40 I. Bajki dla małych dzieci
Wszyscy spojrzeli tam, gdzie wskazywał i zobaczyli coś bardzo dziwnego: w kierunku marynarzy turlały się duże brązowe kule. Były coraz bliżej i bliżej, a gdy znalazły się już całkiem bliziutko, marynarze zobaczyli, że są to orzechy kokosowe. Za każdym orzechem szedł żółw i popychał go łapkami w kierunku ludzi. Gdy żółwie przytoczyły orzechy już dostatecznie blisko, odwróciły się i szybciutko, jak mogły najszybciej, odeszły.
Oczywiście żółwiom wydawało się tylko, że idą bardzo szybko, ale tak naprawdę, to żółw nie potrafi się szybko poruszać, tylko chodzi „jak żółw*’, to znaczy - powolutku.
Ludzie byli bardzo wdzięczni żółwiom za ich pomoc, więc nikt żółwi nie gonił, tylko każdy zabrał się dojedzenia.
- Ach, jakie to smaczne! - wykrzyknął marynarz z dużą czarną brodą.
- Ach, jakie pyszne - westchnął drugi.
- Chciałbym im podziękować - powiedział trzeci marynarz.
-Tylko jak? - zapytał inny - przecież my nie rozumiemy mowy
żółwi, a żółwie nie rozumieją naszej mowy.
- Hm, hm, hm - mruknął pan kapitan - a może wyrazimy im naszą wdzięczność oklaskami, tak jak w teatrze.
Wszyscy zaczęli klaskać, a żółwie - ponieważ widziały jak bardzo smakowały ludziom orzechy kokosowe - domyśliły się, że ludzie klaszczą z radości. I było im bardzo przyjemnie.
Orzechy kokosowe bardzo smakowały marynarzom pierwszego dnia i bardzo smakowały drugiego dnia i nawet trzeciego dnia... ale ponieważ jedli je na śniadanie i na obiad, i na kolację, więc czwartego dnia marynarz z dużą czarną brodą powiedział:
- Zjadłoby się coś innego.
- Na przykład chlebek z masełkiem - dodał drugi marynarz.
- Ale i z kiełbaską - powiedział trzeci.
Inni, po kolei zaczęli wymieniać potrawy, które najbardziej lubią:
- Moja mamusia robiła takie wspaniałe pierogi - westchnął pan kapitan.
- A moja ciastka z jagodami.
- Ja najbardziej lubię pieczonego kurczaka.
-Tort na deser.
- Kompot ze śliwkami.
Wszyscy zaczęli zastanawiać się, co zrobić, żeby zjeść coś smacznego.
W tym samym czasie żółwie rozmawiały o ludziach. Bo żółwie, tak jak wszystkie stworzenia, potrafią się między sobą porozumiewać, tylko inaczej niż ludzie. Dlatego nie możemy ich zrozumieć. Ale kiedyś może nauczymy się żółwiej mowy.
Żółwie zatem mówiły tak:
- Ludzie już niechętnie jedzą orzechy kokosowe.
-1 są coraz bardziej smutni.
- A może tęsknią do swoich rodzin?
-Jak im pomóc?
Poszły więc do Tartarugi. Stanęły przed jego skorupą i zawołały:
- Tartarugo, Tartarugo, wyjdź do nas!