Heinz Kohut

Rozważania o narcyzmie i narcystycznej wściekłości.

(z The Psychoanalytic Study of the Child, Vol. 27, 1972))

Jedną z pereł niemieckiej literatury jest esej zatytułowany „O teatrze marionetek”, którego autorem jest dramaturg Heinrich von Kleist (1777-1811), napisany w 1811 roku niedługo przed tym, jak skończył swoje krótkie życie samobójstwem. Kleist i jego dzieła są prawie nieznane poza kręgiem niemieckojęzycznym, ale moja fascynacja jego zwięzłym esejem, i jedną z jego krótkich opowieści miała patrząc wstecz szczególne znaczenie dla mojego intelektualnego rozwoju: zaznacza ona pierwszy raz, kiedy poczułem się wciągnięty przez temat, który opanował moje naukowe zainteresowania na wiele lat.

Nawet, kiedy czytałem opowieść Kleista podczas moich szkolnych lat, głowiłem się nad tajemniczym wpływem, jaki prosty opis wywiera na czytelnika. Tancerz baletowy, jak to jest przedstawione, stwierdza w fikcyjnej konwersacji z autorem, że w porównaniu z tańcem ludzi, taniec marionetek jest bliski doskonałości. Centrum grawitacji dla marionetki jest jej dusza, poruszający marionetką musi tylko kierować swoje myśli w ten punkt, kiedy porusza lalką, i ruchy kończyn osiągają stopień doskonałości, którego tańczący człowiek nie jest w stanie dosięgnąć. Ponieważ lalki nie są przywiązane do ziemi poprzez grawitację, i ponieważ ich fizyczne centrum i dusza są jednym, nie są nigdy sztuczne lub pretensjonalne. Tańczący człowiek, w porównaniu, jest samoświadomy, pretensjonalny, sztuczny. Autor odpowiada tancerzowi przypominając jak kilka lat wcześniej podziwiał wdzięk, z jakim jego nagi towarzysz postawił nogę na krześle. Niepotrzebnie poprosił go o powtórzenie ruchu. Tancerz oblał się rumieńcem i spróbował, lecz stał się samoświadomy i niezgrabny. „…począwszy od tego momentu”, pisze Kleist, „zastanawiająca zmiana nastąpiła w tym młodym człowieku. Począł stać na wprost lustra całymi dniami;…niezrozumiała siła zdawała się go więzić …gra poruszeń, która wcześniej tak swobodnie wyrażała jego uczucia” (tłumaczenie H. K.)

Nie jest moim zamiarem używać wiedzy psychoanalitycznej, aby odnieść się do tej historii. Ale zorientowany psychoanalitycznie czytelnik bez trudu zidentyfikuje problemy, przez które autor historii był pochłonięty. Obawy o żywotność self i ciała, i odrzucenie tych lęków poprzez stanowcze twierdzenie, że nieożywione może być także pełne wdzięku, nawet doskonałe. Wątki homoseksualne (zobacz Sadger, 1909), stanu zawieszenia i ekshibicjonizmu, wstydu i samoświadomości również stanowią aluzję podobnie jak wątek wielkościowy w fantazji o lataniu, w myśli o „antygrawitacji” i tej o fuzji z ominipotentnym otoczeniem, przez które jest się kontrolowanym - które porusza marionetką. W końcu znajduje się tu opis głębokiej zmiany w młodym człowieku zapoczątkowanej przez złowieszczy symptom patrzenia przez całe dnie na siebie w lustro.

Spośród wszystkich aspektów narcyzmu, tylko jednego brakuje w eseju Kleista: agresji, jaka powstaje z matrycy narcystycznej nierównowagi. Uderzającym wyrazem jedności pomiędzy twórczymi siłami w głębi osobowości wielkiego pisarza, jest fakt, że Kleist w istocie zajmował się tym tematem rok lub dwa wcześniej w opowiadaniu „Michael Kohlhaas (1808), z chwytającym za gardło opisem nienasyconego poszukiwania zemsty po narcystycznej ranie - w tym polu, jak sądzę, przewyższa go jedynie wielki Moby Dick Melville'a. Opowiadanie Kleista opowiada o losie człowieka, który jak Kapitan Ahab, jest owładnięty niekończącą się narcystyczną wściekłością. Stanowi to najlepsze oddanie motywu zemsty w niemieckiej literaturze, tematu, który odgrywa ważną rolę w narodowym przeznaczeniu narodu niemieckiego, którego pragnienie zemsty po klęsce z 1918 roku doprowadziło niemal do zniszczenia zachodniej cywilizacji.

W ostatnich latach zajmowałem się niektórymi zjawiskami odnośnie self, jego kohezji i fragmentacji (Kohut, 1966, 1968, 1970, 1971). W miarę moich możliwości doprowadziłem ową pracę do wniosków. Ten esej daje mi możliwość przejścia z pracy nad poprzednimi zagadnieniami do relacji między narcyzmem i agresją. Jednak najpierw zajmę się jeszcze tym, co leży u podłoża, zwrócę uwagę na tematy, które wymagają podkreślenia, i nakreślę obszary, które będą stanowić podstawę późniejszych sformułowań.

Self i jego libidinalne inwestycje

Wpływ postawy rodziców na formowanie self

Gdyby spytano mnie, co uważam za rzecz najbardziej godną zaakcentowania, jeśli chodzi o narcyzm, odpowiedziałbym: jego niezależną linię rozwoju, od prymitywnego do bardziej dojrzałego, adaptacyjnego i kulturowo wartościowego. Ten rozwój ma ważne wrodzone determinanty, ale specyficzna wzajemna gra między dzieckiem, a jego otoczeniem, która wspiera lub utrudnia kohezję self i formowanie idealizowanych struktur psychicznych, jest z pewnością warta dalszego szczegółowego zbadania, szczególnie z pomocą studiowania różnorodności narcystycznych przeniesień. W tym eseju dodam jedynie małą cząstkę do wyników, o których donosiłem wcześniej, mianowicie, że egzystowanie obok siebie oddzielnych linii rozwojowych w sferze narcystycznej i obiektowo-popędowej u dziecka jest splecione z podejściem rodziców do niego, to znaczy, że czasami odnoszą się do niego poprzez empatyczną narcystyczną fuzję i widzą psychiczną organizację dziecka jako część ich własnej, podczas gdy w innym czasie reagują na dziecko jako na niezależne centrum obdarzone własną inicjatywą, to znaczy wyposażają je w libido obiektu.

O akceptacji afirmującej postawy wobec narcyzmu w teorii i w praktyce

Mój kolejny punkt retrospektywny odnosi się do kwestii o szerokim zakresie. Zakładając niezależną linię rozwoju w obrębie narcystycznej części osobowości, rozwoju, który prowadzi do uzyskania dojrzałych, adaptacyjnych i kulturowo wartościowych cech w sferze narcystycznej, przyjąłem w istocie afirmatywne podejście do narcyzmu. Lecz jak tylko przekonałem się o poprawności tego afirmatywnego oglądu narcyzmu, stałem się świadomy tego, że może ono być kwestionowane, ponieważ w istocie istnieją liczne argumenty, które mogą zostać wysunięte przeciw ustaleniu, że narcyzm jest integralnym, stanowiącym osobną całość zbiorem funkcji psychicznych raczej niż produktem regresji; że stoi wiele przeszkód na drodze do zaakceptowania go jako raczej potencjalnie adaptacyjnego i wartościowego, niż koniecznie złego lub patologicznego.

Jeden z aspektów klasycznej teorii (Freud, 1914, 1915, 1917), i w ogólności właściwy analitykom konserwatyzm odnośnie zmian w teorii może odgrywać przypadkową rolę w tym względzie. Jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia o relacji między narcyzmem, a miłością do obiektu w sposób, który koresponduje z poziomem płynu w rurce o kształcie litery `U'. Jeśli poziom płynu w jednym końcu się podnosi, w drugim opada. Nie ma miłości, kiedy boli ząb, nie ma bólu, kiedy jest namiętna miłość. Taki model myślowy jednak powinien zostać zastąpiony, ponieważ nie jest w stanie pomieścić danych z obserwacji. Poczucie podniesionego poczucia wartości, na przykład, które towarzyszy miłości do obiektu, demonstruje relację między dwiema formami libidinalnej kateksji, która nie koresponduje z oscylacjami w rurce o kształcie litery „U”. I podczas gdy zachowanie płynu w u-kształtnej rurce i porównanie Freuda z amebą (1914) są modelami, które adekwatnie ilustrują totalne pochłonięcie cierpiącego przez jego bolący ząb i obojętność czekającego kochanka na zimno i deszcz, te zjawiska mogą równie dobrze zostać wyjaśnione w terminach podzielenia kateksji uwagi, i nie wymagają teorii u-kształtnej rurki.

Może być tak, co gorsza, że kontekst naukowy, w którym termin narcyzm uzyskał nieco pejoratywną konotację jako wynik regresji lub obrony, stał się specyficznym emocjonalnym klimatem, który jest nieprzyjazny dla akceptacji narcyzmu, jako zdrowej i godnej uznania psychologicznej konstelacji. Głęboko zakorzeniony wschodni system wartości (przenikający religię, filozofię i społeczne utopie człowieka Zachodu), wynosi altruizm i troskę o innych, a dyskredytuje egotyzm i myślenie o sobie. Jednak podobnie jak to jest prawdziwe w odniesieniu do sfery seksualnej człowieka, tak samo jest z potrzebami narcystycznymi, ani pogardliwy stosunek do potężnych psychologicznych sił, które dopominają się swoich praw w tych dwu wymiarach ludzkiego życia, ani usiłowania ich totalnego wykorzenienia nie doprowadzą do prawdziwego postępu w samokontroli jednostki i społecznej adaptacji. Chrześcijaństwo, pozostawiając narcystyczne spełnienie otwartym w sferze fuzji z omnipotentnym selfobiektem, boską figurą Chrystusa, usiłuje okiełznać manifestacje wielkościowego self. Obecny materialistyczny racjonalizm zachodniej kultury, z drugiej strony, dając większą wolność do podniesienia wartości self, ma tendencję do pomniejszania znaczenia, lub (na przykład w obszarach wpływu wojującego ateizmu) zakazywania tradycyjnych form zinstytucjonalizowanego odniesienia do idealizowanego obiektu.

W odpowiedzi na ostracyzm i stłumienie aspiracje wielkościowego self mogą w istocie opaść, i tęsknota za fuzją z idealizowanym selfobiektem może zostać zaprzeczona. Stłumione, lecz niezmodyfikowane struktury narcystyczne stają się jednak zintensyfikowane, kiedy ich ekspresja jest zablokowana; przełamią kruchą kontrolę i w sposób nagły się objawią nie tylko w jednostce, ale także w całych grupach, jako nieograniczona pogoń za wielkościowymi celami i pozbawiona oporów fuzja z omnipotentnymi selfobiektami. Jako przykład wystarczy przytoczyć bezlitośnie ścigane ambicje nazistowskich Niemiec, i całkowite poddanie ich populacji woli Führera.

Podczas spokojnych okresów historycznych podejście pewnych warstw społeczeństwa do narcyzmu przypomina wiktoriańską hipokryzję w odniesieniu do seksu. Oficjalnie istnienie społecznych objawów pochodzących z wielkościowego self i omnipotentny self obiekt są zaprzeczane, ale ich odszczepiona wszechobecna dominacja jest oczywista. Myślę, że przekroczenie pełnego hipokryzji stosunku do narcyzmu, jest równie potrzebne dzisiaj jak przekroczenie seksualnej hipokryzji było potrzebne sto lat temu. Nie powinniśmy zaprzeczać swoich ambicji, naszego pragnienia dominacji, naszego pragnienia by błyszczeć i naszej tęsknoty za fuzją z ominpotentnymi postaciami, lecz zamiast tego powinniśmy nauczyć się uznania prawowitości tych narcystycznych sił, tak jak nauczyliśmy się tego w odniesieniu do naszych obiektowo-popędowych sił. Będziemy wtedy zdolni, jak można zaobserwować w systematycznej analizie terapeutycznej narcystycznych zaburzeń osobowości, transformować naszą archaiczną wielkościowość i ekshibicjonizm w realistyczne poczucie własnej wartości i przyjemność z bycia sobą, i naszą tęsknotę za zjednoczeniem z omnipotentnym self obiektem w społecznie użyteczną, adaptacyjną i pełną radości zdolność do entuzjazmu i podziwu dla wielkości tych, których życie, czyny i osobowość możemy uczynić dla siebie wzorcami.

