8046


KSYLITOL, czyżby nasze słodkie zbawienie?

Z przeprowadzonych badań wynika, że przeciętny Amerykanin spożywa rocznie, w różnej formie, około 68 kg. Cukru. W Polsce, aż tak „dobrze” jeszcze nie ma, ale spożycie słodyczy wzrasta w niepokojącym tempie. Słodycze błyskawicznie dostarczają energii, oczywiście na chwilę, dlatego sięgamy po następne porcje i następne, nie zdając sobie sprawy jak wielkie szkody czynimy w organizmie.

Cukier jest związkiem chemicznym łatwym do strawienia, bo jest praktycznie gotowym do użycia podstawowym nośnikiem energii, bez wysiłku ze strony organizmu. Jest przez to niestety bardzo kuszący, dlatego z taką przyjemnością sięgamy po słodycze.

Regularne spożywanie dużych ilości cukru, w jakiejkolwiek postaci, (białej, brązowej, sacharozy, fruktozy, glukozy, maltozy, laktozy, różnych syropów, słodu, miodu), czyni ogromne spustoszenie w organizmie, nadmiernie go zakwaszając.

Powoduje hipoglikemię, które z kolei prowadzą do otyłości i cukrzycy, zarówno u dzieci jak i u dorosłych.

Spożywany w takich ilościach cukier zubaża organizm z soli mineralnych i witamin, podnosi ciśnienie krwi, odpowiada za wzrost trójglicerydów i za zły cholesterol (LDL). Tym samym zwiększa ryzyko zawału serca, przyczynia się do powstawania próchnicy zębów, zapalenia ozębnej i ogólnego zainfekowania organizmu.

Dzieci spożywające nadmiar słodyczy mają kłopoty z uczeniem się i koncentracją. Dorośli- kłopoty z pamięcią.

Cukier jest czynnikiem inicjującym niewydolność układu immunologicznego, co w konsekwencji powoduje takie choroby jak: artretyzm, astma oraz alergie. Zakłóca równowagę hormonalną i wspomaga wzrost komórek nowotworowych.

Ksylitol jest znany chemii organicznej od roku 1891. W roku 1930 istniał już w formie oczyszczonej. W czasie II wojny światowej, w cierpiącej na niedostatek cukru Finlandii, „odkryto” ponownie ksylitol. Chemikom udało się go ustabilizować i tak stał się praktycznym niskokalorycznym słodzikiem wytwarzanym z miejscowego surowca , którym stała się kora brzozowa.

Chemicznie ksylitol jest pięciowęglowym alkoholem (pentanolem), co oznacza, że ma właściwości bakteriobójcze i zapobiega rozwojowi bakterii. Odkryto także, że związek ten w organizmie ulega przemianie zupełnie bez udziału insuliny.

W latach 60 ksylitol był stosowany w Niemczech, Szwajcarii, Związku Radzieckim i Japonii jako słodzik zalecany w diecie diabetyków oraz jako źródło energii w kroplówkach podawanych pacjentom z zakłóconą tolerancją glukozy i insulinoopornością. Od tej pory w wielu krajach, w tym Włochy i Chiny, zaczęto wytwarzać ksylitol do użytku domowego z doskonałym skutkiem zdrowotnym.

Ksylitol w naturalny sposób jest wytwarzany w naszych organizmach; każdy z nas wytwarza go dziennie ok. 15 gramów. Jest produktem pośrednim, regularnie powstającym w procesie przemiany glukozy w organizmach: ludzkim, zwierzęcym, a także u wielu roślin i mikroorganizmów.

Ksylitol jest naturalna substancją, obecną w włóknistych jarzynach, owocach, w kolbach kukurydzy oraz drzewach liściastych np. brzoza. Ksylitol wygląda i smakuje jak cukier. Ze względu jednak na jego wpływ zdrowotny jest jego niemal dokładną przeciwnością. Podczas gdy cukier sieje w ustroju spustoszenie, ksylitol goi i naprawia; wzmacnia układ immunologiczny, zapobiega degeneracjom, chronicznym chorobom, a nawet opóźnia procesy starzenia się tkanek i całego ustroju.

Wszystkie formy cukru, w tym sorbitol (kolejny alternatywny słodzik) są sześcio, lub dwunastowęglowymi cukrami, które, wszystkie zakwaszają tkanki, tym samym wzmacniają, wytwarzają sprzyjające warunki dla bakterii i grzybów. Ksylitol ma bowiem charakter zasadowy.

Zatwierdzony w 1963 r. przez Amerykański Urząd ds. żywności i leków (FDA), nie posiada żadnych właściwości toksycznych. Jedyny objaw jaki może wystąpić na początku, przy spożyciu większych ilości, to łagodna biegunka osmotyczna lub lekkie kurcze łydek.

Z uwagi na to, że organizm wytwarza codziennie ksylitol, tudzież enzymy powodujące jego rozkład, wszelkie niedomagania ustępują zazwyczaj po kilku dniach, po przystosowaniu organizmu do większych jego dawek.

Ksylitol ma o 40% mniejszą kaloryczność. Jest absorbowany na całej długości jelit i przetwarzany we krwi powoli, co prowadzi do bardzo małych, nieistotnych zmian w wydzielaniu insuliny. Około jedna trzecia spożytego ksylitolu jest absorbowana przez wątrobę, a pozostałe dwie trzecie w przewodzie pokarmowym.

Ksylitol jest obecnie dostępny pod wieloma postaciami; w formie krystalicznej może zastępować cukier do potraw gotowanych i pieczonych, lub jako substancja słodząca do napojów. Stosuje się go również w gumach do żucia, miętówkach i w aerozolach do nosa.

KSYLITOL a zdrowie jamy ustnej

Nadmiar cukru nie jest obojętny dla stanu naszego uzębienia. Powoduje osłabienie układu odpornościowego oraz zakwaszenie środowiska jamy ustnej, będącej siedliskiem ponad 400 szczepów drobnoustrojów, z których większość jest na szczęście nieszkodliwa, organizmy te znakomicie namnażają, i czują się w zakwaszonym środowisku, rozwijając się nadmiernie na resztkach pokarmowych zalegających w jamie ustnej po zwykłych posiłkach, a zwłaszcza po słodkich deserach, w efekcie powodując zapalenie dziąseł i ozębnej.

Drobnoustroje te wydzielają wtedy znaczące ilości kwaśnych toksyn powodujących rozkład tkanki dziąseł i pogłębiają każdą infekcję. Objawem choroby jest osadzająca się na zębach lepka mieszanina śliny i pożywienia.

Ten nieusunięty osad, przez szczoteczkowanie zębów, twardnieje i wytwarza tak zwany kamień nazębny.

Ta stała, mało intensywna infekcja bakteryjna, atakuje wtedy również układ immunologiczny. Jeśli choroba zlokalizowana wzdłuż linii dziąseł nie jest w porę zlikwidowana, może doprowadzić do poważnego zakażenia i alergizacji całego organizmu.

Zapalenie ozębnej przybiera zasadniczo dwie formy: proste zapalenie dziąseł (gingivitis) oraz poważniejsze, zapalenie ozębnej (peridentitis), które może doprowadzić do utraty zębów i zaniku dziąseł.

Proste zapalenie powstaje w wyniku nasilenia się choroby i podrażnienia dziąseł oraz tkanki okołozębowej przez kamień nazębny.

Parodontoza rozwija się gdy zapaleniu dziąseł towarzyszy uszkodzenie kości i wiązadeł zębów i zębodołów.

