Colcttc znowu ćwiczyła.
— Cholernie się zaniedbałam. No, ale przez cały tydzień wlani z bólu jak zbity pies. A to też coś znaczy — stwierdziła, wciągając rękę przed siebie i dotykając jej nogą. Potem zaczęła robić skręty tułowia. Ćwiczyła tak szybko, że aż od patrzenia na nią zakręciło mi Się W głowic.
— I co tak cię męczyło?
— Niestrawność!
— Co?
— Normalnie, wymiotowanie. Nic słyszałaś, dziewczyno, o niestrawności?!
Pociągnęła mnie za warkocz leżący na poduszce. Potem położyła się obok mnie, zapominając o ćwiczeniach. Obie byłyśmy bardzo podniecone, ho od niedawna znowu stałyśmy się przyjaciółkami.
— To musi być okropne chorować na te niestrawności.
— Dotknij mojego brzucha. Wklęsły, nic?
Poprowadziła mi dioh po swoim brzuchu. Moja ręka wydawała się palić jej zimne ciało. Poczułam płytkie wklęśnięcie miedzy biodrami.
— To bardzo przyjemne — powiedziała i zaczęła mocno przyciskać moją rękę do swojego brzucha.
— I moja ręka nie jest za gorąca? — spytałam.
— Nic, jest kurewsko fantastyczna.
— A gdzie pracuje Johnny?
— Nigdzie.
— Nigdzie?
— Nic wierzy w pracę.
— Co?
— Nic wierzy w bycie wyzyskiwanym.
— I nie nudzi się?
— O Boże, nie. Bardzo dużo czyta. Nawet więcej od ciebie. Poza tym hoduje marihuanę.
Nic miałam pojęcia, co to jest marihuana. Coletie położyła sic; na mnie. Teraz to mi się już podobało. Myślałam o johnnym. O jego spranych dżinsach. Jego długich włosach. Jego głosie. Nic czułam się już zakłopotana, chyba że ktoś by się dowiedział. Poza tym Colcttc; obiecała nie wkładać mi już więcej głowy między nogi. Spędziłyśmy
wspólnie cała noc. Rozmawiając zasnęłyśmy około trzeciej. Bardzo się przestraszyłam, kiedy się obudziłam i zobaczyłam, że już świta.
— Carmel! Carmcl za chwilę tu będzie: — syknęłam do Colettc i patrzyłam, przygryzając kosmyk włosów, jak pośpiesznie wkłada pi-żamę.
— W porządku, w porządku. Jest dopiero kwadrans po szóstej. Mam piętnaście minut na dojście do Świętego Józefa.
fliyło naprawdę romantycznie. Przez chwilę przytrzymałam jeszcze Colette w ramionach.
— Uwielbiam twoją białą piżamę — szepnęłam, gdy podchodziła do drzwi.
Zawsze musiałam poprawiać berety pierwszoklasistkom, nim wyruszyły na mszę. A one wierciły się i stękały, żx tc ich berety przypominają talerze do zupy.
— Wyglądam Jak taki śmieszny ludzik z bajki — żaliła się Brenda. A ja od razu przytaknęłam jej w myślach, że rzeczywiście wygląda jak taki wesoło wymachujący nogami chochlik na obrazkach z bajek. Głośno jej jednak zaprzeczyłam i uspokoiłam, żc wcale tak nic wygląda, bo przecież, ktoś musiał podtrzymać ją na duchu. Tłumaczyłam dziewczynom, że głowy pierwszaków zawsze były za małe do beretów i że w przyszłym roku nie będzie problemu, ho głowy im urosną. I wtedy szły na mszę marząc, by ten pierwszy rok był Już 2ą nimi.
— A mój jest dla mnie za mały! — zaprotestowała dziewczyna o głębokim głosie i zaczęła buntowniczo tupać.
Wiedziałam, jak się nazywa. To była Gcraldinc Whitc.
— No już, bez gadania, boja się spóźnię! — krzyknęłam za nią. Wybiegłam z sypialni zawiązując chustę w pasie, akurat gdy zaczęli dzwonić na mszę. Colettc spotkałam na schodach.
— Cały czas dostaję niestrawności — powiedziała, a ja dumnie powiodłam za nią wzrokiem.
Miejscem naszych spotkań był teraz przyklasztorny cmentarz. Cało to gadanie o Bogu miało tylko na celu zmuszenie człowieka, *cby czuł się winny. I dlatego musiałyśmy trzymać wszystko w tajemnicy. Poszłam z Trish na cmentarz zakonnic i tam mogłyśmy drzeć się
na całe gardło. Czytałyśmy napisy na nagrobkach i drżałyśmy szczególnie czytając, żc jakaś zakonnica młodo umarła.
-79-