wiersze przedszkolaków, WIERSZE


NA STRAGANIE

J. Brzechwa

Na straganie w dzień targowy

takie słyszy się rozmowy

- Może pan się o mnie oprze

pan tak więdnie panie koprze.

- Cóż się dziwić, mój szczypiorku

leżę tutaj już od wtorku...

Rzecze na to kalarepa:

- Spójrz na rzepę, ta jest krzepka.

Groch po brzuszku rzepę klepię:

- Jak tam rzepką? Coraz lepiej.

- Dzięki, dzięki panie grochu,

jakoś żyje się po trochu.

Lecz pietruszka - z tą jest gorzej,

blada, chuda, spać nie może.

- A to feler - westchnął seler.

Burak stroni od cebuli,

a cebula doń się czuli.

- Mój buraczku, mój czerwony,

czy byś nie chciał takiej żony?

Burak tylko nos zatyka

- Niech no pani prędzej zmyka,

ja chcę żonę mieć buraczą,

bo przy pani wszyscy płaczą.

- A to feler - jęknął seler.

Naraz słychać głos fasoli:

- Gdzie się pani tu gramoli?

- Nie bądź dla mnie taka wielka - odpowiada jej brukselka.

- Widzieliście jaka krewka -

zaperzyła się marchewka.

- Niech rozsądzi nas kapusta,

- Co? Kapusta? Głowa pusta.

A kapusta rzecze smutnie.

- Moi drodzy, po co kłótnie,

po co wasze spory głupie -

wnet i tak zginiemy w zupie.

- A to feler jęknął seler.

0x01 graphic

Zupka z warzyw

Szara skórka a z mundurka

oczka śmieją się.

Choć ziemniaczku do garnuszka

i ugotuj się.

Z marcheweczką, z pietruszeczką

w garnku sobie leż.

Będzie zupka dla wszystkich dzieci

i dla Pani też.

0x01 graphic

LISTKI

Wietrzyk chodzi po ogródku

Strąca złote liście.

Wietrzyk gra, a one tańczą

Raźno zamaszyście.

Szur - szur - szur.

Lecą, lecą liście z drzewa

Żółte i czerwone.

Kręcą, kręcą się w powietrzu

W tą i w tamtą stronę.

Szur - szur - szur.

0x01 graphic

Rzepka

Julian Tuwim

Zasadził dziadek rzepkę w ogrodzie,
Chodził te rzepkę oglądać co dzień.
Wyrosła rzepka jędrna i krzepka,
Schrupać by rzepkę z kawałkiem chlebka!
Więc ciągnie rzepkę dziadek niebożę,
Ciągnie i ciągnie, wyciągnąć nie może!

Zawołał dziadek na pomoc babcię:
“Ja złapię rzepkę, ty za mnie złap się!”
I biedny dziadek z babcią niebogą
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Przyleciał wnuczek, babci się złapał,
Poci się, stęka, aż się zasapał!
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Zawołał wnuczek szczeniacka Mruczka,
Przyleciał Mruczek i ciągnie wnuczka!
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Na kurkę czyhał kotek w ukryciu,
Zaszczekał Mruczek: "Pomóż nam, Kiciu!"
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Więc woła Kicia kurkę z podwórka,
Wnet przyleciała usłużna kurka.
Kurka za Kicię,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Szła sobie gąska ścieżynką wąską,
Krzyknęła kurka: "Chodź no tu gąsko!"
Gąska za kurkę,
Kurka za Kicię,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,

Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Leciał wysoko bocian - długonos,
"Fruńże tu, boćku, do nas na pomoc!"
Bociek za gąskę,
Gąska za kurkę,
Kurka za Kicię,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Skakała drogą zielona żabka,
Złapała boćka - rzadka to gradka!
Żabka za boćka,
Bociek za gąskę,
Gąska za kurkę,
Kurka za Kicię,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
A na przyczepkę
Kawka za żabkę
Bo na tę rzepkę
Też miała chrapkę.

Tak się zawzięli,
Tak się nadęli,
Ze nagle rzepkę
Trrrach!! - wyciągnęli!
Aż wstyd powiedzieć,
Co było dalej!
Wszyscy na siebie
Poupadali:
Rzepka na dziadka,
Dziadek na babcię,
Babcia na wnuczka,
Wnuczek na Mruczka,
Mruczek na Kicię,
Kicia na kurkę,
Kurka na gąskę,
Gąska na boćka,
Bociek na żabkę,
Żabka na kawkę
I na ostatku
Kawka na trawkę.

0x01 graphic

POMIDOR

Jan Brzechwa

Pan pomidor wlazł na tyczkę
I przedrzeźnia ogrodniczkę.
”Jak pan może,
Panie pomidorze?!”

Oburzyło to fasolę:
"A ja panu nie pozwolę!
Jak pan może,
Panie pomidorze?!"

Groch zzieleniał aż ze złości:
"Że też nie wstyd jest waszmości,
Jak pan może,
Panie pomidorze?!"

Rzepka także go zagadnie:
"Fe! Niedobrze! Fe! Nieładnie!
Jak pan może,
Panie pomidorze?!"

Rozgniewały się warzywa:
"Pan już trochę nadużywa.
Jak pan może,
Panie pomidorze?!"

Pan pomidor zawstydzony,
Cały zrobił się czerwony
I spadł wprost ze swojej tyczki
Do koszyczka ogrodniczki.


0x01 graphic

CHRZAN

Jan Brzechwa

Płacze chrzan na salaterce,
Aż się wszystkim kraje serce.
"Panie chrzanie,
Niech pan przestanie!"


Chudy seler płacze także,
Mówiąc czule: "Panie szwagrze,
Panie chrzanie,
Niech pan przestanie!"

Rozpłakała się włoszczyzna:
"Jak to można? Pan mężczyzna,
Panie chrzanie,
Niech pan przestanie!"

Pochlipuje bochen chleba:
"No, już dosyć! No, nie trzeba!
Panie chrzanie,
Niech pan przestanie!"

Ścierka łka nad salaterką:
"Niechże pan nie będzie ścierką,
Panie chrzanie,
Niech pan przestanie!"

Wszystkich żal ogarnął wielki,
Płaczą rondle i rondelki:
"Panie chrzanie,
Niech pan przestanie!"

A chrzan na to: "Wolne żarty,
Płaczę tak, bo jestem tarty,
Lecz mi nie żal tego stanu,
A łzy wasze są do chrzanu!"

