HLN CZ-V R-02, Kozicki Stanisław


Wydawca „MYŚL POLSKA”; 8, Alma Terrace, London, W. 8

Z zasiłkiem Instytutu im. Romana Dmowskiego w St. Zjednoczonych

Do druku przygotowali: Antoni Dargas, Józef Płoski i Hanka Świeżawska

Printed by Gryf Printers (H. C.) Ltd. — 171 Battersea Church Road, London, S. W. 11.

STANISŁAW KOZICKI

HISTORIA LIGI NARODOWEJ

(OKRES 1887 — 1907)

MYŚL POLSKA, LONDYN 1964

CZĘŚĆ V

ORGANIZACJA I IDEOLOGIA

ROZDZIAŁ DRUGI

IDEOLOGIA LIGI NARODOWEJ

W toku opowiadania historii Ligi Narodowej dzieje powstania i rozwoju jej programu politycznego musiały wybitne zająć miejsce. Postawiła sobie ta organizacja cele polityczne i szła do nich po drodze działalności politycznej. Lecz polityka nie wyczerpała ani treści ani form jej życia — była ona przejawem nowego prądu duchowego w życiu narodu polskiego, prądu który obejmował wszystkie dziedziny tego życia, była dziełem nowego pokolenia, które w określonych warunkach zewnętrznych i niosąc tradycje przeszłości weszło na arenę życia publicznego. Chcąc przeto zrozumieć politykę i rolę tego pokolenia i po nim nastę­pujących, trzeba sobie zdawać sprawę z podstawowego jego sto­sunku do świata i do człowieka, z jego wierzeń i uczuć, z jego sposobu pojmowania przyrody i człowieka, słowem z ideologii inicjatorów i kierowników nowego prądu duchowego w Polsce.

Ideologia ta nie zjawiła się od razu w całości, w pełni swojej, lecz rozwijała się stopniowo i ulegała przeobrażeniom. Całko­wity jej obraz wymagałby przedstawienia całokształtu jej histo­rycznego rozwoju w ciągu czterdziestolecia istnienia Ligi (1887—1927), nie powinien to być zarys statyczny lecz dynamiczny. Ponieważ jednak opowiadanie nasze obejmuje tylko pierwszy okres dziejów Ligi, okres jej powstawania, wzrostu i dojrzewa­nia (1887—1906), kończący się wejściem jej na drogę działal­ności zewnętrznej, na drogę rozpoczynającą się chwilą powsta­nia i krzepnięcia orientacji wobec zbliżającej się wojny euro­pejskiej i związanych z tym sporów wewnętrznych w Polsce, więc — stojąc wobec konieczności dania głębszego podkładu pod przedstawienie dziejów polityki i pracy Ligi Polskiej i Na­rodowej, a mając miejsce ograniczone — zmuszeni jesteśmy do dania krótkiego zarysu ideologii Ligi w takiej postaci, jaką miała ona pod koniec pierwszego okresu (pod koniec 1906 r.), wyrzekając się zadania szerszego przeobrażeń, jakim ta ideo­logia ulegała.

Z twórców ideologii Ligi Popławski zmarł w 1908 r., dzieje jego wchodzą więc całkowicie w zakres naszych obecnych roz­ważań, lecz Balicki i Dmowski żyli dłużej i dali później kapitalne swoje dzieła, np. Balicki Psychologię społeczną (1912), lub Dmowski Politykę polską i odbudowanie państwa (1925), inni żyją jeszcze, gdy to piszemy. Nie uwzględniając w całości tych prac późniejszych, będziemy jednak musieli tu i ówdzie odwołać się do nich, a to dla głębszego wyłożenia myśli twórców ideologii Ligi.

Ponieważ widzimy w ideologii Ligi wyraz polityczny nowego prądu w życiu duchowym narodu polskiego, wydaje się nam rzeczą konieczną przedstawienie jej na tle dziejów myśli poli­tycznej w Polsce. A że prądy duchowe nasze były zawsze w za­leżności od prądów europejskich skoro kultura nasza była częścią kultury zachodnio-europejskiej, więc uważamy za potrzebne rozpocząć od scharakteryzowania ewolucji myśli politycznej w Eu­ropie w czasie od wieku XV do XX, to znaczy w ciągu dzie­jów nowożytnych naszego kontynentu.

Żyjemy u schyłku okresu dziejów Europy, który rozpoczął się w wieku XV, gdy na gruzach Średniowiecza wznosić się za­czął gmach Odrodzenia.

Kultura i cywilizacja Średniowiecza europejskiego wyrosły w ciągu wieków pod działaniem takich czynników jak świat staro­żytny grecko-rzymski, Bizancjum, Kościół Katolicki, walki z Islamem, ideały rycerskie ludów północnych... Średniowiecze wydało zamknięty w sobie ustrój społeczny i gospodarczy, miało swe wierzenia religijne i pojęcia moralne, było oparte na ist­nieniu jednej władzy duchowej w postaci papiestwa i naczelnej władzy politycznej w postaci cesarstwa. Jeśli się chce określić znaczenie istotne kultury średniowiecza, to trzeba jej szukać w tym, jakie wówczas było stanowisko jednostki w społeczności ludzkiej — w życiu religijnym i moralnym, w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym. Dla braku miejsca musimy się ograniczyć do stwierdzenia, że zbiorowość stała wówczas ponad jednostką.

W dziedzinie religijno-moralnej panował Kościół Katolicki — nie sumienie jednostki, lecz dogmaty rozstrzygały o tym co złe i co dobre, w dziedzinie myśli były uznane prawdy głoszone przez Kościół i jego doktorów, używających metody scholastycznej; ludność była ujęta w ramy systemu feudalnego, który każ­demu wyznaczał odpowiednie miejsce w hierarchii polityczno-społecznej, stawiał go w ustalonej zależności od innych — rze­mieślnik był zależny od cechu, kupiec od swojej korporacji, wieś­niak od pana feudalnego i tak dalej aż do centralnej władzy cesarskiej. Ustrój społeczny, gospodarczy i polityczny ludów europejskich w okresie Średniowiecza był — w pew­nym sensie tych słów — całkowity i doskonały, opierał się zaś na ścisłym i wszechstronnym uzależnieniu człowieka od społeczeństwa, na ustalonej hierarchii, na przewadze interesów zbioro­wości nad interesami jednostki.

Duch Średniowiecza, zaklęty w kamieniu, objawia się nam w najwyższym pięknie w kated­rach gotyckich. Są one też świa­dectwem potwierdzającym to, cośmy powyżej powiedzieli — nie znamy ich twórców indywidualnych, wiemy że budowały je i zdobiły korporacje.

Wiek XV przynosi gruntowne zmiany w warunkach życia ludów europejskich. Odkrycie nowego świata burzy jedność i całość życia gospodarczego, bo otwiera przed człowiekiem starej Europy nowe morza i nowe lądy, pozwala mu wyłamać się z że­laznych więzów, które nakłada nań ograniczoność obszaru gos­podarczego Średniowiecza, wprowadza nowe czynniki we współ­życie gospodarcze. To w następstwie sprzyja możności wyłamy­wania się jednostki z ustalonych form bytu społecznego. Wypra­wy krzyżowe doprowadzają do zetknięcia się ze Wschodem. Od­krycie skarbów wiedzy i sztuki greckiej budzi nowe prądy duchowe.

Wszystko to prowadzi prostą drogą do wyzwolenia się jed­nostki z więzów nałożonych jej przez średniowiecze. Jednostka nabiera pewności siebie, unoszą ją dążenia do jak największej niezależności — materialnej i duchowej. To jest podstawą i cechą okresu Odrodzenia. Europa nowożytna przez Reformację zrywa więzy nałożone na nią przez Kościół, przez nawiązanie do mędrców starożytności odrzuca scholastykę i przechodzi do ba­dań niezależnych opartych na doświadczeniu i indukcyjnej me­todzie myślenia. W Europie tej zjawiają się państwa suwerenne nie uznające swej zależności od władzy cesarskiej, a w państwach tych organizuje się życie narodowe i powstają narody. Ulega rozkładowi ustrój feudalny, życie gospodarcze wyzwala się z krępujących je ograniczeń, obejmuje stopniowo wszystkie kon­tynenty, wchodzi na drogę prowadzącą do gospo­darki światowej z towarzyszącą jej wolnością handlową.

Pierwsze wieki tego wielkiego przeobrażenia widziały rozkwit i bujność życia ludzkiego, nazwano też początek tego okresu Od­rodzeniem. Człowiek poczuł się nie sługą lecz panem, otwie­rały się najdalsze perspektywy przed jego myślą i jego potęgą. Nie chciał się podporząd­kowy­wać zbiorowości, lecz dążył do samo­dzielności i do panowania.

Historia stuleci, które nastąpiły po przewrocie wieku XV, jest historią wyzwalania się jednostki we wszystkich dziedzinach życia. W dziedzinie politycznej doszło do największego przesile­nia pod koniec wieku XVIII we Francji. Pod wpływem tego, co się stało we Francji, żył cały wiek XIX, wiek wolności obywateli, ludów i narodów, wiek rozwoju nauki i techniki, wiek liberalizmu gospodarczego, walk społecznych — materializmu i indywi­dualizmu.

Miał też indywidualizm czasów nowożytnych swój „kościół” w postaci wolnomularstwa, które postawiło na swych ołtarzach „ludzkość” i wierzyło w możność utworzenia królestwa Bożego na ziemi, we wszechwładzę i wszechmoc Rozumu.

Czy urzeczywistniły się jednak dążenia, czy sprawdziły się nadzieje Europejczyków wieku XV? Czy człowiek zapanował nad życiem? Czy wysunięcie jednostki ponad społeczność, a intere­sów materialnych ponad duchowe okazało się dobre?

Dziś, w wieku XX, możemy już odpowiedzieć na te wszystkie pytania jednym krótkim sło­wem — nie. Jesteśmy bowiem świad­kami głębokiego kryzysu, który opanował wszystkie dziedziny życia ludzkiego na ziemi, szerzy się coraz bardziej uczucie i przeświadczenie, że zbliża się ku koń­cowi okres panowania ma­terializmu i indywidualizmu, że w bólach i cierpieniach rodzi się okres nowy. Te wstrząśnienia jakie przeżywamy obecnie są przejawem przełomu podobnego do tego, jaki był, gdy padało Cesarstwo Rzymskie, lub też do tego jaki odbył się w przejściu od Średniowiecza do Nowożytności.

Człowiek opanował całą kulę ziemską, nie ma już dziś, w wie­ku XX, przestrzeni wolnych, bezpańskich. Wróciliśmy do tego, co było w średniowieczu — do świata zamkniętego i ograniczo­nego. To przede wszystkim wywołało kryzys gospodarczy — załamała się gospodarka światowa, a z nią liberalny sposób my­ślenia o sprawach gospodarczych. Widzimy już z całą oczywi­stością, że nie ma powrotu do przeszłości, że w nowych warun­kach trzeba oprzeć działalność gospodarczą na nowych podsta­wach i że wraz z tym musi szukać myśl nasza nowych uzasad­nień teoretycznych.

Wzięcie całej ziemi w posiadanie przez człowieka wzmogło przeciwieństwa i współzawod­nictwo między narodami i stało się czynnikiem wywołującym zaostrzenie konfliktów między naro­dami. W narodach tych było już wzrosło poczucie narodowe i dbałość o interesy narodowe na skutek wejścia w życie publicz­ne nowych warstw, które wniosły swą pierwotność instynktów i brak doświadczenia, posiadanego przez schodzące dziś ze sceny warstwy uprzywilejowane.

Wobec napięcia walk narodowych zeszły na plan drugi walki społeczne w łonie poszcze­gól­nych narodów — zjawiła się ko­nieczność załagodzenia tych walk w imię zagrożonych intere­sów ogólnych.

Rozum ludzki wsparty na zdobyczach wiedzy i techniki nie osiągnął celów, które sobie postawił człowiek upojony poczuciem wolności w pierwszych latach wyzwolenia z więzów Średniowiecza. Ludzkość traciła wiarę, która stawiała jej drogowskazy w jej pochodzie ku przysz­łości, a nie zdołała jej zastąpić zdoby­czami rozumu. A zresztą: Kopernik wskazał, że ziemia jest pyłkiem we wszechświecie, a Kant ustalił granice poznania. Za­chwiały się w duszach ludzkich sprawdziany tego, co jest rze­czywiście Prawdą, Dobrem i Pięknem. Zapanował zamęt w myśli i w życiu, oraz walka wszystkich przeciwko wszystkim.

Wśród tego zamętu, wśród katastrof, jakich świadkiem jest pierwsza połowa wieku XX, zaczynają się wyłaniać zręby nowe­go świata, nowego układu stosunków gospodarczych, społecz­nych i politycznych, nowych prawd i nowych wierzeń. Część tych prawd są to prawdy wieczne, które — zapomniane i poniechane — znów ukazują swe boskie oblicze znękanemu człowiekowi.

Człowiek współczesny utracił pewność siebie, widzi, że nie jest wszechmocnym i wszech­wie­dzącym panem świata, spokorniał i zaczął szukać podstaw sięgających dalej w czasie i w przes­trzeni, niż powierzchnia kuli ziemskiej i jedno pokolenie.

Zmierzch okresu, który się rozpoczął w wieku XV prądem Od­rodzenia i doszedł do swego szczytu w wieku XIX, a zarazem początek reakcji przeciw krańcowemu indywidualizmowi i materializmowi dał znać o sobie zjawieniem się prądu, który w krajach katolickich Europy zachodniej nazwano nacjonalizmem.

Wiele się na powstanie tego prądu złożyło czynników, u pod­staw jego wszakże jest radykalna zmiana poczucia i poglądów, dotyczących stosunku jednostki do otaczającego ją świata — do społeczeństwa i do przyrody. Pod pewnym względem jest nacjo­nalizm związany z okresem rozpoczętym przez Odrodzenie, gdy chodzi o stosunek jednostki do narodu zerwał z przeszłością — stawia naród ponad jednostkę, obowiązki jednostki przed jej prawami, jest reakcją przeciw indywidualizmowi kończącego się okresu.

W poczuciu swej słabości i swego opuszczenia człowiek zaczął szukać oparcia w zbiorowości ludzkiej, w której umieścił go los i w której wyrósł — w narodzie. Najlepiej wyraził ten fakt Maurycy Barres, pisarz stojący u kolebki nacjonalizmu fran­cuskiego (urodzony w 1862 r.) w słowach następujących: „Wśród oceanu i pełnego niezgłębionych tajemnic naporu fal trzymam się mej koncepcji historycznej tak jak rozbitek trzyma się swej łodzi. Nie dotykam zagadki o po­czątku wszechrzeczy ani też bo­lesnej zagadki ich końca. Obieram sobie miejsce w zbiorowości nieco trwalszej niż ja sam, wynajduję sobie przeznaczenie, ma­jące więcej sensu niż moja marna kariera. Myśl moja na po­czątku tak dumna z tego, że jest wolna, poprzez szereg upokorzeń dochodzi do stwierdzenia swej zależności od ziemi i od przod­ków, a więc od czynników, które — zanim się urodziłem — zadecydowały o niej i o jej najsubtelniejszych odcieniach”.

Ziemia i zmarli — wszak to Ojczyzna. Wyrzeczenie się dla niej swej niezależności i swych domniemanych uprawnień było pierwszym objawem reakcji przeciw indywidualizmowi kończącego się obecnie okresu dziejów Europy.

W czasie gdy kończyło się średniowiecze i zaczynało Odro­dzenie w Polsce na przełomie wieku XV i XVI rozpoczynał się okres panowania szlachty, rodziła się Rzeczypospolita szlachecka, która miała paść razem z państwem w końcu wieku XVIII.

Zdobycie Konstantynopola przez Turków (1453) przecięło han­del lewantyński [Lewant - pochodzące z języka włoskiego określenie krajów leżących na wschodnim, azjatyckim wybrzeżu Morza Śródziemnego. Granice wyznaczają: Morze Śródziemne, Taurus, Mezopotamia, pustynie Półwyspu Arabskiego i Morze Czerwone. Obszar ten obejmuje takie dzisiejsze państwa jak: Syria, Jordania, Liban, Izrael oraz Autonomia Palestyńska.], a Traktat Toruński (1466) dał Polsce dostęp do morza. Główna droga handlowa poszła Wisłą do Gdańska. Po­płynęło nią zboże polskie, produkowane na folwarkach, które powstały w wieku XV, gdy trzeba było ludem rolnym obsadzić wielkie przestrzenie Rusi urodzajnej. Szlachta, właściciele fol­warków, bogacąc się i nabierając ogłady, zapragnęła mieć prze­wagę polityczną w państwie. W walce o władzę polityczną z królem i możnowładztwem łatwe odniosła zwycięstwo; ostatni Jagiello­nowie płacili przywilejami za zapewnienie następstwa tronu, za zgodę na podatki i na pospolite ruszenie.

Ustrój polityczny Polski i układ społeczny uległy gruntowne­mu przeobrażeniu. Władza przeszła całkowicie w ręce „narodu” szlacheckiego, który sprawował ją przez sejmiki i przez Sejm. „Naród” ten dążył do całkowitej wolności i równości w łonie swoim, natomiast zepchnął na plan drugi — pozbawiając je praw politycznych — mieszczaństwo, poddał zupełnie swej wła­dzy chło­pów, ograniczył władzę królewską. Rzeczpospolita stała się federacją województw i ziem, a woje­wództwa i ziemie fe­deracjami panów — szlachty, którzy wsi swoje nazywali pań­stwami, domy dworami, chłopów poddanymi. Trzeba mieć usta­wicznie w pamięci ten ustrój Rzeczypospolitej szlacheckiej, by zrozumieć, że liberum veto nie było przypadkiem, że nie było objawem wyrodze­nia się wolności w swawolę, lecz istotnym przejawem pojęć i poglądów politycznych ogółu szlachec­kiego. Wszak Sejm był zgromadzeniem przedstawicieli sejmików, któ­rzy przywozili ze sobą „instrukcje” i mogli się tylko zgodzić z przedstawicielami innych sejmików na załatwienie spraw ogólnych, nie mogli się zaś dać przegłosować. Jak dalece taki właśnie pogląd na ustrój Rzeczypospolitej i takie pojęcie gwarancji „wolności” były zakorzenione w umysłach szlacheckich, dowodzi fakt, że posłowie Sejmu Czteroletniego, należący do pokolenia, które się wychowało w szkołach zreformowanych przez Sta­nisława Konarskiego, autora dzieła O skutecznym rad sposobie, albo utrzymaniu ordynaryjnych sejmów, zgodzili się na uchwa­lenie podatku dziesiętnego grosza z intraty dóbr ziemskich pod warunkiem, że nie będzie nazwany podatkiem, lecz „dobrowolną wieczną ofiarą, z własnej chęci obywatelstwa pochodzącą”.

Szlachta polska potrafiła stworzyć sobie niezwykle dogodne wa­runki bytu — była całkowicie wolną, od nikogo z zewnątrz właś­ciwie niezależną, a i więzy między poszczególnymi obywatelami Rzeczypospolitej były niezmiernie luźne. Zdobyła zaś tę pozycję bez większych walk, bez zbytniego wydatku energii, bez wiel­kich poświęceń. Chłopów wzięła pod swą władzę, a przy pomocy Żydów usunęła z życia państwowego i ograniczyła w działalności gospodarczej mieszczaństwo. Nie chciała płacić podatków, usu­wała się coraz bardziej od służby wojskowej.

Krótko mówiąc, była społeczność szlachecka zbudowana na podstawie skrajnego indywidualizmu. Nic dziwnego, że posiew idei Odrodzenia trafił na grunt doskonale uprawiony. Rozpo­wszechnienie się nowych prądów w Polsce w wieku XVI wzmoc­niło, a potem utrwaliło zasadnicze pojęcia polityczne i społecz­ne szlachty polskiej. Nikt bodaj lepiej nie wyraził tych pojęć jak Stanisław Orzechowski, myśliciel nieprzeciętny i publicysta wysokiej miary. Rozwinęli jego poglądy później inni w wieku XVII, lecz można go uznać za pisarza najlepiej wyrażającego ducha Polski szlacheckiej. Mentorstwo Frycza i natchnione pro­roctwa Skargi nie miały tego wpływu na umysły i serca „na­rodu” szlacheckiego. Odpowiadała duchowi tego „narodu” Re­formacja, wszak była ona w pierwszej linii uniezależnieniem człowieka od dogmatów i od przymusu zewnętrznego w rzeczach wiary, wszak jest religią nauczającą o sprawach moralnych i sumienia jednostki. Jeśli Polska została katolicką, to nie tyle na skutek przywiązania szlachty do wiary ojców, ile na skutek przy­czyn politycznych — kościół narodowy, a takim musiał być koś­ciół protestancki, byłby uzależnił sumienia szlacheckie nie już od dalekiego papieża, lecz od bliskiego króla polskiego, byłby wzmoc­nił państwo w stosunku do jednostki.

Rzeczpospolita szlachecka niesłusznie porównywana przez jej obrońców w wiekach XVI i XVII z Rzeczpospolitą rzymską, któ­ra miała silny rząd arystokratycznego i dziedzicznego w pew­nych rodach senatu, może raczej być porównana do demokracji greckich, opartych na pracy niewolników. Ponieważ zaś jest fizyczną niemożliwością rząd integralnej demokracji w kraju rozległym i ludnym, więc zamieniła się szybko Rzeczpospolita w oligarchię, a więc w państwo z najgorszą formą rządu. Jeśli przetrwała trzy wieki, to tylko dlatego, że państwa sąsiednie przechodziły w wieku XVII okres osłabienia: Niemcy były wy­czerpane Wojną Trzydziestoletnią, a później osłabione na długo przez Traktat Westfalski (1648), który tę wojnę zakończył; Moskwa po wygaśnięciu rządów Rurykowiczów przechodziła także okres zamętu, a potem słabości. Gdy w wieku XVIII wy­rosło państwo Piotra Wielkiego, gdy Fryderyk II zbudował po­tężne Prusy, przyszły czasy ciężkie na Rzeczpospolitą szlachecką, nie posiadającą ani skarbu ani wojska, a zbudowaną na zasadzie krańcowej wolności.

Upokorzenia czasów saskich — zależność od potężniejszych sąsiadów i rozstrój wewnętrzny — obudziły opinię publiczną. Młode pokolenie elity szlacheckiej wychowane w szkołach pijarskich i wyrosłe pod wpływem oświeconych rządów Stanisława Augusta, odczuwało żywo i rozumiało dobrze potrzebę naprawy obyczajów i ustroju Rzeczypospolitej. Dał temu wyraz Sejm Czteroletni, jest tego dowodem Konstytucja 3-go maja i obfita publicystyka polityczna ostatniego ćwierćwiecza wieku XVIII.

Myśl polityczna polska rozwijała się pod wpływem prądów umysłowych Europy Zachodniej, zwłaszcza Francji, a tam pa­nował przecież skrajny indywidualizm. Zarówno Russo jak Encyklo­pe­dyści przygotowali najsilniejszy wybuch dążeń wy­zwoleńczych, jaki znają czasy nowożytne — Rewolucję Fran­cuską. Jest niewątpliwie dowodem samodzielności ducha polskiego ten fakt, że pokolenie wyrosłe w tradycji złotej wolności szla­checkiej i pojęć związanych z ustrojem państwo­wym gwaran­tującym jednostce zupełną niezależność od państwa, przeniknięte racjonalizmem francuskim potrafiło przebudować ustrój Polski w duchu wzmocnienia państwa i ograniczenia praw jednostki, licząc się z koniecznościami narzucanymi przez czas i miejsce.

Nie ma lepszego sposobu zrozumienia ducha elity polskiej koń­ca XVIII wieku jak zapoznanie się z pismami Stanisława Sta­szica. Był on dzieckiem swego czasu, wykształcił swój umysł, podobnie zresztą jak Hugo Kołłątaj i inni mu współcześni na dziełach pisarzy zachodnich, był uczniem Russa i racjonalistów. A jednak wskazania jakie dał w Uwagach nad życiem Jana Zamoyskiego (1785) i w Przestrogach dla Polski (1790) są oparte na mocnej podstawie realizmu politycznego i uznaniu przewagi interesów zbiorowości nad interesami jednostki. Widać to już z pełnego tytułu Przestróg, bo są one jak powiada Staszic, wyprowadzone z „teraźniejszych politycznych Europy związków i z praw natury”. Prawa natury — to teoretyczne zasady, na których oparł się Staszic, „teraźniejsze polityczne Europy związki” (dziś powiedzielibyśmy — panujące w Europie stosunki) — to konieczności wynikające z ustroju politycznego i układu społecznego w innych krajach, zwłaszcza sąsiadują­cych z Polską. Istniał tam oświecony absolutyzm, jednostka była bezwzględnie poddana wymogom interesu państwowego. Czyż mogła się ostać Polska z swym brakiem rządu, skarbu i wojska, i z zupełną wolnością obywateli — szlachty? Nie — odpowiada Staszic na to pytanie, mimo że potrafił wymownie przedstawić jakie naród żyjący wedle „prawa natury” winien mieć urządze­nia wewnętrzne i jaki winien być jego stosunek do innych na­rodów. Bo „jeżeli w innych narodach już naruszone prawa czło­wieka, jeżeli w krajach sąsiednich już wolność i własność zgwał­cona, na ten czas Rzeczpospolita w stanowieniu praw politycz­nych i cywilnych musi koniecznie, stosując się do wzrostu zew­nętrznego gwałtu, końcem obrony, także u siebie określić i uszczuplić obywatelską wolność i własność”. A w innym miejscu tych samych Przestróg tak wykłada Staszic zasadni­cze swoje stanowisko: „...w teraźniejszym związku krajów, w którym na samych prawach natury ustawę naszej Rzeczypo­spolitej zasadzać trudno, w którym takiej wolności, ani takiej własności, jaka z praw natury wypada, nadawać człowiekowi nie można. Bo prawa natury już we wszystkich krajach zniszczone. Dzisiaj nie ten związek, który Bóg między człowiekiem a czło­wiekiem stworzył, ale ten związek, który despotyzm między Na­rodem i Narodem postanowił, utrzymywać należy i pod ohydną zgubą do niego stosować się każdy kraj musi”. Jeszcze do­bitniej wypowiada Staszic tę samą myśl w Uwagach: „Podług rozporządzenia całej Europy, tym jest teraz jedno państwo dla drugiego, czym był zawsze człowiek dla zwierza dzikiego... To przeklęte prawidło opiera się wbrew wielkiemu rzeczy stwo­rzonych zamiarowi, burzy pokój na ziemi... Ale to prawo pa­nuje i nie prędko odmieni się. Więc jak najlepiej pod nim żyć, czyli któremu towarzystwu jest najwięcej przychylne, to zwa­żać potrzeba. Ponieważ dziś to państwo jest najdzielniejsze i najtrwalsze, to od wszystkich jest poważane najwięcej, które ma łatwość szkodzenia innym, ponieważ szkodzić nie można bez wielkiej prędkości i bez sekretu — więc, smutna prawda, dziś oświecony despotyzm jest rządem najlepszym”.

Odróżnia więc Staszic wyraźnie to, co jest, od tego co być powinno, i radzi w życiu politycznym stosować się do tego, co jest a nie do tego, co być powinno. Odwieczna to zasada mądrego realizmu politycznego. Podobnie zresztą jak wypowiedziane w tych samych Uwagach zasady, że „jak w przyrodzonych, tak i w rzeczach politycznych tylko doświadczenie niezawodnym jest nauczycielem człowieka”, lub, że „większego złego chroniąc się obieraj mniejsze”. Staszic, uczeń Russa i racjonalizmu fran­cuskiego jest jednak — zgodnie z naturą swego umysłu i wynikami swej obserwacji życia Europy i Polski — realistą poli­tycznym, trzymającym się metody opartej na doświadczeniu i indukcyjnej metodzie myślenia, której by się nie powstydzili Bacon i Machiavelli. Nie tylko przez ten realizm, lecz także przez swoje na wskroś nowoczesne pojmowanie narodu, oraz ocenę roli ludu wiejskiego w państwie jest Staszic przedsłańcem tej szkoły politycznego myślenia, którą przyniosła Polsce Liga Narodowa. Nikt też nie zaprzeczy, że Staszic przez całą dzia­łalność praktyczną za czasów Księstwa Warszawskiego i Kró­lestwa Kongresowego był prekursorem zwolenników „pracy or­ganicznej” takiej jak ją pojmowano w drugiej połowie w. XIX.

Gdy ginęło państwo polskie, na zachodzie odbywała się głę­boka rewolucja społeczna i poli­tyczna, oparta na idei wyzwolenia jednostki z krępujących ją więzów, idei, której najwymowniej­szym wyrazicielem w wieku XVIII był Russo. Ideologię Rewo­lucji Francuskiej i jej zdobycze rozniosły po całej Europie armie napoleońskie. Cesarz Francuzów nie tylko ugruntował nowy ustrój we Francji, lecz był jego apostołem na całym obszarze kultury zachodnio-europejskiej. Po jego upadku przyszedł wpraw­dzie w Europie okres reakcji i nawrotu do dawnych zasad, okres metterni­chowski, lecz w głębiach życia narodów zdoby­wały sobie panowanie idee Wielkiej Rewolucji, a w umysłach warstwy oświeconej, odpowiadający jej treści społecznej i ideo­wej — Romantyzm. Następstwa tego ujawniły się w latach 1830, 1848 i 1863.

Romantyzm jest prądem różne w sobie niosącym pierwiastki, był też inny w każdym narodzie. Dlatego nie jest rzeczą możliwą scharakteryzowanie go w kilku zdaniach. Będąc reakcją przeciw racjonalizmowi wieku XVIII, buntem uczucia i wiary prze­ciw wyłącznemu panowaniu rozumu, oraz wyrazem dążeń wy­zwoleńczych warstw nowych, był on jednak w istocie swej przeja­wem prądu indywidualistycznego. Największy wpływ na po­wstanie prądu romantycznego w umys­ło­wości europejskiej wy­warły narody północne, przede wszystkim Niemcy (dążące do zjedno­czenia).

Bardzo wysoko wzbili się romantycy polscy. Bo też roman­tyzm polski objął zakres o wiele szerszy niż w innych krajach. Był on najwyższym wzlotem ducha narodowego Polski, niedoścignio­nym ani przedtem, ani potem. Są w nim — ponieważ wyraził się najlepiej w twórczości poetyckiej — przejawy naj­istotniejszych cech duszy polskiej.

Prąd zrodzony w okresie upadku i poniżenia reprezentowany przez przymusowych emigran­tów z Polski, pozostającej pod pa­nowaniem obcym, musiał być wyrazem bólu i cierpienia, a zara­zem musiał zwracać umysły ku badaniu przyczyn upadku państwa polskiego i ku szukaniu wskazań na przyszłość. Byli też romantycy nasi politykami, dali — w postaci mesjanizmu — doktrynę polityczną.

Po upadku powstania listopadowego, które było przecież dzie­łem prądu romantycznego, nie widać było żadnej możliwości odbudowania państwa, nie było też warunków do realnych poczynań w tym kierunku zmierzających. Wobec tego jedni doszli do wniosku, że zapowiadająca się rewolucja powszechna — wy­zwalając wszystkie ludy, wyzwoli i lud polski, inni zaś wierzyli, że naród polski odzyska wolność wówczas, gdy zapanują na ziemi nowe, sprawiedliwsze zasady współżycia narodów, gdy upow­szechnią się mianowicie te idee wolności i równości, które — jak sądzono wówczas — przyświecały dziejom narodu polskiego. I ci i tamci byli przeświadczeni, że misją Polski jest przezwy­ciężyć świat dawny, w którym — jak powiada Mickiewicz w swoich Księgach Narodu i Pielgrzymstwa Polskiego (1832) — panowały „interes”, „równowaga polityczna” i zasada „za­okrąglenia politycznego”, a wprowadzić we współżycie narodów nowe, a w Polsce wyrobione zasady. Polska przez cierpienie i przez nową naukę płynącą z jej dziejów miała się stać Chry­stusem narodów, miała je zbawić.

