armia dumbledora, Harry Potter Fanfiction !


0x01 graphic

Rozdział 3 - Przyjazd do Hogwartu

Hogwart, biuro dyrektora

Albus Dumbledore siedział przy swoim biurku ciesząc się filiżanką herbaty w towarzystwie Hestii Jones i Remusa Lupina, z którymi właśnie skończył omawiać popołudniowe środki bezpieczeństwa związane z przyjazdem Ekspresu Hogwart. Za nieco ponad dwie godziny przybędzie przeszło czterystu uczniów, a rodzice z całego kraju nalegali, by zapewnić dzieciom eskortę aurorów z Hogsmeade do szkoły.

Wszystkie plany były gotowe. Za mniej więcej półtorej godziny na stacji pojawi się dwudziestu aurorów i dziesięciu dodatkowych członków Zakonu, którzy będą mieli nad wszystkim pieczę.

Nagle nadeszła wiadomość przez Fiuu od Poppy Pomfrey.

- Panie dyrektorze, Ekspres przyjechał przed czasem. Nadają sygnał oznaczający pilną potrzebę pomocy medycznej. Na peronie nie ma żadnej eskorty!

- Poppy, zaalarmuj wszystkich nauczycieli. Niech się natychmiast zbiorą i udadzą na stację za pomocą świstoklików. Hestio, wróć niezwłocznie do Kwatery Głównej i przyprowadź na peron wszystkich których tam znajdziesz.

Dumbledore wyciągnął kawałek pergaminu i mruknął:

- Portus - a potem odwrócił się do Remusa. - Chodź Remus, pójdziemy pomóc.

Co się mogło stać? A wszystko tak dobrze się układało!

0x01 graphic

Stacja w Hogsmeade

Na stacji kolejowej panował totalny chaos. Większość uczniów nie miała pojęcia czemu przyjechali wcześniej i wysiadali bezładnie z pociągu. Prefekci nawoływali, by uczniowie ustawili się według starszeństwa i w panice rozglądali się za powozami, które powinny zawieźć ich do zamku. Nigdzie nie było śladu Hagrida, który powinien zabrać pierwszoroczniaków. Tonks, Ron, Neville, Luna, Hermiona i Ginny odmówili opuszczenia Harry'ego. W końcu Tonks wysłała Rona na poszukiwanie jakiegokolwiek nauczyciela. Neville'owi trzęsły się ręce. Utrzymywał skomplikowane zaklęcie, ale ewidentnie kończyły mu się siły.

Nagle nauczyciele zaczęli przybywać świstoklikami, a członkowie Zakonu teleportowali się na stację w takiej ilości, że brzmiało to jak smażenie popcornu. Ron zauważył Molly Weasley i pobiegł do niej.

- Mamo! To Harry! Jest poważnie ranny.

Molly zbladła jak ściana i pospieszyła do pociągu. Profesor McGonagall i Madam Pomfrey* następowały jej na pięty. Dumbledore wskazał na siebie różdżką, wzmacniając swój głos.

- Prefekci, odeskortujcie swoich kolegów i koleżanki do właściwych domów, powozy niedługo przybędą. Hagrid, zabierz pierwszoroczniaków do Wielkiej Sali. Wygląda na to, że w tym roku uczta powitalna zacznie się nieco wcześniej.

Dumbledore odwrócił się, zamierzając podążać za McGonagall, ale uniemożliwił mu to chaos panujący na stacji. Żaden z hogwardzkich skrzatów domowych jeszcze nie przybył, więc na peronie pojawiały się coraz większe stosy bagaży i chowańców. Musiał zostać na miejscu i wierzyć, że McGonagall i Poppy poradzą sobie z kryzysem w pociągu jeszcze przynajmniej kilka minut.

Madam Pomfrey weszła do przedziału, w którym leżał Harry. Rzuciła okiem na Neville'a i skinęła głową.

- Bardzo dobra reakcja, panie Longbottom! Wyślijmy go teraz świstoklikiem do skrzydła szpitalnego. Wytrzyma pan jeszcze kilka minut, panie Longbottom?

Neville pokiwał słabo głową. Madam Pomfrey stworzyła świstoklik, który położyła Harry'emu na piersi. Wszyscy chwycili świstoklik lub Harry'ego. Po chwili zniknęli. Molly załamała ręce i wybiegła z pociągu. Uczniowie wyroili się na peron, a powozy dopiero zaczęły przyjeżdżać. Molly zauważyła Remusa rozmawiającego z Tonks i podeszła do niego. Tonks skinęła Molly głową i deportowała się. W końcu była aurorem, a popełniono przestępstwo.

- Remus, musimy dostać się do zamku. Chodzi o Harry'ego!

- Wiem, Tonks mi właśnie powiedziała. Wsiądźmy do jednego z powozów i jedźmy tam.

W skrzydle szpitalnym Harry został złożony na jednym z łóżek. Ginny nie chciała od niego odejść. Madam Pomfrey rzuciła zaklęcie skanujące, a potem zwróciła się do Neville'a:

- W porządku, panie Longbottom. Może pan przerwać zaklęcie.

Neville zatoczył się wyczerpany. Ron i Luna złapali go i położyli na innym łóżku.

Madam Pomfrey wezwała przez Fiuu profesora Snape'a.

- Severusie, potrzebuję cztery jednostki Eliksiru Uzupełniania Krwi i Eliksiru Oczyszczania Płuc tak szybko jak dasz radę! Aha, przynieś też coś na zbicie wysokiej gorączki!

Nie czekając na odpowiedź odwróciła się do Harry'ego i zaczęła reperować jego uszkodzone żebra.

Madam Pomfrey popatrzyła na Hermionę, Rona i Lunę i kazała im udać się do swoich domów. Snape przybył z eliksirami, więc podała je szybko Harry'emu i usiadła.

- W tej chwili nic więcej nie możemy zrobić. Myślę, że jego życiu nic już nie grozi.

Madam Pomfrey poszła do biura, skąd wróciła z aparatem fotograficznym i naręczem dokumentów. Spojrzała na Snape'a i McGonagall.

- To nie będzie nic miłego, ale musimy go rozebrać, bym mogła udokumentować jego obrażenia. Będę potrzebowała waszej pomocy i będziecie musieli podpisać się jako świadkowie.

Zarówno Snape jak i McGonagall wyglądali na zaskoczonych. Snape zakaszlał niepewnie, a McGonagall spytała:

- Po co, Poppy? Po co to dokumentujesz?

- Minervo, tych obrażeń nie spowodowała magia! Ten chłopak został brutalnie pobity. Pewnie nie przeżyłby tego, gdyby nie szybka reakcja pana Longbottoma - wskazała na śpiącego Neville'a. - Musimy to udokumentować i zgłosić aurorom. Nie wiem kto to zrobił, ale niemal go zabił.

- To jego wujek - wyszeptała Ginny. Spojrzała na Madam Pomfrey, która wpatrywała się w nią z niedowierzaniem. - Harry powiedział mi, ze jego wuj często go bił. W wakacje po jego drugim roku moi bracia wyciągnęli go stamtąd. Był zamknięty w swoim pokoju i miał kraty na oknach. Głodzili go. A ja o tym nie myślałam! Wydawało mi się, że ma na myśli zwykłe klapsy! - zdusiła łkanie. Mars na twarzy Snape'a pogłębił się jeszcze bardziej, a McGonagall wyglądała na wściekłą.

Trójka dorosłych wymieniła spojrzenia, a gdy McGonagall zwróciła się do Ginny, jej twarz nieco złagodniała.

- Panno Weasley, dajmy Madam Pomfrey i profesorowi Snape'owi kilka minut, by zrobili to, co do nich należy. Może zobaczymy jak czuje się Neville? Potem może pani wrócić do Harry'ego.

Ginny niechętnie puściła dłoń Harry'ego. Delikatnie pogładziła go po włosach, wstała i podążyła za profesor McGonagall. Madame Pomfrey wyczarowała parawan, by schować łóżko i Harry'ego z oczu pozostałych.

Profesor McGonagall i Ginny siedział przy łóżku Neville'a dłuższy czas, tymczasem za parawanem błyskał flesz. Po mniej więcej piętnastu minutach do szpitala wpadli Remus i Molly. Ginny podbiegła do swojej mamy i przytuliła się do niej, łkając spazmatycznie. Profesor McGonagall podeszła do nowo przybyłych.

- Niebezpieczeństwo minęło. Madam Pomfrey jest przy nim razem z Severusem. Musi udokumentować jego obrażenia zanim będzie kontynuowała leczenie.

Nagle Neville usiadł gwałtownie na łóżku.

- Co…? HARRY! Co z nim?

Po raz pierwszy w swoim życiu Neville ujrzał widok, który do tej chwili zdawał mu się niemożliwością. Szczerze mówiąc mało brakowało, a ponownie straciłby przytomność. Profesor McGonagall uśmiechnęła się do niego szeroko.

- Wszystko z nim w porządku, panie Longbottom. 50 punktów dla Gryffindoru za pana szybkie działanie. Madam Pomfrey mówi, że uratował mu pan życie. Skoro czuje się pan już lepiej, może pójdzie pan do swojego domu i rozpakuje się?

Neville podniósł się niepewnie i ruszył chwiejnie w stronę drzwi. 50 punktów? Nigdy nie zarobił tak wielu na raz! Gdy mijał Ginny i Molly, młodsza kobieta złapała go za rękę.

- Dziękuję Neville!

Neville skinął głową, a gdy Ginny go puściła, pokuśtykał na zewnątrz w stanie ciężkiego szoku.

Gdy wychodził, minął się z Dumbledorem. Dyrektor właśnie przybył po odstawieniu uczniów bezpiecznie do szkoły. Zza parawanu wciąż dochodziły dźwięki migawki i błyski flesza. W końcu wszystko się uspokoiło i parawan zniknął. Harry był ubrany w szpitalną piżamę i wyglądał coraz lepiej, w miarę jak Madam Pomfrey leczyła kolejne siniaki. Wysoki czarnoskóry mężczyzna wszedł bezgłośnie do szpitala. Madame Pomfrey uniosła wzrok, podczas gdy Snape sporządzał kopie dokumentów i zdjęć.

- Niewiele brakowało. Było bliżej niż bym chciała. Obudzi się za godzinę lub dwie.

Spojrzała na ciemnoskórego mężczyznę.

- Kim pan jest?

Mężczyzna zrobił krok naprzód i odezwał się z amerykańskim akcentem:

- Proszę mi wybaczyć, dopiero co przybyłem. Jestem auror William Hill z Biura Ochrony Nieletnich. Rozumiem, że mają już państwo dokumentację dla mnie? Dyrektor Bones skontaktowała się ze mną osobiście przez Fiuu gdy incydent został zgłoszony, poleciła mi zajęć się tą sprawą, tak więc jestem.

Dumbledore skrzywił się. To była ostatnia rzecz, której potrzebował. Zaangażowanie czynników oficjalnych zrobi z tego potężny bajzel.

Madam Pomfrey podała kopie panu Hillowi.

- Skoro spodziewa się pani, że chłopak wybudzi się za dwie godziny, będę tu z powrotem za trzy godziny. Przyprowadzę też sędziego pokoju* i psychouzdrowiciela. Często przy takich przypadkach psychouzdrowiciel pomaga ofierze coś powiedzieć. Całe szczęście dzisiaj na służbie jest jeden z naszych najlepszych empatów.

- Czy to naprawdę konieczne? - wtrącił się Dumbledore. Niemal wszyscy w pomieszczeniu spojrzeli na niego spode łba. Oczywiście, najważniejsze dla niego było, żeby Harry wyzdrowiał, ale wmieszanie się Ministerstwa tylko komplikowało sprawę.

Auror Hill spojrzał na niego czujnie.

- Panie dyrektorze, to właśnie pan powinien najlepiej wiedzieć jak istotne jest chronienie dzieci! Harry przybył do szkoły na skraju śmierci. Prawo jest w takich sytuacjach jednoznaczne.

Dumbledore westchnął i skinął głową.

Remus nachylił się i wyszeptał coś Molly na ucho.

- Ginny, kochanie, może pójdziesz usiąść z Harrym, a ja porozmawiam z Remusem?

Ginny potaknęła i podeszła do Harry'ego, ponownie ujmując go za rękę. Dumbledore wyglądał na zaskoczonego, ale niezbyt zachwyconego tym widokiem. Molly i Remus wyszli ze szpitala.

Dumbledore również ruszył w stronę drzwi. Musiał udać się na ucztę powitalną.

0x01 graphic

Molly i Remus

Molly i Remus weszli do pustej sali, w której mogli spokojnie porozmawiać.

- Remusie, o czym chciałeś porozmawiać?

Remus wyjaśnił, że James i Lilly chcieli, żeby Harry wychowywał się z Syriuszem lub z nim po ich śmierci, a Dumbledore naruszył to żądanie i umieścił Harry'ego u Dursleyów. Powiedział jej też tyle ile wiedział, choć nie było tego dużo, o życiu Harry'ego zanim poszedł do Hogwartu. W miarę opowieści mars na twarzy Molly pogłębiał się. W końcu Remus skończył i popatrzył na Molly.