 

Krwawienie z dziąseł zwykle jest pierwszym objawem zapalenia ozębnej. Może stać się przyczyną bardzo poważnych schorzeń; dwukrotnie zwiększa ryzyko wylewu, trzykrotnie zawału serca, wcześniactwa dzieci u kobiet w odmiennym stanie, przyczynia się do zapalenia oskrzeli, zapalenia płuc i rozedmy płuc.

Te same bakterie, które powodują choroby dziąseł, mogą stać się pośrednią lub bezpośrednią przyczyną chorób serca i naczyń krwionośnych. Badania przeprowadzone w 1998 r. na Uniwersytecie Stanowym w Minnesocie dowiodły, że u królików zakażonych zapaleniem ozębnej utworzyły się skrzepy powodujące zawał serca. Może to wynikać z tego, że bakterie, które najpierw atakują kości w jamie ustnej i dziąsła, przedostają się do krwiobiegu poprzez niewielkie pęknięcia w zębach i dziąsłach.

Spożywanie zwykłego cukru stwarza wysoce kwasowe środowisko w jamie ustnej. Kwasy niszczą szkliwo i osłabiają zęby, czyniąc je podatnymi na infekcje bakteryjne a tym samym na próchnicę poprzez wcześniejszą ich demineralizację.

W normalnych warunkach ślina, mając odczyn alkaliczny, neutralizuje kwasy produkowane przez drobnoustroje jamy ustnej wywołujących fermentację i procesy gnicia w zakamarkach jamy ustnej, przy zębach, i remineralizuje zęby. Wymywa także resztki zalegającego w tych miejscach pożywienia, oraz pomaga w trawieniu pokarmów.

Kiedy wnętrze jamy ustnej, pod wpływem spożywania cukru, ma odczyn kwaśny, staje się znakomitym miejscem do namnażania się bakterii i innych niekorzystnych drobnoustrojów jamy ustnej. Ksylitol odwraca te niepożądane efekty spożywania cukru. Sam nie poddaje się fermentacji i pomaga w przywracaniu równowagi kwasowo zasadowej w jamie ustnej.

Odczyn zasadowy, który posiada i wytwarza po rozpuszczeniu w ślinie ksylitol, nie sprzyja rozwojowi szkodliwych bakterii, a szczególnie streptococus mutans i jest skutecznym inhibitorem w rozwoju tego zakażenia. Stosowany po umyciu zębów znakomicie, chroni i goi zęby oraz dziąsła.

Właściwie stosowany zatrzymuje procesy fermentacji i tłumi najbardziej szkodliwe szczepy bakterii jamy ustnej, doprowadzając do trwałych korzystnych przetasowań w ich charakterze. Wzmacnia mineralizację szkliwa zębowego i jest efektywny w leczeniu małych ubytków próchniczych. Duże ubytki nie zasklepiają się, ale się utwardzają i stają się mniej podatne na dalszy rozwój próchnicy. Ułatwia to znacząco dentyście wyleczenie tego ubytku.

 

Konsekwentne stosowanie niewielkich ilości ksylitolu na zęby wzmacnia ochronne czynniki w ślinie. Stymuluje jej napływ i wspomaga utrzymanie zawartych w niej soli mineralnych w użytecznej dla szkliwa formie. Nie jest to bez znaczenia dla osób cierpiących na objaw suchości w ustach spowodowany chorobą, podeszłym wiekiem lub ubocznym skutkiem przyjmowania niektórych leków. Znacząco zmniejsza ponadto ryzyko zachorowań na pleśniawki lub infekcję drożdżakową, mogącą wywołać stan zapalny jamy ustnej oraz wystąpienie zajadów w kącikach ust.

Stałe spożywanie ksylitolu alkalizuje środowisko jamy ustnej, dlatego zaleca się po posiłkach, żucie gumy ksylitolowej lub ssanie ksylitolowych dropsów. Najnowsze badania wykazują, że leczniczy wpływ ksylitolu jest długotrwały, a być może i trwały.

KSYLITOL a infekcje ucha, nosa i gardła.

Powtarzające się infekcje ucha środkowego, najczęściej występujące w ciągu dwóch pierwszych lat życia, stanowią wielkie niebezpieczeństwo dla zdrowia dzieci. Mogą spowodować ubytek słuchu, tym samym trudności w uczeniu się, znaczne opóźnienie umiejętności czytania. Regularne przemywanie nosa aerozolem zawierającym ksylitol zmniejsza liczbę szkodliwych bakterii. Czysty nos, to mniej problemów z alergią i astmą, których źródłem jest podrażnienie przewodów nosowych przez alergeny. Zmniejsza także ryzyko wystąpienia infekcji zatok.

Ksylitol skutecznie przeciwdziała poważnej drożdżakowej kolonizacji układu trawiennego (candida albicans) oraz szkodliwym bakterią jelit, w tym helicobacter pylori, wiązanej z zapaleniem jamy ustnej, cuchnącym oddechem, owrzodzeniem żołądka, a nawet rakiem żołądka.

KSYLITOL a osteoporoza.

Ksylitol jest pomocny w przywracaniu naturalnej konsystencji kości. Przypuszczalnie jego zdolność do wzmacniania kości wynika z tego, że stymuluje on wchłanianie wapnia w jelitach.

Fińscy naukowcy zalecili stosowanie ksylitolu przy osteoporozie w leczeniu ludzi. Proponowana dawka to 40 g dziennie.

KSYLITOL a insulinooporność, nadciśnienie cukrzycowe i brak równowagi hormonalnej

Nadmierne spożywanie cukru i in. oczyszczonych węglowodanów powoduje gwałtowne podniesienie stężenia glukozy we krwi. W reakcji na to, trzustka wydziela insulinę aby skierować glukozę do komórek, gdzie jest przetwarzana na energię. Gwałtownie pojawiający sie nadmiar glukozy wywołuje w organizmie poważny stress i po pewnym czasie osłabia reakcję komórek na insulinę. Stan ten nazywamy insulinoopornością. Jest to poważny problem zdrowotny, który dotyka coraz więcej osób.

Insulinooporność wiąże się następnie z zaburzeniami w poziomie cholesterolu i trójglicerydów, nadciśnieniem, zwiększonym ryzykiem zawału serca oraz cukrzycą.

Wzrost od połowy dwudziestego wieku liczby przypadków cukrzycy typu dwa, wiąże się bezpośrednio ze wzrostem konsumpcji cukru.

Długoterminowe badania wykazały, że wysokocukrowa dieta o małej zawartości błonnika, zwiększa ryzyko zachorowań na cukrzycę typu dwa o 250%. Jest też najważniejszym czynnikiem ryzyka zawału serca.

Badania kliniczne wykazały, że metabolizm ksylitolu przebiega bardzo wolno. Na indeksie cukrowym, obrazującym szybkość przechodzenia konkretnej substancji do krwi, ksylitol ma wskaźnik 7, a cukier 100.

Ksylitol jest naturalnym stabilizatorem insuliny. Nie powoduje nagłych spadków oraz przyrostów tego hormonu, co ma miejsce w przypadku cukru.

Ksylitol hamuje łaknienie na słodycze i węglowodany. Jest doskonałym słodzikiem dla cukrzyków, jak i osób z nadwagą.

Naukowcy i gerontolodzy są przeświadczeni, że utrzymanie niskiego poziomu insuliny jest kluczowym czynnikiem programu przeciwdziałania przedwczesnemu starzeniu się organizmów.