Autonomia ego i dominacja ego

Chciałbym wspomnieć o pojęciowym rozróżnieniu, które uważam za użyteczne, mianowicie rozgraniczenie dominacji ego od autonomii ego, jest ono umieszczone w kontekście zakładanej wartości transformacji (raczej niż tłumienia) archaicznych struktur narcystycznych dla człowieka jako aktywnego uczestnika ludzkich spraw - l'homme engagé (zobacz Kohut, The Analysis of the Self, 1971). Istnieje przestrzeń dla autonomii ego: jeździec, który zszedł z konia; człowiek, kiedy dokonuje chłodnej i beznamiętnej refleksji, w szczególności, kiedy bada dokładnie dane pochodzące z obserwacji. Lecz istnieje także przestrzeń dla dominacji ego, jeździec na koniu, człowiek, kiedy odpowiada na siły wewnątrz niego; kiedy kształtuje swoje cele i formuje swoje dorosłe reakcje na środowisko, człowiek jako efektywny uczestnik na scenie historii. W sferze narcystycznej, w szczególności, dominacja ego zwiększa naszą zdolność do reagowania poprzez całe spektrum naszych emocji: z rozczarowaniem i wściekłością lub z uczuciem tryumfu, w sposób kontrolowany, ale niekoniecznie powściągliwy.

Porównanie genetycznego i dynamicznego znaczenia czynników narcystycznych i obiektowo-popędowych

W moim retrospektywnym przeglądzie podniosę teraz kwestię tego, czy nasze skupienie uwagi na narcyzmie nie ściąga ryzyka pominięcia obiektowo-popędowych sił w życiu psychicznym człowieka. Musimy zapytać samych siebie w szczególności czy nasz nacisk na genetyczne i dynamiczne znaczenie kolei losu formowania i kohezji self nie prowadzi do zlekceważenia kluczowej genetycznej i dynamicznej roli odgrywanej w normalnym i patologicznym rozwoju przez specyficzne obiektowo-popędowe inwestycje kompleksu Edypa.

Niedawno, młodszy kolega, którego mogę uważać za ucznia i który w każdym razie śledził z zainteresowaniem moją pracę nad narcyzmem, przyjrzał się relacji pomiędzy pokoleniami w tej dziedzinie i mówiąc w imieniu dorastającego pokolenia analityków, sugerował, że lęk starszej grupy nie pochodził z tego, „że stajemy się dorośli, ale że stajemy się inni”. (Terman, 1972). Pomyślałem, że jasną implikacją tego przenikliwego stwierdzenia jest, że starsza generacja była w mniejszym stopniu zaniepokojona zagrożeniem poprzez edypalne pragnienie zabójstwa, niż zagrożeniem wynikającym z deprywacji w narcystycznej sferze - i byłem skłonny zgodzić się z tą opinią. Lecz wtedy zacząłem się martwić. Czy jestem Pied Piper, który sprowadza młodych z twardego gruntu obiektowo-libidinalnych aspektów kompleksu Edypa? Może preedypalne i narcystyczne czynniki nie są niczym więcej niż zwiastunami i dodatkami? I zajęcie się nimi może stać się ogniskiem starych oporów przeciwko całkowitej akceptacji emocjonalnej rzeczywistości namiętności edypalnego dramatu? Czy za przedświadomym lękiem, że młodsza generacja będzie „inna” nie ukrywa się głębszy i potężniejszy lęk przed ich życzeniem zabójstwa, dla którego narcystyczny niepokój jest tylko przykrywką i przebraniem? Nie zamierzam podążać wprost za tym pytaniem. Przypuszczam, że odpowiedź na nie nie pojawi się w formule, jaka obowiązuje obecnie, ale zostanie ono usunięte poprzez przeformułowanie splotu przyczynowych czynników we wczesnym życiu. (praca Gedo i Goldberga, na przykład stanowi, jak sądzę znaczący krok w tym kierunku). Do tego czasu jednakże musimy bez uprzedzenia badać wszystkie dane analityczne - edypalne i preedypalne, obiektowo-popędowe i narcystyczne - i określać ich rozwojowe i genetyczne znaczenie.

Dobrze będzie, więc powstrzymać się od dokonania wyboru pomiędzy teoretycznymi przeciwieństwami odnośnie kwestii genetycznego znaczenia doświadczeń małego dziecka w sferze narcystycznej i sferze obiektowo-popędowej. Rozpatrywanie dwóch kwestii może jednakże rozjaśnić relatywny wpływ, który te dwa zbiory wczesnych doświadczeń wywierają na późne dzieciństwo i życie dorosłe. Pierwsza kwestia odnosi się do znaczenia centralnej fazy rozwojowej, w której krystalizuje się jądro spójnego self; druga odnosi się do wzajemnej gry pomiędzy patologią self (patologią narcystyczna), a patologią strukturalnego konfliktu (patologia edypalna).

Prototypowe znaczenie okresu formowania się self.

Biorąc pod uwagę pierwszą z w/w kwestii podkreślić należy, że podobnie do utrzymującego się wpływu kolei losu kompleksu Edypa, koleje losu wczesnego formowania się self determinują formę i przebieg późniejszych zdarzeń psychologicznych, które są podobne do decydującej wczesnej fazy. Podobnie jak okres wzrostu dojrzałego popędu płciowego, na przykład, lub czas, w którym wybierany jest partner do małżeństwa, stanowią sytuacje emocjonalne, w których istnieje tendencja do reaktywowania uśpionego kompleksu Edypa, podobnie działają pewne okresy przejściowe, które wymagają od nas przetasowania wewnątrz self, jego zmiany i przebudowy, stanowią emocjonalne sytuacje, które reaktywują okres formowania się self. Zastąpienie długotrwałej reprezentacji self przez inną zagraża self, którego wcześniejsze, zarodkowe osadzenie było wadliwe; i specyficzne koleje losu wczesnej patologii są doświadczane jako specyficznie odtworzone w nowej sytuacji. Rozległe zmiany self muszą na przykład mieć miejsce przy przejściu z wczesnego dzieciństwa do okresu latencji, z okresu latencji do okresu dojrzałości płciowej i z okresu adolescencji do wczesnej dorosłości. Ale nie tylko te procesy rozwojowe wynikające z socjobiologicznego planu wymuszają na nas drastyczną zmianę self, musimy wziąć pod uwagę także zewnętrzne zmiany takie jak przejście z jednej kultury do drugiej, z życia osobistego do wojska, z małego miasta do dużego miasta; i modyfikacje self, które są konieczne, gdy zmienia się społeczna rola osoby - na lepsze lub na gorsze, np. poprzez nagły finansowy sukces lub nagłą utratę majątku.

Psychopatologiczne ewentualności późnej adolescencji opisane przez Eriksona (1956) - nazwałbym je kolejami losu kohezji self w okresie przejściowym pomiędzy adolescencją a dorosłością - nie powinny być z tego powodu raczej rozważane jako zajmujące wyjątkowo znaczącą pozycję rozwojową, ani nie powinny być wyjaśniane zasadniczo jako właściwe potrzebom tego określonego okresu. (Owe akcenty stanowią jedynie przyspieszające zewnętrzne okoliczności.) Lecz doświadczenie kruchości self u adolescenta powinno być w każdym indywidualnym przypadku zbadane głęboko - nie mniej niż w tych równie częstych i ważnych wypadkach fragmentacji self, która pojawia się podczas innych okresów przejściowych, które przekraczają stabilność i elastyczność jądra self. Dlaczego self załamuje się u tego konkretnego adolescenta? Jaki jest specyficzny stan owej fragmentacji? W jakiej konkretnej formie jest doświadczane zadanie stworzenia nowego self, self młodego dorosłego? Jak specyficznie obecna sytuacja odtwarza wcześniejszą? Jakie traumatyczne wzajemne oddziaływanie pomiędzy dzieckiem, a rodzicem (kiedy dziecko rozpoczęło tworzenie wielkościowego, ekshibicjonistycznego self i omnipotentnego self-obiektu) jest teraz powtarzane dla pacjenta, i - co najważniejsze - jak to odżywa w jednej ze specyficznych form narcystycznego przeciwprzeniesienia?

Powtórzmy: podobnie jak obiektowo-popędowe doświadczenia okresu edypalnego stają się prototypem naszego późniejszego obiektowo-popędowego zaangażowania i kształtują podstawę naszych specyficznych słabych i mocnych stron w tej sferze, podobnie doświadczenia podczas okresu formowania self stają się prototypem specyficznych form naszej późniejszej wrażliwości i bezpieczeństwa w sferze narcystycznej: upadków i wzlotów naszego self-esteem; naszej większej lub mniejszej potrzebie pochwały, zlania się z idealizowanymi figurami i innych form narcystycznego dowozu, i większej lub mniejszej kohezji self podczas okresów przejściowych, czy chodzi o przejście w latencję, we wczesną lub późną adolescencję, w dojrzałość czy w wiek podeszły.

Zaburzenia pseudonarcystyczne i nerwice pseudoprzeniesieniowe

Relacja pomiędzy skupieniem na rozwoju obiektowo-popędowych walk, kompleksie Edypa, a skupieniem na rozwoju w sferze narcystycznej, fazie formowania się self, stanie się bardziej przejrzysta poprzez porównanie dwu wzorcowych form psychopatologii: jądrowej psychopatologii edypalnej, która jest zakryta poprzez szeroką zasłonę zaburzenia narcystycznego, i zaburzeń narcystycznych, które przesłania podobnie symptomatologia edypalna.

Odnośnie pierwszej wystarczy krótka uwaga. Każdy analityk widział stopniowe pojawianie się edypalnych namiętności i lęków, zza szerokiej zasłony narcystycznej wrażliwości i żalów i wie, że uważna obserwacja edypalnego przeniesienia odsłoni jak narcystyczne objawy odnoszą się do głównych doświadczeń edypalnych. Jak, na przykład poczucie niższej wartości odnosi się do fallicznych porównań i poczucia bycia wykastrowanym, jak cykle triumfującej pewności siebie i depresji odnoszą się do fantazji o edypalny zwycięstwie i odkrycia bycia w rzeczywistości wykluczonym ze sceny pierwotnej, itp. Z pewnością nie trzeba tego wyjaśniać obszerniej.

Przechodząc do drugiej z wzorcowych form psychopatologii, wybrałem skupienie na szczególnym, nieco złożonym typie narcystycznego zaburzenia pomimo jego stosunkowo rzadkiego występowania, ponieważ jego zbadanie jest bardzo pouczające. (Dodajmy, że przypadki, w których narcystyczna rana odniesiona przez dziecko w fazie edypalnej prowadzi do pierwszego bezpośredniego załamania self są znacznie bardziej powszechne) Wierzę, że pośród innych z zasady analizowanych zaburzeń, konfrontuje analityka z jednym z najbardziej wystawiających na próbę i trudnych zadań. Ci pacjenci początkowo stwarzają wrażenie klasycznej nerwicy. Kiedy jednak interpretacje zbliżają się do ich jawnej psychopatologii, natychmiastowy rezultat jest niemal katastrofalny: dokonują gwałtownych acting-out'ów, zalewają analityka edypalnymi potrzebami miłości, grożą samobójstwem - krótko mówiąc, mimo, że zawartość (objawów, fantazji i manifestowanego przeniesienia) jest triangularno-edypalna, prawdziwa otwartość ich infantylnych pragnień, brak oporu dla ich odkrycia pozostaje w niezgodzie z początkowym wrażeniem.

To, że symptomatologia edypalna w takich przypadkach (np. „pseudohisterii”) nie jest autentyczna jest ogólnie akceptowane. Jednakże w kontraście do tego, co jak sądzę jest przeważającym poglądem, że mamy do czynienia z ukrytą psychozą lub z osobowościami, których psychiczna równowaga jest zagrożona poprzez słabość ego, przekonałem się, że wielu z tych pacjentów cierpi na narcystyczne zaburzenia osobowości, tworzą jedną z form narcystycznego przeniesienia i dlatego można ich leczyć poprzez psychoanalizę.