- Molly, chciałbym poprosić ciebie i Artura o przysługę. Nie mogę legalnie adoptować Harry'ego. Nie pozwolą mi na to antywilkołakowe przepisy. Czy ty i Artur zechcielibyście go przygarnąć? On desperacko potrzebuje domu i rodziców. Ma za sobą ciężkie życie, a przed sobą bardzo ważną misję. Harry i ja odziedziczyliśmy prawdziwą fortunę, więc z radością poniosę wszystkie koszty prawne, a spaliłbym te wszystkie galeony, żeby Harry mógł być szczęśliwy. Proszę tylko, żebym mógł być jego wujkiem.

Jego oczy spoglądały na nią błagalnie.

Molly uśmiechnęła się do Remusa. Ten mężczyzna wyraźnie kochał Harry'ego jak syna, ale był w trudnej sytuacji z powodu ustaw antywilkołakowych. Molly uściskała go serdecznie.

- Witaj w rodzinie, wujku Remusie!

Remus uśmiechnął się do niej.

- Dziękuję w imieniu swoim i Harry'ego.

Molly i Remus wyszli z sali. Oboje musieli odbyć rozmowy przez Fiuu. Bardzo ważne rozmowy.

0x01 graphic

Harry

Molly i Ginny siedziały u boku Harry'ego. Jakiś czas wcześniej skrzat domowy przyniósł im coś do jedzenia. Profesor Dumbledore pojawił się na moment, ale wyszedł od razu, gdy tylko zobaczył, że Harry jest nieprzytomny. Ginny wciąż trzymała go za rękę i rozmawiała cicho z mamą.

Harry zaczął się powoli poruszać i otworzył oczy. Zamrugał i wymamrotał:

- Naprawdę muszę poprosić Madam Pomfrey, żeby zaklepała mi tu łóżko.

Rozejrzał się. Bolało go całe ciało, od stóp do głów. Ginny?

- Ginny, to ty?

Niezgrabnie macał wokół siebie, usiłując znaleźć swoje okulary, ale nie zdołał ich zlokalizować.

- Gdzie moje okulary? Nic bez nich nie widzą.

Próbował się podnieść, ale dwie dłonie przycisnęły go do łóżka. Ginny pomogła mu usiąść nieco wygodniej.

- Witamy z powrotem, kochanie. Napędziłeś nam trochę strachu, ale wszystko będzie z tobą w porządku.

Poprawiła mu włosy, a potem pogładziła po policzku. Harry zamknął oczy i z lekkim uśmiechem poddał się pieszczocie.

Molly była zdumiona. Wiedziała, że Ginny czuje miętę do Harry'ego, ale nie miała pojęcia, że doszło to do takiego stadium. W końcu Ginny przez całe lato nie widziała Harry'ego, ani nie pisała do niego, a pod koniec poprzedniego roku szkolnego na Kings Cross wcale nie wyglądali na bardzo sobie bliskich. Była zadowolona, ale jej matczyny instynkt podpowiadał jej, że w czasie lata coś zaszło między tą dwójką.

Harry usłyszał głos pani Weasley:

- Odpręż się, kochanie. Artur niedługo tu będzie. Razem z Remusem muszą załatwić parę spraw, a potem przyniesie ci nową parę okularów. Harry, niedługo kilka osób przyjdzie z tobą porozmawiać. Artur, Remus i ja będziemy tu, żeby ci pomóc. Chcę żebyś wiedział, że wszystko będzie dobrze.

Harry kiwał głową w ciszy, zastanawiając się co się dzieje.

- Pani Weasley, czy Ginny też może zostać?

- Harry, jesteś pewny? Niektóre pytania będą dla ciebie nieprzyjemne.

- Wydaje mi się, że to ważne, żeby Ginny tu została. Nie jestem pewien czemu, ale czuję że to ważne, by ona też usłyszała moje odpowiedzi.

- Dobrze, Harry. Będzie tu z tobą, ale na razie muszę z nią na chwilę porozmawiać na osobności.

Ginny podążyła za mamą. Wyszły ze szpitala i Molly obrzuciła córkę uważnym spojrzeniem.

- Ginny, kochanie, Harry chce cię mieć przy sobie, choć ja nie jestem pewna czy to najlepszy pomysł. Chcę, żebyś bardzo mocno trzymała emocje na wodzy. Proces, który Harry będzie przechodził pod kierunkiem empaty można łatwo zaburzyć, jeśli Harry zdenerwuje się, bo ty będziesz zdenerwowana. Nie sądzę, żeby komukolwiek z nas, łącznie z Harrym, spodobało się to co usłyszymy dziś wieczór. Bądź dla niego dzielna. Obiecuję, że wszystko będzie dobrze.

Ginny skinęła głową i obie wróciły do łóżka Harry'ego. Jego wzrok był tak słaby, że bez okularów miał spory problem, by odróżnić ludzi od siebie. Ale Ginny była niższa od matki, co ułatwiało mu zadanie. Spojrzał jak dwie rozmazane plamy czerwieni siadają przy jego łóżku i uśmiechnął się.

- To miłe. Mam przy mnie moje dwie ulubione rudowłose czarodziejki. Przynajmniej tak mi się wydaje po kolorze. Z tego co widzę to pani - wskazał na Molly - mogłaby być profesorem Snapem w peruce.

Ginny zachichotała.

Madam Pomfrey wyszła z biura i podeszłą do Harry'ego. Badała go przez kilka minut.

- No cóż, panie Potter, wygląda na to, że znowu udało się panu przeżyć. Naprawdę powinnam umieścić nad tym łóżkiem tabliczkę „zarezerwowane dla Harry'ego Pottera"!

Molly i Ginny wybuchnęły śmiechem i wyjaśniły Madam Pomfrey, że Harry powiedział niemal to samo, gdy się obudził.

- Kiedy skończy pan ze swoimi gośćmi, wyślę panu kolację. Potem będę miała dla pana milutki Eliksir Słodkiego Snu - zakomunikowała Madam Pomfrey i wróciła do swojego biura.

podwójne drzwi do szpitala stanęły otworem i do środka weszła grupa ludzi. Artur Weasley podał Ginny nowe okulary, które nałożyła Harry'emu na nos. Nagle wszystko nabrało ostrości. Harry rozejrzał się. Przy jego łóżku byli: Remus, państwo Weasley, Ginny, Dumbledore, profesor McGonagall, profesor Snape i cztery osoby, których nie znał.

- To zaklęte okulary, które przystosowują się do twojego wzroku, Harry - wyjaśnił pan Weasley. - Nie miałem czasu iść do mugolskiego sklepu z okularami, choć na pewno byłoby to fascynujące!

- Dziękuję, panie Weasley. Źle się czuję bez okularów.

Artur stanął obok Ginny, a u jego boku znaleźli się Molly i Remus. Ginny chwyciła Harry'ego mocniej za rękę. Na ten widok Remus uśmiechnął się szeroko.

- Szczeniaczku, myślę, że Lilly byłaby zadowolona. Kolejna rudowłosa.

Harry zarumienił się.

Jeden z obcych przemówił:

- Harry, byłem tu już wcześniej, ale wówczas twój stan nie pozwolił nam na poznanie się. Jestem auror William Hill, ale możesz mi mówić Bill. Reprezentuję Ministerstwo Magii, Departament Ochrony Nieletnich. Chcemy ci zadać kilka pytań, ale chciałbym, żeby od początku było jasne, że absolutnie nie jesteś w żadnych tarapatach. Nie spiesz się, odpowiadając na pytania. Odpręż się, wszyscy chcemy ci pomóc. Postaramy się ci to ułatwić na tyle, na ile jesteśmy w stanie.

Auror Hill wskazał na mężczyznę obok niego:

- To jest sędzia pokoju Janiack. To on będzie ci zadawał pytania. Psychouzdrowicielka Sorenson - kontynuował wskazując niską kobietę z mysimi włosami - pomoże ci odpowiadać na pytania.

Sędzia Janiack wyczarował stół, krzesło i usiadł. Wyciągnął z teczki pergamin oraz zaklęte pióro i powiedział:

- W porządku, w takim razie zaczynajmy. Rozpoczynam wstępne przesłuchanie dotyczące incydentu na stacji kolejowej Hogsmeade, w którym poszkodowany został Harry James Potter. Celem postępowania będzie zbadanie incydentu i, o ile okaże się to niezbędne, podjęcie odpowiednich kroków w celu ochrony bezpieczeństwa pana Pottera. Proszę wszystkich obecnych, by w celach protokolarnych podali swoją tożsamość. Proszę podać swoje imię, nazwisko i powód dla którego znajdują się państwo w tym pomieszczeniu.

Na stole pióro śmigało po papierze zapisując słowa sędziego pokoju.

- Auror William Hill, śledczy sądowy w sprawie obecnego statusu Harry'ego Jamesa Pottera.

- Albus Dumbledore, dyrektor Hogwartu. Zamierzam wnieść petycję o przyznaniu praw rodzicielskich względem pana Pottera.

Harry zesztywniał, spojrzał na niego ze złością i wymamrotał:

- Po moim trupie.

Artur Weasley położył mu uspokajająco dłoń na ramieniu.

- Remus Lupin, bliski przyjaciel rodziców Harry'ego.

- Profesor Minerva McGonagall, zastępczyni dyrektora i opiekunka szkolnego domu pana Pottera.

- Severus Snape, Mistrz Eliksirów Hogwartu.

- Mecenas Parton, reprezentuję Artura i Molly Weasleyów oraz resztę rodziny Weasleyów. Wypełniłem już wniosek do sądu w sprawie przyznania praw rodzicielskich względem Harry'ego Jamesa Pottera.

Podał plik dokumentów sędziemu. Wstrząśnięty Dumbledore spojrzał badawczo na Molly i Artura. Sędzia Janiack uniósł głowę i spytał:

- Zakładam, ze wszystkie rudowłose osoby w tym pomieszczeniu należą do rodziny Weasleyów?

Artur, Molly i Ginny potaknęli. Sędzia spojrzał na Ginny.

- Panienko, nie jestem pewien czy powinnaś brać w tym udział.

- Poprosiłem ją, żeby tu była, Wysoki Sądzie* - odezwał się Harry. - Wiem, że niektóre rzeczy nie będą miłe, ale jej obecność jest dla mnie ważna.

- W takim razie pani uzdrowiciel Sorenson, jeśli będzie pani tak miła i rozpocznie?

Kobieta usiadła na krawędzi łóżka Harry'ego i uśmiechnęła się.

- Harry, odpręż się i pozwól, że wezmę cię za rękę. To cię nie zaboli i zrobię co w mojej mocy, byś się nie denerwował.

Ujęła go za rękę. Harry poczuł, że odlatuje. Jego powieki zatrzepotały i poczuł, że znajduje się gdzieś w tym miejscu między jawą i snem. Gdzieś bardzo daleko usłyszał głos mówiący:

- Wysoki Sądzie, jego tarcze mentalne są zbyt mocne. Mogę go uspokajać, ale nie zdołam dostać się bezpośrednio do jego wspomnień. Będziemy musieli zadawać pytania i zadowolić się werbalnymi odpowiedziami. Powinien już być na skraju snu, a jego tarcze są twarde jak głaz. Niesamowite!

Inny głos spytał:

- Harry, opowiedz nam proszę co ci się stało.

- Wuj Vernon pobił mnie dwa dni przed moim wyjazdem do Hogwartu. Wpadłem na niego przypadkiem, gdy wychodziłem z pokoju. Uderzył mnie w głowę zanim zdołałem się obronić i zaciągnął mnie za włosy do mojego pokoju. Niewiele pamiętam z tego co stało się potem. Pamiętam, że ciocia Petunia weszła do pokoju, by powiedzieć mu, że obiad jest gotowy. Potem chyba straciłem przytomność. Kiedy się obudziłem, musiałem wychodzić na pociąg.

- Czy twoja ciocia Petunia zrobiła coś, by powstrzymać twojego wuja?

- Nie, nigdy. Czasami nawet pomagała mu w biciu mnie.

- Czy bili cię często, Harry?

- Cały czas, zanim dostałem mój pierwszy list z Hogwartu i Hagrid mnie uratował. Nie za często, gdy zacząłem chodzić do Hogwartu. Kilka razy w ciągu lata. Dlatego nigdy nie chciałem tam wracać, ale Dumbledore nalegał, nawet gdy Artur i Molly Weasley powiedzieli, że chętnie przyjmą mnie do domu na całe lato.

- Czy robili ci coś jeszcze poza biciem?

- Tak, zawsze mnie wyzywali. Świr, dziwadło, zawsze obrażali moich rodziców i czarodziejski świat. Czasami przez kilka dni z rzędu nie dawali mi jeść. Zmusili mnie do spania w komórce pod schodami zanim zostałem posłany do Hogwartu. Potem mogłem przenieść swój materac do starego pokoju Dudleya na zabawki.