Insulinooporność wiąże się również z zaburzeniami równowagi hormonalnej. Wysoki poziom insuliny powoduje zwiększone wytwarzanie estrogenu, zakłócając proces normalnego jajeczkowania. Jest też główną przyczyną powstawania zespołu wielotorbielowatości jajników (policystic ovarion syndrome; w skrócie PCOS), powodującej brak jajeczkowania; co oznacza, że cykliczny proces wytwarzania estrogenu, a następnie progesteronu ustaje, albo jest on ułomny.

Insulina stymuluje ponadto jajniki do wytwarzania głównie męskich hormonów, co w połączeniu z wyższym jej poziomem oraz zwiększonym poziomem glukozy powoduje wzrost masy ciała w okolicach pasa, co daje typ organizmu podatny na rozwój nowotworów piersi.

Oznakami zbyt wysokiego poziomu męskich hormonów jest trądzik, utrata włosów na głowie, zwiększenie owłosienia reszty ciała. Obniżenie poziomu insuliny jest istotne nie tylko w leczeniu PCOS, ale rozwiązuje cały szereg powikłań wynikających z braku równowagi hormonalnej.

Dr. John Lee, autor książki „To czego Ci Twój lekarz może nie powiedzieć o raku piersi'' pisze dosłownie:

„Przekarmianie się małowartościową żywnością czyni z nas osobę otyłą. Zwiększona ilość tłuszczu i brak ćwiczeń fizycznych prowadzą do insulinooporności. Insulinooporność prowadzi do zwiększenia łaknienia cukrów i generalnie smaku słodkiego, aby generować energię dla organizmu. W wyniku większego spożywania węglowodanów wyzwala się większa ilość insuliny, co prowadzi do jeszcze większej nadwagi.

Większa ilość tłuszczu prowadzi do zwiększonej ilości estrogenu, a ten z kolei do wcześniejszego wykształcenia piersi i przedwczesnej menstruacji. Wcześniejsze zapoczątkowanie menstruacji prowadzi do zwiększonej ilości cykli jajeczkowania i większego wystawienia organizmu na działanie estrogenów, bez odpowiedniej ilości progesteronu. A to zwiększa ryzyko raka piersi.

Jednocześnie zwiększone spożycie prostych węglowodanów, prowadzi w połączeniu z insulinoopornością do zespołu wielotorbielowatości jajników i braku owulacji w czasie cykli miesiączkowych, co wywołuje nadmierną produkcję androgenów i estrogenów przy jednoczesnym braku właściwej ilości progesteronu. Nadmierna produkcja estrogenu przy braku progesteronu prowadzi do dominacji estrogenu i znów wzrasta ryzyko zachorowania na raka piersi. Stosowanie hormonalnych środków antykoncepcyjnych zwiększa insulinooporność, co jeszcze bardziej zaostrza wyżej wymienione dolegliwości.''

Stosowanie ksylitolu zamiast cukru i ograniczenie spożycia oczyszczonych węglowodanów, znacznie podwyższających ilość glukozy we krwi, zmniejsza ryzyko pojawienia się torbieli, mięśniaków, endometriozy, PMS (premenstrual syndrome), uderzeń gorąca, przybierania na wadze oraz depresji.

Zwiększona konsumpcja cukru degeneruje kulturę zachodu, wtrącając ją w otchłań wypełnioną coraz większą ilością chorób. A to z kolei doprowadza systemy ochrony zdrowia do ogromnych napięć.

Czyżby ksylitol był cudownym środkiem zaradczym i odpowiedzią na nasze bolączki?

Ponad 1500 przeprowadzonych badań naukowych dowodzi, że im więcej spożywamy ksylitolu, tym bardziej eliminujemy łaknienie cukru, ograniczamy poziom insuliny w organizmie, alkalizujemy organizm.

To wielka pomoc na drodze ku dobremu zdrowiu i długiemu życiu.

(Na podstawie książki Sherill Sellman opracował dla Akademii Długowieczności lekarz Jan Pokrywka Kłodzko 2007)

Powszechne dziś błędy żywieniowe a niebezpieczny śluz TAN

Starożytna medycyna chińska bardzo prosto i klarownie poucza nas jak mamy się odżywiać. Winniśmy postępować stosownie do strefy klimatycznej, w której przebywamy. Generalnie strefy te dzielą się na: gorące czyli tropikalne, ciepłe, umiarkowane, chłodne i zimne czyli polarne. Podobnie potrawy, ze względu na oddziaływanie na nasz organizm możemy podzielić na pięć kategorii: potrawy wyziębiające - w języku chińskim - Han, wychładzające - Liang, natury obojętnej - Ping, ogrzewające - Wen oraz w końcu potrawy natury gorącej - Re.

Mieszkając w Polsce - żyjemy w klimacie umiarkowanym chłodnym, dlatego jedzenie, które spożywamy winno być natury rozgrzewającej - Wen i obojętnej - natury Ping. Należy natomiast unikać potraw wychładzających - natury Liang i wyziębiających - natury Han.

Współczesność niesie ze sobą wielkie błędy żywieniowe. Pojawiły się różne nowe, nie sprawdzone przez pokolenia produkty odżywcze. Rozwój transportu spowodował, że dostępne są masowo owoce południowe.

Reklamy zachęcają nas do spożywania wody mineralnej i źródlanej w butelkach oraz "wspaniałych" napoi na bazie tej wody, "cudownych" ekologicznych jogurtów z dużymi kawałkami owoców z dodatkiem mleka w proszku.

Niestety powszechnie zaleca się również spożywanie mleka krowiego, surowych owoców i warzyw mamiąc nas wielką zawartością "niezbędnych" witamin i innych "cennych" składników. Reklamodawcy, kierując się głównie chęcią zysku, opierają się na wątpliwych badaniach naukowych.

Rzetelne natomiast badania statystyczne w USA dowodzą, że pierwszą przyczyną marskości wątroby w tym wielkim kraju jest nadmiar spożywanej witaminy A - beta karotenu - wchodzącej w skład wielu produktów spożywczych m. in. jako "naturalny" barwnik.

W praktyce jednak odżywiamy się głównie pożywieniem kanapkowym, zimnym - wychładzającym i wyziębiającym. Napoje wzbogacamy np. kostkami lodu z wody mineralnej. By taką masę pokarmową ogrzać fizycznie i energetycznie do temperatury, której wymaga proces trawienia, żołądek musi wydatkować wiele własnej energii CZI, staje się on z upływem czasu coraz słabszy zabierając energię ze śledziony - trzustki, powodując jej wychłodzenie, a i tak proces trawienia staje się coraz bardziej upośledzony, niedostateczny. Nie dość strawione resztki stanowią dla organizmu balast, który odkłada się i tworzy nadwagę.

Głównym składnikiem tej nadwagi jest galaretowata substancja TAN, której wagowo największym składnikiem jest związana z tą galaretą, bardzo trudna do usunięcia, woda. Na środki odwadniające ww. substancja reaguje słabo i natychmiast po odwodnieniu środkami moczopędnymi śluz TAN ponownie zatrzymuje wodę.

Bardzo niebezpieczny dla zdrowia, a nawet życia jest właśnie stan wychłodzenia narządów wewnętrznych, charakteryzujący się tworzeniem i gromadzeniem w organizmie ciężkiego, lepkiego śluzu zwanego przez Chińczyków śluzem TAN. Ciało staje się wówczas nadmiernie i nienaturalnie ciężkie. Utrudnione jest krążenie krwi, płynów ustrojowych i energii CZI. Przyczyna tkwi w niewłaściwej pracy - wychłodzeniu, lub nawet wyziębieniu śledziony - trzustki.

Śluz TAN jest bardzo trudny do usunięcia normalnymi metodami, a proces ten, gdy trwa nie zatrzymany, doprowadza do monstrualnej nadwagi, a w konsekwencji do śmierci. Widocznym przykładem gromadzenia się śluzu TAN w tkance podskórnej jest zjawisko określane mianem celulitis, śluz TAN najbardziej widoczny jest na wewnętrznej stronie ud i podudzi. Bywa powszechnie mylony z otłuszczeniem tego obszaru. Także wyraźnie wystający brzuch, twardy i sprawiający dolegliwości jest objawem gromadzenia się śluzu TAN w tkance zaotrzewnowej.

Tkanki, mięśnie, mózg i narządy wewnętrzne takiego nieszczęśnika są w stałym głodzie. Wtedy to człowiek odczuwa brak energii i sił oraz niemal ciągły głód, drżenie mięśni itp. Głód ten jednak nigdy nie ulega zadowalającemu zaspokojeniu, nawet po sutych posiłkach. Przyswojone składniki pokarmowe zamiast zamieniać się w niezbędną dla organizmu energię CZI, ulegają przekształceniu w nieproduktywny śluz TAN będący niczym innym jak gromadzącymi się w luźnej tkance łącznej mukopolisacharydami, wiążącymi stale duże ilości wody i elektrolitów.

Stan ten bywa przez podobieństwo zewnętrzne mylony z otłuszczeniem prostym, niestety nie ma on z nim prawie nic wspólnego. O ile otłuszczenie proste łatwo jest usunąć, o tyle śluz TAN, dawniej można było usunąć jedynie poprzez długotrwałą dietę rozgrzewającą trwającą niekiedy całe lata. Proces rozgrzewania narządów wewnętrznych na szczęście przyśpieszają zabiegi energetyzujące np. akupunktura, ziołolecznictwo itp.

Niektóre osoby jednak nie dysponują już tak długim czasem życia, by proces rozgrzewania wychłodzonych narządów udało się przeprowadzić u nich skutecznie. Po prostu wcześniej niż uwolnienie się od śluzu TAN przyjdzie śmierć. Dlatego w takich przypadkach chorzy muszą sobie "kupić" ten brakujący im czas poprzez ww. procedury przyspieszające odśluzowywanie.

W obecnych czasach poprzez proces chelatacji dysponujemy szybką i skuteczną metodą powodującą oczyszczanie się organizmu m. inn. ze śluzu TAN. O tak skutecznej metodzie jeszcze kilkanaście lat temu nie mogli nawet marzyć najlepsi lekarze, nie wspominając już o lekarzach starożytnych.

Dzięki możliwościom związanym z chelatacjami EDTA możemy ww. śluz TAN usuwać znacznie szybciej. Nie znamy szczegółowego wytłumaczenia tego zjawiska, ale po powtarzalnych efektach obserwujemy, że chelatacja oczyszcza narządy wewnętrzne przez co ociepla je i rozgrzewa. Śluz TAN znika po pewnym czasie, pacjent gubi wtedy nadwagę np. 8, 10, 15, a nawet więcej kilogramów. Jest to istotny postęp w przywracaniu zdrowia dzięki rozwojowi współczesnej technologii medycznej.

Produktami wybitnie zaśluzowującymi organizm człowieka są słodycze oraz mleko krowie.

Teraz w największym skrócie powiem, które produkty współcześnie masowo konsumowane są wyziębiające (natury Han) i wychładzające (natury - Liang), powodujące wychłodzenie narządów wewnętrznych, co w konsekwencji doprowadza do nasilenia się procesów degeneracyjnych oraz między innymi do tworzenia się śluzu TAN.

Wyziębiająca jest: surowa woda, woda mineralna, woda niegazowana i wszystkie produkty na bazie tej wody, w tym piwo. Ponadto z przypraw wyziębia sól i kwas.

Produkty mniej wyziębiające, a zatem wychładzające to niemal wszystkie surowe warzywa i owoce.

Wyjątkami tu są: z warzyw czosnek (natury - Re, gorące), cebula i por (natury - Wen, ogrzewające), a z owoców dojrzałe słodkie mandarynki brzoskwinie i morele (natury - Wen, ogrzewające).

Wystarczy użyć procesu kulinarnego - gotowania - by wychładzające i wyziębiające produkty zmienić w obojętne lub w rozgrzewające. Dodatkowo, przyprawy rozgrzewające (pieprz, chili, imbir, kminek, majeranek, cynamon, goździki itp.) podnoszą rozgrzewającą naturę potrawy. Chińczycy uważają, że podczas wrzenia ogień przenika do potrawy zmieniając jej naturę na cieplejszą. Np. woda mineralna - natury Han wyziębiająca, gdy ją przegotujemy staje się obojętna - natury Ping, i nie powoduje wyziębienia, nawet gdy potem spożywamy ją schłodzoną, pomimo schłodzenia, wciąż jest natury Ping.

I odwrotnie, woda surowa, nawet gdy ją podgrzejemy do 90 stopni i spożywamy gorącą, nadal jest natury wyziębiającej. Warzywa i owoce wychładzające, po przegotowaniu stają się w większości obojętne natury Ping.

Może zabrzmieć to jak truizm, ale najlepszym pożywieniem dla człowieka w naszym klimacie jest po prostu długo gotowana, porządna zupa, dobrze przyprawiona, a najlepiej przyrządzana zgodnie z prawem pięciu smaków, o którym to prawie od setek pokoleń naucza tradycyjna medycyna chińska. Dla uspokojenia dodam, że kuchnia staropolska nie odbiega zasadniczo w swoich zaleceniach od prawa pięciu smaków.

Wystarczy poczynić jedynie kosmetyczne zmiany, a wszystko będzie w należytym porządku i zgodne z prawem pięciu smaków. Dieta wybitnie wyziębiająca - surowa nieprzegotowana woda, surówki - na stałe, jest szkodliwa nawet w klimatach tropikalnych i pustynnych. Gdy mimo tych sugestii spożywamy produkty wyziębiające i wychładzające to należy równoważyć je potrawami natury gorącej - Re. W przeciwnym razie musimy liczyć się z następstwami wychłodzenia i w konsekwencji z gromadzeniem się śluzu TAN, jak również możliwością wielu innych chorób przewlekłych, degeneracyjnych a wynikających przyczynowo z wychłodzenia organizmu.

Mocno rozgrzewające - Re - są: alkohol (15 - 20 gram na dobę w przeliczeniu na spirytus), papierosy (10, do 15 na dobę), kawa naturalna, przeróżne tłuszcze, mięso z rusztu itp. Wszystko jednak w umiarkowanej ilości bowiem nadmierne spożywanie potraw natury Re, czego klasycznym przykładem jest dieta nisko węglowodanowa dr Kwaśniewskiego doprowadza, w naszym klimacie, również do złych następstw - nadmiernego rozgrzania narządów wewnętrznych. Dieta ta, owszem jest optymalna ale w klimacie polarnym. Przejściowo może być użyteczna, a nawet lecznicza, w sytuacji chorobliwego wyziębienia organizmu również w naszym klimacie, niemniej należy wiedzieć kiedy należy ją zastąpić już dietą normalną.