Jako ci, co najpełniej i najwierniej dali wyraz uczuciom na­rodu i najlepiej określili pojęcie miłości Ojczyzny, jako głosi­ciele wiecznych celów narodu, jako wyraziciele podstawowych ten­dencji jego ducha, jako ci wreszcie, którzy w okresie, gdy polityka realna nie była zgoła możliwa, ukazali pokoleniu swo­jemu gwiazdę nadziei i przeprowadzili naród polski przez czasy największej niedoli — są wielcy romantycy nasi i pozostaną po wieczne czasy wieszczami narodowymi. Lecz gdy po ostatnim zakończonym w roku 1864 klęską porywie romantycznym zmie­niły się czasy i wa­runki, inne metody myślenia politycznego za­panowały w umysłach nowych pokoleń.

Po powstaniu obniżył się lot ducha polskiego. Umysły pokole­nia, które przyszło po powsta­niu, zwróciły się ku sprawom bar­dziej poziomym. Ideałów nie zrealizowano, a jednak trzeba było żyć. Na zachodzie Europy po porywach rewolucyjnych zwrócono się ku zabiegom materialnym, ku pracy której celem było bo­gactwo. W umysłach nastąpił zwrot ku myśleniu pozytywnemu.

Zarówno położenie europejskie i panujące w Europie zachod­niej prądy umysłowe jak sytuacja w Polsce popowstaniowej tłu­maczą dlaczego w Galicji zjawiła się szkoła historyczna krakow­ska, a w Królestwie pozytywizm i hasła pracy organicznej. Trze­ba było żyć, ograniczyć swe aspiracje, skupić się przy pracy produkcyjnej, współdziałać w wyrobieniu obywatelskim warstw ludowych, poddać rewizji system romantycznego myślenia. Reak­cja przeciw temu systemowi poszła tak daleko, że jedni (w Ga­licji) ograniczyli zakres działalności politycznej do obrony swej samoistności w ramach obcego państwa, inni zaś (w Królestwie) polityki wyrzekli się całkowicie.

W atmosferze reakcji przeciw romantyzmowi, w atmosferze ostrej krytyki przeszłości Polski i porywów powstańczych (przez szkolę krakowską) oraz pozytywizmu i pracy organicznej wyras­tało pokolenie, które przyszło na świat koło 1863 r., a weszło w życie między 1880 i 1890 rokiem. To pokolenie wydało inicja­torów prądu socjalistycznego w Polsce i twórców ideologii Ligi Narodowej.

Pisarze i publicyści, którzy w swych pismach położyli fun­damenty pod gmach ideologii „wszechpolskiej” — Popławski, Balicki, Dmowski, Wasilewski, Jabłonowski, Hłasko itd. — doj­rzewali w okresie pozytywizmu, w okresie Przeglądu Ty­godniowego i Prawdy, w czasie gdy młodzież czytała materialistów — Moleswortha, Vogta i Buchnera — pochłaniała dzieła Darwina, J. S. Milla, Buckla, Drapera, Spencera, gdy do­chodziły do Warszawy echa systemu Comte'a, gdy zjawiły się tłumaczenia dzieł Renana i Taine'a, gdy szerzył się wpływ wychowańców Szkoły Głównej warszawskiej. Zdobywali jednak poza szkołą i uniwersytetem naukę o „rzeczach polskich”, studio­wali nade wszystko historię swego kraju i czerpali podstawy swego myślenia i uczucia narodowego z dzieł naszych wielkich romantyków.

Wyrastając w innych warunkach niż pokolenia poprzednie, oddaleni od przeżyć katastrofy politycznej 1864 r., zapoznając się z prądami umysłowymi idącymi z Europy zachodniej, nie poszło to pokolenie popowstaniowe za swymi poprzednikami, nie nawróciło też do romantyzmu lecz zajęło własne stanowisko wobec życia, wytworzyło własną szkołę myśli politycznej, zużytkowując dorobek pokoleń poprzednich i stosując się do współ­czesnych sobie stosunków politycznych w Europie i w Polsce.

Pokolenie, które wchodziło w życie w dziewiątym dziesiątku lat zeszłego wieku podobnie jak pokolenia jego ojców i dziadów — stanęło wobec zagadnienia przyszłości swego narodu. Twórcy ideologii narodowej należeli w łonie tego pokolenia do rzędu tych, którzy weszli na drogę poszukiwania wskazań, określają­cych jak naród polski wyprowadzić z niewoli, a położenie jego zrównać z położeniem innych narodów. Popławski, Balicki, Dmowski i ich towarzysze najbliżsi zwrócili się wtedy ku zagad­nieniom politycznym i ku działalności politycznej.

Polityka, jako system działań, mających na celu zachowanie i rozwój narodowego bytu, jest sztuką, musi się jednak opierać na wiedzy, przede wszystkim na wiedzy o człowieku i o społeczeń­stwie. Toteż ludzie, którzy mieli ambicję — jako pisarze i dzia­łacze polityczni — wskazywania społeczeństwu jak się w dzie­dzinie polityki postępować powinno, musieli zdobyć odpowiedni zasób wiedzy, zająć wobec nastręczających się zagadnień własne stanowisko. Uczynili to i dali społe­czeństwu nową szkołę myśli politycznej. Popławski zwrócił się nade wszystko do historii, gdyby nie był się poświęcił publicystyce, byłby z pewnością pozostawił gruntowne prace z dziejów Polski, które znał dosko­nale. Ze studiów historycznych przede wszystkim wyprowadzał swe poglądy na zagadnienia polityczne. Dmowski, z wykształ­cenia przyrodnik, zastosował do zagadnień społecz­nych metodę ścisłą zdobytą w badaniu zjawisk przyrody, poznał życie róż­nych narodów w ciągu licznych swych podróży po krajach euro­pejskich, do Japonii i Stanów Zjednoczonych i Brazylii, miał wielkie zamiłowanie do badań życia społecznego i historii, czego dowodem jest ostatnie niedokończone dzieło jego życia — książ­ka syntetyczna o cywilizacji zachodnio-europejskiej, mająca na celu wyjaśnienie istoty kryzysu, w jaki weszła ta cywilizacja na przełomie między wiekiem XIX a XX. Balicki miał za sobą poważne studia socjologiczne. Istotę samodzielnych jego poglą­dów zawiera wydana w 1896 r. rzecz p.t. L'Etat comme organi­sation coèrcitive de la société politique (Paris, V. Giard et E. Brière); rozwinął ją później w gruntownym dziele p.t. Psy­chologia społeczna (Warszawa, 1912).

Twórcy ideologii Ligi Narodowej nie wyłożyli nigdzie metody, wedle której przystąpili do poznania praw rządzących życiem człowieka i społeczeństwa, pisma ich są jednak świadectwem, że byli empirykami, zgodnie zresztą z duchem czasu, jako wychowańcy okresu „pozytywistycznego” w Polsce. Nie zajmowali się oni badaniem początków życia społecznego na ziemi, ani jego celów ostatecznych, dążyli do ustalenia faktów, do poznania zja­wisk i zachodzących między nimi stosunków, a więc do poznania praw rządzących życiem społecznym (towarzyskim — jak pisali Staszic i Skarbek). Cel był polityczny, zakres — polityka polska, zadanie na wskroś praktyczne. Było to zgodne z maksymą Comte'a: wiedzieć, by przewidzieć, celem zaradzenia („Savoir, pour prévoir, afin de pourvoir”). W rozważaniach swoich zastosowali metodę obserwacji i indukcji. Odrzucali tedy metody mistycz­ną i racjonalistyczną w dziedzinie poznania życia społeczeństw na naszej ziemi. Politykę uważali za rzecz ziemską, a punkt widzenia polityczny za ziemski, doczesny. Sądzili, że życiem społeczeństwa, podobnie jak życiem całej przyrody, rządzą stałe i możliwe do poznania prawa. Myśląc o tym mówił nacjonalista francuski Jacques Bainville o prawach fizycznych polityki.

Popławski, Balicki i Dmowski są wychowańcami okresu zwa­nego w Polsce pozytywis­tycznym, choć właściwie okres ten z filozofią pozytywną Comte'a luźne miał tylko związki. Byli oni jednak, choć pisma Comte'a znał bezpośrednio prawdopodobnie tylko Balicki, bliżsi założyciela pozytywizmu niż pisarze polscy, którzy występowali pod mianem pozytywistów. Pośrednim na to dowodem jest fakt, że inicjator nacjonalizmu francuskiego, Karol Maurras, nawiązując w swej twórczości do Bonalda i de Maistre'a, uważa jednak — jeśli chodzi o metodę myślenia po­litycznego — Comte'a za swojego mistrza.

Obierając metodę emipryczną szli twórcy ideologii Ligi Narodowej za duchem swego czasu, lecz jednocześnie byli zgodni z dawnymi i dobrymi tradycjami myśli polskiej, ściśle mówiąc — jeśli użyć określenia zaproponowanego przez Mariana Massoniusa — ze sposobem myślenia pisarzy typu „lackiego”. Umysł „lacki” jest tu przeciwstawiony umysłom pisarzy, któ­rzy na początku wieku XIX wprowadzili do umysłowości polskiej pierwiastki wytworzone pod wpływem przyrody i krwi litewsko-białoruskiej. Wiele przejawów rozdwojenia w naszym życiu poli­tycznym jest w pewnym przynajmniej stopniu następstwem oddziaływania czynników wschodnich i zachod­nich na duszę pol­ską. Mistycyzm i subiektywizm artystyczny romantyków mają jedno ze swych źródeł we wschodnich prowincjach Polski, empiryzm i obiektywizm są wkładem umysłów zachodnich — „lac­kich”, jeśli użyć wspomnianego powyżej określenia. Toteż ante­natami Popławskiego, Balickiego i Dmowskiego — jeśli chodzi o typ umysłu — są Stanisław Konarski, Stanisław Staszic, Jan i Jędrzej Śniadeccy, Michał Wiszniewski, Fryderyk hr. Skarbek, Józef Supiński, Józef Szujski...

O religii i Kościele Katolickim pisali trzej czołowi pisarze kierunku demokratyczno-narodowego tylko jako o zjawiskach społecznych; o ich wierzeniach osobistych nic nie znajdujemy w ich dziełach. Nie byli materialistami, uznawali rolę i znaczenie czynników duchowych w życiu człowieka i społeczeństwa.

W pierwszym programie Stronnictwa Demokratyczno-Naro­dowego, ogłoszonym w Przeglą­dzie Wszechpolskim w czerwcu 1897 r., tak jest sformułowane stanowisko wobec spraw kościel­nych: „Nie stojąc na stanowisku wyznaniowym w działalności politycznej, uważamy wszakże za jedno z głównych jej zadań w warunkach obecnych energiczną obronę praw i interesów wyznania i kościoła katolickiego tam, gdzie one są zagrożone”.

W dalszym swym rozwoju Liga nie tylko wytrwała na tym stanowisku, lecz pogłębiła je i rozszerzyła. Wynikało to z ewo­lucji poglądów jej kierowników na rolę religii w życiu społecz­nym i na istotę Kościoła Katolickiego.

Najlepsze ujęcie stosunku do religii dał Dmowski w niewydanej a napisanej w 1913 r. książce o polityce narodowej. Pisze on tak: „Sprawą osobistą człowieka jest to, w co wierzy... Ale nie jest sprawą osobistą... jak się względem religii za­chowuje. Religia nie jest jedynie wyrazem indywidualnych uczuć, poglądów i stosunków etycznych — jest ona jednocześnie instytucją społeczną, która między innymi odgrywa rolę po­tężnego czynnika narodowej jedności. W duszy narodu jest wiele tego, co wytworzyła religia, która go wychowała, i człowiek do danej religii nie tylko należy przez swą wiarę w jej dogmaty, ale także przez swój związek duchowy z przeszłością, który jest podstawą związku z narodem. Nie można nikomu narzucić wiary w dogmaty, ale to nie uwalnia nikogo od obowiązku czci dla religii, jako dla wychowawczyni narodu i dla podstawy moral­nego istnienia głównej jego masy. I tego obowiązku przestrze­gać musi polityka narodowa, broniąc na tej drodze potężne­go czynnika narodowej spójności i fundamentu siły moralnej narodu”.

Jeszcze dobitniej sformułował swą myśl Dmowski w rozpra­wie Kościół, naród i państwo, napisanej w 1927 r.: „Gdy zro­bimy wysiłek myśli, prowadzący do głębszego poznania źródeł pochodzenia pierwiastków naszej duszy, które czynią nas ludź­mi takimi, jakimi dziś jesteśmy, i nowoczesnym narodem eu­ropejskim, to się okaże, że tkwią one zarówno w naszym pra­starym gruncie etycznym i w istnieniu przez wieki państwa polskiego, jak w naszym od dziesięciu wieków trwającym katolicyzmie. Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwie­niem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katoli­cyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła jest niszczeniem samej istoty narodu”.

Ustępy powyżej przytoczone pochodzą z lat 1913 i 1927. Po­glądy w nich wyrażone nie istniały zapewne z taką dokładnością w głowach twórców ideologii Ligi pod koniec wieku XIX, gdy stali przede wszystkim na gruncie obrony duszy i instytucji polskich przed obcymi. Poglądy te nabrały głębi i wyrazu do­piero wówczas, gdy doszli oni do całkowitego ujęcia istoty ducha narodowego, stosunku jednostki do narodu i jej życia duchowego.

Była to zresztą ewolucja naturalna i logiczna. Traktowali życie społeczne zgodnie z metodą empiryczną — jako zagadnie­nie ziemskie, doczesne, starali się wykryć rządzące nim prawa, nie stało to jednak w żadnej sprzeczności z wiarą i nauką Koś­cioła. Boć jest to stanowisko zgodne z tym, jakie wyraził zało­życiel zakonu Jezuitów w słowach następujących: „Módlcie się do Boga tak, jakbyście nie liczyli wcale na siebie. Pracujcie tak, jakbyście nie liczyli wcale na Boga”. Jak dalece wreszcie sta­nowisko powyższe wypływa z istoty zasad i źródeł współczes­nych ruchów narodowych w krajach katolickich Europy świad­czy stosunek nacjonalizmu do Kościoła Katolic­kiego we Wło­szech i we Francji.

Powrócimy do tego zagadnienia gdy będzie mowa o etyce na­rodowej.

W Przeglądzie Wszechpolskim, jeszcze przed objęciem redakcji tego pisma, zamieścił Dmowski artykuł p.t. „Jedność narodowa” (15.III.1895), w którym znajdujemy taki pogląd: „My jesteśmy narodem jednym, niepodzielnym naro­dem, bo posiadamy poczucie swej jedności, posiadamy wspólną, zbiorową świadomość, wspólną duszę narodową. Ta dusza na­rodowa — to wyraźne całkiem pojęcie, to wytworzone przez wielowiekowy wspólny byt państwowy poczucie jedności w walce o wspólną egzystencję, w powodzeniu i klęskach ogólnych, w dążeniu do ogólnych celów, poczuciu odrębności swej od obcych tradycją sąsiadów. Ta dusza narodowa wytworzona przez długi proces dziejowy, w dziejach znajduje uzasadnienie swego bytu i swych aspiracji... Tak, my jesteśmy jednym narodem, bo nas łączy wspólne uczucie, wspólna myśl narodowa, wreszcie wspólna wola, skierowana ku jednemu narodowemu celowi, którego każ­dy, choć trochę oświecony Polak jest świadomy”. Pojęcie narodu jako zbiorowości, posiadającej własną odrębną duszę jest podsta­wą, na której zbudowana została ideologia narodowa w Polsce. Zgodnie z przyjętą metodą myślenia empirycznego nie wyobra­żali sobie twórcy ideologii Ligi Narodowej duszy narodu w po­staci jakiejś istności niezależnej, czegoś jakby bóstw greckich. W pismach ich znajdujemy głębsze i szersze określenie pojęcia duszy narodowej. Jako podmiot ma ona swe siedlisko w duszy jednostki zajmując pewien jej obszar, jako przedmiot ma swój wyraz w twór­czości narodowej — w wyglądzie powierzchni ziemi ojczystej urabianej przez pracę wiekową narodu, w dziełach sztuki budowniczej, w dziełach rzeźbiarzy i malarzy, w muzyce, wreszcie w słowie — podawanym z ust do ust przez pokolenia lub przez pismo.

Naród w tym rozumieniu nie jest — jak formułuje to Z. Wa­silewski — „pojęciem statys­tycznym, płynącym z obliczenia ży­wych głów, jest istnością duchową ponad jednostką i poko­lenia­mi, żyją w nim w tej chwili duchy ludzi, którzy już zeszli ze świata, tych, którzy teraz są na ziemi i tych, którzy jeszcze się nie narodzili”.

Kto tak pojmuje naród, ten z konieczności stawia jego inte­resy ponad interesami jednostki, będącej tylko krótką, przemi­jającą chwilą w życiu narodu, tej najwyższej formy zbiorowości ludzkiej. Toteż ruchy narodowe głoszą wszędzie przewagę obo­wiązków nad prawami obywatela i w ten sposób przeciwstawiają się indywidualizmowi okresu rozpoczętego Odrodzeniem — zwia­stują okres nowy w życiu narodów cywilizacji zachodnio-euro­pejskiej.

Dusza człowieka, gdy przychodzi na ten świat, nie jest niezapisaną kartą, są w niej złożone pierwiastki, będące dorobkiem szeregu poprzedzających go pokoleń ojców, dziadów i pradzia­dów. Pierwiastki te w postaci instynktów, a więc zautomatyzowanego sposobu reakcji duchowej są pod­stawą związku moral­nego jednostki z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością swego narodu, podstawą uczucia patriotyzmu i etyki narodo­wej, stanowiących o związku moralnym jednostki z narodem.

Swój związek moralny z narodem tak sformułował Dmowski we wstępie do Myśli nowoczesnego Polaka: „Jestem Polakiem — to słowo w głębszym rozumieniu wiele znaczy. Jestem nim nie dlatego tylko, że mówię po polsku, że inni mówiący tym samym językiem są mi duchowo bliżsi i bardziej zrozumiali, że pewne osobiste sprawy łączą mnie bliżej z nimi, niż z obcymi, ale także dlatego, że obok sfery życia osobistego, indywidualne­go, znam zbiorowe życie narodu którego jestem cząstką, że obok swoich spraw i interesów osobistych znam sprawy narodowe, interesy Polski jako całości, interesy najwyższe, dla których należy poświęcić to, czego dla osobistych spraw poświęcić nie wolno. Jestem Polakiem — to znaczy, że należę do narodu pol­skiego na całym jego obszarze i przez cały czas jego istnienia, zarówno dziś, jak w wiekach ubieg­łych i w przyszłości, to zna­czy, że czuję swą ścisłą łączność z całą Polską, z dzisiejszą... z prze­szłą... z przyszłą wreszcie... Jestem Polakiem — więc całą rozległą stroną swego ducha żyję życiem Polski, jej uczu­ciami i myślami, jej potrzebami, dążeniami i aspiracjami. Im więcej nim jestem, tym mniej z jej życia jest mi obcym i tym silniej chcę, żeby to, co w swym przekonaniu uważam za najwyższy wyraz życia, stało się własnością całego narodu. Jestem Polakiem — więc mam obowiązki polskie; są one tym większe i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedsta­wiam typ człowieka”.

Przez Myśli usiłował Dmowski — jak sam przyznaje — „cały bodaj stosunek jednostki do Ojczyzny oprzeć na indywi­dualistycznej etyce, wyprowadzić patriotyzm z interesów mo­ralnych jednostki, ze szlachetnej miłości własnej, z wysokiego poczucia godności osobistej. Dopiero podróż do Japonii w r. 1904 i obserwacja narodu japońskiego w okresie gdy podejmował wielki wysiłek w wojnie z Rosją była pewnego rodzaju „bły­skawicą”, w której świetle dostrzegł „co jest istotą uczucia narodowego i jakie są składniki narodowej etyki”.

Na podstawie tego doświadczenia japońskiego tak sformuło­wał Dmowski swoje pojęcia o patriotyzmie: „Jego główną pod­stawą jest niezależny od woli jednostki związek moralny z naro­dem, związek sprawiający, że jednostka zrośnięta przez poko­lenia ze swym narodem, w pewnej szerokiej sferze czynów nie ma wolnej woli, ale musi być posłuszną woli zbiorowej narodu, wszystkich jego pokoleń, wyrażającej się w odziedziczonych in­stynktach. Instynkty te są silniejsze nad wszelkie rozumowania i panujące częstokroć nad osobistym instynktem samozachowaw­czym, gdy nie są znieprawione lub wyrwane z korzeniem, zmu­szają człowieka do działania nie tylko wbrew dekalogowi, ale wbrew sobie samemu, bo do oddania życia, do poświęcenia droższych od niego rzeczy, gdy idzie o dobro narodowej ca­łości ... Na tych przede wszystkim instynktach opiera się właś­nie etyka narodowa”.

Obok etyki chrześcijańskiej istnieje „etyka narodowa” — powiada Dmowski w „Podstawach polityki polskiej”. Etyka chrześcijańska daje normy stosunku jednostki do jednostki i jednostki w stosunku do ludzkości jako zbioru jednostek. Tym­czasem obok tego istnieją normy regulujące stosunek jednostki do narodu i narodów między sobą. Kościół Katolicki zajmował wobec tego zagadnienia stanowisko, uznając różnicę między wskazaniami etyki indywidualnej i etyki zbioro­wej, wszak go­dził przykazanie — nie zabijaj, z uznaniem wojny — ducho­wieństwo błogosławiło wojska przed wyprawami wojennymi.

Powstanie w Europie narodów nowoczesnych postawiło na po­rządku dziennym zagadnienie etyki narodowej, a więc oparcia stosunku jednostki do narodu i narodu do narodu na mocnych podstawach moralnych. Zagadnieniu temu poświęcili pisarze na­rodowi w Polsce wiele uwagi. Szli do jego rozwiązania różnymi drogami i z różnych wychodząc założeń filozoficznych — wszak mieli do czynienia ze sprawą tkwiącą bardzo głęboko w psychice osobistej. Dmowski, wsparty na swych obserwacjach japońskich, doszedł do wniosku, że człowiek „posiada odziedziczoną w najtaj­niejszych głębiach duszy mającą swe korzenie etykę narodo­wą, niezależną ani od przekonań ani od altruizmu, a tym mniej od egoizmu”. Balicki rozróżnia etykę ideałów i etykę idei, tę ostatnią nazywa też etyką społeczną i formułuje podstawę jej nakazów w ten sposób: „Postępuj tak, aby postępowanie twoje odpowiadało naturze zachodzącego stosunku, a w ostatecznych swych wyni­kach prowadziło do wyższego stopnia uspołecznienia.”

Byłoby rzeczą ciekawą i pouczającą rozważenie różnic istnie­jących w założeniach filozoficznych dwóch pisarzy narodowych. Zaprowadziłoby to nas jednak zbyt daleko od zadania, któreśmy sobie postawili. A zresztą wypada stwierdzić, że są oni zgodni jeśli chodzi o wnioski, do jakich doszli. Godził się też z nimi Po­pławski, w którego pismach rozważań o podstawach etyki na­rodowej nie znajdujemy. Te wnioski a nie drogi myśli filozo­ficznej są wspólnym dorobkiem i wspólną własnością ruchu.

Powiedzieliśmy już, co sądził Dmowski o stosunku jednostki do narodu i jak pojmował związek moralny jednostki z narodem. Tak samo określa ten związek Balicki: „W duchowości każdego narodu tkwi źródło uczuć i pojęć moralnych jego członków... Etyka społeczna wymaga tego, aby każdy czuł się członkiem swe­go narodu i nie tylko solidaryzował się z jego interesami, ale stał całą społeczną swą istotą z jego istotą i żył jego życiem”.

W zakresie stosunku narodu do narodów innych jest wspólność poglądów twórców ideologii Ligi Narodowej równie wielka, jeśli nie większa. Wychodzą oni ze stwierdzenia faktu istnienia za­sadniczej różnicy w naturze stosunków między jednostkami w zorganizowanym i uporządkowanym społeczeństwie i między na­rodami, które nie mają dziś ponad sobą ani praw, ani władzy, która by wykonania praw tych przestrzegała. „Wyobraźmy sobie — powiada Balicki — stan społeczeństwa pierwotny, pozba­wiony wszelkich trwałych więzów społecznych, w którym nie ma ani policji, ani sądów, gdzie każdy jest pozostawiony samemu sobie, a uprzedzanie i karanie zamachów lub gwałtów jest rzeczą samego pokrzywdzonego. Panować tam będzie etyka otwartej walki lub ukry­tego antagonizmu, polegająca na zamknięciu się w sobie, egoizmie, odwecie i odpieraniu siły siłą, przynajmniej w stosunku do tych, którzy zdradzają złe zamiary... W takim właśnie położeniu znaj­dują się narody współczesne, pozostawio­ne własnym siłom, pozbawione wszelkich ogólnych i trwa­łych węzłów międzynarodowych, wszelkiej egzekutywy zbiorowej. Mu­szą one same bronić swych praw, ochraniać swą nietykalność, odbierać i karać zamachy przeciwko swej indywidualności skie­rowane i jest to dla nich wskazaniem polityki, obowiązkiem mo­ralnym zarówno wobec siebie, jak i wobec społeczności między­narodowej”.

Podobne poglądy wyzierają ze wszystkich stronic Myśli no­woczesnego Polaka. Czytelnik wyprowadzić z nich musi wnio­sek, że w stosunkach między narodami nie ma słuszności i krzywdy, jest tylko siła i słabość, że tam, „gdzie inni pokazują zęby i pazury”, nie należy „wystawiać obnażonych piersi i grzbie­tów”, że gdzie „inni czerpią natchnienie z cyfr i faktów, prze­staniemy szukać wskazówek w poezji”. Myśli, które wywar­ły w swoim czasie, na początku wieku XX, tak potężne wra­żenie na czytającą publiczność polską, są zbiorem wniosków i wskazań wynikających z przytoczonego powyżej założenia, wnio­sków i wskazań, które miały skłonić Polaków do przysto­so­wania swej polityki do istniejących stosunków i do praw niezłomnych rządzących życiem spo­łecz­ności ziemskich. Po 25 latach uznał Dmowski, że były w pismach z początku wieku XX pewne „skrajności”, i tłumaczył to tak: „U nas głównym źródłem no­wego ruchu była potrzeba przystosowania się do życia w Europie bismarckowskiej, w której brutalna siła została uznana za ostat­nią instancję decydującą o losach narodów, w której wrogowie dążący do zniszczenia naszego bytu narodowego, nie uważali już nawet za potrzebne uciekać się do obłudy, ale bez ceremonii rzucali nam w twarz swoje austrotten. Czyż zmieniło się po latach 12, które upłynęły od czasu napisania tych słów, cokolwiek w Europie współczesnej?”

Dla pełności obrazu przytoczymy ustęp z artykułu Popław­skiego pochodzącego z roku 1896: „Jesteśmy dziś narodem najgrzeczniejszym, najbardziej humanitarnym, najpobłażliwszym dla innych, sądząc, że te właściwości są świadectwem naszej doj­rzałości cywilizacyjnej. Niestety nie są to przymioty panów cywilizacji, ale jej lokajów. Bezwzględność narodowa, szorstkość, gwałtow­ność itd. nie przeszkodziły Anglikom, Niemcom i Fran­cuzom zająć stanowiska naczelnego, owszem pomogły im do wy­sunięcia się naprzód w cywilizacji. Naród, który silnie czuje swą samoistność i ceni swoją godność, nie może być ani potul­nym, ani ślamazarnie humanitarnym,

Taka dla wszystkich pobłażliwa miłość,

To nie jest wcale miłość, ale zgniłość...

słusznie powiedział już przed trzydziestu kilku laty Karol Ba­liński. Tolerancja posunięta do zapomnienia o swoich własnych interesach, cierpliwie znosząca to nawet, co jest nam wrogim i szkod­liwym, nie świadczy wcale o wysokim rozwoju poczucia sprawiedliwości, ani o posza­nowa­niu praw cudzych, ale dowodzi jedynie braku przekonań lub braku charakteru. Musimy być silni, jeżeli żyć chcemy, a egoizm narodowy jest koniecznym atrybutem siły. Człowiek, który nie ma w charakterze pewnej dozy egoizmu i bezwzględności, pomimo wszelkich zalet umysłu i serca, nig­dy nie wybije się w życiu, pozostanie zawsze, być może, sympatycznym, ale lekceważonym niedo­łęgą. Naród, który podporządkowuje żywotne interesy swoje jakimś wyższym wzglę­dom, który tolerancyjnym krytycyzmem rozcieńcza swoją umysłowość, a ludzkością i pobłażliwością osłabia energię swoich uczuć, nie wytrzyma współzawodnictwa z innymi, nie nakłada­jącymi sobie w dąże­niu do celu żadnych hamulców”.

To, co publicyści „wszechpolscy” pisali o etyce narodowej, wywołało ożywione, a nawet namiętne wystąpienia polemiczne, między innymi także ze strony pisarzy stojących na gruncie kato­lickim. Odpowiedział tym ostatnim Dmowski: „Etyka naro­dowa nie tylko nie sprzeciwia się etyce chrześcijańskiej, czy etyce altruizmu, głęboko zrozumianej, nie przeszkadza moral­nemu stosunkowi między jednostkami, ale na dłuższe okresy sta­nowi niezbędny warunek trwałej moralności zbio­rowisk ludz­kich”. Dlaczego? Bo „entuzjazm dla danych zasad, zapał religijny mas, zaciętość sek­ciarska czyniła na pewien czas ludzi zdolnymi do wysoce moralnego życia, do poświęceń nawet i ofiar, ale taki stan danego zbiorowiska nigdy nie był zdolny trwać przez długie czasy. Tylko silna organizacja narodowa, na głę­bokim poszanowaniu tradycyj oparta, zdolna jest społeczności ludzkiej zapewnić zdrowie moralne na długi szereg stuleci”.

Sprawa etyki narodowej, postawiona przez twórców ideologii Ligi, może być różnie sądzona i być przedmiotem rozważań teo­retycznych. Sądzimy natomiast, że ich wskazania polityczne w za­kre­sie stosunków międzynarodowych nie stoją w sprzeczności z tradycyjnym stanowiskiem Koś­cioła wobec państw i ich wza­jemnych stosunków.

Celem naczelnym Ligi Narodowej było i być musiało odbu­dowanie państwa polskiego. Organizacja ta podjęła tradycyjną politykę wszystkich ruchów narodowych jakie istniały w Pol­sce od czasu rozbiorów. Pokolenie, które weszło w życie w dziewiątym lat dziesiątku zeszłego wieku, zwracając się ku dzia­łalności politycznej i odrzucając ugodę z państwami rozbiorczymi nie mogło sobie stawiać celu innego, jak odbudowanie państwa, wreszcie z przedstawionych powyżej założeń z jakich wychodziła myśl tego pokolenia, zwłaszcza jego pojmowania na­rodu, nie mógł być wyprowadzony wniosek inny, jak ten, że pełnia życia jest dla narodu możliwa tylko we własnym państwie.

Nie było też samochwalstwem, lecz stwierdzeniem faktu, gdy Dmowski pisał w 1901 r., że „po ostatnim powstaniu myśmy byli w zaborze rosyjskim pierwszymi, którzy wyraz — 'niepod­ległość' wypowiedzieli głośno”. Liga nie tylko rzuciła hasło odbudowania państwa, lecz wskazała jakimi drogami do tego celu iść należy i rozpoczęła działalność polityczną do tego celu zmie­rzającą.

We wszystkich jej wystąpieniach, we wszystkich wydawanych przez nią pismach znajdujemy konsekwentne uzasadnienie, dla­czego naród polski musi posiadać własne państwo. Gdy Liga ogłosiła w czerwcu 1897 r. swój program pod firmą Stron­nictwa Demokratyczno-Narodowego, to oświadczyła w nim, że „dla narodu, mającego żywe poczucie jedności i odrębności swych inte­resów, jedyną postacią bytu politycznego, mogącą go bez­względnie uchronić od wynarodowienia i zapewnić mu samoistny rozwój polityczny, jest niezależność państwowa. Podział poli­tyczny narodu rozkłada jego siły i obniża doniosłość jego pracy kulturalnej, a przynależność do obcego państwa, nawet na za­sadzie autonomii oparta, nie tylko krępuje swobodę działalności politycznej, która oprócz interesu narodowego liczyć się w tych warunkach musi z interesem państwowym, ale bezpośrednio lub pośrednio powstrzymuje również swobodny rozwój życia naro­dowego w różnych dziedzinach. Dlatego to stronnictwo szczerze narodowe i rozumiejące co stanowi istotę narodowego życia nie tylko nie może się zrzekać dążenia do niepodległości poli­tycznej, ale, uważając ją za warunek przy którym jedynie jest możliwe rozwinięcie życia narodowego w całej pełni, musi osiąg­nięcie jej postawić, jako cel główny swoich usiłowań. Z nasze­go stanowiska wszystko co zbliża nas do tego celu, do niezależności politycznej, jest dobrem, wszystko zaś, co nas od niego oddala, jest złem — i to jest właściwa miara w rzeczach poli­tyki narodowej”.

Do sprawy tej wielokrotnie powracał Przegląd Wszech­polski i do końca swego istnienia pozostał wierny swemu zasadniczemu stanowisku. W numerze jubileuszowym wydanym z powodu dziesięciolecia w ostatnim roku istnienia pisma (1905) powiedział dobitnie Dmowski, że naród polski może istnieć tylko wówczas, jeśli będzie miał własne państwo i że państwo polskie musi być państwem narodowym. Obydwa twierdzenia wyprowa­dził ze sposobu pojmowania narodu jako całości związanej mo­ralnie, a złożonej ze wszystkich pokoleń polskich — przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. „Naród — powiada Dmowski — jest niezbędną treścią moralną państwa, państwo zaś jest nie­zbędną formą polityczną narodu ...” „Państwo i naród są po­jęciami nierozdzielnymi...” „Idea narodowa wyzuta z pier­wiastków państwowych jest absurdem .. .”.

Nie tylko w słowach, lecz i w czynie pozostała Liga wierna założeniom swej ideologii politycznej. Cała jej działalność od roku 1887 do 1919 świadczy o tym dobitnie. Do 1906 r. była to akcja przygotowawcza — uświadamianie polityczne inteligencji, szerzenie oświaty politycznej wśród ludu i organizowanie spo­łeczeństwa polskiego dla zadań politycznych. Od 1906 r. do 1919 r. jest to już bezpośrednie i konsekwentne działanie na rzecz od­budowy państwa polskiego; działanie przygotowujące zachowa­nie się narodu polskiego w czasie zbliżającej się wojny, akcja polityczna w czasie wojny samej i poprowadzenie sprawy pol­skiej na konferencji pokojowej w Paryżu.

Tylko umysły niepolityczne mogą sądzić, że polityka Stron­nictwa Demokratyczno-Narodowego w trzech zaborach, zmuszo­nego do liczenia się z istniejącymi warunkami politycz­nymi, była odstępstwem od programu budowania własnej państwowości. Pro­gramy minimalne — czy to był program obrony przed wynaro­dowieniem i usunięciem z ziemi w zaborze pruskim, czy pro­gram rozszerzenia autonomii krajowej w Galicji, czy wreszcie program walki o prawo na terenie samorządu gminnego, a póź­niej autonomii Królestwa Polskiego — były tylko etapami na drodze do głównego celu i nie stały z tym celem w sprzeczności. Bo polityka prowadząca do odbudowania państwa nie mogła po­legać li tylko na głoszeniu hasła niepodległości, na zdawkowych frazesach przeznaczonych na to, by zdobywać popularność dla tych, co je wygłaszali, lecz na konkretnych czynach, które do celu zbliżały, a takimi czynami były: organizowanie sił narodo­wych i rozsze­rzanie stanu posiadania i praw Polaków w trzech zaborach.

Członkowie Ligi nie nazywali się nigdy „niepodległościow­cami”, a swej pracy „niepodleg­łościową”. Nie tylko dlatego, że są to obrzydliwe nowotwory językowe, lecz dlatego przede wszyst­kim, że działanie polityczne mające na celu odbudowanie pań­stwa polskiego uważali za coś tak prostego i naturalnego, że nie wymagało osobistej nazwy, ani ciągłego powtarzania. Wy­łożył to Popławski, mówiąc że,

„dążenie do niepodległości poli­tycznej nie polega na ciągłym proklamo­waniu tego hasła, na powtarzaniu go przy każdej sposobności, a czasem i bez powodu.

Dla nas to dążenie jest takim logicznym, koniecznym wynikiem naszego pojmo­wania patriotyzmu, że po prostu nieraz dziwnym nam się wydaje żądanie zaznaczania lub szczegółowego pod­kreślania tego najważniejszego postulatu polityki prawdziwie naro­dowej, a tym bardziej uzasadnienie go i tłumaczenie. Nie tylko dziwnym, ale nawet tro­chę podejrzanym wydać się może to żądanie, nasuwa bowiem przypuszczenie, że ludzie, domaga­jący się, ażebyśmy im wciąż hasło odzyskania niepodległości gło­sili, chcą dźwię­kiem powtarzanych słów zagłuszyć bezwiednie powstającą w ich duszy wątpliwość straszną, chcą żeby ich przekonywano, ażeby w nich wmawiano to, w co wierzyć pragną. Albo może ich pojęcia polityczne są jeszcze tak pierwotne, że przy­pisują pewnym sło­wom cudowne, magiczne własności. Przyszła Polska niepodległa jest dla nas —... ko­niecz­nym postulatem na­szego istnienia narodowego, więcej nawet, jest artykułem wiary, nie potrzebującym uzasadnienia, wynikiem logicznym prawa przyrodzonego, pojmowa­nego nie w dawnym metafizycznym, ale we współczesnym, realnym jego znaczeniu”.

Odbudowanie państwa jako cel akcji politycznej było nie tylko artykułem wiary narodowej dla twórców i uczestników nowo­czesnego ruchu narodowego w Polsce, wynikało ono w sposób naturalny i konieczny z pojęć o narodzie, o jego istocie i o jego roli dziejowej. Dlatego to każdy, kto rozważy to, co można by nazwać filozofią nacjonalizmu polskiego, musi przyznać, że cały wywód powyższy ma charakter całkowicie przedmiotowy.

Narody tworzą państwa i cywilizacje. Dla dobrej gospodarki w życiu zbiorowym trzeba tedy najwięcej się troszczyć o naród i najwięcej wysiłku wkładać w to, by naród żył pełnym życiem, Tyle jest warte państwo, tyle cywilizacja, ile wart naród. To miał na myśli Staszic, gdy pisał, że zginąć może tylko naród nikczemny, taki jest sens naszego hymnu narodowego — „Jesz­cze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy”. Takie wnioski wy­pływają z żelazną koniecznością z pojęcia, jakie o na­ro­dzie i o stosunku jednostki do narodu mieli twórcy ideologii Ligi. Stąd ich tendencje wycho­wawcze, stąd ich dbałość o to, by polityka narodowa nie tylko prowadziła do osiągnięcia celów, które sobie stawiała, lecz by jednocześnie wzmacniała naród, by wzma­gał się w duszy nowych pokoleń związek moralny z całością narodową. Poświęcano często szybkość w osiąganiu celów, jeśli pośpiechowi miały towarzyszyć ujemne następstwa w duszy na­rodu. „Skoro rozwój jest ogra­niczony — powiada Z. Wasilewski — to ci, co nad nim pracują, muszą mieć na względzie zdrowie organizmu. Jeśli przy poglądzie mechanicznym, działacz patrzy tylko na rezultat bezpośredni, nie krępuje się ani tym, co było, ani tym, co będzie, to oczywiście łatwo wtedy posługiwać się zasadą: cel uświęca środki; ale przy poglądzie historyczno-psychologicznym, iż wszystko oparte jest na za­sa­dzie, że nic, co jest z ducha nie ginie — dbać trzeba aby duch był czysty”. Można by na przy­kła­dach wziętych z historii Ligi zilustrować zastosowanie zasady powyżej wskazanej przez kierow­ników tej organizacji. Brak na to miejsca. Czytelnik sam łatwo odnajdzie, łatwo też dostrzegł każdy z nas te momenty w dziejach czasów ostatnich, gdy kierownicy państwa polskiego nie stosowali się do tej zasady — gdy dla celów doraźnych poświęcali rzecz ważniejszą, bo zdrowie narodu. Smutne to zawsze daje wyniki.

Tworząc stronnictwo jawne, kierownicy Ligi Narodowej na­zwali je demokratyczno-narodo­wym. Nazwa ta ściśle odpowiada treści dążeń i ideologii Ligi. Dążenia narodowe były bowiem całko­wicie złączone z dążeniami demokratycznymi. Jest to jasne dla każdego, kto dobrze rozumie demokratyzm stronnictwa.

Głosząc hasła demokratyczne była Liga w zgodzie z całą tra­dycją Polski porozbiorowej. Do publicystyki końca wieku XVIII i do sukmany krakowskiej Kościuszki, nawiązali spadkobiercy polityki Polski niepodległej — zarówno w kraju jak na emigra­cji. Ciągnie się to jak nieprzerwana wstęga łącząca wszystkie pokolenia — przez cały wiek XIX i początek XX, aż do odbu­dowania państwa. Jest to jedna z najgłośniej brzmiących strun naszych wielkich romantyków, jest to naczel­ny punkt progra­mu Towarzystwa Demokratycznego, jest to hasło powstań pol­skich. Wierzono, że przez lud zmartwychwstanie Polska i że bę­dzie to Polska ludowa. Lecz rzeczywistość nie odpowia­dała prag­nieniom i ideałom, bo lud polski stał — na skutek biegu dzie­jów naszego państwa — poza historią, nie płynął jej łożyskiem narodowym. Tragicznym tego dowodem wypadki galicyjskie ro­ku 1846. Była więc demokracja wiarą i ideałem, nie mogła być treścią realnej polityki narodowej.

W Polsce, będącej pod obcymi rządami, dokonywało się jednak głębokie przeobrażenie spo­łecz­ne, zgodnie z duchem czasów no­wych i z koniecznościami dziejowymi. Włościanie zostali zwol­­nieni z poddaństwa i uwłaszczeni przez rządy zaborcze, roz­winął się — zwłaszcza w Kró­les­twie — przemysł i powstała warstwa robotnicza. Za wyzwoleniem gospodarczym poszła oświa­ta i udział w życiu publicznym. Chłop, rzemieślnik i robotnik polski stawali się obywatelami takimi jak inni. Warstwa szla­checka traciła swą wyłączną i przemożną pozycję w życiu spo­łecznym. Rów­nolegle z tym, co się działo we wszystkich krajach europejskich, postępowała w rytmie przys­pie­szo­nym demokra­tyzacja narodu polskiego, wytworzyła nowe zgoła położenie i zapowiadała gruntowny przewrót w stosunkach społecznych i gospodarczych a także politycznych i moralnych.

Ten fakt dostrzegł Popławski i zrobił z niego podstawę pro­gramu politycznego. Zgodnie ze swą metodą myślenia doszli twórcy ideologii Ligi do stanowiska demokratycznego nie drogą dudek­cji, wychodząc z założeń ogólnych, lecz drogą indukcji, wychodząc z faktu przemian w układzie spo­łecznym. To trzeba mieć w pamięci, jeśli się chce zrozumieć istotę ich demokratyzmu i ich sto­su­nek do ludu.

Taki właśnie ton demokratyczny dał Popławski Głosowi i to dało temu pismu świeżość i wpływ na młode pokolenie. Roz­wijał później swe poglądy w Przeglądzie Wszechpol­skim, zwła­szcza w latach 1896—1897.

Stwierdzał Popławski, że szlachta utraciła swe przodownictwo w narodzie i że lud wchodzi w życie publiczne. „Właściwie... już w dobie upadku państwa polskiego — pisał w Przeglą­dzie Wszechpolskim — szlachta straciła prawo przed­stawiania narodu i stanowisko jej społeczne silnie zachwiane zostało. Katastrofa polityczna powstrzymała nasz rozwój spo­łeczny, ale chociaż stworzyła warunki sztuczne podtrzymujące stanowisko przewodnie szlachty w życiu narodowym, nie mogła zakasować biegu zmian koniecznych, które znaczenie rzeczy­wiste i siłę tej warstwy pod­ko­pywały. Te zmiany konieczne w stosunkach społecznych i ekonomicznych, a nawet politycznych bezpośrednio dokonane lub pośrednio na nas działające, rozwój życia umysłowego, postępy oświaty i mnóstwo innych czynni­ków, których wyliczanie byłoby chyba zbytecznym, sprawiły że warstwa szlachecko-ziemiańska zachowując pozory przewagi, a nieraz nawet wszystkie jej formy zew­nętrzne, straciła siłę rzeczywistą, moralną i materialną. Dziś jest to już warstwa spo­łeczna słaba, chociaż wszystkie prawie znamiona siły zachowała, słaba poczuciem własnym, bezwiednym naj­częściej swej nie­mocy, pozostająca na stanowisku dlatego, że nikt jej z niego jeszcze usunąć nie może, ani mieszczaństwo, które zwiędło za­nim zakwitło, ani lud którym dopiero wstrząsają pier­wsze dreszcze budzącej się w nim energii życiowej. Lud niewyro­biony politycznie, na ogół ciemny, zgnębiony długim uciskiem i nędzą, przychodzi do świadomości w warunkach bardzo trud­nych i po­woli dochodzić musi do stanowiska, które właściwie zająć by już powinien”.

Trzeba pamiętać, że pisane to było prawie pół wieku temu, by ocenić bystrość oka Popławskiego, jego intuicję polityczną. Tej intuicji świadectwem jest także stwierdzenie faktu do­ko­nywującego się w Polsce przeobrażenia społecznego. „Żyjemy w czasach — pisze Popławski — które kiedyś w dziejach nasze­go rozwoju narodowego i społecznego ważne zajmą miejsce. Nadużywano nieraz wyrażenia o chwilach i epokach przełomu, nie będziemy go powtarzać w tym wypadku, lecz podkreślimy tylko, że najdonioślejszym dziś, najbardziej znamiennym obja­wem naszego życia zbiorowego jest wyzwalanie się polityczne ludu polskiego. Proces ten we wszystkich odbywa się dzielni­cach, chociaż w każdej, stosownie do warunków miejscowych, w odmiennych objawia się formach i na różnych stopniach roz­woju się znajduje. Walka z uciskiem narodowym i po­lityką rządu splata się z nim ściśle, stanowi część jego integralną w państwie pruskim, niemal wyłączną treść w zaborze rosyjskim. Ale nawet w Galicji, gdzie sprawa wyzwalania się ludu jest w swych objawach realnych walką o prawa polityczne i równo­uprawnienie społeczne, ma ona wy­raźny charakter narodowy ...”

Popławski widział doniosły proces demokratyzacji odbywający się w Europie, twierdził, że proces ten „nie dobiega bynajmniej końca, przeciwnie, wychodzi dopiero z pierwszej fazy swego roz­woju”. Przewidywał też następstwa tej demokratyzacji — wzrost „t.zn. szowinizmu, który w gruncie rzeczy jest silnie skondensowanym poczuciem odrębności narodowej, głoszącej jawnie zasadę: Right or torong — my country, a także obniże­nie poziomu kultury, zalew cywilizacji przez „zastępy nowoczes­nych barbarzyńców”, których daje warstwa pośrednia — jed­nostek oderwanych od prastarej cywilizacji ludowej i nie zasy­milowanych przez warstwy kulturalne”.

Wyjście z faktu demokratyzacji, a nie z oderwanych teore­tycznych założeń — humani­tar­nych czy patriotycznych — zade­cydowało o naturze demokratyzmu Ligi Narodowej.

