LXVIII INDYWIDUALNOŚĆ. HISTORIA
cie, Słowacki tak stara się objaśnić istotę narodu wiodącego, by nie ulegało wątpliwości, że do tej roli w najbliższej przyszłości może być predestynowana jedynie Polska: jej uciskany duch jest najbardziej żądny czynu, najznakomitszy. Jeśli zaś Polska ma pełnić wobec innych narodów rolę ducha wiodącego, musi przede wszystkim być. Nie tylko w sferze ducha: także realnie, na politycznej mapie Europy.
Gdyby jednak chcieć bliżej sprecyzować pojęcie narodu, natrafi się na szereg niejasności. Przede wszystkim — jak ma wewnątrz niego wyglądać hierarchia duchów? Czasem w tekstach Słowackiego najwspanialszy wyda się lud — gdy jest zbuntowany, rewolucyjny, taki, jakim się ukazał w Odpowiedzi na ,.Psalmy przyszłości”. (Nigdy bodaj -szlachta.) Ale jednocześnie żadna wybitna indywidualność, żaden jednostkowy duch wiodący nie będzie z ludu pochodził. Te wyrastają tylko w rodach najstarszych, zasłużonych w dziejach ojczyzny, pośród jakichś Zamoyskich, Zborowskich, królów polskich... Można by więc wyobrazić sobie, łącząc fragmenty różnych utworów Słowackiego, paradoksalny obraz narodowego czynu: oto jakiś magnat na czele zbuntowanych chłopów przeprowadza krwawą edukację „zaleni-wionej” szlachty. Co dziwniejsze, takie nawet sugestie można by odczytać z niektórych partii Samuela Zborowskiego, gdy na przykład stary książę Polonius w majakach pamięci zdumiewająco siebie z ludem zbliża: „we mnie jest węzeł ludu”, mówi, i dodaje:
I my na polach czerwonych, Gdzie czas rzuci krwawe kosy, Pójdziemy ostatnie kłosy Zbierać...[...]*
Sprawy pojęcia narodu, ludu i Polski są w pismach mistycznych Słowackiego dość zagmatwane; zupełnie zaś już nie sposób odtworzyć ciągu genezyjskiej ewolucji narodów, ich doskonalenia. Tu najwyraźniejsze są pewne niedopowiedzenia, wręcz niemożność pełnego dopasowania realnego materiału do idei doskonalącego postępu ducha.
Jest zatem w Genezis z Ducha społeczeństwo mrówek, w stokroci poeta odkrywał figurę obywatelskiej formy narodu, w roju pszczelim — królestwo, które „niewolą ula [...] rząd [...] królewski zaprowadzi”, w kwiatku koniczyny — początek „respubliki ateńskiej” (s. 34). Ale tu właśnie w dziele Słowackiego są tylko poszczególne obrazy, tylko sugestie takiego rozumienia dziejów, nie ma śladu ciągu rozwojowego. Były ustroje dobre, były i złe — brak wyraźnej ewolucji formy. Chyba można by raczej mówić nawet o trwałym regresie, jeśli — przed Polską — najdoskonalsze okazywały się formy ustrojowe aż odległej starożytnej Grecji. Ale jak można byłoby, jeśli Słowacki najwyżej stawiał ideę wolności — wykazać wyższość ustrojów następnych nad poprzednimi w. dziejach; jeżeli na przykład w Rzymie po republice nastąpiło cesarstwo — a więc upadek wolności.
Najbardziej osobliwych zabiegów wymagało włączenie Polski w obręb idei genezyjskich. Bo Polska, gdy zostanie odzyskana, miała być już zawsze, miała przetrwać zmieniające się formy. Miała doskonalić się — i pozostać niezmienna. Jak się to mieć miało do stałego odrzucania kształtów przez ducha, jak w świecie wiecznej przemiany coś miało pozostać bez zmian?
Polska będzie istnieć wiecznie — tę myśl Słowacki stale uzasadnia. Zapowiada na przykład, że do końca będzie pełniła funkcje mesjaniczne wobec innych narodów. Żadne działania ludzkie nie będą w statuę zniszczyć jej bytu: