Wydawca „MYŚL POLSKA”; 8, Alma Terrace, London, W. 8
Z zasiłkiem Instytutu im. Romana Dmowskiego w St. Zjednoczonych
Do druku przygotowali: Antoni Dargas, Józef Płoski i Hanka Świeżawska
Printed by Gryf Printers (H. C.) Ltd. — 171 Battersea Church Road, London, S. W. 11.
STANISŁAW KOZICKI
HISTORIA LIGI NARODOWEJ
(OKRES 1887 — 1907)
„MYŚL POLSKA”, LONDYN 1964
CZĘŚĆ V
ORGANIZACJA I IDEOLOGIA
ROZDZIAŁ DRUGI
IDEOLOGIA LIGI NARODOWEJ
W toku opowiadania historii Ligi Narodowej dzieje powstania i rozwoju jej programu politycznego musiały wybitne zająć miejsce. Postawiła sobie ta organizacja cele polityczne i szła do nich po drodze działalności politycznej. Lecz polityka nie wyczerpała ani treści ani form jej życia — była ona przejawem nowego prądu duchowego w życiu narodu polskiego, prądu który obejmował wszystkie dziedziny tego życia, była dziełem nowego pokolenia, które w określonych warunkach zewnętrznych i niosąc tradycje przeszłości weszło na arenę życia publicznego. Chcąc przeto zrozumieć politykę i rolę tego pokolenia i po nim następujących, trzeba sobie zdawać sprawę z podstawowego jego stosunku do świata i do człowieka, z jego wierzeń i uczuć, z jego sposobu pojmowania przyrody i człowieka, słowem z ideologii inicjatorów i kierowników nowego prądu duchowego w Polsce.
Ideologia ta nie zjawiła się od razu w całości, w pełni swojej, lecz rozwijała się stopniowo i ulegała przeobrażeniom. Całkowity jej obraz wymagałby przedstawienia całokształtu jej historycznego rozwoju w ciągu czterdziestolecia istnienia Ligi (1887—1927), nie powinien to być zarys statyczny lecz dynamiczny. Ponieważ jednak opowiadanie nasze obejmuje tylko pierwszy okres dziejów Ligi, okres jej powstawania, wzrostu i dojrzewania (1887—1906), kończący się wejściem jej na drogę działalności zewnętrznej, na drogę rozpoczynającą się chwilą powstania i krzepnięcia orientacji wobec zbliżającej się wojny europejskiej i związanych z tym sporów wewnętrznych w Polsce, więc — stojąc wobec konieczności dania głębszego podkładu pod przedstawienie dziejów polityki i pracy Ligi Polskiej i Narodowej, a mając miejsce ograniczone — zmuszeni jesteśmy do dania krótkiego zarysu ideologii Ligi w takiej postaci, jaką miała ona pod koniec pierwszego okresu (pod koniec 1906 r.), wyrzekając się zadania szerszego przeobrażeń, jakim ta ideologia ulegała.
Z twórców ideologii Ligi Popławski zmarł w 1908 r., dzieje jego wchodzą więc całkowicie w zakres naszych obecnych rozważań, lecz Balicki i Dmowski żyli dłużej i dali później kapitalne swoje dzieła, np. Balicki Psychologię społeczną (1912), lub Dmowski Politykę polską i odbudowanie państwa (1925), inni żyją jeszcze, gdy to piszemy. Nie uwzględniając w całości tych prac późniejszych, będziemy jednak musieli tu i ówdzie odwołać się do nich, a to dla głębszego wyłożenia myśli twórców ideologii Ligi.
Ponieważ widzimy w ideologii Ligi wyraz polityczny nowego prądu w życiu duchowym narodu polskiego, wydaje się nam rzeczą konieczną przedstawienie jej na tle dziejów myśli politycznej w Polsce. A że prądy duchowe nasze były zawsze w zależności od prądów europejskich skoro kultura nasza była częścią kultury zachodnio-europejskiej, więc uważamy za potrzebne rozpocząć od scharakteryzowania ewolucji myśli politycznej w Europie w czasie od wieku XV do XX, to znaczy w ciągu dziejów nowożytnych naszego kontynentu.
Żyjemy u schyłku okresu dziejów Europy, który rozpoczął się w wieku XV, gdy na gruzach Średniowiecza wznosić się zaczął gmach Odrodzenia.
Kultura i cywilizacja Średniowiecza europejskiego wyrosły w ciągu wieków pod działaniem takich czynników jak świat starożytny grecko-rzymski, Bizancjum, Kościół Katolicki, walki z Islamem, ideały rycerskie ludów północnych... Średniowiecze wydało zamknięty w sobie ustrój społeczny i gospodarczy, miało swe wierzenia religijne i pojęcia moralne, było oparte na istnieniu jednej władzy duchowej w postaci papiestwa i naczelnej władzy politycznej w postaci cesarstwa. Jeśli się chce określić znaczenie istotne kultury średniowiecza, to trzeba jej szukać w tym, jakie wówczas było stanowisko jednostki w społeczności ludzkiej — w życiu religijnym i moralnym, w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym. Dla braku miejsca musimy się ograniczyć do stwierdzenia, że zbiorowość stała wówczas ponad jednostką.
W dziedzinie religijno-moralnej panował Kościół Katolicki — nie sumienie jednostki, lecz dogmaty rozstrzygały o tym co złe i co dobre, w dziedzinie myśli były uznane prawdy głoszone przez Kościół i jego doktorów, używających metody scholastycznej; ludność była ujęta w ramy systemu feudalnego, który każdemu wyznaczał odpowiednie miejsce w hierarchii polityczno-społecznej, stawiał go w ustalonej zależności od innych — rzemieślnik był zależny od cechu, kupiec od swojej korporacji, wieśniak od pana feudalnego i tak dalej aż do centralnej władzy cesarskiej. Ustrój społeczny, gospodarczy i polityczny ludów europejskich w okresie Średniowiecza był — w pewnym sensie tych słów — całkowity i doskonały, opierał się zaś na ścisłym i wszechstronnym uzależnieniu człowieka od społeczeństwa, na ustalonej hierarchii, na przewadze interesów zbiorowości nad interesami jednostki.
Duch Średniowiecza, zaklęty w kamieniu, objawia się nam w najwyższym pięknie w katedrach gotyckich. Są one też świadectwem potwierdzającym to, cośmy powyżej powiedzieli — nie znamy ich twórców indywidualnych, wiemy że budowały je i zdobiły korporacje.
Wiek XV przynosi gruntowne zmiany w warunkach życia ludów europejskich. Odkrycie nowego świata burzy jedność i całość życia gospodarczego, bo otwiera przed człowiekiem starej Europy nowe morza i nowe lądy, pozwala mu wyłamać się z żelaznych więzów, które nakłada nań ograniczoność obszaru gospodarczego Średniowiecza, wprowadza nowe czynniki we współżycie gospodarcze. To w następstwie sprzyja możności wyłamywania się jednostki z ustalonych form bytu społecznego. Wyprawy krzyżowe doprowadzają do zetknięcia się ze Wschodem. Odkrycie skarbów wiedzy i sztuki greckiej budzi nowe prądy duchowe.
Wszystko to prowadzi prostą drogą do wyzwolenia się jednostki z więzów nałożonych jej przez średniowiecze. Jednostka nabiera pewności siebie, unoszą ją dążenia do jak największej niezależności — materialnej i duchowej. To jest podstawą i cechą okresu Odrodzenia. Europa nowożytna przez Reformację zrywa więzy nałożone na nią przez Kościół, przez nawiązanie do mędrców starożytności odrzuca scholastykę i przechodzi do badań niezależnych opartych na doświadczeniu i indukcyjnej metodzie myślenia. W Europie tej zjawiają się państwa suwerenne nie uznające swej zależności od władzy cesarskiej, a w państwach tych organizuje się życie narodowe i powstają narody. Ulega rozkładowi ustrój feudalny, życie gospodarcze wyzwala się z krępujących je ograniczeń, obejmuje stopniowo wszystkie kontynenty, wchodzi na drogę prowadzącą do gospodarki światowej z towarzyszącą jej wolnością handlową.
Pierwsze wieki tego wielkiego przeobrażenia widziały rozkwit i bujność życia ludzkiego, nazwano też początek tego okresu Odrodzeniem. Człowiek poczuł się nie sługą lecz panem, otwierały się najdalsze perspektywy przed jego myślą i jego potęgą. Nie chciał się podporządkowywać zbiorowości, lecz dążył do samodzielności i do panowania.
Historia stuleci, które nastąpiły po przewrocie wieku XV, jest historią wyzwalania się jednostki we wszystkich dziedzinach życia. W dziedzinie politycznej doszło do największego przesilenia pod koniec wieku XVIII we Francji. Pod wpływem tego, co się stało we Francji, żył cały wiek XIX, wiek wolności obywateli, ludów i narodów, wiek rozwoju nauki i techniki, wiek liberalizmu gospodarczego, walk społecznych — materializmu i indywidualizmu.
Miał też indywidualizm czasów nowożytnych swój „kościół” w postaci wolnomularstwa, które postawiło na swych ołtarzach „ludzkość” i wierzyło w możność utworzenia królestwa Bożego na ziemi, we wszechwładzę i wszechmoc Rozumu.
Czy urzeczywistniły się jednak dążenia, czy sprawdziły się nadzieje Europejczyków wieku XV? Czy człowiek zapanował nad życiem? Czy wysunięcie jednostki ponad społeczność, a interesów materialnych ponad duchowe okazało się dobre?
Dziś, w wieku XX, możemy już odpowiedzieć na te wszystkie pytania jednym krótkim słowem — nie. Jesteśmy bowiem świadkami głębokiego kryzysu, który opanował wszystkie dziedziny życia ludzkiego na ziemi, szerzy się coraz bardziej uczucie i przeświadczenie, że zbliża się ku końcowi okres panowania materializmu i indywidualizmu, że w bólach i cierpieniach rodzi się okres nowy. Te wstrząśnienia jakie przeżywamy obecnie są przejawem przełomu podobnego do tego, jaki był, gdy padało Cesarstwo Rzymskie, lub też do tego jaki odbył się w przejściu od Średniowiecza do Nowożytności.
Człowiek opanował całą kulę ziemską, nie ma już dziś, w wieku XX, przestrzeni wolnych, bezpańskich. Wróciliśmy do tego, co było w średniowieczu — do świata zamkniętego i ograniczonego. To przede wszystkim wywołało kryzys gospodarczy — załamała się gospodarka światowa, a z nią liberalny sposób myślenia o sprawach gospodarczych. Widzimy już z całą oczywistością, że nie ma powrotu do przeszłości, że w nowych warunkach trzeba oprzeć działalność gospodarczą na nowych podstawach i że wraz z tym musi szukać myśl nasza nowych uzasadnień teoretycznych.
Wzięcie całej ziemi w posiadanie przez człowieka wzmogło przeciwieństwa i współzawodnictwo między narodami i stało się czynnikiem wywołującym zaostrzenie konfliktów między narodami. W narodach tych było już wzrosło poczucie narodowe i dbałość o interesy narodowe na skutek wejścia w życie publiczne nowych warstw, które wniosły swą pierwotność instynktów i brak doświadczenia, posiadanego przez schodzące dziś ze sceny warstwy uprzywilejowane.
Wobec napięcia walk narodowych zeszły na plan drugi walki społeczne w łonie poszczególnych narodów — zjawiła się konieczność załagodzenia tych walk w imię zagrożonych interesów ogólnych.
Rozum ludzki wsparty na zdobyczach wiedzy i techniki nie osiągnął celów, które sobie postawił człowiek upojony poczuciem wolności w pierwszych latach wyzwolenia z więzów Średniowiecza. Ludzkość traciła wiarę, która stawiała jej drogowskazy w jej pochodzie ku przyszłości, a nie zdołała jej zastąpić zdobyczami rozumu. A zresztą: Kopernik wskazał, że ziemia jest pyłkiem we wszechświecie, a Kant ustalił granice poznania. Zachwiały się w duszach ludzkich sprawdziany tego, co jest rzeczywiście Prawdą, Dobrem i Pięknem. Zapanował zamęt w myśli i w życiu, oraz walka wszystkich przeciwko wszystkim.
Wśród tego zamętu, wśród katastrof, jakich świadkiem jest pierwsza połowa wieku XX, zaczynają się wyłaniać zręby nowego świata, nowego układu stosunków gospodarczych, społecznych i politycznych, nowych prawd i nowych wierzeń. Część tych prawd są to prawdy wieczne, które — zapomniane i poniechane — znów ukazują swe boskie oblicze znękanemu człowiekowi.
Człowiek współczesny utracił pewność siebie, widzi, że nie jest wszechmocnym i wszechwiedzącym panem świata, spokorniał i zaczął szukać podstaw sięgających dalej w czasie i w przestrzeni, niż powierzchnia kuli ziemskiej i jedno pokolenie.
Zmierzch okresu, który się rozpoczął w wieku XV prądem Odrodzenia i doszedł do swego szczytu w wieku XIX, a zarazem początek reakcji przeciw krańcowemu indywidualizmowi i materializmowi dał znać o sobie zjawieniem się prądu, który w krajach katolickich Europy zachodniej nazwano nacjonalizmem.
Wiele się na powstanie tego prądu złożyło czynników, u podstaw jego wszakże jest radykalna zmiana poczucia i poglądów, dotyczących stosunku jednostki do otaczającego ją świata — do społeczeństwa i do przyrody. Pod pewnym względem jest nacjonalizm związany z okresem rozpoczętym przez Odrodzenie, gdy chodzi o stosunek jednostki do narodu zerwał z przeszłością — stawia naród ponad jednostkę, obowiązki jednostki przed jej prawami, jest reakcją przeciw indywidualizmowi kończącego się okresu.
W poczuciu swej słabości i swego opuszczenia człowiek zaczął szukać oparcia w zbiorowości ludzkiej, w której umieścił go los i w której wyrósł — w narodzie. Najlepiej wyraził ten fakt Maurycy Barres, pisarz stojący u kolebki nacjonalizmu francuskiego (urodzony w 1862 r.) w słowach następujących: „Wśród oceanu i pełnego niezgłębionych tajemnic naporu fal trzymam się mej koncepcji historycznej tak jak rozbitek trzyma się swej łodzi. Nie dotykam zagadki o początku wszechrzeczy ani też bolesnej zagadki ich końca. Obieram sobie miejsce w zbiorowości nieco trwalszej niż ja sam, wynajduję sobie przeznaczenie, mające więcej sensu niż moja marna kariera. Myśl moja na początku tak dumna z tego, że jest wolna, poprzez szereg upokorzeń dochodzi do stwierdzenia swej zależności od ziemi i od przodków, a więc od czynników, które — zanim się urodziłem — zadecydowały o niej i o jej najsubtelniejszych odcieniach”.
Ziemia i zmarli — wszak to Ojczyzna. Wyrzeczenie się dla niej swej niezależności i swych domniemanych uprawnień było pierwszym objawem reakcji przeciw indywidualizmowi kończącego się obecnie okresu dziejów Europy.
W czasie gdy kończyło się średniowiecze i zaczynało Odrodzenie w Polsce na przełomie wieku XV i XVI rozpoczynał się okres panowania szlachty, rodziła się Rzeczypospolita szlachecka, która miała paść razem z państwem w końcu wieku XVIII.