Proces kulinarny a istota zdrowotnego działania pożywienia

Do naszych praktyk lekarskich, gdzie stosujemy leczenie z udziałem chelatacji, przychodzą ludzie w różnym stanie zdrowia. Przychodzą bardzo ciężko chorzy, niemalże umierający, przychodzą też ludzie lekko chorzy, którzy chcieliby wzmocnić swoje zdrowie nadszarpnięte czasem i ogólnie mówiąc czynnikami cywilizacyjnymi. Przychodzą ludzie starzy i w średnim wieku. Okresowo zjawiają się też ludzie młodzi, np. z immunopatiami, mocnymi alergiami i podobnymi nietypowymi chorobami.

Z perspektywy kilku lat wykonywania chelatacji zdajemy już sobie sprawę, że leczenie z udziałem chelatacji potrafi na tyle zmobilizować naszą odporność, że po tym działaniu potrafimy otrząsnąć się z gnębiących nas chorób i najróżniejszych dolegliwości.

Jeżeli jednak po wyzdrowieniu wracamy do tych samych warunków i niewłaściwych przyzwyczajeń, które doprowadziły do powstania wyżej wymienionych niedomagań to, niestety obserwujemy nawrót tych samych chorób lub innych dolegliwości.

Powinniśmy zatem powiedzieć sobie jasno które przyzwyczajenia mają wpływ pozytywny, a które, powszechnie uważane za tak zwane prozdrowotne są zdecydowanie szkodliwe.

W tym wykładzie skupię się na wpływie diety co ma związek z nadwagą, gdyż jedzenie wzbudza najwięcej kontrowersji.

Trzeba też sobie powiedzieć prawdę o właściwej ilości posiłków w ciągu dnia i co ta wiedza sobą implikuje.

Ogólnie nie ma na tym świecie żadnej rzeczy, czy zjawiska, wyłącznie złego lub tylko dobrego. Ta sama rzecz np. potrawa, może w konkretnej sytuacji być trucizną, czyli może szkodzić, jak również w innej - może być cudownym lekarstwem, czyli jak najbardziej być pomocną. Jedną z rzeczy, najbardziej wpływających na nasz stan zdrowia jest właśnie jedzenie.

Jeśli jedzenie jest dla nas właściwe to jego wpływ na nasze zdrowie jest uzdrawiające. Jeśli natomiast nieodpowiednie, jest chorobotwórcze.

Aby udzielić właściwych wskazań dietetycznych najpierw należy stwierdzić, w jakim stanie energetycznym jest dany człowiek, i wtedy należy dać mu właściwe wskazania odnośnie odżywiania się.

Człowiek zdrowy, to człowiek zrównoważony energetycznie, nie potrzebujący ani rozgrzewania ani ochładzania. Takich osób praktycznie nie spotykamy w naszych praktykach lekarskich.

Człowiek zrównoważony nawet, gdyby przez niezbyt długi czas spożywał pożywienie niezrównoważone nie spowodował by u siebie większych problemów zdrowotnych - zdolność do homeostazy organizmu. Dopiero długotrwałe niewłaściwe jedzenie doprowadziłoby do zburzenia tej korzystnej zdrowotnie sytuacji.

Osoba energetycznie zrównoważona ma stałą wagę ciała, odpowiednią do wzrostu, wystarczające zdrowie, skóra o normalnej konsystencji i zabarwieniu. Dla tego człowieka zaleca się jedzenie zrównoważone, w naszym klimacie jest to dieta kuchni staropolskiej.

Człowiek wyziębiony, lub wychłodzony, takich osób jest w obecnych czasach najwięcej w naszych gabinetach lekarskich - większość, charakteryzuje się nadwagą wynikającą z gromadzenia się śluzu TAN w tkankach, czyli gromadzenia się glikanów zwanych też mukopolisacharydami i związaną z nimi trudną do usunięcia wodą. Skóra takich ludzi jest najczęściej obrzęknięta jasna, trudno opalająca się.

Osoby te pomimo niedojadania nadal mają nadwagę, której nie mogą w żaden sposób zredukować, a po głodówce występuje efekt jojo. Dla tej sytuacji zdrowotnej jedzenie winno być rozgrzewające, a nawet przejściowo gorące. Wskazana jest tu również dieta bez skrobii za to z zawartością tłuszczów, oraz z niewielką ilością alkoholu (15 -20,0 na dobę w przeliczeniu na spirytus), która to dieta, dla tych ludzi jest lekarstwem.

Zastosowanie natomiast wody mineralnej (surowej wody) u osób wyziębionych jest ewidentnie szkodliwe, powoduje to dalsze wyziębianie ustroju. Można by powiedzieć, że woda mineralna, jak również inne produkty wychładzające (sól, kwas, oraz surowe warzywa i owoce) jest dla tych osób w dłuższej perspektywie "trucizną". Trzeba to dobitnie stwierdzić, pomimo obiegowej opinii o bezwarunkowo dobroczynnym wpływie wody mineralnej oraz surówek na ciało człowieka.

Człowiek zanadto rozgrzany, rozpalony energetycznie, charakteryzuje się najczęściej niedowagą, skóra ogorzała łatwo opalająca się, "człowiek jak z pieca". Takich osób jest w obecnych czasach zdecydowana mniejszość, w szczególności gdy popatrzymy na przekrój osób odwiedzających gabinety lekarskie. Ludzie ci pomimo nawet obfitego jedzenia nie przybierają na wadze. W tym przypadku należy zastosować dietę wychładzającą np. śródziemnomorską, wzbogaconą nawet wyziębiającą narządy wewnętrzne wodą mineralną.

Dietę tę należy stosować do momentu zrównoważenia, potem już dietę normalną. Zastosowanie u osób przegrzanych wody mineralnej (surowej wody) oraz surówek jest lekarstwem.

Zalecanie natomiast tym ludziom diety rozgrzewającej jest dla nich ewidentnie zdrowotnie szkodliwe.

Generalnie ludzie winni odżywiać się stosownie do klimatu w jakim żyją, stąd powstały różne kuchnie w różnych regionach klimatycznych świata.

Każdy z nas jest w konkretnej sytuacji energetycznej, a co za tym idzie - zdrowotnej i dlatego pod tym względem dieta winna to indywidualnie uwzględniać.

Żyjemy w Polsce w konkretnej strefie klimatycznej, w klimacie przejściowym chłodnym. Klimat chłodny, rozpoznaje się po tym, że przez większość dni w roku trzeba podgrzewać pomieszczenia w których przebywamy.

Wobec powyższego, również jedzenie, które winniśmy spożywać mieszkając w takich warunkach powinno być rozgrzewające i zrównoważone energetycznie. Nie powinno być ani nadmiernie rozgrzewające - gorące, a broń Boże wyziębiające.

Mieszkając w klimacie gorącym człowiek powinien spożywać potrawy wychładzające, czyli orzeźwiające, a nawet niewielkie ilości potraw wyziębiających.

Klimat zimny wymusza natomiast jedzenie potraw gorących, mocno rozgrzewających.

Nasz klimat w Polsce wymaga jedzenia jedynie rozgrzewającego i zrównoważonego.

Większość przewlekle chorych osób w Polsce jest w mniejszym lub większym stopniu wyziębiona lub wychłodzona. Osoby te stosują bowiem najczęściej przez długie lata w swojej diecie trendy zawarte w reklamach (woda mineralna, źródlana, surówki, owoce południowe) i opartych na nich sugestiach płynących zewsząd. Środki przekazu mają w tym wielki udział.

