Irzykowski „Pałuba. Sny Marii Dunin”
WSTĘP
Okoliczności powstania książki. Ważniejsze reakcje krytyczne.
W 1899 r. była gotowa I wersja powieść. Wg świadectwa przedstawionego przez autora w Szańcu „Pałuby” - została odczytana w gronie przyjaciół i pod ich wpływem modyfikowana. Ukazała się nakładem Księgarni Polskiej Bernarda Połonieckiego w roku 1903. W młodości pisarz pisał pamiętnik dla Erny Braudówny - na jego podstawie miała powstać Pałuba. Pierwsze krytyki utworu najmniej zastrzeżeń miały do „Pałuby” jako traktatu psychologicznego. Przyznawano autorowi umiejętności wnikliwej analizy, a nawet psychologiczną odkrywczość. Maria Komornicka - chwaliła subtelność w obserwacji psychologicznej, ale odmawiała Pałubie wartości w formie powieściowej. Krytyków raziło swobodne łączenie tradycyjnej narracji powieściowej z dyskursem na temat powstawania utworu, atakowano konstrukcję postaci, Pałuba była czymś oderwanym od obecnych wtedy form powieściowych. Irzykowski cenił dwie publikacje krytyczne: S. Brzozowskiego i S. Lacka (Pałuba jako studium idealizmu).
Struktura fabularna i narracyjna „Snów Marii Dunin” Na książkę składają się utwory: Sny Marii Dunin; Pałuba (studium biograficzne); Uwagi do „Pałuby”; Wyjaśnienie Snów Marii Dunin i ich związek z „Pałubą”; Szaniec „Pałuby”. Nowela Sny Marii Dunin - poprzedza studium biograficzne poświęcone Strumieńskiemu, jest odpowiednikiem do Pałuby. Ukazany jest tu problem związków między świadomym a nieświadomym życiem psychicznym i problem idealizmu w życiu człowieka. Narratorem jest bohater tej historii, jest to opowiadanie o opowiadaniu. Narrator jednak mówi w ostatnim zdaniu, że tekst, który wygłosił jest fałszem, stwierdzając fałsz wszystkiego - burzy uprzednio zbudowaną rzeczywistość przedstawioną, pozostaje tylko rzeczywistość językowa.
Zdania fikcjonalne i sądy w „Pałubie” Są tu 3 płaszczyzny: 1) dzieje Piotra Strumieńskiego 2) traktat psychologiczny dotyczący zachowań głównego bohatera i innych bohaterów utworu. 3) refleksje dotyczące pisania powieści. Początkowo autor miał oddzielać zdania tekstu od drugich graficznie - kreską. Nad kreską - powieściowe fakty, pod kreską - uwagi autora o tych faktach. W ostatecznej wersji Irzykowski postawił obok siebie zdania o obiektach fikcyjnych i zdania o zdaniach odnoszących się do tych obiektów fikcyjnych.
Autor - narrator Zdaniem Wernera narrator Pałuby rezygnował ze wszechwiedzy i to było nowością w powieści Irzykowskiego. Narrator jest wszechwiedzący wtedy, gdy potrafi rozstrzygnąć jednoznacznie dowolną z postawionych przez siebie kwestii - tu jest to różne. Irzykowski chciał uświadomić czytelnikowi, że narracja jest technika pisarską. Autotematyzm - jest w tekście wtedy, gdy napotykamy tam zdania zbliżone do zdań samo odnoszących się.
Psychologiczny opis procesu poznania Niektóre elementy Pałuby - opisu psychologicznego - przypominają teorie psychoanalityczną Freuda i postfreudystów. Psychologiczny opis procesu poznania - imiona Angelika i Pałuba były symbolami 2 form pojmowania rzeczywistości. Dla Konińskiego tragedia Strumieńskiego polegała na niemożności osiągnięcia ideału, ujmuje Pałubę, jako książkę o klęsce idealizmu. Angelika i Ola spełniają dla Strumieńskiego dualizm: kobieta zmysłowa - kobieta anielska, Irzykowski chciał nadać sens zjawiskom, skomplikowanym w swej różnorodności, uporządkowania ich przez uproszczenie. Sprawa Angeliki dla Strumieńskiego jest instrumentem organizującym jego percepcję świata. Samobójstwo Angeliki Irzykowski określa, jako czyn popełniony dla symetrii - wcześniej zaplanowała, że umrze, gdy urodzi dziecko. Pojawia się aspekt błędnych opisów psychologicznych, pojawiają się nazwy, które odznaczają sie nieadekwatnością względem zjawisk, do których się odnoszą. Pojawia się tu tez ekonomia myślenia - zasada ujmowania zjawisk dostępnych doświadczeniu w prawa naukowe - założenia charakterystyczne dla tzw. 2 pozytywizmu. Mechanizm motywacyjny - opisy półświadomości, np. zaczął zdawać się, prawie wierzyć - Irzykowskiemu brakowało odp. formy do przedstawienia stanu psychicznego Strumieńskiego, silne zainteresowanie zjawiskiem snu - Sny Marii Dunin. Nieautentyczność Strumieńskiego polega na zajęciu fałszywej postawy przekonaniowej, jest równoznaczne z wprowadzeniem fałszu w obręb życia psychicznego. Łączenie nieautentyczności z brakiem samowiedzy pojawiło się na gruncie egzystencjalizmu. Idealizm - postulat bezwzględnej rozprawy z wszelkimi mitami życia codziennego. Nieautentyczność zachowań często stawała się tematem młodopolskich powieści. W wielu z nich pojęcie szczerości bywało utożsamiane z prawdą. Dla Irzykowskiego nie było ono jednak możliwe, bo w swojej powieści oddzielił zagadnienie prawdy, czyli rzetelnej wiedzy o rzeczywistości, od zagadnienia szczerości, które z poprzednim łączy się w ten sposób, ze im bardziej zbliżamy się do prawdy, tym bardziej jesteśmy autentyczni.
Refleksje na temat literatury. Model powieści Pałuba - tradycja powieści realistycznej i modernistycznej, model powieści - dzieło ma pozostawać w maksymalnie bliskim kontakcie z rzeczywistością, podstawowym wymogiem stawianym literaturze była “prawdziwość”. Pierwiastek fikcyjny dzieła - doświadczenie pisarza + doświadczenie powstałe w trakcie pisania utworu. Idea literatury, która przekraczałaby granice i stawałaby się własnym przeciwieństwem nie opuszczała Irzykowskiego do końca życia. Bezwzględność szczerej wypowiedzi składających się na dzieło. Literatura ma być czynnością intelektualną poprzez skierowanie uwagi na te tereny aktywności ludzkiej, które dotychczas były zaniedbane przez literaturę. Utwór był pierwszym eksperymentem formistycznym. Zbliżenie do naturalistów - maksymalne skrócenie dystansu między literaturą a życiem - sprowadzenie tekstu literackiego do tzw. dokumentu ludzkiego. Naturaliści chcieli, aby dzieło miało taki kształt, by rzeczywistość literacka, była możliwie najdoskonalszym zbliżeniem do rzeczywistości empirycznej. Na twórczość Irzykowskiego miały wpływ utwory Schillera, Grabbe'go, Schopenhauera, Hebbel'a, Macha.
Sny Marii Dunin (Palimpsest)
Narrator jest u państwa x-ów, tam uproszono go o opisanie wypadku ze swojego życia, ma to mieć związek ze sferami idealnymi, mistycznymi. Narrator miał problemy ze snem, ciągle śniła mu się fantastyczne sny. Znajdował się w teatrze, za kotarą ujrzał kobietę, wydawała mu się naga, wołał ją do siebie czule, ona wypowiedziała jakieś mądre słowa. Gonił ją po teatrze, ale bez powodzenia. Nagle zobaczył siebie śpiącego na łożu, a nad nim była głowa tej kobiety, potem się obudził. Narrator miał się tego dnia przeprowadzić, więc zaczął się pakować. Wspomniał, że tego dnia stłuczono mu umbrę - dar hr. Umbrii. Kilka tygodni potem była na wyprawie archeologicznej w okolicach N…Q - był tam starożytny zamek. Miał odpoczywać wśród zieleni - nagle zobaczył dziewczynę siedząca na pniu - była piękna, młoda - wtedy pierwszy raz zobaczył Marię Dunin. Narrator stwierdza, że była ona piękna tylko w pierwszym momencie, później, gdy jej się przyglądał, stwierdził, że nie jest doskonała. Obserwował ją chwilę, ona go zauważyła, wymienili kilka zdań i ona zaczęła uciekać. Podbiegł do niej, ścisnął ją za rękę i wtedy przypomniał sobie swój sen - opowiedział jej go - ona była zachwycona. Opowiedziała o swoich snach, fantastycznych wizjach. Narrator pocałował jej usta, a potem uprosił ją, aby zaprowadziła go do swego domu. Mieszkała w pałacyku oddalonym od świata, żyła z innymi ludźmi wśród lasów, wszyscy poświęcali się świętej idei - teraz narrator nie może mówić o tym. Ojcem Marii był p. Acheronta Movebo, który przyjął go tak, jakby od dawna na niego czekał, jej siostra - Hermina. Wsiedli wszyscy do łodzi i popłynęli ku wysepkom - były to 3 wielkie litery (BWD) - przeskakując dotarli do litery D - owe złoto było posagiem Marii. Narrator nie wiedział, co oznaczają te litery, więc Acheronta mu wytłumaczył -> Bardzo Wielki Dureń. Hermina oburzyła się i stwierdziła, że przecież chodzi o nazwę krainy, ale ojciec ją uciszył. Wieczorem był w pokoju gościnnym, notował szczegóły geograficzne dotyczące położenia kraju, usłyszał od dołu dźwięk nieznanego mu instrumentu, usnął.
Narrator mówi, że czar pierwszego wrażenia zniknął, Maria dziwnie się zachowywała - całowała się bez ceremonii, niby dla żartu. Narrator postanowił ją ignorować, więc w końcu przyszła do niego i poprosiła o wysłuchanie. Historia Marii wydawała mu się jak z bajki, prowadziła życie sennych widziadeł. Dziewczyna ożywiała się wieczorem, jej sny były pełne grozy i szaleństwa, ukazywał się w nich mężczyzna. Maria poddała się im całkowicie, wydawało się jej np., że jedzie z nim diamentową karetą do kościoła, na którego podłodze było miasto, a pod sufitem jeziora - jedno nazywało się Głębczyna. Nie całowali się nigdy, ale zachowywali się swobodniej niż małżeństwo, przestrzeń nie była dla nich przeszkodą - mogli unosić się jak ptaki, wędrowali wszędzie, po księżycu, pierścieniach saturna itp. Czasem zamieniali się płcią dla zabawy, wymieniali słowami na kartkach. Nie było w tym miłości, raczej nienawiść, gdyż czasem czatowali na swe życie nawzajem, wymieniali się torturami - ona się rzucała na niego z nożem, a on zamieniał ją w słup ognia. Albo spuszczano ich windą w głąb kopalni, gdy nagle zaczęli spadać i trwało to całą wieczność. Najczęściej po prostu czuli swoją obecność i mając świadomość tego, że śpią, jakby w dwóch trumnach na krańcach świata i czekali na zmartwychwstanie, które miało zapowiedzieć bicie dzwonu. Maria żaliła się na te sny narratorowi, a on obiecał, że ją uratuje, całował ją i tulił do siebie. Oddano mu Marię pod opiekę i wszyscy byli mu za to wdzięczni. Uspokajał ją rozmową, Marii się polepszyło - ale wcześniej też się tak zdarzało, jednak całkowicie nie była wyleczona. Narrator, aby wstąpić do grona członków musiał rozwiązać zagadkę BWD - wpadł, że oznacza to Bractwo Wielkiego Dzwonu, (czyli bractwo nawoływaczy) - poszukiwaczy ideału. Acheront był zachwycony, poszedł z nim do Hali Monomerów - badano tam stan ciśnienia. Kazał Herminie zatańczyć jakiś egzotyczny taniec, a on wtórował jej na instrumencie.
Narrator przywiózł książkę mówiącą o spirytyzmie i somnambulizmie - odczytywał jej fragmenty Marii. Naukę tę nazwał „spirytologią”. Chciał leczyć w ten sposób Marię, dopasowywał przypadki książki do jej choroby, pisał podobne do jej historii z lepszym zakończeniem, chcąc wywieść ją w ten sposób w pole rzeczywistości. Wypytywał ją o symptomy jej życia płciowego. Narrator doszedł do wniosku, że sny Marii były zwykłymi widziadłami, a ona układała je tak, jak sama chciała. Można jej snom przypisać tez pewna obiektywność, - kto wie czy na prawdę nie istniał mężczyzna z jej snów, który mógłby śnić o niej wzajemnie. Narrator zastanawia się, dlaczego on męczy Marię we snach, nienawidził go, był dla niego nieznajomym rywalem. Narrator ogłosił wypadek Marii w gazecie - narobiło to sporo hałasu. Zgłosiło się 15 mężczyzn mówiących, że to o nich śni Maria, pojawiły się także kobiety, które twierdziły, że im takie samo coś się przytrafia. Narrator zaręczył się z Marią. Ślub miał się odbyć w dzień przyjęcia go do bractwa. Pokazał jej list - posyłkę - była to stara zniszczona książka - mówiła o końcu świata. Średniowieczny mnich mówił, że po śmierci, poznawszy tajemnice pozagrobowego świata, wróci, jako duch na ziemię i nauczy ludzi poruszać Wielkim Dzwonem. Maria uwierzyła w to, nie zważała, że narrator uznał książkę za falsyfikat. Ojciec odsunął Marię od innych, sam z nią odbywał jakieś sesje - chciał odp., którą Marią poprzez sny mogła mu udzielić.
Jakiś facet mówił, że narrator wywyższa się i pastwi nad Marią i że wypycha się na pierwszy plan. Narrator nie będzie tego komentować, uważa się za lojalnego. Od momentu, kiedy zaopiekował się Marią, jej sny ustały. Czasem Maria wydawała mu się postacią ze snu, wiało od niej coś tajemniczego. Siadł na koń i pognał przed siebie - był po drugiej stronie gór, uderzył się w czoło, zdrapał strup krwi. Następnego dnia był wściekły, zazdrościł Marii i mężczyźnie ze snów ich chwil. Był zdolny do zabójstwa, więc wystrzelał wszystkie naboje, nachodziły go myśli samobójcze. Po dwóch dniach dostarczono mu list (przytoczył go, ale pominął słowa, które można by źle zrozumieć i w efekcie z listu zostało kilka słów, których ja nie potrafię odszyfrować) - uspokoił się i wrócił do pałacu.
Ranę opatrzyła mu Hermina; mówiła, że w Hali Monomerów dzieją się dziwne rzeczy. Maria oznajmiła, że nie chce mięć do czynienia z żywymi i jest narzeczoną umarłego. Narrator pożądał Marii, chciał ją uwieść - nie widział innego sposobu. Wie, że Hermina się w nim kocha, postanowił wzbudzić w Marii zazdrość. W końcu chciał posiadać obie siostry.
W nocy wkradł się do sypialni Marii, chciał zobaczyć ją jak śpi i szepnąć jej swoje imię do ucha. Pozycja Marii w łóżku była nienaturalna - to go wprawiło w zdumienie. Ciało miało znamiona poddania się i ekstazy, gdy miał ją pocałować, pomyślał, że całuje usta trupa. To nim wzdrygnęło, podłoga zaczęła się pod nim chwiać. Maria była jakby we mgle, narrator miał halucynacje. W końcu zauważył drzwi - znalazł się w podziemnym chodniku, był tam Acheront, który znikł mu z oczu. Gdy wracał do domu znalazł kartkę z narysowanym dzwonkiem, dziś w nocy narrator ma wstąpić w szeregi bractwa, a potem weźmie udział w posiedzeniu Klapy Bezpieczeństwa.
Jest na zebraniu. Wszyscy mają na głowach czapki z dzwonkami. Idzie na plac Trzech Gwiazd. Jakiś człowiek udaje, że pociąga za sznur dzwonu, była tam też Hermina. Przemowa najstarszego - oni kołyszą kołyskę ludzkości, nie są sternikami okrętu, ale utykaczami szpar, bez nich statek poszedłby na dno, łapią przemytników i zdrajców. Są bractwem dzwonu, którego nie było i nie ma. Cała przemowa jest ironiczna i błazeńska - tak to odebrał narrator. Acheronta pyta czy narrator chce być ich członkiem - zgoda. Hermina prowadzi go do dzwonnicy, narrator ma opaskę na oczach. Gdzie jest dzwon, tego nikt nie wie. Narrator mówi, że to może być negatyw. Hermina uświadamia mu, że wielu ludzi pracuje nad tym zagadnieniem. Ostatnio podzielono się na dwa obozy - jeden twierdzi, że negatyw jest dzwonem szczytnych ideałów, drudzy uważają, że jest kielichem użycia. Na zboczu góry kopali robotnicy - szukają dzwonu. Był też człowiek przybity za język do skały - ukarany za zdradę tajemnicy. Zakłada różowe okulary i w robotnikach widzi członków bractwa, pogratulowano mu członkowstwa. Hermina wiąże opaskę na jego oczach i prowadzi z powrotem. Na stole leży mapa z dziwnymi kółkami. Ma nastąpić głosowanie Klapy Bezpieczeństwa. Acheronta zawołał Herminę i kazał jej wyciągnąć szpilkę z włosów, uczyniła to, wpatrywała się w niebo, a kółka na mapie zaszły krwią. Narrator zemdlał, potem ożeniono go z Herminą.
Życie Marii gasło powoli, nie wiadomo, co tak na nią działało. Narrator i Hermina byli jej przewodnikami. Maria oślepła, a potem straciła mowę. Gdy umarła spalono książkę napisaną przez średniowiecznego mnicha. Na jej pamiątkę wykuto w podziemiach dzwonnicy na metalowej ścianie jej imię, nazwisko i lata życia, nazwano ją córką niemego zła. W nagrodę Bractwo wysłało narratora w celu propagandy w świat. Upłynęło juz sporo czasu, zapomniał o Herminie i o Bractwie. Wiedza narratora zdobyła mu uznanie - został bibliotekarzem królewskim. Zajmuje się archeologią, w wolnych chwilach tworzy palimpsesty - te cechuje wyrafinowaniem, bo on jest najznakomitszym z BWD.
KONIEC
We wrześniu 1896.
Bohaterowie Snów Marii Dunin:
Państwo X - gościli Narratora, namówili go do opowiedzenia historii.
Narrator - doktor, archeolog, pretendent do ręki Marii, jej lekarz, potem mąż jej siostry i jej opiekun.
Maria Dunin - kobieta cierpiąca na dziwne sny.
Achreonta Movebo - ojciec Marii i Herminy.
Hermina - siostra Marii i córka Achreonta, potem żona Narratora.
Bractwo Wielkiego Dzwonu (czyli Nawoływaczy).
Plan wydarzeń:
Wizyta u państwa X-ów.
Opowiedzenie snu - głowa kobiety.
Wyprawa archeologiczna w okolice N…Q.
Spotkanie z Marią Dunin. Opowiedzenie jej snów.
Wizyta w domu Marii, poznanie jej rodziny.
Rozwiązanie zagadki Bractwa Wielkiego Dzwonu.
Rozczarowanie Marią, przytoczenie jej słów.
Leczenie Marii Dunin.
Rozwiązanie zagadki z Bractwem Wielkiego Dzwonu.
Wizyta w Hali Manomerów. Założenie różowych okularów.
Rozgłoszenie przypadku Marii Dunin.
Historia średniowiecznego mnicha.
Sesje ojca z Marią.
Tłumaczenia narratora na temat jego traktowania Marii.
Gniew - przejażdżka koniem - myśli samobójcze.
List od BWD.
Miłość so Herminy i Marii, gra na dwa fronty.
Nocna wizyta Narratora u Marii. Halucynacje.
Wstąpienie do BWD.
Ślub z Herminą.
Opieka nad Marią, jej śmierć.
Wyjazd Narratora w celu propagandy - wysłany przez BWD. Zapomnienie Herminy.
Uznanie Narratora, praca w bibliotece królewskiej.
Pałuba
(studium biograficzne)
Miejscowość
Akcja - Galicja, wieś Wilcza. Ta wieś należała do szlacheckiej rodziny Strumieńskich. Ostatni właściciel jest przedmiotem tego studium biograficznego. Dwór dzielił się na dwa skrzydła, obok dworu była kaplica zbudowana przez pobożne prababki, stąd widać też cmentarz - symbol znikomości świata. Niedaleko przepływa rzeka Wantok. Autor przypisuje kolejnym miejscom litery, które stanowią odnośniki do mapy zamieszczonej w Uwagach. Wyjaśnia, że opis umieszcza na początku, żeby czytelnicy nie musieli kojarzyć opisów z znanymi im miejscowościami, a po drugie po to, żeby już do tego nie wracać.
II. Pierwsze załamanie linii
Rodzina Strumieńskich zamieszkiwała w Galicji, a druga jej część w Królestwie Polskim. Byli do siebie wrogo nastawieni, za czasów powstań nienawidzili się już całkiem. Strumieńscy z Królestwa nie szczędzili krwi, natomiast Adam Strumieński z Wilczy szykanował i potępiał te zapędy. Adam był zwolennikiem mistycznej teorii o bezwzględnej wyższości ducha nad materią i uważał bierny stosunek do świata za konieczny warunek przyszłego tryumfu ducha (bierny kwietyzm). Był też skąpcem, po upadku majątku Mariusza z Królestwa stał się bogaty. Adam żył w odosobnieniu wraz ze swym synem Robertem - chorowitym garbuskiem, uważano to za karę dla ojca z niebios. Rówieśnikiem i towarzyszem Roberta był Piotruś Włosek - jego ojciec był najpierw kowalem, a potem leśniczym w lesie wilczańskim. Strumieński zastrzelił go przypadkowo - wdowę z synem wziął do siebie (gospodyni). Piotr pomagał Robertowi w lekcjach z guwernerem i spełniał towarzyskie posługi. Rodzice Piotra przeznaczyli go na księdza, był bystry, cierpliwy, posługiwał przy mszy. Robert mu zazdrościł, sami bawili się w księdza. Robert ukradł wino - upili się, powstała między nimi więź niemal braterska. Ojciec obu chłopcom wpajał nienawiść do reszty rodziny Strumieńskich. Stary Strumieński utrzymywał w sekrecie, że Piotr był jego faworytem, bo był ładniejszy. Poszła nawet plotka, że Piotr jest nieślubnym dzieckiem Strumieńskiego, Robert był trochę o te głosy zazdrosny. Piotr nie wchodził w paradę Robertowi np. w podbojach miłosnych, nawet gdy wiedział, że mimo braku pieniędzy miałby większe szanse. Piotr zachowywał się kontrastowo w stosunku do Roberta, choć często miał ochotę na to samo, co kolega - np. zrezygnował z nauki w szkole sztuk pięknych, bo wybrał ją również Robert. Piotr postanowił zostać księdzem. Robert zaczął oddawać się życiu artystycznym i przepuszczał mnóstwo pieniędzy. Dowiedział się o tym Jego ojciec i wezwał do siebie Piotra, któremu nakazał pilnować przyrodniego brata. Robert miał robić karierę polityczną, a Piotr pójść na agronomię i być jego rządcą. Jeden z tamtych Strumieńskich pojął za żoną kobietę, w której zakochany był Robert. Miał być pojedynek, ale Robert zachorował na suchoty - wyjechał do Włoch, wkrótce umarł. Piotr zajmował sie nim do końca. Stary S. postanowił adoptować Piotra, aby drudzy Strumieńscy nie cieszyli się, ze nie ma kto po nim dziedziczyć.
