> „deseczki” łupane promieniście, podobnie
43
jak gonty, lecz bez rowków i zazwyczaj dość długie (od 120 ęm do 150 cm).
Przed ponownym pokryciem dachy
Przy ponownym pokryciu obowiązuje nas zasada dokładnego powtórzenia tego, co było, a nie to, co proponuje nam rzemieślnik, np. z innego regionu. W tym celu trzeba zamówić gonty wg wzorów istniejących w danym kościele, należy również dokładnie sfotografować dach i jego szczegółowe rozwiązania, aby powtórne_krvcie nie odbiegało od poprzedniego. Szczególnie dotyczy to kalenicy i okapu, a także na-roży oraz koszy, nie mówiąc o nasunięciu poszczególnych warstw gontów. Jest to bardzo ważne, gdyż coraz mniej rzemieślników potrafi stosować dawne techniki. W szczególnych przypadkach przy ponownym kryciu należy rozeznać stare gonty leżące na strychu lub zajrzeć do źródeł pisanych (czy dawnych fotografii), z których dowiemy się, jak był pokryty dach w momencie budowy kościoła. Znam przykład XVIII-wiecznej świątyni drewnianej pokrytej dachówką esówką (co niejednokrotnie zdarzało się w tym okresie). Wojewódzki Konserwator Zabytków zlecił bez badań „powrót” do krycia gontem. Tak też wykonano prace i dopiero po nich zainteresowano się historią kościoła, z której wynikało, iż od początku był on pokryty taką samą dachówką, jaka przetrwała do czasu zaleconych prac.
Krycie gontami bywa pojedyncze i po-dwójne. To pierwsze może być stosowane jedyniew podrzędniejszych budynkach. Kościoły były zawsze kryte podwójnie. Na terenie Niemiec zaleca się nawet potrójne krycie. Rozróżniamy dwa [sposoby krycia podwójnegojńa rzadkim łacenift (II. 11). Jest to krycie bardzo szczelne. Składa się z podwójnych warstw gontów, z których górna przykrywa styki dolnej. Na te warstwy zachodzi także górny rząd podwójny, dlatego na każdej łacie spoczywają cztery warstwy gontów. Widzimy zawsze dwie (II. 3). Drugi o \ prz\nadek:|na gęst\uniacemuj(Il. 12). Rów-/ nomiernie nasunięte na siebie warstwy gontów z wzajemnym przykrywaniem sty-ków. Co druga warstwa zachodzi na siebie ok. 8-10 cm. W kalenicy układa się dwa rze-dy. W widoku to krycie wgląda jak pojedyncze, ale takim nie jest. W kryciu podwójnym wysuwa sie w kalenicy ostatni rząd gontów
za wiatrem na ok. 8 cm fil. 12), a tylko wyjątkowo kryje sie odwróconym korytkiem blaszanym, dostosowanym do kolorystyki patynujących się gontów, a nie tak jak na Ił. 4. Przy kryciu naroży stosujemy gonty przycięte klinowo. Krokwie narożne są dłuż-sze, stąd i gonty powinny być odpowiednio dłuższe od standardowych. W innym przypadku należy w narożach zwiększyć liczbę rzędów, stosując tutaj tzw. rzędy fałsz we, co łącznie ze stożkowymi zaokrągleniami daje ożywienie i miękkość pokrycia (II. 13). Podobnie jak w narożach także i w? koszach stosowane są gonty klinowe (11.14). W tych częściach dachu warto zwiększyć liczbę warstw pokrycia nawet do trzech.
