Była szczytem kobiecości, jej szczytem i zarazem otchłanią. Bez dna. W niej (Ewie i otchłani) gotowało się coś albo była zupełna pustka. Jedno i drugie z niesłychaną intensywnością. Jej konstrukcja życia była niezwykła i w porównaniu z nią życie Emila było jak 1 do 4.
Układała swoje istnienie w sposób, w jaki powstają obrazy, powieści, balety, ale zupełnie nieświadomie: wyczucie aż do perwersji stylu życia. Kształtowała swoją przyszłość, która była zwinięta w niej, jak sprężyna. I z jej życia zaczynało rozwijać się dzieło sztuki.
Genialność powstaje na przecięciu się warstwy najgłębszej, paleopsychicznej, z doskonałą warstwą uobiektywniają-cą, wyrażającą; iskra na przecięciu się dwóch drutów. U niej te warstwy biegły równolegle, niezależnie od siebie, i ta druga nie chciała się rozwinąć. Ewa potrafiła być nadzwyczajna tylko w sobie samej. Tym się różni genialność życia od genial-ności twórczości.
Flaubert powiedział: — L’homme est rien, l’ceuvre est tout.^ Flaubert, człowiek o poronionym istnieniu. Tyle jest marnych żywotów ludzi o wielkim dziele.
I jeszcze jedno. Kobieta ma „pozytywną koncepcję szczęścia” (Montherlant). Dąży do szczęścia i czasem jest szczęśliwa. Jeśli nią nie jest — wie prawie zawsze, co by ją mogło uczynić szczęśliwą. A jakiż człowiek, mający szansę szczęścia, będzie tworzył naukę czy sztukę? Zwłaszcza, gdy jest kobietą. Niewielu chyba.
Dla kobiet nie mają istotnego znaczenia wiadomości, które wsiąkły w ich mózg: nie wpływają na treść ich życia, nie ciążą na ważnych decyzjach. W „Życiu Voltaire’a” Maurois
1 Człowiek jest niczym, dzieło — wszystkim.
pewna pani mówi: „Czego mu nigdy nie przebaczę, to tego, że umożliwił mi zrozumienie rzeczy, których i tak nigdy nie zrozumiem.”
Istnieje przepaść pomiędzy ich życiem a tym, co wiedzą o życiu. Poznają świat w dużej części poprzez mężczyzn. Dlatego większość kobiet, które mają mało przyjaciół, jest niemożliwie ograniczona. I dlatego dobrze robi mężczyzna, gdy jej przypina odłamki świata do uczuć.
Ewa składała się z ciemnej, wulkanicznej masy, która była siłą witalną, płynnym życiem i wdziękiem, z której tryskały nie nazwane idee, bo jej technika uzewnętrzniania się nie mogła dorównać — i nie chciała — anonimowym pomysłom mózgów, zarażonych logicznością.
Zostawało tylko ciało, jako jedyny środek wyrazu.
Była zagrożona snem.
Czy sen jest czymś lekkim, lotnym, czy sen to tylko piana osobowości? Jest i tak, i wręcz odwrotnie: to jest prasposób myślenia, myślenia symbolami, obrazami, aglutynacjami...
Więc była Ewa zagrożona snem, jak wszystkie prawie kobiety.
Nie mogą się oderwać od biopodłoża. Miesiączka jest ciągłym memento vivere. Rzadko są uczonymi albo wielkimi artystami. Nie mają zdolności organizacyjnych i dlatego nie potrafią organizować rzezi. Żyją naturalnie i — być może — lepiej od mężczyzn. Gdy tańczą albo są dobrymi aktorkami, to nie muszą wyłazić z własnej skóry: grają i tańczą w życiu. (Dlatego wśród tancerzy jest tak wielu homoseksualistów.) Krótko mówiąc, żyją, robiąc niewiele poza tym.
Często używa się wyrażenia „żyje” w innym znaczeniu. Np. On „żyje” z nią. Albo: Ona nie „żyje” ze swoim mężem.
119