Zdobycie Konstantynopola przez Turków (1453) przecięło handel lewantyński [Lewant - pochodzące z języka włoskiego określenie krajów leżących na wschodnim, azjatyckim wybrzeżu Morza Śródziemnego. Granice wyznaczają: Morze Śródziemne, Taurus, Mezopotamia, pustynie Półwyspu Arabskiego i Morze Czerwone. Obszar ten obejmuje takie dzisiejsze państwa jak: Syria, Jordania, Liban, Izrael oraz Autonomia Palestyńska.], a Traktat Toruński (1466) dał Polsce dostęp do morza. Główna droga handlowa poszła Wisłą do Gdańska. Popłynęło nią zboże polskie, produkowane na folwarkach, które powstały w wieku XV, gdy trzeba było ludem rolnym obsadzić wielkie przestrzenie Rusi urodzajnej. Szlachta, właściciele folwarków, bogacąc się i nabierając ogłady, zapragnęła mieć przewagę polityczną w państwie. W walce o władzę polityczną z królem i możnowładztwem łatwe odniosła zwycięstwo; ostatni Jagiellonowie płacili przywilejami za zapewnienie następstwa tronu, za zgodę na podatki i na pospolite ruszenie.
Ustrój polityczny Polski i układ społeczny uległy gruntownemu przeobrażeniu. Władza przeszła całkowicie w ręce „narodu” szlacheckiego, który sprawował ją przez sejmiki i przez Sejm. „Naród” ten dążył do całkowitej wolności i równości w łonie swoim, natomiast zepchnął na plan drugi — pozbawiając je praw politycznych — mieszczaństwo, poddał zupełnie swej władzy chłopów, ograniczył władzę królewską. Rzeczpospolita stała się federacją województw i ziem, a województwa i ziemie federacjami panów — szlachty, którzy wsi swoje nazywali państwami, domy dworami, chłopów poddanymi. Trzeba mieć ustawicznie w pamięci ten ustrój Rzeczypospolitej szlacheckiej, by zrozumieć, że liberum veto nie było przypadkiem, że nie było objawem wyrodzenia się wolności w swawolę, lecz istotnym przejawem pojęć i poglądów politycznych ogółu szlacheckiego. Wszak Sejm był zgromadzeniem przedstawicieli sejmików, którzy przywozili ze sobą „instrukcje” i mogli się tylko zgodzić z przedstawicielami innych sejmików na załatwienie spraw ogólnych, nie mogli się zaś dać przegłosować. Jak dalece taki właśnie pogląd na ustrój Rzeczypospolitej i takie pojęcie gwarancji „wolności” były zakorzenione w umysłach szlacheckich, dowodzi fakt, że posłowie Sejmu Czteroletniego, należący do pokolenia, które się wychowało w szkołach zreformowanych przez Stanisława Konarskiego, autora dzieła O skutecznym rad sposobie, albo utrzymaniu ordynaryjnych sejmów, zgodzili się na uchwalenie podatku dziesiętnego grosza z intraty dóbr ziemskich pod warunkiem, że nie będzie nazwany podatkiem, lecz „dobrowolną wieczną ofiarą, z własnej chęci obywatelstwa pochodzącą”.
Szlachta polska potrafiła stworzyć sobie niezwykle dogodne warunki bytu — była całkowicie wolną, od nikogo z zewnątrz właściwie niezależną, a i więzy między poszczególnymi obywatelami Rzeczypospolitej były niezmiernie luźne. Zdobyła zaś tę pozycję bez większych walk, bez zbytniego wydatku energii, bez wielkich poświęceń. Chłopów wzięła pod swą władzę, a przy pomocy Żydów usunęła z życia państwowego i ograniczyła w działalności gospodarczej mieszczaństwo. Nie chciała płacić podatków, usuwała się coraz bardziej od służby wojskowej.
Krótko mówiąc, była społeczność szlachecka zbudowana na podstawie skrajnego indywidualizmu. Nic dziwnego, że posiew idei Odrodzenia trafił na grunt doskonale uprawiony. Rozpowszechnienie się nowych prądów w Polsce w wieku XVI wzmocniło, a potem utrwaliło zasadnicze pojęcia polityczne i społeczne szlachty polskiej. Nikt bodaj lepiej nie wyraził tych pojęć jak Stanisław Orzechowski, myśliciel nieprzeciętny i publicysta wysokiej miary. Rozwinęli jego poglądy później inni w wieku XVII, lecz można go uznać za pisarza najlepiej wyrażającego ducha Polski szlacheckiej. Mentorstwo Frycza i natchnione proroctwa Skargi nie miały tego wpływu na umysły i serca „narodu” szlacheckiego. Odpowiadała duchowi tego „narodu” Reformacja, wszak była ona w pierwszej linii uniezależnieniem człowieka od dogmatów i od przymusu zewnętrznego w rzeczach wiary, wszak jest religią nauczającą o sprawach moralnych i sumienia jednostki. Jeśli Polska została katolicką, to nie tyle na skutek przywiązania szlachty do wiary ojców, ile na skutek przyczyn politycznych — kościół narodowy, a takim musiał być kościół protestancki, byłby uzależnił sumienia szlacheckie nie już od dalekiego papieża, lecz od bliskiego króla polskiego, byłby wzmocnił państwo w stosunku do jednostki.
Rzeczpospolita szlachecka niesłusznie porównywana przez jej obrońców w wiekach XVI i XVII z Rzeczpospolitą rzymską, która miała silny rząd arystokratycznego i dziedzicznego w pewnych rodach senatu, może raczej być porównana do demokracji greckich, opartych na pracy niewolników. Ponieważ zaś jest fizyczną niemożliwością rząd integralnej demokracji w kraju rozległym i ludnym, więc zamieniła się szybko Rzeczpospolita w oligarchię, a więc w państwo z najgorszą formą rządu. Jeśli przetrwała trzy wieki, to tylko dlatego, że państwa sąsiednie przechodziły w wieku XVII okres osłabienia: Niemcy były wyczerpane Wojną Trzydziestoletnią, a później osłabione na długo przez Traktat Westfalski (1648), który tę wojnę zakończył; Moskwa po wygaśnięciu rządów Rurykowiczów przechodziła także okres zamętu, a potem słabości. Gdy w wieku XVIII wyrosło państwo Piotra Wielkiego, gdy Fryderyk II zbudował potężne Prusy, przyszły czasy ciężkie na Rzeczpospolitą szlachecką, nie posiadającą ani skarbu ani wojska, a zbudowaną na zasadzie krańcowej wolności.
Upokorzenia czasów saskich — zależność od potężniejszych sąsiadów i rozstrój wewnętrzny — obudziły opinię publiczną. Młode pokolenie elity szlacheckiej wychowane w szkołach pijarskich i wyrosłe pod wpływem oświeconych rządów Stanisława Augusta, odczuwało żywo i rozumiało dobrze potrzebę naprawy obyczajów i ustroju Rzeczypospolitej. Dał temu wyraz Sejm Czteroletni, jest tego dowodem Konstytucja 3-go maja i obfita publicystyka polityczna ostatniego ćwierćwiecza wieku XVIII.
Myśl polityczna polska rozwijała się pod wpływem prądów umysłowych Europy Zachodniej, zwłaszcza Francji, a tam panował przecież skrajny indywidualizm. Zarówno Russo jak Encyklopedyści przygotowali najsilniejszy wybuch dążeń wyzwoleńczych, jaki znają czasy nowożytne — Rewolucję Francuską. Jest niewątpliwie dowodem samodzielności ducha polskiego ten fakt, że pokolenie wyrosłe w tradycji złotej wolności szlacheckiej i pojęć związanych z ustrojem państwowym gwarantującym jednostce zupełną niezależność od państwa, przeniknięte racjonalizmem francuskim potrafiło przebudować ustrój Polski w duchu wzmocnienia państwa i ograniczenia praw jednostki, licząc się z koniecznościami narzucanymi przez czas i miejsce.
Nie ma lepszego sposobu zrozumienia ducha elity polskiej końca XVIII wieku jak zapoznanie się z pismami Stanisława Staszica. Był on dzieckiem swego czasu, wykształcił swój umysł, podobnie zresztą jak Hugo Kołłątaj i inni mu współcześni na dziełach pisarzy zachodnich, był uczniem Russa i racjonalistów. A jednak wskazania jakie dał w Uwagach nad życiem Jana Zamoyskiego (1785) i w Przestrogach dla Polski (1790) są oparte na mocnej podstawie realizmu politycznego i uznaniu przewagi interesów zbiorowości nad interesami jednostki. Widać to już z pełnego tytułu Przestróg, bo są one jak powiada Staszic, wyprowadzone z „teraźniejszych politycznych Europy związków i z praw natury”. Prawa natury — to teoretyczne zasady, na których oparł się Staszic, „teraźniejsze polityczne Europy związki” (dziś powiedzielibyśmy — panujące w Europie stosunki) — to konieczności wynikające z ustroju politycznego i układu społecznego w innych krajach, zwłaszcza sąsiadujących z Polską. Istniał tam oświecony absolutyzm, jednostka była bezwzględnie poddana wymogom interesu państwowego. Czyż mogła się ostać Polska z swym brakiem rządu, skarbu i wojska, i z zupełną wolnością obywateli — szlachty? Nie — odpowiada Staszic na to pytanie, mimo że potrafił wymownie przedstawić jakie naród żyjący wedle „prawa natury” winien mieć urządzenia wewnętrzne i jaki winien być jego stosunek do innych narodów. Bo „jeżeli w innych narodach już naruszone prawa człowieka, jeżeli w krajach sąsiednich już wolność i własność zgwałcona, na ten czas Rzeczpospolita w stanowieniu praw politycznych i cywilnych musi koniecznie, stosując się do wzrostu zewnętrznego gwałtu, końcem obrony, także u siebie określić i uszczuplić obywatelską wolność i własność”. A w innym miejscu tych samych Przestróg tak wykłada Staszic zasadnicze swoje stanowisko: „...w teraźniejszym związku krajów, w którym na samych prawach natury ustawę naszej Rzeczypospolitej zasadzać trudno, w którym takiej wolności, ani takiej własności, jaka z praw natury wypada, nadawać człowiekowi nie można. Bo prawa natury już we wszystkich krajach zniszczone. Dzisiaj nie ten związek, który Bóg między człowiekiem a człowiekiem stworzył, ale ten związek, który despotyzm między Narodem i Narodem postanowił, utrzymywać należy i pod ohydną zgubą do niego stosować się każdy kraj musi”. Jeszcze dobitniej wypowiada Staszic tę samą myśl w Uwagach: „Podług rozporządzenia całej Europy, tym jest teraz jedno państwo dla drugiego, czym był zawsze człowiek dla zwierza dzikiego... To przeklęte prawidło opiera się wbrew wielkiemu rzeczy stworzonych zamiarowi, burzy pokój na ziemi... Ale to prawo panuje i nie prędko odmieni się. Więc jak najlepiej pod nim żyć, czyli któremu towarzystwu jest najwięcej przychylne, to zważać potrzeba. Ponieważ dziś to państwo jest najdzielniejsze i najtrwalsze, to od wszystkich jest poważane najwięcej, które ma łatwość szkodzenia innym, ponieważ szkodzić nie można bez wielkiej prędkości i bez sekretu — więc, smutna prawda, dziś oświecony despotyzm jest rządem najlepszym”.
Odróżnia więc Staszic wyraźnie to, co jest, od tego co być powinno, i radzi w życiu politycznym stosować się do tego, co jest a nie do tego, co być powinno. Odwieczna to zasada mądrego realizmu politycznego. Podobnie zresztą jak wypowiedziane w tych samych Uwagach zasady, że „jak w przyrodzonych, tak i w rzeczach politycznych tylko doświadczenie niezawodnym jest nauczycielem człowieka”, lub, że „większego złego chroniąc się obieraj mniejsze”. Staszic, uczeń Russa i racjonalizmu francuskiego jest jednak — zgodnie z naturą swego umysłu i wynikami swej obserwacji życia Europy i Polski — realistą politycznym, trzymającym się metody opartej na doświadczeniu i indukcyjnej metodzie myślenia, której by się nie powstydzili Bacon i Machiavelli. Nie tylko przez ten realizm, lecz także przez swoje na wskroś nowoczesne pojmowanie narodu, oraz ocenę roli ludu wiejskiego w państwie jest Staszic przedsłańcem tej szkoły politycznego myślenia, którą przyniosła Polsce Liga Narodowa. Nikt też nie zaprzeczy, że Staszic przez całą działalność praktyczną za czasów Księstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego był prekursorem zwolenników „pracy organicznej” takiej jak ją pojmowano w drugiej połowie w. XIX.
Gdy ginęło państwo polskie, na zachodzie odbywała się głęboka rewolucja społeczna i polityczna, oparta na idei wyzwolenia jednostki z krępujących ją więzów, idei, której najwymowniejszym wyrazicielem w wieku XVIII był Russo. Ideologię Rewolucji Francuskiej i jej zdobycze rozniosły po całej Europie armie napoleońskie. Cesarz Francuzów nie tylko ugruntował nowy ustrój we Francji, lecz był jego apostołem na całym obszarze kultury zachodnio-europejskiej. Po jego upadku przyszedł wprawdzie w Europie okres reakcji i nawrotu do dawnych zasad, okres metternichowski, lecz w głębiach życia narodów zdobywały sobie panowanie idee Wielkiej Rewolucji, a w umysłach warstwy oświeconej, odpowiadający jej treści społecznej i ideowej — Romantyzm. Następstwa tego ujawniły się w latach 1830, 1848 i 1863.
Romantyzm jest prądem różne w sobie niosącym pierwiastki, był też inny w każdym narodzie. Dlatego nie jest rzeczą możliwą scharakteryzowanie go w kilku zdaniach. Będąc reakcją przeciw racjonalizmowi wieku XVIII, buntem uczucia i wiary przeciw wyłącznemu panowaniu rozumu, oraz wyrazem dążeń wyzwoleńczych warstw nowych, był on jednak w istocie swej przejawem prądu indywidualistycznego. Największy wpływ na powstanie prądu romantycznego w umysłowości europejskiej wywarły narody północne, przede wszystkim Niemcy (dążące do zjednoczenia).
Bardzo wysoko wzbili się romantycy polscy. Bo też romantyzm polski objął zakres o wiele szerszy niż w innych krajach. Był on najwyższym wzlotem ducha narodowego Polski, niedoścignionym ani przedtem, ani potem. Są w nim — ponieważ wyraził się najlepiej w twórczości poetyckiej — przejawy najistotniejszych cech duszy polskiej.
Prąd zrodzony w okresie upadku i poniżenia reprezentowany przez przymusowych emigrantów z Polski, pozostającej pod panowaniem obcym, musiał być wyrazem bólu i cierpienia, a zarazem musiał zwracać umysły ku badaniu przyczyn upadku państwa polskiego i ku szukaniu wskazań na przyszłość. Byli też romantycy nasi politykami, dali — w postaci mesjanizmu — doktrynę polityczną.
Po upadku powstania listopadowego, które było przecież dziełem prądu romantycznego, nie widać było żadnej możliwości odbudowania państwa, nie było też warunków do realnych poczynań w tym kierunku zmierzających. Wobec tego jedni doszli do wniosku, że zapowiadająca się rewolucja powszechna — wyzwalając wszystkie ludy, wyzwoli i lud polski, inni zaś wierzyli, że naród polski odzyska wolność wówczas, gdy zapanują na ziemi nowe, sprawiedliwsze zasady współżycia narodów, gdy upowszechnią się mianowicie te idee wolności i równości, które — jak sądzono wówczas — przyświecały dziejom narodu polskiego. I ci i tamci byli przeświadczeni, że misją Polski jest przezwyciężyć świat dawny, w którym — jak powiada Mickiewicz w swoich Księgach Narodu i Pielgrzymstwa Polskiego (1832) — panowały „interes”, „równowaga polityczna” i zasada „zaokrąglenia politycznego”, a wprowadzić we współżycie narodów nowe, a w Polsce wyrobione zasady. Polska przez cierpienie i przez nową naukę płynącą z jej dziejów miała się stać Chrystusem narodów, miała je zbawić.
