacyjnej,
dokumentowania dla celów podatkowych produkcji wykonywanej w systemach gniazdowych lub potokowych przez wyspecjalizowane w poszczególnych zabiegach technologicznych indywidualne przedsiębiorstwa,
rozwiązania zagadnień odpowiedzialności „podmiotu sprzedającego” za produkt wytworzony w klastrze.
Dlaczego uważamy klaster za zwiastun gospodarki strukturalnie innowacyjnej.
Zwiększenie potencjału adaptacyjnego gospodarki czy posiadanie gospodarki opartej o wiedzę jest przedmiotem licznych westchnięć zarówno przedsiębiorców jak i polityków. Wielu autorów uważa, że dołączenie segmentu uniwersyteckiego do klastra rozwiązuje sprawę. My jednak widzimy to inaczej. Uważamy, że problem tkwi raczej w przełamaniu pozostałości tayloryzmu, który był „naukową podstawą” zarządzania w poprzedniej epoce. Dotyczy to zarówno gospodarki kapitalistycznej jak i socjalistycznej. Kapitalizm jednak z tym problemem uporał się zdecydowanie szybciej. Robet Taylor był tak zafascynowany zaletami taśmy produkcyjnej, że bez żenady oświadczał swoim pracownikom: „..przychodzisz do pracy, pozostaw swój rozum w szatni - nie będzie ci potrzebny...”.
Przełomem i wstrząsem dla świata zachodniego była wypowied¼ prezesa wielkiej japońskiej firmy elektronicznej Konosuki Matsuchito na spotkania z przemysłowcami zachodnioeuropejskimi z 1979-go roku.
„..My wygramy, z Zachód przemysłowy przegra. Nic na to nie poradzicie, bo wy sami w sobie nosicie przyczynę naszej waszej przegranej.
Wasze organizacje są taylorowskie, ale co gorsze wasze głowy są także takie. Wy jesteście przekonani, że aby wasze przedsiębiorstwa funkcjonowały dobrze, trzeba rozróżniać jednej strony szefów, z drugiej wykonawców, z jednej tych, którzy myślą, z drugiej tych, którzy przykręcają śruby.
My jesteśmy potaylorystami, my wiemy, że przedsiębiorstwa stały się tak skomplikowane, że przeżycie firmy, w środowisku coraz bardziej niebezpiecznym, zmiennym i konkurencyjnym, jest tak problematyczne, że musi ono każdego dnia mobilizować całą inteligencję wszystkich, aby mieć szansę dania sobie rady.
Dla nas zarządzanie to sztuka mobilizowania i włączania całej inteligencji wszystkich dla dobrej pracy przedsiębiorstwa. Ponieważ my, lepiej niż wy, oceniliśmy wymiary nowego wyzwania techniki i ekonomii, my wiemy, że inteligencja kilkunastu techników, jest niewystarczająca aby wyzwaniom sprostać...”.
Jednak, próby „japonizacji” zachodniej gospodarki szły z dużymi oporami. Na przeszkodzie stał uniwersytecki model „typu idealnego przedsiębiorstwa” w gospodarce rynkowej ze świętą zasadą autonomii zewnętrznej i wewnętrznej oraz zasadą konkurencyjności. Managerowie i właściciele amerykańscy byli po prostu „niereformowalni”. Nieoczekiwanie odpowied¼ gospodarki amerykańskiej zrodziła się w garażach „krzemowej doliny”. Okazało się, że grupy małych ale niezależnych i wysoko ceniących sobie swoją niezależność przedsiębiorców, mogą realizować duże projekty gospodarcze. Mogą tworzyć nowe jej gałęzie. Zatem krzemowa dolina rozpoczynała jako włoski klaster przedsiębiorstw rodzinnych. Tak oto klaster stał się konkurentem dla japońskich „kółek jakości” i tę konkurencje czasowo wygrywa.
Ekonomiści wykładający zasady klasycznej ekonomii zostali zaskoczeni osłabieniem wahań cyklu koniunkturalnego. Okazuje się, że gospodarka może rozwijać się w równym tempie przez 16 lat i najwyższa pora pisać nowe podręczniki dla studentów
Co się zatem stało?. Otóż te małe przedsiębiorstwa jedynie w trosce o własny interes nie wchodziły do przedsięwzięć nie dających perspektywy przewagi konkurencyjnej. Złe przedsięwzięcia po prostu nie miały szansy zawiązywania się, podczas gdy duże firmy forsując stanowisko kierownictwa (tzw. :forsing kierowniczy”) wypełniały swoje magazyny produktami pozostawiając problem ich sprzedaży działom marketingu, promocjom i terytorialnym podbojom. Przedsiębiorcy działający w klastrach przestali od uniwersytetów kupować wiedzę, która niczemu nie służy a jest jedynie „umysłu zabawą”. Po inną wiedzę idzie bowiem do uniwersytetu posesjonat a po inną najmita. Doprowadziło to do bardzo pragmatycznych stosunków gospodarki i nauki. Nastąpiła duża oddolna racjonalizacja wykorzystania zasobów finansowych i kadrowych. Co jest największym zaskoczeniem: „Krzemowa dolina” wyrosła właśnie na braku dużego kapitału i mocnej pozycji przetargowej małych przedsiębiorstw przy negocjowaniu ostatecznych zysków. Te spostrzeżenia przeniosły się na duże przedsiębiorstwa, które zrozumiały, że nowe technologie należy robić w konsorcjach, aby jednocześnie ruszała cała branża. Praktycznie gospodarka amerykańska stała się gospodarka „dużych projektów”.
W promocji klastrów szczególną uwagę należy zwrócić na problem inkubacji nowego podejścia do ekonomii. Wiemy, że może to nastąpić właśnie w garażach i przerabianych na małe warsztaty produkcyjne zabudowaniach gospodarczych. Te zasoby są i to w nadmiarze na obszarach wiejskich. Należy je umiejętnie skupić i wprowadzić do obrotu gospodarczego. Należy otworzyć drogę do specjalizacji małych przedsiębiorstw i gospodarstw rolnych oraz do sensownego poszukiwania specjalistycznej wiedzy potrzebnej w danym regionie i to jedynie w trosce o własny interes tego kto tę wiedzę kupuje. Dlatego klaster, któremu chcemy poświęcić najwięcej uwagi to „oparty z zasoby, regionalny klaster pokrewny włoskim dystryktom przemysłowym”, pomimo, że wiele ośrodków uważa, że to rozwiązanie ma jedynie aspekt historyczny, że są nowocześniejsze rozwiązania. One powinny przyjść w sposób naturalny. Nikt bowiem nie może przewidzieć jak będzie wyglądała Polska za 20 lat.
- *-
Nie należy ukrywać, że przystąpienie podmiotu gospodarczego do klastra jest zabiegiem bezinwestycyjnym. Zwykle klaster zakłada się aby podjąć produkcję, lub świadczenie usług kompleksowych. Do samego handlu klaster nie jest potrzebny. Firma produkcyjna sama w sobie jest „trudnym biznesem” od strony technologicznej, sanitarnej itd. Prowadzenie produkcji w ramach klastra dodaje dodatkowe utrudnienia rozrachunkowe. Pojawia się zatem problem infrastruktury, która uczyniłaby, że praca dalej odbywa się w „zasięgu wzroku” a proces kalkulacji i sprzedaży staje się prze¼roczysty dla każdego uczestnika. Dlatego uważamy, że w procesie promocji klastrów szczególnej uwadze powinno się poświęcić :
tym zagadnieniom prawnym, które były przedmiotem największych sporów w podkomisji sejmowej a mianowicie konstrukcji biznesowej opartej o zasadę odpowiedzialności za własne zobowiązania w klastrze,
zagadnieniom prawnym w postępowaniu wewnętrznym i zewnętrznym,
zagadnieniom formalnego opisu funkcjonowania przedsiębiorstw w ramach sieciowej struktury klastra (umowa klastra),
zawiązywaniu wspólnych przedsięwzięć dla wielu możliwych wariantów technologicznych i organizacyjnych (umowy przedsięwzięć),
zagadnieniom kontroli kosztów oraz aneksowania umów,
zagadnieniom tzw „sprzedaży indeksowanej”,
zagadnieniom podatkowym,
zagadnieniom budowy infrastruktury informacyjnej i rozrachunkowej.
W gronie informatyków uczestniczących przy pracach nad projektem ustawy o klastrach przedsiębiorstw rodzinnych ukształtował się i okrzepł pogląd, że o ostatecznym sukcesie klastrów zadecyduje dostępność tanich systemów rachunkowości finansowej i zarządczej pozwalających zawiązywać, prowadzić i rozliczać produkcje organizowaną w formach gniazdowych lub potokowych przez grupy niezależnych podmiotów gospodarczych rozrzuconych na znacznej przestrzeni. Nie ma przeszkód natury technologicznej. Pojawienie się standardów przemysłowych w zakresie usług internetowych (tzw. Web Services), oraz radykalna obniżka kosztów szerekopasmowych połączeń internetowych stanowi dobra podstawę do budowy technicznej infrastruktury klastrów.
Jednak - jak wykazują światowe doświadczenia - sam rynek klastrów nie urodzi. Rynek nakazuje każdemu przedsiębiorcy codziennie odpowiadać na pytanie „co ja z tego będę miał?”. Logika klastrów zasadza się na odpowiedzi na pytanie „co my z tego będziemy mieli”. Z inicjatywami „gospodarki sojuszników” powinni zatem wychodzić gospodarze regionów przekazując w tym zakresie z czytelne impulsy. Takim czytelnym impulsem byłoby przykładowo założenie i sfinansowanie inkubatora przedsiębiorczości dla firm informatycznych podejmujących się opracowania systemu rachunkowości finansowej i zarządczej dla klastrów. Dla każdej następnej inicjatywy klastropodobnej koszty organizacyjne byłyby już tylko kosztami powielenia opracowanych rozwiązań. Innym działaniem mogłoby być wprowadzenie problematyki klastrów do programów szkolnych.
Problemy prawne, które są dobrze zdiagnozowane, wcześniej czy pó¼niej zostaną usunięte. Ustawa jest napisana.
Józef Kamycki
Polska lokalna kontra państwo polskie?
sobota, 17 września 2005 06:50 | | |
Różnicowanie społeczeństwa jest jednym z najsilniejszych efektów polityki gospodarczej ostatnich piętnastu lat. Naturalną jego konsekwencją jest wzrost wpływów wąskiej grupy ludzi nazywanej “elitą”, która kształtuje ład państwowy zgodnie ze swoimi poglądami - nierzadko skażonymi partykularyzmem. . Konieczność przekonania znaczącej części społeczeństwa do swoich racji, w perspektywie zbliżających się wyborów parlamentarnych, stanowi problem w każdej demokracji: jak skłonić wyborców do głosowania - niekiedy nawet wbrew ich interesom?
Wypróbowanymi sposobami uzyskania tego celu jest ograniczanie możliwości wyboru oraz marketing polityczny. Nie dyskutuje się więc kwestii fundamentalnych - jak na przykład moralna ocena mechanizmów ekonomicznych - gdyż uznaje się je za zdeterminowane, nie podlegające dyskusji. M. Thatcher określiła tę sytuację skrótem TINA ("There Is No Alternative" - "nie ma alternatywy"). Odmienną wizję rzeczywistości ekonomicznej prezentuje Kościół Katolicki: “należy koniecznie napiętnować istnienie mechanizmów ekonomicznych, finansowych i społecznych, które, chociaż są kierowane wolą ludzi, działają w sposób jakby automatyczny, umacniają stan bogactwa jednych i ubóstwa drugich.” [Jan Paweł II Encyklika “Sollicitudo rei socialis”].
Ludzie o umiarkowanych poglądach tolerują taką sytuację, obawiając się konsekwencji gwałtownych, rewolucyjnych zmian. Jednak, narastanie rozd¼więku między przyjętym przez elity konsensusem, a realiami postrzeganymi przez ogół społeczeństwa sprzyja powstawaniu populizmu. Głębokie przekonanie o własnej, intelektualnej wyższości, bywa jedyną bronią elit w ich walce z poglądami określanymi jako ”populistyczne”. Postawa wysłuchiwania racji “innych - nawet
głupich i nieświadomych” [Dezyderata] się nie przyjęła.
Poważniejsze konsekwencje, tak rozumianego konserwatyzmu powstają z chwilą, gdy narasta konieczność zmiany powszechnie akceptowanych założeń. . Rewolucja naukowo techniczna, globalizacja, oraz rozwój społeczeństw obywatelskich sprawiają, że wiele fundamentalnych kwestii należałoby przemyśleć na nowo. Ekonomista amerykański M. Porter pisze: “Potężne siły przeciwdziałają podnoszeniu poziomu gospodarki, od przestarzałych poglądów na konkurencyjność, do starych, mocnych grup interesów prosperujących w dotychczasowych odpowiadających im warunkach”. Zwolennicy tych “przestarzałych poglądów” zdają się nie rozumieć, że wolność gospodarcza, to także wolność do tworzenia złożonych struktur, budowanych przez niezależne podmioty, współpracujące i konkurujące ze sobą. Takie struktury silnie powiązane z lokalną społecznością nazwał Porter klastrami (ang. cluster). Klastry gospodarcze okazują się być zdolne do rywalizacji z potężnymi ponadnarodowymi koncernami, z uwagi na wykorzystanie lokalizacji dla uzyskania przewagi konkurencyjnej (Porter nazwał to “paradoksem lokalizacji”).
Ludzie po tamtej stronie lasu ....
W pewnej pięknej baśni, mała dziewczynka zapuszcza się do złowrogiego lasu, w którym niegdyś zaginął jej ojciec. Mieszkańcy wioski, z której ona pochodzi uważają, iż las ten odgradza ich od złych ludzi, którzy żyją po jego drugiej stronie. Okazuje się jednak, że jest to dzieło złej czarownicy, a zaklęcie po którym las znika, uwalniając zagubionych w nim ludzi brzmi: “ludzie po tamtej stronie lasu są tacy sami jak my”. Analogia z “żelazną kurtyną” nasuwa się sama. Ani różnorodność kultur i zwyczajów, ani zasadnicze różnice w poziomie dochodów nie sprawiają, że nasze problemy są czymś unikalnym i wyjątkowym. W całej Europie narastają problemy bezrobocia, rosnącej grupy “wykluczonych”, niewydolności budżetów wobec problemów socjalnych.
Wśród działań, które mają pozwolić na sprostanie tym problemom szczególnego znaczenia nabiera rozwój społeczności lokalnych. Teoria klastrów ma tutaj kluczowe znaczenie. Polscy politycy, krytycznie nastawieni do europejskiej biurokracji dostrzegają w tym procesie niebezpieczeństwo dezintegracji państwa. Ta podejrzliwość powinna zostać ograniczona do dbałości o to, by zamiast rozwoju regionów nie następował rozwój biurokratycznych struktur. Oparty o indywidualną przedsiębiorczość rozwój społeczności lokalnych to potencjalne ¼ródło “bogactwa narodów”. Niestety - wielu polskim ekonomistom “zawróconym” z socjalizmu, liberalne dogmaty utrudniają krytyczne myślenie (chyba najśmieszniejszy przykład takiego doktrynerstwa to odpowied¼ jednego z ekonomistów na pytanie o to jak zwalczać recesję: ponieważ w gospodarce rynkowej okresy koniunktury występują cyklicznie - wystarczy poczekać). Dlatego nie tylko nie ma publicznej debaty na temat klastrów, ale nawet w środowiskach naukowych zainteresowanie tym zagadnieniem jest niewielkie (ostatnio ono nieco wzrosło, gdyż pojawiły sie pieniądze z UE na rozwój klastrów). Politycy zaś podzielili się na dwa wrogie obozy: jedni w imię świętych praw ekonomii są gotowi na każde wyrzeczenie (byle ono ich nie dotyczyło), a drudzy deklarują obronę wybranych grup obywateli. £ączy ich tylko jedno: społeczeństwo to nie jest dla nich wspólnota, ale jednostki połączone w “grupy interesów”.
Tymczasem te “święte prawa” często są ideologicznymi założeniami (a próby ich uzasadniania mogą budzić zdumienie, u każdego kto zetknął się z metodologią nauk). Z drugiej zaś strony przekonanie, iż nawet najbardziej wpływowy polityk jest w stanie przeciwstawić się potężnym mechanizmom działającym w gospodarce jest naiwne. Zadaniem polityków powinno być stworzenie warunków w których działania troszczących się o swój byt obywateli współgrają z działaniami podejmowanymi dla dobra ogółu.
Brać sprawy w swoje ręce?
Chyba największym problemem Polski jest ubożenie ludności wiejskiej. Wieś wielokrotnie była obiektem różnych politycznych eksperymentów. Dziś znów straszy się chłopów deskansenizacją - tak jak niegdyś odkułaczeniem. Tymczasem nikt nie wie - jak będzie wyglądała wieś za 50 lat. Mit o dobrodziejstwach farmeryzacji jest coraz częściej podważany. Wieś jest postrzegana jako dogodne środowisko twórczej działalności - podstawy funkcjonowania godnego społeczeństwa. Nic więc dziwnego, że trend odpływu ludności ze wsi do miast uległ odwróceniu. Tworzenie struktur gospodarczych na wsi jest palącą potrzebą chwili. Pozwoli to na wzrost udziału wsi w wypracowanej w sektorze żywnościowym wartości dodanej (obecnie 1/3 tej wartości jest realizowana poza wsią), rozwój pozarolniczych ¼ródeł dochodu oraz wejście rolników na wolny rynek na zasadach równych z innymi jego uczestnikami. Organizacja życia gospodarczego na wsi w klastry wydaje się idealnym rozwiązaniem.
Ta szansa została dostrzeżona na Podkarpaciu. Pojawiające się alternatywy dla zaproponowanego tam programu rozwoju przedsiębiorczości lokalnej w ramach klastrów budzą zdumienie, a nawet przerażenie u każdego, kto zna polską wieś. Wbrew powszechnej propagandzie dopłaty bezpośrednie nie stanowią skutecznego antidotum na problemy wsi. Tym bardziej trudno sobie wyobrazić realizację pomysłów w rodzaju “rent socjalnych” dla rolników nie produkujących na rynek, czy wykup ziemi od małorolnych chłopów w celu zmuszenia ich do migracji do miast.
W powszechnej świadomości podkarpackie wsie najsilniej kojarzą się z galicyjską biedą. We wspomnieniach z owych czasów nierzadko można znale¼ć opinie, że pomimo tej biedy ludzie byli wówczas szczęśliwi. Bogactwo życia tej ubogiej wsi było zdumiewające. To tu działały uniwersytety ludowe, teatrzyki wiejskie i różnorakie struktury ekonomiczne tworzone z inspiracji licznych kółek rolniczych.
Przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego badania (“Polska lokalna wobec integracji europejskiej”) wykazały, że co prawda - tak jak w innych rolniczych regionach “dla chłopów ziemia przestała być główną wartością dającą samowystarczalność i pewność egzystencji, prestiż i pozycję społeczną [...] - pewność egzystencji dają obecnie renty i emerytury”, jednak “w regionie Podkarpackim, gdzie stopień identyfikacji i oddziaływania tradycji są najsilniejsze, spotykamy się zarówno z przekonaniem mieszkańców o potencjalnych możliwościach współdziałania, jak też z konkretnymi przykładami”.
Mamy więc tradycję do której możemy nawiązać oraz wiele przykładów wspólnych inicjatyw społecznych. Dlaczego więc, chłopi nie potrafią realizować wspólnych działań gospodarczych? Często można spotkać opinię, iż winna jest tu “chłopska mentalność”. Konsultacje z rolnikami wskazują na inne przyczyny. Oni nie chcą uczestniczyć w przedsięwzięciach, w których ryzyko wykraczałoby poza odpowiedzialność za własne działania. Wbrew pozorom, troska o ojcowiznę nie jest mniejsza niż dawniej. Dlatego spółki osobowe z solidarną odpowiedzialnością nie są akceptowane. Potrzebne są lu¼ne struktury pozwalające współdziałać niezależnym podmiotom: rolnikom i przedsiębiorcom. Czyli: potrzebne są klastry
Uroki demokracji pośredniej
Dostrzegając potrzebę nowych uregulowań prawnych ułatwiających tworzenie klastrów, inicjatorzy klasteringu wiejskiego na Podkarpaciu zwrócili się do parlamentarzystów z prośbą o wsparcie działań w tym kierunku. Szanse pozytywnego zakończenia tej inicjatywy wydawały się spore. Nie stoi ona bowiem w sprzeczności z programem żadnej znaczącej partii politycznej.
Partie konserwatywne często odwołujące się do religii optymizmu jakim jest chrześcijaństwo powinny dostrzec iż ekonomia klastrów jest ekonomią na TAK (kapitalizm sojuszników w miejsce wyścigu szczurów). Politycy wskazujący na problemy patologii w gospodarce mogą znale¼ć na nie skuteczne lekarstwo w postaci klastrów. Zwolennicy wolności gospodarczej - podkreślający iż to nie politycy budują państwo, ale jest ono tworzone przez codzienny wysiłek wszystkich obywateli - mogą promować klastry jako struktury odporne na próby odgórnych regulacji. W końcu - dla nowoczesnej lewicy - klastry mogą stanowić rozwiązanie problemu pogodzenia wrażliwości społecznej z wymogami wolnego rynku. Klaster tworzy możliwości integracji społecznej nawet słabych ekonomicznie obywateli. Przeciwstawia się marginalizacji („wykluczaniu”) ludzi poprzez skazywanie ich na nędzę lub życie z „socjału”.
I rzeczywiście - w tą inicjatywę zaangażowali się posłowie bardzo różnych opcji. Dzięki poparciu posła Aumillera z Samoobrony (do niedawna UP) doszło do prezentacji tej idei na forum Komisji Rolnictwa. Posłanka Murias z LPR złożyła projekt ustawy i z dużym zaangażowaniem koordynowała prace nad tym projektem. Nie do pominięcia jest też wkład posła Sawickiego z PSL.
Jednak pierwsza próba przyjęcia ustawy zakończyła się niepowodzeniem (na szczęście mamy koniec kadencji i można mieć nadzieję, iż przez nowy parlament zostanie ona przyjęta).
Z całą pewnością rozwój klastrów nie leży w interesie dużych przedsiębiorstw i instytucji finansowych (w ramach klastra mogą pojawiać się alternatywne dla kredytów ¼ródła finansowania). Nic więc dziwnego, że niepowodzenie tej inicjatywy ustawodawczej zostało skomentowane jako zwycięstwo sił politycznych dostrzegających jedynie potrzeby wielkich przedsiębiorstw i rynków finansowych, uważających - że to są najważniejsze elementy gospodarki (PO, SLD). Jednak można wskazać także na inne - być może bliższe prawdy przyczyny. Teoria klastrów pokazuje bowiem, że można połączyć dbałość o interesy szerokich mas społecznych z dbałością o gospodarkę. Trudno przypuszczać, by politykierstwo w naszym parlamencie było tak duże, iż wskazane argumenty nie mają znaczenia. Problem w tym, że przeciętny poseł nie ma czasu na analizowanie argumentów. Teoretycznie rzecz biorąc, sejm dysponuje zapleczem, które powinno dokonać opracowania ustaw zarówno pod względem merytorycznym jak i legislacyjnym w sposób rzetelny i dający możliwie pełny obraz skutków proponowanych rozwiązań. Tymczasem opracowane przez sejmowe Biuro Studiów i Ekspertyz opinie okazały się tak absurdalne, że inicjatorzy klasteringu z Podkarpacia zdecydowali się zawiadomić prokuraturę o przestępstwie działania na szkodę interesu publicznego (poprzez nie dopełnienie obowiązków), dokonanego przez dyrektora tego biura.
Sejm jest ulubionym “chłopcem do bicia” mediów i polityków, którzy swoją ofertę kierują do czytelników brukowców. Czytając wyznania urzędującego premiera, że sejm “delikatnie mówiąc” nie jest dla niego ¼ródłem prawa, lub obserwując jego pokrzykiwania z trybuny sejmowej obywatel zdający sobie sprawę z tego, iż te obelgi dotykają pośrednio także jego, może czuć się urażony. Jednak nie ulega wątpliwości iż część publiki podnieca, to iż ktoś “im” dokopał. Nie powinno więc dziwić, pogardliwe traktowanie sejmowych organów przez marszałka Cimoszewicza!
Sejm jest odzwierciedleniem naszego społeczeństwa. I tak jak w społeczeństwie - wśród posłów są ludzie mądrzejsi i głupsi. Są też ludzie prawi, pełni troski o dobro wspólne i zwykli karierowicze. Nigdzie na świecie parlament nie składa się z samych świętych geniuszy. Jeśli więc ktoś szanuje demokrację - powinien pogodzić się z tą oczywistością. Opinie o parlamencie są kształtowane na postawie “niusów” dotyczących posłów. O wiele ważniejsze jest jednak funkcjonowanie całego systemu stanowienia prawa. Niestety - ujawnione przez sejmowe komisje śledcze nieprawidłowości w tym zakresie, nie wydają się być czymś wyjątkowym. Przekonali się o tym inicjatorzy wspomnianej ustawy. Tworzenie prawa poza parlamentem (przez rząd lub lobbystów) wydaje się być w tym systemie czymś najbardziej naturalnym.
Samorządne społeczeństwo
W Polsce po roku 1989 mieliśmy szczęście doświadczyć kilku lat wolności gospodarczej, której efekty są przedstawiane jako sukces polskiej transformacji ustrojowej. Pó¼niej jednak nastąpił czas ustawicznych “reform” mających uporządkować gospodarkę. Wiara w możliwość optymalnego urządzenia państwa przez ekspertów nie słabnie - pomimo narastających problemów (na dodatek w Polsce wielu z tych ekspertów całkiem niedawno zajmowało się wychwalaniem socjalistycznej ekonomii). Problem ten jest szczególnie poważny obecnie, gdy wzrasta znaczenie środków wydatkowanych w ramach różnych unijnych programów. Niebezpieczeństwa zewnętrznej pomocy finansowej są dobrze znane. Na dodatek na takich samych zasadach są wydawane środki uzyskiwane od naszych obywateli (składka unijna to ok. 300 zł/mieszkańca). I nie jest bynajmniej najważniejsze, czy nasz kraj uzyska więcej środków niż wpłacił. Jeśli uzyskiwane fundusze nie zostaną dobrze wykorzystane - stracimy w każdej sytuacji. Wobec złożoności gospodarki, w której jest tak wiele niewiadomych, każdy krytycznie myślący człowiek może czuć się zagubiony. Potrzeba nie lada odwagi intelektualnej, by zaakceptować sytuację w której obszar naszych działań w tak niewielkim stopniu poddaje się kontroli. Stąd skłonność do stosowania różnych upraszczających schematów, pozwalających podejmować działania w wielkiej skali, podatne na odgórne sterowanie. Jednak w takich działaniach najbardziej efektywne są duże korporacje, które mają odpowiednie środki, doświadczenie i technologie. We współczesnej gospodarce jest miejsce dla każdego: drobnego przedsiębiorcy i wielkiego koncernu. Podmiotem troski naszego państwa nie powinien być jednak rozwój koncernów (one sobie same poradzą), ale społeczności lokalnych. Dzięki rozwojowi klastrów w warunkach konkurencji wolnorynkowej mogą one z czasem stać się konkurencyjne nawet w skali międzynarodowej. Doskonałym przykładem są klastry włoskie. Tego nie da się wymyślić przy biurku, ale musi to być wynik oddolnych działań. Odgórnie można przekazywać wiedzę, standardy organizacyjne oraz tworzyć zasady działania obniżające koszty rozpoczęcia i prowadzenia działalności gospodarczej. Podstawą działania klastrów musi być przedsiębiorczość związana z wykorzystaniem atutu lokalizacji, współzawodnictwo o lokalne zasoby i współdziałanie w celu uzyskania wzrostu konkurencyjności. Jeśli w miejsce tego powstanie współzawodnictwo o rozdawane fundusze, oraz pozorne działania (byle pasowały do schematu) to w miejsce klastrów powstaną struktury klastro-podobne niezdolne do trwałego funkcjonowania.
Wykorzystać okazję
Wielokrotnie wieś stanowiła mało widoczne zaplecze wielkich przemian gospodarczych. Najbardziej drastycznym przykładem może być bolszewicka rewolucja w Rosji (grabież wsi przyjęła wówczas ludobójczy charakter). Obecna potęga gospodarcza Chin jest budowana dzięki masom chłopskim stanowiącym tanią siłę roboczą dla dynamicznie rozwijającego się przemysłu.
W Polsce okresu powojennego nie do pominięcia była rola chłopo-robotników, którzy dzięki niskim kosztom utrzymania (zapewnianym przez wielopokoleniowe gospodarstwa rolne) stanowili tanią siłę roboczą potrzebną dla odbudowy i rozwoju kraju. Także współcześnie trudno nie dostrzec roli wsi w łagodzeniu skutków wielkich reform.
Obecnie powstały dogodne warunki do tego, by przemiany na polskiej wsi stały się istotnym elementem rozwoju kraju. Trzeba jednak skończyć z powszechną pogardą w stosunku do chłopów.
Ich zaradność i determinacja nie zasługują na to, by je nazywać “chłopską pazernością”. Należy uszanować odrębność wsi, ale nie tworzyć sztucznych barier. Gospodarka wiejska w znacznym stopniu pozostaje czymś w rodzaju “obcego terytorium” (z wymianą graniczną dokumentowaną fakturą RR). W tym samym czasie, gdy sejmowi “eksperci” oponowali przeciw klastrom jako nowym strukturom w gospodarce, wprowadzono do naszego prawa bez żadnych oporów europejskie zgrupowanie interesów gospodarczych, które ułatwia wejście na nasz rynek współpracującym ze sobą podmiotom z różnych krajów. Zaś przejście z jarmarku na rynek milionów mieszkańców wsi nadal jest utrudnione (aczkolwiek zmiany w ustawie o VAT wskazują na to, że problem ten jest już obecnie dostrzegany).
Pojęcia, które do niedawna były używane jedynie przez działaczy społecznych i idealistów, pojawiają się coraz częściej w dziełach ekonomistów, zastanawiających się nad współczesnymi podstawami przewagi konkurencyjnej. Idea godnego społeczeństwa nie przegrywa z ekonomią, ale z doktrynerstwem jej wyznawców. Potrzeba mądrości i determinacji, aby to zmienić.
Jerzy Wawro, sierpień 2005
Klastering w Polsce - dwa podejscia
niedziela, 15 stycznia 2006 12:19 | | |
Spolecznosc zainteresowana klasteringiem podzielila sie obecnie na dwa obozy wyznajace rozne podejscie do zagadnien klasteringu.
1. Klastering jako „process”.
Grupa ta stara sie badac zjawisko skupisk i przyczyn ich powstawania. Charakterystycznym dla tej grupy jest calkowite ignorowanie wplywu rozwiazan prawnych na proces powstawania tych skupisk oraz potrzeby badania modeli organizacyjnych dla sieciowej struktury powiazan wystepujacych w klastrach. Jest to oficjalne stanowisko doradców rzadu polskiego wspierane autorytetem dyrektora The Competitiveness Institute z siedziba w Barcelonie Pana Kristofera Erlandssona. Ta grupa - po prostu - nie widzi zadnych problemów poza problemami mentalnymi.
2. Klastering jako „project”.
Grupa ta - skupiona wokól autorów projektu ustawy - traktuje klastering jako nowy sposób wlaczania zasobów do obrotu gospodarczego konkurencyjny do spólek i spóldzielni. Klaster ma otworzyc mozliwosc organizowania produkcji w systemach gniazdowych lub potokowych przez grupy niezaleznych podmiotów gospodarczych wyspecjalizowanych w waskiej liczbie procesów technologicznych.
Uwazamy, ze tworzenie klastrów branzowych na podobienstwo cechów rzemieslniczych nie ma ekonomicznego uzasadnienia. Przewage konkurencyjna moze dac jedynie specjalizacja i klaster róznorodnych specjalistów technologicznych. Pojawiaja sie zatem problemy:
- jak pokonac bariere psychologiczna zwiazana z podjeciem decyzji o specjalizacji i dzialaniu w oparciu o grupe,
- jak udokumentowac koszty poniesione w gniezdzie produkcyjnym lub "wagoniku" potoku produkcyjnego w sytuacji, gdy nie sprzedaje sie kosztów tegoz gniazda lub "wagoniku" bezposrednio a dopiero w momencie sprzedazy koncowego wyrobu (problem niezwykle wazny),
- jak sprzedac i opodatkowac (zarówno PIT jak VAT) produkt wspólnego przedsiewziecia,
- jak wziac odpowiedzialnosc za produkt wspólnego przedsiewziecia (gwarancja, rekojmia)
Sadzimy, ze te dwa nurty spotkaja sie w ramach realizowanych projektów wspierania klasteringu i dojdzie do wypracowania jednolitego stanowiska. Poslowie mieliby wtedy bardziej dojrzala argumentacje.