Ludzie ci bowiem, nie mając daru widzenia następstw swoich zaleceń i działań nawet w perspektywie dwóch tygodni, nie wspominając o perspektywie pokolenia, czy dziesięciu pokoleń, nie są w stanie nakłonić się do tradycji przekazywanych przez lekarzy wcześniejszych pokoleń, które odbiegały by od aktualnie reklamowanych trendów, wobec czego osoby te wpadają w różnorakie kłopoty, również zdrowotne, z chorobami cywilizacyjnymi na czele.

W starożytnej medycynie chińskiej mówi się o tzw. wychłodzeniu, bądź gdy stopień wychłodzenia jest większy, o wyziębieniu poszczególnych organów lub nawet całego organizmu.

Tłumacząc to na nasz europejski język lekarski można by powiedzieć o zmniejszonym, spowolnionym krążeniu krwi i zmniejszaniu się kalibru naczyń krwionośnych wszystkich poziomów w poszczególnych organach i narządach lub nawet o obecności takich zmian w całym organizmie.

Wtedy mówi się o wyziębieniu i wychłodzeniu całego organizmu, a dzieje się to poprzez oblepianie tych naczyń, najpierw nietrwałymi kompleksami antygen - przeciwciało, a potem poprzez już trwałą miażdżycę. Starożytni określali to również mianem zastoju energetycznego w takim narządzie.

Organy tak zmienione starożytni Chińczycy określali mianem wychłodzonych bądź wyziębionych. My lekarze europejscy określilibyśmy taką sytuację, jako zmiany degeneracyjne i miażdżycowe w organie lub narządzie oraz mówilibyśmy o różnych immunopatiach zależnie od jakości stwierdzanych kompleksów antygen - przeciwciało.

Najważniejszym i powszechnie zaburzonym w swej funkcji w dzisiejszych czasach "narządem" metabolicznym jest narząd - funkcja "śledziona - trzustka" odpowiedzialna za metabolizm skrobii i węglowodanów, a przez to za patologiczną nadwagę.

Wychłodzona "trzustka", produkuje z dostarczonej skrobii i z cukrów prostych substancje galaretowate znane z biochemii jako glikany lub mukopolisacharydy, nazywane są one natomiast przez Chińczyków od niepamiętnych czasów śluzem TAN.

Właśnie śluz TAN jest istotą patologicznej otyłości a nie jak dziś błędnie powszechnie się uważa - tłuszcz. Te glikany, zwane też mukopolisacharydami, wraz ze związaną z nimi wodą, a nie tłuszcz są główną przyczyną nadwagi i otyłości w dzisiejszej dobie.

Dlatego właśnie, jeśli z pożywienia radykalnie wykluczymy skrobię i nadmiar cukrów prostych, to znaczy - wszystkie kasze, mąkę, ziemniaki, groch i fasolę oraz słodycze a pożywienie oprzemy na mięsie i tłuszczu, jajkach, twardych serach, gotowanych warzywach i gotowanych owocach oraz ziołach, dochodzi do, wydawałoby się nieracjonalnego spadku wagi jak obserwujemy to po diecie Atkinsa.

Jest to jednak zupełnie racjonalne, gdyż trzustka nie ma wtedy substratu do produkcji glikanów, czyli mukopolisacharydów, a więc one wtedy powstają w zdecydowanie mniejszej ilości. Powstawać, owszem mogą nadal, ale dopiero z glukoneogenezy po zmetabolizowaniu tłuszczów lub białek do acetylokoenzymu A.

Tę glukoneogenezę obserwujemy u ludzi, którzy spożywają tłuszcze i białka - w nadmiarze. Wtedy waga takiego człowieka nie spada, a sporadycznie może przejściowo się zwiększyć.

Powstaje pytanie. Dlaczego waga przy nadmiarze białek i tłuszczów zwiększa się jedynie przejściowo?

Ponieważ spożywanie tłuszczy i białek działa rozgrzewająco na "trzustkę śledzionę" a wtedy zaprzestaje ona produkcji glikanów, czyli śluzu TAN.

Jeśli w tym czasie, czasie wykluczenia skrobii z pożywienia, nie doprowadzimy jednak "trzustki" do jej "ogrzania", i wrócimy zbyt szybko do normalnej dla naszej strefy klimatycznej diety zawierającej skrobię, sytuacja się cofnie i znów pojawi się nadwaga - efekt jojo.

Jeśli jednak pod wpływem diety rozgrzewającej, trwającej wystarczająco długo, lub dołączymy inne procedury rozgrzewające i doprowadzimy do właściwego "rozgrzania trzustki", to powrót do diety z zawartością skrobii nie spowoduje już wzrostu wagi, i nie wystąpi efekt jojo.

I właśnie po tym, czy waga wzrasta po spożywaniu skrobii, czy utrzymuje się na tym samym poziomie wnioskujemy, czy trzustka jest właściwie ogrzana, czy nie, czy do końca spala skrobię, czy tylko ją potrafi przekształcać na glikany, czyli mukopolisacharydy.

Sytuację wyziębienia trzustki można na szczęście stopniowo odwrócić poprzez różne w miarę szybko skutkujące energetyzujące oddziaływania lekarskie z akupunkturą na czele. Obecnie doszły jeszcze bezpieczne działania chemiczne z chelatacją EDTA na pierwszym miejscu, wykonywaną już od lat w Polsce. Chelatacja ma bowiem tę wyjątkową moc polegającą na destabilizacji i rozpuszczaniu nietrwałych, a nawet trwałych złogów w naczyniach krwionośnych przez co poprawia się ukrwienie, a zatem działa ona ogrzewająco na wszystkie narządy. Chelatacja w działaniu, jest elementem ognia w kroplówce, gdyż ma działanie ognia - ogrzewa narządy.

Rozgrzanie "trzustki - śledziony" bez możliwości jaką daje chelatacja osiągamy normalnie poprzez konsekwentnie i długotrwale stosowaną rozsądną dietę rozgrzewającą lub nawet okresowo, dietę gorącą - bezskrobiową - jaką jest dieta Atkinsa, u nas znana też pod nazwą diety doktora Kwaśniewskiego.

Niemniej dieta ta jest zbyt gorąca jak na nasz klimat do stosowania na stałe i jeśli zbyt długo ją stosujemy, jak nierozważnie zalecają ją niektórzy propagatorzy diety Atkinsa, uważając ją za jedyną najlepszą, wtedy doprowadzamy do przegięcia w drugą stronę, do nadmiernego rozpalenia organów i potem całego organizmu, co daje inne, wcale nie mniej groźne objawy chorobowe.

Określanie tej mocno rozgrzewającej diety - dietą optymalną - jest oczywistą pomyłką, gdyż np. dla konkretnego nadmiernie rozgrzanego człowieka dieta prawdziwie optymalna to dieta wyziębiającą, czyli przeciwieństwo diety Atkinsa. Dla osób wyziębionych owszem dieta Atkinsa jest optymalna, ale jedynie do czasu rozgrzania, potem już wcale nie jest optymalna i staje się stopniowo coraz bardziej szkodliwa proporcjonalnie do postępu procesu rozgrzewania.

Powiedzmy sobie jasno, dla przeciętnego człowieka w warunkach Polski dietą optymalną jest dieta kuchni staropolskiej.

Teraz krótko o potrawach i produktach wyziębiających, o których przez wieki poucza tradycyjna medycyna chińska.

