pochodzenie i rozwój polskiego jezyka literackiego, informacja naukowa i bibliotekoznawstwo semestr 5


POCHODZENIE I ROZWÓJ POLSKIEGO JĘZYKA LITERACKIEGO

BIBLIOGRAFIA:

  • Zagadnienie pochodzenia języka ogólnego i jego odmiany literackiej w świetle badań językoznawczych, [w:] Z. Klemensiewicz, Historia języka polskiego, t. 1, s. 35-61. (OPIS CECH DIALEKTALNYCH)

  • Zagadnienie pochodzenia i początkowego rozwoju języka ogólnego i jego odmiany literackiej na tle ówczesnego życia w Polsce, [w:] Z. Klemensiewicz, Historia języka polskiego, t. 1, s. 61-63.

  • Wnioski historycznojęzykowe o pochodzeniu i początkowym rozwoju języka ogólnego i jego odmiany literackiej, [w:] Z. Klemensiewicz, Historia języka polskiego, t. 1, s. 63-91.

  • Czas powstania polskiego języka literackiego, [w:] S. Borawski, Wprowadzenie do historii języka polskiego, Warszawa 2000.

  • S. Borawski, O potrzebach historii języka polskiego. II. Czas powstania polskiego języka literackiego, „Poradnik Językowy” 1982, z. 6, s. 368-386.

  • I. Bajerowa, Kształtowanie się systemu polskiego języka literackiego w XVIII wieku, Wrocław-Warszawa-Kraków 1964.

  • Jan Miodek, ABC polszczyzny…

  • S. Urbańczyk, Ogólne warunki powstawania słowiańskich języków narodowych i literackich we wczesnym średniowieczu. W: Szkice z dziejów języka polskiego. Warszawa, 1968.

  • S. Urbańczyk, W sprawie polskiego języka literackiego. W: Prace z dziejów języka polskiego.Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk,1979.

  • S. Urbańczyk, Polski język literacki w dobie przedpiśmiennej? W: Prace z dziejów językapolskiego.Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk1979.

  • S. Urbańczyk, Periodyzacja dziejów polskiego języka literackiego. W: Prace z dziejów języka polskiego. Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1979.

  • S. Urbańczyk, Jaką polszczyzną mówił Jan Kochanowski i jego rówieśnicy. W książce: Szkice z dziejów języka polskiego. Warszawa 1986.

  • T. Milewski, Nowe prace o pochodzeniu polskiego języka literackiego. „Pamiętnik Literacki” 43:1952.

  • Internetowe artykuły……

  • B. Walczak, Zarys dziejów języka polskiego. Poznań 199

  • Udział dialektów w tworzeniu polszczyzny literackiej, [w] Język polski w tabelach s. 239

Zróżnicowanie regionalne staropolszczyzny - mapa

Mapy Polski średniowiecznej

Zagadnienia:

Dyskusja

Czynniki historyczne i językowe

Faza oddziaływań wielkopolskich - czynniki historyczne

Faza dezintegracji współpracy nad językiem

Faza oddziaływań małopolskich - czynniki historyczne

Wnioski - czynniki językowe

Udział dialektu mazowieckiego

Udział dialektów kresowych, dialektu śląskiego i dialektów kaszubskich

Ciekawe spostrzeżenia CYTATY z OPRACOWAŃ

Wprowadzenie.

Kwestia genezy polskiego języka ogólnego wzbudziła zainteresowanie badaczy już w XIX wieku. Najczęściej język ogólny powstaje poprzez wyniesienie do tej funkcji dialektu dzielnicy stołecznej. W Polsce były dwie takie dzielnice: najpierw Wielkopolska, później Małopolska. Powstały dwie teorie wyjaśniające genezę polskiego języka ogólnego.

POCHODZENIE POLSKIEGO JĘZYKA LITERACKIEGO

Spornym zagadnieniem jest pochodzenie polskiego języka literackiego, tj. języka warstw wykształconych, utrwalonego w literaturze. Podstawą języków literackich różnych narodów są dialekty dzielnic, które były głównym ośrodkiem politycznym i kulturalnym kraju w o-kresie kształtowania się tych języków. Na pytanie, która dzielnica Polski była kolebką literackiej polszczyzny, nie jest łatwo odpowiedzieć, gdyż — jak wiadomo — siedzibą władzy państwowej i głównym ośrodkiem kultury była najpierw Wielkopolska, a później, już około połowy XI w., małopolski Kraków. Niewiele zaś dochowało się zabytków literatury średniowiecznej, na podstawie których można by rozstrzygnąć kwestię dominujących wpływów dialektu wielkopolskiego lub małopolskiego na kształtowanie się polskiego języka literackiego. Toteż pochodzenie tego języka jest do dziś sprawą dyskusyjną. Niektórzy uczeni opowiadają się za jego wielkopolskim rodowodem, inni traktują Małopolskę jako kolebkę literackiej polszczyzny.

Faza oddziaływań wielkopolskich

i

Teoria wielkopolska

Kontekst historyczny: Według teorii wielkopolskiej, język rozwinął się z dialektu wielkopolskiego, jako kolebki państwa i stolicy kościoła; pierwotna stolica w Gnieźnie oraz tamtejsze arcybiskupstwo - Gniezno siedzibą arcybiskupa (Gniezno 1000 r.; Polska Bolesława Chrobrego; MAPA STR. 3); Dialekt Polan był zapewne używany przez księcia i jego urzędników; Gniezno i Poznań najstarszymi stolicami państwa. (Plemiona: Pomorzanie, Polanie, Mazowszanie, Wiślanie, Ślężanie, Łużyce, Lędzianie, Łużyce). - okres oddziaływania wielkopolskich gwar ludowych na regionalny wariant języka ponadregionalnego. Ponieważ Piastowie zapanowali nad wieloma plemionami, a ich władza była całkowicie akceptowana również wpływy wielkopolskie coraz bardziej się konwencjonalizowały. Drużyna królewska Bolesława Chrobrego, wojsko, sprzyjały oddziaływaniu regionalizmów wielkopolskich i ujednolicaniu ludzi pod względem językowym. Dopiero spory o władzę prowadzone przez synów Chrobrego mogły prowadzić do zahamowania lub zakwestionowania przewagi Wielkopolan i ich wpływów językowych.Głównymi instytucjami współpracy nad językiem były: dwór monarszy, drużyna ksiażęca i powiązany z nimi aparat administracyjno-skarbowy oraz jednolite językowo wojsko. Faza wpływów wielkopolskich trwała do czasu uzyskania przez Kraków rangi rzeczywistej stolicy, co nastąpiło w dobie rozbicia dzielnicowego.

Nitsch, Lehr-Spławiński, Łoś, Rospond, Urbańczyk, Kuraszkiewicz, Stieber, Klemensiewicz

Zabytki wielkopolskie

Faza dezintegracji współpracy nad językiem

(od poł. Wieku XI do ok. 1350)

Brak jednego centrum wytwarzania i upowszechniania wzorów językowych zachowań

- Załamanie się hegemonii wielkopolskich centrów władzy monarszej, spowodowane prawdopodobnie zachwianiem autorytetu Mieszka II spowodowało iż, przez pewien czas język ponadregionalny funkcjonował bez wyraźnej dominacji któregokolwiek ze swych wariantów regionalnych, tym samym jednak dawniej już wprowadzone cechy wielkopolskie jeszcze bardziej się skonwencjonalizowały. Wytworzył się stan dezintegracji - ani Małopolska z Krakowem, ani Śląsk z Wrocławiem ani Mazowsze z Płockiem do rangi centralnego ośrodka współpracy językowej nie były gotowe.

- To czas, kiedy Wielkopolanie utrzymali swą rangę, ale region ją stracił. Poznań i Gniezno straciły pozycję ważnych miast rezydencjalnych, jednakże nie od razu funkcję rzeczywistej stolicy przejął Kraków.

- Kolejni monarchowie: Kazimierz Odnowiciel, Bolesław Szczodry, Władysław Herman, Bolesław III Krzywousty rezydowali w różnych grodach; książęta wędrowali wraz z dworem, bo wymuszały to potrzeby administracyjne, wojskowe, ( poza tym ich autorytet nie był dość silny, ani nie oddziaływał dostatecznie długo);

- pierwsze załamanie się monarchii Piastów spowodowało zahamowanie innowacyjnego oddziaływania na język ogólny regionalnego wielkopolskiego wariantu tej odmiany i zmniejszenie się pośredniego udziału ludowych gwar wielkopolskich w kształtowaniu ponadlokalnego ośrodka komunikatywnego.

- z czasem musiało dojść do zatraty świadomości udziału lokalnej wielkopolskiej odmiany języka .

- ok. roku1035 kończy się faza żywych wpływów wielkopolskich na język ogólny; Charakterystyczne dla tego okresu jest zahamowanie wpływów wielkopolskich z jednej strony, a stopniowy wzrost rangi regionalnego małopolskiego wariantu języka ogólnego z drugiej.

- stosunkowo najbardziej jednolitą instytucją w fazie dezintegracji współpracy nad językiem był Kościół Katolicki.

- Kraków nabierał cech rzeczywistego ośrodka sterowania państwem stopniowo; wcześniejsza dominacja Wielkopolski także uniemożliwiała równoległy rozwój Krakowa czy Płocka. Pozycja Krakowa wzmacniała się w dobie rozbicia dzielnicowego (polityczne następstwo złamania zasad ustanowionych w testamencie Bolesława III Krzywoustego w 1146 roku;) 1138 r. testament Bolesława Krzywoustego wprowadza zasadę senioratu (władztwo nad dzielnicą senioralną było wymogiem zwierzchnictwa nad całością ziem)!!! KSERO MAPKA Z DZIELNICĄ SENIORALNĄ) Kolejni pretendenci do miana księcia zwierzchniego musieli zabiegać o panowanie nad Krakowem i Małopolską. To doprowadziło do ożywienia politycznego tego regionu.

Faza oddziaływań małopolskich

Kontekst historyczny:

- od XII w. Kraków jest stolicą książąt i królów polskich i siedzibą kancelarii królewskiej (choć w samym mieście do XV w. jest przewaga języka niemieckiego.

-warunki upowszechniania się regionalnego małopolskiego wariantu języka ogólnego wystąpiły ok. 1350 r. (wzmocnienie władzy monarszej, rozbudowanie instytucji scentralizowanego państwa, w konsekwencji wzrost rangi Krakowa jako ośrodka sterowania, centrum kulturowego i faktycznego centrum życia religijnego; liczne podróże króla z dworem, obsadzania stanowisk - upowszechnianie języka, jakim mówiło się w otoczeniu króla.

- w XVI w. Kraków jest siedzibą drukarzy krakowskich

- Regionalny małopolski wariant wytworzonego wcześniej języka regionalnego uzyskał warunki szybszego i wszechstronniejszego rozwoju, przygotowywał się do pełnienia funkcji języka ogólnego, rozumianego jako język państwowy. Aby jednak małopolski wariant mógł pełnić rolę języka państwowego, musiał uzyskać instytucje o ponadregionalnym zasięgu.

- Kraków i Małopolska uzyskały instytucje o ponadregionalnym zasięgu w czasach Kazimierza Wielkiego (1333-1370); utworzenie w 1364 r. Akademii Krakowskiej i ożywienie jej działalności ok. 1400 r.

- 1440 traktat o ortografii Jakuba z Żórawicy, rektora Akademii Krakowskiej - projekt skodyfikowania ortografii. Jakkolwiek naukę uprawiano i upowszechniano w języku łaciński, to przecież w środowisku żakowskim mówiło się po polsku

- Wytwarza się potrzeba tworzenia języka ogólnego od nowa, na podłożu małopolskiego wariantu tej odmiany.

- faza wpływów małopolskich rozpada się na dwa podokresy ze względu na techniczne: pierwszy obejmuje lata 1350-1520, drugi: 1520-1630;

- 1350-1520: działają skryptoria zakonne, od końca XIV w. ożywiła się wymiana tekstów pomiędzy klasztorami, wielokrotne zapisy tego samego tekstu; od końca XIV w. rozpowszechnia się w Polsce - znacznie tańszy od pergaminu papier; rozpowszechnienie papieru przyspieszyło obieg ujednoliconego tekstu, upowszechnienie papieru odegrało decydująca rolę w społecznym współtworzeniu języka ponadregionalnego; od momentu upowszechnienia się papieru opozycja języki ludowe: język ponadregionalny (tj. ogólny, literacki) szybko nabierała coraz większej wyrazistości; rozwój liczebny grupy ludzi znających pismo i narastające różnice językowe w zakresie doboru środków językowych pomiędzy tekstami mówionymi a pisanymi.

- okres drugi 1520-1630; od 1520 r. szybko przybywa tekstów drukowanych; utrwalanie tekstów w języku narodowym było w dziejach tej odmiany wręcz rewolucyjną, zastosowanie druku przyspieszyło obieg książki dziesięciokrotnie; drukarze ujednolicają grafię, czyli wprowadzają ortografię;

- najważniejsze jednak znaczenie odegrał ruch polityczny egzekucji praw, zapoczątkowany za panowania Kazimierza Jagiellończyka (wzrost liczby tekstów, upowszechnienie wzorów językowych zachowań, poszerzenie kręgu odbiorców;

- najdynamiczniejszy ośrodek tego okresu to Kraków i Małopolska

- zmniejszony wpływ dialektu małopolskiego w XVII w.; ok. 1630 r. następuje dezintegracja; mimo szybkiego przyrostu drukarń i instytucji pracujących nad rozwojem języka ogólnego, z przyczyn historycznych dochodzi do podupadania form życia gospodarczego, malejącego stopnia centralizacji władzy, początkiem podupadania autorytetu królewskiego, przekształceniem się Rzeczypospolitej szlacheckiej w państwo oligarchiczne.

O dziejach dialektu małopolskiego wiadomo dość sporo, m.in. dzięki żywej w okresie przedwojennym i tużpowojennym dyskusji na temat pochodzenia polskiego języka literackiego. Jedna z dwóch podstawowych koncepcji łączyła bowiem powstanie polszczyzny literackiej z małopolską podstawą dialektalną. Sprzyjało to badaniom nad przeszłością polskich dialektów - zwłaszcza małopolskiego i wielkopolskiego w związku z ówczesnymi hipotezami oraz wyodrębnieniu się i rozwojowi dialektologii historycznej (zob. więcej o dialektologii historycznej, jej przedmiocie i metodach w: Definicja dialektologii, jej przedmiot, zadania i terminy ). Plonem te długiej dyskusji jest panująca powszechnie opinia, że swój udział w kształtowaniu się polskiego języka literackiego miały w większym lub mniejszym stopniu prawie wszystkie dialekty polskie, także dialekt kresowy rozwijający się na podłożu obcym na wschodnich obszarach litewsko-ruskich Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Chronologicznie dialekt małopolski (w związku ze stolicą w Krakowie) wpływał jako drugi - po dialekcie wielkopolskim - na kształt rodzącej się od przełomu XIV/XV wieku polszczyzny literackiej. Pod względem udziału cech małopolskim w języku literackim dialekt małopolski plasuje się także jako drugi po dialekcie wielkopolskim [por. np. prace Bogdana Walczaka].

Zabytki języka polskiego z doby staro- i średniopolskiej, świadectwa bezpośrednie (m.in. ówczesnych gramatyków i słownikarzy) pozwalają stwierdzić, że większość współczesnych cech gwarowych małopolskich jest kontynuowana nieprzerwanie w dziejach polszczyzny. Mogły one jedynie zmieniać swój zasięg terytorialny i zakres w historii dialektu małopolskiego. Przykładowo - zmniejszył się zasięg przejścia wygłosowego -ch > -k, które kiedyś było cechą ogólnomałopolską, a dziś ograniczoną do południa i zachodu Małopolski (choć na zachodzie sięga głęboko na północ). Mniejszy jest też zakres występowania zjawiska, gdyż tylko w niewielkiej części górskiej obejmuje wszystkie pozycje wygłosowe (także wyrazów rdzennych), natomiast na pozostałym obszarze zmiana ta ograniczona została tylko do -ch w końcówkach fleksyjnych. Podobnie dobrze rozpoznane w tekstach zostały takie cechy małopolskie, jak np.

przestawka w grupie śr' czy

Trzeba też pamiętać, że niektóre cechy powszechne w języku jeszcze początków doby średniopolskiej, w XVI wieku, na który przypada końcowy okres kształtowania się polszczyzny literackiej, z czasem, gdy rozwój obu już ukształtowanych odmian - gwar i języka literackiego - potoczył się w innych kierunkach, stały się cechami gwarowymi. Cechy powszechne ówczesnej wymowy nie utrwaliły się w języku literackim, pozostały natomiast w dialektach, stając się w świadomości społecznej cechami uznawanymi za typowe zjawiska gwarowe. Wymienić tu można - przykładowo - takie cechy, jak:

- samogłoski ścieśnione ei/y, ao, ou (czyli ścieśnione e, a, o),

- inna niż dziś wymowa głoski oznaczanej przez rz (tzw.

- labializacja, głównie w nagłosie (łoko, łowoc), także rzadziej w śródgłosie (łokło, łowłoc),

- zmiany barwy samogłosek przed spółgłoskami półotwartymi m, n, ł, l (rodzicóm, beł, beli).

W kolejnych wiekach rozwój języka literackiego i gwar utrwalił rozpoczynające się w XVI wieku różnice.

Według teorii małopolskiej rozwinął się z dialektu małopolskiego, jako dialektu dzielnicy, która już w połowie XI wieku stała się dzielnicą stołeczną (Kraków), potem także przodującą po względem kulturalnym, literackim, naukowym i oświatowym.

Wnioski:

Nie wdając się w szczegółowe rozważania na ten temat, możemy stwierdzić na podstawie badań językoznawców, że w języku literackim występuje wiele cech słownikowych, fonetycznych i gramatycznych dialektu wielkopolskiego, ale nie brak w nim również właściwości dialektu małopolskiego, a także, choć w mniejszym stopniu — mazowieckiego. Jest to uzasadnione przenoszeniem się głównego ośrodka politycznego i kulturalnego najpierw z Wielkopolski do Małopolski, a później, gdy stolicą kraju została Warszawa, na Mazowsze. Język literacki bowiem nie ma charakteru statycznego, lecz stale się rozwija i doskonali; choć od dawna zajmuje pozycję nadrzędną wobec dialektów, to jednak w toku swego rozwoju podlega ich wpływom.

Różnica w tych teoriach polega nie tylko na miejscu, ale i czasie powstania języka ogólnego. Według teorii wielkopolskiej, powstałby on w X wieku, kiedy Gniezno było stolicą Polski. Zwolennicy teorii małopolskiej wskazują połowę XI wieku, jako czas wykrystalizowania się odmiany ogólnej języka, ponieważ wtedy już stolicą był Kraków.

