Bursztynowa komnata, PAMIĘTNIK


0x08 graphic

Słyszeli o niej niemal wszyscy. Niejeden marzy o dotarciu do miejsca, gdzie została ukryta. Nikt jednak nie wie, jak je odnaleźć. Poszukiwacze Bursztynowej Komnaty są przekonani, że najsłynniejszy skarb świata może znajdować się w Polsce. Problem jednak polega na tym, że miejsc, w których „z całą pewnością” czeka ukryty, jest przynajmniej z pięćdziesiąt.

Zamek w Bolkowie, twierdza w Srebrnej Górze, Międzyrzecki Rejon Umocniony, pałac w Dzikowie, krzyżacka warownia w Lidzbarku Warmińskim - to zaledwie wierzchołek bursztynowej góry. Bogusław Wołoszański wskazuje m.in. potężny zamek Książ pod Wałbrzychem. Włodzimierz Antkowiak, autor książek o ukrytych skarbach, typuje aż siedemnaście miejsc. A szukać się opłaca. Dzisiaj wartość Bursztynowej Komnaty szacowana jest nawet na 500 mln USD.

Historia skarbu wszech czasów sięga początku osiemnastego wieku. Gottfried Wolfram, nadworny bursztynnik króla Danii, wykonał ją na polecenie króla pruskiego, Fryderyka I Hohenzollerna. Bursztynowe dzieło sztuki szybko zostało okrzyknięte ósmym cudem świata. W 1715 roku król Fryderyk Wilhelm I podarował je carowi Rosji, Piotrowi I.

Przepadła bez śladu

Monumentalne, misternie wykonane panele z bursztynu zdobiły początkowo Salę Posłów w Petersburskim Pałacu Zimowym. Stamtąd zostały przeniesione do Pałacu Katarzyny w Carskim Siole. Bursztynowy gabinet został rozbudowany i wzbogacony o kolejne, jeszcze świetniejsze elementy, oraz kryształowe lustra. Położone na srebrnej folii bursztynowe płytki wykonane były tak misternie, że niektóre wyrzeźbione w nich sceny widoczne były tylko przy użyciu lupy. Otoczone rzeźbami morskich stworów zwierciadła potęgowały bajkowe, zaklęte w bursztynie pejzaże. Carscy goście nie mieli wątpliwości, że wchodząc do Komnaty, wkraczają do innego, fantastycznego świata.

Bursztynowa Komnata przetrwała burzliwe czasy rewolucji i dopiero w 1941 roku, po zajęciu dawnego carskiego pałacu przez niemieckie wojska, została zdemontowana i przewieziona do Królewca. Erich Koch - gauleiter Królewca i nadprezydent Prus Wschodnich użył wszelkich wpływów, by zatrzymać legendarny zabytek u siebie. Tam zaopiekował się nią Alfred Rohde, dyrektor zbiorów sztuki królewieckiego zamku i wybitny znawca bursztynu. W stolicy Prus Wschodnich Komnata pozostała niemal do zdobycia miasta przez Armię Czerwoną. Tam też, w styczniu 1945 roku, widziana była po raz ostatni. Potem zaginął po niej ślad.

Szukali jej wszyscy - amatorzy i zawodowcy, rządy państw, wywiady i służby specjalne, a nawet zorganizowane grupy przestępcze. Nikomu jednak nie udało się trafić na ślad legendarnego skarbu.

Bursztyn wystawał z auta

W 2000 roku Polskę obiegła sensacyjna informacja o tym, że Bursztynowa Komnata ukryta jest w Bolkowie. Nad miastem góruje tu potężne zamczysko, znane miłośnikom mocniejszego brzmienia z festiwalu „Castle Party”. W pobliżu ruiny Niesytna i Świn. Legendy mówią, że tym drugim zamkiem Bolków połączony jest podziemnym tunelem. Dr Stanisław Jan Stulin, wrocławski historyk sztuki, odnalazł świadka, tajemniczego mężczyznę o inicjałach C.H.

Mężczyzna twierdził, że od Niemców dowiedział się o transporcie, który przybył do miasteczka w listopadzie 1944 roku. Na rynek wjechało 17 ciężarówek wyładowanych skrzyniami, z dwóch uszkodzonych wystawały bursztynowe płyty. Po krótkiej przerwie ciężarówki wjechały do zamku i wyjechały stamtąd już puste. Tezę dr Stulina miały zweryfikować prace georadarowe, których wyniki rozczarowały poszukiwaczy. Bolków stał się jednak sławny, a wejście na listę „miejsc, w których z całą pewnością leży Bursztynowa Komnata” dobrze zrobiło turystyce. Pod wąską bramą zamku często słychać dyskusje: jak, do diabła, przecisnęły się tutaj te ciężarówki?

0x08 graphic
Choć Mazury aż takiej reklamy nie potrzebują i im pomogła Bursztynowa Komnata. Włodzimierz Antkowiak w swojej najnowszej książce „Polskie skarby. Przewodnik” (Bellona, Warszawa 2011) wspomina, że założona przez niego Międzynarodowa Agencja Poszukiwawcza prowadziła, na zlecenie Normana Scotta, właściciela amerykańskiej firmy poszukiwawczej Global Explorations Company, badania w Pareżkach.

Badania nie potwierdziły przypuszczeń, że właśnie tutaj czeka skarb, który miał być ukryty w sztolniach Tajemniczej Góry, jednego z większych wzniesień w warmińsko-mazurskim. W tym rejonie Bursztynowa Komnata powinna również „z całą pewnością” być ukryta w zamku krzyżackim w Lidzbarku Warmińskim, w zamku w Pasłęku i w pałacu Schwerinów w Dzikowie.

Esesman przebrany za kobietę

W połowie 1944 roku do pałacu w Dzikowie trafiły obrazy z muzeów w Królewcu, a kilka miesięcy później zaplombowane skrzynie z nieznaną zawartością. Co najciekawsze jednak, transport nadzorowany był osobiście przed doktora Alfreda Rohde, królewieckiego opiekuna Bursztynowej Komnaty. Fakt pojawienia się Rohdego w Dzikowie oczywiście niczego jeszcze nie dowodzi, niemniej udział akurat tego człowieka w konwojowaniu tajemniczego transportu daje do myślenia.

Sam pałac spłonął doszczętnie na początku 1945 roku. Po zdobyciu Dzikowa przez Armię Czerwoną radzieccy żołnierze ujęli przebranego w kobiecy strój oficera SS. Znaleziono przy nim plany jakiegoś pałacu z naniesionymi tajemniczymi znakami. W trakcie przesłuchania Niemiec wysadził się przy pomocy granatu. Zniszczeniu uległy też odebrane mu plany.

Dzisiaj po pałacu w Dzikowie zostały skromne ruiny i zasypane piwnice, jednak to świetnie miejsce do wędrówki do innego, równie intrygującego celu. W XIX wieku w dzikowskiej rezydencji gościł Fryderyk Wilhelm Bessel, profesor uniwersytetu królewieckiego i założyciel tamtejszego obserwatorium astronomicznego. Na Zamkowej Górze, dwa kilometry od pałacu prowadził obserwacje. Dzisiaj to miejsce równie urokliwe i tajemnicze, jak sama historia ukrytych tu rzekomo skarbów.

Kolejny pokój bursztynowy

Kolejny ślad prowadzi do pruskiej twierdzy w Srebrnej Górze, jednego z najchętniej odwiedzanych miejsc na Dolnym Śląsku. Co roku odbywa się tu festiwal podróżniczy, znacznie częściej rekonstrukcje historyczne. Wielu turystów, którzy tu przyjeżdżają, jest przekonanych, że niemal chodzą po Bursztynowej Komnacie. Dlaczego? Bo i tutaj odbywały się poszukiwania słynnego skarbu.

0x08 graphic
- To, niestety, fałszywy ślad - uważa Włodzimierz Antkowiak - Rzeczywiście, przed wojną znajdował się w twierdzy tzw. pokój bursztynowy „Bernstein Zimmer”, nie miał jednak z królewieckim skarbem nie miał nic wspólnego. Być może do powstania legendy przyczynił się tajemniczy transport ciężarówek, który pojawił się w okolicy Srebrnej Góry w marcu 1945 roku. Kolumna samochodów pod eskortą Waffen-SS przejechała przez miasto kierując się ku Przełęczy Srebrnej. Mieszkańcom polecono, by szczelnie zasłonić okna i nie opuszczać do domów. Słyszeli jedynie szereg odległych detonacji, a po kilkunastu godzinach ciężarówki odjechały puste. Relacje te potwierdziło wielu mieszkańców miasteczka.

Czyli jest światełko w tunelu. Tym bardziej, że Przełęcz Srebrna, oddziela Góry Bardzkie od najbardziej zagadkowych w Polsce Gór Sowich. To tu, w czasie II wojny światowej, Niemcy wydrążyli kilka ogromnych podziemnych kompleksów (trzy z nich są udostępnione dla ruchu turystycznego), które do końca nie odkryły jeszcze wszystkich tajemnic.

Podczas jednego ze zlotów eksploracyjnych, jego gość honorowy, Bogusław Wołoszański jeszcze bardziej rozbudził wyobraźnię poszukiwaczy. „Być może nie odnalezione do dzisiaj dzieła sztuki są gdzie tutaj” - powiedział. Dodatkowym smaczkiem jest „inne pewne miejsce ukrycie” tuż koło Srebrnej Góry, z Ząbkowicach Śląskich. Miasto znane ze swojej krzywej wieży, zamku i historii o Frankensteinie, wskazuje również Włodzimierz Antkowiak. Bursztynowej Komnaty należy szukać przy ulicy Kamienieckiej.

Za komnatę za kratki

Przenieśmy się teraz w Lubuskie, gdzie w wakacje ruszają miłośnicy wypoczynku wśród lasów i jezior. Znajduje się tu Międzyrzecki Rejon Umocniony, jeden z największych systemów podziemnych umocnień w Europie. Miał bronić niemieckiej „bramy lubuskiej” na łuku Odry i Warty - najkrótszej drogi ze wschodu na Berlin. Kiedy Rosjanie zdobyli umocnienia, dowódca radzieckiej grupy specjalnej odnalazł w podziemiach kilkaset eksponatów z polskich zbiorów muzealnych, m.in. „Stańczyka” Matejki. Podobno jednak prawdziwe komory depozytowe, wykonane przez Niemców w podziemiach MRU nie zostały dotąd odkryte.

Odnośnie transportów ciężarówkami...

~NN-kołobrzeżanka.

wczoraj, 20:04

Kolonia Rychówko, wieś, woj. zachodniopomorskie, powiat Białogard. Tzw. ziemie odzyskane.

Obecnie jest to dziura dechami zabita, nic tu się nie dzieje, poza synami sołtysa nie ma tu młodych... Sami starcy, wioska na wymarciu.

Ludzie z zewnątrz nie wiedzą, jak tu było. O historii tego terenu można poczytać, znając język niemiecki, bo polskich źródeł brak. A i tych niemieckich niezbyt wiele. Bo kto by się przejmował jakąś wioseczką z 5 mieszkańcami na krzyż.

A kiedyś tereny te należały do znanego rodu pruskiego. Pomijam już pałac, który został ograbiony i zniszczony za "naszych czasów". To było dopiero bogactwo... Ale nie o tym chciałam.

W lesie, na południe od osady na tzw. krampie (tak to się nazywa, a skąd nazwa się wzięła? jeszcze z czasów niemieckich) znajdował się stary ewangelicki cmentarz. Jeszcze w latach '50,'60 XX w. odbywały się tam transporty, gdzie ciężarówki wjeżdżały do lasu puste, a wyjeżdżały załadowane. Najprawdopodobniej rozkopywali groby i wywozili cenne przedmioty. Do lat '90 można tam było się natknąć na płyty nagrobne, dzisiaj uległo to dewastacji i prawdopodobnie nie ma tam już śladu po cmentarzu.

Ciekawą sprawą są też pogłoski o podziemnej przystani dla U-bootów, która miała się podobno znajdować pod płytą byłego radzieckiego lotniska wojskowego. Jakby nie było - Luftwaffe stacjonowało tam do końca wojny, później Armia Czerwona strzegła terenu, jakby tam trzymali co najmniej złotego słonia na łańcuchu. Może to są jakieś tropy...?



Wyszukiwarka