Jądrowa psychopatologia tych jednostek dotyczy self. Ponieważ istnieje zagrożenie dla utrzymania spójnego self, spowodowane brakiem we wczesnym życiu adekwatnych wspierających odpowiedzi ze środowiska („odzwierciedlenia”), odwołali się do samostymulacji, aby utrzymać niepewną spójność ich doświadczającego i działającego self. Faza edypalna, wraz z jej konfliktami i lękami, stała się paradoksalnie pomocniczym bodźcem, jej duża intensywność jest używana przez psychikę do przeciwdziałania tendencji do rozpadu self - podobnie jak małe dziecko może usiłować używać wzbudzany przez siebie ból (np. uderzanie głową) dla utrzymania poczucia żywotności i spójności. Pacjenci, których manifestowana psychopatologia służy tej obronnej funkcji będą reagować na interpretacje analityka dotyczącą obiektowo-popędowych aspektów ich zachowania z lękiem przed utratą stymulacji, która broni ich przed fragmentacją; i będą odpowiadać z intensyfikacją edypalnej dramatyzacji tak długo, dopóki analityk nie skieruje się na braki self. Tylko wtedy, gdy przesunięcie ogniskowej interpretacji analityka wskazuje, że jest on obecnie w empatycznej bliskości z self w stanie fragmentacji, stymulacja self poprzez wymuszone edypalne doświadczenia (udramatyzowane w sytuacji analitycznej, acting out) zaczyna się zmniejszać.

Może warto powtórzyć w tym punkcie to, co powiedziałem już oczywiście przy wcześniejszych założeniach: że jedyną drogą, na której można polegać w przeprowadzeniu klinicznej diagnozy różnicowej pomiędzy narcystycznym zaburzeniem osobowości, a klasyczną nerwicą przeniesieniową jest obserwacja przeniesienia, które pojawia się spontanicznie w sytuacji analitycznej. W klasycznej nerwicy przeniesieniowej koleje losu trójkątnej edypalnej sytuacji będą odsłaniać się stopniowo. Jednak gdy mamy do czynienia z narcystycznym zaburzeniem osobowości, będziemy świadkami pojawienia się jednej z form narcystycznego przeniesienia tj. przeniesienia, w którym koleje losu kohezji i (przelotnej i odwracalnej) fragmentacji self pozostają we wzajemnym stosunku z relacją pacjenta z analitykiem.

Jeżeli chcemy wyrazić rozróżnienie pomiędzy klasyczną nerwicą przeniesieniową a narcystycznym zaburzeniem osobowości w terminach metapsychologicznych, musimy skupić się na strukturze psychopatologii. Biorąc pod uwagę dwa wcześniej wspomniane kontrastujące ze sobą wzorcowe zaburzenia na przykład możemy stwierdzić, co następuje. W pseudohisterii z jednej strony mamy do czynienia z pacjentami, którzy usiłują utrzymać kohezję zagrożonego self poprzez stymulację, którą uzyskują z nadmiernie katektowanych edypalnych konfliktów. Otwarta symptomatologia edypalna jest używana do utrzymania w ryzach ukrytej patologii self. Z kolei w pseudonarcystycznych zaburzeniach mamy do czynienia z pacjentami, którzy usiłują dojść do ładu nie tylko z obiektowo-popędowymi konfliktami, pragnieniami i emocjami okresu edypalnego, ale także - punkt, który zasługuje na podkreślenie - z narcystycznymi ranami na które ich stabilnie ustanowione self zostało wystawione w kontekście doświadczenia edypalnego. Obecność innymi słowy narcystycznych cech i nawet ich początkowa przewaga w całym obrazie klinicznym nie zmienia faktu, że istotną psychopatologią jest klasyczna nerwica.

Poczucie niższości pochodzące z kalectwa i wstyd

Moje komentarze do tego miejsca mogą być uważane, za usiłowanie posprzątania domu, przed wyruszeniem w podróż. Domem jest praca nad libidinalnymi aspektami narcyzmu - praca, która została już ukończona, ale w obszarze, którego dotyczyła, pragnę rozwikłać pewne szczegóły zanim go opuścimy. Podróż powinna prowadzić przez nierówny teren narcystycznej wściekłości i później przez odległy region psychologii grup. Ostatnie spojrzenie jednakże na temat, który leży głównie w obrębie znajomego obszaru kateksji libidinalnej self, który ponadto rozszerza się na obce terytorium narcyzmu i agresji, powinien na podstawie swojej przejściowej pozycji dostarczyć pewności dla nowego przedsięwzięcia. Pozwolę sobie odnieść się do tego zagadnienia poprzez obecnie nieco zdyskredytowane określenie „wrodzonego upośledzenia organów” (Adler, 1907)

W „New Introductory Lectures (1933) Freud zmył głowę pisarzowi Emilowi Ludwigowi (jednak bez przytaczania jego nazwiska); Ludwig, w jednej ze swoich biograficznych powieści z 1926 roki, które były jego specjalnością, zinterpretował osobowość Cesarza Wilhelma II w zgodzie z teorią Alfreda Adlera. W szczególności wyjaśniał gotowość Hohenzollernów do ataku i wywołania wojny jako reakcję na poczucie specyficznego wrodzonego upośledzenia organów.

Cesarz urodził się z uschniętą ręką. Upośledzona kończyna stała się czułym punktem, który pozostał wrażliwy przez całe jego życie i wpłynął na specyficzne ukształtowanie jego charakteru, który wg Ludwiga był jednym z ważnych czynników, które doprowadziły do wybuchu I wojny światowej.

To nie tak!, stwierdził Freud. To nie wrodzone kalectwo samo w sobie było tym, co spowodowało wrażliwość cesarza Wilhelma na narcystyczne lekceważenie, ale odrzucenie przez jego dumną matkę, która nie mogła zaakceptować niedoskonałego dziecka. Nie wymaga wielkiego wysiłku dodanie adekwatnych psychodynamicznych subtelności do genetycznego sformułowania Freuda. Brak potwierdzających i akceptujących „odzwierciedlających” reakcji matki w stosunku do dziecka uniemożliwia przekształcenie archaicznej narcystycznej kateksji dziecięcego cielesnego self, która normalnie jest osiągana z pomocą wzrastającej selektywności matczynego podziwu i akceptacji. Prymitywna i intensywna narcystyczna kateksja wielkościowego cielesnego self (w przypadku Cesarza Wilhelma - suchej ręki) pozostaje przez to niezmieniona i jej archaiczna wielkościowość oraz ekshibicjonizm nie mogą zostać zintegrowane z resztą psychicznej organizacji, która stopniowo osiąga dojrzałość. Pierwotna wielkościowość i ekshibicjonizm stają się przez to odszczepione od rzeczywistego ego („pionowe rozszczepienie” w psychice) lub odseparowane od niego poprzez wyparcie („poziome rozszczepienie”). Pozbawione mediacyjnej funkcji rzeczywistego ego, są przez to niedostępne wpływom późniejszych doświadczeń, nawet jeśli są one pełne akceptacji i potwierdzenia, nie ma możliwości zaistnienia „korekcyjnego doświadczenia emocjonalnego” (Aleksander, 1946). Z drugiej strony, pierwotne wielkościowo-ekshibicjonistyczne (cielesne) self będzie od czasu do czasu wysuwać swoje archaiczne żądania, albo poprzez przekraczanie bariery wyparcia poprzez pionowo odszczepiony sektor psychiki lub przez przełamanie kruchych obron centralnego sektora. To natychmiast zaleje rzeczywiste ego nie podlegającą neutralizacji ekshibicjonistyczną kateksją i przeważy neutralizujące siły ego, które zostanie sparaliżowane i doświadczać będzie intensywnego wstydu i wściekłości.

Nie wiem dostatecznie wiele o osobowości Cesarza Wilhelma, aby osądzić czy wyżej wymieniona sformułowania w istocie stosują się do niego. Wierzę jednak, że jestem na bardziej twardym gruncie, kiedy podejrzewam, że Emil Ludwig nie przyjął łaskawie krytyki Freuda. W każdym razie napisał on później biografię Freuda (Ludwig, 1947), która była otwartym wyrazem narcystycznej wściekłości, - faktycznie tak ordynarnej, że nawet ci, którzy byli wrodzy w stosunku do psychoanalizy i Freuda uznali ostrość ataku Ludwiga za wprawiającą w zakłopotanie i odcięli się od niej.

Nawet jeśli to prawda w odniesieniu do Cesarza Wilhelma i jego biografa, nie mam wątpliwości, że wszechobecna wrażliwość na tle defektów ciała i niepowodzeń może bez trudu być wyjaśniona w obrębie metapsychologicznego schematu kolei losu libidinalnych kateksji wielkościowego self i w szczególności wielkościowo-ekshibicjonistycznego cielesnego self.

Specyficzne zagadnienie poczucia niższości u dzieci z powodu małego rozmiaru ich genitaliów (genitaliów chłopca w porównaniu z penisem dorosłego mężczyzny, u dziewczynki w porównaniu z członkiem chłopca) może jednak skłaniać do kilku spostrzeżeń. Wrażliwość dzieci w związku z ich genitaliami jest u szczytu w czasie centralnej fallicznej fazy rozwoju psychoseksualnego - późniejsze utrzymywanie się tej wrażliwości należy rozumieć jako pozostałości (podczas latencji) lub jako odrodzenie (np. podczas dojrzewania płciowego) ekshibicjonizmu fazy fallicznej. Znaczenie genitaliów podczas fazy fallicznej jest zdeterminowane poprzez fakt, że w tym okresie stanowią one czasowo główną strefę (cielesnego) narcyzmu dziecka - nie są tylko narzędziem intensywnych (przebiegających w fantazji) obiektowo- libidinalnych interakcji, dźwigają one na sobie ogromne narcystyczne kateksje. (Narcystyczne kateksje odchodów podczas analnej fazy rozwoju i narcystyczne kateksje pewnych autonomicznych funkcji ego podczas latencji są przykładami wcześniejszych i późniejszych głównych obszarów narcyzmu dziecka w czasie poprzedzającej i następującej fazy rozwoju). Genitalia są przez to punktem ogniskowym narcystycznych aspiracji dziecka i jego wrażliwości podczas fazy fallicznej. Jeśli będziemy mieli ten fakt na uwadze i podkreślimy dodatkowo, że ekshibicjonistyczny komponent dziecięcego narcyzmu w większości nie zostaje zneutralizowany, zrozumiemy także szeroko dyskutowane znaczenie dziecięcej zazdrości o penisa. To zagadnienie wzbudziło ogromną nienaukową i zjadliwą dyskusję, prowadzącą nieraz do śmiesznego widowiska walczących naukowo drużyn: drużyny mężczyzn, którzy przypisują owo zjawisko wyłącznie kobietom, i kobiet, które albo zaprzeczają istnieniu tego zjawiska, albo jego ważności.

Niektóre z trudności mogą rozwiązać się samoistnie, jeżeli intensywność ekshibicjonistycznych kateksji jest brana pod uwagę, i jeśli docenimy znaczenie widocznych genitaliów w tym kontekście, innymi słowy, jeżeli będziemy mieli na uwadze, że narcystyczne żądania fazy fallicznej nie są niczym więcej, ale i niczym mniej niż ważnym specjalnym przykładem w rozwojowej serii potrzeb natychmiastowych odzwierciedlających odpowiedzi na konkretnie wystawione aspekty ciała dziecka lub jego psychicznych czy umysłowych funkcji. To, że jego penis urośnie jest słabym pocieszeniem dla małego chłopca, i to, że złożony, ale niewidoczny narząd będzie dojrzewał, czyniąc ją zdolną do urodzenia dziecka, jest słabym pocieszeniem dla małej dziewczynki w obrębie założeń psychologii dziecięcego ekshibicjonizmu - pomimo równoległego istnienia innych źródeł bezpośredniej narcystycznej gratyfikacji i akceptowalnego zastępczego odzwierciedlenia, które wspomaga nabywanie zdolności sublimacji u dzieci obu płci.

Wstyd u dorosłego, także, kiedy wadliwa część ciała jest oglądana przez innych - w istocie jego przekonanie, że inni na nią patrzą - jest wynikiem nacisku niezmienionego, archaicznego, ekshibicjonistycznego libido, poprzez które wadliwy organ jest nadal katektowany. I samoświadomość odnośnie wadliwego organu, tendencja do czerwienienia się, kiedy jest on badany przez innych są psychologicznymi i psychofizjologicznymi korelatami wdarcia się niezmodyfikowanych ekshibicjonistycznych kateksji. (Powrócę do tego zagadnienia w kontekście metapsychologii narcystycznej wściekłości.)

Rola motywacyjna zaburzonego narcyzmu w pewnych typach samookaleczeń i samobójstw.

Spokrewnione z powyższymi sformułowaniami na temat „poczucia niższości związanego z narządami” są te dotyczące samookaleczeń u psychotyków i pewnych typów samobójstw. Odnośnie zarówno samobójstwa jak i samookaleczeń należy rozróżniać pomiędzy motywem tych czynów a zdolnością do ich wykonania.

