114 Wielka masakra kotów
powodzenie w zabieganiu o kobiety. Przysłowia utożsamiały kobiet^ z kotami: „Kto dba o koty, będzie miał piękną żonę". Jeśli mężczyzną] kochał koty, oznaczało to, że będzie też kochał kobiety; i odwrotnie „Jaka miłość do kota, taka i do żony”, głosi kolejne przysłowie. Jeśli] mąż nie przepadał za swą żoną, można było o nim powiedzieć, żel „Miał inne koty do bicia". Kobieta chcąca zdobyć mężczyznę powinna] starać się nie nadepnąć kociego ogona. Oznaczało to opóźnienie za-mążpójścia o rok, w Quimper o siedem lat, a w niektórych rejonach] doliny Loary o tyle lat, ile razy zamiauczał nadepnięty kot. We wszystkich zakątkach Francji koty przywodziły na myśl płodność i kobiecą) seksualność. O dziewczętach mówiono, że są „zakochane jak kotki", a jeśli zachodziły w ciążę, mówiono, że „dopuściły kota do sera". Jedzenie kociego mięsa samo w sobie miało skutkować ciążą. W kilku; ludowych bajkach dziewczęta, które zjadły je w potrawce, wydawały] później na świat kocięta. W górnej Bretanii koty odpowiednio zakopane w ziemi mogły sprawić, że chore jabłonie znów zaczynały^ -rodzić owoce.
Jeden mały kroczek dzielił kobiecą seksualność od przyprawiania] mężom rogów. „Darcie kotów" może wywodzić się z satanistycznych] orgii, ale równie dobrze określenie to może mieć swoje źródło w bojowym miauczeniu kocurów konkurujących o kotki w okresie rui. Język, jakim się wówczas posługiwały, nie był jednak językiem kocim, Rzucały sobie wyzwania, posługując się imionami swoich panów i rzucając szydercze uwagi o seksualnym podtekście pod adresem ich żon:< „Reno! Franęois! Ou allez-vous? - Voir la femme a vous. - Voir la femme a moi! Rouah!" (Dokąd idziecie? - Zobaczyć się z twoją] żoną - Zobaczyć się z moją żoną! Ha!). Następnie kocury rzucały się na siebie jak koty z Kilkenny, a ich sabat kończył się rzezią. Dialogi ten mógł brzmieć rozmaicie, w zależności od wyobraźni słuchających, i zasobu onomatopei w ich dialekcie, ale zazwyczaj podkreślano! w nim drapieżną seksualność31. „W nocy wszystkie koty są szare” -głosiło pewne przysłowie, a przypis w osiemnastowiecznym zbiorze] przysłów wyjaśniał wprost jego seksualny podtekst: „Oznacza to, że w nocy każda kobieta jest wystarczająco piękna"32. Wystarczająco do czego? We wczesnonowożytnej Francji uwodzenie, gwałt i morderstwo pobrzmiewały w powietrzu, gdy koty zaczynały swe nocne zawodzenie. Kocie krzyki przywodziły na myśl Katzenmusik, gdyż chan-
F van zwykle przyjmowały formę wycia pod oknami mężów rogaczów | w wigilię ostatniego dnia karnawału, w czasie gdy najczęściej odbywały się kocie sabaty. j
Czary, orgie, przyprawianie rogów, charivari i rzeź - ludzie czasów Ę ancien regime’u dosłuchiwali się wielu rzeczy w kocim zawodzeniu. B Czego dosłuchiwali się mężczyźni z ulicy Saint-Severin, nie sposób B dokładnie ustalić. Można jedynie stwierdzić, że kotom przypisywano B ogromną wagę symboliczną w folklorze francuskim, a związana I z nimi tradycja była na tyle bogata, stara i rozpowszechniona, że %przedostała się też do tamtejszej drukarni. Aby dowiedzieć się, czy B drukarze faktycznie czerpali z dostępnych im obrzędowych i symboli licznych tematów, niezbędne będzie ponowne przyjrzenie się teksto-ł wi Contata.
Od samego początku tekst jednoznacznie przywołuje wątek cza-r -rów.Jerome i Leveille nie mogli spać, bo „jakieś szatańskie koty urzą-dzają sobie sabat przez całą noc"33. Po tym jak Leveille dodał swoje i trzy grosze do ogólnego kociego zawodzenia, „zatrwożyli się wszyscy w sąsiedztwie. Zdecydowano, że koty są z pewnością posłańcami od B kogoś próbującego rzucić urok". Właściciel drukarni i jego żona roz-§ ważali przywołanie na pomoc księdza, by odprawił egzorcyzmy. Po-f stanawiając zamiast tego zlecić polowanie na koty, uciekali się do ^ tradycyjnego lekarstwa na czary - okaleczania. Burżua - przesądny, fc omotany przez księży głupiec - potraktował sprawę poważnie. W za-E myślę jego uczniów był to tylko żart. Szczególnie Leveille odgrywał F tu rolę dowcipnisia, udawanego „czarnoksiężnika", inscenizującego I fałszywy „sabat", jeśli posłużyć się sformułowaniami użytymi przez B Contata. Uczniowie wykorzystali zabobonność swego pana, by urzą-W, dzić sobie szaloną zabawę jego kosztem, ale na tym nie koniec. Ich r szaleństwo skierowane było też przeciw żonie właściciela drukarni. Zabijając jej la grise, oskarżali ją tym samym o czary. Podwójny żart był doskonale zrozumiały dla każdego, kto potrafił odczytywać trady-I cyjny język gestów.
Motyw chańyań nadawał całej zabawie dodatkowego wymiaru.
[r Choć w żadnym miejscu nie jest to powiedziane wprost, tekst wska-r żuje, że żona mistrza miała romans z księdzem, „lubieżnym mło-h dzieńcem", który znał na pamięć nieprzyzwoite fragmenty z klasyki pornografii - Aretina oraz LAcademie des dames - i cytował je, podczas