Projekt ustawy zaklada wprowadzenie do polskiego prawa gospodarczego struktury sieciowej z wyraznie okreslonymi kompetencjami podmiotów: produkujacych, koordynujacych, sprzedajacych i rozrachunkowych. Wiemy, ze proponujemy rzecz nowa. Wiemy, ze znajda sie prawnicy, którzy beda dowodzic, ze „....kazda organizacja sieciowa musi byc scentralizowana bo inaczej byloby to sprzeczne....”. Wiemy tez, który z ekspertów sejmowych taka ekspertyze napisze. Po pierwszej turze walki o ustawe wiemy, ze aby zrozumiec zagadnienie klastrów trzeba najpierw „spasc z drzewa”. Niektórym liberalom moze to przychodzic z trudem. Wiemy tez, ze obecnie w Sejmie mamy mocna grupe zwolenników.
Dalej twierdzimy ze:
1. Ustawa o grupach przedsiebiorstw rodzinnych otwiera droge do organizowania produkcji w systemach zdecentralizowanych. Taka produkcja bylaby zdecydowanie tansza gdyz unika sie wtedy kosztów zwiazanych z centralizacja i przemieszczaniem ludnosci. Tak organizowana jest tania produkcja w Azji!!!.
2. Ustawa przyczynilaby sie do podniesienia atrakcyjnosci inwestycyjnej obszarów wiejskich zwlaszcza dla rodzimego kapitalu. Tam bowiem znajduje sie przestrzen niezbedna do organizowania produkcji w przydomowych warsztatach i spore ilosci innych zasobów (praca, ziemia),
3. Ustawa stworzylaby „rodzinne” motywacje do tworzenia miejsc pracy. Tu stoimy na stanowisku, ze jest to - w obecnej sytuacji - najlepszy sposób rozwiazywania problemu bezrobocia. Gospodarka oligarchiczna - co juz udowodnila - bedzie tworzyc miejsca pracy jedynie w trosce o wlasny interes. Nigdy nie wiadomo czy oligarcha „da prace” luksusowej kurtyzanie czy naukowcowi pracujacemu nad wynalazkiem. W rodzinach ten problem nie istnieje gdyz rzadza tam bardziej rozsadne pobudki.
4. Ustawa przyczynilaby sie do bardziej efektywnego wykorzystania rodzimych zasobów. Idea klasteringu jest doprowadzenie do odmiennego traktowania konkurencyjnosci niz w gospodarce „hipermarketowej”. Konkurencja ma sie przeniesc z wyniszczajacego obszaru walki o klienta na obszar walki o zasoby klastra dla przedsiewziec dajacych przewage konkurencyjna dla przedsiebiorcy i regionu. Kto tego nie rozumie to z idei klasteringu nie jest w stanie zrozumiec niczego. W tym wzgledzie zdecydowanie róznimy sie od zwolenników klasteringu jako „processu” twierdzacych ze mozna jednoczesnie „wspólpracowac i konkurowac w dobrym sensie”.
5. Ustawa zdecydowanie przyczynilaby sie do poprawy „jakosci zycia w pracy”. W firmach rodzinnych nie ma problemów ani z „mobbingiem” ani z frustracja, ani z nepotyzmem.
6. Ustawa otwieralaby droge - zgodnie z zaleceniami doktryny neoinstytucjonalnej - do :
a. budowy struktur gospodarczych o „niskich kosztach wymuszania transakcji” w oparciu o zaufanie na podobienstwo konglomeratów azjatyckich,
b. stopniowej eliminacji banków i innych instytucji finansowych z funkcji finansowania gospodarki (na podobienstwo koreanskich czeboli i chinskich CFB-ów).
7. Sadzimy takze, ze powinna byc zbadana efektywnosc dotychczasowego wspierania klastrów w oparciu o oficjalne zalecenia IBnGR.
Uwazamy, ze ustawa o grupach przedsiebiorstw rodzinnych bedzie prawdziwym testem dla klasy politycznej. Zyczymy klubowi LPR powodzenia.
Grupy biznesów rodzinnych - nieliberalne rozumienie konkurencyjności
niedziela, 05 lutego 2006 08:01 | | |
Nie trzeba czytać prac Svetazara Pejovicha czy Douglassa Northa (twórcy teorii neoinstytucjonalnej) aby się dowiedzieć, że największym kosztem gospodarczym jest brak zaufania i wysoki „koszt wymuszenia transakcji”. Nasza gospodarka pilnie powinna poszukiwać rozwiązań gospodarczych opartych o zaufanie. Rozwiązań, które minimalizowałyby wpływ zachowań nieprzewidywalnych. Pomóc może albo „intuicja inżynierska”, albo analiza gospodarek, które osiągnęły sukces mimo braku bogactw naturalnych.
Zwracamy uwagę na gospodarki dalekiego wschodu, gdyż tam świadoma polityka państwa doprowadziła do powstania konglomeratów (japońskie keiretsy, koreańskie czebole), które doprowadziły do zagospodarowania zasobów niemożliwych do zagospodarowania, przy liberalnym rozumieniu konkurencyjności
Zajmijmy się zatem analizą przewagi grupy małych przedsiębiorstw nad wielką firmą.
Na gruncie europejskim znamy dwa podstawowe sposoby finansowania gospodarki: poprzez bank (model niemiecki) i poprzez giełdę (model amerykański). Wszystko jakoś działało dopóki banki i giełda oprócz funkcji finansowania gospodarki nie zostały obciążone funkcją „konserwacji wartości kapitału” dla funduszy ubezpieczeniowych i drobnych „leszczy giełdowych”. Doprowadziło to do dwóch zwyrodnień:
Wyprowadzania znacznego kapitału ze sfery produkcji w postaci dywidend i odsetek od kredytu i systematycznego jej ubożenia. Zmusza to przedsiębiorstwa do stałego korzystania z banków i giełdy. Przedsiębiorstwa stały się niewolnikami pasożytniczych instytucji finansowych. Ich produkcja stała się droga i mało konkurencyjna. Dla liberałów jest to normalne. Od tuzów polskiej bankowości możemy się dowiedzieć, że w banku „pomnaża się pieniądze” a na giełdzie to tak „ciężko pieniądze pracuję”, że aż pot się z nich leje.. Pytanie może retoryczne: - po co gospodarka skoro można - po prostu - w banku pieniądze „pomnożyć” lub „zaprzęgać je do pracy” na giełdzie?. To jest chore!!!!.....
Działania kierownictw firm pod presją właścicieli kapitału. Właściciel stara się być filantropem i mecenasem sztuki. Większość czasu spędza na zasiadaniu w różnych klubach biznesu, pokazywaniu się w mediach i korumpowaniu urzędników. Natomiast na dyrektorów zarządzających firm wybiera się ludzi pozbawionych wszelkich skrupułów, którzy za wysokie wynagrodzenia zdolni są do wszelkich działań. Ideałem managera jest pachnące najdroższymi perfumami, sprawne intelektualnie bydle. O gospodarce solidarnej w takim przypadku można zapomnieć.
Reszta tu już tylko skutki: zatory płatnicze, wrogie przejęcia, bankructwa, korupcja, przemieszanie sfery biznesu z polityką, bezrobocie itd.
Należy w tym miejscu podkreślić, że w naszej gospodarce funkcjonuje wiele małych i średnich przedsiębiorstw, powstałych stosunkowo niedawno, w których funkcje właściciela i menadżera nie są rozdzielone. Powoli zbliżamy się do chwili, gdy pionierzy polskich przemian rynkowych będą zmuszeni „przekazać pałeczkę” młodszym. To, czy zbudowane przez nich przedsiębiorstwa zaczną żyć własnym życiem, czy też będą rozwijane przez następców, zależy między innymi od zrozumienia problemów konkurencyjności.
Analizując działania prezydenta Korei Południowej w latach 1961-1979 Park Chung Hee - widzimy, że jego działania szły w dwóch kierunkach:
Oparcie sposobu zarządzania firmami o zasadę senioratu.
Najzdrowsze bowiem stosunki w pracy są w sytuacji braku rozdzielenia funkcji właściciela i zarządcy. Wiadomo kto jest dobry a kto zły i za co uzyskuje się autorytet. Takie stosunki panują w firmach rodzinnych. Jednak ogranicza to rozrost firm. Rezygnacja z zawodowych zarządców może mieć miejsce tylko w firmach małych, co najwyżej w średnich. Jak rozwiązano ten problem? Państwo wzmacniało osiąganie przez małe firmy wysokiej specjalizacji niejako skazując je na współpracę z innymi przedsiębiorstwami jednocześnie wspomagając rozwój instytucji i otoczenia prawnego czeboli (konglomeratów firm).
Uniezależnienie kapitałowe.
Przedsiębiorstwa zostały początkowo dokapitalizowane przez państwowe banki oraz przez rządowe gwarancje kredytowe tak, aby były one całkowicie niezależne od banków i od giełdy. Pó¼niej podstawową forma finansowania rozwoju stał się wzajemny wykup akcji przedsiębiorstw będących w łańcuchu kooperacyjnym a wymagających nowych technologii. Ciekawostka: po prywatyzacji banków przedsiębiorstwa otrzymały zakaz wykupu ich akcji.
Przykład koreański jest drastycznym przykładem gospodarki sterowanej (sterowanej aby mogła stać się gospodarką konkurencyjną). W przypadku japońskich keiretsu, gdzie też obowiązuje system wzajemnego wykupu akcji, inwestorzy zadowalają się 3-4 krotnie niższą dywidendą niż w Europie a kadra kierownicza jest skłonna pracować przy niewielkim zróżnicowaniu zarobków w stosunku do personelu którym kieruje. W ten sposób gospodarki azjatyckie zapewniają sobie właściwe finansowanie rozwoju i względny spokój społeczny.
Ustawa o grupach przedsiębiorstw rodzinnych, była owocem bardziej prac w komisji sejmowej i ostrych dyskusji, niż nawiązywania do znanego wzoru. Jednak można wskazać na pewne podobieństwa do opisanych wyżej rozwiązań. Ustawa ma jedynie ułatwić budowanie związków gospodarczych. W tym procesie można korzystać z doświadczenia azjatyckich konglomeratów. Może to doprowadzić do następujących zmian:
Wykształcenia się przedsiębiorstw rodzinnych z zasadą senioratu w sferze zarządzania, systemem emerytalnym opartym o prawo spadkowe, sukcesją kapitału i wiedzy przez młodsze pokolenie. Praktyka gospodarcza potwierdza, ze bardzo dobrym układem w sferze zarządzania jest współpraca starszego, doświadczonego i konserwatywnego ojca z młodym wykształconym i dynamicznym synem. Zagadnieniami przedsiębiorstw rodzinnych w naszym kraju nikt poważnie się nie zajmował, dlatego z nadzieją powitaliśmy powstanie pierwszej Katedry Biznesu Rodzinnego przy WSB-NLU w Nowym Sączu . Intuicyjnie każdy wie o co chodzi. Jednak, aby przedsiębiorstwa rodzinne na trwale wpisały się w polski pejzaż gospodarczy wymagany jest jeszcze spory wysiłek intelektualny ( a może i legislacyjny) oraz wola polityczna. Dobrze, że dyskusja na ten temat już się rozpoczęła.
Ograniczeniem roli banków i giełdy w zakresie finansowania działalności a zastąpienie jej wzajemnym wykupem udziałów firm, które wymagają wsparcia aby osiągnąć konkurencyjność w łańcuchu kooperantów. Sądzę, że przedsiębiorcy nie będą mieli problemów ze zrozumieniem korzyści jakie daje im możliwość przeznaczania nadwyżek inwestycyjnych na wzajemny wykup udziałów firm należących do klastra/grona. Za każdym razem bowiem będą mieli kontrolę czy finansują działania konkurencyjne czy komplementarne. Czy sąsiad potrzebuje kasy na konkurencyjny sklep czy modernizację piekarni. W przypadku korzystania z banków i giełdy nigdy takiej możliwości nie mają - co więcej - z aktywnym udziałem banków dokonuje się przestępstw gospodarczych polegających na tzw. „wrogich przejęciach”. Gospodarka natomiast stopniowo uniezależniałaby się od światowej finansiery ( czytaj: masonerii).
Ukształtowaniem się praktyki działania w oparciu o duże zaufanie wsparte spotkaniami właścicieli i wzajemną wymianą kadry,
Wykształceniem się firm reprezentujących grupy na zewnątrz na podobieństwo sogo shosha w Keiretsu lub kampanii handlowych w Czebolach (w ustawie „podmiot sprzedający”) ,
Wykształceniem się wewnętrznego „quasi banku” dokonującego transakcji finansowych i rozrachunków zarówno zewnętrznych jak i wewnętrznych (w ustawie „podmiot rozrachunkowy”),
Wykształceniem się firm wyspecjalizowanych w transferze technologii.
Ustawę pisali informatycy. Każdy z nas dobrze wie co to jest „skalowalność systemu”. System powinien być dobry zarówno dla grup małych jak i dużych. Jednak - w obecnej sytuacji - palącym zadaniem jest rozwiązanie problemów współpracy rolników (działających na mocy ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego) i przedsiębiorców (działających na mocy ustawy o swobodzie działalności gospodarczej). Każdy inny przypadek będzie prostszy.
Do sceptyków:
Proszę podać przykład gospodarki z silnie wykształconym segmentem przedsiębiorstw rodzinnych w którym bezrobocie przekracza 5%.
W artykule korzystano z wiadomości i linków zamieszczonych na stronie: http://www.exporter.pl/zarzadzanie/management/japwstep.html.
Klastry - spór o pryncypia.
niedziela, 11 lutego 2007 12:14 | | |
Jeden z moich znajomych zadał mi pytanie: czy jeśli pies z kotem przyjdą posilić się do jednej miski to czy aby nie jest to szczególny przypadek klastra?. Twierdził, że jest to zarówno "geograficze skupisko" i że można zidentyfikować elementy konkurencji i współpracy. Musiałem zareagować.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czy klastry przedsiębiorstw rodzinnych uratują klasę średnia?
Sądząc po ilości konferencji i szkoleń poświęconych klastrom gospodarczym, a odbywa się średnio jedna impreza tygodniowo poświęcona temu tematowi, można by sądzić że o klastrach wiemy już wszystko. W perspektywie finansowej 2007-2013 przewiduje się uruchomienie znacznych środków na wsparcie klastrów. Mówi się o kwocie 1 mld euro rocznie co przekłada się na 1 mln zł dla każdej gminy - jedynie i tylko - na rozwój współpracy między przedsiębiorcami przez kolejnych 7 lat. Czy rzeczywiście o klastrach wiemy to co trzeba i czy jesteśmy przygotowani na absorbcję takich kwot?
Otóż jeśli przyjąć definicję klastra wg Portera w której to:„klaster- jest to geograficzne skupisko wzajemnie powiązanych firm, wyspecjalizowanych dostawców, jednostek świadczących usługi, firm działających w pokrewnych sektorach i związanych z nimi instytucji (np. uniwersytetów, jednostek normalizacyjnych, stowarzyszeń handlowych oraz instytucji finansowych) w poszczególnych dziedzinach, konkurujących między sobą, ale również współpracujących” łatwo można znale¼ć się na manowcach. Otóż naprawdę bardzo trudno udowodnić, że coś nie jest klastem. Może się czepiam, ale zastanówmy się:-
firma jest tylko nazwą pod którą kupiec rejestrowy prowadzi przedsiębiorstwo, klaster mogą zatem tworzyć przedsiębiorstwa, ale powiedzmy, że posługujemy się językiem potocznym,
czy wyspecjalizowany dostawca, jednostka świadcząca usługi, stowarzyszenia handlowe nie są firmami? - są, a więc po co to zamieszanie?
czy w dotychczasowym doświadczeniu gospodarczym firmy nie są ze sobą wzajemnie powiązane: są - bo nikt niczego nie wytwarza ani nie konsumuje w całości.
czy w dotychczasowym doświadczeniu gospodarczym firmy skupione terytorialnie - jakoś tam - ze sobą nie współpracują i nie konkurują? - odpowied¼ jest natychmiastowa: i współpracują i konkurują!
Zatem co nowego może wynikać z takiego postrzegania klastrów dla praktyki gospodarczej oraz polityki gospodarczej. Co może uzasadniać wydatkowanie na ten cel takich kwot? Powiem krótko - nic! Aby klastry przekształciły Polskę w gospodarkę „strukturalnie innowacyjna” należy jednak ruszyć głową. Bo warto!
Nasza gospodarka dysponuje sporymi zasobami, które trudno włączyć do obrotu gospodarczego na obecnie dopuszczalnych prawnie zasadach. Poszukiwanie właśnie nowych sposobów skupiania rozproszonych (ułamkowych) zasobów kapitału i pracy do obrotu gospodarczego stało się przyczyną zainteresowania organizacjami o sieciowej strukturze powiązań. Jeśli zatem zdefiniujemy klaster jako : co najmniej kilkadziesiąt wyspecjalizowanych technologicznie samodzielnych przedsiębiorstw, które wypracowały wspólna trajektorię rozwojową i zbudowały instytucje wspierające organizację opartą o lojalność i zaufanie - to będziemy mieć do czynienia z zupełnie nową jakością. Co odróżnia nas od Portera:
nie akcentujemy konieczności terytorialnego skupienia. Nie zawsze transport jest problemem. Dowodem mogą być chociażby firmy informatyczne, które całkowicie zintegrował internet.
podnosimy problem specjalizacji. Jest on szczególnie ważny na obszarach wiejskich, które dopiero niedawno wyszły z ery gospodarki autarkicznej. Tradycyjny sposób gospodarowania dawał bezpieczeństwo przeżycia w trudnych czasach, ale okazał się nieprzydatny w walce konkurencyjnej. Specjalizacja to recepta na „dwanaście talentów i trzynastą biedę”. Ten problem szybko spostrzegli informatycy na własnym podwórku co zaowocowało kilkoma inicjatywami klastrowymi.
klaster musi być duży aby stwarzał warunki swobodnego wyboru kooperantów. W przeciwnym przypadku prowadziłoby to do monopolizacji i stagnacji organizacyjnej i produktowej,
klaster musi dopracować się wspólnej trajektorii rozwojowej. Jest to bodajże najważniejsza i najtrudniejsza rzecz do zrobienia bo dotyczy czegoś „miękkiego” zaliczanego do tzw. „kapitału strukturalnego” tkwiącego w ludzkich umysłach. To zadanie należy rozpatrywać w kategoriach regionalnej gospodarki opartej o lojalność i zaufanie. Jak to zrobić? - no właśnie... Dobrym początkiem jest podjęcie decyzji o specjalizacji. To zmusza do współpracy i podpowiada jak budować struktury organizacyjne.
klaster musi zbudować instytucje w oparciu o rozwiązania organizatorskie budzące zaufanie. Tu jest pole do dużego wysiłku intelektualnego. Warto popatrzeć jak to zrobiły państwa, które podejście sieciowe do gospodarki rozwijają od stuleci. Przykładowo w japońskich keiretsach (jap. powiązania) dopracowano się następujących rozwiązań: wzajemny wykup udziałów, wzajemna wymiana kadry, wspólny bank korporacyjny, spotkania dyrektorów, dom handlowy (sogo-sosha).
Załóżmy że wykonaliśmy postawione nam zadanie. Zdecydowaliśmy się na współpracę, opracowaliśmy stosowne statuty i regulaminy, osiągnęliśmy przeświadczenie o korzyściach indywidualnego gospodarowania w oparciu o siłę grupy. Ciągle pozostanie problem włączenia produktów powstałych w klastrze do legalnego (przez co rozumiemy także bezpiecznego) obrotu gospodarczego. Rodzą się problemy natury prawnej i fiskalnej. Wymienię najważniejsze:
jak zbudować system odpowiedzialności za produkt w sytuacji gdy klaster nie buduje wspólnego kapitału?
w jaki sposób dokonać rozliczeń dochodu, podatku PIT/CIT i podatku VAT w sytuacji gdy produkt w imieniu klastra sprzedaje wyspecjalizowany podmiot sprzedający rozliczający się dopiero po sprzedaży ze wszystkimi kooperantami?
Zatem, czy możemy mówić że w Polsce mamy do czynienia z klastrami?
I tak:
biorąc za podstawę definicję Portera to cała nasza gospodarka jest jednym wielkim klastrem z geograficznie wydzielonymi podklastrami i niczego już nie ma do roboty.
traktując jedna rzecz poważnie to mamy szereg „inicjatyw klastrowych”, które mogą - po pokonaniu przeszkód prawnych - przerodzić się w klastry.