Jeśli mamy objawy wychłodzenia i wyziębienia powinniśmy unikać używania tych wyziębiających potraw i to przez długi czas, gdyż procesy rozgrzewania i wyziębiania za pomocą pożywienia zachodzą powoli, miesiącami a nawet latami.

Nasze organizmy są wyziębiane przede wszystkim poprzez spożywanie: surowej wody, niezależnie od tego czy jest ciepła, czy zimna, wody mineralnej, wody źródlanej, wody nie gazowanej oraz wszystkich napoi na bazie tej surowej to znaczy nie przegotowanej wody: oranżady, toniki, pepsi ale również, pomimo zawartości alkoholu - piwo. Wyziębiają również przyprawy i produkty słone z solą na czele oraz przyprawy i produkty kwaśne.

Produkty wychładzające to niemal wszystkie surowe owoce i warzywa oraz przyrządzane z nich tak chętnie surówki i surowe sałatki.

To wychładzające działanie warzyw i owoców wynika głównie z zawartości w nich surowej wody.

Jeżeli będziemy unikać tych produktów i potraw przestaniemy napędzać i przyśpieszać procesy wychładzania i wyziębiania naszych narządów wewnętrznych, które są potem przyczyną zmian degeneracyjnych, czyli procesów przedwczesnego starzenia się.

Ciało człowieka, pomimo bardzo wielu podobieństw do ciał przedstawicieli innych gatunków królestwa zwierząt, ma jednak coś, co zdecydowanie go od reszty odróżnia, tym czymś jest świadomość, a tym co na zewnątrz i na co dzień o tej świadomości zaświadcza, jest proces kulinarny.

Wszystko cokolwiek człowiek wkłada do ust winno być poddane mądremu procesowi kulinarnemu.

Przypomnijmy, iż osobisty kucharz na dworze starożytnych cesarzy chińskich był najważniejszym urzędnikiem w państwie.

Jeśli proces kulinarny jest właściwy i wynika ze zrozumienia kierujących światem naturalnych praw, odbierzemy właściwe owoce w formie przyzwoitego stanu zdrowia i sił a co za tym idzie zdrowej długowieczności.

Procesem kulinarnym jak i resztą dziedzin życia odnoszących się do ciała człowieka, rządzi prawo pięciu elementów.

Prawo to przybiera w tym wypadku formę prawa pięciu smaków. Jest to jednak temat - odżywianie się według prawa pięciu smaków - na zupełnie inną i w dodatku bardzo długą bajkę i temat na poważne warsztaty z gotowania według tego prawa.

Jakie natomiast potrawy i produkty ogrzewają a nawet rozpalają nasze organy i nasze ciało?

Przede wszystkim potrawy gorzkie, słodkie i ostre: czosnek, cebula, por, wszystkie przyprawy rozgrzewające: goździki, cynamon, imbir, kurkuma, pieprz, czili, kminek, majeranek, tymianek, ponadto rozgrzewają: alkohol, oleje i masło, tłuste sery, kawa naturalna, z mięs głównie mięsa tłuste: jagnięcina, baranina, wołowina, cielęcina, tłuste ryby.

Ugotowanie owoców i warzyw, z przeważnie wychładzających, czyni je w głównej liczbie obojętnymi czyli zrównoważonymi lub lekko rozgrzewającymi.

Przegotowanie surowej wody, która jest klasyfikowana jako, aż wyziębiająca, i jest smaku słonego czyni z niej produkt o działaniu obojętnym - zrównoważonym - a smak ma już zupełnie inny - bo gorzki.

Właśnie to, gotowanie, jak od wieków twierdzą starożytni Chińczycy wnikanie ognia do potrawy i jej ogniowa przemiana, jest piątą esencją - quintessentio - sztuki kulinarnej na całym świecie i jest istotą magii kuchni.

Druga prawda o paleniu i o papierosach

Czytając materiały z chińskich tłumaczeń dotyczących prawa pięciu elementów, oraz wpływie różnych działań leczniczych, leków i diet zauważyłem następujący akapit. Brzmiało to ni mniej ni więcej tak: w przypadku niedoboru ognia na sercu, i słabego serca pomocnym jest stosowanie pożywienia zawierającego element ognia, oraz pomocne w tym wypadku są. .mocne papierosy.

W tym momencie doznałem kolejnego szoku w moim życiu, i zacząłem się z siebie śmiać, że ja stary wróbel, uporczywy rewizjonista, a wiec ten, który bada nie tylko prawdziwość samych zjawisk ale również korzenie tych zjawisk i zachowań dałem się złapać na prymitywną politpoprawność naiwnie nam wmawiającą, że palenie papierosów ma tylko jedną stronę, tę złą a nie ma strony dobrej.

Zwyczaj palenia papierosów przywędrował do Europy z Ameryki po wielkich odkryciach geograficznych i był po Europie głównie rozpowszechniany przez ówczesnych lekarzy jako bardzo pomocny środek wykrztuśny w przypadku astmy oskrzelowej, który to środek do dziś bardzo wysoko sobie cenią astmatycy widząc i odczuwając na sobie znacznie ułatwione wykrztuszanie flegmy już nawet po dwóch zaciągnięciach się dymem tytoniowym.

Z grzeczności nie mówią o tym fakcie swoim lekarzom wychowanym na politpoprawności.

Nie tak dawno mogliśmy przecież kupić w aptekach środek o nazwie Astmosan - tytoń, do sporządzania papierosów dla chorych na astmę oskrzelową i podobne zespoły objawów.

Palenie tytoniu jest z punktu widzenia wewnątrzustrojowej energetyki postępowaniem mocno rozgrzewającym nasz organizm, podobnie rozgrzewający wpływ ma alkohol i kawa dlatego osoby energetycznie wyziębione czują się znacznie lepiej po wypaleniu papierosa.

Podobnie do palenia papierosów działają napary z ziół rozgrzewających, jednak znacznie mniej efektywnie pod względem rozgrzewania.

Zwyczaj palenia papierosów jest obecnie, szczególnie przez pewną część lekarzy i dziennikarzy związanych z medycyną, oceniany jako jednoznacznie zły.

Ta ocena wynika z zawartości różnych substancji chemicznych w dymie tytoniowym, które to substancje zastosowane w ilościach znaczących, zwłaszcza przy nadużywaniu tytoniu, należą do tak zwanych carcinogenów, czyli substancji rakotwórczych.

Nie wspominają jednak, co powinno dziwić, o rzeczy znacznie istotniejszej zdrowotnie, o sporej zawartości kadmu - dość toksycznego metalu ciężkiego implikującego powstawanie znacznych ilości wolnych rodników tlenowych w organizmie - z którym to metalem jednak nasze organizmy z czasem dają sobie radę, szczególnie, gdy organizm nie jest nim na bieżąco i nadmiernie przeciążany.

Kadm, ołów i rtęć, to główni metaliczni truciciele w naszym organizmie, z których tylko kadm, zawarty w papierosach, jest przez nasz organizm naturalnie usuwany z biegiem czasu, a dwa pozostałe niestety nie! i stopniowo kumulują się. Bez zastosowania chelatacji ołów i rtęć są nie do usunięcia.

Takie przekonania o wyłącznie negatywnym działaniu papierosów wynikają jednak bardziej z politycznej poprawności niż z trzeźwego oglądu rzeczywistości, gdyż w kontekście tego co zostało powyżej powiedziane palenie jest wręcz lecznicze w przypadku osób energetycznie wyziębionych.