Motywacja do samookaleczeń u psychotyków pojawia się, jak sądzę w wielu wypadkach nie jako rezultat określonych konfliktów - takich jak kazirodcze poczucie winy, które prowadzi do samokarania się poprzez odcięcie organu symbolizującego zły penis. Wynika raczej z faktu, że nastąpił rozpad cielesnego self i że fragmenty cielesnego self, które nie mogą być pomieszczane wewnątrz całościowej organizacji cielesnego self stały się bolesnym ciężarem nie do zniesienia i dlatego zostają usunięte. Schizofrenicy, którzy (tak jak młody człowiek w eseju Kleista o teatrze lalek) patrzą dniami i godzinami w lustro, usiłują scalić rozczłonkowane cielesne self z pomocą spojrzenia. Jeśli ten lub podobny wysiłek (np. stymulacja całego cielesnego self poprzez wymuszoną aktywność fizyczną) zastąpienia tworzących spójność narcystycznych kateksji zawiedzie, wtedy narząd jest usuwany.

Jednakże rozumienie motywacji do samookaleczeń nie jest samo w sobie wystarczające dla wyjaśnienia rzeczywistego przeprowadzania takich czynów. Osoba może odczuwać w sobie analogię biblijnego nakazu: „I jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je” (Mt, 18:9), ale może nadal nie być zdolna do pójścia za tym nakazem. Zdolność do dokonania aktu poważnego samookaleczenia zależy, przynajmniej w niektórych wypadkach, od faktu, że organ, który psychotyk usuwa stracił libidinalną kateksję, tj. nie jest już częścią self i dlatego może zostać usunięty tak jakby był ciałem obcym. To wyjaśnienie stosuje się szczególnie w tych wypadkach, w których akty samookaleczeń są dokonywane przez psychotyków w stanie spokoju. Samookaleczenia dokonywane podczas ataków szału mogą mieć inną motywację, i zdolność do ich przeprowadzenia bierze się z niemal całkowitej koncentracji uwagi psychotyka na jakimś urojeniowym zamiarze. Zdolność do przeprowadzenia aktu wtedy nie opiera się na fragmentacji cielesnego self, ale na podstawie częściowego zaćmienia percepcji psychotyka - podobnie do tych przypadków, kiedy żołnierze podczas szalonego ataku na linie wroga mogą nie być świadomi tego, że zostali poważnie ranni.

Podobne rozważania stosują się także do pewnych rodzajów samobójstw w odniesieniu zarówno do motywacji, która prowadzi do aktu jak i do zdolności do jego przeprowadzenia. Takie samobójstwa oparte są głównie na utracie libidinalnej kateksji self. Podobnie do pewnych samookaleczeń, takie samobójstwo nie wynika z określonego strukturalnego konfliktu, nie stanowi na przykład kroku powziętego w celu odkupienia edypalnej winy. Co jest charakterystyczne takie samobójstwa nie są poprzedzone przez poczucie winy, ale przez uczucia pustki nie do zniesienia martwoty lub przez intensywny wstyd, tj. przez oznaki głębokiego zaburzenia w obrębie libidinalnej kateksji self .

Narcyzm i agresja

Hipoteza, że tendencja do zabijania jest głęboko zakorzeniona w ludzkiej psychobiologicznej naturze i wynika z jego zwierzęcej przeszłości - założenie innymi słowy, wrodzonej ludzkiej skłonności do agresji (i współzależna konceptualizacja agresji jako popędu) chroni nas przed pokusą wygodnego złudzenia, że ludzka wojowniczość może być z łatwością usunięta, jeżeli tylko nasze materialne potrzeby zostaną zaspokojone. Ale to szerokie sformułowanie nie wnosi wiele do naszego rozumienia agresji jako zjawiska psychologicznego. Oczywiście nie wystarczy powiedzieć, że takie zjawiska jak wojna, nietolerancja i prześladowanie wynikają z regresji człowieka do otwartej ekspresji popędu. I często słyszana skarga, że to cienkość cywilizowanej powłoki ludzkiej osobowości jest odpowiedzialna za zło wynikające z ludzkiej agresji, jest urzekająca w swej prostocie, ale nie trafia w sedno.

To prawda, główne postacie najbardziej przerażającej manifestacji agresji w historii współczesnej zachodniej cywilizacji ogłaszały wszem i wobec, że ich niszczycielskie czyny były wykonywane w służbie praw natury. Naziści usprawiedliwiali ich wojnę i eksterminację tych, których uważali za słabych i niższych, poprzez widzenie swoich nieprawości w ramach zwulgaryzowanego darwinizmu: nieodłączne prawo silniejszego; przeżycie najbardziej sprawnej rasy dla dobra ludzkości. Ale pomimo ich własnych teorii, nie wierzę, że możemy się zbliżyć do zrozumienia zjawiska nazizmu poprzez ujmowanie go jako regresję do biologicznie prostego, zwierzęcego zachowania - czy taka regresja będzie wysławiana jak to było czynione przez nich samych, czy też będzie potępiana i pogardzana, jak to się stało ostatecznie przez całą resztę świata.

Ogólnie rzecz biorąc byłoby przyjemne, gdybyśmy mogli tak zrobić, gdybyśmy mogli uznać - poprzez proste zastosowanie zasady kultury jako źródła cierpień - że Hitler wykorzystał gotowość cywilizowanego narodu do zdarcia cienkiej warstwy z niewygodą niesionych ograniczeń, prowadząc do niewypowiedzianych wydarzeń podczas dekady pomiędzy 1935 a 1945 rokiem. Ale prawda jest taka, trzeba to przyznać ze smutkiem, że takie wydarzenia nie są zwierzęce w pierwotnym sensie tego słowa, ale, że są one zdecydowanie ludzkie. Są one wewnętrzną częścią ludzkiej kondycji, nicią w sieci złożonego wzorca, który stwarza ludzkie położenie. Jak długo będziemy odwracać się od tych zjawisk ze strachem i wstrętem i z oburzeniem nazywać je zwróceniem w stronę barbarzyństwa, regresją do prymitywizmu i zwierzęcości, tak długo będziemy pozbawiać samych siebie szansy na zrozumienie ludzkiej agresywności i panowania nad nią. Psychoanalityk musi dlatego, nie odcinać się od zadania zastosowania jego wiedzy o jednostce do obszaru historii, w szczególności do decydującej roli ludzkiej agresji, która kształtowała historię człowieka. Szczególnie, jestem przekonany, że możemy osiągnąć namacalne rezultaty przez skupienie naszej uwagi, na ludzkiej agresji, kiedy wynika ona z matrycy archaicznego narcyzmu, tj. na zjawisku narcystycznej wściekłości.

Ludzka agresja jest najbardziej groźna wtedy, gdy jest powiązana z absolutystycznymi konstelacjami psychologicznymi: wielkościowym self i archaicznym omnipotentnym obiektem. I najbardziej okropna ludzka niszcząca siła nie jest spotykana w formie dzikiego, regresywnego i prymitywnego zachowania, ale w formie uporządkowanym i zorganizowanych działań, w których destruktywność sprawcy jest stopiona z absolutnym przekonaniem o jego wielkości i z jego gorącym oddaniem archaicznym, ominpotentnym figurom. Mogę oprzeć tę tezę przez cytowanie mów Himmlera, jednocześnie w sposób rozczulający się nad sobą chełpliwych i bałwochwalczych, skierowanych do tych kadr SS, które były wykonawcami eksterminacyjnej polityki nazistów - ale wiem, że pominięcie tych dowodów zostanie mi wybaczone.

O narcystycznej wściekłości

W swojej otwartej formie narcystyczna wściekłość jest powszednim doświadczeniem, które na ogół jest z łatwością identyfikowane przez empatycznego obserwatora ludzkiego zachowania. Ale co jest jego dynamiczną istotą? Jak powinno zostać zaklasyfikowane? Jak powinniśmy przedstawić koncept i zdefiniować znaczenie terminu?

Odpowiem najpierw na ostatnie z tych wzajemnie powiązanych pytań. Mówiąc ściśle, pojęcie narcystycznej wściekłości odnosi się tylko do jednego zakresu szerokiego spektrum doświadczeń, który rozciąga się od takich trywialnych wydarzeń, jak przejściowa przykrość, kiedy ktoś nie odwzajemni naszego powitania lub nie zareaguje na nasz żart do tak złowieszczego pomieszania zmysłów jak furia katatonika czy urazy paranoika. Idąc za przykładem Freuda jednakże będę używał terminu „a potiori” i odnosił do wszystkich punktów spektrum jako do narcystycznej wściekłości, ponieważ to określenie odnosi się do najbardziej charakterystycznych lub najlepiej znanych z serii doświadczeń, które nie tylko tworzą kontinuum, ale z wszystkimi ich różnicami w istocie są ze sobą powiązane.

Ale co takiego mają ze sobą wspólnego te różnorodne doświadczenia, określane jednym pojęciem? Do jakiej kategorii psychologicznej się zaliczają? Co stanowi ich wspólne przyczyny? I co jest ich wspólną metapsychologiczną istotą?

Jest oczywiste, że narcystyczna wściekłość przynależy do wielkiego psychologicznego pola agresji, gniewu i destrukcyjności; i że stanowi specyficzne, określone zjawisko wewnątrz tego obszaru. Z punktu widzenie psychologii społecznej, ponadto jest wyraźnie podobna do komponenty walki w reakcji walka-ucieczka, którą odpowiada żyjący organizm na atak. Wyrażając się bardziej konkretnie, łatwo zaobserwować, że narcystycznie wrażliwa jednostka odpowiada na rzeczywiste (lub przewidywane) narcystyczne zranienie albo wstydliwym wycofaniem (ucieczka) lub narcystyczną wściekłością (walka).

Ponieważ narcystyczna wściekłość jest wyraźnie objawem ludzkiej skłonności do agresywnych odpowiedzi, niektórzy analitycy wierzą, że nie wymaga ona dalszych wyjaśnień, kiedy tylko został ustalony przedświadomy kontekst motywacyjny, w którym się ona prawdopodobnie pojawia. Aleksander, na przykład zajmował się tym ważnym zjawiskiem psychologicznym przez identyfikowanie jego pozycji w typowej sekwencji przedświadomych i świadomych postaw. Usiłował wyjaśnić znaczenie psychologiczne i metapsychologiczną pozycję wstydu i wściekłości, tych dwóch zasadniczych dotyczących przeżywania i zachowania objawów zaburzonej narcystycznej równowagi, w artykule, który miał wpływ na wielu autorów zajmujących się tym zagadnieniem. W tym artykule zaprezentował schemat samo-uwieczniającego się cyklu zjawiska psychologicznego - pomysł wyjaśnienia, który robi wrażenie swoja pedagogiczną jasnością i podobieństwem do sformułowań, które w sposób przekonywujący są stosowane w innych dziedzinach nauki, np. w fizyce. Konkretnie opisał dynamiczny cykl wrogość -> poczucie winy -> uległość -> reaktywna agresja -> poczucie winy itd. Ograniczył się zatem do wyjaśnienia narcystycznej wściekłości (wedle jego terminologii: reaktywnej agresji, która następuje po pełnej wstydu uległości) w kontekście motywacyjnej dynamiki (przed)świadomych przeżyć i jawnego zachowania, bez głębokiego zbadania tego zjawiska, tj. bez usiłowania odkrycia jego nieświadomych wymiarów i jego rozwojowych korzeni.

Narcystyczna wściekłość przejawia się w wielu formach: wszystkie one dzielą jednakże specyficzny psychologiczny posmak, który nadaje im wyróżnioną pozycję w obrębie szerokiego obszaru ludzkiej agresji. Potrzeba zemsty, pomszczenia krzywdy, unieważnienia rany poprzez jakiekolwiek środki, i głęboko zakotwiczony, bezlitosny przymus w pogoni za tymi wszystkimi celami, który nie daje spokoju tym, którzy cierpieli z powodu narcystycznej rany - są to cechy charakterystyczne dla zjawiska narcystycznej wściekłości we wszystkich jej formach, które oddzielają ją od innych rodzajów agresji.

I co jest specyficznym znaczeniem tych psychologicznych ran (takich jak kpiny, lekceważenie czy widoczna klęska), które prowokują narcystyczną wściekłość, i jak te specyficzne zewnętrzne prowokacje oddziałują wzajemnie z wrażliwymi aspektami osobowości skłonnej do wściekłości i zemsty?