Jako ci, co najpełniej i najwierniej dali wyraz uczuciom narodu i najlepiej określili pojęcie miłości Ojczyzny, jako głosiciele wiecznych celów narodu, jako wyraziciele podstawowych tendencji jego ducha, jako ci wreszcie, którzy w okresie, gdy polityka realna nie była zgoła możliwa, ukazali pokoleniu swojemu gwiazdę nadziei i przeprowadzili naród polski przez czasy największej niedoli — są wielcy romantycy nasi i pozostaną po wieczne czasy wieszczami narodowymi. Lecz gdy po ostatnim zakończonym w roku 1864 klęską porywie romantycznym zmieniły się czasy i warunki, inne metody myślenia politycznego zapanowały w umysłach nowych pokoleń.
Po powstaniu obniżył się lot ducha polskiego. Umysły pokolenia, które przyszło po powstaniu, zwróciły się ku sprawom bardziej poziomym. Ideałów nie zrealizowano, a jednak trzeba było żyć. Na zachodzie Europy po porywach rewolucyjnych zwrócono się ku zabiegom materialnym, ku pracy której celem było bogactwo. W umysłach nastąpił zwrot ku myśleniu pozytywnemu.
Zarówno położenie europejskie i panujące w Europie zachodniej prądy umysłowe jak sytuacja w Polsce popowstaniowej tłumaczą dlaczego w Galicji zjawiła się szkoła historyczna krakowska, a w Królestwie pozytywizm i hasła pracy organicznej. Trzeba było żyć, ograniczyć swe aspiracje, skupić się przy pracy produkcyjnej, współdziałać w wyrobieniu obywatelskim warstw ludowych, poddać rewizji system romantycznego myślenia. Reakcja przeciw temu systemowi poszła tak daleko, że jedni (w Galicji) ograniczyli zakres działalności politycznej do obrony swej samoistności w ramach obcego państwa, inni zaś (w Królestwie) polityki wyrzekli się całkowicie.
W atmosferze reakcji przeciw romantyzmowi, w atmosferze ostrej krytyki przeszłości Polski i porywów powstańczych (przez szkolę krakowską) oraz pozytywizmu i pracy organicznej wyrastało pokolenie, które przyszło na świat koło 1863 r., a weszło w życie między 1880 i 1890 rokiem. To pokolenie wydało inicjatorów prądu socjalistycznego w Polsce i twórców ideologii Ligi Narodowej.
Pisarze i publicyści, którzy w swych pismach położyli fundamenty pod gmach ideologii „wszechpolskiej” — Popławski, Balicki, Dmowski, Wasilewski, Jabłonowski, Hłasko itd. — dojrzewali w okresie pozytywizmu, w okresie Przeglądu Tygodniowego i Prawdy, w czasie gdy młodzież czytała materialistów — Moleswortha, Vogta i Buchnera — pochłaniała dzieła Darwina, J. S. Milla, Buckla, Drapera, Spencera, gdy dochodziły do Warszawy echa systemu Comte'a, gdy zjawiły się tłumaczenia dzieł Renana i Taine'a, gdy szerzył się wpływ wychowańców Szkoły Głównej warszawskiej. Zdobywali jednak poza szkołą i uniwersytetem naukę o „rzeczach polskich”, studiowali nade wszystko historię swego kraju i czerpali podstawy swego myślenia i uczucia narodowego z dzieł naszych wielkich romantyków.
Wyrastając w innych warunkach niż pokolenia poprzednie, oddaleni od przeżyć katastrofy politycznej 1864 r., zapoznając się z prądami umysłowymi idącymi z Europy zachodniej, nie poszło to pokolenie popowstaniowe za swymi poprzednikami, nie nawróciło też do romantyzmu lecz zajęło własne stanowisko wobec życia, wytworzyło własną szkołę myśli politycznej, zużytkowując dorobek pokoleń poprzednich i stosując się do współczesnych sobie stosunków politycznych w Europie i w Polsce.
Pokolenie, które wchodziło w życie w dziewiątym dziesiątku lat zeszłego wieku podobnie jak pokolenia jego ojców i dziadów — stanęło wobec zagadnienia przyszłości swego narodu. Twórcy ideologii narodowej należeli w łonie tego pokolenia do rzędu tych, którzy weszli na drogę poszukiwania wskazań, określających jak naród polski wyprowadzić z niewoli, a położenie jego zrównać z położeniem innych narodów. Popławski, Balicki, Dmowski i ich towarzysze najbliżsi zwrócili się wtedy ku zagadnieniom politycznym i ku działalności politycznej.
Polityka, jako system działań, mających na celu zachowanie i rozwój narodowego bytu, jest sztuką, musi się jednak opierać na wiedzy, przede wszystkim na wiedzy o człowieku i o społeczeństwie. Toteż ludzie, którzy mieli ambicję — jako pisarze i działacze polityczni — wskazywania społeczeństwu jak się w dziedzinie polityki postępować powinno, musieli zdobyć odpowiedni zasób wiedzy, zająć wobec nastręczających się zagadnień własne stanowisko. Uczynili to i dali społeczeństwu nową szkołę myśli politycznej. Popławski zwrócił się nade wszystko do historii, gdyby nie był się poświęcił publicystyce, byłby z pewnością pozostawił gruntowne prace z dziejów Polski, które znał doskonale. Ze studiów historycznych przede wszystkim wyprowadzał swe poglądy na zagadnienia polityczne. Dmowski, z wykształcenia przyrodnik, zastosował do zagadnień społecznych metodę ścisłą zdobytą w badaniu zjawisk przyrody, poznał życie różnych narodów w ciągu licznych swych podróży po krajach europejskich, do Japonii i Stanów Zjednoczonych i Brazylii, miał wielkie zamiłowanie do badań życia społecznego i historii, czego dowodem jest ostatnie niedokończone dzieło jego życia — książka syntetyczna o cywilizacji zachodnio-europejskiej, mająca na celu wyjaśnienie istoty kryzysu, w jaki weszła ta cywilizacja na przełomie między wiekiem XIX a XX. Balicki miał za sobą poważne studia socjologiczne. Istotę samodzielnych jego poglądów zawiera wydana w 1896 r. rzecz p.t. L'Etat comme organisation coèrcitive de la société politique (Paris, V. Giard et E. Brière); rozwinął ją później w gruntownym dziele p.t. Psychologia społeczna (Warszawa, 1912).
Twórcy ideologii Ligi Narodowej nie wyłożyli nigdzie metody, wedle której przystąpili do poznania praw rządzących życiem człowieka i społeczeństwa, pisma ich są jednak świadectwem, że byli empirykami, zgodnie zresztą z duchem czasu, jako wychowańcy okresu „pozytywistycznego” w Polsce. Nie zajmowali się oni badaniem początków życia społecznego na ziemi, ani jego celów ostatecznych, dążyli do ustalenia faktów, do poznania zjawisk i zachodzących między nimi stosunków, a więc do poznania praw rządzących życiem społecznym (towarzyskim — jak pisali Staszic i Skarbek). Cel był polityczny, zakres — polityka polska, zadanie na wskroś praktyczne. Było to zgodne z maksymą Comte'a: wiedzieć, by przewidzieć, celem zaradzenia („Savoir, pour prévoir, afin de pourvoir”). W rozważaniach swoich zastosowali metodę obserwacji i indukcji. Odrzucali tedy metody mistyczną i racjonalistyczną w dziedzinie poznania życia społeczeństw na naszej ziemi. Politykę uważali za rzecz ziemską, a punkt widzenia polityczny za ziemski, doczesny. Sądzili, że życiem społeczeństwa, podobnie jak życiem całej przyrody, rządzą stałe i możliwe do poznania prawa. Myśląc o tym mówił nacjonalista francuski Jacques Bainville o prawach fizycznych polityki.
Popławski, Balicki i Dmowski są wychowańcami okresu zwanego w Polsce pozytywistycznym, choć właściwie okres ten z filozofią pozytywną Comte'a luźne miał tylko związki. Byli oni jednak, choć pisma Comte'a znał bezpośrednio prawdopodobnie tylko Balicki, bliżsi założyciela pozytywizmu niż pisarze polscy, którzy występowali pod mianem pozytywistów. Pośrednim na to dowodem jest fakt, że inicjator nacjonalizmu francuskiego, Karol Maurras, nawiązując w swej twórczości do Bonalda i de Maistre'a, uważa jednak — jeśli chodzi o metodę myślenia politycznego — Comte'a za swojego mistrza.
Obierając metodę emipryczną szli twórcy ideologii Ligi Narodowej za duchem swego czasu, lecz jednocześnie byli zgodni z dawnymi i dobrymi tradycjami myśli polskiej, ściśle mówiąc — jeśli użyć określenia zaproponowanego przez Mariana Massoniusa — ze sposobem myślenia pisarzy typu „lackiego”. Umysł „lacki” jest tu przeciwstawiony umysłom pisarzy, którzy na początku wieku XIX wprowadzili do umysłowości polskiej pierwiastki wytworzone pod wpływem przyrody i krwi litewsko-białoruskiej. Wiele przejawów rozdwojenia w naszym życiu politycznym jest w pewnym przynajmniej stopniu następstwem oddziaływania czynników wschodnich i zachodnich na duszę polską. Mistycyzm i subiektywizm artystyczny romantyków mają jedno ze swych źródeł we wschodnich prowincjach Polski, empiryzm i obiektywizm są wkładem umysłów zachodnich — „lackich”, jeśli użyć wspomnianego powyżej określenia. Toteż antenatami Popławskiego, Balickiego i Dmowskiego — jeśli chodzi o typ umysłu — są Stanisław Konarski, Stanisław Staszic, Jan i Jędrzej Śniadeccy, Michał Wiszniewski, Fryderyk hr. Skarbek, Józef Supiński, Józef Szujski...
O religii i Kościele Katolickim pisali trzej czołowi pisarze kierunku demokratyczno-narodowego tylko jako o zjawiskach społecznych; o ich wierzeniach osobistych nic nie znajdujemy w ich dziełach. Nie byli materialistami, uznawali rolę i znaczenie czynników duchowych w życiu człowieka i społeczeństwa.
W pierwszym programie Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego, ogłoszonym w Przeglądzie Wszechpolskim w czerwcu 1897 r., tak jest sformułowane stanowisko wobec spraw kościelnych: „Nie stojąc na stanowisku wyznaniowym w działalności politycznej, uważamy wszakże za jedno z głównych jej zadań w warunkach obecnych energiczną obronę praw i interesów wyznania i kościoła katolickiego tam, gdzie one są zagrożone”.
W dalszym swym rozwoju Liga nie tylko wytrwała na tym stanowisku, lecz pogłębiła je i rozszerzyła. Wynikało to z ewolucji poglądów jej kierowników na rolę religii w życiu społecznym i na istotę Kościoła Katolickiego.
Najlepsze ujęcie stosunku do religii dał Dmowski w niewydanej a napisanej w 1913 r. książce o polityce narodowej. Pisze on tak: „Sprawą osobistą człowieka jest to, w co wierzy... Ale nie jest sprawą osobistą... jak się względem religii zachowuje. Religia nie jest jedynie wyrazem indywidualnych uczuć, poglądów i stosunków etycznych — jest ona jednocześnie instytucją społeczną, która między innymi odgrywa rolę potężnego czynnika narodowej jedności. W duszy narodu jest wiele tego, co wytworzyła religia, która go wychowała, i człowiek do danej religii nie tylko należy przez swą wiarę w jej dogmaty, ale także przez swój związek duchowy z przeszłością, który jest podstawą związku z narodem. Nie można nikomu narzucić wiary w dogmaty, ale to nie uwalnia nikogo od obowiązku czci dla religii, jako dla wychowawczyni narodu i dla podstawy moralnego istnienia głównej jego masy. I tego obowiązku przestrzegać musi polityka narodowa, broniąc na tej drodze potężnego czynnika narodowej spójności i fundamentu siły moralnej narodu”.
Jeszcze dobitniej sformułował swą myśl Dmowski w rozprawie Kościół, naród i państwo, napisanej w 1927 r.: „Gdy zrobimy wysiłek myśli, prowadzący do głębszego poznania źródeł pochodzenia pierwiastków naszej duszy, które czynią nas ludźmi takimi, jakimi dziś jesteśmy, i nowoczesnym narodem europejskim, to się okaże, że tkwią one zarówno w naszym prastarym gruncie etycznym i w istnieniu przez wieki państwa polskiego, jak w naszym od dziesięciu wieków trwającym katolicyzmie. Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła jest niszczeniem samej istoty narodu”.
Ustępy powyżej przytoczone pochodzą z lat 1913 i 1927. Poglądy w nich wyrażone nie istniały zapewne z taką dokładnością w głowach twórców ideologii Ligi pod koniec wieku XIX, gdy stali przede wszystkim na gruncie obrony duszy i instytucji polskich przed obcymi. Poglądy te nabrały głębi i wyrazu dopiero wówczas, gdy doszli oni do całkowitego ujęcia istoty ducha narodowego, stosunku jednostki do narodu i jej życia duchowego.
Była to zresztą ewolucja naturalna i logiczna. Traktowali życie społeczne zgodnie z metodą empiryczną — jako zagadnienie ziemskie, doczesne, starali się wykryć rządzące nim prawa, nie stało to jednak w żadnej sprzeczności z wiarą i nauką Kościoła. Boć jest to stanowisko zgodne z tym, jakie wyraził założyciel zakonu Jezuitów w słowach następujących: „Módlcie się do Boga tak, jakbyście nie liczyli wcale na siebie. Pracujcie tak, jakbyście nie liczyli wcale na Boga”. Jak dalece wreszcie stanowisko powyższe wypływa z istoty zasad i źródeł współczesnych ruchów narodowych w krajach katolickich Europy świadczy stosunek nacjonalizmu do Kościoła Katolickiego we Włoszech i we Francji.
Powrócimy do tego zagadnienia gdy będzie mowa o etyce narodowej.
W Przeglądzie Wszechpolskim, jeszcze przed objęciem redakcji tego pisma, zamieścił Dmowski artykuł p.t. „Jedność narodowa” (15.III.1895), w którym znajdujemy taki pogląd: „My jesteśmy narodem jednym, niepodzielnym narodem, bo posiadamy poczucie swej jedności, posiadamy wspólną, zbiorową świadomość, wspólną duszę narodową. Ta dusza narodowa — to wyraźne całkiem pojęcie, to wytworzone przez wielowiekowy wspólny byt państwowy poczucie jedności w walce o wspólną egzystencję, w powodzeniu i klęskach ogólnych, w dążeniu do ogólnych celów, poczuciu odrębności swej od obcych tradycją sąsiadów. Ta dusza narodowa wytworzona przez długi proces dziejowy, w dziejach znajduje uzasadnienie swego bytu i swych aspiracji... Tak, my jesteśmy jednym narodem, bo nas łączy wspólne uczucie, wspólna myśl narodowa, wreszcie wspólna wola, skierowana ku jednemu narodowemu celowi, którego każdy, choć trochę oświecony Polak jest świadomy”. Pojęcie narodu jako zbiorowości, posiadającej własną odrębną duszę jest podstawą, na której zbudowana została ideologia narodowa w Polsce. Zgodnie z przyjętą metodą myślenia empirycznego nie wyobrażali sobie twórcy ideologii Ligi Narodowej duszy narodu w postaci jakiejś istności niezależnej, czegoś jakby bóstw greckich. W pismach ich znajdujemy głębsze i szersze określenie pojęcia duszy narodowej. Jako podmiot ma ona swe siedlisko w duszy jednostki zajmując pewien jej obszar, jako przedmiot ma swój wyraz w twórczości narodowej — w wyglądzie powierzchni ziemi ojczystej urabianej przez pracę wiekową narodu, w dziełach sztuki budowniczej, w dziełach rzeźbiarzy i malarzy, w muzyce, wreszcie w słowie — podawanym z ust do ust przez pokolenia lub przez pismo.
