„suchość”, związaną m.in. z tematyką (Mickiewiczowskie kpiny z „tysiąca wierszy o sadzeniu grochu”), ale obce jest także Koźmianowskiej krytyce romantyzmu za wprowadzanie do poezji przedmiotów nowych, „dzikich”, a więc właśnie w rozumieniu klasycystów „niewdzięcznych”. Można powiedzieć, że Norwid reprezentował w poezji stanowisko analogiczne do tego, jakie w zakresie prozy zajęli wielcy realiści XIX-wieczni.
Stanowisko to było nie tylko teoretyczne. Potwierdzała je na każdym kroku praktyka. Wielokrotnie już, z innych okazji, zwracałem uwagę na takie fakty — które tu tylko przypomnę — jak wprowadzanie przez Norwida do poezji tematyki życia codziennego, czynienie jej rekwizytami talerzy, bydła, schodów spróchniałych, a nawet jatek miejskich. Równocześnie zaś wykorzystywanie jako tematów dziejów ludzkich i dziejów planety, wielkich wydarzeń i osobistości historycznych. A wkraczała też przecież do jego poezji bieżącą polityka. Były w niej zadomowione pojęcia abstrakcyjne, brane z nauki i filozofii.
Nie tylko jednak rewolucja w zakresie tematu (i słownictwa) wyodrębnia Norwida wśród poetów polskich XIX wieku. Wyróżnia go także wyjątkowa powściągliwość, stonowanie poezji, jej swoisty „ascetyzm” (jak to nazwał Wacław Borowy)16, tak kontrastujący z romantyczną gwałtownością i przepychem środków wyrazu — ale i z klasycystyczną wielomówną opisowością. Oczywiście silniejsze, bardziej widoczne było przeciwstawienie się bezpośrednim poprzednikom.
Wiąże się to z wyraźnie nową rolą podmiotu lirycznego, który nie zwierza się u Norwida z przeżyć i odczuć, nie wyznaje radości czy smutków, wzlotów lub upadków ducha. Nie wyrzuca z siebie zachwytów bądź nienawiści, nie wyraża agresji na zewnątrz, nie ujawnia skłębień i powikłań psychiki. Zarówno konfesyjność,_jak i ekspresyjność poeta odrzuca17. I choć jest autorem kilku — świetnych zresztą — wierszy, które mówią o jego osobistym bólu, liryków na wskroś emocjonalnych (choćby obie Moje piosnki), występują one w jego twórczości na prawach wyjątku. W zasadzie autor jako określony człowiek, jako konkretne ,,ja”, nie jest w tej poezji tożsamy z podmiotem lirycznym. Stąd też właśnie poezję przede wszystkim cechuje wspomniany już wyżej „bezpersonalizm” Norwidowski.
Podmiot liryczny u autora „A Dorio ad Phrygium” to ktoś, kto chce wypowiedzieć Prawdę. Ściślej — chce naprowadzić odbiorcę na jej zrozumienie, pobudzić go do samodzielnego tejże prawdy odkrywania. Dlatego też poeta często nadaje swym wierszom strukturę rozmowy. Odbiorca, adresat wiersza ujedno-stkawia się i konkretyzuje. Staje się wpisanym w utwór „ty” lirycznym10, milczącym współuczestnikiem dialogu, jaki toczy się między nim a podmiotem wiersza. Często zresztą ten ostatni, uprzedzając jakby wątpliwości partnera (lub powtarzając zdania wypowiedziane w „Vorgeschichte” utworu), przytacza zrealizowaną bądź potencjalną wypowiedź „ty” lirycznego.
Tym samym jednak Norwidowski monolog liryczny ciąży (w sposób mniej lub bardziej ukryty) ku strukturze dialogu. W poezji tej stale ktoś kogoś przekonuje, zadaje pytania, zaprzecza, wiedzie spór. Można powiedzieć, iż „dramatyczna” (dialogowa) koncepcja języka znalazła najpełniejszą swoją realizację właśnie w poezji Norwida, w sferze napięć, jakie ujawniają się między „ja” a „ty” lirycznym. (Dramatyczność ta — przypomnijmy — zachodzi jednak nie w świecie działań, a w obszarze myśli).
Liryczna „druga osoba” przybiera rozmaite postacie. Niekiedy jest bardzo ogólnikowa, może się za nią kryć i utożsamiać z nią każdy z czytelników. Kiedy indziej wręcz przeciwnie: czytelnik odbiera ją jako kogoś obcego, a dialog przyjmuje z dystansem, jak rozmowę aktorów w teatrze. W takiej sytuacji „ty” liryczne zostaje na ogół dokładniej sprecyzowane, jak owa „Pani” z wiersza Marionetki, w której — dzięki kontekstowi — możemy rozpoznać salonową damę (być może Baronową z wiersza Nerwy, co „przyjmuje bardzo pięknie”). Czasem jest to wymieniony w tytule bądź w przypisie konkretny, rzeczywisty adresat wiersza (choć na ogół ukryty za kryptonimem). Norwid bowiem często pisywał wiersze-listy bądź wplatał wiersze w swoją korespondencję.
W sumie jest to poezja pełna napięcia myślowego. Owo napięcie, jego zagęszczenie, organizuje przeżycie estetyczne towarzyszące jej odbiorowi. To, co wydawało się decydujące o poetyckości w romantyzmie — uczuciowość — było tutaj nieobecne. Poezja Norwida odbiegała również od tradycji polskiej poezji refleksyjnej czy tzw. programowej, uprawianej (choć
103