- Dobrze, Harry, teraz chciałbym, żebyś coś sobie przypomniał. Jakie jest pierwsze twoje wspomnienie twojej cioci i wuja?

- Mam trzy lata. Dudley, mój kuzyn, bawi się w salonie. Wychodzę z komórki i podnoszę jedną z zabawek. Dudley zaczyna płakać. Ciocia Petunia wbiega do pokoju, kopie mnie w brzuch i zaciąga do komórki.

Ginny chwyciła ojca za rękę. Przerażona Molly ukryła twarz na ramieniu męża. Twarz Remusa drgnęła, jakby miał zaraz załamać się i zapłakać. Profesor McGonagall wyglądała, jakby planowała odwiedzić Dursleyów, a odejmowanie im punktów było ostatnim co mogła mieć na myśli.

Albus Dumbledore był zaskoczony tym co słyszy, ale nie okazywał tego. Wiedział, że Harry'emu nie było łatwo, ale nigdy nie przypuszczał, by mogło być tak źle.

- Harry, może inne wspomnienie. Na przykład twoje szóste urodziny?

- Jest rano. Wuj Vernon krzyczy, bo nie skończyłem robić śniadania. Poparzyłem sobie rękę gorącym tłuszczem, starając się zdjąć plastry bekonu z patelni i zacząłem płakać. Wuj Vernon próbuje mnie kopnąć, ale robię unik i nie trafia w mój tułów. Kopie mnie w ramię. Moja ręka jest dziwnie wygięta i bardzo boli. Ciocia Petunia łapie mnie za ramię i wrzuca do komórki. Nie wypuszczają mnie aż do poniedziałku rano. Siedzę tam trzy dni. jestem taki głodny, a moja ręka boli, boli boli boli…

- Wysoki Sądzie, należy to natychmiast zakończyć. On czuje prawdziwy ból i jeśli będziemy zadawać kolejne pytania będzie nam bardzo ciężko poradzić sobie z efektami.

Sędzia spojrzał na aurora Hilla.

- Ma pan wystarczająco informacji?

Hill ponuro potaknął.

- W porządku, uzdrowicielko Sorensen, proszę go wyprowadzić z transu.

Harry szarpnął się, jakby ktoś go kopnął. Uczucie spokojnego lotu zniknęło i jak nieubłagana fala przyboju zalało go przerażenie wypływające z dawanych wspomnień. Psychouzdrowicielka wyciągnęła te wszystkie głęboko skrywane wspomnienia. Harry załamał się, skulił na łóżku i szlochał bez opamiętania. Molly natychmiast wzięła go w ramiona. Ginny zmarszczyła brwi.

- Kochanie, w tej chwili Harry bardziej potrzebuje mamy - powiedziała Molly, patrząc łagodnie na córkę. Ginny nagle zrozumiała. Były sytuacje, gdy kochankowie pocieszali się nawzajem i sytuacje kiedy to matka pocieszała dzieci. Uśmiechnęła się do Molly.

Pojawiła się Madam Pomfrey z eliksirem uspokajającym. Obu kobietom zajęło kilka minut, nim Harry zdołał przełknąć eliksir.

Sędzia pokoju patrzył na wszystko beznamiętnie. Zwrócił uwagę na reakcje dorosłych podczas całej sytuacji. Wypełnił kilka dokumentów i podał je prawnikowi Artura.

- Przyznaję tymczasową opiekę nad Harrym Jamesem Potterem Molly i Arturowi Weasleyom. Jeśli w ciągu najbliższych trzydziestu dni nie wpłynie inna petycja dotycząca zmiany tej sytuacji, prawo do opieki zostanie przyznane na stałe. Jest opinią sądu, którą jestem gotów poprzeć własnym zeznaniem, że państwo Weasleyowie to dobrzy rodzice i Harry'emu będzie się u nich dobrze powodziło. Auror Hill posiada moim zdaniem wystarczająco dużo informacji, by wydać nakaz aresztowania Vernona i Petunii Dursleyów. Ich syn Dudley, jako nieletni, będzie miał zmodyfikowaną pamięć i zostanie wysłany do swojej ciotki od strony ojca. Niniejszym ogłaszam zakończenie przesłuchania.

Harry spojrzał na Molly i wyszeptał.

- Czy to znaczy, że Ginny jest moją siostrą i nie mogę z nią chodzić?

Molly uśmiechnęła się,

- Nie kochanie, możesz dalej z nią chodzić. Kto wie, może kiedyś zrobimy z ciebie Weasleya. A teraz odpocznij, skarbie, jesteśmy przy tobie.

Harry zamknął oczy i powoli zapadł w sen.

Madame Pomfrey odłożyła Eliksir Słodkich Snów, który trzymała w ręce. Ewidentnie Harry nie będzie go potrzebował tej nocy. Są rzeczy, pomyślała, które działają lepiej niż eliksiry.

0x01 graphic

Pokój wspólny Gryffindoru

Ron, Neville i Hermiona czekali z napięciem na powrót Ginny ze skrzydła szpitalnego. Nie mieli pojęcia co się dzieje z Harrym, a nikt nie uznał za stosowne poinformować ich jak rozwija się sytuacja. Ron i Neville próbowali zabić czas grając w szachy lub eksplodującego durnia, ale, podobnie jak Hermiona usiłująca czytać książkę, mieli problem ze skupieniem się na tym co robią. W końcu cała trójka przeniosła się na dużą kanapę przed kominkiem i po prostu siedzieli patrząc się w płomienie.

Drzwi do pokoju wspólnego stanęły otworem. Ginny weszła do środka i widząc, że trójka przyjaciół jeszcze nie poszła spać, posłała im słaby uśmiech. Usiadła na krawędzi kanapy koło Hermiony, przymknęła na moment oczy i zaczęła mówić:

- Wyobrażacie sobie dorastanie w miejscu, w którym was nienawidzą i traktują gorzej niż jakiegokolwiek skrzata domowego? Gdzie biją was regularnie? Nie mogę pojąć, jak Harry mógł przejść przez to wszystko i wciąż być tak miłą i łagodną osobą.

- Powiesz nam co się stało czy nie? - wtrącił się Ron.

Ginny westchnęła.

- Tak w skrócie: mama i tata zostali opiekunami Harry'ego. Dursleyowie mają być aresztowani i wysłani do Azkabanu, jeśli będą mieli szczęście. Harry będzie teraz mieszkał z nami. Wszystko już z nim w porządku. Madam Pomfrey pewnie wypuści go na jutrzejsze śniadanie. Uważam, że w międzyczasie powinniśmy iść do łóżka. Przekonałam się dzisiaj, że są na świecie gorsze rzeczy niż Tom Riddle i nie mam ochoty o tym rozmawiać.

Hermiona wymieniła zatroskane spojrzenia z Ronem, pocałowała go w policzek i podążyła za Ginny schodami w stronę pokojów dziewcząt. Ron i Neville spojrzeli po sobie, wzruszyli ramionami i poszli do łóżek.

Hermiona przebrała się w piżamę, ale przed pójściem spać postanowiła sprawdzić jak się czuje Ginny. Podeszłą do jej łóżka i dojrzała światło przebijające zza zasłony. Ginny siedziała na łóżku z kolanami podciągniętymi pod brodę. Hermiona usiadła koło niej i rozmieściła wokół łóżka zaklęcie nieprzenikalne, by ich rozmowa nikogo nie obudziła. Wnętrze otoczone baldachimem rozświetlał blask pojedynczej świecy. Ginny spojrzała na Hermionę. jej twarz znaczyły ślady łez.

- Mionko, jak ktoś mógł być tak okrutny wobec dziecka? Na Merlina, to co oni mu robili… - pociągnęła nosem. - Wiedziałaś, że w jego szóste urodziny złamali mu rękę i zamknęli w komórce pod schodami na trzy dni? Ciągle myślę o Tomie Riddle. Jego też źle traktowano. Jak to możliwe, że on jest taki zły, a Harry taki dobry?

Hermiona przytuliła przyjaciółkę.

- Jest taki dobry, bo ma serce na właściwym miejscu. I ma ciebie, a ty upewnisz się, że to serce tam pozostanie. Nie wiem czemu niektórzy ludzie robią to co robią. Harry na pewno mógł wyrosnąć na osobę równie okrutną jak Tom, ale tak się nie stało i nie stanie.

Ginny i Hermiona rozmawiały do późna.

0x01 graphic

Dom Dursleyów, Privet Drive 4

Drzwi bezgłośnie stanęły otworem. Było już późno, a sześcioosobowy zespół poruszał się w taki sposób, by przyciągać jak najmniej uwagi. Po trzech minutach dwójka starszych Dursleyów była aresztowana i w drodze do Ministerstwa Magii. Dudleyowi zmodyfikowano pamięć i wysłano do ciotki Marge, u której miał odtąd mieszkać.

0x01 graphic

Grimmauld Place 12

Tonks weszła do sypialni z koszulą nocną sięgającą do połowy jej uda i ręcznikiem zwisającym jej z szyi. Przeszła przez pokój i wśliznęła się pod kołdrę obok Remusa. Remus leżał w łóżku z rozmarzonym uśmiechem. Tonks oparła się na łokciu i popatrzyła na niego.

- O czym myślisz? Normalnie uśmiechasz się tak tylko po… no wiesz… - zarumieniła się i zamilkła.

Remus odwrócił się do niej i przejechał opuszkiem po jej policzku.

- O Harrym. Mam wrażenie, że gdzieś tam Lilly, James i Syriusz uśmiechają się z zadowoleniem.

Tonks uśmiechnęła się do niego. Oplotła ramieniem jego klatkę piersiową i złożyła głowę na jego ramieniu. Po chwili oboje już spali.

0x01 graphic

Dom Slytherina, prywatne kwatery

W swoich prywatnych kwaterach Severus Snape siedział przed kominkiem i w ponurym nastroju wpatrywał się w płomienie. Był dobry we wpadaniu w ponury nastrój. Haczykowaty nos, długie, łamliwe włosy i mściwa osobowość przez lata oddały mu nieocenione usługi. Przede wszystkim pomogły mu utrzymać porządek wśród masy niezdyscyplinowanych uczniów. Jego mottem było nauczanie przez strach. Poza tym jeśli te małe skubańce bały się jego, miały mniej głowy do tego, by powysadzać się w powietrze na jego zajęciach.

Ale tym razem jego ponure milczenie miało konkretny powód. Potter! Wszystko zawsze sprowadza się do Pottera!, pomyślał. Cholerny celebryta, machający innym przed nosem swoim statusem! Zupełnie jak jego pieprzony ojciec. Gdzie bym się nie obrócił, potykam się o tego chłopaka albo muszę po nim sprzątać. Cholerny idealny Gryfon! Czemu on po prostu nie może…

Cienkie wargi Snape'a wygięły się w gorzkim grymasie i przekręcił się niespokojnie na kanapie. Choć był znakomity w snuciu kłamstw, dbał o to, by nigdy nie okłamywać samego siebie. A teraz właśnie to robił. Niezależnie od tego jak bardzo mu się to nie podobało, sposób w jaki patrzył na Pottera zmienił się w ciągu ostatnich kilku godzin diametralnie.

Jak ktokolwiek mógł zrobić coś takiego dziecku?, spytał sam siebie. To nie ma sensu. Zaczęli bić tego dzieciaka, gdy miał trzy lata? Najbardziej zaskakujące jest to, że Harry nie tylko przeżył, ale zdołał zachować zdolność do ufania innym. Jak…

Jego namysł przerwała ręka, wyciągająca ku niemu kieliszek brandy. Ujął szklankę i zerknął w górę, uśmiechając się z wdzięcznością do uderzająco pięknej kobiety, która stała przed nim.

Usiadła w rogu kanapy, kuląc się w taki sposób, by móc wygodnie na niego patrzeć. Severus ponownie spojrzał w płomienie i zamyślił się.

- Co cię dzisiaj dopadło? To nie mogli być pierwszacy, którzy stopili swoje kociołki - zażartowała. - Lekcje się jeszcze nie zaczęły!

Severus oparł się i łyknął brandy. Jak to wyjaśnić?

- Sereno, wiesz, że… nie przepadam za Harrym Potterem. Merlin jeden wie jak często narzekałem ci na jego temat. Znasz historię mojej znajomości z jego ojcem i ojcem chrzestnym. Do cholery, opowiedziałem ci nawet o tym incydencie z Lupinem.

- Pamiętam - odpowiedziała zmieszana Serena. - I wiesz co na ten temat sądzę. Nie mam pojęcia czemu próbujesz winić Harry'ego za to co robił jego ojciec. To chyba jedyna kość niezgody między nami. No naprawdę, co ci ten chłopak kiedykolwiek zrobił? I jak? To przecież dziecko!

