Myśli Starców


Rozdział 1

Garrow ziewnął rozdzierająco.

Od jakiegoś czasu widział tu oznaki życia. Troszkę wyrąbanego lasu, tu i ówdzie wnyki. Ktoś musiał tu mieszkać. Wspomniał o tym Roranowi, który wyznaczył okres sprawdzenia tego zjawiska. Akurat ten rejon był bezpieczny. Widok też był przepiękny. Wszędzie lasy, góry. Czyste rzeki. Skręcili troszkę bardziej w prawo i Roran rozesłał myśli na wszystkie strony. Nie lubił tej czynności. Rionne starał się wyjaśnić mu to, ale bez większego powodzenia. Zasady stosował, ale bezmyślnie. Tu potrzeba było jeźdźca, by to zrozumiał. Konkretnie - Eragona. Ale ten wciąż spał. Mężczyzna westchnął i naraz coś poczuł. Nie był to umysł sarny czy dzika.

W końcu zauważył intruza.

***

Młody chłopak zbierał drzewo na polanie. Był zadowolony. Wczoraj w jego wnyki złapała się sarna, więc mieli zapas mięsa. Podszedł z naręczem gałęzi do większego stosu. Położył gałęzie na nim. Stos był już bardzo duży i więcej nie udźwignie. Zaczął wiązać skomplikowanie sznurki, by móc zarzucić sobie ciężar na plecy i donieść do ich prowizorycznego domu. Nagle sznurki same wyrwały mu się z ręki i związały w elegancki szyk. Widywał takie głównie u mieszkańców osad. Równocześnie ziemia zadrżała i wywrócił się. Do tego niebo pociemniało. Podniósł się na klęczki i odwrócił. Zamarł. Pocałował bowiem zielonego smoka w nos.

Całkiem się zarumienił. Ale gorączkowo starał się opanować panikę. Co będzie, jeśli zabiorą go do króla i matka umrze?

Poprawił wiązania, więc Garrow mógł złapać stos w szpony i się unieść z nim. Smok zaraz poderwał stos w powietrze i Roran został sam na sam z nieznajomym. Zmierzył go ciekawym spojrzeniem. Chłopak był w wieku Eragona. Jasne włosy tylko gdzieniegdzie zdradzały prawdziwy odcień - bardzo delikatny brąz. Niebieskie oczy skrywały panikę. Roran miał już pewność - to jego czuł smok.

Chłopak rozsypał gałązki.

Roran nagle zrozumiał, przed kim się chowają. Odwrócił się i podszedł do niego, obejmując czule.

Zebrali drzewo i ruszyli do wąwozu. Tam zobaczyli zabudowaną grotę. Zaciekawiony Roran zajrzał do środka. Na posłaniu leżała chora kobieta. Położył powoli drzewo przy ogniu i podszedł do niej. Sprawdził temperaturę i zachichotał. Na szczęście Rionne wymagał od niego nauki leczenia. Szybko wydobył z juków siodła odpowiednie składniki i wrócił do groty. Zawiesił kociołek nad ogniem i zaczął opracowywać lek. Nastolatek obserwował go ciekawie, czuwając przy chorej. Po godzinie Roran przelał lek do kubka i podszedł bliżej.

***

Nastolatek obrócił się na bok. Roran spojrzał na niego. Spał na jego kocach. Na zewnątrz Garrow drzemał w świetle zachodzącego słońca. Nagłe poruszenie na posłaniu odwróciło jego uwagę. Kobieta przebudziła się w końcu. Podszedł i podał jej kubek wody. Wypiła z wdzięcznością.

Wzięła lek i wypiła go jednym łykiem. Potem oddała mu kubek. Roran umył go, świadomy tego, że kobieta ciągle go obserwuje. Wkrótce wrócił do niej z kanapkami. Podał je jej a ona zaczęła jeść. Jednak dalej go obserwowała.

Kobieta zachichotała, po czym wstała. Zachwiała się lekko, ale utrzymała na nogach. Roran podał jej swój płaszcz.

Skinęła głową i obudziła syna. Razem spakowali kilka przedmiotów w tobołek i wyszli z Roranem na zewnątrz. Ten zablokował głazami wejście i pomógł im dosiąść smoka. Sam wspiął się na szyję. Garrow wystartował.

Smok skręcił powoli w stronę doliny. Roran spoglądał na nich. Chłopak był zaniepokojony. Więc na imię miał Aislin. Mógł być bardziej miły i sam się o to spytać. Kobieta też nie podała imienia. Ale to nie ma znaczenia. Na razie trzeba było ich umieścić w bezpiecznym miejscu. Ziewnął lekko. Warzenie mikstur nie było jego specjałem. Ale nie dowiózłby jej żywej do Gertrude. Bliżej by miał do Rionne, ale oni uciekli ze stolicy. Albo z jej okolic. Nie wiedział o tym, by tak traktowano zgwałcone kobiety. Przecież przestudiował wszystkie prawa i wydarzenia. Sprawa wyglądała na zagmatwaną.

Rozdział 2

Katrina usiadła z Oromisem na werandzie. Mieli bardzo ładny dom. Dwupiętrowy. Roran naprawdę postarał się przy budowie. Bardzo pomogły elfy i krasnoludy. Westchnęła i spojrzała na syna. Oromis ganiał kota po całym dziedzińcu. W pewnej chwili zaprzestał zabawy i zaczął z niepokojem obserwować niebo. Katrina zaraz do niego dołączyła.

Katrina zabrała go do domu a sama naszykowała się na ciężką pracę. Wkrótce Garrow wylądował a Roran zeskoczył z jego szyi.

Poprowadziła ich na pierwsze piętro. Tam ulokowała chłopca w małym pokoju. Ale miał drzwi naprzeciwko matki i w każdej chwili mógł sprawdzić, czy wszystko w porządku. Roran poczekał, aż kobieta położyła się i dał jej coś na sen. To samo dostał chłopak i po kilku minutach oboje już spali. Wówczas zszedł do kuchni i usiadł nad talerzem ciasta.

Roran poczochrał włosy syna. Oromis rzucił się na niego z groźną miną. Katrina zaczęła obserwować ich przekomarzania. Po pół godzinie zobaczyła, że w kuchni nieśmiało pokazał się chłopak.

Posadziła go na krześle i podała talerz obiadu. Chłopak rzucił się na jedzenie, jakby nie jadł z kilka dni. Ostrożnie umieściła chleb w piecu i usiadła naprzeciwko.

Chłopak pokręcił głową i bardziej skulił się nad talerzem. W tej chwili bardzo przypominał jej Eragona. Byli nawet w tym samym wieku. Posmutniała, myśląc o mężczyźnie. Wciąż spał i nie było żadnych pomyślnych wieści o jego wyzdrowieniu. Elfy nie żartowały, chłopak naprawdę mógł nigdy się już nie ocknąć. Potrząsnęła głową i wstała. Zajrzała do pieca i wyjęła upieczony chleb. Zaniosła go do spiżarni.

***

Oddał syna niani i wrócił do swego wielkiego - i przede wszystkim wciąż pustego - pokoju. Rionne opadł w pachnącą pościel i westchnął. Złapał za spis od Rorana i przejrzał go. Pod koniec zmarszczył brwi. Usiadł i posłał wezwanie do Murtagha. Ten pojawił się po kwadransie.

Rionne wyciągnął w stronę Murtagha spis. Ten bez słowa wziął pergamin i zaczął czytać. Również zmarszczył brwi.

Murtagh zachichotał.

Podniósł się i wyszedł. Wkrótce dotarł do smoczych legowisk. Bez słowa założył Cierniowi siodło.

Mężczyzna uśmiechnął się podle i kopnął Ciernia w zranioną łapę. Smok chuchnął na niego. Murtagh dosiadł go i smok wybiegł na dziedziniec, gdzie poderwał się do lotu. Rionne obserwował ich z okna komnaty. Potem odwrócił się i położył przy nieruchomej postaci. Zasnął.

***

Roran przyniósł na taras mały kosz. Postawił go przed Keito. Aislin przerwał zabawę z Oromisem i spojrzał na to.

Keito zaraz zaczęła grzebać w koszu. Wyjęła druty i zaczęła śmigać nimi. Roran zachichotał i podszedł do Aislina.

Oromis rozluźnił się i Aislin odetchnął. Wystraszył się polecenia nauki. Ale skoro Oromis się tego nie boi… Zresztą, on miał nie więcej jak cztery lata. To nie będzie nic strasznego. Pobawili się jeszcze troszkę w piasku, po czym podeszli do stolika z książkami.

Oromis pokazał mu to. Aislin obserwował go uważnie. Słuchał też chciwie uwag młodszego chłopca, jak ma trzymać pióro, by się nie pobrudzić i co zrobić, jak zrobi kleksa. Dorośli obserwowali ich z werandy. Keito chichotała. Po raz pierwszy widziała Aislina aż tak skupionego. Roran zaś zauważał pewne podobieństwa z samym sobą. Rionne tak samo uczył go pisać i czytać. Najpierw ślaczki, potem pisanie liter i czytanie tego, co napisał. Dwa miesiące się z tym męczył, ale ogólnie podobało mu się to. Dzięki umiejętności czytania znacznie poprawił swoją wiedzę. Dzięki temu wpadł również na pomysł, który król zaakceptował. Mianowicie na stworzenie budynków nauczania. W każdej wiosce taki powstał. Dzieci chodziły tam bardzo radośnie. Najpierw uczono je przez rok czytania i pisania, malowania i wycinania. Potem dzielono ich na grupy. Dziewczęta przejmowała kobieta, która uczyła je potrzebnych cech dla dobrej gospodyni. Dziewczęta opanowywały więc wiedze o ziołach, przyprawach, szyciu, gotowaniu, haftowaniu, pracach domowych. Chłopcy zaś uczyli się pracy na roli, dbania o gospodarstwo, a przede wszystkim obrony rodziny. Dopiero drugi rok istniała ta szkoła, ale dzieci były zachwycone. Ich rodzice również. Szkoły bowiem wpoiły dzieciom, że rodzina i praca jest najważniejsza i powinny pomagać rodzicom w domu. Dzięki szkole również wzrosły dochody wioski. Jednak Aislin nie zazna tego dobrodziejstwa, gdyż szkoła uczyła dzieci od sześciu lat do dwunastu. Chłopak miał już z dwadzieścia. Musi się nauczyć tego od Rorana.

Oromis z ważną miną spojrzał na jego prace.

Oromis pokiwał głową.

Roran westchnął, gdy Aislin schylił się nad książeczką. Tak kończyła się każda wzmianka o Rio. Chłopak nic nie chciał o nim mówić. Roran podszedł do Keito, ale ta zawzięcie dziergała. Też obawiała się tego tematu.

Roran westchnął. W tej samej sekundzie Garrow zaczął ryczeć i poderwał się do lotu. Wkrótce zobaczyli, że nie poderwał się bez powodu. W oddali było widać ciemną plamkę, lecącą w stronę smoka. Roran posłał myśl. Natychmiast poczuł połączenie.

Roran wstał z uśmiechem. Katrina spojrzała na niego pytająco.

Keito spojrzała na zbliżającą się plamkę. Wkrótce rozszerzyły się jej oczy. Nad dziedzińcem krążyły dwa smoki. Garrow zataczał koło z czerwonym smokiem. Zawahała się. Przecież Morzan zginął z ręki Broma. Kim jest ten młody mężczyzna? W końcu smoki zaspokoiły swoje plotki i wylądowały na dziedzińcu. Murtagh spojrzał na obcą kobietę na ganku. Miała osłonięty umysł. Nie kojarzył jej też z żadnym mieszkańcem wioski. Poprawił strzemiona, chcąc wyglądać okazale. Lepiej nie błaźnić się przed obcymi. Stosownie odpiął klamry i pasy, po czym zeskoczył wprost w ramiona kuzyna.

Potem przywitał się z Katriną. Keito w końcu otrząsnęła się z szoku. Więc to syn Morzana. A jego przyrodni brat to kochanek Rionne? Tyle bynajmniej zrozumiała.

Murtagh obrócił się, by zobaczyć kto to.

Rozdział 3

Mężczyzna w szoku wpatrywał się w nastolatka. On również był zaskoczony. Roran zamarł. On wyraźnie czuł magię, która przyciągała się między tą dwójką. Chrząknął, by rozładować napięcie. Murtagh zamrugał, ale dalej nie oderwał spojrzenia od czerwieniejącego chłopaka.

Tym razem podziałało. Murtagh zaczął pić herbatę, odwracając się do Rorana. Aislin usiadł przy matce i zaczął pokazywać jej, jak się posługuje piórem. Roran jednak czuł, że jest to wymuszone. Aislin zbyt mocno się garbił a Murtagh uparcie obserwował tyłek Garrowa.

Na jej kolanach leżała książeczka. Mężczyzna popukał w jedno miejsce na stronie.

Murtagh pochylił się nad nim i zaczął mu nakreślać wzorki końcem pióra. Mało tego, wiele z wzorków opisywał. Nastolatek słuchał go uważnie. Czasem nawet sam zauważał jakiś wzór. Dorośli zostawili ich samych, lecz tego nawet nie zauważyli.

***

Keito zajrzała do syna. Nie zdziwiła się, że nie ma go w łóżku. Wyjrzała więc na korytarz. Akurat szła Katrina z Oromisem.

Zawsze rano był z Oromisem. Razem się bawili przed śniadaniem.

Zaskoczona Keito zeszła na dół. Roran czytał zwój, ale też obserwował ich z ciekawością. Murtagh tłumaczył Aislinowi, jak ma zapisywać i czytać niektóre słowa. Chłopak naprawdę robił postępy. Pisał już nie tylko litery ale i całe słowa.

Obróciła się. Roran stał za nią. Także on spojrzał najpierw na kuzyna.

Aislin zaśmiał się. Wcześniej wystraszył się tego obcego. Teraz był naprawdę miły. I nauczył go bardzo dużo. Uśmiechnął się radośnie do matki. Wspólnie zasiedli do śniadania.

Aislin zaczął się z niego śmiać. Murtagh poderwał się i rzucił na niego. Chłopak pisnął i uciekł do ogrodu. Tam został złapany, prawie na śmierć załaskotany i posadzony na kolanach Murtagha. Chłopak objął go lekko i także zapatrzył się w niebo.

Murtagh ujął jego dłoń i wsunął sobie za koszule na plecach. Aislin zarumienił się, ale po chwili poczuł bliznę. Oszołomiony przejechał po jej całej długości.

Aislin zapatrzył się. Murtagh niczym się nie przejmował. Ale on nie wiedział, jaki naprawdę był Galbatorix. Nawet, jeśli był przez niego zraniony. Powoli wstał, przeciągnął się. Potem wskoczył do stawu. Wynurzył się nieco dalej od brzegu.

Mężczyzna zerwał się i wskoczył do wody. Dopadł chłopaka i zaczęli się pluskać.

***

Sześć dni później Katrina wstała z wesołym uśmiechem. Nigdy dotąd Murtagh nie był u nich dłużej niż trzy dni. A teraz mijał już tydzień. Uczył chłopaka czytać i pisać a ten w zamian spędzał z nim czas. Zeszła na dół, gdzie Roran karmił Oromisa.

Murtagh zbiegł na dół z Aislinem. Obaj usiedli na jednym krześle i zaczęli zajadać się chlebem.

Murtagh wziął go i zakrztusił się na widok pieczęci.

Szybko przerwał pieczęć i rozwinął pergamin, czytając go. Twarz mu się zasępiła. Keito obserwowała go uważnie.

Mężczyzna podrapał się po głowie.

Rozdział 4

Zrobiło się cicho.

Kobieta zawahała się. Jej syn nigdy o nic nie prosił. Ale tak bardzo się bała. Z drugiej strony, Galbatorix już nie żył i nie było zagrożenia. Nikt nie wiedział o istnieniu jej syna. I to tylko trzy dni. W końcu poddała się.

Chłopak pobiegł do pokoju, spakować tobołek. Murtagh zaś założył siodło Cierniowi, ciesząc się jak dziecko.

Murtagh prychnął rozłoszczony. Nie, nie myślał o Aislinie jako o zabawce do łóżka. Po prostu lubił jego miłe towarzystwo, a podróż do Rionne byłaby nudna. Po drodze naprawdę zajrzą do Jeoda, bo Rionne dawno miał tam lecieć. Zatrzymywał go tylko strach o synka i Erę. Skończył wiązać strzemienie siodła i w tej samej chwili przypadł Aislin. Wziął jego tobołek i przypiął do juków. Potem podsadził.

Usiadł na chłopakiem. Spojrzał krytycznie na niego, mocniej upinając sprzączki na jego nogach. Potem Cierń rozprostował skrzydła i odleciał.

***

Katrina wybiegła na dziedziniec. Rozejrzała się dziko w poszukiwaniu męża. Zauważyła go przy stajni, jak rozmawiał z Keito przy zachodzącym słońcu.

Mężczyzna zamrugał, po czym pobiegł do salonu. Keito pobiegła za nim. Wiedziała, że w salonie jest lustro do rozmawiania i bardzo chciała zobaczyć nowego króla. Zajrzała niepewnie do salonu. Roran usiadł już przed lustrem, a w nim… Zobaczyła młodego chłopaka. Tego się nie spodziewała.

Rionne zaczął rozważać. Trzy dni… dotarcie na smoku do Teirmu zajmuje pół dnia. Sprawa z rytuałem zajmie góra dzień. A na powrót dał mu tydzień czasu.

Wówczas wtrąciła się Katrina. Miała już dość ukrywania tego stanu.

Zanim obraz zniknął usłyszeli, jak rozkazuje przygotować dwie bogatsze komnaty dla gości. Keito odetchnęła z ulgą. Może naprawdę mieli rację? Nie był taki zły. Wstała i poszła się spakować. Roran śmiał się. Wsiadł okrakiem na Garrowa i zabrał ją przed siebie. Usiadła na tobołku, a on za nią.

***

Aislin chlapał się w wodzie. Morze było ogromne. Murtagh siedział na skale, a Cierń chlapał się w wodzi wraz z chłopakiem. W pewnej chwili podszedł do nich Jeod.

Wstał i smok podleciał bliżej. Nie skarcił go za podsłuchiwanie, tylko założył siodło. Aislin zabrał swoje rzeczy i prezenty, po czym dosiedli smoka i polecieli. Chłopakowi bardzo podobał się lot. Jednak był zmęczony, więc przysnął. Obudził się dopiero, gdy wylądowali.

Katrina wkroczyła do domu i skontaktowała się z Roranem.

Przerwał kontakt i spojrzał na Keito. Ta wyraźnie czuła ulgę.