0x01 graphic

L A S

F. Kobryńczuk

Gdyby lasu nie było, gdyby go wyrąbano

Kto by szumiał wieczorem piosenki nam na dobranoc?

Wiecie co by się stało, gdyby lasy wycięto?

Zabrano by mieszkania wszystkim leśnym zwierzętom.

I zginęłyby marnie, żyłyby tylko w baśni,

Smutne byłoby życie bez zwierzęcej przyjaźni.

Posadź ptakom przed domkiem świerk, dąb lub sosenkę

A na pewno piosenką podziękują Ci pięknie.

0x01 graphic

Jan Brzechwa

SÓJKA


Wybiera się sójka za morze,
Ale wybrać się nie może.

"Trudno jest się rozstać z krajem,
A ja właśnie się rozstaję."


Poleciała więc na kresy
Pozałatwiać interesy.

Odwiedziła najpierw Szczecin,
Bo tam miała dwoje dzieci,
W Kielcach była dwa tygodnie,
Żeby wyspać się wygodnie,
Jedną noc spędziła w Gdyni
U znajomej gospodyni,
Wpadła także do Pułtuska,
Żeby w Narwi się popluskać,
A z Pułtuska do Torunia,
Gdzie mieszkała jej ciotunia.
Po ciotuni jeszcze sójka
Odwiedziła w Gnieźnie wujka,
Potem matkę, ojca, syna
I kuzyna z Krotoszyna.
Pożegnała się z rodziną,
A tymczasem rok upłynął.

Znów wybiera się za morze,
Ale wybrać się nie może.

Myśli sobie: "Nie zaszkodzi
Po zakupy wpaść do Łodzi."
Kupowała w Łodzi jaja,
Targowała się do maja,
Poleciała do Pabianic,
Dała dziesięć groszy za nic,
A że już nie miała więcej,
Więc siedziała pięć miesięcy.

"Teraz - rzekła - czas za morze!"
Ale wybrać się nie może.

Posiedziała w Częstochowie,
W Jędrzejowie i w Miechowie,
Odwiedziła Katowice [Mysłowice],
Cieszyn, Trzyniec, Wadowice,
Potem jeszcze z lotu ptaka
Obejrzała miasto Kraka:
Wawel, Kopiec, Sukiennice,
Piękne place i ulice.
"Jeszcze wpadnę do Rogowa,
Wtedy będę już gotowa."
Przesiedziała tam do września,
Bo ją prosił o to chrześniak.
Odwiedziła w Gdańsku stryja,
A tu trzeci rok już mija.

Znów wybiera się za morze,
Ale wybrać się nie może.


"Trzeba lecieć do Warszawy,
Pozałatwiać wszystkie sprawy,
Paszport, wizy i dewizy,
Kupić kufry i walizy."
Poleciała, lecz pod Grójcem
Znów się żal zrobiło sójce.
"Nic nie stracę, gdy w Warszawie
Dłużej dzień czy dwa zabawię."
Zabawiła tydzień cały,
Miesiąc, kwartał, trzy kwartały,
Gdy już rok przebyła w mieście,
Pomyślała sobie wreszcie:


"Kto chce zwiedzać obce kraje,
Niechaj zwiedza. Ja - zostaję."

0x01 graphic

Jesienny wiatr

H.Ożogowska

Wiatr jesienią ma robotę

w nocy i za dnia.

Ciągle strąca liście złote

i przed siebie gna.

I nasiona drzew bez liku

nosi tu i tam.

Kiedy spoczniesz już, wietrzyku?

Powiedz, powiedz nam!

Po zielonym wielkim lesie

wiatr piosenki dzieci niesie.

Aż się dziwią stare drzewa

  • Kto was tak nauczył śpiewać?

0x01 graphic

Przybywa jesień

Spadają liście,

szeleszczą wkoło,

wiatr je unosi

gwiżdżąc wesoło.

Lecą kasztany,

cieszą się dzieci.

Słabiej niż latem

słoneczko świeci.

Nagle żołędzie

z drzewa spadają,

Chętnie je zaraz

dzieci zbierają.

Piękne korale

ma jarzębina,

to znak, że jesień

już się zaczyna.

0x01 graphic

ŚWIATŁA SYGNALIZATORA

D. Gellner

Idą dzieci,

idą dzieci,

a nad jezdnią

sygnał świeci.

Mam czerwone

wielkie oko,

mam buzię jak mak,

gdy pokażę się nad jezdnią,

wołam do was tak:

Uwaga! Czerwone światło!

Stój! O wypadek łatwo!

Mam zielone

piękne oko,

zielone jak liść.

Gdy się zazielenię w górze,

to możecie iść.

Zielone światło, zielone!

Przechodźcie na druga stronę.

A czy mrugacie też,

kiedy pada deszcz?

Oczywiście! Co za pytanie!

Kto się zawsze zajmuje mruganiem,

ten nawet wtedy mruga,

gdy na świecie

deszcz i szaruga!

0x01 graphic

ZIELONE ŚWIATŁO

Tadeusz Śliwiak

Ulicami spieszą ludzie,

każdy gdzieś przed siebie gna.

Idą grubi idą chudzi.

Ktoś na smyczy wiedzie psa.

Jadą auta i tramwaje

Dyliżansów tylko brak...

Ale oto wszystko staje,

pan policjant daje znak.

Światło zielone,

światło zielone,

można przechodzić

na drugą stronę.

Pojazdów szereg

posłusznie czeka.

Krzywda nie spotka

tutaj człowieka.

Póki zielone

światło jak liść

- bezpiecznie można iść.

0x01 graphic

A cóż to za czupiradło?

J. Korczowska

A cóż to za czupiradło

na ulicę z bramy wpadło

i przechodniów roztrącając,

robi susy niby zając?

Włosy niczym snopek siana,

kurtka źle pozapinana,

przy rękawie szalik fruwa,

z teczki piórnik się wysuwa...

Bułka w zębach...W ręku kredki...

Jeden trzewik bez skarpetki,

rozwiązane sznurowadło...

Sapie, tupie czupiradło.

Wiecie kto to? Nie do wiary!

To do szkoły pędzi Marek...

Ze zgorszeniem ludzie obcy

oglądają się za chłopcem.

Biec ulicą? Hałasować?

To jest dobre dla głuptasów.

Wie, Jak trzeba się zachować,

Janek, uczeń drugiej klasy!

Czysta czapka i mundurek,

a w tornistrze kilka książek.

Wolno sobie maszeruje-

wpół do ósmej jest, więc zdąży.

Grzecznie się znajomym kłania,

uśmiechają się do niego.

Myślę, że ze sprawowania

zawsze piątkę masz, kolego?

Miły spacer o poranku.

Trzeba teraz minąć skwerek...

Powodzenia życzę, Janku!

Zaświergotał mu wróbelek.

Idzie Lidka przez ulicę

zajadając wiśnie.

Pac, pac! Pestki dookoła

rozrzuca bezmyślnie.

Pustą torbę szur na ziemię!

Jabłko teraz zajada...

Smaczne było, a ogryzek?

Bęc! Na asfalt spada...

Cóż, że później na ogryzku

niejeden przechodzień może potknąć się, poślizgnąć.

Ludce to nie szkodzi. Mama rano Basi dała.

na drogę cukierki.

Pyszne były! Basia wrzuca

do kosza papierki. Chcecie czystą mieć ulicę,

w swym kochanym mieście?

Sami dbajcie o porządek,

z Basi przykład weźcie!

Na chodniku przy krawędzi nieruchomo człowiek stoi.

Suną auta, tramwaj pędzi...

A on widać przejść się boi.

Ba! To przecież niewidomy!

Znak kalectwa - biała laska.

Pewno chciałby szepnąć komu: "Przeprowadźcie, jeśli łaska...

"Ale spójrzcie na Helenkę, już się zbliża nie wołana:

"Proszę trzymać mnie za rękę,

przeprowadzę zaraz pana”.

Stop! Czekajcie teraz, dzieci,

nie wolno iść dalej,

bo czerwona lampa świeci

na świetlnym sygnale.

O, już żółte światło mruga...

A teraz zielone!

Nie czekaliśmy zbyt długo

- marsz! Na drugą stronę.

“Znam sygnały - Jaś się chwali-

Mój brat jest harcerzem,

nauczył mnie doskonale

jak chodzić należy!

Spojrzę w lewo, później w prawo.

Poprzez pasy białe

idę szybko, bez obawy.

Ot, zadanie całe!

Ale Tadzik nie chce czekać...

Na jezdnię wybiega...

Między auta wszedł. Ucieka!

Gwizdek się rozlega.

Stój głuptasie, Wracaj mały!

Łatwo o wypadek!

Zgrzyt hamulców... Co się stało?

Boże! Gdzie Jest Tadek?

Zatrzymały się tramwaje...

Trąbią aut klaksony...

Tadzik leży. Nie, już wstaje...

rękę ma skrwawioną.

Pan policjant go prowadzi...

Ktoś pomóc się stara.

Głośno płacze Tadzik...

Sam siebie ukarał.

Trolejbusem zatłoczonym

Zbyszek dziś do szkoły jedzie.

Na ulicę zagapiony,

z nosem tuż przy szybie siedzi.

Cóż, że jakaś babcia obca

z trudem w ścisku się przepycha,

że ktoś często trąca chłopca,

że staruszek jakiś wzdycha...

Że ktoś krzyczy, ktoś się żali...

Tak się przecież dzieje co dzień.

Zbych ma miejsce. Jedzie dalej.

Tłok zuchowi nic nie szkodzi.

Jaki dzisiaj dzień wesoły!

Tyle słońca lśni na Wiśle.

Tomek wraca już ze szkoły.

o zabawie w piłkę myśli.

Tramwaj pędzi prosto, prosto...

Deń, deń! Dzwonek się odzywa.

Stop. Przystanek już za mostem,

pasażerów znów przybywa.

Miejsc zabrakło. W przejściu, siwa,

z pakunkami, stoi pani.

“Proszę usiąść” - Tom się zrywa,

“O, dziękuję ci, kochanie”.

Dziewięć wierszy w tej książeczce - dzieci dziewięcioro...

Które dzieci czytelnicy polubią? Wybiorą?

Gdy o każdej historyjce pomyślisz z osobna,

powiedz szczerze: które z dzieci do ciebie podobne?

0x01 graphic

SAMOCHODY

Muzyka: I. Pfeiffer

Słowa: B. Podolska

Czy znasz marki samochodów,

co ulicą jadą w pędzie?

Ruch dokoła, klakson trąbi,

nagle stop! Oj co to będzie?

Pan policjant ruch wskazuje,

auta stają w równym szyku,

bo na jezdnię wbiegł Krzyś mały

i wywołał tyle krzyku!

Pamiętajcie, wszystkie dzieci,

najpierw patrzcie w lewo, w prawo,

gdy zielone światło świeci,

trzeba iść przez jezdnię żwawo.

Samochody kolorowe:

żółte, bordo i brązowe,

chciałbym wszystkie namalować, wezmę farby, chcę spróbować!

0x01 graphic

Pożyteczne urządzenia

Cz. Janczarski

To odkurzacz - głośno szumi,

za to pięknie sprzątać umie.

Wciągnął rurą kurz i śmiecie,

ani pyłku nie znajdziecie.

Elektryczna pralka w domu

to wygoda jest i pomoc.

Dobrze, że tę pralkę mamy,

bo oszczędza ręce mamy.

Gdy telefon - drr... zadzwoni,

już słuchawkę trzymam w dłoni.

I choć Basia jest daleko,

rozmawiam z nią przez telefon.

Telewizor to rzecz piękna,

O, już jest w nim Miś z Okienka,

Miś pozdrowił łapką Hanię,

Potem film był na ekranie.

Przy radiowej skrzynce siadam,

skrzynka... bajki opowiada.

A gdy w radio gra muzyka,

tańczę polkę i walczyka.

0x01 graphic

GÓRNICZEK

Jestem sobie górniczek.

Kopię w kopalni chodniczek.

Kopię węgiel ładniutki,

jestem cały czarniutki.

Na głowie mam czapeczkę,

a w ręku mam lampeczkę.

Kopię węgiel stuk, stuk, suk.

Każdy mówi, żem ja zuch.

0x01 graphic

CHORY ZĄB

J. Bechler

Ledwie wrócił Grześ z przedszkola,

ząb okropnie go rozbolał.

Ząbek bolał, płakał Grześ

i kolacji nie mógł zjeść.

Więc orzekli wszyscy zgodnie,

że Grześ pójdzie do przychodni,

W poczekalni jasnej, dużej,

czas nikomu się nie dłuży:

chcesz - obrazki tu oglądaj,

chcesz - masz misia i wielbłąda,

A dentystka uśmiechnięta

grzecznie mówi do pacjenta:

- chodź tu bliżej, Grzesiu, siadaj

zaraz chory ząbek zbadam.

0x01 graphic

LEKARSTWO MISIA

Helena Bechlerowa

Koło pieca siedzi miś.

- Taki chory jestem dziś!

- Co cię boli?

- Bok i brzuszek,

tu się ciągle trzymać muszę,

katar już od piątku trwa

i tu ból mam, a tu dwa.

- Grypa, misiu. Dam ci proszki.

- Nie pomogą, takie gorzkie!

- Aspirynę, misiu, zażyj.

Może ziółka ci zaparzyć?

- Aspiryna nie pomoże,

a po ziółkach będzie gorzej.

Przyznam ci się, Zosiu, sam,

że lekarstwo lepsze znam.

Łyżka, dwie wystarcza chyba.

Będę po nim zdrów jak ryba,

będę mruczeć mógł jak z nut.

- Cóż to za lekarstwo?

- Miód!

0x01 graphic

Biegały ptaszki

T.Kubiak

Biegały ptaszki, biegały

po śniegu jak płótno białym.

Stukały dzióbkiem w okienko:

- Rzućcie nam prosa ziarenko!

Ziemia na kamień zmarznięta.

- Czy o nas nikt nie pamięta?

Wybiegły dzieci z przedszkola,

sypią ziarenka na pole.

Ptaszki ziarenka zebrały

i dalej -  frrr - poleciały.

0x01 graphic

PTAK

Julian Tuwim

Na gałązce usiadł ptak:
Zaszczebiotał, zatrzepotał
Ostry dzióbek w piórka otarł,
Rozkołysał cały krzak.

Potem z świstem frunął w lot!
A gałązka rozhuśtana
Jeszcze drży, uradowana,
Że ją tak rozpląsał trzpiot.

0x01 graphic

Zaczarowane drzewko

M. Terlikowska

Choinka proszę pana

jest chyba zaczarowana,

bo zaraz wszystko odmienia:

było szaro, a ona wchodzi do domu -

zielona i spełnia marzenia.

Choinka - niby królewna

taka zielona i srebrna,

taka czerwona i złota.

A pod nią - nasze marzenia:

Lalka dla Mani i miś dla Henia,

nawet piłeczka dla kota.

Dobrze się bawić przy świeczkach,

tu miś, tu kot, tu laleczka.

I spać nam nikt jeszcze nie każe.

Choinka, proszę pana

choinka zaczarowana -

drzewko spełnionych życzeń.

0x01 graphic

NOWY ROK

Helena Bechlerowa

Idzie Nowy Rok

lasem, miastem, polem.

Za nim idzie czworo dzieci,

każde z pięknym parasolem.

Jeden parasol - niby łąka:

kwiaty na nim i biedronka.

A na drugim kłosy żyta,

mak jak promyk w nich zakwita.

Na tym trzecim nie ma kłosów

ani kwiatów i biedronek,

tylko liście kolorowe -

złote rude i czerwone.

Czwarty - pięknie haftowany,

srebrne gwiazdki błyszczą na nim.

Idzie Nowy Rok

lasem, miastem, polem...

Teraz nazwij wszystkie dzieci,

które niosą parasole!

0x01 graphic

CHOINKA W PRZEDSZKOLU

Cz. Janczarski

Kolorowe świeczki,

kolorowy łańcuch.

Wkoło choineczki

przedszkolacy tańczą.

Serduszko z piernika,

pozłacany orzech.

Ciepło jest w przedszkolu,

chociaż mróz na dworze.

Za oknami - wieczór,

Złota gwiazdka błyska.

Bawi się w przedszkolu,

dziś rodzinka bliska.

Dziadzio siwobrody

wędruje po dworze.

Niesie do przedszkola

podarunki w worze.

0x01 graphic

CHOINKA

Choineczka mała,

w lesie sobie stała.

Tak jej było smutno,

że się rozpłakała.

Nie płacz choineczko.

gdy Cię wystroimy.

Nie rób smutnej miny.

Będzie Ci wesoło,

Ubrali choinkę

mali przedszkolacy.

Wiszą na niej bombki,

misio i pajacyk.

Teraz przy choince

zróbmy duże koło.

Gdy jej zaśpiewamy

będzie nam wesoło.

0x01 graphic

PRZY CHOINCE

Ludmiła Marjańska

Zieleń pachnie lasem,

słoneczną gęstwiną,

jakby promień lata

do domu przypłynął.

Świecą niby słońca

elektryczne świeczki.

Wata na gałązkach

jak białe owieczki.

A na czubku gwiazda

wieczory ozłaca.

Co roku z choinką

dzieciństwo powraca.

To zielone drzewko,

ten zapach igliwia

jak uścisk matczyny

serce uszczęśliwia.

0x01 graphic

CHOINKA

Franciszek Kobryńczuk

Drzewko zielone,

świeże, pachnące,

na twych gałązkach

bombki jak słońce,

jak gwiazdki świecą

blaskiem rzęsistym

dla Ciebie, dla mnie...

Świecą dla wszystkich.

Choinko nasza,

płoń nam radośnie!

Bądź nam wspomnieniem

zimą o wiośnie!

Bądź cząstką lasu,

z którego przyszłaś,

choinko nasza,

miła, najmilsza!

Gdy dzisiaj zgasną twe srebrne błyski,

zapłoń znów jutro

dobrem dla wszystkich.

0x01 graphic

Wieczór wigilijny T. Kubiak

Biały obrus lśni na stole,

pod obrusem siano.

Płoną świeczki na choince

co tu przyszła na noc.

Na talerzu kluski z makiem,

karp jak księżyc srebrny.

Zasiadają wokół stołu

dziadek z babcią, krewni.

Już się z sobą podzielili

opłatkiem rodzice.

Już złożyli wszyscy wszystkim

moc serdecznych życzeń.

0x01 graphic

DWANAŚCIE MIESIĘCY

Pierwszy miesiąc, czyli styczeń
Zwykle śniegiem w oczy dmucha.

Drugi miesiąc, czyli luty
Rzadko chodzi bez kożucha.

Trzeci miesiąc, czyli marzec
Co dzień zmienia nam pogodę.