Intruz
Piotra uznano za intruza, łotra, który podstępnie wykorzystał starość Strumieńskiego i wyłudził majątek. Wytoczono mu proces, powołując się na tzw. testament ustny. Początkowo Piotr próbował zbliżyć się do Mariuszów, ale oni go odrzucili. Potem oni chcieli się do niego zbliżyć - on ich ignorował. Piotr dużo poglądów przejął od Roberta - on rzucił cień na jego charakter (nauczył się od niego hipochondrii i pesymizmu, pojęcia i nastroje romantyczne). Piotr nauczył się podejrzliwości, skrytej brutalności. Kobiety znał głównie z książek, wyobrażał je sobie, idealizował. Piotr był nieśmiałym, a żeby to usprawiedliwić usnął teorię, że miłość musi wiązać się z całkowitym oddaniu swojemu medium, spółkowanie jest święte - myślał. Był zadowolony ze swojej urody - jedyne co miał naprawdę swojego, pracował też nad ciałem - kuł żelazo, rąbał drewno itp. Chciał sobie wynagrodzić lata sieroctwa, bólu i krzywd jakich doświadczył. Poczuł gwałtowną potrzebę miłości i szukał nadzwyczajnego zaspokojenia.
Angelika
Postanowił wyjechać do Włoch - tam nikt nie widział w nim plebejusza, ale polskiego hrabiego. Odwiedzał wszystkie te miejsce, które odwiedzał lub zachwalał Robert, zatrzymywał się w tych samych pokojach. W zachowaniu przybrał pozę pomiędzy łagodnym Słowianinem a kulturalnym Europejczykiem, posłużył się imieniem Roberta i wszedł w środowisko artystyczne. Przyjęto go z otwartymi ramionami, na pewnej wystawie zobaczył pejzaże Niemki Angeliki Kauffmann. Mówiono, że jest wariatką, bo nazywała siebie niepokalaną Artemidą, niezdolną wzbudzić żaru miłosnego w sobie i innych. Mówiono też, że ma hymen cornutum. Zapisał się do niej na lekcje rysunku, kokietował ją i zakochał się w niej. Nie zrażało go jej ubóstwo i to, że była starsza od niego. Angelika udawała obojętną, ale sygnałami dawała mu dowody uczucia. Stał się jej „ofiarą” w grze w igraniu z rzeczywistością. Podziwiał jej piękno i inteligencję. Pojawiła się wizja idealnej miłości i z czasem zawarli ze sobą ślub czystości, ale to zepsuła „natura”. Zmiany zachodziły w malarstwie Angeliki - I etap ich miłości: malowała niebo, II etap - latające ptaki, III etap - Księga Miłości - rodzaj pamiętnika erotycznego w obrazkach. Angelika udała się w masce do lekarza, aby usunął jej przypadłość. Oboje ustalili, że ich miłość platoniczna rozszerzyła się na pierwiastek zmysłowy. Jednak wkrótce odkryli pustkę w miłości zmysłowej i postanowili ratować miłość. Wymyślili więc, że najlepszy sposób to wspólne samobójstwo z miłości. Realizacja jeszcze nie była ustalona i nie mogli znaleźć odpowiedniego rozwiązania, więc uznali, że po to mają właśnie żyć - żeby wymyślić rodzaj ich wspólnej śmierci (paradoks). Tę historię mieli opisać w księdze Miłości i zostawić ją dla tych, którzy chcieliby ich naśladować. Angelice zarzucono plagiat - czasem naśladowała innych, ale robiła to nieświadomie - tak była tym zachwycona. Piotr wydał broszurę o tym, że sztuce nie ma plagiatów, bo wszystko jest naśladownictwem i że nieraz kopia jest lepsza od oryginału. Odpowiedziano mu, że przecież kopie w tym wypadku są gorsze. Postanowili wrócić do Polski. Oboje mieli różne motywy - ona poświęcenie się całkowicie pielęgnacji uczucia, on chciał lepiej zapanować nad nią. Ich miłość opierała się na kłamstwach, do których Angelika miała skłonność. Jednak żyli oni w harmonii. Strumieński przerobił kaplicę na atelier Angeliki i nazwał je muzeum Angeliki. Teraz Strumieński bierze w artystycznych pracach Angeliki coraz większy udział, przewyższa ją w wymyślaniu kłamstw. Chciał, żeby uczyła się po polsku, ale ona straciła cierpliwość do nauki tego języka. Angelika nudziła się w Wilczy uważała, że to zabija jej talent, ale nie mówiła tego Strumieńskiemu. Chciała podróżować, ale Strumieński gdy się tego domyślił uświadomił jej, że to nie możliwe. Chciała, aby było im tu dobrze. Ciąża była dla niej ciężkim przeżyciem. Ubolewała nad utratą urody (trochę przesadzała). Odczuwała grozę, a nie radość, bała się, że Strumieński odkryje, że ona nie kocha swego dziecka tak, jak powinna. Ten bał się o nią, kazał jej pilnować starej ciotce i sam ją pielęgnował. Angelika uznała to za dowód, że tak, jak wcześniej narzucał jej swoje upodobania artystyczne, tak teraz traktuje ją jako naczynie dla dziecka. W końcu Angelika doszła do wniosku, że kocha Strumieńskiego nieskończenie. Angelika niecierpliwie oczekiwała śmierci, którą sobie zaplanowała - rozmawiali często o jej śmierci ze Strumieńskim. On nie wierzył w to, że ona może umrzeć. Gdy go nie było zaczęła rodzić - dziecko umarło, a matka żyła. Stało się inaczej niż jak planowała, to ona miała umrzeć i pozostawić po sobie dziecko. Poród wywołał u niej zaburzenia umysłowe. Względem Strumieńskiego stała się zimna i odpychająca. Nie malowała, śpiewała włoskie piosenki. Popełniła samobójstwo - wskoczyła do studni. Pod zmoczoną koszulą był list do męża, a w nim widoczne tylko pytanie - Czy dobrze? On odpisał, że tak i położył jej list na piersi przed zamknięciem trumny.
Próba w głąb
Strumieński dostał wstrząśnienia nerwowego. Zamknął muzeum Angeliki, ciągle chodził wokół studni (zastanawiał się, jak to wyglądało, gdy wpadała do niej). Widział widziadła żony - znalazł jej szal. Co noc miał ochotę biegać po domu i jej szukać, wychodził do ogrodu na spacery w półświadomości. Bał się, że może kiedyś sam wskoczyć do studni. Nakazał więc jej zasypanie, potem to cofnął i kazał ją zamknąć, a potem i to cofnął. Przeniósł się leśniczówki, oddzielił sie od świata. Nie obchodziły go sprawy majątku, które powierzył rządcy, ale z czasem wziął na siebie jeszcze więcej obowiązków, chcąc zapomnieć. Miłość do Angeliki przybrała formę panteizmu. Strumieński kontemplował przyrodę, w której odnajdywał spokój, a potem analogię do Angeliki. Do jego głowy napływały coraz częściej lubieżne myśli, żył wspomnieniami o Angelice. Przyroda (od roślin po zgrabne wieśniaczki) kusiła go do grzechu, ale on nie potrafił tego zrealizować. Przebywał też w jej muzeum, oglądał obrazy, wspominał. Bał się zobaczyć jej ducha, a z drugiej strony bardzo tego chciał. Pewnego dnia poszedł na jej grób, wykopał trochę ziemi, wsadził do wazonu i zasadził kwiat - było to powtórne zakochanie się. W muzeum było lustro - ono podniecało go niemal do mistycznego stanu. Chciał, aby w nim mu się ukazała. Wyobrażał sobie, że sam jest duchem. Zamówił sobie książki o wywoływaniu duchów. Nie mógł ich jednak czytać, nudziły go, uważał je za prymitywne. Przestał wierzyć w duchy, a nawet w życie pozagrobowe - skoro Angelika mu się nie ukazał to nie ma życia po życiu. Ciągle przebywał w ciemnościach. Ludzie plotkowali o nim, uważali, że oszalał po śmierci żony. Wymyślali historię, o tym jak widzieli ducha jego żony itp. Strumieński dowiedział się o tych famach i zamiast wyczuć w nich głupotę, poczuł się wyjątkowy. Postanowił mieć halucynację - widzieć „oczyma duszy”. Próbował je u siebie wywołać, zrezygnował z narkotyków, które były dlań zbyt materialne. Dźwięczały mu różne słowa w uszach, wywoływał efekty akustyczne - chciał się z nią porozumieć. Eksperymentował ze snami, próbował wywołać halucynacje optyczne. Zamiast tego miewał dręczące go koszmary senne dotyczące dzieciństwa, dziwne obrazy przewijały mu się przed oczyma. Ćwiczył się w rysowaniu twarzy Angeliki - aby w końcu mu się przyśniła, ale jego próby były nieudolne. Wybrał się do lasu, gdzie widział zagłodzonego psa. Postanowił ulżyć mu w cierpieniu i go zastrzelić (trochę się poznęcał, choć nie specjalnie, nad zwierzem, gdyż nie trafił i dobijał go kolbą strzelby), pies w agonii ugryzł go. Pozornie gardził życiem; obawiał się wścieklizny. Poszła fama o tym, że próbował się zabić, przez co ludzie zaczęli mu być życzliwsi. Strumieński po jakimś czasie sprostował ten fakt. Mariusze na wieść o jego złym zdrowiu cofnęli proces. Jego wieś nawiedziła powódź - interweniował wtedy bardzo aktywnie.
Ola
Ojciec Angeliki zaprosił Strumieńskiego do Drezna. Chciał wypytać o przeszłość Angeliki, ale ojciec niewiele mógł mu powiedzieć. Gdy tam był, uroił sobie, że córka Koffmana z drugiego małżeństwa jest podobna do Angeliki i chciał ją zabrać ze sobą, jednak opamiętał się. Koffamann chciał pożyczyć od niego jakąś kasę, ale Strumieński wykręcił się z tego. Postanowił uregulować jego stosunki ze Strumieńskimi z Królestwa po wygranym już procesie. Był tez ciekawy jak wygląda Ola - dziewczyna, którą mu rodzina wyznaczyła na żonę. Ola pochodziła od Strumieńskich - Mariuszy. Strumieński porównywał Olę do Angeliki. Była ona brunetką, a Angelika blondynką. Ola miała wrodzony szyk i urok, kochał się w niej Gasztold - młody malarz. Ola miała wyjść za Strumieńskiego ze względów finansowo-rodzinnych. S. obawiał się Gasztolda, wiedział, że jest utalentowany i bystry. Na początku przybrał pozę, w której pokazywał, iż nie chce psuć ich uczucia, zalecał się „z grzeczności”. Ola nabrała się na tę sztuczkę i faworyzowała Piotra. Strumieński był pod coraz większym wrażeniem Oli, pojedynkował się z Gasztoldem na polu teoretycznym - o sztuce, wygrywał zazwyczaj, mimo, że Gasztold był lepszym znawcą dziedziny. W końcu Strumieński ożenił się z Olą, przepisał na nią dwa folwarki i oddał w zarząd jej stryjowi. Po ślubie pojechali do Szwajcarii. Z jednej strony był w niej bardzo zakochany, a z drugiej czasem myślał o Angelice. On chciał zerwać wszystkie nici łączące go z Angeliką i przywiązać się do Oli, ale to nie było takie proste. Ona udawała przed nim, że żal jej Gasztolda. Ola była różna od Angeliki, co nie zawsze podobało się Strumieńskiemu. On postanowił ją sprawdzić - zaproponował jej dalszą podróż, gdyż on boi się powrotu i wspomnień. Ola chciała wracać, ucywilizować go trochę, nie mogła się już tego doczekać. Po tym otwarciu się męża, stwierdziła, że teraz dopiero go kocha.
Nowa próba w głąb
„(…) są dwa więzienia w duszy ludzkiej, jedne pełne złodziei, drugie pełne aniołów, czyli że na marzenia zmysłowe i umysłowe nie ma odpływu.” Gdy przyjechali do Wilczy Ola miała już plan jak urządzić dom, Strumieński unikał wspomnień o Angelice, ale przychodziło mu to z trudem. Był przez Angelikę rozkapryszony, przyzwyczajony do innego sposobu kochania się. To, co z początku wziął u niej za nieśmiałość, okazało się chłodem. Ola miała pewien wzór do pojmowania mężczyzny i nie chciała go zmieniać - miał to być człek szorstkiej dłoni, dziki zdobywca, lekceważyć kobietę, a ona ma być kochającą i łagodzić jego gniew. Z drugiej jednak strony oczekiwała od męża pewnych uległości, zachowania „rycerskiego”. Ola w swoim zachowaniu powielała wzorce. Była radosna, cieszyła się tym, że panowała w domu. Nie uznawała pierwszej żony Strumieńskiego. On urządził komedię - co pewien czas wymykał się do muzeum Angeliki, aby tam pobyć sam, pokazać Oli, że potrzebuje czasu bez niej, często potem był smutny, albo opryskliwy. Ola była ciekawa, co on tam robi i co tam jest, bo początkowo nie pokazał jej muzeum. Strumieńskiego ta wojna z Olą bawiła. W końcu napisała mu list, w którym prosiła go o wybaczenie, bo czuje, że niedługo umrze i osieroci kogoś, kogo jeszcze na świecie nie ma. Strumieński udobruchał ją i zaprowadził Olę do kaplicy. Był tam kościotrup anioła - symbol właścicielki tego ustronia, pokazywał jej cykl obrazów Angeliki. Ola nie komentowała zbytnio obrazów, jedynie cykl malunków przedstawiających dzieci ją zachwycił, jako marzenia przyszłej matki. Strumieński chciał usłyszeć zazdrość w jej głosie, ale się nie doczekał. Powiedziała, że powinni urządzić tu galerię, aby inni mogli to oglądać. Strumieński tak naprawdę nie chciał, aby wszyscy mogli oglądać jego intymny świat. Ola pod jego nieobecność wysprzątała muzeum i pozmieniała wystrój. Strumieński złajał ją za to trochę. Pozwolił jej zabrać jeden obraz, lustro i rzeźbę (przedstawiała człowieka, który sam siebie wykuwa z kamienia) do dworu. Rzeźba się potłukła - co Piotra również zirytowało. Kiedy Ola zaszła w ciążę, Strumieński zakochał się w niej ponownie, jako w przyszłej matce jego dziecka. Strumieński uważał, że dziecko Oli będzie transcendentnie dzieckiem Angeliki(chodzi o nawiązanie do Powinowactwa z wyboru Goethego, gdzie małżeństwo odbyło stosunek, podczas którego każde z nich myślało o swoim kochanku i kochance - urodziło się dziecko o rysach kochanki i kochanka, a nie rodziców - taki plan Angelika mu podsunęła, aby zrealizował). Ola bała się, aby dziecko nie było podobne do ojca i Angeliki, ale ono było jej odbiciem - był to syn. Strumieński nie był z tego powodu zadowolony, uważał, że Ola powinna ich pierwsze dziecko poświęcić Angelice. Pokazał jej też Księgę Miłości jego i Angeliki. Bez przerwy porównywał obie małżonki. Opisywał Angelikę tak, że ją gloryfikował, a to wykorzystywał do tego, aby móc mieć coraz większe wymagania względem Oli. Ona po urodzeniu synka często przebywała w Warszawie. Strumieński chciał, aby Ola raz na miesiąc ubierała się w suknie Angeliki i ją udawała. Ola kategorycznie odmówiła. Syna nazwano Paweł - od imienia apostoła, który nie lubił kobiet (Piotra irytowało zachowanie Oli, które tłumaczył antagonizmem pomiędzy kobietami a mężczyznami). Ola ubolewała, że jej mąż jest tak bardzo kapryśny i dlatego odepchnął jej miłość. Inaczej wyobrażała sobie to małżeństwo, myślała, że będzie dumny z jej stanu i umiejętności. Chciała, aby zapomniał o Angelice. Obrażał ją, gdy stawiał jej za wzór inteligencji kobiecej Angelikę, Ola była jej przeciwieństwem - np. namiętnie zwalczała emancypację kobiet swoim zachowaniem.
Naturam expellas furca…
Narrator mówi, że chce zająć się głównie tymi rzeczami, które dotąd odrzucano. Na skutek przybycia Oli, Strumieńskiego zaczęto szanować i poważać. Miał wyrzuty sumienia, że pozwolił tak zawładnąć sobą kobiecie, odrzucał od siebie wspomnienia Angeliki. Zainteresował się książkami naukowymi, wierzył teraz w fizjologię, zajął się też kowalstwem. Zaszły w nim zmiany - z dualizmu romantycznego na modernistyczny. Panowało wtedy ogólne zafascynowanie Bez dogmatu Sienkiewicza. W stosunki do służby naśladował feudalnego pana, w mowie starał się unikać wyrażeń szorstkich i prostackich. Strumieński na nowych przyjaciołach stracił parę tysięcy - był to tzw. związek obywatelski. Był to sposób na rozwiązanie bankructwa p. X-a, na co Piotr dał się nabrać i miał z tego powodu same nieprzyjemności. Stryj Oli zajmujący się jej drugim folwarkiem od męża był butny, zaczepny i gwałtowny, rozpanoszył się całkowicie na ich folwarku i nie respektował decyzji Strumieńskiego; nazywał go „jego chamska mość” lub „pacholę hetmańskie”. Pewnego dnia spłonął dom stryja - on za swoje pieniądze go odbudował i wyrzucenie go stało się jeszcze trudniejsze. Kolegą Strumieńskiego był ks. Huk - prowadzili ze sobą dysputy religijne. Strumieński budował kościół, robi to ponieważ Adam Strumieński przeznaczył określoną kwotę na cele religijne, bądź dobroczynne. Piotr szybko zawiódł się na księdzu, który lekceważył jego argumenty w dyskusjach. Huk chciał, żeby Strumieński mu się wyspowiadał, ale nie udało mu się to.
O punktach wstydliwych i o garderobie duszy (kontrabandzie)
Do Strumieńskich przyjechała kuzynka Oli - p. Mossorowa; młoda wdowa, była kokietką i zdobywała mężczyzn, chciała udowodnić Oli, że jej mąż może być niewierny. Ola była zazdrosna, poprzez starania Mossorowej mąż znowu jej się podobał, a Strumieński z próżniactwa ignorował ją. Wolałby uwodzić niż być uwodzonym, a poza tym przeczuwał podstęp. Mossorowa wyjechała, a on trochę za nią tęsknił, żałował, że stracił okazję z taką kobietą. Gdy opowiedział lubieżne zachowanie tamtej żonie, usłyszał słowa nagany, że w ogóle jej o tym opowiada. Narrator mówi, że aby pracować nad Pałubą, musiał porzucić źródło swego utrzymania, ale nie było to dla niego takie groźne. „Garderobą duszy nazywam miejsce, w którym się kryją wpół świadome, wpół musowe myśli z dziedzin kompromitujących, zanim się przebiorą w szatę, w której mogą się pokazać światu - w tzw. płaszczyk”. Np. niechęć Oli do Strumieńskiego przez jego powodzenie u Mossorowej.
Tamen usque recurret?
Narrator mówi, że w tym rozdziale będzie się głównie zajmować psychologicznym przekrojem powrotu Strumieńskiego ku Angelice. Stało się tak na skutek zasłabnięcia. Skaleczył się w nogę - w to samo miejsce, w które kiedyś ugryzł go pies. Groziła mu nawet amputacja nogi, był przykuty do łóżka. Często myślał o śmierci, rosnący Pawełek był dla niego obrazem Angeliki. Ola pielęgnowała męża troskliwiej, choć dawała mu do zrozumienia, że trochę przesadza. Naśladowała męża w podejściu do Gasztolda, który miał nadzieję na romans z mężatką. Nie ubolewała nad jego cierpieniem, bo uważała, że rolą mężczyzny jest cierpieć. Gdy doszła do niej wiadomość, że Gasztold próbował się zabić z powodu nieszczęśliwej miłości - to w głębi duszy łechtało ją ego. Strumieński uznał twórczość Angeliki za wspólną z dążnościami modernistycznymi, mogła wywołać sensację i uznanie. Zajmował się wychowaniem Pawełka, chciał go wychować w sposób szorstki, robinsonowy. Chciał zapobiec wszelkim działaniom, które mogłyby jego syna zniewieścić, tolerował nawet jego skłonności do bitki czy okrucieństwa. Postanowił też pisać swoją biografię, w Angelice miały ucieczkę wszystkie niezaspokojone ideały. Zaczął nawet myśleć o wywoływaniu duchów, ale mu przeszło.
Pierwiastek pałubiczny
„A tuś mi, tajemniczy pierwiastku! Przybywasz płatać figle mojemu bohaterowi, ty wysłańcze Bogini Rzeczywistości? Ale dobrze mu tak: dlaczego nie ukorzy się i nie uwielbia twojej Pani (…)”. Strumieńscy dowiedzieli się, że autor Snów Marii Dunin zmarł - chcieli poznać to dzieło. Obojgu utwór się podobał, ale wywołał różne wrażenia. Oli spodobała się Maria, ale całość uznała za nieudaną, stwierdziła nawet, że kiedyś napiszę ten utwór od nowa. Strumieński identyfikował się trochę z Marią, jeśli chodzi o jej sny - jego rozmarzenie i życie jakby innym światem. Ola nawet nazwała go „męską Marią Dunin”. Sprzeczali się na tle tego utworu, Strumieński starał się ukazać autora utworu w oczach Oli jako dekadenta, romantyka, który uszlachetnia erotomankę. Nie podobało mu się również to, że w utworze pierwiastek żeński góruje nad męskim. Narrator zapowiada, że pokaże interwencję „pierwiastka pałubicznego” (trochę tego nie rozumiem, dość skomplikowane) - Piotr ratował swój egoizm i ambicję przez pisanie życiorysu, równocześnie chodziło mu o to, aby nie przerywać swego życia podziemnego, które z tymi cechami było ściśle związane; pisał i myślał wg utartych wzorców, które czasem wykluczały siebie nawzajem; przypisywał Angelice patologiczny geniusz; przypisywał sobie udział w twórczości Angeliki; od czasu do czasu czuł pogardę dla jej malarstwa - w ogóle jego „splot psychiczny” pełny był sprzeczności. Podobnie było z jego urodą - którą uwielbiał, ale od której czasem chciał się odcinać. Miał przed sobą pozorny dylemat: zmysłowość czy świństwo. Pierwiastek pałubiczny Strumieński zauważał w historii Angeliki. Przypominał sobie sceny z porodu Angeliki, że nie chciała, aby długo przypatrywał się martwemu dziecku. - było ciemno i nie widział go dokładnie. Potem Angelika powiedziała, że udusiła ich dziecko i spytała czy nie będą już mieć dzieci - nie chciała już ich mieć. Ludzie mówili, że było to dziecko-potworek, ale akuszerka mówiła, że było normalne. Chciał nawet odkopać grób i zobaczyć szkielet dziecka, ale nie zrobił tego. [Ogólnie cały rozdział traktuje motywach różnych działań Strumieńskiego i o jego każdej, nawet najdrobniejszej myśli - w skrócie masakra!]
Tenże sam pierwiastek z wizytą u Gasztolda
Pierwiastek pałubiczny polega na nieprzystawianiu obrazu w duszy, myśli, fantazji, teorii z odnośną rzeczywistością. Gasztold pisał powieści - porzucił malarstwo. Miłość do Oli nie była dla niego ważna, gdy wyszła za mąż udawał, że cierpi. Przez zadawanie się z dziwkami złapał chorobę i głównie dlatego chciał się zabić, innym powodem była zazdrość o nagrodzenie jego kolegi za obraz. Gasztold myślał już wcześniej o samobójstwie, ale brakowało mu powodu. Wziął morfinę - wstrzyknął ją pieskowi Oli, a potem sobie, jednak dawka, jaką zażył nie była dla niego ostateczna. Został odratowany, znalazł go właściciel domku, w którym mieszkał. Gasztold postrzegał siebie i Olę na wzór utworów „Bez dogmatu” i „Na jedną kartę” Sienkiewicza. Gasztold niby opisuje w swojej książce siebie i Olę, ale on jest muzykiem, a gdy ona wychodzi za innego, ten chce ją rozkochać, a potem odepchnąć. Muzyk jednak przegrywa, bo nie umie odrzucić jej oddania się, lecz gdy to się dzieje kochanka go odrzuca, bo pociągała ją w nim jego tajemniczość. Potem mówi, że kocha męża z wzajemnością i odchodzi. Swą powieść zatytułował „Chora miłość”, potem skrytykował bohatera i jego miłość - nie chciał, aby utożsamiano go z nim. Koniecznie też chciał, aby jego dzieło było aforystyczne, różnie mu to wychodziło. Jego utwór zyskał średnie powodzenie
Dalsze fluktuacje
Kiedy Strumieński zagłębiał się w Angelice, to równocześnie oddalał się od Oli, ale starał się też wybić jej z głowy Gasztolda i wtedy kochał ją bezgranicznie. Podobnie było z Olą, kiedy obmówiła męża przed swoją rodziną, miała potem wyrzuty sumienia i starała się mu to wynagrodzić. Ola kreowała się na chłopomanię - chodziła do chłopskich domów, pomagała im. Ola stała się hałaśliwą i zapobiegliwa gospodynią, przejmowała się swoimi oznakami starości. Miała też litość dla Gasztolda - uważała, że jako mężatce przystoi jej mieć choć raz w życiu romans. Strumieński z powodu dzieła Gasztolda był bardzo rozgniewany. Ola z Gasztoldem zobaczyła się w Warszawie - myślała, że on nadal ją kocha, ale on pojawił się w jej domu rodzinnym, bo zabiegał o względy innej. Strumieński był o ten wyjazd bardzo zazdrosny, powodowało to sporo kłótni, ale godzili się za pomocą listów. Podobnie jak kiedyś Ola była zazdrosna o kuzynkę, ale trzymała jej stronę, tak teraz Piotr był zazdrosny o Gasztolda, ale trzymał jego stronę. Znaleźli wspólne zainteresowanie - botanikę. Narrator przywołuje obraz pana X, który z podróży przywoził pornograficzne karty, a dla swojej ukochanej - wierszowany modlitewnik; talizman miłości i czystości, oprawiony w białą kość słoniową.
Architektura
Budowa kościoła we wsi otworzyła Strumieńskiemu nową dziedzinę zainteresowań - architekturę. Uważał, że architektura jest projekcją duszy, szukającą formy. Wspólnie z Mariuszem mieli wybudować cukrownie, ale obawa przed wywołaniem nastrojów socjalistycznych i śmierć Mariusza w tym przeszkodziły. Jednocześnie Piotr zyskał swobodę w gospodarce po śmierci Mariusza. Wymyślił zbudowanie pałacu - widział projekt takiego w szkicach Angeliki. Przy rozmowie z ks. Hukiem i architektem zasugerował, aby zbudować coś świeckiego - w kontraście do kościoła. Rzucił pomysł dla żartu, architekt podchwycił go (miał w tym swoje cele) i z pomysłu dla żartu zrobił się pomysł na serio. Architekt ingerował silnie w projekt Angeliki (miał własne aspiracje artystyczne), wywołało to serie dysput jego z Piotrem - w końcu architekt przystał na połączenie jego wizji z wizją Angeliki. Ola przystała na pomysł budowy. Gmach miał być w stylu secesji, było to kontrowersyjne, bo mówiono, że kto tak buduje nie jest Polakiem - jest ateistą, anarchistą i socjalistą. Pałać był kosztowny - Strumieński popadł w długi. Pałac miał być ziarnem Angeliki, które wyrośnie po jej śmierci, Strumieński chciał oddać jej hołd w ten sposób. Jednak końcowa wersja nie przypominała prawie wcale jego wyobrażeń i projektu Angeliki. Znielubił architekturę jako sztukę nieelastyczną. Pałac stał się dla niego pasożytem (pierwiastek pałubiczny). Piotr teraz zajął się wychowaniem Pawełka, odizolował go w pewnym stopniu od matki i reszty rodzeństwa (w tym momencie wynikam, że Strumieńscy mieli więcej dzieci, jednak nie wymienionych z imienia). Uczył go botaniki, ale ograniczał geografię, gdyż mogła zbyt wcześnie otworzyć umysł dziecka na realny świat. Strumieński rozwijał w Pawełku zmysł do kłamstwa artystycznego - do udanej wiary w rzeczy zmyślone i nie istniejące. Ola dawała na to ciche przyzwolenie, nie raz śmiała się z rozmów ojca z synem. Podczas wycieczki zaskoczyła ich burza, razem spacerowali i zbliżyli się wtedy do siebie, Strumieński wtedy nie żałował synowi oznak miłości. Postanowił poddać go silnemu wrażeniu, które mogłoby wpłynąć na jego zmysł artystyczny. Postanowił poznać chłopca z jego prawdziwą matką - Angeliką (ten, to jak coś sobie wkręci…).
Gwiazda podziemia
Ola nie była bardzo zadowolona, że Pawełek brata się z chłopskimi dziećmi. Pawełek wieczorem zawsze się wymykał. Ola zaczęła go pilnować, zamknęła go. Była ciekawa czy Pawełek wejdzie do muzeum Angeliki - poszedł, a Ola za nim. Tam zobaczyła jak Pawełek wpatruje się z ekstazą w szybę, a za nią w obraz - tam na skutek światła wyłoniła się głowa Angeliki (jej ostatnie dzieło przed śmiercią). Pawełek rozmawiał z postacią z obrazu. Ola była przerażona, Paweł zobaczył ją i uciekł. Księżyc oświetlał cmentarz, wywołując upiorne wrażenie - memento mori. Ola przestraszyła się tego zjawiska i uciekła. Paweł początkowo chciał opowiedzieć o tym ojcu, ale on go nie słuchał i wolał już nic nie mówić. Ola była pewna, że syn opowiedział o tym ojcu. Myślała, że mąż boi się z nią o tym rozmawiać. Strumieński doszedł do wniosku, że teraz nadszedł czas, aby odciągnąć Pawełka od Angeliki, równocześnie sam chciał się odciąć od przesżłości. Pawełek, gdy mówił czasem o kobiecie z obrazu, nazywał ją PAŁUBĄ - słowo to usłyszał od parobków, ale nie wiedział w jakim sensie. Olę nawiedził pierwiastek pałubiczny - lubiła patos u męża, ale tylko skierowany do niej, miała mu za złe ukrywanie przed nią Angeliki, ale z drugiej strony widziała w tym romantyzm; była zazdrosna o Angelikę, ale wiedziała, że ona nie kocha i pewnie nie będzie tak mocno jak Strumieński i Angelika. Postanowiła zamienić zazdrość intelektualną na fałszywą.
Próba próby
Ola dostała rano róże od męża - myślała, że to znak miłości. Przybyli goście - p. Jelonek i Berestajka - Rosjanka. Ola rozmawiała z Jelonkiem o Radomiu, który oboje dobrze znali. Zagrali lawn-tenisa, małżeństwo przeciwko sobie, ale oboje byli dobrzy w przeciwieństwie do gości, którzy również z nimi grali. Strumieński i Rosjanka ścigali się na koniach, dotarli nad rzekę, siedzieli na koniu. Strumieński chciał zobaczyć jej pierścionek, ale on wpadł do rzeki. Rosjanka zaczęła ściągać pończochy, żeby wyłowić pierścionek - celowo to robiła, polowała na Strumieńskiego. Przechodziła dziewczynka - Agatka, której kazano szukać zguby. Strumieński znalazł analogię pomiędzy swym nazwiskiem a strumieniem i powiedział, że teraz są symbolicznie zaręczeni. Ola całą scenę oglądała przez lunetę, była zazdrosna. Przy obiedzie Jelonek dostał jedną różę z bukietu Od Oli, Piotr zaproponował też jedną Rosjance - Olę to ubodło, bo ona wybrała sobie najpiękniejszą. Berestajka przypięła ją sobie do gorsetu. Strumieński zaczął myśleć, gdzie może się kochać z aktorką, która swoimi gierkami rozpaliła w nim żądzę. Strumieński wymyślił, że zabierze Rosjankę do muzeum Angeliki, pod pretekstem podarowania jej muszli w zamian za pierścionek, który się nie znalazł. Ola była zdziwiona, zaczęła mówić, że przecież tam nie wolno chodzić itp. W końcu poszli do muzeum Angeliki i tam to zrobili. Po wszystkim Rosjanka ignorowała Strumieńskiego, flirtowała z Jelonkiem. Strumieński był wściekły, a Ola śmiała się przez łzy. Goście musieli wyjechać. Strumieński czuł się oszukany. Ola chciała pokazać się w lepszym świetle od Rosjanki i była wyrozumiała, czuła, łagodna. Wiedziała, że zdrada męża nie była związana z Angeliką. Strumieński długo nie mógł zapomnieć Rosjanki. Pewnego dnia poszedł na grób Angeliki i napisał na nagrobku, że już jej nie kocha. Paweł dopiero teraz powiedział mu o zdarzeniu w muzeum - przeraziło to Strumieńskiego. Domyślił się, że Ola pewnie domyśliła się jego zdrady. Chciał ratować swój wizerunek tajemniczego człowieka.
Komedia tryumfalna
Strumieński miał w nocy koszmar (śniło mu się, że ktoś mu wbija gwóźdź w głowę; efekt bólu głowy i że oddaje obraz przedstawiający mózgi ludzkie w morskiej toni Hiszpanowi Rosolo, a potem na dnie morza ścigały go żarłoczne ryby, w tym jedna miała głowę Żyda) - tak się przeraził, że gdy Ola przybiegła do niego, o mały włos jej nie udusił, bo myślał, że to koszmarna głowa ze snu. Strumieński pobiegł po wodę, a ona szpilką drasnęła swą szyję. Strumieński się przeraził, zaczął ją przepraszać i opiekować się nią. Ola powiedziała, że przyszła do jego pokoju, bo śniło jej się, że umarł, a ona płakała, a potem powiedziała, że chciał sprawdzić czy jeszcze go głowa boli. Opowiedział jej o przypuszczeniach, co do garbatego dziecka Angeliki. Mówił o liście, w którym napisała, że będzie przy nim w godzinie śmierci. Kłamał - chciał, żeby Ola dalej postrzegała go jako kogoś tajemniczego, opowiadał o Angelice - wychwalał ją i gardził jednocześnie. Strumieński zabrał Olę do muzeum Angeliki. Wyjaśnił Oli mechanizm optyczny głowy. Chciał, żeby się tu całowali, żeby zrobić na złość Angelice. Gdy usiadła, znalazła podwiązkę Rosjanki. Strumieński rzucił muszlą w szybę zakrywającą popiersie Angeliki, chciał wywrzeć silne wrażenie na żonie. Skaleczył się przy tym, ale stwierdził, że to nie jego krew, ale Angeliki - zachowuje się totalnie jak wariat. Powiedział, że zgwałcił Angelikę i to przez niego się zabiła. Ola już nie umiała udawać i krzyknęła, żeby nie udawał wariata, rzuciła mu w twarz podwiązkę Rosjanki. Uznała się za ofiarę Strumieńskiego i zaczęła szlochać (była zadowolona, że mu „dosoliła”, ale postanowiła grać ofiarę). Ola zaczęła uciekać przed nim, ale w końcu nie chciało się jej już kłócić, więc wybaczyła mu i wmówiła w siebie i jego, że żadnej zdrady nie było - dla świętego spokoju. On postanowił, że będzie wierny Oli. Kłócili się, godzili, w końcu odprowadził Olę do łóżka, poczekał aż zaśnie i odszedł. Przypomniał sobie, że nie zgasił światła u Angeliki i musiał tam pójść. Ogarnęły go znów fantastyczne i sprzeczne myśli o niej. Narrator wyjaśnia, że dziecko Angeliki nie było dziwolągiem. Angelika czuła niemoc artystyczną, zaplanowała, że umrze przy porodzie, ale tak się nie stało. Dlatego postanowiła się zabić. Nie umiała też pogodzić się z utratą dziwaczności i zależności od mężczyzny.
Zrobienie fazy
Piotr zasmakował w zdradzie i szukał kolejnego „obiektu”. Strumieński doszedł do wniosku, że jego życie z Angeliką było pasmem kłamstw - np. ona wmawiał jej, że ma talent. Chcieli uszlachetnić miłość, ale pozostali na miejscu. Przerażało go jej śpiewanie po włosku, tzw. łabędzi śpiew (tak o nim mówiła). Uznaje moc natury za ogromną, która wszystkim rządzi. Doszedł do wniosku, że potrzebuje jakiegoś symbolicznego zamknięcia sprawy z Angeliką, np. zamknięcie muzeum. Pewnego dnia dostał list od Beretrajki - wyzywała go na pojedynek. Strumieński był zaskoczony, ale pojechał - ona powiedziała, że jest tu, aby zaznaczyć swoje prawo honoru; sugeruje, że chce korzystać z życia, nikt nie może jej oceniać, ani krytykować. Schadzkę przerwała im burza, Strumieński odprowadził ją na nocleg i uciekł. Następnego dnia dostał kolejny list, już nic do niej nie czuł. Pokazał Oli list od Rosjanki i chwalił się, że mógł pójść, ale nie poszedł. Ola stwierdziła, że wtajemnicza on ją w przykre dla niej rzeczy i że to powinno być oczywiste, że nie poszedł. Strumieński po pewnym czasie zwrócił uwagę na nauczycielkę dzieci - Pauliną. Zaproponował Oli, aby wzięła ją jako guwernantkę. Ola się zgodziła. Strumieńskiemu coraz bardziej chodziła ona po głowie - pożądał jej. Przyjechali do nich goście - architekt i jego młoda żona. Od Berestajki przyszedł posłaniec, że ona na niego czeka. Strumieński w odpowiedzi posłał jej 100 zł. reńskich i odpisał, że nie może przyjechać. Piotr napisał żonie na kartce propozycję schadzki w muzeum Angeliki, ale ona mu odmówiła, mówiąc, że jeżeli ma nadzieje na wdzięczność za wierność, niech lepiej idzie sobie na schadzkę z Rosjanką. Myślał o Angelice, Oli, Berestajce i Paulinie - kobietach, do których coś czuł i które zdradzał. Skierował swą uwagę na Paulinę i postanowił zburzyć muzeum Angeliki. Jej obrazy rozwieszono we dworze. Paulina czuła się źle z powodu romansu ze Strumieńskim, żal jej było Oli, że tak ją oszukała - swoją dobrodziejkę. Ola dowiedziała się o miłostce męża i nastąpiły kłótnie i wyrzuty. Strumieński był dla niej od tego czasu anielsko dobry. Ola chciała grać wyrozumiałą i wyjątkową żonę. Paulina raz padła do jej stóp i chciała wyjechać, ale Ola sama ją zatrzymała. Obdarzała męża pogardliwą tolerancją, a on był zafascynowany nową sytuacją - dwużeństwem prawie. Strumieński zaprosił Gasztolda, aby wypowiedział się na temat obrazów Angeliki - był on teraz znawcą malarstwa. Wprowadził go w historię Angeliki, ale ukazał tylko zewnętrzną warstwę. Gasztold widział w tym niesamowitą wierność i miłość i chciał to wykorzystać w swojej następnej powieść, jednak Strumieński był skąpy w wyjaśnieniach. Mówił, że obrazy są ładne, ale wobec Oli mówił, że te obrazy są nic nie warte. Gasztold był zły, że Pawełka uważają tu za małego geniusza, dlatego często drwił z chłopca, który go nienawidził za to. Narrator wspomina o wpływie Angeliki na Pawełka i postanawia dokończyć opowieść niedokończoną.
XVIII Trio autora
Narrator jakby polemizuje sam ze sobą - jest ciekawy czy jest to narrator wszechwiedzący i czy to, co opowiada jest rzeczywiste. Sugeruje sam sobie, że wprowadza za kulisy sztuki, ale czy na pewno? Czy lubi Strumieńskiego, jak mu się on podoba, jako człowiek? Polemizuje, nawiązuje do Ibsena i jego „Złotej kaczki”. Uważa, że za bardzo ulega się rozróżnianiu dwóch kontrastów: pozoru i istoty rzeczy. Zauważa, że Strumieński i Angelika brali miłość dosłownie; w czasie pracy autor zauważył, że słowa takie jak miłość, wierność w praktyce są formą na różne treści. Z biegiem czasu też różne słowa w mózgu ludzkim otoczone są pewnymi wyobrażeniami. Narrator mówi, że jego zamiarem było pominięcie poetycznej części na poczet psychoanalizy. Najpierw w swych dążeniach wymienia teorię bezimienności - wielka część słów, zwłaszcza w dziale zjawisk psychicznych, jest nie tylko niewystarczająca, lecz często fałszywa. Po drugie - słowa wytworzyły odrębny następczy świat zjawisk, z którym trzeba się liczyć, błędy występują jako fakty. Po trzecie - „niektóre słowa zakorzeniają się w mózgu, utrwalają, otaczają pewną melodią, pewną sferą uczuć i kojarzeń odsłownych”. Po czwarte - przy pewnych słowach stracono oczywistość ich genezy, „z narzędzi stały się one panami, tak, że teraz do słów doszukuje się pojęć i treści (…) Porobiły się więc słowa-postulaty, słowa-potwory (…). Po piąte - podobną do słów rolę z życiu umysłowym pełnią zdania, aforyzmy, szablony, sposoby zachowania się, problemy, teorie, dualizmy (np. forma-treść, istota-pozór, pierwotność-kultura, uczucie-rozum itp.), paradoksy, kontrasty. Narrator mówi, że tworząc charaktery bohaterów robił z nich zlepki różnych typów. Chciał oprzeć czyny i myśli bohaterów na motywach mechanicznych, które trudno określić słowami. Fakty życiowe bohaterów grupują się idyllicznie, komicznie, filozoficznie, problemowo, etycznie itd. Głównie starał się podkreślić tajemnice intelektualne i techniki zdarzeń. Po szóste opisuje stany psychiczne, które pozbawione są widocznego rdzenia, mgliste wrażenia. Podkreślić chciałby, że owych stanów nie da się opisać słowami. Powód tej sytuacji tłumaczy tym: „próbuje się w myślach, w jaki sposób objawiłby się pewien stan psychiczny, jeżeliby został kilkanaście razy natężony i miał odpowiednie warunki do wyłonienia się - tak otrzymuje się pewne zawarunkowane zdarzenie, przed które kładzie się czasem słówko „jakby”.” Właśnie tym sposobem posłużył się narrator np. podając motywy wstrzemięźliwości Strumieńskiego podczas wizyty Mossorowej, kiedy mówił, że bohater wierzy w zabobon, że Ola odgadnie jego zdradę. Twierdzi, że jego naukowe wstawki należy traktować jako jego zwierzenia, poemat filozoficzno-liryczny. Robi to, aby pokazać to, co dla niego samego było niewątpliwe i jasne. Po siódme - „(..)każda teoria jest tylko przybliżeniem, więc w ostatecznej instancji poezją, wieżyczką”. „(…) moje dzieło jest pod pewnym względem improwizacją, pełną niespodzianek dla mnie samego”. Po ósme narrator przyznaje, że podczas pisania głównie lubował się w podkreślaniu tajemnic intelektualnych i techniki zdarzeń. Materiałem dzieł literackich wg niego są szczegóły życiowe oraz ilościowy i jakościowy stosunek tych szczegółów do siebie - „morfologia życia”. Do zastanawiania się nad techniką faktów życiowych skłonili go Kleist, Hebbel i Schopenhauer. Po dziewiąte narrator tłumaczy się, że chodzi mu jedynie o doskonałą świadomość roli słów w procesie myślenia i ich względności oraz o większe uwzględnianie kształtów i treści stanów psychicznych, które słowami zwykle się rozbija, a nie opisuje. Chce ulepszyć aparat słów, aby móc sygnalizować słowami kształty duszy. Do tego, aby wyrównały się przepaście psychiczne między ludźmi potrzebne jest wydobycie na jaw życia podziemnego. Dotychczasowym błędem było sięganie, albo zbyt płytko, albo zbyt głęboko. Proponuje pojęcie - kultura mądrości. Stwierdza, że szczerość jest sztuką. Powtarza za Nietzchem, że o ile szczerość i prawda są bezkrytycznymi postulatami, to o tyle należy je odrzucć.
„Czy dobrze odegrałem rolę wyrachowanego, łamiącego wszystkie przeszkody myśliciela?” Narrator postanawia zdradzić jedną ze swoich tajemnic powyższych mądrości. Człowiek tylko dla drugich robi pewną sugestię jasności, sam sobie zostawiony zaczyna myśleć na serio - „to jest gubić się w przestrzeniach, które zabudowuje wieżyczkami nonsensu”.
„Dlaczego to wszystko mówię?”. Narrator przyznaje, że sprawa Strumieńskiego tkwi w nim samym. Przyznaje, iż bohater jest w pewnym sensie królikiem doświadczalnym, którego używa, aby dowieść to co chce. Uważa, że spełnia postulat Grossa, że dzieło poetyckie to myślenie całym sobą. Przyznaje, że dotarł do granic osobistych i powinien je przekroczyć, bo czy dzieło pałubiczne nie powinno również oddziaływać na samego autora? Mówi: „Miałbym pisać własną Pałubę? Zdaje mi się, że zapomniałem, w jakim towarzystwie się znajduję. Czy mam sam jeden - w literaturze - grać w otwarte karty? Tam gdzie się gra nawet fałszywymi?”.
Pałuba
„Hejże ha, mój antypoetyczny pegazie - dość długo już oraliśmy ziemię zachwaszczoną kwiatami poezji, może teraz pohulamy po swojemu w „wyższych rejonach”, obryzgując „błotem” tych, którym ty wydawać się będziesz nie rumakiem, ale uskrzydlonym zwierzęciem o długim ryju! Ale wszak tobie w to graj, ty bestio apokaliptyczna, ty psiakrew jakaś, ty…”. Narrator mówi, że ma nadzieje, iż nikt nie będzie oczekiwał od niego, że zrobi z Pawełka jakiegoś geniusza - jak Krasiński postąpił z Orciem. Takim widzą go Strumieński i Gasztold, ale nie narrator. Strumieński zazdrościł Pawełkowi swego własnego wychowania i troskliwości. Zajmował się nim dopóki widział w nim swe dzieło, ale kiedy ujrzał w nim „resztę”, jakąś indywidualność - nie mógł nad tym zapanować, widział w nim obcego. Strumieński chciał oddać Pawełka do szkół średnich. Było mu to na rękę, bo pozbyłby się wspólnika w tajemnicy odnośnie Angeliki. Historia z Angeliką spowodowała w Pawełku to, że wiele rzeczy brał zbyt dosłownie, dziecinnie. Wydawał się ojcu parodią jego samego. Narrator wspomina o tym, że każde dziecko tworzy swoją własną dziecięcą filozofię, która opiera się na wrażeniach i fantazji. Na dowód przytacza cytaty Lwa Tołstoja z Dzieciństwo. Lata chłopięce. Młodość (1852-57) i Włodzimierza Korolenko z W nocy. Pawełek czuł, że ojciec wyrabia z nim dziwne rzeczy i miał do niego dystans. Miał on wrażenie (lub tylko chciał je mieć), że wszyscy dorośli knują przeciw niemu jakiś spisek, mają dla niego jakieś tajemnicze przeznaczenie i dlatego odgrywają komedię. Był w tym egoizm, jako, że Pawełek siebie uznał za centrum działań innych. Pocieszał go jedynie obraz Angeliki, który był dla niego gwarancją wyjątkowości i praw do bajkowego świata. Pawełek nazwał Angelikę pałubą, bo ojciec nie powiedział mu, kim ona jest, poza tym słowo miało dla niego wyjątkowy wydźwięk, więc połączył je z tym, co dla niego najcenniejsze. Pałuba - to ogromny taran do zabijania pali w rzece; manekin służący do przymierzania sukni kobiecych, ale pospolicie to pogardliwy przydomek brzydkich, nieprzyjemnych bab - coś dokuczliwego. Pawełek będąc świadkiem rozbiórki muzeum, tęsknił za kobietą z obrazu, dawał jej też inne nazwy, obraz go przerażał. Miało to wpływ na jego pierwsze kontakty towarzyskie - opowiadał koloryzowane historie o Pałubie. Kiedyś przeglądał z kolegami rocznik, gdzie znaleźli obrazek przedstawiający ukazanie się demona - zafascynował on Pawełka, przechowywał go u siebie i zaglądał tylko w chwilach, gdy czuł odwagę. Raz znów ujrzał wieczorem drzewo, które przypominało mu kobietę, za dnia rozwiał swe złudzenia. Próbował nadać Pałubie inne nazwy - Komoda, Metelewapu, Niwina, Lardilamia, Krucifigosa, ale „Pałuba” zawsze brała górę. W Pawełku wytworzyło się odrębne życie psychiczne obok zycia pospolitego dziecka zaczynającego gimnazjum. Pewnego dnia będąc w domu Paweł z ukryci a obserwował pastuchów - podeszła do nich długowłosa, ruda kobieta - wariatka, Pastuchowie nazywali ją Kseńką Pałubą. Raz ją pastuszkowie zgwałcili i nie mogli od tej pory się od niej uwolnić. Pawełek był w szoku. Nagle jego wyobrażenia nabrały rzeczywistej formy. Traktował ją jako uosobienie postaci z obrazu. Któregoś dnia Kseńka przyszła do pałacu po jałmużnę. Paweł po kryjomu dawał jej jedzenie, a Kseńka w zamian nosiła mu owoce. Któregoś dnia powiedziała mu, żeby przyszedł do lasu i będą rwali czereśnie (seks) - ich związek przerodził się w intymny. Była to miłość czysto zmysłowa. Raz zobaczono ich koło śluz - Paweł ze strachu wpadł do wody, leżał tydzień w pałacu, bo było mu wstyd. Gasztold robił aluzje do prawdziwej przyczyny jego stanu - Paweł rzucił się na niego i go opluł. Gasztold wyjechał z Wilczy. Paweł chciał uciec w nocy, ale poślizgnął się przy schodzeniu z okna. Znaleziono go nieprzytomnego - potem chorował, majaczył, mówił o Pałubie, Kseńce - używał wulgaryzmów, pornograficznych słów itp. Strumieński sam czuwał przy chłopcu, był przekonany, że to jego wina, wina obrazu, przygotował sobie nawet rewolwer - był gotów do samobójstwa. Piotr nabrał pogardy dla samego siebie, odnajdywał w głębi siebie cechy erotomana, lubieżnika. Widział w Pawełku zaczątki artysty, ale bał się, że może on zwariować. Nie wiedział tak naprawdę co się stało jego synowi i tylko się domyślał - w sumie strasznie wszystko wyolbrzymiał. Po kilku dniach ustąpiła gorączka. Strumieński zdrzemnął się trochę, jednak usłyszał szelest - do Pawła przyszła Kseńka. Gdy zobaczył ją Paweł krzyknął przerażony - Pałuba wściekła się i zaczęła mu targać włosy. Strumieński chciał ja złapać, ale uciekała po pokojach. W końcu zatrzymała się i chciała go pocałować - odrzucił ją od siebie. Wyjął dubeltówkę, ona schowała się w szafie, potem wychyliła się, robiąc zachęcający gest. Strumieński strzelił, a Kseńka wypadła z szafy we krwi. Paweł dochodził do siebie. Ciało Kseni leżało w chłopskiej chacie. Strumieński podglądał co tam jest, wydawało mu się, że Ksenia jest wilkołakiem. Nieraz też widział w niej uosobienie Angeliki po postacią owego wilkołaka. Chciał sprawić jej pogrzeb, ale nie był pewny swych przypuszczeń. Bał się reakcji Pawełka na wieść, że ojciec zabił jego kochankę. Zastanawiał się też dlaczego wybrał akurat ją, co widział w niej ładnego. Pawełek o nic nie pytał, a i nikt nie kwapił się, żeby mu opowiedzieć o tym, co się stało. Narrator przyznaje, że nazwał swój utwór „Pałubą” wtedy, gdy rozchwianie tematowości w życiu uderzyło Strumieńskiego żywiołową i brutalną potęgą. Narrator stwierdza, że mówiąc o pierwiastku pałubicznym, miał na myśli pierwiastek wyjaśniający, dementujący. Pałuba jest symbolem wszystkiego, co łamie urojoną linię wypadków od zewnątrz lub od wewnątrz, w formie brutalnej i niebezpiecznej, albo wstydliwej, wszystko to, co w człowiekiem jest niepewne. To symbol tych chwil, kiedy umysłowo traci się grunt pod nogami. Nazywa Pałubę - Boginią Rzeczywistości, która cicho zbiera haracz. „Ty mgło mistyczna w śnieżnych Montblancach myśli…”
Ostatnia wieżyczka nonsensu
Narrator zauważa, że ludzie dojrzali i doświadczeni, którzy mieli styczność z pierwiastkiem pałubicznym, nabierają pewnego wewnętrznego cynizmu i stają się zarozumialcami. Strumieński zaczął myśleć, że widział rzeczy, o którym się filozofom i poetom nie śniło. Uznał, że wkroczył w wiek dojrzały. Zwrócił się ku literaturze i ponownie wrócił do nauki przyrodniczej. Pewnego dnia przy szampanie odnowił swoja znajomość z Berestajką. Utrzymywał dalej stosunki z Pauliną we dworze. Ola rezydowała w pałacu, a Paulina we dworze. Ola tolerowała Pauliną (jako wyrozumiała żona), a nawet gdy tamta miała wyjechać wyjść za mąż - Oli zrobiło się smutno. Paweł oddawał się z furią sportom - zginął ujeżdżając niesfornego konia - rozbił sobie czaszkę o bramę stajni. Koń, który zabił Pawła nazywał się Angelo. Zmarły Paweł był jeszcze bliższy Strumieńskiemu niż za życia. Strumieński zaczął sobie wyobrażać, że Angelika objawiała się im w różnych postaciach, aby odebrać swoje dziecko - Pawełka i zabrać je ze sobą, co w końcu zrobiła. Sprawa Angeliki wstąpiła w najwyższe stadium. Myślał, że gdy umrze, otoczy się obrazami swojej żony i wreszcie zobaczy jak to jest po tamtej stronie.
KONIEC
Pierwszy manuskrypt skończony 31 sierpnia 1899;
Drugi 12 lipca 1902.
UWAGI DO „PAŁUBY”
Autor umieszcza mapkę okolicy. [Dalej wygląda to tak, że cytuje on jakiś fragment książki i omawia go. Będę przytaczać tylko te ogólne uwagi] Narrator zaznacza, że nie chodziło mu tylko o przykłady służalczości, jakimi mógł Piotr nasiąknąć (kiedy mieszkał w ubogiej chacie) - pojmuje to psychologicznie, a nie fizjologicznie. Zastrzega, że nie zabiera tutaj głosu jako zwolennik jakiejś polityki, interesuje się tylko psychologią komunału. Wspomina książkę Hozalpfel'a pt. Wszechideał. Dla niego kwestia demokracji, arystokracji itp. nie istnieje, dopóki jest powleczona warstwą innych kwestii. Nie kreśli on reprezentanta jakiejś epoki, tylko człowiek - a każdy człowiek jest wyjątkowy. Zwłaszcza skupiał się na idei palingenezy - połączenie dalekonośnych i monstrualnych obrazów. Pragnie czytelnikowi przybliżyć atmosferę rzeczywistego życia. Imiona kobiece - pietyzm dla takich utworów, jak „Zamek kaniowski” - Ksenia. Znakomite niewiasty - Angelika, podróż - Berestejka.
- dusza wg autora to cząstka duszy wszechświata, jest znakiem konwencjonalnym - mówi o sumie zjawisk psychicznych. Rozważa taką możliwość, że autor „Pałuby” może zwariować i otworzyć sklep z gadżetami pałubicznymi. Narrator przyznaje, że czasem ujmując słowa „wydaje mu się” w cudzysłów, ponieważ jest to w pewnego rodzaju „proteścik literacki” - chce zaznaczyć, że nie wierzy w to, co bohaterowi „wydaje się”. W rozdziale V bada jak wygląda i ewoluuje pierwiastek pałubiczny. Strumieński odnajduje w objawach przyrody aprobatę wsych zamiarów - „… było mu, jakby smutek wystąpił z brzegó (…)”.Irzykowski kiedyś uprawiał intymizm - ukazywanie tajemnic seksualnych, pod wpływem Grossa, a z czasem autor uznał tajemnice intelektualne za ważniejsze. Wspomina o tym, że w powieści umieścił „punkty wstydliwe” - to momenty, kiedy bohater podczas myśli, dochodzi do wniosków, że podświadomie dotyczą go rzeczy, które budzą w nim wstyd - np. gdy Strumieński rozmyśla czy Kseńka nie była dla Pawełka zbyt brzydką. Podobnie umieszcza w powieści „punkty fałszywe” i „garderobę duszy”. Dawniej było w modzie opisywanie scen zmysłowych na sposób helleński, teraz transponuje się je na wizje fantastyczne. Narrator udowadnia, że myśl jest ważniejsza od czynu. „Komedia charakteru” stworzył jako schowek na różnorodne objawy, których powstawanie nie jest dla niego całkiem jasne. Uważa, że „komedia charakteru” to pewne typowe bardziej stałe zachcenie umysłu, aby rzeczy, zajścia i stosunki tak a tak pojmować. Kiedy narrator coś czyta śledzi starania pisarzy dramatów, aby pozostać obiektywnym, nie podpowiadać - pozostawić czytelnika, aby sam doszedł do odpowiednich wniosków. Jednak taka obiektywność nigdy się nie udaje. Traktuje słowo jako próbę opisu kształtów stosunków tak zewnętrznych, jak i psychicznych. Przyznaje, że jego pierwiastek pałubiczny wywodzi się od słów Hebbla: „pęknięcie idei” i „pomieszanie zmysłów”. Pierwiastek konstrukcyjny odnosi w końcu zwycięstwo nad Strumieńskim.
WYJAŚNIENIE „SNÓW MARII DUNIN” I ICH ZWIĄZEK Z „PAŁUBĄ”
M.D. jest mistyfikacją (palimpsestem) - pergamin, na którym wymazano jakieś pismo, a potem na nim napisano coś innego. Autor wypowiada swe przekonania, które należy odczytywać inaczej, rozumieć je wręcz przeciwnie. Ponieważ autor przy końcu sam te poglądy uznaje za fałszywe, można wiec powiedzieć, że Maria Dunin jest palimpsestem do kwadratu. Autor M.D. nie solidaryzuje się z tym, co mówi; doktor opowiada tą historię źle i fałszywie, przemilcza i opuszcza; Marię chciałby przedstawić jako dekadentkę, jako okaz patologiczny. Nie dorósł on do snów Marii, stąd jego nienawiść. Całość opisuje tak, jakby to Maria zabiegała o niego, tymczasem ona w końcu przyznaje, że nie jest nim w ogóle zainteresowana. Autor sam nie wie, która z teorii archeologa (narrator Snów Marii Dunin) o snach Marii powinna być prawdziwa. On sam tłumaczy to w ten sposób: Kiedyś zastrzelił się jakiś mnich, filozof, światoburca, zakochał się w kobiecie wymyślonej przez siebie, po nim zostały jego sny, błąkały się po świecie i szukały duszy, gdzie mógłby zamieszkać - tą duszą jest Maria. Bractwo wykorzystywał Marię jako szpiega - miała im powiedzieć czy z poza świata szykuje się zamach na świat. Jednak zamiast coś wyszpiegować popadają w niebezpieczeństwo. Cała treść listu od Bractwo do Doktora: „Zrobiliśmy głupstwo, wracaj koniecznie, w Tobie ostatni ratunek. Ufamy ci jako prawdziwemu opryszkowi. Co się tyczy Marii, to na wszystko pozwalamy”. Achreonta Movebo chciał się przekonać czy niebezpieczeństwo, o którym mówią manometry jest rzeczywiście tak groźne. Zwołuje więc posiedzenie, na którym kółko odnoszące się do Marii napełnia się krwią, wskutek czego Maria zostaje skazana na śmierć - natura wykonuje ten wyrok. Nowela Sny Marii Dunin powstała z dwóch źródeł: 1)fantastycznych; 2)ideowych. Autor wspomina, że powstawał ona w okresie, kiedy interesował się ideami Ibsena i Nietzchego, którzy żądali od człowieka ostatecznej konsekwencji jego ideałów. W noweli nie jest mowa o zniszczeniu jednego człowieka, ale i całego świata. Przypuszcza istnienie pewnego metafizycznego fluidum rozlanego wszędzie, które jest tak pomyślane, że w jakimkolwiek zakątku świata konsekwentnie spełniony ideał wydaje z siebie iskrę, która zapala owe fluidum. Maria Dunin ma być symbolem pierwiastka odśrodkowego, łącznikiem obu światów. Jednak z pierwiastkiem odśrodkowym walczy pierwiastek dośrodkowy, instynkt samozachowawczy ludzi i świata. Bractwo WD jest jakby uświadomionym działaniem instynktu samozachowawczego natury ludzkiej. Nowela ta jest palimpsestem, to znaczy, że autor jest niejako po stronie Marii D. i przeciwko bractwu, ale później sam zaprzecza sobie i staje się takim samym „klapiarzem”. Przed tym Bractwem w ogóle nie ma ucieczki, więc autor musi przyznać, że i on do niego należy. M.D. napisana jest techniką tajemnic, niedopowiedzeń, jakby autor bał się powiedzieć za dużo. Tajemnicza technika M.D pochodzi z lubowania się we fantastyczności, w baroku. Największym błędem tego utworu jest to, że ideał jest pojmowany całkiem mglisto, bez zastanowienia - poetycko. „Pałuba” nie wdaje się w żadne mistyfikacje - autor pokazuje czytelnikowi jak pisze. „Pałuba” jest wykonaniem programu, wypełnieniem ram zarysowanych w M.D.
SZANIEC „PAŁUBY”
W 1899 r. autor odczytał pierwszy manuskrypt „Pałuby” gronu młodych literatów; część uznała, że jest tu wiele rzeczy niepotrzebnych, realistycznych. Autor zaczął w utworze łączyć obserwowanie rzeczywistości i myślenie o niej z pisaniem poetycznych utworów. Przywołuje jedną postać - Stanisława Brzozowskiego. Do czasu napisania Pałuby autor patrzył na rzeczywistość osobno, a poezję pisał osobno, dopiero w tej powieści zeszły się oba punkty widzenia. Po tym posiedzeniu autor zaczął pisać utwór od nowa. Imiona Pałuba i Angelika stały się jakby symbolami dwóch sposobów pojmowania rzeczywistości, jako skrajne wobec siebie. Pałuba jest zlepkiem warstw: 1) fakta, 2) zdania, teorie, jakie o tych faktach mają działające osoby, 3) dialektyka samych faktów, czyli różne sposoby pojmowania ich, których osoby działające nie uwzględniły, 4) zdanie autora na temat tych 3 punktów, 5) tło jego zapatrywań filozoficznych i estetycznych. Mówi, że zanim ktoś zacznie mu mówić jak powinien napisać Pałubę to niech najpierw „pozamiata własne podwórko”. Wytwarza się tu ciągły kontakt między autorem a czytelnikiem, „Pałuba” jest książką pisaną bez względu na czytelnika, a dla niego i przed nim. Najpiękniejsze ustępy „Pałuby” oparte są na ukrywaniu i sekrecie. Zmusza ona do myślenia, a jednym z jej „rezultatów jest rozbrat z poezją jako postulatem”. „Pałuba” jest monstrualną miną - tylko stylizowaną; w każdym dziele autor na nowo bierze rozmach i na nowo stosunkuje się do kwestii poezji (Gross) dzieło jest tylko śladem tego stosunkowania się. Na koniec narrator raczy nas jeszcze swoimi poglądami na poezję.
KONIEC
Bohaterowie Pałuby:
Strumieńscy z Królestwa, czyli Mariusze - krewni Strumieńskich, skorzy do walki o wolność, skłóceni.
Adam Strumieński - ojciec Roberta, a potem przybrany ojciec Piotra Włoska.
Robert Strumieński - garbaty syn Adama.
Piotr Włosek (Strumieński) - główny bohater powieści, miał z Olą trójkę dzieci, jedno tylko z imienia wymienione - Pawełek.
Sąsiedzi: Państwo X, Truskawscy (oportuniści), Przetoccy (nie występują w streszczeniu prawie w ogóle, gdyż ich rola polegała tylko na negowaniu lub aprobowaniu poczynań głównego bohatera lub też uważani byli za wrogów rodziny lub przyjaciół)
Angelika Kauffmann - pierwsza żona Piotra, malarka i artystka, nazywana przez męża Gelą.
Kauffmann - ojciec Angeliki.
Ola - druga żona Strumieńskiego, wyswatana mu przez Mariuszów.
Gasztold - konkurent do ręki Oli, artysta - najpierw malarz, potem pisarz.
Pawełek - syn Oli i Piotra (transcendentnie też Angeliki =))
Ksiądz Huk - kompan rozmów Piotra, wikary z pobliskiego miasteczka.
Architekt - pomagał (a raczej realizował swoje koncepcję) Strumieńskiemu w budowie pałacu.
Pani Mossorowa - młoda wdówka, kuzynka Oli z Warszawy, kokietka.
Pan Jelonek - przyjaciel p. Truskawskiego, gość na dworze Strumieńskich, towarzysz Berestajki.
Panna Berestajko (w skrócie Brestajka) - kochanka „na jedną noc” Piotra, Rosjanka, dawna aktorka, emancypantka.
Paulina - nauczycielka dzieci Strumieńskich, kochanka Piotra.
Ksieńka Pałuba - miejscowa wariatka, brzydka i rudowłosa, kochanka Pawełka (uosobienie Angeliki-wilkołaka_
Koń Angelo - zwierze, przez które zginął Pawełek - następne wcielenie Angeliki.
Plan wydarzeń:
1) Opis miejscowości Wilczy i okolic.
2) Przedstawienie rodu Strumieńskich.
3) Adam Strumieński zabija przypadkiem ojca Piotra Włoska. Przygarnia go wraz z matką.
4) Piotr towarzyszem Roberta - kontrasty.
5) Śmierć Roberta, adopcja Piotra.
6) Proces przeciwko Piotrowi wytoczony przez Mariuszy.
7) Wyjazd Piotra do Włoch.
8) Poznanie Angeliki.
9) Ślub z Angeliką.
10) Małżeństwo, miłość a sztuka piękna, estetyka.
11) Poród - śmierć noworodka - szaleństwo Angeliki.
12) Samobójstwo Angeliki. List pożegnalny.
13) Strumieński kontra śmierć ukochanej - życie podziemne,
14) Wyjazd do Drezna do ojca Angeliki.
15) Swatanie z Olą, poznanie Gasztolda.
16) Ślub z Olą, powrót do Wilczy.
17) Strumieński pomiędzy Olą a Angeliką.
18) Przyjazd Mossorowej - próba uwiedzenia Piotra (nieudana).
19) Kłótnia - list - ciąża - narodziny Pawełka.
20) Ola i Gasztold - duma z próby samobójczej adoratora. Rozczarowanie Oli - Gasztold znalazł nowy obiekt adoracji.
21) Stosunek Strumieńskich do Snów Marii Dunin.
22) Pierwiastek pałubiczny u Piotra.
23) Pierwiastek pałubiczny u Gasztolda.
24) Odwrócenie się od Oli Piotra, zwrot ku Angelice.
25) Budowa kościoła, a potem pałacu.
26) Wychowanie Pawełka przez ojca.
27) Pawełek a Pałuba (podobizna Angeliki).
28) Paweł i Ola w muzeum Angeliki.
29) Wizyta p. Jelonka i Berestajki.
30) Zdrada Strumieńskiego z Rosjanką.
31) Koszmar nocny Piotra.
32) Wizyta Piotra i Oli w muzeum - demaskacja zdrady.
33) Zwrot ku Oli - niechęć do Angeliki, odrzucenie Berestajki.
34) Paulina - nowy obiekt uczuć Piotra.
35) Polemika Narratora z samym sobą.
36) Stosunek Pawełka do Pałuby i dorosłych.
37) Kseńka Pałuba - spotkania, związek intymny.
38) Przykry wypadek przy Śluzach - Pawełek wpada do wody.
39) Choroba - próba ucieczki - choroba i majaki (lubieżne i wulgarne).
40) Nocna wizyta Kseńki, zastrzelenie jej przez Piotra.
41) Trójkąt - Piotr, Paulina i Ola.
42) Wyjazd Pauliny w celu wyjścia za mąż.
43) Odnowienie znajomości z Brestajką.
44) Pawełek sportowcem.
45) Śmieć Pawełka - żal ojca.
46) Najwyższe stadium sprawy Angeliki.
Palimpsest - starożytny lub średniowieczny rękopis pisany na pergaminie, z którego usunięto poprzedni tekst.
Umbra - osłona ocieniająca zbyt jaskrawe światło, abażur.
Acheronta Movebo - jest to nazwisko utworzone przez przytoczenie dwóch słów z jednego z wersów Eneidy Wergiliusza: „[…] flectere si nequeo superos, Acheronta movebo” (księga VII, w. 312), w przekł. T. Karyłowskiego: „Gdy niebo mi oporne, piekło wzruszę do dna”.
Zrogowaciała błona dziewicza.
(łac.) - pierwsza część funkcjonującego dziś przysłowia Horacego „naturam expellas furca, tamen usque recurret” (wypędzisz naturę widłami, a ona i tak powróci).
Trio (wł.) - środkowa część tańca kontrastująca z pozostałymi częściami pod względem tonacji, charakteru melodii, skromniejszej niż w częściach skrajnych obsady instrumentów i tempa, które jest tu z reguły wolniejsze.
1