<p. n t
mmU
'Sual
•aa
I Itamw Kktrtifc* V%%ł»
narwfek unikali, nie kryjąc jednak intencji i adresu* leki ich \v>iHJu1ed*l powinny by trafić. Niektóra)', jak poty. wzywany Kenig, jeden c największych wśród piszących u nas mawvów w materii sztuk - w 1858 roku na tamach .Garm Waraawskiej" wyznawał. te oddawany w ręce ety. tętnika jego autorstwa szkic o sztukach pięknych jest po. tnebnym .w obronie i siebie samego, i pisma przeciwtym, któm nam ca sttuk obronę ramio stawiają Z faktu, fc jóe samym chtebem żyje człowiek", rdawah sobie sprawę niemal wwryacy polemiści Klaczki Toteż walkę o polską plastykę wsparł swym autorytetem nawet autor Sony bak m, który nie dysponując wiedcą w omawianym zakresie (bo .to raj plan pracy niż dzieło wykonane"), udowadniał. de nie każdy naród ma wielkich mistrzów. Jen każdy ma swą sstukę I jej historię, bo żadnemu 1 nich nie odmówiło Niebo uczona piękna .*, pisał w Sztuce u Shwian, sMwpdbifr r fiohce i Utkw prtedchrreścyańskię (fragm .Teka Wleósb* ifigM-
Nie sponób przywołać w tym miejscu wszystkich reakcji na artykuł Kłaccłd i dyskusji * tym związanych, jednak na szetegółm wspomnienie zasługuje recepta Srtuh połsbęi w środowisku krakowskim Otóż niemal wszyscy, od Siemied-skiego aż po badam t początku XX wieku, takich jak Ferdynand Htvshi ety Stanisław Tarnowski, krytycy ci - tak bliscy Warne na piaaczyżnw politycznej - wyrzucali mu je-<bme nwkwtosoweroe paąjądów do czasu, w jakim autor je fermrdow* nie garnąc przy tym istoty problemu. T\1 szczególnie ciekawy i wart przypomnienia jest tekst podpisującego rię inicjałami A. 8r... korespondenta .Czasu', zachwyconego btvsk\*hwvwdą om Ocznym* stylem Kłaczki8’ autora SKMa r okohanota wfyknk •Sauka polska*, znacznie rófcftpKy ialdn odrębm £o$ Ignacego Skrochow&ęo, ówczesnego redahwt .Praegltdu Pofcfoogo' % aminie O mat
- 1 1' *>. i Kenig.
mn. w wa
kJJ'
KWrStf iwpcHmłg %
-<w»— ohmimi U
uf ftfaft i Sekok Sttuk hfknyck w Krakowie (.Cas* 1871. nr 990, 2QiV
Prawdą jeat, że Srtukg polską niechlubnie wpisał się Julian Klaczko do historii sztuki. Pamiętały o nim długo jeszcze po burzliwej atmosferze końca lat pięćdziesiątych młodsze pokolenia krytyków oraz historyków sztuki, wytykając jakże fatalne sądy nad rodzimą twórczością artystyczną. A wszystko to dlatego, że - jak pisał Stanisław Tarnowski - .Ta RJ. Sauka polska - przyp. red.) więcej, nie czytana, ale więcej zapamiętana niż inne pisma Klaczki, dlatego że zaprzeczona, dlatego że tym, których gniewała, których oburzała, pozwala brać odwet i tryumfować aad autorem, który się tak bardso pomyki, a tak sod* Mai upokorzonym i ukaranym*16. Tak więc jeszcze aa ponątka lat dziewięćdziesiątych XIX wieku, pisaąc przedmowę do monografii Sztuko i krytyka u nas (1884-1890), Staańfcw Witkiewicz mógł przypominać:
W wow casir głos Ku (Klaczki - przyp. ML] roki porno* wrażenie i długi cza* błąkał się w nasiej publicystyce jako pnedudot akademickich ąnrów aa temat: czy mcóeffi? uńt pobką szkolę w malarstwie Zanim teoretycy adązyh pnyjlć da jakichś pewnych wniosków, tymczasem życie pnKŻąfe patem* kę. po prostu powołując da czynu mną sztukę?*1
Skromna rozmiarem, podzielona pracz autora aa pięć części broszura O setna (dla Maków) Cyprian Norwida już tytułem nawiązuje do rozprawy autora Wmeaów i unesaab, nawiasem* uzupełnienie oomczać moae i pnf-należność samej sztuki, 1 adresata rozprawy sztuce pohńę-conej. Istnieje zatem i sztuka dla Polaków’, 1 możliwy ja* jej opis, ocena bądź interpretacja. TMe przynąjmmg zapowiada tytuł niedwuznacznie wgmfoy *ned* wete podstawowej tuzy Klaczki o aauobaoożci Mk ptayca-nych w Polsce. W istocie jednak broszura Nonwda ęsdi
jjj*. r Ma. MOm Klatrkb foter i ęmm. Uwm WW * m t a«av HW a»wku 1 a. ant. w m-