normalnych stosunków z kobietami, które w konsekwencji — na ogół — owocują właśnie dziećmi.
— Wiesz, Adam — powiedział mi Andre — ja pewnego dnia zrozumiałem, że ta powieść, to jest spowiedź
Hansa. To on szukał, pod postacią ogrodnika, odpowiedzi na trapiące go osobiste pytania. Zacząłem go baczniej obserwować. Któregoś upalnego dnia wyciągnąłem go na basen. Ściemniało się, Daisy oglądała telewizję. Wykąpaliśmy się na golasa. Wyobraź sobie, on był normalnie zbudowany. Jako mężczyzna był O.K. Spytałem go, czemu unika naturystów, dlaczego ma opory z rozebraniem się.
— Mam kompleks własnego członka — odparł po trzecim drinku. — Ciągle mi się zdaje, że wszyscy wokół mają fujarki dłuższe, prężniejsze, lepsze od mojej. To mnie szalenie peszy!
Pilnowałem Daisy, mając takiego modela pod własnym dachem. Na szczęście była jeszcze w tym wieku, że mało interesowały ją sprawy damsko-męskie. Była jeszcze dzieckiem, które frapowały niewinne zabawy.
Mój gość był niemożliwy, jak dziecko. Od rana czekał na przebudzenie dziewczynki. Towarzyszył jej wszędzie — w ogrodzie, w kuchni, przy oglądaniu telewizji. Chciał jej opowiadać bajki przed zaśnięciem. Grał z nią w karty, w szachy i w ping-ponga. Cały czas oczy mu błyszczały z podniecenia. No, nie dziwię się. bo Daisy była śliczną dziewczynką. Ale to jego zachowanie było nie do wytrzymania.
Hans — Gustavus przyzwyczajony był chyba do piękna zakrytego. Musiał pokonać wiele przeszkód, aby móc oglądać swoje aniołki, jak je Pan Bóg stworzył. A tu klops, Daisy była cały czas naga. Fakt ten szokował go, wytrącał z równow-agi. Tak czy owak niezbyt podobało mi się to wszystko. Zacząłem się bać o córkę Bo przecież nie wiadomo, kiedy takiemu facetowi odbije szajba!
Powieść Hansa była niezła. Obiecałem ją wydrukować i szybko pozbyłem się go z domu. Na od jezdnym poprosił
n,Rie o zgodę na zrobienie kilkunastu zdjęć z mojej posiadłości No i mojej Daisy w ogrodzie...
Kłopoty z Daisy zaczęły się. gdy ukończyła dwanaście
j-r Lada moment miała stać się pannicą. Wciąż nagą
pannicą! W jej zachowaniu zaczęły uzewnętrzniać się
cechy kobiety. Zaczęła dojrzewać do swej rołi. podświa-
DŁIJGO WIECZNI
Do wioski, słynącej z długowieczności jej mieszkańców, przyjechał reporter. Zaczepia sędziwego staruszka i pyta:
— Jak dożyliście takiego pięknego wieku?
— Rano gimnastyka, po południu gimnastyka, wieczorem gimnastyka...
— A ile macie lat?
— O już skończvłem dziewięćdziesiąt!
Repcrter zaczepia drugiego starca:
— Zdradźcie nam receptę swojej długowieczności.
— Na śniadanie mleko, na obiad mleko, na kolację mleko—
— Ile lat sobie liczycie?
— Niedługo skończ<; sto!
Wreszcie reporter widzi jeszcze starszego człowieka.
— A wy dziadku, jaki prowadziliście tryb
życia?
— Po przebudzeniu kobietki, po obiedzie kobietki, po kolacji kobietki...
— Coś podobnego! A ile macie lat?
— Dwadzieścia osiem—