Skłonność do narcystycznej wściekłości u Japończyków na przykład, jest przypisywana przez Ruth Benedict (1946) ich metodom wychowywania dzieci poprzez ośmieszanie i groźbę ostracyzmu i socjokulturowemu znaczeniu, jakie utrzymanie należytych form ma w Japonii. Nic dziwnego, zatem, mówi Benedict, że „czasem ludzie wybuchają w najbardziej agresywny sposób. Agresję wzbudza u nich nie wyzwanie dla ich zasad czy wolności, ale gdy odkryją uwłaczanie lub zniewagę.”

Pragnienie, aby pasywne przeżycie stało się aktywnym, mechanizm identyfikacji z agresorem, sadystyczne napięcie pomieszczane w jednostkach, które jako dzieci były sadystycznie traktowane przez rodziców - wszystkie te czynniki pomagają wyjaśnić gotowość skłonnych do wstydu jednostek do odpowiedzi na potencjalnie wywołujące wstyd sytuacje poprzez zastosowanie prostego środka: aktywnego (często uprzedniego) zadawania innym tych narcystycznych ran, których bólu boi się najbardziej.

Pan P., na przykład, który był nadzwyczaj skłonny do wstydu i narcystycznie wrażliwy, był mistrzem w specyficznej formie społecznego sadyzmu. Chociaż pochodził z konserwatywnej rodziny, stał się bardzo liberalny w swoich poglądach politycznych i społecznych. Był jednak zawsze skory do poznawania się narodowego i religijnego pochodzenia znajomych i otwarcie w duchu racjonalności i braku uprzedzeń, wprawiał ich w zakłopotanie w czasie spotkań towarzyskich wprowadzając temat statusu ich mniejszości do konwersacji. Chociaż bronił się przed rozpoznaniem znaczenia swoich złośliwych manewrów poprzez dobrze przemyślane racjonalizacje, w swoim czasie stał się świadomy faktu, że w tych chwilach przeżywał nieco erotycznie zabarwione podniecenie. Był to, zgodnie z jego opisem, krótki moment ciszy w czasie rozmowy, w którym ofiara starała się zachować spokój po tym jak publiczna uwaga została skierowana na jej społeczne przeszkody i chociaż wszyscy zachowywali się tak, jakby nie dostrzegali zakłopotania ofiary, emocjonalne znaczenie tej sytuacji było jasne dla każdego. Rosnące spostrzeganie prawdziwej natury jego sadystycznych ataków poprzez publiczne wyjawienie społecznej ułomności i stopniowo pogłębiająca się świadomość jego własnego lęku przed obnażeniem i ośmieszeniem doprowadziło pana P. do przypomnienia sobie gwałtownych uczuć wstydu i wściekłości w dzieciństwie. Jego matka, córka konserwatywnego duchownego protestanckiego, nie tylko zawstydzała i wprawiała w zakłopotanie chłopca publicznie, ale także nalegała na obnażanie i badanie jego genitaliów - jak twierdziła, aby dowiedzieć się czy się masturbował. Jako dziecko tworzył mściwe fantazje - zwiastuny jego obecnych sadystycznych zachowań - w których okrutnie wystawiałby matkę na spojrzenie swoje i innych.

Istnienie zwiększonego sadyzmu, przyjęcie polityki prewencyjnego ataku, potrzeba zemsty i pragnienie przemiany pasywnego doświadczenia w aktywne, nie opisują w pełni niektórych najbardziej charakterystycznych cech narcystycznej wściekłości. W jej typowych formach istnieje całkowite lekceważenie rozsądnych ograniczeń i bezgraniczne pragnienie naprawienia krzywdy i uzyskania zemsty. Irracjonalność mściwego stosunku staje się tym bardziej przerażająca w świetle faktu, że u osobowości narcystycznych podobnie jak u paranoików, zdolność rozumowania, będąc totalnie zdominowana i posłuszna przemożnym emocjom jest często nie tylko nienaruszona, ale nawet wyostrzona. (Ta niebezpieczna cecha psychopatologii indywidualnej jest paralelą równie szkodliwego społecznego zjawiska - podległości racjonalnej klasy techników paranoicznemu przywódcy i sprawność a nawet błyskotliwość ich niemoralnej współpracy w realizacji jego celów)

Dwa zjawiska powiązane z narcystyczną wściekłością.

Rozpatrzę teraz dwie formy gniewu związane z narcystyczną wściekłością, gniew osoby, która w wyniku uszkodzenia mózgu lub wrodzonego defektu jest niezdolna do rozwiązania pewnych prostych problemów, i gniewu dziecka, które cierpi z powodu większego bolesnego skaleczenia.

„Reakcja katastroficzna” i podobne występowanie

Jeżeli osoba z uszkodzeniem mózgu bez sukcesu próbuje wykonać zadanie, które powinno być wykonane z łatwością - nazywanie znajomych obiektów, na przykład lub wkładanie okrągłego lub kwadratowego kołka do pasującego otworu - może reagować na swoją niezdolność z intensywnym i szalonym gniewem, co jest znane jako „reakcja katastroficzna” (Goldstein, 1948). Jego gniew wynika z faktu, że nagle nie jest w stanie kontrolować własnych procesów myślenia, funkcji, którą większość ludzi uważa za swoją najściślejszą własność to jest za część self. „Tak nie powinno być! Tak być nie może!” afatyk tak czuje kiedy nie jest w stanie nazwać znajomego przedmiotu takiego jak ołówek; i jego pełna furii odmowa zaakceptowania nieprzyjemnej prawdy, że jego niezdolność jest rzeczywistością jest zwiększona przez fakt, że jego spontaniczna mowa może być stosunkowo nieuszkodzona i że jego układ zmysłów jest sprawny.

Nasze procesy myślowe są uważane przez nas za należące do jądra naszego self, i odmawiamy przyznania, że możemy ich nie kontrolować. Być pozbawionym zdolności nazywania znajomych przedmiotów lub rozwiązywania prostych problemów jest doświadczane jako bardziej niewiarygodne niż nawet utrata kończyny. Nasze własne ciało możemy zobaczyć i ponieważ percepcja jest pierwotnie skierowana na świat zewnętrzny, jest łatwiej myśleć o naszym własnym ciele w obiektywny sposób. Niewidoczne procesy myślowe jednakże, są uważane przez nas za nieodłączne lub pokrywające się z naszym prawdziwym self. Utrata kończyny może przez to zostać opłakana, jak utrata ukochanego obiektu, uszkodzenie w obszarze naszych mentalnych funkcji jednakże jest doświadczane jako utrata self.

Słabszy wariant reakcji katastroficznej jest znany każdemu: rozdrażnienie, kiedy nie możemy przypomnieć sobie słowa lub imienia. I nasi pacjenci, szczególnie w początkach analizy, doświadczają swoich przejęzyczeń i innych objawów nieświadomości jako narcystycznych urazów. Są rozwścieczeni nagłym wyjawieniem ich braku omnipotencji w sferze ich własnego umysłu - nie z powodu odkrycia konkretnego nieświadomego pragnienia lub fantazji. „(…)ślad afektu, który następuje po odkryciu przejęzyczenia” mówi Freud, „ma wyraźnie naturę wstydu” (1901)

Jest pouczające obserwować nasze własne zachowanie po przejęzyczeniu, szczególnie w sytuacji takiej jak wykład, w której nasz ekshibicjonizm jest uruchomiony. Reakcja ofiary na rozbawienie publiczności jest całkiem specyficzna: albo udaje, że odsłonięcie było zamierzone, albo twierdzi przynajmniej, że rozumie znaczenie przejęzyczenia i umie je samodzielnie zinterpretować. Naszą natychmiastową tendencją jest zatem raczej zaprzeczenie utracie kontroli niż zatarcie nieświadomych treści. Lub, wyrażając to innymi słowy: nasza aktywność obronna jest pierwotnie umotywowana naszym wstydem odnośnie defektu w sferze naszego omnipotentnego i wielkościowego self, a nie przez poczucie winy z uwagi na nieświadome zakazane seksualne lub agresywne impulsy, które zostały odsłonięte.

Nadmierne rozmyślanie nad sytuacją, w której ktoś doznał wstydliwej narcystycznej rany (np. towarzyskie faux pas) musi podobnie być rozumiane jako wściekła próba wytępienia rzeczywistości incydentu poprzez środki magiczne, nawet do tego stopnia by pragnąć skończyć z sobą, aby w ten sposób zatrzeć dręczące wspomnienie.

Reakcja dziecka na bolesne skaleczenie

Innym zjawiskiem, które rozświetli znaczenie narcystycznej wściekłości jest emocjonalna reakcja dzieci na niewielkie skaleczenia. Kiedy dziecko uderzy się w palec u nogi, lub przytrzaśnie sobie palec, jego reakcja wyraża wiele uczuć. Możemy powiedzieć za Freudem (1926), że w uczuciach dziecka „pewne rzeczy wydają się być połączone…, które później zostaną oddzielone”. Dziecko udziela głosu nie tylko swojemu strachowi i bólowi, ale także swojemu zranionemu narcyzmowi. „Jak to możliwe? Jak to się mogło stać?” Jego gwałtowny płacz wydaje się pytać. I jest pouczające obserwowanie jak może przerzucać się pomiędzy wściekłym protestem wobec niedoskonałości swojego wielkościowego self i gniewnymi wyrzutami w stosunku do omnipotentnego self-obiektu za dopuszczenie do krzywdy.

Przeżyciowa treść narcystycznej wściekłości

Rozmaite formy narcystycznej wściekłości, katastroficzna reakcja chorych z uszkodzeniem mózgu, gwałtowność dziecka wobec bycia nagle wystawionym na bolesną ranę są doświadczeniami, które daleko się różnią pod względem psychologicznego wpływu i społecznych konsekwencji. Jednak podstawą tych wszystkich stanów emocjonalnych jest bezkompromisowe domaganie się doskonałości idealizowanego self-obiektu i na bezgraniczność mocy i wiedzy wielkościowego self, które musi pozostać równoznaczne z „czystą przyjemnością”(Freud). Fanatyczna potrzeba zemsty i niekończący się przymus wyrównania rachunku po ataku nie są przez to atrybutami agresywności, która jest zintegrowana z dojrzałymi celami ego - wprost przeciwnie, takie opętanie przez diabła oznacza, że agresja została zmobilizowana w służbie archaicznego wielkościowego self i rozwija swoją linię w obrębie archaicznej percepcji rzeczywistości. Skłonna do wstydu jednostka, która jest gotowa doświadczać porażki jako narcystyczne rany i odpowiadać na nie z nienasyconą wściekłością nie uznaje swojego oponenta za centrum niezależnej inicjatywy, z którym przypadkowo ma konflikt celów. Agresja używana w pogoni za dojrzale przeżywanymi sprawami nie jest nieograniczona. Jednakże mocno zmobilizowana, jej cel jest określony: pokonanie wroga, który blokuje drogę do hołubionego celu. Zranieni narcystycznie, z drugiej strony, nie są w stanie spocząć póki nie wymażą błędnie przeżywanego napastnika, który ośmielił się im sprzeciwić, nie zgodzić się lub przyćmić ich. „Lustereczko powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy na świecie?” pyta wielkościowo-ekhibicjonistyczne self. A jeśli powiedziano, że jest ktoś piękniejszy, mądrzejszy lub silniejszy wtedy jak zła macocha w „Królewnie Śnieżce” nie może odnaleźć odpoczynku, ponieważ nie może wymazać dowodu, który przeczy jego przekonaniu, że jest jedyny w swoim rodzaju i doskonały.

Przeciwnik, który jest celem naszej dojrzałej agresji jest przeżywany jako odrębny od nas, czy atakujemy go, ponieważ blokuje nas w dotarciu do obiektowo-libidinalnych celów, czy też nienawidzimy go, ponieważ przeszkadza w spełnieniu naszych zintegrowanych z rzeczywistością narcystycznych celów. Wróg jednakże, który wywołuje archaiczną wściekłość u osoby narcystycznie wrażliwej, nie jest widziany przez nią jako autonomiczne źródło impulsów, ale jako skaza w narcystycznie percypowanej rzeczywistości. Jest krnąbrną częścią rozszerzonego self, nad którym jednostka pragnie sprawować całkowitą kontrolę i której zwykła niezależność lub inność jest obrazą.