Snape podrapał się po nosie i usiadł prosto. Odstawił kieliszek z brandy i obrócił się, by spojrzeć na kobietę u jego boku. Patrzyła na niego, a jej błękitne oczy w kształcie migdałów błagały go… o co? O odpowiedź? Bardzo chciałby znać tą odpowiedź!

- Spróbuję ci to wyjaśnić, Sereno. Na pewno po drodze się nieco poplączę. Przeżyłem dziś spory szok i odkryłem, że jestem w dość nieprzyjemnej sytuacji, gdy muszę ponownie przemyśleć wiele spraw, które dotąd uważałem za pewnik.

Kobieta usiadła prosto, założyła za ramię swoje srebrne, długie do pasa włosy i położyła mu rękę na ramieniu.

- Co się stało, Severusie?

- Wiesz już, że Ekspres Hogwart przyjechał dzisiaj wcześniej. okazało się, że Potter… - Snape przeciągnął dłonią po twarzy i odchrząknął. - Że Harry został ranny w domu. I to ciężko. Nikt o tym nie wiedział, póki pociąg nie ruszył. Jego obrażenia były naprawdę straszne. Gdy zabrano go do szpitala, Poppy go zbadała. Byłem przy tym. Na Merlina! Chłopak miał połamane żebra! Niektóre odłamki przebiły mu płuca. Gdyby nie znalazł się w szpitalu na czas, gdyby jeden z jego przyjaciół nie rzucił na niego zaklęcia podtrzymującego życie w pociągu, chłopak by umarł!

Kobieta patrzyła na niego w pełnym zdumienia przerażeniu.

- Severusie, wiem, że niektórzy uczniowie mogą w pociągu wymknąć się spod kontroli, ale na pewno…

- To nie był żaden uczeń! - warknął Snape. - To jego rodzina. To jego rodzina go pobiła!

Jego gorzki śmiech wstrząsnął Sereną.

- O tak, Sereno. Jego ciotka i wuj niemal zatłukli chłopaka na śmierć! Przez ostatnie pięć lat karałem dziecko za grzechy jego ojca. Karałem go, myśląc, że jest rozpieszczanym książątkiem, kolejnym Draco Malfoyem. Karałem go za bycie Gryfonem. Niech to szlag, Sereno, ja go karałem za idealne życie, które, jak założyłem, miał. Sława, bogactwo i cudowna rodzina! Nieskazitelny Harry Potter. A przez cały czas… cały czas, do kurwy nędzy, chłopak przechodził przez mękę, której nie powinno cierpieć absolutnie żadne dziecko!

- Severusie, nie jesteś odpowiedzialny za to, co spotkało tego chłopca w domu. Być może byłeś wobec niego nie w porządku tu w szkole, ale przecież twoje zachowanie nie spowodowało, że jego rodzina go biła. No, chyba że wysyłałeś jego wujostwu jakieś sowy, o których nic mi nie wiadomo - zażartowała delikatnie.

- Kurwa, Sereno, to nie jest śmieszne! - Snape podniósł się i zaczął przechadzać się nerwowo po pokoju. - Nie ma w tym nic śmiesznego. Nie żartowałabyś sobie, gdybyś zobaczyła jego ciało w skrzydle szpitalnym! Był cały pokryty sińcami. Niektóre nie były starsze niż dwa dni! Spędzał tu w szkole wiele miesięcy, z daleka od tej swojej „rodziny". To pewnie jedyna przerwa, jaką miał od tego znęcania. A co ja robiłem? Naskakiwałem na niego! Tylko do tego się nadaję. Wyzłośliwiałem się na tym dzieciaku od pierwszego dnia, nie mając żadnego powodu poza jego nazwiskiem. Potter!

Serena podniosła się i zatrzymała go, stając mu na drodze. Snape zatrzymał się gwałtownie i spojrzał jej w oczy.

- Serena… - powiedział z bólem.

Przytuliła go mocno.

- Posłuchaj mnie. Nie mogłeś wiedzieć, przez co przechodzi Harry. Zgadzam się, że sposób, w jaki traktowałeś chłopaka jest godny nagany. Ale to nie dlatego, że ktoś inny się nad nim znęcał. Zachowywałeś się tak, bo nigdy nie byłeś w stanie pogodzić się z tym co zaszło między tobą i Jamesem. Nawet z tym co się dzisiaj dowiedziałeś, musisz odpuścić przeszłość, bo nigdy nic się nie zmieni. Co prawda cieszę się, że zaczynasz wreszcie rozumieć swój błąd, ale mam nadzieję, że to nie dlatego, że ktoś się znęcał nad tym dzieciakiem. Czy możesz uznać w nim normalną osobę, a nie wcielenie jego ojca? To nie jest James ani Syriusz. To Harry. On nawet nie pamięta swojego ojca.

Snape w końcu objął ją i oparł podbródek na czubku jej głowy pokrytej srebrnymi, falującymi włosami.

- Jak rzadko kiedy nie jestem w stanie dojść do tego, co powinienem zrobić czy w ogóle czuć. Najwyraźniej we wszystkim co uważałem na temat Pott… Harry'ego byłem w błędzie. Ale nie mogę nagle zacząć się zachowywać wobec chłopaka jak najlepszy przyjaciel. Gdybym spróbował to zwiałby z wrzaskiem do skrzydła szpitalnego! - warknął sfrustrowany Snape.

- Kochanie, to trochę potrwa. I wydaje mi się, że powinieneś bardziej zwrócić uwagę na to, jak się przy nim zachowujesz. Nie musisz zostać jego najlepszym kumplem, ale powinieneś zmienić swoje zachowanie tak, żeby nie czepiać się go szczególnie. Harry jest przyzwyczajony do Snape'a-Marudy i Snape'a-Sukinsyna, więc może zrobisz mu przysługę i poszerzysz trochę krąg odbiorców, żeby i inni mieli coś z twojego marudzenia, a nie tylko pan Potter? Może nawet będziesz się przy tym dobrze bawił? - spojrzała na niego z uśmiechem. - Wyobraź sobie salę pełną uczniów czwartego roku telepiących się ze strachu. Ach, te możliwości! Kurczę, może nawet uda ci się sprawić, żeby jakiś pierwszak narobił w gacie!

Snape uśmiechnął się szeroko, a potem zachichotał.

- Nie, nie, nie mogę ich aż tak straszyć. Przecież ekskrementy pobrudziłyby podłogę!

Pocałował ją w czubek głowy, czując się nieco lepiej. Nachylił się i wyszeptał:

- Chodźmy spać, moja żono.

0x01 graphic

Hogwart, biuro dyrektora

Albus Dumbledore nie był zadowolony. Jego plany wobec Harry'ego zostały poważnie zakłócone tym incydentem, a aresztowanie Dursleyów spowodowało, że chłopak nie będzie mógł już nigdy wrócić na Privet Drive. Być może będzie można go przekonać, by został w Hogwarcie? Tak, to pewnie będzie dla niego najlepsze.

Dyrektor usiadł i zaczął planować zapoznanie Harry'ego z jego nowym planem treningów.

0x01 graphic

Śniadanie z Huncwotem

Następnego ranka Ron, Hermiona i Ginny udali się do Wielkiej Sali. Ginny i Hermiona zapiszczały, widząc Harry'ego i rzuciły się, by go uściskać. Harry skrzywił się lekko.

- Ostrożnie, dziewczyny. Madam Pomfrey co prawda mnie wypuściła, ale jestem jeszcze trochę obolały. Nawet kiedy ściskają mnie dwie najładniejsze czarodziejki w szkole.

Ginny usiadła obok niego i przyjrzała mu się uważnie.

- Wszystko w porządku, Harry?

- Jeszcze nie do końca, ale dziś rano czuję się znacznie lepiej.

Nachylił się i pocałował ją delikatnie, kładąc jej rękę na karku.

- Ej, Potter, to moja mała siostra!

Harry obrócił się do Rona.

- Moja też, Ron - odparł z uśmiechem, który Ron odwzajemnił. Harry obrócił się z powrotem do Ginny i powiedział: - Gin, przykro mi, ale odtąd będę musiał się upewnić, że umawiasz się z właściwymi facetami.

Ginny zaczerwieniła się po same uszy.

- Czyżby, panie Potter? A jacy faceci są właściwi?

- Oczywiście, że ja.

Nachylił się i pocałował ją ponownie. Zamknęła oczy i odwzajemniła pocałunek, a potem wyszeptała mu do ucha:

- Dorwę cię za to, panie Potter.

Harry uśmiechnął się i wyszeptał:

- Już mnie dorwałaś, Gin.

- Och, jakie to wzruszające. Potter wyrwał sobie Weaslejetkę!

Harry obrócił się i ujrzał Malfoya, Crabbe'a i Goyle'a patrzących na niego z pogardliwymi uśmieszkami. Malfoy udał, że poleruje paznokcie i uśmiechnął się wrednie.

- Słyszałem plotki, że adoptowała cię najbiedniejsza czarodziejska rodzina w Anglii. Bardzo chciałeś sobie poruchać, co, Potty?

Ron zaczerwienił się i zaczął unosić się z miejsca. Harry wyciągnął rękę nad stołem i złapał go, ściągając z powrotem na siedzenie.

- Daj spokój Ron. On jest po prostu wkurzony, bo nie dostał nagrody dla Śmierciożercy Tygodnia.

Harry obrócił się do Malfoya i uśmiechnął się przyjaźnie.

- No nie wiem, Malfoy. Widzisz, Weasleyowie mają bogactwo, którego ty nigdy nie zrozumiesz. A jeśli chodzi ci o kasę, to mam jej więcej niż wszyscy Malfoyowie i Lastrange'owie razem wzięci.

Harry obejrzał Draco od stóp do głów i parsknął z odrazą.

- Możesz już iść, fretko - odprawił go.

Malfoy zbladł i odszedł tupiąc nogami, a jego zawsze obecni goryle podążyli za nim. Ron usiadł i wymamrotał:

- Głupi palant, ja go kiedyś…

Harry wyciągnął rękę.

- Poczekaj chwilę, Ron. Widzisz jak jest pogoda na dworze?

Ron zerknął na zaklęty sufit.

- Leje, co z tego?

- Patrz.

Cała czwórka obróciła się w stronę Malfoya.

Malfoy sztywno podszedł do stołu Slytherinu i usiadł. Nagle zaklęcie odtwarzające pogodę na zewnątrz stało się nieco zbyt realistyczne i deszcz zalał Ślizgonów, ich stół i opiekuna ich domu przy stole nauczycielskim. Gdy wszyscy odskoczyli od stołu, deszcz ustał.

Jeden po drugim uczniowie wracali do stołu, a deszcz nie padał. Póki nie usiadł Malfoy.

Strugi wody ponownie zlały stół Ślizgonów, zasiadające przy nim osoby i profesora Snape'a.

Ślizgoni powtórzyli to kilka razy, aż wreszcie stało się oczywiste, że to Malfoy sprowadza deszcz.

Przemoczony do suchej nitki i wkurzony profesor Snape przemaszerował przez Wielką Salę i złapał rozmokniętą bułkę. Dał pieczywo upokorzonemu Malfoyowi i odesłał go z Wielkiej Sali.

Pozostałe stoły wybuchnęły śmiechem. Ron uśmiechał się od ucha do ucha.

- To było rewelacyjne!

Harry odwzajemnił uśmiech i wzruszył ramionami.

- „Koniec psot", jak to mówią. Poza tym przegapiłem wczoraj moją coroczną okazję, żeby wykopać go z przedziału.

Hermiona zmarszczyła brwi.

- Wiesz Harry, jako prefekt nie powinnam pozwalać na takie figle. Ale to było naprawdę imponujące.

Harry uśmiechnął się szeroko do Hermiony. Ginny nachyliła się do Harry'ego i spytała cicho:

- Czy masz zamiar zabawiać się w pojedynkę przez cały rok?

Harry odpowiedział szeptem:

- W sumie miałem nadzieję zabawić się czasem z tobą, Gin, ale jeśli chcesz mi pomóc w psotach to nie ma sprawy.

Ginny zarumieniła się uroczo. W tym momencie dotarła do nich McGonagall rozdająca plany zajęć.

- Panie Potter, dobrze widzieć, że czuje się pan lepiej. Profesor Dumbledore chciałby porozmawiać z panem dziś wieczorem po kolacji.

- Dziękuję, pani profesor.

Harry spojrzał na swój plan lekcji, jęknął i opuścił głowę, uderzając nią kilka razy o stół. Pozostali spojrzeli na niego z niepokojem.

- Mam jutro podwójną Obronę i podwójne Eliksiry i to jeszcze oba ze Snapem? To musi być jakaś pomyłka!

Ron, Hermiona i Ginny przyglądali mu się z rozbawieniem. Hermiona wyjaśniła:

- To nie pomyłka, Harry. Obrony uczy profesor Severus Snape, a Eliksirów profesor Serena Snape, jego żona.

Harry poczuł jak opada mu szczęka.

- Snape się ożenił? Jaka kobieta była tak powalona? To jakiś górski troll, który za dużo razy zebrał maczugą w łeb?

Ron parsknął śmiechem, a że akurat pił, spryskał Hermionę od stóp do głów sokiem z dyni. Zaczerwienił się i zerwał z miejsca, szukając serwetek. Hermiona spoglądała na niego wściekle, a Ginny oparła się o Harry'ego, niezdolna powstrzymać wybuchu śmiechu. Harry wydobył różdżkę i rzucił na Hermionę zaklęcie oczyszczające. Przyjaciółka spojrzała na niego z wdzięcznością, a potem odwróciła się w stronę Rona, który szaleńczo biegał wokół stołu, szukając większej ilości serwetek.

- RONALDZIE WEASLEY, NO NAPRAWDĘ! CO TO ZA MANIERY?

Ron usiadł na miejsce i spojrzał na Hermionę speszony.

- Przepraszam Mionko, ale to nie tylko moja wina! Słyszałaś, co Harry powiedział!

- Słyszałam go Ron, ale to nie sprawia, że możesz pluć na mnie sokiem z dyni!

Harry nachylił się do Ginny i spytał, czy może odprowadzić ja do klasy. Uśmiechnęła się do niego i oboje wyszli z Wielkiej Sali, podczas gdy Ron i Hermiona kontynuowali kłótnię.

Poranne zajęcia Harry'ego były bardzo lekkie, jedynie podwójne Zaklęcia z profesorem Flitwickiem. Harry zawsze lubił lekcje z profesorem Flitwickiem. W przeciwieństwie do wielu nauczycieli w Hogwarcie, miniaturowy nauczyciel był dowcipny i łatwo nawiązywał nić porozumienia. Profesor Flitwick z radością pomagał uczniom, którzy mieli jakieś problemy i robił co w jego mocy, żeby nauka Zaklęć była przyjemnością.

Po Zaklęciach Harry wybrał się do biblioteki. Chciał poszukać informacji o magicznych więziach. Wiedział, że Hermiona badała już ten temat w odniesieniu do jego blizny, ale dokuczała mu ona ostatnio tak bardzo, że pomyślał, że może jakimś cudem uda mu się znaleźć coś co Hermiona przegapiła. Odnalazł książkę zatytułowaną „Zaklęcia, które wiążą". Opisywała dużą liczbę zaklęć, które wyglądały interesująco. Było tam nawet jedno, które pozwalało kochankom odczuwać to, co czuje druga osoba, co sprawiło, że Harry się zarumienił. Wyglądało na to, że ta książka może być dobrym punktem wyjścia do jego badań.

Po obiedzie z Ginny i wciąż kłócącymi się Ronem i Hermioną, Harry udał się na Transmutację z Nevillem i kłótliwym duetem u boku.

- Witam na transmutacji owutemowej - zaczęła profesor McGonagall. - W tym roku przyjrzymy się bliżej animagom i niezwykle rzadkim metamorfomagom. Przerobimy również zaklęcia zmieniające postać i eliksir wielosokowy. Dla osób, które chcą zobaczyć jaką mają formę animagiczną i czy w ogóle mają jakąś, mam tu listę zapisów na dawkę eliksiru Animas Revelus. To skomplikowany wywar, który nie może zbyt długo być przechowywany. W związku z tym musimy wiedzieć ile osób go potrzebuje, nim zlecimy przygotowanie go naszemu mistrzowi eliksirów.

Profesor McGonagall puściła listę i niemal wszyscy wpisali się na nią. Harry, Ron, Neville i Hermiona wymienili porozumiewawcze spojrzenia, gdy lista krążyła po klasie. Łatwo było zauważyć, że cała czwórka nie wpisała się na listę. AD już rozpoczęła swój konspiracyjny trening.

McGonagall odłożyła gotową listę na biurko i kontynuowała prowadzenie lekcji.

Po Transmutacji Harry udał się do Pokoju Życzeń, by trochę poćwiczyć indywidualnie. Jego umiejętności wzrosły w ciągu lata, ale nie był w stanie ćwiczyć prawdziwej walki. Harry ustawił pokój w taki sposób, by użyć makiet bojowych. Byli to symulowani przeciwnicy, częsta metoda treningu w mugolskich armiach. Nie był pewien co dokładnie wymyśli Pokój, ale powinno wystarczyć. Wszedł do Pokoju i odkrył, że pomieszczenie jest niemal puste. Znajdował się w nim tylko manekin bez twarzy pod ścianą i pergamin na podłodze. Pergamin zawierał instrukcję jak ożywić przeciwnika, przyspieszyć go lub spowolnić.

Po godzinie spocony i nieco obolały od zaklęć, które przedarły się przez jego tarczę, Harry pobiegł do swojego dormitorium, by wziąć szybki prysznic, a potem udał się do Wielkiej Sali na kolację.

Usiadł obok Ginny i przelotnie pocałował ją w policzek. Hermiona spojrzała zdumiona na mokre włosy Harry'ego.

- Harry, co ty robiłeś?

- Chciałem poćwiczyć w Pokoju. Trochę potem śmierdziałem, więc musiałem wziąć prysznic.

- Panie Potter, dyrektora zatrzymały pilne sprawy poza Hogwartem - przerwała im profesor McGonagall. - Prosi, żeby zamiast tego udał się pan po kolacji zobaczyć z profesorem Snapem w jego prywatnych kwaterach.

Harry nie był zachwycony, ale potaknął.

- Dziękuję, pani profesor. Pójdę do niego po kolacji.

McGonagall również skinęła głową i wróciła do stołu nauczycielskiego. Ron wywrócił oczami i wymamrotał do Harry'ego z pełnymi ustami:

- Lepiej ty niż ja.

Hermiona zmarszczyła brwi, zapewne szykując się do rozpoczęcia kolejnej tyrady na temat manier Rona przy stole, ale Harry odezwał się pierwszy:

- Mionko, sprawdźmy czy uda nam się zorganizować spotkanie AD w tym tygodniu. Pewnie będę musiał się kiedyś zobaczyć z Dumbledorem, więc ustaw to, powiedzmy, na czwartek albo piątek. Ginny, jak dzisiaj na eliksirach? Jaka jest żona Snape'a?

Jego dziewczyna uśmiechnęła się w odpowiedzi.

- To była najlepsza lekcja Eliksirów w moim życiu! To naprawdę miła kobieta i chętnie odpowiada na pytania. Powstrzymała mnie dzisiaj, zanim zepsułam swój wywar i nie odjęła mi za to żadnych punktów!

- No dobra, może jednak nie jest górskim trollem - stwierdził Harry.

- A żebyś wiedział! Jest fajna. Naprawdę ją lubię. Chciałabym tylko, żeby nauczyciele dawali mniej zadań domowych. To dopiero pierwszy dzień, a ja już mam zadane cztery wypracowanie na metr pergaminu!

- Przykro mi skarbie, ale to rok twoich SUM-ów. Pomożemy ci na ile będziemy w stanie - Ron i Hermiona przytaknęli mu - ale spodziewaj się, że nauczyciele będą próbowali zabić was ilością pracy w tym roku.

Harry spojrzał na swój pusty talerz i westchnął zrezygnowany.

- Chyba powinienem już iść i zobaczyć się ze Snapem. Merlin wie, że nie chcę dawać mu okazji do odebrania nam punktów, jeśli się spóźnię.

Pocałował Ginny, wstał i spojrzał na całą trójkę.

- Zobaczymy się później w pokoju wspólnym?

Cała trójka potaknęła, uśmiechając się dla dodania mu odwagi. Harry wyszedł z Wielkiej Sali.

0x01 graphic

Kwatery Snape'a

Harry zszedł do lochów i odnalazł prywatne kwatery Snape'a. Bardzo niechętnie zapukał do drzwi i zamarł w oczekiwaniu. Drzwi stanęły otworem, a w drzwiach ujrzał dziwną kobietę, której nigdy w życiu nie widział. Nie była niska, ani wysoka, ale z ramion spływały jej niesamowite srebrne kręcone włosy. Pomimo ich koloru, wyglądała młodziej niż Snape. Jej włosy, błękitne oczy i uśmiech sprawiły, że wydawała się przyjazna. Jeśli można liczyć na pierwsze wrażenia, to Harry poczuł, że mógłby polubić tę kobietę.

Serena miała po raz pierwszy okazję, by przyjrzeć się Harry'emu Potterowi. To tylko chudy chłopak, pomyślała, ale zaraz poprawiła się. Nie, to nie chłopak… To młody mężczyzna. Był szczupły, ale bez trudu mogła dojrzeć rysujące się pod spodem mięśnie, a jego zielone oczy były tak intensywne, że zdawały się niemal płonąć. Same te oczy sprawiają zapewne, że wzdycha do niego każda dziewczyna w tej szkole, pomyślała. Ale widziała, że pod tym wszystkim szalał płomień, solidny rdzeń, zahartowany przez ból, który do tej pory wycierpiał. I wciąż cierpi, dodała w myślach. Czuła też obecność mocy, Harry promieniował nią zupełnie nieświadomie. Severus był w tym dobry, ale ciężko pracował, by robić odpowiednie wrażenie. Harry wywoływał ten sam efekt, nawet się nie starając. Uśmiechnęła się do Harry'ego i gestem zaprosiła do środka.

- Ty musisz być Harry Potter. Wejdź, proszę. Dyrektor poinformował nas, że prosił, żebyś tu przyszedł dziś wieczór. Mój mąż zaraz do nas dołączy. Napijesz się czegoś, panie Potter? A może wolisz, żebym mówiła do ciebie Harry?

Harry przez moment nie wiedział co powiedzieć. Jego wizja obitego górskiego trolla zniknęła na zawsze. Uśmiechnął się do niej nieśmiało i podziękował za propozycję, ale nic nie chce, właśnie przyszedł z kolacji w Wielkiej Sali. Serena poprosiła, żeby usiadł na kanapie przy kominku. Usiadła na drugim końcu kanapy, twarzą do niego, podkurczając nogi.

Severus szedł przez swój apartament. Zatrzymał się przed drzwiami do salonu słysząc głosy. Stał tam, nasłuchując. Ciężko było zmienić pewne nawyki mężczyzny, który spędził tak wiele lat jako szpieg na usługach światła.

- Powiedz mi, Harry, cieszysz się, że wróciłeś do szkoły? Większość moich uczniów chciałoby, żeby lato trwało wiecznie.

Sama myśl o spędzaniu całego roku z Dursleyami sprawiła, że Harry skrzywił się i zbladł. Spojrzał w ogień i powiedział:

- Zawsze się cieszę, gdy wracam do Hogwartu. Nauka nie jest taka zła i są tu wszyscy moi przyjaciele. Hogwart jest dla mnie jak dom.

Serena wymyślała sobie po cichu od najgorszych. Chciała chwilkę porozmawiać z nim o mało istotnych rzeczach, by odprężył się, póki Severus nie przyjdzie. Ostatnim czego pragnęła to przypominanie mu złych wspomnień. Uśmiechnęła się do niego i dotknęła jego ramienia.

- My też się cieszymy, że z nami jesteś.

W tym momencie do pokoju wszedł Severus Snape. Serena i Harry wstali, chłopak dość nerwowo. Serena podeszłą do męża, przytuliła się na moment i wyszeptała:

- Oszczędzaj go dzisiaj, proszę. Potem ci powiem dlaczego.

Severus skinął delikatnie głową, a ona wyszła z pokoju mówiąc:

- Mam nadzieję, ze wkrótce zobaczymy się na moich lekcjach, Harry.

Severus przyjrzał się stojącemu przed nim chłopakowi.

- Panie Potter, dyrektor poprosił mnie, żebym ocenił postępy w Oklumencji, których dokonał pan przez lato. Zaczniemy, gdy będzie pan gotowy.

W jego głosie nie było tej sarkastycznej pogardy, z którą z reguły odnosił się do Harry'ego w przeszłości.

Harry wziął głęboki oddech. Skinął głową, by zasygnalizować, że jest gotowy. Trzymał różdżkę w gotowości, a jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Snape błyskawicznie wyszarpnął swoją różdżkę.

- Legillimens!

Na początku Snape pomyślał, że zaklęcie nie zadziałało. Tam nic nie było. Po prostu nic. Nagle to poczuł. To był mur. Rozciągał się we wszystkich kierunkach tak daleko, jak był w stanie sięgnąć umysłem. Spróbował naprzeć na mur, ale ten ani drgnął. Pot wystąpił mu na czoło, gdy próbował siłą skruszyć ten mur. Nie miał tyle siły, by go zniszczyć! Przypomniał sobie swoje treningi w Legilimencji i zaczął szukać słabości, pęknięcia, jakiegokolwiek punktu zaczepienia. W końcu znalazł malutką szparę. Wcisnął się w nią, by odkryć… KOLEJNY MUR? A co gorsza szczelina, przez którą wszedł, zniknęła! Był w pułapce! Przez moment szukał wyjścia, nagle zewnętrzny mur zniknął, pozwalając mu uciec.

Snape wziął drżący oddech i zachwiał się. Serena, obserwująca wszystko zza drzwi, wbiegła, by go podeprzeć. Severus odmówił jakiejkolwiek pomocy od żony, wyprostował się i popatrzył z niedowierzaniem na Harry'ego. Serena obróciła się do chłopaka, tak by mąż nie widział jej twarzy i uśmiechnęła się psotnie. Harry zagapił się na nią, ale Snape wyrwał go z oszołomienia:

- To była szalenie imponujące, panie Potter - powiedział Snape, który odzyskał nad sobą kontrolę. - Poinformuję dyrektora, że opanował pan Oklumencję. Możesz już iść, Harry.

Harry obrócił się do drzwi, ale zatrzymał się i ponownie obrócił się w stronę obojga nauczycieli..

- Panie profesorze? - spytał niepewnie.

Oboje spojrzeli na niego, a Severus zapytał:

- Tak, panie Potter?

Harry wbił spojrzenie w dywan, rumieniąc się ze wstydu.

- Rozmawiałem dużo z Remusem Lupinem na temat tego, co zrobili panu Syriusz i mój ojciec, o tym co widziałem tamtej nocy w myśloodsiewni. Wiem, że to nie było takie jak być powinno… To znaczy nie ma ich tutaj, więc nie mogą tego zrobić… Chciałem powiedzieć - Harry przerwał, wziął głęboki oddech i spojrzał nauczycielowi w oczy. - Proszę pana, chciałbym przeprosić za to, co wtedy zrobili. Postąpili źle i bardzo mi przykro z tego powodu.

Harry czuł, jak pali go wstyd, ale musiał to powiedzieć. Nawet jeśli Snape by to zignorował.

Na wspomnienie myśloodsiewni Snape poczuł jak wzbiera w nim gniew, ale Serena dotknęła uspokajająco jego ramienia. Spojrzał na żonę i dojrzał niewypowiedzianą prośbę w jej oczach. Skinął głową.

- Dziękuję za to, panie Pott… Harry. Wiem, że nie możemy zmienić tego, co się między nami stało, więc popracujmy nad lepszą przyszłością.

Harry spojrzał na nich, uśmiechnął się słabo i wyszedł z apartamentu. Czas już, by wrócił do swoich przyjaciół w pokoju wspólnym Gryffindoru.

0x01 graphic

Biuro dyrektora, Hogwart

Albus Dumbledore właśnie wrócił po całym dniu wypełnionym frustracją. Spędził większość dnia w Ministerstwie Magii. Udał się tam w nadziei na obalenie postanowienia o tymczasowym przyznaniu prawa do opieki, wydanego przez sędziego Janiacka, ale był wysyłany z biura do biura, wypełniał dokument za dokumentem, by na końcu dowiedzieć się, że musi zacząć od nowa, bo brakuje mu jakiejś jednej pieczątki. Gdy myślał, że wszystko jest już na dobrej drodze, odkrył, że postępowanie nie może rozpocząć się przez kolejnych sześćdziesiąt dni. Dyrektor Bones rozpoczęła formalne śledztwo w sprawie wydarzeń sprzed piętnastu lat, gdy Harry został umieszczony u mugoli. Dodatkowo do czasu procesu Dursleyów nie można było rozpocząć żadnych procedur dotyczących zmiany miejsca zamieszkania Harry'ego. Wszystko sprowadzało się do prostego faktu. Tymczasowe orzeczenie sędziego Janiacka uprawomocni się, a on nie mógł nic na to poradzić.

Dumbledore chodził w tę i z powrotem po gabinecie, rozważając możliwości działania. Przede wszystkim zaskoczyła go wyraźna wrogość, którą okazywał mu Harry. Na pewno chłopak nie winił go dalej za śmierć Syriusza! Nie, coś jeszcze musiało dręczyć chłopaka, ale on nie miał pojęcia co to może być. Chłopak musiał zostać przekonany, że Dumbledore najlepiej wie, co jest słuszne. Dyrektor musiał też przemyśleć sprawę młodej panny Weasley. Nie można pozwolić, by to dalej trwało. Harry musi skoncentrować wszystkie swoje siły na treningu, a nie na romantycznych związkach. Nie, upora się z tą kwestią tak szybko, jak to możliwe, nawet jeśli będzie ją musiał wyrzucić ze szkoły.

0x01 graphic

Z powrotem w apartamencie Snape'a

Severus i Serena patrzyli jak Harry wychodzi z ich kwater. Severus zadrżał, przypominając sobie, co Harry z nim zrobił. Serena przyjrzała mu się uważnie.

- Severusie, weź głęboki oddech i powiedz mi co tu się właściwie stało?

- Sereno, ten… ten chłopak ma najbardziej niesamowite osłony jakie w życiu widziałem! Z premedytacją zastawił na mnie pułapkę, a wlazłem w nią jak kto głupi. Mógł mnie zabić w mgnieniu oka. Zamiast tego pokazał mi pułapkę, potrzymał mnie tam przez chwilę, a potem wypuścił. Nigdy czegoś takiego nie widziałem, ani nie słyszałem. Zupełnie, jakby osiągnął nieznany wcześniej poziom mistrzostwa w oklumencji.

- Ale on ani razu nie podniósł różdżki. Patrzyłam na to zza drzwi. Właściwie jak tylko rzuciłeś to zaklęcie, on schował różdżkę i popatrzył na mnie. Potem uśmiechnął się i mrugnął!

- Doświadczony mistrz Oklumencji nie potrzebuje różdżki, by się obronić. Z reguły ma na tyle mocne osłony, że nie potrzebuje niczego dodatkowego. My uczymy używać różdżki do rozpraszania osoby rzucającej legillimens. To co miałaś mi powiedzieć później?

Serena usiadła i zaczęła się zastanawiać, jak wyrazić to, co chciała powiedzieć. Severus nie był głupi, ani tak naprawdę arogancki, ale nie najlepiej przyjmował krytykę. Severus spojrzał na żonę. Chociaż byli małżeństwem zaledwie kilka miesięcy, znał to spojrzenie. Porządkowała swoje myśli przed rozpoczęciem jednej z „tych" rozmów. Rozmów, których jak miał się niebawem dowiedzieć, wszyscy mężowie bali się ponad wszystko. Wzięła go za rękę i zaczęła:

- Przede wszystkim muszę powiedzieć, że bardzo dobrze przyjąłeś jego przeprosiny. Znacznie lepiej niż się spodziewałam. Jestem z ciebie dumna. Z drugiej strony, patrząc na niego widzę młodego człowieka, który spotykał się z brutalnym traktowaniem przez większość życia i jest obarczony rodziną, która przynosi mu wstyd. Jest bardzo kruchy, dopiero zaczął z tego wychodzić. Ma niezwykle niskie poczucie własnej wartości i wygląda na to, że bardzo łatwo go zranić. Jeden rzucony mimochodem komentarz sprawił, że zrobił minę, jakbym mu powiedziała, że umarł jego chowaniec. Nie wiem jakie plany może mieć wobec niego nasz dyrektor, ale w czasie mojej kariery jako mistrzyni eliksirów spędziłam wystarczająco dużo czasu z uzdrowicielami, by wiedzieć, że Harry potrzebuje pomocy. Jedno mocniejsze pchnięcie i możemy go złamać. Twój sposób patrzenia na niego zawsze był trochę skrzywiony, ale ten chłopak promieniuje mocą i jeśli pchniemy go w złą stronę, będziemy mogli winić jedynie siebie za stworzenie kolejnego czarnego pana.

Severus zamknął oczy i zadrżał. Serena miała rację, Potter był na krawędzi. Niewłaściwe pchnięcie może popchnąć go w przepaść. Severus mocno potarł oczy.

- Na Merlina, co to za bajzel. Widziałaś nas dzisiaj. Poprawiliśmy nieco nasze relacje, ale przecież on nie przyjmie ode mnie żadnej pomocy. No to nasze zawieszenie broni jest za świeże.

- No cóż, nie jestem psychouzdrowicielką, ale może zaakceptuje pomoc ode mnie. Wystarczająco często współpracowałam z psychouzdrowicielami, by znać podstawy. Posłucham też plotek, może uda mi się dowiedzieć o nim czegoś więcej. Martwię się o niego, Severusie. Chłopak ewidentnie ma problemy i wręcz błaga o pomoc, ale niemal nikt z nas go nie słucha. A co z innymi nauczycielami? powinniśmy zwrócić na to ich uwagę? A może Poppy?

- To pewnie dobry pomysł. Może zaprosisz ich jutro na obiad? Możemy o tym pogadać tutaj.

- Zrobię to z samego rana.

Severus przyciągnął Serenę do siebie i powiedział:

- Czym zasłużyłem sobie na takie szczęście, jakie mnie spotkało w twojej osobie?

W jej oczach pojawił się błysk.

- Byłeś tak połamany, że trafiłeś pod moją czuła opiekę. Poza tym - kontynuowała z szelmowskim uśmiechem - nie miałeś szczęścia. To ja postanowiłam, że się nadajesz i oplotłam cię moimi mackami.

0x01 graphic

Z powrotem w pokoju wspólnym Gryffindoru

Harry wszedł do pokoju wspólnego Gryffindoru. Było już późno i wielu uczniów udało się już do łóżek. Ginny siedziała przy jednym ze stolików, pisząc wypracowanie, a Ron i Hermiona siedzieli na kanapie przy kominku i rozmawiali.

Ron uniósł głowę, gdy Harry wszedł do środka.

- Hej stary, co tam chciał Snape?

- Przetestować moje osłony Oklumencji - odparł Harry z krzywym uśmiechem. Ron i Ginny odwzajemnili uśmiech. Odkąd zaczęli pracować nad magią bezróżdżkową, zrobili niemałe postępy w Oklumencji.

- Chcesz usiąść koło nas na kanapie, Harry? - spytała Hermiona.

- Nie, w końcu zaczniecie się całować, a ja wolałbym tego nie oglądać. Mam książkę, którą zamierzam przeczytać, więc dotrzymam towarzystwa Ginny.

Harry podszedł do Ginny i pocałował czubek jej głowy, a potem skubnął jej ucho, co sprawiło, że po kręgosłupie przebiegł jej dreszcz. Usiadł przy stole i wyciągnął dwie książki, z których jedna wydawała się niezadrukowana.

- Ma pani coś przeciwko towarzystwu, panno Weasley? - spytał.

- Absolutnie nie, panie Potter.

Ginny wróciła do wypracowania, a Harry zabrał się do książki. Oboje cieszyli się swoją obecnością.

0x01 graphic

Słownik kulturowy:

Madam Pomfrey - wiem, że w polskiej wersji występuje ona jako pani Pomfrey, ale „pani" w takim znaczeniu jakim my to rozumiemy to byłoby raczej „Mrs." tak jak u „Pani Weasley". Można by to przetłumaczyć jako „Siostra Pomfrey", ale po namyśle postanowiłem to jednak zostawić w oryginalnym brzmieniu.

Sędzia pokoju - w systemie anglosaskim najniższy urzędnik sądowy, pełniący zarówno funkcje sądownicze jak i śledcze, najczęściej obieralny. Często pełni też funkcję naszego urzędu stanu cywilnego.

Przesłuchanie Harry'ego - w anglosaskim systemie prawnym sądy często działają poza budynkami sądów. Dla nas przesłuchanie opisane tu przez autora jest nie do pomyślenia (sądy u nas działają w swoich budynkach, togach itd., a takie przesłuchania prowadzą raczej policjanci lub prokuratura), ale w krajach anglosaskich zdarza się dość często, zwłaszcza w mniejszych sprawach cywilnych i tych związanych z prawem rodzinnym.

0x01 graphic

Od autora: wyjaśnienia w kilku kwestiach.

Remus Lupin nie będzie musiał mścić się na Dursleyach. Faktycznie jest na nich wściekły, ale jego najważniejszą troską jest Harry.

Dumbledore nie jest takim dupkiem na jakiego wygląda, ale będzie potrzebował solidnego kopniaka w zadek, by zobaczyć swoje błędy. W międzyczasie możecie oczekiwać, że sytuacja zdecydowanie się pogorszy, nim wreszcie zacznie się poprawiać. W następnym rozdziale zobaczycie starcie Harry'ego z Dumbledorem, podczas którego Harry otrzyma wsparcie z niespodziewanej strony.

Kim był starzec? Merlinem? Może tak, a może nie.

Szósty rok będzie dla Harry'ego ciężki, bo wciąż będzie starał się odzyskać siły po fizycznej i psychicznej przemocy, której był poddawany przez całe życie. Ale nie będzie w tym sam.

SNAPE! Tak, zdecydowałem się na milszego i łagodniejszego Snape'a. Zgodnie z kanonem ten gość już dawno powinien wylecieć z pracy za swoje zachowanie, o ile nie skończyłoby się to prokuratorem. Uznałem, że fajnie będzie zrobić ze Snape'a kogoś bardziej ludzkiego, zamiast czynienia z niego Mini Voldemorta.