Czwarty miesiąc, czyli kwiecień
Wczesnej wiosny ma urodę.

Piąty miesiąc, maj zielony
Hojną ręką rzuca kwiaty.

Szósty miesiąc, czyli czerwiec
Ziołom daje aromaty.

Ósmy miesiąc, czyli sierpień
Jabłkiem błyska na jabłoni.

A dziewiąty, czyli wrzesień
Fioletami barwi wrzosy.

A październik, a dziewiąty
Rankiem nam czerwieni
nosy.

Jedenasty ten listopad
Lubi deszcze i szarugi.

Zaś dwunasty, czyli grudzień
Twardym lodem kryje strugi.

0x01 graphic

ZABAWY NA ŚNIEGU

Gdy pada śnieg, biały śnieg,

Gdy sypie i prószy biały śnieg.

Z górki na pazurki zjedziemy na sankach,

A ze śniegu ulepimy białego bałwanka.

Gdy pada śnieg, biały śnieg,

Gdy sypie i prószy biały śnieg

W mamę i tatę rzucimy śnieżkami

Przyszła mroźna, biała zima,

Pobawcie się z nami.

Gdy pada śnieg, biały śnieg,

Gdy sypie i prószy biały śnieg

0x01 graphic

DIABEŁEK

DZIECI: Za szafą mieszka diabełek, głowę ma jak kubełek.

Majtki w groszki, żółte szelki, a uszy jak 2 rondelki.

Gdy tylko w szafie poskładam

On zaraz robi bałagan.

Rozrzuca swetry, szaliczki, przymierza rękawiczki.

Skacze po półce z książkami i bajki przewraca różkami.

CHŁOPIEC: Mam dosyć tego diabełka. Znów wyjął klocki z pudełka.

I nowy wózek z lalkami, przewrócił do góry kołami.

CHŁOPIEC: O mama wraca z pracy.

MAMA: Dzieciaki co to znaczy. Co tu się znowu dzieje?

DZIECI: Oj, mamo to diabełek. Nie ma go, ale był i psocił ile sił.

DZIEWCZYNKA: A ty otwierasz drzwi i myślisz, że to my.

0x01 graphic

NAPRAWIAMY MISIA

Cz. Janczarski

  • Kto misiowi

urwał ucho?

No, kto? - pytam.

Cicho, głucho...

Nikt się jakoś

nie przyznaje.

Może jechał

miś tramwajem?

Może upadł

biegnąc z górki?

Może go

dziobały kurki?

Może Azor

go tarmosił,

urwał ucho,

nie przeprosił?

Igła, nitka,

rączek para.

Naprawimy

szkodę zaraz!

O, już sterczą uszka oba.

Teraz nam się

miś podoba!

0x01 graphic

CHORY KOTEK

Stanisław Jachowicz

Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku.

I przyszedł kot doktor:

“Jak się masz koteczku?”

- “Źle bardzo” - i łapkę wyciągnął do niego.

Wziął za puls pan doktor poważnie chorego

I dziwy mu prawi:

“Zanadto się jadło,

Co gorsza, nie myszki, lecz szynki i sadło;

Źle bardzo... gorączka! Źle bardzo, koteczku!

Oj! długo ty, długo poleżysz w łóżeczku

I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta.

Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta”.

  • “A myszki nie można?” - zapyta koteczek -

“Lub z ptaszka małego choć parę udeczek?”

  • “Broń Boże! pijawki i dieta ścisła!

Od tego pomyślność w leczeniu zawisła”.

I leżał koteczek; kiełbaski i kiszki

Nie tknięte; z daleka pachniały mu myszki.

Patrzcie, jak złe łakomstwo! Kotek przebrał miarę,

Musiał więc nieboraczek, srogą ponieść karę.

Tak się z wami, dziateczki, stać może:

Od łakomstwa strzeż was Boże!

0x01 graphic

KACZKA DZIWACZKA

Jan Brzechwa


Nad rzeczką opodal krzaczka
Mieszkała kaczka-dziwaczka,
Lecz zamiast trzymać się rzeczki
Robiła piesze wycieczki.

Raz poszła więc do fryzjera:
"Poproszę o kilo sera!"

Tuż obok była apteka:
"Poproszę mleka pięć deka."

Z apteki poszła do praczki
Kupować pocztowe znaczki.

Gryzły się kaczki okropnie:
"A niech tę kaczkę gęś kopnie!"

Znosiła jaja na twardo
I miała czubek z kokardą,
A przy tym, na przekór kaczkom,
Czesała się wykałaczką.

Kupiła raz maczku paczkę,
By pisać list drobnym maczkiem.
Zjadając tasiemkę starą
Mówiła, że to makaron,
A gdy połknęła dwa złote,
Mówiła, że odda potem.

Martwiły się inne kaczki:
"Co będzie z takiej dziwaczki?"

Aż wreszcie znalazł się kupiec:
"Na obiad można ją upiec!"

Pan kucharz kaczkę starannie
Piekł, jak należy, w brytfannie,

Lecz zdębiał obiad podając,
Bo z kaczki zrobił się zając,
W dodatku cały w buraczkach.

Taka to była dziwaczka!

0x01 graphic

MOKRE ŚWIĘTA

B. Mściwujewska

Rozsiadły się świąteczne baby parami

na haftowanym obrusie.

Te w środku z lukrem, tamte z rodzynkami i każda zapachem kusi.

Na półmisku rośnie owies - jak przystało -

prababci ręką wysiany,

cukrowany baranek skubie go nieśmiało,

A w poniedziałkowy ranek ...

Pisk! Krzyk! Śmiechy! Cała wieś tu biegnie!

Wiadra, miski, konwie i dzbanek ...

Któż się dzisiaj zimnej wody zlęknie?

Chyba tylko ten z cukru baranek!

0x01 graphic

PISANKI

Dorota Gellner

Patrzcie,

ile na stole pisanek!

Każda ma oczy

malowane,

naklejane.

Każda ma uśmiech

kolorowy

i leży na stole grzecznie,

żeby się nie potłuc

przypadkiem

w dzień świąteczny.

Ale pamiętajcie!

Pisanki

nie są do jedzenia

Z pisanek się wyklują

Świąteczne Życzenia!

0x01 graphic

WIELKANOC

Na wielkanocnym stole

kolor miesza się z kolorem

Śmieją się z każdej strony

owsa wstążeczki zielone

bazie srebrne jak deszczyk

I co jeszcze?