Staje się teraz oczywiste, że narcystyczna wściekłość pojawia się, kiedy self lub obiekt nie spełnia absolutystycznych oczekiwań, które są skierowane w stronę ich działań - czy przez dziecko, które w mniejszym lub większym stopniu adekwatnie do fazy rozwoju, nalega na wielkościowość i omnipotencję self i self-obiektu, czy przez narcystycznie zafiksowanego dorosłego, którego archaiczne narcystyczne struktury pozostały niezmienione, ponieważ zostały oddzielone od reszty rozwijającej się psychiki po tym jak adekwatne do fazy rozwoju narcystyczne żądania zostały traumatycznie sfrustrowane. Lub, opisując psychodynamiczny wzorzec innymi słowy, możemy powiedzieć: chociaż każdy z nas ma tendencję do reagowania na narcystyczne rany z zakłopotaniem i gniewem, najintensywniejsze formy wstydu i najbardziej gwałtowne formy narcystycznej wściekłości występują u tych jednostek dla których poczucie absolutnej kontroli nad archaicznym otoczeniem jest niezbędna ponieważ utrzymanie poczucia własnej wartości - i tak naprawdę self - zależy od bezwarunkowej dostępności potwierdzająco-odzwierciedlającej funkcji podziwiającego self-obiektu, lub od ciągle obecnej możliwości fuzji z idealizowanym obiektem.

Narcystyczna wściekłość przejawia się w różnorodnych formach, które zajmują szerokie spektrum rozmaitych doświadczeń i różnorodnych przejawów w zachowaniu: od najgłębszej i najbardziej nieugiętej urazy paranoika do jawnie przelotnej wściekłej reakcji u osoby narcystycznie wrażliwej na niewielkie lekceważenie. Wszystkie przykłady narcystycznej wściekłości mają mimo to pewne wspólne cechy, ponieważ wszystkie powstają z matrycy narcystycznej lub prenarcystycznej wizji świata.

Archaiczny tryb przeżywania wyjaśnia fakt, że ci, którzy są pod wpływem narcystycznego gniewu wykazują totalny brak empatii wobec winowajcy. Wyjaśnia niezmienne pragnienie wymazania przestępstwa, które zostało popełnione wobec wielkościowego self i pozbawionej przebaczenia furii, która powstaje kiedy kontrola nad odzwierciedlającym self-obiektem została utracona lub kiedy omnipotentny self-obiekt jest niedostępny. Empatyczny obserwator zrozumie głębsze znaczenie często pozornie niewielkiego bodźca drażniącego, który sprowokował atak narcystycznego gniewu i nie będzie zaskoczony przez wydawałoby się nieproporcjonalną surowość reakcji.

Te rozważania są również słuszne w kontekście sytuacji psychoanalizy. Każdy ma tendencję do reagowania na psychoanalizę jako na narcystyczne zranienie, ponieważ zadaje ona kłam naszemu przekonaniu, że w pełni kontrolujemy nasz umysł. Najbardziej poważny opór wobec analizy jednakże pojawi się u tych pacjentów, których archaiczne potrzeba pretendowania do wszechwiedzy i totalnej kontroli pozostała stosunkowo niezmieniona, ponieważ zostali zbyt szybko lub nieadekwatnie do fazy rozwoju pozbawieni wszechwiedzącego self-obiektu lub odebrali nieodpowiednie potwierdzenie właściwego danej fazie rozwoju przekonania o doskonałości self.

Czy dominacja ego nad narcystyczną wściekłością może zostać osiągnięta poprzez analizę?

Czy narcystyczna wściekłość może zostać ujarzmiona, tj. przejść pod dominację ego? Odpowiedź na to pytanie jest twierdząca - ale owo „tak” musi zostać określone i ograniczone.

Kiedy podczas analizy narcystycznego zaburzenia osobowości mur obronny widocznego spokoju, który był utrzymywany z pomocą społecznej izolacji, oderwania i fantazjowanej wyższości zaczyna się rozpadać, mamy prawo uważać wynurzenie się narcystycznej wściekłości, nagłe ataki furii na narcystyczne zranienie, za oznaki rozluźniania sztywnej struktury osobowości i przez to postęp w analizie. Te wydarzenia nie powinny być ani cenzurowane przez analityka, ani pospiesznie identyfikowane jako część archaicznego psychologicznego świata, ale muszą przez jakiś czas być przyjmowane z aprobatą i bez zastrzeżeń. Jednak zarówno wściekłość obecna od początku analizy u narcystycznego pacjenta jak i pojawiająca się po terapeutycznym rozluźnieniu jego osobowości nie może być mieszana z dojrzałą agresją. Narcystyczna wściekłość zniewala ego i pozwala funkcjonować mu tylko jako jej narzędzie dostarczające racjonalizacji. Jednakże dojrzała agresja jest pod kontrolą ego i stopień jej neutralizacji jest regulowany przez ego stosownie do celu, w który jest zaangażowane. Mobilizacja narcystycznej wściekłości nie jest zatem końcowym punktem analizy, ale początkiem nowej fazy - fazy przepracowania, która zakończy się kiedy dominacja ego w tej części osobowości została ustanowiona. Transformacja narcystycznej wściekłości nie jest osiągana wprost - np. poprzez odwoływanie się do ego o zwiększenie kontroli nad agresywnymi impulsami - ale doprowadza się do niej nie bezpośrednio, wtórnie wobec stopniowej transformacji matrycy narcyzmu, z której pochodzi wściekłość. Archaiczny ekshibicjonizm pacjenta i wielkościowość muszą być stopniowo przekształcane w celowo ograniczane poczucie własnej wartości i realistyczne ambicje; i jego pragnienie fuzji z archaicznym omnipotentnym self-obiektem musi zostać zastąpione poprzez postawy, które są pod kontrolą ego, np. poprzez entuzjazm dla znaczących ideałów i gorące oddanie im. Wraz z tymi zmianami narcystyczna wściekłość będzie stopniowo słabnąć i dojrzale regulowana agresja pacjenta będzie działać w służbie pewnie ustanowionego self i w służbie wyznawanych wartości.

Porzucenie narcystycznych żądań - warunek wstępny dla osłabienia narcystycznej wściekłości - nie jest jednak absolutne. Akceptując istnienie nieświadomego życia psychicznego na przykład nie porzucamy bezwarunkowo narcystycznej pozycji, która podtrzymywała spójność self, ale przenosimy ogniskową naszego narcyzmu na inną treść pojęciową i regulujemy neutralizację narcystycznych kateksji. Zamiast podtrzymywania naszego poczucia pewności siebie poprzez wiarę w ogarniającą wszystko świadomość, wyprowadzamy teraz nowy szacunek dla samych siebie z takich pochodnych jakości wielkościowego, wszechwiedzącego self jak satysfakcja z wiedzy o istnieniu nieświadomości, lub z takich pochodnych relacji z wszechwiedzącym i omnipotentnym selfobiektem jak radość z aprobaty superego odnośnie naszej wytrzymałości w tolerowaniu nieprzyjemnych aspektów rzeczywistości lub radość z podciągnięcia do przykładu podziwianej figury nauczyciela, Freuda.

Mój nacisk na fakt, że narcyzm nie powinien ulec zniszczeniu, ale że może być transformowany jest w harmonii z moim poparciem dla pozbawionej hipokryzji postawy wobec narcyzmu jako siły psychologicznej sui generis, która ma swoją własną linię rozwoju i która ani nie powinna - ani nie może zostać porzucona. W sytuacji psychoanalizy także pozbawiona hipokryzji postawa analityka wobec narcyzmu, jego znajomość form i przemian tej psychicznej konstelacji i jego pozbawione krytyki rozpoznanie jego biologicznej i społeczno-kulturowej wartości zmniejszy narcystyczny opór pacjenta i niechęć wobec analitycznej procedury. Akceptujący obiektywizm analityka wobec narcyzmu pacjenta może oczywiście nie wyeliminować całego narcystycznego oporu i wściekłości, ale zredukuje początkowy niespecyficzny opór wobec procedury, w której druga osoba może wiedzieć coś o myślach i pragnieniach innej, zanim wie o nich sam zainteresowany. Jednakże poprzez zmniejszenie niespecyficznego oporu narcystycznego, ułatwione jest rozpoznanie znaczenia specyficznego oporu narcystycznego jako powtórzenia i przeniesienia.

Analityk musi zatem po pierwsze nie sprzymierzać się bez zastrzeżeń z realnym ego pacjenta kiedy odrzuca ono żądania niezmodyfikowanego wielkościowego self lub kiedy próbuje ono zaprzeczyć utrzymującej się infantylnej potrzebie pełnej kontroli nad narcystycznie inwestowanym self-obiektem. Przeciwnie, powinien nawet być pełen tolerancji i zrozumienia dla wściekłości, która pojawia się u pacjenta, kiedy jego narcystyczne potrzeby nie są zaspokojone natychmiast i w pełni. Jeżeli analityk utrzymuje swoją empatyczną postawę wobec potrzeb pacjenta i wobec jego gniewu, i jeśli w odpowiedzi na postawę analityka realne ego pacjenta także uczy się być pełne zrozumienia i akceptacji dla żądań wielkościowego self i dla jego skłonności do gniewu, wtedy następuje zmniejszenie owego niespecyficznego oporu, w wyniku którego pacjent traktowany jak niegrzeczne dziecko będzie się rzeczywiście zachowywał jak niezrozumiane niegrzeczne dziecko. Tylko wtedy specyficzne rodzaje oporu wobec ujawnienia specyficznych wypartych potrzeb, pragnień i postaw zostaną uruchomione. Niespecyficzny narcystyczny opór przeważnie występuje wraz z dużą dozą wściekłości, specyficzne rodzaje oporu jednakże są zwykle charakteryzowane przez obecność hipochondrii i innych niejasnych lęków. Przeniesieniowa reaktywacja pierwotnej potrzeby potwierdzenia poprzez odzwierciedlenie, i fuzji z idealizowanym, archaicznym obiektem zwiększa narcystyczne napięcie i prowadzi do hipochondrii, i tworzy niejasny lęk przed koniecznością cierpienia z powodu dawnego traumatycznego odrzucenia ze strony otoczenia, które nie odpowie empatycznie na rozpalone na nowo potrzeby dzieciństwa.

Przekształcenie narcystycznej wściekłości w dojrzałą agresję

Często bardziej odkrywcze jest badanie zjawisk przejściowych niż ekstremów ze spektrum kontrastujących objawów; i często jest bardziej pouczające studiowanie pośrednich punktów w rozwojowej sekwencji niż porównywanie jej początku z końcem. Ta maksyma zachowuje prawdziwość także dla studiowania transformacji narcystycznej wściekłości w dojrzałą agresję: przystanki na drodze jej rozwoju i pozostałe niedoskonałości zasługują na naszą uwagę.

Niedostatecznie idealizowane superego pacjenta A. nie mogło mu zapewnić odpowiedniego wewnętrznego dowozu narcystycznego podtrzymania i potrzebował zewnętrznej aprobaty aby utrzymać swoją narcystyczną równowagę. Stał się przez to nadmiernie zależny od idealizowanych figur w swoim otoczeniu, których pochwał był złakniony. Za każdym razem, kiedy przestawały reagować, ponieważ nie udało im się wyczuć jego potrzeby, stawał się wściekły i krytykował ich z goryczą i sarkazmem podczas analitycznej sesji. Jednak kiedy w rezultacie szczegółowego przepracowania jego idealizującego przeniesienia, jego strukturalna wada została poprawiona, jego wściekłość zmieniła się. Nadal narzekał na teraźniejszych zastępców dla jego archaicznego, idealizowanego obiektu (jego ojca, który zawiódł go w dzieciństwie), ale jego ataki stały się mniej gorzkie i sarkastyczne, nabyły domieszkę humoru, i były bardziej zestrojone z rzeczywistymi niedostatkami tych, których krytykował. Była też inna niezwykła zmiana: podczas gdy wcześniej pielęgnował swoje urazy w izolacji, (nawet na analitycznych sesjach jego skargi były przeważnie monologiem, a nie przekazem), teraz skrzyknął się ze swoimi kolegami z pracy i był w stanie delektować się w ich miłym towarzystwie, przyjemnością długich pogaduszek w których szefowie byli rozbierani na części. W jeszcze późniejszym okresie analizy, kiedy pacjent przezwyciężył dużą część jego psychologicznych trudności, i szczególnie, kiedy zniknęły pewne homoseksualne fantazje, których się bardzo wstydził, nieco gniewu na idealizowane figury za wycofanie ich poparcia nadal było widoczne - ale teraz nie tylko łagodny humor zastąpił sarkazm, oraz towarzystwo izolację, ale także pojawiła się zdolność zobaczenia pewnych pozytywnych cech w tych, których krytykował obok ich wad.