0x01 graphic

Od tłumacza: Jak zwykle serdecznie dziękuję wszystkim, którzy przeczytali, a zwłaszcza tym, którzy poświęcili parę minut, by dać mi znać co myślą o mojej pisaninie:)

Zapraszam tez na mojego bloga literackiego: zpierwszejpolki[kropka]blox[kropka]pl

-_____________________________________________________________________

- Przepraszam Mionko, ale to nie tylko moja wina! Słyszałaś, co Harry powiedział!

- Słyszałam go Ron, ale to nie sprawia, że możesz pluć na mnie sokiem z dyni!

Harry nachylił się do Ginny i spytał, czy może odprowadzić ja do klasy. Uśmiechnęła się do niego i oboje wyszli z Wielkiej Sali, podczas gdy Ron i Hermiona kontynuowali kłótnię.

Poranne zajęcia Harry'ego były bardzo lekkie, jedynie podwójne Zaklęcia z profesorem Flitwickiem. Harry zawsze lubił lekcje z profesorem Flitwickiem. W przeciwieństwie do wielu nauczycieli w Hogwarcie, miniaturowy nauczyciel był dowcipny i łatwo nawiązywał nić porozumienia. Profesor Flitwick z radością pomagał uczniom, którzy mieli jakieś problemy i robił co w jego mocy, żeby nauka Zaklęć była przyjemnością.

Po Zaklęciach Harry wybrał się do biblioteki. Chciał poszukać informacji o magicznych więziach. Wiedział, że Hermiona badała już ten temat w odniesieniu do jego blizny, ale dokuczała mu ona ostatnio tak bardzo, że pomyślał, że może jakimś cudem uda mu się znaleźć coś co Hermiona przegapiła. Odnalazł książkę zatytułowaną „Zaklęcia, które wiążą". Opisywała dużą liczbę zaklęć, które wyglądały interesująco. Było tam nawet jedno, które pozwalało kochankom odczuwać to, co czuje druga osoba, co sprawiło, że Harry się zarumienił. Wyglądało na to, że ta książka może być dobrym punktem wyjścia do jego badań.

Po obiedzie z Ginny i wciąż kłócącymi się Ronem i Hermioną, Harry udał się na Transmutację z Nevillem i kłótliwym duetem u boku.

- Witam na transmutacji owutemowej - zaczęła profesor McGonagall. - W tym roku przyjrzymy się bliżej animagom i niezwykle rzadkim metamorfomagom. Przerobimy również zaklęcia zmieniające postać i eliksir wielosokowy. Dla osób, które chcą zobaczyć jaką mają formę animagiczną i czy w ogóle mają jakąś, mam tu listę zapisów na dawkę eliksiru Animas Revelus. To skomplikowany wywar, który nie może zbyt długo być przechowywany. W związku z tym musimy wiedzieć ile osób go potrzebuje, nim zlecimy przygotowanie go naszemu mistrzowi eliksirów.

Profesor McGonagall puściła listę i niemal wszyscy wpisali się na nią. Harry, Ron, Neville i Hermiona wymienili porozumiewawcze spojrzenia, gdy lista krążyła po klasie. Łatwo było zauważyć, że cała czwórka nie wpisała się na listę. AD już rozpoczęła swój konspiracyjny trening.

McGonagall odłożyła gotową listę na biurko i kontynuowała prowadzenie lekcji.

Po Transmutacji Harry udał się do Pokoju Życzeń, by trochę poćwiczyć indywidualnie. Jego umiejętności wzrosły w ciągu lata, ale nie był w stanie ćwiczyć prawdziwej walki. Harry ustawił pokój w taki sposób, by użyć makiet bojowych. Byli to symulowani przeciwnicy, częsta metoda treningu w mugolskich armiach. Nie był pewien co dokładnie wymyśli Pokój, ale powinno wystarczyć. Wszedł do Pokoju i odkrył, że pomieszczenie jest niemal puste. Znajdował się w nim tylko manekin bez twarzy pod ścianą i pergamin na podłodze. Pergamin zawierał instrukcję jak ożywić przeciwnika, przyspieszyć go lub spowolnić.

Po godzinie spocony i nieco obolały od zaklęć, które przedarły się przez jego tarczę, Harry pobiegł do swojego dormitorium, by wziąć szybki prysznic, a potem udał się do Wielkiej Sali na kolację.

Usiadł obok Ginny i przelotnie pocałował ją w policzek. Hermiona spojrzała zdumiona na mokre włosy Harry'ego.

- Harry, co ty robiłeś?

- Chciałem poćwiczyć w Pokoju. Trochę potem śmierdziałem, więc musiałem wziąć prysznic.

- Panie Potter, dyrektora zatrzymały pilne sprawy poza Hogwartem - przerwała im profesor McGonagall. - Prosi, żeby zamiast tego udał się pan po kolacji zobaczyć z profesorem Snapem w jego prywatnych kwaterach.

Harry nie był zachwycony, ale potaknął.

- Dziękuję, pani profesor. Pójdę do niego po kolacji.

McGonagall również skinęła głową i wróciła do stołu nauczycielskiego. Ron wywrócił oczami i wymamrotał do Harry'ego z pełnymi ustami:

- Lepiej ty niż ja.

Hermiona zmarszczyła brwi, zapewne szykując się do rozpoczęcia kolejnej tyrady na temat manier Rona przy stole, ale Harry odezwał się pierwszy:

- Mionko, sprawdźmy czy uda nam się zorganizować spotkanie AD w tym tygodniu. Pewnie będę musiał się kiedyś zobaczyć z Dumbledorem, więc ustaw to, powiedzmy, na czwartek albo piątek. Ginny, jak dzisiaj na eliksirach? Jaka jest żona Snape'a?

Jego dziewczyna uśmiechnęła się w odpowiedzi.

- To była najlepsza lekcja Eliksirów w moim życiu! To naprawdę miła kobieta i chętnie odpowiada na pytania. Powstrzymała mnie dzisiaj, zanim zepsułam swój wywar i nie odjęła mi za to żadnych punktów!

- No dobra, może jednak nie jest górskim trollem - stwierdził Harry.

- A żebyś wiedział! Jest fajna. Naprawdę ją lubię. Chciałabym tylko, żeby nauczyciele dawali mniej zadań domowych. To dopiero pierwszy dzień, a ja już mam zadane cztery wypracowanie na metr pergaminu!

- Przykro mi skarbie, ale to rok twoich SUM-ów. Pomożemy ci na ile będziemy w stanie - Ron i Hermiona przytaknęli mu - ale spodziewaj się, że nauczyciele będą próbowali zabić was ilością pracy w tym roku.

Harry spojrzał na swój pusty talerz i westchnął zrezygnowany.

- Chyba powinienem już iść i zobaczyć się ze Snapem. Merlin wie, że nie chcę dawać mu okazji do odebrania nam punktów, jeśli się spóźnię.

Pocałował Ginny, wstał i spojrzał na całą trójkę.

- Zobaczymy się później w pokoju wspólnym?

Cała trójka potaknęła, uśmiechając się dla dodania mu odwagi. Harry wyszedł z Wielkiej Sali.

0x01 graphic

Kwatery Snape'a

Harry zszedł do lochów i odnalazł prywatne kwatery Snape'a. Bardzo niechętnie zapukał do drzwi i zamarł w oczekiwaniu. Drzwi stanęły otworem, a w drzwiach ujrzał dziwną kobietę, której nigdy w życiu nie widział. Nie była niska, ani wysoka, ale z ramion spływały jej niesamowite srebrne kręcone włosy. Pomimo ich koloru, wyglądała młodziej niż Snape. Jej włosy, błękitne oczy i uśmiech sprawiły, że wydawała się przyjazna. Jeśli można liczyć na pierwsze wrażenia, to Harry poczuł, że mógłby polubić tę kobietę.

Serena miała po raz pierwszy okazję, by przyjrzeć się Harry'emu Potterowi. To tylko chudy chłopak, pomyślała, ale zaraz poprawiła się. Nie, to nie chłopak… To młody mężczyzna. Był szczupły, ale bez trudu mogła dojrzeć rysujące się pod spodem mięśnie, a jego zielone oczy były tak intensywne, że zdawały się niemal płonąć. Same te oczy sprawiają zapewne, że wzdycha do niego każda dziewczyna w tej szkole, pomyślała. Ale widziała, że pod tym wszystkim szalał płomień, solidny rdzeń, zahartowany przez ból, który do tej pory wycierpiał. I wciąż cierpi, dodała w myślach. Czuła też obecność mocy, Harry promieniował nią zupełnie nieświadomie. Severus był w tym dobry, ale ciężko pracował, by robić odpowiednie wrażenie. Harry wywoływał ten sam efekt, nawet się nie starając. Uśmiechnęła się do Harry'ego i gestem zaprosiła do środka.

- Ty musisz być Harry Potter. Wejdź, proszę. Dyrektor poinformował nas, że prosił, żebyś tu przyszedł dziś wieczór. Mój mąż zaraz do nas dołączy. Napijesz się czegoś, panie Potter? A może wolisz, żebym mówiła do ciebie Harry?

Harry przez moment nie wiedział co powiedzieć. Jego wizja obitego górskiego trolla zniknęła na zawsze. Uśmiechnął się do niej nieśmiało i podziękował za propozycję, ale nic nie chce, właśnie przyszedł z kolacji w Wielkiej Sali. Serena poprosiła, żeby usiadł na kanapie przy kominku. Usiadła na drugim końcu kanapy, twarzą do niego, podkurczając nogi.

Severus szedł przez swój apartament. Zatrzymał się przed drzwiami do salonu słysząc głosy. Stał tam, nasłuchując. Ciężko było zmienić pewne nawyki mężczyzny, który spędził tak wiele lat jako szpieg na usługach światła.

- Powiedz mi, Harry, cieszysz się, że wróciłeś do szkoły? Większość moich uczniów chciałoby, żeby lato trwało wiecznie.

Sama myśl o spędzaniu całego roku z Dursleyami sprawiła, że Harry skrzywił się i zbladł. Spojrzał w ogień i powiedział:

- Zawsze się cieszę, gdy wracam do Hogwartu. Nauka nie jest taka zła i są tu wszyscy moi przyjaciele. Hogwart jest dla mnie jak dom.

Serena wymyślała sobie po cichu od najgorszych. Chciała chwilkę porozmawiać z nim o mało istotnych rzeczach, by odprężył się, póki Severus nie przyjdzie. Ostatnim czego pragnęła to przypominanie mu złych wspomnień. Uśmiechnęła się do niego i dotknęła jego ramienia.

- My też się cieszymy, że z nami jesteś.

W tym momencie do pokoju wszedł Severus Snape. Serena i Harry wstali, chłopak dość nerwowo. Serena podeszłą do męża, przytuliła się na moment i wyszeptała:

- Oszczędzaj go dzisiaj, proszę. Potem ci powiem dlaczego.

Severus skinął delikatnie głową, a ona wyszła z pokoju mówiąc:

- Mam nadzieję, ze wkrótce zobaczymy się na moich lekcjach, Harry.

Severus przyjrzał się stojącemu przed nim chłopakowi.

- Panie Potter, dyrektor poprosił mnie, żebym ocenił postępy w Oklumencji, których dokonał pan przez lato. Zaczniemy, gdy będzie pan gotowy.

W jego głosie nie było tej sarkastycznej pogardy, z którą z reguły odnosił się do Harry'ego w przeszłości.

Harry wziął głęboki oddech. Skinął głową, by zasygnalizować, że jest gotowy. Trzymał różdżkę w gotowości, a jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Snape błyskawicznie wyszarpnął swoją różdżkę.

- Legillimens!

Na początku Snape pomyślał, że zaklęcie nie zadziałało. Tam nic nie było. Po prostu nic. Nagle to poczuł. To był mur. Rozciągał się we wszystkich kierunkach tak daleko, jak był w stanie sięgnąć umysłem. Spróbował naprzeć na mur, ale ten ani drgnął. Pot wystąpił mu na czoło, gdy próbował siłą skruszyć ten mur. Nie miał tyle siły, by go zniszczyć! Przypomniał sobie swoje treningi w Legilimencji i zaczął szukać słabości, pęknięcia, jakiegokolwiek punktu zaczepienia. W końcu znalazł malutką szparę. Wcisnął się w nią, by odkryć… KOLEJNY MUR? A co gorsza szczelina, przez którą wszedł, zniknęła! Był w pułapce! Przez moment szukał wyjścia, nagle zewnętrzny mur zniknął, pozwalając mu uciec.

Snape wziął drżący oddech i zachwiał się. Serena, obserwująca wszystko zza drzwi, wbiegła, by go podeprzeć. Severus odmówił jakiejkolwiek pomocy od żony, wyprostował się i popatrzył z niedowierzaniem na Harry'ego. Serena obróciła się do chłopaka, tak by mąż nie widział jej twarzy i uśmiechnęła się psotnie. Harry zagapił się na nią, ale Snape wyrwał go z oszołomienia:

- To była szalenie imponujące, panie Potter - powiedział Snape, który odzyskał nad sobą kontrolę. - Poinformuję dyrektora, że opanował pan Oklumencję. Możesz już iść, Harry.

