WIRTUOZEM A PISARSKA
UV
kuratora, ale nawet będzie (i to z zupełną słusz.
ndśdą) zarzucał mu nadużycia w wykonywaniu obowiązków, domagając się własnego aresztowania,
czemu prokurator zdecydowanie się sprzeciwi! Ze-spolenie dwóch tak bardzo różnorodnych wątków w jedną logiczną strukturę dramatyczną przejawia prawdziwą wirtuozerię pisarską. Wilki w nocy trzeba uznaę za trzecie, po W małym donll i Głupim Jakubie (chociaż nie dorównujące poprzednim), poważne osiągnięcie literackie Rittnera. W jego postawie jednak znać coraz mniej odpowiedzialności w stosunku do otaczającego go świata. Działalność literacka wybitnego pisarza przekształca się powoli w beztroską zabawę. Okoliczności, " których te przemiany zachodziły, wskazywano tu wielokrotnie. 1 tym razem trzeba stwierdzić, że cała grupa utworów nie przejawia właściwie żadnych ściślejszych więzów z polskim tłem społeczno-obyczajowym. Jako fakt znamienny należy zanotować brak jakichkolwiek konkretnych danych topograficznych w teatralnych maszynopisach polskiej wersji Lata czy Wilków w nocy, pod-as gdy w drukowanych wersjach niemieckich! autor informuje, że akcja Lata rozgrywa się: In der Pensions und Heilanstalt des Dr Leo Wimmer, "Prauenschtoss", an einem Kdrtner See gelegen1-
A więc az w dalekiej, a modnej wśród publiczności wiedeńskiej Karyntii.
... , ^pensjonacie i zakładzie leczniczym „Frauenschloss" °nd Wimmera' jednym z jezior karyntyjskic*. I
\ W stylu, w opracowaniu artystycznym tego materiału stwierdzić trzeba, poza kontaktami z twórczością Bernarda Shawa (obok którego przy bliższej analizie znalazłoby się także nazwisko Niemca Franka Wedekinda), całkowite niemal opanowanie twórczości Rittnera przez środowisko wiedeńskie.
iNasuwa się więc kłopotliwe pytanie, czy w ogóle mojna mówić o przynależności tych — pisanych poi niemiecku i w stylu zupełnie nam obcym — utworów do naszej historii literatury. Bowiem poza niektórymi utworami Zygmunta Kaweckiego, z największym trudem przyszłoby znaleźć odpowiedniki policie stylu komediowego, charakteryzowanego w tym rozdziale. Nie brak natomiast licznych, i to bardzo licznych odpowiedników — jeśli nie wzorów!— austriackich.
Odpowiedź winna mimo wszystko wypaść raczej pocieszająco. Prawda, że w drugim etapie dopiero, ale!jednak utwory te otrzymały swoją wersję polską, wersję, nie tłumaczenie, przygotowywani przez samego autora. Sam autor troszczył się jeszŁe wówczas dość gorliwie — widać to choćby z zestawienia na początku rozdziału — o wysta-wiarte swoich utworów w teatrach polskich. Interesów fł się bardzo obsadą, a nawet — wiemy to ż kr.jespondencji z dyrektorami teatrów*: Tadeuszem Pawlikowskim czy Józefem Kotarbińskim wrphy-wal Ina obsadzanie poszczególnych ról. Na wielu premierach zasiadał sam na widowni teatrów Lwo wa, Krakowa czy Warszawy. Bral więc czynny