globalizacja - szansa czy zagrożenie, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa


  1. Globalizacja szansa czy zagrożenie dla rozwoju społeczeństw

Globalizacja a rozwój gospodarczy Polski

W ostatnim czasie obserwujemy zmiany w ekonomii w skali globalnej. Firmy z różnych części świata pojawiają się w egzotycznych dla nich miejscach. Jednoczesny rozwój technologii powoduje lepsze poznanie świata, dostarcza nam więcej informacji o nim, przez co wydaje się nam coraz mniejszy.

Już w XIX wieku, podczas intensywnego rozwoju kapitalizmu, kapitał nie natrafiał na spore ograniczenia. Można było inwestować na całym świecie, co wykorzystywano, chcąc osiągnąć najwyższy poziom produkcji, przy minimalnych kosztach. Handel międzynarodowy został zahamowany konsekwencjami "wielkiego kryzysu" z lat 30-tych XX wieku. Duże straty przyniosła również II Wojna Światowa. Wydarzenia te skłoniły rządy państw do ingerencji w gospodarkę i jej sterowania (etatyzmu).

Nie można w jednoznaczny sposób określić, kiedy rozpoczęły się procesy globalizacyjne "z prawdziwego zdarzenia". Niewątpliwie jednak na procesy te istotny wpływ miały i mają organizacje międzynarodowe, takie jak:

- Bank Światowy - którego celem jest udzielanie pomocy w odbudowie i rozwoju krajów członkowskich,

- Fundusz Walutowy - (utworzony w 1944 r.), którego przedmiotem jest koordynowanie polityki finansowej państw członkowskich,

- Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD)- (założona - 1960 r.), mająca na celu promowanie stałego wzrostu gospodarczego, likwidację barier protekcyjnych w handlu.

Według amerykańskiego politologa Benjamina R. Barbera świat znajduje się obecnie w pół drogi pomiędzy islamską świętą wojną - dżihadem - a McWorldem. Światowe korporacje są coraz silniejsze. Narzucają te same produkty, ten sam styl konsumpcji, spędzania wolnego czasu, choć starają się przystosowywać swój produkt do specyficznych w różnych miejscach naszego globu oczekiwań i gustów odbiorców. Jednym z efektów - jest tak zwana mcdonaldyzacja. To dzięki niej coca colę i hamburgery można znaleźć już pod każdą szerokością geograficzną, a w Nowym Jorku, Tokio, czy Warszawie obejrzeć w kinach te same premierowe filmy.

W warunkach globalizacji nowe technologie - głównie w telekomunikacji i transporcie - umożliwiają międzynarodowy przepływ towarów, kapitału, ludzi czy usług w większej skali, niż kiedykolwiek w przeszłości. Współpraca taka umożliwia szybszy rozwój gospodarczy społeczeństw, które uczestniczą w jej procesach, prowadzi do specjalizacji. Ludzie, firmy, państwa będą wytwarzać to, co potrafią robić najlepiej i najtaniej, przez lepsze wykorzystanie wiedzy, kapitału, pracy i surowców naturalnych.

Globalizacja gospodarki umożliwiając szybszy rozwój gospodarczy, wzrost dochodów i poziomu życia wzbudza również niepokój. Warunki globalizacji zmuszają nas do wzmożonej pracy, konkurencyjność nas samych wobec innych podmiotów gospodarczych, czy osób odgrywa kluczową rolę. Stawi również zagrożenie dla istniejących kultur, wiąże się z migracją (przemieszczaniem się) ludzi. Kraje wysokorozwinięte i zaawansowane technologicznie boją się konkurencyjnych (tańszych) wyrobów państw uboższych. W krajach, gdzie technologia jest rozwinięta w mniejszym stopniu występuje zjawisko taniej siły roboczej, która jest zagrożeniem dla rynków pracy krajów bardziej rozwiniętych. W warunkach tych - część produkcji zostanie przeniesiona do państw o niższych kosztach pracy, a napływ emigrantów z biedniejszych krajów spowoduje częściowe odebranie pracy "lokalnym" społecznościom.

Konsumenci na całym świecie chcą kupować dobre i tanie produkty. Można to uzyskać przez międzynarodową współpracę gospodarczą, znoszenia barier celnych, wyznaczania specjalizacji umożliwiającej wzrost efektywności oraz konkurencyjności zmuszającej do zwiększania wydajności. Przedsiębiorcy oraz ich pracownicy krajów dopiero rozwijających się obawiają się produktów "nowocześniejszych" z państw wysokorozwiniętych, produktów wytworzonych na bazie nowszej technologii, przez co bardziej konkurencyjnych.

Większość państw widząc przewagę korzyści nad zagrożeniami wynikającymi z otwarcia się na świat, zawarła porozumienie o swobodzie handlu. Korzyści z globalizacji możliwe są do osiągnięcia jedynie dla aktywnych uczestników tych procesów. Kraje, które wybrały izolację (Korea Północna, Kuba) skazały się na zacofanie i biedę.

Jednym z największych dobrodziejstw, które już przyniosła ludzkości globalizacja jest internet - służy nie tylko wzajemnemu komunikowaniu się jednostek i społeczeństw, ale też szybkiemu postępowi nauki (dzięki internetowi każdy naukowiec ma dostęp do mapy ludzkiego genomu i każdy może wnieść swój wkład w dalsze badania) i rewolucji oświatowej. Zwolennicy globalizacji podkreślają, że rodzi ona poczucie wspólnej hierarchii, wspólnego losu i wspólnej odpowiedzialności na poziomie globalnym. Sprzyja wzrostowi gospodarek narodowych dzięki znoszeniu barier w wymianie handlowej, pomaga też wyrównywaniu różnic między poszczególnymi krajami i regionami. Jest szansą dla dużych i małych przedsiębiorstw - na zasilenie je w kapitał, nowoczesne technologię, promocję na rynku. Jest też szansą dla jednostki - pod warunkiem, że będzie potrafiła ją wykorzystać.

W Polsce sieć internetu jest jeszcze bardzo słabo rozwinięta. Spowodowane jest to hamowaniem jej rozwoju przez wysokie ceny połączeń (do sieci internet) jakie narzuca operator o randze monopolisty - Telekomunikacja Polska S.A. Należy więc pozwolić na wytworzenie się rynku usług telekomunikacyjnych o takiej liczbie operatorów telekomunikacyjnych, które mogłyby wzajemnie ze sobą konkurować w warunkach wolnego rynku . Prowadziłoby to do kształtowania się cen w zasięgu portfela każdego obywatela, przed którym otworzyłby się świat informacji, wiedzy, nieograniczonych możliwości w poznawaniu „nowego”, uczenia się.

Polska gospodarka musi przejść proces dostosowawczy. To od nas zależy jakie miejsce w międzynarodowym podziale pracy zajmie Polska. Od wytwarzania dóbr prostych, tanich i niskiej jakości musimy przestawić się na procesy bardziej zaawansowane technologicznie, przejść do produkcji wysoko przetworzonej i lepszej jakości produktu.

Obecna niska konkurencyjność naszych produktów jest powodem deficytu Polski w handlu zagranicznym. Chętniej kupujemy wyroby zagraniczne, które stopniem jakości przewyższają nasze "rodzime".

Polska gospodarka ma dostosować się do standardów światowych. Potrzebna jest nam zatem kadra wykwalifikowanych, kreatywnych pracowników. Poziom wykształcenia społeczeństwa ma kluczową rolę i bezpośredni wpływ na innowacyjność w dziedzinie gospodarki. Aby wdrażać nowoczesne produkty musimy dysponować nowymi technologiami i efektywniejszymi metodami pracy, przy jednoczesnym pozyskiwaniu kapitału.

Kapitał jest potrzebny polskim przedsiębiorstwom. Muszą one go inwestować w szkolenia pracowników, badania i rozwój technologii oraz ich wdrażanie. Polityka państwa powinna sprzyjać tymże podmiotom gospodarczym i ich działalności. Należy więc ograniczyć wspieranie monopoli, które przy braku konkurencji nie inwestują w badania i rozwój. Zaprzestanie wspierania nieefektywnych i przestarzałych branż surowcowych stanowi również ważny element polityki Rządu. Zaoszczędzone w ten sposób środki można przeznaczyć na rozwój przemysłu nowych technologii, na badania i rozwój gospodarki.

Pomijając kwestię gospodarki Polacy powinni być tolerancyjni dla innych kultur i jednocześnie pielęgnować swoje tradycje. Nauka języków obcych, wyrabianie w sobie dyscypliny to cel każdego z nas jako jednostki.

Polska powinna otworzyć się na świat. Nie należy odgradzać się od globalizacji i powoli degradować się do roli kraju trzeciego świata. Jako państwo powinniśmy aktywnie uczestniczyć w integracji światowej gospodarki i kultury wypracowując status państwa wysokorozwiniętego.

Globalizacja gospodarki, tworzenie gospodarki światowej, w której istnieje swobodna możliwość przepływu dóbr, usług oraz czynników wytwórczych. Gospodarcza zależność między krajami widoczna była już w czasie krachu giełdowego w 1929 na Wall Street, kiedy nastąpiło powszechne załamanie. Obecnie struktura ekonomiczna świata jest jeszcze bardziej skomplikowana, a wielość i siła więzi stanowi o konieczności wspólnego rozwiązywania problemów.

Od lat 90., w związku z likwidacją odrębnego systemu państw socjalistycznego i reformami gospodarczymi w Chinach można mówić o upowszechnianiu się wspólnego modelu gospodarczego, co przyspiesza proces globalizacji. Jego podstawowymi czynnikami są: światowy system walutowy, rozwój struktur integracji gospodarczej, rozrost transnarodowych korporacji, międzynarodowych firm, tworzenie i umacnianie organizacji współtworzących ład gospodarczy w skali światowej.

Globalizacja gospodarki może z jednej strony dawać szanse związane z większą otwartością gospodarek, wyrównywaniem różnic rozwojowych, poczuciem wspólnoty interesów, z drugiej zaś czyni narodowe gospodarki wrażliwymi na każde załamanie na rynkach światowych, jak krach finansowy, recesja, kryzysy strukturalne, wzrost bezrobocia itp.

Hasło opracowano na podstawie “Słownika Encyklopedycznego Edukacja Obywatelska” Wydawnictwa Europa. Autorzy: Roman Smolski, Marek Smolski, Elżbieta Helena Stadtmüller. ISBN 83-85336-31-1. Rok wydania 1999.

Wstęp

Przedsiębiorcy polscy muszą pogodzić się ze zjawiskiem globalizacji - na dobre i na złe. Wejście Polski w struktury Unii Europejskiej ułatwi przystosowanie naszego rynku do ogólnoświatowych procesów globalizacyjnych. Poniżej podaję alfabetycznie kilka cech globalizacji.
Będzie mi miło jeżeli poniższe punkty będą źródłem refleksji przydatnej w Waszej pracy.

Banki
Polskie banki w 70% są własnością zagraniczną. W ten sposób, w krótkim czasie, mamy w Polsce nowoczesny system bankowy, przystosowany do funkcjonowania na rynku globalnym. Banki te jednak działają na innym poziomie rozwoju kapitalizmu aniżeli by to wynikało z potrzeb większości polskich firm, będących we wstępnej fazie akumulacji kapitału.
Innym problemem jest to, że zagraniczne banki w Polsce, nie mają "charakteru narodowego". Stąd, na przykład, ich nikłe zainteresowanie rozwojem polskiego eksportu. Banki nie traktują nawet eksporterów jako oddzielnego segmentu rynku.

Cechy ogólne
Zgodnie z tezą OECD czeka nas długa koniunktura ekonomiczna, trzecia po tej na przełomie XIX / XX wieku i w latach 1950 - 1975.
Powiększa się dystans pomiędzy światem bogactwa i nędzy. Bogactwo 200 najbogatszych ludzi na świecie jest równe majątkowi 2 miliardów ludzi najbiedniejszych.
Z 500 największych firm na świecie ok. 440 przypada na USA, Japonię, Europę.
W najbliższym dwudziestoleciu znacznie wzrośnie rola firm chińskich. Warto podkreślić, że strategia rozwoju Chin opiera się na wzmocnieniu własnego kapitału. 65% importu Chin to dobra inwestycyjne. W Polsce ponad 60% to dobra konsumpcyjne. Pozwala to sądzić, że nas rozwój planujemy oprzeć na kapitale zagranicznym.
Rozwój globalizacji następuje spontanicznie, szczególnie w dziedzinie technologii i finansów.

Firma
Strategia rozwoju firmy powinna uwzględniać stopień globalizacji branży, w której firma działa. Stopień ten mierzymy:

Firmy globalne są zdecydowanie bardziej rentowne od narodowych. Rentowność następuje jednak po kilkuletnim szoku związanym z wejściem w proces globalizacji.
Globalizacja przeorała mentalność ludzi. Społeczeństwo producentów zmieniło się w społeczeństwo konsumentów. Celem handlowym jest kupić na rynku globalnym.
Nie ma prostych dróg rozwoju na rynku silnej konkurencji. Istota polega na zamianie słabych punktów na mocne . Sprowadza się to do nabywania nowych kompetencji szybko i tanio. Dobrze jest gdy szybkość działania szokuje konkurencję.
Podstawą sukcesu są jednak nadal:

Polski sektor MŚP jest w bardzo trudnej sytuacji. Polska przyjęła już wiele procedur i struktur koniecznych do funkcjonowania na rynku globalnym (np. liberalizacja rynków finansowych - 70% banków w Polsce jest własnością zagraniczną). Taka polityka makroekonomiczna, po części, wynika z wejścia Polski do Unii Europejskiej. Te struktury, z wyższego etapu rozwoju ekonomicznego, uniemożliwiają rozwój większości firm polskich. Potrzebny jest specyficzny program rządowy uwzględniający trudności polskiego kapitału.

Integracja Ekonomiczna Państw - UE
W obronie przed globalizacją główne regiony ekonomiczne świata, Unia Europejska, Kraje Ameryki Północnej oraz Japonia z krajami Południowo - Wschodniej Azji, wzmacniają swoje szeregi integrując się gospodarczo. Integracja Polski z UE ułatwi nam wejście w ten nurt i wykorzystanie dobrych stron globalizacji.

Państwo
Wzrasta i rozszerza się wpływ rynku, szczególnie kapitałowego.. Globalizacja upodabnia i osłabia wpływ administracji państwowych w różnych krajach kapitalistycznych. Maleje wpływ instytucji i programów rządowych kreujących politykę gospodarczą państwa. W coraz większym stopniu jakość funkcjonowania administracji zależy od morale i kwalifikacji polityków i urzędników.

Międzynarodowe rynki kapitałowe mają ogromny wpływ na politykę państw. Rządy państw są po części od nich zależne, bo z ich pomocą finansują własne długi. Kapitał międzynarodowy doskonale weryfikuje pracę rządów poprzez ceny jakie płaci za obligacje danego państwa. Ponad to rynki finansowe zaczynają mieć coraz większy wpływ na zmiany kursów wymiany walut, ceny akcji i pośrednio wysokość stóp procentowych. Szczególnie kursy walut są narażone na działanie, błyskawicznie przemieszczającego się, międzynarodowego kapitału spekulacyjnego. Oznacza to, że specjaliści finansowi w poszczególnych krajach powinni odznaczać się doskonałymi kwalifikacjami.
Rząd polski powinien przeanalizować dotychczasową aktywność polskich firm w nurcie globalizacji [ polskie firmy międzynarodowe, R&D, polskie inwestycje zagraniczne ] i próbować stworzyć stosowne instrumenty wsparcia. Należy ocenić wpływ globalizacji na bezrobocie w Polsce [ oddzielnie wymiana handlowa i pracownicy zagraniczni w Polsce i polscy za granicą ].
Administracja rządowa powinna zrobić wszystko by nie zwalniać pracy firm. Firmy są zmuszone do działania szybkiego i elastycznego, zatem infrastruktura i administracja muszą być wydajne. Szczególnie istotna jest aktywna praca na poziomie regionów.
Potrzebny jest, obok programu integracyjnego z UE, program rządowy uwzględniający trudności polskiego kapitału.

Produkt
W trzech wielkich regionach ekonomicznych obserwuje się podobieństwo zachowań klientów, zatem standaryzację produktów. Ryzyko wejścia w proces globalizacji maleje gdy kraj, firmy koncentrują się na wybranej grupie produktów.

Rynki
Rynek, mający coraz większy wpływ na funkcjonowanie państwa, jest coraz bardziej nieprzewidywalny. Te warunki zewnętrzne zmuszają urzędników państwowych i menedżerów do podejmowania ryzykownych decyzji. By uchwycić różnorodne i zmieniające się otoczenie politycy i menedżerowie powinni posługiwać się instrumentami myślenia i planowania strategicznego.
Podstawowe cechy rynku globalnego:

Wchodząc na nowy rynek firma musi określić:

  1. Stopień oparcia działalności na imporcie względem produkcji lokalnej.
    Im większy potencjał rynku, większe bariery taryfowe, większe koszty transportu, większa konieczność przystosowania produktu do potrzeb lokalnych, tym większa skłonność do produkcji lokalnej.

  2. Stopień własności, a tym samym kontroli nad firmą realizującą działalność lokalną. Alianse są rekomendowane w przypadkach: braku funduszy, dużej odległości od centrum produkcji, dużych różnic kulturowych, gdy partnerzy są na tym samym poziomie "wiedzy zawodowej", przepisy lokalne wymagają udziału w firmie kapitału lokalnego.

  3. Szybkość działania.

W pierwszej fazie globalizacji firma powinna koncentrować się na rynkach:

  1. o dużym potencjale sprzedaży i wzrostu.

o wymagających klientach: rynek taki zmusza firmę do innowacji i korzystania z nowoczesnych technologii.

Samotność
Firmy polskie, w szczególności te, które nie mają strategicznych partnerów zagranicznych, są bardzo osamotnione. Muszą działać w otoczeniu ekonomiczno-politycznym charakterystycznym dla współczesnych rynków, nie zainteresowanym ich rozwojem. Praktycznie są zdane na siebie. Chciałbym dodać, że firmy zagraniczne, w większości rozwijały się przy silnym wsparciu ekonomiczno-politycznego otoczenia, w warunkach rynku bardziej zamkniętego, przy wsparciu i ukierunkowaniu instytucji rządowych, lepszej koniunkturze i nie tak drapieżnej konkurencji.

Wyzwania
By sprostać globalnej rzeczywistości państwa muszą stawiać na konkurencyjność i innowacyjność podmiotów gospodarczych, czyli na gospodarkę opartą na wiedzy [ źródłem przewagi konkurencyjnej firm jest innowacyjność, czyli wiedza ]. Firmy zmuszone są inwestować w R & D
W bliskiej przyszłości sukces polskiej firmy będzie oparty na menedżerach patrzących na działanie firmy w sposób globalny. Takie spojrzenie uwzględnia dużą ilości możliwych strategii, kierowanie się logiką globalną i wykorzystywanie możliwości rynku globalnego.

  1. Globalizacja korporacyjna

Na początek krótko wyjaśnię czym jest światowy system ekonomiczny i finansowy, jak działa i na czyją korzyść.
Później zasugeruję sposoby, przy pomocy których można stawić mu czoła i zmienić go.

Ponadnarodowe korporacje

Międzynarodowy system ekonomiczny i finansowy jest zdominowany przez przemysłowe i finansowe korporacje ponadnarodowe, których prosty i niepisany program opiera się na trzech wartościach:

Ich ostatecznym celem jest swoboda produkcji, dystrybucji i inwestowania, tak długo jak będą chciały oraz będą w stanie swobodnie przemieszczać kapitał, pracowników i dobra.
Szczegółowe kategorie tych wartości w naturalny sposób składają się między innymi z masowej prywatyzacji publicznych przedsiębiorstw i usług.
Nic nie powinno być a priori wykluczane z rynku, ani służba zdrowia, ani edukacja, ludzkie organy lub materiał genetyczny, żywność, uprawy, woda, powietrze, lasy, muzyka czy sport. Korporacje zwykle są w stanie stać ponad prawem, nawet gdy wyrządzają poważne szkody i powodują zniszczenia, wpływające na ludzi i środowisko.
Przypomnijmy sobie przypadek Union Carbide w Bophalu (W roku 1984 doszło w Bophalu (Indie) do wycieku substancji toksycznych, w wyniku czego zginęło ok. 5000 osób - przyp. tłum.), działania Shell'a przeciw ludowi Orgoni w Nigerii lub niedawny wyciek oleju u wybrzeży Bretanii, wynikający z nieodpowiedzialności Total - Fina.
Te same korporacje domagają się deregulacji i surowych ograniczeń państwowej interwencji, z wyjątkiem spraw dobra korporacji, takich jak zwolnienia podatkowe oraz publicznie finansowane badania, które powinny być utrzymane, w przeciwieństwie do działań państwa na rzecz obywateli. Według nich wszystkie podatki, a przede wszystkim te dotyczące zatrudnienia, są złe, z wyjątkiem podatków płaconych przez konsumentów, opłacanych pracowników i innych zarabiających.
Korporacje mierzą swój sukces zyskami oraz kursem akcji, oznaczającym rynkową wartość produkcji. Niektóre korporacje wykupują nawet swoje własne produkty, aby spowodować wzrost ich ceny rynkowej.
Obcinanie kosztów, przede wszystkim poprzez czasowe zwolnienia pracowników, jest kolejnym sposobem podwyższania kursu akcji. Lojalność wobec pracowników lokalnych społeczności należy do przeszłości.
Narody Zjednoczone (ONZ) szacują że obecnie jest około 60 000 ponadnarodowych korporacji z półmilionową grupą firm afiliowanych. Obserwować należy jednak tylko czołowe z nich, których jest 400 do 500.
Ze stu największych podmiotów ekonomicznych świata, 51 jest korporacjami, a tylko 49 państwami. General Motors czy General Electric maja tu o wiele większy udział niż Arabia Saudyjska czy Polska.
Czołowe 200 firm odpowiada za około jedną czwartą mierzonego udziału w Produkcie Światowym Brutto.
Wszystkie ze wspomnianych 60 tysięcy korporacji, według danych ONZ, zatrudnia jedynie około 60 milionów ludzi na całym świecie. Przypuśćmy że każde z tych miejsc pracy tworzy dwa inne gdzieś indziej: wciąż mamy jedynie 180 milionów ludzi zatrudnianych przez korporacje. Stanowi to o wiele mniej niż 10% światowej siły roboczej.
Na przestrzeni 5 lat, w latach 90 tych, 100 największych korporacji zwiększyło pensje o 20%, przy niewielkich redukcjach zatrudnienia. Korporacje zatrudniają więc niewielu ludzi, jeśli weźmiemy pod uwagę ich rozmiary. Inwestują również o wiele mniej w autentyczną aktywność gospodarczą, niż sądzi większość ludzi i głosi oficjalna propaganda.
Przez ostatnie 5 lat więcej niż trzy czwarte tego co prasa i ONZ nazywają "bezpośrednimi inwestycjami zagranicznymi" było w rzeczywistości międzynarodową wymianą i zakupami. Korporacje ciągle szukają większego udziału w rynku, który mogą osiągnąć łatwiej w wyniku wykupywania innych przedsiębiorstw, niż przez tworzenie nowych.
ONZ nie publikuje danych dotyczących korporacji finansowych, takich jak banki komercyjne, przedsiębiorstwa ubezpieczeniowe, fundusze emerytalne czy powiernicze oraz domy maklerskie, pomimo że ich obroty sięgają miliardów dolarów i niekiedy konkurują z tymi wypracowywanymi przez gigantów przemysłowych.. Ostatnie wiarygodne dane, które znam, pochodzą z roku 1995 i zostały opublikowane przez Bank Budownictwa Międzynarodowego (BIS) - centralny bank banków centralnych, z Bazylei.
W tym czasie banki, firmy ubezpieczeniowe, fundusze emerytalne i inwestorzy instytucyjni posiadali fundusze warte 28 trylionów dolarów. Kwota ta do dzisiaj prawdopodobnie uległa podwojeniu. Jak uważa BIS, zarządzający tymi pieniędzmi regularnie wykazują zachowania stadne. Oznacza to że wszyscy zmierzają do wyjścia przy najmniejszych niekorzystnych sygnałach, szczególnie na niepewnych, tak zwanych "rynkach rozwijających się". Jak wyjaśnia BIS mniej niż 1% zmian w stanie posiadania tych gigantów, wynosi tyle co ponad jedna czwarta całego pokrycia kapitałowego rynku akcji na rozwijających się rynkach Azji i dwie trzecie Południowoamerykańskich rynków akcji zwykłych (papierów bezprocentowych).
Nikt nie powinien się więc dziwić, że nagłe kryzysy finansowe nawiedzają państwa takie jak Tajlandia, Korea, Indonezja czy Brazylia. Biorąc pod uwagę wysoki poziom i swobodę przepływu funduszy w skali światowej, odbywający się w poszukiwaniu zysków, cudem wydaje się, że kryzysy te nie są częstsze.
Nie każdy zysk wystarcza. Światowe Forum Ekonomiczne z Davos wydaje całościowy roczny spis, w którym na przykład Francja czy Niemcy mają wyjątkowo niskie noty. Dlaczego? Ponieważ w krajach tych przeciętna stopa zwrotu do kapitału korporacyjnego wynosi "tylko" 12%. Nie jest to wystarczające. Fundusze powiernicze i inni inwestorzy instytucyjni domagają się co najmniej 15%, a w niektórych przypadkach osiągają nawet 23%.
Gdy kapitał jest wynagradzany w ten sposób, na pewno nie będzie wielkich funduszy na opłacanie pracy, których udział w puli zmniejszał się przez ostatnie 20 lat.
Jest to kilka charakterystyk wielkich korporacji, które wprawiają w ruch światowy system ekonomiczny i finansowy. Jest ich niewiele i oczywiście maja nieproporcjonalną władzę. Z tego powodu staram się nie używać słowa "globalizacja" bez przymiotnika. Żyjemy więc w erze globalizacji prowadzonej i wprawianej w ruch przez korporacje.
Pomimo że ponadnarodowe korporacje nie były dotąd zdolne do całkowitego narzucenia swojego programu politycznego, są ekspertami w używaniu oficjalnych i nieoficjalnych środków, aby narzucić trzy podstawowe wolności, o których wspomniałam na początku: wolności inwestowania, przepływów kapitału oraz handlu dobrami i usługami.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy i Światowa Organizacja Handlu

Trzy główne, oficjalne instytucje, pomagające pchać do przodu sprawy korporacji to Bank Światowy (WB), Międzynarodowy Fundusz Walutowy (IMF) i Światowa Organizacja Handlu (WTO).
MFW jest architektem tak zwanych "strukturalnych programów przystosowawczych", dla biedniejszych i wysoko zadłużonych krajów południa i wschodu - obecnie około 95. Ze względu na długi kraje te muszą zdobyć aprobatę MFW, aby otrzymać pożyczki z jakiegokolwiek źródła. Aby uzyskać przychylność MFW, muszą przyjąć neoliberalną wizję zarządzania. Wizje te są czasami, jako całość, określane mianem "Umów Waszyngtońskich".
Zasady Umów i przystosowania strukturalnego składają się z restrykcyjnej dyscypliny fiskalnej, która oznacza ograniczenie deficytu budżetowego oraz wydatków na polach takich jak edukacja i infrastruktura; reformy podatkowej, służącej korporacjom i osobom o wyższych dochodach; stóp procentowych determinowanych przez rynek; otwartych na przepływ kapitału granic; importu; eksportu; bezpośrednich inwestycji zagranicznych, jak również prywatyzacji, deregulacji i zmniejszania liczby urzędników służby cywilnej.
Podstawowe wymagania niezmiennie powodują wzrost cen, ponieważ subsydiowanie jest zabronione. Zachęca się do eksportu, kosztem produkcji zaspokajającej lokalne potrzeby. Masowe bezrobocie często jest wynikiem zwalniania pracowników ze sfery budżetowej i upadaniem małych przedsiębiorstw, spowodowanym wysokimi stopami procentowymi. W wyniku tego pozbywają się one swoich pracowników. Podczas gdy MFW może nazywać te działania strukturalnym przystosowaniem, zwykli ludzie określają je mianem pakietów niedostatku i wyrzeczeń. Wielu z nas podsumowuje natomiast tą doktrynę mianem neoliberalizmu.
Bank Światowy jest najważniejszym "rozwojowym" pożyczkodawcą. Na spółkę z Funduszem kształtuje politykę dziesiątków państw. Współpracuje z ponadnarodowymi korporacjami nie tylko przy produkcji, ale również przy wyborze polityki. Na przykład pożycza 25 razy tyle na energię płynącą z paliw kopalnych, niż na źródła odnawialne. Bank nadzoruje również masową politykę prywatyzacyjną, z której korzystają inwestorzy krajowi i zagraniczni.
Rola Banku i Funduszu, a przede wszystkim Funduszu, w zarządzaniu ostatnimi kryzysami finansowymi w Tajlandii, Korei, Indonezji, Rosji, Brazylii i Meksyku była ostro krytykowana, nie tylko przez środowiska postępowe, ale również przez ważnych przedstawicieli establishmentu, takich jak harwardzki ekonomista Jeffrey Sachs i komisja Metzera, stworzona przez Kongres USA.
Ta grupa 11 ekonomistów z głównego nurtu, proponuje redukcję roli Funduszu i Banku, ale departament finansów USA jak na razie odrzuca te rady. Departament trafnie uważa, że kombinacja długu, dostosowania strukturalnego i masowej prywatyzacji, jest o wiele skuteczniejszym instrumentem utrzymywania państw w ryzach, niż kolonializm.
Międzynarodowe instytucje, które wdrażają tą politykę, pomagają zarówno ponadnarodowym korporacjom, jak i elitom z biedniejszych krajów, które korzystają z przystosowania strukturalnego, ponieważ powoduje ono spadek pensji. Nie ma to znaczenia bez powiązania z następującymi kryzysami finansowymi. Przywiązane do waluty lokalne biznesy mogą być tanio wykupione. Ponadnarodowe korporacje ponownie odnoszą korzyści z gorączkowej wyprzedaży. To samo dotyczy lokalnych elit.
Prawdopodobnie najbardziej użytecznym ze wszystkich korporacyjnych instrumentów jest Światowa Organizacja Handlu (WTO), ponieważ toruje ona drogę do całkowitej wolności handlu, a jej zasady są wiążące. Decyzje WTO - system rozwiązywania sporów (panele ekspertów handlowych, spotykających się za zamkniętymi drzwiami) są wykonalne poprzez sankcje i dotyczą wszystkich 136 państw członkowskich, mniej i bardziej rozwiniętych. Wkrótce grono to powiększy się o Chiny i inne kraje.
Przyszłe negocjacje WTO będą dotyczyły nie tylko liberalizacji handlu dobrami i płodami rolnymi, ale również zasad związanych z dziedzictwem intelektualnym, inwestowaniem i produkcją państwową. Poprzez Ogólne Porozumienie o Handlu i Usługach, zyskuje kontrolę nad wszystkimi aspektami ludzkiego życia, ze zdrowiem, edukacją, kulturą, środowiskiem, turystyką, energią, i innymi włącznie.
Organ Rozwiązywania Sporów jest bardzo skutecznym narzędziem redukowania standardów bezpieczeństwa żywności i ochrony środowiska.
Podsumowując, WTO jest prawdopodobnie największym z istniejących obecnie instytucjonalnych zagrożeń dla demokracji.
Korporacje w naturalny sposób są zainteresowane największą możliwą swobodą handlu, od czasu gdy jedna trzecia światowego handlu ma miejsce między częściami tych samych korporacji (np. IBM handluje z IBM, Ford z Fordem itd.), a kolejna jedna trzecia to transakcje między korporacjami (np. Ford i IBM).
Korporacje ukształtowały działania WTO, od początku, jak wyjaśnia dyrektor WTO ds. usług David Hartridge.
"... bez ogromnego nacisku wywieranego przez amerykański rynek usług finansowych, a szczególnie firmy takie jak American Express i Citi Corp, nie byłoby porozumienia o usługach i prawdopodobnie także urugwajskiej* rundy rokowań oraz WTO."

Korporacyjne grupy nacisku

Oto krótki przegląd oficjalnych instrumentów używanych przez korporacje do poszerzania trzech wolności. Teraz zajmę się instrumentami nieoficjalnymi, wachlarzem bardzo efektywnych grup nacisku, poprzez które korporacje kształtują czynniki opiniotwórcze i rządy. Większość ludzi uważa za ponadnarodowe lobby oficjalne spotkania, takie jak Davos. W rzeczywistości najważniejsze organizacje są o wiele bardziej dyskretne.
Są nimi:

Biorąc pod uwagę negocjacje w WTO, zarówno USA, jak i Komisja Europejska, korzystają z grup korporacyjnych doradców, przy prowadzeniu polityki. Specjalny przedstawiciel Handlowy USA ustanowił 24 komitety przemysłowe z reprezentacją 800 przedstawicieli korporacji. Gdy amerykańscy ekolodzy złożyli pozew przeciwko rządowi, ponieważ nie zostali dopuszczeni do Komitetu Produktów Drewnianych i Papierowych, sędzia federalny przyznał im rację. Zamiast włączyć ekologów rząd USA odwołuje się od decyzji.
Komisja europejska założyła Europejskie Forum Usług, któremu przewodniczy prezes Barclay's Bank. Ostatnio zwołała je w celu wskazania najbardziej obiecujących rynków, istniejących barier handlowych na polach edukacji, środowiska, zdrowia, usług społecznych oraz audiowizualnych. Żadna inna grupa w społeczeństwie obywatelskim nie ma podobnego dostępu do gremiów decyzyjnych, co ponadnarodowe korporacje.

Konfrontacja i transformacja

Po tym krótkim przeglądzie światowej ekonomii można odnieść wrażenie że ci aktorzy - przemysłowi i finansowi ponadnarodowcy oraz ich różne grupy nacisku, Bank, Fundusz i WTO, są zbyt potężni, aby się im przeciwstawić, można tylko ich zmienić. Możliwe że to prawda, jeśli mówią nam, że korporacyjna globalizacja jest nieunikniona i musimy nauczyć się z nią żyć. Konserwatywne fundacje amerykańskie i grupy ekspertów wydały, przez ostatnie dwie dekady setki milionów dolarów, aby przekonać nas, że opór jest bezcelowy, a system jest, w każdym wypadku, dla nas dobry. W końcu jesteśmy zapewnieni, że nie musimy się martwić, ponieważ wszyscy skorzystają z globalizacji i nikt nie będzie wykluczony.
Chcę poświęcić resztę wykładu, pokazaniu, że jest to nonsens. Po pierwsze argumenty ideologiczne Umów Waszyngtońskich i korporacji są fałszywe. Po drugie, korporacyjna i neoliberalna globalizacja nie jest siłą natury, jak np. grawitacja. To co ktoś zbudował jest tylko konstrukcją, którą inni mogą rozebrać, proponując lepsze i sprawiedliwsze zasady. Po trzecie i ostatnie, znaczące zwycięstwa zostały już osiągnięte. Mogły być, jak większość zwycięstw, połowiczne i kruche, ale pomimo to są znakiem, ze czasy się zmieniają.
Korporacyjne porozumienie, jakkolwiek potężne, boi się dowodów, że zwołuje jedno kryzysowe spotkanie za drugim i bez przerwy konsultuje ze swoimi firmami public relations, aby dojść do tego, jak zdyskredytować ruchy społeczne, odciąć je od funduszy lub przeciągnąć na swoją stronę.

Rzucając wyzwanie neoliberalnej ideologii

Na początek ideologia. Korporacyjne porozumienie twierdzi, że jego wizja globalizacji jest dobra dla wszystkich. Już wyjaśniłam, że firmy te nie służą ani zatrudnieniu, ani środowisku i są zainteresowane jedynie wartością akcji. Nie jest więc zaskoczeniem że neoliberalna globalizacja nie jest dobra dla każdego. Od lat 90 tych, w USA, przeciętne dochody korporacji, zwiększyły się o 108%, wskaźnik standardowego i drobnego rynek dóbr wzrósł o 224%, a pakiety kompensacyjne korporacyjnych rad nadzorczych aż o 481%.
W tym samym okresie przeciętne roczne pobory robotnika wzrosły jedynie o 28%, niewiele ponad poziom inflacji.
W rzeczywistości, gdyby pracownicy byli wynagradzani jak ich szefowie, zarabialiby nie 23 000 ale 110 000 $ rocznie, a minimalna stawka za godzinę w USA wynosiłaby nie 5,15, lecz 22$. W USA zamiast tego, osoba pracująca 40 godzin tygodniowo, 52 tygodnie w roku, za minimalną pensję, zarabia jedynie 10 700 $ rocznie. Jest to o 40% poniżej granicy ubóstwa, dla czteroosobowej rodziny.
Dalsze badania UNCTAD i Uniwersytetu Narodów Zjednoczonych, pokazują, że nierówności w większości krajów nieubłaganie rosną. Porównując Chiny, Rosję, Amerykę Południową z Zachodem, 85 % światowej populacji mieszka w krajach, w których nierówności rosną, zamiast zanikać. Sytuację tą pogarsza dług trzeciego świata, który wciąż rośnie i tworzy niemożliwy do udźwignięcia ciężar. Jeśli chodzi o nierówności na poziomie światowym, różnica pomiędzy czołowymi 20 procentami i 20 procentami najniżej sytuowanych, w światowej populacji, pod koniec Drugiej Wojny Światowej wynosiła 30 do jednego, na przełomie lat 60 tych i 70 tych około 60 do jednego, a obecnie wynosi około 82 do jednego i ciągle rośnie. Profesor ekonomii Robin Hahnel zwraca uwagę, że od końca wojny do wczesnych lat 70 tych, trwał okres sprzyjający kontroli kapitału, ograniczeniom zagranicznych inwestycji i różnym modelom rozwoju. Wzrost Produktu Krajowego Brutto (PKB) na osobę był około dwa razy wyższy niż w późniejszym, zdominowanym przez korporacje, okresie neoliberalnym, który zaczął się w latach 70 tych.
W każdym społeczeństwie globalizacja jest korzystna głównie dla 20% najbogatszych, a im wyżej są oni w strukturze społecznej, tym więcej korzystają. W przeciwieństwie, im są niżej, tym więcej tracą, nawet z tego co mają. Korporacje i ich sojusznicy: Fundusz, Bank i WTO, nie mogą zbudować świata obywatelskiego. Ich polityka to w rzeczywistości dolewanie benzyny do ognia nierówności.

Ruchy społeczne

Z drugiej strony, neoliberalna globalizacja, prowadzona przez korporacje, nie jest siłą natury i nie jest nieunikniona, pomimo że grupy nacisku, ideologia i porozumienie korporacyjne sprawiły że się taka wydaje. globalizacja, jaką znamy była tworzona szczególnie od upadku Muru Berlińskiego, zanim większość ludzi w ogóle zdała sobie z tego sprawę.
Trzeci świat został praktycznie uciszony, ze względu na zadłużenie i zależność od MFW i Banku Światowego. Stało się to za zgodą elit północy i południa, które zostały w dużej mierze przekonane przez te instytucje. Elity i rządy północy, z kilkoma wyjątkami, oczekiwały wzbogacenia się. Są zadowolone ze status quo - elity, ponieważ wzbogaciły się ponad wszelką wcześniejszą miarę, rządy ponieważ słuchają głównie korporacji i cierpią z powodu erozji władzy. Tak zwana "trzecia droga" to ślepa uliczka, więc co pozostało? Kto może zmienić obecny kurs globalizacji? Czy nie jest iluzją, że może to być zrobione?
Odpowiedź - jedyna odpowiedź - leży w ruchach obywatelskich, znanych również jako ruchy społeczne, lub organizacje pozarządowe (NGOs) lub społeczeństwie obywatelskim, które ma przed sobą trudne, ale nie niemożliwe do wykonania zadanie. Tutaj należy pamiętać o osiągniętych sukcesach.

Dotychczasowe sukcesy

Przypomnijcie sobie jedną z wolności, którą wspomniałam omawiając trzech podstawowych, których domagają się korporacje - wolności inwestowania. Pomiędzy 1995 a 1998 próbowały one przepchnąć porozumienie zwane Wielostronnym Porozumieniem o Inwestycjach (MAI), które mogło dać im całkowitą kontrolę nad tą kluczową kwestią, włącznie z możliwością zaskarżania rządów bezpośrednio, jeżeli jakaś regulacja lub prawo mogło godzić w ich zysk. Pomimo tajemnicy, w jakiej negocjowano MAI w OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) - obywatele dowiedzieli się o skandalicznym porozumieniu i zmusili rządy do porzucenia go.
Niektóre firmy, dążące do wprowadzenia na rynek genetycznie zmodyfikowanych organizmów, odkryły że siła ludzi jest nadal duża. Na przykład, parcele firmy rolniczej Maonsanto's obecnie są warte mniej więcej zero dolarów. Shell ma bardzo złą opinię ze względu na swoje platformy wiertnicze i działania przeciwko środowisku naturalnemu i prawom człowieka w Nigerii. We Francji, po katastrofalnym wycieku oleju z tankowca Erika, Total - Fina stwierdził że nie jest odpowiedzialny i postępował według zasad. Już kilka dni później, ze względu na naciski opinii publicznej, obiecał wydać kilka milionów Franków, aby pomóc w pokryciu zniszczeń.
Czy muszę również przypomnieć wam o bitwie o Seattle i kwietniowych demonstracjach przeciwko Bankowi i Funduszowi w Waszyngtonie? Te szeroko znane wydarzenia nie miały miejsca tak po prostu, były wynikiem lat cierpliwego organizowania się przez grupy na całym świecie.
Ruch ten jest międzynarodowy i ma szeroką bazę. Różne narodowe koalicje, które tworzą ruch obywatelski, to robotnicy i związki zawodowe, drobni rolnicy i ich organizacje, konsumenci, ekolodzy, studenci, kobiety, bezrobotni, rdzenni mieszkańcy (Indianie) czy wyznawcy religijni. Są również naukowcy, technicy i inni pracownicy umysłowi, ale w niewystarczającej liczbie. Ludzie ci pochodzą z bardzo różnych środowisk, wyruszyli w tą podróż z różnych miejsc, a większość z nich jeszcze pięć lat temu w ogóle się nie znała. Co więcej, pomimo różnic kulturowych i organizacyjnych, doszli do tych samych wniosków i dążą do wspólnych platform i strategii. Są tamą dla korporacyjnej globalizacji i nie mają zamiaru odejść. Teraz w telegraficznym skrócie ich podstawowe żądania:

Są to wstępne postulaty. Oczywiście potrzebujemy większej różnorodności i odpowiedzialności na szczeblu lokalnym. Więcej demokratycznych rządów narodowych, więcej kontroli nad korporacjami, ale na razie nie mamy dokumentów, tylko wytyczne i szczerze mówiąc byliśmy zbyt zajęci gaszeniem ognia. Nie znam się na globalnym rządzeniu, ale jestem pewna że nie chcę globalnego rządu. Zajmijmy się lepiej pomocą wzajemną, skomplikowaną nazwą na podejmowanie decyzji najbliżej ludzi, których one dotykają, jak to możliwe. Różne warstwy zarządzania są możliwe i pożądane.
Mówię również o zróżnicowanych ruchach obywatelskich i nie widzą powodu, dla którego nie mielibyśmy wygrać. Porozumienie Korporacyjne nie jest wydajne ekonomicznie. Mogą mieć pieniądze, mogą mieć większość obecnej władzy, ale ich kurs będzie ekologicznie nie do utrzymania, kulturowo jednolity, polaryzujący społeczeństwa, destabilizujący finansowo i demokratycznie nie do zaakceptowania. Po naszej stronie mamy liczebność, mamy dobre idee i powoli zaczynamy się organizować na szczeblu narodowym i międzynarodowym. Co ważniejsze jesteśmy po właściwej stronie sporu, ponieważ walczymy o godność, możliwość decydowania i demokrację. Wierzę że będziecie chcieli się do nas przyłączyć.

Susan George

Susan George jest dyrektorem przy Międzynarodowym Instytucie w Amsterdamie. Jest również wiceprzewodniczącą ATTAC (Obywatelskiej Inicjatywy na Rzecz Opodatkowania Obrotów Kapitałowych) Francja i autorką dziewięciu książek.

Tłum. Piotr Ciszewski

  1. Co to jest globalizacja?

Stały wzrost bezrobocia, zniszczenie środowiska, zatruta żywność, choroby cywilizacyjne, wzrost motoryzacji, ilości śmieci, pogłębiająca się przepaść między biednymi i bogatymi, przestępczość, uzależnienia i niepokoje społeczne - to stosunkowo nowe problemy, które stają się coraz bardziej powszechne. Na pozór wszystkie wydają się być od siebie odległe, jednak okazuje się, że mają ze sobą związek. Jest nim przyspieszający proces, a raczej procesy globalizacji ekonomicznej. Procesy te wspierają elity polityki i biznesu, w celu maksymalizacji swoich przychodów. Zwykle odbywa się to przez przerzucenie części kosztów na resztę społeczeństwa.

Przykład 1: Autostrady

Autostrady buduje się zwykle z pieniędzy wszystkich podatników, pod pretekstem wzmacniania rozwoju, służącego całemu społeczeństwu. W rzeczywistości służą one dużym korporacjom do przejmowania rynków. Korporacje, mogąc transportować towary na duże odległości, osiągają olbrzymią skalę produkcji, pozwalającą na znaczną redukcję kosztów jednostkowych. Korporacje nie płacą za budowę autostrad, zniszczenie środowiska, leczenie ofiar wypadków, chorób cywilizacyjnych. Przerzucają te koszty (zwane zewnętrznymi) na społeczeństwa. Dzięki temu korporacje eliminują z rynku firmy lokalne. Zwykle dochodzi do tego, że cały światowy rynek danej branży zostaje podzielony między kilka firm. Umożliwia to później porozumienia w sprawie cen. Możliwość takiego rozwoju mają jedynie firmy z odpowiednim kapitałem początkowym, zgodnie z zasadą, że bogaci stają się coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi.

Przykład 2: Rolnictwo

Tradycyjny model rolnictwa, gdzie lokalny, niezależny rolnik, sprzedaje swoje produkty bezpośrednio konsumentowi, dla korporacji oznacza duże pieniądze, bezproduktywnie leżące na ulicy - rynek , który można przejąć. Olbrzymie farmy, duża skala produkcji, przemysłowe technologie hodowli, intensywne wykorzystanie chemii, transport po całym kontynencie, pozwalają wyeliminować tradycyjnych rolników. Odbywa się to nie tylko kosztem olbrzymiej redukcji zatrudnienia, ale także jakości żywności (chemia), zdrowia i zniszczenia środowiska (transport, pestycydy). Tu również sprawdza się zasada o bogaceniu się bogatych i ubożeniu biednych.

Przykład 3: Zwolnienia podatkowe

Wzrastające z powodu globalizacji bezrobocie (patrz niżej) powoduje ciągłą potrzebę nowych inwestycji we wszystkich krajach. Konkurencja między państwami o zagraniczne inwestycje prowadzi do sytuacji, w której kraj na inwestycji zyskuje coraz mniej. Na przykład Polska stworzyła Specjalne Strefy Ekonomiczne, w których inwestor przez pierwsze 10 lat nie płaci podatku dochodowego, przez następne 10 lat tylko połowę. Warunkiem jest odpowiedni rozmiar inwestycji - zgodnie z zasadą bogacenia się tylko bogatych.

Rozwój gospodarczy, czy praca dla każdego?

Przy otwarciu każdego zakładu międzynarodowej korporacji podkreśla się liczbę stworzonych nowych miejsc pracy. Nie mówi się jednak ile ludzi straciło pracę w firmach wyeliminowanych wcześniej przez korporację, która przejęła ich rynki. Prawdę odkrywają przemówienia polityków, którzy chwalą się wzrastającą wydajnością pracy, co oznacza przecież, że przy produkcji tej samej ilości towaru pracuje coraz mniej ludzi. Średnia stopa bezrobocia w sześciu krajach Eurolandu wzrosła z 2% w latach pięćdziesiątych do 11% obecnie. Zasiłki dla bezrobotnych stanowią kolejne obciążenie dla społeczeństwa.

Krzysztof Rytel

Warszawa, maj 2001

  1. Niszczenie środowiska jako negatywny skutek procesów globalizacyjnych

Konrad Dybek
Międzywydziałowe Studia Ochrony Środowiska

Uniwersytet Warszawski

V rok

praca zaliczeniowa z przedmiotu:

”Tendencje globalizacyjne w gospodarce światowej"

  1. Wstęp ogólny

    1. Niszczenie środowiska - niszczenie ludzi: Bank Światowy

    2. Korporacje międzynarodowe a środowisko

      1. analiza przypadków

        • Przypadek Monsanto

        • Przypadek Union Carbide

        • Przypadek Shell

    3. Zanik bioróżnorodności

    4. Światowa Organizacja Handlu a środowisko naturalne

  2. SAP - mechanizmy dostosowawcze do biedy, uzależnienia i chorób

    1. mechanizmy

      • Globalna ekspansja ubóstwa

      • Zadłużenie

      • Liberalizacja handlu

      • Orientacja proeksportowa

  3. Analiza przypadków

  • Podsumowanie części środowiskowej

  • Wykorzystana literatura

  • A. Wstęp ogólny

    Nie podam definicji procesów globalizacyjnych ani nie zacytuję takowych z literatury przedmiotu, obszernej nawet w języku polskim. Globalizacja to pojęcie tak skomplikowane i wieloznaczne, że czynienie tego byłoby bezcelowym zawężaniem tematu, bez korzyści eksplanacyjnych.

    Procesy globalizacyjne opisywane przeze mnie w niniejszym eseju to procesy zachodzące na całym świecie (lub na innych ponadlokalnych obszarach), według podobnych mechanizmów, kontrolowanych przez podobne instytucje lub grupy interesu. Symptomem globalizacji jest ogromny wzrost przepływu kapitału na globie, co stało się możliwe stosunkowo niedawno przy dużym udziale rozwoju technik teleinformatycznych. Kapitał ten często przybiera postać wirtualną "lekką" jako internetowy strumień. Globalny charakter ma obecnie niemalże cała gospodarka naszej planety. Niewyobrażalny wzrost światowego PKB, obok towarów "z całego świata na półkach całego świata" niech będą na to dowodem. Mówi się, iż żyjemy obecnie w "globalnej wiosce", gdzie informacje rozchodzą się błyskawicznie pomiędzy kontynentami, co przy obecnym stanie technik medialnych wydaje się nieuniknione.

    Gospodarka światowa, podobnie jak koń, "jaka jest, każdy widzi". Ja osobiście widzę autonomizację sektora finansowo-bankowego (w XIX wieku stosunek przepływu jednostek pieniężnych do jednostek towarów wynosił 2:1, obecnie kształtuje się on na poziomie 98:2); rozwój i ekspansję ponadnarodowych korporacji; wymianę handlową odbywającą się w znacznej mierze "wewnątrz" gałęzi tej samej spółki-matki; oraz kraje rozwijające jako eksportera tanich surowców oraz miejsce lokowania "brudnych" technologii.

    Procesy globalizacyjne wspiera liberalizacja handlu oparta na zasadzie korzyści komparatywnych (krytycy neoliberalizmu zwracają uwagę, że w teorii korzyści komparatywnych występuje ukryte założenie o niemobilności kapitału, a obecnie kapitał jest mobilny, więc poddaje się w wątpliwość istnienie korzyści komparatywnych jako takich), czemu towarzyszy łatwiejszy dostęp do rynków. Dają się przy tym zauważyć korzyści skali. Ujednolicenie wzorów konsumpcji, w czym niemały udział ma telewizja, umożliwia sprzedaż produktów na kilku kontynentach.

    Wybrałem taki temat, ponieważ studiując ochronę środowiska oraz działając społecznie w organizacji ekologicznej, często miałem do czynienia z problemami obejmującymi swym zasięgiem całą planetę. Mówi o tym hasło: "myśl globalnie, działaj lokalnie". Zmiany klimatu, dziura ozonowa, deforestacja obszarów tropikalnych, pustynnienie, transgraniczne zanieczyszczenie powietrza, międzynarodowy handel odpadami - to tylko niektóre ze ekologicznych wyzwań współczesnego świata. Niejednokrotnie okazywało się, że ekonomia pomaga precyzyjniej i jaśniej określić źródło takich zjawisk.

    Uważam, że globalizacja ekonomiczna powoduje zagrożenia i skutki negatywne, których ciężar "dowodowy" zdecydowanie przeważa nad korzyściami i aspektami pozytywnymi globalizacji, aczkolwiek trudno kwantyfikować "wolność poruszania się", "wolny wybór konsumenta" czy rozwój niektórych części świata kosztem innych.

    W niniejszym referacie-eseju chciałbym bliżej opisać następujące, według mnie najważniejsze, negatywne skutki:

    1. Niszczenie środowiska - temat centralny, pozostałe opisuję, ponieważ wiążą się z tematyką ekologiczną;

    2. Pogłębianie przepaści pomiędzy biednymi a bogatymi, szczególnie na linii Północ-Południe;

    3. Zanik niezależności ekonomicznej społeczności lokalnych i ekstynkcja kultur tradycyjnych;

    4. Zagrożenie dla demokracji.

    Nie ulega wątpliwości, że Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Światowa Organizacja Handlu są "świętą trójcą" globalnej ekonomii. Nie oznacza to, iż uważam te organizacje za winne wszelkiego zła na Ziemi. Rzeczywistość jest na pewno bardziej skomplikowana. Ktoś może powiedzieć, że jeżeli indywidualni konsumenci mają ochotę na kakao, kawę i głosują swymi portfelami za wycinaniem Puszczy Amazońskiej, nie jest temu winna żadna globalna organizacja. Powiedzenie mówi: "Ile władzy, tyle odpowiedzialności". Uważam za celowe posługiwanie się pojęciem "wspólnej odpowiedzialności" i postulowałbym przyjęcie dzielonej solidarności wszystkich ludzi na świecie. To, w jakich warunkach żyją nasi bliźni, powinno być miara naszego człowieczeństwa, szczególnie w obecnej zglobalizowanej gospodarce, gdzie prawie żadne społeczeństwo nie żyje poza światowym obiegiem wymiany towarów i usług. "Wszystko jest ze sobą powiązane" - ta refleksja ekologiczna odnosi się bardzo często do związku pomiędzy warunkami ekologicznymi i społecznymi.

    Krytykę globalizacji będę opierał w większości swych wywodów na krytyce powyższych trzech instytucji. Bardzo często wymienia się też spółki ponadnarodowe (ang. Multinational Corporation lub Trans National Corporations - TNCs) jako architektów globalizacji. Takie korporacje dysponują budżetami porównywalnymi do budżetów państw, niejednokrotnie je przekraczając. W pewnym sensie ponadnarodowe duże firmy (a ściślej: ich zarządy, dyrektorzy wykonawczy i główni akcjonariusze), takie jak Shell, Nike czy British Petroleum są głównymi beneficjantami globalizacji ekonomicznej transformacji.

    Trzy główne punkty mojej analizy, tzn. środowisko, nędza w Trzecim Świecie, zanik kultur są bardzo często powiązane i postaram się te związki zasygnalizować na konkretnych przykładach. Teraz powiem jedynie, iż w biednych krajach jakość środowiska naturalnego jest ściśle związana z jakością życia a nawet możliwością przeżycia.

    B1. Niszczenie środowiska - niszczenie ludzi: Bank Światowy

    W niniejszym referacie postaram się udowodnić, że zespół procesów określanych mianem globalizacji wywiera negatywny wpływ na środowisko naturalne.

    Rozważania nt. związku procesów globalizacyjnych z niszczeniem życia na Niebieskiej Planecie rozpocznę od stwierdzenia rządu Filipin, opublikowanego w jednym z numerów czasopisma "Fortune" :

    "Aby przyciągnąć spółki takie jaka twoja (...) zlikwidowaliśmy góry, zrównaliśmy z ziemią dżunglę, osuszyliśmy bagna, przesunęliśmy koryta rzek, przenieśliśmy miasta (...). Wszystko po to, aby twoja firma mogła robić interesy właśnie u nas."

    Oświadczenie to nie wymaga komentarza. Wystarczy zaledwie przypomnieć, że świat nie ogranicza się do krajów G-7, w których jakość środowiska przyrodniczego jest całkiem zadowalająca, chociażby nie istnieje problem dostępu do bezpiecznej wody pitnej.

    Niszczenie środowiska w wyniku procesów globalizacyjnych odbywa się na zasadzie transferu brudnych technologii. Nie bez znaczenia mają tu też programy dostosowania strukturalnego (ang. Structural Adjustment Programmes) Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

    Transfer brudnych technologii polega na przenoszeniu produkcji do regionów świata o niższych standardach ekologicznych. Dzieje się to zgodnie z mikroekonomiczną zasadą minimalizacji kosztów. W Europie standardy, przykładowo, ochrony powietrza są wysokie a ich spełnienie wiąże się z podwyższeniem kosztu produkcji. W środkowej Azji czy Afryce analogiczne standardy albo nie istnieją albo nie są właściwie egzekwowane. W dłuższym okresie firmie opłaca się przenieść zakład przemysłowy do kraju o słabszych wymaganiach proekologicznych. Międzynarodowy handel odpadami, pomimo restrykcji nałożonych Konwencją Bazylejską, również odbywa się zgodnie z logiką transferu brudnych technologii. Jest o co walczyć zważywszy, że prawidłowa utylizacja jednej tony niebezpiecznych pozostałości przemysłowych kosztuje w Zachodniej Europie kilkadziesiąt tysięcy marek. Jednym z krajów przyjmujących gościnnie takie odpady jest Polska. Niejednokrotnie udowodniono próbę przemytu tajemniczych beczek z trującymi chemikaliami, od czasu do czasu znajduje się pojemniki niewiadomego pochodzenia w różnych częściach Polski.

    Oddajmy głos Larry'emu Summersowi, ekonomiście Banku Światowego, mianowanemu 2 czerwca 1999 roku na Sekretarza Skarbu Stanów Zjednoczonych:

    "Tak pomiędzy nami, czy Bank Światowy nie powinien promować większej migracji "brudnych" gałęzi przemysłu do mniej rozwiniętych krajów? Uważam tak z trzech powodów:

    1. Miara kosztu zdrowia osłabionego przez zanieczyszczenia zależy od zarobków utraconych z powodu zwiększonej zachorowalności i śmiertelności [jest to jedna z metod szacowania wartości zdrowia i życia ludzkiego - przyp. K.D.]. Z tego punktu widzenia zanieczyszczenie osłabiające zdrowie powinno mieć w kraju o najniższym koszcie, którym będzie kraj o najniższych zarobkach. Uważam, że logika stojąca za składowaniem toksycznych odpadów w krajach o najniższych płacach jest nienaganna i powinniśmy odpowiedzieć na to kuszące wyzwanie.

    2. Zawsze uważałem, że mniej zaludnione kraje Afryki są zbyt mało zanieczyszczone, a jakość powietrza jest niesamowicie wysoka w porównaniu do Los Angeles czy Mexico City.[...]

    PS. Jakikolwiek problem wynikający z argumentów przeciwko wszystkim tym propozycjom [...] (rodzone prawo do pewnych dóbr, powody moralne, obawy społeczne, brak odpowiednich rynków, itd.) może być odwrócony i użyty bardziej lub mniej efektywnie przeciwko każdej propozycji liberalizacji złożonej przez Bank."

    Powyższe stwierdzenia zawierała wewnętrzna notatka służbowa, która przedostała się do opinii publicznej. Brazylijski Minister Ochrony Środowiska, Jose Lutzenberger odpisał Larry'emu, pod czym sam podpisuję się obiema rękoma:

    "Pańskie wnioskowanie jest logicznie perfekcyjne, ale kompletnie chore... Pańskie przemyślenia dostarczają konkretnego przykładu niewiarygodnej alienacji, redukcjonistycznego myślenia, bezwzględności społecznej i aroganckiej ignorancji wielu konwencjonalnych 'ekonomistów' rozważających naturę świata, w którym żyjemy. Jeśli Bank zatrzyma pana na stanowisku, straci całą wiarygodność. Dla mnie potwierdziłoby to tylko to, co często mówiłem - najlepszą rzeczą, która Bankowi mogłaby się przydarzyć, byłoby jego zniknięcie."

    Pan Lutzenberger został zwolniony krótko po napisaniu tego listu.

    "Z perspektywy globalnej środowisko ulegało dalszej degradacji w ciągu ostatniej dekady, poważne ekologiczne problemy pozostają w ścisłym związku ze społecznoekonomiczną siecią narodów we wszystkich regionach."6 Program Środowiskowy ONZ, UNEP 1997.

    Niszczenie środowiska odbywa się bardzo często przy finansowym wsparciu instytucji z Bretton Woods - Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Bank Światowy najchętniej finansuje ogromne i kapitałochłonne inwestycje, które zawsze wymagają materiałów i ekspertów z krajów Północy (co leży w interesie instytucji, do której te bogate kraje należą), natomiast ignorują małą skalę i alternatywy bardziej dostosowane do lokalnych warunków. Działają więc niezgodnie z maksymą "Myśl globalnie - działaj lokalnie", prostą i elegancko tłumaczącą zachowanie przyjazne środowisku. Inwestycje BŚ bardzo często przypominają tamę, jaką wybudowano na podwórku bohatera "Wesela w Atomicach" Mrożka. Z tą jedynie różnicą, że w rzeczywistości wygląda to mniej zabawnie.

    Wspierając budowę gigantycznych tam oraz autostrad Bank Światowy doprowadził do przesiedlenia 10 milionów ludzi na świecie.

    Przykłady inwestycji:

    Gwoli podsumowania przytoczę wypowiedź Leopolda Kohra z książki "Breakdown of nations" :

    "Wydaję się, że istnieje tylko jedna przyczyna skryta za wszelkimi formami społecznej nędzy: rozmiar... Gdziekolwiek coś jest niedobre, jest za duże."

    Krytyczną analizę megalomanii przeprowadził kilkadziesiąt lat temu E.F. Schumacher w książce "Małe jest piękne", zaliczanej dziś do klasyki refleksji ekologicznej.

    Przyjrzyjmy się temu, co powiedział Larry Summers, wieloletni naczelny ekonomista Banku Światowego:

    "Nie istnieją żadne granice pojemności środowiska (ang. carrying capacity) ziemi, które mogłyby nas ograniczać w przewidywalnej przyszłości. Nie ma ryzyka apokalipsy ze względu na ocieplenie klimatu, lub cokolwiek innego. Pomysł narzucenia wzrostowi gospodarczemu jakichkolwiek granic z powodu jakichś ekologicznych ograniczeń jest poważnym błędem i jeśli kiedykolwiek zyskałby poparcie, spowodowałoby to ogromne reperkusje społeczne."9

    Wypowiedź pana Summersa świadczy o nastawieniu fundamentalnie przeciwnym do ekologicznego.

    "Nie zadajemy już pytania czy globalne zmiany klimatu nastąpią, ale kiedy to nastąpi, gdzie i w jakim stopniu." (John Robert T Watson, Przewodniczący Międzyrządowego Panelu Zmian Klimatycznych - UNIPCC, 1999). Również 2500 ekonomistów, w tym 8 laureatów Nagrody Nobla podpisało się pod dokumentem "Oświadczenie ekonomistów w sprawie zmian klimatu".

    Wielkie spółki ponadnarodowe są zawsze bardzo oporne i najbardziej ze wszystkich podmiotów wątpiły, że zmiany klimatu są spowodowane ręką człowieka. Pomimo niekwestionowanych dzisiaj dowodów formy takie jak British Petroleum, sprzeciwiają się wszelkim ograniczeniom emisji dwutlenku węgla nakładanym na państwa. W pewnym sensie, to lobbying ponadnarodowych korporacji doprowadził do fiaska kolejnych konferencji Stron Konwencji Klimatycznej z Rio (1992 rok). Ratyfikacja Protokołu z Kyoto (grudzień 1997 rok) przez Stany Zjednoczone, Kanadę, Japonię nie wydaje się możliwa. Nowo wybrany prezydent Stanów Zjednoczonych George Bush Jr. stwierdził, że ratyfikacja protokołu z Kyoto nie leży w interesie gospodarki amerykańskiej. Unia Europejska obniżyła emisję gazów cieplarnianych o 4% w latach 1990-1999, w tym samym czasie w USA emisja wzrosła o 11% (za European Environmental Agency: News release 20.04.2001).

    B2. Korporacje międzynarodowe a środowisko

    Obecnie większość przemysłów mających największy destrukcyjny wpływ na środowisko jest zdominowanych przez niewielką stosunkowo liczbę światowych potentatów. Korporacje międzynarodowe kontrolują 70% światowego handlu, z czego 30% to wymiana pomiędzy poszczególnymi jednostkami firm. Ponadto należy do nich 90% technologii i patentów świata.

    Liczba TNCs (ang. Trans National Corporations) rośnie: z 7,000 w 1970 do 40,000 w 1995. Więcej niż połowa pochodzi z pięciu państw: Stany Zjednoczone, Japonia, Holandia, Francja, Niemcy.

    W Internecie znalazłem ciekawe zestawienie, jak TNCs biorą udział w niszczeniu życia na Ziemi:

    Do ekspansji międzynarodowych korporacji w Trzecim Świecie walnie przyczyniają się pożyczki Banku Światowego, promując przemysł samochodowy zamiast bardziej dostępnego i przyjaznego środowisku publicznego transportu kolejowego.. W 1993 roku, przykładowo, 74% z 3.2 miliardów USD na kredyty transportowe wydano na drogi i autostrady.

    Megalomańskie zapędy, służące wielkim firmom, na pewno nie środowisku czy powiązanym z nim społecznościom lokalnym, widać równie jasno na podstawie kredytów na inne wydatki infrastrukturalne. Wystarczy zadać sobie pytanie: KOMU TO SŁUŻY?

    Przypadek Monsanto

    Monsanto jest to konglomerat założony na początku XX wieku w St. Louis. Przez lata firma zajmowała się produkcją środków chemicznych i przeżyła olbrzymi rozwój. Wśród sztandarowych produktów były polichlorowane bifenyle (PCBs), lepki materiał używany od 1929 roku do izolacji elektrycznych, jako składnik klejów, pokryć dachowych, itp. Produkt ten Monsanto uważało za toksyczny już od lat 50-tych, bo nakazano pracownikom noszenie skafandrów ochronnych w swoich fabrykach. Opinia publiczna nie została o tym poinformowana. Kilkadziesiąt lat później PCBs stało się podręcznikowym przykładem krótkowzroczności środowiskowej. Zakazano produkcji po tym, jak udowodniono ich kancerogenny wpływ na człowieka oraz toksyczność w stosunku do zwierząt i kumulowanie się w łańcuchu pokarmowym. Do dziś miliony ton tych substancji zalegają w transformatorach na całym świecie.

    W latach pięćdziesiątych Monsanto opracowało środek chemiczny DDT (Azotox). Pestycyd ten już wkrótce po rozpoczęciu szerokiego stosowania okazał się zabójczy dla ludzi. W latach 60-tych w samych Stanach Zjednoczonych urodziło się kilkadziesiąt tysięcy dzieci z deformacjami genetycznymi i fenotypowymi (karły, bez palców, itp.). Rząd amerykański zabronił produkcji dopiero w 1972 roku. DDT był stosowany w krajach rozwijających się co najmniej do lat dziewięćdziesiątych, być może do dziś.

    Monsanto było czołowym zaopatrzeniowcem armii amerykańskiej walczącej w Wietnamie. Środek chemiczny opracowany przez firmę o nazwie Orange Agent przewyższał swoją skutecznością Cyklon B używany przez SS. Niszczył doszczętnie las i zwierzęta jeszcze w tydzień po zrzuceniu, "oczyszczając" pole walki. W sumie zrzucono 10 milionów ton na lasy Wietnamu. Zanieczyszczenia pozostałe w Wietnamie do dziś zabijają ludzi i powodują liczne schorzenia u wielu innych. Administracja Weteranów USA do dziś leczy tysiące osób poszkodowanych przez produkt Monsanto.

    W latach osiemdziesiątych Monsanto opracowało hormon wzrostu dla krów, powodujący przyśpieszoną produkcję mleka. USA od lat ma nadprodukcję mleka, więc sama filozofia nie pasuje do realiów i uderza w indywidualnych rolników. Hormon skraca znacznie życie krów i powoduje schorzenia.

    Teraz Monsanto zajmuje się naszą żywnością i promuje na świecie genetycznie zmodyfikowaną odmianę soi - "roundup ready". Genetyczna zmiana uodparnia rośliny na herbicyd o nazwie Roundup, produkowany przez... Monsanto. Firma zaprzecza istnieniu jakichkolwiek negatywnych skutków ekologicznych.

    Przypadek Union Carbide

    W 1984 r. z fabryki pestycydów amerykańskiego przedsiębiorstwa Union Carbide zlokalizowanej w okolicach Bhopalu w środkowych Indiach wyciekło 40 ton wyjątkowo toksycznych gazów. Pół miliona ludzi było w zasięgu. Mordercza chmura przeszła nad okolicą zabijając na miejscu ok. 2000 osób. Dalszych 15-16 tys. umarło w cierpieniach w ciągu następnych dni. Dosłownie setki tysięcy zachorowało na różne choroby spowodowane wypiekiem. Od czasu tego wypadku w okolicy notuje się trzy razy więcej gruźlicy niż gdzie indziej w Indiach. Cały świat był oburzony na arogancje i chciwość kierownictwa Union Carbide. Fabrykę otworzono w Indiach chcąc uniknąć restrykcji ochrony środowiska i pracowników u siebie, w USA. Fabryka w Azji nie tylko nie musiała spełniać podstawowych wymogów bezpieczeństwa stosowanych na Zachodzie, ale Union Carbide mógł ignorować wszelkie przepisy lokalne, oraz często nawet zdrowy rozsądek. Profity korporacyjne były jedynym celem.

    Przypadek Shell

    Ken Saro-Wiwa (przed śmiercią 94-letni pisarz, laureat tzw. alternatywnej pokojowej nagrody Nobla) występował przeciw reżimowi generała Sani Abacha i walczył z wielkimi światowymi koncernami naftowymi, które niszczą środowisko naturalne w kraju Ogoni, na południu Nigerii. Według Ogonich Shell prowadzi rabunkową gospodarkę w delcie rzeki Niger, która wpada do Zatoki Gwinejskiej. Ogoni stracili swoje tradycyjne źródła utrzymania - rybołówstwo, uprawa ziemi i hodowla - gdyż rzeka i ich ziemie zostały skażone przez ropopochodne zanieczyszczenia rozprzestrzenione na ogromnych obszarach. W pierwszej demonstracji ruchu na rzecz społeczności Ogonich MOSOP, któremu przewodził Saro-Wiwa wzięło udział 300 tysięcy osób, czyli 3/5 populacji Ogonich. MOSOP był (czy obecnie istnieje - nie wiem) ruchem pokojowym, nie stosującym przemocy.

    Ken Saro-Wiwa wraz z ośmioma innymi działaczami z plemienia Ogoni został oskarżony o zabójstwo podczas wiecu (w maju '94) czterech współpracujących z rządem wodzów plemienia Ogoni. 31 października 1995 roku przed wyznaczonym przez wojskowy rząd trybunałem odbył się proces. Wszystkich oskarżonych skazano na śmierć. Dziesięć dni później (10 listopada 1995 roku) wyrok został wykonany.

    Zanik bioróżnorodności

    Wychodząc z założenia, że obecna gospodarka staje się coraz bardziej zglobalizowana, pozwolę sobie na przytoczenie danych świadczących o zaniku bioróżnorodności w aspekcie ponadnarodowych spółek. Wymierania gatunków nie da się łatwo powiązać z globalizacją (aczkolwiek ja osobiście jestem o takim związku przekonany), natomiast łatwiejsze jest to w przypadku odmian zbóż. W Chinach, w 1949 wykazano istnienie 10000 podgatunków pszenicy, podczas gdy obecnie pozostało zaledwie 1000 odmian. Gwałtownie maleje też zróżnicowanie uprawianego ryżu w Indiach.

    Słyszałem w radiu dość zabawną wiadomość na temat żywności zmodyfikowanej genetycznie. Chciałbym zaznaczyć, że wiązałbym biotechnologię z procesami globalizacyjnymi, ponieważ na badania genetyczne mogą pozwolić sobie jedynie olbrzymie koncerny. Otóż jeden z rodzajów zmodyfikowanego genetycznie zboża nie kiełkuje w następnym pokoleniu! Rolnicy mogą w ten sposób uzależnić się od dostaw ziarna od zagranicznego koncernu, czemu sprzyja zanik/wypieranie tradycyjnych odmian. Jeśli rynek ziarna zostanie zmonopolizowany, farmerzy i środowisko znajdzie się w sytuacji bez wyjścia. O pochwale "różnorodności" napisano wiele, o szkodliwości monokultur także.

    Pozwolę sobie jeszcze na jedną uwagę dotyczącą genetycznie zmienionej żywności. Modyfikowany genetycznie ryż nie jest w stanie zaradzić problemom niedożywienia w krajach rozwijających się. Jest to spowodowane niewystarczającą ilością witaminy A. Ryż zwany Golden Rice jest tak ubogi w tą witaminę, że aby zaspokoić dzienne zapotrzebowanie na nią trzeba by zjeść około dziewięciu kilogramów gotowanego ryżu. Wbrew Greenpeace, przedstawiciele firm produkujących taki ryż twierdzą, że uratuje on tysiące biednych dzieci od ślepoty, oraz miliony od różnych dolegliwości związanych z brakiem witaminy A.13

    Światowa Organizacja Handlu a środowisko naturalne

    Korporacje ponadnarodowe dopominają się o swe prawa na podstawie umów wielopańswowych. Międzynarodowe traktaty (GATT, NAFTA, również traktaty UE) bezsprzecznie można uznać za przejaw procesów globalizacyjnych. Do ochrony środowiska mają tyle, że stwarzają możliwości ekspansywnego inwestowania w krajach niedokapitalizowanych (ang. capital hungry countries), co sprzyja walce pomiędzy tymi krajami o inwestycje. Jedną z pozycji przetargowych jest środowisko. Mamy w tym przypadku "równanie do najgorszego" pod względem standardów środowiskowych.

    O tym, że równanie do najgorszego rzeczywiście zachodzi mówią poniższe przykłady z tabeli.

    Światowa Organizacja Handlu (WTO) i wolny handel wersus środowisko i zdrowie publiczne

    Przypadek

    Argument handlowy

    Argument środowiskowy/społeczny

    Rezultat i konsekwencje

    Karaibskie banany (tzw. "wojna bananowa")

    Preferencje Unii Europejskiej dla producentów z regionu Morza Karaibskiego względem firm amerykańskich z Ameryki Środkowej są niesprawiedliwe.

    Eksport bananów do Europy jest ważnym źródłem dochodu dla drobnych ekstensywnych wytwórców, którzy dodatkowo stosują mniej zależne od pestycydów technologie w porównaniu z gigantami takimi jak Chiquita czy Dole.

    Panel WTO przyznał rację USA. Producenci z Karaibów obawiają się, że ta decyzja narazi ich na dewastację ekologiczną ich plantacji, wzrost zależności od chemii oraz dodatkowo na przemyt narkotyków.

    Hormon wzrostu u krów

    Stany Zjednoczone żądają, by Unia zniosła zakaz importu wołowiny opartej na genetycznie obcym hormonie. USA argumentuje, że takie mięso nie stanowi zagrożenia na zdrowia.

    Zakaz genetycznie zmodyfikowanej wołowiny dotyczy amerykańskich i europejskich producentów. Jeżeli europejscy konsumenci i rządy chcą promować bardziej naturalne metody produkcji wołowiny, powinni mieć prawo do urzeczywistniania tych wartości w swym prawodawstwie.

    Panel WTO przychylił się do skargi Stanów. Ma on możliwość decydowania ponad głowami demokratycznych państw, jakie argumenty ekologiczne i zdrowotne mają "naukową" podstawę.

    Krewetki i żółwie

    Stany Zjednoczone zabraniają importu krewetek z krajów, w których rybacy łowią je sieciami zabijającymi "przy okazji" zagrożone wyginięciem żółwie morskie. Niektóre państwa azjatyckie uważają, że USA nie ma prawa do restrykcji wpływających na zachowanie rybaków poza granicami Stanów.

    Jest możliwy połów bez zabijania żółwi przy tzw. "turtle excluder devices" -TEDs. Amerykańskie prawo wymaga, by krajowi i zagraniczni krewetkarze stosowali bezpieczne dla żółwi metody połowu. Jest to właściwy kompromis pomiędzy zachowaniem rzadkich żółwi na świecie a miejscami pracy w rybołówstwie.

    Znowu panel WTO uznał amerykańskie regulacje jako naruszające międzynarodowe regulacje handlowe. Jednostronna norma służąca ochronie środowiska wg WTO jest nie do przyjęcia. Wyższa instancja potrzymała decyzję podstawowego szczebla acz węższym zakresie - amerykańskie prawo wprowadzono w sposób dyskryminujący.

    Wenezuelska benzyna

    W 1990 roku, w USA poprawka do Clean Air Act nałożyła obowiązek produkcji czystszej benzyny. Na ile czystszej, zależy od tego jak brudna była technologia wytwarzania w 1990 roku. Z powodu trudności oceny "ekologiczności" zagranicznych rafinerii Agencja Ochrony Środowiska EPA postanowiła przyjąć średnią USA z 1990 roku dla zagranicy. Zagraniczne rafinerie uważają taki układ za dyskryminujący.

    Wenezuelska benzyna jest gorszej jakości, więc przyjęta średnia amerykańska 1990 oznacza czystszy punkt odniesienia, od którego mierzymy konieczne usprawnienia technologii. Oznacza to, że prawo prowadziłoby do lepszej jakości benzyny sprzedawanej w Stanach, a więc lepszej jakości powietrza w miastach.

    Panel WTO oraz ciało apelacyjne uznały regulacje USA za "dyskryminujące". EPA została zmuszona do opracowania nowych regulacji. Interesujące jest, że to co się naprawdę w tym przypadku liczy - czyste powietrze - nie były brane w ogóle pod rozwagę przez WTO.

    B3. SAP - mechanizmy dostosowawcze do biedy15, uzależnienia i chorób

    Zdecydowana większość środków Bank Światowy wydaje na programy dostosowania strukturalnego (ang. Structural Adjustment Programme, SAP). Stanowiły one ponad połowę budżetu BŚ w roku 1999. Wprowadzenie SAP jest też niezbędnym warunkiem do uzyskania innych pożyczek, również od Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Pieniądze na program dostosowawczy przyznaje się państwu na wdrażanie zasad gospodarki rynkowej.

    Ważnym argumentem podtrzymującym tezę o antyekologicznym podejściu jest brak wymogu opracowania Oceny Wpływu na Środowisko (ang. Environmental Impact Assesment) w przypadku programów SAP. Natomiast istnieje taki wymóg w przypadku tzw. pożyczek sektorowych.

    W raporcie własnym Banku napisano: "Spośród 54 projektów, jedynie 9 - czyli 17 procent zawierało jakieś wyraźne wzmianki o potencjalnym wpływie na środowisko powodowanym przez wymieniane projekty. )Oznacza to dramatyczną redukcję w porównaniu do do badań raportu Warforda z 1994 roku, który stwierdzał, że 60% przebadanych projektów zawierało jakieś ekologiczne cele lub warunki." (Social and Environmental Aspects: A Desk Review of SECALs and SALs Approved during FY98 and FY99. World Bank Socially and Environmentally Sustainable Development. May 24 1999)

    SALs (ang. Structural Adjustment Loans) są również zwolnione z 10 polityk ochronnych, wprowadzonych przez Bank, m.in.: oceny wpływu na środowisko, ochrony naturalnych siedlisk, ochrony przed szkodnikami.

    Ogłoszona redukcja długów najbardziej zadłużonych krajów spowoduje, że będą płaciły mniej, ale tak dużo jak tylko są w stanie. Mozambik, na przykład, będzie nadal musiał przeznaczać na spłatę zadłużenia 40% swoich przychodów, to jest ponad 3 razy więcej niż wydaje na edukację i zdrowie razem. Tymczasem w Mozambiku 80% kobiet nie umie czytać, a 60% populacji nie jest objęte nawet podstawową opieką medyczną.

    "Wizerunek Afryki biednej, głodującej, wymagającej pomocy, pozwala na dalszą eksploatację naszego kontynentu" - mówiła Marie Shaba, przewodnicząca Związku Organizacji Pozarządowych Tanzanii na konferencji prasowej podczas szczytu Banku Światowego i MFW w Pradze 25 września 2000 roku - "Pod pozorem pomocy organizacje międzynarodowe w rodzaju MFW mogą prowadzić swoją szkodliwą politykę, wyłudzając zresztą na jej finansowanie pieniądze zachodnich podatników."

    Polityka MFW uzależnia samowystarczalne niegdyś kraje od technologii, nasion, chemii, paliw i rynków zbytu należących do transnarodowych korporacji. I to do nich w efekcie trafia "pomoc". To one przejmują nowe rynki zbytu, kosztem lokalnych gospodarek.

    Strukturalny program dostosowawczy, jaki realizuje MFW w Tanzanii, spowodował zlikwidowanie dotacji do nasion, przy jednoczesnym wspieraniu upraw eksportowych, oraz reformę rolną, w wyniku której znaczne tereny rolne zostały wykupione przez korporacje. Obecnie wielu tanzańskich chłopów nie posiada ziemi. Z powodu gwałtownego rozwoju upraw eksportowych, spadła produkcja żywności na lokalny rynek i wzrosły jej ceny. Ponieważ podobna polityka jest prowadzona w całej Afryce, spadają ceny na eksportowane płody. Na "pomocy" MFW skorzystały głównie zachodnie koncerny, zyskując tani surowiec i wzrost produkcji, kosztem mieszkańców, którzy tracą pracę, ziemię i tanie źródła żywności.

    Po trzech latach od wprowadzenia programu dostosowawczego w Zimbabwe w 1991 roku, ograniczono wydatki na szkolnictwo podstawowe o 29%, zastępując je opłatami, co dramatycznie zmniejszyło liczbę uczniów. Wydatki na służbę zdrowia spadły o 34%, a liczba kobiet umierających w czasie porodu podwoiła się. Drastycznie zredukowano także wydatki na zapobieganie AIDS edukację, dystrybucję prezerwatyw, opiekę medyczną. Obecnie każdego dnia na AIDS umiera w Zimbabwe ponad tysiąc osób.

    W Kenii, która realizuje SAP, pacjenci w szpitalach dzielą łóżko z drugim pacjentem, nie dostają jedzenia, chyba że przyniosą je im krewni, brak jest lekarstw, brak jest pieniędzy na testy na HIV, co prowadzi do sytuacji, że krew, której się używa do transfuzji, jest w połowie przypadków nie sprawdzana na zakażenie HIV. WB zmusił Kenię do obcięcia wydatków na zapobieganie i leczenie chorób przenoszonych droga płciową. Ograniczono dostęp do lekarza, w 1981 r. w Kenii na 1 doktora przypadało 10 tysięcy ludzi, a w 1994 już 22 tys.

    Poważni ekonomiści argumentują, że odpłatność za opiekę medyczną spowoduje, że "pacjent dwa razy się zastanowi, zanim uzna, że pomocy lekarza naprawdę potrzebuje". Dla ludzi w Afryce takie deliberowanie prowadzi dość szybko do śmierci, jak widać na powyższych przykładach. Najbardziej przykre wydaje się to, że takie nieludzkie rozumowanie uzasadnia "naukowa", "pozbawiona emocji i wartościowania" logika ekonomiczna i jej rozważania na temat efektywności kosztowej.

    Globalna ekspansja ubóstwa

    Nędza na świecie, istniejąca jednocześnie obok nieskończonego praktycznie przepychu i bogactwa, jest poważnym ciosem dla całej ludzkości, zaprzeczeniem humanizmu i solidarności międzyludzkiej (jeśli o ogóle współcześnie możemy mówić o takich wartościach). W tym tonie utrzymane są raporty ONZ poświęcone rozwojowi - globalizacja ubóstwa obok globalizacji dostatku.

    Głód nie wynika, jak niektórzy mniemają, z nieprzewidywalnych katastrof naturalnych ani jak powtarzają niektórzy piewcy "ideologii sukcesu" z wrodzonego lenistwa i niegospodarności Murzynów, którzy "poza nadmiernym rozmnażaniem się" nic nie robią.

    Według mnie, obecny globalny układ jest przedłużeniem wzorców kolonialnych, z których kraje takie jak np. Indie, do tej pory nie mogą się podźwignąć. Klasyk ekonomii John Smith pisał, co podaję za książką Noama Chomskiego "Rokiem 501. Podbój trwa", że Bengal (obecnie Bangladesz, okolice Kalkuty w Indiach - najbiedniejsze rejony na Ziemi) w XVIII wieku był krainą tak obfitą, zasobną i żyzną, że żadne kataklizmy ano konflikty wojenne nie będą w stanie tego bogactwa uszczuplić czy nadwerężyć. Historia pokazała jak bardzo się mylił.

    Gdzie ulokował się współczesny kolonializm? Bezpośrednio zainteresowany Malezyjczyk (Martin Khor, Third World Network) może to wyjaśnić: "Programy dostosowawcze są mechanizmem przenoszącym skutki błędów ekonomicznych i finansowych Północy na Południe i z elit Południa na społeczeństwa Południa. Jest to również sposób kontynuacji kolonialnych wzorców ekonomicznych, które Północ chce rozwijać w okresie postkolonialnym. Kraje Południa są obecne bardziej zależne niż kiedykolwiek. BŚ oraz MFW odgrywają wobec nas rolę ex-kolonialnego władcy."

    Podczas, gdy Bank Światowy mówi: "Wzrost gospodarczy będzie prowadził do redukcji ubóstwa", w rzeczywistości jak czytamy w raporcie ONZ: "... ale nawet tam, gdzie stopa wzrostu gospodarczego była dodatnia, rosła bieda; bogaci stawali się jeszcze bardziej bogaci, biedni jeszcze biedniejsi" (ONZ: "Economic Commision for Africa", 1999). W Tanzanii w 1993 roku najbogatsze 10% społeczeństwa posiadało 24 razy więcej niż najbiedniejsze 10%. Niecałą dekadę później ta różnica była ponad 1000-krotna ("Development Gap Statement", Washington D.C., 1999).

    Jeszcze jeden cytat: "Zgodnie z ostatnim studium Banku Światowego, absolutna liczba ludzi biednych wzrosła w latach 90-tych w południowej Azji, Ameryce Łacińskiej, Afryce Subsaharyjskiej, Europie Wschodniej, czyli wszędzie gdzie wprowadzano programy dostosowawcze (SAP)" (Corni Giowani Andrea: "Inequity and Povery Trends in the Era of Globalisation and Liberalisation", United Nations Millenium Conference, Tokio, 19-20.I.2000).

    Zadłużenie

    Podczas, gdy Bank Światowy mówi: "chcemy pomóc zadłużonym krajom", w rzeczywistości na początku kryzysu zadłużenia suma długów wynosiła 739 mld dolarów, 12 lat później, po spłaceniu 2 bln 171 mld USD, całkowita suma zadłużenia wzrosła prawie 3-krotnie i wynosiła 2 bln 81 mld USD (za World Bank: "Global Development Finance", 1998). Spłata zadłużenia krajów Subsaharyjskiej Afryki sięga kilkudziesięciu procent ich narodowego budżetu. Zadłużenie rośnie, nie za bardzo widać, by poważnie zabrano się za rozwiązanie tego urągającego godności ludzi problemu.

    Konferencja Narodów Zjednoczonych "Środowisko i Rozwój" z Rio (1992 rok) uznała za potrzebny transfer środków pieniężnych od rozwiniętych państw do krajów rozwijających się celem pomocy w zrównoważonym trwałym rozwoju (ang. sustainable development). Kraje Północy nie spełniły tego zobowiązania. Chyba jedynie Dania przeznacza 3% swego PKB na taką pomoc. Mamy do czynienia z sytuacją "anty-Janosika", w której zasoby przepływają od biednych krajów Południa do uprzemysłowionych państw Północy.

    Liberalizacja handlu

    Zniesienie barier dla swobodnego przepływu towarów i kapitału, w celu otworzenia krajowych rynków dla zachodnich inwestorów. Zniesienie barier ochronnych na import, co oznacza brak ochrony krajowych rynków, swobodną penetrację tych rynków przez zachodnie firmy i upadek lokalnych małych przedsiębiorstw, które nie mają szansy w konkurencji z tanimi (gdyż produkowanymi na wielką skalę) produktami z Północy. Np. wymuszone przez BŚ i MFW usunięcie podatku eksportowego w Mozambiku na pewien rodzaj orzeszków (ang. cashew nut), doprowadziło do utraty pracy 10 000 osób, które pracowały przy obróbce tego produktu. Obecnie obróbka przeniosła się do Indii, gdzie wykonywana jest przez tanią siłę roboczą w postaci dzieci.

    Destruktywna orientacja proeksportowa

    Orientacja proeksportowa, wprowadzana dzięki naciskom instytucji z Bretton Woods, prowadzi do błędnego koła, w którym mamy do czynienia z nadmierną podażą na światowych rynkach, co z kolei prowadzi od spadku cen eksportowanych surowców. Warto przy tym zauważyć, że zadłużone kraje rozwijające się eksportują jedynie proste tanie surowce, na których dalszej obróbce więcej zarabiają przedsiębiorczy Europejczycy czy Amerykanie. Jest to zgodne z poprawną myślą ekonomiczną, jednak teoria ekonomii zna i posługuje się pojęciem sprawiedliwości. Ciekaw jestem po jakich (sprawiedliwych?) cenach sprzedaje kakao Wybrzeże Kości Słoniowej, zważywszy, że jedna tabliczka czekolady, kosztująca ok. 2 zł jest obciążona kilkudziesięcioprocentową marżą hurtownika i detalisty.

    Bardzo często niszczenie środowiska idzie w parze z pogłębianiem biedy. Spirala długu zmusza kraje Południa do nadmiernej eksploatacji bogactw naturalnych, zarówno nieodnawialnych jak i odnawialnych.

    Pisałem, że w krajach Trzeciego Świata właścicielami plantacji "na eksport" są duże międzynarodowe firmy. Uniemożliwia to lokalnym rolnikom wytwarzanie żywność na własne potrzeby (co spycha ich na margines społeczny i zmusza do "zasilania" podmiejskich slumsów). Firmy, z siedzibą daleko na innym kontynencie ewidentnie nie dbają o środowisko, traktują je instrumentalnie poprzez nadmierne stosowanie nawozów mineralnych, które wyjaławiają i zasalają glebę w dłuższej perspektywie czasowej. Właśnie takie krótkoterminowe zyski nigdy nie mają nic wspólnego z ochroną środowiska - jeden z raportów "Friends of the Earth" nosi adekwatny tytuł: "International Monetary Fund: Selling The Environment Short" ("Międzynarodowy Fundusz Walutowy: sprzedając środowisko krótkoterminowo").

    Orientacja eksportowa to sztandarowe narzędzie polityki programów dostosowawczych (SAPs). By przedstawic jak w praktyce funkcjonują SAPs posłużę się poniższymi przykładami, skupiając się na środowisku.

    Przypadek Wybrzeże Kości Słoniowej

    SAP jest realizowany w tym afrykańskim kraju od kilkunastu lat i zbiega się ze wzmożoną presją na naturę. Kraj ten jest najważniejszym światowym producentem kakao. Od 1992 roku do 1996 roku produkcja kakao wzrosła o 44%, a od 1980 do 1996 roku udział pokrycia terenu pod uprawę kakao wzrósł z 7,2% do 13,5% całkowitej powierzchni kraju. Wzrost tych upraw stał się główną przyczyną deforestacji, obecnie lasy zajmują ok. 3,9 mln hektarów, co stanowi małą część 12 mln ha obecnych w 1960 roku. Rządowy dokument Policy Framework Paper dla lat 1998-2000 stwierdza, że środowisko naturalne kraju stoi przed obliczem wielu problemów, w szczególności degradacją ziemi, wycinaniem lasów, zanikiem bioróżnorodności i zanieczyszczeniami. W 1997 roku 30% lasów chronionych było "nielegalnie zajmowanych" pod uprawę kakao: w ten sposób wyprodukowano 100 tysięcy ton tego surowca (ok. 10%).

    Przypadek Kamerun

    Jest to kraj charakteryzujący się bogatym środowiskiem naturalnym. Położone w górach wilgotne lasy deszczowe zajmujące 14 mln hektarów (spośród 22 mln całości) kryją goryle, słonie czy też czarne nosorożce zagrożone wyginięciem, żeby wymienić tylko parę gatunków ssaków.

    Programy dostosowawcze Międzynarodowego Funduszu Walutowego rozpoczęto w 1988 r. i trwają do dziś. Wycinanie lasów celem eksportu drewna stało się atrakcyjną opcją ekonomiczną. MFW doprowadził do zniesienia podatków na wywóz drewna, co z innymi politykami makroekonomicznymi doprowadziło do rabunkowej eksploatacji. W czerwcu 1999 roku zakazano eksportu drewna, prawo stworzyło jednak wyjątek na dwa główne gatunki eksportowe. Nie rozwiązuje to fundamentalnego problemu: zachęty ekonomiczne nie służą ochronie lecz niszczeniu lasów naturalnych. Ciekawe jest, jak zmieniało się zatrudnienie w sektorze publicznym, służące redukcji wydatków rządowych. W latach 1995-1997 zwolniono 1000 pracowników z rolnictwa, leśnictwa i rybołówstwa (8% spadek) podczas gdy Ministerstwo Obrony zwiększyło etaty o 16%.

    Przypadek Filipiny

    Ten dziewiczy do niedawna kraj był od dekad związany z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. W porozumieniu podpisanym w 1998 roku z MFW zapowiedziano przekształcenie deficytu budżetowego w nadwyżkę. Odpowiedzią Rządu Filipin była dwudziestopięcioprocentowa redukcja wydatków (z wyłączeniem spłat pożyczek). Departament Środowiska i Zasobów Naturalnych dostał poważny cios, który praktycznie uniemożliwia jakiekolwiek zarządzanie lasami i walkę z plagą, jaką jest nielegalna wycinka. Na Filipinach pozostało 700 tysięcy spośród 16 milionów hektarów lasów.

    Program dostosowawczy doprowadził do szeregu zmian w prawie geologicznym z 1995, usuwając bariery dla zagranicznych inwestorów poprzez stworzenie możliwości pełnej własności kopalni. Uchwalona w 1987 roku Konstytucja Filipin mówi o 60% udziale praw własności przy przedsięwzięciach górniczych i eksploatacyjnych.

    Nowe prawo doprowadziło do eskalacji konfliktów z ludnością etniczną, którą niejednokrotnie zmuszano do przesiedleń, zanieczyszczeniu ulegały zbiorniki wodne, od których ludność tubylcza była uzależniona. Ochrona kopalni oraz armia interweniowała, by "zapewnić bezpieczeństwo inwestorom".

    C. Podsumowanie części środowiskowej

    Uważam, że procesy globalizacyjne w gospodarce przyczyniają się do niszczenia środowiska na olbrzymią i niespotykaną dotychczas skalę, szczególnie w krajach tzw. Trzeciego Świata. Biorą w tym udział ponadnarodowe korporacje, dla których ważny jest krótkoterminowy zysk oraz minimalizacja kosztów działalności, co powoduje nadmierną eksploatację bogactw naturalnych (przytoczone przykłady 3 państw). Programy dostosowawcze Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego wspierają orientację proeksportową oraz finansują olbrzymie infrastrukturalne obiekty, które są zaprzeczeniem zasady trwałego i zrównoważonego rozwoju, służą natomiast lepszej penetracji rynku i zasobów przez firmy Północy.

    "Sprzedaż środowiska" obok transferu brudnych technologii (Union Carbide w Bhopalu) a także "równania w dół ekologicznych standardów" są głównymi mechanizmami niszczenia środowiska. Procesy globalizacyjne, jakich bym się tu upatrywał to: wolny przepływ towarów na skutek porozumień dotyczących liberalizacji handlu, zaplanowana i świadoma polityka globalnych instytucji, takich jak Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Światowa Organizacja Handlu, nazywana "wielką trójcą" architektów światowej gospodarki.

    D. Wykorzystana literatura

    1. Chomsky Noam: "Rok 501. Podbój trwa", Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1999.

    2. Friends of the Earth: "The IMF. Selling the Environment Short", Waszyngton DC, marzec 1999.

    3. Goldsmith James: "Odpowiedź zwolennikom GATT i Globalnego Wolnego Handlu", wydawnictwo "Nortom", Wrocław, 1997.

    4. Goldsmith James: "Pułapka", Tygodnik Solidarność, Warszawa 1995.

    5. Gorelick Steven: "Małe jest piękne a DUŻE ...dotowane", Biblioteka Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot, Bielsko-Biała, 1999.

    6. Internetowe strony i serwisy informacyjne:

  • Magazyn "Obywatel", nr 1/2000, Łódź.

  • Magazyn "Aktywność Obywatelska", nr 1/2001, Łódź.

  • Kulowski Mirosław: "Kiedy katastrofa ekologiczna jest dobrą wiadomością. Świat widziany oczyma Bursona Marstellera", Zielone Brygady, 3/2001.

  • Zubek Stanisław: "Ken Saro Wiwa", Zielone Brygady, 1/96.

  • Tomasz Zalega

    WPŁYW GLOBALIZACJI NA RYNEK PRACY

    Globalizacja: czy naprawdę istnieje?

    Termin „globalizacja” już od kilku lat jest najmodniejszym i najczęściej odmienianym przez wszystkie przypadki pojęciem, zarówno przez wielu badaczy jak i publicystów. Przez globalizację rozumie się proces tworzenia jednolitej gospodarki światowej następujący dzięki likwidacji barier dzielących rynki lokalne, regionalne, krajowe i wreszcie kontynentalne (Szul, 1997, s. 341). Jeden z pionierów globalizacji, K. Ohmae napisał o powstaniu „świata bez granic”, o „powiązanych gospodarkach”, w których globalizacja łańcuchów produkcyjnych, rynków towarowych, struktur korporacyjnych i przepływów finansowych sprawia, że granice państwowe i kraje narodowe stały się bezużyteczne (Ohmae, 1990, s. 6 i n.). Z kolei R. B. Reich wskazał na przestrzeń „bez produktów i technologii narodowych, bez korporacji narodowych, bez narodowych przemysłów”(Reich, 1991, s. 3).

    Generalnie, globalizacja oznacza szybkie i permanentne zwiększenie liczby ponadnarodowych instytucji i organizacji, przenikanie się różnych kultur, a także konsolidację środków masowej komunikacji w skali całego globu, czego efektem są przeobrażenia świadomości społecznej oraz poczucie zwiększającego się ustawicznie wzajemnego uzależnienia pomiędzy mieszkańcami naszej planety. Zjawisko to McLuhan określa jako „globalna wioska” podkreślając, że mieszkańcy różnych stron świata przeżywają wydarzenia zachodzące w skali globu w sposób podobny jak mieszkańcy tradycyjnej wioski, którzy cały czas są świadomi istnienia i działań sąsiadów.

    Korporacje międzynarodowe a globalizacja

    Gospodarka światowa staje się w coraz większym stopniu zintegrowana. Przyczynia się do tego przede wszystkim liberalizacja handlu międzynarodowego dzięki ograniczeniu lub usunięciu barier celnych, postęp w transporcie oraz postęp w rozwoju telekomunikacji i technologii informacyjnej, ułatwiający koordynację produkcji jednego przedsiębiorstwa w należących do niego filiach zlokalizowanych w różnych częściach globu. Wzrastająca otwartość gospodarcza poszczególnych krajów na przepływy towarowe i finansowe stała się jednym z kluczowych czynników przyspieszających proces globalizacji i przyczyniających się do powstania wielkich korporacji wielonarodowych. A. Toffler twierdzi, że najistotniejszą siłą procesu globalizacji są właśnie korporacje globalne, określane przez niego jako wielonarodowe lub ponadnarodowe. Równie ż R. B. Reich podkreśla, ż e podstawowym skutkiem globalizacji gospodarki jest tworzenie się tzw. „sieci globalnej”, złożonej z przekształconych i odmiennie funkcjonujących wielkich korporacji. Owa „sieć globalna”

    tworzy się w wyniku:

    1. zmiany strategii produktów realizowanych przez nowoczesne korporacje pod kątem zaspokajania potrzeb indywidualnych nabywców a nie masowego odbiorcy;

    2. zmiany źródeł zysku, mającej na celu przejście od czerpania zysku ze skali czy wielkości produkcji do ich uzyskiwania z rozwiązywania problemów i zaspokajania potrzeb nabywców (Reich, 1991, s. 71-75).

    Należy w tym miejscu podkreślić , że owe wielonarodowe, nowoczesne korporacje są świetnie przystosowane do wdrażania nowych technologii i obniżania kosztów. Z tego też względu siłą napędową decydującą o sukcesie korporacji jest zespół twórczy, odkrywający i rozwiązujący strategiczne problemy korporacji. To właśnie do koncepcji strategicznych zespołu twórczego angażowani są pracownicy na czas ściśle określony. A zatem w świecie globalizacji siła robocza widziana jest praktycznie przez pryzmat kosztów, a ograniczenie zatrudnienia stałego (zwłaszcza kosztem wzrostu zatrudnienia w częściowym wymiarze pracy) jest kluczowym determinantem osiągania i utrzymania konkurencyjności na rynku.

    Kolejną konsekwencją globalizacji na rynku pracy, wiążącą się z cechą wielkich nowoczesnych korporacji jest zacieranie się granic narodowego kapitału, w wyniku czego w

    wielkich nowoczesnych korporacjach rządzi kapitał międzynarodowy, pochodzący z różnych krajów. Powoduje to, że decyzje alokacyjne podejmowane są zgodnie z rachunkiem ekonomicznym. Kapitał lokowany jest tam, gdzie może przynieść największy zysk. Jednym z

    kryteriów jest tu oczywiście cena użycia i produktywność pracy. Łatwość przepływu kapitału stanowi o eliminacji formalnych granic między krajowymi rynkami pracy. Pod rozwagę zarządów wielkich korporacji brane są więc cechy rynku pracy (struktura podaży pracy, stopa

    bezrobocia) oraz cechy siły roboczej w różnych krajach, przede wszystkim jej cena i produktywność. Powstaje popyt na pracę o charakterze i zasięgu ponadnarodowym, wpływający w zasadniczy sposób na wielkość i strukturę popytu na pracę na krajowych rynkach pracy (Kryńska, 1998, s. 58). W chwili obecnej można zaobserwować tendencję do lokowania produkcji wymagającej zaangażowania niewykwalifikowanej siły roboczej w krajach słabo rozwiniętych lub rozwijających się, gdzie można zaobserwować wysoką jej podaż oraz stosukowo niską cenę. Skutkiem takiej polityki alokacyjnej prowadzonej przez wielkie nowoczesne korporacje jest spadek popytu na nisko wykwalifikowaną siłę roboczą w krajach wysoko rozwiniętych.

    Zatrudnienie i stosunki pracy a globalizacja

    Globalizacja a także rozwój wysokiej techniki i rosną ca konkurencyjność wpływają w istotny sposób na rynek pracy i relacje zachodzące pomiędzy partnerami stosunków pracy.

    Należy stwierdzić, że pod wpływem globalizacji, a zwłaszcza towarzyszącego jej postępu technicznego, zmniejsza się relatywnie zapotrzebowanie na czynnik pracy. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że proces ten następował również przed nasileniem się procesu globalizacji. Jednakże pod wpływem wzrostu kosztów pracy oraz rosnącej międzynarodowej

    konkurencji, pracooszczędny postęp techniczny w krajach wysoko uprzemysłowionych jest bardzo intensywny. Na skutek procesów globalizacyjnych wzrasta zapotrzebowanie na pracowników o wysokich kwalifikacjach natomiast spada na pracowników o niskich i wąskich kwalifikacjach. Sytuacja ta wywodzi się głównie ze zmian w metodach wytwarzania i w strukturze zapotrzebowania na wartości oferowane przez gospodarkę. Ponadto zmniejszający się popyt na pracowników nisko wykwalifikowanych jest konsekwencją coraz mniejszego zapotrzebowania na tradycyjne dobra materialne oraz wzrostu popytu na dobra przetworzone, będące rezultatem zastosowania w procesie produkcji wysokiej technologii. Oznacza to konieczność głębokich przekształceń struktur zatrudnienia polegających na spadku zatrudnienia w rolnictwie, a także - choć w mniejszym natężeniu w przemyśle oraz wzrost w usługach (zwłaszcza w usługach niematerialnych).

    Ponadto przewartościowania w strukturze popytu, typowe dla globalizacji, już w niedługiej przyszłości przyczynią się do obumierania lub całkowitej likwidacji wielu tradycyjnych, tzw. przemysłowych zawodów, które stracą rację bytu. Jednocześnie na skutek wykorzystania postępu w mikroelektronice i telekomunikacji zwiększy się popyt na zawody nowoczesne, z których niektóre już istnieją i prężnie rozwijają się, a inne są dotąd jeszcze nieznane. Zdecydowana większość przyszłych zawodów będzie wymagała specjalistycznego wyższego wykształcenia, wspartego ustawicznym dokształcaniem. Uzupełnieniem wymaganych kwalifikacji o charakterze czysto zawodowym będą pewne cechy osobowe, tj. samodzielność, lojalność, innowacyjność, gotowość i skłonność do zmian, odporność na stresy, gotowość do ciągłego uczenia się, uczenie się języków obcych czy doskonalenie wiedzy w zakresie technik informatycznych.

    Proces globalizacji oprócz skokowego wzrostu kwalifikacji i stałego jego rozwoju będzie również powodował większą elastyczność zatrudnienia i płac, a w konsekwencji pogłębienie się nierówności płacowych. Elastyczność zatrudnienia ma wiele form. Z jednej strony oznacza ona mniejszą ochronę pracy, krótsze okresy wypowiedzeń, niepewność jutra, strach przed utratą pracy itd., co w ograniczonym stopniu identyfikuje pracownika z celami przedsiębiorstwa i jego rozwojem, z drugiej zaś - niższe koszty pracy, większą zdolność gospodarki do tworzenia miejsc pracy, lepszą alokację zasobów pracy na rynku wewnętrznym oraz większą możliwość kształtowania struktur zatrudnienia, dopasowanych do wyzwań jakie niesie ze sobą globalna konkurencja i rozwój technik informacyjnych (Borkowska, 1997).

    Inną formą rosnącej elastyczności jest rozwój atypowych, czyli elastycznych form zatrudnienia (tj. job-splitting, office-sharing, job-sharing, work-sharing, temporary

    employment), które sprzyjają zmniejszaniu kosztów pracy a także przyczyniają się do ograniczania rozmiarów bezrobocia, na skutek m.in. dzielenia pracy między pracowników

    zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu pracy, ograniczania pracy w godzinach

    nadliczbowych itp.

    Elastyczne formy zatrudnienia umożliwiają zmniejszenie kosztów pracy ze względu

    na nierówne szanse dostępu pracowników objętych tymi formami do szkoleń, awansów, a

    także ze względu na brak równości wynagrodzeń (w przeliczeniu na pełny etat).

    Kolejna forma elastyczności zatrudnienia oznacza permanentną konieczność reorientacji zawodowej w okresie aktywno ś ci zawodowej pracownika (co wymaga od niego ustawicznego pogłębiania wiedzy i umiejętności), a także zmianę formy pracy, ze względu na postępującą intelektualizację pracy. Rozwój high-tech rozszerza w sposób gwałtowny zakres prac wykonywanych w domu (telework), która rozwija się w różnych formach, takich jak: elektronic homework, satellite centres, neighbourhood centres czy mobile work.

    Pod wpływem globalizacji rośnie niepokojąco zróżnicowanie płac, co w konsekwencji prowadzi do pogłębienia ich polaryzacji, poszerzenia sfery ubogich pracujących, a także marginalizacji i dezintegracji społecznej (Borkowska, 1998, s. 45). Pojawia się zatem pytanie, jakie czynniki wpływają na zróżnicowanie płac? Otóż przyczyn występowania tego zjawiska jest kilka.

    Po pierwsze - wzrost konkurencyjności będącej efektem postępującego procesu globalizacji, skłania do budowy systemu wynagrodzeń zależnych od kwalifikacji i efektów pracy, pogłębiających dyspersję płac, a także do budowy wynagrodzeń pakietowych, uwzględniających indywidualne preferencje oraz możliwości złagodzenia obciążeń podatkowych.

    Po drugie - rosnąca liczba zatrudnionych kobiet, które w zdecydowanej większości są gorzej wynagradzane od mężczyzn również rzutuje na wzrost nierówności płac.

    Po trzecie - w wyniku rozwoju technologii komputerowej, wzrasta popyt na pracę wysokokwalifikowaną, co z kolei rzutuje na pogłębiające się nierówności płacowe.

    Po czwarte - globalizacja handlu zagranicznego, a zwłaszcza import niskoprzetworzonych, tanich towarów z krajów o niskich kosztach pracy ma swój udział w obniżaniu płac w konkurencyjnych przemysłach kraju i ewidentnie przyczynia się do wzrostu bezrobocia wśród osób z niskimi kwalifikacjami. W wyniku globalizacji, zmian technologicznych w zakresie pozyskiwania, przetwarzania i przekazywania informacji a także pod wpływem różnorodności kulturowej oraz rosnącej społecznej odpowiedzialności biznesu, następują i będą ustawicznie postępowały zmiany modyfikujące organizację pracy wewnątrz organizacji oraz sposób kierowania personelem. Niektóre z tych zmian dostrzegane są już dzisiaj, inne pojawią się w przyszłości. Jednym z nich będzie zapewne potrzeba znacznego uelastycznienia form zatrudnienia, organizacji czasu pracy i systemów wynagradzania. Innym wyzwaniem może być wypracowanie nowych modeli rozwoju kariery zawodowej, w których pracownik będzie odgrywał aktywną rolę, otrzymując wsparcie merytoryczne ze strony przełożonego. Wydaje się, że jednym z trudniejszych wyzwań w dziedzinie zarządzania zasobami ludzkimi będzie radzenie sobie z dylematem zachodzącym między rosnącą orientacją na zaspokojenie potrzeb klienta i związanym z tym dążeniem do zwiększania elastyczności pracowników a gorszą sytuacją pracowników tworzących peryferyjny segment zatrudnienia, w którym istnieją ograniczone możliwości rozwoju zawodowego pracowników i mniej korzystne warunki pracy i płacy.

    Kolejnym wyzwaniem będzie również rosnąca świadomość kwestii etycznych, które występują w sferze zatrudnienia i związane z tym oczekiwania zmian w takich sprawach, jak, np.: ochrona informacji personalnej, dyskryminowanie ze względu na płeć, wiek, poglądy religijne i polityczne. Przeobrażeniom ulegać będzie również model zbiorowych stosunków pracy, ze względu na to, że zmieniający się pracownik oczekiwać będzie innych rozwiązań w tej ważnej dla niego dziedzinie.

    Zbiorowe stosunki pracy na skutek globalizacji ulegają głębokim zmianom dostosowawczym, które zmierzaj ą do modelu pośredniego. Charakteryzuje je nowa rola państwa i związków zawodowych, nowy model negocjacji połączony z systemem konsultacji i nowy kształt partycypacji pracowniczej.

    Globalna konkurencja i rozwój wysokiej techniki wywierają również istotny wpływ na związki zawodowe, które stają przed koniecznością samo przekształcenia. W wyniku zmian struktur gospodarczych, rosnącej sfery small businessu, zmian w strukturze zatrudnienia, a zwłaszcza udziału zatrudnienia w elastycznych formach, następują również zmiany struktur organizacyjnych związków zawodowych z pionowych na bardziej płaskie. W wyniku tego związki zawodowe starają się pozyskiwać swoich członków wśród pracowników objętych elastycznymi formami zatrudnienia a także zmuszone są do większej elastyczności i współpracy z kierownictwem. Należy także podkreślić, że w poszukiwaniu rozwiązań umacniających konkurencyjność firm i samych pracowników (poprzez inwestowanie w ich rozwój) następuje zmiana strategii zachowań związków zawodowych, polegająca na tym, że w procesie negocjacji większego znaczenia nabiera szkolenie pracowników oraz zapobieganie nierównościom dochodowym (Hyman, 1994, s. 112). Ponadto związki zawodowe są obecnie skłonne zrezygnować z części podwyżek płac w zamian np. za gwarancje pracy, za szkolenie na koszt firmy lub inne zmniejszające ryzyko utraty pracy. A zatem proces globalizacji sprawia, że związki zawodowe stają się bardziej elastyczne w swoim działaniu.

    W najbliższej przyszłości globalizacja będzie wywoływała zmiany ludzkich aspiracji co do charakteru, warunków i stosunków w środowisku pracy, co w konsekwencji przyczyni się do ukształtowania nowej filozofii organizowania i zarządzania zespołami ludzkimi, opartej na partnerstwie osób prowadzących celową działalność. Kierowanie personelem natomiast zostanie oparte na osiągnięciach naukowych i będzie lepiej wyposażone w nowoczesne narzędzia elektroniczne.

    Globalizacja i szybki rozwój techniki wzmacniając popyt na wiedzę i wysoko wykwalifikowaną kadrę, na plan działań dostosowawczych wysuwa przed wszystkim edukację i szkolenie zawodowe. Ze względu na potrzebę permanentnego (ciągłego) uczenia się w toku aktywności zawodowej, a nawet całkowitej zmiany zawodu w dostosowaniu do potrzeb rynku pracy, konieczny jest rozwój sieci i modernizacja systemu preorientacji i informacji zawodowej oraz poradnictwa w tym zakresie. Globalizacja wymaga zatem rozwoju, podnoszenia poziomu oraz lepszego dostosowania do potrzeb rynku pracy systemu edukacji.

    Podsumowanie

    Należy pamiętać o tym, że globalizacja jest procesem nieodwracalnym. Jak napisał wybitny amerykański politolog, ekonomista i filozof Francis Fukuyama cofnięcie procesu globalizacji nie wydaje się prawdopodobne, ponieważ u jego podłoża leży rewolucja w sferze technologii informacji, która sprawiła, że telefon, faks, radio, telewizor i internet dotarły do najdalszych zakątków naszej planety. To z kolei wywiera nieodwracalny wpływ na rynek pracy wywołując:

    •głębokie przekształcenia struktur zatrudnienia,

    •okresowe wzrosty bezrobocia strukturalnego,

    •zwiększenie elastyczności zatrudnienia i płac, co w efekcie prowadzi do pogłębienia się

    nierówności płacowych,

    •transformację zbiorowych stosunków pracy.

    Literatura

    Borkowska S. (1997), The Dynamics of Wage Relations: Case of Poland, w: The Dynamics of

    Wage Relations in the New Europe, Maastricht

    Borkowska S. (1998), Główne wyzwania wobec problemów pracy na przełomie wieków, w:

    Praca i polityka społeczna w perspektywie XXI wieku, IPiSS, Warszawa

    Hyman R. (1994), Theory and Industrial Relarions, „British Journal Industrial Relations, No

    32

    Kryńska E. (1998), Popyt na prac ę w Polsce - tendencje i perspektywy, w: Praca i polityka

    społeczna w perspektywie XXI wieku, IPiSS, Warszawa

    Ohmae K. (1990), The Borderless World: Power and Strategy in the Interlinked Economy,

    Harper, New York

    Reich B. R. (1991), The Work of Nations, Vintage, New York

    Szul R. (1997), Epokowe wyzwania gospodarcze a społeczny wymiar gospodarowania, w: A.

    Dobroczyńska (red.), Jednolitość i różnorodność w polityce rozwoju, Wydział Nauk

    Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa

    “Globalizacja - Mrzonka czy nieunikniona rzeczywistość.”
    Opracowała:

    mgr Jolanta Górka - nauczyciel przedmiotów ekonomicznych

    Zespół Szkół Ekonomicznych Brzeg.

    Brak sterowania w połączeniu z coraz szybszym tempem zmian w telekomunikacji i technologii komputerowej wzmocniły działania prowadzące do stworzenia zintegrowanego rynku światowego. Zmieniające się przez kilka ostatnich dekad modele wzrostu gospodarczego zaowocowały nową polaryzacją dynamizmu. Niemcy i Japonia, pokonane w drugiej wojnie światowej, zajęły miejsce Wielkiej Brytanii i Francji w pierwszej lidze potęg gospodarczych. Unia Europejska dorównuje w rozwoju gospodarczym Stanom Zjednoczonym. Nowe obszary gospodarczego dynamizmu pojawiają się w Ameryce Łacińskiej. Imponujące wyniki gospodarcze czterech azjatyckich “tygrysów” i Chin, z depczącymi im po piętach Indiami i Indonezją, są sygnałem przesuwania się światowego gospodarczego środka ciężkości.
    Zestawienie na przeciwległych biegunach “Wschodu” i “Zachodu” nie ma dziś racji bytu. Kapitalizm, wraz z odejściem od komunizmu, stał się swojego rodzaju terminem - omnibusem, pod którym ukrywają się istotne różnice między rozmaitymi modelami gospodarki rynkowej. Podobnie dychotomiczny podział na “Północ” i “Południe” stracił wiele ze swej dawnej ostrości. Wyraźnie inne są dzisiejsze problemy Afryki, Azji Południowo - Wschodniej czy Ameryki Południowej.
    Terminu “globalizacja” używano przede wszystkim do określenia niektórych kluczowych aspektów niedawnej transformacji gospodarki światowej. Mimo to, wiele pozostałych sfer działalności, mniej szlachetnego charakteru, łącznie z handlem narkotykami, terroryzmem i handlem materiałami rozszczepialnymi, również uległo globalizacji. Liberalizacja w dziedzinie finansów stworzyła co prawda świat bez granic, ale stała się także instrumentem dostępnym dla międzynarodowych kryminalistów i doprowadziła do powstania wielu problemów w krajach biedniejszych. Współpraca w skali globalnej przyczyniła się do likwidacji ospy.
    Dzięki zdobyczom technologicznym granice państw stały się bardziej przepuszczalne. Państwa co prawda zachowały suwerenność, lecz władz znacznie ucierpiała a powodu erozji autorytetu. Jej zdolność kontrolowania, na przykład, przygranicznego transferu pieniądza i wymiany informacji jest coraz mniejsza. Rządy znalazły się między ogólnoświatową presją i naciskami swoich ziomków z jednej strony a, w niektórych przypadkach, żądaniami autonomii lub groźbą secesji z drugiej strony.

    Dysproporcje w rozwoju gospodarczym
    Współczesny świat charakteryzuje się znacznym zróżnicowaniem rozwoju ekonomicznego państw. Pozycję gospodarczą poszczególnych krajów określa istnienie przemysłu opartego na najnowszych technologiach, rozbudowanego sektora usług i nowoczesnego rolnictwa. podstawą ich sprawnego funkcjonowania jest odpowiednia wydajność pracy. Niezbędny do osiągnięcia tych warunków jest rozbudowany system badań naukowych oraz nowoczesne szkolnictwo.
    Miernikiem pozycji ekonomicznej państwa jest poziom produktu krajowego brutto (PKB) na głowę mieszkańca. Rozpiętość między krajami są to bardzo duże i wahają się od ponad 30 tysięcy dolarów w takich krajach jak Niemcy czy Szwajcaria do około 100 dolarów w krajach najbiedniejszych (Mozambik, Tanzania, Etiopia).Wśród państw świata można wyodrębnić grupy krajów o różnych poziomach rozwoju gospodarczego. Około 30 państw świata to kraje wysoko rozwinięte. Są to państwa Europy Zachodniej, USA. Kanada, Australia, Nowa Zelandia oraz liczne państwa innych kontynentów. W tej grupie mieści się siedem najbogatszych państw świata: USA, Japonia, Kanada, Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy.
    W latach dziewięćdziesiątych pewne problemy rodzi próba określenia pozycji krajów Europy Centralnej i Wschodniej oraz państw byłego ZSRR. Mają one z jednej strony stosunkowo źle rozbudowaną infrastrukturę ekonomiczną i społeczną, rozwinięte niektóre kierunki badań naukowych, pracowników posiadających wykształcenie i kwalifikacje zawodowe, z drugiej jednak - są to kraje zadłużone, ich przemysł jest przestarzały, sektor usług słabo rozwinięty, a rolnictwo ciągle jeszcze oparte na ekstensywnych metodach produkcji. Kraje te choć, pomyślnie przechodzą proces transformacji społeczno - ekonomicznej, mają niski dochód na głowę mieszkańca.
    Osobną grupę stanowią kraje Trzeciego Świata, czyli państwa Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Poza nielicznymi wyjątkami są to kraje biedne i zacofane cywilizacyjnie. Większość z nich od kilkudziesięciu lat próbuje pokonać bariery rozwojowe. Są to działania ciągle nieskuteczne. Kraje te mimo podejmowanych prób nie są w stanie samodzielnie pokonać zacofania. Pomoc zewnętrzna, choć w wybranych dziedzinach ( rozwój mniej nowoczesnych gałęzi przemysłu i rolnictwa ) przynosi poprawę, często nie jest właściwie wykorzystywana. Jest ona przeznaczona na bieżącą konsumpcję ( w tym zwłaszcza grup związanych z elitami władzy), często także zakup broni. Aby to ograniczyć, kredytodawcy stanowią określone warunki. W 1991 r. największym udziałem w pomocy dla Trzeciego Świata miały: Japonia (10 945 mln dol.), USA (9 402 mln dol.), Niemcy (6 890 mln dol.), Francja (6530 mln dol.). Państwa wysoko rozwinięte deklarowały, że na pomoc dla krajów rozwijających się przeznaczą 0,7 % swego PKB. Wskaźnik ten nie został osiągnięty, przeciwnie - w latach 1992-97 pomoc ta zmniejszyła się z 0,34 % PKB do 0,27 % PKB. Dysproporcje w rozwoju ekonomicznym krajów bogatych i biednych obrazuje najlepiej fakt, że 70 % potencjału ekonomicznego i technologicznego przypada na 29 krajów OECD i tzw. Tygrysy azjatyckie (Korea Płd., Tajwan, Hongkong, Singapur).
    Z uwagi na przepaść technologiczną dzielącą te dwie grupy krajów, samowystarczalność żywnościową większości krajów bogatych oraz niewielkie zużycie tradycyjnych surowców w nowoczesnych gałęziach produkcji bardzo zmniejszyła się wymiana handlowa między państwami wysoko i słabo rozwiniętymi. Wymianę tę ogranicza dodatkowo polityka celna. W tej sytuacji odrabianie zapóźnień rozwojowych jest coraz trudniejsze. Kraje bogate ze względu na duże ryzyko nie są zainteresowane w inwestowaniu kapitałów w krajach biednych, nie chcą też przekazywać im nowoczesnych technologii. Kraje słabo rozwinięte nie dysponują zresztą zazwyczaj odpowiednio wykwalifikowaną kadrą zdolną właściwie stosować owe technologie.
    Taka sytuacja prowadzi do integracji silnych i marginalizacji słabych w gospodarce światowej. Rodzi to poważną groźbę zachwiania bezpieczeństwa światowego, które obecnie, gdy nie istnieje już rywalizacja militarna dwóch super mocarstw, opiera się na bezpieczeństwie ekonomicznym państw.

    Potrzeba wizji
    Ostatnie półwiecze było okresem radykalnych i gwałtownych zmian tak na świecie, jak i w hierarchii światowych problemów. Zawirowania ostatniej dekady nie różnią się wiele od tych, które towarzyszyły powstaniu islamu po śmierci Proroka, kolonizacja Ameryki przez Europejczyków po 1492 r., początkowi rewolucji przemysłowej w XVIII w. Czy stworzeniu współczesnego systemu międzynarodowego w obecnym stuleciu.
    Czas przemian, gdy przyszły model nie ma jeszcze wyraźnego kształtu, jest w sposób oczywisty czasem niepewności. Rośnie popyt na równowagę i rozsądek, pojawia się również potrzeba wizji. Przyszłość nas wszystkich zależy od tego, w jaki sposób ludzie i władza na całym świecie będą pracowały nad wizją lepszego świata, strategii i organów wykonawczych oraz od ich woli realizacji takiej wizji.

    Rosnąca współzależność
    Dzisiejszy, znacznie wyższy poziom integracji ekonomicznej i wynikającej z tego współzależności stały się w dużym stopniu możliwe dzięki lepszemu systemowi łączności i nowym mediom. Kiedy negocjowano utworzenie powojennego systemu światowego kierowania, telewizja, komputery i międzynarodowe połączenia telefoniczne dopiero zaczynały się rozwijać.
    Współczesne wynalazki w dziedzinie multimediów i przetwarzania danych jeszcze bardziej zmniejszają dystans, skurczą świat i przyśpieszą zmiany. Godnym uwagi przejawem tej łączności wszystkich ze wszystkimi jest zawrotne tempo rozwoju i ogólnoświatowy zasięg sieci komputerowych np. Internet, z których korzystają miliony abonentów.
    Możliwości stworzone przez nowe technologie zwiększyły się jeszcze bardziej dzięki żelaznej logice specjalizacji i skali produkcji. Wartość obrotów handlowych rosła w tempie wyższym od światowej produkcji. Przepływ kapitału był jeszcze szybszy. W ostatniej dekadzie zagraniczne inwestycje bezpośrednie, rosły czterokrotnie szybciej niż ogólnoświatowe obroty handlowe. W niektórych gałęziach przemysłu - samochodowym, elektronicznym, informatycznym - produkcja stała się już w takim stopniu globalna, że trudno o niej mówić w kontekście konkretnego kraju. Dla przykładu, zakłady samochodowe Forda - Ford Motor Company - z amerykańskiej firmy z kilkoma filiami zagranicznymi, obsługującymi lokalne rynki, stały się złożonym z filii koncernem, który w Europie obsługuje “Jeden rynek” (“Single Market”), a sieć jego zakładów produkuje “samochód świata”.
    W ostatnich latach nastąpiła prawdziwa eksplozja inwestycji portfelowych dokonywanych przez inwestorów instytucjonalnych - firmy ubezpieczeniowe, fundusze emerytalne, fundusze powiernicze - na “wyłaniających się rynkach”, w miarę jak powstawały na nich giełdy papierów wartościowych. Ludzie mogą dokonywać płatności w głównych walutach świata przez okrągłą dobę za pomocą ogromnej liczby instrumentów finansowych. W dziedzinie finansów granice państwowe znaczą niewiele - zbliża się “koniec geografii'.
    Zintegrowana gospodarka światowa pomyślnie pokonała trudności w dużym stopniu dzięki względnie dobrej konstrukcji i stabilności powojennego systemu kierowania oraz nowym technologiom. Dały one społeczeństwom i jednostkom ogromne możliwości rozwoju. Nie uwolniły jednak zupełnie od nierówności i zagrożeń.
    Gospodarki stały się bardziej zależne od siebie, dzięki czemu miały nie tylko szansę stworzenia dobrobytu i pomnożenia go, lecz także, niestety, warunki do destabilizujących wstrząsów, przekazywanych z kraju do kraju. Dzięki współpracy międzynarodowej udało się zapobiec lub osłabić niektóre z nich, innym natomiast pozwolono nabrać rozpędu, co spowodowało szkody w gospodarkach i wywołało niepokoje społeczne.
    Zarówno dynamizm, jak i zakłócenia w procesie integracji gospodarki światowej wiążą się z tym, że jej korzenie tkwią głównie w sektorze prywatnym. Zapewnienie stabilnych warunków dla jej dalszego rozwoju wymaga umiejętnego zrównoważenia - na szczeblu krajowym i międzynarodowym - wolności rynków z poziomem dostępności dóbr publicznych. Tempo globalizacji rynku finansowego i innych rynków przewyższa obecnie możliwości rządów do stworzenia odpowiednich gwarantów stabilizacji, takich jak ramy prawne i układy kooperacyjne, zapobiegających nadużyciom monopolistów oraz zakłóceniom na rynku. W warunkach gospodarki światowej krajowe środki zapobiegające załamaniom są zdecydowanie niewystarczające.
    Instrumenty światowego kierowania konieczne dla realizacji zobowiązań państwa we współzależnym świecie są, mimo pewnych sukcesów, wciąż niewystarczająco rozwinięte. Układ Ogólny w Sprawie Ceł i Handlu (GATT), na przykład, dopiero teraz rozpoczął negocjacje porozumień o obrocie międzypaństwowym towarów i usług przemysłu informatycznego i jemu pokrewnych, chociaż dynamiczny rozwój tej gałęzi był najważniejszym zjawiskiem w ostatnim dziesięcioleciu. Wiele się robi dla rozwoju nowych struktur regionalnych, np. w UE, ale nawet to nie przestrzegło Europejskiego Systemu Walutowego od poważnych wstrząsów spowodowanych dużymi ruchami kapitału.
    Rosnącej współzależności ekonomicznej towarzyszy rozwój wolnego handlu nie tylko towarami “użytecznymi”, lecz także używkami. Międzynarodowy handel narkotykami, na przykład, zdominował gospodarkę znacznej liczby krajów; wartość tego typu obrotów jest niekiedy większa niż obrotów żywnością. Handel - legalny lub nielegalny - bronią, odpadami radioaktywnymi, żywym towarem (prostytucja), prowadzony na skalę światową, stał się wielce dochodowym interesem.

    Zarządzanie siecią współzależnych gospodarek
    Procesom globalizacji zagraża powiększająca się luka między bogatymi a biednymi. Wyrafinowany, coraz bogatszy świat istnieje obok zepchniętej na margines światowej nędzy. Tempo globalizacji rynku finansowego i innych rynków znacznie wyprzedzająca prace rządów nad stworzeniem niezbędnych przepisów i układów o współpracy, których opracowanie w dalszej przyszłości będzie koniecznością.

    Literatura:
    1. Grzegorz Kołodko “Moja globalizacja czyli dookoła świata i z powrotem” Toruń, Dom organizatora, 2001r.
    2. Grzegorz Kołodko “Cele rozwoju a makroproporcje gospodarcze” Warszawa, PWE, 1987r.

    Globalizacja nie powinna być postrzegana jako odgórny,
    zakrojony na ogromną skalę plan zagrażający zróżnicowaniu
    kulturalnemu lub jako nienasycony, zglobalizowany komercjalizm.

    Jan Sadlak

    Ostrożnie optymistyczną wizję przyszłości świata można podsumować w następujących słowach: Społeczeństwa, które będą istniały w XXI wieku, są już teraz kształtowane przez potężne siły, takie jak globalizacja działań ekonomicznych, wzrost znaczenia wiedzy jako przepustki do udziału w podstawowych działaniach ludzkości oraz rozprzestrzeniająca się demokratyzacja systemów politycznych. Edukacja w ogóle, a wyższa edukacja w szczególności, są ważnym czynnikiem w budowaniu fundamentów pod taką ewolucję społeczeństwa. Prawdopodobnie odegra ona pierwszoplanową rolę w globalizacji i wpłynie na kierunek jej ewolucji lub będzie punktem wyjściowym dla bardziej spójnych wizji problemów globalnych i sprawiedliwszego podziału tego, co wszyscy produkujemy i konsumujemy, czy też stanie się symbolem zglobalizowanej swobody przepływu kapitału, dóbr, sztuki i informacji.

    Niezależnie od tego, jak specyficzną charakterystykę przypiszemy „globalizacji”, jest ona „nową geopolityką”, w której kontrola nad terytorium ma mniejsze znaczenie niż kontrola i dostęp do różnego rodzaju rynków, umiejętność przetwarzania i używania wiedzy, zdolność rozwijania technologii oraz kapitał ludzki. „Globalizacja” staje się nie tylko połączeniem różnych procesów, np. ekonomicznych (chociaż niektórzy obstają przy globalizacji wielostronnej lub wielobiegunowej), lecz także powodem do nerwowego spoglądania w naszą przyszłość jako jednostek i członków społeczeństwa. Esej ten stara się zobrazować, przede wszystkim z perspektywy globalnej, w jaki sposób najnowsze reformy i wciąż występujące zachwiania równowagi, zmieniające się warunki i wyzwania stawiane edukacji wpływają na tę nieuchronną, ale jeszcze nie do końca pozytywną perspektywę na nadchodzące lata.

    WZRASTAJĄCA LICZBA STUDENTÓW

    Pnące się w górę statystyki dowodzą, że w zwiększanie zaplecza dla wyższego kształcenia wkładany jest w skali światowej nadzwyczajny wysiłek. Wszystkie społeczeństwa, nowoczesne czy modernizujące się, postindustrialne czy w fazie rozwoju, doświadczają wzrastającej liczby chętnych na studia - przede wszystkim w odpowiedzi na coraz większe zapotrzebowanie na wykwalifikowaną kadrę ekonomistów, od których w coraz większym stopniu wymaga się umiejętności wykorzystania wiedzy teoretycznej i przetwarzania informacji. Nie zakładając monopolu, musimy stwierdzić, że tylko szkoły wyższe są w stanie produkować taką kadrę w tak dużej ilości i zróżnicowaniu.

    Liczba studentów w szkołach wyższych wzrosła z 51 mln w 1980 do ok. 82 mln w 1995 roku, co stanowi przyrost o 61 proc. W wysoko uprzemysłowionych krajach ok. 50 proc. osób w typowym dla tej grupy wieku 18-23 lat uczy się w różnych instytucjach wyższego kształcenia. Jak podaje Światowy Bank Danych, istnieje ścisły związek pomiędzy liczbą korzystających z uczelni wyższych a poziomem rozwoju ekonomicznego, który w krajach OECD wynosi średnio 61 proc., w krajach o średnim dochodzie - 21 proc., a o niskim - 6 proc. W skali światowej wskaźnik ten wzrósł z 12,2 proc. w 1980 do 16,2 proc. w 1995 r.

    Warto przyjrzeć się bliżej, w jakim tempie dokonał się proces transformacji szkolnictwa wyższego z względnie elitarnego w powszechne. Na przykład, w 1955 we Francji było niecałe 150 tys. studentów. Dziś jest ich 2 169 tys., co stanowi ponad 46 proc. grupy wiekowej 18-23. W Niemczech liczba studentów wzrosła o 80 proc. od 1977 roku. Obecnie liczba studentów w większości krajów OECD przekracza liczebnością grupę zawodową rolników. Oznaki te wskazują na olbrzymie zmiany systemowe, w których demografia odgrywa ważną, ale nie decydującą rolę.
    W żadnym przypadku trend ten nie może być ograniczony do krajów wysoko uprzemysłowionych. Na przykład, w ciągu ostatnich 25 lat liczba studentów w wyższych uczelniach Arabii Saudyjskiej wzrosła ponad 21 razy. Wiele szybko rozwijających się państw, przede wszystkim z Azji Południowo-Wschodniej, planuje zwiększenie liczby uczniów przechodzących na wyższe etapy edukacji, jak w krajach wysoko rozwiniętych. Ta sama tendencja obserwowana jest w Europie Środkowej i Wschodniej, gdzie procent osób uczących się w uczelniach wyższych nadal jest mniejszy niż 30.

    Prezentując te trendy należy, mimo wszystko, mieć na uwadze wciąż istniejące nierówności w dostępie do wyższych poziomów edukacji w różnych krajach i regionach. Należy pamiętać, że pomimo postępu w tej dziedzinie młodzi ludzie z okolic Sahary mają 17 razy mniejsze możliwości zdobycia wyższego wykształcenia niż ich koledzy z krajów rozwiniętych przemysłowo, ostatnio często nazywanych Północą. Średnio szanse te są cztery razy mniejsze w przypadku młodych ludzi w krajach rozwijających się.

    Polityka powszechnego dostępu do szkolnictwa wyższego staje się raczej zasadą niż wyjątkiem. Głównym argumentem za kontynuacją takiej polityki, oprócz innych względów, są szacunkowe statystyki dotyczące ewolucji rynku pracy, które wyraźnie pokazują, że w przeciągu nadchodzącej dekady na około 40 proc. stanowisk pracy w krajach uprzemysłowionych wymagane będzie 16-letnie kształcenie i szkolenie. Sytuacja przedstawia się podobnie w przypadku krajów rozwijających się, ponieważ wszystko wskazuje na to, że przyszły wiek upłynie pod znakiem dalszej internacjonalizacji stosunków ekonomicznych i rozwoju technologii. W tym celu staje się absolutnie konieczne, aby coraz więcej ludzi opanowało naukę i technikę, jak również dziedziny związane z informacją.

    Już w późnych latach 70. James Perkins, wieloletni prezes Międzynarodowej Komisji Rozwoju Edukacji (ICED) i były rektor Uniwersytetu Cornell, w prostej analizie podstawowych aksjomatów kształtujących ilościowy rozwój szkolnictwa wyższego zauważył, że w każdym społeczeństwie wstęp na uczelnie musi być otwarty dla pewnego minimalnego procenta ludzi w wieku studenckim, jeśli społeczeństwo to ma przetrwać i rozwijać się. Procent ten waha się w zależności od opcji, ale wydaje się, że przedział 12-18 stanowi rozsądną liczbę. Daje on także poważne ostrzeżenie, że każde społeczeństwo, które nie zagwarantuje przynajmniej 12 proc. młodych ludzi miejsc w uczelniach wyższych, nie ma szans na przetrwanie w przyszłości, która się przed nami rysuje. Warto zachować w pamięci argumenty przytoczone przez Perkinsa na chwilę, kiedy pod słusznymi hasłami konieczności przestrzegania priorytetów oraz efektywności inwestowania w edukację jej rzeczywista rola zostanie pomniejszona.

    PARADYGMAT INFORMACYJNY

    Trudno ominąć kwestię najnowszych technologii informacyjnych i komunikacyjnych, która nadaje aspekt praktyczny „globalności” wyższych studiów. Tym, co przyczynia się do wzrostu tempa globalizacji w rozumieniu wielopłaszczyznowym, i co być może jest najbliżej związane z życiem uczelni, jest najprawdopodobniej Internet, wywodzący się z pragnienia naukowców, aby stworzyć szybki i tani sposób komunikowania się. W ciągu ostatnich lat stał się on potężnym narzędziem ekonomicznym i kulturowym. Wraz z innymi cudami nowej informatyki i telekomunikacji obserwujemy poważne zmiany w sposobach, w jakie studenci zdobywają wiedzę, naukowcy planują swoje prace i komunikują się pomiędzy sobą na szczeblu lokalnym, krajowym i międzynarodowym.

    Termin „uniwersytet bez ścian”, często używany w latach 70. do promowania nie tylko technologii nauczania, ale też idei politycznego i kulturalnego otwarcia się uniwersytetów, staje się rzeczywistością w postaci uniwersytetu wirtualnego. Liczba takich właśnie wirtualnych instytucji, oferujących wirtualne stopnie naukowe, stale wzrasta. Według niektórych statystyk, w samych tylko Stanach Zjednoczonych istnieje ok. 300 szkół i uniwersytetów proponujących tę formę edukacji i ponad milion słuchaczy połączonych w wirtualne klasy. Te same szacunki podają, że na przełomie wieków liczba „cyberstudentów” ulegnie potrojeniu. Pojawia się coraz więcej znaków, że odległe i tradycyjne formy nauczania zanikają, stając się zaledwie uzupełnieniem. Co więcej, ten alternatywny sposób zdobywania dyplomu może stać się efektywną formą przeprowadzania szkoleń i kursów podnoszących kwalifikacje bez zbyt długich przerw w pracy zawodowej i marnowania czasu na dojazd do uczelni. Aby w pełni korzystać z zalet wspaniałych narzędzi informatycznych, członkowie społeczności akademickiej muszą nie tylko mieć odpowiedni sprzęt, lecz także wciąż doskonalić umiejętność analizy symbolicznej.

    Nie ma powodów, by niepokoić się, że tradycyjny akademicki sposób nauczania, studiowania i prowadzenia badań w typowych instytucjach wyższego kształcenia zaniknie w zupełności. Przebywanie w grupie, rozmowy z innymi studentami, wykładowcami i asystentami pozostaną pod względem akademickim i społecznym esencją rozwoju intelektualnego i zawodowego. Nie ma jednak wątpliwości, że jest to alternatywa dla głównego nurtu szkolnictwa wyższego. Niektórzy twierdzą, że stworzy to także wielce potrzebną konkurencję dla konwencjonalnej edukacji. Może być odpowiedzią na stojący przed nami problem wzrostu ilości chętnych na studia wyższe, w szczególności w krajach rozwijających się. Ponieważ, jak twierdzi John Daniel, wicekanclerz Uniwersytetu Otwartego, aby w rozwijającym się świecie utrzymać odsetek studentów na stałym poziomie, należałoby tworzyć jeden większy uniwersytet tygodniowo, by zaspokoić żądania młodych i dorastających pokoleń. Najwyraźniej w sytuacji, gdy tylko kilka państw stać na utrzymanie na odpowiednim poziomie istniejącego już systemu szkolnictwa, nowa technologia może okazać się logicznym wyjściem. Problematyczna pozostaje kwestia, czy krajom tym uda się wykorzystać swój zasób wiedzy, aby wyprodukować dopasowane do ich indywidualnych potrzeb oprogramowanie szkoleniowe. Należy podkreślić, że światowy obieg informacji może okazać się nieodłącznym partnerem, szczególnie w sytuacjach, gdy sposoby poznania i „nieodpłatny” obieg wiedzy w społeczności akademickiej zostaną zastąpione przez czynności „odpłatne”.

    WSPÓŁPRACA MIĘDZYNARODOWA KONTRA GLOBALNA

    Nie będzie przesadne stwierdzenie, że więcej „międzynarodowego zadowolenia” dostarcza zwykły uniwersytet niż działająca na skalę globalną międzynarodowa organizacja. Wywodzi się to z samej natury studiowania, nauki w szkole wyższej i pracy akademickiej, która zakłada poszukiwanie odniesień i potwierdzeń nie tylko na poziomie lokalnym czy krajowym, lecz także światowym. Długa historia uniwersytetów europejskich (i nie tylko) pokazuje, że samowystarczalność intelektualna i dośrodkowe zawężanie pola zainteresowań prowadzą do upadku szkolnictwa wyższego i jego instytucji. Poznawanie i rozumienie „innych” często doprowadzają pod drzwi uniwersytetu. Rosnąca liczba instytucji wyższego kształcenia wyraża w swojej misji także zobowiązanie do internacjonalizacji. Obejmuje to różnorakie formy, głównie na poziomie ponadinstytucjonalnym, co sprawia, że są one trudne do oszacowania. Wyjątek stanowi ilość zagranicznych wyjazdów studenckich.

    Jak wynika z ostatnich badań UNESCO, w 1995 roku w uniwersytetach w 50 krajach studiowało ponad 1,5 mln studentów zagranicznych. Więcej niż 800 tys. studentów z regionów słabiej rozwiniętych oraz ponad 150 tys. studentów z krajów postkomunistycznych Środkowej i Wschodniej Europy oraz krajów euroazjatyckich byłego Związku Radzieckiego znalazło się na trzecim poziomie kształcenia za granicą. Ok. 440 tys. osób z regionów wyżej rozwiniętych wyjechało na studia do innego kraju. Jeżeli w aspekcie internacjonalizacji kształcenia wyższego dało się zauważyć znaczny postęp, to kierunek przepływu studentów na świecie pozostał raczej nie zmieniony. Podobnie jak w latach poprzednich, ponad trzy czwarte wszystkich studentów zagranicznych kształci się w dziesięciu tylko państwach: Stanach Zjednoczonych (ponad 30 proc. wszystkich studentów zagranicznych), Francji (ponad 11 proc.), Niemczech (ok. 10 proc.), Wielkiej Brytanii (ok. 9 proc.), Wspólnocie Niepodległych Państw (ok. 5 proc.), Japonii (ponad 3 proc.), Australii (ok. 3 proc.), Kanadzie (mniej niż 2,5 proc.), Belgii (mniej niż 2,5 proc.) i w Szwajcarii (ok. 2 proc.). Zaraz za nimi są dwa inne kraje - Austria i Włochy - z podobnym wynikiem co Belgia, ok. 25 tys. studentów zagranicznych. Z wyjątkiem jednego, wszystkie te kraje są członkami OECD, co raz jeszcze dowodzi związku pomiędzy siłą gospodarczą a wydajnością systemu edukacji.

    Wiele krajów prowadzi politykę zwiększania liczby miejsc dla studentów zagranicznych. W wyniku takiej decyzji Niemcy, Wielka Brytania, Japonia i Australia zanotowały ich wzrost o ponad 10 proc. Warto podkreślić, że największy przyrost wystąpił w Chinach, gdzie wyniósł on 27 proc. - z 3250 w 1985 roku do 22 617 studentów w roku 1995.

    Znacznie mniej optymistycznie wygląda utrzymujący się brak równowagi w stosunku do studentów z afrykańskich krajów okolic Sahary. Z wyjątkiem Afryki Południowej żaden inny kraj tego regionu nie należy do pięćdziesiątki głównych państw docelowych. Z kolei, analizując liczbę studentów wyjeżdżających, znowu tylko jeden kraj - Kamerun - znajduje się w grupie pięćdziesięciu „głównych państw pochodzenia”. Można się upierać, że skoro wewnętrzny system kształcenia zaspokaja wymagania studentów, nie ma potrzeby podejmowania studiów za granicą. Byłaby to pocieszająca konkluzja, ale sytuacja taka jest raczej wynikiem ogólnego ubóstwa i zmniejszającego się poziomu środków finansowych w budżecie na studia za granicą. Prowadzi to do zredukowania możliwości głębszego zrozumienia kultur, technologii, języków, metod prowadzenia przedsiębiorstw oraz budowania relacji międzyludzkich. Przez długi czas studenci postrzegani byli jako ci, którzy przyczyniają się do utrzymania odrębności kulturowej i intelektualnej, teraz ich wyjazdy zagraniczne stały się częścią „ekonomicznego współzawodnictwa” w globalnej ekonomii. To właśnie z tego powodu organizacje takie, jak Komisja Europejska wprowadziły świetnie zaplanowane i całkiem nieźle finansowane programy przemieszczania się studentów, jak ERASMUS i SOCRATES, które pozwalają ok. 500 tys. studentom spędzić czas niezbędny dla studiów w innym kraju Wspólnoty Europejskiej. Inne organizacje, takie jak NAFTA, ASEAN, APEC i Mercosur, powiększają liczbę wyjeżdżających studentów w obrębie swoich państw członkowskich. Istnieje ryzyko, że pomimo globalizacji, a może dzięki niej właśnie, współpraca przesunie się z wielostronnej w kierunku łatwiejszej do kontroli współpracy dwustronnej. Wcześniej czy później doprowadziłoby to do wyłączenia znacznej liczby członków społeczności międzynarodowej z aktywnego udziału w światowej ekonomii, międzynarodowej wymianie naukowej, kulturowej itd.

    Wszystkie te uwagi na temat polepszenia międzynarodowego przepływu studentów wynikają z silnego przekonania, że jedynym środkiem lepszego przygotowania przyszłych absolwentów do wymagań stawianych im przez coraz bardziej międzynarodowe życie zawodowe, jest zapewnienie im szerszych możliwości kształcenia się i mieszkania za granicą. Osobiste, zawodowe a w końcu społeczne korzyści są trudne do zmierzenia, jednak powszechnie wiadomo, że studia za granicą zapewniają: dodatkowe możliwości zdobycia wiedzy i nowych umiejętności, poprawienie znajomości języków obcych, zapoznanie się z nowymi technikami nauczania, jak również nowym sprzętem naukowym, organizacją laboratoriów itd., możliwość nabycia nowych książek, oprogramowania itd., nawiązanie nowych kontaktów osobistych i zawodowych itp., poznanie innego kraju, jego instytucji i ich funkcjonowania, rozwój osobowości i wiary we własne siły.

    WNIOSKI

    Historia pokazuje, że rozwój gospodarczy i społeczny jest rzadko wynikiem jednego, nawet bardzo silnego czynnika lub ogólnego planu, a „globalizacja” jest tylko jednym z nich. Istnieje też kilka innych, które nie są ani mniej ważne, ani mniej złożone. Dokument „Polityka zmian i rozwoju szkolnictwa wyższego”, ogłoszony przez UNESCO, wyróżnia, oprócz globalizacji, kilka innych trendów, które bezpośrednio lub pośrednio kształtują rozwój wyższego kształcenia. Są to: demokratyzacja, regionalizacja, rozumiana jako łączenie się grupy państw w celu ułatwienia handlu i integracji gospodarczej, polaryzacja nierówności, będąca wynikiem pogłębiającej się różnicy pomiędzy krajami bogatymi i biednymi oraz różnymi warstwami społeczeństwa, a także marginalizacja i fragmentacja, które przyczyniają się do społecznego i kulturowego odizolowania oraz dzielą całe społeczności wzdłuż granic etnicznych, szczepowych lub religijnych.

    Globalizacja jest zjawiskiem stosunkowo nowym i niektóre procesy na szczeblach lokalnych, narodowych i międzynarodowych jeszcze nie zaczęły się ujawniać. Dopiero zaczęliśmy organizować nasze życie międzynarodowe w sposób, który umożliwiłby nam uporanie się z problemami związanymi z tym wielopłaszczyznowym zjawiskiem. Globalizacja nie powinna być postrzegana jako odgórny, zakrojony na ogromną skalę plan zagrażający zróżnicowaniu kulturalnemu lub nienasycony, zglobalizowany komercjalizm. Prawdą jest, że może ona ograniczać lokalną i narodową suwerenność, szczególnie na płaszczyźnie gospodarczej i finansowej. Jednak może też pracować na rzecz rozwoju społecznego i ekonomicznego wielu rozwijających się państw oraz nieuprzywilejowanych grup społecznych. Może nam pomóc zrozumieć i zaakceptować fakt, że świat wciąż podlega ogromnym przemianom, a gromadzące się problemy mogą i muszą zostać przezwyciężone w skali światowej. Przybliża nas, dzięki tradycyjnym mediom, telewizji satelitarnej i opartych na Internecie połączeniom do tego, co dzieje się na świecie.

    Podobnie jak w przeszłości, szkolnictwo wyższe będzie zaangażowane w poszukiwanie odpowiedzi na przedstawione wyzwania, ponieważ uniwersytet stał się jednym z centralnych ośrodków nowoczesnego społeczeństwa, a jego rola przeistoczyła się z odbijania relacji społecznych, kulturowych i ekonomicznych w jeden z czynników je determinujących. Będzie to jeszcze wzmocnione przez nieograniczony rozwój wiedzy i jej rosnącą rolę w naszym życiu biologicznym, gospodarczym i społecznym.

    Uznanie, że globalizacja stała się nieodłączną cechą naszej społecznej, gospodarczej i kulturalnej przestrzeni życiowej jest niezbędne, aby czerpać z niej korzyści a także unikać zagrożeń, jakie ze sobą niesie. Moim zdaniem, ludzie mogą oczekiwać, że uniwersytety i inne instytucje naukowe postarają się odzwierciedlić sposób, w jaki globalizacja wpływa na społeczeństwo i jego funkcjonowanie. Dlaczego? Ponieważ są jednym z miejsc, które skłaniają do powstawania i dojrzewania teorii, pomysłów i innowacji. Przede wszystkim poprzez krytyczną ocenę ulepszają indywidualną i kolektywną zdolność stosowania ich we wszystkich sferach naszej działalności społecznej, kulturowej, technicznej i ekonomicznej. Wymienione tu funkcje uniwersytetu, bez umniejszania jego tradycyjnej roli w nauczaniu, uczeniu i badaniach naukowych, są ważne z tego względu, że decydują, jak poradzimy sobie z wyzwaniami i możliwościami niesionymi przez globalizację.

    Dr Jan Sadlak jest kierownikiem Oddziału ds. Polityki Szkolnictwa Wyższego UNESCO w Paryżu.

    Zielone Brygady nr 9 (111), 1-15 maja 1998

    0x01 graphic

    1. MULTILATERAL AGREEMENT ON IVESTMENT (MAI)

    Od 1995 r. odbywają się tajne obrady 29 najbogatszych krajów przemysłowych na temat wielostronnego układu o ochronie zagranicznych inwestycji.

    Ogłoszonym celem MAI jest dokończenie na korzyść koncernów (m.in. General Motors, Mercedes, Siemens, Sony) procesu deregulacji, prywatyzacji, globalizacji i totalnej liberalizacji światowej ekonomii. Proces ten rozpoczęty został przez GATT/WTO, NAFT-ę, Maastricht i amsterdamski pakt.

    NEGOCJACJE ODBYWAJĄ SIĘ PRZY DRZWIACH ZAMKNIĘTYCH

    Nie informują o nich rządy państw, nie podejmują tematu media. Rzekomo MAI powinien być tylko układem służącym ochronie zagranicznych inwestycji. Jednak kiedy MAI zostanie uchwalony i zrealizowany, praktycznie będzie to oznaczało koniec narodowej suwerenności i demokracji.

    Multilateral Agreement on Ivestment (MAI):

    Jednocześnie wiadomo, że kraje, które podpiszą MAI, nie będą mogły zrezygnować z tej umowy przez 5 lat, a inwestycje rozpoczęte chronione będą przepisami MAI przez następne 15 lat.

    Gdy globalizacja i MAI, tak jak to jest zamierzone, zostaną zalegalizowane i zinstytucjonalizowane, istnieje niebezpieczeństwo powstania struktury o ekonomii, jak w Trzecim Świecie. Ekonomii nie znającej wymogów prawa pracy, praw człowieka i środowiska. Ekonomii, gdzie tylko przedsiębiorcy mają przywileje.

    Na całym świecie powstaje opór przeciwko tej "Konstytucji Światowego Rządu Koncernów". Na skutek licznych protestów obrady MAI zostały zawieszone na najbliższe pół roku. Działania tego typu są dla naszego kraju zagrożeniem, szczególnie w aspekcie nowo uchwalonej Konstytucji RP, której art. 90 mówi: Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach. Artykuł ten należy jak najszybciej zmienić na taki, który wyraźnie stwierdzi, że europejskie decyzje prawne, jeśli są sprzeczne z polską konstytucją, to nie obowiązują na terenie Polski. (Zasada ta obowiązuje na terenie Niemiec).

    Jarema Dubiel, Sowia 2/11, 00-318 Warszawa

    Na podstawie: publikowanych wypowiedzi prof. dr Marii Mies, Magdy Stoczkiewicz (PKE), Konstytucji RP i książki Georga Beerthu Kontrola Europy przez konstytucję francuską.

    1. WEJŚCIE POLSKI DO NATO A OCHRONA ŚRODOWISKA1)

    Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że wejście naszego kraju do struktur paktu północnoatlantyckiego oznacza głębokie konsekwencje dla Polski nie tylko na polu gospodarczo-ekonomicznym czy politycznym,2) lecz także w kwestii zagrożeń dla środowiska naturalnego.

    Nie mam tu bynajmniej na myśli zwiększonej emisji spalin, skażenia wód i gleby (paliwami i innymi środkami toksycznymi) - wynikłych ze zwiększonej aktywności wojsk (nie tylko polskich) na terenie kraju.

    Wejście Polski do NATO to nade wszystko wymagania dotyczące pewnych inwestycji ze strony Sztabu Generalnego - inwestycji tak niepopularnych w środowisku ekologów, jak choćby budowa autostrad. Inwestycja ta to nie wyłącznie (jak się oficjalnie podaje) chęć usprawnienia transportu oraz wpływów finansowych do kasy państwa ze strony opłat tranzytowych. To również nie tylko (o czym się już rzadziej wspomina) dostosowanie polskich dróg i form transportu do standardów panujących w Unii Europejskiej. Lecz przede wszystkim wymogi stawiane przez NATO w ramach strategii prowadzenia działań militarnych. Zwracam uwagę, że w żadnym kraju natowskim mimo nieopłacalności autostrad nie odchodzi się od ich utrzymania i rozbudowy.

    W doktrynie wojennej NATO autostrady spełniają niebagatelną rolę:

    Armie natowskie mają charakter ściśle ofensywny, przygotowane są do działań typowo zaczepnych (typu wojna z Irakiem, interwencje w Somalii, Panamie, ataki na Libię, okupacja Bośni). Świadczy też o tym ich uzawodowienie. Armia taka w razie wojny jest w stanie obronić co najwyżej 3-5% kraju!!! Pozostałe funkcje obronne przejmuje obrona terytorialna.3)

    Jakie to ma znaczenie dla przyrody?

    Dla odmiany armia typu defensywnego, oparta na pospolitym ruszeniu (obronie terytorialnej), wymagałaby ze strony państwa zintensyfikowania działań na płaszczyźnie ochrony środowiska. A mianowicie przeprowadzenia takich inwestycji, które wzmogłyby obronne walory terytorium kraju (a które stoją w niezgodzie z warunkami armii ofensywnej), a mianowicie:

    Ostatnią kwestią dotyczącą ochrony środowiska, a raczej zagrożeń wobec niej wynikłych z wejścia Polski do NATO, jest sprawa możliwości składowania i rozmieszczenia na terenie Polski broni atomowej.

    Czasu zostało niewiele, jedyną możliwością działania jest próba złożenia wniosku o referendum w sprawie przystąpienia Polski do NATO. Należy wobec tego zebrać 500 tys. podpisów pełnoprawnych obywateli.

    Trzeba zdawać sobie sprawę, że sama akcja referendum, o ile nawet zaistnieje, rokuje minimalne szanse sukcesu. Jednak akcja taka byłaby dobrym sposobem na uświadomienie społeczeństwu4) skutków wejścia do NATO, a w dalszym planie do Unii Europejskiej.

    Wszystkich chętnych do współpracy i pomocy proszę o kontakt.

    Rafał "QBA" Jakubowski, Al. Wojska Polskiego 2/1, 58-310 Szczawno Zdrój

    1)Por. petycję W sprawie przystąpienia Polski do NATO [w:] bieżące ZB.

    2) W mediach podaje się przekłamane dane dotyczące kosztów wejścia Polski do NATO, nie informuje się także społeczeństwa o szeregu innych, ważkich skutkach tego kroku. Wszystkim chętnym jestem w stanie udostępnić materiały na ten temat.

    3) W myśl obecnej doktryny obronnej (15-letni plan modernizacji armii) siły pospolitego ruszenia w razie wojny określa się na poziomie 50 tys. ludzi. Jeszcze na początku l. 90. planowano w razie wojny zmobilizować 700 tys. obrony terytorialnej. Rezygnacja w tak dużym stopniu z obrony terytorialnej związana jest ze środkami finansowymi, których lwią część przeznaczy się na dostosowanie regularnej armii do standardów natowskich.

    4) W chwili obecnej w oparciu o badania OBOP-u za przystąpieniem Polski do NATO opowiada się ponad 80% obywateli. Dla porównania - w Czechach tylko 54%.

    0x01 graphic

    Zielone Brygady nr 9 (111), 1-15 maja 1998

    1



    Wyszukiwarka

    Podobne podstrony:
    globalizacja - współczesne zależności gospodarcze, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarod
    UE - reklama czy propaganda, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    proces globalizacji, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    globalizacja 3, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    globalizacja 5, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    szanse i zagrożenia po wejściu Polski do UE, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    globalizacja 4, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    proces globalizacji, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    europejska unia gospodarcza i walutowa, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    waluta euro, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    protokół dyplomatyczny, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    UE - najważniejsze fakty 2, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    podstawowe zagadnienia integracji europejskiej, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    społeczeństwo polskie przed wejściem do UE, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    charakterystyka Rady UE, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    CEFTA, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    organizacja narodów zjednoczonych, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    turystyka w negocjacjach z UE, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa
    kredyty inwestycyjne SAPARD, Pomoce naukowe, studia, problematyka miedzynarodowa

    więcej podobnych podstron