Naród w tym rozumieniu nie jest — jak formułuje to Z. Wasilewski — „pojęciem statystycznym, płynącym z obliczenia żywych głów, jest istnością duchową ponad jednostką i pokoleniami, żyją w nim w tej chwili duchy ludzi, którzy już zeszli ze świata, tych, którzy teraz są na ziemi i tych, którzy jeszcze się nie narodzili”.
Kto tak pojmuje naród, ten z konieczności stawia jego interesy ponad interesami jednostki, będącej tylko krótką, przemijającą chwilą w życiu narodu, tej najwyższej formy zbiorowości ludzkiej. Toteż ruchy narodowe głoszą wszędzie przewagę obowiązków nad prawami obywatela i w ten sposób przeciwstawiają się indywidualizmowi okresu rozpoczętego Odrodzeniem — zwiastują okres nowy w życiu narodów cywilizacji zachodnio-europejskiej.
Dusza człowieka, gdy przychodzi na ten świat, nie jest niezapisaną kartą, są w niej złożone pierwiastki, będące dorobkiem szeregu poprzedzających go pokoleń ojców, dziadów i pradziadów. Pierwiastki te w postaci instynktów, a więc zautomatyzowanego sposobu reakcji duchowej są podstawą związku moralnego jednostki z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością swego narodu, podstawą uczucia patriotyzmu i etyki narodowej, stanowiących o związku moralnym jednostki z narodem.
Swój związek moralny z narodem tak sformułował Dmowski we wstępie do Myśli nowoczesnego Polaka: „Jestem Polakiem — to słowo w głębszym rozumieniu wiele znaczy. Jestem nim nie dlatego tylko, że mówię po polsku, że inni mówiący tym samym językiem są mi duchowo bliżsi i bardziej zrozumiali, że pewne osobiste sprawy łączą mnie bliżej z nimi, niż z obcymi, ale także dlatego, że obok sfery życia osobistego, indywidualnego, znam zbiorowe życie narodu którego jestem cząstką, że obok swoich spraw i interesów osobistych znam sprawy narodowe, interesy Polski jako całości, interesy najwyższe, dla których należy poświęcić to, czego dla osobistych spraw poświęcić nie wolno. Jestem Polakiem — to znaczy, że należę do narodu polskiego na całym jego obszarze i przez cały czas jego istnienia, zarówno dziś, jak w wiekach ubiegłych i w przyszłości, to znaczy, że czuję swą ścisłą łączność z całą Polską, z dzisiejszą... z przeszłą... z przyszłą wreszcie... Jestem Polakiem — więc całą rozległą stroną swego ducha żyję życiem Polski, jej uczuciami i myślami, jej potrzebami, dążeniami i aspiracjami. Im więcej nim jestem, tym mniej z jej życia jest mi obcym i tym silniej chcę, żeby to, co w swym przekonaniu uważam za najwyższy wyraz życia, stało się własnością całego narodu. Jestem Polakiem — więc mam obowiązki polskie; są one tym większe i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka”.
Przez Myśli usiłował Dmowski — jak sam przyznaje — „cały bodaj stosunek jednostki do Ojczyzny oprzeć na indywidualistycznej etyce, wyprowadzić patriotyzm z interesów moralnych jednostki, ze szlachetnej miłości własnej, z wysokiego poczucia godności osobistej. Dopiero podróż do Japonii w r. 1904 i obserwacja narodu japońskiego w okresie gdy podejmował wielki wysiłek w wojnie z Rosją była pewnego rodzaju „błyskawicą”, w której świetle dostrzegł „co jest istotą uczucia narodowego i jakie są składniki narodowej etyki”.
Na podstawie tego doświadczenia japońskiego tak sformułował Dmowski swoje pojęcia o patriotyzmie: „Jego główną podstawą jest niezależny od woli jednostki związek moralny z narodem, związek sprawiający, że jednostka zrośnięta przez pokolenia ze swym narodem, w pewnej szerokiej sferze czynów nie ma wolnej woli, ale musi być posłuszną woli zbiorowej narodu, wszystkich jego pokoleń, wyrażającej się w odziedziczonych instynktach. Instynkty te są silniejsze nad wszelkie rozumowania i panujące częstokroć nad osobistym instynktem samozachowawczym, gdy nie są znieprawione lub wyrwane z korzeniem, zmuszają człowieka do działania nie tylko wbrew dekalogowi, ale wbrew sobie samemu, bo do oddania życia, do poświęcenia droższych od niego rzeczy, gdy idzie o dobro narodowej całości ... Na tych przede wszystkim instynktach opiera się właśnie etyka narodowa”.
Obok etyki chrześcijańskiej istnieje „etyka narodowa” — powiada Dmowski w „Podstawach polityki polskiej”. Etyka chrześcijańska daje normy stosunku jednostki do jednostki i jednostki w stosunku do ludzkości jako zbioru jednostek. Tymczasem obok tego istnieją normy regulujące stosunek jednostki do narodu i narodów między sobą. Kościół Katolicki zajmował wobec tego zagadnienia stanowisko, uznając różnicę między wskazaniami etyki indywidualnej i etyki zbiorowej, wszak godził przykazanie — nie zabijaj, z uznaniem wojny — duchowieństwo błogosławiło wojska przed wyprawami wojennymi.
Powstanie w Europie narodów nowoczesnych postawiło na porządku dziennym zagadnienie etyki narodowej, a więc oparcia stosunku jednostki do narodu i narodu do narodu na mocnych podstawach moralnych. Zagadnieniu temu poświęcili pisarze narodowi w Polsce wiele uwagi. Szli do jego rozwiązania różnymi drogami i z różnych wychodząc założeń filozoficznych — wszak mieli do czynienia ze sprawą tkwiącą bardzo głęboko w psychice osobistej. Dmowski, wsparty na swych obserwacjach japońskich, doszedł do wniosku, że człowiek „posiada odziedziczoną w najtajniejszych głębiach duszy mającą swe korzenie etykę narodową, niezależną ani od przekonań ani od altruizmu, a tym mniej od egoizmu”. Balicki rozróżnia etykę ideałów i etykę idei, tę ostatnią nazywa też etyką społeczną i formułuje podstawę jej nakazów w ten sposób: „Postępuj tak, aby postępowanie twoje odpowiadało naturze zachodzącego stosunku, a w ostatecznych swych wynikach prowadziło do wyższego stopnia uspołecznienia.”
Byłoby rzeczą ciekawą i pouczającą rozważenie różnic istniejących w założeniach filozoficznych dwóch pisarzy narodowych. Zaprowadziłoby to nas jednak zbyt daleko od zadania, któreśmy sobie postawili. A zresztą wypada stwierdzić, że są oni zgodni jeśli chodzi o wnioski, do jakich doszli. Godził się też z nimi Popławski, w którego pismach rozważań o podstawach etyki narodowej nie znajdujemy. Te wnioski a nie drogi myśli filozoficznej są wspólnym dorobkiem i wspólną własnością ruchu.
Powiedzieliśmy już, co sądził Dmowski o stosunku jednostki do narodu i jak pojmował związek moralny jednostki z narodem. Tak samo określa ten związek Balicki: „W duchowości każdego narodu tkwi źródło uczuć i pojęć moralnych jego członków... Etyka społeczna wymaga tego, aby każdy czuł się członkiem swego narodu i nie tylko solidaryzował się z jego interesami, ale stał całą społeczną swą istotą z jego istotą i żył jego życiem”.
W zakresie stosunku narodu do narodów innych jest wspólność poglądów twórców ideologii Ligi Narodowej równie wielka, jeśli nie większa. Wychodzą oni ze stwierdzenia faktu istnienia zasadniczej różnicy w naturze stosunków między jednostkami w zorganizowanym i uporządkowanym społeczeństwie i między narodami, które nie mają dziś ponad sobą ani praw, ani władzy, która by wykonania praw tych przestrzegała. „Wyobraźmy sobie — powiada Balicki — stan społeczeństwa pierwotny, pozbawiony wszelkich trwałych więzów społecznych, w którym nie ma ani policji, ani sądów, gdzie każdy jest pozostawiony samemu sobie, a uprzedzanie i karanie zamachów lub gwałtów jest rzeczą samego pokrzywdzonego. Panować tam będzie etyka otwartej walki lub ukrytego antagonizmu, polegająca na zamknięciu się w sobie, egoizmie, odwecie i odpieraniu siły siłą, przynajmniej w stosunku do tych, którzy zdradzają złe zamiary... W takim właśnie położeniu znajdują się narody współczesne, pozostawione własnym siłom, pozbawione wszelkich ogólnych i trwałych węzłów międzynarodowych, wszelkiej egzekutywy zbiorowej. Muszą one same bronić swych praw, ochraniać swą nietykalność, odbierać i karać zamachy przeciwko swej indywidualności skierowane i jest to dla nich wskazaniem polityki, obowiązkiem moralnym zarówno wobec siebie, jak i wobec społeczności międzynarodowej”.
Podobne poglądy wyzierają ze wszystkich stronic Myśli nowoczesnego Polaka. Czytelnik wyprowadzić z nich musi wniosek, że w stosunkach między narodami nie ma słuszności i krzywdy, jest tylko siła i słabość, że tam, „gdzie inni pokazują zęby i pazury”, nie należy „wystawiać obnażonych piersi i grzbietów”, że gdzie „inni czerpią natchnienie z cyfr i faktów, przestaniemy szukać wskazówek w poezji”. Myśli, które wywarły w swoim czasie, na początku wieku XX, tak potężne wrażenie na czytającą publiczność polską, są zbiorem wniosków i wskazań wynikających z przytoczonego powyżej założenia, wniosków i wskazań, które miały skłonić Polaków do przystosowania swej polityki do istniejących stosunków i do praw niezłomnych rządzących życiem społeczności ziemskich. Po 25 latach uznał Dmowski, że były w pismach z początku wieku XX pewne „skrajności”, i tłumaczył to tak: „U nas głównym źródłem nowego ruchu była potrzeba przystosowania się do życia w Europie bismarckowskiej, w której brutalna siła została uznana za ostatnią instancję decydującą o losach narodów, w której wrogowie dążący do zniszczenia naszego bytu narodowego, nie uważali już nawet za potrzebne uciekać się do obłudy, ale bez ceremonii rzucali nam w twarz swoje austrotten. Czyż zmieniło się po latach 12, które upłynęły od czasu napisania tych słów, cokolwiek w Europie współczesnej?”
Dla pełności obrazu przytoczymy ustęp z artykułu Popławskiego pochodzącego z roku 1896: „Jesteśmy dziś narodem najgrzeczniejszym, najbardziej humanitarnym, najpobłażliwszym dla innych, sądząc, że te właściwości są świadectwem naszej dojrzałości cywilizacyjnej. Niestety nie są to przymioty panów cywilizacji, ale jej lokajów. Bezwzględność narodowa, szorstkość, gwałtowność itd. nie przeszkodziły Anglikom, Niemcom i Francuzom zająć stanowiska naczelnego, owszem pomogły im do wysunięcia się naprzód w cywilizacji. Naród, który silnie czuje swą samoistność i ceni swoją godność, nie może być ani potulnym, ani ślamazarnie humanitarnym,
Taka dla wszystkich pobłażliwa miłość,
To nie jest wcale miłość, ale zgniłość...
słusznie powiedział już przed trzydziestu kilku laty Karol Baliński. Tolerancja posunięta do zapomnienia o swoich własnych interesach, cierpliwie znosząca to nawet, co jest nam wrogim i szkodliwym, nie świadczy wcale o wysokim rozwoju poczucia sprawiedliwości, ani o poszanowaniu praw cudzych, ale dowodzi jedynie braku przekonań lub braku charakteru. Musimy być silni, jeżeli żyć chcemy, a egoizm narodowy jest koniecznym atrybutem siły. Człowiek, który nie ma w charakterze pewnej dozy egoizmu i bezwzględności, pomimo wszelkich zalet umysłu i serca, nigdy nie wybije się w życiu, pozostanie zawsze, być może, sympatycznym, ale lekceważonym niedołęgą. Naród, który podporządkowuje żywotne interesy swoje jakimś wyższym względom, który tolerancyjnym krytycyzmem rozcieńcza swoją umysłowość, a ludzkością i pobłażliwością osłabia energię swoich uczuć, nie wytrzyma współzawodnictwa z innymi, nie nakładającymi sobie w dążeniu do celu żadnych hamulców”.
To, co publicyści „wszechpolscy” pisali o etyce narodowej, wywołało ożywione, a nawet namiętne wystąpienia polemiczne, między innymi także ze strony pisarzy stojących na gruncie katolickim. Odpowiedział tym ostatnim Dmowski: „Etyka narodowa nie tylko nie sprzeciwia się etyce chrześcijańskiej, czy etyce altruizmu, głęboko zrozumianej, nie przeszkadza moralnemu stosunkowi między jednostkami, ale na dłuższe okresy stanowi niezbędny warunek trwałej moralności zbiorowisk ludzkich”. Dlaczego? Bo „entuzjazm dla danych zasad, zapał religijny mas, zaciętość sekciarska czyniła na pewien czas ludzi zdolnymi do wysoce moralnego życia, do poświęceń nawet i ofiar, ale taki stan danego zbiorowiska nigdy nie był zdolny trwać przez długie czasy. Tylko silna organizacja narodowa, na głębokim poszanowaniu tradycyj oparta, zdolna jest społeczności ludzkiej zapewnić zdrowie moralne na długi szereg stuleci”.
Sprawa etyki narodowej, postawiona przez twórców ideologii Ligi, może być różnie sądzona i być przedmiotem rozważań teoretycznych. Sądzimy natomiast, że ich wskazania polityczne w zakresie stosunków międzynarodowych nie stoją w sprzeczności z tradycyjnym stanowiskiem Kościoła wobec państw i ich wzajemnych stosunków.
Celem naczelnym Ligi Narodowej było i być musiało odbudowanie państwa polskiego. Organizacja ta podjęła tradycyjną politykę wszystkich ruchów narodowych jakie istniały w Polsce od czasu rozbiorów. Pokolenie, które weszło w życie w dziewiątym lat dziesiątku zeszłego wieku, zwracając się ku działalności politycznej i odrzucając ugodę z państwami rozbiorczymi nie mogło sobie stawiać celu innego, jak odbudowanie państwa, wreszcie z przedstawionych powyżej założeń z jakich wychodziła myśl tego pokolenia, zwłaszcza jego pojmowania narodu, nie mógł być wyprowadzony wniosek inny, jak ten, że pełnia życia jest dla narodu możliwa tylko we własnym państwie.
Nie było też samochwalstwem, lecz stwierdzeniem faktu, gdy Dmowski pisał w 1901 r., że „po ostatnim powstaniu myśmy byli w zaborze rosyjskim pierwszymi, którzy wyraz — 'niepodległość' wypowiedzieli głośno”. Liga nie tylko rzuciła hasło odbudowania państwa, lecz wskazała jakimi drogami do tego celu iść należy i rozpoczęła działalność polityczną do tego celu zmierzającą.
We wszystkich jej wystąpieniach, we wszystkich wydawanych przez nią pismach znajdujemy konsekwentne uzasadnienie, dlaczego naród polski musi posiadać własne państwo. Gdy Liga ogłosiła w czerwcu 1897 r. swój program pod firmą Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego, to oświadczyła w nim, że „dla narodu, mającego żywe poczucie jedności i odrębności swych interesów, jedyną postacią bytu politycznego, mogącą go bezwzględnie uchronić od wynarodowienia i zapewnić mu samoistny rozwój polityczny, jest niezależność państwowa. Podział polityczny narodu rozkłada jego siły i obniża doniosłość jego pracy kulturalnej, a przynależność do obcego państwa, nawet na zasadzie autonomii oparta, nie tylko krępuje swobodę działalności politycznej, która oprócz interesu narodowego liczyć się w tych warunkach musi z interesem państwowym, ale bezpośrednio lub pośrednio powstrzymuje również swobodny rozwój życia narodowego w różnych dziedzinach. Dlatego to stronnictwo szczerze narodowe i rozumiejące co stanowi istotę narodowego życia nie tylko nie może się zrzekać dążenia do niepodległości politycznej, ale, uważając ją za warunek przy którym jedynie jest możliwe rozwinięcie życia narodowego w całej pełni, musi osiągnięcie jej postawić, jako cel główny swoich usiłowań. Z naszego stanowiska wszystko co zbliża nas do tego celu, do niezależności politycznej, jest dobrem, wszystko zaś, co nas od niego oddala, jest złem — i to jest właściwa miara w rzeczach polityki narodowej”.
Do sprawy tej wielokrotnie powracał Przegląd Wszechpolski i do końca swego istnienia pozostał wierny swemu zasadniczemu stanowisku. W numerze jubileuszowym wydanym z powodu dziesięciolecia w ostatnim roku istnienia pisma (1905) powiedział dobitnie Dmowski, że naród polski może istnieć tylko wówczas, jeśli będzie miał własne państwo i że państwo polskie musi być państwem narodowym. Obydwa twierdzenia wyprowadził ze sposobu pojmowania narodu jako całości związanej moralnie, a złożonej ze wszystkich pokoleń polskich — przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. „Naród — powiada Dmowski — jest niezbędną treścią moralną państwa, państwo zaś jest niezbędną formą polityczną narodu ...” „Państwo i naród są pojęciami nierozdzielnymi...” „Idea narodowa wyzuta z pierwiastków państwowych jest absurdem .. .”.
Nie tylko w słowach, lecz i w czynie pozostała Liga wierna założeniom swej ideologii politycznej. Cała jej działalność od roku 1887 do 1919 świadczy o tym dobitnie. Do 1906 r. była to akcja przygotowawcza — uświadamianie polityczne inteligencji, szerzenie oświaty politycznej wśród ludu i organizowanie społeczeństwa polskiego dla zadań politycznych. Od 1906 r. do 1919 r. jest to już bezpośrednie i konsekwentne działanie na rzecz odbudowy państwa polskiego; działanie przygotowujące zachowanie się narodu polskiego w czasie zbliżającej się wojny, akcja polityczna w czasie wojny samej i poprowadzenie sprawy polskiej na konferencji pokojowej w Paryżu.
Tylko umysły niepolityczne mogą sądzić, że polityka Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego w trzech zaborach, zmuszonego do liczenia się z istniejącymi warunkami politycznymi, była odstępstwem od programu budowania własnej państwowości. Programy minimalne — czy to był program obrony przed wynarodowieniem i usunięciem z ziemi w zaborze pruskim, czy program rozszerzenia autonomii krajowej w Galicji, czy wreszcie program walki o prawo na terenie samorządu gminnego, a później autonomii Królestwa Polskiego — były tylko etapami na drodze do głównego celu i nie stały z tym celem w sprzeczności. Bo polityka prowadząca do odbudowania państwa nie mogła polegać li tylko na głoszeniu hasła niepodległości, na zdawkowych frazesach przeznaczonych na to, by zdobywać popularność dla tych, co je wygłaszali, lecz na konkretnych czynach, które do celu zbliżały, a takimi czynami były: organizowanie sił narodowych i rozszerzanie stanu posiadania i praw Polaków w trzech zaborach.
Członkowie Ligi nie nazywali się nigdy „niepodległościowcami”, a swej pracy „niepodległościową”. Nie tylko dlatego, że są to obrzydliwe nowotwory językowe, lecz dlatego przede wszystkim, że działanie polityczne mające na celu odbudowanie państwa polskiego uważali za coś tak prostego i naturalnego, że nie wymagało osobistej nazwy, ani ciągłego powtarzania. Wyłożył to Popławski, mówiąc że,
„dążenie do niepodległości politycznej nie polega na ciągłym proklamowaniu tego hasła, na powtarzaniu go przy każdej sposobności, a czasem i bez powodu.
Dla nas to dążenie jest takim logicznym, koniecznym wynikiem naszego pojmowania patriotyzmu, że po prostu nieraz dziwnym nam się wydaje żądanie zaznaczania lub szczegółowego podkreślania tego najważniejszego postulatu polityki prawdziwie narodowej, a tym bardziej uzasadnienie go i tłumaczenie. Nie tylko dziwnym, ale nawet trochę podejrzanym wydać się może to żądanie, nasuwa bowiem przypuszczenie, że ludzie, domagający się, ażebyśmy im wciąż hasło odzyskania niepodległości głosili, chcą dźwiękiem powtarzanych słów zagłuszyć bezwiednie powstającą w ich duszy wątpliwość straszną, chcą żeby ich przekonywano, ażeby w nich wmawiano to, w co wierzyć pragną. Albo może ich pojęcia polityczne są jeszcze tak pierwotne, że przypisują pewnym słowom cudowne, magiczne własności. Przyszła Polska niepodległa jest dla nas —... koniecznym postulatem naszego istnienia narodowego, więcej nawet, jest artykułem wiary, nie potrzebującym uzasadnienia, wynikiem logicznym prawa przyrodzonego, pojmowanego nie w dawnym metafizycznym, ale we współczesnym, realnym jego znaczeniu”.
Odbudowanie państwa jako cel akcji politycznej było nie tylko artykułem wiary narodowej dla twórców i uczestników nowoczesnego ruchu narodowego w Polsce, wynikało ono w sposób naturalny i konieczny z pojęć o narodzie, o jego istocie i o jego roli dziejowej. Dlatego to każdy, kto rozważy to, co można by nazwać filozofią nacjonalizmu polskiego, musi przyznać, że cały wywód powyższy ma charakter całkowicie przedmiotowy.
Narody tworzą państwa i cywilizacje. Dla dobrej gospodarki w życiu zbiorowym trzeba tedy najwięcej się troszczyć o naród i najwięcej wysiłku wkładać w to, by naród żył pełnym życiem, Tyle jest warte państwo, tyle cywilizacja, ile wart naród. To miał na myśli Staszic, gdy pisał, że zginąć może tylko naród nikczemny, taki jest sens naszego hymnu narodowego — „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy”. Takie wnioski wypływają z żelazną koniecznością z pojęcia, jakie o narodzie i o stosunku jednostki do narodu mieli twórcy ideologii Ligi. Stąd ich tendencje wychowawcze, stąd ich dbałość o to, by polityka narodowa nie tylko prowadziła do osiągnięcia celów, które sobie stawiała, lecz by jednocześnie wzmacniała naród, by wzmagał się w duszy nowych pokoleń związek moralny z całością narodową. Poświęcano często szybkość w osiąganiu celów, jeśli pośpiechowi miały towarzyszyć ujemne następstwa w duszy narodu. „Skoro rozwój jest ograniczony — powiada Z. Wasilewski — to ci, co nad nim pracują, muszą mieć na względzie zdrowie organizmu. Jeśli przy poglądzie mechanicznym, działacz patrzy tylko na rezultat bezpośredni, nie krępuje się ani tym, co było, ani tym, co będzie, to oczywiście łatwo wtedy posługiwać się zasadą: cel uświęca środki; ale przy poglądzie historyczno-psychologicznym, iż wszystko oparte jest na zasadzie, że nic, co jest z ducha nie ginie — dbać trzeba aby duch był czysty”. Można by na przykładach wziętych z historii Ligi zilustrować zastosowanie zasady powyżej wskazanej przez kierowników tej organizacji. Brak na to miejsca. Czytelnik sam łatwo odnajdzie, łatwo też dostrzegł każdy z nas te momenty w dziejach czasów ostatnich, gdy kierownicy państwa polskiego nie stosowali się do tej zasady — gdy dla celów doraźnych poświęcali rzecz ważniejszą, bo zdrowie narodu. Smutne to zawsze daje wyniki.
Tworząc stronnictwo jawne, kierownicy Ligi Narodowej nazwali je demokratyczno-narodowym. Nazwa ta ściśle odpowiada treści dążeń i ideologii Ligi. Dążenia narodowe były bowiem całkowicie złączone z dążeniami demokratycznymi. Jest to jasne dla każdego, kto dobrze rozumie demokratyzm stronnictwa.
Głosząc hasła demokratyczne była Liga w zgodzie z całą tradycją Polski porozbiorowej. Do publicystyki końca wieku XVIII i do sukmany krakowskiej Kościuszki, nawiązali spadkobiercy polityki Polski niepodległej — zarówno w kraju jak na emigracji. Ciągnie się to jak nieprzerwana wstęga łącząca wszystkie pokolenia — przez cały wiek XIX i początek XX, aż do odbudowania państwa. Jest to jedna z najgłośniej brzmiących strun naszych wielkich romantyków, jest to naczelny punkt programu Towarzystwa Demokratycznego, jest to hasło powstań polskich. Wierzono, że przez lud zmartwychwstanie Polska i że będzie to Polska ludowa. Lecz rzeczywistość nie odpowiadała pragnieniom i ideałom, bo lud polski stał — na skutek biegu dziejów naszego państwa — poza historią, nie płynął jej łożyskiem narodowym. Tragicznym tego dowodem wypadki galicyjskie roku 1846. Była więc demokracja wiarą i ideałem, nie mogła być treścią realnej polityki narodowej.
W Polsce, będącej pod obcymi rządami, dokonywało się jednak głębokie przeobrażenie społeczne, zgodnie z duchem czasów nowych i z koniecznościami dziejowymi. Włościanie zostali zwolnieni z poddaństwa i uwłaszczeni przez rządy zaborcze, rozwinął się — zwłaszcza w Królestwie — przemysł i powstała warstwa robotnicza. Za wyzwoleniem gospodarczym poszła oświata i udział w życiu publicznym. Chłop, rzemieślnik i robotnik polski stawali się obywatelami takimi jak inni. Warstwa szlachecka traciła swą wyłączną i przemożną pozycję w życiu społecznym. Równolegle z tym, co się działo we wszystkich krajach europejskich, postępowała w rytmie przyspieszonym demokratyzacja narodu polskiego, wytworzyła nowe zgoła położenie i zapowiadała gruntowny przewrót w stosunkach społecznych i gospodarczych a także politycznych i moralnych.
Ten fakt dostrzegł Popławski i zrobił z niego podstawę programu politycznego. Zgodnie ze swą metodą myślenia doszli twórcy ideologii Ligi do stanowiska demokratycznego nie drogą dudekcji, wychodząc z założeń ogólnych, lecz drogą indukcji, wychodząc z faktu przemian w układzie społecznym. To trzeba mieć w pamięci, jeśli się chce zrozumieć istotę ich demokratyzmu i ich stosunek do ludu.
Taki właśnie ton demokratyczny dał Popławski Głosowi i to dało temu pismu świeżość i wpływ na młode pokolenie. Rozwijał później swe poglądy w Przeglądzie Wszechpolskim, zwłaszcza w latach 1896—1897.
Stwierdzał Popławski, że szlachta utraciła swe przodownictwo w narodzie i że lud wchodzi w życie publiczne. „Właściwie... już w dobie upadku państwa polskiego — pisał w Przeglądzie Wszechpolskim — szlachta straciła prawo przedstawiania narodu i stanowisko jej społeczne silnie zachwiane zostało. Katastrofa polityczna powstrzymała nasz rozwój społeczny, ale chociaż stworzyła warunki sztuczne podtrzymujące stanowisko przewodnie szlachty w życiu narodowym, nie mogła zakasować biegu zmian koniecznych, które znaczenie rzeczywiste i siłę tej warstwy podkopywały. Te zmiany konieczne w stosunkach społecznych i ekonomicznych, a nawet politycznych bezpośrednio dokonane lub pośrednio na nas działające, rozwój życia umysłowego, postępy oświaty i mnóstwo innych czynników, których wyliczanie byłoby chyba zbytecznym, sprawiły że warstwa szlachecko-ziemiańska zachowując pozory przewagi, a nieraz nawet wszystkie jej formy zewnętrzne, straciła siłę rzeczywistą, moralną i materialną. Dziś jest to już warstwa społeczna słaba, chociaż wszystkie prawie znamiona siły zachowała, słaba poczuciem własnym, bezwiednym najczęściej swej niemocy, pozostająca na stanowisku dlatego, że nikt jej z niego jeszcze usunąć nie może, ani mieszczaństwo, które zwiędło zanim zakwitło, ani lud którym dopiero wstrząsają pierwsze dreszcze budzącej się w nim energii życiowej. Lud niewyrobiony politycznie, na ogół ciemny, zgnębiony długim uciskiem i nędzą, przychodzi do świadomości w warunkach bardzo trudnych i powoli dochodzić musi do stanowiska, które właściwie zająć by już powinien”.
Trzeba pamiętać, że pisane to było prawie pół wieku temu, by ocenić bystrość oka Popławskiego, jego intuicję polityczną. Tej intuicji świadectwem jest także stwierdzenie faktu dokonywującego się w Polsce przeobrażenia społecznego. „Żyjemy w czasach — pisze Popławski — które kiedyś w dziejach naszego rozwoju narodowego i społecznego ważne zajmą miejsce. Nadużywano nieraz wyrażenia o chwilach i epokach przełomu, nie będziemy go powtarzać w tym wypadku, lecz podkreślimy tylko, że najdonioślejszym dziś, najbardziej znamiennym objawem naszego życia zbiorowego jest wyzwalanie się polityczne ludu polskiego. Proces ten we wszystkich odbywa się dzielnicach, chociaż w każdej, stosownie do warunków miejscowych, w odmiennych objawia się formach i na różnych stopniach rozwoju się znajduje. Walka z uciskiem narodowym i polityką rządu splata się z nim ściśle, stanowi część jego integralną w państwie pruskim, niemal wyłączną treść w zaborze rosyjskim. Ale nawet w Galicji, gdzie sprawa wyzwalania się ludu jest w swych objawach realnych walką o prawa polityczne i równouprawnienie społeczne, ma ona wyraźny charakter narodowy ...”
Popławski widział doniosły proces demokratyzacji odbywający się w Europie, twierdził, że proces ten „nie dobiega bynajmniej końca, przeciwnie, wychodzi dopiero z pierwszej fazy swego rozwoju”. Przewidywał też następstwa tej demokratyzacji — wzrost „t.zn. szowinizmu, który w gruncie rzeczy jest silnie skondensowanym poczuciem odrębności narodowej, głoszącej jawnie zasadę: Right or torong — my country, a także obniżenie poziomu kultury, zalew cywilizacji przez „zastępy nowoczesnych barbarzyńców”, których daje warstwa pośrednia — jednostek oderwanych od prastarej cywilizacji ludowej i nie zasymilowanych przez warstwy kulturalne”.
Wyjście z faktu demokratyzacji, a nie z oderwanych teoretycznych założeń — humanitarnych czy patriotycznych — zadecydowało o naturze demokratyzmu Ligi Narodowej.
Członkowie tej organizacji widzieli w chłopach i robotnikach Polaków, którzy zarówno pod działaniem sił zrodzonych przez przeszłość, jak i warunków współczesnych uczuli się sami członkami swego narodu i musieli — w miarę postępu uświadomienia i oświaty — brać na swe barki cały ciężar obowiązków narodowych. Nie potrzeba tedy było ich dla sprawy Polski ani zjednywać, ani kupować obietnicami, że w państwie polskim będzie im lepiej. Wystarczyło im pomóc w ich naturalnym i koniecznym rozwoju.