***

Aislin spojrzał przed siebie. Niemal w wieku matki. Ale wygląda niewiele starzej niż Murtagh i dlatego ma młodego kochanka.

Mężczyzna zaczął opowiadać mu szczegółowo historię brata, oraz jego związek z Rionne. Aislin słuchał chciwie.

***

Rionne zamknął księgę. Więc nie mylił się. W zamku zabijano kobiety po gwałcie. Ale kim był gwałciciel?! On nie zginął. Na pewno wiedział o tym król. I to jego się bały ofiary.

Nie nalegał na tytuły. Zwłaszcza od tego człowieka.

Wstał i podszedł do okna. Jeszcze nie przybyli, ale to kwestia kilkunastu godzin.

Rozdział 5

Aislin wynurzył się z wody. Zrobili sobie małą przerwę na zjedzenie posiłku i odlanie się. Wykorzystał więc czas na kąpiel. Podszedł do brzegu i usiadł na kamieni, susząc się na kocu.

Murtagh spojrzał na nią i zamarł. Oto nadeszły kłopoty.

Tymczasem chmura zaczęła powoli się zbliżać do nich. Wylądowała w wodzie i smok podpłynął bliżej brzegu. Na jego grzbiecie siedział młody mężczyzna. Zeskoczył do nich.

Rionne usiadł obok chłopaka i od razu poczuł magię. Ten chłopak był synem maga. Ale magia nie była regularna, więc ojciec znał również przynajmniej jeden rytuał. Zauważył, że chłopak go obserwował i zignorował to. Zdąży się jeszcze dowiedzieć, kim dokładnie on jest. Zdjął koszulę i zanurkował. Cierń wrzucił tam Murtagha, a Aislin śmiał się z niego.

***

Keito już z daleka zobaczyła czerwonego smoka i odetchnęła z ulgą. Zaraz wylądowali koło nich. Aislin podbiegł do nich ze złością.

Roran zaśmiał się. Chłopak miał temperament. Spojrzał na Rionne, po czym stanął nad nim.

Westchnął i usiadł.

Roześmiali się zarówno z czynu, jak i z ironii. Keito w końcu uspokoiła się. Nowy król był naprawdę sympatyczny i nie kłamał. Wyciągnęła się jak długa, po czym ziewnęła. Lecieli dwa dni. Bez odpoczynku, śpiąc na grzbiecie smoka. Było to niewygodnie i niebezpieczne. W każdej chwili któreś z nich mogło spaść.

Zamrugała zaskoczona, po czym rozejrzała się. Rorana nie było, musiał już wrócić do domu. Murtagh siedział w siodle, tak samo Rionne.

Aislin wskoczył na grzbiet Ciernia i wzbili się w powietrze. Jakiś czas Rionne leciał za czerwonym smokiem. Potem zwolnili.

Nienawidziła magii. Przypominała jej króla.

Nie pozwoli, by jej syn był poddawany rytuałom, które stosowano na królu.

Wkrótce zobaczyli miasto. Keito poczekała, aż wylądują. Pozwoliła zaprowadzić się i syna do przygotowanych dla nich komnat. Tam rozpakowała się i wzięła kąpiel. Aislin również to musiał robić. W tym zawsze się zgadzali. Po kąpieli poszła do syna. Zapukała i wkroczyła.

Co z nim zrobią? Zabiją jako dziecko z nierządu? Sprzedadzą w niewolę? Bał się, ale nie było opcji ucieczki.

Aislin zarumienił się. Matka nienawidziła magii, a oni się ją pytają o zgodę. Wiadome, że jej nie dostaną. Naprawdę, ich bezmyślność była taka…

Wstała i wyszła. Aislin został sam. Więc jednak. Musiał zostać magiem. Na pewno nie było innego wyjścia, inaczej matka by je wywalczyła. Albo było, ale uczyniłoby z niego Galbatorixa. Wstał i podszedł do okna. Obrzucił dziedziniec smutnym spojrzeniem i jego wzrok skrzyżował się z oczami króla. Rozmawiał właśnie z Murtaghiem o czymś. Mężczyzna obejrzał się na niego i posłał mu pokrzepiający uśmiech. Wiedział, że rozmawiają właśnie o tym szkoleniu. Podniósł wzrok i nagle wydawało mu się, że widzi młodego anioła, stojącego przed łóżkiem w komnatach po drugiej stronie zamku. Anioł obserwował go natarczywie i aż się zarumienił. To spojrzenie było silne, oceniające i przede wszystkim strasznie wściekłe. Zadrżał i uciekł w głąb pokoju z piskiem. Po chwili wbiegł strażnik.

Podszedł i wskazał na odpowiednie okna. Z dołu usłyszał okrzyk i każdy spojrzał w górę. Murtagh pobiegł w miejsce, które wskazywał, a Rionne do nich.

Rionne spojrzał tam, ale nic nie zobaczył. Ale czuł puls chłopaka i jego drżenie. Wiedział, że COŚ na pewno widzi. Zjawa? Duch? Iluzja? Magiczna sztuczka? Nie wiedział co to jest, ale musiał to rozwiązać. Magia chłopaka wysyłała mu omamy? Wkrótce w jego komnacie pokazał się Murtagh. Podszedł do łóżka i obrzucił leżącą postać niespokojnym spojrzeniem.

Król ze strażnikami wyszedł, a Aislin spojrzał na Murtagha, chcąc dać mu znak, by porozmawiali. Mężczyzna kierował się do wyjścia, ale przed nim stał znów ten anioł...

Rozdział 6.

Aislin wstał rano i w ciszy zjadł śniadanie, siedząc tyłem do okna. Bał się wyglądać, bo co jakiś czas widział w tamtym oknie Anioła. Tak zaczął nazywać tę zjawę. Po skończonym posiłku rozwinął kartkę, którą dostał wczoraj. Murtagh miał czekać na niego po śniadaniu, na murach nad jego pokojem. Poszedł do łazienki i zanurzył się w wodzie.

***

Rias złapał za poduszkę i skradał się do taty. Zamachnął się i pacnął nią prosto w nos Rionne. Ten poderwał się z okrzykiem i rozejrzał dziko. Potem złapał syna w ramiona.

Rias oparł się o Eragona, po czym sprawnie rozdał karty. Uwielbiał grać w wyścig, zwłaszcza gdy wygrywał. Odkrył pierwszą kartę i położył koło siebie króla. Rionne odkrył dziesiątkę i też położył koło siebie.

Dorzucił jeszcze króla i zasłonił się drugim królem.

Rionne odrzucił karty i zaczął łaskotać syna. Rias opadł na brzuch Eragona i zaczął wić się bez kontroli.

Rionne podniósł synka i podrzucił w górę. W końcu położył się zmęczony.

Chłopczyk również spojrzał w tamto miejsce i zobaczył Murtagha, czekającego na kogoś.

Rias przeszedł w ramiona Eragona, tuląc się do niego. Rionne zaśmiał się, po czym wstał. Przeszedł do biurka i przejrzał dokumenty. Niektóre wymagały natychmiastowej interwencji, ale większość to bzdety. Odwrócił się do syna i zabrał go do łazienki. Nalał wody do zbiornika i rozebrał się. Rias pierwszy zrzucił ubranie i nurkował już w wodzie. Rionne dostojnie wsunął się do wody i usiadł przy brzegu. Zerknął przez okno, ale Murtagh wciąż czekał. Sprawdził umysłem, co robi chłopak i odkrył, że kończy się ubierać w przysłane ubranie. Zachichotał, umył się i wyszedł z wody.

Wrócił do komnaty, ubrał się i pochylił nad Eragonem. Pocałował zaciśnięte usta i westchnął. Martwił się, gdyż od wczoraj Eragon musiał mieć jakieś kurcze lub coś innego, co sprawiało mu ból. Dotąd zawsze leżał rozluźniony i uśmiechnięty, teraz zaciskał pięści i usta w grymasie. Podszedł do biurka i zaczął pracować nad dokumentacją. Wkrótce wrócił także jego synek i zaczął bawić się klockami w swoim kąciku.

***

Aislin powoli wszedł na korytarz. Zamknął drzwi od pokoju i ruszył w stronę schodów na górę. Wspiął się po nich i wyszedł na taras. Skręcił w prawo i wszedł na przejście na murach. Widział już nauczyciela, jak czekał na niego. Przyspieszył.

Podczas kąpieli napadły go wątpliwości odnośnie nauki magii. Przez to stracił rachubę czasu i zagapił się. Murtagh pacnął mu w głowę książką.

Murtagh położył książkę na jego głowie i wyprostował mu plecy.

Razem zaczęli wykonywać przysiady i wstawać. O ile Murtagh sprawiał wrażenie, że książka przykleiła mu się do głowy, Aislinowi wciąż spadała na stopy. Chłopak jednak nie poddawał się i co chwila ponawiał ćwiczenie. Murtagh uśmiechał się na tę zawziętość. Aislin przypominał mu Eragona, gdy ten uczył się rytuałów. Także mu nie wychodziło, ale z czasem nauczył się ich. W pewnej chwili usłyszał radosny okrzyk chłopaka. Aislin był już w stanie robić przysiady bez zwalania książki i to coraz szybciej.

***

Rionne podszedł do ćwiczącego chłopaka.

Podszedł do Aislina.

Murtagh poszedł wraz z królem. Rozdzielili się na schodach i Murtagh zszedł do królewskiej bawialni. Żałował tylko, że nie może widzieć stamtąd Aislina. Ale wierzył, że roztropny chłopak nie popełni głupstwa. Aislin nie miał zamiaru zginąć. Ale też nie w głowie było mu leniuchowanie. Powoli przechodził od murku do murku, z płynnymi obrotami. Po pięciu minutach odprężył się. Umiał to już bezbłędnie. Wówczas - jak na złość - źle postawił nogę i skręcił ją sobie. Zachwiał się, a książka spadła na dziedziniec. Chwilę potem on poleciał za nią. W tej samej sekundzie rozległ się huk i jego ciało zawisło, otoczone błękitną energią.

***

Obserwował w ciszy ćwiczenia chłopaka. Widział, że ma kłopoty z przepływem magii i pochwalał to szkolenie. Ale Rionne stanowczo był za blisko smarkacza. W sumie, nie powinien mówić o nim smarkacz, bo był od niego starszy tylko dwa miesiące. Ale to tym bardziej bolało. Obserwował go do czasu, aż został sam. Zamarł na widok jego krążenia i to coraz bardziej przyspieszającego.

Podszedł do łóżka i złączył się cieleśnie. Wyprostował się i spojrzał na zewnątrz. Opuścił stopy i założył sandałki. Podszedł do balkonu i wyszedł tam. Stanął w kwiatach, wdychając ich słodki aromat. Wówczas zobaczył jak ostry zwrot robi chłopak.

Uniósł ciało i zawisnął w powietrzu. Chłopak zrobił jeszcze trzy rundki, zanim stało się to, co przewidział. Skręcił kostkę i niepokojąco przechylił się przez murek ochronny. Szybko użył rytuału i uchwycił go dwadzieścia stóp nad dziedzińcem. Zaraz poczuł zaskoczenie smoków, Murtagha… i przede wszystkim jego. Podleciał do chłopaka i wziął go na ręce. Młodzieniec wpatrywał się w niego jak w obrazek.

Przypominał mu małe dziecko, które nic nie rozumie i dopiero się uczy żyć.

Zaśmiał się.

Nawet był zabawny, na swój sposób. Poczuł nadbiegającą Aryę i spojrzał na dziedziniec. Wkrótce zobaczył elfkę. Zatrzymała się na środku placu, zdyszana.

Uśmiechnął się. W końcu wrócił do nich. Zauważył, że na jego uśmiech odpowiedziała tym samym.

Rozdział 7.

Aislin zamarł. To był ten przesławny Eragon? Przyjrzał się uważnie swojemu aniołowi. Więc wczoraj widział go jako zjawę, gdyż wciąż był w śpiączce. Tylko ta złość… niemal nienawiść. Dlaczego był na niego zły? I mimo złości uratował go? Poczuł, jak Eragon powoli zaczyna się opuszczać w dół i dopiero wówczas usłyszał radosne okrzyki. Zerknął niżej i zobaczył sporą grupkę szczęśliwych osób.

Przecież on był w śpiączce. Wybudził się akurat po to, by uratować jej syna? Podeszła bliżej do mężczyzny. Potem rzuciła mu się na szyję z głośnym szlochem.

***

Z hukiem otworzył drzwi sali przedsionka. Strażnicy właśnie wbiegali do środka, ale jedno spojrzenie wystarczyło, by zwiali pod ścianę. Wybiegł na zewnątrz.

Tłum rozstąpił się i zobaczył Keito, obejmującą Eragona. Obok niej stał kulawy Aislin. Więc chłopak miał wypadek, a Era pierwsze co zrobił po ocknięciu się, to uratował mu życie. Rionne podszedł bliżej. Nie mógł w to uwierzyć. Po trzech latach, tak niespodziewanie.

Stanął metr od Eragona. Ten stał w lekkim rozkroku i nie podnosił głowy. Pewnie znów się wstydził. Uśmiechnął się do niego i wówczas Era podniósł głowę. Nie, nie był zarumieniony. Był wściekły.

Trach. Uderzył Rio z całej siły, aż przeniosło go pod mur. Zgromadzone osoby zaczęły między sobą szeptać. Eragon zaś ruszył na męża, wciąż wściekły.

Nagle Aislin zrozumiał, co czuje Eragon. A, że nie wiedział kim tak naprawdę jest gość, wściekał się wierząc, że Rio go zdradza. Teraz miał dylemat. Powiedzieć im prawdę, czy pozwolić, by osoba, która się nim zaopiekowała, ucierpiała przez niego. Przełknął ślinę i zdecydował się. Kiedy Eragon zamachnął się, zawołał.

Eragon zamarł z pięścią cal od nosa Rionne. Wszyscy spojrzeli na Aislina. Chłopak drżał. Keito zrozumiała, jak bardzo cierpiał, łamiąc dane jej słowo.

Eragon puścił Rionne w oszołomieniu. Podszedł do kobiety i położył jej dłoń na czoło. Delikatnie wpuścił mackę myśli i sprawdził wspomnienia. Potem wycofał myśli.

Rionne rozkazał przenieść Aislina do swego biura. Reszta ruszyła za nim. Era nieśmiało splótł palce z jego dłonią. Uścisnął go w odpowiedzi i szli, trzymając się za rękę. Reszta ruszyła do swoich obowiązków. Arya nakazała powiadomić Vardenów i krasnoludy, że Eragon się ocknął.

***

Stanął za nią. Musiał jakoś ją wspierać, tym bardziej iż to on wydał sekret. Ale czuł, że dobrze zrobił. Pokochał Rio od razu.

Eragon spojrzał na męża, który spoglądał na niego z opuchniętym policzkiem. Uśmiechnął się lekko. Wieczorem, jak Rionne to zobaczy, to mu spuści łomot. Na razie jednak o tym nie myślał. Przygładził lekko płaszcz, którym owinął go Murtagh.

Eragon zamrugał. Właśnie sobie o czymś przypomniał. Ale Rionne dał sygnał, że wkrótce będzie kolacja i czas już się nimi zająć. Wstali i rozeszli się. Rio obejrzał się zaskoczony.

Rionne spojrzał zdziwiony na ich obrączki i nagle zrozumiał.

Ruszyli korytarzami w stronę bawialni. Rionne otworzył drzwi. Na kanapie siedział pięcioletni chłopiec i ściskał pluszaka.

Eragon wszedł do pomieszczenia i spojrzał na synka.

Rozdział 8.

Rias odwrócił się z niedowierzaniem. Ale naprawdę stał tam Eragon. Poderwał się z kanapy i rzucił na szyję mężczyzny.

Potem zaczął opowiadać mu wszystkie przygody i nabyte umiejętności.

***

Niania odebrała śpiącego Riasa z ramion Eragona. Był jej za to wdzięczny. Rionne wysłał wiadomość, że zjedzą w komnacie, gdyż Eragon zasłabł. Zaraz zlecieli się inni, ale Eragon stanowczo ich uspokoił. Nie, nie zamierzał dać się zniewolić nadopiekuńczością. Pokonana rodzinka poszła zjeść kolację w samotności, a Era został z Rionne.

Eragon podniósł stopę i wsunął ją pomiędzy jego uda. Przesunął ją w górę i potarł nią przyrodzenie mężczyzny. Rionne westchnął, czując twardniejącą erekcję.

Ale mimo to zdjął pantofle i usiadł okrakiem na Eragonie. Ten wyciągnął dłonie, złapał go za ramiona i przyciągnął do swych ust. Pocałowali się, najpierw delikatnie, potem mocno. Rionne całkowicie się zatracił i położył na nim ulegle, wsuwając język w te kuszące usta. Całowali się, aż zabrakło im tlenu. Potem spoglądali w swoje oczy.

Rionne zadrżał. Co powie pierwsze? Że nie mógł się doczekać ich pocałunków? Że tęsknił za nim tak samo jak on za Eragonem? Spojrzał na niego uroczo i wówczas

Mężczyzna spadł z łóżka. Zaczął kaszleć, gdyż zakrztusił się śliną. W zasięgu wzroku pojawiła się szklanka z woda i wypił ją. Potem spojrzał na zaciekawionego Eragona, który leżał na boku z idealnie zdziwioną mina.

Rionne zawarczał, ale poddał mu usta, samemu wsuwając dłoń pod koszulę nocną ukochanego. Poczuł, jak jest wciągany na łóżko i przygniatany szczupłym torsem. Zdjął z Eragona koszulkę i posadził go sobie na kolanach.

Mężczyzna zaśmiał się z jego oburzenia, po czym zaczął odwiązywać szarfę z pasa. Rionne nic mu w tym nie pomógł, nie licząc uniesienia bioder, gdy zabierał z niego szarfę. Potem jednak zamarł, gdy Eragon zaczął zdecydowanie odpinać mu spodnie.

Wykorzystał zaskoczenie Rio i zdjął mu spodnie z bioder, spoglądając wrednie na erekcję kochanka. Rionne zarumienił się i uciekł spojrzeniem. Co się stało z jego niewinnym Eragonem, rumieniącym się na każde wspomnienie o nagości? Nie wiedział, że popełnił tym samym błąd, spuszczając z oka poczynania Eragona. Ten położył palec wskazujący na jego ustach, a sam pochylił się i polizał mu członka. Rionne szarpnął się i tu zauważył kolejną sztuczkę. Oplatała go magia Ery, blokując mu jakikolwiek ruch. Mógł tylko leżeć i czekać, aż ten go puści. Era zaś bawił się znakomicie. Czuł zażenowanie i bezskuteczne próby Rio, by się uwolnić. Sam zaś na przemian lizał i całował erekcje kochanka. W końcu pochłonął ją ustami i zaczął mocno ssać, poruszając ręką. Długo nie musiał czekać.

Szybko oderwał usta, słysząc jęk żalu i w tej samej chwili na jego rękę trysnęły strugi nasienia. Uwolnił magię i Rionne zaraz usiadł. Był zarumieniony, ale to nie miało znaczenia. Eragon pozwolił mu się „odwdzięczyć”. Oczywiście Rionne nie przerwał i połknął spermę.

Eragon owinął swoje nogi dookoła jego bioder. Znał ten gest. Przyspieszył więc pchnięcia, pragnąc jak najszybciej doprowadzić ukochanego do drugiego orgazmu. Jakoś udało mu się to i wkrótce poczuł spermę cieknącą mu po nogach. Sam też doszedł w kochanku i pacnął na niego. Po chwili poczuł, że Eragon podnosi go swoją magią, a potem siada… i masuje żebra.

Rionne zaśmiał się, wstał i wziął go na ręce. Razem wzięli szybką kąpiel i wrócili do komnaty. Rionne zmienił pościel, a Eragon piżamę. Potem udali się do jednej z komnat, gdzie mieli na nich czekać Murtagh i Aislin.

***

Murtagh krążył po komnacie. Był tutaj tylko dwa razy. To było ściśle prywatne biuro Eragona i mało kto tu przychodził.

Obaj bali się tego samego. Rozdzielenia ich. Przecież już pierwszego dnia nauki mieli wypadek, a teraz dochodziło szkolenie rytuałów. Oba szkolenia może wykonywać Era lub Rionne. W końcu drzwi otworzyły się i obaj weszli. A raczej Rionne wniósł Erę.

Odpowiedział mu nerwowy chichot. Obaj wiedzieli, że przed nim tego raczej nie ukryją. Eragon jednak spoważniał.

Aislinowi zrobiło się ich żal.

Zaczął ją kartkować, aż znalazł opis rytuału.

Aislin kiwnął głową. Wstali i wyszli, zostawiając ich samych. Rionne spojrzał na Murtagha.

Król wszedł, zostawiając go samego. Murtagh po chwili wstał i poszedł przygotować pokój na przybycie Aislina.

Rozdział 9.

Keito właśnie chowała do szafy prezenty od Rionne - pięć najładniejszych sukienek, jakie widziała odkąd żyła. Dlatego drgnęła na dźwięk pukania.

Do środka nieśmiało zajrzał Eragon i Aislin. Obaj byli bardzo niepewni. Z miejsca wyczuła, że są kłopoty. Spoważniała i wskazała im stolik.

Keito zamrugała i spojrzała na Eragona.

Spojrzała na mężczyznę. Był zdruzgotany.

Eragon zastanowił się, czy jej powiedzieć, że ta energia magiczna to właśnie rytuał. Ale uznał, że nie ma sensu tego poprawiać, skoro pomogło w zdobyciu jej zgody. Zapytał się więc o samopoczucie i zaczęli rozmowę o planowaniu przyszłości chłopaka.

***

Aislin zamknął się w pokoju i westchnął. Tu spał tylko jeden dzień. Ale za to jaki owocny. Opanował troszkę magii, poprawił postawę i do tego zaręczył się. Odepchnął się od drzwi i spakował swój tobołek. Nic nie miał, poza kilkoma przedmiotami. Poprawił łóżko i drgnął. Obejrzał się. Za nim stał strażnik i służąca. Kobieta ujęła jego tobołek i poprowadzili go do jego nowego domu. Murtagh czekał przed drzwiami. Zabrał jego rzeczy i przytulił chłopaka.

Skłonili się i szybko ulotnili. Mężczyzna otworzył przed nim drzwi i niespodziewanie wziął go na ręce.

Wniósł chłopaka i zamknął za nimi cichutko drzwi. Aislin zacisnął uchwyt na jego ramieniu i zatrzymał się. Spojrzał na niego, ale ten rozglądał się. To były cztery pomieszczenia. Dwa były złączone. Chłopak spuścił stopy na podłogę i podszedł do granicznych łuków. Po lewej miał własną małą kuchnię. I spiżarnię. Po prawej było coś w stylu gabinetu. Stolik, fotele, półki z książkami. Podszedł do balkonu. Bo tarasem to to nie było. Miejsca starczyło tylko na dwa krzesełka i mały stoliczek. Nagle poczuł ramiona, oplatające go w pasie.

Ruszyli do pokoju.

Aislin przełknął ciężko ślinę i wkroczył tam z zadartą głową. Teraz go przeleci. Miał do tego prawo. Ale mężczyzna minął go bez słowa i podszedł do szafek.

Aislin usiadł na łóżku, rozwiązując tobołek. Już miał zaprotestować na te słowa, gdy ktoś zapukał do głównych drzwi i wkroczyło kilka osób.

Wkroczyło kilku strażników. Nieśli między sobą kufry.

Postawili kufry, odwrócili się i wyszli, jak gdyby nigdy nic. Murtagh spojrzał na dwanaście kufrów.

Murtagh podszedł do drzwi i poprosił go, by po rozpakowaniu się umył, przebrał i zajrzał do gabinetu. Aislin został sam i odetchnął pełną parą. Więc jednak wcale nie skończy się to gwałtami. Podniósł się i otworzył pierwszy kufer. Zamrugał na widok zdobionych strojów.

***

Odetchnął. Właśnie skończył chować prezenty do półek. Spojrzał na łóżko. Zostały się tam przybory do kąpieli i ubranie dla niego. I krótka, jedwabna koszulka do spania. Zarumienił się troszkę na widok piżamki. Złapał za szlafrok, ręcznik i ubranie, po czym przeszedł drzwiami do łazienki. Dzięki bogom, była połączona zarówno z sypialnią jak i gabinetem. Szybko wykąpał się w małym jeziorku. Woda była ciepła, co go zaskoczyło. Założył delikatne i przewiewne ubranie i podszedł do drzwi. Uchylił je lekko, chcąc się zorientować, czy Murtagh jest sam. Nie, nie był. Naprzeciwko niego siedział Eragon, rozwalony na kanapie.

Aislin w końcu nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. Eragon zachichotał pod nosem i zaprosił go. Murtagh zwęził oczy.

Aislin usiadł przy Eragonie. Ten celowo wysłał Murtagha po herbatę. Gdy ten wyszedł, marudząc na sposób parzenia, Eragon spojrzał na Aislina.

Rias przeszedł do Aislina, który zamrugał.

Po chwili wrócił Murtagh z tacą i herbatą.

Eragon dopił szybko herbatę i pożegnali się. Aislin przeniósł się do biurka.

Aislin zachichotał. Zabrał się za pisanie, podczas gdy mężczyzna udał się do łazienki wykąpać.

Rozdział 10.

Aislin zamrugał przez sen. Przeciągnął się rozkosznie i Murtagh niemal nie jęknął. Erekcja już dawała mu się we znaki. Ale nie mógł stresować chłopaka. Kiedy wyszedł w końcu z łazienki - zasiedział się tam niemiłosiernie, rozmawiając z Cierniem - Aislin spał przy biurku, nad pergaminami. Wówczas, niewiele myśląc, przeniósł go do sypialni i rozebrał, by założyć koszulkę. I teraz widok tego delikatnego ciałka nie dawał mu spać. Aislin nagle obrócił się i wtulił w jego tors, kładąc udo na erekcji. Nosek zabawnie mu się zmarszczył i powieki uniosły się. Poniósł niepewnie głowę i Murtagh czym prędzej udał sen. No to się wpakował. Chłopak usiadł, rozglądając się. Dopiero po chwili dotarło do niego, że ma na sobie piżamkę i siedzi okrakiem na Murtaghu. Zarumienił się, ale nie poruszył. Jakim cudem znalazł się tutaj?! Nagle poczuł czyjeś myśli wewnątrz głowy.

Szybko zobaczył piżamkę, ale była założona prawidłowo. Zsunął się z niego i położył obok.

Rionne wycofał się z jego głowy i Aislin spojrzał na Murtagha.

Murtagh mocniej przytulił go do siebie.

Jakiś czas leżeli w ciszy.

Aislin zamknął oczy i zasnął. Rano wstał, ale Murtagha już nie było. Za to czuł nęcące zapachy z kuchni. Wyszedł z łóżka i podszedł do drzwi.

Postawił przed nim talerz i wrócił do kuchni po swoja porcję. Zjedli w ciszy. Potem razem pozmywali, zażarcie się kłócąc, który ma co myć. Potem Murtagh szybko się umył, a Aislin skończył pisać przygotowane arkusze. Potem się zamienili. Chłopak poleciał się myć i ubierać a Murtagh sprawdzał jego wypociny. Kiedy wrócił po pół godzinie, Murtagh wypluł na jego widok picie.

Gdyby nie zachwyt na twarzy mężczyzny, udusiłby go. Znalazł tę szatę w ubraniach i bardzo mu się spodobała. Do tego wyglądał w niej jak dziewczyna. Pomijając krótkie włosy i fakt, że widać iż jest chłopakiem. Ale miała szerszy dół, a górę pomarszczoną i obcisłą. Uśmiechnął się niepewnie i poprawił szatę.

Aislin spojrzał na mężczyznę.

Murtagh potarł skórę pod nosem, ale nic nie było. Za to dotarł do niego śmiech Aislina i rzucił się na niego, łapiąc w pół i kręcąc się z nim na maksa.

Rozległo się pukanie i Eragon wpadł sobie do środka bezceremonialnie.

Aislin zaśmiał się. Objął Eragona. Polubił go bardzo.

Wyszli we trójkę. Na dziedzińcu Rionne nerwowo popędzał służbę, by posprzątali. Sam stał i rozmawiał z… Nasuadą, Orikiem i Orrinem. Era krzyknął zachwycony i pobiegł do nich. Przywitali się wylewnie.

Wytrzeszczyli na niego oczy.

Wtulił się w nią. Ta mruczała zadowolona. Pokazała mu swoje małe.

Po raz ostatni pogładził jej łuski i wrócił do przyjaciół. Dopiero wówczas zorientował się, że obserwowali ich z lekkimi uśmiechami.

Aislin schował się za Murtaghiem. Brama właśnie otworzyła się i wkroczyło dwudziestu dwóch gości. Między nimi szły dwa młode, dwudziestoletnie elfy.

Łup. Niemal wszyscy padli na kolana, śmiejąc się jak wariaty. Murtagh stał i nie wiedział, czy udusić ich za śmianie się, czy Aislina za tę nazwę. Elfy spojrzały na nich, zaintrygowane ich zachowaniem.

Wstali, próbując się uspokoić.

Elfy lekko się uśmiechnęły. Dwoje młodych gości obserwowało uważnie Aislina. Eragon zauważył to.

***

Elfy starannie skubały warzywa i owoce. Eragon oczywiście olał ich szkolenie i zajadał kurczaka z Rionne, co niekoniecznie się im podobało. Ale król robił awanturę, jak łapał za warzywa i ustępowali. Młode elfy obserwowały wszystko obojętnie, ale oczy Dusana wciąż wędrowały na Aislina. Chłopak nie zauważał tych spojrzeń. Rozmawiał wesoło z matką, dokuczał Murtaghowi, czasami podjadał Erze kalafior, za co dostawał od niego prztyczki w nos.

Rionne wymienił spojrzenie z Eragonem. Era połączył się z nim umysłem.

Spojrzeli na Aislina, który dokuczał Murtaghowi natką pietruszki. Mężczyzna co chwila parskał na niego. W końcu złapał go za ręce, przesadził sobie na kolana i zaczął łaskotać. Zebrani śmiali się z nich. Keito obserwowała syna z uśmiechem. W nocy naszły ją koszmary, ale były bezzasadne. Obaj pasowali do siebie jak ulał. Murtagh teraz związał chłopaka i karmił brukselkami, a Aislin piszczał i umykał mu, bardziej drażniąc się niż naprawdę nienawidząc warzywa. Eragon skorzystał z okazji i chciał podsunąć Rionne ciasto, chociaż dobrze wiedział, że ten nie cierpiał słodyczy. Pech chciał, że Rio odwrócił się do Ery i wpadł nosem w talerzyk. Eragon wzruszył ramionami i docisnął bardziej ciasto, a potem zaczął paprać go kolejnymi słodkościami. Po tej zabawie Rionne wyglądał jak choinka ciastowa, a minkę miał niesłusznie zbitego psa. Rozczulił tym Eragona, który polizał go po nosie, zbierając bitą śmietanę. Król porwał go w ramiona i poszedł raźno do sypialni, ku uciesze mieszkańców zamku.

Rozdział 11

Eragon wytarł się ręcznikiem. Było już po trzeciej w nocy, ale oni dopiero skończyli łóżkowe igraszki. Zajrzał do pokoju, gdzie roznegliżowany Rionne spał na łóżku. Era zabrał nowe ubranie i przekradł się do gabinetu. Tam ubrał się i przeszedł do smoków. Czarny smok uniósł głowę i spojrzał na niego.

Smoczyca pozwoliła się dosiąść i wybiegli na dziedziniec. Wzbili się w powietrze. Cierń powiadomił o wyprawie Murtagha, który również podejrzewał, że rano Rionne dostanie ataku nerwicy. Przypuszczenia te sprawdziły się w stu procentach kilka godzin później.

***

Eragon spoglądał na lasy i góry. Tu się wychowywał i tu polował. Smoczyca z radości zaryczała po raz kolejny, znów ziejąc ogniem. Mężczyzna zamachał kapryśnie dłonią przed nosem.

Eragon zarumienił się.

Smoczyca ryknęła radośnie, aż spłoszyła zwierzęta na wiele staj.

***

Roran wpadł do wioski. Wszystkie zwierzęta dosłownie oszalały. Ledwo udało mu się je uspokoić, jak coś zaryczało. Jęknął, ale tym razem trzody nie panikowały. Domyślił się, że jeździec uspokoił je.

Roran obejrzał się. Smok właśnie podchodził do lądowania. I to była Saphira. Roran podrapał się w głowę. Komu pozwoliła się dosiąść?! Wkrótce smoczyca wylądowała na placu. Podbiegła parenaście metrów do nich i zatrzymała się. Z jej grzbietu zeskoczył… jego kuzyn. Obecnie gładził smoczycę, sprawdzając, czy nie ucierpiała podczas lotu. Potem obrócił się do Rorana.

Chłopczyk wpadł w ramiona wujka.

Eragon przytulił chłopca i podszedł do kuzyna. Uściskali się. Oczywiście wioska już się ruszyła. Zaczęto zabijać zwierzęta i szykować wspaniałą kolację. Saphira napiła się wody z rzeki i ułożyła do drzemki.

***

Mieszkańcy ryknęli śmiechem.

Wszyscy podskoczyli. Smoczyca zachichotała. Wkrótce pokazały się dwa smoki. Rionne zeskoczył z Shurikana i stanął nad ukochanym. Aislin zsiadł wprost w objęcia Murtagha.

Objął Aislina i pogładził uspokajająco po plecach.

Następnie wyrwał mu Aislina i usiedli przy stole. Chłopak zaraz zaczął rozmawiać z Oromisem. Rionne poddał się i również oklapł na krzesło… po czym zawył. Era zaśmiał się podle. Murtagh zbladł.

Rionne jęknął i sprawdził płaszcz. A jak - dziura była na szerokość pięści.

***

Po kolacji, gdzie smoki wykradały im mięso, cała wioska pożegnała ich. Eragon kpił z Rio, który leciał obłożony poduszkami, a mimo to przy każdym machnięciu skrzydeł piszczał.

Murtagh objął go bardziej, odwracając powoli do siebie. Teraz siedzieli w siodle, obserwując swoje twarze.

Aislin przysunął się bliżej i złożył bardzo niewinny i nieśmiały pocałunek na jego wargach. Murtagh objął go i pogłębił go lekko. Era i Rio wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

Rozdział 12.

Najbliższe pięć dni zlało się niemal w jedno. Murtagh z Rionne pracowali nad traktatami i przygotowaniem jaj. Eragon zaś wziął się za jeźdźców. Pod jego spokojnym spojrzeniem młodsi radzili sobie coraz szybciej. To, co Rionne i Murtagh nie potrafili im wyjaśnić, Eragon tłumaczył na tyle przystępnie, że nie było już nikogo, komu musiał wyjaśniać to ponownie. Aislin zaś siedział przeważnie przy Eragonie lub w ogrodzie. Nie chciał przeszkadzać, bo i tak nie powierzali mu żadnych misji. Obecnie obserwował chmury. Leżał na kocu między różami i nucił pod nosem. Dzisiaj Eragon nie wpuścił go, gdyż informacje, jakie wyjaśniał były tylko dla wiedzy smoków i jeźdźców. Nie miał mu tego za złe. Przecież już dawno wyjaśnił mu, że nie na każde szkolenie będzie mógł wejść.

***

Dusan otworzył okno, wpuszczając troszkę powietrza. Już dzisiaj wieczorem podejdzie do jaj. Przeciągnął się i rozejrzał w ogrodzie. Nagle zamarł. Między różami zobaczył tego młodzieńca, na którego zwrócił uwagę podczas uczty powitalnej. Zawrócił do komnaty, ubrał się i ruszył do ogrodu. O ile pamiętał, to przyrodni brat króla - Aislin. Wkrótce dotarł do ogrodu. Uwielbiał go. Pełno tu było roślin i ptaków. Eragon chyba uwielbiał przyrodę, bo nie zauważył, by Rionne przebywał tam chętnie. Minął róże i stanął nad chłopakiem. Zauważył rozrzucone wokół papiery. Na jednym było elfie pismo. Podniósł go i przeanalizował.

Aislin poderwał się z piskiem, odskakując metr od niego. Elf zamrugał, zaskoczony tą reakcją.

Mężczyzna spojrzał dziwnie na róże. Z kim on jest? Zacisnął usta, jak zobaczył elfa. Przeskoczył balustradę i zgrabnie wylądował w ogrodzie. Podszedł do nich.

Mężczyzna spojrzał na elfa i Aislin zauważył to spojrzenie.

Dobrze wiedział, że ten jest zazdrosny. Za bardzo znał te podstawę. Po chwili mężczyzna rozluźnił się.

Mężczyzna wrócił do zamku, posyłając jeszcze nieme ostrzeżenie elfowi. Ten zwęził oczy na to spojrzenie. Potem jednak rozluźnił się i spojrzał na czytającego Aislina. Chłopak skupił się na zwoju i nawet nie zwracał na niego uwagę.

Skoro już się przedstawił, to będzie mu łatwiej. Już miał zacząć na poważnie go podrywać, gdy pojawiła się Alana i zabrała go do elfów. Dusan odszedł wściekły. Za to Aislin pouczył się jeszcze troszkę i również zebrał zwoje. Pomaszerował do pokoju. Poodkładał zwoje na miejsce i złapał za ręcznik. Wkroczył do łazienki, rozebrał się i zanurzył w zdrojowisku. Wciąż nie mógł uwierzyć, że można było zaczarować tę łazienkę, by woda zawsze była ciepła. Przymknął oczy i odprężył się. Następne, co pamiętał, była woda w płucach i czyjeś silne ramiona, oplatające go w talii. Po chwili jego głowa wynurzyła się i łapczywie zaczerpnął powietrza. Oparł się o barierkę i zaczął kasłać, wypluwając wodę. Obok niego ktoś robił to samo. Po chwili drzwi od pokoju huknęły i wpadł… Oromis. Ciągnął za sobą resztę. Murtagh jęknął i pomógł wyjść z wody Aislinowi. Owinął go ręcznikiem i przytulił.

Aislin spojrzał niepewnie na zbawcę. Okazał się nim Roran, obecnie wychodzący z wody.

Wyszli z łazienki. Rionne zabrał Oromisa i Rorana, by się przebrali. Keito również poszła. Aislin dopiero wówczas przestał drżeć.

Potem Murtagh dopilnował, by ubrał się odświętnie. Aislin zwinął się w kłębuszek i zdrzemnął się troszkę. W tym czasie on się wyszykował.

***

Rionne spojrzał na Aislina. Stał przy Murtaghu i obserwował cztery jaja. Najbardziej jego uwagę przykuwało to podwójnej barwy. W chwili obecnej zostały się ich tylko trzy. Alana posiadała już białego smoka. Teraz podchodził Dusan. Ale ani szare jajo ani to dwukolorowe nie wykluły się. Dopiero to pomarańczowe uznało, że jest jego warte i smoczek wyszedł z jaja. Murtagh spojrzał na dwa jaja. Teraz podchodziły dzieci Vardenów. Przy jednym szare jajo zabłysło. Chłopak zaraz został zabrany wraz z jajkiem na bok. Aislin potrącił Murtagha.

Dalej obserwowali, ale ostatnie jajko nie wybrało nikogo. Za to po ceremonii podniosła się wrzawa. Kilku pijaczków też chciało mieć smoka. Żołnierze zastąpili im drogę, ale podczas walki stolik zakołysał się i jajo mogło się rozbić. Aislin nie namyślając się wiele rzucił się i złapał je tuż nad posadzką. Eragon zbladł, obserwując go, ale reszta odetchnęła. Odwrócili się i dalej spierali z pijaczkami. Eragon podszedł bliżej i przykucnął przy Aislinie.

Jajo rozbłysło i wrzawa zamilkła. Alana i Dusan spojrzeli w szoku. A skorupka wyraźnie pękała i po chwili rozpadła się na kawałki. W ramionach Aislina znajdował się srebrno błękitny smok. Zwierzątko załopotało skrzydłami i oparło pysk na barku księcia. Aislin pogładził smoczka po głowie. Spojrzał radośnie na Murtagha, ale on też był w szoku. Uśmiech chłopaka zbladł. Rozejrzał się i zobaczył, że każdy ma taką samą minę jak Murtagh.

Objął mocniej smoczka i uciekł z pomieszczenia.

***

Aislin skończył pakować tobołek i spojrzał na smoczka, obserwującego go znad półmiska wątróbki. Zwierzątko powróciło do jedzenia. Gdy zjadło, Aislin spakował jeszcze koc, zabrał smoczka i udał się do stajni. Osiodłał konia i wyjechał z terenu pałacu.

Jechali kilka godzin bez wytchnienia. Dopiero rano zatrzymali się w wąwozie. Aislin zrobił koniowi pęta i pozwolił mu pożywić się na łące. Sam nakarmił smoczka i zasnął przy nim. Po kilku minutach - bynajmniej tak mu się zdawało - ktoś potrząsnął jego ramieniem.

Chłopak usiadł. Wciąż znajdował się w wąwozie, ale przy ogniu siedział Eragon i Murtagh. Konia i jego rzeczy nie było.

Aislin obudził smoczka i nakarmił go mięsem, które przywiózł Eragon. Sam zjadł obiad, który na sto procent gotował Murtagh. Łatwo było to ocenić po ilości spalonych ziemniaków i zwęglonych resztek mięsa. Po posiłku dosiedli smoków i odlecieli w stronę miasta.

***

Po awanturze, trzech przytyczkach od Keito, obfitej kolacji i kąpieli, Aislin wraz z smokiem znaleźli się w łóżku. Chłopak nie umiał oderwać spojrzenia od jego barwy. Srebro przechodziło w błękit i smok naprawdę wyglądał cudownie. Przypomniał sobie słowa Eragona, który przez godzinę badał maleństwo. To była smoczyca.

Ta spojrzała na niego wilgotnymi oczkami.

Po chwili wkroczył Murtagh.

Murtagh wszedł z koszem.

Aislin wziął to i zapamiętał, by rano sprawdzić list. Na razie postawił to na ziemi i położył się. Po chwili wrócił Murtagh, położył za nim i objął mocno. Chłopak zasnął, obserwując śpiącą smoczycę.

Rozdział 13.

Aislin zamruczał, tuląc się do ciała Murtagha. Niestety, wraz z wtuleniem się trafił prosto na słońce. Zmarszczył nos i zrezygnowany uchylił powieki. Uniósł głowę, by zobaczyć smoczycę. Siedziała na oknie i obserwowała wschód. Uniósł się i wyplątał z kołdry. Usiadł niepewnie i ziewnął. Po chwili zrobił bałagan na głowie i spojrzał na stolik. Złapał za kartkę.

Aislinie.

Czekamy jutro na wschodniej wieży godzinę przed świtem.

Eragon.

Zamrugał, po czym spojrzał za okno. Świt to był jakieś dwie godziny temu i był pięknie spóźniony. Poderwał się, odłożył kartkę i pognał do łazienki. Szybko umył się i ubrał w przygotowane ubrania. Nakarmił smoczycę a sam usiadł do kanapek. W tym czasie Murtagh dopiero wstawał. Wyszedł z pokoju i spojrzał zdumiony na pośpiech przy jedzeniu.

Aislin prychnął lekko, rozbawiony takim podejściem. Potem złapał za picie, wypił szybko i pocałował Murtagha. Smoczyca wdrapała mu się na ramię i wybiegli z komnaty. Murtagh zachichotał. Skontaktował się z Eragonem.

Eragon uśmiechnął się do drzwi.

Drzwi otworzyły się i skruszony chłopiec wszedł do środka.

Chłopak wziął od niego kilka ksiąg i zwoi. Zaczął je spokojnie je przeglądać. W tym czasie Eragon wstał i przeszedł się do pomieszczenia obok. Dusan obserwował młodzieńca z lekkim uśmiechem. Nie uczesał swoich włosów, ale tak lekko potargane dodawały mu uroku. Koszulę nie zapiął do końca i odsłaniała obojczyk i lekko ramię. Alana skrzywiła się, gdy zauważyła spojrzenie towarzysza. Wiedziała, o czym myślał. Jak może mu się podobać takie coś?! Bezkształtne, ulotne, słabe…

Mężczyzna skrzywił się i oparł ręce na biodrach. Co oni znów kombinują? Jeśli będą zaczepiały Aislina, zamierzał stanowczo ich przykrócić. Tymczasem chłopak westchnął i spojrzał na nią.

Zanim wściekła elfka zdołała się poderwać, Eragon roześmiał się. Uczniowie drgnęli - nie zauważyli jego powrotu. Usiadł przy Aislinie i objął go.

Drgnęli i obejrzeli się na drzwi. Rionne odepchnął się od nich i podszedł do Eragona. Nachylił się i pocałował ukochanego, który odpowiedział mruczeniem i pogłębieniem pocałunku.

Zanim do Rionne dotarła ta kpina, Eragona już nie było. Król podniósł się i ruszył do sypialni. Gdy wkroczył do pomieszczenia, zobaczył Eragona i Riasa, jak pakowali koszyk na wycieczkę.

Eragon wyniósł koszyk i Rionne musiał zadowolić się dźwiganiem syna przez cały zamek. Rozłożyli koc na trawie i Eragon wyciągnął się na nim.

Zaczął łaskotać nią ukochanego po brzuchu. Eragon zamruczał, wyginając się do niego. Kątem oka zobaczył, jak Aislin wsiada na konia i jedzie poza miasto. Rionne także tam spojrzał. Zaraz wyprostował się i przywołał strażnika.

Rionne machnął ręką, postanawiając zająć się spodniami ukochanego, zamiast wycieczką tamtej trójki. Roran chciał do nich podejść, ale na widok ruchów dłoni Rionne, zmienił zdanie. Zabrał tylko Oromisa i Riasa dalej od nich. Obaj chłopcy zawzięcie rzucili się do swoich zawodów. Zawsze sobie je urządzali. Kto zbuduje ładniejszy i większy zameczek z piasku. Roran uśmiechnął się i usiadł niedaleko. Zaczął studiować notatki od Eragona.

***

Potem przeciągnął się i schował go do torby. Rozejrzał się. Niedawno wyjechał z miasta do lasu. Za chwilę droga zakręci i wyjedzie na sporą polanę. To na niej płynęła leniwie rzeka i przebywała Keito. Już z oddali doszedł go śmiech kobiety. Popędził konia i przejechał zakręt. Nareszcie ją zobaczył. Siedziała na brzegu rzeki a Murtagh i Cierń kąpali się w wodzie. Zsiadł z karego konia, zdjął mu siodło i założył pęta. Zwierzak przesunął się bliżej wyższej trawy i zaczął paść się. Aislin zaś ruszył do matki, zdejmując ubranie po drodze. Złożył je koło niej i zanurkował. Przepłynął pod smokiem i wynurzając się podniósł ponad wodę Murtagha. Ten krzyknął i wpadł do niej na plecy. Cierń zachichotał a Keito zerknęła na nich, co się dzieje. Na widok syna zamrugała. Kiedy on tu przybył?! Rozejrzała się i zobaczyła ubranie. Potem westchnęła i wróciła do czytania. Murtagh zaś nie wiedział, czy ma na niego krzyczeć czy cieszyć się na jego widok.

Objął go i pochylił się do pocałunku. Murtagh zamruczał i odwzajemnił pocałunek. Potem przesunął dłonie na pośladki młodzieńca. Wiedział, że będzie na niego zły, ale obecnie o tym nie myślał. Ale też nie molestował go. Po prostu trzymał przy sobie za pośladki.

Podpłynęli do brzegu. Usiedli na przygotowanym kocu i obserwowali Ciernia, jak wyleguje się w wodzie.

Chłopak przyjął to tak spokojnie… Jakby był o tym przekonany.

Murtagh złapał go za biodro i przechylił na koc. Sam położył się na nim.

Oboje spojrzeli na koc, gdzie siedziała Keito. Zupełnie o niej zapomnieli. Obecnie przeżuwała jakiś chleb i obserwowała ich z ciekawością. Zaraz poderwali się i dołączyli do niej. Murtagh podał smoczycy surowego mięsa. Cierń zdążył sobie coś upolować wcześniej i teraz leniuchował.

Ryknęli śmiechem. Potem dokończyli pakowanie. Murtagh odesłał ich z Cierniem a sam pojechał koniem. Za nic nie naraziłby Aislina na zaczepki, które mogła sprowokować samotna podróż. Wkrótce dotarł do zamku i spytał się, gdzie jest Aislin. Stajenny przyznał, że widział księcia, jak szedł do ich komnaty. Ruszył tam w podskokach.

Rozdział 14.

To tylko przejściowe, bardzo krótkie i cóż...

Rionne otulił śpiącego Riasa kołderką i na palcach ruszył do drzwi.

Mężczyzna zamarł. Skąd on wiedział, że to był on. Po chwili jednak cicho wyszedł z pokoiku. Zamknął za sobą drzwi i westchnął. Przeszedł szerokość korytarza i wślizgnął się do swojej sypialni. Eragon leżał na brzuchu. Obrzucił pożądliwym wzrokiem wypięte półkule pośladków pod prześcieradłem. Podkradł się i wślizgnął na łóżko.

Zrzucił jeszcze bieliznę i wsunął się pod prześcieradło. Wtulił w plecy Ery, gładząc mu uda palcami. Młodzieniec zamruczał i rozchylił nogi, pozwalając mu ulokować się między nimi. Zaraz poczuł, jak ten obraca go i dopiero wówczas lokuje się w tamtym miejscu.

Przyjrzał się po raz pierwszy dokładnie ciału Eragona. Bo odkąd się obudził, wciąż się tulili lub kochali i nie przyglądał się wówczas. Włosy młodzieńca urosły i sięgały mu już do ud. Poza tym jedynie zmężniał jeszcze bardziej, zachowując przy tym swoją nieskazitelną urodę. Zmarszczył brwi.

A jakże, był większy niż ostatnio.

Rionne pochylił się i uchwycił wargami jego szyję. Zaczął ją mocno ssać, palcami zaś delikatnie masował mu podbrzusze.

Mężczyzna uciszył go, kładąc mu palec na ustach. Eragon rozchylił wargi i wysunął języczek. Polizał opuszek palca i Rionne jęknął. Schylił się bardziej i polizał członka Eragona. Chwilkę potem jęknął, gdy kochanek ścisnął mu głowę udami.

Po chwili uścisk zniknął i wyprostował się. Eragon leżał z zamglonym wzrokiem. Kręcił się przy tym tak zachęcająco, że nie mógł dłużej tego ignorować.

Eragon kiwnął głową i obrócił się. Rionne objął go w pasie i lekko uniósł.

Eragon opuścił głowę na poduszkę, zaciskając pięści. Szybko oddychał. Takiego odczucia jeszcze nie miał. Za to Rionne spanikował. Chyba nie skrzywdził swojej kruszynki? Całkowicie znieruchomiał, czekając aż ukochany się uspokoi. Po kilku chwilach Era rozluźnił się i powrócił do tej pozycji.

Pochylił się bardziej, całując go w kark i wykonał delikatne pchnięcie, jakby na próbę. Eragon parsknął lekko, i sam wykonał kolejny ruch. Nie lubił przerywania, a Rionne teraz go torturował. Mężczyzna domyślił się tego i zaraz przyspieszył.

Rionne jęknął i polizał go po karku. Doszedł, wbijając się w niego głęboko. Chwilę trwali w bezruchu, po czym osunęli się na pościel. Eragon zdjął prześcieradło i odsunął kołdrę. Wślizgnął się pod nią i wtulił w poduszkę. Rionne zrobił to samo. Z tym, że musiał jeszcze coś się dowiedzieć. Pogładził biodra Eragona i ten uniósł głowę. Zmarszczył czoło i obrócił się do niego. Podparł głowę dłonią i obserwował męża.

Eragon wyprostował się i spojrzał na niego w szoku. Cofnąć się w czasie?! Co on planował?! Chyba nie powrót Galbatorixa?

Rionne poleciał na podłogę, gdy Era rzucił się na niego z radości. Z głuchym łoskotem wylądowali na podłodze.

Podnieśli się i wrócili w pościel. Jednak zanim Rionne zdołał cokolwiek zrobić, poczuł rozdzierający ból tyłka. Jęknął tylko i skulił się. Wkrótce przeszło mu i spojrzał z urazą na ukochanego, który na widok jego miny zaśmiał się i zaczął wykonywać silne pchnięcia.

Skapitulował na widok tych oczu. Nie, nie umiał mu zabrać tej przyjemności. Poczekał więc cierpliwie na skończenie „akcji” i opadł bezsilnie. To było tak dziwne uczucie…

Rionne poczekał, aż ten zasnął i wyplątał się z jego ramion. Wstał z sykiem i ruszył do wieży. Miał tam różne mikstury i właśnie potrzebował jedną z nich. Szybko porwał fiolkę i wypił niebieski płyn. Szarą maść zabrał do łazienki. Gruntownie się umył i nałożył ją na wejście. Miał nadzieję, że Eragon na tym jednym razie poprzestanie, bo miał stanowczo za dużego!

Rozdział 15.

Murtagh przeciągnął się i ziewnął. Spojrzał na miejsce ukochanego, ale już było puste. Westchnął. W nocy miał sen, jak Aislin budzi go na śniadanie i jedzą je na spokojnie. Ale do tego raczej tak szybko nie dojdzie. Saphira miała rację. Powinien zacząć podrywać chłopaka na poważnie. Wstał i ruszył do kuchni. Najpierw zje, potem się umyje. Otworzył drzwi.

Murtagh wstał i ruszył do kuchni. Aislin zamrugał i spojrzał na niego, jak wyjmuje rondle. Ugotuje coś dla niego? Po chwili rozszerzyły mu się oczy. Murtagh naprawdę brał się za gotowanie. Odłożył więc książki i podszedł bliżej.

Chłopak chwycił nóż i podszedł bliżej. Zaczęli obierać wspólnie warzywa.

Dokończyli obieranie ziemniaków i Aislin opłukał je. Zaczął obierać resztę warzyw a w tym czasie Murtagh zabrał się za mięso. Przekręcił je przez specjalne sitko, ku wyraźniej uciesze młodzieńca. Potem starł do niego cebulę i wbił jajka.

Jakiś czas milczeli, doglądając potraw. Wkrótce Murtagh zalał rosołem z dnia wcześniejszego mięso i przykrył. Przemieszał zupę i doprawił.

Zaniósł to do saloniku i ustawił na stole. Wkrótce przyszedł Murtagh i usiedli do jedzenia.

A potem Murtagh zebrał naczynia i przyniósł drugą potrawę. Młodzieniec zamrugał. Były to ziemniaki z kotletem. Ale kotlet miał kształt serca. A dekorujące warzywa ułożono w bukiet. Westchnął i ujął czule talerz, nie umiejąc zniszczyć arcydzieła.

Młodzieniec w końcu chwycił widelec i spróbował potrawy. Zaraz rzucił się na nią i w ciągu pięciu minut już jej nie było. Po tym oparł się na krzesło i delikatnie musnął swoją stopą udo mężczyzny.

Podszedł do sypialni i walnął się w piżamie w pościel. Murtagh posprzątał kuchnie i ruszył za nim.

Ais objął go i pozwolił zanieść się do łazienki. Tam Murtagh rozebrał go i wsadził do wody. Dopiero po chwili do chłopca dotarło, co się stało. Obejrzał się oburzony za siebie i zamarł. po raz pierwszy widział ciało Murtagha. Obecnie zdejmował koszulę przez głowę. Złożył ją koło jego ubrań i zaczął rozpinać spodnie. Także je zdjął i odwrócił się do Aislina. Zauważył jego spojrzenie na sobie i spojrzał na ciało krytycznie. Ale nie, nie był pobrudzony.

Mimo to odpłynął kawałek, tuszując to chęcią umycia włosów. Złapał za mydło i zanurzył się pod wodę. Wypłynął i namydlił włosy. Dopiero po chwili Murtagh otrząsnął się i podebrał mu mydło, namydlając jego plecy. Ais westchnął i wygiął się do niego. Mężczyznę zamurowało. Zwolnił mycie jego pleców. Nie chciał być uznany za nachalnego zboczeńca. Dokładnie spłukał ciało chłopaka i odsunął się. Dopiero po chwili Ais otrzeźwiał. Odsunął się od niego, zasłaniając rękoma.

Chłopak zanurkował, spłukując mydliny z siebie i uciekł z wody. Potknął się i wywrócił na posadzce, ale złapał ubranie i zwiał, zanim Murtagh zdołał się odwrócić. W sypialni ubrał się i wyjrzał przez okno. Zobaczył Eragona w jego sypialni, jak siedział i spoglądał na niego zdziwiony. Wybiegł z komnat i ruszył do niego.

Wkroczył prosto w ramiona Rionne.

Sam zakrzątnął się przy poczęstunku i wkrótce zaniósł tacę z ciastem i herbatą. Postawił to na stoliku i usiadł przy Eragonie.

Teraz już nie wiedział, co ma zrobić. Co zrobił, że ten płacze? Nie powinien płakać... zaczął opowiadać wszystko, co miało miejsce, od chwili obudzenia się Murtagha.

***

Rionne westchnął i skontaktował się z Murtaghiem.

Poczuł niewyraźną ulgę od strony przyjaciela i powrócił do rzeczywistości. Eragon właśnie wrócił i przyklęknął przed Aislinem.

Aislin obserwował ich, jak obsypują się pieszczotami. Były dyskretne, ale takie… stonowane, naturalne. Zrozumiał, co powinien zrobić. Pożegnał się z nimi i ruszył z powrotem do komnaty. Zastał Murtagha w sypialni. Podszedł do niego i delikatnie objął, zlizując łzę z policzka.

Murtagh objął go i posadził na sobie okrakiem.

Aislin schylił się po pocałunek, wciąż słony po tych łzach. Potem wyprostował się i zdjął koszulkę, odsłaniając nagą skórę.

Sięgnął pewnie do guzików koszuli mężczyzny i zaczął je rozpinać. Wkrótce obaj byli nadzy i Aislin przytulił się do niego.

Ais poderwał się i spróbował zasłonić dłońmi przyrodzenie. Nieodzowny znak, że się podniecił.

Chłopak skinął głową i usiadł w lekkim rozkroku. Oparł się plecami o kolumnę. Obserwował ukochanego, jak ten ulokował się między jego udami i nachylił się. Po chwili poczuł coś wilgotnego na członki i aż sapnął. Przyglądał się z dziwnym zadowoleniem, jak Murtagh przesuwa językiem po trzonie. W końcu mężczyzna uchwycił mocno męskość dłonią i zaczął ją ssać. Chłopak odchylił głowę i zaczął ciężej oddychać. W pewnej chwili wygięło go, jęknął i omdlał. Murtagh w ostatniej chwili złapał go i ułożył w pościeli.

Mężczyzna podszedł bliżej, uderzając go w odsłonięty zadek.

Eragon zniknął a mężczyzna ułożył się przy Aislinie i zasnął.

Rozdział 16.

Murtagh zamruczał, mocniej wtulając się w poduszkę. Aislin uśmiechnął się lekko i okrył szczelniej kocem. Zostawili otwarte okno i w pokoju było chłodno. W sumie, po raz pierwszy widział śpiącego mężczyznę. Ubawiło go odkrycie, że ten przez sen wydaje odgłosy, jakby cmoktał cukierka. Do tego był strasznym pieszczochem. Tulił się do Aislina, poduszki, Aislina, kołdry... Oczywiście, najbardziej upodobał sobie jego brzuch na głowę. Młodzieniec uśmiechnął się szerzej i podniósł się. Wyszedł na taras… by zobaczyć jak Rionne zabiera się za Eragona. Schował się w cieniu, by go nie widzieli. W końcu nie należy zignorować darmowej lekcji zachowania mężczyzn w związku.

***

Aislin westchnął. Za siódmym razem Rionne go dostrzegł. Pogroził mu ku uciesze Eragona. Najwidoczniej szwagier widział go od dawna. Spodziewał się rano awantury. Przeszedł ponownie na łóżko i zaczął gładzić biodra mężczyzny. Murtagh zamruczał. Aislin spojrzał na niego czule i wtulił się w brzuch przyszłego męża. Odrzucił koc i wślizgnął się pod kołdrę, lokując między jego nogami. Obserwował członka mężczyzny z ciekawością. Z tego co widział, on się sam podnosi, jak ktoś bliski dotyka. Przecież i jemu się podniósł. Powoli wysunął palec i pogładził na całej długości członka Murtagha. Ten zamruczał, bardziej rozchylając nogi. To wywołało zaskoczenie i zarazem jeszcze większą ciekawość u młodzieńca.

Sprawdził gościa. Eragon.

Aislin poprawił się, kładąc na boku. Więc ma polizać? Troszkę dziwne podejście, ale może spróbować. Starając się powstrzymać myśli, że tym się siusia, nachylił się i ostrożnie polizał czubek. Efekt naprawdę przeszedł wszelkie oczekiwania. Murtagh jęknął i gwałtownie usiadł, niemal nie spadając przy tym. Jego członek od razu stanął na baczności. Aislin zerknął niespokojnie w oczy Murtagha. Spodziewał się awantury.

Przysunął się i objął ukochanego.

Aislin obserwował, jak Murtagh układa się na podłodze przed nim. Potem zamruczał, wyginając się do niego. Już pamiętał. To mu robił wieczorem. I było naprawdę cudowne. Rozluźnił się, pozwalając przepływać przyjemności. Mimo to obserwował wciąż kochanka.

Powrócił do przerwanej czynności. Czuł, że Aislin zaraz dojdzie. Po chwili chłopak skręcił ciałem i opadł na pościel. Murtagh wyprostował się. Czuł na sobie spojrzenie Aislina. powoli oblizał usta z resztek nasienia. Potem położył się przy chłopaku, obejmując go czule.

Zanim zorientował się, co się stało, Aislin obrócił się i wziął mu członka do ust. A potem zamarł. w sumie nie wiedział, co ma robić.

Aislin mruknął coś niezrozumiałego. Powoli wykonał te czynność. Z początku trudno było mu złapać rytm. Takie duże coś w ustach, wciąż haczące o zęby… Przełknął ślinę i usłyszał zaskoczony, gardłowy jęk. Zrozumiał, że zrobił tym przyjemność Murtaghowi. Zaczął wykonywać to samo na okrągło. Tak się w to wciągnął, że nie zauważył symptomów ostrzegawczych. Dlatego zakrztusił się, czując spermę w gardle. Wyprostował się, plując ją. Po chwili zobaczył przed sobą szklankę wody. Wypłukał usta za okno. Pod sobą usłyszał okrzyk i zobaczył Rionne, który zbladł. Po chwili Murtagh podał chłopakowi herbatę.

Obaj zerknęli na dół, po czym szybko wrócili do łóżka i naciągnęli spodnie. Głupio byłoby udawać, że mają na sobie piżamy, skoro stali bez górnych okryć. Po chwili wrócili pod okno. Aislin spokojnie pił herbatę. Smak był okropny, do tego nie spodziewał się wytrysku. Ale nie było aż tak źle. Szło się przyzwyczaić. Drgnął, gdy drzwi otworzyły się z hukiem.

Aislin spojrzał na brata, zakrztusił się herbatą i upuścił szklankę. Zaczął słaniać się na nogach. Murtagh objął go szybko, zastanawiając się, co wywołało ten atak wesołości. Dopiero jak zerknął na drzwi, zrozumiał. Wściekły Rionne był uroczy. Włosy rozwiane we wszystkie strony, koszula rozpięta. Gniewne spojrzenie... Ale nawet to nie ujmowało uroku tego, co było za nim. Bardzo zirytowany Eragon.

Rio zbladł. Nie wiedział o obecności Eragona. Zadrżał, oglądając się za siebie.

Eragon złapał Rionne za ucho i siła wyprowadził mężczyznę z pomieszczenia. Murtagh parsknął śmiechem.

Aislin wtulił się w mężczyznę i niemal momentalnie zasnął. Murtagh jakiś czas rozmyślał o zmianie zachowania chłopaka. Czyżby spodobało mu się okazywanie uczuć ciałem? Jeśli tak, to może wkrótce dojdzie do czegoś więcej?! Ucieszyłoby go to bardzo.

***

Poranek zastał Murtagha samego. W tym czasie Aislin już był odpytywany przez Eragona. Elfów jeszcze nie było. Chłopak po odpytaniu udał się do ogrodu i rozsiadł na ławce. Wkrótce usłyszał głos Dusana. Elf po odpytaniu również ruszył do ogrodu. Rozejrzał się i zauważył Aislina. specjalnie uczył się o zwyczajach ludzi. Wiedział, jak traktują oni miłość. Zakochać się, odkochać i porzucić. I to był jego plan. Zdobyć ciało chłopaka i odsunąć go od siebie. Podszedł do niego z białą różą.

Aislin spojrzał niepewnie na kwiatek.

Elf porzucił plan A i przeszedł do planu B.

Aislin ujął go delikatnie i powąchał. Potem położył sobie na kolanach. Dusan usiadł obok niego.

Właśnie ten moment wybrał sobie Murtagh, by przyjść i powiedzieć chłopakowi, że zrobił śniadanie. Wściekłość zalała mężczyznę.

Zaskoczony chłopak wstał i pożegnał się z elfem. Pobiegł za kochankiem.

Elf uśmiechnął się triumfalnie. Za to Ais cała drogę zastanawiał się, co takiego zbroił, że Murtagh posłużył się kłamstwem? Wkrótce się miał dowiedzieć.

Rozdział 17.

Zaledwie zamknął drzwi za sobą, pisnął i uciekł w najdalszy kąt. Murtagh wcale się nie przejął jego paniką. Dalej wpatrywał się w niego z furią.

Zerknął na kwiatka i odłożył go niepewnie na stolik.

Murtagh podszedł do niego i złapał go w pasie, siłą przygarniając do siebie.

Murtagh popchnął zaskoczonego Aislina na pościel.

Skoro chce pokazać mu coś jeszcze miłego, to dlaczego nie? Pozwolił się rozebrać. Sam również rozebrał Murtagha. Zaskoczyło go to, że mężczyzna obrócił go na brzuch i zaczął całować po plecach.

Nastolatek zamarł. Więc Murtagh chciał robić TO?! O nie, on się nie zgadza! Ale… ten język tak miło pieścił mu pośladki. Rozluźnił się. Powoli przyzwyczajał się do dziwnego odczucia. Co jakiś czas mięśnie kurczyły mu się, ale po chwili wszystko się normowało. W pewnej chwili jęknął i zaraz się zarumienił.

Potulnie wykonał polecenie. I czekał na ból. Ale go nie czuł. Obejrzał się i zobaczył troskę w oczach Murtagha.

Po raz kolejny podrażnił dumę mężczyzny i zanim zdołał zaczerpnąć oddech, poczuł jak członek napiera jego wejście. Sekundę potem zacisnął powieki, nie chcąc okazać się dzieckiem. Przecież nie będzie krzyczał na cały zamek, bo to sprowadzi tu Rionne. Poza tym, ból ustępował. Zerknął przekornie na schylonego mężczyznę i ziewnął.

Murtagh pchnął na próbę. Bardzo się bał skrzywdzić młodzieńca. W końcu był chudziutki, delikatny... tak diabelnie i rozkosznie ciasny. Ale nie usłyszał sprzeciwu, więc ponowił pchnięcie.

Aislin podniósł się, przez co Murtagh trafił mu w prostatę. Rozkoszny jęk i wyraźny orgazm wystarczał, by i mężczyzna doszedł. Powoli uspokoił oddech i opuścił jego ciało. Objął ukochanego i przytulił się do jego pleców.

Wstali i szybko odświeżyli się. Potem pobiegli do jadalni, trzymając się za ręce.

***

Eragon śmiał się z miny Rionne. Jak tylko elfy wyraziły zaskoczenie nieobecnością Aislina, którzy rzekomo był przez niego wezwany, mężczyzna nie mógł usiedzieć spokojnie. W końcu otworzyły się drzwi. Ais usiadł między Eragonem a Rionne.

Pacnął go w czoło i wyszedł, zabierając po drodze kilka kanapek. Murtagh zrobił skruszoną minkę.

Murtagh zwiał, ku rozbawieniu elfów. Dusan zaraz ruszył w stronę pracowni. Alana i Eragon jeszcze jedli, to miał okazję znów spróbować podrywu. Aislin czytał właśnie jakieś notatki.

Ais drgnął i odsunął nogi bliżej siebie. Zerknął niepewnie na elfa. Więc to miał na myśli Murtagh? Widział samo pożądanie w spojrzeniu elfa. Zebrał notatki i odłożył do torby. Potem przeszedł do okna. Usiadł na nim i powąchał kwiaty powoju. Elf zaraz usiadł blisko niego.

Co jak co, może uznać to za żart. Ale od tej odpowiedzi wiele zależało. Zwłaszcza w taktyce flirtu. Ais spojrzał na niego badawczo.

Dusan wyprostował się. A to niespodzianka...

Gdyby Murtagh to usłyszał, byłby z niego dumny. Cóż za podejście, iście dorosłej osoby.

Aislin zeskoczył z parapetu i ruszył do drzwi. Sekundę potem poczuł uderzenie i omdlał.

Rozdział 18.

Dusan w ostatniej chwili złapał młodzieńca, zanim ten uderzył o posadzkę. Tego to się nie spodziewał. On, najpiękniejszy z elfów i odrzucony?! Przez to głupie, ludzkie dziecko?! Niedoczekanie jego! Wziął kruche ciałko w ramiona, ogłuszył Tenshi, drapiącą go dotkliwie i uciekł przez okno. Na dachy użył przeniesienia do swojego domu w Ellesmerze. Zgłosił się Islanzadi, że przybył się dokształcić i uzyskał pozwolenie pobytu.

***

Ryk Eragona poderwał na nogi cały zamek. Murtagh pobiegł do komnat szkoleniowych. Jeśli Aisowi coś się stało... Kiedy dopadł, zobaczył Rionne trzymającego smoczycę ukochanego.

Krzyk Eragona sprawił, że dziewczyna uciekła za Murtagha. Eragon podniósł się, złapał smoczycę i wybiegł, wysyłając myśli Saphirze, że ma być gotowa do lotu.

Elfka skinęła głową i ruszyła do książek. Obserwowała Murtagha ciekawie. Miała wrażenie, że Aislin jest obiecany mu w przyszłości.

***

Dusan odsunął się, cudem unikając kopniaka.

Ryk smoka sprawił, że Dusan podskoczył. Obaj spojrzeli przez okno i zobaczyli Saphirę. Książę zachichotał.

Elf użył magii i rozwiązał młodzieńca.

Tymczasem Eragon wylądował przed dworkiem królowej. Zeskoczył z siodła.

Islanzadi przełknęła ślinę. Co mogło zdenerwować, bądź co bądź, ulubieńca wśród jeźdźców?

Obrócili się i królowa zamarła. W kręgu elfów pojawił się Dusan i… chłopak. Ale za to jaki uroczy. Obecnie wtulał się do Eragona, który złagodniał odrobinkę.

Dusan skulił się, świadomy tarapatów. Pozostałe elfy powstrzymała Arya. Aislin zadrżał i schował się w ramionach Elfki. Ta przytuliła go. W ciszy czekali na nieuniknione. Dusan pisnął i zwiał z dworku. Jeździec puścił się za nim w pośicg. Po chwili usłyszeli pisk i odgłos uderzenia.

Aislin jęknął, co obudziło zgromadzonych. Arya zaprosiła go do dworku, by odpoczął. Chłopak wbiegł radośnie do wnętrza drzewa i zaraz zabrał się za kąpiel. Islanzadi poczekała, aż on zniknął i spojrzała na córkę.

Obejrzeli się. Eragon właśnie wrócił do nich. Obok niego Dusan stał ze skruszoną minką. Chyba miał już dość, sądząc po guzach i chwiejnej postawie.

Zaraz użył zaklęcia i wywołał Rionne. Ten pokazał się po minucie.

Eragon zamknął wejście za pomocą magii. Potem rozwalił się na krześle. Prawą dłonią zaczął przesuwać po spodniach, pobudzając się.

Jeździec zaśmiał się. Wyciągnął na zewnątrz twardego członka i zaczął szybko przesuwać po nim ręką. Drugą dłonią pieścił sobie ramię. Po chwili usłyszał jęk kochanka. Rionne doszedł, ochlapując spermą lustro.

Eragon posprzątał po zabawie i ruszył do dawnego domku. Tam wziął kąpiel i przybył na kolację. Aislin już tam był, zawzięcie rozmawiając z Aryą.

Eragon rozwalił mu włosy. Urażony nastolatek zawiesił się na nim i zaczęli przepychanki. Królowa obserwowała obu z uśmiechem. Eragon odżył po tej śpiączce. Chłopak też nie był zły. Nawet przypominał Rionne, ale różnice można było mnożyć w nieskończoność.

***

Aislin obserwował pusty dom. Eragon długo wpatrywał się w niego. Młodzieniec pochyli się do Aryi.

Jakiś czas milczeli.

Roześmiali się. Eragon i Arya usiedli na Saphirze. Aislin wbił się przed Eragona a Dusan na sam koniec. Troszkę był niezadowolony. Więc ten rudowłosy idiota jest w typie młodzieńca a on nie?! No co się dzieje na tym świecie. Po chwili uśmiechnął się. Zawsze idzie ośmieszać Murtagha i czekać, aż Ais się odkocha. Teraz to nie była sprawa seksu. Obecnie była to pierwszorzędna sprawa honorowa. Musiał zdobyć serce Aislina...

Rozdział 19.

Jeszcze nie dolecieli do połowy trasy, gdy pojawił się Cierń. Zatoczył wokół nich koło. Aislin wyprostował się i zaraz zeskoczył z Saphiry. Cierń zanurkował i Murtagh złapał ukochanego. Przytulił go mocno do siebie. Aislin pocałował go namiętnie.

Smok wyrównał lot i Eragon zachichotał. Dusan spoglądał na nich podejrzliwie. Jego obawy właśnie się sprawdziły.

Aislin zauważył to i prychnął zabawnie. Objął Murtagha i zaczął pocierać noskiem o jego nos i policzek.

Oboje zaśmiali się i Cierń zwolnił. Aislin obrócił się w siodle tak, że był teraz ustawiony twarzą do ukochanego. Powoli zaczął masować swoje uda. Nie potrzeba było większego zaproszenia. Murtagh schylił się do pocałunku, równocześnie rozpinając mu spodnie. Aislin sam zsunął je w dół, gładząc mu szyję.

Po chwili znów był całowany. Dłoń Murtagha pieściła mu członka a on robił to samo jemu. Wkrótce poczuł że jest obracany i przytrzymał się siodła.

Cierń prychnął rozbawiony a Murtagh gwałtownie wszedł w Aislina. Tym razem nie czekał tylko od razu zaczął się poruszać. Aislin zaś kręcił się i pomrukiwał.

Murtagh objął czule Aislina. Młodzieniec leżał rozwalony na siodle. Obejmował go nogami. Zlitował się nad nim i podciągnął mu bieliznę i spodnie. Jego kochanek tylko się zaśmiał, unosząc lekko biodra.

Aislin usiadł przy nim.

Nie usłyszał odpowiedzi. Westchnął i otworzył przed nim umysł. Pocałował go, wpuszczając w swoje wspomnienia. Aislin chłonął świat, jaki on znał. Potem przerwali kontakt i chłopak wtulił się w niego.

***

Rionne tupał nogą. Eragon i reszta dawno wylądowała, ale Murtagh i Aislin jeszcze nie dotarli. W końcu zobaczył Ciernia. Kiedy wylądowali, zrozumiał, dlaczego nie lecieli za szybko. Aislin spał i dlatego zwolnili.

Murtagh zeskoczył z młodzieńcem w ramionach. Aislin prychnął i otworzył oczy.

Ais pisnął i chwycił się go kurczowo, jak zakręcili się wokół własnej osi.

Zaraz zapomniał o nich, kłusując za ukochany. Arya roześmiała się i ruszyła do siebie.

---

Aislin klepnął z całej siły tyłek Murtagha, budząc go w ten sposób. Mężczyzna wrzasnął, podrywając się, ale chłopak uciekł z komnat. Pobiegł wesoło do Rionne. Zastał tam uroczy widok. Eragon leżał oparty o klatkę piersiową Rionne. Obaj spali sobie w najlepsze.

Po chwili Rionne jęknął a Eragon zaczął się śmiać. Obaj usiedli.

Wymienili spojrzenia. Coś takiego nie powinno mieć miejsca.

Bach! Eragon dostał poduszką. Zirytowany oddał mu nią. Zanim Rionne zdołał się zasłonić, dostał poduszką w jaja. Po chwili Ais poprawił mu poduszką po plecach. Rozpoczęła się bitwa na poduszki, która rozbawiła cała trojkę. Kiedy skończyli, pokój tonął w pierzu. Rionne wybierał sobie pióra z włosów a Eragon kompletnie olał ten pióropusz.

Rionne zamarł. Jak można zadać takie pytanie dziecku?!

Eragon roześmiał się. No, teraz to chłopak go zaskoczył. Rionne spurpurowiał. Przecież dobrze wiedział, jak to boli.

Rionne skrzywił się i ruszył do Riasa który pokładał się ze śmiechu, słysząc ich rozmowę.

Rozdział 20.

Eragon podał mu kilka zwoi.

Aislin skupił się na wypełnianiu odpowiedzi. Eragon obserwował chłopca. Naprawdę zmienił się odkąd go spotkał. Troszkę wydoroślał, chociaż nie za dużo. Zaczął się zastanawiać nad tym, co Ais powiedział Rionne. Przecież mieli ślub, dziecko. Jak miałby go nie kochać? Tyle czasu czekał na niego... westchnął.

Spojrzał na Aislina. Ten nie pisał, tylko obserwował go.

Wziął to w ręce i sprawdził.

---

Rionne spojrzał na drzwi. Nie cierpiał Rady, ale sam ją powołał. Byleby dostać Eragona. Wszedł do środka i spojrzał na nich.

Ostatnio same kłopoty z każdej strony.

Rionne parsknął śmiechem.

Nie spodobało jej się to, co usłyszała. Czyżby nie zależało mu już tak na Eragonie? Rionne zachichotał i wrócił do obrad.

---

Eragon zapalił. Starał się tego nie robić, ale to co usłyszał… Specjalnie podsłuchiwał, by wiedzieć, co ze szkoleniem. Przyjął spokojnie i z pokorą podział szkolenia. Ale słowa osoby, która kochał... Aislin miał rację. Rionne się znudził. Wydmuchał dym i podszedł do ucznia. Młodzieniec nic nie powiedział. Zadziwiający był fakt, że po rozdzieleniu go z elfami, wykazywał szereg umiejętności.

Ustąpił Eragonowi, tym bardziej, że widział na co patrzy. Nie powinien pozwolić mu pić alkohol, ale z drugiej strony może to im pomoże. Wrócił do pokoju ucząc się. Wieczorem zszedł do jadalni. Już od wejścia czuł gniew brata.

Fakt, nie było nawet Eragona. To go zaniepokoiło. Chyba nie poszedł w tak długie tango?

Wyszedł szybko z pomieszczenia. Przebiegł korytarze aż dotarł do ich pokoju. Eragon siedział skulony w kącie. Podniósł go i zabrał do pokoi gościnnych. Ułożył go na łóżku i poszedł po jakiś posiłek. Wrócił z tacą. Era już siedział. Nie wypił aż tyle, by coś mu się stało. Bardziej zabolała go krzywda wyrządzona przez Rionne.

***

Rionne obudził się sam. Eragona nie było. Zawsze budził go czułym pocałunkiem i wołał na posiłek. Wstał i spojrzał na stół. Posiłek stał przygotowany ale tylko dla jednej osoby. Warknął bezgłośnie i podszedł tam. Zobaczył kropelki krwi na obrusie i wystraszył się. Zranił się i dlatego zniknął? Zostawił posiłek i pobiegł do Riasa.

Wrócił do pokoju z mieszanymi odczuciami. Wiedział, że się kochali… ale krew?! Era nigdy nie krwawił. Odrzucił kołdrę. Tam, gdzie się kochali widniała zaschła, spora kałuża krwi. Przełknął ślinę. Podszedł i zjadł tę przeklęte jedzenie. Potem szukał męża. Znalazł go po dwóch godzinach, podczas szkolenia Aislina. Uczył go używania magii. Oparł się o ścianę i ich obserwował. W pewnej chwili Ais go dostrzegł i powiedział o tym Eragonowi. Ten drgnął i spojrzał na niego wystraszony. Ale nic nie powiedział. Dalej uczył chłopaka aż do przerwy obiadowej. Potem poszedł do Aryi, całkowicie ignorując męża. Elfka skrzywiła się, widząc ich razem. Ona też wyczuła, co się stało wieczorem.

Eragon pokręcił głową i stanął nad elfami.

Elfy uśmiechnęły się i ruszyli do testów. Eragon wiedział, że już nie ma jak przeciągać sprawy. Podszedł do Rionne. Razem wyszli.

Rionne zdębiał. Teraz potraktował go nie jak męża, ale jak poddany króla.

Poza oczami, które mówiły jak bardzo go skrzywdził. Król przygryzł wargę i po prostu się oddalił. Koniecznie musiał coś zrobić, by oczy Eragona znów się uśmiechały.

Rozdział 21.

Rionne westchnął, pocierając oczy. Było grubo po drugiej w nocy. Ale on nie przerywał pracy nad projektem. Było to meczące, ale mogło przywrócić radość Eragonowi. Ponownie westchnął i sięgnął po kawę. Nie znalazł kubka. Spojrzał zdziwiony i zobaczył Eragona. Mężczyzna podał mu nową kawę, skłonił lekko głowę i wyszedł. Król skrzywił się i złapał pewnie za księgę. Przez cztery dni trwał ten kłopotliwy stan. Nie mogli się kochać, bo Eragon wciąż krwawił. Zrozpaczony Rionne zaproponował mu nawet, by był na górze, ale ten zaprzeczył i uciekł. Naraz król wyprostował się. Znalazł brakujące ogniwo do rytuału. Zaczął go przerabiać z uśmiechem.

***

Eragon siedział na brzegu olbrzymiego jeziorka, które służyło im za wannę. Rionne wciąż pracował, ale to nawet lepiej. Mógł odpocząć od jego humorów. Nagle drgnął. Poznał te szybkie kroki od razu. Jednak dał sobie spokój z pracą. Czego będzie chciał od niego? Drzwi otworzyły się. Rionne zajrzał do środka.

Rionne podszedł do niego i położył mu pliki na kolanach. Mężczyzna zamrugał i wziął je niepewnie w dłoń. Wiedział, że to nad nimi pracował Rionne.

Położył na biurku materiały i zaczął czytać. Rionne stał z boku i obserwował dawną radość i zniecierpliwienie, które znów zagościły na tej kochanej twarzy. Podszedł bliżej i pocałował Eragona w kark, obejmując go.

Obrócił się do męża, ale Eragon nie widział złości w jego oczach. Był tam tylko niepokój.

Brązowowłosy mężczyzna przytulił się do Rionne. Jego ciało drżało a on sam płakał. Jak mógł być tak głupi, by zwątpić w miłość swego męża. Ale z drugiej strony, Aislin. Przecież powiedział to w mowie elfów. Era wiedział, że wróżby czasem pojawiały się właśnie w taki sposób. Z rozmyślenia wyrwała go subtelna pieszczota. Westchnął i wtulił się w męża, pozwalając mu na gładzenie ciała. Rano obudził go czuły pocałunek i chichot Riasa. Przeciągnął się i westchnął.

Otworzył niezadowolony oczy. Chciało mu się jeszcze spać, ale nie, został zbudzony przez dwa anioły o charakterach diabła.

Mężczyzna wstał i podszedł do okna. Rozsunął zasłony i wrzasnął. Saphira obserwowała go, unosząc się przed oknem. Zaraz wybiegł na taras.

Ucałował ją w nos i odleciała do Ciernia. Razem polecieli za miasto na polowanie. Eragon westchnął ponownie i ruszył do wieży, nie kłopocząc się ubieraniem. Rionne nic nie powiedział. Przeniósł go a potem siebie.

***

Aislin oddał Riasa Murtaghowi i sam ruszył do wieży. Chciał pożegnać Rionne i Eragona. Skręcił w korytarz i zderzył się z Dusanem.

Mimowolnie uśmiechnęli się do młodej służącej i ruszyli na wieżę.

Złapał Aisa za rękę i pociągnął do sali lekcyjnej. Alana chodziła w kółko.

To jest sam na sam z elfami...

Odwrócił się i pobiegł na wieżę. Elfy ruszyły za nim. Kilka razy zderzyli się z ludźmi, którzy zdziwieni obserwowali tę gonitwę. Jednak nie zdążyli. Kiedy drzwi otworzyły się, Rionne właśnie znikł, przeniesiony rytuałem. Eragona nie było.

Dusan nie dokończył. Oba elfy spojrzały na Aislina, który krzyknął zachwycony.

Wykonali to i skupili się. Aislin wyrecytował formułę. Potem poczuli tylko wir i uderzyli w coś bardzo mocno.

Rozdział 22.

Dusan otworzył oczy. Miał wrażenie, że wcale się nie przeniósł. To była ta sama sala, pomijając fakt, że nie było symbolu rytuału. Odwrócił się i ruszył do drzwi. Po chwili zastanowienia się założył płaszcz. Pobiegł w dół schodami. Był już w połowie, gdy usłyszał głos króla. Zamarł, po czym dobiegł do rozwidlenia i szarpnął drzwiami od komnaty. Rionne obejrzał się na niego, gotów zaatakować.

Trzecia osoba nie odzywała się. Uważnie tylko obserwowała obu.

Rionne pochodził troszkę między ścianami.

Gdyby nie to, że to ta trzecia osoba się odezwała, Dusan miałby pewność, że to był król. Po chwili obcy zdjął kaptur. Okazało się, że faktycznie to jest Rionne, tylko z tych czasów.

Obaj Rionne parsknęli. Widok elfa chwalącego człowieka był komiczny.

Ukrył zarówno jego jak i siebie. Razem wyszli do sali tronowej. Już z daleka widzieli ożywienie. Rionne podszedł do króla.

Galbatorix skinął mu głową i Rionne wraz z niewidocznymi towarzyszami wyszedł z sali.

Rozdział 23.

Alana wrzasnęła z bólu, płosząc w ten sposób ptaki. Rozejrzała się. Wylądowała na skraju jakiegoś gospodarstwa. Teraz wpatrywały się w nią trzy osoby. Jednego mężczyznę poznała od razu. Młodsza wersja Rorana. To musiał być on. Czyli ten starszy to Garrow, jego ojciec. Na palcu trzeciego widziała sygnet.

Brom drgnął. Poznał elfa.

Pociągnął mężczyzn do domostwa. Alana szła koło nich.

Przywołał magią miecz i swoje najcenniejsze rzeczy. Resztę podpalił na odległość.

Roran pobiegł do stajni. Odjechał w pędzie. Olałby to, gdyby nie wiadomość, że Katrinie coś grozi. Nie narazi jej. Dotarł do miasteczka, gdy cała miejscowość obserwowała zgliszcza.

Zaraz podniósł się szmer i ludzie rozbiegli się.

***

Brom wytrzeszczył oczy, jak zobaczył stado ludzi i ich dobytek.

Brom skinął głową i kazał im się wszystkim połączyć. Troszkę to trwało, ale udało im się. Wówczas przeniósł się z nimi do Ellesmery.

***

Pod wieczór każdy był już rozlokowany. Teraz słuchali Alany, która relacjonowała im co się wydarzy. Islanzadi zamyśliła się.

Skinęli głowami. Oczywiście podczas posiłku Roran i Arya ścięli się dokładnie tak, jak kiedyś.

Mieszkańcy wioski zaśmiali się. Islanzadi prychała, tak samo jak reszta elfów. Musieli jednak pogodzić się z mięsem na stole.

Roran wyszczerzył się a Arya i Islanzadi skosztowały mięsa.

Zaśmiali się szczerze. Po posiłku ruszyli na wyprawę. Mieszkańcy zaś pokładli się spać.

Rozdział 24.

Młody piętnastolatek przyniósł gałęzi i ułożył je przy ogniu. Spojrzał na młodego mężczyznę, który spadł z nieba. Dołożył gałęzi do ognia i usiadł koło patroszonej sarny. Zajął się rozdzielaniem mięsa, czasami tylko zerkając na uroczą twarz gościa. Musiał być to jakiś bogaty mag. W pewnej chwili zamarł. Nie, nie przywidziało mu się. Obcy otworzył oczy i obserwował sklepienie groty.

Wrócił z chlebem i podał go nieznajomemu.

Aislin spojrzał na Eragona z podziwem. Był pewny, że to on jest tym Eragonem.

Eragon zachłysnął się. Kiedy wyrównał oddech, spojrzał na mężczyznę.

Rozejrzał się niepewnie. Właściwie, gdzie są elfy? Nie podobało mu się to.

Szybko zjedli i posprzątali. Ais pomógł mu oprawić do końca zdobycz i spakowali mięso do plecaka. Resztę, która się nie zmieściła wzięli w ramiona i ruszyli przejściem.

Aislin zbyt wiele nasłuchał się plotek o tym miejscu. Nawet jak był mały, ani on ani matka nie zbliżali się do tych gór. A Eragon sobie jakby nigdy noc chodził po nich.

Obeszli ostrożnie polanę. Dzik spał, więc nie zwrócił na nich uwagi. Minąwszy go, Aislin odetchnął z ulgą. Wkrótce wyszli z gór na gościniec.

Zaskoczony Aislin wylądował nosem w mrowisku. Poderwał głowę i odturlał się. Spojrzał na otoczenie. Nie byli sami. Otaczali ich żołnierze, Ra'zacowie i Cień.

Zanim Ais zdołał powiedzieć coś jeszcze, Eragon wyszarpnął sztylet, po czym rzucił nim w Cienia. Ten zrobił unik, ale okazało się, że sztylet nawet nie doleciał.

Eragon zabił już trzech magów. Aislin rozprawił się z żołnierzami. Teraz stali naprzeciwko trzech przeciwników.

Aislin ruszył na Durzę. Za nim słyszał odgłosy ataków na Eragona. Oczywiście obserwował go rytuałem i wspierał. Ale nagle poczuł ból i zemdlał.

***

Eragon pierwszy odzyskał przytomność. Nie otwierał oczy, tylko nasłuchiwał. Szum i łopot skrzydeł… silne prądy powietrzne… nie miał wątpliwości. Lecieli na jakiś stworach. Gdzieś obok niego jęknął znajomy głos. Wówczas otworzył oczy. Był przerzucony przez grzbiet jakiegoś ohydnego stwora.

Po chwili poczuł, jak ktoś przenosi go do pozycji siedzącej. Za nim siedział Durza.

Rozejrzał się. Na drugiej bestii leciały te stworki w płaszczach. Między nimi był skrępowany Aislin. Jeśli Galbatorix odkryje, że to jego syn, będą kłopoty. I to wszystko przez niego. Bo młodzieniec ruszył go ostrzec. Wtedy myśl, by ratować Aisa przed niewolą dodawała mu sił. Teraz go przerażała. Mogli tylko czekać, aż dotrą do stolicy i zaprowadzą ich do tyrana. Po chwili w jego duszy zapaliła się mała iskra nadziei. Aislin mówił, że jest ich troje. Może uda mu się jednak przeżyć. Wszystko zależało od ratunku pozostałych gości z przyszłości.

Cień tylko prychnął, ale nic nie powiedział.

Rozdział 25.

Dusan drgnął, gdy zobaczył stwory. Podbiegł do Rionne.

Rionne podniósł się i obserwował Durzę, jak ląduje na dziedzińcu. Potem zamarł. Tam był nie tylko Aislin. Był też młodszy Eragon. Nie szło go z nikim pomylić.

Drugi Rionne nic nie powiedział. On także stał w oknie i obserwował przybyszów. Uwagę skupił na młodym, ślicznym piętnastolatku. Zakochał się w jego oczach. Więc to jego przyszły mąż?! Z początku sprzeciwiał się samej myśli, że poślubiłby mężczyznę. Ale teraz… Już chciał ten ślubny rytuał. Odwrócił się i ruszył na dół. Pozostali drgnęli i spojrzeli na niego. Po chwili niepewnie poszli zanim. We trójkę zeszli do sali tronowej. Właśnie wprowadzono więźniów. Galbatorix obrzucił ich ciekawymi spojrzeniami.

Galbatorix spojrzał na niego zaintrygowany. Potem przeniósł spojrzenie na więźniów.

Eragon zamrugał, zaskoczony zmianą oblicza. Aislin jednak doskonale wiedział, kto interweniował. Uśmiechnął się pod nosem i pozwolił zaprowadzić ich do lochów. Eragon zamyślił się. On także widział tego maga, jak doradzał królowi. Czuł wciąż jego spojrzenie na sobie. Kto to był?! Jęknął, gdy wepchnięto go brutalnie na podłogę celi. Durza z ponurym śmiechem zatrzasnął przed nimi drzwi celi. Aislin zachichotał.

Aislin podszedł do łóżka i rozsiadł się na nim. Po chwili dołączył do niego chłopak. Był zaskoczony zachowaniem przyszłego nauczyciela. Eragon z jego czasów był pewnym siebie mężczyzną. Surowo uczył i nie popuścił wytknięcia najmniejszego błędu. A tu okazało się, że jako chłopiec był skromniutki, nieśmiały i lekko pucołowaty. Zerknął na niego i zobaczył, że niemal nie śpi. Przytulił go więc do siebie i okrył kocem, który leżał przy poduszce.

Odpowiedział mu cichy pomruk i chłopak ułożył się wygodniej na jego kolanach. Po kilku minutach oddech mu się wyrównał. Niemal w tej samej chwili ktoś wślizgnął się do celi. Po chwili rozpoznał sygnaturę.

Aislin dołączył do niego. Obaj jakiś czas spoglądali na śpiącego Eragona.

Dusan westchnął. Aislin zaś wyczuł brata. Podniósł się i po chwili drzwi otworzyły się.

Palce przeczesały włosy chłopca. Eragon wyglądał inaczej niż wtedy, gdy go zobaczył. Miał krągłości typowe dla jeszcze małych dzieci. Włosy miał krótsze, ale i tak urocze. Nagle zobaczył te brązowe oczy. Chłopak uniósł się lekko i spoglądał na niego niepewnie. Jednak nic nie mówił. Raptem wszyscy drgnęli. Wyraźnie słyszeli oddział, idący tutaj. Rionne i Dusan ukryli się rytuałem. Po chwili w drzwiach zgrzytnął klucz. Pojawił się dowódca oddziału.

Aislin podniósł się.

Obaj spojrzeli niepewnie na miejsce, gdzie stał Rionne. Ten też był zaskoczony taką decyzją. Ale nie mógł wyjść z nimi. Poczekali więc parę minut i ruszyli do młodszego Rionne, by dowiedzieć się po co zabrano Eragona.

***

Galbatorix odprawił straż oraz żołnierzy, którzy przyprowadzili mu chłopaka. Potem polecił mu usiąść i Eragon zrobił to, obserwując go podejrzliwie.

Eragon wziął ten talerz i wyrzucił nim przez okno.

Złapał go pod ramie i popchnął na środek pokoju.

Obszedł chłopaka. Jak podrośnie i nabierze mięśni, to naprawdę będzie urodziwy. Będzie miał nowe, młode ciałko. I wpływy. To najbardziej go przekonało. Delikatnie rozpiął mu koszulę i pasek od spodni.

To była sekunda. Eragon upadł a król poleciał na ścianę. Chłopak obejrzał się i zobaczył maga. Poznał te oczy. To był ten mężczyzna, który go obudził.

Rionne poczekał, aż zostanie sam z ojcem i podszedł do niego wściekły.

Potem wyszedł i zaśmiał się. Widział gości z przyszłości, jak czekali niecierpliwie. Razem ruszyli do więzień.

Rozdział 26.

Aislin tulił roztrzęsionego Eragona. Chłopak opowiedział mu, co go spotkało u króla. Poczekali, aż się ściemni i Aislin rytuałem otworzył drzwi. Wymknęli się i wpadli na niewidzialnego Rionne.

Ais podniósł się z pomocą Dusana.

Młodszy Rionne ukrył ich rytuałem przed spojrzeniami innych. Potem podsunął ramię Eragonowi, który niepewnie je ujął. Idąc czuł delikatne muśnięcia na udzie.

Rionne wcześniej ukrył tam prowiant dla nich. Kiedy szli, Dusan Ais i starszy Rio troszkę wysunęli się naprzód i zaczęli omawiać sposób ewakuacji Eragona i odszukanie reszty. Dlatego Era mógł usiąść na pniu przy prowiancie i obserwować ich, jak siedzą w kółeczku i rysują plany na ziemi. Z drugiej strony wciąż czuł dłoń na udzie i to go rozpraszało.

Podnieśli się i podeszli do wody. Rionne zaraz zdjął buty i wszedł do niej. Wziął w ramiona chłopaka i zakręcił się z nim w wodzie.

Obaj obrócili się i zerknęli na brzeg.

Rionne wrócił na brzeg, wytarł nogi i założył obuwie. Podszedł do nich i wbił nieprzychylne spojrzenie w nieznajomych. Co prawda, Eragon ich znał, ale jednak. Przeszkodzili im w randce. Po chwili dobiegł tam Dusan i Aislin. Starszy Rionne powitał Aryę i Broma.

Krzyk Rionne wystraszył chłopaka i ten schował się za elfką.

Eragon podszedł i napił się wody.

Usłyszeli jęk i obrócili się. Eragon stał już za nimi i był przerażony.

Chłopak pozwolił na ten dotyk, wciąż zaskoczony. Jego ojciec to były jeździec i do tego siedział przy nim cały czas? Ale oni mówili, że mógłby umrzeć, jakby się to wydało. Aż tak bardzo był zagrożony? Pozwolił reszcie złapać się siebie i poczuł tylko świst.

***

Aislin otworzył oczy i odkrył, że leży na łóżku w elfim domu. Wyjrzał na zewnątrz. Eragon i reszta już się obudzili i siedzieli przy stole. Potem jednak zobaczył zbliżającą się postać i rozdał się radośnie. Pozostali spojrzeli na niego, jak rzucił się na schody i zaczął zbiegać na sam dół. Potem - ku ich zdumieniu - minął ich i wbiegł między domy. Jakieś dwie minuty później usłyszeli jego pisk radości. Brom zachichotał.

Wszyscy obrócili się i zobaczyli, że Ais wraca z wysokim mężczyzną o długich, brązowych włosach. Obcy miał na sobie uroczy strój. Obecnie podszedł do stołu i usiadł koło Rionne, który zaraz pocałował go na powitanie.

Chwilę potem każdy ryknął śmiechem na widok miny Rionne.

Rionne przechylił się i pocałował go w skroń a ten podniósł wzrok, zrezygnowany.

Tak jak przewidział, Rionne zaraz się obejrzał. W tym czasie złapał za pudding i nastawił go w miejscu, gdzie zaraz znajdzie się twarz króla. Po sekundzie usłyszeli głośny plask. Nieodzowny znak, że Rionne wpadł w to. Po chwili Eragon ozdobił mu włosy owocami i spokojnie zajął się zupą, podczas gdy Aislin gryzł rękę a Dusan przez śmiech spadł z krzesła.

Era zebrał na palec troszkę puddingu i zlizał go.

Eragon przywołał wodę ze strumienia i oblał nią męża. A potem wtulił się w niego z chichotem.

Po chwili poleciała w Broma pusta miska po zupie. Młodszy Eragon rzucił się na niego z zamiarem porządnego lania. Elfy roześmiały się, tak samo jak ludzie. Po kolacji Rionne aktywował rytuał i powrócili do swojego czasu.

Rozdział 27.

Rionne wrócił do domu jako ostatni. Młodzież zwiała zaraz z pomieszczenia, nie chcąc oberwać za samowolę. Ale on nie chciał ich karać. Zrobili to, bo ich kochali. Objął od tyłu Eragona i westchnął, czując ciepło męża i jego zapach.

Po chwili zamarł.

Obrócili się i zobaczyli Murtagha. Stał przy Aislinie, który tulił się do niego.

Aislin pociągnął Murtagha do sypialni, ku rozbawieniu Rionne. Obrócił się, by to samo zrobić z Erą, ale ten już był na dziedzińcu i dokuczał ojcu. Warknął rozgniewany, ale powlókł się do sali tronowej. Tam czekała już Arya.

Przejrzał je i spoważniał. Musiał ukarać zdrajców jak najszybciej. I najlepiej rozgłosić to. Z drugiej strony będzie musiał wówczas zniszczyć rytuał. Podrapał się po nosie i westchnął.

Oczywiście musiał trafić na dość erotyczna scenkę. Krew go zalała, jak zobaczył Murtagha, obciągającego jego bratu. Nie mógł pogodzić się z tym, że Ais już nie jest dzieckiem. Nie powinien mieć już kochanka. Chociaż Eragon był młodszy, jak poszedł do łóżka z Rionne.

Rionne zachichotał. Pomysł był wspaniały. Przyda mu się coś takiego. Pokaże im, jak to jest być ofiarą. To też powstrzyma kolejnych kombinatorów. Zajął się przygotowaniami.

***

Eragon siedział niedaleko podestu, na którym przemawiał Rionne. Wcześniej został uprzedzony, że wyda zdradę całemu imperium, więc nie przejmował się wykryciem spiskowców. Bardziej bał się tej tajemniczej kary, jaką Rio zamierzał zastosować przed ich śmiercią. Obok niego czaił się Brom.

Spojrzeli tam, gdzie Eragon i westchnęli. Dwanaście osób. Siedmiu magów i pięciu bogaczy. Eragonowi przypomniał się mężczyzna, który doprowadził do śmierci rodziny Riasa. A potem oczy mu się rozszerzyły, jak usłyszał, co chce zrobić Rionne. On chciał, by te cierpienia, jakie czuły ofiary, odczuli oni. Z tym, że tamci czuli to latami, a oni mieli odczuć to naraz. Poderwał się w chwili, gdy Rio rzucił na nich zaklęcie. Zanim dobiegł i przerwał magię, tamci wyli w agonii, wijąc się na podeście. Rionne spojrzał na niego zaskoczony.

Wiedział, że każdy ich usłyszy. Na podest było rzucone zaklęcie, mające to umożliwić.

Poddani odetchnęli z lekką ulgą. Rionne nakazał zabrać do celi więźniów a sam udał się za Eragonem, wcześniej uprzedziwszy wrogów, że kolejny taki atak skończy się śmiercią. Potem, gdy tłum się rozszedł, skinął głową Aryi i ta miała zlikwidować zdrajców. Sam ruszył na poszukiwanie męża. Był na niego troszkę zły. Jak on mógł wyskoczyć mu na podest?! A jakby zaklęcie trafiło też w niego? Znalazł Eragona na ławce na dziedzińcu.

Eragon poderwał się i ruszył do ogrodu. Rionne spoglądał za nim w szoku. Czyżby mała kłótnia? Ostatnio troszkę za często się kłócą. Wstał z zamiarem wyjaśnienia tego do końca, gdy usłyszał okrzyk zaskoczenia. Zaraz zapomniał o kłótni, biegnąć na pomoc mężowi. Na miejscu okazało się, że nie był zaatakowany, tylko znalazł koszyk na swoim ulubionym miejscu. Obecnie czytał jakaś kartkę.

Mężczyzna wziął ją niepewnie. Pismo było nierówne, ale odczytał je bez problemu.

Eragonie i Ty, królu.

Już wiem, że jak przyniosę Kisię do domu, rodzina mnie zabije. To maluszek z gwałtu. Proszę, zaopiekujcie się nią tak samo dobrze, jak Riasem.

Rionne zamrugał i zajrzał w koszyk. Ale go tam nie było.

Zauważył jeszcze Eragona, jak zniknął wraz z koszykiem w środku. Westchnął, i ruszył do kuchni, po drodze zastanawiając się, jak wybić mężowi z głowy ten pomysł.

Rozdział 28.

Rionne zabrał kubek z mlekiem do pokoju. Oczywiście służba chichotała w najlepsze. Wieści szybko się rozeszły. W końcu każdy widział Erę z koszykiem i słyszał szloch kolejnej zmory. Ogólnie, Rio nienawidził dzieci. Wtedy zgodził się, bo nie umiał oprzeć się Eragonowi… no i był dobrym władcą. Teraz jednak żałował tego. Najwyraźniej teraz każdy zamierzał porzucić niechcianego bękarta w ich murach. Z ponurą miną wszedł do pokoju. Era już zajmował się dzieckiem. Maluch leżał w nowym kocyku.

Eragon zaraz użył magii i napoił mlekiem małą.

Nie, nie zdawało mu się. Jego mąż był zły na niego.

Jak on mógł mu się sprzeciwić. Podniósł wzrok na ukochanego i zobaczył tylko pięść. Zwinął się z bólu, ale i tak wyleciał przez okno. Eragon, po wykopaniu go, spakował się za pomocą magii i zabrał małą. Zerwał bransoletę, rzucił na łóżko i wyszedł z nią. Rias podbiegł do niego.

Chłopiec zaszlochał i wrócił do pokoju. A dopiero pół roku temu odzyskał Eragona. Miał nadzieję, że ojciec szybko się opamięta. Potem poderwał się. Pobiegł do wujków. Oni mu pomogą i może uda się jeszcze odnaleźć Erę. Wpadł do nich jak burza. Właśnie jedli kolację.

Obaj zamarli. Eragon odszedł?! Zerwał małżeństwo?! Murtagh natychmiast sprawdził kontrakt. Był pusty.

Obaj zostawili kolację i ruszyli za chłopczykiem.

Obaj spojrzeli na Aislina, który przyspieszył i ich minął. Po chwili zrozumieli, dlaczego.

Złapał go pod brodę i podniósł w górę. Zaczął walić mu głową o ścianę.

Ais zamachnął się i wyrzucił brata przez okno. Murtagh i reszta poddanych, którzy to obserwowali, byli w szoku. Nie dość, że to było zagranie typowe dla Eragona, to jeszcze te wiadomości… Murtagh zajrzał przez okno, ale Rionne już przenosił się do swego pokoju. Obserwowali go, jak ląduje na tarasie, wpada do środka i znajduje bransoletę oraz pusty kontrakt. Przez chwilę wpatrywał się w to, po czym wybiegł z pomieszczenia.

***

Eragon zajrzał do ruin. Tu kiedyś była wyspa Jeźdźców. Teraz on przeniósł się tu z brzegu. Wyspa Doru Araeba. Ich nowy dom. Rionne na pewno zrozumiał już, co się stało i go będzie szukał. Miał nadzieję, że te pułapki, jakie założył, powinny go powstrzymać. Więc zostawił rytuał, który sam wymyślił. Miał on zablokować wyczucie transmisji. Kolejny miał rozlać ich moc na całe miasto. Trzeci miał w ogóle zablokować magię Rionne. Poza tym kilka niespodzianek w stylu stanie na dywanie i wywali go do Surdy i tak dalej.

Przebrał śpiące dziecko i położył się wraz z nią na łóżku. Nie spodziewał się aż takich luksusów. Ten dom był nieuszkodzony. Do tego na spiżarniach było zaklęcie mrożące i mieli sporo zapasów. Mleka to tu było dla całej wioski niemowląt. Okrył się kołdrą i zachichotał. Ten dom był najmniej zniszczony. Znajdował się bowiem na uboczu. Albo był pusty, albo nie zauważyli go. Co prawda miał kilka luk w suficie i popękane ściany, ale poza tym nawet nie wybiło szyb. Żałował tylko, że to się stało teraz. Z tego co już wiedział, Brom i Keito za miesiąc mieli zostać małżeństwem. Tęsknił też za Saphirą, Riasem, Aisem i Murtaghiem. Ale nie mógł zabrać smoczycy, musiała szkolić młode pokolenie. Za rok ją zabierze. Rias nie mógł odejść, teraz musiał zacząć nauki do objęcia tronu. Aislin i Murtagh… czy rytuał wiążący zadziała, skoro ich został zerwany? Z tego co wiedział, jeśli nie odnowią kontraktu najpóźniej na dwa dni przed terminem, to rytuał nie będzie ważny. Czy ich miłość da radę wykonać rytuał ślubny? Konsekwencje zawsze się udają. Ślubne nie, zależy to od uczuć.

W końcu kochał Rionne. Ale czy on dalej go kochał? Przecież najpierw uderzył, za coś błahego. A teraz doszło do rozstania. Nie czuł już do niego nic? Czy może uznał, że nie ma co się starać, bo ma już dupę na własność? Jego wątpliwości przerwał płacz dziecka. Wstał i wyjął mleko, które w sekundę stało się ciepłe.

Nakarmił małą i ukołysał do ponownego snu.

***

Brom spojrzał surowo na Rionne. Nie było go dwa dni. Teraz dopiero wrócił. Sam…

Reszta była spięta.

Reszta stropiła się i spojrzeli na pusty tron koło Rionne.

Rozdział 29.

[rok później]

Promienie słoneczne zbudziły Aislina. Ten ziewnął szeroko i odruchowo pomacał puste łóżko. Po chwili skarcił się za ten nawyk. Po półtora rocznym mieszkaniu z Murtaghiem, teraz się męczył. Ale rytuał mówił wyraźnie. Miesiąc samotnych nocy przed nim. O ile oczywiście szwagier wróci i wybaczy Rionne. Młodzieniec wstał i powędrował do wody. Szybko odświeżył się i pobiegł do swojej smoczycy. Tenshi była już niemal dojrzała. Powitała go cichym rykiem i wyszła na zewnątrz. Codziennie rano latali. Również wieczorem mieli takie przeloty. Ais wskoczył na jej grzbiet i Tenshi zamachała skrzydłami.

Smoczyca podleciała do strumienia i napiła się. Po zrobieniu kilku okrążeń wrócili do pałacu i Aislin przebrał się w długą, białą szatę. Przypominała mu suknie ślubne kobiet, ale to była szata małżeńska. Za pięć dni weźmie w niej ślub z Murtaghiem. Wyszedł na taras i oparł się o balustradę. Obserwował miasto, które dopiero się budziło. Nieliczne osoby chodziły już po ulicy. Kątem oka zobaczył Saphirę, jak wybiega ze stajni i wzbija się w powietrze z radosnym rykiem.

***

Spojrzał na córeczkę. Ta ganiała za żuczkiem.

Mała kiwnęła główką i podbiegła do niego. Jak na roczne dziecko była niesamowita. Biegała niczym trzylatka, rozumiała każde polecenie, jakie jej wydał. Do tego czytała, co go zaskoczyło. Ale podejrzewał, że to wina braku zabawek. Po prostu inteligentne maleństwo. Zerknął znów na niebo i zobaczył szybko powiększający się obiekt.

Poczekał, aż wylądowała i podniósł córkę. Posadził ją na grzbiecie przyjaciółki i sam wdrapał się na niego. Usiadł za dzieckiem i Saphira wystartowała.

Nic więcej nie powiedzieli. Upajali się tylko lotem bez ukrywania się. Era po raz pierwszy od roku ujawni się. Obiecał to Riasowi. Musiał być na ceremonii brata.

Mała roześmiała się. Eragon też zachichotał. Wiedział, że Saphira zaraz ogłosi miastu, kto przybył. Specjalnie mieli być w porze śniadania, które ostatnio jedli na tarasie. Nagle smoczyca ryknęła, aż każdy w mieście spojrzał na nią. Potem zionęła ogniem a zirytowany Eragon odepchnął płomienie na boki.

***

Rionne i reszta spojrzała na Saphirę. Smoczyca ryczała i ziała ogniem a ktoś siedział na jej grzbiecie i odsyłał to na boki.

Smoczyca klapnęła szczękami i ogień się skończył. Zatoczyła koło i usiadła lekko na dziedzińcu. Straż zaraz pomogła im zsiąść. Dziewczynka miała na sobie niebieską sukieneczkę i białe buciki. Eragon zaś białą koszulę i szare spodnie. Na nogach miał sandałki. Zarzucił na plecy mały tobołek. Potem ujął dłoń małej i skierował się do Aislina, który już zbiegł. Ten przytulił go i Kisię.

Zerknął na Eragona, ale ten nie przejął się tą informacją.

Aislin pobiegł do reszty. Ci spojrzeli na niego niepewnie. Ais stanął nad bratem.

Na nadgarstku Rio zmaterializowała się szara bransoleta. Ten podniósł się i ruszył do sypialni. Wszedł do niej i zobaczył Eragona, siedzącego na łóżku. Rozejrzał się.

Eragon skinął głową, więc wyszedł. Zapukał do dzieci i zajrzał tam. Rias spojrzał na niego znad książki a Kisia bawiła się, rysując po karteczce. Rionne podszedł i usiadł na podłodze, koło dziecka. Zauważył, że za nim wszedł Eragon i Rias zaraz wpadł w jego ramiona.

Eragon zaczął opowiadać o niej a Rionne zmarszczył brwi. Nie wiedział, że mała jest aż tak utalentowana. Czyli ojciec był potężny. Spojrzał na nią i zamrugał. Narysowała sobie rodzinę. Ją, brata, obu rodziców. Łzy zebrały mu się pod powiekami. Teraz widział, jak wielki błąd popełnił. Nieświadomie objął dziecko ramionami.

Eragon widział to, ale nie zamierzał się odzywać. Posiedzieli jeszcze troszkę z dziećmi, po czym wrócili do komnaty. Rionne nalał wina do kielichów i podał jeden mężowi.

Bał się odpowiedzi, ale musiał wiedzieć.

Chciał zdjąć koszulę, ale Rionne zatrzymał jego dłonie.

Potem zaczął powoli rozpinać guziki koszuli Eragona. Ten sięgnął do jego płaszcza i odpiął go. Zdjął z niego kamizelkę i koszulę. Dotknął lekko nagiego torsu. Starał się odrzucić nadzieje, ale śnił o tym dotyku przez cały czas. Jak bardzo chciał powrócić w te ciepłe ramiona. Ale bał się kolejnego zranienia. Po chwili drgnął, jak poczuł usta na swoich wargach. Nie zauważył, kiedy ten przysunął się bliżej i zaczął go całować. Eragonowi wyrwał się mały jęk i zaraz zarumienił się. Nie powinien czuć przyjemności, znów się przyzwyczai do tego… Po chwili cichy jęk zamienił się w bardzo głośny, gdy poczuł dłoń Rionne na członku. W ogóle, kiedy został rozebrany?! I dlaczego Rionne ma tak dużą erekcję?! Na pewno kiedyś miał mniejszą.

Skinął głową. Pamiętał. Jak mógłby zapomnieć. Przesunął się na ciało Rionne i usadowił na jego biodrach. Miał zamknięte oczy, ale czuł, że mężczyzna rzuca zaklęcie, by go przygotować. Po chwili osunął się niżej i pochłonął w siebie członka. Skulił się lekko. Troszkę zabolało, mimo wszystko. Rionne obserwował go, jak kołysał się w przód i tył. Delikatnie objął go i pogładził palcami jego udo. Eragon drgnął, jak to poczuł. Po raz pierwszy zerknął na przepełnione miłością oczy mężczyzny i zaraz odwrócił głowę. Ponowił swoje ruchy, byle skończyć jak najszybciej. Rionne zaś zachichotał. Po chwili wygiął się w łuk i ścisnął męskość Eragona. Ten wytrysnął mu na brzuch i oklapł. Rionne przechylił go i położył obok siebie. Okrył ich kołdrą a Eragon oparł się o niego niepewnie.

Rionne schylił się i pocałował Eragona, ponownie w niego wchodząc. Zachichotał, słysząc jęk kochanka.

Era zaskomlał, gdy członek kolejny raz uderzył w jego prostatę. Ruchy jego męża cały czas były silne i nastawione na ostrą dominację. W końcu obaj doszli, równocześnie. Rionne położył się na nim.

Rionne zszedł w końcu z niego, położył się za nim i objął mężczyznę. Tym razem obaj szybko zasnęli.

Rozdział 30.

Aislin westchnął. Miał nadzieję, że nie dojdzie do tego. Ale doszło. Rionne naprawdę nie umie się tłumaczyć. Po co mówił o tym warunku?! Tylko załamał Eragona. Chociaż… z drugiej strony, to zatrzyma go przed ucieczką. Może się z czasem pogodzą na poważnie? Podniósł się z krzesła i przeszedł przez komnatę. Wyszedł powoli na korytarz i zamarł. Zobaczył ukochanego. Ten tylko zrównał z nim krok, ale się nie zbliżył.

Razem zajrzeli do pokoju dzieci. Rias spał już, a dziewczynka dopiero gramoliła się w pościel. Ais odruchowo jej pomógł i wyszli, gasząc światło.

Ais zatrzymał się przed swoim pokojem i wszedł tam. Murtagh zaś zajrzał jeszcze do pokoju Rionne. Ten siedział na parapecie i uśmiechnął się do niego. Mężczyzna podszedł i usiadł obok. Żaden nie zauważył, że Eragon nie śpi.

Rionne zsunął się z parapetu i przyklęknął przy nim.

Murtagh westchnął i dopił wodę do końca. Rionne zaraz wyszedł po więcej picia.

Eragon obserwował, jak ten wychodzi. Odwrócił się na bok i przymknął oczy. Słyszał, jak Rionne wniósł tacę z herbatą i postawił na stoliku. Potem sam ułożył się na kanapie.

***

Eragon obudził się i zobaczył, że jest sam. Usiadł na brzegu łóżka i owinął się kocem. Najpierw wziął ciepłą kąpiel a potem założył jedwabną szatę. Odsunął zasłony z okna i zamarł. Cały dziedziniec furczał od pracy. Rionne był tam i dyrygował służbą, by wszystko było jak należy. Eragon odwrócił się, założył buty i zszedł do Rio.

Eragon skinął głową i oddalił się od niego. W ogrodzie usiadł w altanie, obserwując dzieci bawiące się na huśtawkach. Sam przegryzał kanapki i spoglądał na plany, które Roran zostawił na stole. Wprowadził kilka poprawek i odesłał Rionne projekty. Dokończył śniadanie i zamierzał wstać, gdy zobaczył mężczyznę. Ten podszedł do niego i znów go czule pocałował. Potem przykucnął przy nim i sięgnął do jego ud. Eragon zarumienił się i gorączkowo rozejrzał. Ale nikt nie zwracał na niego uwagi. Po chwili brązowowłosy zamknął oczy i zaczął szybciej oddychać.

Rionne usiadł koło niego i nalał mu soku jabłkowego do kubka.

Rionne wstał i pożegnał go pocałunkiem. Kiedy odszedł, Eragon dotknął palcami ust. To było szaleństwem. Jak on wciąż może go tak całować. Przecież… zresztą, to było nieważne. Podniósł się, przywitał z dziećmi i ruszył do sali. W sumie, nie miał za bardzo co tam rządzić. Każdy pracował uczciwie. Eragon sprawdzał tylko zamiary pracujących w całym zamku ludzi. Kilku magów złamał ale ci myśleli, że to wróg i dlatego go zablokowali. Era otworzył nagle oczy. Była już prawie osiemnasta ale wszystko skończyli. Za sobą wyczuł dwie znane istoty.

Odwrócił się do nich. Alana miała na sobie elfią tunikę i uśmiechnęła się niepewnie. Dusan zaś nosił strój ludzi. Luźno rozpięta koszula odsłaniała umięśniony tors.

Razem ruszyli do jadalni. Eragon pozwolił na to, żeby dołączył do nich również Roran a potem Brom.

Eragon zachichotał, po czym zamarł, jak zobaczył Keito.

Odetchnęli z ulgą i spojrzeli tam, gdzie stał Eragon. Ale go już nie było. Brom poszedł zrobić awanturę żonie a Dusan powiadomił o sytuacji Rionne. Ten natychmiast namierzył ukochanego i pobiegł na mur. Era siedział tam, gdzie ćwiczył Aislin, gdy miał wypadek. Ale nie płakał. Rionne usiadł koło niego i zamyślił się.

Rionne przesunął dłonią po włosach. Ale to chyba wystarczyło. Eragon oparł się o niego i zaszlochał.

Wstali i ruszyli na dół. Po drodze słyszeli, jak Murtagh wyjaśnia przerażonej kobiecie, o co tak naprawdę poszło.

***

Sala była szeroka i długa. Sufit podtrzymywały kolumny. W tej sali było pełno świec i dwa wejścia, które zniknęły, jak tylko weszli. Widział Murtagha, w białym stroju. On miał taki sam. Równocześnie ruszyli w stronę środka pomieszczenia. To tam był okrąg rytuału, misa z substancją, noże i kwiaty. Kroki Aislina były ciche i ostrożne. W końcu ani a Rionne nie wyjaśnili mu, jak to wygląda. Murtagh jednak był pewny kroków. Jako brat Eragona miał być dominantem uroczystości. Tego wymagał rytuał. Brat uległego w poprzednim rytuale ma dominować w tym. Troszkę bezsensowne, ale nie narzekał. Zatrzymał się na okręgu i to samo zrobił Aislin. Wyciągnął do niego dłoń.

Murtagh uśmiechnął się lekko i podniósł nóż. Złączył odpowiednio ich dłonie i wyrysował na nich znaki. Krew zaczęła skapywać do substancji. Potem pocałowali się namiętnie, wkładać w misę dłonie. Huk rozerwał okrąg, kolumny i całe to pomieszczenie.

---

Eragon obserwował, jak z miejsca rytuału wylewa się magia i formuje w powietrzu dwa piękne smoki. Oba stworzenia połączyły się w jednego i rozprysły się, przez co na obserwatorów poleciały płatki kwiatów. Rionne i on podeszli do wejścia, które się utworzyło. Wkrótce wyszedł stamtąd Aislin z mężem. Ais miał kwiaty we włosach a Murtagh długi płaszcz i miecz. Podeszli do nich.

Król otworzył imprezę. Tak więc każdy, kto pogratulował, natychmiast szedł się bawić. Wkrótce zatańczył z Aislinem. Potem jednak czekał go taniec z Keito. Mimo iż ta próbowała się odezwać, on ją lekceważył. Na szczęście taniec szybko się skończył i mógł usiąść do stołu, porozmawiać z Aryą.

Rozdział 31.

Aislin pożegnał ostatnich gości i spojrzał na swój nowy dom. W sumie nie potrzebowali zmieniać tego, ale Rionne się uparł. Dlatego teraz mieli na własność kompleks pięciu komnat. Niemal pół piętra. Ale nie narzekał. Będzie miał gdzie wychować znajdki, tak jak Eragon.

Dobrze pamiętał, jak rano Rionne został niemal nie utopiony przez Eragona, który „testował maść na odleżyny” na nim po kąpieli. Krzyki i jęki słyszał cały zamek i ku rozbawieniu większości, nie było aż tak źle. Gdy zajrzeli do łazienki, zobaczyli tam ciepłą kąpiel z płatkami róż i świecami.

Zszedł z ramion ukochanego i objął go od tyłu, zsuwając je na brzuch. Murtagh zamruczał. To była ich umowa. Tej nocy mieli to zrobić delikatnie. Co prawda on planował łóżko, ale i ten pomysł był ciekawy. Szybko rozpiął ubranie i wsunął się do wody, podczas gdy Aislin jeszcze męczył się z koszulą. Ale za to jak do niego dołączył i oparł się nagim ciałem o niego, to od razu Murtagh poczuł, że się podnieca. Delikatnie zaczął masować plecy męża. Ten zaczął wiercić się, już gotowy.

Aislin wyprostował się, zaskoczony. Ale usiadł mu na kolanach, twarzą do niego. Zachichotał i od razu pokręcił się, doprowadzając do tego, że Murtagh wszedł w niego.

Jęknął, zsuwając dłoń na swój członek i poruszając nią. Po chwili poczuł, że Murtagh doszedł. Ścisnął jeszcze mocniej i wytrysnął wprost na niego. Potem oparł się o jego obojczyk. Dalej czuł dotyk na plecach. Ale poczuł też moc rytuału. Eragon obserwował go z niepokojem. Dlatego wstał i pociągnął kochanka za sobą do łóżka. Magią zgasił świece i położyli się spać.

***

Eragon siedział na ławce i uśmiechał się. Czy oni zdawali sobie sprawę, że kochali się prawie trzy godziny? Pewnie nie. Ale co z tego. Schylił głowę i zamyślił się. Więc Rio załatwił przybycie noworodka? Ale nie mogli wziąć chłopców. Tu miał rację, problemem byłoby dziedziczenie tronu. A może Ais będzie chciał przygarnąć dziecko? Spyta się go rano.

Drgnął i obejrzał się. Rionne wpatrywał się w niego, siedząc na drzewie.

Rionne zeskoczył z drzewa i usiadł koło niego. Objął go czule i dmuchnął mu w grzywkę.

Oboje roześmiali się na to stwierdzenie. Eragon raptownie wtulił się w Rionne.

Eragon roześmiał się i wstał. Pocałował go w nos i uciekł do siebie. Rionne zauważył obserwującą ich Keito i zastanowił się, czy oni kiedyś sobie wybaczą. Eragon na pewno, ale czy kobieta przełknie dumę? Machnął ręką i poszedł spać. Eragon leżał całkiem nagi, ale już spał. Położył się koło niego. Rano Eragon wstał pierwszy. Ubrał się, zrobił śniadanie i zszedł na spacer. Już z daleka widział, że jakaś kobieta kładzie w umówione miejsce koszyk. Już miał tam ruszyć, ale usłyszał wołanie. Obejrzał się i odkrył, że to był Ais z Murtaghiem. Poczekał na nich i razem ruszyli dalej.

Roześmiali się na takie określenie. Ais wtulił się w niego.

Eragon udał, że się namyśla.

Murtagh od razu domyślił się, co tam znajdą. Ais jednak był nieufny i dopiero popędzenie męża sprawiło, że ruszył tam. Po chwili usłyszeli jego radosny krzyk.

Murtagh obserwował brata, jak idzie do zamku, najpewniej na śniadanie. Po chwili usłyszał oddech Aislina. Spojrzał na niego i zamarł. Nie, on nie tylko został ojcem. Miał od razu dwójkę dzieci!

Nie wiedzieli, że Rionne ich obserwował. Gdy odeszli, szybko przeniósł się koło Eragona.

Eragon zaśmiał się.

Rionne usiadł koło niego i chwycił go za brodę. Przyciągnął go do pocałunku. Tę romantyczną chwilę przerwało im chrząkniecie Riasa.

Obaj mężczyźni odskoczyli od siebie, poprawili się i ruszyli za synem. Ten poprowadził ich w stronę legowisk smoków.

Rionne również rzucił się naprzód. Lubił smoczycę, tak samo jak ona jego. Czasem wspólnie latali. Ona też wiedziała, że on wie o miejscu ukrycia ukochanego i nigdy nie wydała tej wiedzy. Razem wbiegli do pomieszczeń, ale to nie chodziło o starsze smoki. Tenshi leżała na swoim miejscu a wokół niej krążył Rosen, warcząc nawet na Dusana.

Ale nikt nie spodziewał się, ze Eragon zacznie się śmiać.

Rosen polizał Tenshi po nosie.

Saphira przysunęła się i polizała swoje młodsze dziecko po nosie.

Rozdział 32 - epilog.

Murtagh poczekał, aż chłopcy zasnęli i wykradł się do Aislina. Ten od wczoraj czuwał przy smoczycy. Tenshi zaczęła składać jaja. Mimo iż Saphira jej doradzała, młoda smoczyca cierpiała. Ais czuwał i wlewał w nią swoje siły. Murtagh podszedł do wejścia, gdy stanął w nim właśnie Ais.

Ruszyli w stronę komnat. Po drodze minęli komnaty Rionne i wyraźnie słyszeli sprzeczkę.

Weszli do siebie i Aislin przytulił się do dzieci. A raczej chciał. Poczuł, że miejsca są puste i zaczął krzyczeć. Murtagh sprawdził powód i rozejrzał się po oknach. Jedno było wybite. Natychmiast podnieśli alarm.

***

Aislin jęknął, jak wróciła ostatnia grupa. Dzieci nie znaleziono. Rionne stał nad mapą. W obliczu tej tragedii każdy rzucił wszystko i zajęto się poszukiwaniem. Nagle wpadł Dusan.

Aislin zaraz pobiegł za elfem na dziedziniec. Ranna Saphira kuśtykała już do legowiska. Eragon podał im zawiniątko.

Rionne zaraz zarządził wysłanie oddziałów. Podał im, że mają szukać dziecka z takim wisiorkiem.

Eragon położył się i pozwolił opatrzyć sobie rany. Teraz sielanka się skończyła. Może dojść do wojny. O ile okaże się, że maleństwo porwano, by ją wywołać. Zamknął oczy i zasnął.



Wyszukiwarka