Przy obrusie biała falbanka,

złoty dzwonek baranka

i tysiące różnych kolorów

na świątecznych pisankach.

0x01 graphic

MOTYLEK

Anna Przemyska

Motylek lekki

fruwa nad łąką,

w dole są kwiaty,

w górze jest słonko.

Fru, fru, fii, fii!-

wesoło, wesoło mu.

Motylek lekki

w trawie się błąka,

myśli, że kwiaty

to małe słonko.

Fru, fru, fii, fii!-

wesoło, wesoło mu.

Motylek lekki

fruwa nad światem,

myśli, że słońce

jest dużym kwiatem.

Fru, fru, fii, fii!-

wesoło, wesoło mu.

0x01 graphic

MAMO!!!

Mamo - zapnij mi guziczki.

Mamo - wciągnij mi buciczki.

Mamo - zawiąż sznurowadło.

Mamo - podnieś bo coś spadło.

Mamo - przynieś mi łyżeczkę.

Mamo - popraw poduszeczkę.

We dnie, w nocy, wieczór, rano,

ciągle tylko - pomóż mamo.

Za to beczeć umie sam,

znasz takiego, bo ja znam.

0x01 graphic

MAMO

Mamo, choć z nami

Damy Ci łąkę z kwiatami,

ze skowronkiem, ze słonkiem

do wąchania, słuchania, patrzenia.

A do łąki dodamy życzenia.

Nawet gdy się zachmurzy na niebie

nawet gdy się kłopotów nazbiera

my uśmiechniemy się do siebie zawsze,

jak dziś, jak teraz.

0x01 graphic

TRZY CÓRKI

Dorotka:
Mam jabłuszko czerwone
Jeszcze mokre od rosy.
Dla kochanej mamusi
Słodkie jabłko zaniosę.
Krysia:
Pomogę w pracy mamie,
Zrobię wielkie sprzątanie.
Niech się nie trudzą
Mamusi dłonie,
Niech odpocznie dziś mama
W słonku na balkonie.
Marysia:
A ja igłę przewlekę
Przez uszko i przyszyję guzik
Do fartuszka.
 „Jaki piękny dzień, niebo bez chmurki”.

Myśli mama „Mam trzy dobre córki”.

0x01 graphic

Dla mamy

Podaruję mamie kosz wiosenny,
pierwiosnkowy, fiołkowy, radosny
Ze wstążkami, z motylami,
Ze świerszczem,
By wieczorem
Śpiewał jej wiersze.
Kosz z kaczeńcem,
kosz z tulipanem,
by jej mówił - dzień dobry!
nad ranem
i by pachniał
słodko jak cynamon.
- Weź ode mnie
taką wiosnę, mamo!

0x01 graphic

KOCHAM TATĘ

Kocham mojego tatę

chodzę z tatą na spacer

wtedy jest tyle słońca

wtedy nigdy nie płaczę.

Lubię kiedy mój tatuś

wraca z pracy do domu.

Ja zawsze mojemu tacie

mogę powiedzieć pomóż.

Gdy się zepsuje latawiec

wrotki, samochód lub rower

Mój tatuś rower naprawi

i dalej ruszaj w drogę.

To tatuś mi opowiada

o gwiazdach, ptakach w obłokach

Dlatego mojego tatę

tak bardzo - bardzo kocham.

0x01 graphic

CHATKA BAJEK

Elżbieta Ostrowska

Stoi chatka na rozstaju,

wszystkie bajki w niej mieszkają.

Stuk, puk... entliczki pentliczki...

Otwierajcie w chatce drzwiczki!

Idzie, idzie bajka w świat

w czarodziejskiej szacie.

Przyjrzyjcie się dobrze - może ją poznacie?...

Jest ubrana jak na bal:

w długa suknię, w piękny szal.

Rozpuściła jasne włosy.

Rąbek sukni już unosi,

tańczy lekko, na paluszkach.

Czy królewna to, czy wróżka?

Trzewiczek jej z nóżki spadł!

Czy już teraz każdy zgadł?...

Kto to buty wdział czerwone?

Chodzi w jedną, w drugą stronę,

to “miau!” - woła, oczy mruży,

to poprawia but zbyt duży

lub przy bucie sznurowadło...

Któż to taki? Trudno zgadnąć?...

Kukułeczka kuka w lesie.

Kto to wchodzi? Koszyk niesie.

A na głowie ma czapeczkę,

zawiązaną na wstążeczkę.

Niesie koszyk, w tym koszyku

pełno różnych smakołyków.

- Pewnie wilk się tu gdzieś skrada!-...

Cóż to jest za bajka nowa?

Mogą pomóc wam te słowa:

“Dziś są mamy imieniny.

Niespodziankę mamie zrobię.

Jagód zbiorę w krobki obie...”

0x01 graphic

BAMBO

Słowa:Julian Tuwim

Murzynek Bambo w Afryce mieszka,

czarną ma skórę ten nasz koleżka.

Uczy się pilnie przez całe ranki

Ze swej murzyńskiej “Pierwszej czytanki”.

A gdy do domu ze szkoły wraca,

Psoci, figluje - to jego praca.

Aż mama krzyczy: “Bambo, łobuzie!”

A Bambo czarną nadyma buzię.

Mama powiada: “Chodź do kąpieli”,

A on się boi, że się wybieli.

Lecz mama kocha swojego synka,

Bo dobry chłopak z tego Murzynka.

Szkoda, że Bambo czarny, wesoły

Nie chodzi razem z nami do szkoły.

0x01 graphic

CZEGO WAM ŻYCZYĆ

Słowa: Maria Terlikowska

Czego życzyć Dzieciom w Dniu Dziecka:

czarnych kotów na białych przypieckach,

burych kotów -

a może i białych...

byle były

i byle mruczały.

Życzę także Wam niskich okien

ze słonecznym, zielonym widokiem

a nad oknem - gałęzi kasztana

żeby kos miał gdzie śpiewać od rana.

Życzę rzeki i piasku przy rzece

na wspaniałe, piaskowe fortece.

I poziomek w leśnych kotlinach

drzew, na które dobrze się wspinać.

Życzę także wam koca, nie-koca,

który sny Wam przynosi po nocach

taki koc spełnia wszystkie życzenia:

to się w okręt, to w wyspę przemienia...

bywa też latającym dywanem

by się znowu stać kocem nad ranem.

