Obowiązywała bowiem zasada odwdzięczania się „z nawiązką”, przy czym „nawiązka” była po prostu ekwiwalentem czasu, jaki upłynął między poszczególnymi fazami wymiany. W strukturze kultury manifestacyjnie partnerskiej nie było miejsca na dar nie odwzajemniony. Natomiast repertuar zachowań restytucyjnych, choć w praktyce bardzo bogaty — można sprowadzić do kilku sytuacji modelowych.
Zadanie to zostało częściowo wykonane przez szacownego miłośnika kultury staropolskiej Jędrzeja Kitowicza. Analizując stan „dworski”, zauważył on, że pojęcie to występuje w dwóch znaczeniach: jako „dworzanin”, a więc podmiotowo, i jako „dworski człowiek”, przynależny do, czyjś, a zatem przedmiotowo16. Znaczenie pierwsze zarezerwowane było dla szlachty. Instytucja zasobnego dworu stanowiła w XVIII wieku jedną z najbardziej uoczywist-nionych płaszczyzn realizowania zasady do ut des. Pan domu otaczał OPIEKĄ wszystkich, którzy pełnili jakiekolwiek funkcje, role czy obowiązki. Zwrotnie dostarczano mu dóbr i usług przeliczalnych na wartości materialne oraz zapewniano odpowiedni do liczebności służby i podopiecznych prestiż. Generalnie model zarysowany w Opisie obyczajów... nie różnił się od modelu ukształtowanego w feudalnym średniowieczu. Jego realizacja była jednak już obdarzona narodową specyfiką i wymagała obustronnej znajomości reguł obowiązujących w realizacji wzajemnych zobowiązań.
Relacja między panem a dworzanami płatnymi była stosunkowo prosta i opierała się na zasadach odpłatności. Bardziej wyspecjalizowani przedstawiciele tej grupy, tzw. oficjaliści, pełnili funkcje marszałków, sekretarzy, podskarbich, koniuszych, szatnych etc. Mieli zróżnicowane pensje roczne od 1 tys. do 4 tys. złp oraz otrzymywali świadczenia o zabarwieniu prestiżowym — furaż dla koni, strawne dla własnej służby i ubranie. Dworzanie prości zadowalali się pensją 400 zł rocznie, obrokiem dla 2—3 koni i strawnym dla masztalerza. Do ich obowiązków należała asysta, okazjonalna pomoc i wykonywanie wszelkich usług, jakich wymagała potrzeba chwili. Czas służby — od roku do trzech lat -— zezwalał na obserwacje ich aktywności, uzdolnień, zalet i przywar. Ocena dokonywana przez pana domu za pośrednictwem oficjalistów, a zwłaszcza marszałka, decydowała często o ich dalszych losach. Stwarzała szanse na trwalszy układ z dotychczasowym protektorem, na zdobycie stałego miejsca we dworze, ale też na opuszczenie służby po wygaśnięciu umowy i szukaniu innego zajęcia.
W perspektywie do ut des znacznie bardziej interesująca jest Kitowiczowska kategoria „dworzan respektowych”. Ci nie pobierali „zasług”, korzystali jedynie z furażu dla koni i strawnego dla 1—2 ludzi. Grupę tę tworzyli najczęściej synowie majętnych ziemian oddani na służbę do największego dworu w okolicy
16 J. Ki to wicz: Opis obyczajów za panowania Augusta III. Warszawa 1985, s. 214—224.
po to, by nabrać ogłady i zyskać tak potrzebne w strukturze kultury szlacheckiej znajomości z wysokimi dostojnikami, a poprzez nich zdobyć promocję w staraniach o urzędy ziemskie czy starostwa. Ci obserwowani byli szczególnie uważnie, gdyż wchodzili w relacje interpersonalne na zasadach partnerskich. Partnerstwo mogło być ugruntowane lub zanegowane, a zależało to od przebiegu służby. Dworzanie respektowi obojga płci należeli do najbliższego towarzystwa pana czy pani domu, często kształcili się z ich dziećmi, nawiązywali owocne przyjaźnie, zdobywali niezbędny polor. Zdarzało się, że do końca życia pozostawali wierni jednemu domowi i traktowani na prawach członków rodziny towarzyszyli panu na wojnie, pani w podróżach, wychowywali dzieci, a z czasem zajmowali pozycję szanowanych rezydentów.
Jednakże partnerska rola dworzan respektowych w procesie krążenia dóbr i usług wynikała nie tylko z faktu ich materialnej niezależności. Roztaczanie opieki nad pannami i młodzieńcami „na respekcie” bywało najczęściej formą wywiązywania się ze zobowiązań uprzednio zaciągniętych wobec ich rodziców lub krewnych. Dzięki takiemu systemowi wzajemnych rekompensat szlachcic nawet znacznie uboższy majątkowo od swego magnackiego partnera mógł wywołać sytuację, w której zobligowanym do dalszych świadczeń lub wręcz do wyrównania wkładu w akt wymiany stawał się magnat. Dopełnienie zobowiązań przechodziło na następne pokolenie. Najkłasyczniejszym przykładem może tu być opieka nad rodziną poległego czy okaleczonego w służbie pańskiej szlachcica. Jeżeli był on człowiekiem majętnym i dzieciom groziły pretensje ze strony dalszej rodziny lub też przeciwnie — jeżeli był na tyle ubogi, by pozostawić najbliższych bez środków do życia, jego dzieci zapraszano na dwór, otaczano szczególną opieką, należną osobom „na respekcie”. W XIX wieku pojęcie respektu wychodzi z użycia zastąpione przez „wychowanicę” i „wychowanka”.
W systemie do ut des obowiązującym w kulturze szlacheckiej funkcję szczególnych partnerów pełnili niejednokrotnie przedstawiciele bezrolnej szlachty, którzy dzięki niematerialnym zasługom zdobywali pozycje PRZYJACIÓŁ DOMU lub RODZINY. Podstawą zaufania związanego z tą pozycją były: bezwzględna lojalność, ale nie służalczość, wiedza, dalekowzroczność, doświadczenie i życzliwa dbałość o interesy pana domu. Między GOSPODARZEM a PRZYJACIELEM zawiązywała się relacja wymiany, której gwarancją była z jednej strony życzliwa gościnność, pozwalająca na zaspokajanie materialnych potrzeb PRZYJACIELA bez urazy jego godności, a z drugiej strony mądrość życiowa i oddanie, wspierane czasem braterstwem broni. Ta ostatnia relacja mogła też przyjąć formę wymiany usług między WODZEM a PODKOMENDNYM, KOMPANIONEM, z których pierwszy oferował prestiż, a często własną sławę wojenną, zdolności organizacyjne i strategiczne, umiejętność współżycia z ludźmi, a drugi — siłę fizyczną, umiejętności bojowe, posłuszeństwo i gotowość do oddania życia za dowódcę. Te więzy mogły stwarzać relatywnie trwałe układy
3* 35