Członkowie tej organizacji widzieli w chłopach i robotnikach Polaków, którzy zarówno pod działaniem sił zrodzonych przez przeszłość, jak i warunków współczesnych uczuli się sami człon­kami swego narodu i musieli — w miarę postępu uświadomienia i oświaty — brać na swe barki cały ciężar obowiązków narodo­wych. Nie potrzeba tedy było ich dla sprawy Polski ani zjed­nywać, ani kupować obietnicami, że w państwie polskim będzie im lepiej. Wystarczyło im pomóc w ich natu­ralnym i koniecz­nym rozwoju.

„Genealogię kierunku demokratyczno-narodowego — pisał Po­pławski w Przeglądzie Wszechpolskim — wyprowa­dzano „od wersalskich dzieci”, od Towarzystwa Demokratyczne­go, od Mierosławskiego itd. Nie mamy powodu wypierać się tej, w oczach naszych bądź co bądź zaszczyt­nej paranteli, zazna­czamy jednak, że nasz demokratyzm ma charakter zupełnie in­ny. Jest on wyni­kiem głębokiej zmiany w stosunkach politycz­nych i społecznych, jaka w ciągu ostatnich lat trzy­dziestu na­stąpiła, jest ujęciem i sformułowaniem tych dążeń, które w ży­ciu narodowym świadomie lub bezwiednie pod wpływem tej zmiany stosunków wytwarzać się i ujawniać zaczęły od lat kil­kunastu”. Dmowski tak ujmował tę różnicę: „Dawna demo­kracja, pomimo daleko nieraz idącego rewolucjonizmu, uważała Polskę za dobro szlacheckie, dla którego lud można zjednać tyl­ko, ku­piwszy go obietnicą przewrotu ekonomicznego. My, którzy uważamy chłopów za takich Polaków, jakimi sami jesteśmy, którzy przyznajemy im równy udział w życiu narodowym, musi­my wymagać od nich poczucia się do tych równych z nami obo­wiązków względem Ojczyzny. Chłop nie dlatego ma walczyć za sprawę narodową, że jej zwycięstwo da mu korzyści bezpośred­nie, korzyści ma­terialne, ale dlatego, że to jest sprawa narodo­wa, sprawa wspólna, wszystkich jednakowo obcho­dząca”.

Zgodnie z tymi założeniami treścią istotną działalności Ligi wśród warstw ludowych było organizowanie ich do samodziel­nego udziału w życiu narodowym, zaprawianie ich do działania zbiorowego korzystając ze wszystkich możliwości — w stowa­rzyszeniach i w gminie w zaborze rosyjskim, w dodatku do tego w polityce w dwóch zaborach pozostałych.

Przemiana wenętrzna w Polsce, odbywająca się w wieku XIX, może być porównana z tą przemianą, jaka się odbyła przed 400 laty, gdy władza w Rzeczypospolitej przechodziła w ręce szlach­ty. Jeśli chodzi o przeobrażenie wewnętrzne, to będzie ono obec­nie większe.

Nie będziemy podejmowali rozważań, które poruszyły opinię w dziewiątym dziesiątku lat zeszłego wieku, gdy Popławski pisał w Głosie o dwóch cywilizacjach — szlacheckiej i chłop­skiej. Nie jest rzeczą istotną, czy można mówić w tym wypadku o dwóch odrębnych cywilizacjach. Wystarczy stwierdzić, że są duże różnice między szlachtą i chłopami. Wyrosły te dwie war­stwy na tej samej ziemi, w tych samych warunkach klimatycz­nych, z tej samej — jak sądzi większość historyków — rasy, w jednym państwie, lecz w zupełnie odmiennych stosunkach spo­łecznych i gospodarczych, w ramach innych instytucji poli­tycznych. Stąd obok podobieństw widoczne są różnice w typie i charakterach między szlachtą a chłopami. Były tedy w Polsce, jak powiada Z. Wasilewski, dwa „modele” cywilizacji: „I te dwa kształtowały się z osobna, prawie niezależnie. Pierwszy szedł w szczyty cywilizacji, drugi — w nizinach swoją ojczyznę wy­twarzał odrębną. Jedna była krew, jedna ziemia, jeden klimat. Poza tym wszystko różne. Dwa środowiska psy­chicz­ne, dwie cywilizacje, dwa koliska prawie ekscentryczne. Dołem tylko cy­wilizacja chłopska podszywała szlachecką, ale tylko fizycznie, jako praca duchowa bierna. Wszystko, co było duchem cywilizacji szlacheckiej, to było z dusz szlachty: i państwo i polityka i piś­miennictwo, a cywilizacja chłopska zwijała się w sobie, wrastała w ziemię, długowiecznymi praktykami przyziemnych obrotów du­cha, ubijając treść i formy w grunt twardy, jak opoka. O ile tamta (szlachecka) bujała, tworząc dużą skalę typu (od szlachetki do światowego magnata), o tyle chłopska tężała jak klepisko”. Liga postawiła sobie zadanie pracy przygotowującej zlanie się tych dwóch typów cywi­lizacyjnych w jeden. To nie wyczerpywało jednak jej zadań i nadziei — twórcy ideologii Ligi sądzili, że z wejściem ludu w krąg życia polskiego nie tylko wzmogą się siły materialne Polski, lecz nastąpi przeobrażenie w charakterze narodowym Polaków — na lepsze. Dmowski w Myślach nowo­czesnego Polaka dowodził, że jeśli Polska powalona na ziemię i skrępowana od stulecia zaczyna się poruszać na nowo, to głów­nym w tym zjawisku momentem jest ruch masy ludowej, że zatem „nie jest to właściwe odradzanie się starej Polski, ale powstanie nowej z nieruchomych przez wieki pokładów”. Ta nowa Polska będzie od starej bardzo różna. Bo — jak dowodził Dmowski — szlachta wyrosła w warunkach zgoła wyjątkowych, bo w bezwzględnej wolności, a wolność tę zdobyła bez walki i długotrwałego wysiłku, dlatego „należeliśmy do typu ludów bied­nych, uspo­sobionych pokojowo, żyjących z płodów przyrody, a nie szukających łupu, do typu napadanych, a nie napadających”. Chłop zaś wyrósł w innych warunkach — w poddaństwie i za­leżności, w walce z przyrodą o kęs chleba. Dlatego inny jest jego charakter i gdy zapanuje w życiu narodu wytworzy nowy typ charakteru narodowego — przeobrazimy się w „normalny, zdro­wy naród, zdolny do samoistnego, zdrowego bytu politycznego”. Gdy przemiany społeczne sięgną głębiej w duszę narodu — cy­tujemy dalej z Myśli — wówczas „przekonamy się żeśmy ani tacy miękcy, ani tak lekkomyślni z natury, ani tak niestali, ani tak niezgodni, jak tradycja o nas mówi. Pod wpływem postę­pującej szybko wewnętrznej przeróbki społecznej narodu przyj­dzie czas, że Polacy nie tylko się staną zdolni do stworzenia samoistnego, silnego państwa, ale że państwo to stanie się ko­niecz­nością”.

Demokraci nasi z pierwszej połowy XIX wieku wychodzili z założeń humanitarnych i patriotycznych, oczekiwali, że wejście ludu w życie narodowe pomnoży ilościowo siły Polski i nada nowe cechy piękności jej obliczu moralnemu, twórcy Ligi wy­chodzili ze stwierdzenia faktu dojrzewania ludu, ze stwierdzenia jego rdzennej polskości i przewidywali, że Polska nowa będzie miała charakter, robiący ją bardziej uzdolnioną do życia poli­tycznego. Nowoczesny ruch narodowy w Polsce, którego Liga była przejawem, nie był ostatnim etapem życia Polski szlachec­kiej, lecz zapowiedzą nowego okresu — Polski nowej, w której kierownictwo przejdzie do rąk ludowych.

Zbliżamy się do końca naszych rozważań. Staraliśmy się przed­stawić możliwie obiektywnie działalność i politykę Ligi, a także podstawy jej ideologii. Wypada teraz dodać najogólniejsze choć­by wnioski, określić stanowisko i rolę nowoczesnego ruchu naro­dowego — na zachodzie nazwano ruchy podobne nacjonalizmem — zarówno na tle stosunków polskich, jako też na tle stosunków europejskich.

Prąd narodowy, jaki się ujawnił w dziewiątym lat dziesiątku, był koniecznym i logicznym wynikiem przeobrażenia społecznego w łonie narodu polskiego, doświadczeń dziejowych w ciągu ubieg­łego stulecia oraz pracy myśli tych jednostek, które dążenia na­turalne prądu ideowego ujęły i wypracowały w całkowity system światopoglądu politycznego, wspartego na ogólnych poglądach na życie człowieka na ziemi.

Zajmowaliśmy się tylko dążeniami politycznymi i myślą poli­tyczną. Można jednak dowieść, że ten sam prąd narodowy miał swój wyraz we wszystkich dziedzinach życia i myśli, że był to prąd duchowy panujący wśród pokolenia, które urodziło się w latach bezpośrednio poprzedzających powstanie, w czasie jego trwa­nia, lub też bezpośrednio potem. Pokolenie to wydało dwa pro­gramy polityczne, wiążące się z tradycją pozostawioną przez pokolenia poprzednie — narodowy i soc­ja­lis­tyczny. Pierwszym zajmowaliśmy się w pracy niniejszej, drugi (pomijamy socjalizm o charakterze międzynarodowym, importowany z zewnątrz) był nie tyle socjalistycznym co rewolucyjnym. Jego najwybitniejszy przedstawiciel — Piłsudski — odszedł w najważniejszym okresie swego życia od socjalizmu i kontynuował wództwo ruchu narodowo-rewolucyjnego. Prąd rewolucyjny był spadko­biercą w pro­stej linii prądów rewolucyjno-demokratycznych, podjął program powstańczy, był pogrobowcem romantyzmu, nazwać by go można pseudoromantycznym. Prąd narodowy, którym się tu zajmowaliś­my nie był dalszym ciągiem żadnego z dawniejszych, miał charak­ter syntetyczny, jak wszystkie prądy twórcze i płodne. Nie da sieę go ująć jako dalszego ciągu żadnego z dwóch kierunków porozbiorowej myśli politycznej w Polsce, istniejących zarówno w kraju jak na emi­gracji, ani kierunku abdykacyjnego, pracującego nad przejednaniem rządów państw rozbiorczych, ani rewolucyjnego który wciąż ponawiał próby wyzwolenia przez organizację ru­chów zbrojnych. Można by ten kierunek syntetyczny nazwać — w odróżnieniu od innych dawniejszych i współ­czes­nych — po prostu politycznym. Jego sposoby walki „nie polegały na chwy­taniu za oręż, ale na akcji politycznej i na oporze przeciw nad­użyciom władz, na legalnej obronie tych praw, które na naszą krzywdę przez władze [były] gwałcone, na naruszaniu tych ustaw i przepisów, których obalenie [było] dla nas koniecznością, na zaspakajaniu drogą nielegalną tych niezbędnych potrzeb naro­dowego życia, których legalnie zaspokoić nie można ...”.

Inne też były założenia, z których wychodził nowy syntetycz­ny kierunek myśli politycznej w Polsce, inna jego ideologia. Nawiązał do najlepszych tradycji naszej myśli politycznej wieku XVIII — jako na jego przedsłańca wskazaliśmy na Stanisława Staszica. Wziął wiele z roman­tyzmu, wyrósł w atmosferze „pozytywizmu” i poszedł własną drogą. Metodę empiryczną wzięli twórcy ideologii Ligi od pozytywistów, uznali wskazania pracy organicznej, uzupełnili je tylko polityką. Jeśli zaś chodzi o pojęcia narodu i cele działalności politycznej, to są spadkobier­cami romantyków.

Nie jest rzeczą łatwą określić w kilku zdaniach romantyzm polski. Oparłszy się na mistycznej metodzie poznania, zaczerp­nąwszy wiele z prądów panujących wówczas we Francji (St. Martin, St. Kimon, itd) oraz z metafizyki niemieckiej (Fichte, Schelling) i romantyzmu niemieckiego, przerobili je nasi wielcy romantycy, a także filozofowie (Gołuchowski, Trentowski, Ciesz­kowski, itd) w swoich umysłach polskich i stali się wyrazem dążeń indywidualistycznych i rewolucyjnych swego czasu. Twór­czość romantyczna była wyrazem konfliktu jednostki ze świa­tem, lecz u pisarzy polskich także poszukiwaniem istoty życia narodowego i rozwiązania zagad­nienia przyszłości Polski. Pro­wadząc te poszukiwania dotarli romantycy nasi do głębin ducha narodowego, dali wyraz istotnym jego wartościom, „ducha swe­go społeczeństwa, skazanego na dezorganizację, spenetrowali i wyjawili w sposób istotnie wierny”. Poezja romantyczna „po­dobna ziarnu, w którym skupia się i chowa życie rośliny, by mogła przetrwać czas zimowy, skupiła... i przechowała duszę narodu. Mesjaniści nasi pisali i działali w czasach, gdy nie było możności prowadzenia polityki realnej, budując Polskę w duchu, spełnili to zadanie, które dla przyszłości narodu było wówczas najważniejsze.

Czasy się jednak zmieniły, otwierały się nowe widoki i moż­ności przed polityką polską i do tego trzeba było przystosować pracę myśli politycznej. Tego dokonali przedstawiciele pokole­nia, które doszło do dojrzałości w dziewiątym lat dziesiątku ze­szłego wieku. „W czasach roman­tycz­nych programami były poezje, za pozytywizmu laboratoria i fabryki. Okresy te skłóciły się ze sobą, aby dojść do syntezy naszych czasów, która ustaliła wartości narodowe, znalazła wspólny mianownik dla ludu z sie­lanki romantycznej i dla robotnika fabrycznego, dla sielskiej umysłowości szlachcica i nowego mieszczucha, dla uczucia pa­triotycznego i rozumu stanu, dla romantycznych racjonalizmów i materialistycznych pojęć pozytywizmu, dla poczucia ciągłości historycznej i me­cha­nicznego traktowania zjawisk, dla improwizacji z natchnienia i dla żelaznej pracy w docho­dze­niu ce­lów”.

Z tej samej gleby społecznej i ideowej, co pisarze romantyczni i filozofowie idealizmu, wyrośli działacze i publicyści okresu między dwoma powstaniami. Ich myśl polityczna oczekuje jesz­cze na swego historyka. Wiele w niej było rzeczy przemijających, związanych z chwilą bieżącą i wyjątkowymi warunkami, w ja­kich naród polski się wówczas znajdował, wiele jednak ich „za­mysłów” i „tęsknot” — jak powiada St. Pigoń — „tętni nie­rzadko wciąż jeszcze żywą krwią”. Niejeden z tych „zamy­słów” i niejedna z tych „tęsknot” da się odnaleźć w ideologii nowoczesnego ruchu narodowego w Polsce.

W dążeniu do osiągnięcia tych samych celów, które tak wszech­stronnie uzasadnili ro­man­tycy, trzeba było w nowych warun­kach, w Europie pobismarckowskiej, innymi iść drogami i na innych zatrzymywać się etapach. Dlatego to metoda empiryczna zastąpiła mistyczną, dlatego to zalecał Popławski realizm poli­tyczny, Balicki zajął się badaniem psychologii społecznej, a Dmowski wystąpił w Myślach przeciwko szukaniu wskazań politycznych na dzień dzisiejszy w pismach romantycznych i robienia ze sprawy polskiej zagadnienia literackiego. „Iluż jest ludzi — pisał Dmowski — którzy mówiąc o obcych krajach po­wołują się na mężów stanu, dziejopisarzy, przytaczają fakty i cyfry, gdy zaś zaczepimy ich o najistotniejsze zagadnienia włas­nego bytu naro­do­wego, nie umieją wybrnąć poza Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego... Prawda, że geniusz ostatnich głębiej sięgnął w kwestie narodowo-polityczne, niż jakakolwiek inna poezja świata, prawda, że my jesteśmy jeszcze tak mało uspołecznieni, tak mało ucywilizowani politycznie, iż chcąc być `dobrymi Polakami', musimy robić sobie z patriotyzmu religię, a każda religia musi mieć swoje księgi święte, ale nawet najreligijniejsi ludzie muszą oświetlać kościoły elektrycznością, gdy my w swej świątyni narodowej palimy ciągle stare woskowe świece”.

Myśli nowoczesnego Polaka były manifestem jednego z twór­ców nowego kierunku, manifestem wymierzonym w pogrobowców romantyzmu — w to co najwłaściwiej byłoby nazwać pseudo-romantyzmem. A ten pseudo-romantyczny sposób myślenia był właśnie najbardziej rozpowszechniony wśród inteligencji pol­skiej, gdy chodziło o sprawy narodowe i polityczne. Dlatego to zrobiła ta książka tak duże wrażenie i tyle wywołała polemik — wnosiła wszak nowe oświetlenie zagadnień, które nic nie stra­ciły ze swej żywotności, wskazywała nowe metody myślenia o sprawach narodowych i nowe sposoby działania, głosiła realizm polityczny, tężyznę charakterów i walkę o prawa i byt narodu.

Liga Narodowa nie była tylko organizacją ludzi poświęca­jących się działalności politycznej, mimo że wydając swój program wystąpiła pod nazwą stronnictwa, była czymś więcej — orga­ni­zacją narodową, mającą tendencję do objęcia całości życia narodowego. Przyszły historyk, pisząc o tym trzydziestoleciu, które ciągnie się od dziewiątego lat dziesiątka zeszłego wieku do odbudo­wa­nia państwa polskiego, wykaże, że ruch polityczny, który znalazł swój wyraz w Demokracji Narodowej był tylko odnogą ogólnego prądu, który ogarniał wszystkie przejawy życia polskiego w tym czasie.

Zbyt daleko by nas zaprowadziło uzasadnienie wszechstron­ne powyższego twierdzenia. Wska­żemy jedynie na ten wyraz, jaki wysoki przypływ energii narodowej na przełomie dwóch stu­leci znalazł w poezji, dalekiej wprawdzie od polityki, lecz wy­pływającej z najgłębszych pokładów duszy narodowej.

Zgodni są chyba wszyscy co do tego, że na pierwszym miej­scu wśród poetów tego czasu postawić należy Stanisława Wy­spiańskiego i Jana Kasprowicza. Obydwaj dali wyraz tym sa­mym dążeniom narodowym i są przedstawicielami tego samego napięcia energii narodowej, co nowo­czesny ruch polityczny.

Wyspiański wyrósł w przepojonej historycznością atmosferze Krakowa, w twórczości jego jest też cały dorobek historyczny myśli i uczucia polskiego. Związany ściśle z romantyzmem, przez wielu uważany za jego epigona, jest jednak w istocie przedstawicielem buntu przeciw roman­tyz­mowi. Jego wielka try­logia (Wesele, Wyzwolenie, Akropolis) jest przecież prote­stem przeciw tym wskazaniom, które z dzieł trzech wieszczów wyprowadzili współcześni Wyspiańskiego. Wszak Konrad z Wy­zwolenia wytrąca „złoty róg”, symbolizujący przykazania ro­mantyzmu z ręki Geniusza (Mickiewicza) ucharakteryzowanego na scenie (wedle wskazań Wyspiańskiego) tak jak był na pom­niku krakowskim. Geniusz ten zatem, podobnie jak Chochoł z Wesela, jest symbolem czaru ro­mantycznego, który prowa­dził Polskę do grobu, a szczęście i odkupienie ukazywał naro­dowi w zaświatach. Inną wskazuje drogę Konrad w rozmowie z maskami, a także wówczas, gdy wytrą­ciwszy Geniuszowi „róg złoty z ręki”, uderza w niego słowy! „Wołaniem oto naszym zwycięstwo! Zwycięstwo Hasłem i Wolą! Zwycięstwo! ... nie to, które wyrzeka się ciała i krwi i mocne się być zapowiada angielskimi skrzydły, a jego oblicze trupiego wdzięku tchnie urokiem zabójczym. Zwycięstwo! niosę ze krwi i ciała, z woli żywej i żywej Potęgi — mocne wolą, nad świat władającą wolą, co ze mnie jest i przychodzi zwyciężać”.

W 1902 r. ukazywały się w Przeglądzie Wszechpol­skim w Krakowie Myśli nowoczesnego Polaka. Na począt­ku roku 1903 ukazało się w tymże Krakowie w postaci książki Wyzwolenie Wyspiańskiego, powstało więc pewnie w r. 1902. W tym samym czasie i w tym samym miejscu zostały poczęte dwie rzeczy — rozprawa polityka i utwór dramatyczny poety, między którymi jest tak wielkie pokrewieństwo duchowe. Źródła tych dwóch dzieł szukać należy w „duchu czasu”. Za­równo Dmow­ski jak Wyspiański wystąpili do walki z pseudo-romantyzmem, z tą „poezją gro­bów”, wystąpili w imię życia i rzeczywistości, dowodzili, że „naród ma jedynie prawo być jako państwo”.

Nowoczesny ruch narodowy miał także jedno ze swych źródeł twórczych w duszy Kaspro­wicza. Twierdząc to, nie powołujemy się na cechy zewnętrzne, na to, że Kasprowicz był członkiem Ligi Narodowej, że przez kilkanaście lat obok Popławskiego i Wasilewskiego pisywał w Słowie Polskim we Lwowie, lecz na świadectwo całej jego twórczości poetyckiej. W tej twór­czości zaś nie to jest argumentem najważniejszym, na który się powołujemy, że dała wyraz wiary w naród („Trze­ba nam wiary, że my zawiśli od własnej woli i ręki...”) i w lud („Jest w ludzie siła niespożyta. Zbawienie leży pod siermięgą”), lecz to, że sam Kasprowicz, syn chłopa znad Gopła, w imieniu tego ludu piastowego całą swą twórczością dał świadectwo wartości narodowej chłopa polskiego i słuszności zasady demokratycznej w programie „wszechpolskim”. W tym co pisał Kasprowicz nie było historycyzmu — wprost od matki ziemi wzbił się w naj­wyższe regiony myśli i uczuć ludzkich. Nie „nadużywał” imie­nia Polski, nie miał jej wciąż na ustach, lecz żył nią i żyło nią jego dzieło („W mej pieśni bogatej czy biednej — przyzna mi kto lub nie przyzna — żyje tak rzadka na war­gach moja naj­droższa Ojczyzna”). Jest Kasprowicz poetą Polski nowej, tak jak w polityce przed­stawicielami tej Polski nowej byli Popławski, Balicki i Dmowski.

Można by iść dalej i szukać przejawów ducha nowej Polski w różnych dziedzinach twórczości, można by na przykład wykazy­wać, że Żeromski był w pewnym okresie swej twórczości związa­ny z kierunkiem narodowo-rewolucyjnym, Reymont zaś należał do tego samego typu duchowego, co Dmowski i Kasprowicz... Powiedzieliśmy już jednak — zaprowadziłoby to nas zbyt daleko...

Narody wysunęły się na pierwsze miejsce w życiu Europy do­piero w wieku XIX, przedtem były tylko państwa. W tymże stu­leciu dojrzała idea narodowa. Przyczyniła się do tego walnie Wielka Rewolucja francuska, nie przez swą ideologię, lecz przez to, że wprowadziła na tory realne proces demokratyzacji. Idee i wpływy Rewolucji rozniosły po Europie armie Napoleońskie. Napo­leon był nie antytezą, lecz realizatorem i organizatorem ruchu rewolucyjnego w Europie.

Wejście ludów w życie polityczne narodów europejskich z całkowało narody i rozpaliło uczu­cia narodowe. W łonie wszystkich narodów europejskich wzmagały się uczucia, rozrastały się dążenia i potężniała wola narodu. Panują też nad dziejami XIX wieku na naszym kontynencie dwa zjawiska polityczne — ujednoczenie Włoch i zjednoczenie Niemiec, a ruchy narodowe w łonie wszystkich ludów Europy przygotowywują przeobrażenia pierwszej połowy wieku XX.

Krystalizują się pojęcia o narodzie, wchodzą w życie publicz­ne wszystkie warstwy, interes narodowy staje się sprawdzianem wartości politycznych. W krajach katolickich Europy zachodniej prąd ten przybiera nazwę nacjonalizmu. Pokrewny mu duchem jest nowoczesny ruch narodowy w Polsce, którego kośćcem orga­nizacyjnym była Liga Narodowa.

Kto sobie zada trud zapoznania się z dziejami i filozofią nacjo­nalizmu włoskiego i fran­cuskiego, ten musi dojść do wniosku, że nasz ruch narodowy na tych samych się opiera założeniach filozoficznych i używa w myśleniu tej samej metody.

Współczesność tych prądów narodowych najłatwiej uwydatnić na osobach ich inicjatorów i naj­doskonalszych wyrazicieli. W Polsce są to Popławski, Balicki i Dmowski, we Włoszech Enrico Corradini, we Francji Charles Maurras — ludzie duchem po­krewni, choć różniący się często tego ducha wyrazem. Są dziećmi jednego czasu: Popławski urodził się w 1854, Balicki w 1858, Dmowski w 1864 r., Corradini w 1865, Maurras w 1868.

Daty znaczące etapy rozwoju ruchu narodowego w Polsce są podane na kartach tej książki. Przypominamy, że w r. 1887 zało­żono Ligę Polską i Głos w Warszawie, od 1895 do 1905 wy­chodził Przegląd Wszechpolski, w r. 1905 organizo­wano stronnictwo demokratyczno-narodowe w trzech zaborach, w r. 1906 zjawiła się Demokracja Narodowa jako jawny polski czynnik polityczny w kraju i w Dumie rosyjskiej.

We Włoszech organizuje się ruch nacjonalistyczny najpierw na terenie literackim — w ro­ku 1896 został założony we Flo­rencji tygodnik Il Marzocco, w r. 1902 ukazał się dramat Corradiniego Juliusz Cezar, w którym inicjator nacjonalizmu wszedł na grunt polityczny, w r. 1903 powstaje we Florencji pod redakcją Corradiniego tygodnik Il Regno, zajmujący się także polityką, w r. 1910 odbywa się pierwszy kongres nacjo­nalistyczny, w r. 1911 powstaje tygodnik czysto poli­tyczny — Idea Nazionale, nacjonaliści zdobywszy sobie mocną po­zycję wśród myślącego ogółu, są sprawcami wyprawy afrykań­skiej w r. 1911, a potem wejścia Włoch do wojny w r. 1915.

We Francji rodzi się zorganizowany ruch nacjonalistyczny z t.zw. „rewolucji dreyfusow­skiej” (tak nazwał Jerzy Sorel ruch i zmiany wywołane przez głośną sprawę Dreyfusa). Grono in­telektualistów, w którym wysunął się na czoło Karol Maurras, zakłada organizację pod nazwą ,,L'Action Française”, a w r. 1899 miesięcznik pod tym samym tytułem. W roku 1900 drukuje Maurras w La Gazette de France serię artykułów pod ogólnym tytułem: „L'Enquete sur la Monarchie”, w których uzasadnia program przywrócenia monarchii we Francji. W r. 1907 powstaje dziennik L'Action Française, w któ­rym kampanię ideową w duchu „nacjonalizmu integralnego” pro­wadzą Maurras, Leon Daudet, Jacques Bainville, Maurice Pujo i inni. Obóz nacjonalistyczny staje się poważnym czynnikiem w życiu umysłowym, a także — mimo pozostawania poza parla­mentem — w życiu politycznym Francji.

Nie piszemy historii nacjonalizmu europejskiego. Przytoczy­liśmy kilka dat, by wykazać, że prąd nacjonalistyczny w Polsce uzewnętrznił się wcześniej, niż prądy analogiczne we Włoszech i we Francji. Nasi trzej inicjatorzy tego prądu nie znali pism Corradiniego i Maurrasa. Poznał ich Dmowski w przededniu wojny europejskiej, z Corradinim łączyły go bliższe stosunki, odwiedzał go, bywając w Rzymie (po raz ostatni w r. 1926). W bibliotece swej posiadał Dmowski książkę Barresa Scènes et doctrines du nationalisme, czytał pewne rzeczy Corradiniego później, gdy je otrzymał od autora po poznaniu się z nim oso­biście.

Na ideologię ruchu narodowego polskiego nie mieli nacjona­liści zachodnio-europejscy bezpo­średniego wpływu. Zjawienie się podobnych prądów politycznych w Polsce i Europie zacho­dniej było tylko następstwem wspólnych podstaw kultury i cywili­zacji, a także podobnego układu stosunków w różnych krajach europejskich. Przepływający przez różne narody prąd, zrodzo­ny w głę­bokich pokładach ich ducha, załamywał się w umy­słach ich przedstawicieli w różny, a jednak podobny sposób. Przepływały zawsze przez duszę polską prądy europejskie. Mie­liśmy własny Rene­sans, w wieku XVIII podlegaliśmy wpływom Oświecenia francuskiego, w pierwszej połowie XIX wieku za­czerpnęliśmy wiele z myśli filozofów niemieckich i z ducha ro­mantyzmu niemiec­kiego. Wówczas jednak można było wskazać wpływ myślicieli i pisarzy obcych na myśl naszą. Znali Russa i encyklopedystów Staszic i Kołłątaj, natrafiamy wciąż na myśli Fichtego, Schellinga i Hegla u Mochnackiego i u poetów roman­tycznych. Popławski, Balicki i Dmowski wyrośli pod wpływem empiryków okresu pozytywistycznego, lecz wyniki zastosowania ich zasad poznawczych i metody myślenia do zagadnień polityki narodowej są ich zdobyczą własną, choć wyniki te na skutek szeregu wieków wspólnej historii — są zgodne z dorobkiem myśli politycznej nacjonalizmu zachodnio-europejskiego. Jest to bijący w oczy dowód zarówno przynależności Polski do kręgu cywili­zacji europejskiej, jak i samodzielności umysłu polskiego.

Zarówno z dziejów działalności i polityki Ligi, jak i z jej ideologii wynika, że była ona organizacją ruchu narodowego, który był wyrazem prądu duchowego obejmującego wszystkie dziedziny życia społeczeństwa polskiego w okresie ostatnich trzech dziesiątków lat istnienia Polski w podziałach.

Twórcy ideologii Ligi, zastosowawszy — zgodnie z panu­jącą w Europie w drugiej połowie wieku XIX atmosferą du­chową i zgodnie z tradycjami umysłowości polskiej — metodę empiryczną, powołali do życia nową szkołę myśli politycznej, a jej realizatorem był nowoczesny ruch narodowy, który w prak­tycznej działalności politycznej przybrał nazwę Stronnictwa Demokratyczno-Naro­dowego.

Nowa szkoła myśli politycznej w Polsce nawiązała do trady­cji myśli naszej końca wieku XVIII, zużytkowała dorobek epoki romantyzmu i okresu pozytywizmu, dając syntezę, przystosowa­ną do stanu współczesnej umysłowości europejskiej i istnie­jących stosunków społecznych i poli­tycz­nych. Przeciwstawiła się zarówno kierunkowi abdykacyjnemu, jak i rewolucyjnemu, wy­stąpiła do walki z socjalizmem międzynarodowym i z pseudo-romantyzmem rewolucyjnym.

Ruch narodowy w Polsce był koniecznym następstwem nowego ukształtowania się narodów w Europie, nowej ich roli w życiu politycznym i nowego o nich pojęcia. Podobnie jak Staszic i Mochnacki, podobnie jak Corradini i Maurras widzieli Popław­ski, Balicki i Dmowski w narodzie jednostkę zbiorową, nie me­chaniczną sumę jednostek, lecz zbiorowość mającą odrębną du­szę, w poli­tyce zaś uważali „interes narodu” za najwyższy spraw­dzian. Naród w pojęciu nowej szkoły myśli politycznej w Polsce jest podstawą i podmiotem polityki i twórczości.

„Ponad prawami materialistycznego rozwoju — powiada Z. Wasilewski w za­koń­czeniu książki O życiu i katastrofie cywi­lizacji narodowej — ponad twórczością państwa, ponad intere­sami klas, ponad tym wszystkim, co przemijająca szkoła myślę­nia wysuwa jako czynnik kierowniczy życia zbiorowego, unosi się ambitny duch twórczy narodu, dążący do stworzenia swojej rodzimej cywilizacji.

Ostatecznym celem życia duchowego narodu jest wytworze­nie pełnej cywili­zacji. Do tego potrzebny jest ustrój społeczny, udzielność państwowa, samodzielność gospodarcza. Ale to nie wszystko. Naród żyje pełniej. Potrzebny mu jest także rozwój tkanki społeczno-historycznej, który by mu umożliwił rozwija­nie idealistycznych po­trzeb ducha.

Naród jest jstnością duchową ponad jednostką i pokoleniami, żyją w nim w tej chwili duchy ludzi, którzy już zeszli ze świata, tych którzy teraz są na ziemi, i tych którzy jeszcze się nie narodzili. Przejmujemy robotę dziejową od poprzedników i daje­my ją następcom.

Naród znajduje się w wichrze pędu dziejowego. Rozpala się w nim i płomienieje duchem. Naród to nie statystyka i geo­grafia, ale właśnie ta siła jego ruchu i płomienia duchowego. To nie tylko jego organizacja państwowa, dobrobyt, siła obrony i trwania, ale to wszystko razem w ruchu i napięciu twórczym, w ciągłej przeróbce na wartości duchowe, ogólnoludzkie, war­tości, które dopiero wtedy — w ruchu — czynią nas wi­dział­nymi dla świata, jako ciała świetlne cywilizacji.

Naród tak potężny jako cywilizacja swoista jest najogólniej­szym ustrojem gro­mady ludzkiej, zespolonej duchem ziemi i mowy ojczystej. A płomieniem jego jest twórczość. Według jej owoców określa się siła dziejowa narodu, jej wartość i osobo­wość. Cywilizacja narodu jest ustrojem duchowym jego pracy. Ponieważ praca jest wykładnikiem woli, a wola — wartości du­chowej, więc po cywilizacjach poznaje się wartość narodu. Nie tylko po formach rządu, lub po cyfrach wywozu handlowego, ale po tej całości świetlnej, która, jarząc się słabiej lub silniej, świadczy o stopniu napięcia energii duchowej danego narodu.

Nie samo państwo tworzy cywilizację. Wytwarzają ją wszy­scy. Jest to wytwór wolnego współdziałania i współzawodnictwa dusz twórczych, działających według idei lub zamysłu dobra wiecznego (nieosobistego). Ci których praca przyczynia narodowi bogactw, siły charakteru, stylu, świadomości, lotności, blasku — są twórcami cywi­lizacji. Lud wierny tradycjom w cnocie i w swojej sztuce, razem z geniuszem narodo­wym, który z niego, jak z kądzieli, przędzie wątek najprzedziwniejszych objawień du­cho­wych, są zarówno twórcami cywilizacji”.

Ks. Walerian Kalinka, Sejm Czteroletni, Lwów 1884, wydanie trzecie, t. I, str. 512.

Przestrogi dla Polski. Wydanie z r. 1790, str. 56.

Przestrogi, str. 182.

Uwagi, wydanie Turowskiego, r. 1861, str. 88.

Romantyzm, w Studiach z zakresu literatury i filozofii Juliusza Kleinera, Wydanie z r. 1925, str. 105—124.

Atmosferę umysłową w siódmym i ósmym dziesiątku lat wieku XIX charakteryzuje Piotr Chmielowski w książce pt. Zarys literatury polskiej z ostatnich lat dwudziestu, Warszawa 1881, w części pierwszej — Przekonania i dążenia.

W życiorysie Dmowskiego napisanym dla Pism, wydawanych przez księgarnię Gmachowskiego w Częstochowie powiada prof. Ignacy Chrzanowski, że na ławie szkolnej czytał Dmowski Przegląd Tygodniowy i Prawdę, a także studiował tak popularną wśród młodzieży warszawskiej Historię cywilizacji w Anglii Buckle'a i nie mniej popularne Dzieje rozwoju umysłowego Europy Drapera, nie mówiąc już o dziełach Spencera i jeszcze innych „pozytywistów”… — Z. Wasilewski, będąc w ostatniej klasie gimnazjalnej (niedrukowany pamiętnik), posiadał nabyte przez siebie rzeczy Smilesa, Baina, Spencera, Emersona i Buchnera. Czytał zaś w r. 1884 z autorów obcych: Ribota Psychologię pozytywną w Anglii, Migneta — Życie Franklina, z polskich zaś — Ochorowicza, Świętochowskiego i Struvego (Synteza dwóch światów).

Dmowski ukończył wydział przyrodniczy uniwersytetu war­szawskiego w r. 1890, a w roku następnym otrzymał stopień „kan­dydata” nauk przyrodniczych [odpowiednik dzisiejszego doktoratu] po złożeniu rozprawy Przyczynek do morfologii wymoczków włoskowatych (cilia), opracowanej pod kie­runkiem prof. Augusta Wrześniowskiego. Rozprawa ta napiasna pierwotnie w języku rosyjskim, ukazała się w Pamiętniku Fizjogra­ficznym pt. Studia nad wymoczkami. O kilku wymoczkach z rzędu „Holotricha”, spotykanych w nalewkach siana.

Józef Supiński, Szkoła Polska gospodarstwa społecznego, Lwów 1862, str. 72, powiada: „Poznanie... tych praw rozlicznych rządzących światem, którego jesteśmy częścią, i który opanować usiłujemy, jest głównym zadaniem, jest jedynie prawdziwym człowieka wykształceniem, i warunkiem jego powodzenia wśród jestestw, które pod przewagą jego ugiąć się mają”.

Charles Maurras, Romantisme et Revolution, Paryż 1922, roz­dział — Auguste Comte, str. 91—127.

Marian Massonius, Rozdwojenie myśli polskiej. Rozprawa zamieszczona w książce W naszych sprawach, Warszawa 1902. Nakład Henryka Radziszewskiego.

Wewnętrzna polityka narodowa, Przegląd Narodowy, r. 1919, str. 144. Jest to rozdział z niewydanej książki pt. Naród i polityka narodowa.

Pisma, tom IX, str. 98.

Wykład o stosunku nacjonalistów francuskich do religii i Koś­cioła katolickiego znajdzie czytelnik w książce Maurrasa La Démo­cratie Religieuse.

Z. Wasilewski, O życiu i katastrofach cywilizacji narodowej, Warszawa 1921, str. 49.

Wydanie z roku 1907, str. 2.

Podstawy polityki polskiej, Przegląd Wszechpolski, r. 1905, str. 341.

Przegląd Wszechpolski, r. 1905, str. 340.

Egoizm narodowy wobec etyki, Lwów 1908, str. 51.

Egoizm narodowy wobec etyki, str. 64.

Staszic w Uwagach (wydanie Turowskiego, r. 1860, str. 38) tak pisze: „Podług rozporządzenia całej Europy, tym jest teraz jedno państwo dla drugiego, czym był zawsze człowiek dla zwierza, dzikiego. Dzisiejszej polityki to jest wielkie prawidło, aby gwałtem lub sztucznie słabić, gnębić i niszczyć sąsiada. Nie jak uszczęśliwiać, ale jak szkodzić ludzkiemu rodzajowi, jest naszych Królów nauką. To przeklęte prawidło opiera się wbrew wielkiemu rzeczy stworzo­nych zamiarowi... Ale to prawo panuje, i nie tak prędko odmieni się. Więc jak najlepiej pod nim żyć, czyli któremu towarzystwu jest najwięcej przychylne, to zważać potrzeba.” Od Uwag do Egoizmu upłynął z górą wiek cały i `prawo' to nie `odmieniło się'.

Wstęp do trzeciego wydania Myśli z r. 1904.

Kościół naród i państwo, Warszawa 1927. W Pismach, t. IX, str. 103.

Przegląd Wszechpolski, r. 1896, str. 35. W artykule Z całej Polski.

Podstawy polityki polskiej. Przegląd Wszechpolski, r. 1005, str. 343.

Przegląd Wszechpolski, r. 1901, str. 418.

Przegląd Wszechpolski, r. 1897, str. 241.

W Przeglądzie Wszechpolskim należy zwrócić uwagę w związ ku z zagadnieniem odbudowania państwa polskiego na następujące artykuły: Niemcy i Rosja, a sprawa polska (r. 1896, nr. 22), Otwarte karty (r. 1897, nr. 2), Niepodległa Polska i polityka chwili bieżącej (r. 1897, nr. 13), Z całej Polski (zakończenie w nr. 1 z roku 1898), Realizm polityczny i przyszłość Polski (r. 1899, nr. 3), Nasz patriotyzm i nasza taktyka (r. 1893, nr. 5), Szkodliwe fantazje (r. 1903, nr. 5), W naszym obozie — VII (r. 1901, nr. 7), Podstawy polityjki narodowej (r. 1905, nr. 7).

Przegląd Wszechpolski, r. 1905, str. 345.

Przegląd Wszechpolski, r. 1899, str. 258.

Z. Wasilewski, O życiu i katastrofach cywilizacji narodowej, str. 140.

Trzeba czytać następujące artykuły Przeglądu Wszechpolskie­go: Sprawa o patriotyzm (15. II. 1896), Nowa kwestia (1. IV. 1896), Szlachta galicyjska (1. V. 1896), Szlachta i polityka narodowa (1. X. 1896), Wyzwolenie się ludu (15. X. 1896), Solidarność narodowa (15. II. 1897), Interesy ludu i polityka narodowa (15. VII. 1897), Za­niedbanie polityczne (1. XI. 1898), Nasz demokratyzm (nr. 3 i 4, r. 1900), Kwestia robotnicza w programie demokratyczno-narodowym (nr. 4, r. 1903), odpowiednie ustępy w programach stronnictwa demokratyczno-narodowego w trzech zaborach, wreszcie artykuły Dmowskiego z serii W naszym obozie — I, II, i III w nr. 1, 2 i 3 roku 1901.

R. 1895, str. 74.

Przegląd Wszechpolski, r. 1896, str. 459.

J. L. Poplawskj, Szkice literackie i naukowe, str. 178 i 179.

R. 1900, str. 129.

Przegląd Wszechpolski, r. 1901, str. 150.

Z. Wasilewski, O życiu i katastrofach…, str. 27.

Myśli, wyd. trzecie, r. 1907, str. 124.

Myśli, str. 43—61.

Patrz artykuł Dmowskiego Stronnictwo demokratyczno-narodowe, jego zasady i działalność. Przegląd Wszechpolski, r. 1905, str. 453.

Stanowisko umotywowane wobec romantyzmu zajęli spośród pisarzy ideologicznie związanych z Ligą Narodową Zygmunt Wasi­lewski i Jan Gwalbert Pawlikowski. Wasilewski powracał do tego zagadnienia wielokrotnie, rzeczy najważniejsze znajdzie Czytelnik w książkach: Śladami Mickiewicza, Od romantyzmu do Kasprowicza, Mickiewicz i Słowacki, a zwłaszcza w Życiu i katastrofach cywilizacji narodowej. — Myśl filozoficzną Słowackiego przedstawił Pawlikow­ski w swyn znakomitym dziele Mistyka Słowackiego.

Z. Wasilewski, O życiu i katastrofach..., str. 26.

J. G. Pawlikowski, Mistyka Słowackiego, r. 1919, str. 142.

O życiu i katastrofach..., str. 127.

Stanisław Pigoń, Zręby nowej Polski w publicystyce wielkiej Emigracji, Warszawa 1938, str. 67.

Najbliższy romantyzmu w trójcy, która dała ideologię Lidze Narodowej był Popławski. W artykule Obniżenie ideałów (Głos, 1887), mówiąc o roli uczucia w polityce pisał: „Nie jest to bynajmniej zwrot do tradycji romantyzmu, od które­go dzieli nas długi szereg lat i dłuższy szereg bolesnych doświadczeń. Jesteśmy dziećmi innej epoki i podstawy na­szego myślenia, ideały nasze i drogi, które do urzeczywistnienia ich prowadzą, są zupełnie odmienne. Istnieje wszakże pewna sfera uczuć i dążeń, w której bliższymi jesteśmy ojców naszych romantyków, aniżeli korepetytorów i nauczycieli, wykładających nam zasady filisterskiej rezygnacji, pracy organicznej itd. — Z. Wasilewski w książce Aspazja i Alcybiades (Warszawa 1935, str. 115) powiada o Popławskim, że „nosił na sobie wybitne piętno idealizmu z czasów Źmichowskiej”. Edukacją Popławskiego, gdy był dzieckiem (w Lubelskim) zajmowała się ciotka Ponikowska, która należała do koła entuzjastek Źmichowskiej. — W artykule Wielkie i małe idee (Głos, 1887) powia­da Popławski: „Ja niżej podpisany jestem także entuzjastą, na co w każdej chwili mogę przedstawić odpo­wiednie dowody: zawiodłem rachuby społeczeństwa, tłukłem głową o mur (przenośnie i dosłownie), znikałem na czas pewien ze stanowiska wyznaczonego mi w rozkładzie zajęć społecznych, a w pogoni za `błędnymi ognikami' zbaczałem na manowce, leczyłem się lub raczej leczono mnie z tej choroby rozmaitymi sposobami, wymrażano ze mnie szkodliwy zarazek — ale kuracja nie przyniosła pożądanych rezultatów. Choroba przeszła w stan chro­niczny, z czego nie smucę się bynajmniej, zwłaszcza wobec przepo­wiedni, że szaleństwo dzisiejsze będzie jutro opinią powszechną”. Opisawszy tak — pod okiem cenzury — swoje zatargi z władzami rosyjskimi, określa Popławski w tym samym artykule istotę pro­gramu politycznego, który później miał rozwinąć: „Otóż są i tacy entuzjaści — a jest ich bodaj najwięcej — którzy nie spodziewają się wcale wyłamania muru w niedalekej przyszłości, owszem wiedzą, że na to szeregi lat czekać trzeba, ale wiedzą także, iż ażeby chwilę tę przybliżyć trzeba tłuc o mur głową, choćby pęknąć miała”. Oto w zarodku cały program Ligi Narodowej.

Dmowski, Myśli, str. 29.

Z. Wasilewski w książce Jan Kasprowicz powiada (str. 160): „Wiemy z zeznań samego poety, jak wielki wpływ wywarły na niego artykuły Popławskiego (pisane w Głosie w r. 1887 o stosunkach wielkopolskich), które w ówczes­nej zalęknionej i bezradnej Polsce grzmiały jak pioruny”. W tej samej książce tak pisze Wasilewski o Kasprowiczu i Popławskim (str. 157): „Dwie te indywidualności bardzo sobie odpowiadały budową duchową i temperamentem. Po­pławski był również w duszy poetą, ale nie uprawiał poezji. Prometeizm swój od razu przełożył na system działania, realnego, po­legającego na dobieraniu środków praktycznych, wiodących do idea­łu. Był działaczem i to było syntezą jego układu psychicznego. Ale miał uposażenie poetyckie w fantazji i w charakterze... Ten szlachcic z Lubelskiego miał podobne do Kasprowicza umiłowanie ziemi i dar obcowania z duchem przodków. Kasprowicz robił z tego daru użytek poetycki, czerpiąc w nim wyobraźnię wielkiej linii od `początku' do `końca', od wieczności do wieczności. Popławski czynił użytek historyczny ...”

Patrz artykuły Stanisława Kozickiego w Przeglądzie Wszech­polskim: Reakcja narodowa we Włoszech (listopad 1922), i Enrico Corradini (styczeń 1924); także artykuł Kozickiego Enrico Corradini w Polityce Narodowej (marzec 1938). Syntetyczne dzieło Corra­diniego L' Unita e la potenza delie Nazioni ukazało się w r. 1922. Polskie tłuma­czenie tej książki zaś w r. 1937 w Poznaniu pt. Jedność i potęga narodów (w tłumaczeniu dr Jana Zdzitowieckiego).

Patrz artykuł Stanisława Kozickiego: Prądy polityczne we Francji współczesnej (Przegląd Wszechpolski, r. 1922, str. 430). — Charles Maurras, Au signe de Flore. La fondation de l'Action Fran­çaise, Paryż 1931. — Simon Arbellot, Maurras homme d'action, Pa­ryż 1937.

Strona 2 z 25



Wyszukiwarka