Nie mówię tu oczywiście o nadużywaniu tytoniu. Nadużywanie nie tylko tytoniu jest niewątpliwie i zawsze szkodliwe, i tu nie mamy żadnych wątpliwości.

Istotnie szkodliwe i to mocno jest stosowanie tytoniu w przypadku osób przegrzanych, jak np. po zbyt długo stosowanej diecie Atkinsa, a prawie obojętne w przypadku ludzi energetycznie zrównoważonych, pod warunkiem, przypomnę ponownie, że zwyczaju tego nie nadużywamy.

Alkaloidy tytoniu, lobelina i podobne, ekstrahowane w temperaturze stu stopni Celsjusza czyli w klasyczny napar, są znacznie mniej aktywne biologicznie od tych samych alkaloidów ekstrachowabych w temperaturze 800 stopni, czyli ekstrachowanych ogniem.

To właśnie do ludzi przegrzanych energetycznie, i właściwie tylko do tej, w dzisiejszych czasach garstki przegrzanych osób napisy umieszczane na paczkach papierosów ostrzegające o zgubnym wpływie palenia tytoniu na organizm człowieka niosą ładunek prawdy.

Reszta osób, szczególnie osoby wychłodzone, których jest w naszych czasach mnóstwo a objawia się to nadwagą, oraz osoby zrównoważone powinny podchodzić z rezerwą do tych histerycznych opinii o paleniu tytoniu, które w dzisiejszych czasach rozpowszechniane są w mediach.

Powtórzę to jeszcze raz na koniec, co jest głównym przesłaniem tej wypowiedzi:

Nadużywanie, nie tylko tytoniu, jest niewątpliwie a nawet zawsze szkodliwe, i tu nie mamy żadnych wątpliwości, rozsądne używanie, również tytoniu, jak i alkoholu jest zdrowotnie korzystne.

Zarówno tytoń jak i alkohol mają swoje zdecydowanie złe jak i zdecydowanie dobre strony zależnie jak tym narzędziem się posłużymy.

Ścieżka rewitalizacji - całościowa koncepcja profilaktyczno-terapeutyczna

Rewitalizacja to powrót do życia i do właściwych dla danego wieku sił życiowych oraz odpowiedniej aktywności. Na aktualne nasze zdrowie i na nasze siły mają bezpośredni wpływ dwa procesy:

  1. proces regeneracyjny, czyli samoistnej, naturalnej naprawy naszych tkanek, w starożytnych Chinach nazywano to korzeniem JINN - dostarczanie organizmowi energii CZI.

  2. proces degeneracyjny, samoistnej destrukcji, czyli psucia się naszych tkanek i naszego całego zdrowia, w starożytnych Chinach nazywano to korzeniem JANG - spalanie, zużytkowywanie energii CZI - utrzymywanie metabolizmu czy nadmierne wysiłki fizyczne.

Jeżeli regeneracja przewyższa degenerację, mocny korzeń JINN, organizm jest w pełni zdrów, nie ma objawów degeneracji tkanek, nie ma objawów bólowych, obniżonej sprawności organów, narządów i całego organizmu. Ustrój jest wtedy wystarczająco ogrzany, ciepłe są stale dłonie i stopy. Wszystkie narządy i organy dysponują wtedy wystarczającą do ich funkcjonowanie ilością energii wewnętrznej CZI, w takiej sytuacji organizm zdąży naprawić na bieżąco uszkadzane wolnymi rodnikami komórki i tkanki. Ilustruje to na wykresie grupa dobrego zdrowia.

Jeżeli natomiast przeważają procesy degeneracyjne, mocniejszy korzeń JANG, czyli procesy samoistnego psucia się tkanek powstają najprzeróżniejsze dolegliwości, objawy chorobowe jak również bóle. Ilustruje to na wykresie grupa wyraźnie chorzy i ciężka choroba.

Z charakteru i lokalizacji tych dolegliwości fachowiec może wyciągać wnioski co do bezpośredniej ich przyczyny, jak również obrać drogę i metodę ich usunięcia.

Objawy chorobowe mogą pojawiać się zarówno jako znak

  1. Słabego korzenia JINN - obniżenia przyswajania energii CZI z pożywienia i powietrza, a wynikających np. z braku Higienicznego, przez duże "H", stylu życia, przy normalnych nie nasilonych procesach degeneracyjnych, wtedy wystarczą zalecenia Higieniczne, albo w wyniku uszkodzenia funkcji bądź struktury narządów przyswajających energię CZI i wtedy należy wdrożyć właściwe leczenie.

  2. Zbyt rozwiniętego korzenia JANG - nadmiernego zużywania energii życiowej CZI na naprawianie szkód wynikających z nadmiernie aktywnych procesów degeneracyjnych organizmu. Energia ta również może być nadmiernie zużywana na patologiczne emocje lub wysiłki fizyczne. W takiej sytuacji należy zastosować zalecenia Higieniczne jako krok pierwszy, jako krok drugi nasilić regenerację - właściwe leczenie, i jako krok trzeci zahamować degenerację - poprzez chelatację lub antyoxydanty.

Jeżeli chelatacja zahamuje procesy destrukcji w narządach biorących udział w przyswajaniu energii CZI z pożywienia i powietrza i w ten sposób poprawi przyswajanie energii CZI, to wzmocni ona również korzeń JINN. Można by zatem powiedzieć, że chelatacja może w tym wypadku wpływać na obydwa procesy równocześnie. Jak stąd widzimy procesy te jednak są ze sobą splecione zależnościami wzajemnie zwrotnymi.

Procesy degeneracji, według współczesnego stanu wiedzy medycznej, bezpośrednio napędzane są mechanizmem wolnych rodników, w których wolne rodniki tlenowe odgrywają decydującą rolę, i na który to mechanizm od ponad 30 lat, po raz pierwszy w historii, mamy bezpośredni i długofalowy wpływ poprzez proces Chelatacji.

Wobec powyższego na rewitalizację składają się dwa kierunki działań:

  1. Nasilanie regeneracji, wzmacnianie korzenia JINN - wszystkie metody mobilizujące zdrowie w tym zalecenia Higieniczne. Działanie to nie powoduje hamowania degeneracji czyli nie osłabiają korzenia JANG, a jedynie ją na różnie długi czas przewyższa i wtedy następuje zdrowienie.

  2. Hamowanie degeneracji, osłabianie korzenia JANG - długotrwale efektywna metoda - chelatacja, lub mniej, krócej efektywna metoda - antyoksydanty. Działanie to nie powoduje nasilenia regeneracji, czyli nie wzmacniania korzenia JINN, a jedynie procesy degeneracyjne na długi czas obniża, tak iż nie podwyższona regeneracja przewyższa degenerację i następuje zdrowienie.

Dotychczas, wielcy lekarze starożytni jak również ich współcześni kontynuatorzy zajmujący się procesem rewitalizacji mogli znacząco wpływać tylko jedną stronę tego procesu - punkt pierwszy, to znaczy mogli przez swoją sztukę nasilać z różnym powodzeniem procesy REGENERACJI u konkretnego chorego - wzmacniali korzeń JINN. Na korzeń JANG wpływ ich terapii był znacząco mniejszy, a w niektórych przypadkach np. w zatruciach metalami był zerowy.

Rozwijali przez wieki i doskonalili techniki mobilizacji zdrowia wykorzystując odpowiednie metody leczenia, wiodące do samowyzdrowienia takie jak: