Zasady edukacji dziecka na tle koncepcji człowieka 179
Powiedzieliśmy, iż istotą edukacji jest uczenie dzieci dostrzegania w otoczeniu. Wskazane przykłady w ideę tę się wpisują. Sądzę, że warto w tym miejscu podkreślić prawa opisane przez psychologię, iż zmiany muszą być na tyle częste, by dzieci mogły nastawiać się na wymianę elementów w czasie i w związku z tym jej kontrolowania (analizuję ten problem przy omawianiu codzienności dziecka), ale na tyle rzadkie, by nie zakłóciły orientacji w przestrzeni. Powtarzający się rytm dnia, czynności, przystosowują, automatyzują, uprzedmiotowiają człowieka. To przeobrażenie w bezduszne przedmioty, jak obrazuje M. Kundera, któremu ulegliśmy, wydawało mi się w pierwszych dniach absolutnie nieprzeniknione; bezosobowe, narzucone funkcje, które wykonywaliśmy, zastąpiły wszelkie ludzkie odruchy Zbyt wiele bezosobowych, narzuconych funkcji znajduje się także w przestrzeni edukacyjnej dziecka, funkcji wziętych nie wiadomo skąd, niewiadomo po co. Powtarzające się elementy przestrzeni edukacyjnej są ważne, jak dowodziliśmy. Nie mogą jednak usztywniać aktywności dziecka i skazywać je na aktywność nauczyciela. Nie prowokują do niej stałe kąciki zabaw, w których z reguły dzieci nie lubią przebywać, stałe fragmenty zajęć, np. sprawdzanie obecności, o którym dzieci mówią, że to najnudniejsza rzecz na świecie.
Prowokuję więc i czytelnika do refleksji: czy i dlaczego najważniejsze jest, by dzieci bawiły się w tzw. kącikach zainteresowań niż w wybranych przez siebie miejscach? Czy i dlaczego dzieci muszą siadać „po turecku” na dywanie, a nie jak im wygodniej81? Czemu i dlaczego stosowane jest sprawdzanie obecności przez wyczytywanie z dziennika, nie zaś w wymyślony przez dzieci sposób lub po prostu przez zadania? Czemu służy rozwieszony na ścianach alfabet literowo-obrazkowy, informujący o jednowymiarowych zastosowaniach danych liter (A - to aparat, B - buda lub burak, C - cebula lub cytryna, itd.), a także obrazki cyfrowe, np. kaczka + kaczka = 2 kaczki, 1 - to dom, 2 - buty, itp.? Dlaczego, by wyjść umyć ręce, dzieci muszą ustawiać się w „pociąg”? Dlaczego dzieciom trzyletnim odmawia się zadań związanych z nauką czytania, gdy one tego chcą? Dlaczego z najmłodszymi dziećmi pracują mniej wykwalifikowane nauczycielki? Sądzę, iż zanim zaczniemy dzieci wyzwalać od schematów, powinniśmy to najpierw sami uczynić. Nie chodzi przy tym o odrzucanie uzasadnionych skutecznością działania nawyków, lecz wracając do rozmowy o powinnościach (prowadzonej na kartach rozdziału I), wyzwalać się od dualizmu kontemplacji i działania, czyli podjęcia trudu łączenia teorii i praktyki.
Organizacja edukacji według prawa zawartego w zasadzie prowokowania do aktywności pozwala dziecku na gromadzenie odpowiedzi na pytania kim i jaki jestem łącznie, w sytuacji działania opartego na bezpośrednim uczestnictwie.
Zasada czwarta dotyczy porozumiewania (się) i jest najszerzej negatywnie obciążona powszechną opinią o dzieciach. Przekonanie dorosłych o niższej wartości dziecka usprawiedliwia, w ich mniemaniu, nakazowo-rozdzielczy rodzaj relacji. Wystarczy wesprzeć się przysłowiami: dzieci i ryby głosu nie mają, co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie, i innymi. Wyraża się on w „bezdyskusyjności” wobec spraw i problemów dziecka: Ono musi słuchać i być posłuszne, jeśli do czegoś w życiu ma dojść; do czego by doprowadziło, kiedy dzieciak miałby decydować za siebie i o sobie, chyba do niczego dobrego; niech najpierw pokaże, że chce się uczyć, a potem to ja mogę z nim podyskutować - oto kil-
•' M. Kundera, Żart. Warszawa 2005.
" Z zajęć z biologii na UAM wyniosłam wiedzę (o fizjologii człowieka), iż siad taki zagraża fizjologii ciąży i nie powinien być stosowany wobec dziewęząt, bowiem powoduje sztuczny układ kości miednicy.