Gonty przybijane były specjalnymi gw?oździami,|tzw?. gontalami, fcosiadający-mi zamiast główki jeden lub dwa odgięte haczyki, które zawrze były cynownne, czyli zabezpieczone antykorozyjnie. Jeszcze dawniej gonty przybijano drewmianymi kołeczkami, takie ślady można spotkać niejednokrotnie. Warto je zachować. Obecnie gonty przybija się przeważnie gwnździanń z główkami. Są one także cynowane lub wykonywane ze stali nierdzewnej. Aby gwoździe nie wwchodziły pod wyływem pracy drewma, powinny mieć szorstkie trzony, a więc żłobkowane promieniście lub skrętnie. Dawme gontale dzięki kuciu ręcznemu spełniały w?arunek szorstkości i nie wychodziły, szczególnie z gontów łu-panych, które nie wykazują takiej pracy jak gonty tarte. Przy tych ostatnich gwoździe o trzonach''gładkich muszą być pobijane już po 5 latach. Istnieją dwu sposoby bicia gwoździ:|w?idoczne lubjpfzy Kryte wyzszw mfrzędami gontów^ Te ostatnie są lepsze. Zabezpieczenie gontów? odpowiednimi środkami owado-grzybobójczymi powinno odbywać się w? komorach próżniowych, a wyjątkowo przez zanurzenie, aTeAłoscT długie, aby środki te wniknęły jak najgłębiej. Przy nasączeniu środkami olejowymi nie można^śtosować folIT z tworzyw sztucznych. Dranice i gonty dębowe oraz modrzewiowe nie wymagają koniecznych zabezpieczeń. Z wyjątkiem śwueżo ciętych lub jeszcze wilgotnych po impregnacji ciśnieniowej, inne muszą być układane ze stykami ruchomymi (do 5 mm) celem uniknięcia skutków? pęcznienia pod wypływem wulgoci (czyli „podrywanie” pokrycia od łacenia). Dla uniknięcia tego „podrywania” można także przed położeniem moczyć gonty w? wodzie.
Należy z całym naciskiem powiedzieć, iż gontyjupane klinowo nie tylko nie pa-cza sie. ale także ze względu na naturalny brak szczelności między nimi (nie przy-legają do siebie całymi powierzchniami) pozwala to na właściwie przewietrzanie, a więc szybkie wysychanie po deszczu, co także zapewnia ich długotrwałość. Chcąc zapewmić dobre przewietrzanie, łaty pod gonty powinny spoczyw?ać na kontrła-tach. Ewentualne stosowanie współczesnych folii paroprzepuszczalnych (tylko
0 dużej przepuszczalności) dopuszcza się wyłącznie w odpowiednim oddaleniu. Należy pamiętać, iż w? zabytkach raczej niejpowinno sie stosowne folii, aby nie zasłaniać gontów? od spodu. Zawsze należy pamiętać o dobrym przewietrzaniu poddaszy kościoła, zapewniając wloty w? okapie, a wyloty górą, gdyż na strychu gromadzi się para wodna od wiernych przebywających w nawie, która zawsze przenika przez strop kościoła.
Drewniane kościoły zazwyczaj obserwujemy po spatynowaniu pokrycia, jak i całych ścian, jeżeli ich warstwa powierzchniowa została wymieniona (II. 5). Szerokie dawne deski z wypłukanymi słojami nie powinny być wymieniane, gdyż kościół traci sw?ój charakter. Pokazuje to II. 6, po ponownym kryciu świątynia straciła wartość dawności - wygląda jak nowa. Na spatynowanie, czyli przywrócenie tej wartości, musimy czekać aż do 4 lat. Drewno szarzeje wskutek w?pły-~ wów atmosferycznych, a szczególnie promieni UV. Powierzchnia gontów? stopniowa' nabiera patyny od jasno- do ciemnoszarej. Inne przebarwienia mogą pow?stać od zaprawy cementowej lub wapiennej, a także od chemicznych zanieczyszczeń. Piękno gontowego pobycia możemy obserwować nie tylko przy dużych połaciach dacho-wych kościołów?, ale także przy drobnych zw?ieńczeniach w?ież czy sygnaturek (II. 5
1 6), a szczególnie przy dużych kopułach i małych kopułkach cerkwi (II. 7 i 15). Jest to piękno niepow?tarzalne, czego nie da się powiedzieć o świątyniach pokrytych blachą (II. 1 i 8). Jakże często zapomina się o historycznym wyglądzie kościoła, jego wartości i bezmyślnie się go zniekształca. Zapomina się o naszej tradycji i o pięknym krajobrazie, który niszcz}? się w imię źle pojętej wygody, nie zdając sobie sprawy ze skutków takich działań. Działań, które z biegiem lat przyniosą nieodwracalne skutki i w? przyszłości narażą parafię na duże koszty, a część zabytku na zniszczenie.
46