Obie te teorie zgodne są co do jednego: język ogólny powstał jako język mówiony, poprzedzał język literacki.

Dziś wszystko wskazuje na to, że język ogólny ukształtował się jako język literacki (a więc obie koncepcje, wielkopolska i małopolska, posiadają błędne założenia!), norma ukształtowała się w piśmie. Świadczy o tym na przykład fakt, że im bardziej staranny pod względem językowym, bardziej literacki zabytek (na przykład Kazania świętokrzyskie), tym mniej w nim cech dialektalnych (lokalnych), których jest wiele w tekstach użytkowych (jak na przykład Roty przysiąg sądowych, zawierające zeznania ludności chłopskiej, mieszczańskiej i tak dalej). Poza tym skoro jeszcze w XVI wieku nie tylko chłopi, ale i szlachta mówiła gwarą, to tym bardziej było tak w średniowieczu.

Kiedy możemy mówić o pojawieniu się języka literackiego? Z językiem literackim mamy zwykle do czynienia od momentu pojawienia się już pierwszej szczegółowej normy językowej. Oczywiście język literacki rozwija się później, wzbogacając o kolejne normy, jednakże zaczyna istnieć od chwili wykrystalizowania się pierwszej.

Już w zabytkach końca XIV wieku spotykamy taką normę. W Psałterzu floriańskim pojawia się forma chwała, choć pisarz - pochodzący z Małopolski lub Śląska - mówił zapewne fała (w gwarach tamtych regionów, ówcześnie, nagłosowe chw- wypowiadano jako f-). Kilka razy w tekście myli się i pisze fała, jednak zdecydowanie częściej używa formy chwała (tego typu pomyłki zdarzają się jakby podświadomie, w chwilach zmęczenia, rozproszenia uwagi i tak dalej). A więc skryba pisał inaczej, niż mówił, mając świadomość, że poza regionem, w którym mieszka, obowiązuje nagłosowe chw-.

W świetle faktów historycznojęzykowych nie może się ostać w skrajnej postaci żadna z teorii pochodzenia języka ogólnego. Zwolennicy teorii wielkopolskiej zmodyfikowali z czasem swoje stanowisko: język literacki nie wywodzi się w całości z dialektu wielkopolskiego, posiada także cechy małopolskie, ale najważniejsze normy pochodzą z wielkopolski.

Język literacki ukształtował się na podstawie dialektu wielkopolskiego i małopolskiego

Dziś przyjmuje się zwykle ugodowe twierdzenie, że to wybrane elementy dialektu obu dzielnic wspólnie złożyły się na polski język literacki, a ten przeszedł z czasem na język mówiony, tworząc ogólną odmianę języka polskiego.

Elementy języka ogólnego pochodzące z dialektu wielkopolskiego:

  • brak mazurzenia (wypowiadania sz, cz, dż, ż jako s, c, dz, z ),

  • wymowa nagłosowego chw- (a nie f-, np. chwała, a nie fała ),

  • wymowa wygłosowego -ch (a nie -k, np. groch, a nie grok ),

  • spójnik (iże), a nie (eże).

  • Utożsamienie wymowy rz i ż

  • Końcówka -sko

Elementy języka ogólnego pochodzące z dialektu małopolskiego:

  • -ow- po spółgłosce miękkiej, a nie -ew- (np. Maciejowi, a nie Maciejewi),

  • formy ściągnięte czasowników (np. stać, a nie stajać),

  • unikanie form z je-, Re-; jabłko, radło; w nagłosie tylko ra-, ja-; w wielkopolskim obok ra- i ja- występowały też formy z re-, je- (jegody, reczki)

  • przedrostek naj- zamiast na- (najstarszy nie nastarszy)

  • końcówka -owi zamiast -ewi 9koniowi a nie koniewi)

  • końcówka - -sty zamiast -ty (lesisty)

Bibliografia:

B. Walczak, Zarys dziejów języka polskiego. Poznań 199

Udział dialektu mazowieckiego

Kontekst historyczny: do XVI w. obszar peryferyczny, zauważalny wpływ po przeniesieniu stolicy do Warszawy, a zwłaszcza od XVIII w.; wpływ silny pod koniec XX w.

Wpływ na język ogólny: W XVII w. wspieranie tych cech małopolskich, które były też typowe dla Mazowsza (np. Naj-, końcówka -ak, np. cielak, poszczególne słowa.

Uwagi: wpływ mniejszy niż Wielkopolski i Małopolski, gdyż pojawił się wtedy, gdy norma języka polskiego była już w swych zarysach uformowana.

Kwestia mazurzenia

W dotychczasowej dyskusji kość niezgody; inaczej widzi to Stanisław Borawski.

- mazurzenie pojawiło się zbyt późno, by mogło stac się cechą pand lokalną

- cecha ta nie mogła się przedostać do języka ogólnego w fazie wpływów małopolskich……

Udział dialektów kresowych

Kontekst historyczny: od XVI w. duża rola gospodarcza, polityczna i handlowa. Liczni pisarze pochodzący z Kresów (zwł. W XIX w.)

Wpływ na język ogólny: pośrednictwo w zapożyczeniach ruskich i orientalnych, niektóre słowa i przyrostki (-wicz, zamiast -wic, np. królewicz)

Uwagi: wpływ nadal silny w okresie międzywojennym, całkowicie zanikł po 1945 r.

Udział dialektu śląskiego

Kontekst historyczny: obszar przez kilkaset lat poza granicami państwa polskiego

Wpływ na język ogólny: pojedyncze wyrazy (np. gumno, fedrować)

Uwagi: w żadnym okresie wpływ na język literacki nie był istotny.

Udział dialektów kaszubskich

Kontekst historyczny: obszar peryferyczny, znacznie odmienny językowo

Wpływ na język ogólny: brak dostrzegalnego wpływu

Uwagi: w żadnym okresie wpływ na język literacki nie był istotny.

Powstanie i pochodzenie polskiego języka literackiego - trudności badwcze i terminologiczne

w: Zenon Klemensiewicz, O RÓŻNYCH ODMIANACH WSPÓŁCZESNEJ POLSZCZYZNY

Artykuł ten powstaje w związku z dyskusją o początku polskiego języka literackiego. Bo właśnie ona wykazuje, że potrzebna jej terminologia nie osiąga pożądanej czystości, ostrości i ścisłości (...).

Że taki stan rzeczy sprzyja w znacznym stopniu nieporozumieniom, że nie ułatwia wyjaśnienia spornych zagadnień, jest oczywiste. Toteż Taszycki słusznie zaczyna swój artykuł Powstanie i pochodzenie polskiego języka literackiego. Kraków kolebką literackiej polszczyzny ("Twórczość "1949, nr 12) od określenia podstawowych pojęć "języka literackiego" i "dialektu kulturalnego", uzasadniając to "pragnieniem uniknięcia jakichkolwiek późniejszych nieporozumień terminologicznych i metodologicznych" (s. 101). Także Milewski w pracach: Genealogia społeczna polskiego języka literackiego ("Wiedza i życie" 195O, nr 3) oraz Nowe prace o pochodzeniu polskiego języka literackiego ("Pamiętnik Literacki" 1952, nr 1-2) kładzie nacisk na ustalenia terminologiczne. Wyniki wysiłków obu autorów określenia odmian językowych utwierdzają mnie w przekonaniu, że sprawa jest trudna i nie doczekała się jeszcze zupełnie zadowalającego rozwiązania.

Dla Taszyckiego "... jest język literacki organem piśmiennictwa o wysokim poziomie wyrobienia artystycznego i jednolitą w zasadzie mową warstw wykształconych; jest normą, której ludzie oświeceni w mowie i piśmie trzymać się winni, wzorem każdego pisarza, każdego człowieka wykształconego obowiązującym" (s.101).

W definicji tej został dowolnie zacieśniony zakres języka literackiego do piśmiennictwa o "wysokim poziomie wyrobienia artystycznego". Stawia ona bez uzasadnienia znak równości miedzy językiem literackim a językiem artystycznym. A jeszcze bardziejzacieśniającydodatek o "wysokim poziomie wyrobienia" wymagałby znów sprecyzowania przy pomocy kryteriów wartościujących, które wychodzą poza zakres pojęć i metod lingwistycznych. Że zaś i sam autor nie jest całkiem przekonany o słuszności tego zadania wyrobienia artystycznego jako cechy warunkującej język literacki, można wnosić z następujących słów:

"Do niedawna przyjmowało się powszechnie istnienie polskiego języka literackiego już w średniowieczu, w każdym razie w w. XV, na tej właśnie podstawie, że jakoby tym samym
w zasadzie językiem były pisane pomniki średniowiecznej polszczyzny (...). Gdyby tak naprawdę było, można by mówić o języku literackim w Polsce już przed wiekiem XIV. Ale tak nie jest"
(s. 102).

Wynika stąd, że Taszycki uznałby za literacki język średniowiecznych zabytków bez względu na ich językowy poziom artystyczny, byleby miał inną cechę, jednolitość. W dialekcie kulturalnym widzi Taszycki "(...) język, jakim się posługiwano w środowisku ludzi wykształconych, zanim się wytworzył język literacki, i jakim są pisane pierwsze w języku narodowym zabytki" (s. 101).

Przy takim ujęciu rzeczy, że język literacki jest i organem piśmiennictwa, i mową warstw wykształconych (s. 100), a dialekt kulturalny jest i mową, i środkiem najstarszego piśmiennictwa, zaciera się wyrazistość i metodologiczna przydatność opozycji języka literackiego i dialektu kulturalnego, bo przesuwa się ona z płaszczyzny uwzględniającej rozmaitość sposobu funkcjonowania języka na płaszczyznę chronologiczną i przeciwstawia w nieuściślony zresztą sposób piśmiennictwo późniejsze nie określonym dokładniej co do czasu tzw. "pierwszym" zabytkom.

W świetle powyższych uwag nie wydaje się, żeby Taszycki swój zamiar dokładnego określenia podstawowych pojęć i terminów doprowadził do zadowalających rezultatów.

Także w pracy Milewskiego Genealogia społeczna polskiego języka literackiego sformułowania, czym jest język literacki i dialekt kulturalny, nie są wolne od niejasności
i pewnych sprzeczności. Autor wychodzi z założenia, że językiem literackim jest język pisany, przeciwstawiony językowi mówionemu, czyli dialektowi kulturalnemu:

"(...) około r. 1400 (...) polskiego języka pisanego, a więc w ścisłym znaczeniu tego słowa: literackiego, nie było, mógł natomiast istnieć mówiony "przodek" tego języka, tj. dialekt kulturalny". (s. 262)

Konsekwentnie uznaje też język pisarzy XIV-XVI w. za staropolski język literacki:

"(...) trzeba porównać język pisarzy XIV-XVI w. z gwarami tej samej epoki. Wtedy dopiero będziemy mogli stwierdzić, którym gwarom staropolskim najbliższy jest język literacki, a więc z których gwar język ten się rozwinął" (s. 262)

Ale nieco później twierdzi, że język literacki "ustalił się na podstawie dialektu kulturalnego używanego w kołach oświeconych narodu i w pierwocinach piśmiennictwa przed powstaniem języka literackiego" (s. 264) (...); wynika stąd, że zabytki XIV i XV w., bo chyba to są owe pierwociny piśmiennictwa, nie stanowią pomników języka literackiego, chociaż są pisane i chociaż przedtem zostały przez autora uznane za okazy staropolskiego języka literackiego.

Tak znów opozycja języka literackiego i dialektu kulturalnego została w nieuchwytny sposób zatarta. Samo pojecie „dialektu kulturalnego” nastręcza też wątpliwości. W pierwszej bowiem części swojego rozumowania mówi Milewski o jednym dialekcie kulturalnym, np.:
„W dialekcie kulturalnym XIV i XV w., a potem i w języku literackim panowało...” (s. 263); „Pod względem zatem wymowy nosowej samogłosek nosowych występowała w XV w. różnica między dialektem kulturalnym a gwarami wielkopolskimi, istniało natomiast podobieństwo między dialektem kulturalnym a narzeczami małopolskimi” (s.263); „W w. XV zatem,
a nawet w początkach XVI w. dialekt kulturalny (...) nie był bliższy pod tym względem gwarom wielkopolskim niż większości gwar małopolskich” (s. 263); „...w XV i XVI w. nie występowały szczególne podobieństwa między dialektem kulturalnym a gwarami wielkopolskimi, zachodziły natomiast wyraźne podobieństwa między dialektem kulturalnym a narzeczami małopolskimi” (s.264) (...). Natomiast w końcowej części wywodów stwierdza autor: „W średniowiecznej Polsce, rozbitej w XII w. na liczne dzielnice, nie mógł powstać jednolity dialekt kulturalny (...) powstały przynajmniej cztery niezależne dialekty kulturalne:
1) dialekt środkowomałopolski z centrum w Krakowie..., 2) północnomałopolski z okolic Radomia ..., 3) mazowiecki z centrami w Płocku, Warszawie, Czersku .., 4) wielkopolski
z centrami w Poznaniu i Gnieźnie...,” (s.265-266).

Przy takim ujęciu rzeczy nie tylko zaciera się w dalszym ciągu opozycję języka pisanego -literackiego i mówionego - dialektu kulturalnego (bo o odrębnościach czterech dialektów regionalnych można wnosić na podstawie dialektycznych cech w pisanych zabytkach), ale ponadto, jeżeli w Polsce średniowiecznej były cztery niezależne regionalne dialekty kulturalne, to powyżej zacytowane charakterystyki stosunku dialektu kulturalnego, jako całość ujętego, do gwar nie są ścisłe, ponieważ przynajmniej dialekt ośrodka poznańsko-gnieźnieńskiego nie mógł być bliższy gwarom małopolskim niż wielkopolskim.

Wątpliwości nasuwa twierdzenie Milewskiego dotyczące charakterystycznej cechy dialektu kulturalnego: "Dialekt kulturalny nie jest normą obowiązującą w tym stopniu, co język literacki. Nie ma tu jeszcze pojęcia błędu językowego, tj. pogwałcenia normy..." (s.264). Przede wszystkim powiedzenie "w tym stopniu" mało mówi, bo nie wiadomo, w jakim mianowicie stopniu. Ale jeżeli w jakimkolwiek stopniu istnieje norma w dialekcie kulturalnym, to nieprzestrzeganie jej jest zarazem jej pogwałceniem i błędem językowym. Zresztą sam Milewski przyznaje: "...ma się wrażenie, że język zabytków jest bardziej znormalizowany, że mamy tu do czynienia z pewnymi tradycjami czterech powyżej wymienionych dialektów kulturalnych, natomiast w zabytkach sądowych normalizacji czy tradycji dopatrzyć się trudno" (s. 266) (...). Twierdzenie, że nie ma w dialekcie kulturalnym pojęcia "błędu językowego", podkopuje pojęcie: "dialektu kulturalnego", bo czymże się on wtedy różni od gwary, jaki jest normalizujący wkład używających go kół oświeconych. I w jakim sensie nie znormalizowany nijak dialekt kulturalny stał się "przodkiem" znormalizowanego języka literackiego? Przecież wyodrębnienie się dialektu kulturalnego w opozycji do gwary mogło się dokonywać na podłożu jakiejś selekcjonującej normalizacji. Oczywiście, była ona płynniejsza niż w późniejszym języku literackim, ale już być musiała. Trzeba przyjąć, że w dialekcie kulturalnym były nieskrystalizowane jeszcze tendencje normalizacyjne.

Są wreszcie wątpliwości w zakresie chronologii. Jeśli autor powiada np.: "...w chwili powstania dialektu kulturalnego i języka literackiego, a więc w okresie między XIII a XVI w. ..." (262), to owa "chwila" wydłużona na parę stuleci nie odda nam większej usługi w czasowym określeniu procesu ewolucji tych dwu odmian języka ogólnego. Nie są z sobą zgodne i takie dwa spostrzeżenia Milewskiego: "... małopolski dialekt kulturalny w funkcji pomocniczego języka kościelnego ustalił się drogą powolnego narastania w ciągu XIII i XIV w." (s.265) (...) oraz: "... dialekty kulturalne łączą się tu (tzn. w rotach - mój przypisek - Z. K.) bezpośrednio z mową ludu, z której dopiero co powstawały" (s.266), (...) ponieważ wedle zdania pierwszego dialekt kulturalny małopolski rozwijał się dwa stulecia, wedle drugiego - na niedługo przed końcem
w. XIV.

Jeszcze szerzej zajął się Milewski zagadnieniem języka literackiego w późniejszym artykule z r. 1952: Nowe prace o pochodzeniu polskiego języka literackiego. Nazywa on tu językiem literackim tę odmianę języka, która 1) jest językiem pisanym, tzn. zaświadczonym przez zabytki pisane; 2) "jest pisanym i mówionym narzędziem kultury całego społeczeństwa
i w tym znaczeniu jest on językiem ogólnym"; 3) "jest narzędziem całej kultury intelektualnej
i emocyjnej społeczeństwa, w którym powstają dzieła prozaiczne i poetyckie wszystkich działów znanych w danej epoce i który wskutek tego jest kultywowany przez całe społeczeństwo"; 4) ma normę językową i związane z nią pojęcie "błędu"; 5) ma bogatsze, niż inne odmiany językowe, słownictwo i składnię. Odmiana języka, która nie spełnia tych warunków, zwłaszcza opiera się "na tradycji językowej i pisarskiej poszczególnych ciasnych korporacji" - to dialekt specjalny albo - za Taszyckim - dialekt kulturalny.

Pierwszą wątpliwością, którą wzbudza ta charakterystyka języka literackiego, jest ta, czy się ona nie opiera na trafnie zaobserwowanych właściwościach języka literackiego daleko
w rozwoju posuniętego, ale których nie można żądać od języka używanego w celach literackich w pierwszym stadium jego rozwoju. Przecież tę różnicę musi się uwzględnić w rozważaniach na płaszczyźnie historyczno-ewolucyjnej, jeśli się chce uniknąć jaskrawych anachronizmów.

Co do szczegółowych rysów języka literackiego, jak je widzi Milewski, nasuwają się takie ważniejsze uwagi: Warunek 2) zawiera różnicę między językiem mówionym i pisanym, co nie ułatwia definicji języka literackiego. Warunek 3) i 4) grzeszą właśnie nadmiarem wymagań, zresztą nie we wszystkim ściśle określonych: język literacki ma być narzędziem całej kultury intelektualnej i emocyjnej całego społeczeństwa, czego objawem jest i to, że są w nim napisane dzieła wszystkich znanych w danej epoce rodzajów. Jeśli autor żąda, aby w języku literackim znalazła wyraz kultura "całego" społeczeństwa w tym znaczeniu, iż będzie to kultura wszystkich jego członków, warstw, klas (...), to chyba i dotąd ten postulat nie został spełniony. W żądaniu obecności przedstawicielstwa wszystkich znanych gatunków poezji i prozy uzależnia autor język literacki nie od jemu przyrodzonych właściwości i funkcji narzędzia i środka, ale od takich okoliczności, czy w danej epoce znalazł się odpowiedni talent dla każdego rodzaju twórczości artystycznej i naukowej, który by tego narzędzia i środka chciał i umiał użyć. Podkreślam też niedokładność powiedzenia "znanych w danej epoce", jeżeli się nie doda określenia przestrzennego, gdzie mianowicie znanych; w tej samej bowiem epoce poziom literatury różnych narodów jest także pod względem liczby gatunków rozmaity i czy wobec tego społeczeństwo, które ma wszystkie gatunki poezji i prozy prócz jednego gdzie indziej uprawianego, nie posiadałoby jeszcze języka literackiego. Postulat "kultywowania przez całe społeczeństwo" jest znów przesadą albo przekreśleniem szeregu języków literackich; czy bowiem społeczeństwo, które ma analfabetów, a takim było do niedawna i nasze, może być uznane za kultywujące w całości język ogólny? (...).

s.357-363

Powyższe krytyczne uwagi nie zamierzają w żadnym stopniu umniejszyć powagi i zasługi dwu wybitnych badaczy i znawców przedmiotu, ale przeciwnie, chcę przykładowo pokazać, na jakie przeszkody napotykają nawet ci uczeni, którzy z całą świadomością nie szczędzą wysiłku, aby się uporać z trudnościami terminologicznymi potęgującymi się w rozważaniach na płaszczyźnie historyczno-rozwojowej.

s.363

Z. Klemensiewicz, O różnych odmianach współczesnej polszczyzny. W: idem, Składnia, stylistyka, pedagogika językowa. Warszawa 1982.

***************************************************************************

Stanisław Urbańczyk

PERIODYZACJA DZIEJÓW POLSKIEGO JĘZYKA LITERACKIEGO

Przystępując do przeprowadzenia podziału historii polskiego języka na okresy, naleŜy

przyjrzeć się konsekwencjom, jakie wynikną z zastosowania roŜnych kryteriow podziału. Biorę

pod uwagę po kolei zmiany systemu gramatycznego, zmiany w składzie języka etnicznego,

zmiany w zasięgu języka literackiego i zmiany w jego funkcjach. W związku z historią literatury

naleŜy jeszcze uwzględnić rozwoj stylow językowych. Potem przyjdzie pora na konfrontację

cząstkowych wynikow z sobą i cezurami ogolnohistorycznymi.

Jakie więc były najwaŜniejsze przełomowe momenty w dziejach systemu językowego?

U początkow polszczyzny stoi bez wątpienia dyspalatalizacja samogłosek przednich, ktorą

moŜemy ulokować w wieku VIII do IX. Jest to chronologia umowna, ale dość prawdopodobna.

Zapewne teŜ na te czasy przypada wokalizacja jerow mocnych i wokalizacja społgłosek

sonantycznych. Zakończenie tych procesow moŜemy umownie kłaść na czas ok. 900 r., a więc

czas bliski początkow państwa polskiego. (W tym chyba czasie obejmowałby rządy dziadek

Mieszka I). Drugi przełomowy moment przypada na poł. w. XII, kiedy to się pojawiły społgłoski

ć ʒ' z dawniejszych t' d'. Być moŜe wtedy teŜ się zaczął proces przekształcania r' w ř, jeśli

przyjmiemy, Ŝe ortografia była w stosunku do tej zmiany zapoźniona (znak rz pojawił się

w r. 1231). śadnego innego waŜniejszego zespołu zmian nie moŜemy uchwycić. Mogły one np.

zajść we fleksji, ale to nie znalazło odbicia w piśmie z braku polskich tekstow. Oczywiście nie

mogł się teŜ w piśmie przejawić zanik intonacji i ustalenie się akcentu. Następna waŜna zmiana -

to przekształcenie samogłosek długich w obojętne co do iloczasu, lecz za to zwęŜone

("pochylone"). Zaszła ona ok. r. 1500. Mniej więcej w tym samym czasie zaszły jeszcze

pomniejsze zmiany, jak stwardnienie społgłosek š, č, ž, a, na odwrot, zmiękczenie k g przed e y.

W poźniejszych czasach powaŜną zmianą był zanik samogłosek pochylonych, proces ten jednak

zajął dłuŜszy okres czasu, tak Ŝe w całości nie moŜe być brany pod uwagę jako cezura. MoŜna

tylko przypisać szczegolne znaczenie zanikowi a pochylonego, poniewaŜ była to pierwsza

innowacja wyraźnie przeciwstawiająca język literacki ogołowi gwar rdzennie polskich. Zdaje się,

Ŝe moŜna umownie związać ją z r. 1740. W drugiej poł. XVIII w. nie zaszła właściwie Ŝadna

powaŜniejsza zmiana w systemie języka, dokonano jednak wtedy pewnego wyboru norm

spomiędzy tych zmian, jakie zachodziły we fleksji i fonetyce poprzednich dziesięcioleci, i o tyle

moŜna drugą połowę tego wieku uwaŜać za początek tego okresu (Z. Stieber, Rozwoj

fonologiczny języka polskiego, wyd. 2, Warszawa 1959).

Gdybyśmy spojrzeli na rzecz od strony składni, to byśmy chyba mieli prawo wydzielić

wiek XVI, XVII i pierwszą poł. w. XVIII jako okres dominacji składni łacińskiej w charakterze

niewątpliwego wzoru. Wtręty łacińskie (makaronizmy) byłyby widomym znakiem tej właśnie

zaleŜności. Wydaje się, Ŝe koło poł XVIII w. zachodzi pod tym względem bardzo istotna zmiana.

Giną makaronizmy, budowa zdania staje się bardziej naturalna, bliŜsza składni języka

mowionego. Widomym znakiem przełomu jest głośna ksiąŜka Konarskiego O skutecznym rad

sposobie, wydana w latach 1760-1763.

2

Jak ostatecznie widać, moŜna przyjąć jako cezury: lata ok. r. 900 jako początek rozwoju

osobnego języka polskiego, lata ok. r. 1150, tj. ostateczne sformowanie się systemu

społgłoskowego, lata ok. r. 1500, tj. porę zatraty iloczasu, w składni zaś poddanie się wpływom

łaciny humanistycznej, wreszcie lata ok. r. 1750, jako porę rozpoczęcia nowego porządkowania

norm literackich.

Socjalny zasięg polskiego języka literackiego uległ bardzo istotnym zmianom, jako

pomocniczy język duchowieństwa przy nauczaniu, przy propagandzie religijnej (wliczając w to

kazania, modlitwy, legendy), jako pomocniczy język administracji państwowej i w wąskim

zakresie jako język świeckiej wypowiedzi artystycznej. Czynne posługiwanie się językiem

polskim w piśmie było przywilejem niewielkiej garstki ludzi. Odbiorcą była głownie szlachta,

poniewaŜ miasta były w znacznej części zniemczone. Wąski zakres oddziaływania był związany

nie tylko z układem społecznym, ale takŜe z rękopiśmiennym sposobem rozpowszechniania

utworow literackich. Dopiero lata 1520 - 1530 przynoszą pod tym względem gwałtowną zmianę.

Powstanie drukarń umoŜliwia wydatne powiększenie, a więc i potanienie egzemplarzy utworow

literackich, rownocześnie zaś powstaje nowy odbiorca - mieszczaństwo, ktore się teraz

całkowicie spolszczyło, a przy tym stanęło na wysokim poziomie kulturalnym i ekonomicznym.

Dzięki temu znaleźli się masowi odbiorcy dla ksiąŜek o duŜych nakładach (A. Kawcka-

Gryczowa, Rola drukarstwa polskiego w dobie Odrodzenia, Warszawa 1954). Od połowy XVII

wieku sytuacja się zmienia na niekorzyść. ZuboŜenie mieszczaństwa, upadek ekonomiczny

całego kraju, łącznie ze szlachtą, propaganda na rzecz języka łacińskiego ograniczają liczbę

konsumentow ksiąŜki polskiej. Gruntowną poprawę przynosi dopiero połowa w. XVIII. Zaczyna

się w szybkim tempie rozwoj Warszawy, gdzie powstaje liczne i silne mieszczaństwo,

interesujące się Ŝyciem politycznym i ruchem literackim. Zachodzi takŜe korzystna zmiana

w stosunku szlachty do języka polskiego, słabnie mianowicie ślepe uwielbienie łaciny. Dzięki

temu od poł. w. XVIII język polski obsługuje szlachtę i mieszczaństwo łącznie z powstającą w

miastach inteligencją. Nie obejmuje on jednak swym zasięgiem chłopow, ktorzy dopiero od poł.

w. XIX zaczną pomału stawać się odbiorcami ksiąŜki; ich zaś prawdziwe korzystanie

z polszczyzny literackiej przypada na wiek XX.

Wydaje mi się zatem, Ŝe i w zasięgu socjalnym stwierdzamy dwa momenty przełomowe:

początek XVI wieku i połowa wieku XVIII. Połowa w. XVII mogłaby wystąpić jako cezura

podrzędna, związana z przejściowym kurczeniem się tego zasięgu.

O zasięgu socjalnym języka literackiego decydowały nie tylko czynniki ekonomiczne

i ustrojowe. Czynniki ekonomiczne udaremniły w średniowieczu kontakt szlachty z ksiąŜką w

ogole, czynniki ekonomiczne i ustrojowe osłabiły udział mieszczaństwa w kulturze od poł. XVII

w., one teŜ trzymały od niej z daleka klasę chłopską. W grę jednak wchodziły takŜe czynniki

ideologiczne. One to powstrzymywały duchowieństwo od posługiwania się językiem polskim,

one właśnie skłaniały szlachtę do posługiwania się językiem łacińskim. Szlachta zaczęła się

kształcić masowo dopiero w drugiej poł. XV w. i wtedy teŜ zaczęła się uczyć łaciny, tak Ŝe

wreszcie w XVI w. znajomość łaciny wśrod szlachty stała się faktycznie obowiązkowa (A.

Karbowiak, Wykształcenie szkolne laików, zwłaszcza Piastów od 966 r. do 1364, "Przegląd

Powszechny" 1897, z. 3, s. 410- 433). Była więc odtąd łacina nie tylko dla duchowieństwa, ale

i dla szlachty drugim językiem literackim. Od początku XVII w. łacina bierze gorę nad językiem

polskim. Dopiero upadek znaczenia łaciny w Europie zachodniej, wzrost zaś autorytetu języka

francuskiego, wreszcie propaganda na rzecz języka polskiego w szkołach pijarskich

doprowadziły w ciągu drugiej poł. XVIII w. do zwycięstwa języka polskiego. Będzie on od tego

czasu wyłącznym językiem literackim polskiego społeczeństwa. Polak nie będzie się odtąd

zwracał do Polaka inaczej jak tylko po polsku. Inne języki, z francuskim włącznie, staną się

3

językami porozumienia z cudzoziemcami i językami naukowej propagandy,

TakŜe więc we wzajemnym stosunku języka polskiego i innych językow stwierdzamy

dwa okresy przełomowe: wejście łaciny w Ŝycie szlachty (początkowo rownomiernie z językiem

polskim) w następstwie szybkiego wzrostu kultury szlacheckiej od drugiej poł. XV wieku

i załamanie się roli łaciny w poł. w. XVIII. Za cezurę drugorzędną moŜna uwaŜać pierwszą poł.

w. XVII, kiedy ten język wyraźnie juŜ goruje nad polskim.

MoŜna się jeszcze zapytywać o rozwoj stylow literackich. Zaczynają się one formować

juŜ w wieku XV. Ich opisem zajął się w swojej Historii języka polskiego (t. I, s. 147 i n.)

Klemensiewicz. W poł. XVI wieku zachodzą, moim zdaniem, zmiany artystyczne. Rozumiem to

tak, Ŝe nie powstają wtedy w większej liczbie nowe style językowe, lecz zmieniają się środki

artystyczne, wyzyskiwane w obrębie tych stylow, w związku ze zmianą poglądow estetycznych.

Jest to zmiana tego typu, co zmiana między klasycyzmem a romantyzmem. Okres od poł. XVII

w. do poł w. XVIII jest okresem uboŜenia tych środkow i więdnięcia stylow skutkiem małej

produkcji literackiej. Od poł. w. XVIII rozpoczyna się na nowo organizacja stylow językowych

i środkow artystycznych. PoniewaŜ bardzo intensywnie zaczyna się rozwijać proza, powiększa

się liczba stylow językowych.

Spojrzmy jeszcze na rozwoj języka etnicznego, tj. języka polskiego, jako całości łącznie

z gwarami terytorialnymi i socjalnymi. W okresie najstarszym istnieją tylko dialekty terytorialne

i język polski istnieje tylko poprzez nie. Z czasem się rozwija dialekt kulturalny z zarysem

pierwszych norm ponaddialektycznych. Kiedy się ten proces zaczyna, jest i pozostanie na zawsze

przedmiotem sporu. Moim osobistym zdaniem początki dialektu kulturalnego wiąŜą się

z ugruntowaniem monarchii piastowskiej na przełomie X/XI wieku. Działanie tendencji

unifikacyjnych widzę juŜ w "Bulli gnieźnieńskiej". Od poł. XIV w. powstaje literatura pisana,

z jej wzbogaceniem się w XV w. powstają style językowe. Czynna znajomość języka literackiego

jest przywilejem bardzo małej liczby ludzi wykształconych. Mowa ogołu szlachty nie roŜni się

w tym czasie od mowy chłopow. Około r. 1500 waŜnym zjawiskiem jest dokończenie procesu

polszczenia się miast, w ktorych przedtem ton nadawało bogate mieszczaństwo posługujące się

językiem niemieckim. Sposob mowienia spolonizowanego mieszczaństwa - mam na myśli

mieszczaństwo bogate, nie związane ze wsią - nie jest nam dobrze znany, jeśli jednak wolno nam

się opierać na samouczkach i słowniczkach dla nich przeznaczonych, był to, jeśli nie

w wykonaniu, to przynajmniej w intencji, właśnie dialekt kulturalny, lokalnie gwarowo

zabarwiony. Zapewne teŜ w ciągu XVI wieku zaczął się osłabiać związek mowy zamoŜniejszej

i kulturalniejszej szlachty z gwarami terytorialnymi, a umacniać z dialektem kulturalnym.

W XVII w. proces ten uległ zahamowaniu. TakŜe w miastach skutkiem ich rozkładu polszczyzna

kulturalna się cofnęła. Dopiero ok. poł. XVIII w. zaczyna się odbudowa stanu utraconego

w XVII w. Czynnikiem decydującym jest tu rozwoj Warszawy (...), ktora z małego miasta za

rządow ostatniego Sasa rozrosła się za panowania Stanisława Augusta w duŜe centrum

państwowe i prawdziwą stolicę kulturalną. W mieście tym rozwijało się rzemiosło i handel,

skupiali się literaci i uczeni. W związku z ich potrzebami zaczęły powstawać wyspecjalizowane

sposoby mowienia i pisania, zwane dialektami socjalnymi. Miejsce więc układu poziomego

w języku zaczął zajmować układ pionowy. Dialekty socjalne były w XVIII w. jeszcze tworami

słabymi, ale nie ustający rozwoj nauki, rzemiosła, przemysłu i handlu umacniał je coraz bardziej.

Wreszcie stopniowe znoszenie poddaństwa w ciągu XIX w. zaczęło naruszać spoistość dialektow

ludowych, poddając je wpływowi języka literackiego, ale w zasadzie nawet ostateczne zniesienie

poddaństwa w r. 1864 nie stanowiło pod tym względem przełomu. MoŜna o nim mowić dopiero

po r. 1944, kiedy przeobraŜenia społeczne związały wieś ściśle z ogolnym Ŝyciem narodu.

A więc w losach języka etnicznego moŜemy stwierdzić istnienie dwoch okresow

4

przełomowych, a to powstanie polskiego mieszczaństwa na przełomie XV/XVI wieku i jego

odŜycie w poł. XVIII wieku. Łączy się z tym zwiększenie podstaw socjalnych języka literackiego

i powstanie dialektow socjalnych.

Jak widać, upadek państwa polskiego w r. 1795 nie znajduje w moim schemacie wyrazu.

I on bowiem nie wpłynął na sytuację gwar i języka literackiego: pierwsze ćwierćwiecze XIX w.

było kontynuacją czwartej ćwierci XVIII wieku. Widomym znakiem ciągłości było utrzymanie

się przy wpływach przynajmniej w części tych samych ludzi. Większe juŜ znaczenie

przypisywałbym rokowi 1830.

Trzeba jednak przyznać, Ŝe Ŝadna z dostrzeŜonych cezur nie zbiega się ściśle ze zmianami

językowymi. Rzecz to zrozumiała. Ani rozszerzenie języka literackiego na chłopow czy

mieszczan, ani rozszerzenie czy ograniczenie praw łaciny nie wywołuje automatycznie zmian

w języku literackim. Język ten pozostaje nadal ten sam, a tymczasem my byśmy chcieli, Ŝeby

cezura periodyzacyjna oznaczała powaŜną zmianę językową. Oczekiwane zmiany rzeczywiście

nadchodzą, lecz z pewnym opoźnieniem, bo komunikatywna funkcja języka zapobiega nagłym

zmianom. Zwolennicy nowości muszą rozumieć zwolennikow tradycji i muszą sami być dla nich

zrozumiali, musi więc minąć co najmniej jedno pokolenie, by moŜna było zarzucić dawny stan

językowy, niepoŜądany przez młodsze pokolenie. Dlatego to od momentu zwrotnego w stosunku

społeczeństwa do języka musi minąć okres 20 - 30 lat, aby innowacje językowe wystąpiły

z większą siłą. Trzeba rownieŜ wziąć pod uwagę, Ŝe i wypracowanie nowych, upragnionych czy

koniecznych środkow wyrazu wymaga pewnego czasu. Nic więc dziwnego, Ŝe w stosunku do

cezury przyjętej ok. r. 1760 zmiany językowe wystąpią z opoźnieniem ok. 20 lat. Nie

wystarczyło bowiem odrzec się supremacji łaciny, nie dość było powiększyć obowiązki języka

polskiego, ale musiał minąć pewien czas, aŜ się rozszerzył nowy sposob budowy zdania

i przeobraziło słownictwo. Podobnie w wieku XVI. Nowe moŜliwości stworzone przez druk,

nowy pogląd na literaturę dały rezultaty ok. r. 1540. Urywa się związek z literaturą

średniowieczną, z jej tokiem zdania i jej słownictwem, a na ich miejscu pojawiają się nowe

środki językowe. Wydaje mi się jednak, Ŝe choćby wzgląd na wagę tego, co nowe, zaleca

rozpoczynanie okresu od pojawienia się czynnika pobudzającego, a nie od pojawienia się

skutkow jego działania.

Zmiany te nie mogą się przejawić w całym języku. Najbardziej podatne są składnia

i słownictwo, tylko w nich bowiem istnieje dostateczny luz, zezwalający na względnie swobodne

z nich korzystanie. Dlatego właśnie badania nad historią języka literackiego powinny objąć

składnię i słownictwo. Zmiany w fonetyce i we fleksji moŜliwe są pośrednio przez świadomy

wybor norm językowych. Pod tym względem wiek XVI wydaje mi się kontynuacją poprzedniego

wieku. Zestaw norm był przygotowany wcześniej, w wieku XV. Był to świadomy dobor cech,

głownie małopolskich, ale takŜe innych. Przewrot w systemie samogłoskowym - chodzi

o przekształcenie samogłosek długich w iloczasowo obojętne, ale za to zwęŜone w porownaniu

z odpowiednimi dawnymi krotkimi - nie miał związku z humanizmem ani oczywiście

z pojawieniem się drukarń. Zresztą korzenie tej zmiany tkwiły na pewno w przeszłości.

PrzeobraŜenia we fleksji postępowały stopniowo i polegały głownie na usuwaniu paralelnych

końcowek. W szczegołach zresztą było sporo wahań. ObniŜenie poziomu drukarń w XVII w.

przyczyniło się w duŜym stopniu do zaniku form starszych, podtrzymywanych przez korektorow

i redaktorow. Dzięki temu nie uległ we fleksji zerwaniu kontakt języka literackiego z Ŝywą

mową. W drugiej poł. XVIII w. wraz ze wzrostem świadomości językowej i wymagań wobec

drukow, wraz z wprowadzeniem języka polskiego i nauki o nim do szkoł zaszła potrzeba

rozstrzygnięcia istniejących wątpliwości, np. stosunku samogłosek pochylonych do pewnych

form fleksyjnych. Zaszła teŜ potrzeba uznania jakiegoś autorytatywnego wzoru. Stała się nim

5

polszczyzna XVI w., ale zakres stosowalności wzoru w praktyce był przedmiotem przewlekłego

sporu, ktory w maniackich wypadkach dotrwał do poł. XIX wieku. W wypadkach wyraźnych

rozbieŜności zwycięŜył stan aktualny (np. w stosunkach do a e).

Ostatecznie więc proponowałbym przyjęcie następujących głownych okresow

przełomowych: 1) połowa XIV w. w związku z pojawieniem się pierwszego tekstu polskiego,

Kazań świętokrzyskich; 2) lata 1520-1530 w związku z mnoŜącymi się drukami w języku polskim

i nowymi formami świadomej nad nim kontroli, dalej w związku ze wzmocnieniem się pozycji

języka polskiego wobec łaciny oraz z wystąpieniem mieszczaństwa, wraz ze szlachtą, jako

odbiorcy języka literackiego; 3) połowa XVIII w. rownieŜ w związku z powaŜnymi zmianami

w Ŝyciu społecznym, odnowieniem literatury w języku polskim i początkiem przeobraŜeń

w języku. Jako cezury drugorzędne wystąpiłyby: lata ok. 1540 jako początek literatury złotego

wieku i odnowienie słownictwa polskiego, lata ok. r. 1650 w związku z powaŜnymi zmianami

w sytuacji miast i dominacją łaciny nad językiem polskim, wreszcie lata 1863/1864 definitywnie

zamykające resztki tradycji staropolskiej.

Historycy języka polskiego przeprowadzają następujące podziały: A. Bruckner za

przełomowy uznał rok 1500 i 1763, S. Słoński przyjmuje cezury w poł. wieku XVI, XVII i pod

koniec w. XVIII. T. Lehr-Spławiński uwaŜa za graniczne lata ok. 1500, poł. w. XVIII i poł. XIX.

Z. Klemensiewicz przyjmuje umownie rok 1500 jako granicę między dobą staropolską

i średniopolską, a trzecią część XVIII w. między średniopolską a nowopolską. Jak widzimy, rok

1500 odgrywa rolę istotną w periodyzacji Brucknera, Lehra-Spławińskiego i Klemensiewicza.

Wszyscy autorzy dość podobnie oceniają drugą cezurę, lata 1763-1780. Proponowany więc

przeze mnie podział mało się od nich roŜni.

Historyk literatury polskiej zgodzi się zapewne na cezurę w poł. XVIII w., będzie zaś

miał wątpliwości w stosunku do innych cezur. Zapewne bardziej by mu odpowiadał rok 1543

(rok pojawienia się Krotkiej rozprawy Reja).

Historyk polityczny zaleci jako zwrotne momenty poł. w. XV i poł. XVIII w.,

a drugorzędnie poł. w. XVII. Zajdzie więc rozbieŜność między jego cezurą, umieszczoną ok. poł.

XV w. i cezurą językoznawcy w latach 1520-1530. Jest to rozbieŜność uzasadniona. Połowa XV

w. jest datą przełomową takŜe w dziejach kultury polskiej, bo rozpoczyna się wtedy

oddziaływanie humanizmu, ale jego wpływ zaznacza się w literaturze polsko-łacińskiej, skoro

w języku łacińskim zaspokaja się literackie potrzeby przodujących kulturalnie Polakow.

W dziełach pisanych po polsku, a więc z owczesnego punktu widzenia w literaturze

drugorzędnej, wpływ humanizmu ujawni się znacznie poźniej. Ten fakt uzasadnia odsunięcie

cezury językowej od cezury historycznej. Dodajmy jeszcze do tego wpływ drukarstwa, mącący

nam linię rozwojową polszczyzny literackiej. Jeden tylko wzgląd mogłby zalecić przesunięcie

cezury językowej na poł. XV w. - wzgląd na całościowe traktowania umysłowej kultury

w Polsce. Dzieci szlacheckie zaczynają się masowo kształcić, co przygotowuje nowych

uŜytkownikow tak języka łacińskiego, jak i polszczyzny literackiej. Stan literatury w języku

polskim naleŜałoby więc pojmować jako objaw jej zapoźnienia. MoŜna by jednak wskazać, Ŝe od

poł. XV w. i w tworczości wyraŜanej po polsku widoczny jest szybki wzrost. Pojawiają się

przekłady statutow prawnych, ortyli magdeburskich, pierwsza wersja Rozmyślania przemyskiego,

w poezji zaś Legenda o św. Aleksym i Rozmowa Mistrza ze Śmiercią, Wiersz na zabicie

Tęczyńskiego, nie mowiąc juŜ o wcale licznych, a mniej znanych utworach. Literatura tego

okresu dała pierwszą poŜywkę drukarniom, a jej doświadczenia ułatwiły rozwoj oryginalnej

literatury w języku polskim w pierwszej poł. XVI w. Na pewno jednak poł. XV w. zasługuje, aby

ją uznać przynajmniej za cezurę drugorzędną.

Trzy wydzielone periody noszą następujące głowne znamiona. Period pierwszy do r. 1520

6

wytworzył polszczyznę ponaddialektalną i uŜył jej do stworzenia dość bogatej literatury

z zarysowującymi się stylami językowymi, ale literatury nieoryginalnej i wyraźnie drugorzędnej.

Okres drugi do poł. w. XVII powołał do Ŝycia bogatą literaturę oryginalną, w ocenie społecznej

rownorzędną tworczości w literaturze łacińskiej, a w poezji nawet nad tamtą gorującą. W języku

zmiany te odbiły się w składni prozaicznej i w słownictwie, w ktorym wyraźnie rozgraniczono

warstwę literacką od nieliterackiej. Od poł. wieku XVII zaznaczyło się cofnięcie na wszystkich

tych odcinkach. Od poł. XVIII w. język polski staje się jedynym językiem literackim Polakow.

Poszerza się jego zakres funkcyjny, ustala nowy zestaw norm, bogaci się słownictwo, składnia

staje się prostsza. ogolny styl wypowiedzi pisanej przybliŜa się do wypowiedzi mowionej.

UŜytkownikiem jest teraz nie tylko szlachta, ale silnie rozrastająca się ludność miejska. Przez

cały wiek XIX i XX postępuje ewolucja w tych samych kierunkach.

s.128-139

S. Urbańczyk, Periodyzacja dziejów polskiego języka literackiego. W: Prace z dziejów języka

polskiego. Wrocław-Warszawa-Krakow-Gdańsk 1979.

****************************************************************

Rozwój języka polskiego ogólnego a łacina

Stanisław Urbańczyk

Często twierdzi się, że na dworze książęcym nie było miejsca na język polski, ponieważ dominowała łacina. Taka ocena jej roli jest z pewnością przesadna. Łacina mogła być językiem konwersacji tylko w szkole i kościele, wszędzie zaś indziej musiała ustępować językowi polskiemu (w miastach też niemieckiemu), ponieważ poza duchowieństwem nikt jej nie rozumiał. Mamy co do tego trzy świadectwa. Pierwsze, z r. 1339, kiedy to w procesie z Krzyżakami występowało 83 świadków świeckich, z czego tylko 12 osób rozumiało po łacinie (A. Karbowiak, Wykształcenie szkolne laików, zwłaszcza Piastów od 966 do 1364 r., „Przegląd Powszechny” 1897, z.3, s.417). Drugie wyraźne świadectwo pochodzi z r. 1503 (J. Łoś, Początki piśmiennictwa polskiego, Lwów 1922, s.286): wielkiemu dygnitarzowi, Lanckorońskiemu, spisano instrukcje po polsku, bo nie rozumiał po łacinie. Trzecie świadectwo przekazał Orzechowski, który zanotował, że za młodości jego dziadka (połowa XV wieku) wstyd było szlachcicowi umieć po łacinie (K. Morawski, Walka o język polski w czasach Odrodzenia, Kraków 1923, s.9). Czyż w takich warunkach można było obradować po łacinie? Gdy zaś w Krakowie w r. 1431 zorganizowano na dworze królewskim dyskusję w sprawach teologicznych, prowadzono ją po polsku (K. Morawski, Historia Uniwersytetu Jagiellońskiego, t. I, Kraków 1900, s. 272). Jasne, dlaczego: nie szło wtedy o popis obcych, lecz o przekonanie swoich, a do tych można było trafić tylko z pomocą ojczystego języka. Reformacja nie zrobiła pod tym względem żadnego odkrycia; jej zasługą jest tylko większe użycie języka rodzimego w piśmie.

s.55-56

Stanisław Urbańczyk, Ogólne warunki powstawania słowiańskich języków narodowych i literackich we wczesnym średniowieczu. W: Szkice z dziejów języka polskiego. Warszawa 1968.

***************************************************************

W SPRAWIE POLSKIEGO JĘZYKA LITERACKIEGO

Stanisław Urbańczyk

Ostatecznie więc: czy można już w XV w. mówić o języku literackim? To zależy. Jeżeli za warunek konieczny i wystarczający uznamy poczucie, że istnieje norma i wysiłek o jej realizację, to odpowiedź musi być pozytywna. Jeżeli zaś za warunek uznamy skrupulatne przestrzeganie tej normy w praktyce, to chyba nie, bo dopiero koniec XV w. doprowadził do tego ideału. Za "ideał" w tym wypadku trzeba uważać brak w drukach form, które już średniowiecze uznało za gwarowe i naganne. Pozostały jednak inne dialektyzmy, tak że o absolutnej jednolitości jeszcze w XVII w., ba! i w XIX, mówić nie można.

Wyraz "chyba" użyty wyżej nie bez powodu. Trzeba jeszcze spytać, czy wobec wszystkich tekstów z XV w. wolno stawiać równe wymagania? Czy przypadkiem nie da się zaobserwować różnych klas "literackich"? Zdaje się, że tak. Wracamy do wspomnianego na początku zagadnienia tekstów "literackich" i "nieliterackich". Istotnie, taki Psałterz floriański zawiera - jak na swoją objętość - minimalną ilość dialektyzmów. To samo da się powiedzieć o Psałterzu puławskim. Gorzej jest w Biblii królowej Zofii, ale i w niej formy gwarowe - to rari nantes. To samo o Modlitewniku Nawojki, Modlitwach Wacława, Rozmyślaniu przemyskim. Na równi z nimi można postawić i Kazania świętokrzyskie. Jest to bez wątpienia literatura poważna, pisana na ogół przez ludzi o dość dużych kwalifikacjach. Zapiski sądowe - to inna klasa. Tam się musiano zadowalać mniej kwalifikowanymi siłami, a przy tym pracowało się pośpiesznie, w atmosferze nieraz naprawdę gorącej, bo nie było czasu na czuwanie nad językiem notatki, szło tylko o to, aby nie było wykroczeń, przeciw utartym formułkom. Ale i tam torowały sobie drogę ogólnopolskie normy, jakkolwiek wolniej niż w tekstach "literackich". Bodaj najmniej skrępowany był język poezji. Przynajmniej Legenda o św. Aleksym jest w wysokim stopniu przesycona mazowizmami, w nieco mniejszym stopniu zawiera je Rozmowa Mistrza ze Śmiercią. Pole obserwacji, jest, niestety, skąpe, uogólnienia są ryzykowne, pociąga jednak myśl, że wówczas - jak i dzisiaj - w języku poetyckim panowała większa swoboda, bliższy był związek z językiem mówionym. Może jednak przyczyna była inna: wiersze - to był gorszy gatunek piśmiennictwa, bardzo prywatny, zajęcie może nawet wstydliwe. Polskie wiersze składali może ludzie niedouczeni, zawiedzeni w karierze życiowej, stąd i mniej dbali o normę literacką. Jedno pewne: nie należy staropolskich zabytków wrzucać do jednego worka, nie należy z obecności liczniejszych dialektyzmów w jednego typu utworach odmawiać innemu rodzajowi praw literackości.

Polszczyzna XV w. pod jednym względem stała niżej od dzisiejszej: była językiem pomocniczym, właściwym zaś językiem literackim była łacina. Pomimo to jednak mamy przynajmniej próby wszystkich istniejących wówczas rodzajów literackich: prozę biblijną, kaznodziejską, modlitwy, prozę prawniczą, powieściową, listową poezję epicką, obyczajową (wiersz Słoty), religijno-umoralniającą, satyryczną, miłosną, naukową (traktat Parkosza). Rzeczywistą produkcję XV w. trudno na ilość ocenić, ale nie można wątpić, że doszły do nas tylko resztki, może nawet nie najciekawsze. Dziś możemy sobie pokpiwać z poezji, która poucza, jak pisać poprawnie albo jak w miesiącu rozmieszczone są dni różnych świętych, ale w średniowieczu ta służebna funkcja sztuki wierszowanej nikogo nie raziła. Poziom artystyczny musi być oceniany na tle twórczości w języku łacińskim, która wcale tej polskiej nie przerastała. Wreszcie przypomnę słowa Brücknera, że Rozmowa Mistrza ze Śmiercią to "szczyt poezji polskiej średniowiecznej, którego by się i Rej nie powstydził" ("Bibl. Warsz.", 1893, t. 1, s. 279). Od wiersza Słoty do Rozmowy dokonano jego zdaniem większego postępu niż od Rozmowy do Reja, gdyż język nabiera giętkości i śmiałości, ustala się składnia poetycka, rozwija całe bogactwo miar i zwrotek.s.169-170

W XIII w. rozrasta się nowy czynnik wielkiej wagi, mianowicie szkoła. Jakieś nauczanie musiało w Polsce istnieć od samego początku chrześcijaństwa, mało przecież prawdopodobne, aby brano do służby kościelnej ludzi, że się tak wyrażę, z ulicy albo żeby wysyłano na studia za granicę chłopców bez żadnego przeszkolenia na miejscu. A już przecież w XI w. dochodzą Polacy do godności biskupich (Suła-Lambert, Stanisław Szczepanowski), nie brakło ich chyba wśród duchowieństwa średniego i niższego. Nauczanie z czasem zostało zorganizowane w formie szkół, a na wiek XIII przypada ich ilościowy rozrost. Uczono w szkołach, jak przedtem w nauczaniu niezorganizowanym, oczywiście łaciny; język polski nie był przedmiotem osobnego nauczania, jednakże jako pomocniczy był on niezbędny. Nie można się było bez niego obejść we wcześniejszym stadium przy objaśnianiu tekstów łacińskich. Mówiło się po polsku o różnych sprawach związanych z życiem kościelnym i religijnym, mamy przecież słownictwo religijne z najdawniejszego okresu chrześcijaństwa. Przełożono chyba jakieś modlitwy i formuły. Jeżeli je przełożyło niemieckie duchowieństwo w diecezji salzburskiej, dziwne by było, gdyby inaczej postępowało duchowieństwo w Polsce. Te zaczątki dialektu kulturalnego krzepły i rosły dzięki powstaniu w XIII w. szkół parafialnych po miasteczkach, a najpóźniej w XIV w. także już po wsiach. Niektórzy możnowładcy utrzymywali u siebie osobnych notariuszy, kapelanów, którzy też zapewne uczyli dzieci gospodarzy. W 1. poł. XIV w. pojawiają się w dokumentach ludzie świeccy, umiejący pisać, nie tylko mieszczanie, ale też szlachta. Choć język polski był w nauczaniu tylko pomocniczy, zajmował pomimo wszystko pozycję poważną. Wyszło to na jaw wyraźnie w związku z atakiem niemczyzny na szkołę. Koloniści niemieccy, silniejsi gospodarczo od ludności polskiej, chętnie widzieli niemieckich nauczycieli, o których było łatwo, ponieważ waganci, przepędzani z Niemiec, szukali w Polsce schronienia i zarobku. Obronna reakcja przyszła prędko. Już w 1257 r. synod polskiego duchowieństwa wystąpił z zastrzeżeniami, a uchwały synodów z roku 1285 i 1287 stawiają sprawę bardzo twardo:

"Postanowiliśmy dla zachowania i dla poparcia języka polskiego, by w poszczególnych szkołach katedralnych i klasztornych byli wyznaczani tylko tacy magistrzy, którzy doskonale znają język polski, by mogli chłopcom objaśniać autorów w polskim języku" (Łęczyca 1285).

"Postanawiamy, by wszyscy zarządcy kościołówi proboszcze oraz inni przełożeni w obrębie wszystkich diecezji polskiego narodu (...), mając sobie przez biskupów powierzone szkoły, nie ustanawiali Niemców, chyba że są dostatecznie przygotowani w zakresie polszczyzny, by wykładać chłopcom autorów i łacinę w języku polskim" (rok 1287).

Zarządzono też, aby każdy proboszcz co niedzielę wyłożył Symbol Wiary, Modlitwę Pańską i Pozdrowienie Anielskie. Zalecano ponadto modlitwę za ojczyznę, a nawet dla czujących się na sile - kazanie. Ustawy nie stwarzają nowych faktów, bronią jedynie stanu posiadania.

Trudno sobie wyobrazić, aby szkoła zupełnie się tym nie interesowała, jaka jest ta polszczyzna, której się używa i której się broni. Oczywiście, wśród uczących nie brakło Niemców, język polski kaleczących, ale też chyba nie oni nadawali ton, tylko najlepsi z polskich nauczycieli. Musiano przy tłumaczeniach zwracać uwagę na dobór słów, co do czego wytwarzała się szkolna tradycja, ale pewnie też sposób wymawiania nie był obojętny.

s.177-178

Spróbujmy podjąć niewdzięczne zadanie cyfrowego oszacowania członków warstwy kulturalnej w połowie XIV w. Z. Kaczmarczyk wylicza około 230 stanowisk urzędniczych, czyli jak byśmy dziś powiedzieli, "posad" (pomijam żupników itp. jako na ogół nie-Polaków). Do tego można jeszcze dorzucić kilkudziesięciu sędziów i podsędków. Niektóre stanowiska były dublowane, notariuszy królewskich - pozycja ważna - bywało kilkunastu naraz. Ostatecznie można by przyjąć około 300 "posad". Część z tego znajdowała się bez wątpienia w rękach ludzi prymitywnych, lecz za to rekompensatę stanowią kulturalni ludzie nie zajmujący żadnych stanowisk. Liczebność kleru dałaby się pewnie bliżej określić. Organizacja parafialna była już zasadniczo gotowa. Na samym Śląsku miało parafii być około 700, tu jednak duża część była w rękach Niemców. Diecezja krakowska (bez części śląskiej) liczyła około 500 parafii. Pozostałe diecezje liczyły chyba razem więcej niż krakowska, czyli nie będzie przesady, gdy się powie, że wraz częścią śląskich około 2000 parafii było w rękach polskich księży. Doliczyć by jeszcze trzeba niemożliwą do określenia ilość wikariuszy, duchowieństwa katedralnego, kolegiackiego, klasztornego (tylko Polaków); dojdzie się wtedy może do 2500 duchownych, a wraz ze świeckimi do 3000 ludzi przynależnych do warstwy kulturalnej. (Ale mazurzenia nie znała cała ludność Wielkopolski, Kujaw i Pomorza). Liczba ta rosła z każdym rokiem. Według Karbowiaka (A. Karbowiak, Dzieje wychowania i szkół w Polsce w wiekach średnich, t. 2, Petersburg 1903, s. 398.) w pierwszych dziesiątkach XV w. było w szkołach więcej chłopców pochodzenia szlacheckiego niż mieszczańskiego, czyli stosunki uległy w ciągu 2. poł. XV I w. dokładnej zmianie. Można by więc liczbę ludzi ze szkolnym wykształceniem szacować wtedy na jakie 5000. Według A. Wolffa (W. Kuraszkiewicz. A. Wolff, Zapiski i roty polskie XV - XVI wieku z ksiąg sądowych ziemi warszawskiej. "Prace Komisji Językowej PAU" nr 36. Kraków 1950, s. XII n.) w zapiskach sądowych warszawskich w ciągu jednego pokolenia XV w. można rozpoznać przeszło 30 rąk. Jeżeli tak było w ośrodku dość prowincjonalnym, to w całej Polsce piszących naprawdę musiało być dobrych parę tysięcy. Ci to skromni mazowieccy pisarkowie umieli na ogół unikać w piśmie mazurzenia, usunęli około roku 1460 spójnik na rzecz iż, nieco później usunęli z pisma wymowę reno, jebłko. Wyraźny to znak dążenia do lepszego języka.s.182-183

Jakżeż jednak z poglądem, że język pisany był ustabilizowany już w XV w., pogodzić przełom językowy, który wedle rozpowszechnionego przekonania zaszedł w 1. poł. XVI w.? Co sądzić o skargach ówczesnych na "grubość" starszego języka? Chodzi tu, moim zdaniem, o dwie rzeczy. Po pierwsze, początkowo do druku szły dawne, XV-wieczne teksty, które z natury trąciły już myszką. Ich słownictwo przeciążone było archaizmami, czechizmami, wyrazami sztucznymi, które w kręgach średniowiecznej szkoły były znane, ale szerzej w społeczeństwie nie zdążyły się ugruntować. Przykładem może być wyraz żyrzec, o którym pisałem w JP XXVIII. Posługiwano się nim w XV w., obok niego używano także wyrazu starosta wesela, do nowszych przekładów żyrzec się już nie dostał, lecz starszy lub przełożony wesela. Podobny los spotkał wiele innych słów. Czyszczenie języka powtarza się co pewien czas w związku ze zmianami społecznymi po okresach konserwatyzmu.s.185

Po drugie, skargi na "grubość", "nieforemność" związane były z poszerzeniem się funkcji języka literackiego. W wieku XV był on pomocniczym językiem religijnym, językiem sądowym, w XVI w. staje się narzędziem walki politycznej (nie tylko, jak dotąd, w mowie) i religijnej. Musi się on naginać do nowych celów. Nie wystarcza mu dawne słownictwo, nie wystarczają konstrukcje słowne. Stawia się też językowi wyższe wymagania stylistyczne, żąda się nowych środków wyrazu. Ma on dorównać łacinie. Mocno to akcentuje prof. Milewski, gdy o nim mówi, że do połowy XVI w. był dialektem pomocniczym w stosunku do łaciny: posługiwało się nim niższe duchowieństwo, nie umiejące po łacinie, pisano nim tylko rzeczy dla ludu, nie miał zaś wstępu do literatury "wyższej", przede wszystkim teologicznej. Był więc w porównaniu z łaciną funkcyjnie upośledzony. Dopiero polemika religijna poprawiła jego pozycję: "Dzięki działalności protestantów polski język literacki był około r. 1560 systemem norm dość sprecyzowanych, o dużym prestiżu społecznym. Brakowało jednak wewnętrznego zróżniczkowania, specjalizacji. Nie odróżniano jeszcze języka poezji od języka prozy artystycznej, a tego ostatniego od języka prozy technicznej i codziennej". Stało się to w najbliższych dziesiątkach lat w Krakowie w kołach dworskich (Milewski, Genealogia społeczna polskiego języka literackiego, "Wiedza i Życie" XIX, 1950, s.269).

Nasza słaba znajomość języka XVI w. nie pozwala, moim zdaniem, stanowczo stwierdzić, że nie było przed połową wieku zróżnicowania stylistycznego; sądzę, że było przeciwnie. Bez wątpienia jednak ma sporo racji prof. Milewski, gdy odmawia polszczyźnie równych praw z łaciną. Bez wątpienia też autorytet polszczyzny ogromnie wzrósł w ciągu XVI w., nie znaczy to jednak, że wziął nad łaciną górę i że zapanował we wszystkich funkcjach. W szczególności pozostała łacina językiem naukowym i dopiero w XIX w. z tej roli ostatecznie wyszła, nie od razu nawet ustępując na rzecz języka polskiego, lecz nowoczesnych języków europejskich, ponieważ uczeni się obawiali, że ich dzieła pozostaną światu nie znane, jeżeli się je ogłosi po polsku. Wzgląd właśnie na szerokość oddziaływania zawsze utrudniał funkcyjny rozrost naszego języka literackiego. Ale nie zapominajmy, że i twórczość artystyczna w języku łacińskim była w XVI w. bardzo poważna, czyli nawet od tej strony był język polski wobec łaciny jeszcze upośledzony.

Być może jednak, że funkcyjny wzrost języka literackiego tak był koło połowy XVI w. istotny, że uznamy ten czas za przełomowy. Być może skłoni to z kolei specjalistów do poglądu, że od tej pory dopiero należy datować początek języka polskiego. Taki punkt widzenia o tyle byłby możliwy, że obok normy językowej funkcja, jaką język literacki spełnia, jest jego istotną cechą. Nacisk poło <żony na stronę funkcjonalną rozwoju języka pols> kiego uważam za dużo szczęśliwszy niż nacisk na stronę artystyczną, broniony przez prof. Taszyckiego. Wzgląd tedy na funkcję, być może, skłoni w przyszłości do datowania początków języka literackiego na 2. poł. XVI w., czyli przyzna rację prof. Taszyckiemu i Milewskiemu, a nie ich przeciwnikom ze mną łącznie.

Zwycięstwo jednak, gdyby - w co wątpię - od tej strony przyszło, będzie pozorne. W gruncie rzeczy chodzić będzie o dwa różne punkty widzenia. Gdy bowiem prof. Nitsch, Lehr-Spławiński, a także Brückner dopatrywali się początków języka literackiego, a zwłaszcza dialektu kulturalnego wcześniej i wiązali go (pierwsi dwaj) z Wielkopolską, to mieli na myśli system fonetyczno-fleksyjny. Prof. zaś Milewski kładzie nacisk na funkcję. Każdy z obozów odpowiada więc na inne pytanie. Także prof. Taszycki, gdy się opiera na jakoby zbyt niskim poziomie artystycznym utworów XV i 1. poł. XVI w., nie odpowiada na to pytanie, co zwolennicy Wielkopolski.

s.185-186

S. Urbańczyk, W sprawie polskiego języka literackiego. W: Prace z dziejów języka polskiego. Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1979.

****************************************************************

POLSKI JĘZYK LITERACKI W DOBIE PRZEDPIŚMIENNEJ?

Stanisław Urbańczyk

Postawione w tytule pytanie brzmi prowokująco - wszak historycy polskiego języka literackiego datują go to na wiek XVI (jego początek lub połowę), to z wahaniami na XV, wyjątkowo - XIV, nawet XIII. Rozbieżności wynikają z różnego pojmowania języka literackiego: im więcej warunków zawiera definicja, tym późniejsze datowanie, i odwrotnie. Uczeni kładący nacisk na wielkie znormalizowanie języka literackiego i na wysoki poziom utworów literackich, które w nim stworzono, przesuwają datę powstania języka literackiego na czas późniejszy; inni zaś, kładący nacisk na użycie pisma do utrwalenia utworów w języku polskim i na istotną różnicę, jaka zachodzi między mówioną a pisaną odmianą języka, skłonni są widzieć polski język literacki nie później niż w XIV w. ze względu na pochodzący z tego czasu rękopis Kazań świętokrzyskich, które być może są kopią zabytku starszego. Wyjątkowe jest stanowisko M. Rudnickiego, który utożsamia język literacki z językiem powszechnie zrozumiałym, powstanie zaś "powszechnie zrozumiałego języka polskiego", i to jako tworu sztucznego, umieszcza w II w. naszej ery. Oczywiście użycie pisma jest dla tego autora sprawą zupełnie drugorzędną.

Pogląd prof. Rudnickiego zawiera dwa punkty, które wyraźnie zaskakują w porównaniu z wypowiedziami innych cytowanych polskich autorów: 1. że język literacki nie musi być pisany, 2. że język polski istniał już w II w. naszej ery. Drugi punkt można odrzucić bez dyskusji. Skoro powszechnie się przyjmuje, że epoka prasłowiańska jeszcze wówczas trwała, nie można mówić o języku polskim. Zauważmy dodatkowo, że powszechna zrozumiałość języka w owej porze, wobec braku zróżnicowania społecznego (a to się przyjmuje), a więc i językowego, niczego nie dowodzi. Inaczej jest z punktem 1. Tu prof. Rudnicki nie jest odosobniony.

W grudniu 1974 r., na sesji naukowej w Instytucie Językoznawstwa AN ZSRR, prof. F. P. Filin przedstawił referat pt. Język literacki jako kategoria historyczna. Za jedną z koniecznych cech języka literackiego (ros. litieraturnyj jazyk) uznał on piśmienność. Ten właśnie punkt jego wywodów został w dyskusji zaatakowany przez kilku słuchaczy, m. in. przez prof. Jarcewą. Powoływano się na to, że tak wspaniałe dzieła, jak Iliada, Odyseja, Rigweda, Kalewala, nie mówiąc o innych mniej głośnych, były utworami ustnymi. Dziś się nam to wydaje dziwne, ale rzeczywiście w innych warunkach kulturalnych powstawały rozległe poematy i utwory prozaiczne, utrzymywały się przez wieki tylko w formie ustnej, ba, świadomie chroniono je przed zapisem. Charakterystyczna jest pod tym względem opowieść Cezara o celtyckich druidach:

"Druidzi nie biorą udziału w wojnie ani wraz z innymi nie płacą podatków; mają zwolnienie od służby wojskowej i innych rzeczy. Pobudzeni tak wielkimi przywilejami, i z własnej woli, przychodzą się uczyć, i przez rodziców i krewnych są przysyłani. Podobno uczą się tam wielkiej liczby wierszy. Dlatego niektórzy pozostają na nauce przez 20 lat. Nie uważają za rzecz godziwą powierzać je pismu, choć we wszystkich niemal sprawach, publicznych czy prywatnych, posługują się pismem greckim. Postanowili tak, jak sądzę, z dwóch powodów: że nie chcą nauki wynosić między pospólstwo, ani też aby uczący się nie zaniedbali pamięci, zaufawszy literom" (O wojnie z Galami, I 14).s.97-98

Polską literaturą okresu przedpiśmiennego zajmowano się bardzo mało. Podobnie też jej językiem. Zresztą, jak wiemy, rozbiegły się opinie co do charakteru polszczyzny przed powstaniem literatury w niej napisanej. Uważano ją np. za sumę dialektów. Jeszcze w XV w. każdy piszący pisał jakoby we własnym dialekcie, jak mu serce dyktowało. Albo pisał lokalnym dialektem kulturalnym - krakowskim, wielkopolskim, świętokrzyskim. Nitsch zaś mówił o ogólnopolskim dialekcie kulturalnym:

"Czyż w wieku XII, a nawet XI nie było już także pewnych zaczątków dialektu kulturalnego? Na pewno chyba były: skoro "Wielkopolska zbudowała państwo Piastowe", to nadawała ona wtedy ton innym prowincjom, a nie ma ważniejszego zjawiska społecznego, co by się też nie odbiło w języku. Trzeba tylko wprowadzić pewną różnicę między bliskimi sobie pojęciami "dialektu kulturalnego" i "języka literackiego": pierwszy, dotyczący raczej języka mówionego, musiał istnieć mimo wyłącznego używania w piśmie łaciny, skoro istniał dwór panującego, biskupstwa itp. A nic nie przeszkadza przypuszczeniu, że raz wytworzony w Wielkopolsce przeniósł się do Krakowa i tam się stał dialektem formującej się warstwy kulturalnej. Nie znaczy to oczywiście, by nie czerpał z nowego otoczenia, ale zasadniczy zrąb już był założony" (K. Nitsch, O pochodzeniu polskiego języka literackiego, "Język Polski" I, 1913).s.99

Dialekt kulturalny, którego istnienie jest bardzo prawdopodobne, służył nie tylko do rozmów. Sądzę, że można wskazać jeszcze trzy ważne zakresy mówienia: w sądzie, w kościele, w poezji. Najwątlejszą z nich była chyba odmiana kościelna. Język polski był w kościele tylko językiem pomocniczym, używanym tylko tam, gdzie konieczny był aktywny udział wiernych. Po polsku więc składał chrześcijanin oświadczenie przy chrzcie, który otrzymywał - jak wiemy -człowiek dorosły, a nie dziecko, jak dziś, po polsku wypowiadał spowiedź powszechną, wyznanie wiary, dekalog. Świadectwa historyczne mamy z Polski dopiero z wieku XIII, ale na podstawie praktyki w innych krajach wolno nam przyjąć, że wspomniane teksty pojawiły się wraz z misją chrześcijańską. Nie znaczy to, że każdy dorosły Polak te teksty umiał na pamięć, ale powtarzał ich słowa poddawane przez duchownego. Teksty te można było bez trudu przyjąć od Czechów, wymagało to tylko tu i ówdzie adaptacji fonetycznej czy wyrazowej. Ślady zależności od wersji czeskiej widać dobrze na najstarszych zapisach tych tekstów, zachowanych dopiero z XIV i XV wieku.

Wolno też przyjąć, że przynajmniej w zasięgu działalności biskupów i większych klasztorów uprawiano w jakimś zakresie katechezę. Zapewne korzystali z niej tylko członkowie najwyższej warstwy społecznej. Z rzadka źródła wspominają o biskupach, posługujących się w kazaniach językiem słowiańskim. Według kroniki Thietmara, biskup merseburski Bozo, "ut sibi commissos (sc. Slavos) eo facilius instrueret, Slovonica scripserat verba" (aby powierzonych swojej opiece lepiej uczyć, napisał słowiańskie słowa, tzn. nauki). Inny biskup merseburski, Werner, "libros Slovonicae linguae sibi fieri iussit" (kazał sobie sporządzić księgi w słowiańskim języku) (A. Gąsiorowski, Kazania średniowieczne, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t.2, s.395-396). W Polsce zapisały się w tradycji kazania św. Wojciecha, który zapewne mówił po czesku, ale na pewno był dobrze rozumiany wobec wielkiej bliskości obu tych języków, polskiego i czeskiego. Dlaczegóż nie miałby go naśladować jego brat, Gaudenty-Radzim? Przynajmniej część biskupów polskich była polskiego pochodzenia, jak biskup krakowski Suła-Lambert czy św. Stanisław. W XIII w. mamy już lepsze informacje o kaznodziejach, m.in. o trzech Odrowążach: Iwonie, biskupie krakowskim i o dominikanach Jacku i Czesławie, o Stojku Miechowicie, któremu W. Semkowicz był gotów przypisać autorstwo Kazań świętokrzyskich. Dzięki pracy pokoleń znanych i nieznanych kaznodziei naszych mogły powstać wspomniane Kazania świętokrzyskie, których artyzm nie może być dziś kwestionowany. One by same wystarczyły, aby przyjąć, iż musiały być poprzedzone praktyką kaznodziejską w języku polskim, inaczej mówiąc, uzasadnić mogą pogląd o istnieniu w Polsce dialektu kulturalnego z odmianą funkcyjną kościelną, przede wszystkim w prozie kaznodziejskiej.

