384 Wybór autorem obcych
je kawałkami odrębnymi, miał na celu uczyć, bawić i prowadzić do cnoty czterech synów swoich; wiernie odmalował charakter tych dzieci; mówiły i działały w jego dziele tak jak w zwyczajnym biegu ich życia. Mocniej wydał tylko ich złe albo dobre przymioty i wystawiał ich raczej tak, jak powinny były rozwinąć się w przyszłości, aniżeli takimi, jakimi były w rzeczywistym życiu. Żywszych używał kolorów, aby wydać szpetność błędów i złe ich skutki, a uprzyjemnić dobro i cnotę. Obraz matki skreślił z tą miłością, którą czuł i na którą zasługiwała ich zacna matka. Chciał także w zupełności odmalować swoją rodzinę, a z rozmów z dziećmi wyprowadzić w^żne nauki. Córek zaś dlatego nie umieścił na swojej wyspie, że ich nie miał w swojej rodzinie.
Życie dzieci ogranicza się zwyczajnie w obrębie familii: ta książka powinna była wystawiać jednę rodzinę zupełnie oddzieloną od wykształconego świata, ale która go znała i korzystała z jego wynalazków i wiadomości. Ażeby wzbudzić zajęcie w dzieciach, trzeba było obudzić ich ciekawość i chęć do nauki, trzeba było podniecać ich uwagę i sprawić, aby z upodobaniem czytały wiadomości i przestrogi moralne, z których się składa ta książka, to jest: trzeba było bawić je i zajmować. Wyspa w obcej części świata, mnóstwo małych uderzających wypadków, stosownych do pojęcia dziecinnego, w których dzieci czynny mają udział, były najstosowniejszym środkiem dla dopięcia zamierzonego celu.
Ze wszystkich dzieł napisanych dla dzieci żadne nie ma tak zasłużonej wziętości jak Robinson Cruzoe, tak czytany, tak wychwalany. Dziecię zadziwiają przygody tego samotnego i opuszczonego człowieka, który sam, bez niczyjej pomocy utrzymuje swe życie. Dzieło to pokazuje nam całą słabość rodzaju ludzkiego, pokazuje, jak rozum i niezmordowana praca mogą wszystko przemóc; jak życie w społeczności oraz sztuki i wynalazki są potrzebne do szczęścia wszystkich.
Wszystkie te powody skłoniły autora, ażeby dał swemu dziełu kształt, pod którym wychodzi na widok publiczny, i nazwał je Robinsonem szwajcarskim, chociaż bardzo różni się od Robinsona angielskiego i w odmiennym celu jest napisane. Rozbicie okrętu, pusta wyspa, zasiłki znalezione w rozbitym okręcie wspólne są obydwu Robinsonom i nic nowego nie przedstawiają. Ale obraz rodziny, rozwinięcie charakterów czterech synów, sposobność, jaką ich położenie nadaje ojcu, aby nauczał ich rozmaitych sztuk i nauk, ukształcił zarazem ich umysł i serce, czynią dzieło jego bardzo użytecznym dla młodzieży, a zajmującym dla dzieci, które z upodobaniem znajdują położenie, jakie ich tak mocno zajmowało w Robinsonie Cruzoe, a do tego zobaczą dzieci
zajęte pracą i już umiejące przykładać się do wspólnego dobra całej familii.
Wydawca oświadcza, iż tylko połączył w jedną całość dzieło pojedynczymi częściami pisane i przeznaczone zrazu, aby pozostało w obrębie familii, dla której pierwiastkowo utworzone było. Ale gdy jeden z członków tej rodziny przekonał się własnym doświadczeniem, jak mocne zajęcie wzbudziło w dzieciach i jak użyteczne jest dla początkowej edukacji, skłonił autora do ogłoszenia go drukiem. Samo imię Robinsona obudzi ciekawość małych czytelników; śmiemy więc pochlebiać sobie, iż ci, dla których jest przeznaczone, dobrze je przyjmą.
WSTĘP
Wiadomo, że pewien Szwajcar, radca Horner z Zurych, odbył podróż około świata na okręcie rosyjskim pod dowództwem kapitana Kruzenstern. Odkryli mnóstwo wysp, a między nimi obszerną i żyzną, dotąd nie znaną żeglarzom, a która zwróciła ich uwagę; leżała na zachód południowy od wyspy Jawy przy brzegach Nowej Gwinei. Wylądowali na nią, a z wielkim podziwieniem osady, a zwłaszcza pana Horner, na wyspie tej, o której mniemali, że jest bezludną, mieszkała familia, która ich przyjęła na brzegu i przywitała językiem niemieckim: był to ojciec, matka i czterech synów, którzy im opowiedzieli swoje zajmujące przygody.
Ojciec był pastorem w Szwajcarii zachodniej, a przez rewolucją roku 1798 straciwszy swój majątek, umyślił opuścić ojczyznę i gdzie indziej szukać sposobów wychowania swojej licznej rodziny. Udał się do Anglii z żoną i czterema synami, z których najmłodszy miał lat sześć. Tam przyjął miejsce misjonarza na wyspie Otaiti, nie dlatego, aby chciał osiąść na tej wyspie dzikiej, ale stamtąd chciał dostać się do portu Jackson i zamieszkać tam jako wolny osadnik. Znał się dobrze na rolnictwie i spodziewał się, iż za pomocą synów swoich założy dobrą osadę, której mieć nie mógł w swojej ojczyźnie zniszczonej wojną. Sprzedał wszystko, co mu pozostało, ażeby zebrać ładunek składający się z nasion różnych i kilku sztuk bydła. Rodzina ta wsiadła na okręt, szczęśliwie płynęła aż do brzegów Nowej Gwinei, gdzie spotkała ją okropna burza. Cała osada okrętowa zginęła. Oni tylko dostali się na tę wyspę.
Pastor powierzył panu Horner historią swego pobytu i prac na tej wyspie, prosząc go, ażeby za powrotem do Europy przesłał ją kilku przyjaciołom i krewnym jego, pozostałym w Szwajcarii.
Już w poprzedzającym roku szalupa okrętu angielskiego Adventurer
25 — Literatura dla dzieci i młodzieży