Harry obrócił się do drzwi, ale zatrzymał się i ponownie obrócił się w stronę obojga nauczycieli..

- Panie profesorze? - spytał niepewnie.

Oboje spojrzeli na niego, a Severus zapytał:

- Tak, panie Potter?

Harry wbił spojrzenie w dywan, rumieniąc się ze wstydu.

- Rozmawiałem dużo z Remusem Lupinem na temat tego, co zrobili panu Syriusz i mój ojciec, o tym co widziałem tamtej nocy w myśloodsiewni. Wiem, że to nie było takie jak być powinno… To znaczy nie ma ich tutaj, więc nie mogą tego zrobić… Chciałem powiedzieć - Harry przerwał, wziął głęboki oddech i spojrzał nauczycielowi w oczy. - Proszę pana, chciałbym przeprosić za to, co wtedy zrobili. Postąpili źle i bardzo mi przykro z tego powodu.

Harry czuł, jak pali go wstyd, ale musiał to powiedzieć. Nawet jeśli Snape by to zignorował.

Na wspomnienie myśloodsiewni Snape poczuł jak wzbiera w nim gniew, ale Serena dotknęła uspokajająco jego ramienia. Spojrzał na żonę i dojrzał niewypowiedzianą prośbę w jej oczach. Skinął głową.

- Dziękuję za to, panie Pott… Harry. Wiem, że nie możemy zmienić tego, co się między nami stało, więc popracujmy nad lepszą przyszłością.

Harry spojrzał na nich, uśmiechnął się słabo i wyszedł z apartamentu. Czas już, by wrócił do swoich przyjaciół w pokoju wspólnym Gryffindoru.

0x01 graphic

Biuro dyrektora, Hogwart

Albus Dumbledore właśnie wrócił po całym dniu wypełnionym frustracją. Spędził większość dnia w Ministerstwie Magii. Udał się tam w nadziei na obalenie postanowienia o tymczasowym przyznaniu prawa do opieki, wydanego przez sędziego Janiacka, ale był wysyłany z biura do biura, wypełniał dokument za dokumentem, by na końcu dowiedzieć się, że musi zacząć od nowa, bo brakuje mu jakiejś jednej pieczątki. Gdy myślał, że wszystko jest już na dobrej drodze, odkrył, że postępowanie nie może rozpocząć się przez kolejnych sześćdziesiąt dni. Dyrektor Bones rozpoczęła formalne śledztwo w sprawie wydarzeń sprzed piętnastu lat, gdy Harry został umieszczony u mugoli. Dodatkowo do czasu procesu Dursleyów nie można było rozpocząć żadnych procedur dotyczących zmiany miejsca zamieszkania Harry'ego. Wszystko sprowadzało się do prostego faktu. Tymczasowe orzeczenie sędziego Janiacka uprawomocni się, a on nie mógł nic na to poradzić.

Dumbledore chodził w tę i z powrotem po gabinecie, rozważając możliwości działania. Przede wszystkim zaskoczyła go wyraźna wrogość, którą okazywał mu Harry. Na pewno chłopak nie winił go dalej za śmierć Syriusza! Nie, coś jeszcze musiało dręczyć chłopaka, ale on nie miał pojęcia co to może być. Chłopak musiał zostać przekonany, że Dumbledore najlepiej wie, co jest słuszne. Dyrektor musiał też przemyśleć sprawę młodej panny Weasley. Nie można pozwolić, by to dalej trwało. Harry musi skoncentrować wszystkie swoje siły na treningu, a nie na romantycznych związkach. Nie, upora się z tą kwestią tak szybko, jak to możliwe, nawet jeśli będzie ją musiał wyrzucić ze szkoły.

0x01 graphic

Z powrotem w apartamencie Snape'a

Severus i Serena patrzyli jak Harry wychodzi z ich kwater. Severus zadrżał, przypominając sobie, co Harry z nim zrobił. Serena przyjrzała mu się uważnie.

- Severusie, weź głęboki oddech i powiedz mi co tu się właściwie stało?

- Sereno, ten… ten chłopak ma najbardziej niesamowite osłony jakie w życiu widziałem! Z premedytacją zastawił na mnie pułapkę, a wlazłem w nią jak kto głupi. Mógł mnie zabić w mgnieniu oka. Zamiast tego pokazał mi pułapkę, potrzymał mnie tam przez chwilę, a potem wypuścił. Nigdy czegoś takiego nie widziałem, ani nie słyszałem. Zupełnie, jakby osiągnął nieznany wcześniej poziom mistrzostwa w oklumencji.

- Ale on ani razu nie podniósł różdżki. Patrzyłam na to zza drzwi. Właściwie jak tylko rzuciłeś to zaklęcie, on schował różdżkę i popatrzył na mnie. Potem uśmiechnął się i mrugnął!

- Doświadczony mistrz Oklumencji nie potrzebuje różdżki, by się obronić. Z reguły ma na tyle mocne osłony, że nie potrzebuje niczego dodatkowego. My uczymy używać różdżki do rozpraszania osoby rzucającej legillimens. To co miałaś mi powiedzieć później?

Serena usiadła i zaczęła się zastanawiać, jak wyrazić to, co chciała powiedzieć. Severus nie był głupi, ani tak naprawdę arogancki, ale nie najlepiej przyjmował krytykę. Severus spojrzał na żonę. Chociaż byli małżeństwem zaledwie kilka miesięcy, znał to spojrzenie. Porządkowała swoje myśli przed rozpoczęciem jednej z „tych" rozmów. Rozmów, których jak miał się niebawem dowiedzieć, wszyscy mężowie bali się ponad wszystko. Wzięła go za rękę i zaczęła:

- Przede wszystkim muszę powiedzieć, że bardzo dobrze przyjąłeś jego przeprosiny. Znacznie lepiej niż się spodziewałam. Jestem z ciebie dumna. Z drugiej strony, patrząc na niego widzę młodego człowieka, który spotykał się z brutalnym traktowaniem przez większość życia i jest obarczony rodziną, która przynosi mu wstyd. Jest bardzo kruchy, dopiero zaczął z tego wychodzić. Ma niezwykle niskie poczucie własnej wartości i wygląda na to, że bardzo łatwo go zranić. Jeden rzucony mimochodem komentarz sprawił, że zrobił minę, jakbym mu powiedziała, że umarł jego chowaniec. Nie wiem jakie plany może mieć wobec niego nasz dyrektor, ale w czasie mojej kariery jako mistrzyni eliksirów spędziłam wystarczająco dużo czasu z uzdrowicielami, by wiedzieć, że Harry potrzebuje pomocy. Jedno mocniejsze pchnięcie i możemy go złamać. Twój sposób patrzenia na niego zawsze był trochę skrzywiony, ale ten chłopak promieniuje mocą i jeśli pchniemy go w złą stronę, będziemy mogli winić jedynie siebie za stworzenie kolejnego czarnego pana.

Severus zamknął oczy i zadrżał. Serena miała rację, Potter był na krawędzi. Niewłaściwe pchnięcie może popchnąć go w przepaść. Severus mocno potarł oczy.

- Na Merlina, co to za bajzel. Widziałaś nas dzisiaj. Poprawiliśmy nieco nasze relacje, ale przecież on nie przyjmie ode mnie żadnej pomocy. No to nasze zawieszenie broni jest za świeże.

- No cóż, nie jestem psychouzdrowicielką, ale może zaakceptuje pomoc ode mnie. Wystarczająco często współpracowałam z psychouzdrowicielami, by znać podstawy. Posłucham też plotek, może uda mi się dowiedzieć o nim czegoś więcej. Martwię się o niego, Severusie. Chłopak ewidentnie ma problemy i wręcz błaga o pomoc, ale niemal nikt z nas go nie słucha. A co z innymi nauczycielami? powinniśmy zwrócić na to ich uwagę? A może Poppy?

- To pewnie dobry pomysł. Może zaprosisz ich jutro na obiad? Możemy o tym pogadać tutaj.

- Zrobię to z samego rana.

Severus przyciągnął Serenę do siebie i powiedział:

- Czym zasłużyłem sobie na takie szczęście, jakie mnie spotkało w twojej osobie?

W jej oczach pojawił się błysk.

- Byłeś tak połamany, że trafiłeś pod moją czuła opiekę. Poza tym - kontynuowała z szelmowskim uśmiechem - nie miałeś szczęścia. To ja postanowiłam, że się nadajesz i oplotłam cię moimi mackami.

0x01 graphic

Z powrotem w pokoju wspólnym Gryffindoru

Harry wszedł do pokoju wspólnego Gryffindoru. Było już późno i wielu uczniów udało się już do łóżek. Ginny siedziała przy jednym ze stolików, pisząc wypracowanie, a Ron i Hermiona siedzieli na kanapie przy kominku i rozmawiali.

Ron uniósł głowę, gdy Harry wszedł do środka.

- Hej stary, co tam chciał Snape?

- Przetestować moje osłony Oklumencji - odparł Harry z krzywym uśmiechem. Ron i Ginny odwzajemnili uśmiech. Odkąd zaczęli pracować nad magią bezróżdżkową, zrobili niemałe postępy w Oklumencji.

- Chcesz usiąść koło nas na kanapie, Harry? - spytała Hermiona.

- Nie, w końcu zaczniecie się całować, a ja wolałbym tego nie oglądać. Mam książkę, którą zamierzam przeczytać, więc dotrzymam towarzystwa Ginny.

Harry podszedł do Ginny i pocałował czubek jej głowy, a potem skubnął jej ucho, co sprawiło, że po kręgosłupie przebiegł jej dreszcz. Usiadł przy stole i wyciągnął dwie książki, z których jedna wydawała się niezadrukowana.

- Ma pani coś przeciwko towarzystwu, panno Weasley? - spytał.

- Absolutnie nie, panie Potter.

Ginny wróciła do wypracowania, a Harry zabrał się do książki. Oboje cieszyli się swoją obecnością.

0x01 graphic

Słownik kulturowy:

Madam Pomfrey - wiem, że w polskiej wersji występuje ona jako pani Pomfrey, ale „pani" w takim znaczeniu jakim my to rozumiemy to byłoby raczej „Mrs." tak jak u „Pani Weasley". Można by to przetłumaczyć jako „Siostra Pomfrey", ale po namyśle postanowiłem to jednak zostawić w oryginalnym brzmieniu.

Sędzia pokoju - w systemie anglosaskim najniższy urzędnik sądowy, pełniący zarówno funkcje sądownicze jak i śledcze, najczęściej obieralny. Często pełni też funkcję naszego urzędu stanu cywilnego.

Przesłuchanie Harry'ego - w anglosaskim systemie prawnym sądy często działają poza budynkami sądów. Dla nas przesłuchanie opisane tu przez autora jest nie do pomyślenia (sądy u nas działają w swoich budynkach, togach itd., a takie przesłuchania prowadzą raczej policjanci lub prokuratura), ale w krajach anglosaskich zdarza się dość często, zwłaszcza w mniejszych sprawach cywilnych i tych związanych z prawem rodzinnym.

0x01 graphic

Od autora: wyjaśnienia w kilku kwestiach.

Remus Lupin nie będzie musiał mścić się na Dursleyach. Faktycznie jest na nich wściekły, ale jego najważniejszą troską jest Harry.

Dumbledore nie jest takim dupkiem na jakiego wygląda, ale będzie potrzebował solidnego kopniaka w zadek, by zobaczyć swoje błędy. W międzyczasie możecie oczekiwać, że sytuacja zdecydowanie się pogorszy, nim wreszcie zacznie się poprawiać. W następnym rozdziale zobaczycie starcie Harry'ego z Dumbledorem, podczas którego Harry otrzyma wsparcie z niespodziewanej strony.

Kim był starzec? Merlinem? Może tak, a może nie.

Szósty rok będzie dla Harry'ego ciężki, bo wciąż będzie starał się odzyskać siły po fizycznej i psychicznej przemocy, której był poddawany przez całe życie. Ale nie będzie w tym sam.

SNAPE! Tak, zdecydowałem się na milszego i łagodniejszego Snape'a. Zgodnie z kanonem ten gość już dawno powinien wylecieć z pracy za swoje zachowanie, o ile nie skończyłoby się to prokuratorem. Uznałem, że fajnie będzie zrobić ze Snape'a kogoś bardziej ludzkiego, zamiast czynienia z niego Mini Voldemorta.

0x01 graphic

Od tłumacza: Jak zwykle serdecznie dziękuję wszystkim, którzy przeczytali, a zwłaszcza tym, którzy poświęcili parę minut, by dać mi znać co myślą o mojej pisaninie:)

Zapraszam tez na mojego bloga literackiego: zpierwszejpolki[kropka]blox[kropka]pl



Wyszukiwarka