O wiele szersze zastosowanie miał język polski w administracji z sądownictwem włącznie. Wiemy ze źródeł historycznych o wiecach, o zjazdach, o regularnych podróżach księcia po kraju, o odbywanych przez niego sądach. Czytamy o wygłaszanych przemówieniach. Wiemy o wcale wysokim wykształceniu niektórych książąt, np. Mieszka II, Kazimierza Odnowiciela, Władysława Hermana, Zbigniewa, Kazimierza Sprawiedliwego.

Retoryka łacińska była ważnym składnikiem ówczesnego nauczania - dlaczegóż by nie miała wpływać na retorykę w języku polskim? Gall pisze: "książę Zbigniew był wykształcony i barwniej przemawiał do ludu niż nie wykształcony Bolesław Krzywousty". Możemy się odwołać do analogii pozapolskich, w szczególności do tego, co było na Rusi, z którą nasi książęta zawsze utrzymywali bliski kontakt. Przyjmuje się przecież, że tam już w XI w. rozwinął się język u- rzędowy, niezależny od zaprowadzonego z Bułgarii języka staro-cerkiewno-słowiańskiego.

Ponieważ zapiski sądowe, dochowane już z 2. poł. XIV w., a zaprowadzone z początkiem tego wieku, pisano po łacinie, dlatego można by ulec wrażeniu, że cały proces sądowy odbywał się po łacinie. Byłoby to jednak rzeczą stanowczo niemożliwą, bo przecież nawet w XIV w. ani sędziowie, ani strony procesowe, ani świadkowie nie znali języka łacińskiego; zaczął się on rozpowszechniać wśród szlachty dopiero pod koniec XV wieku. Cały więc przewód sądowy, począwszy od pozwu aż po ogłoszenie wyroku, toczył się po polsku, a jedynie wpis do księgi sądowej, jeżeli go dokonywano (bo nie było to konieczne), odbywał się po łacinie. Pewne czynności słowne wymagały sformalizowania: i pozew musiał przybrać określoną formę, i przysięga, i wyrok. Wiemy przy tym, że właśnie do formy przywiązywano wielką wagę. Woźny sądowy poddawał przysięgającemu tekst przysięgi słowo po słowie, przysięgający musiał to powtórzyć pod rygorem nieważności przysięgi i ewentualnie przegrania sprawy. W ten sposób z konieczności ustalał się styl sądowego urzędowania. Również przepis prawny musiał być jakoś sformułowany, nie można w nim było nie użyć najważniejszych podstawowych terminów fachowych, nie można ich było wymienić na inne słowa, jeżeli nie były uznane przez praktykę sądową. Styl sądowy dialektu kulturalnego uzyskał więc swoisty sposób formułowania sądowego "komunikatu" i specjalne słownictwo. Inna sprawa, że mogły w tym zakresie istnieć warianty regionalne, wykształcone w okresie rozbicia feudalnego.s.100-102

Niestety bardzo mglista jest nasza wiedza o literaturze pięknej tamtych czasów, choć nie ma wątpliwości, że taka istniała, bo nie ma ludu, który by się bez niej obchodził. Źródła jednak są bardzo skąpe. Nie wiemy np., jak rozpowszechnione były podania o Piaście, o Lechu, Czechu i Rusie, jednym słowem podania kręgu gnieźnieńsko-kruszwickiego, by użyć słów Brücknera, jako też podania o Kraku, czyli podania kręgu krakowskiego, podanie o Walcerzu Udałym (A. Brückner, Tysiąc lat kultury polskiej, t. 1, Paryż 1955, szp. 120-122). Nie wiemy, czy podanie o Walcerzu było rzeczywiście w obiegu między "ludem", czyli wśród szlachty niższej i wyższej. Nie wiemy, czy podania miały kształt prozy rytmicznej, czy wiersza (bo i to nie jest wyłączone). Nie wiemy nic o opowieściach niehistorycznych (bajkach i in.). Część literatury podaniowej tworzyły żywoty świętych, przede wszystkim krajowych, jak św. Wojciech, Stanisław, Kinga i Jacek Odrowąż. Te były z pewnością opowiadane, zwłaszcza z okazji świąt rocznicowych, ale znamy tylko ich wersje łacińskie. Są dane, że takie kroniki były na dworze książęcym czytane w polskim przekładzie, chyba dokonywanym doraźnie przez duchownego lektora, biegle władającego językiem łacińskim i polskim. Przekłady oczywiście pod względem składniowym były zależne od łacińskiego oryginału, podobnie jak kazania, które pisano po łacinie, a w razie potrzeby wygłaszano po polsku.

Wielką rolę w życiu kulturalnym naszych przodków odgrywała bez wątpienia pieśń. Rzecz charakterystyczna, że właśnie o pieśni mamy najwięcej wzmianek w starych źródłach. Pieśni, które w brzmieniu łacińskim utrwalił Gall Anonim, są może w całości (nie tylko w wersji łacińskiej), jego kompozycjami, ale dowodzą przynajmniej tego, że Polacy śpiewali przy różnych okazjach. W oddaniu spraw polskich jest on bardzo realistyczny, więc i na tym odcinku można na nim polegać. Wspomina on też, że na jednym ze zjazdów Zbigniew się pojawił z muzyką. W 1237 r. igrzec Jurek zapisał wieś klasztorowi, z czego wynika, że zawód igrca, dobrze znany ze stosunków ruskich, nie tylko w Polsce istniał, ale mógł być popłatny. Bardzo ważne są przez Długosza podane informacje, że za jego czasów śpiewano pieśń o bitwie pod Zawichostem (w r. 1205) i o uduszeniu Ludgardy (1283). Pieśni te zdołały więc przeżyć 200 lat!s.102-104

S. Urbańczyk, Polski język literacki w dobie przedpiśmiennej? W: Prace z dziejów języka polskiego. Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1979.

**********************************************************

PERIODYZACJA DZIEJÓW POLSKIEGO JĘZYKA LITERACKIEGO

Stanisław Urbańczyk

Przystępując do przeprowadzenia podziału historii polskiego języka na okresy, należy przyjrzeć się konsekwencjom, jakie wynikną z zastosowania różnych kryteriów podziału. Biorę pod uwagę po kolei zmiany systemu gramatycznego, zmiany w składzie języka etnicznego, zmiany w zasięgu języka literackiego i zmiany w jego funkcjach. W związku z historią literatury należy jeszcze uwzględnić rozwój stylów językowych. Potem przyjdzie pora na konfrontację cząstkowych wyników z sobą i cezurami ogólnohistorycznymi.

Jakie więc były najważniejsze przełomowe momenty w dziejach systemu językowego? U początków polszczyzny stoi bez wątpienia dyspalatalizacja samogłosek przednich, którą możemy ulokować w wieku VIII do IX. Jest to chronologia umowna, ale dość prawdopodobna. Zapewne też na te czasy przypada wokalizacja jerów mocnych i wokalizacja spółgłosek sonantycznych. Zakończenie tych procesów możemy umownie kłaść na czas ok. 900 r., a więc czas bliski początków państwa polskiego. (W tym chyba czasie obejmowałby rządy dziadek Mieszka I). Drugi przełomowy moment przypada na poł. w. XII, kiedy to się pojawiły spółgłoski ć 0x01 graphic
' z dawniejszych t' d'. Być może wtedy też się zaczął proces przekształcania r' w ř, jeśli przyjmiemy, że ortografia była w stosunku do tej zmiany zapóźniona (znak rz pojawił się w r. 1231). Żadnego innego ważniejszego zespołu zmian nie możemy uchwycić. Mogły one np. zajść we fleksji, ale to nie znalazło odbicia w piśmie z braku polskich tekstów. Oczywiście nie mógł się też w piśmie przejawić zanik intonacji i ustalenie się akcentu. Następna ważna zmiana - to przekształcenie samogłosek długich w obojętne co do iloczasu, lecz za to zwężone ("pochylone"). Zaszła ona ok. r. 1500. Mniej więcej w tym samym czasie zaszły jeszcze pomniejsze zmiany, jak stwardnienie spółgłosek š, č, ž, a, na odwrót, zmiękczenie k g przed e y. W późniejszych czasach poważną zmianą był zanik samogłosek pochylonych, proces ten jednak zajął dłuższy okres czasu, tak że w całości nie może być brany pod uwagę jako cezura. Można tylko przypisać szczególne znaczenie zanikowi a pochylonego, ponieważ była to pierwsza innowacja wyraźnie przeciwstawiająca język literacki ogółowi gwar rdzennie polskich. Zdaje się, że można umownie związać ją z r. 1740. W drugiej poł. XVIII w. nie zaszła właściwie żadna poważniejsza zmiana w systemie języka, dokonano jednak wtedy pewnego wyboru norm spomiędzy tych zmian, jakie zachodziły we fleksji i fonetyce poprzednich dziesięcioleci, i o tyle można drugą połowę tego wieku uważać za początek tego okresu (Z. Stieber, Rozwój fonologiczny języka polskiego, wyd. 2, Warszawa 1959).

Gdybyśmy spojrzeli na rzecz od strony składni, to byśmy chyba mieli prawo wydzielić wiek XVI, XVII i pierwszą poł. w. XVIII jako okres dominacji składni łacińskiej w charakterze niewątpliwego wzoru. Wtręty łacińskie (makaronizmy) byłyby widomym znakiem tej właśnie zależności. Wydaje się, że koło poł XVIII w. zachodzi pod tym względem bardzo istotna zmiana. Giną makaronizmy, budowa zdania staje się bardziej naturalna, bliższa składni języka mówionego. Widomym znakiem przełomu jest głośna książka Konarskiego O skutecznym rad sposobie, wydana w latach 1760-1763.

Jak ostatecznie widać, można przyjąć jako cezury: lata ok. r. 900 jako początek rozwoju osobnego języka polskiego, lata ok. r. 1150, tj. ostateczne sformowanie się systemu spółgłoskowego, lata ok. r. 1500, tj. porę zatraty iloczasu, w składni zaś poddanie się wpływom łaciny humanistycznej, wreszcie lata ok. r. 1750, jako porę rozpoczęcia nowego porządkowania norm literackich.

Socjalny zasięg polskiego języka literackiego uległ bardzo istotnym zmianom, jako pomocniczy język duchowieństwa przy nauczaniu, przy propagandzie religijnej (wliczając w to kazania, modlitwy, legendy), jako pomocniczy język administracji państwowej i w wąskim zakresie jako język świeckiej wypowiedzi artystycznej. Czynne posługiwanie się językiem polskim w piśmie było przywilejem niewielkiej garstki ludzi. Odbiorcą była głównie szlachta, ponieważ miasta były w znacznej części zniemczone. Wąski zakres oddziaływania był związany nie tylko z układem społecznym, ale także z rękopiśmiennym sposobem rozpowszechniania utworów literackich. Dopiero lata 1520 - 1530 przynoszą pod tym względem gwałtowną zmianę. Powstanie drukarń umożliwia wydatne powiększenie, a więc i potanienie egzemplarzy utworów literackich, równocześnie zaś powstaje nowy odbiorca - mieszczaństwo, które się teraz całkowicie spolszczyło, a przy tym stanęło na wysokim poziomie kulturalnym i ekonomicznym. Dzięki temu znaleźli się masowi odbiorcy dla książek o dużych nakładach (A. Kawcka-Gryczowa, Rola drukarstwa polskiego w dobie Odrodzenia, Warszawa 1954). Od połowy XVII wieku sytuacja się zmienia na niekorzyść. Zubożenie mieszczaństwa, upadek ekonomiczny całego kraju, łącznie ze szlachtą, propaganda na rzecz języka łacińskiego ograniczają liczbę konsumentów książki polskiej. Gruntowną poprawę przynosi dopiero połowa w. XVIII. Zaczyna się w szybkim tempie rozwój Warszawy, gdzie powstaje liczne i silne mieszczaństwo, interesujące się życiem politycznym i ruchem literackim. Zachodzi także korzystna zmiana w stosunku szlachty do języka polskiego, słabnie mianowicie ślepe uwielbienie łaciny. Dzięki temu od poł. w. XVIII język polski obsługuje szlachtę i mieszczaństwo łącznie z powstającą w miastach inteligencją. Nie obejmuje on jednak swym zasięgiem chłopów, którzy dopiero od poł. w. XIX zaczną pomału stawać się odbiorcami książki; ich zaś prawdziwe korzystanie z polszczyzny literackiej przypada na wiek XX.

Wydaje mi się zatem, że i w zasięgu socjalnym stwierdzamy dwa momenty przełomowe: początek XVI wieku i połowa wieku XVIII. Połowa w. XVII mogłaby wystąpić jako cezura podrzędna, związana z przejściowym kurczeniem się tego zasięgu.

O zasięgu socjalnym języka literackiego decydowały nie tylko czynniki ekonomiczne i ustrojowe. Czynniki ekonomiczne udaremniły w średniowieczu kontakt szlachty z książką w ogóle, czynniki ekonomiczne i ustrojowe osłabiły udział mieszczaństwa w kulturze od poł. XVII w., one też trzymały od niej z daleka klasę chłopską. W grę jednak wchodziły także czynniki ideologiczne. One to powstrzymywały duchowieństwo od posługiwania się językiem polskim, one właśnie skłaniały szlachtę do posługiwania się językiem łacińskim. Szlachta zaczęła się kształcić masowo dopiero w drugiej poł. XV w. i wtedy też zaczęła się uczyć łaciny, tak że wreszcie w XVI w. znajomość łaciny wśród szlachty stała się faktycznie obowiązkowa (A. Karbowiak, Wykształcenie szkolne laików, zwłaszcza Piastów od 966 r. do 1364, "Przegląd Powszechny" 1897, z. 3, s. 410- 433). Była więc odtąd łacina nie tylko dla duchowieństwa, ale i dla szlachty drugim językiem literackim. Od początku XVII w. łacina bierze górę nad językiem polskim. Dopiero upadek znaczenia łaciny w Europie zachodniej, wzrost zaś autorytetu języka francuskiego, wreszcie propaganda na rzecz języka polskiego w szkołach pijarskich doprowadziły w ciągu drugiej poł. XVIII w. do zwycięstwa języka polskiego. Będzie on od tego czasu wyłącznym językiem literackim polskiego społeczeństwa. Polak nie będzie się odtąd zwracał do Polaka inaczej jak tylko po polsku. Inne języki, z francuskim włącznie, staną się językami porozumienia z cudzoziemcami i językami naukowej propagandy,

Także więc we wzajemnym stosunku języka polskiego i innych języków stwierdzamy dwa okresy przełomowe: wejście łaciny w życie szlachty (początkowo równomiernie z językiem polskim) w następstwie szybkiego wzrostu kultury szlacheckiej od drugiej poł. XV wieku i załamanie się roli łaciny w poł. w. XVIII. Za cezurę drugorzędną można uważać pierwszą poł. w. XVII, kiedy ten język wyraźnie już góruje nad polskim.

Można się jeszcze zapytywać o rozwój stylów literackich. Zaczynają się one formować już w wieku XV. Ich opisem zajął się w swojej Historii języka polskiego (t. I, s. 147 i n.) Klemensiewicz. W poł. XVI wieku zachodzą, moim zdaniem, zmiany artystyczne. Rozumiem to tak, że nie powstają wtedy w większej liczbie nowe style językowe, lecz zmieniają się środki artystyczne, wyzyskiwane w obrębie tych stylów, w związku ze zmianą poglądów estetycznych. Jest to zmiana tego typu, co zmiana między klasycyzmem a romantyzmem. Okres od poł. XVII w. do poł w. XVIII jest okresem ubożenia tych środków i więdnięcia stylów skutkiem małej produkcji literackiej. Od poł. w. XVIII rozpoczyna się na nowo organizacja stylów językowych i środków artystycznych. Ponieważ bardzo intensywnie zaczyna się rozwijać proza, powiększa się liczba stylów językowych.

Spójrzmy jeszcze na rozwój języka etnicznego, tj. języka polskiego, jako całości łącznie z gwarami terytorialnymi i socjalnymi. W okresie najstarszym istnieją tylko dialekty terytorialne i język polski istnieje tylko poprzez nie. Z czasem się rozwija dialekt kulturalny z zarysem pierwszych norm ponaddialektycznych. Kiedy się ten proces zaczyna, jest i pozostanie na zawsze przedmiotem sporu. Moim osobistym zdaniem początki dialektu kulturalnego wiążą się z ugruntowaniem monarchii piastowskiej na przełomie X/XI wieku. Działanie tendencji unifikacyjnych widzę już w "Bulli gnieźnieńskiej". Od poł. XIV w. powstaje literatura pisana, z jej wzbogaceniem się w XV w. powstają style językowe. Czynna znajomość języka literackiego jest przywilejem bardzo małej liczby ludzi wykształconych. Mowa ogółu szlachty nie różni się w tym czasie od mowy chłopów. Około r. 1500 ważnym zjawiskiem jest dokończenie procesu polszczenia się miast, w których przedtem ton nadawało bogate mieszczaństwo posługujące się językiem niemieckim. Sposób mówienia spolonizowanego mieszczaństwa - mam na myśli mieszczaństwo bogate, nie związane ze wsią - nie jest nam dobrze znany, jeśli jednak wolno nam się opierać na samouczkach i słowniczkach dla nich przeznaczonych, był to, jeśli nie w wykonaniu, to przynajmniej w intencji, właśnie dialekt kulturalny, lokalnie gwarowo zabarwiony. Zapewne też w ciągu XVI wieku zaczął się osłabiać związek mowy zamożniejszej i kulturalniejszej szlachty z gwarami terytorialnymi, a umacniać z dialektem kulturalnym. W XVII w. proces ten uległ zahamowaniu. Także w miastach skutkiem ich rozkładu polszczyzna kulturalna się cofnęła. Dopiero ok. poł. XVIII w. zaczyna się odbudowa stanu utraconego w XVII w. Czynnikiem decydującym jest tu rozwój Warszawy (...), która z małego miasta za rządów ostatniego Sasa rozrosła się za panowania Stanisława Augusta w duże centrum państwowe i prawdziwą stolicę kulturalną. W mieście tym rozwijało się rzemiosło i handel, skupiali się literaci i uczeni. W związku z ich potrzebami zaczęły powstawać wyspecjalizowane sposoby mówienia i pisania, zwane dialektami socjalnymi. Miejsce więc układu poziomego w języku zaczął zajmować układ pionowy. Dialekty socjalne były w XVIII w. jeszcze tworami słabymi, ale nie ustający rozwój nauki, rzemiosła, przemysłu i handlu umacniał je coraz bardziej. Wreszcie stopniowe znoszenie poddaństwa w ciągu XIX w. zaczęło naruszać spoistość dialektów ludowych, poddając je wpływowi języka literackiego, ale w zasadzie nawet ostateczne zniesienie poddaństwa w r. 1864 nie stanowiło pod tym względem przełomu. Można o nim mówić dopiero po r. 1944, kiedy przeobrażenia społeczne związały wieś ściśle z ogólnym życiem narodu.

A więc w losach języka etnicznego możemy stwierdzić istnienie dwóch okresów przełomowych, a to powstanie polskiego mieszczaństwa na przełomie XV/XVI wieku i jego odżycie w poł. XVIII wieku. Łączy się z tym zwiększenie podstaw socjalnych języka literackiego i powstanie dialektów socjalnych.

Jak widać, upadek państwa polskiego w r. 1795 nie znajduje w moim schemacie wyrazu. I on bowiem nie wpłynął na sytuację gwar i języka literackiego: pierwsze ćwierćwiecze XIX w. było kontynuacją czwartej ćwierci XVIII wieku. Widomym znakiem ciągłości było utrzymanie się przy wpływach przynajmniej w części tych samych ludzi. Większe już znaczenie przypisywałbym rokowi 1830.

Trzeba jednak przyznać, że żadna z dostrzeżonych cezur nie zbiega się ściśle ze zmianami językowymi. Rzecz to zrozumiała. Ani rozszerzenie języka literackiego na chłopów czy mieszczan, ani rozszerzenie czy ograniczenie praw łaciny nie wywołuje automatycznie zmian w języku literackim. Język ten pozostaje nadal ten sam, a tymczasem my byśmy chcieli, żeby cezura periodyzacyjna oznaczała poważną zmianę językową. Oczekiwane zmiany rzeczywiście nadchodzą, lecz z pewnym opóźnieniem, bo komunikatywna funkcja języka zapobiega nagłym zmianom. Zwolennicy nowości muszą rozumieć zwolenników tradycji i muszą sami być dla nich zrozumiali, musi więc minąć co najmniej jedno pokolenie, by można było zarzucić dawny stan językowy, niepożądany przez młodsze pokolenie. Dlatego to od momentu zwrotnego w stosunku społeczeństwa do języka musi minąć okres 20 - 30 lat, aby innowacje językowe wystąpiły z większą siłą. Trzeba również wziąć pod uwagę, że i wypracowanie nowych, upragnionych czy koniecznych środków wyrazu wymaga pewnego czasu. Nic więc dziwnego, że w stosunku do cezury przyjętej ok. r. 1760 zmiany językowe wystąpią z opóźnieniem ok. 20 lat. Nie wystarczyło bowiem odrzec się supremacji łaciny, nie dość było powiększyć obowiązki języka polskiego, ale musiał minąć pewien czas, aż się rozszerzył nowy sposób budowy zdania i przeobraziło słownictwo. Podobnie w wieku XVI. Nowe możliwości stworzone przez druk, nowy pogląd na literaturę dały rezultaty ok. r. 1540. Urywa się związek z literaturą średniowieczną, z jej tokiem zdania i jej słownictwem, a na ich miejscu pojawiają się nowe środki językowe. Wydaje mi się jednak, że choćby wzgląd na wagę tego, co nowe, zaleca rozpoczynanie okresu od pojawienia się czynnika pobudzającego, a nie od pojawienia się skutków jego działania.

Zmiany te nie mogą się przejawić w całym języku. Najbardziej podatne są składnia i słownictwo, tylko w nich bowiem istnieje dostateczny luz, zezwalający na względnie swobodne z nich korzystanie. Dlatego właśnie badania nad historią języka literackiego powinny objąć składnię i słownictwo. Zmiany w fonetyce i we fleksji możliwe są pośrednio przez świadomy wybór norm językowych. Pod tym względem wiek XVI wydaje mi się kontynuacją poprzedniego wieku. Zestaw norm był przygotowany wcześniej, w wieku XV. Był to świadomy dobór cech, głównie małopolskich, ale także innych. Przewrót w systemie samogłoskowym - chodzi o przekształcenie samogłosek długich w iloczasowo obojętne, ale za to zwężone w porównaniu z odpowiednimi dawnymi krótkimi - nie miał związku z humanizmem ani oczywiście z pojawieniem się drukarń. Zresztą korzenie tej zmiany tkwiły na pewno w przeszłości. Przeobrażenia we fleksji postępowały stopniowo i polegały głównie na usuwaniu paralelnych końcówek. W szczegółach zresztą było sporo wahań. Obniżenie poziomu drukarń w XVII w. przyczyniło się w dużym stopniu do zaniku form starszych, podtrzymywanych przez korektorów i redaktorów. Dzięki temu nie uległ we fleksji zerwaniu kontakt języka literackiego z żywą mową. W drugiej poł. XVIII w. wraz ze wzrostem świadomości językowej i wymagań wobec druków, wraz z wprowadzeniem języka polskiego i nauki o nim do szkół zaszła potrzeba rozstrzygnięcia istniejących wątpliwości, np. stosunku samogłosek pochylonych do pewnych form fleksyjnych. Zaszła też potrzeba uznania jakiegoś autorytatywnego wzoru. Stała się nim polszczyzna XVI w., ale zakres stosowalności wzoru w praktyce był przedmiotem przewlekłego sporu, który w maniackich wypadkach dotrwał do poł. XIX wieku. W wypadkach wyraźnych rozbieżności zwyciężył stan aktualny (np. w stosunkach do a e).

Ostatecznie więc proponowałbym przyjęcie następujących głównych okresów przełomowych: 1) połowa XIV w. w związku z pojawieniem się pierwszego tekstu polskiego, Kazań świętokrzyskich; 2) lata 1520-1530 w związku z mnożącymi się drukami w języku polskim i nowymi formami świadomej nad nim kontroli, dalej w związku ze wzmocnieniem się pozycji języka polskiego wobec łaciny oraz z wystąpieniem mieszczaństwa, wraz ze szlachtą, jako odbiorcy języka literackiego; 3) połowa XVIII w. również w związku z poważnymi zmianami w życiu społecznym, odnowieniem literatury w języku polskim i początkiem przeobrażeń w języku. Jako cezury drugorzędne wystąpiłyby: lata ok. 1540 jako początek literatury złotego wieku i odnowienie słownictwa polskiego, lata ok. r. 1650 w związku z poważnymi zmianami w sytuacji miast i dominacją łaciny nad językiem polskim, wreszcie lata 1863/1864 definitywnie zamykające resztki tradycji staropolskiej.

Historycy języka polskiego przeprowadzają następujące podziały: A. Brückner za przełomowy uznał rok 1500 i 1763, S. Słoński przyjmuje cezury w poł. wieku XVI, XVII i pod koniec w. XVIII. T. Lehr-Spławiński uważa za graniczne lata ok. 1500, poł. w. XVIII i poł. XIX. Z. Klemensiewicz przyjmuje umownie rok 1500 jako granicę między dobą staropolską i średniopolską, a trzecią część XVIII w. między średniopolską a nowopolską. Jak widzimy, rok 1500 odgrywa rolę istotną w periodyzacji Brücknera, Lehra-Spławińskiego i Klemensiewicza. Wszyscy autorzy dość podobnie oceniają drugą cezurę, lata 1763-1780. Proponowany więc przeze mnie podział mało się od nich różni.

Historyk literatury polskiej zgodzi się zapewne na cezurę w poł. XVIII w., będzie zaś miał wątpliwości w stosunku do innych cezur. Zapewne bardziej by mu odpowiadał rok 1543 (rok pojawienia się Krótkiej rozprawy Reja).

Historyk polityczny zaleci jako zwrotne momenty poł. w. XV i poł. XVIII w., a drugorzędnie poł. w. XVII. Zajdzie więc rozbieżność między jego cezurą, umieszczoną ok. poł. XV w. i cezurą językoznawcy w latach 1520-1530. Jest to rozbieżność uzasadniona. Połowa XV w. jest datą przełomową także w dziejach kultury polskiej, bo rozpoczyna się wtedy oddziaływanie humanizmu, ale jego wpływ zaznacza się w literaturze polsko-łacińskiej, skoro w języku łacińskim zaspokaja się literackie potrzeby przodujących kulturalnie Polaków. W dziełach pisanych po polsku, a więc z ówczesnego punktu widzenia w literaturze drugorzędnej, wpływ humanizmu ujawni się znacznie później. Ten fakt uzasadnia odsunięcie cezury językowej od cezury historycznej. Dodajmy jeszcze do tego wpływ drukarstwa, mącący nam linię rozwojową polszczyzny literackiej. Jeden tylko wzgląd mógłby zalecić przesunięcie cezury językowej na poł. XV w. - wzgląd na całościowe traktowania umysłowej kultury w Polsce. Dzieci szlacheckie zaczynają się masowo kształcić, co przygotowuje nowych użytkowników tak języka łacińskiego, jak i polszczyzny literackiej. Stan literatury w języku polskim należałoby więc pojmować jako objaw jej zapóźnienia. Można by jednak wskazać, że od poł. XV w. i w twórczości wyrażanej po polsku widoczny jest szybki wzrost. Pojawiają się przekłady statutów prawnych, ortyli magdeburskich, pierwsza wersja Rozmyślania przemyskiego, w poezji zaś Legenda o św. Aleksym i Rozmowa Mistrza ze Śmiercią, Wiersz na zabicie Tęczyńskiego, nie mówiąc już o wcale licznych, a mniej znanych utworach. Literatura tego okresu dała pierwszą pożywkę drukarniom, a jej doświadczenia ułatwiły rozwój oryginalnej literatury w języku polskim w pierwszej poł. XVI w. Na pewno jednak poł. XV w. zasługuje, aby ją uznać przynajmniej za cezurę drugorzędną.

Trzy wydzielone periody noszą następujące główne znamiona. Period pierwszy do r. 1520 wytworzył polszczyznę ponaddialektalną i użył jej do stworzenia dość bogatej literatury z zarysowującymi się stylami językowymi, ale literatury nieoryginalnej i wyraźnie drugorzędnej. Okres drugi do poł. w. XVII powołał do życia bogatą literaturę oryginalną, w ocenie społecznej równorzędną twórczości w literaturze łacińskiej, a w poezji nawet nad tamtą górującą. W języku zmiany te odbiły się w składni prozaicznej i w słownictwie, w którym wyraźnie rozgraniczono warstwę literacką od nieliterackiej. Od poł. wieku XVII zaznaczyło się cofnięcie na wszystkich tych odcinkach. Od poł. XVIII w. język polski staje się jedynym językiem literackim Polaków. Poszerza się jego zakres funkcyjny, ustala nowy zestaw norm, bogaci się słownictwo, składnia staje się prostsza. ogólny styl wypowiedzi pisanej przybliża się do wypowiedzi mówionej. Użytkownikiem jest teraz nie tylko szlachta, ale silnie rozrastająca się ludność miejska. Przez cały wiek XIX i XX postępuje ewolucja w tych samych kierunkach.

s.128-139

S. Urbańczyk, Periodyzacja dziejów polskiego języka literackiego. W: Prace z dziejów języka polskiego. Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1979.

****************************************************************

JAKĄ POLSZCZYZNĄ MÓWIŁ JAN KOCHANOWSKI I JEGO RÓWIEŚNICY

Stanisław Urbańczyk

Język staropolski posiadał nie tylko pochylone o, ale też pochylone e i a. W budowie języka odgrywały one rolę bodaj większą niż ó. Nie tylko bowiem wymiana e : é i å : a występowała w takich kategoriach gramatycznych jak chléb : chleba, pån : pana, miåł : miała, a więc analogicznie do wymian róg : rogu, niósł : niosła, ale nadto pojawiała się w ważnych innych kategoriach. Zarówno pochylone e, jak pochylone a były bardzo istotną cechą końcówek złożonej odmiany przymiotnika: dobrå (żona), dobré (pole, żony, pola), dobrégo (męża, dziecka), dobréj, dobrému (mężowi, dziecku), dobrém, odmiany rzeczownika w typach: zbożé, zbożå; rolå, wolå, głębiå, wreszcie w odmianie czasowników typu: czytåm.

s.189-190

Przejdźmy teraz do cech, których ortografia nie uwzględniła. Mam na myśli przede wszystkim labializację głoski o, tzn. wymawianie jej w postaci uo. Z całą pewnością tak wymawiano o nagłosowe, śródgłosowe zaś przynajmniej w większej części Polski (Wielkopolska, Śląsk, Małopolska). Czyli biorąc rzeczy praktycznie, Kochanowski mówił zgodnie z innymi Polakami ŭoko, ŭowoc, a może nawet ŭokŭo, ŭowŭoc. (...) Zapewne w części Polski (przede wszystkim w Wielkopolsce) wymawiano nawet nie ŭo, lecz ŭe. Także i inne nagłosowe samogłoski były poprzedzane jakąś spółgłoską protetyczną, por. stpol. jimię, jigła, Jewa, Jadam, jaże, ha, hale zamiast imię, igła, Ewa, Adam, aże, a, ale.

Referat Januszowskiego o poglądach ortograficznych Kochanowskiego przekazał nam informacje, że wówczas każde o, po którym następowało m lub n, było wymawiane wąsko, czyli było pochylone. Kochanowski był przeciwnikiem oznaczania tej właściwości w piśmie właśnie dlatego, że była tak powszechna i dla każdego Polaka oczywista. Z pewnością nie on jeden był obrońcą tego poglądu, więc też tylko niektóre druki pochylenie przed spółgłoskami nosowymi oznaczały. Niekiedy ten sam drukarz był niekonsekwentny. I tak, w IV trenie wydrukowano zgodnie z poglądem Kochanowskiego on i rodzicom, ale zbiorowe wydanie pośmiertne, wykonane u Januszowskiego w r. 1585, ma już rodzicóm i wiele podobnych.

s.191

W drukach rzadko dochodziła do głosu inna cecha, niesłychanie w wymowie i rękopisach rozpowszechniona: zamiana i, y w e pochylone, jeżeli następowała po nich spółgłoska l lub ł: wymawiano więc béł, béli; nosiéł nosiéli, siéła, miéł. W XVIII w. wymowa ta zanikła, bo é przeszło w y lub i, a zatem béł, béli wróciło do wymowy był, byli.

Niektóre druki zaznaczały, że e przed następującym m, n brzmi jak ę oraz że pochylone a zamienia się w tejże pozycji w ą: tęn, zięmia, pąn, dąm, dąmy.

Pewne środki graficzne źle rozumiemy, jeżeli nie jesteśmy z góry co do ich wartości uprzedzeni. W szczególności znak rz skłonni jesteśmy czytać jako ż, zgodnie z dzisiejszą praktyką, a tymczasem był to w XVI w. dźwięk swoisty, w którym nad elementem ż górowało wibrujące r. Jednym słowem było to ŕ, które jest powszechne w języku czeskim, a w gwarach polskich trafia się jeszcze w wielu okolicach u ludzi starszych (południowy Śląsk, Podhale, zach. Wielkopolska, Pomorze...). Ten fakt był przyczyną, że Kochanowski nigdy nie rymował ż i rz. Może i to warto jeszcze przypomnieć, że ł było wówczas jeszcze zębowe, podczas gdy dziś przeważnie jest to ŭ.

s.192

Szlachcic wielkopolski stosunkowo mało się odchylał od przedstawionego wyżej stanu idealnego: nie mazurzył, wymawiał dwie samogłoski nosowe ę, ą (pisane ą), mówił śrzoda, źrzódło, uźrzeć, tak właśnie jak pisano według najlepszych wzorów ortograficznych. Oczywiście silnie labializował o i zwężał je przed spółgłoskami nosowymi. Jego przodkowie w XIV w. zamieniali nagłosowe ja- na je- i ra- na re- (jako jeko, rano reno), ale skoro już pod koniec XIV w. pisarze tamtejszych sądów wiedzieli, że takiej wymowy należy unikać, to może w XVI w. szlachecki ogół wymawiał już na sposób małopolski jako, jagoda, rano, raczek. Z naszego punktu widzenia najosobliwsza była chyba wymowa a pochylonego. Jeszcze do ostatnich czasów w Polsce zachodniej, od Warty poczynając, utrzymywała się wymowa troŭwa, dobroŭ, wŭoda, czytoŭ książkę; dawniej oczywiście wymawiano tu áŭ: tráŭwa. Wymowę taką wykpiwa Klonowicz we Flisie. Zapewne on sam, skoro pochodził z Sulmierzyc w południowej Wielkopolsce, w ten sposób wymawiał, póki emigracja w inne strony nie zetknęła go z odmienną wymową.

s.193-194

W dużo gorszej sytuacji znajdował się szlachcic pochodzący z Sieradzkiego, jak Bielski, z Małopolski, jak Rej, Kochanowski, Modrzewski, Górnicki, i z Mazowsza, jak Paprocki lub Skarga. Z domu wynosił mowę mazurzącą: gdy rozpoczynał naukę szkolną, gdy wchodził w życie publiczne, musiał się jej oduczyć. Często przychodziło to z trudem. Nieco światła na tę sprawę rzuciła analiza rymów. Okazało się, że wprawdzie u Jana Kochanowskiego nie ma pewnych śladów mazurzenia, ale za to nie brak ich u jego bratanka, Piotra. Rymy takie jak trwoży - obozy, poszły -niosły, oczy - mocy - nocy są u niego zbyt częste i wobec starannego skądinąd rymowania dadzą się zrozumieć tylko wtedy, gdy się zgodzimy, że oparte są na mazurzącej wymowie autora. Znakomite wykształcenie Jana, podróże, służba dworska dopomogły do wyzbycia się tej nagannej właściwości, której się nie umiał wystrzec bez reszty Piotr. Za mazurzącą wymową przemawiają rymy Zimorowiczów, Miaskowskiego i Bielskiego.

Znaczne różnice regionalne istniały w wymowie samogłosek nosowych. Samogłoska tylna, pisana wówczas i dzisiaj jako ą, wymawiana była bądź jako nosowe å - i to była wymowa najpoprawniejsza - bądź też węziej, jako ọ, a nawet jako nosowe u (m.in. na Mazowszu). Gdy zaś kończyła wyraz, mogła być w Polsce zachodniej wymówiona jako -åm (również z możliwością zwężenia). Przednia samogłoska nosowa z początkiem XVI w. brzmiała wszędzie poza środkową Wielkopolską jako nosowe a. Ta jednak wymowa, choć bardzo rozpowszechniona, nie uzyskała opinii poprawnej i po krótkim wahaniu wszystkie drukarnie, posługując się znakiem ę, przyczyniły się do rozpowszechnienia wymowy wielkopolskiej. Oczywiście bezpośredni kontakt z Wielkopolanami działał w tym samym kierunku. Jak wiadomo, początkowy rezultat tych wpływów był nieoczekiwany: na wielkim małopolskim obszarze powstała wymowa typu reka, zeby, a nieco później też råk, zåb, zam. ręka, zęby, rąk, ząb. W samym Krakowie takiej wymowy albo nie było, albo istniała tak krótko, że nie zdążyła się w żaden sposób w źródłach utrwalić. Zdołano ją wykryć poprzez rymy u Bielskiego, Piotra i Andrzeja Kochanowskiego, Kochowskiego, Korczyńskiego, Sebastiana Petrycego, Jurkowskiego i innych. Była to widocznie u wykształconej szlachty tak powszechna wymowa, że można by ją uznać za wariant poprawnej wymowy. Modrzewski pochodzący z Wolborza (dziś woj. łódzkie) bez wątpienia w ten sam sposób wymawiał co najmniej przez pewien czas. Tak też chyba mówił i sam Jan Kochanowski, skoro znalazły się u niego rymy narzekam - lękam i niestety - wzięty.

(...) w XVI w. nie było jeszcze istotnej różnicy między mową szlachty i chłopów. Nic może tak dobitnie o tym nie świadczy, jak wymowa beznosówkowa. Wyszedłszy w połowie tego wieku od strony Wielkopolski i z bardziej kulturalnych ośrodków miejskich w różnych okolicach Małopolski, przyjęła się ona i w dworach szlacheckich, i w chłopskich wsiach. Do tego stopnia chłopi i szlachta tworzyli językowo jednolitą społeczność. Jedynie z faktu, że na ogół nie pojawia się rymowanie ą z a, można by wyciągnąć wniosek, że odnosowienie ę, wcześniejsze chronologicznie, ogarnęło i chłopów, i szlachtę, natomiast odnosowienie ę do mowy szlachty już nie weszło. Świadczyłoby to o nadwątleniu w XVII w. językowych związków między dworem i wsią. Prawdopodobieństwo takiej koncepcji jest duże. W wieku zaś XVIII wymowa beznosówkowa zaczęła się cofać u ludzi wykształconych, a u chłopów ten sam proces pojawił się na terenie dawnego Sieradzkiego w pierwszej poł. XIX w., wreszcie w XX w. w środkowej Małopolsce.

Małopolska posiadała jeszcze kilka innych pomniejszych cech niezgodnych z oficjalną normą pisaną. Duża jej część nie mówiła źrzódło, śrzoda, uźrzeć, jak mówiła Wielkopolska i jak pisano, lecz źródło, środa, uźreć. Wschodnia jej część obejmująca okolicę Kielc i Sandomierza wymawiała nawet r-ziódło, r-sioda, ur-zieć. Również rodzinne strony Kochanowskich były przez tę właściwość opanowane. Tak jaskrawy dialektyzm nie miał oczywiście wstępu do druku; możemy go wykryć tylko w rękopisach, jak np. w jednym z rękopisów Kroniki Janczara z drugiej poł. XVI w. Jednakże właśnie w IV trenie czytamy wyraz niedordzały, co zapewne jest wynikiem skojarzenia imiesłowu niedorziały, tj. niedojrzały ze rdzawym. Dopiero takie zamaskowanie dialektyzmu otwarło mu drzwi do druku.

Dla kompletu możemy jeszcze dorzucić wymowę fała lub kfała zam. chwała i wymowę końcowego -ch jako -k (typ na nagak). Może wpływ Mazowsza zniszczył lub w ogóle nie dopuścił do powstania tej cechy w okolicach Zwolenia, ale miał ją chyba za młodu Modrzewski, Sebastian Petrycy i inni Małopolanie. Tę wymowę dość trudno sobie uświadomić, a więc i trudno się jej wyzbyć. Widzimy to u studiującej młodzieży pochodzącej ze wsi. Przeciętny tedy Małopolanin, tak szlachcic jak chłop, mówił w psalmie 90: "...będziesz po źmijak beśpiecznie gniewliwyk i po padalcak deptał niecierpliwyk..."

s.194-197

W mowie szlachcica nie wychylającego się ze swojej wsi, u kobiet i dzieci szlacheckich cechy gwarowe były zapewne przeprowadzone z dużą konsekwencją. Natomiast mowa szlachcica ambitnego, biorącego udział w życiu publicznym, przypominała chyba mowę współczesnego nam chłopa, gdy pod wpływem języka literackiego stara się cech gwarowych wyzbyć. W wielu wypadkach zdoła on np. ukryć mazurzenie, ale od czasu do czasu wymknie mu się jakieś słowo zmazurzone albo też spostrzeżemy u niego przykłady przesadnego "szadzenia"; w gronie zaś rodzinnym swobodnie mazurzy.

Od idealnej normy najbardziej odbiegała mowa Mazurów. Cechowały ich wszystkie naganne właściwości Wielkopolan (wymowa reno, jegoda) i Małopolan (mazurzenie, typ źródło, fała), nosówkę przednią wymawiali szeroko jako nosowe a, e przed m i n poszerzało się w a (ciemny ciamny), a ponadto w osobliwy sposób wymawiali palatalne spółgłoski wargowe: pjåsek lub psiåsek, bjåły lub bziåły, mjasto lub mniasto, niasto. Nic więc dziwnego, że wymowa mazowiecka była przedmiotem ustawicznych drwin.

s.197-198

Pominę tu dialekt śląski, podobny bardzo do małopolskiego, i kaszubski, nie odgrywający większej roli w kształtowaniu się języka ogólnonarodowego, ale choć krótko muszę się zająć dialektem kresowym. Zaczął się on właśnie kształtować intensywnie w XVI w., pewne zadatki istniały niewątpliwie wcześniej: feudałowie ukraińscy i białoruscy, a także mieszczaństwo, tak byli związani interesami klasowymi ze szlachtą polską, że zaczęli w życiu publicznym porzucać język rodzimy na rzecz polskiego. Przechodzenie na język polski nie mogło być całkowite: wszak dla porozumienia się z poddanymi trzeba było znać ich język. Stąd to szlachta Rusi Białej, Czerwonej, Podola, Ukrainy była w zasadzie dwujęzyczna, a jej polszczyzna musiała stać pod silnym wpływem języka rodzimego. Przenikały do niej nie tylko ukraińskie czy białoruskie wyrazy, ale też pewne formy gramatyczne i właściwości fonetyczne. Specjalna uwaga należy się pochylonemu a. W języku ukraińskim i białoruskim istniało tylko jedno a, toteż nauczenie się drugiego mogło przyjść tylko po dużym wysiłku. Nic dziwnego, że przeciętnie Polacy kresowi posługiwali się tylko jednym a, mianowicie a jasnym. Również odrębne e pochylone sprawiało widoczne trudności, inaczej jednak niż w wypadku å, posługiwali się zamiast niego samogłoskami i lub y. Poeci pochodzący z kresów (Szymonowicz, Zimorowicz) już w XVI w. zaczęli rymować å z a i é z i lub y, np. biåłå - rwała, niesława - przeståwå; zakrywå - zdumiéwå, urodziwå - omdléwå, śpiéwå - zazywå itp.

Oczywiście beznosówkowa wymowa bardziej im odpowiadała od wymowy z rezonansem nosowym. Tak np. Jan Zamojski w autografach miał trudności z oznaczeniem rezonansu nosowego samogłoski y, również Barbara Radziwiłłówna nie umiała dobrze wybrnąć z tych kłopotów. Na końcu wyrazu nawet ą pozostało do naszych czasów bez rezonansu, co doprowadziło do spopularyzowanych przez poetów kresowych rymów błoto - z ochotą, piszą - ciszo. Pisane h wymawiali kresowcy dźwięcznie bez względu na jego pochodzenie: czeskie, łacińskie, niemieckie. Ilość wyrazów z h pomnożyli, wprowadzając do języka polskiego także pożyczki, jak hałas, hałaburda, hołoble, hospodar, hreczka, hulać itd. Charakterystyczna dla kresowych Polaków wymowa śpiewająca na pewno istniała w XVI w., ale oczywiście nie była oznaczana w piśmie.

s.199-200

Nowy dialekt miał od samego początku dużą siłę ekspansywną. Przyczyna leżała w tym, że główne interesy ekonomiczne feudałów leżały na wschodzie i tam ich trzeba było bronić, dlatego wielu szlachciców z rdzennej Polski spędzało jakiś czas na służbie wojennej na kresach. Po wtóre, rosnące znaczenie magnatów kresowych, tworzenie wielkich dworów i wojsk prywatnych dostarczało ognisk, gdzie się nowa polszczyzna szerzyła. Rusini uczyli się po polsku, a nawzajem rdzenni Polacy, szukający tam tłustszego chleba niż na ubogim Mazowszu, przejmowali od nich pewne modne sposoby mówienia. Mówienie z ukraińska imponowało: było jakoby dowodem dalekich wypraw wojennych. Nic dziwnego, że wpływ ukraiński został dostrzeżony nie tylko u Polaków urodzonych w województwach ruskich, ale nawet u rdzennych Polaków, jak Klonowicz, pochodzący spod Ostrowa. Wpływ ten utrzymywał się bez najmniejszych wahań aż do XIX w. włącznie. Przez usunięcie a pochylonego w XVIII w. zmienił on w widoczny sposób zewnętrzny wygląd polskiej wymowy. Bardzo wyraźny przedtem związek mowy warstw wykształconych z mową ludu uległ teraz silnemu osłabieniu.

s.200-201

Stanisław Urbańczyk, Jaką polszczyzną mówił Jan Kochanowski i jego rówieśnicy. W książce: Szkice z dziejów języka polskiego. Warszawa 1986.

***************************************************************

Tadeusz Milewski

NOWE PRACE O POCHODZENIU POLSKIEGO JĘZYKA LITERACKIEGO

Jądrem problemu jest tu różnica w pojmowaniu funkcji społecznej języka pisanego. Żeby w danym społeczeństwie w ogóle język pisany występował, musi w nim istnieć rodzima tradycja pisarska spisywania tekstów ciągłych, taka jak ta, która narastała w Polsce od XIII w. Nie każda jednak tradycja pisarska jest tradycją literacką, różny bowiem jest charakter społeczny tej tradycji. Język literacki jest pisanym i mówionym narzędziem kultury całego społeczeństwa i w tym znaczeniu jest on językiem ogólnym, tymczasem istnieją różne grupy tekstów, które na tej ogólnej tradycji się nie opierają, lecz na tradycji językowej i pisarskiej poszczególnych ciasnych korporacji. Nie są to języki literackie, ale pisane dialekty specjalne, które za W. Taszyckim nazywać będziemy dialektami kulturalnymi. Wyróżniamy ich trzy główne typy, a mianowicie języki religijne, kancelaryjne i poetyckie. Wśród języków religijnych, którymi posługują się kapłani w czasie nabożeństw i których tradycje przechowują ich korporacje, wyróżnić można języki święte, jak wedyjski w Indiach czy awestyjski w Iranie, języki misyjne, jak starosłowiański czy gocki, i wreszcie pomocnicze języki kościelne, jak staro-wysoko-niemiecki, które tu dla nas maja największe znaczenie. Funkcja społeczna staro-wysoko-niemieckich dialektów kulturalnych miedzy r. 700 a 1100 nie przekraczała z małymi wyjątkami potrzeb kościoła, gdzie jednak ograniczona była do funkcji pomocniczej w stosunku do wszechpotężnej łaciny. Przekłady czy parafrazy różnych części Biblii, pieśni kościelne, modlitwy, katechizmy, reguły zakonów - oto najliczniejsza grupa zabytków tego "mniszego" piśmiennictwa.

s. 314-315

Drugim zasadniczym typem dialektów kulturalnych są języki kancelaryjne, których tradycje przechowują korporacje urzędnicze, sporządzające w nich dokumenty państwowe. I tak każde niemal z bardzo licznych miast-państw greckich miało między w. VI a III przed n.e. swój język kancelaryjny, który powstał w oparciu o dialekt miejscowy, a który znamy z napisów na kamieniach o treści prawniczej lub pamiątkowej. Te dialekty kulturalne jednak ani w starożytności, ani przez nowożytnych badaczy nie były uważane za języki literackie. Zawsze przeciwstawiano je właściwym językom literackim, służącym potrzebom całego społeczeństwa.

Trzecim typem dialektów kulturalnych są języki poetyckie oparte na tradycji ustnej, przekazywanej w obrębie korporacji śpiewaków-recytatorów. Język taki, po spisaniu klasycznego repertuaru śpiewaków, funkcjonuje przez pewien czas jako tworzywo poezji o tradycyjnej wersyfikacji. Typowym przykładem takiego języka poetyckiego jest język Homera, związany z poezja daktyliczna, a w średniowieczu język liryki prowansalskiej, rozwijającej się między w. XI a XIII.

W przeciwieństwie do omówionych poprzednio dialektów kulturalnych, służących tylko pewnym działom życia społecznego i rozwijających się w obrębie ciasnych korporacji i środowisk, za język literacki uważamy taki język pisany, który jest narzędziem całej kultury intelektualnej i emocyjnej społeczeństwa, w którym powstają dzieła prozaiczne i poetyckie ze wszystkich działów znanych w danej epoce, i który wskutek tego jest kultywowany przez całe społeczeństwo. Z tej zasadniczej funkcji społecznej języka literackiego wypływają jego cechy charakterystyczne: jego jednolitość i jego bogactwo.

Sprawdzianem jednolitości języka literackiego na pewnym obszarze jest istnienie obiektywnego pojęcia błędu, tj. przekroczenie normy powszechnie uznanej. Nie jest to zjawisko ogólnoludzkie. Na wielu obszarach mieszkańcy jednej wsi wyśmiewają się z języka mieszkańców wsi sąsiedniej, wykazując ich błędy w stosunku do języka własnego, ci zaś odpowiadają im tą samą monetą. W tym wypadku jedności nie ma, bo nie ma jednolitego kryterium błędu dla całego obszaru. Sytuacja zaczyna się zmieniać, gdy się pojawia na pewnym obszarze wspólny wzór językowy, taki jak język pewnego miasta, najczęściej stolicy, pewnej warstwy społecznej, lub język klasycznego pisarza. Wzór językowy nie jest jeszcze normą powszechnie uznaną, a sprzeciwianie się mu nie jest jeszcze błędem. Wzór jest raczej pewną manierą czy modą stylistyczną, której ulegają piszący i mówiący, powodowani początkowo snobizmem językowym. Sytuacja zaczyna się znów zmieniać, gdy wzór zwycięża i staje się powoli jedyną normą językową w całym kraju. Proces ten jednak nigdy i nigdzie nie został doprowadzony do końca, chociaż w wielu krajach jest on bardzo zaawansowany, przy czym należy zaznaczyć, że zawsze jedność pisana jest większa niż jedność mówiona, łatwiej bowiem wyuczyć się zasad ortografii niż ortoepii. Dlatego też w Niemczech, Francji, Anglii i innych krajach Europy jedność języka drukowanego jest prawie idealna, podczas gdy jedność języka mówionego jest tylko celem dalekim do osiągnięcia. Wobec tego stanu rzeczy przez jedność języka literackiego nie możemy rozumieć obiektywnej i zupełnej jego jedności w obrębie całego społeczeństwa, lecz tylko jedność większej ilości cech fonetycznych, morfologicznych i słownikowych, które przeciwstawiają język literacki jako całość wszystkim gwarom lokalnym. Cechy te tworzą normę językowa kraju, a przekroczenie którejkolwiek z nich jest błędem. Istotna różnica między wzorem językowym a normą polega więc na tym, że wzór można naśladować lub nie, normie zaś podlegać się musi pod grozą narażenia się na niezrozumienie i wyśmianie. Przy określeniu normy językowej nie wystarcza więc stwierdzić, że np. "Sienkiewicz używa formy X", ale trzeba powiedzieć, że "formy X używać należy". A zatem w wypadkach wątpliwych, gdy nie jest pewne, czy w danym społeczeństwie istniał język literacki, czy nie, należy brać pod uwagę nie jego obiektywną jedność, która nigdy nie jest zupełna, lecz to, czy istnieje tam norma językowa w podanym powyżej znaczeniu i związane z nią pojęcie błędu. Musi się więc zbadać, czy zachowały się jakieś ślady dyskusji poprawnościowych i czy u pisarzy interesującego nas obszaru zaznacza się tendencja do konsekwentnego przestrzegania pewnych wspólnych cech językowych, będących dla nich normą lingwistyczną.

Wśród języków pisanych język literacki zajmuje odrębne stanowisko, a to dzięki swemu większemu bogactwu. Języki bowiem różnych środowisk, a także pisane dialekty kulturalne: religijne, kancelaryjne czy poetyckie, są językami specjalnymi, funkcjonującymi na tle ciasnego kręgu sytuacji, z czym wiąże się pewna ograniczoność ich środków. Natomiast język literacki jest pisanym językiem ogólnym, który obejmuje całość życia kulturalnego wieloklasowego społeczeństwa i wskutek tego występuje na tle bez porównania bardziej różnorodnych sytuacji, niż tamte formacje językowe. Wobec tego wyrazy języka literackiego mają znaczenie o wiele szersze, niż wyrazy języków specjalnych. Z drugiej zaś strony składnia języków literackich różni się od składni języka codziennego większym bogactwem środków budowy zdań podrzędnych i konstrukcji hipotaktycznych.

s.315-318

Szeroko rozbudowany język literacki, obsługujący potrzeby całego narodu, powstaje zawsze z uboższego dialektu kulturalnego, funkcjonującego w obrębie ciasnej korporacji kapłanów, urzędników czy śpiewaków. Pierwszymi zatem problemami nasuwającymi się przy badaniach nad genezą określonego języka literackiego są zagadnienia dotyczące kolebki, funkcji społecznej i czasu postania dialektu kulturalnego, którego on jest kontynuacją.

s.319

T. Milewski, Nowe prace o pochodzeniu polskiego języka literackiego. „Pamiętnik Literacki” 43:1952.

****************************************************************

21. POCHODZENIE JĘZYKA POLSKIEGO
Jest językiem słowiańskim z rodziny zachodnio-słowiańskich. Jako oddzielny język zaczął się kształtować w X wieku, zapewne z rozwojem i powstaniem państwa polskiego.
Efektem największych zmian było średniowiecze. W XIV wieku istniał tylko regionalnych i ludowych odmianach mówionych . Wysoki poziom artystyczny należy przypisać długotrwałej tradycji polszczyzny mówionej głownie na dworach książęcych, w administracjach państwowych retoryce świeckiej i religijnej. Sprzyjało to tworzeniu się ponadregionalnego języka ogólnego zwanego literackim lub kulturalnym.

*************************************************************



Wyszukiwarka