Teraz inny przykład kliniczny: pacjent P., którego postawa wobec 8-letniego syna była bardzo poglądowym przykładem. Przeważnie był w bardzo dobrych stosunkach z chłopcem i spędzał z nim sporo czasu na dzielonych z przyjemnością zajęciach. Potrafił jednak nieoczekiwanie oburzyć się z powodu niewielkich wykroczeń i karał wówczas dziecko surowo. Powoli, kiedy analiza postępowała naprzód stał się świadomy swojej narcystycznej drażliwości i zdał sobie sprawę z tego, że miał tendencję do reagowania gwałtownym gniewem, kiedy czuł się sfrustrowany przez narcystycznie katektowane obiekty. Jednak z początku nie był w stanie rozpoznać tego często pozornie wyraźnego faktu, że reagował na traumę narcystycznego zranienia poprzez stanie się nadmiernie surowym wobec własnego syna. Był ciągle przekonany, że jego surowość jest obiektywnie usprawiedliwiona, był nieugięty w obronie swojego zachowania, i utrzymywał, że konsekwencja i nieugięta sprawiedliwość są lepsze dla jego syna niż źle umieszczona życzliwość i pozbawiona zasad tolerancja. Jego racjonalizacje wydawały się niezawodne przez długi czas i żaden postęp w analizie nie następował. Jego moralizatorska sprawiedliwość w końcu zaczęła ustępować i została zastąpiona przez rosnącą empatię dla jego syna, po tym jak wspomnienia pewnych scen z dzieciństwa zostały odkryte w analizie i ich dynamiczne znaczenie zostało zrozumiane. Jego matka zawsze reagowała z surowymi, podpartymi moralizowaniem karami, kiedy usiłował wyswobodzić się z jej narcystycznego wszechświata. Teraz on czynił podobnie, kiedy czuł, że alter ego próbuje się wycofać - albo analityk poprzez zajęcia (takie jak czasowa przerwa w leczeniu), które zaburzały równowagę narcystycznego przeniesienia, albo syn poprzez zajęcia, które ujawniały rosnącą niezależność od niego. To zwykle jedno z tych ostatnich posunięć - takie jak wstąpienie syna do ogrodu sąsiada bez zapytania ojca o pozwolenie, lub jego spóźniony powrót do domu, nawet o jedną lub dwie minuty - pacjent uważał za poważne występki i surowo karał.

W obu omówionych przykładach ograniczyłem się do zaprezentowania sekwencji zdarzeń klinicznych, które demonstrują jak narcystyczna wściekłość ustępuje (i jest stopniowo zastępowana przez agresję, która jest pod kontrolą ego)w wyniku osiągniętej w analizie transformacji narcystycznej matrycy, z której ona pochodzi. Pierwszy przykład (pan A.) ilustruje jak sarkastyczna wściekłość stopniowo została oswojona i jak jego empatia dla celów jego wściekłości zwiększyła się kiedy potrzeba odzwierciedlenia poprzez idealizowany obiekt zmniejszyła się u pacjenta. Drugi przykład (pan P.) ilustruje jak moralizatorska punitywność pacjenta została stopniowo złagodzona i jak zwiększyła się jego empatia dla ofiary swojego gniewu, kiedy pacjent zaczął opanowywać swoje narcystyczne zaangażowanie w figury alter ego i pojął fakt, że powtarzał kluczową sytuację z własnego dzieciństwa.

Wnioski dla terapii

Dotarłem do punktu, w którym zbieżność doświadczenia klinicznego i teoretycznych refleksji upoważnia mnie do podsumowania i przeformułowania pewnych wniosków. Naszym terapeutycznym celem odnośnie narcystycznej wściekłości nie jest bezpośrednie przekształcenie wściekłości w konstruktywną agresję, ani bezpośrednie ustanowienie kontroli nad agresją przez autonomiczne ego. Naszym zasadniczym celem jest stopniowa transformacja narcystycznej matrycy, z której powstaje wściekłość. Kiedy to zostanie osiągnięte, wtedy agresja w narcystycznej części osobowości będzie działać w służbie realistycznych celów i ambicji stabilnie ustanowionego self i w służbie podziwianych ideałów i celów superego, które przejmie funkcję archaicznego, omnipotentnego obiektu i stanie się niezależne od niego.

Należy przyznać, że w praktyce np. na końcu ogólnie udanej analizy narcystycznego zaburzenia osobowości czasami nie jest łatwo ocenić, do jakiego stopnia skłonność do narcystycznej wściekłości została przezwyciężona; nie jest łatwo rozpoznać czy agresja jest teraz działaniem dojrzałego self i pod dominacją ego. Ale podobnie jak to jest prawdziwe w odniesieniu do zakończenia zadania analitycznego w innych sektorach osobowości, także i w tym: nie możemy stawiać nadmiernych wymagań zarówno sobie jak i pacjentowi. Przeciwnie, pacjent powinien otwarcie stawić czoło faktowi, że istnieje w nim pozostała skłonność do bycia chwilowo pod sterem narcystycznej wściekłości, kiedy jego archaiczne, narcystyczne oczekiwania są frustrowane i że musi być przygotowany na możliwość, że może zostać opanowany przez napad złości. Otwarte stawienie czoła świadomości istnienia pozostałości psychopatologii bardzo przyda się pacjentowi, kiedy po zakończeniu analizy będzie uprawiał swoje psychologiczne gospodarstwo bez pomocy analityka.

Utrzymywanie się pewnych delikatnych i wyraźnie peryferyjnych objawów złego funkcjonowania psychicznego jest czasami bardziej pewnym dowodem niedokończonej pracy analityka niż okazjonalnym nawrotem pospolitego zaburzenia zachowania pod wpływem stresu. W obszarze naszych dokładnych badań, w szczególności możemy rozpoznać jedną, często raczej niepozorną pozostałość złego funkcjonowania psychicznego, która jest wskaźnikiem nie zakończonej pracy, na którym zwłaszcza według mojego doświadczenia można polegać: utrzymywanie się u pacjenta niezdolności do wzbudzenia u siebie nawet odrobiny empatii dla osoby, która jest celem jej gniewu. Uważam to, że to uszkodzenie empatii ma znacznie większe znaczenie, kiedy usiłuję ocenić postępy pacjenta w analizie niż skłonność pacjenta do okazjonalnego reagowania i pod wpływem niecodziennego stresu - poprzez nagłe wybuchy gniewu, które przed analizą występowały często i w odpowiedzi na mniejsze prowokacje. Całkowity i trwały brak współczucia dla winowajcy i jego arogancka i nieugięta odmowa nawet próby rozważenia pozycji i motywacji innej osoby są innymi słowy bardziej niezawodnymi znakami nieukończenia analitycznej pracy w narcystycznym obszarze osobowości niż stopień i forma pozostałych ataków wściekłości. Nieczułe moralizatorstwo pana P. wobec jego syna i niewzruszony dogmatyzm jego przekonania, że działał prawidłowo wymierzając kary, pokazywały w bardziej oczywisty sposób, że jego zachowanie jest w istocie motywowane narcystyczną wściekłością niż surowość kar, które nakładał na dziecko. Prawdę mówiąc kary były nieproporcjonalne. (Czego można było się spodziewać polegały one głównie na mściwym ponownym ustanowieniu narcystycznej kontroli w formie przedłużonego cofnięcia synowi przywileju opuszczania domu, lub odesłania chłopca do jego pokoju.) Nie były jednakże nigdy wymierzane w sposób niekontrolowany lub sadystyczny.

Metapsychologiczne sformułowanie narcystycznej wściekłości

Szczegółowe badanie agresji jako powiązane z obszarem narcyzmu było dotąd skupione na fenomenologii narcystycznej wściekłości i na wyjaśnieniu macierzy archaicznego narcyzmu, z którego ona pochodzi. Jako końcowe zadanie spróbuję wyjaśnić teraz narcystyczną wściekłość w terminach metapsychologicznych - chociaż wiem, że metapsychologia cieszy się złą sławą i jest uważana przez niektórych za niewiele więcej niż jałowe ćwiczenie umysłowe.

W poprzednich artykułach dostarczyłem metapsychologicznego sformułowania uczucia wstydu. Stwierdziłem, że rozwija się ono w następujących warunkach. Ekshibicjonistyczne libido jest pobudzone i nastawione na uwolnienie w oczekiwaniu odzwierciedlających i potwierdzających odpowiedzi albo ze strony otoczenia lub - mówiłem o tym w kontekście o „sygnałach wstydu” - ze strony idealizowanego superego, tj. ze strony wewnętrznej struktury, która przejęła potwierdzającą funkcję z archaicznego otoczenia. Jeśli oczekiwana odpowiedź nie następuje jednak przepływ ekshibicjonistycznego libido zostaje zakłócony. Zamiast spokojnego zalania self i cielesnego self ciepłym blaskiem potwierdzonego i odbitego ekshibicjonistycznego libido, procesy uwolnienia i rozmieszczenia ulegają rozpadowi. Nieoczekiwany brak współpracy ze strony odzwierciedlającego obiektu tworzy psychoekonomiczne zaburzenie równowagi, które zakłóca zdolność ego do regulowania wypływania ekshibicjonistycznych kateksji. W rezultacie jego czasowego paraliżu ego ulega z jednej strony naciskowi ekshibicjonistycznego pragnienia, podczas, gdy z drugiej strony desperacko usiłuje powstrzymać przepływ. Ekshibicjonistyczna powierzchnia cielesnego self - skóra - pokazuje przez to nie przyjemne ciepło udanego wystawienia się na pokaz, ale gorąco i rumieniec na przemian z bladością. To właśnie ta zdezorganizowana mieszanka masywnego uwolnienia (zmniejszenia napięcia) i blokady (zwiększenia napięcia) w obszarze ekshibicjonistycznego libido, jest doświadczana jako wstyd.

Podobne stwierdzenia mają zastosowanie do doświadczenia narcystycznej wściekłości. Ale podczas gdy zasadnicze zakłócenie, które stanowi podstawę doświadczania wstydu dotyczy nieograniczonego ekshibicjonizmu wielkościowego self, zasadniczym zakłóceniem leżącym u podłoża wściekłości odnosi się do omnipotencji tej narcystycznej struktury. Wielkościowe self oczekuje absolutnej kontroli nad narcystycznie przeżywanym archaicznym środowiskiem. Odpowiednie mechanizmy - należą one do sektora osobowości zawierającego siły kontrolujące agresję - zostają uruchomione, w oczekiwaniu całkowitego zapanowania nad self-obiektem. Jednakże, kiedy otoczenie zawodzi, - będąc nieempatyczną matką, która nie odpowiada na życzenia dziecka lub nogą stołową, która na złość jest na drodze jego palca u nogi; lub analogicznie nieempatycznym archaicznym obiektem w świecie narcystycznie zafiksowanego dorosłego - wtedy uprzednio spokojnie rozstawione siły stają się zaburzone. Zestawiając procesy opisane wcześniej odnośnie wstydu, widzimy uwolnienie i zahamowanie obok siebie, albo następujące szybko po sobie, wyjąwszy to, że w tym wypadku, jak wspomniano, siłą, która stanowi przyczynę nie jest bezgraniczny ekshibicjonizm wielkościowego self tj. jego naleganie na bycie podziwianym, ale jego omnipotencja, tj. naleganie na sprawowanie całkowitej kontroli. To właśnie zdezorganizowana mieszanka masywnego uwolnienia (zmniejszenia napięcia) i blokady (zwiększenia napięcia) w obszarze nie zneutralizowanej agresji, powstającej z niestosowania się archaicznego self-obiektu, jest metapsychologicznym podłożem objawów i przeżywania narcystycznej wściekłości.

Chroniczna narcystyczna wściekłość

Kiedy wściekłość nie ustępuje, można dodać, wtedy procesy wtórne zostają narastająco wciągnięte w dziedzinę archaicznej agresji, która poszukuje ponownego ustanowienia kontroli nad narcystycznie przeżywanym światem. Świadome i przedświadome wyobrażenia w szczególności dotyczące celów i zamiarów osobowości, stają się coraz bardziej podporządkowane szerzącej się wściekłości. Ego, ponadto, w coraz większym stopniu oddaje swoją zdolność rozumowania zadaniu racjonalizowania utrzymującego się upierania się przy nieograniczonej władzy wielkościowego self: nie uznaje ono wrodzonych ograniczeń mocy self, ale przypisuje jego porażki i słabości złej woli i zepsuciu nie współpracującego archaicznego obiektu. Jesteśmy przez to świadkami stopniowego powstawania chronicznej narcystycznej wściekłości, jednej z najbardziej zgubnych przypadłości ludzkiej psychiki - albo w jej ciągle wewnętrznej i wstępnej formie urazy i złośliwości, lub eksternalizowanej i urzeczywistnionej w bezładnych mściwych aktach lub w chytrze uknutej zemście.

