1“
1“
f
Znów położyli na ziemi.
Chlustało z niego jak z wiadra.
No to, braciszkowie, trzeba będzie poczekać
psi węcn
W mieszkaniu kupca Jeriemieja Babkina zwędzono futro na szopach.
Zapłakał kupiec Jeriemiej Babkin. Żal mu, widzicie, futra.
- Futro, obywatele - powiada - było nader znakomite. Szkoda. Pieniędzy nie pożałuję, ale znajdę przestępcę. Plunę mu w pysk.
I wezwał Jeriemiej Babkin psa z kryminalnego wydziału milicyjnego. Przychodzi taki facet w cyklistów-ce, w owijaczach, a z nim pies. Wielkie takie psisko -brązowe, pysk ostry i niesympatyczny.
Naprowadził ten facet swego pieska na ślady przy drzwiach, powiedział ,,pss” i usunął się. Pies powąchał powietrze, obwiódł wzrokiem tłum (wiadomo, ludziska się zebrali) i nagle podchodzi do babki Fiokły spod piątego, i wącha jej podołek.
Babka w tłum. Pies za spódnicę. Babka w bok - pies za nią. Schwycił babkę za spódnicę i nie puszcza.
Runęła babka na kolana przed agentem.
- Zgadza się - powiada - wpadłam. Nie wyprę się. I, powiada, pięć wiader zakwasu - to prawda. I aparat - to faktycznie. Wszystko, powiada, znajduje się w łazience. Prowadźcie mnie na milicję.
No, ludzie, wiadomo, aż jęki i.
- A futro? - pytają.
- O futrze - powiada - nic nie wiem, a'co do reszty -to fakt. Prowadźcie mnie i ukarajcie.
No to wyprowadzono babkę.
Znowu wziął agent swoje psisko, znów naprowadził mu nos na ślad, powiedział ,,pss” i usunął się.
Powiodło psisko oczami, powąchało bezwonne powietrze i nagle podchodzi do obywatela administratora domu.
Zbielał administrator na twarzy i upadł na wznak.
- Wiążcie mnie - powiada - dobrzy ludzie, świadomi obywatele. Zebrałem, powiada, pieniądze za wodę i te pieniądze wydałem na moje namiętności.
No, wiadoma rzecz, mieszkańcy rzucili się na admi-
podchodzi do obywatela spod siódmego. I szarpie go za portki.
Zbladł obywatel i ukląkł przed ludem.
- Jestem winien - powiada - winien jestem. To fakt, powiada, że w książeczce pracy podskrobałem rok... Ja, stary koń, w wojsku powinienem być i bronić ojczyzny, a tymczasem mieszkam pod siódmym i korzystam z elektryczności i innych usług miejskich. Bierzcie mnie!
Ludzie stracili głowę.
,,Co to, myślą sobie, za zadziwiający pies?”
A kupiec Jeriemiej Babkin zamrugał oczami, rozejrzał się dookoła, wyjął pieniądze i podaje je agentowi.
- Zabierz - powiada - swoje psisko do łysego diabła. Niech przepadnie, powiada, moje futro na szopach. Pies z nim tańcował...
A psisko już jest. Stoi przed kupcem i wierci ogonem.
73