„Genealogię kierunku demokratyczno-narodowego — pisał Popławski w Przeglądzie Wszechpolskim — wyprowadzano „od wersalskich dzieci”, od Towarzystwa Demokratycznego, od Mierosławskiego itd. Nie mamy powodu wypierać się tej, w oczach naszych bądź co bądź zaszczytnej paranteli, zaznaczamy jednak, że nasz demokratyzm ma charakter zupełnie inny. Jest on wynikiem głębokiej zmiany w stosunkach politycznych i społecznych, jaka w ciągu ostatnich lat trzydziestu nastąpiła, jest ujęciem i sformułowaniem tych dążeń, które w życiu narodowym świadomie lub bezwiednie pod wpływem tej zmiany stosunków wytwarzać się i ujawniać zaczęły od lat kilkunastu”. Dmowski tak ujmował tę różnicę: „Dawna demokracja, pomimo daleko nieraz idącego rewolucjonizmu, uważała Polskę za dobro szlacheckie, dla którego lud można zjednać tylko, kupiwszy go obietnicą przewrotu ekonomicznego. My, którzy uważamy chłopów za takich Polaków, jakimi sami jesteśmy, którzy przyznajemy im równy udział w życiu narodowym, musimy wymagać od nich poczucia się do tych równych z nami obowiązków względem Ojczyzny. Chłop nie dlatego ma walczyć za sprawę narodową, że jej zwycięstwo da mu korzyści bezpośrednie, korzyści materialne, ale dlatego, że to jest sprawa narodowa, sprawa wspólna, wszystkich jednakowo obchodząca”.
Zgodnie z tymi założeniami treścią istotną działalności Ligi wśród warstw ludowych było organizowanie ich do samodzielnego udziału w życiu narodowym, zaprawianie ich do działania zbiorowego korzystając ze wszystkich możliwości — w stowarzyszeniach i w gminie w zaborze rosyjskim, w dodatku do tego w polityce w dwóch zaborach pozostałych.
Przemiana wenętrzna w Polsce, odbywająca się w wieku XIX, może być porównana z tą przemianą, jaka się odbyła przed 400 laty, gdy władza w Rzeczypospolitej przechodziła w ręce szlachty. Jeśli chodzi o przeobrażenie wewnętrzne, to będzie ono obecnie większe.
Nie będziemy podejmowali rozważań, które poruszyły opinię w dziewiątym dziesiątku lat zeszłego wieku, gdy Popławski pisał w Głosie o dwóch cywilizacjach — szlacheckiej i chłopskiej. Nie jest rzeczą istotną, czy można mówić w tym wypadku o dwóch odrębnych cywilizacjach. Wystarczy stwierdzić, że są duże różnice między szlachtą i chłopami. Wyrosły te dwie warstwy na tej samej ziemi, w tych samych warunkach klimatycznych, z tej samej — jak sądzi większość historyków — rasy, w jednym państwie, lecz w zupełnie odmiennych stosunkach społecznych i gospodarczych, w ramach innych instytucji politycznych. Stąd obok podobieństw widoczne są różnice w typie i charakterach między szlachtą a chłopami. Były tedy w Polsce, jak powiada Z. Wasilewski, dwa „modele” cywilizacji: „I te dwa kształtowały się z osobna, prawie niezależnie. Pierwszy szedł w szczyty cywilizacji, drugi — w nizinach swoją ojczyznę wytwarzał odrębną. Jedna była krew, jedna ziemia, jeden klimat. Poza tym wszystko różne. Dwa środowiska psychiczne, dwie cywilizacje, dwa koliska prawie ekscentryczne. Dołem tylko cywilizacja chłopska podszywała szlachecką, ale tylko fizycznie, jako praca duchowa bierna. Wszystko, co było duchem cywilizacji szlacheckiej, to było z dusz szlachty: i państwo i polityka i piśmiennictwo, a cywilizacja chłopska zwijała się w sobie, wrastała w ziemię, długowiecznymi praktykami przyziemnych obrotów ducha, ubijając treść i formy w grunt twardy, jak opoka. O ile tamta (szlachecka) bujała, tworząc dużą skalę typu (od szlachetki do światowego magnata), o tyle chłopska tężała jak klepisko”. Liga postawiła sobie zadanie pracy przygotowującej zlanie się tych dwóch typów cywilizacyjnych w jeden. To nie wyczerpywało jednak jej zadań i nadziei — twórcy ideologii Ligi sądzili, że z wejściem ludu w krąg życia polskiego nie tylko wzmogą się siły materialne Polski, lecz nastąpi przeobrażenie w charakterze narodowym Polaków — na lepsze. Dmowski w Myślach nowoczesnego Polaka dowodził, że jeśli Polska powalona na ziemię i skrępowana od stulecia zaczyna się poruszać na nowo, to głównym w tym zjawisku momentem jest ruch masy ludowej, że zatem „nie jest to właściwe odradzanie się starej Polski, ale powstanie nowej z nieruchomych przez wieki pokładów”. Ta nowa Polska będzie od starej bardzo różna. Bo — jak dowodził Dmowski — szlachta wyrosła w warunkach zgoła wyjątkowych, bo w bezwzględnej wolności, a wolność tę zdobyła bez walki i długotrwałego wysiłku, dlatego „należeliśmy do typu ludów biednych, usposobionych pokojowo, żyjących z płodów przyrody, a nie szukających łupu, do typu napadanych, a nie napadających”. Chłop zaś wyrósł w innych warunkach — w poddaństwie i zależności, w walce z przyrodą o kęs chleba. Dlatego inny jest jego charakter i gdy zapanuje w życiu narodu wytworzy nowy typ charakteru narodowego — przeobrazimy się w „normalny, zdrowy naród, zdolny do samoistnego, zdrowego bytu politycznego”. Gdy przemiany społeczne sięgną głębiej w duszę narodu — cytujemy dalej z Myśli — wówczas „przekonamy się żeśmy ani tacy miękcy, ani tak lekkomyślni z natury, ani tak niestali, ani tak niezgodni, jak tradycja o nas mówi. Pod wpływem postępującej szybko wewnętrznej przeróbki społecznej narodu przyjdzie czas, że Polacy nie tylko się staną zdolni do stworzenia samoistnego, silnego państwa, ale że państwo to stanie się koniecznością”.
Demokraci nasi z pierwszej połowy XIX wieku wychodzili z założeń humanitarnych i patriotycznych, oczekiwali, że wejście ludu w życie narodowe pomnoży ilościowo siły Polski i nada nowe cechy piękności jej obliczu moralnemu, twórcy Ligi wychodzili ze stwierdzenia faktu dojrzewania ludu, ze stwierdzenia jego rdzennej polskości i przewidywali, że Polska nowa będzie miała charakter, robiący ją bardziej uzdolnioną do życia politycznego. Nowoczesny ruch narodowy w Polsce, którego Liga była przejawem, nie był ostatnim etapem życia Polski szlacheckiej, lecz zapowiedzą nowego okresu — Polski nowej, w której kierownictwo przejdzie do rąk ludowych.
Zbliżamy się do końca naszych rozważań. Staraliśmy się przedstawić możliwie obiektywnie działalność i politykę Ligi, a także podstawy jej ideologii. Wypada teraz dodać najogólniejsze choćby wnioski, określić stanowisko i rolę nowoczesnego ruchu narodowego — na zachodzie nazwano ruchy podobne nacjonalizmem — zarówno na tle stosunków polskich, jako też na tle stosunków europejskich.
Prąd narodowy, jaki się ujawnił w dziewiątym lat dziesiątku, był koniecznym i logicznym wynikiem przeobrażenia społecznego w łonie narodu polskiego, doświadczeń dziejowych w ciągu ubiegłego stulecia oraz pracy myśli tych jednostek, które dążenia naturalne prądu ideowego ujęły i wypracowały w całkowity system światopoglądu politycznego, wspartego na ogólnych poglądach na życie człowieka na ziemi.
Zajmowaliśmy się tylko dążeniami politycznymi i myślą polityczną. Można jednak dowieść, że ten sam prąd narodowy miał swój wyraz we wszystkich dziedzinach życia i myśli, że był to prąd duchowy panujący wśród pokolenia, które urodziło się w latach bezpośrednio poprzedzających powstanie, w czasie jego trwania, lub też bezpośrednio potem. Pokolenie to wydało dwa programy polityczne, wiążące się z tradycją pozostawioną przez pokolenia poprzednie — narodowy i socjalistyczny. Pierwszym zajmowaliśmy się w pracy niniejszej, drugi (pomijamy socjalizm o charakterze międzynarodowym, importowany z zewnątrz) był nie tyle socjalistycznym co rewolucyjnym. Jego najwybitniejszy przedstawiciel — Piłsudski — odszedł w najważniejszym okresie swego życia od socjalizmu i kontynuował wództwo ruchu narodowo-rewolucyjnego. Prąd rewolucyjny był spadkobiercą w prostej linii prądów rewolucyjno-demokratycznych, podjął program powstańczy, był pogrobowcem romantyzmu, nazwać by go można pseudoromantycznym. Prąd narodowy, którym się tu zajmowaliśmy nie był dalszym ciągiem żadnego z dawniejszych, miał charakter syntetyczny, jak wszystkie prądy twórcze i płodne. Nie da sieę go ująć jako dalszego ciągu żadnego z dwóch kierunków porozbiorowej myśli politycznej w Polsce, istniejących zarówno w kraju jak na emigracji, ani kierunku abdykacyjnego, pracującego nad przejednaniem rządów państw rozbiorczych, ani rewolucyjnego który wciąż ponawiał próby wyzwolenia przez organizację ruchów zbrojnych. Można by ten kierunek syntetyczny nazwać — w odróżnieniu od innych dawniejszych i współczesnych — po prostu politycznym. Jego sposoby walki „nie polegały na chwytaniu za oręż, ale na akcji politycznej i na oporze przeciw nadużyciom władz, na legalnej obronie tych praw, które na naszą krzywdę przez władze [były] gwałcone, na naruszaniu tych ustaw i przepisów, których obalenie [było] dla nas koniecznością, na zaspakajaniu drogą nielegalną tych niezbędnych potrzeb narodowego życia, których legalnie zaspokoić nie można ...”.
Inne też były założenia, z których wychodził nowy syntetyczny kierunek myśli politycznej w Polsce, inna jego ideologia. Nawiązał do najlepszych tradycji naszej myśli politycznej wieku XVIII — jako na jego przedsłańca wskazaliśmy na Stanisława Staszica. Wziął wiele z romantyzmu, wyrósł w atmosferze „pozytywizmu” i poszedł własną drogą. Metodę empiryczną wzięli twórcy ideologii Ligi od pozytywistów, uznali wskazania pracy organicznej, uzupełnili je tylko polityką. Jeśli zaś chodzi o pojęcia narodu i cele działalności politycznej, to są spadkobiercami romantyków.
Nie jest rzeczą łatwą określić w kilku zdaniach romantyzm polski. Oparłszy się na mistycznej metodzie poznania, zaczerpnąwszy wiele z prądów panujących wówczas we Francji (St. Martin, St. Kimon, itd) oraz z metafizyki niemieckiej (Fichte, Schelling) i romantyzmu niemieckiego, przerobili je nasi wielcy romantycy, a także filozofowie (Gołuchowski, Trentowski, Cieszkowski, itd) w swoich umysłach polskich i stali się wyrazem dążeń indywidualistycznych i rewolucyjnych swego czasu. Twórczość romantyczna była wyrazem konfliktu jednostki ze światem, lecz u pisarzy polskich także poszukiwaniem istoty życia narodowego i rozwiązania zagadnienia przyszłości Polski. Prowadząc te poszukiwania dotarli romantycy nasi do głębin ducha narodowego, dali wyraz istotnym jego wartościom, „ducha swego społeczeństwa, skazanego na dezorganizację, spenetrowali i wyjawili w sposób istotnie wierny”. Poezja romantyczna „podobna ziarnu, w którym skupia się i chowa życie rośliny, by mogła przetrwać czas zimowy, skupiła... i przechowała duszę narodu. Mesjaniści nasi pisali i działali w czasach, gdy nie było możności prowadzenia polityki realnej, budując Polskę w duchu, spełnili to zadanie, które dla przyszłości narodu było wówczas najważniejsze.
Czasy się jednak zmieniły, otwierały się nowe widoki i możności przed polityką polską i do tego trzeba było przystosować pracę myśli politycznej. Tego dokonali przedstawiciele pokolenia, które doszło do dojrzałości w dziewiątym lat dziesiątku zeszłego wieku. „W czasach romantycznych programami były poezje, za pozytywizmu laboratoria i fabryki. Okresy te skłóciły się ze sobą, aby dojść do syntezy naszych czasów, która ustaliła wartości narodowe, znalazła wspólny mianownik dla ludu z sielanki romantycznej i dla robotnika fabrycznego, dla sielskiej umysłowości szlachcica i nowego mieszczucha, dla uczucia patriotycznego i rozumu stanu, dla romantycznych racjonalizmów i materialistycznych pojęć pozytywizmu, dla poczucia ciągłości historycznej i mechanicznego traktowania zjawisk, dla improwizacji z natchnienia i dla żelaznej pracy w dochodzeniu celów”.
Z tej samej gleby społecznej i ideowej, co pisarze romantyczni i filozofowie idealizmu, wyrośli działacze i publicyści okresu między dwoma powstaniami. Ich myśl polityczna oczekuje jeszcze na swego historyka. Wiele w niej było rzeczy przemijających, związanych z chwilą bieżącą i wyjątkowymi warunkami, w jakich naród polski się wówczas znajdował, wiele jednak ich „zamysłów” i „tęsknot” — jak powiada St. Pigoń — „tętni nierzadko wciąż jeszcze żywą krwią”. Niejeden z tych „zamysłów” i niejedna z tych „tęsknot” da się odnaleźć w ideologii nowoczesnego ruchu narodowego w Polsce.
W dążeniu do osiągnięcia tych samych celów, które tak wszechstronnie uzasadnili romantycy, trzeba było w nowych warunkach, w Europie pobismarckowskiej, innymi iść drogami i na innych zatrzymywać się etapach. Dlatego to metoda empiryczna zastąpiła mistyczną, dlatego to zalecał Popławski realizm polityczny, Balicki zajął się badaniem psychologii społecznej, a Dmowski wystąpił w Myślach przeciwko szukaniu wskazań politycznych na dzień dzisiejszy w pismach romantycznych i robienia ze sprawy polskiej zagadnienia literackiego. „Iluż jest ludzi — pisał Dmowski — którzy mówiąc o obcych krajach powołują się na mężów stanu, dziejopisarzy, przytaczają fakty i cyfry, gdy zaś zaczepimy ich o najistotniejsze zagadnienia własnego bytu narodowego, nie umieją wybrnąć poza Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego... Prawda, że geniusz ostatnich głębiej sięgnął w kwestie narodowo-polityczne, niż jakakolwiek inna poezja świata, prawda, że my jesteśmy jeszcze tak mało uspołecznieni, tak mało ucywilizowani politycznie, iż chcąc być `dobrymi Polakami', musimy robić sobie z patriotyzmu religię, a każda religia musi mieć swoje księgi święte, ale nawet najreligijniejsi ludzie muszą oświetlać kościoły elektrycznością, gdy my w swej świątyni narodowej palimy ciągle stare woskowe świece”.
Myśli nowoczesnego Polaka były manifestem jednego z twórców nowego kierunku, manifestem wymierzonym w pogrobowców romantyzmu — w to co najwłaściwiej byłoby nazwać pseudo-romantyzmem. A ten pseudo-romantyczny sposób myślenia był właśnie najbardziej rozpowszechniony wśród inteligencji polskiej, gdy chodziło o sprawy narodowe i polityczne. Dlatego to zrobiła ta książka tak duże wrażenie i tyle wywołała polemik — wnosiła wszak nowe oświetlenie zagadnień, które nic nie straciły ze swej żywotności, wskazywała nowe metody myślenia o sprawach narodowych i nowe sposoby działania, głosiła realizm polityczny, tężyznę charakterów i walkę o prawa i byt narodu.
Liga Narodowa nie była tylko organizacją ludzi poświęcających się działalności politycznej, mimo że wydając swój program wystąpiła pod nazwą stronnictwa, była czymś więcej — organizacją narodową, mającą tendencję do objęcia całości życia narodowego. Przyszły historyk, pisząc o tym trzydziestoleciu, które ciągnie się od dziewiątego lat dziesiątka zeszłego wieku do odbudowania państwa polskiego, wykaże, że ruch polityczny, który znalazł swój wyraz w Demokracji Narodowej był tylko odnogą ogólnego prądu, który ogarniał wszystkie przejawy życia polskiego w tym czasie.
Zbyt daleko by nas zaprowadziło uzasadnienie wszechstronne powyższego twierdzenia. Wskażemy jedynie na ten wyraz, jaki wysoki przypływ energii narodowej na przełomie dwóch stuleci znalazł w poezji, dalekiej wprawdzie od polityki, lecz wypływającej z najgłębszych pokładów duszy narodowej.
Zgodni są chyba wszyscy co do tego, że na pierwszym miejscu wśród poetów tego czasu postawić należy Stanisława Wyspiańskiego i Jana Kasprowicza. Obydwaj dali wyraz tym samym dążeniom narodowym i są przedstawicielami tego samego napięcia energii narodowej, co nowoczesny ruch polityczny.
Wyspiański wyrósł w przepojonej historycznością atmosferze Krakowa, w twórczości jego jest też cały dorobek historyczny myśli i uczucia polskiego. Związany ściśle z romantyzmem, przez wielu uważany za jego epigona, jest jednak w istocie przedstawicielem buntu przeciw romantyzmowi. Jego wielka trylogia (Wesele, Wyzwolenie, Akropolis) jest przecież protestem przeciw tym wskazaniom, które z dzieł trzech wieszczów wyprowadzili współcześni Wyspiańskiego. Wszak Konrad z Wyzwolenia wytrąca „złoty róg”, symbolizujący przykazania romantyzmu z ręki Geniusza (Mickiewicza) ucharakteryzowanego na scenie (wedle wskazań Wyspiańskiego) tak jak był na pomniku krakowskim. Geniusz ten zatem, podobnie jak Chochoł z Wesela, jest symbolem czaru romantycznego, który prowadził Polskę do grobu, a szczęście i odkupienie ukazywał narodowi w zaświatach. Inną wskazuje drogę Konrad w rozmowie z maskami, a także wówczas, gdy wytrąciwszy Geniuszowi „róg złoty z ręki”, uderza w niego słowy! „Wołaniem oto naszym zwycięstwo! Zwycięstwo Hasłem i Wolą! Zwycięstwo! ... nie to, które wyrzeka się ciała i krwi i mocne się być zapowiada angielskimi skrzydły, a jego oblicze trupiego wdzięku tchnie urokiem zabójczym. Zwycięstwo! niosę ze krwi i ciała, z woli żywej i żywej Potęgi — mocne wolą, nad świat władającą wolą, co ze mnie jest i przychodzi zwyciężać”.
W 1902 r. ukazywały się w Przeglądzie Wszechpolskim w Krakowie Myśli nowoczesnego Polaka. Na początku roku 1903 ukazało się w tymże Krakowie w postaci książki Wyzwolenie Wyspiańskiego, powstało więc pewnie w r. 1902. W tym samym czasie i w tym samym miejscu zostały poczęte dwie rzeczy — rozprawa polityka i utwór dramatyczny poety, między którymi jest tak wielkie pokrewieństwo duchowe. Źródła tych dwóch dzieł szukać należy w „duchu czasu”. Zarówno Dmowski jak Wyspiański wystąpili do walki z pseudo-romantyzmem, z tą „poezją grobów”, wystąpili w imię życia i rzeczywistości, dowodzili, że „naród ma jedynie prawo być jako państwo”.
Nowoczesny ruch narodowy miał także jedno ze swych źródeł twórczych w duszy Kasprowicza. Twierdząc to, nie powołujemy się na cechy zewnętrzne, na to, że Kasprowicz był członkiem Ligi Narodowej, że przez kilkanaście lat obok Popławskiego i Wasilewskiego pisywał w Słowie Polskim we Lwowie, lecz na świadectwo całej jego twórczości poetyckiej. W tej twórczości zaś nie to jest argumentem najważniejszym, na który się powołujemy, że dała wyraz wiary w naród („Trzeba nam wiary, że my zawiśli od własnej woli i ręki...”) i w lud („Jest w ludzie siła niespożyta. Zbawienie leży pod siermięgą”), lecz to, że sam Kasprowicz, syn chłopa znad Gopła, w imieniu tego ludu piastowego całą swą twórczością dał świadectwo wartości narodowej chłopa polskiego i słuszności zasady demokratycznej w programie „wszechpolskim”. W tym co pisał Kasprowicz nie było historycyzmu — wprost od matki ziemi wzbił się w najwyższe regiony myśli i uczuć ludzkich. Nie „nadużywał” imienia Polski, nie miał jej wciąż na ustach, lecz żył nią i żyło nią jego dzieło („W mej pieśni bogatej czy biednej — przyzna mi kto lub nie przyzna — żyje tak rzadka na wargach moja najdroższa Ojczyzna”). Jest Kasprowicz poetą Polski nowej, tak jak w polityce przedstawicielami tej Polski nowej byli Popławski, Balicki i Dmowski.
Można by iść dalej i szukać przejawów ducha nowej Polski w różnych dziedzinach twórczości, można by na przykład wykazywać, że Żeromski był w pewnym okresie swej twórczości związany z kierunkiem narodowo-rewolucyjnym, Reymont zaś należał do tego samego typu duchowego, co Dmowski i Kasprowicz... Powiedzieliśmy już jednak — zaprowadziłoby to nas zbyt daleko...
Narody wysunęły się na pierwsze miejsce w życiu Europy dopiero w wieku XIX, przedtem były tylko państwa. W tymże stuleciu dojrzała idea narodowa. Przyczyniła się do tego walnie Wielka Rewolucja francuska, nie przez swą ideologię, lecz przez to, że wprowadziła na tory realne proces demokratyzacji. Idee i wpływy Rewolucji rozniosły po Europie armie Napoleońskie. Napoleon był nie antytezą, lecz realizatorem i organizatorem ruchu rewolucyjnego w Europie.
Wejście ludów w życie polityczne narodów europejskich z całkowało narody i rozpaliło uczucia narodowe. W łonie wszystkich narodów europejskich wzmagały się uczucia, rozrastały się dążenia i potężniała wola narodu. Panują też nad dziejami XIX wieku na naszym kontynencie dwa zjawiska polityczne — ujednoczenie Włoch i zjednoczenie Niemiec, a ruchy narodowe w łonie wszystkich ludów Europy przygotowywują przeobrażenia pierwszej połowy wieku XX.
Krystalizują się pojęcia o narodzie, wchodzą w życie publiczne wszystkie warstwy, interes narodowy staje się sprawdzianem wartości politycznych. W krajach katolickich Europy zachodniej prąd ten przybiera nazwę nacjonalizmu. Pokrewny mu duchem jest nowoczesny ruch narodowy w Polsce, którego kośćcem organizacyjnym była Liga Narodowa.
Kto sobie zada trud zapoznania się z dziejami i filozofią nacjonalizmu włoskiego i francuskiego, ten musi dojść do wniosku, że nasz ruch narodowy na tych samych się opiera założeniach filozoficznych i używa w myśleniu tej samej metody.
Współczesność tych prądów narodowych najłatwiej uwydatnić na osobach ich inicjatorów i najdoskonalszych wyrazicieli. W Polsce są to Popławski, Balicki i Dmowski, we Włoszech Enrico Corradini, we Francji Charles Maurras — ludzie duchem pokrewni, choć różniący się często tego ducha wyrazem. Są dziećmi jednego czasu: Popławski urodził się w 1854, Balicki w 1858, Dmowski w 1864 r., Corradini w 1865, Maurras w 1868.
Daty znaczące etapy rozwoju ruchu narodowego w Polsce są podane na kartach tej książki. Przypominamy, że w r. 1887 założono Ligę Polską i Głos w Warszawie, od 1895 do 1905 wychodził Przegląd Wszechpolski, w r. 1905 organizowano stronnictwo demokratyczno-narodowe w trzech zaborach, w r. 1906 zjawiła się Demokracja Narodowa jako jawny polski czynnik polityczny w kraju i w Dumie rosyjskiej.
We Włoszech organizuje się ruch nacjonalistyczny najpierw na terenie literackim — w roku 1896 został założony we Florencji tygodnik Il Marzocco, w r. 1902 ukazał się dramat Corradiniego Juliusz Cezar, w którym inicjator nacjonalizmu wszedł na grunt polityczny, w r. 1903 powstaje we Florencji pod redakcją Corradiniego tygodnik Il Regno, zajmujący się także polityką, w r. 1910 odbywa się pierwszy kongres nacjonalistyczny, w r. 1911 powstaje tygodnik czysto polityczny — Idea Nazionale, nacjonaliści zdobywszy sobie mocną pozycję wśród myślącego ogółu, są sprawcami wyprawy afrykańskiej w r. 1911, a potem wejścia Włoch do wojny w r. 1915.
We Francji rodzi się zorganizowany ruch nacjonalistyczny z t.zw. „rewolucji dreyfusowskiej” (tak nazwał Jerzy Sorel ruch i zmiany wywołane przez głośną sprawę Dreyfusa). Grono intelektualistów, w którym wysunął się na czoło Karol Maurras, zakłada organizację pod nazwą ,,L'Action Française”, a w r. 1899 miesięcznik pod tym samym tytułem. W roku 1900 drukuje Maurras w La Gazette de France serię artykułów pod ogólnym tytułem: „L'Enquete sur la Monarchie”, w których uzasadnia program przywrócenia monarchii we Francji. W r. 1907 powstaje dziennik L'Action Française, w którym kampanię ideową w duchu „nacjonalizmu integralnego” prowadzą Maurras, Leon Daudet, Jacques Bainville, Maurice Pujo i inni. Obóz nacjonalistyczny staje się poważnym czynnikiem w życiu umysłowym, a także — mimo pozostawania poza parlamentem — w życiu politycznym Francji.
Nie piszemy historii nacjonalizmu europejskiego. Przytoczyliśmy kilka dat, by wykazać, że prąd nacjonalistyczny w Polsce uzewnętrznił się wcześniej, niż prądy analogiczne we Włoszech i we Francji. Nasi trzej inicjatorzy tego prądu nie znali pism Corradiniego i Maurrasa. Poznał ich Dmowski w przededniu wojny europejskiej, z Corradinim łączyły go bliższe stosunki, odwiedzał go, bywając w Rzymie (po raz ostatni w r. 1926). W bibliotece swej posiadał Dmowski książkę Barresa Scènes et doctrines du nationalisme, czytał pewne rzeczy Corradiniego później, gdy je otrzymał od autora po poznaniu się z nim osobiście.
Na ideologię ruchu narodowego polskiego nie mieli nacjonaliści zachodnio-europejscy bezpośredniego wpływu. Zjawienie się podobnych prądów politycznych w Polsce i Europie zachodniej było tylko następstwem wspólnych podstaw kultury i cywilizacji, a także podobnego układu stosunków w różnych krajach europejskich. Przepływający przez różne narody prąd, zrodzony w głębokich pokładach ich ducha, załamywał się w umysłach ich przedstawicieli w różny, a jednak podobny sposób. Przepływały zawsze przez duszę polską prądy europejskie. Mieliśmy własny Renesans, w wieku XVIII podlegaliśmy wpływom Oświecenia francuskiego, w pierwszej połowie XIX wieku zaczerpnęliśmy wiele z myśli filozofów niemieckich i z ducha romantyzmu niemieckiego. Wówczas jednak można było wskazać wpływ myślicieli i pisarzy obcych na myśl naszą. Znali Russa i encyklopedystów Staszic i Kołłątaj, natrafiamy wciąż na myśli Fichtego, Schellinga i Hegla u Mochnackiego i u poetów romantycznych. Popławski, Balicki i Dmowski wyrośli pod wpływem empiryków okresu pozytywistycznego, lecz wyniki zastosowania ich zasad poznawczych i metody myślenia do zagadnień polityki narodowej są ich zdobyczą własną, choć wyniki te na skutek szeregu wieków wspólnej historii — są zgodne z dorobkiem myśli politycznej nacjonalizmu zachodnio-europejskiego. Jest to bijący w oczy dowód zarówno przynależności Polski do kręgu cywilizacji europejskiej, jak i samodzielności umysłu polskiego.
Zarówno z dziejów działalności i polityki Ligi, jak i z jej ideologii wynika, że była ona organizacją ruchu narodowego, który był wyrazem prądu duchowego obejmującego wszystkie dziedziny życia społeczeństwa polskiego w okresie ostatnich trzech dziesiątków lat istnienia Polski w podziałach.
Twórcy ideologii Ligi, zastosowawszy — zgodnie z panującą w Europie w drugiej połowie wieku XIX atmosferą duchową i zgodnie z tradycjami umysłowości polskiej — metodę empiryczną, powołali do życia nową szkołę myśli politycznej, a jej realizatorem był nowoczesny ruch narodowy, który w praktycznej działalności politycznej przybrał nazwę Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego.
Nowa szkoła myśli politycznej w Polsce nawiązała do tradycji myśli naszej końca wieku XVIII, zużytkowała dorobek epoki romantyzmu i okresu pozytywizmu, dając syntezę, przystosowaną do stanu współczesnej umysłowości europejskiej i istniejących stosunków społecznych i politycznych. Przeciwstawiła się zarówno kierunkowi abdykacyjnemu, jak i rewolucyjnemu, wystąpiła do walki z socjalizmem międzynarodowym i z pseudo-romantyzmem rewolucyjnym.
Ruch narodowy w Polsce był koniecznym następstwem nowego ukształtowania się narodów w Europie, nowej ich roli w życiu politycznym i nowego o nich pojęcia. Podobnie jak Staszic i Mochnacki, podobnie jak Corradini i Maurras widzieli Popławski, Balicki i Dmowski w narodzie jednostkę zbiorową, nie mechaniczną sumę jednostek, lecz zbiorowość mającą odrębną duszę, w polityce zaś uważali „interes narodu” za najwyższy sprawdzian. Naród w pojęciu nowej szkoły myśli politycznej w Polsce jest podstawą i podmiotem polityki i twórczości.
„Ponad prawami materialistycznego rozwoju — powiada Z. Wasilewski w zakończeniu książki O życiu i katastrofie cywilizacji narodowej — ponad twórczością państwa, ponad interesami klas, ponad tym wszystkim, co przemijająca szkoła myślęnia wysuwa jako czynnik kierowniczy życia zbiorowego, unosi się ambitny duch twórczy narodu, dążący do stworzenia swojej rodzimej cywilizacji.
Ostatecznym celem życia duchowego narodu jest wytworzenie pełnej cywilizacji. Do tego potrzebny jest ustrój społeczny, udzielność państwowa, samodzielność gospodarcza. Ale to nie wszystko. Naród żyje pełniej. Potrzebny mu jest także rozwój tkanki społeczno-historycznej, który by mu umożliwił rozwijanie idealistycznych potrzeb ducha.
Naród jest jstnością duchową ponad jednostką i pokoleniami, żyją w nim w tej chwili duchy ludzi, którzy już zeszli ze świata, tych którzy teraz są na ziemi, i tych którzy jeszcze się nie narodzili. Przejmujemy robotę dziejową od poprzedników i dajemy ją następcom.
Naród znajduje się w wichrze pędu dziejowego. Rozpala się w nim i płomienieje duchem. Naród to nie statystyka i geografia, ale właśnie ta siła jego ruchu i płomienia duchowego. To nie tylko jego organizacja państwowa, dobrobyt, siła obrony i trwania, ale to wszystko razem w ruchu i napięciu twórczym, w ciągłej przeróbce na wartości duchowe, ogólnoludzkie, wartości, które dopiero wtedy — w ruchu — czynią nas widziałnymi dla świata, jako ciała świetlne cywilizacji.
Naród tak potężny jako cywilizacja swoista jest najogólniejszym ustrojem gromady ludzkiej, zespolonej duchem ziemi i mowy ojczystej. A płomieniem jego jest twórczość. Według jej owoców określa się siła dziejowa narodu, jej wartość i osobowość. Cywilizacja narodu jest ustrojem duchowym jego pracy. Ponieważ praca jest wykładnikiem woli, a wola — wartości duchowej, więc po cywilizacjach poznaje się wartość narodu. Nie tylko po formach rządu, lub po cyfrach wywozu handlowego, ale po tej całości świetlnej, która, jarząc się słabiej lub silniej, świadczy o stopniu napięcia energii duchowej danego narodu.
Nie samo państwo tworzy cywilizację. Wytwarzają ją wszyscy. Jest to wytwór wolnego współdziałania i współzawodnictwa dusz twórczych, działających według idei lub zamysłu dobra wiecznego (nieosobistego). Ci których praca przyczynia narodowi bogactw, siły charakteru, stylu, świadomości, lotności, blasku — są twórcami cywilizacji. Lud wierny tradycjom w cnocie i w swojej sztuce, razem z geniuszem narodowym, który z niego, jak z kądzieli, przędzie wątek najprzedziwniejszych objawień duchowych, są zarówno twórcami cywilizacji”.
Ks. Walerian Kalinka, Sejm Czteroletni, Lwów 1884, wydanie trzecie, t. I, str. 512.
Przestrogi dla Polski. Wydanie z r. 1790, str. 56.
Przestrogi, str. 182.
Uwagi, wydanie Turowskiego, r. 1861, str. 88.
Romantyzm, w Studiach z zakresu literatury i filozofii Juliusza Kleinera, Wydanie z r. 1925, str. 105—124.
Atmosferę umysłową w siódmym i ósmym dziesiątku lat wieku XIX charakteryzuje Piotr Chmielowski w książce pt. Zarys literatury polskiej z ostatnich lat dwudziestu, Warszawa 1881, w części pierwszej — Przekonania i dążenia.
W życiorysie Dmowskiego napisanym dla Pism, wydawanych przez księgarnię Gmachowskiego w Częstochowie powiada prof. Ignacy Chrzanowski, że na ławie szkolnej czytał Dmowski Przegląd Tygodniowy i Prawdę, a także studiował tak popularną wśród młodzieży warszawskiej Historię cywilizacji w Anglii Buckle'a i nie mniej popularne Dzieje rozwoju umysłowego Europy Drapera, nie mówiąc już o dziełach Spencera i jeszcze innych „pozytywistów”… — Z. Wasilewski, będąc w ostatniej klasie gimnazjalnej (niedrukowany pamiętnik), posiadał nabyte przez siebie rzeczy Smilesa, Baina, Spencera, Emersona i Buchnera. Czytał zaś w r. 1884 z autorów obcych: Ribota Psychologię pozytywną w Anglii, Migneta — Życie Franklina, z polskich zaś — Ochorowicza, Świętochowskiego i Struvego (Synteza dwóch światów).
Dmowski ukończył wydział przyrodniczy uniwersytetu warszawskiego w r. 1890, a w roku następnym otrzymał stopień „kandydata” nauk przyrodniczych [odpowiednik dzisiejszego doktoratu] po złożeniu rozprawy Przyczynek do morfologii wymoczków włoskowatych (cilia), opracowanej pod kierunkiem prof. Augusta Wrześniowskiego. Rozprawa ta napiasna pierwotnie w języku rosyjskim, ukazała się w Pamiętniku Fizjograficznym pt. Studia nad wymoczkami. O kilku wymoczkach z rzędu „Holotricha”, spotykanych w nalewkach siana.
Józef Supiński, Szkoła Polska gospodarstwa społecznego, Lwów 1862, str. 72, powiada: „Poznanie... tych praw rozlicznych rządzących światem, którego jesteśmy częścią, i który opanować usiłujemy, jest głównym zadaniem, jest jedynie prawdziwym człowieka wykształceniem, i warunkiem jego powodzenia wśród jestestw, które pod przewagą jego ugiąć się mają”.
Charles Maurras, Romantisme et Revolution, Paryż 1922, rozdział — Auguste Comte, str. 91—127.
Marian Massonius, Rozdwojenie myśli polskiej. Rozprawa zamieszczona w książce W naszych sprawach, Warszawa 1902. Nakład Henryka Radziszewskiego.
Wewnętrzna polityka narodowa, Przegląd Narodowy, r. 1919, str. 144. Jest to rozdział z niewydanej książki pt. Naród i polityka narodowa.
Pisma, tom IX, str. 98.
Wykład o stosunku nacjonalistów francuskich do religii i Kościoła katolickiego znajdzie czytelnik w książce Maurrasa La Démocratie Religieuse.
Z. Wasilewski, O życiu i katastrofach cywilizacji narodowej, Warszawa 1921, str. 49.
Wydanie z roku 1907, str. 2.
Podstawy polityki polskiej, Przegląd Wszechpolski, r. 1905, str. 341.
Przegląd Wszechpolski, r. 1905, str. 340.
Egoizm narodowy wobec etyki, Lwów 1908, str. 51.
Egoizm narodowy wobec etyki, str. 64.
Staszic w Uwagach (wydanie Turowskiego, r. 1860, str. 38) tak pisze: „Podług rozporządzenia całej Europy, tym jest teraz jedno państwo dla drugiego, czym był zawsze człowiek dla zwierza, dzikiego. Dzisiejszej polityki to jest wielkie prawidło, aby gwałtem lub sztucznie słabić, gnębić i niszczyć sąsiada. Nie jak uszczęśliwiać, ale jak szkodzić ludzkiemu rodzajowi, jest naszych Królów nauką. To przeklęte prawidło opiera się wbrew wielkiemu rzeczy stworzonych zamiarowi... Ale to prawo panuje, i nie tak prędko odmieni się. Więc jak najlepiej pod nim żyć, czyli któremu towarzystwu jest najwięcej przychylne, to zważać potrzeba.” Od Uwag do Egoizmu upłynął z górą wiek cały i `prawo' to nie `odmieniło się'.
Wstęp do trzeciego wydania Myśli z r. 1904.
Kościół naród i państwo, Warszawa 1927. W Pismach, t. IX, str. 103.
Przegląd Wszechpolski, r. 1896, str. 35. W artykule Z całej Polski.
Podstawy polityki polskiej. Przegląd Wszechpolski, r. 1005, str. 343.
Przegląd Wszechpolski, r. 1901, str. 418.
Przegląd Wszechpolski, r. 1897, str. 241.
W Przeglądzie Wszechpolskim należy zwrócić uwagę w związ ku z zagadnieniem odbudowania państwa polskiego na następujące artykuły: Niemcy i Rosja, a sprawa polska (r. 1896, nr. 22), Otwarte karty (r. 1897, nr. 2), Niepodległa Polska i polityka chwili bieżącej (r. 1897, nr. 13), Z całej Polski (zakończenie w nr. 1 z roku 1898), Realizm polityczny i przyszłość Polski (r. 1899, nr. 3), Nasz patriotyzm i nasza taktyka (r. 1893, nr. 5), Szkodliwe fantazje (r. 1903, nr. 5), W naszym obozie — VII (r. 1901, nr. 7), Podstawy polityjki narodowej (r. 1905, nr. 7).
Przegląd Wszechpolski, r. 1905, str. 345.
Przegląd Wszechpolski, r. 1899, str. 258.
Z. Wasilewski, O życiu i katastrofach cywilizacji narodowej, str. 140.
Trzeba czytać następujące artykuły Przeglądu Wszechpolskiego: Sprawa o patriotyzm (15. II. 1896), Nowa kwestia (1. IV. 1896), Szlachta galicyjska (1. V. 1896), Szlachta i polityka narodowa (1. X. 1896), Wyzwolenie się ludu (15. X. 1896), Solidarność narodowa (15. II. 1897), Interesy ludu i polityka narodowa (15. VII. 1897), Zaniedbanie polityczne (1. XI. 1898), Nasz demokratyzm (nr. 3 i 4, r. 1900), Kwestia robotnicza w programie demokratyczno-narodowym (nr. 4, r. 1903), odpowiednie ustępy w programach stronnictwa demokratyczno-narodowego w trzech zaborach, wreszcie artykuły Dmowskiego z serii W naszym obozie — I, II, i III w nr. 1, 2 i 3 roku 1901.
R. 1895, str. 74.
Przegląd Wszechpolski, r. 1896, str. 459.
J. L. Poplawskj, Szkice literackie i naukowe, str. 178 i 179.
R. 1900, str. 129.
Przegląd Wszechpolski, r. 1901, str. 150.
Z. Wasilewski, O życiu i katastrofach…, str. 27.
Myśli, wyd. trzecie, r. 1907, str. 124.
Myśli, str. 43—61.
Patrz artykuł Dmowskiego Stronnictwo demokratyczno-narodowe, jego zasady i działalność. Przegląd Wszechpolski, r. 1905, str. 453.
Stanowisko umotywowane wobec romantyzmu zajęli spośród pisarzy ideologicznie związanych z Ligą Narodową Zygmunt Wasilewski i Jan Gwalbert Pawlikowski. Wasilewski powracał do tego zagadnienia wielokrotnie, rzeczy najważniejsze znajdzie Czytelnik w książkach: Śladami Mickiewicza, Od romantyzmu do Kasprowicza, Mickiewicz i Słowacki, a zwłaszcza w Życiu i katastrofach cywilizacji narodowej. — Myśl filozoficzną Słowackiego przedstawił Pawlikowski w swyn znakomitym dziele Mistyka Słowackiego.
Z. Wasilewski, O życiu i katastrofach..., str. 26.
J. G. Pawlikowski, Mistyka Słowackiego, r. 1919, str. 142.
O życiu i katastrofach..., str. 127.
Stanisław Pigoń, Zręby nowej Polski w publicystyce wielkiej Emigracji, Warszawa 1938, str. 67.
Najbliższy romantyzmu w trójcy, która dała ideologię Lidze Narodowej był Popławski. W artykule Obniżenie ideałów (Głos, 1887), mówiąc o roli uczucia w polityce pisał: „Nie jest to bynajmniej zwrot do tradycji romantyzmu, od którego dzieli nas długi szereg lat i dłuższy szereg bolesnych doświadczeń. Jesteśmy dziećmi innej epoki i podstawy naszego myślenia, ideały nasze i drogi, które do urzeczywistnienia ich prowadzą, są zupełnie odmienne. Istnieje wszakże pewna sfera uczuć i dążeń, w której bliższymi jesteśmy ojców naszych romantyków, aniżeli korepetytorów i nauczycieli, wykładających nam zasady filisterskiej rezygnacji, pracy organicznej itd. — Z. Wasilewski w książce Aspazja i Alcybiades (Warszawa 1935, str. 115) powiada o Popławskim, że „nosił na sobie wybitne piętno idealizmu z czasów Źmichowskiej”. Edukacją Popławskiego, gdy był dzieckiem (w Lubelskim) zajmowała się ciotka Ponikowska, która należała do koła entuzjastek Źmichowskiej. — W artykule Wielkie i małe idee (Głos, 1887) powiada Popławski: „Ja niżej podpisany jestem także entuzjastą, na co w każdej chwili mogę przedstawić odpowiednie dowody: zawiodłem rachuby społeczeństwa, tłukłem głową o mur (przenośnie i dosłownie), znikałem na czas pewien ze stanowiska wyznaczonego mi w rozkładzie zajęć społecznych, a w pogoni za `błędnymi ognikami' zbaczałem na manowce, leczyłem się lub raczej leczono mnie z tej choroby rozmaitymi sposobami, wymrażano ze mnie szkodliwy zarazek — ale kuracja nie przyniosła pożądanych rezultatów. Choroba przeszła w stan chroniczny, z czego nie smucę się bynajmniej, zwłaszcza wobec przepowiedni, że szaleństwo dzisiejsze będzie jutro opinią powszechną”. Opisawszy tak — pod okiem cenzury — swoje zatargi z władzami rosyjskimi, określa Popławski w tym samym artykule istotę programu politycznego, który później miał rozwinąć: „Otóż są i tacy entuzjaści — a jest ich bodaj najwięcej — którzy nie spodziewają się wcale wyłamania muru w niedalekej przyszłości, owszem wiedzą, że na to szeregi lat czekać trzeba, ale wiedzą także, iż ażeby chwilę tę przybliżyć trzeba tłuc o mur głową, choćby pęknąć miała”. Oto w zarodku cały program Ligi Narodowej.
Dmowski, Myśli, str. 29.
Z. Wasilewski w książce Jan Kasprowicz powiada (str. 160): „Wiemy z zeznań samego poety, jak wielki wpływ wywarły na niego artykuły Popławskiego (pisane w Głosie w r. 1887 o stosunkach wielkopolskich), które w ówczesnej zalęknionej i bezradnej Polsce grzmiały jak pioruny”. W tej samej książce tak pisze Wasilewski o Kasprowiczu i Popławskim (str. 157): „Dwie te indywidualności bardzo sobie odpowiadały budową duchową i temperamentem. Popławski był również w duszy poetą, ale nie uprawiał poezji. Prometeizm swój od razu przełożył na system działania, realnego, polegającego na dobieraniu środków praktycznych, wiodących do ideału. Był działaczem i to było syntezą jego układu psychicznego. Ale miał uposażenie poetyckie w fantazji i w charakterze... Ten szlachcic z Lubelskiego miał podobne do Kasprowicza umiłowanie ziemi i dar obcowania z duchem przodków. Kasprowicz robił z tego daru użytek poetycki, czerpiąc w nim wyobraźnię wielkiej linii od `początku' do `końca', od wieczności do wieczności. Popławski czynił użytek historyczny ...”
Patrz artykuły Stanisława Kozickiego w Przeglądzie Wszechpolskim: Reakcja narodowa we Włoszech (listopad 1922), i Enrico Corradini (styczeń 1924); także artykuł Kozickiego Enrico Corradini w Polityce Narodowej (marzec 1938). Syntetyczne dzieło Corradiniego L' Unita e la potenza delie Nazioni ukazało się w r. 1922. Polskie tłumaczenie tej książki zaś w r. 1937 w Poznaniu pt. Jedność i potęga narodów (w tłumaczeniu dr Jana Zdzitowieckiego).
Patrz artykuł Stanisława Kozickiego: Prądy polityczne we Francji współczesnej (Przegląd Wszechpolski, r. 1922, str. 430). — Charles Maurras, Au signe de Flore. La fondation de l'Action Française, Paryż 1931. — Simon Arbellot, Maurras homme d'action, Paryż 1937.
Strona 2 z 25