Uwagi końcowe

Kilka z tematów omawianych w tym eseju, szczególnie te podjęte w retrospektywnym przeglądzie moich wcześniejszej pracy (tj. nad libidinalnymi inwestycjami self), były z konieczności jedynie naszkicowane i wymagają opracowania. Ale bardziej niż mankamentów tej skondensowanej prezentacji żałuję, że nie byłem w stanie zademonstrować zastosowania moich dawniejszych sformułowań o narcyzmie i poprzednich ustaleń dotyczących narcystycznej wściekłości do psychologii grup, do zachowania człowieka w ciągu historii.

Mam wielką nadzieję, że dalsze wysiłki w tym obszarze okażą się owocne. Ale to jest na przyszłość i tylko to chciałbym nadmienić. Rozpocząłem pracę idącą w dwóch kierunkach. Po pierwsze odnośnie założenia, wg którego rozumienie narcyzmu może przyczynić się do rozumienia kształtowania się i spójności grup: w szczególności faktu, że spójność grupy nie tylko wynika z i jest utrzymywana poprzez ideał ego podzielany wspólnie przez członków grupy, ale także przez ich podlegającą ograniczeniom wielkościowość tj. poprzez podzielane wielkościowe self. W istocie istnieją grupy, które są charakteryzowane poprzez fakt, że utrzymują się poprzez tę drugą więź - wyrażając się prosto, poprzez podzielane ambicje raczej niż poprzez podzielane ideały. Po drugie psychiczne życie grup, podobnie jak jednostek, ukazuje regresywne przekształcenia w obszarze narcystycznym. Kiedy rozstawienie wyższej formy narcyzmu jest zakłócone (tak jak w sferze wielkościowego self, poprzez blokowanie akceptowalnych ujść narodowego prestiżu; i w obszarze idealizowanego obrazu rodzica poprzez destrukcję wartości grupowych, np. wartości religijnych), wtedy narcyzm grupy regresuje się, wraz ze szkodliwymi konsekwencjami w obszarze zachowania grupy. Takie regresje stają się widoczne szczególnie odnośnie agresji grupowej, która wtedy przyjmuje jawnie i niejawnie posmak narcystycznej wściekłości w jej albo nagłej, albo nawet znacznie złowieszczej w jej chronicznej formie.

Ale to jest praca, która ciągle domaga się ukończenia, nawet w jej wstępnej formie i muszę odeprzeć pokusę mówienia o niej więcej w tym punkcie.

Dla dokładności można nazwać ten punkt rozwoju okresem formowania się jądrowego self i self-obiektu. Archaiczny self-obiekt stanowi oczywiście nadal (jest doświadczany jako) część self.

W tym kontekście warto zwrócić uwagę na rozróżnienie pomiędzy a) psychozą, tj., stałą lub przedłużoną fragmentacją jądrowego wielkościowego self i jądrowego omnipotentnego self-obiektu i b) narcystycznym zaburzeniem osobowości tj. niepewną kohezją jądrowego self i self-obiektu z jedynie przelotną fragmentacją tego układu. Patrz, następnie klasyfikacja zaburzeń, których istotna psychopatologia składa się z trwałej lub przedłużonej fragmentacji self i self-obiektu tj. psychoz. Tworzą one trzy grupy, mianowicie: a) te przypadki, jawnych psychoz, gdzie symptomatologia otwarcie odbija załamanie jądrowych narcystycznych struktur; c) te przypadki, ukrytych psychoz, lub przypadki borderline, gdzie symptomatologia ukrywa w mniejszym lub większym stopniu fakt, że załamanie jądrowych struktur narcystycznych miało miejsce i c) te przypadki, osobowości schizoidalnych, gdzie załamanie jądrowych struktur narcystycznych (rozwój otwartej lub ukrytej psychozy) jest ciągle obecną patognomiczną możliwością, która jest jednakże odsuwana poprzez ostrożne unikanie przez pacjenta (poprzez emocjonalny dystans) prowokujących regresję narcystycznych ran.

Freud jednakże mówił o wartościowej pracy, którą on [Adler] wykonał nad kompleksem niższości wynikającym z kalectwa

Lionel Trilling, który recenzował książkę „Dr Freud” Emila Ludwiga, zakończył swoje uwagi na temat tej biografii następującym ostrym zdaniem: „Nie jesteśmy w epoce subtelności i precyzji myślenia, ale w istocie jest rzadkim zjawiskiem pojawienie się książki tak dyskredytującej intelektualnie, tak nieszczerej i tak wulgarnej jak ta.”

To quasi-urojenie jest oczywiście manifestacją archaicznej ekshibicjonistycznej potrzeby, która a) jest izolowana od reszty psychicznej organizacji i b) projektowana (z odwróconym zamiarem) na osobę, która jest rzekomym ciekawym obserwatorem. Relacja pomiędzy tym zjawiskiem, a paranoicznym urojeniem bycia obserwowanym jest oczywista.

Wielu psychoterapeutów, włączając psychoanalityków traumatyzuje niepotrzebnie swoich pacjentów poprzez sarkastyczne ataki na ich pierwotny narcyzm. Pomimo rosnącego wśród analityków rozumienia znaczenia reaktywacji archaicznych, narcystycznych żądań u pacjenta, takie tendencje są trudne do przepracowania i niewłaściwy sarkazm analityka w tym ciągle przeszkadza. Trudność, przynajmniej w niektórych przypadkach, wynika z faktu, że psychoterapeuta (lub analityk) był traktowany w podobny sposób (przez jego nauczycieli i rodziców, na przykład, oraz szczególnie przez analityka, u którego się uczył) Fakt, że terapeuta będzie trwał pomimo wglądu i wysiłku w swoim nieterapeutycznym sarkazmie wobec jego narcystycznych pacjentów jest dowodem siły potrzeby przekształcenia pasywnego doświadczenia w aktywne. Dodatkowo nie możemy lekceważyć faktu, że motyw szkodliwego podejścia (tj. impulsu, który jest głęboko zakorzeniony w podświadomości, aby zadawać narcystyczne rany innym) może z łatwością zostać zracjonalizowany. Szczególnie ataki terapeuty mogą być usprawiedliwiane jako podejmowane dla dobra pacjenta i w służbie realizmu lub dojrzałej moralności.

Zobacz dyskusję na temat wydarzeń w Narodowo - Socjalistycznych Niemczech u Rauschinga (1938). Relacja pomiędzy Speerem, Ministrem Sił Zbrojnych i Produkcji Wojennej - geniuszem organizacji, a Hitlerem jest szczególnie odkrywcza w tym kontekście. (zobacz: Speer, 1969)

Defekt organiczny sam w sobie niewątpliwie odpowiada za zmniejszenie zdolności do kontrolowania emocji i impulsów. Jednak wielu pacjentów, którzy odpowiadają reakcją katastroficzną na stosunkowo łagodne okoliczności (np. w nieszkodliwej sytuacji testowej), nie będą reagować z podobną intensywnością w innych okolicznościach, które mogą wzbudzić gniew (np. kiedy im się dokucza lub drażni w inny sposób)

Opis pożegnania Anatola Kuragina z jego amputowaną nogą, autorstwa Tołstoja jest głęboko poruszającą ilustracją tego procesu. (Wojna i Pokój)

Kiedy archaiczny self-obiekt nie zapewnia potrzebnego narcystycznego podtrzymania lub nie rozprasza ani nie zapobiega dyskomfortowi dziecka, jest uważany przez dziecko za sadystyczny, ponieważ jest przeżywany jako wszechmocny i wszechwiedzący i przez to konsekwencje jego działań i zaniedbań są zawsze postrzegane przez dziecko jako wywołane umyślnie.

Ta rada jest słuszna nie tylko kiedy wielkościowość jest w całości wyparta (poziome rozszczepienie w psychice), ale także kiedy archaiczne narcystyczne żądania pomijają realne ego (pionowe rozsczepienie), tj. kiedy ego odrzuca obecność lub znaczenie narcystycznych żądań i postanowień

Badałem inny, chociaż nie bez powiązań, aspekt zachowania tego pacjenta wcześniej w tej prezentacji. Na spotkaniu Chicagowskiego Towarzystwa Psychoanalitycznego w czasie dyskusji nad prezentacją zaburzeń psychosomatycznych opisałem przejściowe zaburzenie mowy u wtedy 3 i pół-letniego syna pana P.. Interpretowałem jąkanie się dziecka jako reakcję na narcystyczne zaangażowanie w niego i upieranie się ojca przy absolutnej nad nim kontroli.

Bronię w tym miejscu postawy tolerancji wobec relacji między ego a id, która nie jest ani autonomią ego ani dominacją ego tj. jest mniej niż optymalna. Porównawcza ocena jednakże, które jest włączona w ten kontekst gwarantuje metapsychologiczne wyjaśnienie. Autonomia ego jest osiągnięta, gdy ego jest w stanie funkcjonować bez zakłóceń nacisków ze strony głębi. Dominacja ego jest osiągnięta, gdy archaiczne siły zostają zintegrowane z ego i kiedy ich moc może zostać użyta w zgodzie z celami ego. Kiedy jednak wyrażam się z akceptacją o dawnej poanalitycznej postawie gotowości pacjenta , co do możliwości opanowania przez atak narcystycznej wściekłości, popieram stan, który zgodnie ze ścisłą definicją tych pojęć nie jest ani autonomią ego ani dominacją ego (chociaż jest bliższy pierwszej niż drugiej). Wspominam tu o inwigilacji ego przez nieoswojone archaiczne siły: o ego kierującym lub manipulującym nimi. Taka relacja pomiędzy ego a id może być uważana za możliwą do tolerowania niedoskonałość, jeżeli dotyczy małego obszaru psychiki, tj. jeśli ogólnie rzecz biorąc miała miejsce rozległe przekształcenie obszaru danej psychopatologii.

Analogia z innego obszaru może ilustrować moje rozumienie odnośnie typu niedoskonałości, które mam na myśli. Znałem kiedyś człowieka, który miał tyle mięśniowych tików i skurczów (prawdopodobnie o podłożu organicznym), że jego wolicjonalne poruszanie się było poważnie przez to zakłócone. Nauczył się jednak czekać na właściwy tik, który mógł wykorzystać dla działania, które chciał wykonać.

Jestem wdzięczny dr Miltonowi Malev za zwrócenie mojej uwagi na następujący ustęp z Talmudu Babilońskiego: „Ten, kto czyni bladą twarz swego towarzysza publicznie [tj. zawstydza swojego towarzysza] ten jakby przelał jego krew” (kursywa pochodzi od autora). To stwierdzenie nie tylko mieści w sobie intensywną bolesność narcystycznych ran, ale także wydaje się przyjmować za pewnik, że fizjologicznym korelatem bolesnego doświadczenia jest zakłócenie przepływu krwi. (bladość i rumieniec: „czyni bladą twarz” i „przelał jego krew”) w ekshibicjonistycznej powierzchni ciała, szczególnie w skórze twarzy.

Relacja pomiędzy a) ostrą a b) chroniczną narcystyczną wściekłością w obszarze omnipotencji wielkościowego self jest równoległa z relacją pomiędzy a) nagłym wstydem a b) chronicznym poczuciem niższości w obszarze ekshibicjonizmu tej narcystycznej struktury.

Przez wzgląd na zupełność należy także wspomnieć, że narcystyczna wściekłość, szczególnie w swej chronicznej formie, kiedy jest zablokowana przed skierowaniem jej do self obiektu (który jest przeżywany jako będący na zewnątrz self lub cielesnego self) może skupić się teraz swój cel na self lub na cielesnym self. Wynikiem pierwszego przypadku jest autodestrukcyjna depresja; konsekwencją drugiego przypadku może być choroba psychosomatyczna. Należy zauważyć w tym kontekście, że pacjent P. nie cierpiał jedynie z powodu objawów nagłej i chronicznej narcystycznej wściekłości (które zostały opisane wcześniej), ale także z raczej poważnego nadciśnienia.

Krakowskie Centrum Psychodynamiczne www.kcp.krakow.pl

Heinz Kohut „Rozważania o narcyzmie i narcystycznej wściekłości. (z The Psychoanalytic Study of the Child, Vol. 27, 1972)

do użytku wewnętrznego

22



Wyszukiwarka