wia, że dokładnie ta sama zdolność, nad której zasługami tak się rozwodziłem - czyli zdolność do postrzegania innych jako intencjonalnych istot, takich jak my sami - w niektórych sytuacjach może stanowić raczej przeszkodę niż pomoc. Nie wydaje mi się także, by pomocne było samo poszukiwanie modułów poznania ludzkiego. Prawdą jest, że niektóre bardziej pilne ewolucyjnie potrzeby, takie jak unikanie kazirodztwa (co prowadzi do powstania bardzo specyficznych i sztywnych mechanizmów, które u wielu gatunków mogą być podobne), czy dążenie do pewności, że geny danego osobnika są przekazywane dalej (co prowadzi do różnych form zazdrości seksualnej, która zresztą wydaje się szczególnie wyraźna u ludzi z powodu sposobu funkcjonowania systemu prokreacji), mogą być dobrymi przykładami specyficznych przystosowań odrębnych i niezależnych od innych specyficznych przystosowań (Buss, 1994). Jednak prawdziwie poznawcze przystosowania, niemal z definicji, są bardziej plastyczne. Mimo że one także mogły powstać w celu rozwiązania jakichś określonych problemów, są potem wykorzystywane w wielu rodzajach problemów pokrewnych (np. tworzenie map poznawczych, umożliwiających znalezienie pożywienia, może być użyte w celu zlokalizowania wody, domu, partnera, potomstwa, drapieżnika itd.). Nie widzę więc sensu w próbach modularyzacji poznania ludzkiego, zresztą istnienie wielości propozycji zbioru ludzkich modułów poznawczych świadczy także o trudnościach praktycznych w dokładnym ich określeniu.
HISTORIA
Według mnie, wielu teoretyków zbyt pochopnie wyjaśnia pojawienie się swoiście ludzkich zdolności poznawczych w kategoriach specyficznych przystosowań genetycznych, zwykle zresztą bez poparcia wynikami badań genetycznych.
Jest to powszechny zwyczaj być może dlatego, że takie wyjaśnienie jest szybkie, łatwe i trudno odrzucić je na podstawie dowodów empirycznych. Jednak innym ważnym powodem tej tendencji teoretyków do postulowania istnienia wrodzonych modułów poznawczych jest niedocenianie działania procesów kułturowo-historycznych, czyli procesów socjogenezy, i to zarówno ich bezpośredniej mocy sprawczej, jak i niebezpośredniego wpływu, jaki mają na kształtowanie nowego typu niszy ontogenetycznej dla ludzkiego rozwoju poznawczego. Bardzo ważne jest też to, że procesy historyczne operują na całkiem innej skali czasu niż procesy ewolucyjne (Donald, 1991).
Weźmy jako przykład grę w szachy. Dzieci uczą się grać w tę grę w interakcjach z dorosłymi i niektóre z nich rozwijają w związku z nią całkiem złożone zdolności poznawcze, które mogłyby wydawać się skrajnie specyficzne dla dziedziny szachów. Psycholog poznawczy może się jedynie zachwycać złożonym planowaniem i wyobraźnią, koniecznymi do przeprowadzenia ataku na króla, w którym najpierw pionki osłaniające króla wyeliminowane są za cenę gońca, następnie ograniczane są ruchy króla, by zakończyć atak skoordynowanym działaniem konia, wieży i hetmana. Mimo złożoności poznawczej zadania i mimo specyficzności dziedziny, nigdy nie słyszałem, by ktoś postulował istnienie wrodzonego modułu poznawczego wyspecjalizowanego w grze w szachy. Jest tak zapewne dlatego, że szachy są stosunkowo niedawnym wynalazkiem, a o historii jego powstania i rozwoju można dowiedzieć się z książek. Szachy początkowo były prostszą grą, ale gracze stopniowo dochodzili do wspólnych wniosków, jak uczynić grę lepszą, i modyfikowali reguły lub dodawali nowe, aż powstały szachy, które znamy dzisiaj. Współczesne dzieci mogą, dzięki kilku latom treningu, rozwinąć w zakresie tej gry godne podziwu umiejętności poznawcze. Oczywiście, szachy nie są odpowiedzialne za powstanie u dzieci pod-
275