W sejmie jest złożona ustawa o grupach przedsiębiorstw rodzinnych. Numer druku sejmowego 204. W samej rzeczy jest to ustawa o klastrach, jednak nie chcieliśmy aby nasze klastry kojarzono z ułomną definicją M. Portera. Poza tym „grupa” to brzmi bardziej po polsku. Ustawa ta adresowana jest do przedsiębiorstw rodzinnych, gdyż te wykazują największy potencjał integracyjny. Przyjmujemy, że przedsiębiorstwo rodzinne to takie przedsiębiorstwo, które ze względu na wielkość i formę własności może być zarządzane przez właściciela (zasada senioratu, brak rozdzielenia funkcji właściciela i zarządcy). Najważniejsze kwestie, które są proponowane w ustawie to:
budowa systemu odpowiedzialności za produkt w oparciu o zasadę odpowiedzialności indywidualnej. Kodeksowe (uproszczone) formy odpowiedzialności jak odpowiedzialność solidarna lub odpowiedzialność subsydiarna nie mogły być zastosowane w sytuacji braku wspólnego kapitału,
dopuszczenie refakturacji faktur sprzedażowych jako formy wzajemnych rozrachunków w klastrze oraz rozrachunków z budżetami.
Jakie wyjście mają małe przedsiębiorstwa w starciu z gospodarką hipermaretową? „Sproletaryzować” się co byłoby socjologicznym nieszczęściem lub połączyć w klaster. One to już wiedzą! To, czy inicjatywy klastrowe przekształcą się w dobrze funkcjonujące klastry będzie w dużej mierze zależało od Sejmu oraz przychylności miejscowych władz.
Józef Kamycki - pa¼dziernik 2006
Archiwum
Dokumenty
Kontakt
Więcej aktualności
Najnowsze
Klastry gospodarcze a idea zrównoważonego rozwoju
Jak to zrobić?
Klastry: co to takiego?
Inauguracja działalności Klastra Przetwórstwa Polimerów - Plastosfera
Klaster Informatyczny Trident
I Śląskie Forum Klastrów
Klastry, jako sposób na rozwój innowacyjnych przedsiębiorstw w Polsce
Aktualności
Warsztaty dla młodych rodziców na EKOGALI
W piątek na Ekogali odbyły się warsztaty dla kobiet w ciąży i młodych rodziców realizowane...
Benchmarking klastrów w Polsce - edycja 2012
Benchmark czyli wzorcowy, w przypadku klastrów oznacza najlepiej funkcjonujące i jednocześnie najlepiej rokujące z nich,...
Wsparcie eksperckie Zamawiającego w zakresie realizacji zamówienia pn. „Benchmarking klastrów w Polsce - edycja 2012
Szkolenie dla parków technologicznych oraz klastrów w Tajpej
Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości zaprasza przedstawicieli parków technologicznych oraz klastrów do wzięcia udziału w szkoleniu,...
Konkurencyjność regionalna. Koncepcje - strategie - przykłady
Ewa Łaniewska, Marian Gorynia (red. nauk.) „Konkurencyjność regionalna. Koncepcje - strategie - przykłady” http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/154169/konkurencyjnosc-regionalna.html Wydawnictwo Naukowe PWN, 2012 ISBN 978-83-01-16951-0 s....
Klastry nanotechnologiczne w Grenoble
31 maja 2012 r. w Grenoble odbyły się...
Konsultacje nt. rekomendacji do polityki klastrowej do 2020 r.
<div><b>Tytuł </b> Konsultacje nt. rekomendacji do polityki klastrowej do 2020 r. </div><div><b>Data wydarzenia </b>2012-06-11 00:00:00</div><div><b>Wstęp </b>Polska Agencja Rozwoju...
Opolskie stawia na innowacyjną turystykę
W województwie opolskim powołano kolejny klaster turystyczny. „Visit...
Jak finansować inwestycje?
Przedsiębiorcy mają do dyspozycji wiele możliwości dofinansowania prowadzonych...
W opolskim powstał klaster turystyczny
26 podmiotów zawiązało we wtorek klaster turystyczny województwa opolskiego Visit Opolskie . Wśród członków są...
Zarządzanie klastrami biotechnologicznymi
W ramach przedsięwzięcia PARP pn. „Polskie klastry i polityka...
O klastrach w Helsinkach
11 czerwca 2012 r. w Helsinkach odbędzie się seminarium...
Konferencja WIRE2012 - 4-5 czerwca 2012 Kraków
<div><b>Tytuł </b>Konferencja WIRE2012 - 4-5 czerwca 2012 Kraków</div><div><b>Data wydarzenia </b>2012-05-31 00:00:00</div><div><b>Wstęp </b>Organizacja tego prestiżowego wydarzenia w Krakowie to...
Rola polityki publicznej w stymulowaniu rozwoju klastrów - panel dyskusyjny
13 czerwca...
W Zabrzu powstał Klaster Kultury i Turystyki Przemysłowej
Blisko 40 instytucji, firm i samorządów zainaugurowało w poniedziałek w Zabrzu działalność...
Archiwum
Wprowadzenie
Teoria klastrów
Wydarzenia
Polityka gospodarcza a klastry
Ustawa "O grupach ..."
Polecamy
Otwarta edukacja
Blog poświęcony m.in. klastrom Koncepcja biznesowa klastra
niedziela, 11 lutego 2007 10:52 | | |
Najczęście pojawiającym sie pytaniem podczas promocji sieciowych struktur gospodarczych jakimi są klastry było: czym to naprawdę się różni od spółek, spółdzielni, zwiazków, stowarzyszeń, fundacji, umów konsorcjalnych itd. Drugim ważnym pytaniem było: po co ustawa?. Poniżej znajdziesz kilka uwag na te własnie tematy. Józef Kamycki
Specyficzne problemy polskich przedsiębiorstw w zakresie rozwoju współpracy w formie klastrów.
Zmiany ustrojowe, które dokonały się w Polsce na początku lat 90-tych ubiegłego wieku zmuszają naszą gospodarkę do poszukiwania nowego typu więzi, które zastępowałyby zjednoczenia dla przedsiębiorców i kontraktacje dla rolników. Jednak sięgnięcie, do koncepcji klastrów nie powinno być jedynie prostą zamianą, ale próbą wypromowana nowej koncepcji biznesowej przybliżającej nas do gospodarki „strukturalnie innowacyjnej”.
Wchodzimy w erę globalizacji i czy tego chcemy czy nie, konkurencja nie będzie się odbywała na poziomie indywidualnych przedsiębiorstw ale całych regionów. Dlatego powiązania o charakterze poziomym pomiędzy przedsiębiorstwami o regionalnej lokalizacji nabierają szczególnego znaczenia. Tutaj należy zachować wyjątkową ostrożność, aby rzeczywiście nastąpiła zamiana powiązań opartych o podporządkowanie lub uzależnienie na powiązania o charakterze sieciowym. Inaczej stanęlibyśmy na równi pochyłej prowadzącej do starych zjednoczeń lub jeszcze starszych monopoli i oligopoli.
Teorię klastrów znamy w zasadzie, z doświadczeń państw o gospodarce rynkowej. Mnogość rozwiązań zjawisk klastropodobnych dowodzi, że wyrastały one na bazie specyficznych warunków. Przystępując do promocji klastrów w Polsce, musimy zadać sobie pytania:
A. co jest rzeczywistą istota koncepcji działań biznesowych w klastrze, skoro nie jest nią samo geograficzne nagromadzenie przedsiębiorstw,
B. czy 15 lat przemian ustrojowych to wystarczający okres do samoistnego wykształcenia się praktyki gospodarczej klastrów,
C. czy zasady prawne funkcjonowania przedsiębiorstw w Polsce sprzyjają rozwojowi klasteringu,
D. dlaczego uważamy klaster za zwiastun gospodarki strukturalnie innowacyjnej.
Co jest istotą koncepcji działań biznesowych w klastrze ?
Można zadać sobie pytanie: czy traktowanie gospodarki według kanonu konfliktowego modelu stosunków przemysłowych w którym:
- autonomia zewnętrzna - oznacza jedynie brak bezpośredniej zależności od państwa lub innych nadrzędnych organów zarówno w sferze decyzji jak i oceny działalności,
- zasada konkurencyjności - oznacza jedynie długookresową maksymalizację zysku z włożonego kapitału,
- autonomia wewnętrzna - oznacza jedynie wyłączne stanowienie przez właścicieli kapitału lub osoby przez nich upoważnione
stanowi dobre podglebie mentalne do sieciowania?
Niestety, model gospodarczy promowany przez „wybitne autorytety” to „gospodarka konkurentów” wytracająca duże zasoby społeczne na bezsensowną walkę konkurencyjną, gospodarka niezdolna do wprowadzenia do obrotu gospodarczego prawie 40% zasobów ludzkich i znacznych zasobów kapitałowych.
Jak dotychczas, rozwój klastrów w Polsce odbywa się WBREW a nie ZGODNIE z oficjalna doktryna gospodarczą. Uczestnicząc w pracach komisji sejmowej nad ustawą o klastrach przedsiębiorstw rodzinnych zdążyliśmy się przekonać o „nierefomowalności” niektórych ikon z naszego życia gospodarczego. Wydawałoby się, że gospodarka „wyścigu szczurów” nie ma w Polsce żadnej alternatywy.
Klastry są zwiastunem „kapitalizmu sojuszników”: nowego podejścia do gospodarki i do dzwigni jego rozwoju. Tu można by zacytować słowa Johna O'Shaugnessy, że dawno minęły czasy gdy rządom obojętne było, że celem działania firmy jest utrzymanie na stanowisku prezesa zramolałego wujaszka. Gospodarkę i ekonomię należy zatem traktować jako poszukiwanie optymalnych rozwiązań w zakresie włączania zasobów do obrotu gospodarczego a nie prymitywne, prostackie i nowobogackie „radzeniem sobie w sytuacji niedoboru” czym karmi się naszych studentów.
W tym kontekście „Program szkoleń promujących clustering” zainicjowany przez PARP (przetarg rozstrzygnięto 29-go sierpnia br. i realizować go będzie konsorcjum firm : Doradztwo Gospodarcze DGA S.A., Enterplan Sp. z o.o., Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową - budżet szkoleń to prawie 6 mln zł) traktujemy jako odważny krok w dobrym kierunku:
- Odważny, bo przeciwstawiający właśnie; archaiczną koncepcję kapitalizmu konkurentów nowoczesnej koncepcji kapitalizmu sojuszników. Pierwsze starcie z liberałami w Sejmie mamy za sobą. Oni traktują klastry i klastering jako jakąś ciekawostkę, na którą moda z pewnością przeminie. Ci panowie potrafią jedynie zarabiać na nędzy.
- W dobrym kierunku, bo promujący gospodarkę oszczędną, efektywną i zdecydowanie korzystniejszą w aspekcie jakości życia w pracy. Nie bez znaczenia jest także fakt, że profesjonalna promocja klastrów może pozytywnie wpłynąć na proces legislacyjny dostosowujący zaplecze prawne do wymogów sieciowania.
Najważniejsze zidentyfikowane przez nas aspekty, które zmieniają geograficzne skupisko przedsiębiorstw w klastry to:
1. Zmiana typu konkurencji.
Często, i dzieje się to za sprawo porterowskiej definicji, przedstawia się klaster jako skupisko w którym przedsiębiorstwa ze sobą „współpracują a zarazem konkuruję”. Przeciętnemu przedsiębiorcy trudno jest to zrozumieć. Jeszcze trudniej jest wytłumaczyć, że ktoś konkuruje „w dobrym sensie”. Naszym zdaniem, elementy koncepcji działań klastropodobnych mamy wszędzie tam, gdzie następuje zmiana konkurencji o klienta na konkurencję o zasoby dla przedsięwzięcia w wyniku którego powstanie produkt dający przewagę na rynku. To podejście pozwoliło nam lepiej ocenić obszary powodzenia inicjatyw klastrowych. I tak:
o Duże i mocne finansowo firmy nie muszą zabiegać o zasoby. One je po prostu mają, a czasem mają nawet w nadmiarze. Odpadają zatem motywy, dla których fundowaliby sobie proces ogłaszania przedsięwzięć, przeprowadzania długich negocjacji oraz spisywania szczegółowych umów w zakresie spodziewanych korzyści. Zatem te firmy będą zainteresowane jedynie klastrami satelitarnymi a głównym motywem ich działania będzie obniżka kosztów.
o Firmy małe i słabe finansowo będą w klastrach upatrywały swojej szansy na przetrwanie. Będą widziały dużą szansę w specjalizacji i poszerzaniu skali działań. Niejeden przedsiębiorca już zdążył się przekonać, że trzynaście talentów oznaczą czternastą biedę. Nie bez znaczenia okaże się fakt braku konieczności opierania swojej działalności o kredyt bankowy. Może bowiem okazać się, że poszczególne fazy procesu technologicznego w wyspecjalizowanych podmiotach można przeprowadzać w oparciu o środki własne. Ta analiza przekonuje nas, że największe powodzenie może mieć klaster pokrewny włoskim dystryktom przemysłowym skierowany do sektora MSP.
Zatem skupiska, w których nastąpiła koncentracja przedsiębiorstw z określonej branży działające jedynie w oparciu o proste zasady klient-dostawca, będziemy traktować raczej jako szczęśliwy zbieg okoliczności a nie świadomą inicjatywę klastropodobna. Podstawą zaliczenia skupiska do klastra jest wytworzenie świadomej więzi pozwalającej skuteczniej gospodarować posiadanymi zasobami.
2. Istnienie sieciowej struktury powiązań.
Podstawowym problemem prawnym w klastrach jest sprzedaż produktów wspólnych przedsięwzięć. W handlu obowiązuje zasada, że za towar odpowiada wytwórca. W przypadku „wspólnych przedsięwzięć” produkt jest wspólny, jednak jakiś określony byt prawny (osoba prawna lub osoba fizyczna) musi wziąć za niego ostateczna odpowiedzialność wobec konsumenta. Rozwiązania mogą być następujące:
- duże firmy rozwiązują te zagadnienia poprzez spisanie umowy konsorcjum. W umowie tej zwykle powołuje się lidera konsorcjum, który przejmuje wszystkie zobowiązania w stosunku do kupującego. Sprawa jest jeszcze dość jasna gdy przedmiotem konsorcjum jest produkt, który w myśl Art. 379 § 2 KC jest „świadczeniem podzielnym”. Wtedy uczestnicy konsorcjum odpowiadają za swoje udziały w kontrakcie i „lider konsorcjum” ma wystarczające gwarancje w przypadku roszczeń wynikłych z szkód produktowych. Rzecz komplikuje się w przypadku świadczeń niepodzielnych. W takim przypadku obowiązuje zasada odpowiedzialności solidarnej. Wtedy albo nie ma chętnych do pełnienia roli lidera konsorcjum lub decydująca się na taką rolę firma żąda znacznych prowizji dla zniwelowania skutków ryzyka. Konsorcja zawiązywane są zatem w dziedzinach nie obarczonych większym ryzykiem odpowiedzialności za produkt: np. kompleksowa dostawa. W konsekwencji umowę konsorcjum nie można traktować jako dobrego narzędzia do powstawania działań, które można by zaliczyć do sieciowania: trwałych powiązań utrzymujących się przez dłuższy okres czasu.
- W sektorze MSP sytuacja prawna wygląda identycznie, problemy prawne związane ze sprzedażą dostaw wyposażenia fabryki są identyczne jak sprzedaż przysłowiowego masła osełkowego zrobionego w związku wytwórczym: rolnik, mleczarz, miejscowy sklep. Uwzględniając jednak naturalną potrzebę łączenia się w klastry małych przedsiębiorców, została przez grupę inicjatywną z Podkarpacia wniesiona do Sejmu ustawa o klastrach przedsiębiorstw rodzinnych, która między innymi w tym zakresie przywraca normę bardziej ogólna czyli odpowiedzialność za własne zobowiązania. Wymaga do dokładniejszego udokumentowania procesu produkcyjnego, aby określić udziały w sprzedaży, które jednocześnie stają się udziałami w zobowiązaniach. Dodatkowo: skala prowadzonych działań gospodarczych, ze względu na koszty obsługi prawnej, wyklucza tu formę konsorcjum. Należało poszukać rozwiązań, które wprowadziłoby strukturę typu sieciowego z wyodrębnionymi podmiotami specjalizującymi się w poszczególnych fazach procesu technologicznego, podmiotem koordynującym, podmiotem sprzedającym i dla wygody wewnętrznym biurem rozrachunkowym.
Istnienie sieciowego systemu powiązań nie dowodzi jeszcze istnienia sieciowej struktury powiązań. Stwierdzenie występowania sieciowej struktury powiązań może nastąpić jedynie wtedy, gdy ta struktura może działać w oparciu o przepisy prawa i jest rozpoznawalną marką na rynku. Dla przykładu sieć hipermarketów - w potocznym znaczeniu - posiada system powiązań sieciowych ale jest to system w najwyższym stopniu shierarchizowany i z klastrem nie ma nic wspólnego. W projekcie ustawy o klastrach przedsiębiorstw rodzinnych do opisania sieciowej struktury powiązań przewidziano umowę klastra.
3. Modyfikacja stosunków handlowych.
Tradycyjnie działalność gospodarczą pojmuje się w kategoriach: tanio kupić drogo sprzedać. Określamy to jako „czyste stosunki handlowe”. Ten typ stosunków typu klient dostawca w skupisku zabija wszelkie efekty synergii. Prawdopodobieństwo szybkiego upowszechniania wiedzy i zapobiegania „postawom majsterskim”, czego życzylibyśmy sobie od klastrów jest w tej sytuacji prawie żadne. Stosunki handlowe pomiędzy podmiotami gospodarczymi w klastrze powinny być tak zmodyfikowane, aby nie następowało tradycyjne „przerzucanie problemów marketingowych przez ścianę”. Wszyscy powinni mieć zagwarantowany swój wynegocjowany udział w cenie sprzedaży i wszyscy powinni z pokorą oczekiwać werdyktu jaki na wytwór ich pracy wyda rynek.
To rozwiązanie traktujemy jako w pewnym sensie znak firmowy klastra. Jest to bodajże najważniejsza gwarancja utrzymywania się sieciowego systemu powiązań. Tę technikę organizatorska zamieniająca naturalne skupisko w klaster będziemy nazywać „sprzedażą indeksowaną”.
Z doświadczenia, które zdobyliśmy podczas konsultacji projektu ustawy, omawianie właśnie zagadnień sprzedaży indeksowanej przekonywało do formy klastra podmioty tak nieufne do kolektywnej gospodarki jakimi są rolnicy. Zatem sadzimy, że ta forma zrzeszania się jest długo poszukiwaną i udaną propozycją gospodarczą dla wsi.
Czy 15 lat przemian ustrojowych to wystarczający okres do samoistnego wykształcenia się praktyki gospodarczej klastrów?
Niewielkie sukcesy gospodarcze, przy znacznym nagłośnieniu medialnym, klastrów opartych o duże przedsiębiorstwa nie powinny dziwić. Klastering jest bowiem domeną tzw „polityki regionów”. Większość dużych przedsiębiorstw jest sprywatyzowanych i są to w zasadzie firmy córki przedsiębiorstw zagranicznych. Trudno zatem oczekiwać jakiegoś szczególnego zainteresowania tych firm w uzgadnianiu polityk kilku koncernów z polityką regionów. Sztandarowym przykładem chce się tu zrobić „Dolinę Lotniczą”. Większe szanse ma naszym zdaniem klaster odlewniczy w oparciu o jedną z najnowocześniejszych odlewni w Polsce oraz klaster transportowy w obrębie lotniska w Jasionce, że przytoczę przykłady z Podkarpacia. Naszym zdaniem klastry typu satelitarnego oraz klastry typu „oś i szprycha” mają większą szansę powstania wokół firm, których ośrodki decyzyjne znajdują się w danym regionie.
Inaczej jednak należy traktować sprawę niemrawego powstawania klastrów w obrębie firm sektora MSP a zwłaszcza na terenach wiejskich. Wydawałoby się, że występują tam wszystkie elementy „diamentu portera”. Są zasoby, chociażby w postaci produktów gospodarki rolnej, leśnej i rybackiej, na wsi ukształtował się rynek produktów spożywczych, są znaczne zasoby kapitału i siły roboczej, obserwuje się zjawisko reemigracji na wieś ludzi w wieku poprokreacyjnym z dużymi zasobami wiedzy. Można zadać pytanie, dlaczego procesy konsolidacyjne zachodzą tak wolno. Naszym zdaniem powodem są (a w niektórych przypadkach były) rozwiązania prawne wyra¼nie wprowadzające podział mieszkańców na przedsiębiorców działających na podstawie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej oraz rolników działających na podstawie ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego. W ten sposób zostały zamrożone znaczne zasoby zarówno kapitału jak i pracy.
Cała batalia o klastry wiejskie na Podkarpaciu została stoczona pod hasłem przeniesienia rolników z „jarmarku na rynek”. Musimy powiedzieć, ze odnieśliśmy na tym polu sukces. Z dniem 1-go czerwca 2005 weszła w życie znowelizowana ustawa o podatku od towarów i usług , w myśl której za produkt rolniczy uważa się także „..towary wytworzone z nich przez rolnika ryczałtowego z produktów pochodzących z jego własnej działalności rolniczej przy użyciu środków zwykle używanych w gospodarstwie rolnym, leśnym lub rybackim...”. Oznacza to mniej więcej tyle, że przedsiębiorcy: restauratorzy lub sklepikarze będą mogli kupować bezpośrednio od rolników ryczałtowych przetworzone produkty rolnicze na fakturę RR. Możemy powiedzieć, że wreszcie będzie jak w Unii. Można się jednak zastanawiać jak długo zejdzie, zanim:
- incydentalne sprzedaże przekształca się w trwałe związki,
- ruszy proces specjalizacji i
- pojawią się zorganizowane struktury.
Takie było początki włoskich dystryktów przemysłowych, jednak tam to trwało setki lat. Wychodzimy z założenia, że ten proces należy zdecydowanie przyśpieszyć, właśnie poprzez promocje klastrów przedsiębiorstw rodzinnych. Możemy jednak rozpocząć od zdecydowanie wyższego poziomu opierając się o cudze doświadczenia.
Czy zasady prawne funkcjonowania przedsiębiorstw w Polsce sprzyjają rozwojowi klasteringu?
Ocena polskiego prawa w zakresie rozwoju klastrów jest niejednoznaczna. Sądzę, że uprawniona będzie następująca teza:
1. dla przedsiębiorstw dużych gromadzących wokół siebie klastry MSP i powiązanych więzami podporządkowania lub zależności nie ma szczególnych przeszkód, aby powstawały one w oparciu o istniejące przepisy prawa.
2. dla sektora MMśP niezbędne są działania prawne wprowadzające klaster do obrotu gospodarczego jako rozpoznawalną markę. Szczególnie dotyczy to:
a. wprowadzenia do obiegu gospodarczego i prawnego sieciowej struktury organizacyjnej,
b. dokumentowania dla celów podatkowych produkcji wykonywanej w systemach gniazdowych lub potokowych przez wyspecjalizowane w poszczególnych zabiegach technologicznych indywidualne przedsiębiorstwa,
c. rozwiązania zagadnień odpowiedzialności „podmiotu sprzedającego” za produkt wytworzony w klastrze.
Dlaczego uważamy klaster za zwiastun gospodarki strukturalnie innowacyjnej.
Zwiększenie potencjału adaptacyjnego gospodarki czy posiadanie gospodarki opartej o wiedzę jest przedmiotem licznych westchnięć zarówno przedsiębiorców jak i polityków. Wielu autorów uważa, że dołączenie segmentu uniwersyteckiego do klastra rozwiązuje sprawę. My jednak widzimy to inaczej. Uważamy, że problem tkwi raczej w przełamaniu pozostałości tayloryzmu, który był „naukową podstawą” zarządzania w poprzedniej epoce. Dotyczy to zarówno gospodarki kapitalistycznej jak i socjalistycznej. Kapitalizm jednak z tym problemem uporał się zdecydowanie szybciej. Robet Taylor był tak zafascynowany zaletami taśmy produkcyjnej, że bez żenady oświadczał swoim pracownikom: „..przychodzisz do pracy, pozostaw swój rozum w szatni - nie będzie ci potrzebny...”.
Przełomem i wstrząsem dla świata zachodniego była wypowied¼ prezesa wielkiej japońskiej firmy elektronicznej Konosuki Matsuchito na spotkania z przemysłowcami zachodnioeuropejskimi z 1979-go roku.
„..My wygramy, z Zachód przemysłowy przegra. Nic na to nie poradzicie, bo wy sami w sobie nosicie przyczynę naszej waszej przegranej.
Wasze organizacje są taylorowskie, ale co gorsze wasze głowy są także takie. Wy jesteście przekonani, że aby wasze przedsiębiorstwa funkcjonowały dobrze, trzeba rozróżniać jednej strony szefów, z drugiej wykonawców, z jednej tych, którzy myślą, z drugiej tych, którzy przykręcają śruby.
My jesteśmy potaylorystami, my wiemy, że przedsiębiorstwa stały się tak skomplikowane, że przeżycie firmy, w środowisku coraz bardziej niebezpiecznym, zmiennym i konkurencyjnym, jest tak problematyczne, że musi ono każdego dnia mobilizować całą inteligencję wszystkich, aby mieć szansę dania sobie rady.
Dla nas zarządzanie to sztuka mobilizowania i włączania całej inteligencji wszystkich dla dobrej pracy przedsiębiorstwa. Ponieważ my, lepiej niż wy, oceniliśmy wymiary nowego wyzwania techniki i ekonomii, my wiemy, że inteligencja kilkunastu techników, jest niewystarczająca aby wyzwaniom sprostać...”.
Jednak, próby „japonizacji” zachodniej gospodarki szły z dużymi oporami. Na przeszkodzie stał uniwersytecki model „typu idealnego przedsiębiorstwa” w gospodarce rynkowej ze świętą zasadą autonomii zewnętrznej i wewnętrznej oraz zasadą konkurencyjności. Managerowie i właściciele amerykańscy byli po prostu „niereformowalni”. Nieoczekiwanie odpowied¼ gospodarki amerykańskiej zrodziła się w garażach „krzemowej doliny”. Okazało się, że grupy małych ale niezależnych i wysoko ceniących sobie swoją niezależność przedsiębiorców, mogą realizować duże projekty gospodarcze. Mogą tworzyć nowe jej gałęzie. Zatem krzemowa dolina rozpoczynała jako włoski klaster przedsiębiorstw rodzinnych. Tak oto klaster stał się konkurentem dla japońskich „kółek jakości” i tę konkurencje czasowo wygrywa.
Ekonomiści wykładający zasady klasycznej ekonomii zostali zaskoczeni osłabieniem wahań cyklu koniunkturalnego. Okazuje się, że gospodarka może rozwijać się w równym tempie przez 16 lat i najwyższa pora pisać nowe podręczniki dla studentów
Co się zatem stało?. Otóż te małe przedsiębiorstwa jedynie w trosce o własny interes nie wchodziły do przedsięwzięć nie dających perspektywy przewagi konkurencyjnej. Złe przedsięwzięcia po prostu nie miały szansy zawiązywania się, podczas gdy duże firmy forsując stanowisko kierownictwa (tzw. :forsing kierowniczy”) wypełniały swoje magazyny produktami pozostawiając problem ich sprzedaży działom marketingu, promocjom i terytorialnym podbojom. Przedsiębiorcy działający w klastrach przestali od uniwersytetów kupować wiedzę, która niczemu nie służy a jest jedynie „umysłu zabawą”. Po inną wiedzę idzie bowiem do uniwersytetu posesjonat a po inną najmita. Doprowadziło to do bardzo pragmatycznych stosunków gospodarki i nauki. Nastąpiła duża oddolna racjonalizacja wykorzystania zasobów finansowych i kadrowych. Co jest największym zaskoczeniem: „Krzemowa dolina” wyrosła właśnie na braku dużego kapitału i mocnej pozycji przetargowej małych przedsiębiorstw przy negocjowaniu ostatecznych zysków. Te spostrzeżenia przeniosły się na duże przedsiębiorstwa, które zrozumiały, że nowe technologie należy robić w konsorcjach, aby jednocześnie ruszała cała branża. Praktycznie gospodarka amerykańska stała się gospodarka „dużych projektów”.
W promocji klastrów szczególną uwagę należy zwrócić na problem inkubacji nowego podejścia do ekonomii. Wiemy, że może to nastąpić właśnie w garażach i przerabianych na małe warsztaty produkcyjne zabudowaniach gospodarczych. Te zasoby są i to w nadmiarze na obszarach wiejskich. Należy je umiejętnie skupić i wprowadzić do obrotu gospodarczego. Należy otworzyć drogę do specjalizacji małych przedsiębiorstw i gospodarstw rolnych oraz do sensownego poszukiwania specjalistycznej wiedzy potrzebnej w danym regionie i to jedynie w trosce o własny interes tego kto tę wiedzę kupuje. Dlatego klaster, któremu chcemy poświęcić najwięcej uwagi to „oparty z zasoby, regionalny klaster pokrewny włoskim dystryktom przemysłowym”, pomimo, że wiele ośrodków uważa, że to rozwiązanie ma jedynie aspekt historyczny, że są nowocześniejsze rozwiązania. One powinny przyjść w sposób naturalny. Nikt bowiem nie może przewidzieć jak będzie wyglądała Polska za 20 lat.
- *-
Nie należy ukrywać, że przystąpienie podmiotu gospodarczego do klastra jest zabiegiem bezinwestycyjnym. Zwykle klaster zakłada się aby podjąć produkcję, lub świadczenie usług kompleksowych. Do samego handlu klaster nie jest potrzebny. Firma produkcyjna sama w sobie jest „trudnym biznesem” od strony technologicznej, sanitarnej itd. Prowadzenie produkcji w ramach klastra dodaje dodatkowe utrudnienia rozrachunkowe. Pojawia się zatem problem infrastruktury, która uczyniłaby, że praca dalej odbywa się w „zasięgu wzroku” a proces kalkulacji i sprzedaży staje się prze¼roczysty dla każdego uczestnika. Dlatego uważamy, że w procesie promocji klastrów szczególnej uwadze powinno się poświęcić :
1. tym zagadnieniom prawnym, które były przedmiotem największych sporów w podkomisji sejmowej a mianowicie konstrukcji biznesowej opartej o zasadę odpowiedzialności za własne zobowiązania w klastrze,
2. zagadnieniom prawnym w postępowaniu wewnętrznym i zewnętrznym,
3. zagadnieniom formalnego opisu funkcjonowania przedsiębiorstw w ramach sieciowej struktury klastra (umowa klastra),
4. zawiązywaniu wspólnych przedsięwzięć dla wielu możliwych wariantów technologicznych i organizacyjnych (umowy przedsięwzięć),
5. zagadnieniom kontroli kosztów oraz aneksowania umów,
6. zagadnieniom tzw „sprzedaży indeksowanej”,
7. zagadnieniom podatkowym,
8. zagadnieniom budowy infrastruktury informacyjnej i rozrachunkowej.
W gronie informatyków uczestniczących przy pracach nad projektem ustawy o klastrach przedsiębiorstw rodzinnych ukształtował się i okrzepł pogląd, że o ostatecznym sukcesie klastrów zadecyduje dostępność tanich systemów rachunkowości finansowej i zarządczej pozwalających zawiązywać, prowadzić i rozliczać produkcje organizowaną w formach gniazdowych lub potokowych przez grupy niezależnych podmiotów gospodarczych rozrzuconych na znacznej przestrzeni. Nie ma przeszkód natury technologicznej. Pojawienie się standardów przemysłowych w zakresie usług internetowych (tzw. Web Services), oraz radykalna obniżka kosztów szerekopasmowych połączeń internetowych stanowi dobra podstawę do budowy technicznej infrastruktury klastrów.
Jednak - jak wykazują światowe doświadczenia - sam rynek klastrów nie urodzi. Rynek nakazuje każdemu przedsiębiorcy codziennie odpowiadać na pytanie „co ja z tego będę miał?”. Logika klastrów zasadza się na odpowiedzi na pytanie „co my z tego będziemy mieli”. Z inicjatywami „gospodarki sojuszników” powinni zatem wychodzić gospodarze regionów przekazując w tym zakresie z czytelne impulsy. Takim czytelnym impulsem byłoby przykładowo założenie i sfinansowanie inkubatora przedsiębiorczości dla firm informatycznych podejmujących się opracowania systemu rachunkowości finansowej i zarządczej dla klastrów. Dla każdej następnej inicjatywy klastropodobnej koszty organizacyjne byłyby już tylko kosztami powielenia opracowanych rozwiązań. Innym działaniem mogłoby być wprowadzenie problematyki klastrów do programów szkolnych.
Problemy prawne, które są dobrze zdiagnozowane, wcześniej czy pó¼niej zostaną usunięte. Ustawa jest napisana.
1