I co jeszcze?

Już chyba niewiele:

śmiechu w domu

i lodów w niedzielę

i przyjaciół najlepszych na świecie

i wszystkiego, wszystkiego, co chcecie.

0x01 graphic

Toruń pachnie piernikami

B. Lewandowska

Nad Toruniem noc zapada,

usiadł kot na Krzywej Wieży

Kot kociętom opowiada

o piernikach słodkich, świeżych.

Toruń, stary Toruń

nadwiślański gród

pachnie piernikami,

bo w piernikach miód.

Nad Toruniem księżyc w pełni,

nad Toruniem gwiazdy płoną,

kiedyś widział je Kopernik

najsławniejszy nasz astronom.

0x01 graphic

CZY TO KRAKÓW

Jerzy Kierst

Z Mariackiej wieży

na srebrnej trąbce.

Co to za koncert?

A pod Wawelem

do jamy ścieżka.

Kto w jamie mieszkał?

Kogut na Rynku

macha skrzydłami.

Kto jeździł na nim?

Konno, z buławą,

z brodą do pasa.

Któż to tak hasa?

U czapki pióro

i wiatr w sukmanie.

Co to za taniec?

Kłębami dymów

światła zasnute.

Czy znasz tę hutę?

Ten Wawel, Rynek,

gołębi dwieście,

w jakim to mieście?

0x01 graphic

Na pożegnanie przedszkola

Kart w kalendarzu

było niemało.

Codziennie jedną

zdejmował czas.

Będziemy teraz

już pierwszą klasą.

Może najlepszą

ze wszystkich klas.

I cóż powiecie?

Ot, przeleciało.

Rok szkolny minął

jak z bicza trzasł.

Żegnaj przedszkole!

Żegnaj na długo!

Teraz już szkoła

zaprasza nas.

0x01 graphic

ROZWAŻANIA PRZEDSZKOLAKA

Minął przedszkolny okres wesoły

i trzeba będzie iść do tej szkoły ...

Tu - były klocki, misie, zabawki,

tam - tylko lekcje i twarde ławki.

Zamkną mnie w klasie i przy zeszycie,

posadzą chyba na całe życie.

A gdy z niej wyjdę kiedyś po latach

to będę pewnie starszy niż tata.

Lecz zrobię kawał i szybko wrócę

znów do przedszkola,

gdy się nauczę

pisać.

I czas mi jakoś przeleci ...

Będę autorem bajek dla dzieci.

0x01 graphic

JEDZIEMY NA WAKACJE

Cz. Janczarski

Jedziemy na wakacje

do lasu, nad wodę.

Prosimy ciebie, słonko

o piękną pogodę.

Jedziemy na wakacje

nad morze, na plażę.

Kolorowe muszelki

przynieś, falo, w darze.

Jedziemy na wakacje

w te góry wysokie.

Nie chowajcie się, szczyty,

za mgłą, za obłokiem.

Jedziemy na wakacje

Na Mazury? Może!

Wyjrzyj z krzaków, prawdziwku,

czekaj na nas w borze.

0x01 graphic

O Grzesiu kłamczuchu i jego Cioci

Julian Tuwim

- Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki, jak prosiłam?
- List, proszę Cioci? List? Wrzuciłem, Ciociu miła!
- Nie kłamiesz Grzesiu? Lepiej przyznaj się kochanie!
- Jak Ciocię kocham, proszę Cioci, że nie kłamię!
- Oj Grzesiu, kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci!
- Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę Cioci!
- Wuj Leon czeka na ten list więc daj mi słowo.
- No słowo daję! I pamiętam szczegółowo:
List był do wujka Leona,
A skrzynka była czerwona,
A koperta.. no taka... tego...
Nic takiego nadzwyczajnego,
A na kopercie nazwisko
I Łódź, i ta ulica z numerem,
I pamiętam wszystko:
Ze znaczek był z Belwederem,
A jak wrzucałem ten list do skrzynki,
To przechodził tatuś Halinki,
I jeden oficer tez wrzucał,
Wysoki - wysoki,
Taki wysoki, ze jak wrzucał to kucał.
I jechała taksówka... i powóz...
I krowę prowadzili... i trąbił autobus,
I szły jakieś trzy dziewczynki,
Jak wrzucałem ten list do skrzynki...
Ciocia głową pokiwała,
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia:
- Oj Grzesiu, Grzesiu!
Przecież ja ci wcale nie dałam
Żadnego listu do wrzucenia!...

0x01 graphic

TYDZIEŃ

Jan Brzechwa

Tydzień dzieci miał siedmioro:
"Niech się tutaj wszystkie zbiorą!"


Ale przecież nie tak łatwo
Radzić sobie z liczną dziatwą:

Poniedziałek już od wtorku
Poszukuje kota w worku,

Wtorek środę wziął pod brodę:
"Chodźmy sitkiem czerpać wodę."

Czwartek w górze igłą grzebie
I zaszywa dziury w niebie.

Chcieli pracę skończyć w piątek,
A to ledwie był początek.

Zamyśliła się sobota:
"Toż dopiero jest robota!"

Poszli razem do niedzieli,
Tam porządnie odpoczęli.

Tydzień drapie się w przedziałek:
"No a gdzie jest poniedziałek?"

Poniedziałek już od wtorku
Poszukuje kota w worku -
I tak dalej...

0x01 graphic

Idzie niebo

Idzie niebo ciemną nocą
ma w fartuszku pełno gwiazd.
Gwiazdy błyszczą i migocą,
aż wyjrzały ptaki z gniazd.
Jak wyjrzały - zobaczyły
i nie chciały dalej spać,
kaprysiły, grymasiły,
żeby im po jednej dać!
- Gwiazdki nie są do zabawy,
tożby nocka była zła!
Ej! Usłyszy kot kulawy!
Cicho bądźcie!... A, a, a..
.

0x01 graphic

JEŻ

Krótkie nóżki, długi ryjek,
ostre kolce ciało kryją.
Ach, cóż to za groźny zwierz?
To jest jeż, malutki jeż.

Węszy noskiem w lewo, w prawo,
to pod listkiem, to pod trawą,
gdzie się kryje dobry łup.
Drepcze mały jeż - tup, tup.

Drepcze poprzez lasu gąszcze,
łapie myszy, węże, chrząszcze...
Gdy zimowe przyjdą dni,
zagrzebany w liściach śpi.

0x01 graphic

ŁYŻKA I WIDELEC

Siostra łyżka, brat widelec -

ona gruba

on chudzielec,

Nie przybywał nic na wadze.

Rzekła łyżka:

- Ja ci radzę,

Zupki jedz,

Bo z zup się tyje.

Popatrz, jaką ty masz szyję!

Wszystkie ci wystają kości.

Długo tak zamierzasz pościć?

- Nie chcę zup,

bo ich nie znoszę.

Jedz je sama, bardzo proszę!

Dość już tego mam gadania.

Ja jem tylko drugie dania.

0x08 graphic

TADEK NIEJADEK

Helena Murawska

Był sobie mały Tadek-niejadek,
bardzo mozolnie zjadał obiadek.
Ziemniaczki, zupka, kluseczki, udka -
ciągle tak samo rosły mu w buzi
i talerz był pełny i miska i smętnie
mieszała w talerzu łyżka, łyżeczka,
czasem widelec.
Tadek miał oczy łez pełne i minę
nie najszczęśliwszą, wtem w okno
popatrzył, otwarty był lufcik.
A gdybym tak w ptaszka małego
się zmienił - pomyślał i westchnął
bo skrzydła mu rosły.
Spełniło się więc życzenie.
Wyleciał przez lufcik,
nad ogrodem szybuje,
nad miastem,
szczęśliwy niezmiernie.
lecz co to?
głód poczuł więc szybko
powrócił przez lufcik do domu
I smaczne już były ziemniaczki
i zupka i szybko zniknęły z talerza.
Aż sama mamusia krzyknęła w zachwycie
- Niejadku czy ktoś ci pomagał w obiadku?!

0x08 graphic

Katar

Spotkał katar Katarzynę -
A - psik!
Katarzyna pod pierzynę -
A - psik!

Sprowadzono wnet doktora -
A - psik!
Pani jest na katar chora -
A - psik!

Terpentyną grzbiet jej natarł -
A - psik!
A po chwili sam miał katar -
A - psik!

Poszedł doktor do rejenta -
A - psik!
A to właśnie były święta -
A - psik!

Stoi flaków pełna micha -
A - psik!
A już rejent w michę kicha -
A - psik!

Od rejenta poszło dalej -
A - psik!
Bo się goście pokichali -
A - psik!

Od tych gości ich znów goście -
A - psik!
Że dudniło jak na moście -
A - psik!

Przed godziną jedenastą -
A - psik!
Już kichało całe miasto -
A - psik!

Aż zabrakło terpentyny -
A - psik!
Z winy jednej Katarzyny -
A - psik!

0x01 graphic

Tulipan i róża

W jednym stali wazonie tulipan i róża.
Rzekł tulipan:
Dalipan,
Że to mnie oburza,
Pokoju nikt nie wietrzy, duszno niesłychanie,
W takiej temperaturze żyć nie jestem w stanie.
Lufcik niech gospodyni przynajmniej otworzy,
Już wczoraj źle się czułem, a dziś - jeszcze gorzej!

Odrzecze na to róża: Panie
Tulipanie,
Proszę, niech pan nie nudzi i kwękać przestanie.
Egoista i sobek z pana! Jak pan może
Domagać się wietrzenia, gdy chłód jest na dworze?
Jeśli pan nie zamilknie - język panu przytnę!
Zdrowie mam takie kruche, płatki aksamitne,
Łodyżki delikatne, przeciągów się boję,
Zaraz dreszczy dostaję, gdy wietrzą pokoje,
Woń, barwę mogę stracić przy lada chorobie,
A pana to nie wzrusza. Pan myśli o sobie!

Rzekł tulipan:
Dalipan,
Sądzi pani błędnie,
Wiadomo, że kwiat każdy bez powietrza więdnie,
Lecz jeśli pani każe - chętnie się poświęcę,
Dla pięknej róży - wszystko! I nie mówmy więcej!
Okna pozamykane niech będą. Pokoje
Nieprzewietrzane. Trudno!
I zwiędli oboje.

Nazajutrz gospodyni, żałując tej straty,
Wyrzuciła na śmietnik dwa zwiędnięte kwiaty.

0x01 graphic

Gość z Marsa

Smutno samej jeść śniadanie
- pomyślałam z żalem,

gdy na stole wylądował

latający talerz.

Wysiadł z niego dziwny ludzik

zielony jak trawa.

Zajrzał w talerz mój i spytał:

co to za potrawa?

Potem zjadł mi cala zupę,

zagryzł ją rogalem

i na Marsa prędko wrócił,

lecz.... pomylił talerz.

0x01 graphic

PLUSK DO WODY

Mama - foka, tato - foka

Mają synka Obiboka.

Mama prosi: „Obiboku,

Nurkuj w fale! Próbuj skoków!”

- Pracuj synku! - prosi tato.

- Tłustą flądrę dam Ci za to.

Babka też na wnuka fuka:

„Ważną sprawą jest nauka!

Obiboku! Lato mija!

A on nadal bąki zbija!”

Nagle mors zawołał basem:

„Ten Obibok jest brudasem!”

„Co? Brudasem? O, akurat!”

I Obibok - plusk! - dał nura!

0x01 graphic

Co to jest ekologia?

Ekologia - mądre słowo,

a co znaczy? - powiedz, sowo!

Sowa chwilkę pomyślała

i odpowiedź taką dała:

To nauka o zwierzakach,

lasach, rzekach, ludziach, ptakach.

Mówiąc krótko w paru zdaniach

o wzajemnych powiązaniach

między nimi, bo to wszystko

to jest nasze środowisko.

Masz je chronić i szanować

- powiedziała mądra sowa …

0x01 graphic

Baran

Przyszedł baran do barana
I powiada: "Proszę pana,
Nogi bolą mnie od rana,
Pan mnie weźmie na barana."

Baran tylko głową kręci:
"Nosić pana nie mam chęci,
Ale znam pewnego wilka,
Który nosił razy kilka."

Trwoga padła na barany:
"Dobrze pomyśl, mój kochany,
Wiesz, co było swego czasu?
Nie wywołuj wilka z lasu!"

Baran słysząc to zbaraniał,
Baran dłużej się nie wzbraniał,
I - choć rzecz to niesłychana -
Wziął barana na barana.

0x01 graphic

 

 

 

 

 

 

Las

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Baran

 

 

 

 

 

 

 

 



Wyszukiwarka